Imię: Christopher (ale większość
ludzi skraca do „Chris”)
Nazwisko: Lightman
Ur:12.12
Wiek:17
Wzrost:165
Waga:45
Orientacja: homo
Różdżka.:włos jednorożca, orzech,
10,5 cala
Patronus:słowik
Bogin:śmiejący się z niego tłum
Historia: Co tu dużo mówić. Sierota,
rodzice zmarli mu niewiele przed tym jak dostał list z Sakuranu. Ma
starszego brata, który opiekował się nim zanim Chris nie poszedł
do szkoły. Dzieciństwo miał raczej szczęśliwe, przesycone magią
jak i światem mugoli ponieważ jest półkrwi, co mu wcale nie
przeszkadza i nie czuje się przez to gorszy. Ojciec był przystojnym
angielskim prawnikiem a matka Koreanką czystej krwi czarodziejką
zafascynowaną Francją.
Charakter:Nieśmiały i cichy za to
strasznie pyskaty. Nigdy niczego nie mówi wprost, zawsze zagadkami.
Jeśli chce potrafi dopiąć swego lub się zdenerwować.
Wykorzystuje sposoby których kiedyś nauczył go brat, mianowicie
jak rozpoznawać kłamstwa. Mimo wszystko lubi się uśmiechać,
uważa, że śmiech to zdrowie.
Wygląd: Mimo tego, że jego ojciec był
anglikiem wygląd całkowicie odziedziczył po matce. Ciemnobrązowe,
ładnie przystrzyżone włosy oraz czarne typowo azjatyckie oczy.
Chudy i niski ale nie za bardzo mu to przeszkadza, tylko czasami jak
stanie obok kogoś wyjątkowo wysokiego jest mu trochę głupio.
-gra na gitarze ale nie śpiewa.
-czyta książki
-uwielbia muzykę, sam nie wie czemu to
go po prostu uspokaja.
659 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 401 – 600 z 659 Nowsze› Najnowsze»[no i może podszkolić się na medyka xD]
- Nic mi nie jest - wychrypiał mężczyzna, rzucając te przeklęte dokumenty za sofę i z trudem ściągając koszulkę. - Widzisz? To nie tylko moja krew - żachnął się, przyciskając dłoń do dość mocno krwawiącej rany w brzuchu. Spróbował palcami zlokalizować kulę.
[no widzisz xD żyć nie umierać xD]
- Oh przestań, nie jestem dzieckiem - warknął na niego Kazuma, dość słabo bo na większe warki nie miał siły. Zresztą to nie była jedyna kula. Drugą miał w kolanie, no i pozostawało jeszcze prawe ramie, które oberwało jakimś pieprzonym zaklęciem. Odsunął ręce od rany.
- Myślałem, że mnie nienawidzisz - Tsukasa ostrożnie zsunął z siebie jeansy, wskazując na kolano. Noga już zaczynała mu drętwieć.
- Oj masz... to przeze mnie tu jesteś - przypomniał mu mężczyzna. - Eh lepiej mnie zostaw, bo robię się zbyt ckliwy. Nienawidzę jak ludzie mnie takiego widzą.
- Z resztą sobie poradzę - uśmiechnął się słabo Kazuma, wstając i kuśtykając nieco podszedł do szafki by wciągnąć na siebie wygodny dres.
- Chris nic nie musisz robić, niczego mi nie zawdzięczasz. Dzięki że mnie posłuchałeś - uśmiechnął się krzywo, siadając na kanapie. Poczuł mocny ból i niemal nie krzyknął, zagryzając wargi do krwi. - Cholera...
- Oberwałem jakiś pieprzonym zaklęciem - wymamrotał w końcu Tsukasa. - Trudno mi się... - nabrał głębokiego oddechu, który przeszedł w świst. - ...oddycha - skończył, próbując zlokalizować źródło, ale ból skutecznie go rozpraszał.
Skupił się na oddychaniu, czując się coraz słabiej. Musiał sobie zapamiętać to uczucie, by potem odnaleźć owo zaklęcie. Było całkiem niezłe.
- Jest... dobrze się spisałeś - pochwalił go cicho, kładąc dłoń na jego głowie. Ułożył się wygodniej na kanapie i zamknął oczy.
[btw kogo masz na zdjęciach tu hm? bo robiłem powiązania u Kazumy i musiałem użyczyć sobie zdjęcia z twojej karty...]
- Dobrze doktorze - westchnął Kazuma, nawet nie otwierając już oczu.
[thank u! xD to wymienie go sobie potem xD]
Kazuma obudził się gdzieś w środku nocy z krzykiem zamierającym mu w ustach. Odetchnął głęboko, w obłędzie obserwując przesuwające się po pokoju duchy. Nienawidził tego miasta. Zbyt długie przesiadywanie w nim mu nie służyło. Zaklął cicho wstając. Udał się do łazienki by obmyć się zimną wodą.
Wracając odnalazl chłopaka na fotelu i ułożył go na łóżku, okrywając kocem. Pogłaskał lekko po głowie, samemu odpalając laptopa by przesłać ojcu dokumenty.
[no problem, mnie sie dzis nudziło xD]
Ryu przytulił się do niego mocniej i zacisnął mocniej powieki. Kiedy nie był tym przenoszącym, strasznie kręciło mu się w głowie.
- Już nie musisz - rzucił cicho Kazuma, kończąc pracę i zakładając okulary na nos by rozpocząć pisanie swej powieści. - Jesteś bezpieczny.
Ryu już go nie słuchał. Przysnął mu w ramionach. Oddychał równomiernie i wyglądał na spokojnego.
- Śpij maluchu, jesteś bezpieczny - Kazuma €śmiechnął się do niego lekko. - Śpij - pogłaskał go po dłoni.
Ryu nie był świadomy tego co się dzieje. Nie wiedział też, że Chris przebrał go w dres, kiedy znaleźli się w szkole. Nie dośc, że przebrał to miał okazję poobserwować blizny chłopaka i policzyć wszystkie jego żebra przy tym. Znalazłwszy się pod kołdrą, Ryu chwycił za dłoń Chrisa, a jego usta ułożyły się w słowa.
- Nie idź.
- Dakara... nie ma za co... - wywrócił oczyma Kazuma wracając do swojej powieści.
Ryu przytulił się do niego mocno, nawet na chwilę się nie budząc. Potrzebował jego bliskości.
Kazuma uśmiechnął się do niego, podsuwając mu pod nos grzanki i ciepłe kakao.
- Smacznego - uśmiechnął się lekko. Nie musiał mu podawać eliksiru zapomnienia, z czego był niezwykle rad.
- Nie martw się, nie jest zatrute - zaśmiał się widząc z jakim wahaniem chłopak sięga po jedzenie. Na potwierdzenie swoich słów ukradł z kupki tostów jednego i wgryzł się w niego, popijając go swoim kakao. Ziewnął zaraz nieco, otwierając gazetę na wiadomościach z ostatniej chwili.
Ryu obudził się przed Chrisem i ucałował go w nosek. Siadając zaraz na łóżku i przecierając oczy.
- Co mamy pierwsze? - rzucił poduszką w śpiącego obok niego Kazu.
- OPCM - padła zaspana odpowiedź.
- Dzięki - Ryu przebrał się od razu nawet nie zastanawiając się jak to się stało, że nie spał w jeansach, tylko dresie. - Wstawaj śpiochu - ucałował Chrisa w czółko i potrząsnął nim lekko. - Spóźnimy się na śniadanie... - nie wierzył, że to właśnie on o tym mówił. Tyle, że OPCM wymagała od niego zjedzenia czegoś przed nią.
- Ja też nie wierzę - przytaknął mu Amakusa. - Ale mam OPCM pierwszą, nie chce stracić tam przytomności... Shiki-sensei by mnie zabił za to... a na pewno bez wykładu by się nie obeszło - wywrócił oczyma.
Ryu tylko mu zasalutował. Pościelił swoje łóżko i chwycił parę książek pakując je do plecaka. Nie lubił non stop po coś wracać, czy przywoływać magią. Wolał mieć wszystko przy sobie. Taki mugolski nawyk. Po chwili opierał się już o ścianę, słuchając muzyki (Sawada naprawił mu sprzęt grający by odpowiednio działał w Sakuranie - dobrze jest mieć takie wtyki...), czekając na Chrisa.
- Nie przepraszaj, nic się nie stało. Możesz tu spać kiedy chcesz - rzucił Tsukasa unosząc wzrok znad gazety. - Będziesz się teleportował czy używał środków transportów?
- Ale Kanzaki jest raczej wyrozumiały... - zdziwił się Ryu. On często się spóźniał i nawet nie musiał zostawać po zajęciach. - Chodź - złapał Chrisa za nadgarstek i pociągnął go w stronę Wielkiej sali.
- Nie wiem... - przyjrzał się twarzom i stwierdził, że tym razem siądą z grupką 7-klasistów, by Chris mógł sobie poplotkować z kumplami.
Ryu nałożył sobie naleśnika i dopiero wtedy puścił dłoń Chrisa, by zająć się jedzeniem.
- Radzimy sobie - odparł Shin uśmiechając się do Chrisa. - Właściwie to chętnie bym zobaczył Shikiego i woźnego na randce. To byłoby godne uwagi - roześmiał się serdecznie. - Najgorsze... że ja to sobie mogę wyobrazić - westchnął przeciągle.
