Kazuma (Serizawa) Tsukasa urodził się pewnego, pięknego, czerwcowego poranka roku pańskiego 1985. Przyszedł na świat 28 lat temu w małej, acz malownicej wiosce - Shimanto, gdzie nikt nie słyszał o czarach i magii. Przyszedł na świat w mugolskiej rodzinie i niestety okazał się być odmieńcem. Przez krótką chwilę cieszył się spokojnym życiem, a jego jedyną pasją było kajakarstwo górskie. Niestety beztroskie chwile skończyły się wraz z pierwszymi objawami "nienormalności" chłopaka. Jego rodzice nie wiedząc co zrobić z synem posłali go do najlepszego zakładu psychiatrycznego w kraju, mieszczącego się w Tokio, z nadzieją wyleczenia ich dziecka. Niestety tej "choroby" nie dało się wyleczyć. Lekarze mieli nawet problem z jej rozpoznaniem. Kazuma spędził w szpitalu psychiatrycznym dwa lata, a jego jedynymi przyjaciółmi w tym czasie były duchy krążące po korytarzach. Opowiadały mu swoje historie i uspokajały. Ukończywszy 12 lat chłopak postanowił wyrwać się z zakładu, w którym nie czekała na niego żadna przyszłość, a leki jedynie otępiały umysł. Korzystając ze swoich własnych magicznych zdolności, uciekł z zakładu pozostawiając za sobą kilkanaście ofiar. Nie potrafił bowiem kontrolować swojej "mocy". Nikt go tego wcześniej nie nauczył. Działał na oślep, niechcący zabijając cały personel, który pracował na nocnej zmianie.
Kazuma nie wrócił do domu. Nie chciał spotkać swoich rodziców, bo obawiał się że i tam wybuchnie, toteż włóczył się bez celu po ulicach Tokio i pewnie w końcu trafiłby pod osąd czarodziejów, gdyby nie przypadek. Los postanowił związać młodego Kazumę z rodziną Tsukasy. Kazuma całkowicie przypadkiem uratował najstarszego syna Shinobu Tsukasy.
Ta niezbyt porywająca historia wydarzyła się 24 stycznia 1996 roku, dokładnie rok i jeden miesiąc po narodzinach najmłodszego członka rodziny Tsukasa. Dla małego Hiroyi narodziny Mitsue były ciosem. Jego rodzice znów zajęli się małym dzieckiem starsze odsuwając nieco na dalszy plan. Chłopczyk bardzo chciał zostać zauważony przez swoich rodziców i zrobiłby dosłownie wszystko by osiągnąć ten cel. Posunął się nawet do wybiegnięcia na ulicę na czerwonym świetle (do teraz spiera się z resztą rodziny, twierdząc że nie zrobił tego celowo) i gdyby nie przechodzący akurat tamtędy Kazuma, Hiroya zostałby zmiażdzony przez nadjeżdżającego tira.
Shinobu Tsukasa od samego początku wiedział czego Kazuma zdołał już dokonać. Widział w nim obiecujący materiał, toteż postanowił go zaadaptować. Dla chłopca wychowującego się do tej pory na ulicy ta zmiana oznaczała nowe życie. Tsukasa wziął go pod swoje skrzydła i nauczył wszystkiego co umie. Wychował jak własnego syna, traktując go jednocześnie żelazną ręką. Chłopak nigdy jednak nie stał się prawdziwym zagrożeniem dla rodzeństwa Tsukasa. Nigdy nie pomyślał nawet o tym, że mógłby zostać nastepcą Shinobu. Nigdy by nawet tego nie chciał.
Kazuma nigdy nie poszedł do Sakuranu czy innej szkoły magii. Uczył się w domu pod okiem wyćwiczonych czarodziei. Szybko nadrobił braki w swej edukacji, acz do dzisiaj nie znosi używać różdżki. Jego mocną stroną są zaklęcia niewerbalne. Wyćwiczył je do tego stopnia, że teraz wystarczy iż o jakimś pomyśli, a skutek może obserwować na swej ofierze. Uwielbia pracować samotnie, nie znosi towarzystwa, dlatego też często sprzecza się z Shinobu, stawiając na swoim. Jest doskonałą maszynką do zabijania. Wytrenowaną od małego, jednakże część jego ofiar nie do końca go opuściła. Śni o nich nocą, a ich duchy często się do niego przyczepiają i potrzebuje wiele czasu by się od nich uwolnić. Kazuma jest człowiekiem zazwyczaj opanowanym aż do granic możliwości. Chłodnym i dążącym do celu po trupach (dosłownie). Już nic nie łączy go z mugolskimi rodzicami, których notabene zabił, podczas swojej pierwszej misji dla Tsukasy. W ten sposób uwolnił się od przeszłości, w której nie potrafi odnaleźć nic dobrego.
