Imię: Christopher (ale większość
ludzi skraca do „Chris”)
Nazwisko: Lightman
Ur:12.12
Wiek:17
Wzrost:165
Waga:45
Orientacja: homo
Różdżka.:włos jednorożca, orzech,
10,5 cala
Patronus:słowik
Bogin:śmiejący się z niego tłum
Historia: Co tu dużo mówić. Sierota,
rodzice zmarli mu niewiele przed tym jak dostał list z Sakuranu. Ma
starszego brata, który opiekował się nim zanim Chris nie poszedł
do szkoły. Dzieciństwo miał raczej szczęśliwe, przesycone magią
jak i światem mugoli ponieważ jest półkrwi, co mu wcale nie
przeszkadza i nie czuje się przez to gorszy. Ojciec był przystojnym
angielskim prawnikiem a matka Koreanką czystej krwi czarodziejką
zafascynowaną Francją.
Charakter:Nieśmiały i cichy za to
strasznie pyskaty. Nigdy niczego nie mówi wprost, zawsze zagadkami.
Jeśli chce potrafi dopiąć swego lub się zdenerwować.
Wykorzystuje sposoby których kiedyś nauczył go brat, mianowicie
jak rozpoznawać kłamstwa. Mimo wszystko lubi się uśmiechać,
uważa, że śmiech to zdrowie.
Wygląd: Mimo tego, że jego ojciec był
anglikiem wygląd całkowicie odziedziczył po matce. Ciemnobrązowe,
ładnie przystrzyżone włosy oraz czarne typowo azjatyckie oczy.
Chudy i niski ale nie za bardzo mu to przeszkadza, tylko czasami jak
stanie obok kogoś wyjątkowo wysokiego jest mu trochę głupio.
-gra na gitarze ale nie śpiewa.
-czyta książki
-uwielbia muzykę, sam nie wie czemu to
go po prostu uspokaja.
659 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 601 – 659 z 659- A możemy zajrzeć do malucha? - Ryu spojrzał na kobietę wyczekująco, a gdy ta się uśmiechnęła pociągnął Chrisa na górę i wprowadził go do pokoju małego. - Chris to jest Yuuki - wskazał na łóżeczko maluszka i ukucnął przy nim zaraz, by pogłaskać chłopca po główce.
Ryu
- Wiem, mnie trudno zrozumieć - westchnął Shin. - Chodzi mi o to, że z tobą jest pogodniejszy.
Shin
- Tylko nie ma już rodziców, a um ja jestem ich mordercom - rzucił cicho w przestrzeń Ryu, zabierając dłoń z policzka malca. - Znienawidzi mnie.
Ryu
- Wiem, bo ty działasz cuda - Shin puścił do niego oczko.
Shin
- Ale to będzie oszukiwanie go wtedy - zauważył cicho Ryu, spoglądając to na Chrisa, to na malca.
- Upiekłam babeczki, wypijecie coś? - kobieta postanowiła przerwać im chwile samotności.
Ryu
- Nie zaprzeczaj głupolu - Shin trzepnął go przez łeb. - Bo skarbonka zacznie mi się napełniać.
Shin
- Tak - chłopak podniósł się z podłogi i złapał Chrisa za rękę. - A są rogaliki? - zapytał z lekką nadzieją w głosie. - Musisz ich spróbować - żachnął się do Chrisa.
Ryu
- Dobrze działasz - poklepał go po główce. - Działaj tak dalej.
Shin
- Nie wszystkie. Lubie tylko jedną herbatkę i rogaliki - odparł zgodnie z prawdą schodząc na dół wrac z Chrisem. - Nie złość się...
Ryu
- Bo tak jest. Ryu-chan nie umie być miły - pokazał mu język. - No chyba, że czegoś chce...
Shin
- Bardzo śmieszne - burknął chłopak, siadając na fotelu, który już sobie zaklepał od kilku wizyt u kobiety.
Ryu
- To dobrze, prawda? Niczego ci wtedy nie brak - uśmiechnął się do niego SHin.
- Nie rób mi tego... nie eksperymentuj na mnie - jęknął przeciągle Amakusa. - Czemu tam siedzisz? - zapytał go zaraz wyciągając do niego ręce.- Chodź chudzielcu!
