czwartek, 24 maja 2012

Z tych samych elementów można zbudować huśtawkę dla dzieci i szubienicę.

Imię: Kyoko
Nazwisko:Kamiyama
Data urodzenia: 2 listopad 1995 roku
Wiek:17 lat
Dom: Kosaimu
Krew: czysta
Różdżka: rdzeń – włókienko z pachwiny nietoperza, drzewo –ostrokrzew, 14 cali, odpowiednio giętka
Bogin: przeolbrzymi, włochaty pająk
Patronus: ogromny tygrys
Zwierzę: czarny kot o białych łapkach, którego nazwała Yoru(z jap. „noc”)
Jest prefektem naczelnym. Jest na VII roku.
Jest animagiem - zamienia się w kota o intensywnie białej sierści.






Historia:
Jej rodzice poznali się jeszcze w Sakuranie. Oboje należeli do Okamishi, dlatego wielkim zaskoczeniem był przydział ich córki do Kosaimu.Jej ojciec (Kouyou Kamiyama) miał po części z angielskie korzenie a matka(Tomoe Tamaguchi) w pełni japońskie. Po skończeniu szkoły pobrali się i zamieszkali wspólnie w Anglii. Tam też na świat przyszła ich córeczka.Przez jakiś czas jeszcze mieszkali w Londynie, gdzie dziewczynka dorastała pod czujnym okiem rodziców Kouyou. Matka jej bowiem zajęta była rozwijaniem swojej kariery jako modelka a ojciec bezustannymi wyjazdami do klientów jako radca handlowy. Nigdy jednak rodzice nie zaniedbywali córki. Dokładali wszelkich starań, aby dobrze i spokojnie mogła się rozwijać. Kiedy tylko udało im się chociaż chwilę z nią przebywać otaczali ją całą swoją miłością. Stąd też wzięło się późniejsze przywiązanie dziewczyny do rodziny, która była dla niej całym światem.
Kiedy miała około siedmiu lat przeniosła się wraz z rodzicami do apartamentu dziadków w Tokio w Japonii.Tam poszła do pierwszej, mugolskiej szkoły chociaż oczywiście od najwcześniejszych lat była wtajemniczana w świat magii. Była raczej niesprawiającą problemów dziewczynką, która bardzo dobrze się uczyła. Odstawała jednak od rówieśników i dlatego z ulgą przyjęła list z Sakuranu, kiedy skończyła jedenaście lat. W końcu nie musiała kryć się ze swoimi szczególnymi zdolnościami.
Będąc w VI klasie wyszło na jaw, że Tomoe, którą zawsze uważała za matkę tak naprawdę nią nie jest. Biologiczną matką dziewczyny okazała się wampirzyca , która to swego czasu zaszła w ciążę z Kouyou. Mogła jednak zostać w pobliżu tylko do porodu. Kiedy urodziła małą Kyoko oddała ją pod opiekę ojcu a sama odeszła.
Kyoko swego czasu złamała wszystkie nałożone na nią pieczęcie, co zaowocowało jej zmianą w wampirzycę. Była bardzo niezadowolona, że musiała zerwać ze swoim dotychczasowym życiem, ale cóż... Wszystko okazało się być zdecydowanie poza jej kontrolą. Na szczęście udało jej się znaleźć sposób na powrót do człowieczeństwa. Wystarczyło odwiedzić pradawną wiedźmę Miliko Umari, która dała jej to, czego pragnęła, czyli powrotu do dawnego życia.
Po wycieczce do pradawnej wiedźmy biologiczna matka bardzo się na dziewczynę zdenerwowała. Złamała reguły ustalone przez klan, co doprowadziło do tego, że matka musiała pozbawić ją wszystkich wampirzych mocy oraz pamięci z tego okresu, przez co ta zapomniała kto tak naprawdę jest jej matką i że w ogóle była kiedyś wampirem. Jej ziemskim rodzicom również zmodyfikowano pamięć. Od teraz jest tylko zwykłym człowiekiem z kilkoma ponadnaturalnymi zdolnościami. Przez wszystkie dawne wydarzenia odkryła w sobie bowiem moce nadane jej przez bóstwo opiekuńcze Kosaimu.
Dzięki pomocy profesora Furuyamy i jego znajomościom udało jej się przedrzeć przez bariery swojego umysłu i odzyskać utraconą pamięć z ostatniego okresu w swoim życiu. Bardzo ją to ucieszyło, bo w końcu miała pełny obraz tego, co się działo. Z drugiej jednak strony tylko pogłębiło to jej niechęć i złość do biologicznej matki.


Charakter:
Kyoko jest nader osobliwa.
Z reguły cicha, spokojna, samotniczka chociaż kiedy już kogoś spotka to raczej nie stroni od towarzystwa. Lubi od czasu do czasu wziąć udział w jakiejś imprezie czy po prostu poprzebywać w towarzystwie przyjaciół.
Uwielbia czytać, dlatego często można spotkać ją pogrążoną w lekturze, najczęściej jakiegoś mugolskiego czytadła. Zdecydowanie lubi też mangę i anime.
Jest bezpośrednia i jeśli cię nie lubi, to możesz być pewny, że pierwszy się o tym dowiesz.
Woli słuchać niż mówić, chociaż oczywiście jak każdy też potrzebuje się czasem komuś wygadać.
Z reguły ufna, choć może na to nie wygląda. Bardzo łatwo schować się pod jej skrzydłami. Potrafi dotrzymać tajemnicy i nigdy nie odmówi ci pomocy.Służy radą.
Bardzo rodzinna i przyjacielska.Jeśli jesteś osobą, na której jej zależy to będzie zdolna dla ciebie nawet zabić. Staje murem za przyjaciółmi i nie pozwala nimi pomiatać.
Zdecydowana i pewna swoich racji.Jeśli czegoś nie wie, to się nie wypowiada. Mocno stąpa po ziemi. Realistka z przebłyskami optymizmu lub pesymizmu (zależnie od humoru).
Bywa złośliwa, wredna i sarkastyczna.W większości jednak odnosi się to do stosunku z jej przyjaciółmi, bo jak to mówią „kto się lubi, ten się czubi”.
Nie lubi zbytnio się kłócić czy robić sobie wrogów, dlatego jeśli sytuacja na to pozwala to po prostu milczy. Uważa bowiem, że lepiej nie powiedzieć nic, niż powiedzieć o dwa słowa za dużo.
Nienawidzi rozsiewania nieprawdziwych plotek oraz fałszu i obłudy. Gardzi ludźmi o dwóch twarzach. Uważa za tchórzostwo jeśli ktoś chowa się za maską osoby, którą nie jest.
Gdyby wyłączyć jej strach związany z pająkami i robactwem jest osobą zdecydowanie odważną.
Bywa czasami bardzo, ale to bardzo dziecinna
Jest niesamowicie uparta.


Wygląd:
Uwielbia eksperymentować z różnymi fryzurami toteż można ją zobaczyć z bardzo długimi czarnymi włosami, a innym razem z całkiem krótką, brązową czuprynką. Zdarza jej się też platynowy blond. Wszystko zależy od jej aktualnego stanu ducha.
Zawsze ma zadbane paznokcie - długie, mocne i zdrowe.
Jej czarne oczy  pozostają zazwyczaj obojętne, ale potrafi też zmrozić spojrzeniem, jeśli jest jej to potrzebne. Widać, że jej na kimś zależy, bo w jej oczach wtedy można zawsze zauważyć bezgraniczną czułość i oddanie dla przyjaciela.
Jest raczej niewysoka, bo mierzy jedynie 163 cm.
Ubiera się z reguły kolorowo i bardzo lubi buty na obcasie (oczywiście to tylko w dniach wolnych od nauki, bo na co dzień jak przykładna uczennica chodzi w mundurku). Po matce odziedziczyła znakomity gust. Zawsze ubrana zgodnie z panującą akurat modą chociaż tak naprawdę robi to bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że bardzo się aktualnymi trendami przejmuje.


Inne:
~ Swoją karierę chce związać z  zielarstwem. Fascynują ją przede wszystkim rośliny trujące.
~ Brała udział w kilku sesjach fotograficznych,bowiem matka jako modelka zawsze zachęcała ją do tego typu przedsięwzięć.Strasznie też lubiła chwalić się śliczną córką.
~ Kocha zwierzęta. Szczególnie koty.
~ Lubi śpiewać i rzekomo ma ładny głos, ale nigdy się z tym nie obnosi.
~ Spotkać można ją najczęściej w bibliotece zakopaną w książkach, w dormitorium lub przechadzającą się po korytarzach zazwyczaj z książką w ręce i kompletnie nie patrzącą pod nogi. Często przesiaduje też nad jeziorem.
~ Uwielbia widok księżyca w pełni i rozgwieżdżonego nieba.
~ Jej fetyszem są oczy.
~ Jej ulubioną porą roku jest zima. Wprost ubóstwia wdychać mroźne,zimowe powietrze.
~ Ulubione kolory: zielony, czerwony, czarny.
~ Uwielbia słodycze.
~ Uwielbia horrory i komedie.
~ Jest biseksualna.
~ Zawsze ma zimne dłonie.
~ Potrafi posługiwać się mową węży. Odziedziczyła tę umiejętność po ojcu, bowiem w jego rodzinie od pokoleń przechodziło to z rodzica na dziecko.

Ulubione cytaty:
+ Stop telling me drinking ain't cute. I ain't trying to be cute, bitch. I'm trying to get drunk.
+ Oni to wiedzą kocie.
+  -If you have 10 chocolate cakes and someone asks for 2, how many do you have left?
-10.
-Okay, well what if somebody forcibly takes 2 of the cakes, how many would you have left then?
-1o and a dead body.
+ Ten, kto stracił coś, co uważał za swoje, uczy się w końcu, że nic nie jest jego własnością.
+ Czasem musisz nauczyć się biec, zanim nauczysz się chodzić.
+ Ekspertem jest ten, który popełnił już wszystkie możliwe błędy.
+ Wszystko jest niemożliwe do czasu aż ktoś to zrobi. 
+ If we didn't have stupid thoughts we'd have no interesting thoughts at all. 
+ Nie szukaj ideału, lecz osoby przy której jesteś szczęśliwy.

Kyoko całym sercem jest przy dobrym cesarzu Akihito, jednak jej miłość do Tomohisy skłoniła ją do zajęcia miejsca w szeregach yakuzy próbującej obalić władcę. Ponadto kierowana wdzięcznością do boga Tsukiyomi, który to pomógł jej odzyskać człowieczeństwo, chciała mu się jakoś odwdzięczyć.