Jest posiadaczem ciemno-brązowych włosów oraz czekoladowych oczu. W jego żyłach płynie krew Tsukiyomi, toteż doskonale czuje się w ciemnościach, które są jego druga naturą. Porusza się bezszelestnie i znika kiedy tylko mu się to podoba. Z nikim nie podzielił się swoimi przeżyciami w zakładzie psychiatrycznym, ale liczne blizny pokrywające jego plecy, czy te na jego ramionach (zdecydowanie po gaszeniu na nim papierosach) dają niejakie pojęcie o piekle w jakim się znajdował. Shinobu ma z nim trochę kłopotów, gdyż Kazuma nie jest do końca mu posłuszny. Sam wybiera sobie zadania do wykonania, inne zwyczajnie odrzucając. Można powiedzieć, że igra z ogniem, ale Shinobu nie chce pozbywać się tak dobrego pracownika.
Nie mieszka już z rodziną Tsukasa. Ma swoje własne gniazdko na obrzeżach Tokio, jednakże to nie tam zaszywa się najczęściej. W Tokio jest okazjonalnie, kiedy już koniecznie musi zdać raport z postepów swoich misji. Zazwyczaj bowiem okupuje swoją miejscowość rodzinną - Shimanto, gdzie pisze trillery podpisując się swoim rodzinnym nazwiskiem - Serizawa.
Powiązania
Powiązania
[Twarzy użyczył Ikuta Toma, jest to moja druga postać, bo... no cóż taki kaprys miałem o. To w sumie tyle :) ]
289 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 201 – 289 z 289-tak...nie jestem już dzieckiem...szkole się na medyka muszę być na coś takiego przygotowany...-szepnął.-dam sobie radę...
Przebijał sline-ale widzą śmierć...-odparł sucho.
Kazuma
-no właśnie...as tak lubie uczyć.-uśmiechnął się.
Tomo
-na noc i tak wraca do siebie...wiec nie widzę różnicy...czasem tylko zostaje...a dzisiaj usypiam braciszka.
-wiem...ale śmierć pozostaje śmiercią...-ponownie przełknął sline.-więc dam radę...kiedy idziemy?
Kazuma
-e tam...normalny...a to że nie masz to raczej twoja sprawa.
Tomo
-dokładnie zero seksu w szkole...nie jestem jakoś bardzo zboczony ale to jednak męczy...-westchnął.-czekam aż razem zamieszkamy...wtedy będziemy mieli spokój. Tomo niektórych zasad lepiej nie łamać...i tak mam problemy...dyrektorka już o nas wie...podobam się woźnemu który za wszelką cenę chce wywalic Shina.
Chłopak tylko skinal głową.
~*~
Następnego dnia zjawił sie w umówionym miejscu. Był trochę przyspany bo no spał całą noc ale był pewny że nie zemdleje ani nic podobnego.
Kazuma
-Hmmm...no mam zaraz chciałem wychodzić a co?-spytał wstając z fotela.
Tomo
-możliwe...ale wtedy raczej będę sobie mógł na więcej pozwolić.-mruknął.-ech i co uwiedziesgz go? Nie chce zwalac tego nq ciebie. Sam coś wymyśle.
-tak.-uśmiechnął się słabo.-mało spałem ale jestem gotowy.-dodał.
-mhm...czyli mam go po prostu znaleźć i ci o tym powiedzieć,tak? Nie podchodzić ani nic podobnego...-spytał żeby się upewnić.
-jak go znajdę to gdzie mam pójść żeby ci to powiedzieć?-spytał przyglądając się jeszcze zdjęciu.
Kazuma
-pokażę na tobie parę zaklec...będzie fajnie.-zasmial się wychodząc z gabinetu.
Tomo
-podoba mi się ten pomysł mów dalej.-wyszczerzyl się.
-dobrze...-mruknął.-to idę...-wziął głęboki wdech.-czy jest coś jeszcze co powinienem wiedzieć?
Kazuma
-mała pokazowa walka to nie jest głupi pomysł. Nawet jeżli umiesz avade do umiem się przed nią obronić...-uśmiechnął się.-byłem bardzo pomysłowym uczniem wymyśliłem parę zaklec.
