piątek, 28 września 2012

Death is the only sure thing in our lives.

Imię: Hiroya
Nazwisko: Tsukasa
Wiek: 22
Data urodzenia: 04.04.1990
Krew: czysta
Różdżka: rdzeń - włókno ze smoczego serca, drzewo - cedr, długość - 12 i 1/4 cala, niezbyt giętka
Bogin: jak na razie niezidentyfikowany
Patronus: wąż

Hiroya jest najstarszym synem szefa yakuzy i jego następcą. Sprawuje pieczę nad młodszym bratem pilnując, aby ten nie robił zbytnich głupstw. Często zmuszony jest do sprowadzania go na ziemię. 
Niemalże fanatycznie oddany sprawie ojca, którego bardzo kocha. Zrobiłby dla niego absolutnie wszystko. 
Zawiódł się na młodszej siostrze, która przeszła na stronę Tomoe Gozen. Nie jest w stanie do dzisiaj wybaczyć jej tej zdrady.

Honor i lojalność to najważniejsze w jego mniemaniu cechy. 
Jest bardzo tajemniczy i małomówny. Raczej stroni od towarzystwa. Bardzo szybko się wszystkiego uczy. Jest sprytny i zwinny. Najlepiej czuje się w cieniu. Jego największym atutem jest zdolność do niesamowicie szybkiego wyłapywania słabości przeciwnika i używania ich przeciwko niemu. Mimo sporej wiedzy magicznej preferuje jednak walkę wręcz.
Nie ugania się za kobietami, za mężczyznami tym bardziej. Nie uważa, aby partnerka była mu do czegokolwiek potrzeba, tak samo jak nie wydaje mu się, aby potrafił się zakochać. Zna jedynie miłość do rodziny. Aczkolwiek ostatnimi czasy w jego życiu dokonuje się w tym temacie mała rewolucja.

Inne:
+ Jego cichą miłością są motory.
+ Ulubiony alkohol to whiskey.
+ W stopniu mistrzowskim opanował większość sztuk walki wręcz.
+ Zdecydowanie nocny z niego marek.
+ Nie przepada za wschodami i zachodami słońca, bo kojarzą mu się z pełnym światłem dnia, do którego nie żywi szczególnej sympatii.
+ Za czasów nauki w Sakuranie należał do Okamishi.


POWIĄZANIA GRUBYMI NIĆMI SZYTE:
~ Miyamoto Mekare

W skutek własnego uporu panna Miyamoto została skazana na związek z Hiroyą (skądinąd nie taki znowuż chyba zły), niestety poprzez intrygi ojca chłopaka od niedawna są również zaręczeni, o czym wie cała yakuza. Obojgu im to nie do końca na rękę, ale ostatecznie lepiej podtrzymywać pozory narzeczeństwa niż wszcząć wojnę z Shinobu Tsukasą.

~ Tsukasa Mitsuo
Niesforny młodszy brat, który z reguły robi wszystko dokładnie odwrotnie niż Hiroya. Często należy brutalnie sprowadzać go na ziemię, bo miewa różne dziwne pomysły. Mimo to Hiroya bardzo kocha młodszego brata i zawsze wyciągnie go z tarapatów.

~ Tsukasa (Serizawa) Kazuma
Przybrany starszy brat, którego Hiroya absolutnie nie znosi. Toleruje go tylko na odległość i kiedy nie jest zmuszony się z nim widywać. A już broń boże, żeby mieli dostać wspólną misję. Ich metody zabijania skrajnie się różnią wobec czego na tym tle dochodzi między nimi często do sporów. Hiroyę drażni dziwna skłonność Kazumy do wpadania bez zapowiedzi i bez zaproszenia oraz panoszenia się w jego domu jakby był u siebie. Ponadto nie rozumie dlaczego ojciec tak pobłaża Serizawie.


[edit. 30.10.2012r.]

[No. Autorka Kyoko przybywa z jedną z postaci kanonicznych ^^ Nie bać się i pisać. Hiroya wbrew pozorom nie gryzie... Tak od razu xd Kartę będę na bieżąco rozwijać i uzupełniać więc bez obaw. 
Twarzy użyczył U-Know.]

155 komentarzy:

Anonimowy pisze...

[Oh, oh, oh! ♥ Zachodziłam w głowę kto użyczy twarzyczki i normalnie jestem zachwycona! Akceptuję, jako przyszłego męża ;d]

Unknown pisze...

[ale Ty zaczynasz ^^]

Anonimowy pisze...

Mekare przemykała szybko ciemnymi, rzadko uczęszczanymi korytarzami. Jej ubranie idealnie zlewało się z otaczającym mrokiem zapewniając ochronę, jednak rozglądała się uważnie. Nikt nie mógł jej zobaczyć.
Rozluźniła się dopiero, gdy zsunęła się do kamiennego korytarza biegnącego pod zamkiem. Oddychała miarowo, starając się uspokoić. Denerwowała się zbliżającym zadaniem, ale tym razem nie chodziło o jego poprawne wykonanie. Wiedziała, że jest przygotowana. Zadawanie śmierci nie było nigdy trudne, ale zrobienie tego po cichu i bez zbędnego bałaganu - było sztuką. Ona posiadła tę sztukę.
Obawiała się tylko jednej osoby. Mężczyzny, który miał jej towarzyszyć i który miał ją za nic. Dostrzegała już zarys jego postaci u wylotu tunelu. Zbliżyła się cicho i delikatnie położyła mu rękę na ramieniu. Odwrócił się gwałtownie z błyskiem w oku.
Boże, jaki on piękny - pomyślała całkiem bez związku.

Unknown pisze...

[tak, odpiszę do Ciebie zaraz :) zarzuć pomysłem... wolisz Shina czy Ryu? ]

Unknown pisze...

[ja szczerze mówiąc Ryu ^^ bo Shina nie wyobrażam sobie w konszachtach z Yakuzą xD]

Unknown pisze...

[Mekare już się w nim zadurzyła, musi nieźle czarować. Nie mam zielonego pojęcia ani pomysłu na wątek. Dzisiaj moja kreatywność wynosi 38,4 stopnie temperatury. ]

Unknown pisze...

[zabijam czas, leżąc w łóżku... skończyłam czytać Trudi Canavan i nie mam co robić, a jakoś snu nie mogę z siebie wykrzesać. Mrok, piękność - to przypomina nocne stworzenia - wampirki ^^ ]

Anonimowy pisze...

Nie spóźniłam się, pomyślała buntowniczo i spojrzała na niego spod przymrużonych oczu. Milczała jednak, wolała go nie denerwować.
Podała mu rękę i w tej samej sekundzie powietrze zawirowało, a oni zniknęli z cichym trzaskiem. Wylądowali na klifowym wybrzeżu. Noc była cicha i ciemna. Idealna.
Na płaskim terenie było widać, jak na dłoni, światła wspaniałej rezydencji.
Ruszyli bez słowa w tamtym kierunku.

Unknown pisze...

[No to może niech Hiroya przyłapie młodszego brata i Ryu na pogaduszkach a propo wampirów, bo Amakusa ma całkiem pokaźny wachlarz informacji o nich ^^]

Unknown pisze...

[o żesz, żeby chcieć mojego małego Ryu do Yakuzy... mhm oni mają w tym ukryty cel]

- Nie, nie mogę cię z nim umówić - Ryu po raz kolejny próbował przedstawić swój punkt widzenia Mitsue, na próżno. Do chłopaka nic nie docierało. Przecież nie mógł go tak po prostu skontaktować z odłamem wampirów z Chin. Poza tym Tsukasa należał do Yakuzy, a to trochę psuło koncepcję Amakusy. Już miał dodać coś jeszcze, kiedy im bezczelnie przerwano. Chłopak spojrzał na starszego Tsukasę i wzruszył ramionami, po czym objął Mitsue w pasie i uśmiechnął się lekko.
- Nie będę przeszkadzał wam w rodzinnym spotkaniu i tak miałem już uciekać - oznajmił swobodnie. - Pogadam z Thomasem o twoim dylemacie - obiecał Mitsue i zaplanował tak po prostu się oddalić.

Anonimowy pisze...

- Śmierć jest zawsze taka sama - odpowiedziała beznamiętnie, wpatrując się przed siebie. - I on tej nocy umrze - spojrzała twardo na Hiroyę. - Masz na to moje słowo - Ponownie wbiła wzrok przed siebie. Wątpił w nią, zacisnęła pięści. Wiedziała, że tak będzie, ale poczuła nagły atak mdłości. Nie wzięła pod uwagę, że tak łatwo zasiać niepewność.
Nerwowo sięgnęła do różdżki, gładząc ją opuszkami palców.

Unknown pisze...

[pff mięso armatnie ^^ co to to nie xD]

- Cholera, ależ mnie zaszczyt kopnął. Podwójne interesy z państwem Tsukasa - sarknął chłopak, kompletnie ignorując to chłodne spojrzenie starszego z braci. Zdecydowanie wolał Mitsue, był nastawiony przyjaźniej i łatwiej było cokolwiek z nim załatwić. - Słucham więc, w jakiej sprawie do mnie przychodzisz? W czym mogę ci pomóc? - zapytał go, doskonale wiedząc co się zaraz zacznie, ale zawsze warto porżnąć głupa.

Unknown pisze...

[wiem przecież, ale Ryu nie planuje przystąpienia do tej mafii]

- To już znam Hiroya, a ty znasz moją odpowiedź. Nie zmieniła się od ostatniego razu - odparł Amakusa wzdychając ciężko. - I nie zaryzykujesz zabicia mnie tu i teraz, bo wiesz, że jesteśmy obserwowani zarówno przez twoich kumpli, jak i kumpli mojego dziadka - wzruszył lekko ramionami. - I nie jest mi to na rękę, ale cóż ja ci mogę na to poradzić?

Unknown pisze...

- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie twoi - wywrócił oczyma Ryu. Wiedział też z kim może się mierzyć, a z kim lepiej sobie odpuścić. Wchodzenie do gniazda os specjalnie mu się nie uśmiechało. - W takim razie możesz przekazać swojemu ojcu, że rozważę stawienia się u niego osobiście - dodał wciąż nie spuszczając go z oczu.

Anonimowy pisze...

- To dlaczego tak mnie traktujesz? - wykrztusiła, spoglądając przez ramię. - Jak mogę cię przekonać, kiedy nie dajesz mi nawet szansy? - zapytała cicho, poddając się jego rękom, których ciepło i siłę czuła, czuła na karku i ramionach.
Nie była pewna, jak on zareaguje, ale nie było odwrotu. Słowa popłynęły, nim zdążyła je zatrzymać. Nie powinna była pytać. Nie przed misją.

Unknown pisze...

- Naprawdę nie mogę tego teraz zrobić. Hiroya ja nie jestem głupi, a przynajmniej nie jestem naiwny. Wejdę do waszego gniazda i co? Tak po prostu mnie potem wypuścicie? Nie sądzę - na chwilę odwrócił od niego wzrok, wsuwając dłonie w kieszenie i wzruszył ramionami. - Przykro mi, że musisz się za mną uganiać - dodał.

Anonimowy pisze...

Zamknęła na chwilę oczy. Jego oddech wywołał u niej przyjemny dreszcz. Uśmiechnęła się nieznacznie. Tak, miał rację. To jest jej szansa. Jedna, jedyna. Wielu nigdy takiej nie miało. Czuła się, jak dziecko stojące przed zamkniętymi drzwiami, które nie ma śmiałości nacisnąć klamki.
Siedziała przez chwilę w milczeniu, po czym spojrzała na srebrny zegarek na plecionej bransolecie, na pierwszy rzut oka zupełnie nie pasujący do sytuacji i wstała.
- Czas na mnie - powiedziała, odwracając się lekko. - Gdyby poszło nie tak... Będziesz wiedział - popatrzyła na stojącą opodal rezydencję i ruszyła w mrok.

Unknown pisze...

- Dlatego nikt mnie przed jego oblicze nie zaciągnie - Ryu wzruszył ramionami. - Dajcie już sobie ze mną spokój, ok? Nigdy nie mówiłem że do was przystąpię i moje zdanie się nie zmieni. Dzięki za chęci - poklepał Tsukasę po ramieniu. - Ale nie skorzystam.

Anonimowy pisze...

