sobota, 28 lipca 2012

I hate saturdays too...

Amakusa uwielbiał chłodne dni. Zazwyczaj nawet podczas ogromnych mrozów nie zapinał kurtki, gdyż nie potrzebował tego. Nie był ciepło-lubnym stworzeniem, dlatego zimę przywitał z nieco niezdrowym entuzjazmem. 
Ten dzień był wyjątkowo mroźny, ale za to całkowicie wolny od zajęć. Chłopak przeciągnął się lekko i ziewnął szeroko, przecierając oczy. W jego sypialni już nikogo nie było, podejrzewał więc, że spóźnił się na śniadanie. Skrzywił się lekko, ale przypomniawszy sobie, że dzisiejszego dnia Chrisa nie ma (błogosławiony niech będzie Philip, który wymyślił sobie dzień małego braciska), odetchnął głęboko i pozwolił sobie na chwile relaksu.
Nie mając nic ciekawego do roboty, udał się do schowka na miotły w poszukiwaniu swojej. Szybko znalazł się w powietrzu i ruszył w stronę Tokyo. Miał zamiar wykorzystać swój wolny dzień i spędzić go z przyjaciółmi. W końcu nie każdą sobotę mógł uznać za udaną. Większość z nich spędzał w pracy, ale tego dnia otrzymał wolne z czego był niezwykle rad.
Wylądował na obrzeżach Tokyo i używając zaklęcia ukrył miotłę. Dopiero wtedy przeciągnął się i ruszył pieszo w stronę centrum. Cały dzień miał przed sobą toteż nie musiał się spieszyć. Nie zaszedł jednak daleko, bo tuż przed nim pojawił się wampir. Wyrósł jak spod ziemi. Ryu zlustrował go chłodnym spojrzeniem i wywrócił oczyma.
- Znowu ty... już trzy razy próbowałeś mnie zabić z mizernym skutkiem. Jakoś nigdy ci się to nie udało, a zaznaczam, że Selene nie przychodziła mi z pomocą - fuknął na niego, chcąc go wyminąć.
Wampir jednak złapał go za ramiona i przycisnął do ściany rozpadającego się budynku. Ryu chciał zaprotestować, ale ten zasłonił mu usta rękoma i objął mocno. Chłopak nie rozumiał co się dzieje. Chwilę później usłyszał strzały i krzyk kobiety. Zacisnął nieco pięść chcąc się ruszyć z miejsca, by jej pomóc ale wampir mu na to nie pozwolił. Jego oczy patrzyły na niego karcąco. W następnej chwili rozpoznał osobę uciekającą z miejsca zbrodni. Był to jeden z członków Yakuzy, którzy chętnie dostaliby go w swoje ręce. Zacisnął wargi nie wiedząc co robić. Wampir puścił go w końcu odsuwając się kilka kroków i uśmiechnął się do niego krzywo.
- Dzięki - burknął chłodno Ryu.
- Ależ nie ma za co kochanie - Thomas poklepał go po głowie, po czym nachylił się nad nim. - Chociaż mógłbyś się jednak odwdzięczyć - oblizał jego wargi i przesunął usta niżej tuż do jego szyi. Ryu zacisnął wargi odchylając głowę. Ewentualnie mógł mu pozwolić się napoić.
Thomas oblizał swe wargi i wpił się w odsłonięta szyję chłopaka, która kusiła i zapraszała. Pił łapczywie, dopiero po chwili przypominając sobie o złagodzeniu bólu dzieciaka. Ryu zaciskał mocniej pięści czekając cierpliwie na koniec tortur, a gdy wampir odsunął się, zatkał ranki dłonią.
- Smakujesz lepiej niż z opowieści Tima wynikało - oświadczył poważnie Thomas, używając nieco siły by oderwać dłoń Ryu od ranki. Zasklepił mu ją szybko i pogłaskał go po policzku. Ryu odtrącił jego dłoń.
