Imię: Christopher (ale większość
ludzi skraca do „Chris”)
Nazwisko: Lightman
Ur:12.12
Wiek:17
Wzrost:165
Waga:45
Orientacja: homo
Różdżka.:włos jednorożca, orzech,
10,5 cala
Patronus:słowik
Bogin:śmiejący się z niego tłum
Historia: Co tu dużo mówić. Sierota,
rodzice zmarli mu niewiele przed tym jak dostał list z Sakuranu. Ma
starszego brata, który opiekował się nim zanim Chris nie poszedł
do szkoły. Dzieciństwo miał raczej szczęśliwe, przesycone magią
jak i światem mugoli ponieważ jest półkrwi, co mu wcale nie
przeszkadza i nie czuje się przez to gorszy. Ojciec był przystojnym
angielskim prawnikiem a matka Koreanką czystej krwi czarodziejką
zafascynowaną Francją.
Charakter:Nieśmiały i cichy za to
strasznie pyskaty. Nigdy niczego nie mówi wprost, zawsze zagadkami.
Jeśli chce potrafi dopiąć swego lub się zdenerwować.
Wykorzystuje sposoby których kiedyś nauczył go brat, mianowicie
jak rozpoznawać kłamstwa. Mimo wszystko lubi się uśmiechać,
uważa, że śmiech to zdrowie.
Wygląd: Mimo tego, że jego ojciec był
anglikiem wygląd całkowicie odziedziczył po matce. Ciemnobrązowe,
ładnie przystrzyżone włosy oraz czarne typowo azjatyckie oczy.
Chudy i niski ale nie za bardzo mu to przeszkadza, tylko czasami jak
stanie obok kogoś wyjątkowo wysokiego jest mu trochę głupio.
-gra na gitarze ale nie śpiewa.
-czyta książki
-uwielbia muzykę, sam nie wie czemu to
go po prostu uspokaja.
659 komentarzy:
1 – 200 z 659 Nowsze› Najnowsze»[Shi-chan... do jakiego domu należysz? ]
[Dobra ja chcę wątek, obaj moi go chcą ^^ ]
[ja też chcem i wytłumaczenie zniknięcia przy okazji :P]
[pff załatwiłaś to w jednym miocie o_O]
Ryu wrócił do dormitorium późnym popołudniem i padł bez życia na poduszki. Zamknął oczy i przez chwilę tak tylko leżał normując swój oddech.
- Nie dotykaj mnie nawet - ostrzegł Chrisa dając mu do zrozumienia, że go zauważył. - Daj mi chwilkę - poprosił jeszcze.
[ale tak za dwóch? o_O btw jesteś z Amakusą? tzn bo jeśli tak to znajde wątek na Kazume xD]
- Nie, wszystko gra - skłamał machinalnie Ryu, unosząc na chwilę głowę by na niego spojrzeć. - Wszystko gra, jestem tylko zmęczony.
[nie ma za dwóch. do Tomo sama kobinujesz leniu]
Kazuma nie musiał długo szukać, by znaleźć Lightmana. Złapał go w sklepie, kiedy chłopak kupował owoce.
- Cześć ptaszyno - objął go ramieniem i zagarnął do swojego samochodu, konfiskując po drodze różdżkę. - Musimy poważnie porozmawiać - mruknął, wiążąc jego ręce za plecami.
Kazuma
- Przestań - Ryu rzucił w niego jaśkiem, samemu chowając głowę pod większą poduszkę. - Wracasz od tak sobie, nie dajesz znaku życia i pozwalasz mi odchodzić od zmysłów, a teraz twierdzisz, że chłodno cię witam. Wybacz, ale przypominam ci że taką mam naturę. Z natury nie skaczę w ramiona komuś, kto każe mi wierzyć w swoją śmierć - żachnął się Amakusa. Bo takie słuchy chodziły po szkole i to często, a fakt że Chris nie odpisywał na listy sprawy nie ułatwiał.