- Lepiej sobie tego nie wyobrażać - rzucił Ryu. - Uraz na całe życie...
- Ale ja wciąż jestem ciekaw jak taka randka by wyglądała - żachnął się Sawada pijąc sobie kakao.
- No to ich umów - odparował Ryu, przytulając się do ramienia Chrisa. - Ja tam Chrisa z woźnym nie widzę...
- Za to mnie lubisz - Shin pstryknął Chrisa w nosa. - Dzisiaj warzymy eliksir na ocenę. Kanzaki-sensei przed chwilą mi to powiedział - westchnął.
- Ło... ciśnie was - Ryu był naprawdę zaskoczony.
- Wiem, moja wina... uwziął się na mnie - burknął Sawada.
- Jeśli by to ode mnie zależało to byś nie musiał - odparł szczerze mężczyzna, odkładając wreszcie gazetę i chowając okulary do kieszeni bluzy. - Ale prawdopodobnie będziesz musiał - mruknął niezadowolony. - Spotykam się za tydzień z Ryu-chanem na szkolenie. Może dobrze byłoby gdybyś też przyszedł - zaproponował. - To nie będzie nic trudnego w ten weekend. Ryu-chan nie jest dobry w szukaniu ludzi korzystając ze zdjęcia czy opisu. Potrzebuje trochę praktyki. Może też chciałbyś spróbować?
- Na eliksir zmieniający płeć - wyszczerzył się do niego Shin. - Opracowałem go niedawno i chciałem go wypróbować - skinął głową. - Dobrze, że chociaż dowolność nam pozostawia.
- No to widzimy się po zajęciach - Ryu ucałował Chrisa w policzek i zniknął za drzwiami.
- Zrób taki zwiększający potencję - Shin ruszył tuż za nim. - Wyobraź to sobie... seks bez endu... wow... chyba się o taki pokuszę!
Shin
Ryu złapał Chrisa w bibliotece, samemu siadając tuż obok niego z księgami zakazanymi.
- Ucz się ucz, bo od egzaminów zależy twoja przyszłość - rzucił mu od niechcenia, szybko kartkując księgi by zatrzymać się przy zaklęciu którego szukał.
Ryu
- A co w tym wstydliwego? - zapytał go spokojnie Shin. - Ja robiłem to dopiero dwa razy - dodał z uśmiechem.
Shin
- On was naprawdę ciśnie - skwitował Amakusa z gwizdem. - To serio wina Sawady? Uwziął się na waszą grupę... nas tak nie ciśnie.
Ryu
- Żadnego zabijania, tylko ćwiczenia - skinął głową Kazuma. - Dostaniecie listę osób. Każdy z was inną, które będziecie musieli odnaleźć w centrum handlowym - wyjaśnił wesoło. Zwykłe ćwiczenia, przypadkowi ludzie.
- Dobra, przecież nic mu nie powiem - Shin zasznurował sobie usta gestem i wyrzucił kłódkę gdzieś za siebie. - No dobra... trochę więcej. W Hogwartcie może ze 3 razy i z Shikim raz - zgodził się z nim. - To niewiele, sam przyznaj.
Shin
- Ale przynajmniej jest sprawiedliwy. Nauczycie się więcej dzięki temu - roześmiał się serdecznie Ryu. - Ja tam lubię u niego szlabany... często sobie warzymy eliksir...
Ryu
- O to się nie martw. Będę wiedział - odparł Kazuma. - Mam swoje sposoby, poza tym będę nad wami nadzór sprawował. No i to są tylko ćwiczenia. Który z was pierwszy wykona zadanie dostanie nagrodę.
Kazuma
- A jesteś pewien, że Ryu ma doświadczenie w tych sprawach? No bo ja wcale nie byłbym tego taki pewien - Shin wmaszerował do klasy i zaczął przygotowywać sobie stanowisko do warzenia eliksiru.
Shin
- To dobrze - ucałował Chrisa w policzek, na chwilę zaczytując się w lekturze książki.
Ryu
- Na twoim miejscu bym nie gdybał tylko go po prostu zapytał o to jakie ma doświadczenie z seksem - rzucił swobodnie Shin. - Dla mnie to wciąż nowe doświadczenie... Shi-chan śmieje się że zachowuje się jak dziewica - schował twarz w dłoniach paląc się ze wstydu.
Shin
- Jasne, już szukam - Amakusa oderwał się od swojego zaklęcia, które ładnie i skrupulatnie przepisywał na karteczkę. Ruszył w regały książek, szukając książki.
Ryu
- Wypad do gorących źródeł. Najlepszych gorących źródeł na terenie kraju - odpowiedział spokojnie.
- Jakie dwie... zapraszasz do tego mnie, Ishiware, Kamiyame... i kogo tam jeszcze chcesz i jedziemy - zaśmiał się. - Butelka to dobra rzecz jest.
Shin
- Nie, nic... lawina książek - wyjaśnił po krótce. - I głupia koleżanka - dodał jeszcze.
Ryu
- No dobra... nie chcesz to nie, szkoda... byłaby fajna impreza - westchnął Shin, po czym zabrał się za swój eliksir.
Shin
- Nie... - skłamał bo dopiero po chwili dotarło do niego jak siną ma rękę. - Przejdzie - wzruszył ramionami patrząc na swój nadgarstek. Nie bolało strasznie.
Ryu
- Nie chcę eliksiru. Sam was zaproszę na butelkową imprezę, a jak mi odmówisz fochnę się na całe życie - oświadczył nadzwyczaj poważnie.
Shin
- Nic mi nie będzie - wymamrotał Ryu, ale zaraz skinął głową. - Dzięki - uśmiechnął się do niego. - Dzisiaj też będziemy rehabilitować moją łapkę?
Ryu
- Pewnie że musisz przyjść - mruknął wesoło Shin. - To go nie pytaj, tylko na imprezę przyjdź!
Shin
- Dobrze, ale tak dokładnie? Jak ostatnio? - zapytał chłopak z lekkim uśmiechem.
Ryu
- Pewnie, jeśli będzie chciał. Nic na siłę - odparł spokojnie Shin. Wychodził z wniosku, że jeśli ktoś chciał przyjść to przyjdzie, jeśli nie to nie... no poza Chrisem, bo ten nigdy by nie przyszedł bez szantażu.
Shin
- Nic, podobał mi się tamten masaż - przyznał szczerze. - Byłeś taki skupiony i twoje rączki takie delikatne... fajne.
Ryu
- Zapytaj - Shin skupił się na swoim eliksirze, kiedy Hiroto zaczął sprawdzać eliksir Chrisa.
Shin
- Cieszę się! - Ryu w przypływie chwili przytulił Chrisa z całych sił do siebie. - Moje słonko.
Ryu
- No to jak sprawdzimy czy działa? - zapytał Chrisa, po czym uśmiechnął się lekko. - Okay... zwierzaka weżmiemy na królika doświadczalnego - zdecydował.
Shin
- Wiem - mruknął tylko Ryu.
- Zrobimy tak Chris - Hiroto zatrzymał sobie 5 fiolek eliksiru. - Najpierw zrób na to odtrutkę, a potem wypróbujemy - zdecydował spokojnie.
Shin zaklął pod nosem.
- Matko znowu więcej roboty... współczuję. - powoli skończył swój eliksir i zabrał się za odtrutkę uznając że on też dostanie podobne zadanie.
Shin
- A nie możesz kończyć eseju, jak będę cię tulić? - zapytał z nadzieją Ryu.
Shin skończył odtrutkę dość szybko więc zgłosił się ze swoim eliksirem do oceny.
- Chris... mogłem wybrać mniej problematyczny eliksir...
Shin
- Jasne - Ryu poklepał swoje kolana i zaraz objął Chrisa w pasie, przytulając się do jego pleców.
- Dziękuję - Hiroto zebrał od nich eliksiry i podpisał fiolki. - WYniki będą jutro - odparł spokojnie.
Shin złapał Chrisa za rękę i wyprowadził go z sali.
- Geez mam dość zajęć... chodź, idziemy do pobliskiej wioski - zaproponował.
Shin
- Dobrze, nie spiesz się kochanie - uśmiechnął się Ryu, głaszcząc go po plecach.
Ryu
- Shi-chan się nie obrazi - Sawada popatrzył na niego błagającym spojrzeniem. - No nie bądź taki choodź!
Shin
Ryu raz po raz muskał jego plecy, głaszcząc go cały czas po nich.
- Jak ci idzie?
Ryu
- Jak to po co? Bo nam się nie chce iść? To bardzo dobry powód jest - wyjaśnił mu Sawada jak dziecku. - No ale możemy zwiać po OPCM - zgodził się zaraz.
Shin
- No to już przestaję - odpuścił sobie macanie Chrisa, na rzecz tulenia mocnego do siebie.
Ryu
- CHRIIIIS! - Shin jęknął przeciągle. - Skup się ty wreszcie... to nasz ostatni rok beztroski. Idziemy po OPCM na wagary. Postanowione - fuknął na niego. - I bierzemy Ishiware z nami.
Shin
- No nareszcie - zamarudził mu Ryu, kończąc czytanie swojego wybranego artykułu.
Ryu
- Po pierwsze Owutemy czy jak im tam - rzucił spokojnie Sawada. - A po drugie wcale sobie nie folguję - żachnął się, puszczając jego nadgarstek. - I kto ci powiedział o tej mugolskiej szkole?