Ryu
- Oh 24 na dobe, 7 dni w tygodniu i 365 dni w roku - odparł Sawada swobodnie. - To tak powszechne uczucie, że już mi nie robi...
Shin
- Wiem, wiem - Ryu ucałował go w policzek i przytulił go mocniej do siebie, opierając głowę o jego ramię.
Ryu
- Wieczory, niektóre... nie wszystkie - westchnął cicho Shin. - Weekendy czasami... i to wszystko.
- Nee... to on wygląda uroczo, ja tu jestem tylko tłem - uśmiechnął się do niej Ryu. - Babciu... sensei mówił, że ty wiesz wszystko. Skąd tyle wiesz?
Ryu
- Wiesz jak się kogoś kocha to każda chwila z tą osobą jest magiczna - zauważył Shin. - Nie ważn jest ilość, tylko jakość.
Shin
- Szkoda - westchnął ciężko Ryu, całując Chrisa w policzek i przytulając go mocniej do siebie.
Ryu
Shin uśmiechnął się do niego lekko.
- No to ciesz się tymi chwilami - poradził mu.
Shin
Ryu spojrzał na nią nieco zaskoczony, przyciągając do siebie mocniej Chrisa.
- Więcej już tu nie przyjdę - szepnął mu do ucha. - Jak to robisz? - zapytał głośniej kobietę.
Ryu
- No to dobrze - Shin usiadł wreszcie i przytulił do siebie Chrisa. - Poczekaj trochę, pewnie po zakończeniu szkoły będzie lepiej.
Shin
- Ale to nie w porządku - westchnął ciężko Ryu, sięgając po herbatkę i dając jej posmakować Chrisowi. - Wiem - uśmiechnął się szeroko. - Chyba aż za bardzo... babciu bo ja chyba jestem mniej pewien siebie niż Chris - zauważył cicho, specjalnie mówiąc o tym przy Chrisie. - A przynajmniej pod względem... uczuć, siebie...
Ryu
- No to się nie skończy, nie może - uśmiechnął się do niego Shin, po czym oparł głowę o ramię Chrisa. - Chris... nie jadłem od 3 dni - przyznał się cicho. - Wszystko co jem... wymiotuje... nie mogę powiedzieć Shikiemu, on się zmartwi za bardzo. A to uhm chyba reakcja na stress - dodał.
Shin
- Ja nie umiem o tym rozmawiać. Nie umiem rozmawiać o tym co we mnie siedzi - żachnął się Ryu, tuląc chłopaka mocniej do siebie, nie chcąc go puszczać.
Ryu
- Mam się spotkać z mamą - wyjaśnił cicho Shin. - Boje się tego spotkania - dodał zaciskając nieco pięści. - Bardzo - spojrzał Chrisowi prosto w oczy. - To chyba... taka reakcja na strach.
Shin
Ryu uśmiechnął się słabo i wtulił mocniej w Chrisa. Przez chwilę pozostał w tej pozycji, rozkoszując się ciszą.
Ryu
- Ale ja się jej boję... ona jest niezrównoważona, umie sobie poradzić z każdym - wyjaśnił po krótce. - I ja... boje się o Shikiego i nie chce by tam szedł - poczuł żółć napływającą do ust. odruchowo wyczarował miskę i zwymiotował do niej. - Cholera... poloze się - zdecydował.
- Tak - zgodził się Amakusa, nieco poluźniając uścisk, ale nie tak znowu mocno. Ucałował Chrisa w policzek.
Ryu
- Uhm też muszę zacząć z nim trenować - wymamrotał chowają się pod kołdrą. - Ale gorzką herbatkę - poprosił tylko.
Shin
- Oj tam przeżyjesz trochę - roześmiał się Ryu, po czym u,śmiechnął się lekko do kobiety. - Jak przyjdziemy następnym razem to trochę wcześniej... może mały spać nie będzie. Polubi cię - zwrócił się do Chrisa.
Ryu
- A ma jeszcze te zdjęcia? - zapytał go Shin, odbierając miseczkę z kisielem i trochę go jedząc. - No i jacy byli oczami osoby trzeciej? Hm no i tak... może zechce mnie potrenować...
