Tomohisa Ishiwara
Data urodzenia: 4.01.1995
Wiek: 18 lat
Dom: Okamishi
Data urodzenia: 4.01.1995
Wiek: 18 lat
Dom: Okamishi
Klasa: VII
Krew: mieszana
Różdżka: 14,5 cali,
rdzeń - włókno ze smoczego serca,
drzewo - dąb,
giętka
Bogin: postać dementora
Patronus: niedźwiedź brunatny
Jest animagiem* - zamienia się w dostojnego tygrysa.
Komentator** meczów Quidditcha.
Krew: mieszana
Różdżka: 14,5 cali,
rdzeń - włókno ze smoczego serca,
drzewo - dąb,
giętka
Bogin: postać dementora
Patronus: niedźwiedź brunatny
Jest animagiem* - zamienia się w dostojnego tygrysa.
Komentator** meczów Quidditcha.
Prefekt Naczelny - bójcie się!
Historia:
Urodził się szesnaście lat temu, gdyż zadziałały prawa natury. Należy do niechcianych dzieci, których rodzice nawet nie spodziewali się, że mogą mieć takiego pecha. Jego ojciec (Akira Ishiwara) jest szanowanym czarodziejem oraz znanym reżyserem pracującym w środowisku osób nie posiadających magicznych zdolność. Matką natomiast jest aktorka (Aya Mizushino), z którą reżyser nawiązał romans. Nie posiada zdolności magicznych.
Akira wziął odpowiedzialność za swoje czyny. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen, biorąc ją na swoją żonę i tworząc z nią rodzinę. Wychowywali chłopaka w miłości, mimo że sami nie pałali do siebie wielkiej sympatii. Małżeństwo państwa Ishiwara rozpadło się po trzech latach, a Akira zajął się Tomohisą, kiedy jego matka opuściła ich na dobre. Od tamtej chwili wszystko się zmieniło, a reżyser pokazał swoją prawdziwą twarz.
Tomohisa dorastał podróżując przy boku ojca, który nie mając co z synem zrobić zabierał go ze sobą na wszystkie wyjazdy. Miał okazję widzieć cuda jakimi obdarzyła ich matka natura oraz genialni architekci. Nie lubił jednak takiego trybu życia. Nigdzie nie zostawali dłużej niż czas kręcenia filmu. Jego ojciec nauczył go życia, pokazał że na nikogo nie może liczyć. Wprowadził w tajniki ludzkiego ciała i to chłopak był jego modelem. Pokazał najgorszą miłość z możliwych. Wolał pracę i swoje romanse od chłopaka, a kiedy już wszystko zawodziło wracał i bawił się uczuciami syna.
Tokyo to miasto do którego Tomohisa najczęściej wracał. Uciekając przed ojcem, czy chcąc najzwyczajniej w świecie odpocząć. To tu czuje się najlepiej, ale również tam rozegrały się jego najczarniejsze wspomnienia.
Swoich magicznych zdolności nie musiał ukrywać, a ojciec dodatkowo edukował go, kiedy znajdywał dla niego czas. Tomohisa z ulgą przyjął list z Sakuranu, a jego ojciec z dumą posłał go do szkoły. Chłopak wreszcie znalazł miejsce gdzie mógł zostać na dłużej. Trafił do Okamishi - domu który pokochał całym sercem, za ludzi znajdujących się w nim.
Urodził się szesnaście lat temu, gdyż zadziałały prawa natury. Należy do niechcianych dzieci, których rodzice nawet nie spodziewali się, że mogą mieć takiego pecha. Jego ojciec (Akira Ishiwara) jest szanowanym czarodziejem oraz znanym reżyserem pracującym w środowisku osób nie posiadających magicznych zdolność. Matką natomiast jest aktorka (Aya Mizushino), z którą reżyser nawiązał romans. Nie posiada zdolności magicznych.
Akira wziął odpowiedzialność za swoje czyny. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen, biorąc ją na swoją żonę i tworząc z nią rodzinę. Wychowywali chłopaka w miłości, mimo że sami nie pałali do siebie wielkiej sympatii. Małżeństwo państwa Ishiwara rozpadło się po trzech latach, a Akira zajął się Tomohisą, kiedy jego matka opuściła ich na dobre. Od tamtej chwili wszystko się zmieniło, a reżyser pokazał swoją prawdziwą twarz.
Tomohisa dorastał podróżując przy boku ojca, który nie mając co z synem zrobić zabierał go ze sobą na wszystkie wyjazdy. Miał okazję widzieć cuda jakimi obdarzyła ich matka natura oraz genialni architekci. Nie lubił jednak takiego trybu życia. Nigdzie nie zostawali dłużej niż czas kręcenia filmu. Jego ojciec nauczył go życia, pokazał że na nikogo nie może liczyć. Wprowadził w tajniki ludzkiego ciała i to chłopak był jego modelem. Pokazał najgorszą miłość z możliwych. Wolał pracę i swoje romanse od chłopaka, a kiedy już wszystko zawodziło wracał i bawił się uczuciami syna.
Tokyo to miasto do którego Tomohisa najczęściej wracał. Uciekając przed ojcem, czy chcąc najzwyczajniej w świecie odpocząć. To tu czuje się najlepiej, ale również tam rozegrały się jego najczarniejsze wspomnienia.
Swoich magicznych zdolności nie musiał ukrywać, a ojciec dodatkowo edukował go, kiedy znajdywał dla niego czas. Tomohisa z ulgą przyjął list z Sakuranu, a jego ojciec z dumą posłał go do szkoły. Chłopak wreszcie znalazł miejsce gdzie mógł zostać na dłużej. Trafił do Okamishi - domu który pokochał całym sercem, za ludzi znajdujących się w nim.
Charakter:
Tomohisa należy do osób, które swoje już przeszły. Nie jest naiwnym i słodkim chłopcem, który uwierzy w każdą bajeczkę jaką mu sprzedasz. Chłodne myślenie i racjonalizm to cechy, którymi można spokojnie go scharakteryzować, jeśli pragniesz przyklejać ludziom etykietki.
Nie można jednak powiedzieć, że chłopak nie jest wrażliwy. Dla swoich przyjaciół zrobi wszystko, ale by stać się jego przyjacielem trzeba się porządnie natrudzić. Ironicznie nastawiony do życia. Ocieka sarkazmem kiedy trzeba. Uwielbia go używać i robi to by czuć iż posiada kontrolę nad swoim życiem.
Ucieka od wszelkich przejawów miłości. Bawi się innymi, gdy znajduje się na pewnym gruncie. Stara się do nikogo nie przywiązywać, by później nie zostać dogłębnie zranionym.
Tomohisa należy do osób, które swoje już przeszły. Nie jest naiwnym i słodkim chłopcem, który uwierzy w każdą bajeczkę jaką mu sprzedasz. Chłodne myślenie i racjonalizm to cechy, którymi można spokojnie go scharakteryzować, jeśli pragniesz przyklejać ludziom etykietki.
Nie można jednak powiedzieć, że chłopak nie jest wrażliwy. Dla swoich przyjaciół zrobi wszystko, ale by stać się jego przyjacielem trzeba się porządnie natrudzić. Ironicznie nastawiony do życia. Ocieka sarkazmem kiedy trzeba. Uwielbia go używać i robi to by czuć iż posiada kontrolę nad swoim życiem.
Ucieka od wszelkich przejawów miłości. Bawi się innymi, gdy znajduje się na pewnym gruncie. Stara się do nikogo nie przywiązywać, by później nie zostać dogłębnie zranionym.
Wygląd:
Swoje długie brunatne włosy zawdzięcza brakiem czasu oraz niedbałym podejściem do samego siebie. Swój własny wygląd traktuje po macoszemu, wkładając na siebie co popadnie. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę ze swojej atrakcyjności oraz potrafi ją wykorzystać dla własnych celów.
Swoje długie brunatne włosy zawdzięcza brakiem czasu oraz niedbałym podejściem do samego siebie. Swój własny wygląd traktuje po macoszemu, wkładając na siebie co popadnie. Doskonale jednak zdaje sobie sprawę ze swojej atrakcyjności oraz potrafi ją wykorzystać dla własnych celów.
Dodatkowo:
- uwielbia czytać
- słucha mugolskiej muzyki i ogląda mugolskie filmy
- psy to jego skryta miłość, ale nigdy nie posiadał zwierzaka
- pali mugolskie papierosy oraz trawkę, kiedy ma na to ochotę
- nie je zbyt wiele, a znikome ilości wmusza w siebie
- jest biseksualny
- jak twierdzi do nikogo nie żywi gorącego uczucia
- uwielbia Czarną Magię i bawi się nią kiedy tylko może
- woli kreatywność od rutyny
- jego nowym nabytkiem jest tatuaż jaszczurki, widniejący na jego lewej łopatce
Obecnie:
- molestuje pewna kotkę,
- uczy się kochać,
- stara się nie panikować pod wpływem nadmiaru pozytywnych uczuć,
- walczy z ogarniającą go depresją,
- po raz kolejny zamknął się kompletnie w sobie,
- odludek,
- powrócił z otchłani nicości i nadrabia zaległości ,
- zasila szeregi Yakuzy już od kilku dobrych lat,
- polityka specjalnie go nie interesuje, ale będąc w Yakuzie mimo wszystko skłania się do domeny głoszonej przez Shindou Tsukasę.
- uwielbia czytać
- słucha mugolskiej muzyki i ogląda mugolskie filmy
- psy to jego skryta miłość, ale nigdy nie posiadał zwierzaka
- pali mugolskie papierosy oraz trawkę, kiedy ma na to ochotę
- nie je zbyt wiele, a znikome ilości wmusza w siebie
- jest biseksualny
- jak twierdzi do nikogo nie żywi gorącego uczucia
- uwielbia Czarną Magię i bawi się nią kiedy tylko może
- woli kreatywność od rutyny
- jego nowym nabytkiem jest tatuaż jaszczurki, widniejący na jego lewej łopatce
- molestuje pewna kotkę,
- uczy się kochać,
- stara się nie panikować pod wpływem nadmiaru pozytywnych uczuć,
- walczy z ogarniającą go depresją,
- po raz kolejny zamknął się kompletnie w sobie,
- odludek,
- powrócił z otchłani nicości i nadrabia zaległości ,
- zasila szeregi Yakuzy już od kilku dobrych lat,
- polityka specjalnie go nie interesuje, ale będąc w Yakuzie mimo wszystko skłania się do domeny głoszonej przez Shindou Tsukasę.