- Niczego nie dostałem - Ryu zerknął na niego, po czym podciągnął nogi pod siebie siadając na łóżku. - Pogratuluj jej - poprosił cicho. Ostatnio kompletnie się posypał, ale wolał nie wtajemniczać w to i owo Chrisa.
- Nie - Amakusa nie patrzył na niego. - Tsukasa wysłał na mnie swojego syna - zacisnął lekko pięści. - Wiesz tego psychopatę - wywrócił oczyma. - Torturował mnie - zadrżał odrobinę. - Miałem też kłopoty z pewnym pijakiem. Zgwałcił mnie - dodał jeszcze ciszej zdecydowanie na Chrisa nie patrząc. - Chyba się pogubiłem - dodał teraz już spoglądając na chłopaka. Ok, teraz chyba naprawdę potrzebował jakiegoś wsparcia.
- Powinienem się już do tego przyzwyczaić - odsszepnął Ryu, nieco kuląc się w sobie. - Ale nie umiem Chris... to boli.
- Ale to nie twoja wina - odparował Ryu, nie odsuwając się od niego, ale i nie wtulając się mocniej. Wolał tego nie robić, trochę się bał.
- Nie chcę, ale to już się stało - zacisnął wargi, teraz jednak przytulając się do niego delikatnie.
- Jak? - zapytał Amakusa, obejmując go lekko ramieniem i cmokając go w policzek.
- Chris... - Ryu uniósł lekko brew i westchnął przeciągle. - Przecież wiesz że ja tak nie umiem - ucałował jego brodę.
Kazuma zamrugał kilkakrotnie, po czym roześmiał się lekko.
- Oh bo potrzebuję przynęty na twojego kochasia - wyjaśnił swobodnie, po czym zaparkował przed swoim domem i wywlókł chłopaka z samochodu. Przywiązał go do krzesła.
- Mojemu ojcu bardzo zależy na Amakusie, a ty jesteś tu po to żeby mi pomóc przekonać go do przyłączenia się do Yakuzy - wyjaśnił spokojnie. - Herbaty?
Kazuma
[nie do mnie ^^ napisałaś komentarz kotuuuuś :*]
Ryu popatrzył na niego po czym westchnął przeciągle wzruszając ramionami.
- Najpierw tęskniłem - odparł zgodnie z prawdą. - A potem tyle się działo... że nie miałem nawet jak pomyśleć o tęsknieniu - wymamrotał spuszczając wzrok. - O i zanim zapomne... Tsukasa się na mnie uwziął - wzdrygnął się, siadając Chrisowi na kolanach i przytulając go mocno do siebie. - Uważaj na siebie, ok?
- Jadłem, jadłem... nie zamieniaj się w druga Kyoko - burknął, pstrykając go w nos. Nie jadał za dużo, ale przez ten list od nauczycielki miał na głowie Kamiyamę z czego zadowolony nie był.
[mou muszę szukać komentarzy do mnie u Ryu-chana xD]
Kazuma zacmokał z niezadowoleniem, po czym ukucnął przed chłopakiem, kładąc ręce na jego kolanach.
- Posłuchaj słoneczko, nie wiem czy Ryu-chan ci o tym wspominał, ale ostatnim razem przechodził piekło w moim domu - złośliwe iskierki pojawiły się w jego oczach. - Więc albo się ładnie razem zastanowimy nad tym jak przekonać twojego chłopaka do przystąpienia do Yakuzy, albo i ty przejdziesz piekło, a Ryu-chan wpadnie tu cię uratować - oblizał lekko wargi. - I oboje ucierpicie - klasnął w dłonie. - Czekam na propozycje.
Zastanowił się nad jego propozycją, po czym usiadł mu na kolanach.
- Mam lepszy pomysł - odparł z delikatnym uśmiechem. - Ty przystąpisz do Yakuzy dobrowolnie - pogłaskał go po policzku. - A Ryu-chan wtedy z całą pewnością do nas dołączy - dodał, uśmiechając się do niego niemalże przyjaźnie.