W tym czasie Mekare wydobyła z kieszeni małą fiolkę i bez zastanowienia wypiła jej zawartość, krzywiąc się przy tym. Prostytutki smakują ochydnie, pomyślała, czując jak zaczyna się zmieniać. Już po chwili stała się niewysoką blondynką zupełnie nie podobną do prawdziwej siebie.
Jednym ruchem rozpuściła włosy. Następnie machnęła różdżką i czarne dopasowane spodnie zastąpiła opięta mini, oficerki stały się czerwonymi szpilkami, a bluzka wspaniale eksponowała jej kobiece wdzięki.
Miyamoto uśmiechnęła się paskudnie. Pan Sumiyoshi mocno się zdziwi, kiedy zostanie sam na sam ze swoją kochanką.
Ruszyła pewnym krokiem drogą prowadzącą do rezydencji. Przy bramie skinęła strażnikom, którzy z obrzucając ją lubieżnymi spojrzeniami otworzyli i poprowadzili ją prosto do swojego szefa.

Anonimowy pisze...

Szła pewnie korytarzem czując na sobie lepkie spojrzenia niezliczonych ludzi Nody kręcących się w tym miejscu.
To samobójstwo, przemknęło jej przez głowę. Jednak zaraz odrzuciła tą natrętną myśl.
Wyszła na piętro i stanęła przed dwuskrzydłowymi drzwiami, które prowadziły do prywatnych apartamentów senatora Sumiyoshi. Zapukała.
- Wejść - rozległo się po chwili. Delikatnie nacisnęła klamkę i weszła zamykając za sobą. Dyskretnie przekręciła klucz i wrzuciła go do pobliskiego wazonu. Nie miała zamiaru drug raz korzystać z tych drzwi.
- Czekam, moja mała rozpustnico - usłyszała z pomieszczenia po lewej. Przeszedł ją dreszcz obrzydzenia na dźwięk tego głosu. Skierowała się jednak w tamtą stronę przywołując na twarz sztuczny uśmiech.
- Proszę wybaczyć spóźnienie - zamruczała, podchodząc do łóżka i nachylając się nad leżącym na nim mężczyzną, który natychmiast sięgnął pod jej bluzkę. - Zaraz to panu wynagrodzę - uśmiechnęła się i usiadła na nim okrakiem. A gdy tylko Sumiyoshi podniósł się, aby pozbawić ją garderoby... Jednym szybkim ruchem skręciła mu kark.
Martwe ciało opadło na poduszki.
Mekare zerwała się z łóżka i pomknęła do okna. Nie miała wiele czasu. W tym wypadku ciszy była podejrzana.
Stając na paracie, usłyszała odgłosy dobijania się do drzwi i zaraz potem wyłamywany zamek.
Do pokoju wpadli ochroniarze. Skoczyła.

Anonimowy pisze...

- Bezmyślne-byłoby-tam-zostać - warknęła w biegu, łapiąc oddech. - Zamortyzowałabym upadek różdżką - powiedziała cicho, gdy stanęli na sekundę przed zawirowaniem przestrzeni oznaczającym teleportacje.

Anonimowy pisze...

Zamknęła oczy, wstrzymując oddech, gdy jego dłoń z impetem wylądowała obok jej głowy. Przestraszył ją jego wybuch, ale jeszcze bardziej jego oczy. Wydawało się, że we wnętrzu Hiroyi szaleje huragan, którego siła skierowana jest przeciwko niej. Zdawała sobie sprawę, że ta siła jest zdolna zmieść ją z powierzchni ziemi.
Skuliła się, nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy.
- To trzeba było pozwolić mi umrzeć - szepnęła.

Anonimowy pisze...

- Dziękuję - ledwie poruszyła wargami odprowadzając go wzrokiem. Gdy zniknął za drzwiami, rozejrzała się po pokoju. Za sprawą koloru ścian sprawiał wrażenie zimnego, niczym sopel lodu. Meble były z czarnego, pewnie hebanowego drzewa, na fotelach i kanapie leżały białe poduszki. Po środku stał niski, szklany stolik, a po prawej stronie od wejścia znajdował się niewielki elektryczny kominek. Jednak wzrok dziewczyny przyciągnęła komoda, na której stało kilka fotografii.
Jedna przedstawiała Hiroyę oraz jego brata - Mitsuo z rodzicami, dwie inne samych chłopców w wieku dziecięcym. Ostatnia przedstawiała starszego Tsukasę w dniu ukończenia Sakuranu - prawie 6 lat temu. Wzięła ją do ręki i przejechała delikatnie palcami po podobiźnie chłopaka. Uśmiechnęła się mimowolnie.

Anonimowy pisze...

Skinęła głową na znak podziękowania i objęła kubek obiema rękami, grzejąc zziębnięte nie wiedzieć dlaczego palce.
- Pamiętam ciebie takiego, jak na tym zdjęciu - powiedziała. - Byłam wtedy na pierwszym roku - upiła łyk herbaty. - Pyszna - rzuciła mu spojrzenie. - Wszyscy się ciebie bali - zaśmiała się lekko.
Chciała usiąść i wtedy zauważyła, że wciąż ma na sobie tę okropną spódnicę.
- Oh - westchnęła, krzywiąc się. Odstawiła kubek i wyciągnęła różdżkę. Szybkim ruchem nadgarstka przywróciła swoją garderobę z niemałą ulgą.

Anonimowy pisze...

- Bałam, ale z nieco innych powodów niż reszta - przyznała, spoglądając na niego znad kubka.
Akurat wzięła do ust łyk herbaty, gdy dotarł do niej sens kolejnych słów i zarumieniła się lekko. Chrząknęła lekko zmieszana, nie bardzo wiedząc, jak zareagować na... Pochwałę? Chyba mogła tak odebrać tą wypowiedź z jego ust. Poczuła nieśmiałe ukłucie szczęścia. Podniosła wzrok i napotkała twarde spojrzenie jego oczu.
- To największy komplement, jaki kiedykolwiek od ciebie usłyszałam - zauważyła, starając się ukryć emocje pod maską ironii. - Nawet jeżeli tylko pośredni.

Anonimowy pisze...

- Chciałam być wtedy taka, jak ty - stwierdziła wzruszając ramionami i uciekając spojrzeniem. - I wcale nie twierdzę, że twoim zamiarem było prawienie mi komplementów - dorzuciła niby od niechcenia, odstawiając pusty kubek na stolik. - Powiedziałam tylko, że to najmilsza rzecz, jaką zdarzyło Ci się w stosunku do mnie powiedzieć. To wszystko - oparła się wygodnie, stwierdzając, że znowu ma czarne włosy.

Unknown pisze...

Amakusa zdołałjedynie słabo zaprotestować, po czym spiorunował Hirayę wzrokiem, zanim odwrócił się do jego ojca. Jego mina nie zrobiła na nim większego wrażenia, choć przyznał w duchu, że pewnie na większości dzieciaków robi.
- Z przyjemnością i uprzedzając kolejne pytanie nie dziękuję. Głodny nie jestem, więc obejdzie się bez domowej roboty serniczków - oznajmił słodkim głosem, jakby rozmawiał z dawno nie widzianym wujkiem. - Dziadek ma się dobrze, dziękuję, ale wiesz wujaszku, chyba będę już leciał. Hiraya źle zrozumiał moje intencje - dodał igrając z ogniem, ale nie mając zamiaru grać jak mu zagrają.

Unknown pisze...

- Ale mnie nie są potrzebne czary by się stąd wydostać, wujaszku - odparował chłopak. Tyle lat mieszkał w podobnej rezydencji z pułapkami na każdym kroku i bez możliwości używania magii, że ta sytuacja nie wydawała mu się aż tak tragiczna jak twierdził mężczyzna. Wybrał jednak jedną szklankę i podlał nią kwiatek stojący w rogu pokoju.
- Nie pijam alkoholu - odparł nieco przekłamując rzeczywistość. Czasem zdarzało mu się wypić, nie był jednak jego zwolennikiem, a już zwłaszcza w chwilach kiedy trzeba było zachować jasność umysłu.
- Hiraya przedstawił mi propozycję i doceniam to, że tak bardzo ci na mnie zależy, że aż zaprosiłeś mnie na prywatną audiencję, ale zmuszony jestem odmówić.

Mara_Jade pisze...

[no babe, to wykorzystuję Cię do rozpoczęcia wątku xD]

Anonimowy pisze...

Instynktownie przywarła do oparcia fotela, patrząc mu w oczy. Czuła na sobie jego miarowy oddech, zrobiło jej się gorąco. Sytuacji nie poprawiało przenikliwe spojrzenie mężczyzny. Nie była w stanie zebrać myśli. Zauważyła jednak ten ledwie dostrzegalny ruch warg. Ledwie opanowała odruch, w którym chciała opuszkami palców dotknąć jego ust. Zdradziło ją tylko drgnięcie dłoni.
- Chciałabym... - szepnęła i zająknęła się. - Chciałabym zobaczyć twój uśmiech - powiedziała powoli, nie odpowiadając na zadane pytanie.

Anonimowy pisze...

Przymknęła na chwilę oczy. Dlaczego przy tym mężczyźnie traciła głowę i zupełnie nie wiedziała, jak ma się zachować? Gdzie podziewała się ta pyskata i wygadana Mekare, kiedy była najbardziej potrzebna?
Jednak z drugiej strony ta chwila bliskości była tak cudowna, że jeszcze rano nawet o tym nie marzyła.
- Jak? - zapytała, odgarniając mu z czoła zabłąkany kosmyk, który przysłaniał oczy.

Anonimowy pisze...

Westchnęła cicho pod wpływem dotyku jego miękkich warg.
- Nigdy niczego nie ułatwiasz - szepnęła na wydechu, nie zdolna wydobyć głosu. Patrzyła mu przez długą chwilę w oczy, szukając w nich podpowiedzi, ale były nieprzeniknione. Poczuła pragnienie znów posmakować jego ust, ale bała się. Był zbyt nieprzewidywalny.
- Uśmiechniesz się do mnie - powiedziała, mrużąc oczy. - Może nie dzisiaj, ale znajdę sposób.

Anonimowy pisze...

Masz cudowny uśmiech, pomyślała, ale ci tego nie powiem. Uśmiechnęła się delikatnie, jakby do siebie.
- Byłam wtedy dzieckiem - powiedziała po chwili zamyślona. - A ty byłeś uosobieniem wszystkiego, czego chciałam, a chciałam być silna i niezależna. Chciałam, żeby ludzie się ze mną liczyli. Wychowywałam się bez rodziców, rozpaczliwie potrzebowałam pewności siebie. Obserwowałam twoje zachowanie i uczyłam się to wykorzystywać. W końcu został już tylko ostatni krok, Yakuza - podniosła wzrok, patrząc na niego uważnie.

Anonimowy pisze...

- Wina? - zapytała z niedowierzaniem, marszcząc brwi - Nie. To nie była twoja wina - zaprzeczyła. - To niczyja wina. Sama podjęłam decyzję i nie żałuję - powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. Ponownie poprawiła kosmyk włosów, który uparcie opadał na twarz Hiroyi. -

Anonimowy pisze...

Zadrżała pod jego dotykiem i był to niebywale przyjemy dreszcz. Odchyliła głowę do tyłu, poddając się jego dłoniom.
Gdy dotarł do niej sens wypowiedzianych słów, spojrzała mu w oczy. Tak bardzo tego chciała. Chciała poczuć dotyk jego warg, posmakować ich.
Powoli wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka. Przyjrzała się niepewnie jego twarzy, jakby czekała na pozwoleni, po czym ujęła ją w obie dłonie, gładząc delikatnie opuszkami palców. Nie mogąc się dłużej powstrzymać pochyliła się i najpierw delikatnie, trochę nieśmiało dotknęła jego warg. Uśmiechnęła się i ponownie złączyła ich usta w bardziej namiętnym pocałunku, wplatając palce we włosy mężczyzny, chciała być jak najbliżej niego.

Unknown pisze...

Ryu popatrzył na niego tak, jakby ten urwał się z choinki, po czym westchnął przeciągle, nie biorąc jednak żadnego napoju.
- Ale ja nie mam nic przeciwko mojemu dziadkowi - odparł Amakusa, wzruszając ramionami. - Bo bez obrazy... ale z dwojga złego wybieram jego - dodał spokojnie, po czym spojrzał znacząco na Hirayę. W końcu spotkanie chciał uznać za zakończone. - To czy chcę zostać jego następcą, czy nie to już moja prywatna sprawa, a teraz... no cóż skłaniam się do tego nawet bardziej. Mój dziadek z pewnością będzie ci wdzięczny wujaszku.