[Tomo come back! Wreszcie będzie dobrze chodził jakiś blog. Yeah! xD]
379 komentarzy:
1 – 200 z 379 Nowsze› Najnowsze»[ja bym powiedziała, że już im padły hehe ]
[ no patrz no - mnie nic nie mówiła xD niedobra ... hmm mieliśmy robić trening pamiętasz? to może go przeskoczymy ? ok ;)]
[a jak tam chcesz xD ale będzie próbował xD będzie ciekawiej, btw. kasowałeś coś wcześniej? dobra idę się kimać ja ne]
- Oczywiście, że wiem, ale dla ciebie wszystko. Uznałam po prostu, że niewiarygodnie tego potrzebujesz. Wręcz całym sobą mnie o to prosisz. - posłała mu przeuroczy sarkastyczny uśmiech.
[Tak. Na razie bez obrazkowa, bo mi się póki co nie chciało zdjęcia dodawać xD Może jutro to zrobię jak mnie natchnie :P
A co? Bardzo cię to boli, że nie ma foty żadnej? XD]
[czyli w końcu idzie normalnie popisać! ^ ^ zgaduję, że w związku z tym, że wiecznie zaczynasz ty tym razem mam zacząć ja prawda? ;__;]
[rozumiem xD no ja myślę - inaczej nudno będzie ^^]
[nie masz zaników pamięci, albo tylko częściowe, bo imię zmieniłam, ale nazwisko zostało. :D wszystko przez to, że nie chciało mi się drugiego konta zakładać, a jedno już mam jako Mekare, leń się we mnie odezwał. xD]
[więc Ok coś wymyślę XD]
Furuyama właśnie zameldował się w pięknym hotelu nad morzem. Miał zamiar odpocząć w ciszy i spokoju, całymi dniami siedząc na plaży albo w morzu. Postanowił zrobić mały rekonesans okolicy. Zamknął drzwi, po chwili był już na zewnątrz. Przed hotelowymi drzwiami niespodziewanie natknął się na...ucznia.
- Tak. Właśnie o to chodziło. Ale mnie rozgryzłeś! - nachyliła się ku niemu z uroczym ironicznym uśmieszkiem i oparła dłonie o blat - Nie myśl sobie, że jesteś taki mądry Ishiwara, bo ci się to nie opłaci. - posłała mu chłodne spojrzenie mówiące jasno i wyraźnie, gdzie jest jego miejsce w jej mniemaniu.
[ No u mnie na szczęście kochany firefox współpracować chciał ^^ Bogu dzięki, bo nic innego nie mam, a poza tym nie podobają mi się inne przeglądarki xD]
[*śmiech*]
Wszyscy wiedzieli o jej złym nastroju i próbowali, nie rzucać się w oczy - tak na wszelki wypadek. Siedziała sobie obecnie w biurze nad papierami w jednym z barów, gdy odezwało się pukanie do drzwi.
-wejść ! - rozkazała
-Pani.. przybył Tomohisa..
-taa.. dajcie mu coś, jak skończę to, może zejdę na dół - oddaliła sługę ręką, zostając znowu sama. Westchnęła bezgłośnie, patrząc na leżące przed nią dokumenty. No nic.. czas to skończyć.
-Są tu piękne plaże, a ten hotel jest świetny, byłem tu już parę razy-uśmiechnął się. To była z tych raczej miłych niespodzianek.-A ty co tu robisz?
[to jest dobre pytanie. hmmmm... Tokio? w dzielnicy Shibuya?]
Gdy w końcu się z tym uporała, zeszła na dół. Brała sobie drinka, gdy on ją zagadał.
- a jak kur*na myślisz Tomo.? Martwi cię mój stan? - rzuciła mu mordercze spojrzenie. - Lepiej mi powiedz, czy w końcu udało ci się go "oswoić".?
-Hej stój.-zawołał.-Nie przeszkadzasz. W zasadzie właśnie miałem ochotę się gdzieś przejść...masz może czas?-uśmiechnął się.-No i nie pozwolę żeby MÓJ uczeń mieszkał w piwnicy.-dodał z jeszcze większym uśmiechem. Te wakacje zapowiadały się ciekawie.
- Nie nazywaj mnie "Aiko-chan" ani "kochanie", bo nie przypominam sobie, żebym ci na coś takiego pozwalała. I nie spoufalaj się, bo z naprawdę wielką chęcią wlepię ci dla własnej satysfakcji kolejny szlaban! - fuknęła na niego rozmasowując nos.
Zamrugała kilkakrotnie przez moment nie wiedząc w ogóle co się dzieje. Dlaczego jakiś obcy pijany chłopak siada jej na kolanach i jeszcze gada jakieś głupoty o czarodziejach? Pojawienie się Tomohisy wszystko jej wyjaśniło. Westchnęła z politowaniem i wywróciła oczami.
- Kiepska z ciebie niańka. - rzuciła w kierunku Ishiwary i zwaliła jego przyjaciela z kolan przy okazji wstając na równe nogi. Potem jednak zlitowała się i pomogła chłopakowi się podnieść.
Prychnęła tylko.
- Zejdź mi lepiej z oczu Ishiwara zanim zrobię ci krzywdę. Nie mam ochoty się z tobą użerać. Jesteś denerwujący do potęgi n. - skrzywiła się z niesmakiem obrzucając go nieprzychylnym spojrzeniem.
-Coś mi się wydaje ,że nie za bardzo chciałbyś ze mną mieszkać-zaśmiał się, przez czysty przypadek wziął pokój z dwoma łóżkami.- Ale bardzo proszę prowadź-machnął ręką-zobaczymy czy naprawdę takie świetne miejsce.
- sądzę, że pamiętasz o czym ci mówiłam podczas szkolenia - przymknęła oczy - musisz go zmusić do uległości. - zamilkła na chwilę. - hmm .. Tomo. mówiłam, byś nie mówił mi na -chan.. Kumplami nie jesteśmy.. - mruknęła, otwierając oczy i przeszywając go wzrokiem.
- No tak... Nikt mi już nie organizuje czasu przez porwania więc jakoś dziwnie nie mam nagle co ze sobą zrobić. - zironizowała. Tak naprawdę po prostu zażywała odrobinę samotności z czystej chęci. Każdemu to czasem potrzebne. Ale skoro już natknęła się na Tomohisę to nie mogła sobie odmówić "podręczenia" go swoją obecnością. - Ja też kursu nie robiłam, ale bardzo chętnie się trochę w tym kierunku przeszkolę. - zatrzepotała uroczo rzęsami i uśmiechając się odrobinę ironicznie przerzuciła sobie wolną rękę pijanego chłopaczyny przez kark i podtrzymywała go tym samym z drugiej strony.
Odskoczyła na bok jak oparzona wyciągając z kieszeni chusteczkę i ocierając policzek.
- Bleh! Zwariowałeś?! Jak śmiesz się do mnie zbliżać?! - wrzasnęła krzywiąc się z obrzydzeniem. O nie, nie, nie! Nikt nie miał prawa jej dotykać bez jej wyraźnego pozwolenia! Od zawsze jakikolwiek przejaw kontaktu fizycznego napawał ją odrazą. Nawet zwykłe podanie ręki przyprawiało ją o ciarki. No. Wyjątkiem był Natsu, ale on tylko potwierdzał przez to regułę.
- I daj mi chociaż jeden dobry powód, dla którego miałabym się zgodzić. - syknęła wściekła w jego kierunku.
-Oj słuchaj, naprawdę twoja obecność nie zepsuje mi wolnego, wręcz przeciwnie-zaśmiał się upijając łyk-Masz rację...dobre. Możesz się nad tym zastanowić. Jakby co, pokój 110.-podrapał się w ucho. Niedawno zrobił sobie kolczyk i momentami strasznie swędziało.
Westchnęła smętnie, racząc się nowym drinkiem.
- uparte z ciebie dziecko... Może byś tak przestał już co? Nie lubię jak ktoś mówi do mnie w ten sposób. Kanaya - zwróciła się do barmanki
- tak, pani.
- ile zostało z tego rocznika?
- niewiele .. - stwierdziła patrząc w formularz - trzeba będzie zamawiać
- dobra .. prześlij mi do biura dokładne dane.
- tak, pani - odeszła do innego klienta
- Tomo. ..co tam u twego ojca nowego?
Zastrzygł uszami ciesząc się, że chłopak zauważył.-No nie? Tylko czasami strasznie swędzi.-zaśmiał się-eksperymenty z kocimi uszami. Myślałem nad kupieniem jakiegoś z ciekawym wzorem bo ten jest taki zwyczajny. Nie znasz może jakiegoś sklepu?-spytał upijając drinka.
Spojrzała na niego z ukosa
- na przezwiska też się nie zgadzam - mruknęła a aura wokół niej bardziej zgęstniała - rozumiem, jak go kiedykolwiek złapiesz, to powiedz mu, by nie zapomniał o spotkaniu - wzięła drinka ze stołu i udała się na górne piętro, gdzie dostęp był tylko dla vipów.
-Tatuaże są fajne. Ale mi osobiście wystarczą moje blizny.-zaśmiał się.-na przedramieniu-zdecydował po chwili.-a w sumie co byś chciał?
Położyła się na sofie, zanim wszedł za nią na górę z nowym napojem.
- Tomo. proszę cię nie męcz mnie już... - mruknęła pod nosem, czując nadchodzącą migrenę.
-Jaszczurkę hmm...wiesz co oznacza jaszczurka?-popatrzył na niego.-A tak w ogóle gdzie masz te blizny? I dlaczego zaraz uważasz siebie za dziwaka? Rozmawiasz właśnie z pół kotem.-zaśmiał się.
Gdy cisza się przeciągała, raczyła ja w końcu przerwać:
- Tomo. - przycisnęła rękę do czoła - dlaczego się do mnie przyczepiłeś? też któregoś dnia usłyszę od ciebie, ze zmarnował ci życie? - mruknęła na tyle głośno, że ja usłyszał
-Jaszczurka symbolizuje śmierć i nadchodzące po niej zmartwychwstanie.-Zamyślił się na moment.-Spokojnie...już ja ci tą psychikę naprostuję.-Zastanawiał się dlaczego wcześniej nie zauważył tych blizn.
- to nie jest odpowiedz na pytanie - po policzku spłynęła krwawa łza - znienawidzisz mnie w końcu... tak jak ona. Pozytywna ? taa ...
Zignorowała jego pierwsze pytanie.