Kazuma
[Tomo-chan tylko mi faceta nie zmaltretuj za bardzo...]
Ryu posłał w jego stronę delikatny uśmiech i skradł mu buziaka, po czym zanurkował pod łóżkiem i podał Chrisowi notatki z tych dni, które chłopak opuścił.
- Zrobiłem ci kopie. Musisz też zaliczyć test u Shikiego. Będzie wchodził ci w umysł... chcesz poćwiczyć? - zaproponował od razu.
Ryu
- Ryu-chan ma pewne informacje, które są nam potrzebne - Kazuma nie zszedł z niego, tylko uśmiechnął się lekko, muskając jego wargi. - Będąc z nami będzie doskonałą przynętą na Ikemoto Amakusę - dodał, głaszcząc go po policzku. - A może i pomoże nam go zniszczyć - dodał po chwili. - Oh no i ma połączenia z wampirami, te też będą nam przydatne - oblizał lekko wargi. - Więc jak będzie Chris? - spojrzał na niego poważnie. - Pójdziesz i przyłączysz się do nas dobrowolnie, czy mam cię potraktować tak jak Ryu? - uniósł lekko brew, wskazując mu stół na którym już widniały jego zabaweczki. Od pasów po gwoździe i młotki. - Nie martw się, nie zranię twojej ślicznej twarzyczki.
Amakusa skinął lekko głową, po czym uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
- Dlatego właśnie chcę ci pomóc - odparł obejmując go ramieniem. - Poćwiczymy trochę i dostaniesz najlepszą ocenę w klasie - pstryknął go w nos. - Przerośniesz nawet mnie - obiecał ze śmiechem.
Ryu
- Tak, właśnie. Dzięki Ryu będziemy w stanie to zrobić. Przecież wiesz, że młody zna wszystkie jego plany i ruchy - Kazuma oblizał lekko wargi. - Dołączysz sam, czy zaczynamy zabawę? - uniósł lekko brew.
Powiódł po nim spojrzeniem, siadając naprzeciw niego. Odetchnął głęboko.
- Dobrze, więc zaczniemy od tego że ja będę się jedynie bronił. Spróbuj wydobyć z mojej głowy na przykład... hm to co jadłem dziś na śniadanie - zaproponował.
- Szzz - położył mu palec na wargach. - Nikt cię nie usłyszy. Moje mieszkanie jest wyjątkowo dobrze do tego przystosowane. Wiesz w końcu musiałem tu więzić Amakusę - postukał go w czoło. - Młody jest ponoć dobry w te mentalne klocki - dodał chichocząc. - Niewiele jeszcze wiesz Chris i niewiele rozumiesz - ucałował go w ucho. - Ale najwyraźniej chcesz iść tą trudniejszą ścieżką - chwycił do ręki sztylet.
Ryu szybko dostosował się do poziomu Chrisa, stawiając odrobinę silniejszą barierę.
- Nie poddawaj się tak szybko Chris - poprosił go. - Hm nie wiem wyobraź sobie może drzwi... drzwi przez które musisz przejść by wydobyć tę konkretną informację - zaproponował.
Kazuma uniósł lekko brew i kciukiem otarł łzy z policzków Chrisa.
- Więc po prostu dobrowolnie do nas dołącz. Mogę ci zagwarantować udział w najbezpieczniejszych misjach - dodał po chwili łagodniejszym tonem. - Ojciec zazwyczaj się mi nie sprzeciwia.
Ryu odrobinę wzniósł barierę, kiedy Chris był bliski zwycięstwa. W końcu ćwiczyli i chciał, by Shiki wstawił mu wyższą ocenę niż pozostałym w klasie, więc musiał stawiać mu trochę wyzwań. W końcu jednak pozwolił mu się wedrzeć do swojego umysłu.
- Punkt dla ciebie - odparł Ryu, przytulając go mocno do siebie. - Nie idzie ci tak źle - dodał po chwili zdecydowanie nie potrafiąc chwalić uczniów.