POWIĄZANIA

1. I often imagine how people would react to my death.


[edit 12.02.2012]
[No więc… Chyba wystarczająco się spisałam prawda? ^^ Karta będzie stale aktualizowana.
Na wątki i powiązania jestem oczywiście jak najbardziej chętna. Nadmieniam tylko, że mam zawsze duży problem z zaczynaniem więc będę wdzięczna jeśli to wy się poświęcicie. Chociaż oczywiście nie wykluczam, że czasem sama osobiście wyjdę z inicjatywą. Wszystko będzie zależeć od mojej weny.
Działam też na innych blogach więc tutejsza Kyoko jest połączeniem kilku moich kart postaci.Twarzy użyczyła Kyoko Fukada.]

667 komentarzy:

1 – 200 z 667   Nowsze›   Najnowsze»
Mara_Jade pisze...

[A Ty taka bezobrazkowa? xD]

Mara_Jade pisze...

[aż tak nie bolało, moje obrazki dodała kochana opera xD bo firefox nie chciał współpracować ^^]

Mara_Jade pisze...

[oj tam oj tam :) gdzie chcesz ich spotkanie? ]

Mara_Jade pisze...

[Shibuya... dobrze xD]

Dlaczego to właśnie na niego zawsze spadała ta przykra przyjemność odprowadzania kumpli do domów? Po roku bycia czarodziejem, mógł teraz spokojnie bawić się w mugolaka, odnawiając swoje przyjaźnie no i niestety padło na niego. Jego przyjaciel upijał się stanowczo za szybko. No i zdecydowanie na smutno. Teraz chwiejąc się na nogach wylewał mu swoje smutki na ramieniu, kiedy to Tomo prowadził go uliczkami dzielnicy Shibuya. W końcu chłopak nie wytrzymał i zwymiotował wprost na chodnik.
- Wstawaj dra.niu... bo cię tu zostawię - warknął Tomo, któremu przestawała się podobać rola niańki. Pijany chłopak zebrał się w sobie i wpadł na znakomity pomysł. Uciekł Tomohisie do zatłoczonego klubu, po czym wszedł na kolana przypoadkowo spotkanej dziewczynie.
- Wiesz? Mam przyjaciela, który jest czarodziejem. Bardzo złym czarodziejem. On mnie teraz goni... uratujesz mnie? - zapytał trzepocząc słodko powiekami.
- Tu jesteś! Złaź! - warkinął Tomo wreszcie do niego dopadając. Ku jego nieszczęściu siedział on na kolanach Kyoko.

Mara_Jade pisze...

- Nigdy nie robiłem kursu na niańkę - żachnął się chłopak, przerzucając sobie ramię przyjaciela przez ramię i utrzymując go w pionie. - Wybacz za przerwanie ci... - rozglądnął się dookoła. - ...samotnego wieczoru - dodał z niejaką satysfakcją.

Mara_Jade pisze...

- To smutne, że żyjesz tylko porwaniami - skomentował nie potrafiąc się powstrzymać, ale jej pomocą nie pogardził. Bo w końcu skoro chciałą pomóc, to dlaczego miał jej odmawiać? Powoli wykierował ich na wyjście, a niemal nieprzytomny chłopak bredził coś pod nosem, co jakiś czas uśmiechając się do Kyoko.
- To twoja laska? - zapytał po jakimś czasie, spoglądając na Tomo. - Niezła sztuka... dasz mi ją obruchać?
- Raczej nie... ale nawet jakbyś ją próbował to uwierz kiedy się złości jest gorszą czarownicą ode mnie...
- Ale nie ma nikogo gorszego... ostatnio zaczaro...
- Kyo-chan! - Tomo postanowił nie dać mu szansy na dokończenie, zatykając mu usta wolną ręką. - Musimy dostać się do metra.

Mara_Jade pisze...

- Nie użyjemy teleportacji, bo jesteśmy zwykłymi ludźmi i wtapiamy się w tłum - wywrócił oczyma Tomo. Nie przepadał za używaniem magii, kiedy był ze swoimi mugolowskimi przyjaciółmi. Zawsze później widział w ich oczach zazdrość, a nie było czego zazdrościć i tylko on mógł o tym wiedzieć -Poza tym przejażdżka metrem będzie niezłą zabawą.
- Straszy w metrze - oznajmił śmiertelnie poważnie chłopak, który już zapomniał o tym co chciał wcześniej powiedział. - Tomo obiecał rozwikłać tę zagadkę.

Mara_Jade pisze...

- Nie wiem, ale oni wszyscy mi to sygnalizują od kilku miesięcy. Że w nocy w metro, na linii Shibuya - Akihibara straszy. Szyby zamarzają i słychać dziwny dźwięk, a niektórzy widzą sylwetkę kobiety z dzieckiem - wzruszył ramionami. - No i nie mam pojęcia ile w tym prawdy, dzisiaj się przekonamy - wyszczerzył się do niej.

Mara_Jade pisze...

- Może po prostu odczuwa nudę - wzruszył ramionami Tomo, ciesząc się, kiedy wreszcie stanęli na platformie czekając na metro. Posadził kumpla na ziemi, pozwalając mu trochę odsapnąć, po czym podał mu wodę. - Zresztą sprawdzić nie zaszkodzi - dodał po chwili. - Może być ciekawie.

Mara_Jade pisze...

- Zostawmy Aiko w spokoju, bo ona raczej nie straszy. Przynajmniej nie w ten sposób - wymamrotał przeciągle, po czym pomógł kumplowi wstać, kiedy metro pojawiło się na peronie. - Bierzemy przeklęty ostatni wagon?

Mara_Jade pisze...

Wagon wyglądał normalnie. Usadzili chłopaka na jednym z krzeseł. Tomo nie lubił tak pustych wagonów, a ten najwyraźniej nie cieszył się powodzeniem.
- Coś w tej gadce o duchu musi być... ludzie niechętnie tu wchodzą - zauważył spokojnie, siadając naprzeciw kumpla. Zamknął na chwilę oczy, po czym spojrzał na Kyoko. - Ale niczego nie wyczuwam, zobaczymy czy później coś tu przybędzie.

Mara_Jade pisze...

- Jak zwykle zresztą - zgodził się z nią Tomo, spokojnie czekając na rozwój wydarzeń. Pociąg ruszył ze stacji, rozpędzając się do niebotycznych prędkości. - Ten duch musi lubić prędkość.

Mara_Jade pisze...

Obserwował poruszającego się ducha, zastanawiając się czy jest groźny, czy po prostu postanowił nawiedzić owy wagon. Chłód powoli zaczynał mu doskwierać.
- Myślisz, że tu zginęła? - zapytał Kyoko, bo jego kumpel postanowił wspaniałomyślnie stracić przytomność. Najwyraźniej spotkanie z duchem wykończyło jego zszarganą psychikę.

Mara_Jade pisze...

- Wiem Kyo-chan... chodziliśmy na te same zajęcia - westchnął chłopak, szukając jakiejś podpowiedzi. Przydałby się tu ktoś kto umiał rozmawiać i wydobywać informacje z duchów. - To co? Może zrobię za przynętę? - zaproponował po chwili wstając i ruszając do spowitego ciemną energią kąta wagonu. Z każdym krokiem energia ducha zwiększała się, rosnąc do niebotycznych rozmiarów i niemal zatrzymując go w miejscu.
- To nie jest zwykły duch... zwykły duch nie posiada aż tak złej aury. To pewnie przodek Aiko...

Mara_Jade pisze...

Widząc jak Kyoko zmaga się z niską temperaturą wrócił do niej i siłą nałożył na nią swoją bluzę. Zaczął rozcierać jej ramiona próbując ją trochę ogrzać. Nie rozumiał tego. Jemu faktycznie było zimno, ale nie aż tak. Być może kobieta nie lubiła... wampirów i wyczuwała, że Kyoko mimo że już nie była wampirem, miała w sobie jakiś pozostały zapach. Zacisnął zęby uznając że musi coś z tym zrobić
- Kyo-chan, spróbujemy dostać się do drugiego wagonu - zdecydował. - Naprawdę ją czymś zajmę, może nawet uda mi się podejść bliżej - dodał jeszcze, muskając ustami jej czoło. - Będę zaraz za tobą - zdecydował znów decydując się na pogawędkę z duchem. Zbliżył się do poprzedniego punktu, a potem zrobił jeszcze kilka kroków wbrew ustawionej barierze. Duch zmaterializował się przed nim, a oczy kobiety przewiercały go na wylot. Nie była przyjazna. Zdecydowanie miała coś do nich.
- Przestań już. Nic ci nie zrobiliśmy - spróbował tak po prostu z nią porozmawiać.

Mara_Jade pisze...

Spojrzał na Kyoko wyraźnie zmartwiony. Skoro nie chciała po dobroci, będzie musiał użyć siły. Skupił się na powietrzu wokół Kyoko i rozgrzał je powoli, starając się dodać jej ciepła. Nie tracił też z oczu kobiety, która przysparzała im tylu kłopotów.
- Nie ma tu twojego męża ani tej zdradliwej kobiety - oznajmił chłodno. - A ludzie których straszysz nikomu nie zawinili - dodał ostrożnie. - Nikt nigdy nie powinien cię tak traktować, ale robiąc to co robisz... wcale nie stajesz się lepsza od twojej morderczyni - wzruszył ramionami uznając rozmowę za zakończoną. Pomylił się jednak, do jego uszu dotarł przeraźliwy krzyk. Przeszył go na wylot, a kobieta tak po prostu przez niego przepłynęła, na chwilę zatrzymując jego funkcje życiowe. Skrzywił się, obracając się szybko na pięcie w momencie, w którym kobieta postanowiła zawładnąć biedną Kyoko. Weszła w nią, a temperatura w wagonie wróciła do normy.
- Shit... Kyo? Kyo-chan? - ukucnął obok dziewczyny, potrząsając nią nieco.

Mara_Jade pisze...

Zacisnął bezradnie zęby spoglądając w oczy Kyoko. Nie mógł jej tam odnaleźć. Nie pozostawiała mu żadnego wyboru, zważywszy na to, że nie dała sobie nic powiedzieć. Położył dłoń na czole dziewczyny i z westchnieniem odszukał uśpionego w sobie demona. Z jego pomocą był w stanie odnaleźć odpowiednie słowa, które nie bez trudu wyciągały ducha z ciała Kyoko. Nie mógł przecież pozwolić, by zrobił on jej krzywdę.
- Nie miałem zamiaru cię unicestwiać, ale najwyraźniej nie pozostawiasz mi wyboru - oznajmił cicho.