- ona umarła .. a ja wiedząc o tym.. nie potrafiłam jej pomóc na czas. Gdyby nie jej upór i brak chęci pomocy ... ta sytuacja mogła by się potoczyć inaczej. A ja nie mogłam postąpić inaczej, bo było już za późno. - spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem.
Westchnęła.
- gdyby tylko chciała wtedy ze mną porozmawiać... a nie ... mogło to by się udać bez modyfikacji wspomnień i całej tej afery a tak .. to już na to za późno. - popatrzyła w sufit.- Jestem żałosna hipokrytką. - powiedziała głośno do nikogo się nie zwracając. Mechanicznie usiadła na sofie i prawie jak automat wstała, kierując się w stronę, podręcznej szafki. A właściwe to próbowała iść w linii prostej, bo czasem to ciemniało przed oczami. Na twarzy wystąpiły jej niezdrowe rumieńce, nie mające nic wspólnego z wypitym alkoholem.
Spoglądała to na jednego to na drugiego chichocząc. Oboje wyglądali tak zabawnie! Żałowała tylko, że Tomo nie dał koledze dokończyć ostatniej historii. Chętnie by posłuchała jaki to z niego zły czarodziej!
- Dlaczego właściwie się z nim nie teleportujemy? - zaproponowała. Mina jej zrzedła na myśl, że będzie musiała taszczyć chłopaka aż do metra. Był jednak trochę uciążliwy, bo praktycznie wlekli go za sobą.
Zmierzyła go przeciągłym spojrzeniem.
- Chyba upadłam na głowę, ale niech będzie. Uczynię ci ten zaszczyt. - zadecydowała w końcu prostując się dumnie. Niech sobie nie myśli, że idzie z nim, bo go tak lubi! Po prostu miał rację z tą nudą i tyle...
- No przecież on i tak już wie. - mruknęła pod nosem. Głośno za to powiedziała - Dobrze. W takim razie metro! Ale pospiesz się, bo nie będę nocować na środku drogi. - nieco żwawszym krokiem ruszyła w kierunku metra chociaż takie tempo było odrobinę kłopotliwe przez pijanego chłopaka - Straszy? - uniosła jedną brew i spojrzała na Tomo - A to ciekawe. Pierwsze słyszę.
- Nie specjalnie interesowała mnie jego posada więc nie wiem co bym ci mogła powiedzieć. - wywróciła oczami - Ale dlaczego nie porozmawiasz z Kyoko? Ona już wcześniej była prefektem więc na pewno wie o tej pracy więcej niż ja. A co do zacieśniania więzi... Och, wybacz, ale nie należysz do grona osób, z którymi chciałabym te więzi zacieśniać. - uśmiechnęła się słodko.
- Buuuu! - udała, że przeszedł ją dreszcz przerażenia - Straszne! - stwierdziła ironicznie i parsknęła śmiechem. Zaraz jednak spoważniała. - Ale w sumie to ciekawe. Naprawdę. Duch straszący mugolaków? Musi być jakiś wyjątkowo wredny. Z reguły nie czepiają się osób niemagicznych. - stwierdziła. A przynajmniej nie słyszała o tak wielu przypadkach.
- Zwiewała? Tak sama z siebie? - uniosła jedną brew i spojrzała na niego wymownie - A mnie się zdaje, że ktoś jej pomagał. Wiesz... Plotki się bardzo szybko rozchodzą po Sakuranie. - oznajmiła trzepocząc niewinnie rzęsami. Nie to, żeby jakoś specjalnie chciała dziewczynę bronić. Ale tolerowała ją, bo nie wchodziła jej w drogę więc mogła teraz chociaż odrobinkę się za nią ująć. Zresztą obiektywnym okiem mogła ocenić, że Kyo radziła sobie całkiem dobrze. Wśród młodszych roczników siała prawdziwy postrach. To tylko starsze roczniki, a przede wszystkim jeden ich przedstawiciel, sprawiał szczególne problemy.
- Oczywiście, że nie zaszkodzi. Korony nam od tego z głów nie pospadają. W końcu my nie Aiko, bo jej spadłaby na pewno. - zachichotała pod nosem. Co prawda osobiście księżniczkę tolerowała dopóki nie wchodziły sobie wzajemnie w paradę, ale nie miała żadnych oporów, żeby czasami sobie z niej poszydzić, bo i czemu by nie?
Dreptała u jego boku z nieprzeniknioną miną.
- No nie dała ci szlabanu, bo musiałaby go dać i sobie, czyż nie? W końcu tacy kombinatorzy jak ty doskonale wiedzą jak się ustawić. Mylę się? - spytała z uroczym uśmiechem.
- Dobrze, że dodałeś to "nie w ten sposób", bo już się miałam zacząć kłócić. - odparła z rozbawieniem. Kto jak kto, ale Aiko straszyła. I była zdecydowanie gorsza od wszelkich duchów, kiedy jej podpaść. - Oczywiście! - zadecydowała szybko pomagając Tomohisie wprowadzić pijanego kumpla do ostatniego wagonu.
- Diabeł tkwi w szczegółach. - mruknęła przyglądając się uważnie zacienionemu dziwnie kątowi wagonu. Miała dziwne przeczucie, że to stamtąd wyłania się duch i sieje postrach.
- Lepiej nie podpadaj Ishiwara. - odparła na to jedynie. Spoglądała ze znudzeniem na okolicę. Wyjątkowo nie miała nawet szczególnej ochoty na kłótnie ze swoim towarzyszem. No kto by pomyślał?!
- Cokolwiek byle nie miało za dużo procent. Coś mi mówi, że przy tobie nie wolno sobie pozwolić na picie. - stwierdziła z krzywym uśmiechem. Akurat przy Tomohisie nie chciałaby być pijana czy nawet wstawiona!
- Mhm. - tylko tyle zdążyła z siebie wydać, bo zaraz musiała uskoczyć na bok. Jakiś cień przemknął dosłownie parę milimetrów od niej i zaraz zniknął w rogu wagonu naprzeciwko. - Oho. Duch zaszczycił nas swoją obecnością. - zauważyła, że przy tych słowach z jej ust zaczęła lecieć para. Jakby zrobiło się chłodniej. Czyli jednak ludzie mówili prawdę.
- Tę decyzję podjęto za mnie. Dowiedziałam się za późno .. - mruknęła pod nosem. - gdyby tylko nie trwała w swoim uporze, inni by się nie dowiedzieli a i ja miałbym czas na reakcje. - doszła w końcu i wyciągnęła tabletki oraz fiolkę z gazą do przemycia rany na udzie. Spojrzała chwilę na niego. - Masz mi jeszcze coś do powiedzenia w tej sprawie? Wiesz, ze chciano wobec jej występku, zastosować inna karę? To co dostała to jej łagodniejsza wersja i w sumie dostała to co zawsze chciała. Wolność i człowieczeństwo. To chyba dużo jak na nią? - stwierdziła chłodno, połykając bez picia. Skrzywiła się na ich smak.
- W takim razie zamów cokolwiek, tak jak mówiłam. - pokiwała głową. Zmierzyła go spojrzeniem od stóp do głów. - Gdybyś charakter miał tak ładny jak ciało to nawet mogłabym cię polubić. Ale niestety. To raczej nigdy nie nastąpi. - uśmiechnęła się ironicznie.
- O nie, nie, nie. Nie dam wszystkiego zwalić na siebie. Ja się zmieniłam, ale ty też na pewno taki sam nie zostałeś. - przypomniała mu biorąc od niego piwo i usadawiając się wygodnie. Upiła kilka łyków, po czym oblizała wargi, żeby nie zostały jej "wąsy" z piany jak to często się działo po wypiciu piwa karmelowego.
- Co do tego jestem niemalże pewna. Zastanawia mnie tylko JAK zginęła. - usiadła tak blisko Tomohisy jak tylko się dało, bo w końcu "w kupie" cieplej - Duchy zazwyczaj wywołują u ludzi wizje okoliczności własnej śmierci. Dlatego jestem zdziwiona tym chłodem. Nijak nie mogę go połączyć z metrem. - przedstawiła swoją hipotezę kładąc szczególny nacisk na słowo "zazwyczaj". Ten duch w ogóle nie wydawał jej się typowy.
Przyglądała mu się w ciszy przez dłuższą chwilę, aż w końcu wpadła na iście genialny plan.
- Tak? No to spróbujmy to naprawić. Ja będę miła, ty będziesz miły i wszystko będzie jak dawniej. - zaproponowała wpatrując mu się w oczy z nieprzeniknioną miną. Sama nie wiedziała co ją podkusiło, żeby to powiedzieć. Doprawdy robi się sentymentalna... Aż za bardzo!
Prawie się zaśmiała słysząc o Aiko, ale sytuacja była zbyt poważna.
- No to wracaj tu! Nie wiadomo co ten duch potrafi! - zauważyła gestem ręki nakazując mu natychmiastowy powrót. Przez cały czas nie spuszczała też wzroku z kąta wagonu. Wstała powoli z miejsca i chciała podejść bliżej za Tomohisą, ale powietrze zrobiło się jeszcze zimniejsze. Zaczęła szczękać zębami. Odnosiła dziwne wrażenie, że tak zimno jest tylko wokół niej, bo ani Ishiwara ani jego kumpel nie wyglądali jakby w ogóle zaszła jakaś zmiana w temperaturze. Mięśnie zaczynały jej powoli drętwieć i nie mogła się ruszyć. Jakby stała za długo w zimie na dworze bez czapki i rękawiczek. Taki sam efekt.
- O-o-ona mnie ta-am nie ch-chce. - orzekła z wyraźnym trudem. Domyślała się, że duch robi wszystko byle tylko się tam nie zbliżyła. Czyżby zmarła kobieta miała coś do samego Tomohisy? Jemu w końcu pozwoliła się zbliżyć.
- Męczy mnie wiele rzeczy, mój drogi. - stwierdziła krótko, siadając na kanapie. Wzięła ze stołu mieszankę i polała ranę, przeklinając ile wlezie i na czym świat stoi. Bardzo malowniczo. - pytasz się o to? Nic wielkiego - docieranie się z milusimy posłańcami wujaszka. Kolejny idi*ota, który nie ma co robić w podziemiu. - syknęła
- Do wszystkiego doszlibyśmy małymi kroczkami. Zresztą... Nie musi być jak dawniej, bo i tak to rzeczywiście niemożliwe. Ale moglibyśmy zacząć zupełnie od nowa. Kompletnie od zera. Jakbyśmy się wcześniej w ogóle nie znali. - to wydawało się logiczne. Gdyby zapomnieć o przeszłości, albo nie zapomnieć, ale chociaż jej nie rozpamiętywać to nic nie musiałoby się kłaść długim cieniem na obecnej znajomości.