Anonimowy pisze...

Chętnie rozchyliła wargi, przy czym westchnęła przeciągle z opanowującej jej ciało rozkoszy. Oddała pocałunek, podejmując przewrotną grę namiętności, która nagle opanowała ich oboje. Smakowała wnętrze jego ust językiem, badała każdy ich zakątek, jakby bała się, że to zaraz się skończy. Chciała zapamiętać go dokładnie.
Przyciągnęła go do siebie tak, że brawie miażdżył jej żebra, ale to się nie liczyło. Jedną ręką woziła delikatnie po jego karku, wywołując dreszcze, drugą trzymała na jego policzku i skroni.
Nie chciała przerywać tej cudownej chwili zapomnienia, ale w końcu brakło jej tchu.

Anonimowy pisze...

Westchnęła głucho, chowając na chwilę twarz w dłoniach, gdy tylko zniknął za drzwiami. Wiedziała, że teraz nie będzie potrafiła o tym zapomnieć. Będzie się torturować tym wspomnieniem. Chyba nie zniesie jego zdystansowanego zachowania względem niej, już nie.
Powoli wstała i obiema dłoń odgarnęła poplątane włosy z twarzy. Poszła prosto do łazienki, gdzie jak najszybciej zrzuciła z siebie ubranie i prędko weszła pod gorący prysznic. Wodo przyjemnie obmywała ciało i nieco odprężała. Udało jej się rozluźnić, ale cały czas czuła na sobie usta Hiroyi.
Niechętnie zakończyła kąpiel. Wytarła się i ubrana jedynie w bieliznę, otulona puchowym ręcznikiem wyszła z łazienki. Zobaczyła światło w jednym z pokoi, więc poszła w tamtym kierunku.
Cicho weszła do pomieszczenia i zastała Tsukasę stojącego przy oknie.

Anonimowy pisze...

- Dziękuję - uśmiechnęła się blado. Gdy brała koszulkę ich dłonie się zatknęły. Zamarła w pół ruchu z bijącym sercem i spojrzała mężczyźnie w oczy. Dostrzegła w nich niebezpieczne błyski, ale poza tym były ciemne, nieprzeniknione, jak on sam.
Z trudem opanowała pragnienie zatonięcia w jego ramionach, gdzie czułaby się bezpieczna.
Po nieznośnie długiej chwili, może zbyt gwałtownie porwała koszulkę, jednak nie mogła się opanować. Sama przestraszyła się tego gestu. Chyba tracę rozum, pomyślała, patrząc uważnie na twarz Tsukasy i tuląc podkoszulek do piersi.

Anonimowy pisze...

Zadrżała delikatnie pod jego dotykiem i przymknęła oczy. Zagryzła wargi, zwilżając je językiem.
- Ja? Ciebie? - zapytała z niedowierzaniem. - Chyba nie wiesz, co mówisz - szepnęła, robiąc krok do tyłu.

Unknown pisze...

- Tak jasne - Ryu spiorunował go wzrokiem nieco na niego wkurzony. - Bo uwierzę, że na tym się skończy - sarknął chłodno. - Nie musiałeś dla mnie narażać swojego tyłka. Poradziłbym sobie - dodał jeszcze.

Anonimowy pisze...

- Dobranoc - powiedziała, ale jego już nie było. Z przeciągłym westchnieniem rzuciła się na przyjemnie chłodną pościel. Długą chwilę leżała bez ruchu, rozkoszując się dotykiem satyny na nagiej skórze, kiedy pozbyła się ręcznika.
W zamyśleniu wzięła do ręki koszulkę, którą dał jej Hiroya i zanurzyła w niej twarz. Pachniała nim. Nie umiała nazwać inaczej tego zapachu, po prostu to była jego kwintesencja. Usiadła i zarzuciła na siebie o wiele za duże ubranie.
Wpełzła pod kołdrę z dominującym uczuciem, że tej nocy nie zaśnie. Obecność Tsukasy w pokoju obok była zbyt dominująca.

Anonimowy pisze...

Sama nawet nie wiedziała, kiedy zapała w sen. Przewracała się niespokojnie całą noc, powracały do niej twarze zamordowanych ludzi. Zdarzało się to zawsze, gdy posłała następnego człowieka na tamten świat. Tak, jakby ten spotykał wszystkich pozostały i razem postanowili dokonać zemsty.
Nad ranem ocknęła się zmęczona z lekko wilgotnymi od potu włosami.
Cicho, żeby nie obudzić Hiroyi, poszła do łazienki. Przed lustrem ochlapała twarz zimną wodą i stała tak chwilę patrząc w swoje odbicie. Po chwili zdecydowała się na szybki, orzeźwiający prysznic.
Ubrana w ciemno-zielony szlafrok, znaleziony na wieszaku, wycierając włosy ręcznikiem poszła do kuchni, nastawić wodę na kawę.

Anonimowy pisze...

-Oh! - zaskoczona, rozsypała ziarenka kawy po blacie. - Nie strasz mnie - obrzuciła go rozbawionym spojrzeniem, sprzątając po sobie. - Zawsze tak się skradasz? - zapytała, pomijając milczeniem uwagę, którą uczynił. Wyciągnęła drugi kubek i zrobiła kawę dla obojga.
Podała mu jedno z parujących naczyń, a sama wskoczyła na blat kuchenny, siadając wygodnie. Z błogim uśmiechem powąchała aromatyczny, czarny płyn.
Spojrzała na niego znad kubka. Tak samo, jak ostatniej nocy poczuła bolesne wręcz pragnienie, by ją przytulił i nigdy nie puszczał. Była w nim zakochana od bardzo dawna, jednak dopiero teraz czuła potrzebę bliskiego, fizycznego kontaktu z nim. I to on obudził w niej te uczucia. Chciała zanurzyć palce w jego ciemnych włosach, czuć dotyk i smak jego ust. Chciała, żeby był cały jej.

Anonimowy pisze...

- Nie jestem - powiedziała, odrzucając ruchem głowy włosy z twarzy. - Ale zaskoczyłeś mnie - przyznała ciszej, zanurzając usta w kawie. Zaskoczyłeś mnie, bo marzyłam o tobie, pomyślała z błyszczącymi oczyma. Jednak nie odezwała się ani słowem.
Przyjrzała mu się uważnie i dostrzegła ślady zmęczenia. Były ledwie zauważalne, ale ona znała jego twarz doskonale.
- Wyglądasz, jak człowiek, który nie spał całą noc - powiedziała, zeskakując z blatu. Postawiła kubek z resztką kawy na stole i zbliżyła się do niego. Wiedziona odruchem położyła mu dłoń na policzku.

Anonimowy pisze...

Ukucnęła przed nim, gładząc dłonią jego twarz. Czuła pod palcami lekki zarost, który dodawał mu uroku.
- To wszystko przez twoje łóżko - uśmiechnęła się, mrużąc szelmowsko oczy. - Człowiek czuje się w nim samotny - poskarżyła się, wydymając lekko wargi, zaraz jednak spoważniała. Tej nocy czuła się bardzo samotna. - I nie ma gdzie uciec od koszmarów - dodała cicho.

Anonimowy pisze...

- Bałam się - powiedziała zawstydzona. - Że będziesz zły - podniosła głowę, patrząc mu w oczy.
Chwilę potem z niedowierzaniem słuchała, jak brzmi jego głos, kiedy nic go nie krępuje. Kiedy jest zwyczajnie sobą. Uśmiechnęła się, jakby była najszczęśliwszą osobą na świecie.

Anonimowy pisze...

Sprawiało jej przyjemność, gdy delikatnie dotykał jej palców. Patrzyła na niego chwilę zamyślona, z lekkim uśmiechem czającym w kącikach ust.
Błysk w oczach zdradził, że podjęła pewną decyzję. Uniosła się na łokciu i przeczesała palcami jego włosy. Zbliżyła twarz do jego twarzy, tak że czuła jego oddech, ale nie pocałowała go, choć miała ochotę. Westchnęła tylko i przytuliła się do boku Hiroyi, układając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Teraz już nie - powiedziała, układając dłoń na jego klatce piersiowej w miejscu serca i wczuwając się w jego rytm.

Anonimowy pisze...

- Mam przestać? - zapytała, składając delikatne pocałunki na jego szyi i znacząc nimi drogę do linii żuchwy. Uśmiechała się przy tym delikatnie. - Chcesz, żeby sobie poszła - zapytała ponownie. Wodziła leniwie palcami po jego torsie, czując napinające się pod skórą mięśnie.

Anonimowy pisze...

Krzyknęła cicho, zaskoczona gwałtownym ruchem. Zaraz jednak przebiegł ją dreszcz, pod wpływem jego głosu, szeptu, który drażnił przyjemnie jej ucho.
Prawie miażdżył jej usta pocałunkiem, zupełnie jakby były jego własnością, jakby nikt inny nie miał do nich prawa. Pozwoliła mu, rozchyliła wargi, splatając ich języki w miłosnym tańcu. Jęknęła głucho prosto w jego wargi.
Instynktownie, chciała uwolnić ręce, ale trzymaj ją mocno.

Anonimowy pisze...

- Nie wierzę - szepnęła. - Nie skrzywdzisz mnie - popatrzyła mu w oczy i pocałowała delikatnie, czule. Zawarła w tym pocałunku wszystko, co czuła.
- A jeżeli chcę, żebyś stracił kontrolę? - zapytała. Długo patrzyła mu w oczy, starając się zrozumieć ich głębie. Bezskutecznie. Nadal pozostawały zagadką.

Anonimowy pisze...

Poczuła bolesne ukłucie w sercu. Jednak nie chciała, żeby to zobaczył. Była jego, tylko i cała i jego. A on to odrzucał.
- Dlaczego? - powtórzyła powoli, zdobywając się na blady uśmiech, który był bardziej wyrazem smutku. - Mnie o to pytasz? Naprawdę nie wiesz? Jeszcze nie zrozumiałeś? - Odgarnęła mu włosy z oczu, delikatnie zbadała kontury twarzy - brwi, policzki, nos, usta. - Sam musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. Tutaj - położyła mu dłoń na sercu.

Anonimowy pisze...

- Mogę cię kochać - powiedziała cicho. - I kocham - Usiadła za nim, całując go delikatnie w kark. Przytuliła się do jego pleców.
- Nie możesz mi tego zabronić. Nie możesz powiedzieć "mnie nie można kochać" i oczekiwać, że przestanę. Tak samo, jak nie możesz powiedzieć, że nie będę z tobą szczęśliwa. Skąd wiesz, skoro nawet nie dajesz nam szansy spróbować? Dlaczego nie dajesz sobie szansy, Hiroya?

Anonimowy pisze...

Skuliła się. Podciągnęła nogi pod brodę i oplotła je rękoma. Nagle, jakby zrobiło się zimno. Czuła jak trzęsą się jej dłonie, jak palce zaczyniają powoli marznąc.
- Gdybym miała cień nadziei, że i Tobie zależy... - mówiła powoli, nie patrząc na niego. - Próbowałabym - powiedziała podnosząc głowę.
- Bo wierzę, że nie musisz być taki... - dodała ciszej.

Anonimowy pisze...

Odsunęła się, mierząc go spojrzeniem pełnym wyrzutu i bezsilnej złości.
- Nie traktuj mnie tak - syknęła na niego. - Nie znoszę tego. Ty i ten cholerny, protekcjonalny styl bycia!
Zerwała się z posłania i wyszła z pomieszczenia. Poczuła, że po policzkach spływają jej łzy, ale nie zwracała na to uwagi. Targały nią skrajne emocje, ale najbardziej dominująca była złość. Przechodząc korytarzem, uderzyła pięścią w ścianę, obcierając przy tym kostki. Zlekceważyła i to.
Pospiesznie ubrała się, pozbierała szybko swoje rzeczy i ruszyła do drzwi.

Anonimowy pisze...

Syknęła, kiedy złapał ją za rękę. Zabolało. Uniosła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. W jej własnych wciąż widniały łzy.
- Nie! - krzyknęła na niego. - Oczekuję, że przestaniesz mnie traktować, jak dziecko! Że przestaniesz mi powtarzać, jak beznadziejne są moje nadzieje. Myślisz, że nie wiem?! - oddychała ciężko, a po policzku potoczyła się pojedyncza słona kropla. - Zabijasz w sobie wszystko, co dobre - powiedziała, ponownie sięgając do klamki. - Ale nie to jest najgorsze. Najgorsze jest to, że nie potrafię cię znienawidzić.