Mara_Jade pisze...

Wysłał kobietę tam gdzie należało, po czym oparł się ciężko o ścianę pociągu. Jeszcze nie zakończył walki. Korzystając ze znanych sobie sposobów (dobrze, że nie zaniedbywał treningów z Seleną) zwalczył w sobie demona. Męczący proces zakończył się ciężkim oddechem i ciężką migreną. Na domiar złego miał jeszcze dwoje zemdlonych przyjaciół przy sobie.
- Wprost genialnie - wysapał, wyczarowując sobie chłodne okłady, które zaraz położył na czoło dziewczyny, przenosząc ją na tylne siedzenia.

Mara_Jade pisze...

- Nic szczególnego - wzruszył ramionami. - Leż i się nie ruszaj, potem cię przeniosę do twojego domu, zanim twoi rodzice mnie uduszą za nie pilnowanie ich córki - westchnął teatralnie. Usiadł nieco z przodu, napawając się spokojem jaki wreszcie zapanował w wagonie. - Ona już nie będzie cię nękać.

Mara_Jade pisze...

- Chyba kpisz teraz. Nigdzie sama nie pójdziesz. Odprowadzę cię. Inaczej nie będę spokojnie mógł spać - wyszczerzył się do niej. - Leż tam i odpoczywaj. Jeszcze kawałek mamy.

Mara_Jade pisze...

Tomo nie odezwał się do niej słowem do końca podróży, po czym ocucił kumpla i postawił go na nogi zaklęciem trzeźwiejącym. Miał serdecznie dość marudzącego pijaczyny. Chłopak zamrugał nieprzytomnie po czym spojrzał na Kyoko.
- O cholera... co straciłem? Kiedy ją poznaliśmy? Witaj jestem Take - przedstawił się z uśmiechem, podając jej rękę. Tomo wywrócił oczyma i wziął Kyoko na ręce.
- Straciłeś całą walkę z panią duch - oznajmił szczerząc się do niego.

butterfly pisze...

[może wątek pani by chciala?]

Mara_Jade pisze...

- Tak jasne, a ja jestem świętym Mikołajem, a Take gwiazdką z nieba. Już przestań bujać. Odprowadzimy cię pod sam dom, zgarniemy burę od twoich rodziców i pójdziemy sobie, a ty zostaniesz w domu całkowicie bezpieczna - ucałował ją w czoło i ruszył przed siebie. Wyszedł ze stacji metra i zatrzymał się. - A tak właściwie... gdzie mieszkasz Kyo-chan?

butterfly pisze...

[to może jakaś mała podpowiedź?]

Mara_Jade pisze...

Skierowali się w stronę jej domu i kiedy stanęli przed wielką willą, Tomo zamrugał szybko, a Take zagwizdał z podziwem.
- Nie mówiłeś, że wyrwałeś taką bogatą dziunię - oznajmił cicho.
- Bo nie wiedziałem - wzruszył ramionami Tomohisa, dzwoniąc do bramy. Dwa wielkie psy od razu wyskoczyły ze swoich bud i zaczęły szczekać. Take odruchowo zrobił kilka kroków w tył i schował się za Tomo, a sam Ishiwara westchnął przeciągle. W drzwiach pojawiła się kobieta w kucharskim czepku i podbiegła do drzwi.
- Przepraszam Was serdecznie - szepnęła. - Ojej moja córka znów za duzo wypiła? - zapytała po chwili, mierząc dziewczynę przeciągłym spojrzeniem.
- Nie... duch ją opętał - odparł od tak Tomo, oddając Kyoko w ręce kobiety.

Mara_Jade pisze...

- To ja może już pójdę - Take począł się wycofywać, ale Tomohisa złapał go mocno za nadgarstek i pociągnął za sobą do środka.
- Nie zostawisz mnie im na pożarcie - burknął cicho.
- To twoja narzeczona, nie moja.
- Nie jest moją narzeczoną. Nawet ze sobą nie chodzimy - żachnął się Ishiwara wchodząc za służącym do mieszkania. Zsunął od razu buty jak dobre wychowanie nakazywało. Take zrobił to samo, a jego wzrok mówił, że mają do pogadania. Tomo nie bardzo się tym przejął. Ruszył za mamą Kyoko do środka wielkiego salonu i zajął jedno z wskazywanych miejsc.
- To naprawdę nie będzie kłopotem? - zapytał kobiety.
- Właśnie! Może powinniśmy już iść - dodał po chwili Take, podłapując temat.

butterfly pisze...

[w porządku : ) i powiedzmy, że kojarzą się z korytarzy szkolnych, bo no Shin pewnie jeszcze zbyt dobrze nie zna ludzi tam :)]

Nie powinno się spędzać wszystkich letnich nocy siedząc w domu i nie robiąc właściwie nic. Shin dobrze o tym wiedział. Nie miał tylko jeszcze zbyt wielu przyjaciół ale postanowił wyjść do pobliskiego klubu. Usiadł przy jednym ze stolików i począł sączyć colę obserwujących tańczących ludzi. W końcu wyłowił z tłumu znajomą postać i nie czekając na nic podszedł do niej i odbił ja zręcznie jej partnerowi. Uśmiechnął się do niej lekko, obkręcając wokół własnej osi.

butterfly pisze...

- Trochę - odparł cicho, pozwalając jej zbliżyć się jeszcze bardziej. Objął ją w pasie i przytulił ją do siebie, kiedy to rozpoczęła się wolna piosenka. - Mówi się, że najlepiej kogoś poznać wychodząc z domu - dodał spokojnie. - Znaleźć kogoś znajomego w klubie też nie jest takie złe... przynajmniej już mi tak nieswojo nie jest.

Mara_Jade pisze...

Tomo nie czuł się szczególnie dobrze w tym domu. Mimo dobrej atmosfery czuł się dość skrępowany. Dostał kilka niezłych dań, które w jego mniemaniu były zbyt wykwintne jak dla niego i Take. Take nie miał jednak takich skrupułów. Zjadł wszystko ze smakiem i jeszcze prosił o dokładki.

butterfly pisze...

- W takim razie dobrze się składa. Teraz oboje będziemy mieli z kim porozmawiać, a nie powiedziane że nie poznamy kogoś jeszcze. Ciebie jak już widziałem ciągle ktoś podrywał - zaśmiał się lekko. - Zmęczona?

butterfly pisze...

Pociągnął ją za sobą do stolika i zamówił raz jeszcze dwie cole. Wszystko dlatego, że pamiętał doskonale przestrogi swojej mamy i choć nigdy by się do tego nie przyznał, wolał nie próbować zabawy z tabletkami gwałtu.
- Kamiyama tak? - upewnił się, czy dobrze pamięta. W końcu kojarzył co nieco i miał wrażenie, że jest ona prefektem. - Uczysz się w Sakuranie od początku?

butterfly pisze...

- Naczelnym... no proszę, to chyba lepiej zacieśnić z tobą więzi byś za mocno mi nie dokuczała - pokazał jej język, upijając łyk coli. - Byłem prefektem w Hogwarcie - dodał po chwili, żeby coś od siebie dać. - Ale to fatalna funkcja... później uczniowie na ciebie patrzą jakbyś był z innej planety...

butterfly pisze...

- To normalne - poklepał ją po plecach. - Nie przejmuj się, prefekci to też ludzie. Musiałabyś być jakims mutantem, by być idealnym prefektem - dodał udając znawcę. - Nie przejmuj się postrachu szkoły.

butterfly pisze...

- Opowiedz trochę o szkole - zaproponował nie bardzo umiejąc rozmawiać z właściwie nowo poznanymi osobami. - Przed kim uciekać? Z kim można sobie pozwolić na coś więcej niż więź nauczyciel-uczeń? Co ze skandalami szkolnymi?

butterfly pisze...

- Aiko Yamamoto... zapamiętam i postaram się nie wyhylać - obiecał solennie, nie chcąc na wstępie podpadać komukolwiek. Obawiał się tego pytania, ale po chwili wzruszył ramionami. - No wiesz... chodził do niej sam Harry Potter, więc nic dziwnego że jest taka znana - dodał spokojnie. - Nie różni się zbyt od Sakuranu. Są również 4 domy, każdy coś charakteryzuje. Uczniowie ze sobą rywalizują i nie lubią się nawzajem, choć już nikt tak naprawdę nie pamięta dlaczego się tak nie lubimy z innym domem - uśmiechnął się krzywo. - No i jest też niesprawiedliwie. Oskarża się uczniów o kradzieże i kiedy udowadnia się że to nie prawda, jest się wyrzuconym ze szkoły za sprawianie problemów.

butterfly pisze...

- Między innymi. Ja akurat miałem co nieco więcej za uszami, ale wstawiennictwo za przyjaciela po prostu przelało czarę. Inaczej wywaliliby go, a dla niego to był koniec świata - wyznał szczerze. - Mnie to w sumie nie robi... jedna szkoła, czy inna. Żadnej różnicy, ale w papierach mam "kłopotliwy uczeń". Lepiej ze mną nie zadzieraj - ostrzegłswobodnie, nieco ironizując całą sprawę. - Za to bibliotekę mieli lepiej zaopatrzoną, niż tutaj... - dodał po chwili.

butterfly pisze...

- Trujące rośliny... nie szukałem - przyznał szczerze. - Ale mają pokaźny dział ksiąg zakazanych. Naprawdę pokaźny. Przeczytałem może 1/3 bo jakoś nie było kiedy więcej - mruknął. - No i nie zliczę razów... ile to musiałem szlabanów za to otrzymać... tobie też się to zdarza? Tj dostać szlaban? Czy może jesteś panną idealną? Zawsze unikającą wrednych nauczycieli?

Anonimowy pisze...

Mekare szła szybkim krokiem przez wyludnione uliczki Tokio. Nic dziwnego, niewielu ludzi wychodzi z domu po północy, zwłaszcza w pewnych dzielnicach, a ta z pewnością do nich należała. Dla nikogo nie było tajemnicą, czyj jest to teren, nikt nie miał wątpliwości, że należy się bać. Jednak dziewczyna nie miała takich obaw. Pewna siebie zmierzała w kierunku starej kamienicy, gdzie mieścił się nocny klub. Nocne eskapady i spotkania z rodziną Yakuzy należały do jej codzienności.
Przekraczając drzwi lokalu nie wiedziała tylko, że tego wieczora czeka ją niespodzianka. Niespodzianka bezczelnie flirtująca z jej znajomym barmanem.
- Kyoko? - mruknęła marszcząc brwi. Co ona u diabła tutaj robi?

butterfly pisze...