Przeniosła spojrzenie na kobietę. W jej oczach była żądza zemsty.
- Nie przej-przejdziemy. - ukucnęła na podłodze kuląc się jak najbardziej byle tylko zachować chociaż odrobinę ciepła. Nawet oddychanie przychodziło jej z trudem. Powietrze było stanowczo zbyt mroźne, a ona nie była do czegoś takiego przyzwyczajona. Duch kobiety nic nie mówił, ale Kyoko miała wrażenie, że jego myśli rozbrzmiewają w jej głowie. - Zabiła ją i-inna kobieta. Zazdrosna... - mówiła już teraz urywanymi zdaniami. Podświadomie czuła, że należy oszczędzać oddech. - Mąż poparł tamtą... Pochodzili z da-daleka... Z zi-zimnego kraju. - wyszczękała. To by wyjaśniało dziwne skłonności ducha do obniżania temperatury. Chciała powiedzieć jeszcze, że kobieta wie, że chcą się z nią rozprawić i to dodatkowo ją wkurzyło przez co ani myśli wypuścić ich z rąk, ale nie wypowiedziała już ani słowa. Nie miała siły.
- W istocie. - uśmiechnęła się. I był to najzwyklejszy w świecie szczery uśmiech. Nie ironiczny, krzywy czy kwaśny. Ot normalny. Jak na Aiko to było bardzo dziwne. Nie uśmiechała się tak przy nikim z wyjątkiem Natsu i własnej rodziny. - Dziwne. W życiu bym nie pomyślała, że jeszcze kiedyś poczuję potrzebę żeby się z tobą pojednać. A tu proszę! Takie zaskoczenie! - zachichotała upijając kilka kolejnych łyków.
Spojrzała mu w oczy, ale od razu widać było, że osoba, która na niego patrzy to nie Kyoko a duch tamtej kobiety. Kamiyama walczyła jak mogła, żeby nie dać nad sobą zapanować, ale osłabiona wcześniejszym chłodem nie była zbytnio w stanie się bronić.
- Teraz zapłacicie mi oboje! Nie dość, że zabili mnie w tamtym życiu to i w tym ktoś chce mnie unicestwić! Niedoczekanie! Zacznę od dziewczyny, a ty będziesz na to patrzył. - wysyczał duch ustami Kyoko. Głos jednak ani trochę nie przypominał głosu byłej wampirzycy. Znać było obcy akcent w mowie kobiety.
Wzniosła z nim toast, po czym przekrzywiła delikatnie głowę przyglądając mu się.
- Może nawet ograniczę się ze szlabanami dla ciebie. Uważaj, bo jeszcze zostaniesz moim ulubionym uczniem. - zaśmiała się - Jak się czujesz ze świadomością, że jesteś teraz prefektem i masz jakąś władzę nad zwykłymi, szarymi uczniami Sakuranu?
O ile "wchłonięcie" ducha przebiegło bezboleśnie, o tyle o jego pozbyciu się nie można już było tego powiedzieć. Ten ból można by porównać do tego, jakby ktoś wyrywał ci włosy. Tylko, że tym razem to wszystko Kyoko czuła nie na zewnątrz a w środku. W końcu kiedy rozwścieczony duch na dobre opuścił jej ciało padła na ziemię zemdlona. Kobieta nie zdążyła narobić zbyt wielu szkód, ale od chwili kiedy tylko weszła w jej ciało zaczynała powoli zabijać je od środka. Na szczęście nie udało jej się chyba zrobić nic więcej poza doprowadzeniem Kyo do dużej gorączki i wycieńczeniem jej fizycznie.
Ocknęła się dopiero po paru minutach. Otworzyła mozolnie oczy i rozejrzała się. Dopiero po chwili przypomniała sobie, gdzie jest i co się stało. Nie chciała dodawać Tomohisie roboty więc mimo rozpalającej jej ciało gorączki, okropnego bólu mięśni z nią związanych i zawrotów w głowie podniosła się jakoś do pozycji siedzącej.
- Co straciłam? - spytała posyłając mu jeszcze nie do końca przytomne spojrzenie. Duch okazał się być groźniejszy niż ktokolwiek śmiałby przypuszczać.
- Nie trzeba! - zaprzeczyła szybko - Sama tam dotrę. Już dość kłopotów ci dzisiaj sprawiłam. - posłała mu przepraszające spojrzenie. Nie lubiła być dla innych problemem. Szczególnie, że Tomohisa jeden już miał ze swoim pijanym kumplem.
- miałam już gorsze rany.. tylko to paskudztwo jakoś nie ma ochoty się wygoić - odpowiedziała, by chwilę później złapać go za podbródek - wiesz, że tobie tez powinnam kazać wymazać pamięć - warknęła - i dobrze wiesz dlaczego tego nie zrobiłam...
[przepraszasz? niby za co? yyy bo nie wiem o co chodzi teraz?]
Na razie odpuściła. Uznała, że pokłóci się z nim o to później. Na razie postanowiła skorzystać z resztek podróży na odpoczynek tak jak poradził. Położyła się zatem znowu na siedzeniach i zamknęła oczy próbując jakoś zwalczyć okropne zawroty głowy. Nawet przy zamkniętych oczach wszystko wydawało jej się wirować.
- cieszy mnie fakt, że ktoś tu jeszcze myśli - puściła podbródek - bym nie pożałowała tej decyzji. Widocznie dla niej to było najlepsze rozwiązanie tego problemu. No i nie widzę sensu się w to zgłębiać. - zamilkła na chwilę - Kochać? - spojrzała trochę zdziwiona - my nie używamy takich pojęć jak miłość w ludzkim rozumowaniu tego słowa.. trafniejszy określeniem byłoby tu słowo przywiązanie Tomo. A w odpowiedzi na twoje pytanie - nie... nie przepadam za tym, ale trzeba mi dać dodatkowe zajęcia, bym się nie zanudziła mieszkając tutaj. Yare, yare... jakby nie miała co robić - westchnęła zdegustowana.
- Kyoko. Miło mi. - wysiliła się na uśmiech, ale wyglądał bardzo słabo - Tomohisa... Mogę iść sama. Nie noś mnie. Jestem ciężka. - wymamrotała cicho chcąc się od niego uwolnić, ale z trudem przychodziło jej nawet utrzymanie na dłuższą metę otwartych oczu, a co tu dopiero mówić o samodzielnym utrzymaniu się na nogach. W życiu jednak by się do tego nie przyznała.
Nawet zmęczenie nie powstrzymało jej od zaśmiania się. Przez moment nie mogła opanować wesołości, ale kiedy w końcu jej się to udało podała mu adres. Swoją drogą trochę się bała jego reakcji, kiedy stanie przed willą, która z powodzeniem mogłaby być uznana za miniaturkę zamku i dowie się, że to jej dom. Ale co mogła poradzić na to, że mama wprost uwielbiała przepych?
Zachichotała tylko.
- mówisz o naszym obopólnym przywiązaniu? - pstryknęła go w nos, trochę rozmazując mu swojej krwi - a może twoje drugie ja też tak uważa? - uśmiechnęła się lekko - chyba coś za bardzo ucichł: co mi powiesz słodziutki demonku - musnęła mu wargi. - czyżbyś chciał się "zabawić"? - jej uśmiech stał się drapieżniejszy.
[ps. jak go nazwałeś? bo chole*rcia nie pamiętam ^^]
- Mamo... To zabrzmiało jakbym się zawsze upijała. Nie rób ze mnie takiej! - burknęła opierając na matce większą część ciężaru ciała - I co ty w ogóle masz na sobie? - zmierzyła ją spojrzeniem od stóp do głów.
- Nasza kucharka uczy mnie gotować! Przyrządziłam dla ciebie dzisiaj kolację! - odparła kobieta wesoło.
- A jest jadalna? - spytała Kyo zgryźliwie i westchnęła ciężko. Jej matka nie miała za grosz zdolności kulinarnych i to było wiadomo od zawsze. Nigdy też nie grzeszyła zapałem do gotowania.
- Ależ ty jesteś złośliwa. - stwierdziła starsza kobieta wywracając oczami.
- Po kimś to mam. - burknęła w odpowiedzi.
- No chyba chciałaś powiedzieć, że po ojcu!
- No raczej... - na moment zapanowało milczenie, a potem obie się zaśmiały.
- Skoro tu już jesteście to może zostaniecie? Jeśli chcecie to możecie nawet na noc. Miejsca w domu nie brakuje. - zaprosiła chłopaków serdecznie pani Kamiyama. W między czasie na dwór wyszedł jeden ze służących, który zaczął już prowadzić Kyoko do domu. Dziewczyna obejrzała się przez ramię.
- Chodźcie, chodźcie. Należy wam się chociaż jakiś porządny posiłek za odstawienie mnie tu. - posłała im blady uśmiech.
[aha .. kurcze no przydałby się jakiś ...^^]
- mój biedaku - mruknęła - to chyba oczywiste, dlaczego... mógłbyś w końcu mu trochę pomóc.. - zarzuciła mu ręce na szyję - obydwoje byście na tym zyskali - westchnęła przeciągle, gdy zostawiał jej mokre ślady. Wyszarpnęła jego koszulę z tyłu pleców, palcami wodząc po wszystkich zagłębieniach.
[robi się gorąco ... *rumieni się*]
- Ależ skąd! Moja córka tak rzadko kogokolwiek tutaj przyprowadza! - pożaliła się kobieta - To najwyższa przyjemność móc was tutaj gościć! - wyjaśniła z szerokim uśmiechem. Zaraz też wydała służącym odpowiednie polecenia do przekazania kucharce. Kyoko mogła zjeść coś jej produkcji, ale gościom wolała tego nie podawać. Nie chciała ich na wejściu otruć. Odnośnie córki nie miała aż takich skrupułów. Kobieta przeprosiła ich na moment i wyszła z salonu, żeby pomóc w przygotowaniu pokojów dla chłopaków.