- Jakby ci szło tak koszmarnie to bym cię o tym poinformował - żachnął się Ryu. Zazwyczaj nie kłamał w takich wypadkach. - Zaraz zaczną się eliksiry, więc ja idę na lekcje - przypomniał mu zaraz. - Tobie dobrze, pewnie jeszcze wolne masz, co nie?
Ryu wzruszył lekko ramionami.
- Planowałem wyjechać do Tokio, koleżanka mnie zaprosiła na święta - przyznał spokojnie. W końcu nie było to czymś złym.
- Mhm no to odmówię jej - Ryu wzruszył ramionami. - I zostaniemy w szkole - zdecydował swobodnie. - Dlaczego nie jedziesz do brata? - zapytał zaraz zdziwiony.
- Obrazi - Ryu wzruszył lekko ramionami. - Ale jak jej obiecam że cię przyprowadzę w pierwszy dzień świąt to mi wybaczy - dodał po chwili. - Okay zmykam...
- Nie wkurzy - Ryu zatrzymał się jeszcze na chwilę, po czym wrócił do Chrisa i ucałował go w usta. - To Shiki się wkurza jak się spóźniam... Kanzaki jeszcze do tego poziomu nie dotarł...
- Tak mu powiem - obiecał chichocząc i zniknął Chrisowi z oczu. Przyspieszył nieco kroku by jednak nie przeciągać struny. W końcu Kanzaki czasem jednak tracił cierpliwość.
[możemy ale ty zaczynasz xD]
[hm bo ja zaczynam często? xD]
Ryu przeciągnął się lekko budząc się trochę później niż Chris. Ziewnął szeroko i poczochrał się po włosach w lekkim jeszcze nieogarnięciu.
- Dzień dobry - przywitał się z Chrisem jeszcze śpiąc na stojąco.
Ryu przyciągnął go do siebie i jeszcze ziewając oparł głowę na jego ramieniu przymykając oczy.
- Jak bardzo nie chce ci się wstać?
Kazuma zmarszczył lekko brwi i uśmiechnął się do chłopaka nieco krzywo. Pogłaskał go po policzku niemalże pieszczotliwie.
- Doprawdy? - uniósł lekko brew. - Wiesz znam wielu doskonałych medyków, którzy już zasilają szeregi Yakuzy - dodał przeciągając się lekko. - Wstąpisz do nas dobrowolnie? - zszedł wreszcie z niego i pociągnął krzesło z Chrisem za sobą aż do kuchni. - Napijesz się herbaty?
Kazuma
Kazuma przez chwilę się zastanowił, przekręcając nieco głowę, po czym położył dłonie na oparciach krzesła nachylając się nad nim.
- Mogę zagwarantować tobie bezpieczeństwo - skapitulował w końcu. - Ale bezpieczeństwo Ryu zależy od niego. Przyłączy się do nas i grzecznie pomoże... albo nie przyłączy i wtedy będzie mi trudno gwarantować ci bezpieczeństwo - wyjaśnił spokojnie.
Kazuma
- Mou wiesz że jesteś okropny? - zapytał chłopaka, dając mu kuksańca w głowę. Miał ochotę odpuścić sobie śniadanie, ale brzusio Chrisa zadźwięczał melodyjnie. - Okay... idziemy na śniadanie.
- Słońce, to proste - uśmiechnął sie do niego przyjaźnie Tsukasa. - Ty nam gwarantujesz Ryu - poczochrał go po włosach.
Kazuma
[coś czuję, że Ryu będzie się zgadzał na przystąpienie do Tsukasy ^^" Nie będzie miał wyjścia]
- Mam o tobie najlepsze zdanie - musnął jego policzek ustami i splótł ich ręce razem, ciągnąc Chrisa w dół schodów. - Mhm... możemy pojechać do niej jutro - zaproponował. - Ona cię chętnie pozna - dodał z uśmiechem.