Shin
- Jakbym się nudził to bym wyszedł - zapewnił go Ryu, zresztą Chris o tym wiedział. Ucałował go w łopatkę. - Idziemy?
Ryu
- Będziesz go mógł wziąć ze sobą oczywiście - Kazuma westchnął ciężko. - Przecież cię samego nie puszczę do gorących źródeł.
- Będzie, bo dla Ryu mam inną nagrodę za wygraną - wyjaśnił Kazuma, obejmując Chrisa ramieniem. - Więc kwestia będzie nie w tym, że jedno jedzie, a drugie nie... tylko gdzie jedziecie.
- Ja mu żadnego kitu wciskać nie muszę - obruszył się Sawada, a Ishiwara zamrugał kilkakrotnie.
- Jaki kit? Co mnie ominęło?
- Idziemy na wagary po OPCM - wyjaśnił mu rzeczowo Shin.
- Świetnie, idę z wami - zgodził się zaraz Tomo.
Shin
- Pewnie! Obraziłbym się gdybyś tego nie zrobił - pokazał mu język.
Ryu
- A to już powiem tylko Ryu - poczochrał go po włosach. - Stoi?
- Wyluzuj trochę - polecił mu Ishiwara.
- Właśnie... pół dnia cię nie zbawi - rzucił jeszcze Shin.
Shin
- No to będę musiał dać z siebie wszystko - pokiwał poważnie głową Ryu, kradnąc Chrisowi buziaka.
Ryu
- Ja tam wszystko nadrabiam nocą - odparł Tomo.
- A ja, jak to określiłeś wcześniej, mam wylane na egzaminy - burknął Shin, wciąż niezadowolony tym oskarżeniem.
Shin
- Oj tam... wstydzisz się mnie? - zapytał go chłopak wchodząc do jego dormitorium i siadając na jego łóżku.
- Spokojnie maluchu, dopiero za tydzień - uspokoił go, klepiąc lekko po głowie.
- Jak jedną nockę zarwiesz to nic ci się nie stanie - rzucił swobodnie Shin. - Zawsze możesz olać egzaminy tak jak ja to robię - dodał jeszcze zgryźliwie.
Shin
- To się przyzwyczajaj skarbie - Amakusa rozluźnił się pozwalając mu na dokładniejszy masaż dłoni.
Ryu
- Nie, ja mu przekażę - rzucił swobodnie mężczyzna. - Ryu-chan będzie baaaaaaardzo zadowolony.
- I nie zawalisz... tzn zawalisz jak będziesz się tak spinał i nie wyluzujesz - wymamrotał Shin, będąc po raz 10 upomnięty przez Shikiego po prostu wstał i opuścił klasę, nieco wzburzony tym co Chris o nim myślał.
Shin
- Mam? - zdziwił się Ryu, bo on tego tak nie odczuwał. Owszem był dobry, ale żeby aż tak. - Bo dzisiaj jest spokojny dzień, dostałem wybitny z eliksirów i powyżej oczekiwań w transmutacji. Jest z czego się cieszyć.
Ryu
- Nic takiego, naprawdę - zerknął na swój zegarek. - Oho... za godzinkę mam wywiad z gazetą Tokyo News... wybaczysz że cię teraz opuszczę?
- Spinasz się a do egzaminów jeszcze trochę miesięcy - Shin zdołał już trochę ochłonąć więc nie wybuchnął na niego. - Nigdzie... muszę przeprosić Shikiego.
Shin
- Mhm - Ryu wzruszył ramionami, opierając głowę o ramię Chrisa. - To raczej dobrze, co nie?
Ryu
- No to widzimy się za tydzień - pożegnał się z nim Kazuma.
- Wiem - Shin zacisnął nieco pięści i wszedł do klasy by odnaleźć Shikiego za biurkiem. - Shi-chan... przepraszam, możesz mi dać szlaban... cokolwiek tylko się nie złość.
Shin
- Chyba rzadko mi się zdarza, skoro robisz z mojego dobrego humoru taki szum - zaśmiał się Ryu. - Ała - jęknął, kiedy Chris ucisnął go nieco mocniej.
Ryu
- Nie tylko. Nauczy się w końcu zabijać odsuwając od siebie emocje - rzucił chłodno Kazuma.
Kazuma
- Tak jest! Będzie na temat i ciekawie... przynajmniej się postaram - obiecał szybko.
Tomo
- Ale nie gniewaj się - rzucił jeszcze szybko, zanim udał się za Chrisem na przeklęte zielarstwo.
Shin
- Nie trzeba. Było w porządku - odparł z uśmiechem. - Tylko trochę zaskoczyłeś, że ucisnąłeś tak mocno...
Ryu
- Nic na to nie poradzę... Shi-chan ma do mnie słabość - westchnął ciężko Shin, choć osobiście wolałby odpracować ten szlaban, na który zasłużył.
Shin
- Chris? Kocham cię wiesz? - szepnął mu nagle Ryu, jakoś potrzebując powiedzieć to na głos.
Ryu
- No bo... zaręczyliśmy się - Shin ostrożnie dotknął kolczyka w swoim uchu. - No i mnie kocha przecież...
Shin
- Nie wiem - Ryu wzruszył lekko ramionami. - Chyba też czasem tego potrzebuję - wyznał szczerze.
- Można, wszystko można przecież - uśmiechnął się do niego Shin. - No... Shiki traktuje mnie bardzo poważnie... będziemy mieć dom...
Shin
- Dzisiaj będziemy trenować podania i rzuty - wyjaśnił mu spokojnie. - Z łapaniem mogę mieć trudności - zgiął nieco palce ręki. - Ale sobie poradzę!
Ryu
Kazuma klasnął w dłonie gdy tylko obaj się pojawili.
- Zagramy w małą grę - rozdał im kartki w przypadkowo wybranymi przez niego pracownikami centrum handlowego. Musiał mieć pewność, że będą oni na miejscu podczas zabawy. - Chris zaczniesz od tego wejścia, Ryu-chan zacznie od drugiego - popchnął lekko chłopaka w odpowiednią stronę. - Chris zyskuje pięć dodatkowych minut za... urok osobisty - wyjaśnił radośnie. - Zasady są proste. Musicie ładnie napisać zawód danej osoby i gdzie też ją widzieliście oraz... hm wybierzcie 3 osoby z waszych list i przy tych skupcie się bardziej, próbując wyłapać jakieś ich zwyczaje.
- Wiem, nawet nie wiesz jak się z tego powodu cieszę - uśmiechnął się do niego Shin. - Mam tylko nadzieję, że Shi-chan przestanie brać ciągłe dyżury...
Shin
- Tak jest, doktorze - roześmiał się chłopak, teraz skupiając się na odczuwaniu wszystkich mięśni dłoni, kiedy to Chris ją rozmasowywał. - Dobry jesteś w te klocki...ja nie mam czegoś w czym byłbym świetny...
Ryu
- Wiem, wiem - mruknął cicho. - Ale to dobrze, co nie?
Shin
- Z OPCM? Shiki tak nie sądzi - odparł cicho, pozwalając mu dalej masować mu łapkę.
Ryu
- Powodzenia - Kazuma puścił mu oczko i zaprowadził Ryu do odpowiedniego wejścia. - No to... - spojrzał na zegarek. - Droga wolna.
- No właśnie... jak ci idzie zdobywanie serca Amakusy? - zainteresował się Sawada.
Shin
- Ja wiem, że nie jestem w niczym dobry. Ciągle znajduję coś co mogłoby być lepsze - przyznał cicho.
Ryu
- To najważniejsze - zgodził się z nim Shin. - Nic na siłę, reszta przyjdzie z czasem. Zresztą to ty jesteś starszy. Kontroluj sprawę.
Shin
- Tak, ale... - Ryu spojrzał mu w oczy. - No nie mam takiej dziedziny która byłaby tylko moja... czegoś specjalnego - żachnął się. - Jak twoja muzyka... gitara...
Ryu
- Może Ryu też nie umie - zaproponował, bo sam nie wiedział czy by potrafił. Będzie musiał zapytać o to Shikiego.
Shin
- Mhm... a skąd wiesz, że on jest beztalencie? - zapytał go zaraz chłopak. - Mogę już zginać? To znaczy ćwiczyć zginanie?
Ryu
- A próbowałeś, że to wiesz? - zapytał go zaraz, wchodząc na zielarstwo.
Shin
- Dobrze - Ryu skupił sie na zginaniu palców, ale potrafił jedynie musnąć palcami dłoń Chrisa. - Nie mogę... mocniej - szepnął po dłuższej chwili rozprostowując palce i próbując raz jeszcze.
Ryu
- Ale nie próbowałeś - przypomniał mu Shin z uśmiechem, zaczynając ziewać, kiedy tylko dotarł do swojego stanowiska.
Shin
Chłopak skinął głową, wciąż jednak próbując zginać palce.
- Chris... czemu ja nie mam pasji? - zapytał go, jakby ten mógł mu odpowiedzieć na to pytanie.
Ryu
- Ja tam nie wiem... jestem jakiś dziwny?
Shin
- Może - zgodził się cicho Amakusa, zabierając mu rękę i dotykając samego jej środka. - Tu boli - wskazał. Wystarczył lekki dotyk, by tępy ból odzywał się w całej dłoni.
Ryu
- Cicho bądź - trzepnął Chrisa po głowie. - Skup się na swoich ulubionych zajęciach.