Kyoko w tym czasie zdążyła wziąć prysznic i przebrać się w zwiewną sukienkę, która nie krępowała ruchów i była zrobiona z aksamitnego materiału. Z pomocą służącego dotarła do salonu i opadła ciężko na fotel. Chora czy nie, nie może tak po prostu ich tutaj zostawić na pastwę rodziców. Nigdy nie wiadomo co im może strzelić do głowy, a nie chciałaby, żeby Tomo i Take żałowali potem, że jednak zgodzili się przekroczyć próg tego domu.
Posłała do Take uśmiech. Cieszyła się, że chociaż jeden z nich czuje się tutaj w miarę swobodnie.
Sama nie mogła się pochwalić takim apetytem jak chłopak. Nie dość, że potrawa przygotowana przez matkę pozostawiała naprawdę wiele do życzenia, to jeszcze sama Kyoko trawiona gorączką wcale nie czuła się głodna. Wręcz przeciwnie. Ileż by dała za jakiś dobry eliksir! Ale tato nie pozwalał jej bawić się w czarownicę w domu. Bądź co bądź dużo się po willi kręciło zwykłych ludzi!
[nawet niezłe .. a znajdź sobie jakieś no ..nie wiem poszukaj w imionach demonów xD]
- jesteś niepoprawny mój drogi - przyjrzała się mu swymi właściwymi oczami - musicie w końcu dojść do porozumienia ... - wpiła mu się łapczywie w wargi, rozpinając mu koszulę, długimi paznokciami, która później zdjęła i odrzuciła na bok. - nie gadaj tyle ...- szepnęła tylko, przygryzając mu ucho.
-Hmmm...następny rok...mam nadzieję, że ciekawy-uśmiechnął się.-a jaszczurka jest fajna, pasuje ci.
- Ulubiony uczeń niekoniecznie jest idealny. Zresztą pomyśl jaki to prestiż! Aiko Yamato, która nikogo nie znosi ma ulubionego ucznia! I to jeszcze kogo?! - zachichotała - To by było coś! A co do władzy to jak sam zauważyłeś... JESZCZE ci do głowy nie uderzyła. Ale rok szkolny się póki co nie zaczął. - zauważyła wesoło.
[mogę watek? ^ ^]
[dop.2]
- czujesz się taki niedoceniany - przysiadła się do niego twarzą w twarz, kontemplując jego delikatne rysy - to nie była prośba - miała na myśli pomoc demona a jej wzrok stał się na chwilę twardszy - na twoim miejscu bym tyle nie narzekała. Obydwoje macie świetne warunki a wiesz mi, że wielu twoich braci zabiłoby, dla spędzenia jednej nocy z własną władczynią. A tu proszę jesteś sam jeden i nikt ci w paradę nie wchodzi - przymknęła na chwilę oczy - Ja tu widzę same pozytywy... Bądź grzeczny. - przycisnęła własne ciało bliżej nagiego torsu, ugniatając mocniej jego przyrodzenie.
- zatem... - liznęła mu wargi - jaka decyzja? - spytała, patrząc na niego pałającym wzrokiem. Przesunęła wargi w pobliże szyi, wciągając zapach do nosa - jesteś taki słodki... - westchnęła przeciągle, czując przyspieszony puls.
[jak to mówią, dla chcącego nic trudnego :D chyba, że chcącemu nie chce się wymyślać rozpoczęcia ;p]
Mało się nie wywrócił ale jakoś utrzymał równowagę.-Hmmmm...plany...chciałem poszukać jakiś fajnych kolczyków...-zastrzygł uszami.
Kyo była już porządnie podpita i na moment zapomniała o wszelkich skrupułach. W końcu blondynka miała takie kuszące usta! A skoro już sama była chętna... To czemu by nie skorzystać?
Ostatecznie jednak po paru minutach w Kyoko zwyciężyły wyrzuty sumienia, które pojawiły się nie wiedzieć kiedy. Miały oczywiście związek z osobą Tomohisy. I chociaż nie byli razem, to dziewczyna czuła się jakby w pewien sposób go zdradzała. Zaprzestała zatem wymieniania śliny z blondynką i zsunęła się z jej kolan siadając obok i sięgając po drinka. Powinna w końcu skończyć z tym przeklętym alkoholem! On sprawia, że ludzie robią głupie rzeczy!
[jestem dziewczynką *urażona* XD postać a i owszem chłopiec ale ma autorkę XD...hmmm...pomyślmy...poza tym że są wakacje...wszystko tylko nie morze...więc..może zostali w szkole?]
Dokończyła drinka i czując porządne zawroty głowy uznała, że czas najwyższy już wracać. Pożegnała się zatem z blondynką i zawinęła swoje szanowne cztery litery od stolika wychodząc na zewnątrz, gdzie chwyciła się za głowę.
- Byłoby miło gdyby świat przestał wirować. - pożaliła się na głos zupełnie zapominając, że gadanie do siebie jest zazwyczaj objawem choroby psychicznej.
-Nie będzie miał NIC przeciwko.-zaznaczył. Dlaczego on wciąż uważa siebie za problem? Spytał sam siebie w myślach.-Będzie weselej- oznajmił z uśmiechem.-Odwróć się.-poprosił jeszcze i poczekał aż chłopak pokaże mu plecy.-Nooooo, świetnie, pasuje ci.
[ ^ ^ a może gorące źródła? W końcu to Japonia XD]
Spojrzała na niego odrobinę nieprzytomnie i zamrugała kilkakrotnie z głupią miną. Chwyciła jego dłoń i uwiesiła się na nim.
- Taaaa... Na tą drugą opcję... Się mogę... Skusić ewentualnie się. - odparła czkając co chwilę - Jak to dobrze... Że jesteś! - uśmiechnęła się.
[ hej słyszałam, że trochę ci się .. no wiesz .. lepiej? btw. był .. o hmm.. przybyłeś do baru, spotkałeś Selke, pogadaliście o niczym , przenieśli się piętro wyżej, gadali raz jeszcze, potem przybył "demonek" T., biedak żalił się o brak rozrywek więc S. postanowiła się "zabawić" ^^ i S. zaczęła go rozbierać xD i.... (przerwa), - pisałam 2 części z 30 maja ;)]
-Oczywiście-uśmiechnął się.-Serio myślisz że lepiej wiszące?-spytał ruszając już w stronę miasteczka.-Nie będą dziwnie wyglądały na kocich uszach?
[a właśnie! XD Jak tam zdrowie? ^ ^ lepiej? ^^ ]
ściemniało się więc już praktycznie nikogo nie było w wodzie. Starał się żeby nikt go nie zauważył. Wszedł szybko do wody w nadziei,że nikt go nie widzi...no niestety, pomylił się.-T..Tomo...hej...-przywitał się automatycznie starając się ukryć ciało. Nie spodziewał się tu kogoś ze szkoły.
[dla Chrisa też XD w końcu on wstydzi swego ciała XD]
- Zajmij mnie czymś bardziej twórczym to nie będę miała czasu. - zaśmiała się szatańsko, a gdyby nie miała obecnie zamkniętych oczu to można by w nich dojrzeć niebezpieczny błysk - Tomoooooo. Kocham cię, wieeeeesz?
-Zdaję się na twój osąd-zaśmiał się. Weszli do pierwszego i chyba jedynego sklepu. I stanęli przed półką pełną różnych kolczyków.-Osiołkowi w żłobie dano-mruknął.
Udała, że się głęboko zastanawia, nie minęło jednak nawet pięć sekund a już podjęła decyzję.
- Oczywiście! Na co jeszcze czekamy?! - zapytała wstając na równe nogi i ponaglając go do wyjścia.
Zaśmiał się nerwowo.-U mnie dobrze...brat mnie tu wysłał i kazał się dobrze bawić...-nie widział. uparcie to powtarzał, nie chciał żeby ktokolwiek widział jego kościste ciało a tu dodatkowo uczeń sakuranu. Dlaczego to zawsze go spotyka.-A u ciebie co słychać?
[ musisz być cierpliwy Max ;) my wszyscy jesteśmy razem z tobą, więc głowa do góry ;) hmm to przecież T. będzie nosił to imię nie S. .... heh ]
Oderwała się od jego warg, z zimna satysfakcją.
"jesteś tego absolutnie pewien maluszku?" - zakpiła mu w umyśle, odczytując jego myśli. Jęknęła, gdy przyszpilił ją później do ściany, odchyliwszy szerzej nogi. Liznęła mu wnętrze ucha, a chwilę później ponownie znalazła się w okolicy karku, obnażając kły, do posiłku, które zaraz miała spożytkować.
"wyobrażasz sobie późniejsza reakcję Toma na nasze migdalenie?" - spytała z cichym śmiechem - "raczej nie będzie zachwycony...."
- Z przyjemnością - zaśmiała się, całując go przelotnie w policzek na powitanie. Cieszyła się na tę wspólną eskapadę, podczas której mogło zdarzyć się absolutnie wszystko. Uwielbiała to uczucie wolności, kiedy bez żadnych ograniczeń mogło się być sobą. Żadnego planowania, nigdy nie wiadomo, gdzie będzie się spało, co jadło i gdzie się dotrze.
- Już nie mogłam się doczekać.
[mogę wątek? ^^]
[Cześć, cześć. Wątek?]
Kyoko tymczasem przechadzała się korytarzem pod postacią uroczego, niewielkiego, białego kotka. Przemykała zgrabnie między nogami uczniów. Aż podskoczyła kiedy usłyszała łoskot spadającego żyrandola. Odczekała chwilę w kącie aż pozostali uczniowie się oddalą, a potem wlepiła swoje przenikliwe, kocie oczka w postać Tomohisy. Zaczęła miarowo machać ogonem. W końcu zmieniła postać na ludzką i oparła się nonszalancko o ścianę krzyżując ręce pod biustem.
- No naprawdę. Nie ma co. Pan prefekt naczelny wprost świeci przykładem. - wywróciła oczami mając oczywiście na myśli zastosowaną przez niego taktykę na zwrócenie powszechnej uwagi.
Machnęła różdżką i naprawiła żyrandol po czym powlokła się za nim z morderczą miną. Jak zwykle cała brudna robota miała spaść na nią. Miała ochotę urwać mu za to głowę. I pewnie któregoś pięknego dnia w końcu się tego dopuści.
Kiedy dotarła na ognisko zaczęła wymyślać przeróżne atrakcje. Dwoiła się i troiła, żeby wszyscy dobrze się bawili. Dzieliła ich w grupy mieszając przedstawicieli wszystkich domów razem. Ciężko to było ogarnąć, ale nie było to niemożliwe więc jakoś dawała radę. Dopiero po dobrych trzech godzinach opadła bez sił. Jakoś strasznie się to ognisko dłużyło.