- Słońce to na prawdę jest proste -Kazuma poklepał Chrisa po policzku. - Ryu-chan cię kocha. Nie pozwoli ci samemu narażać swojego życia. Zgodzi się do nas dołączyć i współpracować - pstryknął chłopaka w nos.
[Ach ten Chris... że też musiał wpakować się w taki kwas xD]
- Tak jest - Ryu nie miał powodów by odmawiać chłopakowi tej przyjemności. Sam z resztą wolał wyrwać się z Hogwartu na parę dni, a jego mieszkanie brzmiało w takim wypadku cudownie.
- Oj zgodzi się, zgodzi - zaśmiał się mężczyzna, rozpoczynając robienie ciasta czekoladowego. - Ja go nie będę krzywdził. Ja tylko mam za zadanie go przekonać i tyle - wzruszył ramionami.
- A ja... nie mam ochoty na nic - westchnął przeciągle Ryu. - ale nie... czekaj... mam ochotę na opłatek - zaklasnął w dłonie.
- Słońce ja już doszedłem do tego, że krzywdzenie bezpośrednio go nic mi nie da - wywrócił oczyma Kazuma. - Trzymałem go tu tydzień i torturowałem. Wymyślne mam sposoby - dla potwierdzenia słów zanurkował do jednej z dolnych szafek i wyciągnął swój podręczny zestaw do tortur z gwoździami, linami, paskami, nożami i innymi akcesoriami. - Nic mi to nie dało. Był wykończony, nawet zdarzyło mu się płakać, ale uparta z niego bestia - żachnął się.
- Dlatego teraz, kiedy już podpiszesz umowę - wyciągnął ją z kieszeni. - Otrzymasz pierwsze zadanie. Spraw by Ryu-chan trafił do Yakuzy - uśmiechnął się do niego, chowając zestaw tortur i wracając do wypieków. - Lubisz czekoladę?
- Tak, zdarzyło mu się zapłakać - przyznał się bez bicia Tsukasa. - Ale wiesz miałem polecenie by go nie zabić - dodał spokojnie. - Umowa polega na tym, że po prostu wstępujesz w szeregi Yakuzy i jesteś zobowiązany do bezgranicznego posłuszeństwa - wzruszył ramionami, jakby to było takie proste. - To świetnie, bo naszło mnie na czekoladę. Musze czymś ugościć mego gościa.
- Dobrze... ale tylko dwie - żachnął się Ryu, spoglądając Chrisowi głęboko w oczy. Usiadł obok niego i popatrzył niechętnie na budyń.
- Tak musiałbyś, ale... jeśli Ryu również będzie w Yakuzie i nie zrobi nic co skazywałoby go na wyrok śmierci to nic mu nie będzie groziło. Zazwyczaj nie pozbywamy się swoich - żachnął się Kazuma. - Co? No cóż... śmierć w mękach - wzruszył ramionami.
- Mniej więcej tak to się przedstawia - odparł spokojnie Kazuma. - Są to głównie zadania, które robisz ze swoim partnerem... przydzielonym ci akurat do misji - włożył ciasto do piekarnika i rozwiązał Chrisa. - Nie próbuj uciekać. Magia u mnie w mieszkaniu nie działa.
- Aaaa - Ryu posłusznie zjadł łyżeczkę budyniu od Chrisa i ziewnął szeroko. - W święta zawsze tak tu spokojnie - zauważył cicho.
- Ale mi nie przeszkadza jak się na nas gapią - odparował Amakusa, siadając mu na kolanach i obdarzając jego szyję szybkimi pocałunkami.
- To wszystko zależy od zadania ci nadanego - wyjaśnił spokojnie Kazuma, przygotowując herbatę i stawiając jeden kubek przed Chrisem. - Na przykład ze mną raczej cię nie sparują, bo ja chodze tylko do wymagających zadań. Myślę też, że mogą cię często parować z Ryu, bo jakby nie patrzeć ma on odpowiednie do kwalifikacje do wykonywania zadań.