Anonimowy pisze...

Początkowo starała się wyswobodzić z jego ramion. Uderzała dłońmi w jego klatkę piersiową, a łzy samowolnie płynęły po jej policzkach, sprawiając, że pocałunek stał się słony.
Hiroya jednak trzymał dziewczynę mocno. Instynktownie wyczuła, co pragnął jej przekazać. Wiedziała ile go to kosztuje.
Kochała tego zimnego człowieka, który nie umiał wyrażać uczuć. I cierpiała. Ranił ją każdy pocałunek, ale masochistycznie nie umiała się żadnego wyrzec.

Anonimowy pisze...

Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Odsunęła się delikatnie, ale nie opuszczając jego objęć. Popatrzyła mu w oczy, szukając w nich potwierdzenia. Jednak te pozostały nieprzeniknione nawet teraz. Tsukyomi zadbał o to starannie.
Dotknęła ręką policzka Hiroyi, sięgnęła do jego włosów i uśmiechnęła się delikatnie.
- Naprawdę? - zapytała. - Chcesz? Ale... - zająknęła się. - Nie rozumiem...

Anonimowy pisze...

Oparła się o drzwi, przy których wciąż stała i zakryła usta dłońmi. Mimowolnie na jej usta zakradł się szeroki, radosny uśmiech. W tym momencie czuła, że może latać.
Nigdy nie przypuszczała, że to się stanie. Marzyła o tym, miała nadzieję, ale chyba do końca bała się w to uwierzyć. Teraz marzenie stało się rzeczywistością.
Po chwili Hiroya wyszedł ubrany w czarne spodnie, marynarkę tego samego koloru i białą koszulę, której kilka górnych guzików było prowokująco rozpiętych.
Oczy jej zabłyszczały. Jaki on przystojny, pomyślała, i cały mój.
Gdy wyciągnął rękę, podała mu swoją i rozpłynęli się bez śladu.

Anonimowy pisze...

- Nie sądzę, żeby ten spokój trwał długo - stwierdziła. - Nigdy nie trwa - potarła skroń, zamykając na chwilę oczy.
- Muszę wracać do szkoły - wykrztusiła wreszcie, nie patrząc na niego. Myślała o tym, odkąd poszedł do ojca. Przechadzała się po korytarzu i zastanawiała się, jak mu to przekazać. Jak zareaguje? A może zostać z nim?

Anonimowy pisze...

- Pójdę sama, jeżeli masz ważniejsze sprawy - powiedziała. Modliła się w duchu, żeby jednak nie miał. Nie chciała się z nim jeszcze rozstawać.

Unknown pisze...

- Przeżyłbym i tak - odburknął chłodno. - I żeby było jasne, porywanie kogoś bez jego zgody jest karane wiesz? - dodał łapiąc go za ramię i korzystając z tej samej sztuczki przeniósł go do rezydencji swojego dziadka. Z uśmiechem puścił go i odetchnął. - Tak... powiedzmy, że jesteśmy kwita.

Anonimowy pisze...

- Podobno my nigdy nie mamy wolnego - zauważyła, czując delikatny dotyk jego palców, gdy sięgał po jej dłoń. Spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich zmieszanie. - Nie musisz tego robić - powiedziała, uśmiechając się lekko. Wspięła się na palce i pocałował go szybko. - Nie tutaj, szefie - dokończyła.

Anonimowy pisze...

- Boję się raczej o ciebie - zaśmiała się. - Romans z podwładną - oczy Mekare zabłyszczały, zacisnęła palce na jego dłoni.
Odeszli dwie przecznice od budynku, w rzadko uczęszczaną uliczkę, skąd można się było teleportować.
Dziewczyna przejechała delikatnie palcami policzku Hiroyi, obrysowała kciukiem jego usta. Zbliżyła twarz do jego twarzy tak, że czuła jego oddech, prawie dotykali się ustami.
- Kiedy cię znowu zobaczę? - zapytała.

Anonimowy pisze...

- Byłaby to niepowetowana strata - powiedziała, starając się zachować powagę, bezskutecznie. - Nie możesz przestać być draniem - uśmiechnęła się czule. - Kobiety kochają drani.
Spochmurniała jednak na wspomnienie szkoły. - Ostatni rok... - pokręciła głową. - Wyrwę się, może nie zauważą. Jeżeli nie, pozostaje zebranie - oparła czoło o jego tors.

Anonimowy pisze...

- Ta kobieta lubi, gdy jesteś draniem - przyznała z błyskiem w oczach.
- Poradzę sobie. I zawsze mam dobre stopnie - obruszyła się, nadymając lekko policzki. Nie zmieniła jednak pozycji. Wciąż stała przytulona do niego, podniosła tylko głowę. - STARAM się nie wagarować, ale bywa ciężko, przecież wiesz... - mruknęła. - Poza tym - zauważyła z zaczepnym uśmiechem - czyja to wina, że dzisiaj nie byłam na zajęciach, hm?

Anonimowy pisze...

- Twojego ojca? - zmrużyła oczy. - W takim razie powiedz mu, że kiepsko całuje - oznajmiła patrząc mu bezczelnie w oczy. - Tymczasem, żegnam - wysunęła się z jego ramion z zamiarem odejścia.

Anonimowy pisze...

- Niemożliwy z ciebie człowiek - mruknęła pod nosem z nieco naburmuszoną miną, bawiąc się guzikami jego koszuli. Przypadkowo zerknęła na zegarek i skrzywiła się. - Naprawdę muszę już wracać - powiedziała, wzdychając.

Unknown pisze...

Ryu zastanowił się nad odpowiedzią. Usiadł na fotelu gdzieś w kącie pokoju i wzruszył ramionami.
- Hm chciałem ci pokazać, że i ja znam parę sztuczek, a tutaj - rozejrzał się po pokoju. - Tutaj magia nie działa - oznajmił spokojnie. - Poza tym... pomyślałem, że mojego dziadka bardzo byś zainteresował, a kiedy już sobie z nim porozmawiasz, będziesz mógł ostatecznie przekonać swojego ojca, żeby już się za mną nie uganiał.

Anonimowy pisze...

W tym samym momencie nieopodal rozległy się głosy.
- Gdzie ona się znowu podziała? Ciągle tak znika i nigdy nie mówi gdzie. NIe wróciła na noc! NA NOC! Wyobrażasz sobie? Naprawdę, nie rozumiem tego. Co ona wyprawia? Myśli sobie, że co? Że jej wolno? A regulamin? I właściwie dlaczego taki niby jesteś pewien, że poszła do lasu? - trajkotała bardzo szybko i głośniej, niż by wypadło jakaś dziewczyna.
Drugi głos był cichy i trudno było rozróżnić słowa.
Mekare instynktownie pociągnęła Hiroyę za rękę. Sama oparła się o pień drzewa dwa razy większy niż ona, a mężczyzna omal nie poleciał na nią. W prawdzie widziała, jaką mocą dysponuje Tsukasa, ale był środek dnia, a oni byli dziećmi nocy.
Poza tym zdawała sobie sprawę, że szuka jej nie kto inny, jak Tomohisa. Kto jak kto, ale on wiedział, no co zwrócić uwagę. Z jakiegoś powodu nie chciała, żeby się dowiedział. W każdym razie nie tak. No i towarzyszyła mu niezawodna Shae, największa papla i koleżanka z pokoju.
- Powinieneś iść - poruszyła bezgłośnie wargami i stając na palcach, ujęła go za głowę, stykając ich czoła razem.

Anonimowy pisze...

Uśmiechnęła się lekko i zabrała ręce.
- Idź - szepnęła, patrząc mu w oczy. Nie chciała, żeby słyszał ile w tych słowach było wahania. Wcale nie chciała, żeby szedł. - Idź - powtórzyła błagalnie, kiedy nie ruszył się z miejsca. Nie utrudniaj mi, myślała gorączkowo. - Kocham cie - poruszyła bezgłośnie wargami i wyszła zza osłony drzewa.

Unknown pisze...

- No nie wiem, może po prostu będziesz dobrą karta przetargową w odwiecznej wojnie Yakuzy z nim? - zaproponował niemal patrząc na Hiroye ze współczuniem. Niemal... Odetchnął głęboko i wzruszył ramionami. - A może po prostu nie znosze jak ktoś robi coś wbrew mojej woli, słysząc wyraźne nie, hm? I odpłacam się im tym samym.

Unknown pisze...

Ryu popatrzył na niego, jakby zobaczył wariata stojącego tuż przed nim.
- I naprawdę uważasz, że z twoim postępowaniem było wszystko w porządku? Że całkowicie zostawiłeś mi wolną wolę i że zaakceptowałeś mój wybór? - uniósł lekko brew, podchodząc do niego. Splunął na podłogę. - Gratuluję ci tatusia.

Anonimowy pisze...

Dni ciągnęły się jeden za drugim w nieskończoność. Pogoda przestała sprzyjać. Zimny wiatr wspomagany przez deszcz uderzał bezlitośnie w mury zamku. Nauki wcale od tego nie ubywało, wręcz przeciwnie.
Mekare zakopana w zapisanych i czystych pergaminach tkwiła w bibliotece. Ze wszystkich storn na stole piętrzyły się opasłe, pożółkłe tomiszcza. Na papierze leżącym przed nią zamiast wyjątkowo nudnego eseju widniała podobizna mężczyzny.
- Hiroya - westchnęła. To już trzy tygodnie. Trzy niewiarygodnie długie tygodnie ciszy. Czasami bała się, że tamten dzień był tylko snem. Nie dostała nawet wiadomości od niego. W prawdzie szaleństwem byłoby oczekiwać podobnej rzeczy, ale miała nieśmiałe marzenie, że może jednak napisze. Nie zrobił tego. A tak bardzo tęskniła, żeby go zobaczyć, poczuć jego zapach, dotknąć jego twarzy,
Nagle cichy stukot kropel o szybę przerwał trzepot skrzydeł. Na parapecie siedział przemoczony kruk z pergaminem w dziobie. Szybko, upewniając się, że jest sama, wpuściła go do środka. Ręce jej drżały go otworzyła kopertę i czytała wiadomość. Zaraz później spaliła papier.
Dzisiaj go zobaczę, pomyślała i aż uśmiechnęła się do tej myśli.

Unknown pisze...

- Bezmyślne wykonywanie rozkazów to też oznaka inteligencji - odparował Ryu. - Mojego dziadka nie ma w tej chwili w rezydencji - dodał chłodno. - Jeśli znajdziesz wyjście to możesz w każdej chwili stąd zniknąć Hiroya-kun - podszedł do niego i cmoknął go w policzek. - Masz pół godziny zanim zosrientuje się, że intruz wszedł na jego teren.

Unknown pisze...

[no idea what next...]

Mara_Jade pisze...

Ishiwara tego dnia właśnie wracał od szefa i słysząc głos Hiroyi zatrzymał się, unosząc lekko brew w górę. Skrzyżował ręce na piersiach i odchrząknął znacząco.
- Poważnie? - zapytał go z wyraźnym niedowierzaniem. - Bo ja właśnie wracam od szefa i z tego co mi wiadomo mam dzisiaj wolne - uśmiechnął się do niego słodko. - Oh ale mogę dotrzymać ci towarzystwa. Posiedzę sobie i popatrzę jak sie męczysz.

Mara_Jade pisze...

Popatrzył na niego z wyraźnym powątpiewaniem i pokręcił przecząco głową.
- Niczym mnie do tego nie zmusisz - oznajmił swobodnie, przeciągając się lekko. - Moja chęć pomocy została zmazana wraz z twoim pierwszym słowem - wyjaśnił swobodnie.

Mara_Jade pisze...

- No... to chyba będziesz musiał zakasać rękawy, przełknąć dumę i wziąć sie do roboty - skwitował po prostu Ishiwara wciąż uśmiechając się do niego leciutko. - Im szybciej to zrobisz tym lepiej - dodał, zapalając papierosa. - No chodź - popchnął go w stronę zbrojowni. - Stawiam ci potem kolację.

Anonimowy pisze...

Mekare pozbierała książki ze stolika i schowała za regałem, gdzie nikt nie zaglądał. Odkładanie ich i szukanie od początku wcale jej się nie uśmiechało, pochłaniało zbyt dużo czasu i energii.
Zaraz potem zgarnęła pergaminy i pióra do torby i wyszła szybko z biblioteki. Zbiegała po schodach, gdy na plecach, w miejscu gdzie miała tatuaż, poczuła dokuczliwe mrowienie. Zaklęła szpetnie pod nosem ze złości. Czy zebranie Yakuzy musiało odbywać się akurat DZISIEJSZEGO wieczora?