- W takim razie chyba będziesz zmuszony biec ze mną na rękach, bo ja się na pewno nie ruszę. - odparła z głuchym jękiem. W życiu! Co to, to nie! Na pewno nie będzie teraz biegać! Była na to stanowczo zbyt zmęczona!
Z wdzięcznością przyjęła kiełbaskę i zaczęła ją wcinać. Nawet nie wiedziała, że udało jej się aż tak zgłodnieć! Dopiero teraz kiedy miała w końcu chwilę wytchnienia zauważyła jak bardzo jest głodna.
Tomohisa miał koszmarne szczęście, że była tak zmęczona. Inaczej jego nos poznałby się bliżej z jej pięścią, a była to raczej wątpliwa przyjemność.
- No to pobiegniesz sam, bo ja się nie ruszam jak już mówiłam. - wzruszyła ramionami kończąc kiełbaskę i oblizując palce.
Spojrzała mu w oczy z miną rasowego mordercy.
- Trudno. W takim razie odpuszczę sobie świecenie przykładem na jeden wieczór. Nawet wołami mnie nie zaciągną do tego lasu, żebym biegała. Ale za to znam innego prefekta naczelnego, który powinien podreperować troszkę swoją reputację. Więc może on pobiegać za nas dwoje. - uniosła jedną brew odsuwając jego rękę od swojego nosa.
[o rany kogo to ja widzę ;)hej Tomo. ;)]
[witam z powrotem ^^ wątek?]
[ jeszcze żyje ;) i mam sie dobrze a u cb? ;) Selene]
- Jak dziecko. - mruknęła za nim, ale wzruszyła ramionami i przeszła nad tym do porządku dziennego. Uznała, że jak raz nie będzie świeciła przykładem to świat się od tego nie zawali. Miała już na dzisiaj serdecznie dość wszelkich atrakcji więc wstała z miejsca i ukradkiem pilnując, żeby nie wzbudzać większego zainteresowania przemknęła się do Sakuranu. Dopiero w zacisznych murach zamku odetchnęła z ulgą. Oparła się plecami o zimną ścianę tuż obok wejścia i przymknęła oczy z błogim uśmieszkiem na ustach.
[oczywiście, że możesz ^^ jakoś się ze wszystkim połapię ^^]
Furuyama miał w zwyczaju nie faworyzować uczniów albo przynajmniej na lekcjach traktować ich tak samo. Kiedy tylko jego czujny wzrok zauważył przysypiającego Tomohisę kącik jego ust niebezpiecznie zadrżał ukazując białe kocie kły.-Tomo czy ja cię nudzę?-spytał podchodząc do ławki chłopaka.
Ona sama do pokoju powędrowała dość szybko. Przebrała się, położyła do łóżka i zasnęła właściwie w mgnieniu oka. Naprawdę była wykończona.
***
Rano kiedy wstała i zeszła na śniadanie do Wielkiej Sali zastanawiało ją jedno. Dlaczego u licha wszyscy się na nią gapią i poszeptują coś o brudzeniu butów błotem?! Zmrużyła oczy wyczuwając w tym rękę Tomohisy. Wyprostowała się jednak dumnie i nie zważając na rozbawione chichoty ruszyła przez salę zasiadając na jednym z wolnych miejsc przy stole Kosaimu.
Nagle cała klasa zwróciła głowy w ich strony żeby lepiej słyszeć rozmowę-Melodyjny głos? Byłem pewny że brzmię bardziej jak Axl Rose.-mruknął z lekkim diabelskim uśmiechem.
Zerknęła na niego z pozornie znudzonym wyrazem twarzy.
- Możesz mi powiedzieć co mnie wczoraj ominęło? - zainteresowała się nagle unosząc przy tym jedną brew. Od niechcenia spojrzała na podręcznik, żeby zobaczyć co ich dzisiaj czeka.
-Sam go przyrównałeś do Axl'a-niemalże się roześmiał.-No nic, skoro nie nudzę to nie śpij, kontynuujemy lekcję.-szybkim miarowym krokiem wrócił do swojego biurka i się o nie oparł-Tak jak mówiłem, niedługo planuję wam zrobić lekcję praktyczną z trytonami, waszym zadaniem jest znalezienie do jutro sposobu na wytrzymanie pod wodą godziny. Czy są jakieś pytania?
- Bardziej pytałam o to co im powiedziałeś przed odwołaniem biegów, a przez co dziwnie na mnie dzisiaj patrzą i chichoczą po kątach. - odparła wsypując do kociołka kilka niezbędnych ziół.
-Nie zadawaj głupich pytań, jest całkowicie wykluczona to chyba oczywiste, prawda?-mruknął ze spokojem.-Zasada ze znalezieniem sposobu jest prosta. Macie czas do jutra, jak znajdziecie sposób przychodzicie do mnie i czekacie czy go zaakceptuję czy nie, proste?
Obejrzał dokładnie zielonego gluta.-Taaaa...skąd masz?-spytał przyglądając się uważnie chłopakowi.
Przyglądała mu się niedowierzająco aż w końcu machnęła na to ręką.
- Dobra, nie ważne. Ostatecznie stwierdzam, że wolę nie wiedzieć. - mruknęła wywracając oczami i skupiając się już całkowicie na lekcji.
-No tak...coś ostatnio znikają mi rzeczy z szafeczki...-pokręcił głową z uśmiechem.-Ale nie podpowiadaj innym...to jest bardzo rzadki glutek.-zaśmiał się.
[to jak z wątkiem? kontynuujemy tamten czy też nowy? ;)]
-nie pocieszę cię, jest ohydny.-roześmiał się.-coś jak glony...tylko bardziej gumowate, oślizgłe i cholernie słone.
[hehe ano demon z demonem zaczynali się parzyć xD *burak* ale dobra... powiedzmy że było miło i uroczo.. co powiesz by Tomo. jej tym razem asystował?]
Miesiące mijały a ona nadal biesiadowała w Mediolanie. "Zlitujcie się ... normalnie banda samych tumanów w tej chmarze" - pomyślała idąc korytarzem do swoich pokoi by zmienić garderobę na bardziej strojną kieckę. Kończyła się ubierać, gdy usłyszała pukanie do drzwi.
- wejść !!
-Och spokojnie...ja jakoś daję radę a mam kocie kubki smakowe-roześmiał się. Wyjął z szuflady małą buteleczkę z różowym płynę.-Masz...troszkę zmienia smak i zasadniczo glutek nie jest wtedy taki ohydny.
Odsunęła się o krok, żeby zachować między nimi jakąś stosowną odległość. Jego bliskość ją dekoncentrowała.
- Istotnie. Bardzo kusząca. Zresztą nie ma sensu zwracać uwagi na to, co im powiedziałeś. To była zapewne tylko jakaś twoja kolejna złośliwość. - wzruszyła ramionami.
[powiedzmy podróży powrotnej do Sakuranu ^^]
- miło mi to słyszeć - uśmiechnęła się szeroko - cieszmy się, bo to ostatni dzień mój drogi, gdy tu bawimy. Pomożesz mi przy sukience? - zapytała patrząc przenikliwie. Nie umknęło jej na wejściu jego ostrożność - mnie się to też nie podoba - mruknęła. - banda idiotów...
-Zajęcia nie będą trwały dłużej...będziecie po prostu odbywali walki...i też nie wszyscy...wybiorę tylko tych silniejszych reszta będzie patrzeć...-wyjaśnił.
Zignorowała krzesło i dobre maniery i wskoczyła na stolik siadając na jego brzegu i machając beztrosko nogami.
- Dobrze, że się zadowolili. Chociaż właściwie to nie. Jednak niedobrze. Wolałabym, żeby cię dręczyli aż byłbyś zmuszony zrobić im ten głupi bieg i co więcej... Biec razem z nimi. Miałabym wtedy dziką satysfakcję. - zmrużyła oczy uśmiechając się do niego złośliwie.
[no baa xD każdemu się one przydają no a biedny chłopak musi też czasem odetchnąć ;)no i przede wszystkim nabyć doświadczenie]
Stała jak manekin, gdy manipulował przy jej sukni
- nie .. jest dobrze. Pewnie sie cieszysz, ze wracamy za parę godzin co? - popatrzyła na niego z ukosa.
-Wy walczycie, ty na pewno. A Shin...zależy czy tym razem pojawi się na lekcji...-mruknął.
- Martwisz się o mnie? - spytała przesadnie słodkim tonem - O jak miło! - zatrzepotała rzęsami zaraz jednak wywracając oczami i kręcąc głową - Nie potrzebuję niani Tomo-chan. Naprawdę. Jestem dużą dziewczynką. - mruknęła wydymając wargę.
{ no baa ;)]
Gdy skończyła odwróciła się w jego stronę przodem
- co cię martwi Tomo.? - spytała cicho muskając mu policzek przy okazji. - tamta sytuacja, która panuję teraz w szkole i okolicy?
[toż nic się nie stało z wklejonym nie tam komentem]
-Pojawi się i pożre mnie żywcem.-zaśmiał się po chwili poważniejąc.-ale błagam, trzymaj język za zębami...naprawdę się staram żeby nikt się nie dowiedział o mnie i o nim...moja praca wisi na włosku...-pokręcił głową.
Zeskoczyła ze stolika oddychając ciężko i usilnie próbując zabić go spojrzeniem. Bez słowa go wyminęła i wymaszerowała z klasy. Dopiero za drzwiami zaczęła przeklinać na czym świat stoi. Od razu skierowała się łazienki prefektów, gdzie zrzuciła z siebie brudne szaty i weszła do wody próbując się uspokoić i zrelaksować. Dlaczego zawsze kiedy była w towarzystwie Tomohisy zawsze musiały się jej przydarzać jakieś nieszczęścia? Przy nikim innym kociołki nie wybuchały nagle bez większego powodu. To po prostu jawna niesprawiedliwość!
[zdarza się xD]
Westchnęła tylko i zabrała rękę. Wróciła do swej toaletki by dokończyć ubieranie.
- mówiłeś im czym jesteś? - spytała patrząc na niego w lustrze - niewiedza bywa zbawienna czasem a ciebie i tak nie maja jak zabić.
-Tomohisa, przestań się zgrywać.-niemalże warknął.-o ile się nie mylę tylko ty widziałeś mnie w prawie wszystkich możliwych odsłonach...to jest straszne-mruknął zażenowany.