Shin
Ryu odruchowo wyrwał dłoń z jego uścisku, kiedy zabolało mocniej, ale zaraz się zawstydził. Zachowywał się jak dzieciak.
- Przepraszam - podał mu ją znowu, tym razem zagryzając wargi i zaciskając powieki by nie krzyknąć.
Ryu
- Trzeba było iść na wagary, to nie ciągasz mnie po najnudniejszej lekcji - żachnął się Shin. - Teraz transmutacja, nie mogę sie urwać bo mnie zamordują...
Shin
- Jesteś delikatny - zapewnił go szybko.
RYu
- Potem mam dodatkowe eliksiry - złapał Chrisa w objęcia i oparł głowe o jego ramię. - A ty mi mówisz, że ja się nie uczę...
Shin
- Ale powiedziałeś, że będzie bolało... ja się nie przygotowałem za dobrze - odparł zgodnie z prawdą.
Ryu
- Esej możesz napisać jutro. Odpuść sobie czasami co? - zaproponował od tak. - Namalować cię chcę.
Shin
- Nie musisz, Chris... ja umiem znosić ból - uśmiechnął się do niego szeroko.
Ryu
- Portretów Shikiego mam już wiele! A ciebie widzę siedzącego na Duchu, albo leżącego na nim - uśmiechnął się do swojej wyobraźni. - Potrzebuję prac by wysłać je na ASP...
Shin
- Nie, ja tylko nie byłem na to goto...AŁA! - jęknął głośniej, kiedy Chris nacisnął ten szczególnie wrażliwy punkt. Drugą ręką otarł kręcąca sie łzę. - Gome...
Ryu
- Gadanie... on nie lubi Ryu - przyznał szczerze. - No wiesz... Ryu lubi się mu psocić. Ciebie uwielbia!
Shin
Ryu natychmiast się do niego przytulił, trzymając dłoń przy piersi.
- Buzi... ałka mam - pokazał mu łapkę.
Ryu
- Duch to inteligentne zwierze - oznajmił zaraz Shin. - Ekstra... to widzimy sie jutro. Nie idziemy na zajęciach. Powiem Shikiemu że chorujesz, usprawiedliwi cię!
Shin
- To nie talent, to pożyteczna umiejętność - Ryu pokazał mu język, przytulając się do niego mocniej.
Ryu
- Świetnie - Shin poklepał go po plecach radośnie. - Będzie co wysyłać na ASP. Kocham cię - ucałował Chrisa w czoło.
Shin
- A może odpuszczę trening? - zaproponował niedbale Amakusa jakoś nie chcąc wychodzić z łóżka teraz.
Ryu
- Kyoko wysyłam, Ducha, Ryu, Twój, Hiroto-senseia i Yui - wyliczył na palcach kto mu się nawinął pod ołówek.
Shin
- Hai, hai... - Ryu niechętnie zwlókł się z łóżka. - Jak rozkarzesz doktorku.
Ryu
- Portrety Shikiego nie nadają się do użytku... - odchrząknął nieco rumieniąc się. - Musisz zrozumieć...
Shin
- O ty nie dobra bestio - pogroził mu palcem Amakusa, po czym ucałował go w policzek i zniknął w szatni, bo w końcu najpierw musieli trochę podyskutować zanim to wylecieli ćwiczyć.
Ryu
- Też... po prostu ociekają za bardzo erotyką - przyznał spokojnie. - Może jeszcze uda mi się namalować Shikiego bez uszu i ogona...
Shin
Ryu wyleciał gdzieś w środku, zatrzymując się gdzieś na wysokości 3 metrów nad ziemią i spokojnie czekając na podania. Lubił latanie na miotle, a quidditch mu dostarczał rozrywki.
Ryu
Kazuma postanowił dać im wolną rękę, więc w trakcie zadania po prostu siedział w kawiarnii popijając koktajl truskawkowy.
Kazuma ziewnął szeroko, zaczynając się zastanawiać, czy dobrze zrobił, że dał im aż tyle osób.
Amakusa zręcznie przekazywał podania do swoich kumpli z drużyny, jednocześnie unikając tłuczków, do czasu, gdy jeden z nich strącił go z miotły. W ostatniej chwili złapał się jej 'chorą' ręką, która jednak nie utrzymała jego ciężaru. Mruknął w myślach swoje ulubione (i jego zdaniem genialne) zaklęcie lewitacji, po czym wrócił na miotłę.
Ryu skończył trening niezbyt zadowolony z jego przebiegu i dość szybko znalazł się przy Chrisie.
- Było fatalnie, wiem...
Ryu
- Ano ne... normalnie udawało mi się utrzymać... chyba muszę zmienić rękę prowadzącą - spojrzał na swoje dłonie, by zaraz objąć Chrisa ramieniem. - Chris-senpai... potrzebuję pomocy przy zielarstwie... bo jak tak dalej pójdzie to mnie nie puszczą do kolejnej klasy...
- Rzadko kiedy używam słowa senpai. Przyzwyczaj się w końcu senpai - ucałował go w policzek.
- Ale będziesz moim korepetytorem, a to jest rola senpaia - rzucił swobodnie Amakusa.
- To wolisz 'sensei'? - zdziwił się Ryu, potykając na schodach i w ostatniej chwili łapiąc równowagę.
- Niet - pokręcił przecząco Ryu. - Chris-chan jesteś normalnie, czasem możesz być senpai - dodał zeskakując z dwóch ostatnich schodków.
- Hai senpai - uśmiechnął się do niego uroczo Ryu, przystając i czekając teraz na niego.
- Ale, ale wiesz jak to jest... im bardziej cię to denerwuje, tym bardziej chcę tak na ciebie wołać, ne - zauważył z uśmiechem chłopak.
- Ano ne... wiedziałeś o tym wiążąc się ze mną - zauważył spokojnie Ryu, zakładając ręce za głowę. - Chodź - złapał go za rękę i pociągnął w stronę schowka woźnego. - Zabawimy się trochę!
- Przeprowadzimy małe śledztwo - odparował szybko Amakusa wślizgując się do środka i zastawiając drzwi szafką. - Szukamy dowodów miłości woźnego do Furuyamy-senseia.
- No no - Ryu - zajrzał mu przez ramię. - Idę o zakład, że znajdziemy też jego bieliznę... - zastanowił się chwilę. - Ej... on musi mieć dziurę w bokserkach na ogon... woah... specyficzna bielizna!
- Kochanie rozmawiasz z kimś kto idzie na rekord w otrzymywaniu szlabanów. Jeden więcej nie robi różnicy w mojej kartotece. Zaczął przerzucać dowody zbrodni. - Brakuje tu tylko porno z Shikim - cmoknął. - Zobacz! - wyciągnął zdjęcia Shikiego z Shinem i Shikiego z Hiroto. - On go śledzi. Psychol...
- Nope, nie jest - zgodził się z nim Ryu, zamykając szafki i zabierając kilka zdjęć i owijając je w jedne z bokserek Shikiego. - Czas się zmywać. Woźny powinien tu niedługo być.
- Nie-e - pokręcił głową Amakusa. - Zrobię kopię i porozwieszam po szkole - odparł beztrosko Ryu.
- Oczywiście zdjęcia będa podpisane nazwiskiem woźnego - dodał ze śmiechem. - A tam zabije... jak dobrze pomyśli, że to Kyou... - mruknął choć nie było mu to w smak. - Poza tym Shiki raczej szlabanów nie robi...
- Może wreszcie zacznie się coś dziać... - wywrócił oczyma Ryu. - Boisz się? - zapytał Chrisa, w głowie już przypominając sobie zaklęcie na kopiowanie rzeczy. Niestety wyszło mu za dobrze i zdjęcia oraz skopiowana bielizna zalały cały korytarz. - Woah... - Ryu zamrugał kilkakrotnie. - Kurczę...te zaklęcia Shikiego-senseia są trudne - westchnął. - Ale prawie je opanowałem!
- Trudno... najwyżej mi się oberwie - Ryu wzruszył ramionami, szukając w głowie zaklęcia, które pomogłoby mu zniwelować to. - Zapytam potem Shikiego-senseia jak panować nad tym zaklęciem... to jego zaklęcie tylko mmiało działać na dublowanie siebie... - westchnął zbierając część zdjęć. - Nie martw się... Tobie nic się nie stanie.
- Ale jak Shin będzie się śmiał to się wstawi za mnie co nie? - zauważył rezolutnie Amakusa, dokopując się wreszcie do podłogi.
- Co to ma znaczyć? - zapytał ich woźny, stojąc w rozkroku z założonymi rękoma na piersiach.
- Projekt naukowy - rzucił łagodnie Ryu. - Nie może nas pan karać... chcemy rozmawiać z Furuyamą-senseiem - dodał po chwili, pamiętając już że Shiki jest bardzo wściekły jak pozwala się woźnemu wchodzić na jego rejony.
- Chris... szlaban to nie koniec świata - wywrócił oczyma Ryu, któremu i tak wisiało czy dostanie szlaban, czy nie. - Poza tym szlaban z tobą będzie przyjemnością - dodał chichocząc pod nosem.
Ryu
- Wow... wolniej - poprosił go Shin ziewając nieco i siadając na łóżku Chrisa. - Chcesz powiedzieć, że zgadzasz się na akt? - uniósł lekko brew.
Shin
- Nie mów mi, że boisz się szlabanu - jęknął Ryu, patrząc na Chrisa z powątpiewaniem, zaraz jednak wyszczerzył się do Shikiego.