- Co można zrobić by wynegocjować takie pozwolenie? - od razu podłapał temat. Miał bzika na punkcie ksiąg zakazanych i nie potrafił się opanować. - No wiesz mnie będzie pewnie trochę trudno, ale może spróbuję z tym całym Shikim... on jest chyba opiekunem Okamishi o ile dobrze pamiętam, prawda? - uśmiechnął się lekko. - Może uda się coś wynegocjować... - oblizał wargi. - A rośliny trujące to niebezpieczna dziedzina.

butterfly pisze...

- Z tym pierwszym nie ma problemu - wyeliminował pierwszy problem z głowy. Co do nie sprawiania problemów, no tu mogłoby być gorzej ale było to do zrobienia. Niestety nie znosił jęczeć i płaszczyć się przed kimkolwiek, więc ta metoda odpadała. Shiki był chyba jedynym rozwiązaniem. - W takim razie będę wiedział do kogo zwrócić się o pomoc, gdybym nie mógł poradzić sobie z zielarstwem - wyszczerzył się do niej, dopijając swoją colę. Bez gazu niestety, ale co tam.

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
butterfly pisze...

- Nie miałem większych problemów z nauką, ale tutejsze eliksiry są nieco inne. Będę musiał się na nie przestawić - zauważył cicho. - Wszystko jest jakieś takie dziwne... ale daje się przestawić powoli, małymi kroczkami. Dziękuję teraz ojcu, że uczył mnie japońskiego od małego. Serio... inaczej... nie wyobrażam sobie mojego przyjazdu tutaj - żachnął się.

Anonimowy pisze...

- Taaak - zgodziła się, przeciągając głoski i wpatrując się uporczywie w koleżankę. - Kentaro - zwróciła się nagle do barmana, siadając - podwójna whisky z lodem.
Stwierdziła, że z wrażenia musi napić się czegoś mocniejszego niż zwykle. Obecna sytuacja, choć z pozoru niewinna, przechodziła jej pojęcie.
- Co ty tutaj robisz? - rzuciła pytanie, pocierając lekko skroń i patrząc z ukosa na Kamiyamę.

butterfly pisze...

- Mam nadzieję... trochę już nadrabiam. No wiesz mieszkam w Sakuranie całe wakacje - przyznał szczerze. - Odwiedzam bibliotekę i nadrabiam zaległości. Nie jest tego dużo - dodał spokojnie. Nie był specjalnie przerażony. - Twoja ulubiona rozrywka w szkole, to?

Anonimowy pisze...

- Wyobraź sobie, zdążyłam się zorientować - prychnęła, biorąc spory łyk alkoholu. - Wybacz, moje pytanie było widać mało precyzyjne - uśmiechnęła się krzywo, obracając szklankę w dłoniach. - Powinnam raczej zapytać, komu zawdzięczam twoją obecność tutaj? Kto był takim masochistą, że zaryzykował przyprowadzenie cię do tego miejsca? Innymi słowy, jak długo jesteś jedną z NAS?

butterfly pisze...

- Nie... to nie tak. Wiesz jeszcze nie mam tu swojego mieszkania - przyznał szczerze. - No i nie chciało mi się wracać do Londynu do rodziców, więc zdecydowałem się na negocjacje z dyrektorką, która pozwoliła mi tam troszkę pomieszkać - uśmiechnął się krzywo. - Powiedziałem, że chciałbym się przyzwyczaić do zamku i tak dalej... no i poskutkowało. Chętnie skorzystam z zaproszenia... ale może w przyszłym tygodniu. Nie będe zwalał ci się na głowę od tak - dodał oddając jej pstryczka w nosek.

Anonimowy pisze...

- Mogłam się tego spodziewać - powiedziała dopijając drinka. - Jeszcze raz to samo, Ken - zamachała sugestywnie trzymanym naczyniem.
Sama się przyprowadziła, pomyślała zirytowana, akurat. Jak nic to przez Tomo. Ślepy by zauważył. Tylko dlaczego, no dlaczego nawet tutaj musiały znosić wzajemnie swoją obecność? Za jakie grzechy? Tak, za ciężkie, to wiadomo, ale bez przesady. Żeby zaraz taka kara?

Anonimowy pisze...

- Są rzeczy, do których nieziemsko ciężko się przyzwyczaić - mruknęła naburmuszona, opierając łokcie o blat i zwieszając na chwilę głowę. A zapowiadał się taki wspaniały wieczór, pomyślała, przy czym nie mogła powstrzymać urwanego ironicznego śmiechu.
- To co? - zagadnęła. - Dostałaś już jakieś zadanie?

Anonimowy pisze...

- Może to i dobrze - powiedziała powoli. - Pierwszy raz jest najgorszy, nie powinnaś iść sama - wyjaśniła szybko, widząc spojrzenie Kyoko, które ewidentnie zapowiadało, że dziewczyna ma zamiar się kłócić. - Zaufaj mi, chociaż to pewnie brzmi komicznie w moich ustach - posłała rozmówczyni krzywy uśmiech. - I pamiętaj, żadnych głupot typu udowadnianie czegokolwiek. To nigdy nie przynosi nic dobrego. Chyba, że chcesz skończyć jak ten, tam - wskazała głową na młodego chłopaka ze świeżą, paskudną blizną biegnącą przez prawy policzek, aż do obojczyka.

Anonimowy pisze...

- Myślał, że wszystko wie najlepiej - prychnęła rozdrażniona na samo wspomnienie. - Nie myśl sobie, że go nie lubię - sprostowała mimo woli. - Jest w porządku, ale nie pozbędzie się tej szramy do końca życia przez własną głupotę. - Pokręciła głową, wzdychając ciężko. - Miałam z nim iść tego dnia - przyznała cicho. - Nie zaczekał na mnie, wyszedł prawie pół godziny przed umówionym czasem. Kiedy go znalazłam ledwie żył. Ma więcej takich pamiątek, jak ta na twarzy. Nie wiem czym go potraktowali, ale żadne zaklęcia nie działają, nie da się usunąć tych blizn. Zgrywał bohatera przed nieodpowiednimi ludźmi, tak to się kończy.

Anonimowy pisze...

- Co mówiłaś? - zapytała Mekare, marszcząc brwi.

butterfly pisze...

- Jeszcze się zastanowię. Wiesz mimo wszystko nie wypada od tak zwalać się nowo poznanej dziewczynie na głowę - zauważył rezolutnie, przeciągając się lekko. Ziewnął nieco bo zmęczenie dawało mu się porządnie we znaki. - Jesteś albo tak gościnna... albo chcesz wszystko za szybko - pokazał jej język

Anonimowy pisze...

- A wiesz, że mówienie do siebie, to rozmowa z bardzo inteligentnym człowiekiem? - zapytała Miyamoto z równie niemądrą miną. - Naukowcy z... - zastanowiła się chwilę. - Nie pamiętam skąd, stwierdzili, że to bardzo rozwija pracę mózgu - zamilkła na chwilę. - W takim razie powinnam być geniuszem - oznajmiła w końcu dopijając drinka.

butterfly pisze...

- Lepiej ty skróć sobie wakacje i wróć wcześniej do Sakuranu. Poszerzam swoją wiedzę o nowe korytarze. Planuje stworzyć coś na kształt mapy Huncwotów, która chodziła po Hogwarcie. Tutaj też się przyda... no i przydałby mi się wspólnik - dodał wzruszając nieco ramionami.

Anonimowy pisze...

- Wiesz - zmrużyła oczy, jak kot. - Nie myśl tyle, bo nic nie wymyślisz - oświadczyła z miną filozofa. - Za bardzo chcesz sobie przypomnieć, to jest twój problem. Dlatego ci się nie udaje.
- Ken - skinęła na barmana. - Dwa drinki, dla mnie i dla koleżanki.

butterfly pisze...

- Chyba wolę samemu poeksplorować korytarze Sakuranu, bo wiesz nigdy nie uwierzę w to, że ktokolwiek zna wszystkie korytarze droga pani prefekt - mruknął znów się przeciągając. - Po prostu chyba nie jest się w stanie wszystkiego znaleźć. Mam teraz zajęcie do końca wakacji.

butterfly pisze...

- Niestety nie przekonuje mnie to. Spędziłem w Hogwarcie trochę czasu, również miałem uprawnienia prefekta i dużo czasu i wciąż wiem, że pozostały korytarze, w których stopy nie postawiłem. Po prostu nie zakładaj od razu, że widziałaś wszystko, bo możesz się jeszcze zdziwić - wyłożył jak małemu dziecku, choć wiedział, że dziewczyna znowu taką małą nie była.

butterfly pisze...

Przez chwilę mierzył ją podejrzliwym spojrzeniem, zamknął jedno oko szukając jakiegoś podstępu, po czym potrząsnął głową.
- Ale to po wakacjach. Wakacje spędzam na szukaniu ciekawych przejść. Nawet jeśli ty je znasz, to dla mnie będzie to dobra zabawa - oznajmił poważnie.

butterfly pisze...

- Nie... - przekrzywił lekko głowę, marszcząc śmiesznie brwi. - Nie posiadam takowej, a co zainteresowana? - odbił piłeczkę, z uroczym, uwodzicielskim uśmiechem.

butterfly pisze...

[jeny przepraszam... poprawie sie z dlugoscia, obiecuje!]

butterfly pisze...

- Nie udało. Aktualnie robię sobie wolne od związków, o ile to w ogóle możliwe. Przez to pół roku kiedy tu jestem unikałem ich jak ognia - przyznał się spokojnie. - DO kogo należy twoje serce? Pani prefekt zajęta... no cóż, w takim razie odpada jedna kandydatka. A szkoda... wolałbym myśleć, że wszystkie padną mi do stóp - zachichotał zgrywając się nieco.

butterfly pisze...

- Wiesz... jakby wam się coś popsuło zawsze możesz zmienić obiekt zainteresowań - objął ją ramieniem i pogładził po jej ręce. - No nic, ja sobie z całą pewnością poradzę z życiem uczuciowym. Nie musisz się o mnie martwić. Póki co korzystam z uroku czarując profesorki. Niektóre już jedzą mi z ręki, inne nadal się opierają ale jeszcze trochę i się uda - mruknął niespecjalnie się tym chwaląc, bardziej stwierdzając fakt.

butterfly pisze...