- Więc jak będzie? Podpiszesz i mamy to z głowy? - zainteresował się Kazuma.
- Dobrze - podsunął mu pod nosek umowę i długopis. - A potem pochwalisz się swymi dokonaniami Ryu-chanowi.
[Tomo-chan... naprawdę pakujesz Ryu-chana w niezręczną sytuację, wiesz?]
- Niech się przyglądają - wyszeptał mu do ucha, muskając go zaraz w nie. - Czego się wstydzisz? - zapytał go cicho.
- Ależ oczywiście, wybór należy do Ciebie słoneczko - Kazuma puścił mu oczko, zabierając papiery. - Witaj w Yakuzie, Chris - mruknął niezbyt zadowolony ze swojej nowej zdobyczy.
[Oj Ryu-chan... ja w Ciebie wierzę xD Poradzisz sobie z tą sytuacją xD]
- Bo nie jestem - odparł prosto z mostu Kazuma. - Zgodziłeś się tak szybko... a mi nie zależało na zwerbowaniu ciebie, Chris - wyjaśnił zapalając papierosa i siadając tuż przed nim. - Będe z tobą szczery, tak po prawdzie nie zależy mi na Amakusie, ale mój ojciec jest niezwykle zdeterminowany. Rozmawiał z nim, co nic nie dało. Wysłał na niego Hiroye... swojego następcę, to też nic nie dało. Potem sięgnął po mnie - wzruszył lekko ramionami. - Naprawdę podziwiam Ryu za to, że tak bardzo trzyma się swojego zdania - zaciągnął się dymem papierosowym. - Tylko widzisz... ja nie przegrywam - pomachał mu przed nosem dokumentem, który przed chwilą podpisał Chris. - Możesz zwalić na mnie cała winę, gdyby Amakusa się na ciebie wściekał - poczochrał chłopaka po włosach.
- I właśnie o to chodzi - pstryknął Chrisa w nos. - Wstąpi by Cię chronić, zdradzi swojego dziadka by cię chronić... nie brzmi to za dobrze - zacmokał, gasząc papierosa.
- Chris-chan... nie martw się - poprosił go Ryu, muskając raz jeszcze jego wargi. - Lubię jak się rumienisz.
- Wiem, ale skoro trzeba to trzeba - wywrócił oczyma Tsukasa, po czym skoczył by wyciągnąć ciasto z piekarnika. - Wiesz jak to mówią, po trupach do celu. Tylko w tym wypadku trup niczego by nie załatwił.
- Wiem, trup nie wchodzi tu w grę - zgodził się z nim. - No pewnie że ładnie, a zobaczysz jak smakuje. Musi tylko wystygnąć.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś okropny? - zapytał go Ryu, nie wspominając oczywiście o sobie. Zszedł mu jednak z kolan i usadł obok, dłubiąc łyżeczką w herbacie.
- Ale dla dobrego ciasta warto czekać - Tsukasa puścił do niego oczko. - Napijesz się czegoś jeszcze?
[ Cześć! ^^ Masz ochotę na wątek? ]
/ Sayuri.
[ Zacząć jak najbardziej mogę, ale w takim razie proszę o poddanie jakiegokolwiek pomysłu. :3 ]
/ Sayuri.
[ No dobrze. Nie będzie to nic wspaniałego, ale zawsze coś. :3 ]
Sayuri właśnie wychodziła ze szkolnej biblioteki ze stosem książek w dłoniach. Aż dziwnym było to, jak taka drobna istotka jak ona była w stanie to wszystko unieść. Przez ten stos książek nie była w stanie zobaczyć, co się dzieje przed nią i czy nie wpadnie na kogoś. Hamasaki miała nadzieję, że jakoś uda jej się to donieść do dormitorium bez żadnej katastrofy. Oczywiście, że nie mogło stać się po jej myśli. Nie przeszła paru metrów, a poczuła czyjeś inne, obce ciało. Chwilę później jej ciało znalazło się na podłodze tak samo jak książki, które niosła. Jęknęła z bólu.