Kiedy skończyła orzeźwiającą kąpiel i świeżutka, pachnąca i przebrana w nowe szaty wyszła z łazienki od razu powędrowała na dwór, gdzie spodziewała się znaleźć Tomohisę. Nie pomyliła się i stanęła nad nim jak kat nad grzeszną duszą celując w niego oskarżycielsko palcem.
- Nie potrzebuję niańki! To TY na mnie wszelkie nieszczęścia sprowadzasz! - oburzyła się wracając do ich poprzedniej rozmowy. Zmarszczyła przy tym gniewnie brwi.
Przesunęła sobie szkatułkę bliżej, by wyszukać odpowiednią biżuterię.
- roztropne posunięcie - pochwaliła - co lepsze? - ta złota kolia czy sam diadem ze szmaragdów? - zapytała go o zdanie.
Trochę ją tym zaskoczył, ale mimo to automatycznie oddała pocałunek. Ani by jej do głowy nie przyszło, żeby się opierać dopóki to on ją całował.
- Nie robię z jednej bardzo prostej przyczyny. I ty ją doskonale znasz. - odparła cicho patrząc na niego już spokojnie.
-Ta, tak, oczywiście.-mruknął.-my to wiemy, ale on tego nie wie. Więc przy nim się nie zgrywaj, jasne?
Spojrzała najpierw na papieros, a potem na Tomohisę jakby się z choinki urwał.
- Nie dziękuję. Wystarczy, że jedno z nas ma problem z tym nałogiem. - stwierdziła wywracając oczami i przytuliła się do jego boku - Eh. Skoro tak sprawę przedstawiasz to z ciężkim sercem muszę się zgodzić. Potrzebuję niańki. - mruknęła wydymając lekko dolną wargę.
- tak właśnie sądziłam .. - zamyśliła się odkładając niepotrzebne rzeczy z powrotem - jednak dobrze cię tu mieć... - uśmiechnęła się szeroko - wejdź - zezwoliła komuś zanim usłyszała pukanie
- wybacz Pani.. oczekują cię - odpowiedział młodszy wampir
- powiedz, że zaraz zejdę... - skłonił się w progu i zamknął za sobą drzwi. Wstała wzdychając dosyć głośno.
- no to czas zacząć ostatni akt... - podsumowała bez wyrazu - Tomo. zostaniesz tutaj .. no chyba że chcesz iść ze mną, by trochę sie podszkolić..
-Tak-zaśmiał się.-Nasz bardzo dziwny związek, należałoby dodać. Jak bracia ale mnie przytulasz i całujesz.-roześmiał się.
Oparła się plecami o ścianę krzyżując ręce pod biustem i przyglądając mu się z przekrzywioną głową.
- Nie. Bo jestem zbyt uparta. Nawet teraz z ciężkim sercem to powiedziałam, chociaż naprawdę nie chciało mi przejść przez gardło. - pokiwała głową.
Uśmiechnęła sie kącikami warg.
- obserwować ... analizować i tym podobne - wyjaśniła. Przeszła szybkim krokiem a gdy jego mijała przystanęła nieznacznie.
- jesteśmy w Mediolanie pełne dwa miesiące... a obojgu nam potrzebny wypoczynek. Ty w przeciwieństwie do mnie nie musisz się w tym aż tak babrać... - popatrzyła chwilę w jego oczy - nie zmuszam się byś ze mną dziś był - dotknęła jego ramienia na chwilę i już bez słowa skierowała się do drzwi, które same sie otworzyły - odpocznij więc... - zezwoliła.
-Spokojnie, rozumiem to.-uśmiechnął się.-Nie przeszkadzają mi twoje gesty.-podszedł do niego i poczochrał mu włosy.-leć na lekcję i tak jesteś już spóźniony. jakby co będę dzisiaj grał na dachu.-mruknął puszczając do niego oczko.
Kyoko w pierwszym odruchu miała zamiar podejść do smarkaczy i porządnie im nagadać... Ale wtedy przypomniała sobie, że przecież oto stoi obok palącego sobie w najlepsze Tomohisy i słowa mu nie powiedziała więc... Byłoby to jawną niesprawiedliwością. Naburmuszona zatem została, gdzie była i tylko zmroziła tamtą grupkę uczniów spojrzeniem.
-Spoko...do mnie zawsze możesz wpaść odpocząć.-uśmiechnął się.-No na co masz ochotę?-spytał pukając dłonią w gitarę.
- No pewnie. Zwal czarną robotę na mnie a sam idź się świetnie bawić. - mruknęła drepcząc do Sakuranu na ten nieszczęsny obchód. Ktoś go musiał wykonać, a skoro Jego Szacowna Wysokość Pan Prefekt Naczelny Tomohisa Ishiwara miał lepsze plany na dzisiejszy wieczór... To cóż miała począć?
Zamyśliła sie chwilę
- "możesz, tylko radziłabym uważać - poinformowała w myślach - to.. miasto mimo tego ze piękne.. bywa czasem trudne w pożyciu. Zezwalam więc, ale wracamy do domu dzisiejszej nocy, więc radziłabym o tym nie zapomnieć i stawić się na wezwanie..."
- No właśnie. Strach pomyśleć co będzie w środku tego roku szkolnego. Twoja noga tu chyba nie postanie. - marudziła dalej. Wszystko dlatego, że była zirytowana. Czym? Ano tym, że tak naprawdę miała niewysłowioną ochotę poprosić go, żeby ją zabrał ze sobą. Ale co to, to nie! O nic go nie będzie prosić! A już na pewno nie o takie rzeczy! Byłaby niekonsekwentna. W końcu czyż nie wściekała się na niego zawsze ilekroć ją gdzieś porywał? Dlatego teraz będzie siedziała cicho, o.
-wedle życzenia.-uśmiechnął się i zaczął grać delikatnie szarpiąc struny. Jego lekko zachrypnięty głos rozniósł się po okolicy.
- Wolałam nią rządzić bez ciebie. Wtedy było o niebo zabawniej. - odparła ze słodkim uśmieszkiem trzepocząc niewinnie rzęsami. Było zabawnie, bo w pewnym stopniu miała władzę i nad nim. Chociaż... Teraz kiedy ich szanse na tym polu się wyrównały przynajmniej było to dla niej większym wyzwaniem. Mimo wszystko nie mogła sobie darować tej malutkiej złośliwości.
"To nie był dobry pomysł ..wcale że wcale" - pomyślała idąc korytarzem do sali balowej. Ale chłopak sie dobrze spisuję jak na niego i jego niechęci do niektórych kwestii, więc chyba nic się nie stanie ... Na twarzy przywołała szeroki uśmiech, gdy wkroczyła na sale i od razu była "w oblężeniu" grupki przypochlebców.
Wbrew jego słowom zamiast wiwatować tylko bardziej sposępniała. Na potrzeby zachowania pozorów próbowała jednak z siebie wykrzesać choćby odrobinkę entuzjazmu.
- Huraaaa. - mruknęła zaraz spoglądając na niego podejrzliwie - A właściwie to dlaczego? Zawsze cię to strasznie bawiło. Czyżbyś spoważniał? Albo no nie wiem... Dorósł?
Nudziła się i była głodna a i na to nie miała czasu. Cholera... przeprosiła którąś juz namolną grupkę osób i opuściła towarzystwo kierując się w stronę balustrady na świeżym powietrzu. Nareszcie chwila spokoju...
-Oho-uśmiechnął się zauważając że chłopak zasnął.-dzisiaj naprawdę ładnie widać gwiazdy...-popatrzył w niebo.-nawet rozpoznaję to którą mi wskazałeś.-szeptał.
- Myślałby kto, że się nagle zacząłeś przejmować. - odparła złośliwym tonem - A poza tym. Dobrze wiesz, że ja nie wagaruję z wyjątkiem okazji, kiedy ty mnie gdzieś zaciągasz wbrew mej woli. Wnioskuję zatem, że będę nagminnie przez ciebie wykorzystywana, podczas gdy ty będziesz się bawił w najlepsze. To niesprawiedliwe. - mruknęła w jego kierunku nadymając policzki.
"Bardzo zabawne.." - ktoś ją zagadnął i podstawił prawie, że pod nos jakieś papierki do podpisu. "jak wycieczka?" - spytała ignorując jego "obecność". Westchnęła cicho.
- siostro... - usłyszała brata za plecami, który podszedł do niej i stanął obok - wyglądasz na zmęczona Selene - zauważył nadzwyczaj ciepło
- proszę cię ... nie mówisz mi nic czego bym nie wiedziała Aleksandrze - burknęła.
- Czyli właściwie nie przejmujesz się nią prawie nigdy. - podsumowała kręcąc głową i wchodząc do klasy. Od razu zajęła swoje stałe miejsce i rozsiadła się w krześle zakładając nogę na nogę. Zaczęła machać od niechcenia stopą.
"wiem.. czysty snobizm... Niestety, ale niektórzy z nich żyją jeszcze w epoce kamienia łupanego" - zachichotała okrutnie w myślach a w realu nadal konwersowała z bratem - "o matko ... następny... zlitujcie się nade mną" - parsknęła z niesmakiem - "i za późno .. już jestem znudzona" - grano jakąś smętną melodię i bratu udało się nakłonić ją do tańca.
-Tak tą...pamiętam bo była ona najbliżej księżyca.-uśmiechnął się.-Wiesz ich nie pytałem...tak na dobrą sprawę to pytałem ciebie...Oame Ryu...i Amakuse Ryu...-roześmiał się.
- A jak masz zamiar go przekupić, żeby się zgodził? Nie wiem czy pozycja udawanego Prefekta Naczelnego to szczyt jego marzeń. - zainteresowała się spoglądając na niego przez ramię.
-Niewiele...-uśmiechnął się do niego i zapalił papierosa. Popatrzył na obdarte palce lewej ręki.-cholera...dawno nie grałem...
Naburmuszyła się w myślach
- "bo cię zaraz walne... - zachichotała złośliwie - uważaj jak cię dorwę ..." - zagroziła radośnie - "hmm na... przy ściance całkiem z tyłu sa ledwie zaczęte. To te.." - mruknęła jeszcze a taniec w końcu sie skończył. Wreszcie mogła wyjść na krótka chwilę.
[a można wiedzieć CZYM ją opatrzył? XD]
-Nauczyć? ja sam jestem samoukiem...nawet nie wiem od czego miałbym zacząć...
"Widzę, że humor ci dopisuje?" - zauważyła łaskawie. Szła właśnie do osobnego pomieszczenia na mała spotkanie. Po drodze podpisywała jeszcze jakieś papiery i jak sie uwolniła od tej biurokracji, wreszcie zajrzała do swego przygotowanego jedzonka.