Mara_Jade pisze...

Kazuma przybył do Tokio o piątej nad ranem. Do tej pory zdążył się rozpakować (a raczej rzucić podróżną torbę w kąt i zjeść niewielkie śniadanie), a teraz z lekkim uśmiechem przeniósł się do apartamentu Hiroyi. Młodszy mimo dochodzącej 7 godziny chrapał w najlepsze. Kazuma westchnął przeciągle i po chwili odchrząknął.
- Jak tak dalej pójdzie, prześpisz całe życie - oznajmił, wzmacniając swe słowa umysłem. Wbił się do głowy chłopaka i zaczął zmieniać jego sen na wybuchową mieszankę seksu homoseksualnego z trilerem psychologicznym. Efekt osiągnął szybciej niż przypuszczał. Hiroya otworzył oczy i usiadł zlany potem, łapiąc gwałtownie oddech.
- Witaj kochanie, wreszcie wstałeś - Kazuma z niewinnym uśmiechem przysiadł na skraju łóżka młodego mężczyzny.

Mara_Jade pisze...

- Ależ oczywiście, ale wtedy mój wolny dzień nie byłby znowu taki wolny - zauważył beznamiętnie Tomohisa. - Dobra, to jak? Mekare jest dobra w łóżku? - zapytał zaraz chcąc się czymś zająć, by nie nudzić się niczym mops.
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Jak to co ja tutaj robię? - Kazuma wyciągnął się na jego łóżku, tuż obok jeszcze nie do końca rozespanego chłopaka. - Odwiedzam cię - odpaowiedział po prostu, po czym machnął reką a zasłony odsłoniły się, wpuszczając trochę słońca do pomieszczenia. - Poza tym w lokalu obok twojego mieszkania dają najlepsze sushi, więc pomyślałem, że wyciągnę cię na nie w ramach prezentu urodzinowego - dodał kiwając lekko głową. W końcu kompletnie przegapił urodziny młodszego, zbyt zaaferowany swoimi sprawami.

Mara_Jade pisze...

- Wiem, ale od tamtej pory nie było mnie w Tokio i pewnie zdążyłeś już zapomnieć jak to jest mieć starszego brata - zauważył nie bez satysfakcji. - Ojej biedaku... - poklepał go po ramieniu. - Dobrze więc... zanim sobie pójdę, przeczytaj to - podał mu kopertę z zadaniem jakie otrzymał od ojczulka. - Niestety przypisał ciebie do mnie - dodał z żalem.

Mara_Jade pisze...

- Poważnie? - Tomohisa uniósł lekko brew o mało się nie zachłystując powietrzem. Z jednej strony sie cieszył, bo nie był pewien co zrobiłby Hiroyi, gdyby Mekare choć słowem pisnęła, że zrobił jej krzywdę, ale z drugiej strony...
- Taki byczek jeszcze nie zrobił ruchu? - zamrugał kilkakrotnie. - No ja rozumiem siebie... bo w końcu mam tylko 17 lat, ale TY?!
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Zawsze mogę cie wyręczyć - odparował Kazuma z niewinnym uśmiechem. Mówiąc szczerze to właśnie tylko na to czekał. Ziewnął jednak przeciągle i odetchnął głęboko. - Masz godzinę - wskazał palcem na zegarek i zniknął. Był wystarczająco łaskawy.
Kazuma

- Tak wiem, ale nie wiem czy mogę ci aż tak ufać - wywrócił oczyma Ishiwara. - Spróbuj ją skrzywdzić, a zamorduję cię - dodał chłodno, acz poważnie. W końcu ktoś musiał się nią zaopiekować.
Tomo

Mara_Jade pisze...

Kazuma odczekał godzinę i będąc jeszcze bardziej litościwym dodał do tego całe pół godziny w gratisie zanim wrócił do mieszkania brata i zwalił go z łóżka.
- Hiroya-chan im szybciej to zrobimy tym szybciej będzie można cieszyć sie wolnością - żachnął się.
Kazuma

- Czyli mam się ciebie teraz zacząć obawiać? - Ishiwara uniósł lekko brew i uśmiechnął sie do niego szeroko. - Już trzęse portkami!
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Mógłbym, ale wtedy nie mógłbym cię podręczyć - zauważył wesoło Serizawa, tykając brata w policzek. - No już, zrobię śniadanko maluszkowi - dodał i pogwizdując sobie pod nosem ruszył do jego kuchni. Czuł się tu jak u siebie w domu.
Kazuma

- No tak bo jesteś taki straaaszny - Tomohisa wywrócił oczyma i zadrżał teatralnie, przeciągając się lekko. - A jak twoje relacje z rodzeństwem? Mitsuo wciąż mnie nienawidzi...
Tomo

Anonimowy pisze...

Wchodząc, skinęła z szacunkiem głową Shinobu Tsukasie i w milczeniu zajęła swoje zwykłe miejsce przy stole. Kilka sekund z chłodną rezerwą przypatrywała się twarzom zebranych, którzy rzucali sobie wzajemnie ukradkowe spojrzenia. Panowała napięta atmosfera, a w kompletnej ciszy słychać było tylko ludzie oddechy. To nie jest zwykłe zebranie, uświadomiła sobie.
Odwróciła głowę ku szczytowi stołu z niemym pytaniem w oczach. Ojciec Rodziny uśmiechnął się, kiwając z aprobatą głową, zupełnie jakby przejrzał myśli dziewczyny. Natomiast spojrzenie Hiroyi pozostało zimne i nieprzeniknione.

Mara_Jade pisze...

- No nie moja wina, że Kyoko jednak nie chce przestać mnie lubić - Tomohisa wzruszył ramionami. Wcale mu żal z tego powodu nie było, a Mitsue latał mu koło nosa. - Wiem... słyszałem o Kazumie pogłoski, ale jak go parę razy widziałem wydawał się spoko - wzruszył ramionami Tomo
Tomo

Mara_Jade pisze...

Hiroya postawił mu przed nosem kawę i tosty, samemu siadając na blacie kuchennym. Zdążył już nawet posprzątać po sobie.
- Więc braciszku, ta twoja panna... jak jej tam... Miyamoto - pstryknął palcami. - Ty w związku? To był news który trafił mnie prosto w serce - złapał się teatralnie za serce i zrobił zbolałą minę.
Kazuma

Anonimowy pisze...

Mekare pobladła gwałtownie, na chwilę zapomniała jak się oddycha. Miała wrażenie, że się udusi, a w głowie jej szumiało.
Zaręczeni? Protest nie przeszedł jej przez gardło. Miała ochotę wybiec z pomieszczenia, dławiąc się bezsilną złością. Shinobu nie miał prawa. Obaj nie mieli. Rzuciła Hiroyi zranione spojrzenie. Czy wiedział od początku?

Mara_Jade pisze...

- O boże... chyba wolałem tego nie wiedzieć - Tomo zrobił przerażoną minę, ale zaraz zeskoczył ze skrzynki i siadł Hiroyi na kolanach. - Ale nii-chan nie możesz mnie mieć... masz już Mekare - pokazał mu język.
Tomo

Mara_Jade pisze...

Serizawa potrafił powiedzieć kiedy mówić dalej. Zamilkł obserwując tylko brata w milczeniu, a kiedy ten skończył w końcu jeść zeskoczył z blatu.
- Więc robimy to po mojemu, a jak zwykle wyjdzie inaczej? - upewnił się tylko, by wiedzieć na czym stoi w razie wypadku.
Kazuma

- No tak, podstawowy warunek - powtórzył po nim i uśmiechnął się lekko. - Dobrze, kończ to czyszczenie.
Tomo

Anonimowy pisze...

- Zostaw mnie - powiedziała tylko zmienionym głosem, ledwie nad sobą panując. Rozczarowanie paliło w gardle, z trudem powstrzymywała od krzyku.
Nie mogła nawet spojrzeć mu w twarz, bo czuła, że się rozpada. Nie pozwoliła sobie uwierzyć w jego słowa. Jak mogłaby? To za bardzo bolało.

Mara_Jade pisze...

- Jesteś wyjątkowo nie w sosie dziś - odparł Kazuma niespecjalnie z tego powodu smutny. Ważne że będzie wreszcie tak jak on sobie tego życzy. - No to chodźmy wreszcie - zatarł ręce z niecierpliwością.
Kazuma

- Wreeeeszcie - Ishiwarze nie było trzeba tego dwa razy powtarzać, niemal wystrzelił z miejsca w którym się znajdowali, ale nie zaszedł za daleko, bo wpadł na Shinobu Tsukasę.
- Dobrze, że jeszcze was złapałem - oświadczył mężczyzna, wręczając Tomohisie kopertę. Chłopak popatrzyl na niego jakby za chwile miał ochotę go zabić, ale zaraz przesunął wzrok na Hiroyę i podał mu kopertę.
- Ja mam wolne - przypomniał.
Tomo

Mara_Jade pisze...

Jeśli Hiroya myślał, że Kazumie przeszkadzało odwalenie całej brudnej roboty, to grubo się mylił. Serizawa oblizał lekko wargi uśmiechając się przy tym sarkastycznie.
- Mówisz moimi sposobami - odwrócił się do niego i zrobił kilka kroków do przodu. Wszedł głównym wejściem do siedziby premiera Nody, przystając przed jednym z jego ochroniarzy i dygając przy nim. - Bu - mruknął do ucha drugiemu, zaraz pozbawiając obu życia. Jednego poprzez skręcenie mu karku, drugiego używając do tego magii. Zaraz potem rozpłynął się w powietrzu i znalazł się w pokoju samego premiera, którego rzecz jasna nie było. Odnalazł dokumenty o które chodziło Shinobu i wrócił swobodnym krokiem, po drodze likwidując niepotrzebne robaki.
- Proszę, idź do tatulka i powiedz mu "cześć" ode mnie - wyszczerzył sie do niego.
Kazuma

Mara_Jade pisze...

- Ja się tak nie bawię - fuknął Tomo posyłając mordercze spojrzenie szefowi Yakuzy. - Gdybym tu nie został, miałbym wolne - warknął na Hiroye, po czym westchnął. - Więc? Kogo czyścimy?
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Mhm, więc nie pójdzie aż tak gładko - Ishiwara, zerknął mu przez ramię odczytując nazwisko. - Użyjemy przynęty? Mam grać zagubionego turystę? - zaproponował od niechcenia.
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Hm dobra... a może on ma żonę i dzieci? Może by tak wywabić go z klatki poprzez uprowadzenie dziecka? - zaproponował, choć nie było to zbyt innowacyjne.
Tomo

Anonimowy pisze...

Nie wiem - potrząsnęła głową. - Może tego właśnie chciałeś? Może o to chodziło? Może to od początku była gra? Może nadal jest? Nie wiem! Nie wiem - powtórzyła łamiącym się głosem. Jego słowa miały sens, brzmiały tak prawdziwie. Szczerze. Spojrzała mu w oczy i patrzyła tak długą nieskończoność chwilę.
- Ale kocham Cię - wyszeptała niespodziewanie i przytuliła się do niego. - Nic więcej nie wiem - mówiła. - Tylko to.

Anonimowy pisze...

- Nie możesz - powiedziała, chowając twarz w jego koszuli. Jego zapach uspokajał. - Nie darowałby ci. Nie teraz, nie po oficjalnym ogłoszeniu. Prędzej jedno z nas spotkałby "nieszczęśliwy wypadek" niż twój ojciec zmieni zdanie - zadrżała. Nie miała wątpliwości, że to ona stałaby się celem. Hiroya był spadkobiercą Shinobu, jego pierworodnym, musiał żyć. Jednak nawet on musiałby ponieść karę za nieposłuszeństwo. W tym wypadku, jak sądziła, wystarczyłoby mu ją odebrać, raz na zawsze.

Mara_Jade pisze...