Shin
- No ba, mnie kocha - pokazał mu język Ryu. - A mogę go potem wziąć? - zapytał szybko kobiety.
Ryu
- No tak... ale nigdy nie pokazuje - zacmokał wzdychając ciężko. - Chris... chodźmy pogrzebać w rzeczach Shikiego. Może znajdziemy album ze zdjęciami!
Shin
- Super - ucieszył się Ryu, wstając i sadzając Chrisa na fotelu. Dopił swoją herbatką, po czym uśmiechnął się do chłopaka. - Pokochasz go - oświadczył.
Ryu
- No to możemy zrobić bardziej ekstramalnie... - Shin klasnął w dłonie, odkładając kisiel na szafkę. - Przeszukajmy Kanzakiego - wyszczerzył się do niego, po czym złapał Chrisa za rękę i pociągnął go w stronę gabinetu Hiroto.
Shin
- Bo to jeszcze dziecko - wyjaśnił spokojnie Ryu. - Musi mieć jakąś rodzinę... musi mieć - zacisnął wargi by nie powiedzieć, że nie ma mieć takiej rodziny jaką on miał. Kiedy zeszła babcia z chłopcem, Ryu od razu wziął go na ręce witając się z nim. - I wiesz co? - zapytał malucha. - Dzisiaj poznasz wujka Chrisa. Musisz wiedzieć, że wujek Chris jest najłagodniejszą istotą jaka chodzi po ziemi - pogłaskał malucha po główce przytulając go do siebie.
Ryu
- No chciałem pogrzebać u Shikiego bo mi wolno grzebać u niego w rzeczach. Ma tylko jedną szafkę gdzie prosił by nie zaglądać. Powiedział że powie w swoim czasie. Podejrzewam że albumy ma w części które są dozwolone do moich oczków - pokazał mu język. - Ale ty wybrałeś opcję ekstremalną. Jak się Kanzaki zdenerwuje to czeka nas szlaban. Będzie zabawnie - uśmiechnął się szeroko, rozbrajając zamek od gabinetu Hiroto spinaczem. - Btw wiedziałeś, że Kanzaki zabezpiecza drzwi zaklęciem i można się tu włamać jedynie po mugolsku? Wiesz... ma jakis tam fetysz który mówi 'jak nie trzeba magii to nie używam'.
Shin
- Zaraz tam uratował... - Ryu wywrócił oczyma, pozwalając maluszkowi złapać Chrisa za paluszek i ścisnąć go mocno. - Widzisz jaki siłacz? Będzie silnym chłopcem.
Ryu
- Ale Kanzaki robi fajne szlabany - żachnął się Shin, otwierając drzwi od gabinetu Hiroto i wpychając do środka Chrisa. - Wiesz uczysz się przy nich, robisz eliksiry pod okiem Kanzakiego - Zamknął zaraz drzwi i zamknął również okno. - Na wszelki wypadek... jakby wampiak chciał oknem wejść - rzucił do Chrisa.
Ryu skinął głową i rozsiadł sie wygodnie na dywanie po turecku z malcem na kolanach. Chłopiec wciąż wpatrywał się w Chrisa wielkimi oczkami.
- Chcesz go? - zapytał go Ryu, podając mu maluszka. - Musi się z tobą oswoić... babcia mówi, że mały za mną tęskni, ale wątpię w to - machnął lekceważąco dłonią. - Za mną nie da się tęsknić...
Ryu
- A ty myślałeś, że gdzie trzyma krew od niewinnych uczniów co? - zapytał go Shin, otwierając lodówkę i pokazując mu skąpe zapasy Kanzakiego. - Patrz, nawet ma podpisaną grupę krwi - zachichotał. - Może jedna jest lepsza od drugiej? Nie wiem... - wzruszył ramionami. - Chcesz posmakować?
Shin
- Ale ty jesteś wyjątkowy - skradł buziaka Yuukiemu, po czym posprzątał szklanki, wyręczając babcię Shikiego w zmywaniu.
- Miałam jednego, wyrodnego wnuka, nagle zrobiło mi się ich trzech - zaśmiała się kobieta, siadając na fotelu obok Chrisa. - Dobry z ciebie dzieciak.