Tomo
-wiesz co...jakoś sobie z nim poradzę...bo problem tkwi w tym że mu się podobam i chce mnie mieć na własność więc romans innego nauczyciela mało go będzie obchodził.
Pokiwal głową na znak że rozumie. Wszedł do budynku na drżących nogach. Zauważył że akurat trwa jakiś bankiet więc wtopienie się w tłum nie będzie trudne. Spokojnie przeszedł do stolika i zaczął szukać osoby że zdjęcia.
Kazuma
-Tak wiem. Ale jak już wspominałem mógłbym być autorem. Coś takiego to pikuś. Też mam swoje sztuczki.
Tomo
-nie będę go narażał. Do końca roku nie zostało dużo czasu jak nic nie wymyśle to się przemecze.
Chłopak wyjął telefon i przerażony spojrzał na monitor. Powstrzymując się żeby nie pobiec szybkim krokiem wyszedł z budynku. Spanikowany zaczął biec. Zatrzymał się dopiero w parku gdzie wykończony opadł na ławkę. Nie pomyślał o teleportacji był zbyt przerażony. Skoro Kazuma do niego napisał musiało to oznaczać że albo sam znalazł ich cel albo ma kłopoty. Bardziej wierzył w opcje drugą.
Kazuma
-przywlukl się i jest modelem pokazowym.-mruknął.-WSZYSCY DO KLASY!-wrzansal na uczniów.-no...dzisiaj macie okazję zobaczyc walkę magow.-zaczął kiedy wszyscy usiedli.-Kazuma nie używa rozdzki a zaklec nie werbalnych...
Tomo
-lepiej nie...znajdę jego to sie zgodzi...
[to chyba jedynu plus tej sytuacji XD]
Chris potykacjac się o własne nogi postanowił pójść do mieszkania Kazumy. Nie był pewien w jakim stanie przyjdzie mężczyzna. przeteleportowal się przez drzwi i o mało nie zwymiotowal widząc zakrwawionego Tsukase.-gdzie jesteś ranny? Zaraz się tym zajmę...
Kazuma
-cicho tam...-mruknal-wszystkich nie zakazanych.-odparł po czym jednym machnienciem rozdzki zrobił im miejsce do walki.-możesz zacząć.
Tomo
-ech...no tak.-mówiąc to wstał.-będę czekał wieczorem. Masz być umyty i przyszykowany do spania.-dodał odchodząc.
[same pozytywy]
-uciekaj ranę-zdjął płaszcz i koszulkę zostajac w samych spodniach. Wyczarowal potrzebne rzeczy.-zabierz ręce i wypij to.-podał mu fiolke.-nie będzie bolało jak będę wyciągał kule.-wyjaśnił.
Kazuma
-fiu fiu...jednak muszę bardziej uważać.-rzucił w niego serią szybkich odrzucających ataków i jednym mocniejszym celujac w brzuch.
Tomo
Furuyama akurat kończył scielic łóżko. Ubrany był w same spodnie od dresu.-jesteś wcześnie.-uśmiechnął się lekko.
-ale jesteś ranny-warknal. Szybko wyjął kule i zaszyl ranę.-gdzieś jeszcze cię trafili? Lepiej mi powiedz...
Kazuma
Obronił się przed każdym w międzyczasie atakując go seriami różnych zaklec niestety bezskutecznie. Szybko znalazł się przed mężczyzną przykładając mu rozdzke do klatki piersiowej.-bang...game over.-zamruczal mu do ucha tym samym go unieruchamiając.
Tomo
-to trzebabylo się dłużej myć. Ja w takich wypadkach biorę długą odprezajaca kąpiel.-uśmiechnął się.-kladz się ją sobie jeszcze zapale.
-ostrzegles mnie...nie mam powodu by cię nienawidzic...-mruknął zajmując się jego nogą.
Kazuma
-dawno się tak nie bawiłem.-wyszczerzył się zdejmujac marynarkę.-wolę z rozdzka ale cóż...-westchnął rzucając parę zaklec i przykuwajac mężczyznę za ręce i nogi do podłogi.-dwa dwa...-westchnął zabierając swoją rozdzke.
Tomo
-jasne.-rzucił mu paczkę zapalajac sobie jednego i zaciągając się dymem.-a ja lubie długie kąpiele.
-nie zostawię rannego.-mruknął bandazujac nogę mężczyzny.-coś jeszcze?
Kazuma
Pokrecil przecząco głową.-do trzech. I koniec.-mruknął rzucając od niechcenia parę mocniejszych zaklec
Tomo
-bo to miłe. Zwłaszcza z kimś.-uśmiechnął się strzepujac popiół i ponownie się zaciągając.