Tomo wzruszył ramionami i westchnął przeciągle.
- Można mu dosypać coś na przeczyszczenie do kawy - oznajmił bo jego głowa nieco dzisiaj szwankowała. Wciąż miał w niej wypisany wolny dzień.
Tomo

Kazuma nigdy nie rozumiał dlaczego zazwyczaj nie otrzymywał kary za podniesienie głosu na ojca i już dawno przestawał się nad tym zastanawiać. Tym razem przeprowadzili ze sobą kolejną ożywioną dyskusję, w której Kazuma wyraził całe swoje oburzenie. Ściąganie go do Tokio to jedno, ale dawanie mu pomniejszych zadań w trakcie tego jednego zadania klucza, nad którym pracował już od dwóch tygodni, podchodziło pod czysty sadyzm. Postanowił więc nie pozwalać mężczyźnie na zbyt wiele i nie zgodził się rekrutować ludzi. Shinobu polemizował z jego zdaniem (jak zwykle zresztą), ale Kazuma i tak postawił na swoim. Jednakże opuścił gabinet w lekkim poddenerwowaniu, które wyraził trzaskając drzwiami. Po drodze natknął się na Hiroyę i zatrzymał tuż przy nim.
- Masz wolny wieczór? - zagadnął go, bo w tej chwili myślał jedynie o szklaneczce dobrego szkockiego whisky.

Anonimowy pisze...

Dziewczyna nie czuła się jednak nawet w najmniejszym stopniu przekonana. Shinobu nie był człowiekiem, któremu można po prostu powiedzieć "nie". Nie można dopuścić, żeby relacje Hiroyi z ojcem uległy zmianie. Ona nie będzie tego powodem. Pokręciła stanowczo głową.
Postanowiła zrobić dobrą minę do złej gry.
- Chyba jednak będziesz musiał kupić mi pierścionek - powiedziała z cieniem uśmiechu na ustach.

Mara_Jade pisze...

- Szkoda - Kazuma jedynie wzruszył ramionami i ruszył za bratem, bynajmniej nie po to by mu dokuczyć, tylko dlatego że Hiroya zmierzał w stronę wyjścia z bazy, a i on zamierzał ją opuścić.
Kazuma

Mara_Jade pisze...

- Zawsze do usług - Tomo nie wiedział czym zasłużył sobie na takie uznanie, ale każde uznanie było dobrym uznaniem, prawda? Odetchnął więc głęboko i spojrzał na Hiroyę. - Ale tym razem ty odwalasz brudną robotę, a ja morduję - zastrzegł sobie.
Tomo

Unknown pisze...

[no ja mogę zacząć, tylko zabij mnie, nie wiem w końcu jak to rozegramy. -.- głowa mnie boli w ogóle, ale to na marginesie.
może zrobimy tak: Mitsuo jest trochę (bardzo) nieogarniętym ludziem, więc niechże się chłopak da porwać. złóżmy, że będzie się miał spotkać z siostrą i na początku wszystko ładnie, ślicznie, a później ona będzie zmuszona go wystawić i porwanie gotowe. wtedy bohatersko wkroczy Hiroya, który wyciągnie brata-łamagę z kłopotów i nabawi się przy tym jakieś kontuzji. także tego, no. hm? ]

Mara_Jade pisze...

- Ty tu jesteś szefem, szefie - wywrócił oczyma Ishiwara i chwycił jego ramienia, kiedy tamten rozpoczął przenoszenie ich przed ulubioną kafejkę mężczyzny. Tomo oblizał lekko wargi i wszedł do środku. - Przepraszam jestem w sprawie pracy - wyznał spokojnie, a kobieta poracująca tam niemal od razu zaprosiła go do siebie i przekazała mu pałeczkę, pokazując co powinien robić. Czas próbny dla chłopaka zaczął się pół godziny później. Obsługiwał więc klientów czekając spokojnie na swój cel.
Tomo

Anonimowy pisze...

Uśmiechnęła się delikatnie na ten gest. Zaskakiwały ją te gwałtowne zmiany nastroju. W jednej chwili ledwie nad sobą panował, a w następnej potrafił być czuły. Nic nie mogła poradzić, że za to go kochała.
Na rogu ulicy kątem oka dostrzegła za plecami podejrzaną sylwetkę. Mocniej zacisnęła palce na dłoni Hiroyi. Gdy popatrzył na nią, wzrokiem i delikatnym ruchem głowy pokazała mu o co chodzi.

Unknown pisze...

Młodszy Tsukasa od rana chodził podenerwowany. Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Wszystko przez jeden telefon, który sam wykonał i teraz wyrzucał sobie pochopne działanie.
Jesteś totalnym idiotą, mówił sobie, krążąc po mieszkaniu i co rusz spoglądając na zegarek.
Trzy godziny. Dwie godziny. Godzina. Piętnaście minut. Wreszcie zdecydował się wyjść. W końcu miał umówione spotkanie... z własną siostrą. Siostrą, która zdradziła rodzinę. Ale tęsknił za nią, cholera! Tylko nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Zwłaszcza Hiroya.

Mara_Jade pisze...

Miał pomóc Hiroyi w wykonaniu jednego z licznych zadań. Kiedy stary Tsukasa zasadzał się na Ikemoto Amakusę i jego grupę zawsze wysyłał do pomocy Kazumę. Uważał Amakusę za jednego ze swoich najgroźniejszych przeciwników. Tym razem Kazuma nie sprzeczał się z Hioryą o sposób w jaki podejdą przeciwników. Uznał bowiem metody brata za bardziej odpowiednie do sytuacji. Znaleźli się więc w ciemnym tunelu, który sprawił że Kazuma nagle poczuł się bezbronnie. Nie był pewien czy to tylko jego wrażenie, ale był pewien że magia go opuściła. Przesunął wzrokiem po ścianach i zerknął na brata.
- Czujesz? - zapytał go, pierwszy raz się do niego odzywając od kiedy znaleźli się w tunelu. Nagły wybuch wstrząsnął nimi i Kazuma w ostatniej chwili złapał brata i pociągnął go na siebie, tym samym zapobiegając zgnieceniu Hiroyi przez odpadający większy odłamek skalny. Oboje padli na ziemię a sypiące się kamienie na chwilę ich zamroczyły.Serizawa uniósł się na łokciach, by w końcu podciągnąć sie do siadu. Zaklął siarczyście czując kujący ból w nodze.
- Żyjesz? - rzucił, szukając na oślep brata.

Mara_Jade pisze...

Kazuma zacisnął dłoń na ręce brata i spróbował się dźwignąć, ale zaraz puścił jego rękę, czując że nie będzie to takie łatwe.
- Nie do końca - zakończywszy oględziny stwierdził nie bez lekkiego przerażenia, że jego lewa noga utknęła pod gruzami i nie bardzo wiedział w jakim jest stanie. - Ale boli, znaczy czuję - stwierdził na pocieszenie tak bardziej dla samego siebie niż dla brata.
Kazuma

Mara_Jade pisze...

Tomohisa równie niezauważalnie skinął głową i podszedł do mężczyzny, odbierając od niego zamówienie, po czym równie grzecznie wrócił za ladę gdzie odebrał owo zamówienie, dosypując do nich środków przeczyszczających. Nie omieszkał podziękować za sowity napiwek, po czym podszedł do Hiroyi udając, że zabiera kolejne zamówienie.
- Dałem mu potrójną dawkę... - mruknął, bo chciał mieć pewność że wszystko wypali.
Tomo

Mara_Jade pisze...

[jaki kochany brat xD]

Kazuma chętnie by mu pomógł ale aktualnie miał związane ręce, toteż zacisnął tylko zęby opierając się mocniej o jeszcze stabilną ścianę tunelu.
- Zostaw - polecił mu. - Lepiej oszczędzaj energię - zaproponował mu. - Na oko nie widzę tu żadnej drogi ucieczki...
Kazuma

Mara_Jade pisze...

Tomohisa przyjął do wiadomości i wrócił do obsługiwania gości lokalu, co zaczęło robić się męczące. Postanowił więc zamienić się w kelnera fajtłapę by nie przejść ostatecznego testu i tak rozpoczął wylewanie napojów na ludzi, lub przed samego siebie.
Tomo

Mara_Jade pisze...

[osz kurdę xD nie spodziewałem się tego po nim xDDD]

- To zostaw - mruknął Serizawa, po czym syknął cicho, kiedy Hiroya pociągnął nie ten odłamek i część reszty posypała się na niego. Odkasłał tylko, po czym spojrzał na brata. - Po prostu zostaw.

Mara_Jade pisze...

Ishiwara, który zdążył akurat na punkt kulminacyjny zagwizdał z podziwem.
- Kazuma cię tego uczył? - zapytał nie bez lekkiej złośliwości, po czym otworzył okno w łazience i wyszedł przez nie. Nachylił się i wyciągnął ręce chcąc przejąć trupa.
Tomo

Mara_Jade pisze...

[czasem mu się zdarza xD]

- Wspominałeś - mruknął Serizawa, a nie mając siły na wymyślanie jakiejś ciętej riposty po prostu zamknął oczy i postanowił mu nie przeszkadzać. Ból zdawał się być nie do zniesienia, ale Kazuma nie miał w zwyczaju się skarżyć.
- Normalnie nie wysyła się brygady ratunkowej, ale ty jesteś następcą Tsukasy więc pewnie kogoś poślą - oblizał lekko wargi, czując że jak nie zacznie mówić straci przytomność a to nie pomoże bratu. - Mamy więc jakieś 24 godziny... - oszacował.

Mara_Jade pisze...

- Nie mogłem się powstrzymać - zaśmiał się Tomo, dźwigając ciało i wyciągając go swobodnie, by zapakować do czekającej na zewnątrz ciężarówki, wraz z innymi śmieciami. - Ale wracając do tematu... to on cię tego nauczył? Czy podpatrzyłeś od niego kiedy to tak chodziłeś na słynne misje wraz z bratem?
Tomo

Mara_Jade pisze...

- Ja tam nie wiem Hiro-kun. Zawsze mi się wydawało, że ty jesteś taki delikatny - zaśmiał się Tomo, kiedy mężczyzna do niego dołączył.
Tomo

Kazuma również spojrzał w tamtą stronę i przytaknął mu nieco. Położył dłonie na ziemi i spróbował wysunąć nogę, ale nie przyniosło to najlepszych efektów.
- Dobra, pracuj - poddał się totalnie.
Kazuma

Anonimowy pisze...

Odwzajemniła uśmiech i nieco niepewnie podeszła w stronę licznych gablot. Dziwnie się czuła, wybierając własny pierścionek zaręczynowy. Przyglądała się kolejnym błyskotkom, ale myślami była daleko od nich. Za szybko, myślała, to wszystko nie tak, zupełnie nie tak.
W pewnym momencie zorientowała się, że sprzedawca pyta ją o coś. Popatrzyła na niego nieobecnym wzrokiem, starając się odgadnąć o co chodziło.
- Zdecydowała się pani? - zapytał ponownie starszy mężczyzna, widząc zmieszanie Mekare. Uśmiechał się przy tym przyjaźnie.
- Och - popatrzyła na niego z wdzięcznością. - Jeszcze nie - zerknęła na Hiroyę. - Ale chciałabym zobaczyć ten - wskazała na delikatną obrączkę z białego złota o falistym wygięciu z trzema diamentami: jednym większym i dwoma małymi po bokach. - I ten - obrączka z ametystowym oczkiem, oplecionym złota niteczką. - I ten z perłą - dodała. Kobieta nosząca perły zwykle płacze, przyszło jej do głowy.

Unknown pisze...

Tymczasem nieświadomy niczego Mitsuo wspominał z Sachiko zabawne historie z dzieciństwa. Bawili się doskonale w swoim towarzystwie zważywszy na to, jak długo się nie widzieli. W pewnym momencie dziewczyna zadała niespodziewane pytanie.
- Jak się miewa Hiroya? - uśmiechnęła się przy tym słabo, jakby nie była pewna, czy powinna wspominać o starszym z braci.
- Dalej nie może ci wybaczyć - przyznał Mitsu, splatając ręce na stole. Była to jednak oczywista oczywistość. - Poza tym... zaręczył się - powiedział uważnie obserwując reakcję siostry.

Anonimowy pisze...

Odwróciła lekko głowę tak, że czuła teraz jego ciepły oddech na policzku. - Dlaczego? - zapytała i wsunęła właśnie ten pierścionek na palec. Zrobiła to chyba tylko dlatego, żeby zakwestionować jego zdanie. Nie bardzo rozumiała dlaczego, ani co chciała osiągnąć. Wyciągnęła dłoń przed siebie, pasował idealnie.

Anonimowy pisze...