Ryu
- No ja tam nie wiem... nie miałem okazji spróbować - zatrzasnął drzwi lodówki i odnalazł poluzowany panel w podłodze. - O popatrz... - wyciągnął papiery z sylwetkami jakichś ludzi. - Tu są cele do likwidacji - wzdrygnął się. - Po co one Kanzakiemu?
Ryu kończył właśnie zmywać ostatnie szklanki, kiedy Chris zawitał w kuchni z maluchem. Yuuki wyciągnął rączki w stronę Amakusy.
- R...yu - powtórzył, a Ryu zamrugał kilkakrotnie.
- Kiepsko dobierasz pierwsze słowa - żachnął się, acz z wielkim uśmiechem na twarzy.
Ryu
- Hai, hai kurczaku - odłożył dokumenty i zaczął od szukania pod łóżkiem. - Tu coś mam! - krzyknął do Chrisa otwierając pudło po butach, w którym odnalazł korespondencję i jakieś luźne zdjęcia.
Shin
- Mhm muszę go częściej odwiedzać - postanowił szybko chłopak, biorąc malca na rączki i przez chwilę zajmując się tylko nim, ale zaraz ucałował Chrisa w usta.
Ryu
- Ale to urocze! - przyjrzał się zdjęciu z bananem na ustach. - Ale faktycznie mieli się czym chwalić... - skwitował patrząc na klaty obu nastolatków. - O zobacz! Fanklub... - wskazał kolejne zdjęcie, gdzie Hiroto i Shiki otoczeni byli dziewczynami.
Shin
- Niech się uczy - uśmiechnął się do niego Ryu, a maluch zawierzgał nóżkami śmiejąc się do Chrisa. - Jest kochany.
Ryu
- Shiki czy Hiroto? - zapytał go Shin. - Shi-chan nadal go ma, ale jakby trochę mniejszy - wzruszył lekko ramionami. - Hiroto nie widziałem, ale skoro jest łowcą wampirów... to chyba formę musi trzymać - westchnął. - Nie wiem który - poszukał kolejne zdjęcie, tym razem razem z drużyną Quidditcha, na którym Hiroto trzymał głowę Shikiego pod pachą i czochrał mu włosy. Widok komiczny zważywszy na to, że już wtedy Shiki był od Hiroto wyższy. - Słyszałem tylko, że jak byli dziećmi, to dzieciaki znęcały się nad Shikim ze względu na jego uszyska i ogon, a Hiroto-sensei się za niego wstawił i od tego czasu się przyjaźnili - wyjaśnił.
- Przyjaźnili to za dużo powiedziane - odchrząknął Hiroto przystając w drzwiach. - Przyjaźń przyszła później - machnął dłonią zamykając pudełko szczelnie i swobodnym krokiem podszedł do biurka. - Herbaty?
Shin
- Jak to czego? Tego że wujka nie wolno krzywdzić bo jest zbyt ważny dla Ryu - odparł Ryu, a chłopiec powtórzył.
- źny, źny, źny Ry..u
- Widzisz? Już rozumie, mój maluch - zaśmiał się chłopak.
Ryu
- Kwestia sporna - Hiroto wsypał trochę herbaty owocowej do kubka.
- Ja poproszę miętową - odparł Shin.
- Wiem, zawsze ją tu bierzesz - żachnął się Kanzaki, po czym zwrócił się do Chrisa zalewając herbaty wrzącą wodą. - Shi-chan uważa, że on, ja uważam że ja... trzeba by przeprowadzić sondę w Hogwarcie, albo zapytać kogoś innego. Zawsze się ścigaliśmy kto dostanie więcej czekoladek na walentynki - rzucił od niechcenia. - A kto jest popularny tu w Sakuranie?
- Ishiwara? - Shin spojrzał na Chrisa i wzruszył lekko ramionami. - Nie mam pojęcia. Jestem tu od niedawna.
Shin
Shin czekał na Shikiego przed wyjściem ze szkoły, nerwowo przestępując z nogi na nogę. Im bliżej było spotkania, tym gorzej się czuł.
Shin
Hiroto wzruszył ramionami.