-Nie powinieneś się ruszać.-mruknął.-gdzie jeszcze cię zaatakowałi? Zajmę się tym szybko...przynajmniej tyle mogę zrobić.
Kazuma
-chyba snisz że mnie to powali. Trening u mojej babci to nie zabawa.-westchnął dotykając klatki piersiowej mężczyzny tym samym go odrzucając na drugi koniec klasy.-teraz jest trzy.-dodał.
Tomo
-samemu też można odpocząć. Pomyśleć.-dopadlił papierosa gaszac go na parapecie.
-coś cię boli? Co?-spytał od razu ignorując wcześniejsza wypowiedź mężczyzny.
Kazuma
-na serio byle nie zabić. Inaczej nie walczę.-zasmial się.-no nic. Dzisiejsza lekcja miała wam pokazać walkę magow.
Tomo
-a mi w wodzie. No nic kończ i się kładziemy.-mówiąc to usiadł na łóżku.
Zdjął mu koszulkę.-ramie.-mruknął szeptajac antyzaklecia.
Kazuma
-myślałem że to oczywiste.-mruknął.-na następną lekcja przygotujcie zaklęcia które możecie użyć w walce. Zrobię wam pojedynek.
Tomo
-uloz się jak chcesz. Shin określił tylko jedną zasadę masz się nie zbliżać do rejonów poniżej pasa.-zachohotal.
-już...już powinno być lepiej-mruknął po ponad pół godzinie leczenia ręki-znam to zaklęcie...wiem już powinno być lepiej.
Kazuma
-ech...to tej osobie dam fory...-mruknął.
Tomo
-tak pamiętam...ale Shin nie musi o tym wiedzieć.-uśmiechnął się i objął go delikatnie.-pospiewac ci?
-wyspij się...-polecił wstając i ubierając koszulkę.
Kazuma
-no dobra to niby kto mógłby być tym uczniem co Kazuma?
Tomo
-i nie mów. To jest jedna z tych rzeczy których nie musi wiedzieć.-zamyslil się po czym zaczął "knockin on heavens doors".
[Sungha Jung ^^]
-Ech...-usiadł na fotelu samemu przysypiajac.
Kazuma
-też racja. Ale tu potencjału raczej nie ma...
Tomo
Śpiewał delikatnie glaszczac chłopaka po włosach.
Chris spał mocnym snem drżąc lekko z zimna. Obracał się z jednej niewygodnej pozycji w drugą jednak ani razu się nie budząc.
[nie ma sprawy ^^ ja nie mam siły ani ochoty robić na razie powiązań XD]
Kazuma
-ech...żadne nie ma na tyle potencjału żeby ze mną walczyć.-wyjaśnił dokładniej.
Tomo
-coś się stało? Co chwilę się budzisz...-objął go mocniej.
Chłopak zwinal się w klebek oddychając miarowo.-uciekaj...-szepnął przez sen.
Kazuma
-odleci już na początku...-westchnął.
Tomo
-no już...na pewno się obudzisz i na pewno nie będziesz sam. Ja tu cały czas jestem.-objął go mocno przytulajac.
-ummm...-jęknął po chwili się budząc.-Kazuma? Gdzie jestem...-spytał trochę zdezorientowany
Kazuma
-no i? Liczy się refleks i wykorzystanie w praktyce.-mruknął.
Tomo
-nie ma za co. A teraz ładnie śpij.-zaczal cicho nucic jakąś melodie.
-um dobrze...dziękuje.-mruknął ponownie zasypiajac.
Kazuma
-zgadzam się. Realisci.-mruknął.
Tomo
Furuyama obejmował mocno chłopaka przez całą noc delikatnie glaszczac go po włosach
Chłopak obudził się rano wypoczety. Wstał chcąc zrobić sobie śniadanie i wracać do szkoły.
Kazuma
-tak, tak.-mruknął bezemocjonalnie wracając do prowadzenia lekcji. Następnego dnia tak jak się umówili przyszedł a raczej przeteleportowal się wieczorem przed drzwi mieszkanie Kazumy.-Shin będzie zły że tyle piję...-mruknął pukając.
Tomo
Objął go mocniej.-szszsz...śpij...-szepnął.-jesteś bezpieczny-dodał glaszczac go uspokajająco po plecach.
-dzięki...-popatrzył niepewnie na jedzenie jednak po chwili zaczął jeść. Był niesamowicie głodny i zjadłby cokolwiek.