- Możesz przekazać Timowi, że mi go brakuje - oświadczył sarkastycznie. - Ale nie dostanie już ani kropelki mojej krwi - dodał jeszcze chłodno. Nie chciał mieć nic do czynienia z tamtym wampirem. Wampirem, który był niezwykłym tchórzem, a przynajmniej taką o nim opinię wyrobił sobie Chłopak.
Ku jego zdumieniu Thomas roześmiał się serdecznie. Zasalutował mu i zniknął zostawiając go samego w wielkim mieście. Od tamtego dnia Ryu często wpadał na wampira, a ten zazwyczaj ratował go przed opresją. Opowiadał też sporo o sobie i wampirzej naturze (przynajmniej to co sam wiedział, bo jak sam zaznaczał 250 lat to niewiele). Ryu uznał, że może to wykorzystać w swojej prywatnej walce. Co prawda uczył się z Furuyamą i wychodziło mu coraz lepiej, to jednak wolał mieć pewność, że gdy jeden sposób zawiedzie, nie pozostanie na lodzie. 
Kiedy więc wpadł na niego kolejnej soboty uśmiechnął się do mężczyzny serdecznie.
- Pomóż mi - poprosił, choć jego ton bardziej wskazywał na rozkaz niż prośbę. - Pomóż mi uzyskać przewagę nad moim dziadkiem - dotknął jego torsu. 
- Spokojnie kochanie - Thomas poklepał go po głowie co nie spodobało się chłopakowi. Ryu nie znosił być traktowany niczym dziecko, a wampir najwyraźniej tak się do niego odnosił. - Pomogę ci - oznajmił, kiedy Ryu już miał wszystkiego zaprzeczyć. - Pod kilkoma warunkami jednak...
- Zamieniam się w słuch - Amakusa wiedział, że będą warunki. Liczył się z tym, a jednak to wciąż pozostawiło w nim pewien niesmak.
- Zostaniesz moją przekąską - oznajmił bez ogródek Thomas. - I będziemy uczyć cię po mojemu. Zaczniemy od wzmocnienia twojego organizmu...
Ryu zgrzytnął zębami. Doprawdy, czy wszyscy musieli twierdzić, że jego organizm jest aż tak zły! Zacisnął pięści nie pozwalając sobie jednak na wybuch złości. Skinął lekko głową i odetchnął głęboko, odganiając od siebie wściekłość. Thomas uśmiechnął się krzywo i gestem dłoni zaprosił go do swojego mieszkania. 
Tego dnia świat chłopaka po raz kolejny stanął na głowie. Thomas nie zawsze obchodził się z nim delikatnie. Często miał ochotę na przekąski i dzięki temu osłabiał Amakusę. Ryu jednak odbierał z tego układu korzyści i póki co nie miał ochoty go przerywać. Jego organizm uczył się odrzucać trucizny, co spowodowało euforię w Amakusie. Był zadowolony, że ta droga eliminacji go również zostanie przełamana. Jego wolne chwile uszczupliły się do minimum, ale nie przeszkadzało mu to. Miał tylko nadzieję, że Selene nie będzie na niego wściekła, kiedy już wróci... no i pozostawał jeszcze Chris. Podejrzewał, że gdy ten się dowie z całą pewnością się na niego obrazi... Ciężkie jest życie nastolatka!


[Takie cuś... chyba trochę nie wyszło... ale jest ot i już :)]

7 komentarzy:

wilczyca pisze...

[jak to zabrzmiało ^^ taa obrazi się i będzie totalna olewka xD]

Unknown pisze...

[oj tam, oj tam! xD]

Chris pisze...

[obrazi się XD będzie złyyyy! XD a tak serio to może nawet pomoże XD]

Unknown pisze...

[no pewnie xD nie wątpiłam w to :P ale Ryu ma pokręcony sposób myślenia xDDD]

wilczyca pisze...

[ no ale to nie prawda ? *znaczące spojrzenie jej wysłała*]

Unknown pisze...

[ale biedaczek nie wytrzyma olewki, dlatego być może uda mu się jej uniknąć *brewki*]

wilczyca pisze...

[ saa ne *zamrugała z uciechy* xD]