- Przepraszam, ale... możesz mnie teraz zostawić? - zapytał go cicho. - I możesz wrócić, jak ci podekscytowanie minie? - dodał zaraz niezbyt przyjemnie, po czym opannował się trochę. - Dla mnie to nie było coś świetnego wiesz? Skrzywdziłem cię.
Hiroto
Chłopak przymknął na chwilę oczy, skupiając się na tym co boli najbardziej.
- Kręgosłup - wychrypiał. - I lewa ręka - dodał po chwili. - Tłuczek we mnie trafił...
Ryu
- Musi być kochana - odparł Ryu wracając z malcem do pokoju. Przysiadł na kanapie i gdy tylko Chris usiadł obok oparł głowę o jego ramię.
Ryu
- Serio - potwierdził to Hiroto, pokazując mu statystyki najbardziej pożądanych. Chris plasował się na 5 miejscu. - No nie wiem, raczej nie chcę obnażać moich słabości przed wami - żachnął się zaraz.
- Oj ale możesz nam powiedzieć - uparł się Shin. - Shiki nie będzie ci miał tego za złe - dodał jeszcze.
Shin
Ryu już go nie słuchał. Jako, że nie spał najlepiej nocami, teraz oczy same mu się zamknęły. Przytulił tylko mocniej maluszka do siebie i wygodniej oparł się o Chrisa.
- Ch...ris... - było ostatnim co do niego dotarło i zarejestrował w pamięci by pogratulować maluszkowi.
Ryu
- Impossible - powt,órzył za nim Kanzaki.
- Oj Hiroto... nie bądź taki - Shin upił łyk herbaty.
- Eh... powiedzmy, że po prostu lubiłem burzowe wieczory przepłakiwać pod kołdrą, a Shiki mnie nie wyśmiał - westchnął ciężko Hiroto. - Tylko przytulił i trzymał całą noc. A potem... już nie mogłem się od niego uwolnić i wcale tego nie chciałem.
Shin
Ryu uśmiechnął się przez sen, wtulając twarz w brzuszek Chrisa, a kobieta przyniosła koc, którym go okryła.
- Napijesz się jeszcze herbaty?
Ryu
- A skąd ja to mogłem wiedzieć kiedy miałem 10 lat, co? - zapytał go Hiroto, dopijając swoją herbatę. - Hm no to teraz możemy porozmawiać o waszym szlabanie.
- Ale przecież nic takiego nie zrobiliśmy - żachnął się Shin.
- No ja wam też nic takiego nie zrobię - odparował Kanzaki.
Shin
- Już robię - uśmiechnęła się do niego.
Ryu
- Punkt dla Chrisa, Chris zostaje zwolniony od odpowiedzialności - Kanzaki klasnął w dłonie. - Możesz wymyśleć karę dla swojego kumpla - dodał spokojnie.
- No wiedziałem - Shin wywrócił oczyma. - Ty kochasz się nade mną znęcać...
- Nie ukrywam tej mojej miłości - Hiroto umył swój kubek i odstawił go na pułkę. - Bez tego byłoby nudno.
Shin
Ryu mruknął coś przez sen, dopiero po kilku chwilach zaczynając drżeć. Zmarszczył nieco brwi, a oddech stał mu się nieco urywany. Nieświadomie przytulił się mocniej do Chrisa, szukając tam schronienia.
Ryu
- Zgadzam się, ale nadal nie dowiedziałem się jaki szlaban Shinowi dajemy - zauważył spokojnie Hiroto.
Ryu dość szybko się uspokoił wracając do spokojnego snu.
Ryu
- No to mamy problem - skwitował Kanzaki. - Nie wyjdziemy stąd póki nie wymyślisz szlabanu - dodał zalewając sobie kawę.
- Hiroto-san... a nie mogę no nie wiem... posprzątać ci pokoju czy coś? - zaproponował Shin chcąc wybawić Chrisa z opresji.
- Chris wymyśla ci szlaban, ah i ten pomysł odpada. Nie padł z jego ust.
Shin
Kobieta pokiwała lekko głową.
- Przy tobie częściej się uśmiecha - poinformowała go.