Kazuma
-ech pizza i piwo...jak z Hiroto...-zasmial się.-jak piję to też palę nie obrazisz się jak trochę zakurze ci mieszkanie?
Tomo
-a gdzie tam...-mruknął ubierajac bokserki-raczej normalnym...chociaż sen masz słaby...
-um wiem...przepraszam że tu zasnąłem. Zjem i będę się zbierał.-mruknął zapijajac słowa kakaem.
Kazuma
-nie jestem wybredny. Zjem wszystko.-zasmial się otwierając piwo i odpalajac papierosa.
Tomo
-ale się wyspales co?-westchnął zwiazujac włosy.-ale widać że boisz się spać...strasznie mocno się tuliles.
-teleportacja.-mruknął.-ne Kazuma...będę musiał iść jeszcze na jakąś misje?
Kazuma
-mam się bać?-spytał że śmiechem zapijajac słowa piwem.
Tomo
-wyspalem.-zaprzeczył.-nie przeszkadzałeś.-dodał ubierajac spodnie i koszule.
-Hmmm czemu nie...może być fajnie...jak nie będziemy nikogo zabijać.-uśmiechnął się słabo.
Kazuma
-chyba aż tak mało wybredny nie jestem...szkoła rozpieszcza nas dobrym jedzeniem.-zasmial się dopijajac piwo.
Tomo
-no...wstawaj i zbieraj się na zajecia-usmiechnal się.-muszę zascielic łóżko.
Kazuma
-ale czasem sam gotuje.-mruknął.-mi też się dobrze walczyło.-przyznał.
Tomo
-moje lekcję będziesz opuszczał? Nie ładnie-jednym zaklęciem zascielil łóżko.
-a skąd będziesz wiedział że nie oszukujmy?-spytał kończąc jedzenie.
Kazuma
-nie dziwię się jej...-przyjrzał się mu krytycznym wzrokiem.
Tomo
-ta powalczycie sobie. Na szczęście u was jest parzysta liczba uczniów.
-no ok...nagrodę? Jaka?-ożywił się nagle.
-fajnie. Ale samemu trochę głupio...-zakończył cicho.
Kazuma
-no ostatnio pokazałes że martwisz się o zdrowie psychiczne małego Chrisa.
Tomo
-co za dzieciak...-mruknął wychodząc z gabinetu.
Kazuma
-no tak...Ryu wszystko cisnie w sobie...boję się że któregoś dnia to w nim po prostu wybuchnie.-mruknął.
Tomo
-jak co miesiąc dzisiaj wypada termin pojedynków.-ogłosił.-dobierzcie się w pary a potem każda z par będzie walczyć na ocenę.
-w takim razie nie będzie wielkiej różnicy kto wygra.-zauważył.
Kazuma
-a pogadaj o tym z Chrisem? Są blisko może on coś na to poradzi...chociaż sam w to nie wierze.
Tomo
-tak mogą.-machnął na to ręką.-znacie zasady para która będzie gotowa podchodzi i zalicza
-aha...rozumiem...a co jest nagrodą Ryu?-spytał niepewnie.
-stoi.-uśmiechnął się lekko.-a kiedy?
Kazuma
-zawsze można spróbować...ale Ryu ma wahania nastrojów...a przy Chrisie stara się uśmiechać...
Tomo
Furuyama z zaciekawieniem przyglądał się walce i zastanawiał się kto tym razem pierwszy padnie.
-um okay...mam powiedzieć Ryu?
Kazuma
-wiec uważaj! On nie ma się przyzwyczaić a jego psychika ma to przetrwać...bo jak nie...jak kiedyś wybuchnie...to jemu a nie Chrisowi będzie trzeba kasować pamięć.-westchnął.
Tomo
-oboje macie wybitne. No zlaz z biurka.-upomniał chłopaka z uśmiechem.
-chyba wolę nie wiedzieć...co ty wymyśliłeś...-mruknął niepewnie.
Kazuma
-może i tak ale to nadal dzieciak. Śmierć niewinnych osób...dzieci i nigdy się nie pobiera. Jeśli wróci od ciebie w stanie agonalnym podaje mu eliksir zapomnienia czy ci się to podoba czy nie.
Tomo
-pogadacie w ławce.-upomniał ich.-następna para.
Kazuma
-a proszę. Jedyne co będzie umiał wykrztusic to:Kazuma, zabił, krew, i temu podobne. Będzie płakał, wymiotowal i nie potrafił się uspokoić. Jeżeli przyjdzie w takim stanie nie masz nic do gadania. Zrobię wszystko żeby nie zbzikowal.