[dobra...to jest logiczne]
-No nie wiem...nie umiem uczyć gry...zostańmy przy tym że ja ci gram...okay? Ty możesz śpiewać.-wystawił mu język.
Prawie zakrztusiła się własną śliną słysząc to.
- Żadnych aktów ze mną nie będzie. Możesz mu akt ze sobą zaproponować jak chcesz. - mruknęła do niego mrużąc oczy i patrząc na niego morderczo - Lepiej się zajmij tym wilkorem. To dużo rozsądniejsze wyjście z sytuacji. - pokiwała głową.
- Wymyślaj bylebyś mnie w to nie mieszał. - odparła skupiając się na lekcji. Musiała uzupełnić w notatkach kilka rzeczy więc niezwłocznie się tym zajęła.
[hmm... załamie się i będzie się coraz bardziej pogrążać w swojej słodkiej rozpaczy *,* a któregoś dnia jak wyleje już wszystkie łzy przejdzie do fazy mamtowdupizmu i zacznie wszystkich i wszystko pięknie zlewać :3]
-No już łamago.-zaparł się stopą o krawędź dachu i złapał chłopaka za ręce wciągając z powrotem na miejsce.-ostatni raz zabieram cię na dach...accio!-krzyknął i przywołał różdżkę chłopaka.-Proszę...-mruknął podając ją chłopakowi.
Westchnęła tylko nic więcej nie mówiąc. Właśnie został jej jeszcze tylko jeden przestraszony człowieczek do wyssania i jakoś jej nie było spieszno. Suknia ją trochę krępowała, ale dało się i z tym przeżyć. Przestraszone bicie serca było dla niej jak relaksująca muzyczka, którego po tak długim czasie nie mogła się oprzeć w dalszym ciągu. Jej ostatnia ofiara poruszyła się panicznie, gdy i ona wykonała ostatni ruch i wbiła się rozkoszna żyłę. Po dłuższej chwili, gdy puls zaczynał słabnąć oderwała się w końcu i wyszła z tego pomieszczenia, by przejść się do swoich pokoi.
-I co z tego że się "tylko poślizgnąłeś"? Mogła ci się stać krzywda...idziemy do mojego gabinetu-zarządził.
- Dziękuję bardzo, ale uwierz, że naprawdę się obejdę bez uczestnictwa w nich. - mruknęła znad notatek. Naskrobała ostatnie zdanie i zamknęła zeszyt dokładnie z chwilą, w której lekcja się zakończyła.
W drodze powrotnej wpadła jeszcze na kuzynkę, za którą nie przepadała zbytnio o czym ta doskonale wiedziała i zawsze jak się spotykały próbowała wywołać jakiś skandal. Najlepiej z nią w roli głównej. Zacisnęła zęby ze złości, ale twarz miała nie poruszoną gdy jej opowiadała ileż to miała już wielbicieli a ona biedna musi gnuśnieć na ziemi i nie móc robić tego co jej dyktuję jej natura. Wprost cudownie przebiegłe zagranie, ale wybawił ją jakiś sługa. Dzięki ci. Wyszczerzyła tylko zęby w drapieżniejszym uśmiechu aż w końcu doszła do pokoju. Zamknąwszy już drzwi oparła się o nie i słysząc pytanie, odpowiedziała po dłuższym milczeniu.
- jeśli masz mnie wkurzać to sobie podaruj - warknęła w jego stronę. Nie zaszczycając go spojrzeniem ruszyła w stronę sofy by tam klapnąć.
Westchnęła tylko wiedząc, że z nim i tak nie ma się co kłócić. Skinęła mu głową na wzmiankę o patrolu i powędrowała do dormitorium Kosaimu, gdzie umościła się wygodnie na swoim łóżku i zabrała za odrabianie prac domowych. W końcu coś trzeba było robić przez te 3 godziny, żeby nie umrzeć z nudów. I nawet dobrze gdyby to było coś produktywnego. Stwierdziła, że zadane wypracowania doskonale się nadają do wypełnienia jej wolnego czasu.
-No...możemy...ale będziesz się trzymał blisko mnie, jasne?-spytał wchodząc przez okno do swojego przytulnego gabinetu.
-No i tak trzymać-uśmiechnął się.-Masz na coś ochotę? Picie, jedzenie?-spytał opierając się o biurko.
[i tak btw. wszystkiego najlepszego z okazji dnia chłopaka XD]
Kiedy wybiła odpowiednia godzina zaczęła się przechadzać korytarzami ze znudzonym spojrzeniem. Po drodze spotkała kilkoro uczniów, którzy próbowali się wymknąć ze szkoły tajemnym przejściem, co oczywiście przypłacili szlabanem. Kyoko postanowiła też dorwać palących w zaułku Tomohisy. W końcu musiała skorzystać z okazji, że nie jest przy nim i nikt jej przed tym nie powstrzyma. Zatarła rączki kierując się tam z niecnymi zamiarami.
[pfffff ale właściwie to dlaczego ja? -.- zresztą dobra... mogę zacząć tylko zarzuć pomysłem, bo ja takowym nie grzeszę ^^"]
Zamiauczała z wyrzutem wierzgając łapkami. Kiedy to nie pomogło po prostu zmieniła się z powrotem w człowieka obejmując go od razu za szyję, żeby jej czasem nie upuścił ot tak sobie.
- Och, no naprawdę. Jesteś okropny! Co z ciebie za prefekt? - mruknęła niepocieszona, że znów nie udało jej się wlepić należytego szlabanu tej grupce.
[ano wypadałoby]
[powiedziałabym, że bardzo chętnie, ale muszę pomyśleć, bo mam pustkę w głowie tak samo, jak ty. ]
[ależ nie ma za co XD wypadło skoro mamy jednego jedynego chłopaka na blogu XD]
-To chodź pomożesz.-uśmiechnął się wyjmując wszystko co potrzebne na swój mały blat. Podszedł do większej szafy wyjmując dwa kubki i talerze.
Hiroya przechadzał się po korytarzach Bazy w mrukliwym nastroju szukając potencjalnej "ofiary". Kiedy natchnął się na Tomohisę idącego w przeciwną stronę od razu zawrócił na pięcie i objął chłopaka ramieniem ciesząc się w duchu, że go spotkał.
- Ishiwara. Wiesz, że mamy dzisiaj bojowe zadanie? - zapytał obojętnym tonem unosząc przy tym jedną brew i zerkając na chłopaka - Musimy wyczyścić całą broń w zbrojowni. - wyjaśnił. Nie dodał oczywiście, że to ON miał ją wyczyścić. Uznał, że niewielkie przemilczenie nikomu nie zaszkodzi, a on przynajmniej będzie miał pomoc. A właściwie pomoc i miłe towarzystwo w jednym. Hiroya choć nigdy nie powiedział tego na głos nawet lubił Tomohisę.
[hej ;) chętny na watek? ;)]
Mira
[ekhmmm *patrzy w sufit* ja się też cieszę na twój entuzjazm, tylko nie wiem gdzie i z kim kogoś zdradziłam xD zresztą nie będę o tym dyskutować, bo mi sie nie chcę..]
[ ... ja też cię kocham, ale proszę cie ... jak chcesz pogadać o ty, na maila pliss a nie przez pośrednika z misja ;p]
[ależ ja bardzo dobrze o tym wiem i tak zostanie - nie marudź ;p]
[ heh.. ale ja uważam temat za zakończony ;p wybacz .. naprawdę nie chce o TYM mówić.]
[lubię cię no ale i tak już wiesz wszystko (przez pośrednika) to po co jeszcze prowadzić tu znowu tę dyskusje? ty mi lepiej powiedź jak się trzymasz... ]
[ekhm ..wiesz. Dyplomacja to moje nowe imię. ^^ Ehh.. a idz ty .... xD
- to nie jest śmieszne - mam ci jeszcze ja zacząć marudzić? wiesz mi ..nie chciałbyś *śmiech*
i weź tak nie mów bo użyję tasaka xD *wzdycha* z tym nigdy nic nie wiadomo.... *klepie pocieszająco* i nawet nie myśl o takich myślach bo tam przylecę i ci zrobię sesję terapeutyczna ;p to nie żart xD]
[ prawda to prawda co nie zmienia faktu ze i tak przydał by ci sie dobry kop w te twoje urocze 4 literki xD *cmoka w polik*]
[ i tu cię mam *szeroki uśmiech* tylko w nocy? ja przez pół miecha chodzę jak nakręcona xD]
[ masz jeszcze nasze duchowe wsparcie mój drogi xD taak? o.O to fajnie xD]
[..... jesteś okropny teraz wiesz ^^ pewnie i nie ale nadzieje nigdy nie umiera ..geez o czym ja tu teraz ględzę xD]
[ heh ja bardzo lubię twój urok .. mam już myśleć o walentynce? xD]
[ taa ... kto wie ;)Chcesz mi powiedzieć teraz że się łamiesz?]
[ o tym juz słyszałam xD]
[ juz mi mnie nie czaruj ;* a co? to źle? lubię je no po prostu (wampir i tylko on i nic więcej - żadnych udziwnień) - ehh a gdzie preferujesz spotkanie? od razu mówię ze po szkole i okolicach (do obrzeż lasów) nie grasuje]
[taa zdziwiony xD dobra ale na razie nie spodziewaj się jakiś wielkich i wypasionych wątków xD]
Remont domu jej sie dłużył a czasu zbytnio ostatnio nie miała, bo praca w barze czasem i jej działa na nerwach. Co się działo i teraz. Co za ulga, ża po tej 12-tce miała w końcu wolne. Będzie się mogła w końcu wyspać i skończyć piętro, zanim zabierze sie za parter. Popatrzyła na zegar - gdyby mogła przestawić szybciej wskazówki zegara, byłaby przeszczęśliwa a tak...
- już podaje !! - powiedziała do jakiegoś już porządnie upitego mężczyzny, który wgapiał swe gały w jej cycki. Taki to jej urok. Napełniła kufel i położyła na tackę, by zanieść go do stołka.
- Marnowanie własnego zdrowia i jawne łamanie regulaminu szkolnego to wcale nie jest "nic". - mruknęła wydymając z niezadowoleniem wargę. Cóż mogła poradzić, że była tak obowiązkowa i traktowała swój "urząd" niewiarygodnie poważnie? Nic.
Prześlij komentarz