- Tak - przytaknął, kiwając głową. - Dziewczyna pewnie nie ma z nim lekko. Tym bardziej, że ma dopiero siedemnaście lat - powiedział, upijając łyk stojącej przed nim kawy. Często zastanawiał się, jak właściwie mają się sprawy pomiędzy jego bratem a Mekare. Ile w tym było układów, a ile prawdziwego uczucia? Nie powiedział jednak o tym ani słowa.
- Jak już jesteśmy przy temacie... Masz kogoś? - zapytał.

Mitsuo

Anonimowy pisze...

Nie powiedziała głośno tego, że niezależnie od tego, czego oboje chcą w Yakuzie czeka ją jeszcze całe morze łez do wylania. Dzisiaj to poczuła, ale nie upierała się. Nie posłuchałby .
Wzięła do ręki cienką obrączkę z ametystem. Przyglądała się przez chwilę kamieniowi i założyła pierścionek na palec. - Podoba ci się? - zapytała. Sama nie była przekonana.

Anonimowy pisze...

Mitsuo zupełnie nie wiedział, kiedy znalazł się w dzielnicy leżącej poza zasięgiem Yakuzy. Gdy jednak dotarło do niego, gdzie jest, zatrzymał się i zmierzył Sachiko badawczym spojrzeniem.
- Gdzie mnie przyprowadziłaś - zapytał mrużąc oczy i odruchowo sięgając do różdżki. Zaczynało mu się to nie podobać.
- Wybacz braciszku - powiedziała dziewczyna, a na jej twarzy odmalował się autentyczny żal. Nic mu to jednak nie pomogło. Już znalazł się w pułapce. - Musiałam. Rozkaz to rozkaz. - Za jej plecami pojawiły się trzy inne kobiety. Dwie następne zauważył z boku.
- Powinienem był słuchać Hiroyi - warknął wściekły na własną łatwowierność.

Mitsuo


Założyła więc pierścionek z białego złota, do którego zawsze miała sentyment, lubiła jego chłodny kolor. Drobne diamenty mieniły się w świetle lampy, posyłając na twarze Mekare i Hiroyi maleńkie odblaski. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok. Popatrzyła pytająco na Tsukasę, poruszając delikatnie ręką, żeby zmienić kąt padania światła. - Jest cudowny - powiedziała.

Mekare

Anonimowy pisze...

Na odchodnym posłała sprzedawcy uśmiech. Zrobił to samo, ale jego oczy zdawały się mówić "uważaj na siebie, dziecko". Ledwie zauważalnie skinęła mu głową.
Gdy wyszli na ulicę, ich "cień" ponownie ruszył za nimi. Mekare odruchowo wsunęła dłoń w rękę Hiroyi. Mężczyzna drgnął, ale wątpiła, by była to wina jej zimnych palców.

Anonimowy pisze...

Mitsuo zaskoczony pojawieniem się brata odwrócił się gwałtownie. To był błąd. Oberwał porządnie zaklęciem, które powaliło go na kolana. Na jego szczęście potrzebny był żywy. Przez chwilę, która jemu samemu wydawała się niezwykle długa, nie mógł złapać tchu. Zaciskał kurczowo palce na różdżce, starając się zaczerpnąć powietrza. Wtedy w polu widzenia zobaczył parę stóp. Jedna z kobiet pochyliła się nad nim i szarpnęła go za włosy, aby na nią spojrzał. Wycelowała różdżką w jego gardło. Był na tyle przytomny, żeby użyć zaklęcia niewerbalnego, czego najwyraźniej napastniczka się nie spodziewała. Zaraz też padła martwa. W tej samej chwili młodszy Tsukasa zobaczył na ułamek sekundy swoją siostrę, a później poczuł ogłuszające w tył głowy. Tyle pamiętał.

[mam nadzieję, że się to kupy trzyma, bo mnie tak głowa od zatok boli, że mi się literki mylą i nie wiem sama co piszę @_@]

Anonimowy pisze...

Mituso obudził się z upiornym bólem głowy. Przed oczami latały mu ciemne plamy, a czaszka przy każdym poruszeniu niemal eksplodowała.
Gdzie do cholery jestem?, pomyślał rozglądając się po pomieszczeniu na tyle, na ile był zdolny to zrobić bez poruszania się. Dobrą chwilę zajęło mu uzmysłowienie sobie, że znajduje się w salonie brata, na jego kanapie. - Co ja tu robię? - wymamrotał do siebie, usiłując sobie przypomnieć, jak doszło do obecnej sytuacji. Niestety, niewiele z tego wyszło. Musiał się w końcu poddać.
Czuł, że całe ciało mu zdrętwiało od niewygodnego leżenia. Syknął z bólu, unosząc się na łokciach i szukając wzrokiem Hiroyi.

Mitsuo


Hiroya jednym zaklęciem unieruchomił człowieka, który ich śledził i przyparł go do ściany budynku. Mekare stanęła za plecami narzeczonego i wpatrywała się w twarz ukrytą jeszcze pod kapturem. Czuła się, jakby już widziała tego mężczyznę. Nie zastanawiając się dłużej, pociągnęła materiał do tyłu.
Gdy zobaczyła twarz zatrzymanego, nie była jedną osobą w uliczce, która na chwile wstrzymała oddech.
Przed nimi stał młody chłopak. Chłopak, którego oboje znali.
- Ryutaro - powiedziała cicho. Wykrzywiła usta w pogardliwym grymasie. - Dawno się nie widzieliśmy. Dla kogo teraz pracujesz?

Mekare

Mara_Jade pisze...

Nie odpowiedział już mu, nie chcąc wszczynać burzy która w tym wypadku nie była im potrzebna. Kiedy Hiroya wreszcie uwolnił jego nogę, dźwignął się z ziemi i podtrzymał się jedynej jeszcze w miarę stabilnej ściany, by utrzymać równowagę.
- Ok, co teraz? - spojrzał na brata mając nadzieję, że ten ma jakieś genialne pomysły, albo może wziął ze sobą coś przydatnego. On sam natomiast wyciągnął z kieszeni swoją różdżkę i z westchnieniem pomyślał, że być może pierwszy raz w życiu ten kawałek drewna na coś mu się przyda. Kiepski byłby z niego usztywniacz nogi, ale musiał wystarczyć.
Kazuma

Unknown pisze...

[wymyśliłam wątek o_O thanks to your bro...]

Ryu skończył wymiotować, po czym wrócił do salonu, gdzie umościł się na kanapie, łypiąc spode łba na Kazumę. Był przez niego przetrzymywany już czwarty dzień, o ile nie stracił rachuby. Tsukasa bawił się z nim okrutnie i chłosta była jedynie początkiem tortur. Teraz jednak na chwilę zaprzestał zabawy i pod groźbą kolejnych wymyślnych tortur w razie nieposłuszeństwa rozwiązał chłopaka. Ryu ani myślał uciekać. Podejrzewał zresztą, że nie byłby w stanie przed nim zwiać w takim stanie. Nie miał żadnej przewagi. Dzwonek do drzwi sprawił, że aż podskoczył w miejscu.
- Zostań tu - Kazuma warknął na niego, jakby rozmawiał ze zwierzątkiem. Chłopak skinął głową, nawet nie próbując zaprzeczać, po czym odczekał kwadrans, aż wreszcie Kazuma wrócił do salonu wraz ze swoim bratem Hiroyą. Amakusa powiódł po nim wzrokiem, po czym westchnął przeciągle. No i pięknie. Teraz musiał obcować z dwoma Tsukasami.

Anonimowy pisze...

- Dziecko chce się bawić - powiedziała Mekare uśmiechając się uroczo. - Dobrze. Na początek sprawdzimy, co ukrywasz - zbliżyła się i zaczęła od przeszukania bluzy. - O - udała zdziwienie, wyciągając z jego kieszeni różdżkę. - To nie jest odpowiednia zabawka - stwierdziła, łamiąc ją teatralnie. Znalazła także grubą szarą kopertę, którą podała Hiroyi. Gdy przyszło do przeszukania spodni, postanowiła się zabawiać. Delikatnie przejechała dłonią po mięśniach brzucha chłopaka i niżej, aż do paska dżinsów. Włożyła mu rękę do kieszeni, niby przypadkiem zahaczając o krocze. Uśmiechnęła się wrednie, widząc, że wytrąciła go z równowagi. Powtórzyła to samo z drugą kieszenią. W tej schował nóż.
Otworzyła go i przysunęła mu do twarzy. - Powiedz mi - powiedziała, przejeżdżając mu po krtani - dla kogo pracujesz? - Leniwie zdrapała mu zarost.
Splunął jej w twarz. Wytarła się z wystudiowanym spokojem. - Zła odpowiedź. - Nóż ponownie połaskotał jego gardło, tym razem znacznie mocnej. Zacięła go, z rany popłynęła krew. Pokazała mu czerwone ostrze. - Dla kogo pracujesz? - ponowiła pytanie, wycierając zimną stał o jego policzek.

Anonimowy pisze...

- To mimo wszystko nasza siostra - obruszył się Mitsuo, ale w tym momencie świat zawirował mu przed oczami i opadł na poduszkę krzywiąc się boleśnie. Odruchowo złapał się za głowę i zaklął szpetnie. - I muszę przyznać, że cios ma niezły - zironizował, stękając. - A co z tobą - zainteresował się.

Mitsuo

Anonimowy pisze...

[o, wielki come back? :D]

Położyła mu dłoń na ramieniu, zaciskając na nim palce i ledwie dostrzegalnie kręcąc głową.
- Znudziło mnie to. Wolno się uczysz. Zdecydowanie za wolno- popatrzyła na chłopaka, który oddychał ciężko, trzymając się za brzuch. Skrzywiła się z pogardą i zmrużyła oczy.
Crucio!, użyła zaklęcia niewerbalnego , a niedoszły szpieg runął na ziemię, wijąc się i jęcząc z promieniującego na całe ciało bólu. Przyglądała się temu spokojnie, przytulona do boku Hiroyi. Po chwili zwolniła zaklęcie.
- Dla kogo pracujesz? - zagadnęła od niechcenia.
- Idź do diabła - wycharczał w odpowiedzi.
- Nawet tam mnie nie będą chcieli - odparła wzruszając ramionami i ponowiła zaklęcie. Nowa porcja bólu zalała ciało chłopaka. Tym razem przestała szybciej, nie chcąc żeby zemdlał.
- Powiesz mi, co chcę wiedzieć?
Cisza.
- Zgoda. Sama wezmę - jednym szybkim zaklęciem wdarła się do jego świadomości.

Unknown pisze...

- Daruj sobie ironię, co? - zapytał, marszcząc czoło i podchodząc do brata. - Paskudnie to wygląda. Jesteś pewien, że sam sobie z tym poradzisz? - zapytał, bardziej żeby się odezwać, niż ze szlachetnych pobudek. Zdawał sobie sprawę, że brat nie da się nikomu tknąć.
- Może niech te twoja mała czarownica uwarzy ci eliksir, podobno jest w tym niezła - uśmiechnął się kpiąco.

Unknown pisze...

- Zwariowałeś?! - warknął na brata, odzyskując równowagę, po silnych zawrotach głowy i chwilowym zamroczeniu. - Zdecyduj się, czy mnie ratujesz, czy chcesz zabić - rzucił ze złością, opadając na kanapę. Mrużył oczy i mrugał nimi gwałtownie, bo obraz wirował mu przed oczami. Podstawowa zasada: ranny Hiroya, to wciąż niebezpieczny Hiroya. - Poza tym ona jest czarownicą - mruknął pod nosem. - To żadna obraza.

Anonimowy pisze...

[ tak, tak. znam to uczucie, toteż dlatego i ja odpisuję. w ogóle wiesz co wymyśliłam? kupię D. prezent na mikołaja, bo co go nie spotkam, to ma tak cholernie zimne dłonie i jeszcze bez rękawiczek chodzi. gorzej, jak ja. łamie mi monopol na zimne ręce, no! :D]

Umysł mężczyzny był bardzo chaotyczny, wspomnienia mieszały się ze sobą do tego stopnia, że trudno było je rozdzielić i uporządkować.
Dlatego wymagało to od Mekare niesamowitego skupienia i użycia siły. Bez wątpienia cała operacja była bolesna dla chłopaka.
- Pracuje dla Nody - powiedziała nieobecnym głosem. W chwili gdy miała się wycofać, zobaczyła krótki przebłysk, znajomą twarz. Zacisnęła mocno rękę na kurtce Tsukasy, krzywiąc się i oddychając szybciej. Nagle przerwała kontakt i wyszarpnęła różdżkę z kieszeni.
- Pracuje dla Nody, ale przysłał go mój ojciec - wycedziła, wbijając wściekłe spojrzenie w leżącego na ziemi. - Crucio! - warknęła, a chłopak wrzasnął przeraźliwie.