- Ale sensei... bez tego byłoby tu nudno - oznajmił spokojnie, prowadząc Chrisa do kanapy i sadzając go na niej.
- Sensei to był mój pomysł i Chris nie ma z tym nic wspólnego - wyjaśnił spokojnie. - Proszę mu szlabanu nie dawać, on już schodzi ze strachu...
Ryu
- Łeee... szkoda - westchnął Shin, rozkładając się na łóżku Chrisa. - Hm to jaki prezent mu robimy?
Shin
Ryu popatrzył na Chrisa pobłażliwie, ale już tego nie skomentował.
- No więc... nie wyszło mi to zaklęcie powielania. No wiesz sensei, to co ma powielać samego siebie. Spróbowałem powielić przedmioty... i powieliło... tylko ze za dużo razy - przyznał się bez bicia.
Ryu
- No i teraz gadasz do rzeczy - klasnął w dłonie Sawada. - To kiedy jesteśmy umówieni? Już teraz? Jak się wstydzisz możemy to zrobić w pokoju życzeń na przykład...
Shin
Ryu złapał Chrisa za późno.
- Mou....czy ty nie wiesz jak to delikatniej powiedzieć? - jęknął na chłopaka.
- Ma nawet twoje włosy, zdjęcia z Shinem i Hiroto-senseiem... - zaczął wyliczać. - Ale to nie ważne... jak kontrolować to zaklęcie?
- Dobrze - Amakusa skinął lekko głową i popchnął Chrisa do wyjścia. - Widzisz? Obyło się bez szlabanu. Nie było czym się martwić - oświadczył spokojnie, zaczynając sprzątanie. - Powinieneś wziąc długą kąpiel... Ishiwara pożyczy ci klucz do łazienki prefektów.
- To tym bardziej się zrelaksuj. Dołączę do ciebie jak posprzątam, a potem... potem pomogę ci w nauce - zaproponował.
Ryu
- Okay, dla mnie bomba. Już mam wizję - pokiwał głową Shin, biorąc swoje przybory do malowania.
Shin
- Hai, hai. Nie będe ci przeszkadzać w nauce - obiecał pokazując mu 'peace'.
Ryu
- Pewnie, że sie spodoba! W końcu to będziesz ty na obrazie - zauważył Sawada. - Trochę pewności siebie miej...
Shin
- Nie ma mowy - puknął go w czoło. - Idź sobie zrób tą kąpiel, ja się szybko z tym uwinę i dołączę.
Ryu
- Dlaczego? - Shin przystanął przy posągu rycerza i wypowiedział hasło, po czym przesunął go i wprowadził Chrisa do pokoju życzeń. - Zauważ wreszcie, że jesteś świetnym facetem.
Shin
Ryu szybko uwinął się ze swoim bałaganem po czym spalił zdjęcia i bokserki, by wreszcie dotrzeć do łazienki prefektów. Wszedł do środka i usiadł na brzegu wanny zanurzając do wody nogi.
- Jak się czujesz?
Ryu
- To nie jest takie trudne - zaprzeczył Shin. - Wystarczy mieć kogoś kto w ciebie wierzy - ruchem różdżki przywołał kanapę. - Usiądziesz na kanapie z gitarą w dłoniach, jakbyś właśnie grał jakąś balladę - wyjaśnił krótko. - Reszta to twoja inwencja twórcza... nie jestem dobry w tłumaczeniu każdego małego gestu...
Shin
Ryu rozważył tę propozycję, chcąc odmówić, ale zdecydował jednak, że nie zaszkodzi mu.
- Jasne - mruknął rozbierając się i wchodząc do środka.
Ryu
- Perfect, jesteś urodzonym modelem - Shin poprawił mu jeszcze gitarę, stawiając przed sobą płótno na stelarzu. - Btw możesz opowiadać, nie musisz cały czas siedzieć w milczeniu.
Shin
- Możesz - Ryu objął go ramieniem przymykając oczy. Nadal nie czuł się komfortowo, a to niby on był odważniejszy.
Ryu
- No co ty? - Sawada zamrugał kilkakrotnie. - Szramy muszą być. Dodają ci uroku! - machnął różdżką by w pokoju zrobiło się cieplej.
Shin
Ryu schował się całkowicie pod wodą licząc w myślach tak długo aż uznał, że dłużej nie wytrzyma wstrzymywać oddechu. Złość niestety nie chciała mu przejść.
- Chris! - fuknął na niego ponownie wynurzając się z wody, ale zaraz nabrał głębokiego oddechu. - To nie z tobą mam problem, ok? - mruknął cicho. - Nie z tobą, tylko z samym sobą. To ja tu jestem ochydny i czuje się cholernie brudny - rzucił ocierając jednocześnie łzy. - Skończ z tym swoim 'jestem ochydny, nienawidzisz mnie, na pewno już mnie nie kochasz, nie ma za co mnie kochać' bo ile razy mam ci powtarzać że się mylisz? Cholera zacznij wreszcie zauważać, że cię kocham okay?! Dla mnie nigdy nie będziesz ochydny.
Ryu
- No jak to jak... dodają ci męskości głupolu. Poza tym Ryu kocha całego ciebie. Nie będę cię idealizował - mruknął. - Ideały są przereklamowane.
Shin
Ryu objął chłopaka dłońmi i oparł czoło o jego ramię, pozwalając mu na wszystko.
- Nic się nie stało... tylko nie zakładaj z góry, że to ty coś źle robisz, proszę cię
Ryu
Shin wywrócił oczyma i ściągnął koszulkę.
- Widzisz? Same żebra - wskazał na swoją figurę. - Nic więcej, a Shiki za mną szaleje - wzruszył ramionami zaczynając od szkicu. - Skoro cię kocha znaczy że jest za co.
Shin
- Bo ja... - Ryu nie bardzo umiał rozmawiać o tym co czuje. Nigdy mu to nie wychodziło, wolał to w sobie dusić, wolał by to ktoś z niego wyciągał. Zacisnął wargi mocniej. - Bo ja... ja wciąż ich czuję - wymamrotał cicho. - Ich dotych, ich twarze...
Ryu
- No właśnie, Ryu to szkieletor, gorszy od ciebie - żachnął się Shin. - Każdy jest na swoj sposób dziwny.
Shin
- Nie, ja... ja nie chcę cię skrzywdzić - przyznał cicho. - Nie chcę cię skazić - wymamrotał. - I boję się tego... zbliżenia.
Ryu
- On i tak je więcej niż zwykł - zauważył Shin. - I robi to w miarę regularnie... kiedyś nie jadł tydzień, teraz najwyżej trzy dni. To już sukces - zauważył Shin, skupiając się na dokładnym odwzorowaniu twarzy chłopaka.
Shin
- A nie możemy jeszcze zaczekać? - chłopak niczego tak się nie bał jak tego. Pierwszy raz w życiu nie był pewien siebie.
Ryu
- Hm... nie każdy musi lubić jeść prawda? - Shin uśmiechnął się pod nosem. - Ale może gdzieś tam leży przyczyna... zapytaj Shikiego. Ryu mu dużo mówi przecież - wzruszył ramionami. Ostatnio nawet spał z Shikim co noc.
Shin
- Dziękuję - Ryu uśmiechnął się do niego słabo, zaraz jednak całując go z pasją w usta.
Ryu
- Ale Ryu jest twoim facetem - wywrócił oczyma Shin. - Możemy umówić się, że będę przy waszej rozmowie - zaproponował. - Wspomogę cię jakby co.
Shin
- Ja ciebie też, naprawdę - ucałował go jeszcze w czółko. - Bardzo.
Ryu
- To przygotuj sobie serię pytań - powoli kończył szkic. - No wiesz, żeby zagłębiać się w niego powoli.
Shin
- O co tylko chcesz - Ryu zanurzył się jeszcze w wodzie, po czym i on wyszedł. Opatulił się ręcznikiem, by zaraz wciągnąć na siebie bluzę.
Ryu
- Daleko od Tokyo, niestety... ale i w miare daleko od Sakuranu... na szczęście - podsumował ich miejsce zamieszkania Shin. - Domek jest fajny, będziemy go malować w wakacje i urządzać - dodał z uśmiechem. - Hm... nie pamiętam nazwy miejscowości... to mugolskie miasteczko.
Shin
Ryu zagryzł wargi i wzruszył ramionami.
- Ja nie lubię jeść. Jem tylko po to by żyć. Nie odnajduję w tym przyjemności - mruknął wciągając spodnie. - Poza tym... nie chcę zapomnieć smaku naleśników mamy - dodał bardzo cicho.
Ryu
- Ja - Shin na chwilę przestał malować, by rozprostować kości. - Chcę w salonie na ścianie namalować wielkiego feniksa - dodał z uśmiechem. - Tylko jeszcze nie wiem czy Shikiemu będzie to pasowało.
Shin
- Bo nie czuję - wyjaśnił swobodnie. - To znaczy... czuję jakbym jadł papier albo piasek.
Ryu
- Nie na wszystko - uśmiechnął się do niego Shin. - Na mieszkanie w Tokio się nie zgodził - wyczarował dwa kubki gorącej czekolady i szlafrok, by Chris mógł się nim owinąć. - Przerwa.
Shin
- Ale ja się nie staram go poczuć. Nie chcę Chris. Nie chcę - westchnął Ryu. - Ktoś taki jak ja nie ma do tego prawa.