Tomo
Odbyło się jeszcze parę walk i każdy zaliczył.-no...czy ktoś na dodatkową ocenę chce przygotować na jutro lekcję?
-nie spoko...ja będę się już zbierał do szkoły.-uśmiechnął się.-muszę trochę nadrobić...
Kazuma
-i co ci to da że będzie pamiętał? Będzie cierpiał nic więcej
Tomo
-mo to przygotuj co na dowolny temat. Byle było ciekawe i związane z OPCM.
-okay-przenosl się powrotem do szkoły a w umówionym terminie znowu zjawił się powrotem w mieszkaniu Kazumy.
Kazuma
-jego psychika będzie w opłakanym stanie. Nie będzie umiał normalnie funkcjonować. To jeszcze dzieciak.
Tomo
-no i bardzo dobrze. Możecie się zbierać.
Kazuma
-tak...ufa mi... -westchnął.-ale nie mecz go za mocno.
Tomo
-no wchodzić do klasy.-zarządził mężczyzna.-dzisiaj lekcję poprowadzi Tomohisa...masz wolną reke-mruknął siadając z tylu klasy
- Mogę? - uniosła jedną brew jakby nie była pewna czy czasem się nie przesłyszała. Wolała jednak nie dawać Kazumie szans na zmianę zdania więc wzruszyła tylko ramionami od razu szykując się do wyjścia. - Dobra. Spoko. Nareszcie. - stwierdziła stając już w drzwiach - Bye bye. - uśmiechnęła się do chłopaka słodko i pomachała mu jeszcze na pożegnanie. W końcu trochę świętego spokoju!
Wyszła z jego domku i odeszła kawałeczek, a potem teleportowała się do Tokio. Z ulgą przyjęła zacisze własnej sypialni oraz towarzystwo rodziców. Będzie mogła naprawdę odpocząć!
-um no dobrze.-baknal.-to idę. Powodzenia Ryu.-mówiąc to pobiegł do wejścia i uważnie przejrzał listę.
- Kolejny mój plan zakłada tylko wyprowadzenie cię stąd żywego, co oznacza, że chyba i tak nie mamy innego wyjścia jak uciec się do twoich metod, choć przyznaję to niechętnie. - wyjaśnił zerkając na starszego brata z ukosa. Naprawdę nie w smak mu to było, ale cóż innego mógł uczynić? Szczerze powiedziawszy byli w kropce. Zabij albo zostań zabitym. Tutaj nie było czasu na bawienie się uprzejmości czy jakieś podchody więc metody Kazumy z pewnością nagle zyskiwały dużo plusów.
Kazuma
-nie ja serio mówię...bo będzie ciężko.
Tomo
-Tomihisa spokojnie.-uśmiechnął się do niego."nie patrz na mecie nich tylko na mnie". Przesłał mu jeszcze umysłem.
Chris uważnie przejrzał listę i zaczął przeszkadzać się po centrum.-o...pierwsza osoba jest...-zaczął szybko notować.
Skinął głową i bez protestów pozwolił bratu iść trochę z przodu. Cały czas jednak trzymał się blisko gotów służyć ramieniem, gdyby noga dokuczała mu za bardzo. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale tym razem naprawdę się martwił i miał jak najlepsze intencje względem Serizawy.
- Nie ma w tym nic do lubienia. Traktuję to jak pracę. Byłem do tego przygotowywany od dziecka i tyle. - wzruszył obojętnie ramionami odpowiadając na jego pytanie.
Kazuma
-dobra...postaram się najpierw po prostu nauczyć go z tym żyć...-mruknął dość niechętnie.
Tomo
Shiki siedział spokojnie notując coś w swoim notesie przysłuchiwał się temu co mówi chłopak.
Po paru godzinach latania po centrum Chris nie znalazł jeszcze tylko dwóch osób.-Ech nigdzie ich nie ma....-jęknął kolejny raz zbiegając na najniższe piętro.
Kazuma
-Ta...-mruknął.-ale nie zależy.
Tomo
Na koniec lekcji Furuyama wstał i podszedł do chłopaka.-Brawo. Lekcja miała wszystkie punkty. Dostajesz wybitny.-uśmiechnął się.
-Nie ma ich...nigdzie ich nie ma...-jęknął chłopak.-I właśnie skończył mi się czas...-dodał zrezygnowany idąc poszukać Kazumy.
Prześlij komentarz