- Hm... wolny związek? - uniósł brew coraz bardziej rozbawiony. - Więc on może z kim popadnie i ty również? - upewnił się, że dobrze rozumie ten termin, po czym pokręcił głową z niedowierzaniem. - Sfinalizuj ten związek, zanim ci go ukradną. Wiesz... prezerwatywy można znaleźć wszędzie. Romantyczny nastrój, jakaś kolacja... i jedziecie - pokiwał poważnie głową, po czym zaprzeczył szybko ruchem dłoni. - Nic mnie nie łączy z nauczycielami - wymamrotał. Nie chciał drugi raz wchodzić w to samo. Wolał by nikt nie oceniał go po przeszłości.

butterfly pisze...

- Eeee to nie rozumiem co to za związek. Chcesz być z nim czy nie? - zapytał poważnie. - Bo jak chcesz to łąp byka za rogi, a nie... czaisz się jak kotka. Wiesz czasy kiedy dziewczyny nie robią żadnego ruchu zniknęły bezpowrotnie... - pouczył ją odrobinę.

butterfly pisze...

- Nie, nie, nie... - zaprotestował kiedy znalazł się na dworze. Nie miał zamiaru jechać w podejrzane miejsce z podejrzanym człowiekiem. W końcu nawet ich nie znał. - Kyo... ty jedź. Ja wrócę do siebie. Wszystko będzie dobrze. Pozdrów ode mnie swoją mamę - poprosił. Naprawdę nie lubiłwtrącać się w sprawy innych ludzi. w końcu to było takie niegrzeczne i niekulturalne.

butterfly pisze...

Nie mając zbyt wielkiego wyboru, Shin udał się za Kyoko do piwnic. Nie zwrócił też zbyt wielkiej uwagi na otoczenie, gdyż to zdecydowanie nie należało teraz do jego priorytetów. Jego trybiki w głowie układały już plan ucieczki. Zdecydowanie nie znosił takich sytuacji. Obserwował kręcącą się wkoło kociołka Kyo, samemu opierając się o ścianę piwnicy. Zwiewnął nieco, od niechcenia machając różdżką, kiedy dziewczyna szukała swojej by nagrzać kociołek.
- Nie ma za co - mruknął, kiedy posłała w jego stronę wdzięczne spojrzenie. - Co jest twojej mamie? Wypiła jakiś twój podejrzany eliksir?

butterfly pisze...

- Wiesz, że takich trujących flakoników nie powinno trzymać się w miejscu ogólno-dostępnym? - upewnił się z westchnieniem. Nie miał jak jej pomóc. Nie wiedział z czego składała się mieszanka. Mógł jedynie utrzymywać temperaturę kociołka na odpowiednim poziomie i tak też zrobił.
- Matko a wszyscy mówili, że Japończycy są odpowiedzialni - żachnął się. - Twoja rodzina przeczy stereotypowi niestety...

Anonimowy pisze...

Ona natomiast rozumiała całkiem sporo. Doskonale zdawała sobie sprawę, kim była Kyoko i czego nie może sobie przypomnieć. Tomohisa był niewyczerpanym źródeł informacji na temat Kamiyamy, jeżeli tylko Mekare chciała go słuchać. Zwykle nie chciała, ale tej jeden raz, kiedy się na to zdecydowała, chcąc uchronić wszystkich przed przyjacielem, który gotowy był potraktować każdego niewybrednym zaklęciem, okazał się być zadziwiająco przydatny.
Naturalnie dziewczyna postanowiła nie wyjawiać prawdy. Tomo chyba nigdy by jej tego nie wybaczył.

Anonimowy pisze...

- Wiem dużo rzeczy - oznajmiła spokojnie, zupełnie nie dając po sobie poznać, że rozumie, o co pytała Kyoko. - Bardzo dobrze wiem na ten przykład, jak to jest mieć dziurę w pamięci - wyjaśniła, pomiędzy kolejnymi łykami drinka. - Wyobraź sobie zdarzyło mi się parę razy skutecznie, że tak powiem odpłynąć. Od ostatniego takiego wybryku Ken zaczął mnie strasznie pilnować. Podobno miotnęłam w syna naszego szefa zaklęciem, wyrosły mu zęby bobra i futro. Jak na złość nic z tego nie pamiętam. Irytujące. Nawet nie wiem, czy to prawda - pokręciła głową, wzruszając ramionami.

Shiki pisze...

[ja pomysłu niestety nie mam..ale moze ty coś masz?]

butterfly pisze...

- Twoja rodzina jest.... inna - oświadczył w końcu niechętnie zajmując miejsce na podłodze obok jej łóżka. Uwielbiał siedzieć na twardym, więc wybór miejsca zajął mu niewiele czasu. Gorzej, że czuł się w tym domu jak nieproszony gość. Zwłaszcza w sytuacji choroby jednego członka rodziny.
- Kyoko doceniam twoją gościnność, ale chyba lepiej będzie jak sobie pójdę - zdecydował w końcu.

butterfly pisze...

- Kyoko, ale ja nie chcę wam się wcinać w życie... twoja mama jest chora, więc lepiej by było gdybyś się nią zajęła. A ja... przyjdę za parę dni. Jak już sytuacja tu ochłonie - zdecydował. Nie mógł zostać. Nie kiedy wiedział, że z całą pewnością nie będzie się dobrze czuł.

Shiki pisze...

[Tokyo moze być ^ ^ Furuyame mozna wszędzie spotkać XD Taki typ osoby

Shiki pisze...

Ostatnio dość często zdarzało mu się wpadać na uczniów, więc ich widok coraz rzadziej go dziwił.-Witam panienkę Kamiyamę-skłonił się lekko.-Ale już prosiłem by zwracać się do mnie po imieniu...zwłaszcza poza szkolą.-nie umiał się powstrzymać by nie upomnieć uczennicy.-Co robisz w Tokyo? Zakupy?-spytał po chwili.

Shiki pisze...

Przytaknął w odpowiedzi. Nie przepadał za chodzeniem po sklepach. Do Tokio jeździł tylko na ewentualne koncerty lub do kina.-Jak ci mijają wakacje?-spytał po chwili.

Shiki pisze...

-Spokojnie, spokojnie...mam dziwne :szczęście" i dość często wpadam na uczniów.-uśmiechnął się.-A z kim to nie możesz się widywać?

Shiki pisze...

-Z Tomo? A to niby czemu?-spytał unosząc brwi.

Shiki pisze...

-Nie, to jest ważne, widzę to w twoich oczach.-zaciągnął dziewczynę do parku na drugiej stronie ulicy i usiadł na ławce.-Ciężko ci z tym...

butterfly pisze...

- Wyślij mi sowę, kiedy twoja mama wyzdrowieje - zaproponował po prostu. - A wtedy pójdziemy na piwo i przyjadę do ciebie na dłużej. Teraz zajmij się mamą - uśmiechnął się lekko, uciekając z jej pokoju, zanim dziewczyna zdążyła go zatrzymać.

Anonimowy pisze...

- Nikt mi nie będzie grzebał w głowie - stwierdziła stanowczo, ani słowem nie komentując podejrzliwej miny Kyoko. - W końcu ktoś się wygada. Zawsze prędzej czy później się wygadują.

butterfly pisze...

[oke :D]

Przybył na miejsce odrobinę za wcześnie, ale postanowił jeszcze trochę pokręcić się w okolicy zanim podejdzie w umówione miejsce. W końcu nie chciał wyjść na nachalnego. Zresztą obawiał się trochę tej wizyty. Spakował trochę rzeczy w torbę podróżną i kiedy nadszedł odpowiedni czas zjawił się przed Kyoko.
- Cześć, tęskniłaś? - zapytał unosząc lekko brew, po czym ucałował ją w policzek na powitanie. - Kawa? Czy cola i pizza?

Shiki pisze...

-Nabieraj se na to pięcioletnie dziecko nie mnie. Widzę że jest w czymś problem, ale jeśli miałbym pomóc muszę najpierw wiedzieć o co chodzi.

butterfly pisze...

- Wiedziałem - puścił do niej oczko, ruszając w stronę Tokyo Tower. - Słyszałem, że tu u góry jest obrotowa kawiarnia. Jeszcze nigdy nie byłem - przyznał szczerze.

Shiki pisze...

Zamyślił się-czytałem o tym...-znowu się zamyślił i nagle go olśniło.-i chyba sam padłem jej ofiarą...

Shiki pisze...

-Idź z tym do Selene-mruknął ledwo słyszalnie. Chciał jej pomóc ale o tym czytał pokrótce w księgach zakazanych i tylko odrobinę popytał swojego nauczyciela.

butterfly pisze...

Skinął głową, po czym wjechali windą na samą górę. Wybrał stolik przy samej szybie, żeby móc obserwować całe Tokyo.
- Niesamowite - oświadczył po chwili, przeglądając menu.

butterfly pisze...

- Co się stało? - zapytał, obejmując ją lekko ramieniem. - Nie czujesz się dobrze? - pomasował jej ramię, zamawiając jej przepyszne latte, a sobie zwykłą czarną kawkę. Uwielbiał czarną kawę więc nie zamierzał zmieniać swoich przyzwyczajań.

Shiki pisze...

-Ty tez czujesz, ze czegoś nie pamiętasz, co nie?-spytał już całkowicie poważniejąc.

Shiki pisze...

-No OK...ja to praktycznie na pewno wiem, że to ona coś namieszała, inaczej nie siedziałbym u niej w lochach...Ale ona mi raczej nie powie co wymazała, inaczej by mi tego nie wymazywała...Wiesz, może czy komuś jeszcze w głowie namieszała?

Shiki pisze...

-A Tomo?-zapytał. Ale jemu tez pewni wymazali. Tylko co wymazali, to było pytanie.

Anonimowy pisze...

- Ha! - zawołała z nieco krzywym uśmiechem. - Spędzisz tutaj więcej czasu i Twoja wiara w ludzi będzie równie wielka, co moja - powiedziała już spokojnie, ale z pewnym rozżaleniem. Pominęła milczeniem wzmiankę o Tomo, którego oczywiście mogła poprosić o taka przysługę, ale z góry wiedziała, że się nie zgodzi. Oklumencja nie wchodziła w grę. Pech chciał, że to właśnie jej przyjaciel milczał jak zaklęty, co dowodziło tylko tego, że wyciągnął ją wtedy z kłopotów.