Unknown pisze...

- Od razu trzeba było sobie oszczędzić fatygi - zironizował. - Ojciec by nie rozpaczał. Przynajmniej nie bardzo. To ty zawsze byłeś jego ukochanym synem, nawet o Kazumę i tę twoją... narzeczoną, dba bardziej ode mnie - wyrzucał z siebie ze złością, tarmosząc przy tym poduszkę, niczym naburmuszone dziecko. Ton jego wypowiedzi tylko potwierdzał wcześniejsze przypuszczenia brata. Niezrównana umiejętność pakowania się w kłopoty uaktywniła się w pełni.

Mara_Jade pisze...

Skończył wiązać prowizoryczny opatrunek i dźwignął się na nogi, krzywiąc się przy tym odrobinę.
- Prowadź - polecił bratu, uznając że on sam w tej chwili byłby kiepskim przewodnikiem. - Możemy założyć, że element zaskoczenia mamy już z głowy i na końcu tunelu czeka nas niespodzianka - skwitował wypowiadając swoje obawy, jak i prawdopodobnie obawy Hiroyi na głos.
Kazuma

Unknown pisze...

Ryu odruchowo odsunął się od mężczyzny, trochę obawiając się jego pobudek. Nie był pewien, czy coś przypadkiem mu nie odbije. W końcu to był Tsukasa. Nie należało się po nim spodziewać niczego dobrego.
- Nie jest tak źle - wymamrotał beznamiętnie, obejmując kolana ramionami. Nie potrafił przestać obserwować Hiroyi bojąc się, że moment kiedy straci czujność będzie jego ostatnim. Ledwie zarejestrował powrót Kazumy, który postawił przed bratem parującą kawę.
- Smacznego - mruknął wręczając Amakusie sok pomarańczowy i samemu usiadł obok Ryu zmuszając go do posunięcia się, po czym objął go lekko ramieniem. - Moje zwierzątko już prawie się wychowało - oświadczył bratu z czarującym uśmiechem.

Anonimowy pisze...


Chciała wyrwać rękę, ale trzymał mocno. Chciała, żeby ten chłopak cierpiał, mocno i długo. Wreszcie chciała patrzeć, jak umiera. Nie miało teraz znaczenia, czy był pionkiem, czy nie. Czuła tak ogromną wściekłość i nienawiść, że mogłaby zmienić w pył wszystko na swoje drodze.
- Dlaczego mi nie pozwoliłeś? - zapytała z wyrzutem. - Zasłużył, żeby cierpieć. Zasłużył na śmierć! - krzyknęła, zatrzymując się nagle. - I nie tylko on - dodała, dysząc ciężko. Powinnam była go zabić, kiedy miałam okazję, pomyślała o ojcu.

Anonimowy pisze...

Zaskoczona, pozwoliła się złapać. Nie miała pola manewru, jęknęła tylko głucho uderzając plecami o drzewo. Początkowo opierała się, chciała odwrócić głowę, ale nie zdołała. Wreszcie musiała, po prostu musiała mu ulec. Delikatnie, prawie nieśmiało odwzajemniła pocałunek.
Nie odpowiedziała, nie było nic do powiedzenia. Zamknęła tylko oczy i milczała chwilę. Oddychała powoli chłodnym powietrzem i starała się zapanować nad gniewem.
- Zabierz mnie stąd - poprosiła, ponosząc na niego wzrok. - Tylko mnie stąd zabierz.

Anonimowy pisze...

Westchnęła cicho i przytrzymała jego rękę. Pocałowała go przelotnie w wewnętrzną stronę dłoni, po czym spojrzała na niego, kręcą głową.
- Gdyby nie ty, zamordowałabym dzisiaj chłopaka, który miał po prostu pecha znaleźć się w złym miejscu, o złym czasie - ukryła na chwilę twarz w dłoniach. - Czuję się wprost fantastycznie - stwierdziła z wymuszonym uśmiechem, wzruszając ramionami. Nadal była zła na siebie, że dała się ponieść emocjom, że nie zdołała nad nimi zapanować. Czuła, że zawiodła i nie potrafiła się z tym pogodzić.

Unknown pisze...

- Nie dajesz mi zapomnieć - wykrzywił się do brata. - Poza tym, taka jest prawda. Nigdy nie będę taki jak ty - wzruszył ramionami i wstał z kanapy. Zakręciło mu się w głowie, ale zignorował to. Wciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapaliczkę. Wyciągnął jednego, a resztę rzucił na stolik. Podszedł do okna, uchylił je lekko i zapalił, zaciągając się głęboko dymem. Odetchnął czując, jak nikotyna wypełnia mu płuca. Lubił to uczucie.
- To co teraz? - zapytał, nie patrząc nawet na Hiroyę.

Unknown pisze...

Ryu umoczył usta w soku, starając się przez chwilę nie zwracać na siebie uwagi. W tej swoistej grze spojrzeń braci, w której zdecydowanie Kazuma przodował nie odnajdywał miejsca dla siebie. Po chwili jednak poczuł na swoje głowie dłoń Kazumy. Mężczyzna pogłaskał go niemalże pieszczotliwie.
- To jest Ryu-chan - zgodził się z bratem Kazuma. - Ryu-chan nie zginie - dodał po chwili, przyciągając chłopaka mocniej do siebie. Posłał w stronę brata czarujący uśmiech.
- Nie zabije mnie - potwierdził cicho Amakusa, wbijając wzrok w swój kubek. - Doskonale się z nim bawię - dodał unosząc wzrok i wbijając go w Hiroyę. Uśmiechnął się krzywo.

Mara_Jade pisze...

Kazuma szedł tuż za nim, wspierając się mocniej na wystających ze skał kamieniach. Zaciskał mocniej wargi nie chcąc syknąć z bólu, ale każdy kolejny krok odbierał mu siły.
- A potem co? - zapytał brata. - Zdamy się na kolejny twój plan, czy zabawimy się moim sposobem? Pamiętaj, że element zaskoczenia mamy z głowy...

Anonimowy pisze...

[ej... napisałby co, hę? *maślane oczka*

Anonimowy pisze...

Westchnęła cicho, przywierając do niego całym ciałem. Czuła jego gorący oddech na szyi, co sprawiło, że przeszedł ją przyjemny dreszcz.
Na dźwięk tych słów, zacisnęła dłonie na koszuli mężczyzny.
Milczała chwilę, rozkoszując się dotykiem jego dłoni. Nawet przez materiał spodni, czuła niemal wibrujące ciepło dotykających ją palców. Subtelne, ale pobudzające.
Mistrzowsko umiał sprawić, by nie była w stanie myśleć o niczym innym, niż o nim. Nie wiedziała jak to robił, ale w tej chwili liczył się tylko on i jego bliskość. Mogła zapomnieć o całym świecie. To było szaleństwo, ale chciała tego.
- Jestem cała twoja - odpowiedziała, odchylając lekko głowę i jeszcze bardziej odsłaniając mu szyję.

Unknown pisze...

Kazuma odpuścił sobie komentarz, za to Ryu wzruszył tylko ramionami.
- Przyszedłeś mnie uratować? - zapytał go z nadzieją. - Albo nie wiem... na chwilę tylko mnie uwolnić od siebie? - zaproponował zaraz.

Mara_Jade pisze...

- Świetnie, akurat wtedy kiedy to mieliśmy robić wszystko po twojemu - westchnął Kazuma niezbyt zadowolony z pomysłu brata. - Dobra, więc jak robimy po mojemu, to osłaniasz tyły - rzucił swobodnie. W końcu nie chciał, by coś mu się stało. Wyminął go dość gładko, ale i spowolnił ich pochód ze względu na swoją nogę. - Lubisz to? No wiesz... rządzenie.

Unknown pisze...

DO HIROYI - BALLADA O BOLKU BANANIE ! ! !

- Kazu-chaaan - Ryu spojrzał na mężczyznę robiąc proszącą minę i przytulając się lekko do jego boku. - Puścisz mnie, proszę? Ja wrócę, przecież wiesz... zresztą i tak znasz mój adres - zamrugał kilkakrotnie. - No proszę... - naprawdę nie znosił robić z siebie ofiary, ale tylko w ten sposób mógł wyegzekwować u Kazumy trochę wolności. Mężczyzna poczochrał go po włosach i skinął głową, zaraz to piorunując brata spojrzeniem.
- A niech mu włos z głowy spadnie - fuknął, przyprawiając Amakusę o zdumienie.
- No weź... a tak marudzisz, że przeze mnie musisz na tyłku w Tokio siedzieć...
- Skoro już tu siedzę, to chociaż chcę mieć pewność, że... - spojrzał na brata. - Pogadamy potem.
Ryu

DO KYOKO - BALLADA O GŁUPIM BLOGSPOCIE CO TO NIE CHCIAŁ WYSYŁAĆ KOMENTÓW >.<

- Nie po twojemu, to ja wiem, ale po mojemu, a moje wizje są genialne - zauważył skromnie Shin. - Więc się nie opieraj bo i tak przegrasz skarbie.
Shin

- To wyjdź z nim na tą kawę to będziesz miała spokój na trochę - zauważył Ryu, bo dla niego wszystko było takie proste. - Nie wiesz gdzie miał być Kazuma? Jakieś spotkanie ważniaków czy coś... robię za zastępstwo - przyznał cierpko.
Ryu

DO KYOKO DWA:
Sorki że tutaj... wybacz...

Anonimowy pisze...

Uśmiechnęła się, mrużąc oczy z zadowoleniem i przyczesując palcami jego włosy.
Bez słowa poszła za nim, a serce mało nie wyskoczyło jej z piersi.
Za drzwiami sypialni, gdy tylko stanęli naprzeciw siebie, wpadła w ramiona chłopaka. Przesunęła dłońmi po jego idealnie wyrzeźbionym torsie, w tym samym czasie niemal dotykając ustami jego ust, ale nie pozwalając się pocałować. Uśmiechnęła się przy tym szelmowsko.

Mara_Jade pisze...

- To dlaczego tego nie porzucisz? - Kazuma spojrzał przez ramię na brata, przytrzymując się mocniej ściany. Zdołał usłyszeć ciche kliknięcie i chwilę później podłoga usunęła się spod niego. Zleciał w dół nie zdążywszy nawet pomyśleć o łapaniu się czegokolwiek. Zaklął czując jak coś wbija mu się w nogę.
- Żyję - krzyknął by powiadomić o tym brata. - Ale nawet nie myśl tu zeskakiwać... - dodał zaraz widząc krew tu i ówdzie. - Pełno tu wystających gwoździ. Zacisnął zęby wstając. Nie było łatwo wyciągnąć zabójcze gwoździe. - Chyba przestanę tak torturować swoje ofiary - żachnął się gorzko.

Unknown pisze...

Nie odpowiedziała, zaśmiała się tylko cicho, lądując w przyjemnie chłodnej pościeli.
Po chwili siedziała na okrakiem na biodrach Hiroyi, pochłaniając wzrokiem jego idealnie zbudowane ciało. Pochyliła się, przesuwając delikatnie dłońmi po po klatce piersiowej mężczyzny. Zawisała nad nim, patrząc mu w ochy. Odgarnęła mu włosy z czoła i pocałowała w usta, długo i powoli. Przeszła pocałunkami na szyję, później obojczyk, od czasu do czasu zataczając na skórze leniwe kółeczka językiem. Przerwała na chwileczkę, drażniąc palcami skórę wokół sutków, które zaraz później zaczęła całować, delikatnie przygryzając.

Mekare

Unknown pisze...

Uśmiechnęła się, słysząc zadowolony pomruk kochanka. Zachęcało to do dalszych, nieco bardziej śmiałych pieszczot. Nieco krępowała się swoim barkiem doświadczenia, jednak nie przerwała wcześniejszych poczynań. Zostawiała wilgotne, zaróżowione ślady na jego skórze, czuła jak ta napina się pod jej dotykiem. Zaczęła powoli, rytmicznie, poruszać biodrami, jednocześnie przejeżdżając dłonią po własnej szyi i wciąż osłoniętych stanikiem piersiach. Spojrzała na chłopaka spod na wpół przymkniętych powiek i zahaczyła nieśmiało palcami o pasek jego spodni. Zaraz jednak uciekła spojrzeniem, zupełnie nie wiedząc dlaczego.

Mekare