Ryu
- No ba, uczę się od najlepszych - usiadł obok niego na kanapie i upił łyk czekolady. - Nie będziemy używać magii przy remoncie.
Shin
- Po prostu tak jest - wymamrotał chłopak. - Możemy to zostawić? - zapytał go starając się tu nie wybuchnąć płaczem.
Ryu
- Zgodził się, ale... nie był zadowolony - zachichotał Shin.
Shin
- Nie rycz - jęknął Ryu, zabierając swoje rzeczy. - Przecież jem, nie musi mi smakować - żachnął się.
Ryu
- Oj jest, nawet nie wiesz jak bardzo! - Shin roześmiał się serdecznie. - Odkłada sprawdzanie esejów tak długo aż mu się ich uzbiera 500...
Shin
- Odezwał się ten co je więcej - burknął chłopak, obracając się na pięcie i spoglądając na niego. - A co mam ci mówić hm? I tak mi z tym nie pomożesz, Chris. Ja nie potrzebuję pomocy. Nie potrzebuję. Ja umiem sobie radzić sam. Chyba w tym jestem najlepszy - wymamrotał.
Ryu
- No... to jego wina niestety, nie moja - Shin uśmiechnął się do niego szeroko. - Ale spokojnie, z tego co wiem dziś będzie sprawdzał.
Shin
[tak trochę bardzo xD ale ryczy znowu... co wkurwi Ryu xD]
- To przestań się wreszcie o mnie martwić! - fuknął na niego Ryu. - Martwisz się o pieprzone pierdoły! Kompletnie nikomu nie potrzebne! JEM! - rzucił mu, zaciskając pięści aż do białości. - NIE UFAM CI?! No jasne! Nie ufam! Nigdy nie ufałem i nie zaufam! Jeśli naprawdę tak myślisz to chyba będzie lepiej jak się rozstaniemy - warknął i uderzając pięścią w ścianę wyszedł z łazienki.
Ryu
- Tak jest - Shin odłożył swój kubek i wrócił do swojego dzieła. Zacmokał krytycznie, po czym pokiwal lekko głową. - Będziesz piękny.
Shin
- TO TY TAK MYŚLISZ! TY UWAŻASZ, ŻE CI NIE UFAM! - stanął tuż przy nim, nie pomagając mu ani trochę. - I skoro chcesz tak myśleć to proszę bardzo, dam ci ku temu powody. Poza tym nie pomyślałeś czasem, że czegoś ci nie mówię bo staram się ciebie ochronić?! Nie pomyślałes o tym, że cały czas główkuję jak cię z tej cholernej Yakuzy wyciągnąć?! Myślisz, że dlaczego tak chętnie chodzę z Kazumą na misje?! Myślisz, że dlaczego zabijam i staram się trzymać?! Myślisz że dlaczego gdy wali mi się cały świat, idę do Shikiego-senseia, a nie do ciebie co?! - warknął na niego. - Bo jedno z nas musi być silne - żachnął się. - Bo jedno z nas musi być dla drugiego oparciem, a ja się boję! Boję że ty się złamiesz kiedy ja nie będę mógł cię wspierać! - wrzasnął na niego.
Ryu
- Cichaj, nie chcę słyszeć żadnych wymówek. Jak mówię, że będziesz piękny to tak będzie - burknął Shin.
Shin
- Nie chcę cię łamać, ok? Bo wiem, że cokolwiek ci powiem, zaczniesz płakać, marudzić mi o tym jak miałem ciężko i tak dalej. Ale to już wiesz. Wiesz, że moje życie to nie bajka. Wyciągnę cię z Yakuzy, tylko musisz mi dać trochę czasu - mruknął chłopak.
Ryu
- No i tak ma być. Pewność siebie chcę widzieć - odparował Shin
Shin
- Nie oczekuj ode mnie niemożliwego Chris. Wyciągnę ciebie, ja sobie tam poradzę. Zresztą nawet jeśli wyciągnąłbym siebie... to tylko po to by zginąć z rąk dziadka. Nie dziękuję - pomógł mu wstać. - Idziesz do łóżka.
Ryu
- No ja myślę - Shin zaczął nanosić kolory na obraz. - Powiedz Chris... dlaczego Shi-chan się mną jeszcze nie znudził?
Shin
- Ale...ale ja nie śpię u siebie - Ryu przełknął głośno ślinę. - Ja chodzę spać do Shikiego-senseia - przyznał się cicho. - Ale...ale mogę z tobą zostać aż zaśniesz.
Ryu
- Nie wiem... ja nie wiem za co można mnie kochać - przyznał cicho Shin.
SHin
- Bo nie radzę sobie Chris - odparł cicho Ryu. - Nie potrafię zasnąć, jak już zasypiam śni mi się... - zacisnął pięści i urwał. - Nie ważne, wszystko gra.
Ryu
- Mhm tak, raz...o to całe Tokyo - przyznał Shin. - Ale to głupia kłótnia była. Shiki raczej się nie kłóci, denerwuje to tak...owszem ale nie kłóci.
Shin
[dzisas... trudny związek...]
'Bo nie traktuję cię jak własnego ojca' Ryu był u kresu wytrzymałości i tylko samą siłą woli powstrzymał się od odburknięcia.
- Mogę - rzucił krótko.
Ryu
- Mhm nie wiem... czasem przydałaby się kłótnia do rozładowania napięcia - odparł Shin, zajmując się odwzorywowaniem szczegółów. - Wy często się kłócicie?
Shin
- Nie ma za co - wymamrotał chłopak wchodząc do dormitorium 7-klasistów.
Ryu
- Mhm może za bardzo się martwisz - rzucił swobodnie Shin. - Albo martwisz sie nie o to co trzeba.. albo po prostu Amakusa nie przywykł do zamartwiających się ludzi - roześmiał się serdecznie.
Shin
Ryu uśmiechnął się słabo kładąc się obok niego. Przymknął tylko oczy już nawet nic nie mówiąc. Uznał, że powrót do swojego normalnego wcześniej milczenia będzie lepszy. Objął Chrisa ramionami i pozwolił mu się mocniej wtulić.
Ryu
- Może właśnie to go najbardziej denerwuje - zaproponował nieśmiało. - Hm a może nie samo martwienie co fakt, że nie skupiasz się na egzaminach tylko zajmujesz się jego zdaniem pierdołami?
Shin
Ryu skinął tylko głową, muskając ustami czoło Chrisa. Tulił go mocno, póki ten nie zasnął po czym westchnął cicho, samemu też próbując zasnąć. Udało mu się to tuż nad ranem, by po godzinie obudzić się z zamierającym na ustach krzykiem. Poczuł łzy płynące ciurkiem i nie mógł ich zatrzymać. Nie ruszył się jednak by nie obudzić Chrisa.
Ryu
- To odpoczywaj bez niego. Nie jesteście przecież ze sobą zrośnięci Chris. Dajcie sobie trochę przestrzeni - rzucił swobodnie, po czym pokazał mu to co do tej pory namalował. - Teraz pracuję nad gitarą.... nadal nie wygląda dobrze.
Shin
Ryu pokręcił przeczącą głową.
- Nie śpię normalnie - wymamrotał, ocierając szybko łzy. - Nie zawsze - zazgrzytał zębami, chowając głowę w klatce piersiowej Chrisa.
Ryu
- Trafiłeś pod zły adres! Żeby się Shikiego doprosić by gdzieś wyszedł - jęknął przeciągle. - Kociak... to jest wojna domowa normalnie! - zachichotał i podrapał się po głowie. - Ale nie przeszkadza mi to, czasem gdzieś wyjdziemy. Hai hai nie zapomnę - obiecał szybko.
Shin
- Kazuma zabija...zabija dzieci - wyjąkał mu w koszulkę. - Zabija... - wcisnął głowę mocniej w jego koszulkę i zaszlochał cicho.
Ryu
- Nie przesadzaj Chris. Też od czasu do czasu wychodzicie - mruknął Shin, zabierając się za uzupełnianie gitary.
Shin
- Ale...ale przy tym jestem... i nie robię nic... nic by to powstrzymać - wymamrotał chłopak, wciąz trzęsąc się w jego ramionach.
Ryu
- Chris to skończ Sakuran i wtedy będziesz miał więcej czasu - zauważył spokojnie. - Założysz ze mną biznes. Ah! Właśnie... - wygrzebał z kieszeni czekoladową żabę i rzucił w stronę Chrisa. - Smacznego.
Shin
- Więc przestań się mną zamartwiać - burknął Ryu ocierając już łzy i patrząc na niego butnie. - Tylko zabierz się do nauki i zdaj owutemy najlepiej ze wszystkich uczniów Sakuranu - ucałował go lekko w usta.
Ryu
- A tam, o takim nowym pomyśle na moje życie - odparł z uśmiechem i podśpiewując sobie pod nosem 'Paradise' wrócił do malowania.
Shin
- Przestań się tak o mnie martwić. Nie masz o co - westchnął Ryu. - Wkurza mnie to - burknął. - Martwisz się nie o to co trzeba teraz.
Ryu
- Już kończę, możesz się ubrać. Ostatnie poprawki mogę zrobić bez modela - uśmiechnął się do niego lekko.
Shin
- No to zrób sobie listę - Ryu odszukał skrawek papieru i położył go przed Chrisem. - Twoich priorytetów, tylko masz być tu egoistą. Na pierwszym miejscu jesteś ty.