Shiki pisze...

-Rozumiem...a ty nie orientujesz się czemu Selene wymazała nam wszystkim pamięć? Wiem jedno...to musiało mieć coś wspólnego z nią i jej klanem.

Shiki pisze...

-Możliwe, że to, że o czymś wiedzieliśmy zagrażało klanowi czy coś.

Shiki pisze...

-Nie, chodzi raczej o to, że wiedzieliśmy coś czego nie powinniśmy. U mnie może być to coś związanego z Hiro ale jego już nie ma.

Shiki pisze...

-hmmm chodzi o coś innego, bo pamiętam raczej wszystko co mówił Hiro...nie wiem...nie czujesz o czym zapomniałaś?

Shiki pisze...

-Może to w ogóle chodzi o ciebie?-zamyślił się.

Shiki pisze...

-Załóżmy że wymazała pamięć wszystkim, byłoby wtedy bezsensowne wymazywać wszystkim jeśli chodziłoby o Hiro, bo wszystko o nim wiedziałem tylko ja...tu chodzi o coś innego, prawdopodobnie o ucznia...

[ha! pobawię się w Sherlocka Holmesa XD]

Shiki pisze...

[dowalimy Selene huhuhu XD]

-Tomo chyba też...a może to serio chodzi o ciebie...naprawdę nic nie możesz sobie przypomnieć?

Shiki pisze...

-Shou...Mój uczeń, i em...chłopak z czasów jak jeszcze uczyłem w Hogwarcie. Był szkolony pod tym kontem.

Shiki pisze...

-jesteśmy w Tokyo moja droga. A tutaj można używać telefonów.-Pomachał jej przed nosem i-phonem. Szybko wybrał numer.-Shou-chan.-krzyknął do słuchawki.-Nie przeszkadzam? No to fajnie. Słuchaj potrzebuję pomocy. Tak. Dzięki. W parku w Tokio. Ale po co pytasz skoro rzuciliśmy na siebie ten czar. Już lecisz?.-Niedługo po tym jak się rozłączył stał przed nimi śliczny blondyn z typowo angielską urodą.
-Shiki...wiesz, że mam chłopaka....-zaczał. Furuyama wstał i go uściskał.
-Oczywiście,że wiem, a teraz...-odwrócił się do dziewczy6ny.-Kyoko ładnie ci wyjaśni w czym problem.

Shiki pisze...

-Tak nadążam-odpowiedział chłopak.-To do czyjej głowy mogę "wejść" a do czyjej nie za bardzo? Bo jak zacznę grzebać to przez przypadek mogę się o czymś dowiedzieć...Shiki od zawsze miał brudne myśli to może najpierw on co?-Obrócił się do Furuyamy i zamknął oczy. Po jakiś piętnastu minutach zagwizdał ale szukał dalej. Po pół godzinie otworzył oczy. -Ktoś dość nieumiejętnie przekształcił wspomnienia dotyczące Kyoko. Ale muszę się jeszcze upewnić mogę? Zastanów się.-Powiedział do dziewczyny.-A ty Shiki przestań w końcu mieć tak brudne myśli względem uczniów!-wrzasnął rozbawiony.

Shiki pisze...

Zaczął szybko przebierać w pamięci dziewczyny, nie chciał naruszyć jej prywatności. Mimo, ze nie chciał i tak dowiedział się paru rzeczy których nie powinien wiedzieć, no cóż. Otworzył oczy.-Em, no jakby wam to powiedzieć...-Obrócił się do swojego byłego.-Ciebie sprawdza dyrekcja, taki test czy coś...-spojrzał na dziewczynę.-A ty no...byłaś czy tam nadal jesteś, bo sam tego nie rozumiem wampirem bodajże ale coś nabroiłaś czy coś w tym guście.

[popraw mnie jeśli coś namieszałam XD]

Shiki pisze...

-No OK...-zamyślił się Furuyama. Wspomnienia zaczynały do niego wracać ale problem nadal stanowiło to po co wspomnienia wymazali Kyoko...Jemu robili jakiś test.
-Shiki.-zaczął niepewnie chłopak.- To ja będę wracał do pracy, powodzenia w miłości.-pomachał na pożegnanie. i po chwili już go nie było.

Shiki pisze...

-Co przez to rozumiesz?-spytał. Nie był już tak zszokowany całą sytuacją.

Shiki pisze...

-Powiesz jej,że znasz prawdę czy nie? Jakby co ja mogę milczeć.

Shiki pisze...

-w sumie racja, jej się nawet nie da drasnąć. Znaczy nie no...-zakaszlał, miał małe szkolenia z Hiro jeszcze w Hogwarcie. I w domu miał szkolenie u babki do walki z demonami.

Shiki pisze...

-No właśnie my se możemy ale ona i tak swoje. Grochem o ścianę!

Shiki pisze...

-Już nie mój-zarumienił się lekko. Tak Shou był śliczny, jedyny w swoim rodzaju. Najsłodszy był kiedy leżał u niego i słuchaj jego gry.-Jakby mnie nie wylali pewni nadal byśmy byli razem....

Shiki pisze...

-On już kogoś ma, kogoś w swoim wieku z kim jest szczęśliwy. Tak właśnie powinno być...z resztą ja też kogoś w końcu znajdę. Życie przeszłością nic nie daje, sprawia tylko więcej bólu. Teraz jesteśmy szczęśliwi będąc przyjaciółmi.

Shiki pisze...

Zastrzygł uszami z zadowolenia.-Mówi się że kto ma szczęście w kartach ten nie ma w miłości.-zaśmiał się-chciałbym być wyjątkiem...Shou był pierwszą osobą która pokonała mnie w pokera.

Shiki pisze...

-Och, Tomo też mnie pokonał ale walka była bardziej wyrównana.-zaśmiał się.-Za bardzo lubię grać, żeby przestać.

S pisze...

-A może jestem wyjątkiem i mam szczęście i w miłości i w kartach? Kto wie...

Shiki pisze...

-Nie czochraj mnie...-mruknął i zaczął drapać się w ucho.-głupi kolczyk.-mruknął rozdrażniony.

Shiki pisze...

-aleś się określiła.-powiedział równie entuzjastycznie.

Shiki pisze...

-Jesteś w Tokio częściej niż ja, sama coś wymyśl.-uśmiechnął się.

Shiki pisze...

-Może być, uwielbiam herbatkę, prowadź.-uśmiechnął się zachęcająco.

Shiki pisze...

Po drobnej walce ze sznurówkami zdjął glany i ruszył za dziewczyną.-Ładnie tu masz.

Shiki pisze...

-A jaką masz?-Spytał siadając.

Shiki pisze...

-Daj swoją ulubioną.-pił już chyba wszystkie herbaty, więc już sam nie wiedział o co prosić.

Shiki pisze...

-Też miałem pokojówkę...mogłem wtedy całymi dniami leniuchować i grać na basie...-rozmarzył się.

butterfly pisze...

- Mogłaś mi powiedzieć - fuknął na nią, po czym westchnął przeciągle. - Przecież nie wchodzilibyśmy gdzieś, gdzie się boisz! - puknął ją otwartą dłonią w czoło. - Jesteś niemożliwa... - upił łyk kawy.

Shiki pisze...

-dokładnie...i skończyło się na tym, że w wieku 10 lat grałem prawie jak profesjonalista...-zaśmiał się upijając łyk herbaty.

Shiki pisze...

-A masz bass albo gitarę w domu-spytał upijając łyk, uwielbiał zieloną herbatę.

butterfly pisze...

- Skoro tak, to jestem niezwykle z tego powodu rad - uśmiechnął się lekko, po czym wyciągnął szkicownik. Kyoko miała idealne proporcje i mogłaby być niezłą modelką. Gładkie ruchy ołówka szybko naszkicowały jej twarz, ale to nie oddawało wszystkiego. Musiałby się zatopić w rysunek gdyby chciał oddać jej osobowość i duszę.

Shiki pisze...

-I co? Są jakieś ślady owych instrumentów?-spytał kontrolnie.

butterfly pisze...

- Ślicznie się czerwienisz - zachichotał, chowając ołówek do kieszeni. - Oddaj - poprosił. Nie lubil, gdy ktoś dotykał jego notatnik. Pokazywał tylko te udane szkice, inne nie nadawały się do oglądania. Zwłaszcza przez jego własnych modeli.

Shiki pisze...

-Rozumiem...A ty jak pożytkowałaś swój wolny czas?

Shiki pisze...

-no cóż ciekawa zabawa...-urwał zauważając pokojówkę.

Shiki pisze...

-Świetna jest.-Chwycił klasycznie czarną gitarę.-A masz wzmacniacz? Czy mam sobie radzić tak jak w Sakuranie? Za pomocą magi...

Anonimowy pisze...

[nawet nie wyłapałam pomyłki, ale zrozumiałam o czym myślałaś xD]

- Masz wypisane na twarzy, co myślisz - uśmiechnęła się Mekare. - Nie chcesz być taka, jak my. Chcesz mieć zaufanie i wiarę w ludzi. Wybrałaś złe miejsce, tutaj nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie zechce uraczyć Cię Avadą, albo mniej wyrafinowanie kulką w łeb - wzruszyła ramionami od niechcenia.
- Wodę z cytryną - zwróciła się do barmana.

Shiki pisze...

Podłączył szybko gitarę i już miał zacząć ale...-Matko! Jaka ona rozstrojona!-Szybko ze słuchu nastroił i zadowolony z siebie spojrzał na dziewczynę.-To będzie improwizacja-ostrzegł i zaczął. Grał była szybka i efektowna.

Anonimowy pisze...

[No wiem. :* I jeszcze żadnego spisku nie ma. Z naciskiem na jeszcze. xD Obecnie omawiamy, jak może wyglądać nasz wątek z wykorzystaniem podstawowych informacji, jak wzajemna niechęć Kyo i Mekare ;p]

- O tak, bardzo - przyznała z niesmakiem. - Tomohisa pewnie nie wspominał o tych jakże nieistotnych szczegółach? - zapytała, unosząc sugestywnie brwi. Nie najlepiej się czuła w roli swego rodzaju mentora, muszącego objaśniać tajniki funkcjonowania mafii. Nienawidziła opowiadać nowicjuszom o tym, co ich czeka. Nie mniej wiedziała, że w tym przypadku nie może liczyć na wylewność nikogo innego.