Ryu
- No i nie było tak trudno - Hiroto odstawił swój kubek i otworzył drzwi od swojego gabinetu na oścież. - Widzimy się dziś wieczorem Shin-chan - poczochrał go po włosach.
- Dzięki - uśmiechnął się do Chrisa Sawada.
Shin
- W takim razie coś w tym musi być. Zostaniecie na noc, poinformowałam już o tym Shikiego - oznajmiła spokojnie. - Jutro możecie odwiedzić twojego brata - dodała z lekkim uśmiechem. - Zrobię wam łóżko w pokoju Yuukiego.
Ryu
- No przecież wiem i za to ci dziękuję - poklepał go po plecach radośnie.
Shin
- Ja wiem wszystko kochanie - roześmiała się serdecznie. - Shiki nie będzie zły, nie musisz się o to martwić.
Ryu
- Nie wszystko, ale częściowo i owszem. Obaj byli narcyzami - wzruszył ramionami.
Shin
- Tak jest, szefie - zaśmiała się kobieta.
Ryu
- Nie wiem... chyba nie - Shin wzruszył ramionami.
Shin
Ryu przytulił się do niego mocniej całkowicie bezwiednie, po czym uśmiechnął się do swoich myśli. Nawet nie zorientował się, kiedy Chris położył go znów na łóżku, ale gdy tylko chłopak położył się obok, odszukał go i przytulił się do niego.
Ryu
- Wcale nie - żachnął się Shin. - Parę rzeczy mi przeszkadza... na przykład to że Shiki się lubi upić... albo to że nie lubi psów...
Shin
Ryu obudził się nad ranem i ziewnął szeroko wyswobadzając się z objęć Chrisa ostrożnie. Ucałował go w główkę i zszedł do kuchni, żeby przygotować jakieś śniadanko.
Ryu
- Ma mocną głowe - wyjaśnił Shin. - No jak chcesz wiedzieć, to wróć i zapytaj - żachnął się.
Shin
- Hej, hej - chłopak skroił już chleb i robił kolorowe kanapki dla każdego. - Dobrze - uśmiechnął sie do niego.
Ryu
- FATALNIE! Bo ja nie mogę z nim pić... po jednym leże - westchnął. - Co?! Ale czemu... sam wracaj!
Shin
- Śniadanko dla ciebie i babci - odparł zgodnie z prawdą, wstawiając tez wodę na herbatę. - Kolorowe kanapki... chyba się nie zatrujecie.
Ryu
- Dobra... ale ja go nie pytam - żachnął się Shin.
Shin
- Nie - potrząsnął przecząco głową. - Jadłem suchy kawałek chlebka - dodał zaraz na swoje usprawiedliwienie.
Ryu
Hiroto wywrócił oczyma.
- Nie, nauczyciele nie wchodzą w grę - zaczął od ostatniego pytania. - Sawada jest ósmy, Amakusa jest trzeci, pierwszy jest Ishiwara, a drugi Kyou-chan. Już wszystko jasne? - upewnił się, a Shin wzruszył ramionami.
- Widzisz? Największe powodzenie mają chłodne dranie...
Shin
Ryu skinął lekko głową, po czym postawił talerz z kanapkami na stole i odpił łyk herbaty z kubka Chrisa.
- Smacznego - ucałował go w policzek wstając. - Ja pójde sobie pobiegać - dodał zaraz.
Ryu
- Nie mam i nie będę miał - pstryknął go w nos Hiroto.
- Właśnie to, że jestem z Shikim zaniża mnie w rankingu. Nikt Shikiemu nie chce poskoczyć - westchnął przeciągle Shin. - Ciężkie jest życie faceta nauczyciela...
Shin
Ryu skinął lekko głową, przyjmując do wiadomości, po czym wyszedł na dwór. Ruszył truchtem wzdłuż uliczki, oddychając równomiernie, póki nie zabrakło mu tchu. Dopiero wtedy zatrzymał się i oparł ciężko o ścianę budynku, oddychając głęboko.
Ryu
- Nie, wolałbym być niżej w rankingu. Nie przepadam za zbytnim zainteresowaniem...