Ryu
- Naprawdę, a co? Ja nie upiększam niepotrzebnie - puścił do niego oczko, bawiąc się teraz kolorami.
Shin
- Jesteś strasznie uparty - westchnął Amakusa. - Hm ale dobrze... więc do testów nie będziemy się spotykać za często. Nie będę ci wówczas przeszkadzać - klasnął w dłonie.
Ryu
- No ba, przecież wiem. Nie trzeba mi tego powtarzać - pokazał mu język, odkładając pędzel.
Shin
- Przestań - złapał jego ręce. - Nie drap tak - mruknął. - Tylko się tym krzywdzisz - dodał patrząc mu prosto w oczy. - Chodź do mnie - pociągnął go za rękę i zaprowadził do siebie, po czym wręczył mu mufinkę babci Shikiego. - Smacznego.
Ryu
- Ryu ma swoje mieszkanko przecież. Znajdzie miejsce - uśmiechnął się do chłopaka przyjaźnie. - Ale daj mi dokończyć. Tylko musimy poczekać aż ta warstwa wyschnie.
Shin
- Babcia Shikiego mi dała - odparł spokojnie. - Ale jeszcze nie jadłem - pokazał mu całe pudełeczko mufinek i pudełeczko z herbatką.
Ryu
- Więc będzie miał gdzie powiesić - uniósł kciuk do góry. - No co ty myślałes, że nie będzie miał gdzie? Już on miejsce znajdzie!
Shin
- Poprosić ją by zaopiekowała się Yuukim - wyjaśnił pokrótce Ryu. - Spróbuję ale jak będę głodny.
Ryu
- To się rozumie samo przez się! - Shin usiadł obok niego i objął go ramieniem. - To chyba jasne, co nie?
Shin
- Tak... Yuukim - wyciągnął z kieszeni zdjęcie jego trzymającego chłopca. - To jest Yuuki - uśmiechnął się lekko.
Ryu
- Dzięki - Shin poklepał go lekko po głowie. - Ale to jest do wypracowania.
Shin
- Dzieckiem... mężczyzny, którego musieliśmy wyeliminować - mruknął cicho Ryu. - Kazuma chciał go zabić, ale no ja nie chciałem - westchnął ciężko. - No i babcia senseia się nim zajęła.
Ryu
- Prawda? Uzdrawiam spojrzenie ludzi na samych siebie - uśmiechnął się szeroko Shin. - Ale swojego autoportretu nigdy nie namalowałem...
Shin
- Dobrze, tylko potem nie bądź zły jak ci się jakaś dziwna trafi - uśmiechnął się do niego Shin, wchodząc do jego gabinetu jak do siebie i od razu rzucając się na łóżko.
Shin
- Może po prostu bierze mnie grypa - zaproponował spokojnie Hiroto.
Hiroto
- Dobrze sensei - Ryu pożegnał się z nim i ominął Kazumę, by zaraz puścić się biegiem do szkoły. Nie chciał teraz z nim rozmawiać.
***
Ryu ziewnął szeroko siedząc na zajęciach z OPCM. Przetarł zmęczone oczy i jednak skapitulował. Ustawił sobie podręcznik przed sobą i rozłożył się na ławce decydując się na nie słuchanie. Shin twierdził, że wystarczy nie słuchać a wiedzieć o co chodzi... dobra... to się nie trzymało kupy.
Ryu
- Możesz - uśmiechnął się lekko Ryu. - To znaczy... zapytam Shikiego-senseia i jego babcię czy możesz... bo to jej dom w końcu...
Ryu
- Mhm, bo wychodzi ze mnie potwór? - uśmiechnął się do niego Shin, po czym westchnął ciężko.
Shin
- Ale teraz do nauki - polecił mu tylko, samemu wyciągając swoje eseje do nadrobienia.
Ryu
- Ja...a ty nie zaprzeczyłeś! - puknął go w czoło. - Naprawdę jestem takim potworem?
Shin
- Dobrze - Ryu nie widział obiekcji. Wziął sobie jedną mufinką i ugryzł ją powoli przeżuwając. Poszedł za Chrisem. - Dobra jest - mruknął pod nosem.
Ryu
- Dziękuję bardzo - Shin westchnął ciężko i skapitulował. Skończył obraz po czym wręczył go Chrisowi. - Proszę.
Shin
- Trochę, nie jest taka zła - mruknął tylko zawracając. Tym razem ruszył na błonie.
Ryu
- Jak to jak? Zapozujesz mi na Duchu - uśmiechnął się do niego szeroko. - W końcu coś muszę wysłać na uczelnię...
Shin
- Masz dla mnie... - Ryu zamrugał kilkakrotnie, po czym uśmiechnął się do niego szeroko i ucałował go w usta. - Nie trzeba było - odparł.
Ryu
- Jutro - Shin zatarł radośnie ręce. - Będzie fajnie.
Shin
- Nie trzeba - pokazał mu język i odwinął prezent. Zatkało go w pierwszej chwili. - Rozebrałeś się przed Sawadą? - spojrzał na Chrisa zdziwiony. - Teraz już ci nie uwierzę, że się krępujesz - zachichotał całując go w usta.
Ryu
- Nie pogryzie. Nie martw się tym! - Shin westchnął ciężko. - Duch jest kochany.
Shin
- Jest piękny, tzn ty jesteś piękny - ucałował go raz jeszcze. - Dziękuję.
Ryu
- Do jutra - pokiwał mu na dowidzenia Shin, po czym kichnął zamaszyście. - Szlag by to... dlaczego wszyscy animagowie w szkole muszą lubić koty...
Shin
- Powtórzysz to kiedyś? - zapytał go zaraz ze śmiechem. - Uczymy się - klasnął w dłonie.
Ryu
- Nie są fajne - wzdrygnął się. - Duch jest fajny...
Shin
- To jak zbiorę kolekcję twoich aktów, co? - zrobił do niego słodką minkę, po czym rozłożył się wygodnie na trawie rozpoczynając czytać lekturę.
Ryu
(pliiis pomoz... bo ja dzis nie mysle)
- Hm poproszę Shina o twój akt na ścianie - roześmiał się serdecznie Ryu, przerzucając stronę.
Ryu
[arigatou gozaimashita! <3]
Shin pojawił się przed nim pięć minut później, kichając raz po raz.
- Przepraszam - mruknął i kichnął raz jeszcze. - Możemy ruszać - otarł łzy z oczu i wytarł nos. - Dopadła mnie alergia... na transmutacji dziś zamienialiśmy przedmioty w koty...
Shin
- Pff to nie tak - wywrócił oczyma Ryu. - Chcę cię po prostu mieć w pokoju i już - wyjaśnił swobodnie.
Ryu
- Ale ona to wie... tylko ostatnio zalazłem jej za... - psiknął ponownie. - za skórę - westchnął, kiedy Duch do nich dołączył. - Idziemy i nie widziałem cię na zajęciach transmutacji... byłem zbyt zajęty ściganiem się z Ishiwarą.
Shin
- Ale oryginał nie zawsze przy mnie jest - zauważył ze śmiechem. - Ten obraz jest piękny - dodał patrząc jeszcze raz na dzieło Shina.
Ryu
- Na polance, położysz się obok Ducha, on cię obejmie łapą. Będziesz udawał że śpisz, a on będzie cię strzegł - wyjaśnił spokojnie, po czym znów kichnął. - Tylko... mi przejdzie - westchnął.
Shin
- No, wyszedłeś świetnie - potwierdził mu Ryu.
- Nie zrobi - Shin poklepał Ducha po łebku i zatrzymał się na polance. - Kłaść się poproszę - klasnął w dłonie, a Duch wykonał polecenie bez szemrania. Polizał jeszcze Chrisa po ręce by dodać mu pewności siebie.
Shin
- Doobrze - Ryu niechętnie wrócił do swojej lektury, by zaraz jednak zapalić papierosa.
Ryu
- Perfecto - Shin uniósł kciuk do gory i rozpoczął szkicowanie. - Tworzycie piękną parę - zachichotał.
Shin
- CHRIS! - Ryu spojrzał na niego z wyrzutem i zatrzasnął książkę. - Idę na stronę, zapalę i wrócę - obiecał. - Popilnujesz moją książkę i obraz?
Ryu
- Jest bardzo, lubię na nim spać - uśmiechnął się lekko Shin. - Jak jestem chory to zawsze mnie grzeje - dodał zaraz rozpoczynając szkicowanie.
Shin
- Tak, tak wiem - odparł spokojnie Ryu. - Tylko ja póki co nie chcę zrywać z tym nałogiem.
Ryu
[uwaga uwaga tak! zaczynam calkiem new wątek xD]
Shin odwiedził Tokio by zanieść na uczelnię swoje obrazy i złożyć podanie o przyjęcie. Dostał wiadomość, że będzie musiał jeszcze przyjechać na egzamin, co przyjął do wiadomości i już miał wracać, gdy Chris wpadł na niego w obłąkaniu.
- Chris? - złapał chłopaka w ramiona. - Co się stało? Znów Yakuza? Ktoś cię ściga? - zapytał go instynktownie zabierając chłopaka do ciemnej alejki.
Shin
Ryu wrócił do niego gdy tylko skończył palić i powrócił do nauki.
- Ano ne... - spojrzał na Chrisa. - Dlaczego chcesz być uzdrowicielem?