Shiki pisze...

Zakończył mocnym akcentem i spojrzał na dziewczynę czekając na werdykt.

Shiki pisze...

-Wolę uczyć. To jest zabawniejsze.-zaśmiał się.-Jakbym napisał...hmmm...byłoby ciekawie...

butterfly pisze...

- Are you fucking crazy?! - nie mógł się powstrzymać od przejścia na tak dobrze mu znany angielski. Zawsze tak się działo, kiedy emocje brały nad nim górę. - Ty chyba się w lustrze nie widziałaś... jak w ogóle możesz mówić, że jesteś brzydka. Ocknij się dziewczyno! - fuknął na nią, po czym wstał. - Przepraszam, czy mogę prosić państwa o uwagę? - zapytał donośnym głosem, zwracając na ich dwójkę uwagę wszystkich użytkowników kawiarni. - Ta dziewczyna twierdzi, że jest brzydka i że jej twarz może pojawiać się w sennych koszmarach. Czy mogliby państwo poświęcić chwilę, przyjrzeć się jej i wyrazić swoją opinię? - zapytał, a większość z ludzi z uśmiechami przytaknęła jego proźbie.

butterfly pisze...

[btw sorki za błędy ortograficzne, nie podkreśla mi czasem i zazwyczaj robię jakieś dzikie pomyłki...]

Anonimowy pisze...

- Dziewczyno - jęknęła. - Masz pojęcie, jak idiotycznie się narażasz? - zapytała ni to zła, ni to zrezygnowana.

Shiki pisze...

-Wolę improwizować-zaśmiał się.-tak jest zabawniej, nie przepadam za nutami.

Shiki pisze...

Przytaknął.-A ty masz jakieś zdolności muzyczne?-dopytał.

[wiesz może co z autorem Tomo? bo mi się wątki pourywały ;__;]

Shiki pisze...

-A ja podobno brzmię jak Axl Rose-zaśmiał się na wspomnienie wspólnego śpiewania z Hiro.

[Oh rozumie...A ogólnie jak się czuje? bo aż się zaczynam martwić...(taka ja zawsze się o wszystko martwię)]

Shiki pisze...

Zaśmiał się-Co fakt to fakt.-zamyślił się.-A lubisz jakiś ich utwór?

[ojoooj...a co mu się w ogóle stało, że w szpitalu wylądował? Bo niby było mu już lepiej...]

Anonimowy pisze...

- Tak, jestem cholernie dumna z tego, że może nadarzyć mi się okazja sprzątania twoich wnętrzności z ulicy - zironizowała. Czuła, że zaczyna w niej narastać bezsilna złość. Przywykła do takiego życia. Ktoś przychodził, ktoś umierał, kogoś mordowano. Tylko dlaczego teraz bała się właśnie o Kyo?

Anonimowy pisze...

- Całe szczęście znasz mnie trochę i tak nie pomyślisz - fuknęła w odpowiedzi.

Anonimowy pisze...

- Możesz w stu procentach liczyć na moją nieobliczalność - uśmiechnęła się, krzywiąc przy tym lekko. - Niech ci wystarczy, że nie zamierzam ci pozwolić pakować się prosto i bezcelowo w objęcia śmierci - powiedziała, patrząc gdzieś w bok.

Shiki pisze...

-Ok. Będzie ciekawy efekt...bo z samym basem-zaśmiał się i zaczął grać.

[No co za chłopak...mówi, że mu lepiej a tu taki bigos...a ja nic nie mogę zrobić, a tego nie lubię XD]

butterfly pisze...

- Ja nie żartowałem. Udowodnię ci, że nie jesteś brzydka - odparował ze złośliwym uśmieszkiem. - W ten sposób, albo inny... ale ten jest łagodniejszy - puścił do niej oczko, kiedy ludzie jednak rozpoczęli wędrówki ludów. Podchodzili do ich stolika i zostawiali swoje opinie na karteczkach. - Ciekawe ile numerów dostaniesz!

Anonimowy pisze...

- I bardzo dobrze! - przytaknęła jej entuzjastycznie. - Tej wersji się trzymajmy. Podoba mi się.

Shiki pisze...

Zakończył i odkaszlnął.-I jak wrażenia?

[mam nadzieję że mu się polepszy...nie lubię się tak martwić...]

butterfly pisze...

- Może lepiej nie będę cię oświecał... wiesz transparenty po całym mieście rozwieszone z Twoją buzią to jedynie początek - uśmiechnął się do niej szeroko. Wędrówki lódów skończyły się dość szybko, a na ich stoliku widniał pęczek pozytywnych opini. - Nie masz wyjścia, przegrałaś.

butterfly pisze...

- Wcale nie było - pokazał jej język. - Po prostu prawda w oczy kole - zachichotał ostrożnie. Dobrze wiedział, że Kyoko raczej sobie żartuje. W końcu nie zapraszałaby go do siebie, gdyby teraz miała w ogóle go nie przyjmować, prawda? Pokręcił głową, wyciągając drugi zeszyt. - Wiesz... zawsze mogę sobie założyć nowy notatnik - stwierdził z szelmowskim uśmiechem.

Anonimowy pisze...

- Wcale nie usiłowałam być zabawna - stwierdziła, przyglądając się jej dziwnie. - I tak, potrafię żartować. I śmiać się potrafię. Potrafię być nawet miła, jak chcę. Szokujące, co? - zapytała z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy.

butterfly pisze...

- No co ty.... teraz zostałaś moim nadrzędnym celem. Właśnie dlatego, że tak tego nie chcesz... wtedy jest zwyczajnie zabawniej - pokazał jej język i roześmiał się na widok jej miny.

butterfly pisze...

- Ale ja jestem spokojny - fuknął łapiąc za jej ręce i próbując je od siebie odsunąć. - To ty się tutaj pieklisz... ja tylko ładnie stwierdzam fakt.

Anonimowy pisze...

- Odnoszę wrażenie, że powinnam się poczuć urażona, ale ups! Nie udało się - powiedziała z lekkim, nico wymuszonym uśmiechem. - W ramach rewanżu mogę ostatecznie stwierdzić, że i z ciebie nie jest taka zołza, jak myślałam. Osobiście bym się w tobie nie zakochała, ale zaczynam rozumieć Tomohisę - dodała. Chyba upadłam na głowę, pomyślała przy tym, totalnie mi odwaliło.

Shiki pisze...

-W muzyce wszystkie chwyty dozwolone!-zaśmiał się.

[no cóż ja jestem w tyle z informacjami...]

Mara_Jade pisze...

Ishiwara nie należał do typów specjalnie grzecznych, ale tym razem przegiął z alkoholem i wylądował w łazience wymiotując. Kiedy udało mu się opanować pierwsze mdłości, oporządził się i podtrzymując się ściany wrócił do klubu obiecując sobie, że zamorduje za to Take. Usiadł przy barze i poprosił o zimną wodę. Wypił duszkiem całą i już miał wstawać, kiedy jego uwagę przykłuł stolik pod ścianą. Kyoko siedziała na kolanach jakiejś seksownej blondyny i razem z nią całowały się namiętnie. Przetarł oczy by upewnić się, że nie ma zwidów i poprosił o jeszcze jedną szklankę wody. Nie wierzył własnym oczom.

Shiki pisze...

-czy ja wiem, czy fantazje...-zaśmiał się.-no może trochę, ale bez weny i tak nic nie wyjdzie.

Mara_Jade pisze...

Tomohisa postanowił jej jednak nie przeszkadzać. Nie podszedł do stolika dziewczyn. Zamiast tego, zabrał swoją kurtkę i żegnając się z kumplami, opuścił lokal. Kiedy tylko znalazł się na świeżym powietrzu zapalił papierosa. Oparł się o latarnię i zamknął oczy spokojnie go paląc.

Mara_Jade pisze...

Ku jego zdumieniu Kyoko wymaszerowała z lokalu niedługo po nim. Trzymała się jednak kurczowo ściany, ledwo stawiając nogę przy nodze. Roześmiała się w końcu siadając na ziemii.
- Dalej nie idę - oświadczyła sama do siebie.
- Może powinnaś zamówić taksówkę, co? - zaproponował nie potrafiąc powstrzymać zgryźliwego tonu. On przynajmniej zdążył już wytrzeźwieć. Podszedł do niej i podał jej rękę. - Ewentualnie mogę zanieść cię do domu...

Shiki pisze...

-Nie wiem..nie umiem uczyć, grać na instrumentach-zaśmiał się.-jest samoukiem...nie gram według jakiś zasad.

Mara_Jade pisze...

Wywrócił oczyma i pomógł jej wejść na jego plecy. Przytrzymał ją mocniej i powoli ruszył w stronę jej mieszkania. Teraz już znał do niego drogę. Odprowadzał tam Kyoko niemalże każdej nocy. Rozpiła się dziewczyna, aż za bardzo.
- Nie pij tyle - poradził jej sucho, bo przecież mimo wszystko martwił się o nią.

Shiki pisze...

-No nie wiem...trzymasz rytm, wybijasz melodię...sam nie wiem, ja to po prostu czuję.

Shiki pisze...

-Granie na jakimś instrumencie to nie jest zaraz punkt honoru-zaśmiał się siadając.

Anonimowy pisze...

- Ty nawet tak nie żartuj - parsknęła dziewczyna, która akurat wzięła łyk wody, a teraz musiała ją wypluć, żeby się nie udusić.

Shiki pisze...

-Czy ja wiem...fajnie jest na czymś grać...moim zdaniem to nieźle uspokaja, masz czym zająć myśli i ręce.

Shiki pisze...

-za mną jakoś kolejki się nie ustawiają-zaśmiał się-no...ale mawiają że gitara to drewniany magnes na dziewczyny.

butterfly pisze...

Shin siedział w wielkiej sali, jedząc beznamiętnie tosty i studiując gazetę przyniesioną mu przez sówkę. Znalazł tam coś dla siebie i od razu uniósł wzrok szukając Kyoko.
- Ej piękna! - krzyknął widząc ją przy stole Okamishi. - Hono no tu - dodał machając do niej dłonią. - Piękna będziesz moją modelką - oświadczył w końcu. - Masz idealną figurę. Damy radę.

butterfly pisze...