Shin
- Dlaczego? - Ryu uniósł się na łokciach. - Bo nie używają czarów dla wygody, pokonują wiele trudności bez udogodnień, potrafią stworzyć niesamowite rzeczy nawet nie śniąc o czarach - zaczął wymieniać, po czym wyciągnął ręce po Yuukiego i przytulił go mocno do siebie. - No i nie chcę zostawić Kyuu i Megu - żachnął się. - Kiedyś obiecaliśmy sobie założyć własną agencję detektywistyczną - uśmiechnął się lekko. - Lekarz też się nam przyda - pokazał mu język. - Tzn... nie mam nic przeciwko mieszkaniu na przykład na pograniczu dwóch światów. No i jak chcesz pracować w Sakuranie to super, niczego ci nie zabronię - żachnął się zaraz, bo przecież nie chciał by wyszło, że on planuje, a Chris nie ma nic do gadania. - Um to może... co ty o tym sądzisz?
Ryu
- Tak...potem będzie spokój... o ile Shiki będzie jednak przychodził spać do domu - dopowiedział sobie Shin, przystając nagle przy schodach i rozmasowując sobie serce. Odetchnął głęboko. - Chris... co ja mam zrobić? Boli mnie w piersi od jakichś dwóch miesięcy. Nie powiedziałem mu, bo ignorowałem to - przyznał szczerze.
Shin
- Ale nie ma obojętnie - jęknął Ryu. - Ty też masz mieć wkład w decyzję. Ja nie chcę decydować też za ciebie. Ja tylko ci powiedziałem co ja planuje... nie wiążę przyszłości z zawodem czarodzieja. Oczywiście nie twierdzę, że nie będę używał magii. Lubię to i może się przydać czasami, tylko... chyba wolę pracować w świecie mugoli - wyznał szczerze, wyciągając maluszka do góry i pokazując do niego język.
Ryu
- Jeszcze by zaczął się denerwować i położyłby mnie do łóżka. Nie mam czasu na łóżko. Egzaminy niedługo mamy i zamierzam je zdać na wybitne - uśmiechnął się do niego krzywo.
Shin
- No niby możemy, jeśli nie masz nic przeciwko wizytom wampirów i faktowi, że mój dziadek zna jego lokalizacje. W końcu mi je opłaca - odparł spokojnie. - No i nie musisz mieszkać w szkole wiesz? - wywrócił oczyma.
Ryu
Shin ściągnął koszulkę i usiadł na ławce.
- Palę, ale nie mam raka - westchnął ciężko. - Byłem na badaniach. Palę około 7 dziennie... 7 może 8... zalezy od dnia. Jak długo? Od 2 lat regularnie... ale popalać zacząłem już w wieku 13 lat... - przyznał szczerze
- No ja z wampirami żyję za pan brat - uśmiechnął się lekko Ryu. - Dobrze jest mieć takich sojuszników. Dziadek... - wzruszył ramionami nie komentując tego. - Ale nie musisz być w Sakuranie wiesz? Ja sobie poradzę - zapewnił go. - Poza tym mamy lekarke w skrzydle szpitalnym.
Ryu
- Zgłupiałeś - wywrócił oczyma Shin. - Masz być lekarzem, nie krępuje mnie twoja bliskość - uśmiechnął się lekko, po czym wziął głęboki wdech i automatycznie chwycił się za serce. - Kłuje - wyjaśnił.
Shin
- Ale Hiroto-senseia tolerujesz - zauważył ze śmiechem Ryu. - Przecież to wampir - dodał po chwili. - Dziwny jesteś, ja mam dość tej szkoły - zaczął łaskotać Yuukiego.
Ryu
Shin skinął głową, przyjmując do wiadomości diagnozę Chrisa.
- Nic mi nie będzie, co nie? - upewnił się.
Shin
- To nie jest co innego - odparł Ryu. - Po prostu są dobre wampiry i te złe - wyjaśnił swobodnie. - Nie można ich od razu skreślać, co nie? Yuu-chan - ucałował maluszka w szyjkę. - Powiedz wujkowi Chrisowi, że tatuś ma rację.
Ryu
- Choruję tak od urodzenia - odparł cicho Shin, oddychając spokojnie. Na tyle spokojnie na ile dało mu pęknięte żebro. - Jak byłem mały 3/4 roku spędzałem w szpitalu.