Ryu
- Kto? Kazuma? - Shin uniósł lekko brew. Przecież Tsukasa traktował Chrisa dość łagodną ręką, żeby nie powiedzieć że zbyt łagodną. - Hej spokojnie, spokojnie... - Shin przytulił go mocno do siebie i zaczął gładzić go po plecach. - Teraz nie najlepiej jest wracać do Sakuranu... on cię tam znajdzie przecież...
Shin
Ryu pokiwał lekko głową, po czym wrócił do swoich zajęć.
- Sugoi ne... jesteś niesamowity - mruknął w końcu.
Ryu
- Przyzwyczaić - powtórzył za nim Shin, wciąż nie wypuszczając go z objęć. - Zwariował - fuknął chłodno. - Jak się Amakusa o tym dowie... - podrapał się po głowie. - Mou... ok... wracaj do Sakuranu, a ja sobie z nim pogadam - zdecydował szybko, spoglądając na Chrisa.
Shin
- Nie umniejszaj swojej wspaniałości - mruknął tylko Ryu
- Ryu musi się dowiedzieć. Kazuma coś mu obiecał - przypomniał mu Shin. - No już, przeteleportuj się do Sakuranu, a ja porozmawiam z Kazumą - polecił mu puszczając go i wychodząc na przeciw Tsukasie. - Yo - przywitał się z nim.
Shin
- Ale nie przeszkadza ci to i chcesz kontynuować tradycję, mimo że masz wybór - zauważył z uśmiechem Ryu.
Shin wrócił do Sakuranu godzinę później i mimowolnie od razu udał się do gabinetu Shikiego. Uśmiechnął się lekko widząc śpiącego Chrisa.
- Już z nim lepiej? - upewnił się tylko siadając obok niego.
Shin
- Mhm to dobrze, prawda?
Ryu
- Dobrze - Shin z łatwością wziął Chrisa na ręce i wyniósł go z gabinetu Shikiego.
Ryu pokiwał raz jeszcze głową, przyjmując to do wiadomości.
- W takim razie w porządku - mruknął tylko.
Ryu
Shin westchnął przeciągle, odrywając wzrok od swojej książki. - Nie dziwię się już, że Amakusa ma czasem dość - poczochrał się po włosach. - Zmienimy cię, mam jeszcze parę miesięcy na to.
Shin
Ryu wzruszył lekko ramionami, nie odrywając wzroku od swojego eseju, który teraz zawzięcie skrobał.
- Nie mam zielonego pojęcia Chris - odparł tak szczerze jak tylko mógł.
Ryu
- Straciłeś przytomność na OPCM. Ten stress cię kiedyś wykończy, mówię ci - odparł swobodnie Shin, odkładając książkę na swoje łóżko i siadając na łóżku Chrisa. Duch automatycznie też na nie wskoczył. - Sio mi stąd darmozjadzie - Sawada przez chwilę siłował się z wilkorem zanim skapitulował i oparł się o niego wygodnie. - Potem przeleżałeś w łóżku. Byłeś osłabiony - wyjaśnił dalej. Kiedyś przyjaciele mówili mu, że jest perfekcyjnym kłamcą. Postanowił teraz zrobić z tego użytek. - Chris musimy poważnie pogadać.
Shin
[a upijaj ^^ matko ich związek jest straszny...]
- To dobrze, cieszę się - Ryu uśmiechnął się pod nosem, ale nawet nie spróbował oderwać się od eseju.
Ryu
- O tobie, o Ryu i twoim zachowaniu - wyjaśnił spokojnie. - Chris przestań zachowywać się jak ofiara, dobrze? - poprosił bez ogródek. - Mówię ci to szczerze, jako przyjaciel - westchnął. - Przestań, bo to może zamęczyć każdego.
Shin
- Ok, ok - Ryu machnął lekcewaząco dłonią, kompletnie pochłonięty swoim zajęciem. W końcu mieli się uczyć, prawda? Przełączył się na ten tryb.
Ryu
- Ale co się starasz? - zapytał go cicho Shin. - Masz manię przepraszania za nic...
Shin
Ryu nawet nie zauważył, kiedy minął czas. Skończył trzeci esej i dopiero wtedy się rozprostował ziewając przy tym szeroko.
Popatrzył na Chrisa ale nie odezwał się. Wolał mu nie przeszkadzać w nauce.
Ryu
- Bo żeś sobie wybrał faceta... - westchnął Shin. - Jakbyś sobie wybrał jakiegoś profesora to nie byłoby problemu. Bardziej doświadczeni... i wiedzą jak się zachować. Jesteś pierwszym facetem Ryu, a on ma problemy z właściwym okazywaniem uczuć. Gorzej być nie mogło... no mogło... mogłeś zakochać się we mnie...
Shin
Ryu usiadł za nim i objął go delikatnie ramionami, przytulając się do jego pleców.
Ryu
- Czasem... - wywrócił oczyma. - Przestań po prostu twierdzić, że jesteś okropny i nic nie warty - puknął go w czółko palcem. - Bo to mój tekst, prawa autorskie mi się należą.
Shin
- Ja do owutemów mam jeszcze 1,5 roku - zauważył spokojnie Ryu. - Miałem tylko kilka esejów do napisania - dodał z uśmiechem.
Ryu
- Okay - Ryu puścił go i zebrał swoje książki i obraz. - To ty się tu ładnie ucz, ja idę odnieść moje rzeczy i lecę na trening - ucałował Chrisa w policzek.
Ryu
- Za każdym razem jak ci się wymsknie będziesz mi płacił. Wzbogacę się - Shin wyczarował świnkę i postawił ją na szafce Chrisa. - Tylko niech ci nie przyjdzie oszukiwać. Świnka to wyczuje - pogroził mu palcem przed nosem.
Shin
- To widzimy się na kolacji - ucałował go raz jeszcze, już zastanawiając się gdzie powiesi obraz.
Ryu
- Zobaczysz, że nie opłaca się tak mówić i myśleć - poczochrał Chrisa po głowie.
Shin
Ryu dołączył do Wielkiej Sali, gdy już w środku zaczęło się przerzedzać. Odnalazł Chrisa i usiadł obok niego.
- Tosta poproszę - przytulił głowę do jego ramienia.
Ryu
- No ja myślę. Spróbowałbyś nie - pogroził mu palcem Shin.
Shin
- Męczący - ugryzł tosta i przeżuł go kilka razy, po czym połknął go. - Robisz coś dziś wieczorem? - zapytał go zaraz. - No wiesz nauka... esej... coś z czego nie możesz zrezygnować?
Ryu
- Nie ma za co - poklepał go po ramieniu i przytulił mocno. - Zawsze do usług.
Shin
- A poszedłbyś ze mną odwiedzić Yuukiego? - zaproponował Ryu, nieco się mieszając przy tym. W końcu Chris mógl nie mieć ochoty na spędzanie czasu z małym dzieciakiem. - Um ale jak nie chcesz to nie musisz.
Ryu
- Chętnie jej posłucham. Uwielbiam słuchać twoich kompozycji - wyszczerzył si,ę do niego. - Słowa też są?
Shin
- To super - uśmiechnął się do niego Amakusa, kończąc tosta. - No to możemy już iść, tylko... skoczymy jeszcze do dormitorium dobrze? Babcia Shikiego chciała sushi prosto z Japonii... więc obiecałem jej przywieźć - dodał biorąc Chrisa za rękę. - Ale musisz posmakować... bo jak wyszło dobrze, to tobie też zrobię.
Ryu
- Ryu wie co dobre - Shin wtulił się w Ducha czekając aż Chris zacznie grać.
Shin
- Fajna z niej babka - skinął głową Ryu. - Um przepraszam - dodał po chwili spoglądając na Chrisa. - No wiesz, że... zrobiłem to sushi dla niej, no ale ja nie wiem jak doprawiać, niezbyt dobry jestem w kuchni - westchnął ciężko.
Ryu
- Nie za bardzo mu słodzisz? - zapytał Shin, kiedy Chris skończył grać. - Podoba mi się melodia... a twój głos pasuje do niej wyśmienicie.
Shin
- No to musimy zrobić przystanek w susharni... w Tokio. Kyuu twierdzi że jest najlepsza - Ryu westchnął ciężko, wyrzucając sushi do śmietnika. - Kocham cię.
Ryu
- Wiesz... a ty siebie w jakich widzisz? - Shin uniósł lekko brew spoglądając na Chrisa wyczekująco. - On został tak wychowany...bądź nie wychowany... że widzi się w takich barwach, ale ty lepszy nie jesteś - pstryknął go w nos Shin. - Ba... nawet ja widzę siebie w czarnych barwach - zagwizdał nieco, a Duch prychnął. - Wielkie dzięki zdrajco - trzepnął zwierze przez łeb.
shin
- Pewnie nie wiem - zgodził się z nim Ryu, łapiąc go za rękę. Przeteleportował ich najpierw do Tokio, gdzie nabył sushi, a potem wprost przed dom babci Shikiego. - Dobry wieczór - przywitał się z kobietą wręczając jej sushi. - To jest Chris - przedstawił chłopaka, trzymając jego rękę.
Ryu
- Ale mimo wszystko coś w ciemnych barwach widzisz - uśmiechnął się lekko Shin. - Ryu widzi w czarnych barwach całą swoją osobę, ale jak jesteś z nim... to wydaje się trochę jaśnieć - wzruszył ramionami uznając że to nie ma sensu.
Shin
Prześlij komentarz