Ucałował ją w dłoń, po czym odsunął ją sobie od ust.
- Postawię sprawę tak - zaczął spokojnie. - Jesteś piękna i obiecałem sobie, że Ci to udowodnię. Więc pojedziesz ze mną i będziesz moją modelką - mruknął oblizując wargi. - Albo zostaniesz tutaj - dodał po chwili, przeciągając się lekko. - A ja będę robił wszystko by ci udowodnić, że jesteś piękna, zaczynając od... - wystrzelił z różdżki zaklęciem i w powietrzu zawisła jej osoba w samej bieliźnie, kiedy to rysował ją przyglądając się jej śpiącej figurze. Z różnych stron sali rozpoczęły się gwizdy podziwu.

butterfly pisze...

- Dziękuję piękna - machnął różdżką przerywając pasjonujący pokaz ku niezadowoleniu męskiej części publiczności. - Świetnie, mam już modelkę... teraz jeszcze musimy wymyślić scenerię i epokę... hm w jakiej epoce chciałabyś wystąpić?

butterfly pisze...

- Średniowiecze... - przyjrzał się jej krytycznie i zacmokał cicho. - Może być. W takim razie wykorzystamy naturalnie scenerię Sakuranu... pójdziemy tylko po suknię dla ciebie do wioski pobliskiej - uśmiechnął się lekko. - Będzie dobrze - pstryknął ją w policzek. - Ok spływam na zajęcia... mamy razem je co nie?

butterfly pisze...

Mieli akurat transmutację i lekcję poglądową poza terenami Sakuranu. Musieli odnaleźć nauczycielkę, która powiedziała, że będzie używać wszystkich sztuczek transmutujących. Podzieliła też ich na drużyny, a Shin z nieukrywaną radością powitał swoją parę.
- No czeeeść - pstryknął ją w policzek. - Ruszamy moja królowo.

butterfly pisze...

Shin podążył za nią, nie wychylając się za bardzo. Sam nie był zły z transmutacji. Zwyczajnie nie pokazywał, że jest dobry z jakiegokolwiek przedmiotu. Odkąd był w Sakuranie był szarą myszką, zaliczał by przejść, bez wychylania się z tłumu.
- Słuchaj... moim zdaniem powinniśmy iść w tamtą stronę - zatrzymał się po kilkudziesięciu minutach, kiedy Kyoko przeoczyła fakt oczywisty. - Serio... - pociągnął ją za sobą. - O takie przeczucie...

butterfly pisze...

- A skąd nagle takie pytanie? - zdziwił się, ponownie pozwalając jej przejąć pałeczkę podczas śledzenia profesorki. Wzruszył lekko ramionami. - Narysowałem cię - odparł, bo dla niego była to najzwyklejsza w świecie sprawa. - Śpisz kamiennym snem, to nie słyszysz, nawet jak się ściąga z ciebie kołdrę... natomiast w bieliźnie nie trudno jest się ciebie potem wyobrazić.

butterfly pisze...

- Mam... -ugryzł się w język. - Nie potrzebuję dziewczyny. Proszę cię, przecież sama mnie zaprosiłaś do siebie do domu. Skorzystałem z zaproszenia - puścił do niej oczko, znów zbaczając trochę ze ścieżki, kiedy trochę się pogubiła w ocenie sytuacji.

butterfly pisze...

- Nauczkę na przyszłość - odparł, zapalając papierosa, kiedy nauczycielka zniknęła znowu zmieniając odrobinę metę. W końcu byłoby za łatwo, gdyby drużyny przyszły w to samo miejsce. Mogliby wtedy oszukiwać i iść po śladach innych.
Zaciągnął się mocniej, krzywiąc się nieznacznie.

butterfly pisze...

- Sorry piękna... mnie już dawno zaszkodził - odparł Shin, zaciągając się jeszcze parę razy. Następnie zgasił papierosa. - Mówię serio... mam nauczkę na przyszłość - powtórzył cicho.

butterfly pisze...

- Za bardzo byś mi schlebiła mówiąc bestia - oświadczył z uśmiechem. - Zwyczajnie... pasuje do mnie to określenie, tak jak do ciebie piękna - pstryknął ją w nosek.

Shiki pisze...

Zaśmiał się dźwięcznie-Tak, miło jest czasem posłuchać jak ktoś gra i śpiewa tylko dla ciebie.

butterfly pisze...

- Na mózgi z głupim? O mój boże - udał bezgraniczne przerażenie, po czym wzruszył ramionami. - Raczej wątpię, piękna - poklepał ją po głowie.

Shiki pisze...

Przytaknął z uśmiechem-my jak gramy też czujemy się wyjątkowi.

butterfly pisze...

- A co ja ci na to poradzę? - zapytał nie rozumiejąc jej aluzji. Pozwolił jej się do siebie tulić, samemu obserwując liście drzew szamoczące się na wietrze. - Mhm na pewno chcesz średniowieczną scenerię? A może nimfa leśna? W długiej zwiewnej sukni niczym bogini grecka?

butterfly pisze...

- Ale to ja cię rysuję - mruknął, bawiąc się kosmykiem jej włosów. - Na moich rysunkach zawsze wypadasz świetnie - dla potwierdzenia wyciągnął skoroszyt i pokazał jej kilka prac z nią w roli głównej. Miał również innych uczniów Sakuranu, gdyż zwyczajnie siadał czasem pod drzewem i szkicował wszystkich, którzy się tam przewijali.

butterfly pisze...

- Wniosek jest inny skarbie - puknął ją w nosek. - Jedno z nas ma za niską samoocenę. Stawiam, że to ty - zamknął jej przed nosem skoroszyt uznając, że napatrzyła się aż za dużo.

butterfly pisze...

- Jak to co? - spojrzał na nią jakby z choinki się urwała. Przecież to było jasne co... odetchnął głęboko. - Od samooceny zależy wszystko. Kiedy myślisz, że jesteś fajna, to wysyłasz pozytywne fluidy, w innym przypadku... no jest gorzej.

butterfly pisze...

- Bo ja jestem inny. Zmieniam świat na lepszy - odparował unosząc się dumą, po czym zaśmiał się krótko. - Serio, już tyle w życiu przeszedłem, że trzeba dużo więcej niż takiej smutnej, nieśmiałej kreatury jaką jesteś by mnie odstraszyć.

butterfly pisze...

- Prosze bardzo, próbuj szczęścia Piękna - zachichotał, pstrykając ją w nos. - I zostaniesz nimfą... bardziej mi ten pomysł odpowiada.

butterfly pisze...

- To zależy jak leży... a jak znowu nie będziesz mi chciała pomóc? - uniósł brew spoglądając na nią. - Serio wtedy będę musiał cię jakoś poszantażować, co nie?

butterfly pisze...

- Ładnie prosiłem i nie okazałaś wspaniałomyślności, no i dlatego właśnie będziemy musieli czasem użyć szantażu - poklepał go po plecach.

butterfly pisze...

- Tak, było okropnie - nie dał mu tej satysfakcji. Pomiział go noskiem po szyi i ziewnął wtulając się w niego.

butterfly pisze...

- To spróbuj coś na mnie znaleźć. To już nie mój problem, prawda, Kyoko-chan? - zapytał z uroczym uśmiechem, po czym wstał i otrzepał spodnie. Klasa przybyła, a oni dostali punkty dla domów oraz pozytywną ocenę z zadania.

butterfly pisze...

- Nie kombinuj piękna - pokręcił przeczącą głową. On się trzymał swojego planu i już.

butterfly pisze...

- Spokojnie, spokojnie... załatwimy to w sobotę - odparł. Musiał przecież kupić jej suknię, prawda?

butterfly pisze...

- Zaraz tam dręczące przeczucie... zwyczajnie będziesz miała czas na oswojenie się z tą myślą i polubienie jej. Pracuj nad sobą, pracuj Piękniusia - ruszył nieco szybciej, by złapać parę osób ze swojego domu i zagadnąć ich o szczegóły dotyczące tego tygodnia.

butterfly pisze...

Padał na twarz, a dzień jeszcze się nie skończył. Postanowił jednak olać dwa ostatnie zajęcia na rzecz nauki w bibliotece. Kiedy się tam znalazł zaszył się między półkami, wyciągnął sobie jedną z książkę i przysnął przy niej. Obudził go jedynie szczęk zamykanego zamka w drzwiach. No i świetnie utknął tu... w takim razie możeby pobuszować trochę pomiędzy regałami?

butterfly pisze...

- Konbawa - Shin zaszedł ją od tyłu i zasłonił jej oczy dłońmi. - Czego szuka moja Piękna w dziale ksiąg zakazanych? - zapytał wodząc po tytułach ciekawym spojrzeniem. Odsunął od niej dłonie, by chwycić jedną z książek ponad jej zasięgiem wzroku. Zaklęcia zakazane. Yes, yes, yes. Tego mu było potrzeba.

butterfly pisze...

- Ja też mam - wygrzebał z kieszeni od spodni przepustkę, jaką dostał od Shikiego parę godzin temu. Zamachał jej nią przed oczyma. - Widzisz, mam - pokazał jej język, zabierając swoją pozycję i idąc z nią do stolika. - Wybacz mi Piękna, ale tym razem mnie nie złapałaś - oświadczył wesoło. - I jeszcze żyjesz.

butterfly pisze...

- Naprawdę? Czymże sobie zasłużyłem na ten zaszczyt? - zapytał z uśmiechem, po czym otworzył książkę i przeszukał ją by znaleźć najciekawsze przypadki. Uwielbiał stare przypadki i niezbadane historie, które można było zbadać. - Aż tak bardzo mnie lubisz? - podparł głowę na dłoni obserwując ją przez chwilę.

butterfly pisze...

- Czuję się zaszczycony moja ty ślicznotko - poklepał ją po głowie, również zanurzając nos w księdze. Zakreślił parę zaklęć i ruszył z powrotem do działu zakazanego. Odnalazł księgę z historią i wrócił do stołu. Odnalazł w niej interesujące go zagadnienia. - Tylko nie otruj nikogo swoim eliksirkiem.

butterfly pisze...

- Poważnie? - spojrzał na nią wyraźnie zaskoczony, po czym wzruszył ramionami i uśmiechnął się do niej uroczo. - A do mnie doszły słuchy, że to nie twoja sprawa - zauważył rezolutnie.

butterfly pisze...

Nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Gdyby zaprzeczył tylko by się pogrążył, a potwierdzenie też nie wchodziło w grę. Wrócił więc do swojej książki, uznając że stan zawieszenia będzie najlepszym wyjściem z sytuacji.

«Najstarsze ‹Starsze   1 – 200 z 667   Nowsze› Najnowsze»