Shin
- A Hiroto-sensei to niby też zły? - uniósł lekko brew Ryu, patrząc na niego. - No pewnie, że tatuś - pokazał Chrisowi język.
Ryu
- O nie... nie eksperymentuj na mnie. Ja kotom nie ufam, więc nie mam pewności czy cię nie wycyckały - potrząsnął przecząco głową.
Shin
- No widzisz? - Ryu spiorunował go wzrokiem. - Zdarza się, ale to nie oznacza, że zły ze mnie tatuś - wytknął język Chrisowi.
Ryu
- EJ! - Shin odsunął się od niego jak oparzony, zakładając na siebie koszulkę. - Nie miałeś zgody pacjenta. Tak się nie robi. Trochę etyki lekarskiej - fuknął na niego.
Shin
- Mhm... to może go zaadoptuję - zaproponował ni z gruszki ni z pietruszki. - No i potem mu wytłumaczę, że jego prawdziwi rodzice zginęli w wypadku...
Ryu
- Ale i tak nie powinieneś gwałcić czyjegoś zdania - żachnął się Shin.
Shin
- Chris... - Ryu spojrzał na niego i ucałował go mocno w usta. - To jest normalne. Dziecko powinno uczyć sie tolerancji od maleńkiego - odparł, bo właśnie w to wierzył. - A o zajęciu się nim myślę poważnie, tylko najpierw skończę szkołę i znajde pracę. Dlatego na razie jest tutaj, u babci.
Ryu
- Gwałcisz moją decyzję - fuknął na niego Shin. - Okropny jesteś - trzepnął go w głowę.
Shin
- Chris w moim życiu nie było nic normalnego - zauważył spokojnie Ryu. - Nie widzę więc powodu dla którego nie mógłbym uznać tego za normalne. Poza tym kto powiedział, że jestem gejem? Dziewczyny też mi się podobają, tylko jakoś tak ty bardziej - wzruszył lekko ramionami Ryu. - W podstawówce chodziłem z Mayu - zaśmiał się nieco. - Rzuciła mnie po dwóch dniach.
Ryu
- No bo to co zrobiłeś jest niewybaczalne! - westchnął przeciągle Shin.
Shin
- Chris przestań się tak wszystkiego bać. Czasem mam wrażenie, że ty boisz się żyć - żachnął się Ryu, po czym odetchnął głęboko kładąc się na trawie i całując maluszka w policzek, objął go ramionami. - Rozumiem że się boisz, bo miałeś przykre przeżycia, ale póki ich nie porzucisz... nie zobaczysz że moga być z tego również i dobre wspomniania, nie wyrwiesz się z tego kręgu.
Ryu
- Jeden dzień by mnie nie zbawił. Męczyłem się z tym ponad miesiąc - żachnął się Shin.
Shin
- I będzie takie miał. Dlaczego twierdzisz, że nie mogę mu go zapewnić? - spojrzał na chłopaka nieco wyzywająco.
Ryu
- O jezu... to nawet dwa dni bym poczekał żebyś się mógł wyspać... po prostu nie robi się czegoś wbrew pacjentowi.
Shin
- Mam całą 7 klasę na obmyślenie planu działania. Coś wymyślę - przytulił Yuukiego do siebie. - Wujek Chris cie nie chce wiesz? Nie wierzy, że sobie poradzimy... udowodnimy mu to, co nie? - pstryknął maluszka w nosek a ten roześmiał się serdecznie i zaklaskał.
Ryu
- Możesz być naprawdę genialnym lekarzem, ale to że nie respektujesz zdania pacjentów... nie pomoże ci - uparł się.
Shin
Ryu bardzo niechętnie oddał malca w ręce Chrisa, ale nie dlatego że mu nie ufał, tylko dlatego że już zdążył się do malca przywiązać.
- Razem wyglądacie jakbyście byli dla siebie stworzeni - rzucił wesoło.
Ryu
- Nie twierdzę, że się nie znasz, twierdzę tylko że mimo wszystko powinieneś zdanie pacjenta szanować.
Shin
Prześlij komentarz