/ Sayuri.
Dziewczyna spojrzała na niego. Nie myślała, że to on jest winien. Bardziej o sobie myślała w tej roli.
- N.. Nie.. - wydukała - T.. To moja wina. M.. Mogłam być bardziej.. uważna - powiedziała - N.. Nic mi nie jest, wszystko.. jest w porządku! - zapewniła chłopaka uśmiechając się delikatnie.
Bolały ją pewne części ciała, ale nigdy by się do tego nie przyznała. Nie chciała, by się tym przejął. Z drugiej strony po co w ogóle miałby się tym przejąć? Wstała powoli za jego pomocą i otrzepała swój mundurek. Spojrzała ze smutną miną na książki. Gdyby bibliotekarka zobaczyła je w takim stanie pewnie zabiłaby ją na miejscu.
/ Sayuri.
- N.. Na.. Na pewno! - kiwnęła głową kilka razy na tak - N.. Nie przejmuj się tym. Poza tym.. Ty nie jesteś.. winny. To ja.. powinnam przeprosić - była taka zestresowana.
Mówiła bardzo szybko zbierając w pośpiechu książki. Nie miała pojęcia, co mówić i robić. To wszystko jej wina. Następnym razem będzie nosić po jednej książce.
/ Sayuri.
Nie była w stanie odrzucić od siebie winy. Taka już była. Zawsze obwiniała siebie, a nie drugą osobę.
- P.. Postaram się.. być spokojna - powiedziała.
To w jej przypadku było jednak trudne. W takiej sytuacji spokój nie mógł jej towarzyszyć.
/ Sayuri.
- Ja jestem .. Sayuri - również przedstawiła się - Bardzo miło.. mi Cię po.. poznać, Chri.. Chris.. - uśmiechnęła się ciepło w jego stronę.
/ Sayuri.
- Nie, nie! - zaczęła dziwnie wymachiwać rękoma - Szczerze mówiąc.. ja.. Mam tak zawsze, gdy.. Rozmawiam z kimś, kogo.. nie znam - wyznała.
Próbowała to zmienić, ale do tego była daleka droga.
/ Sayuri.
Jak dla Hamasaki Chris był jeszcze obcą jej osobą, ale przecież nie powiedziałaby mu czegoś takiego.
- No tak.. Niby tak.. - przytaknęła cicho.
/ Sayuri.
- P.. Przejść się.. ? - spojrzała na niego nieco zaskoczona tą propozycją.
W sumie to dlaczego nie? To była wręcz idealna okazja, by trochę zbliżyć się ze społecznością Sakuranu. Sayuri w końcu musiała wyjść z cienia tej szkoły do ludzi.
- Nie .. Nie mam nic przeciwko - zgodziła się biorąc ostatnią książkę na swoje ręce - Tylko .. Musiałabym uporać się z tymi książkami .. - dodała jeszcze.
/ Sayuri.
- No tak, nie da się ukryć skarbie. Niestety rozkochałeś mnie w sobie i teraz musisz cierpieć - ucałował Chrisa w nosek, po czym posłusznie zjadł jeszcze kilka łyżeczek budyniu.
[wybacz Słonko, że tak długo mnie nie było. miałam problemy na uczelni :( ]
Ryu szybko skończył swoją część śniadania i odczekał, aż Chris skończy swoją.
- Chodź, jeśli mamy zdążyć... - złapał Chrisa za nadgarstek i pociągnął go za sobą.
[Wesołych <3]
- Nie zwymiotujesz marudko - pokazał mu język, po czym przeniósł ich do samego centrum Tokio. - Poza tym... najpierw musimy wpaść do mnie do mieszkania - dodał spokojnie. - Mam tam coś dla ciebie.
- No wiem, ale ja coś dla ciebie mam no - Ryu objął go ramieniem i przyspieszył kroku. - Zaraz będziemy u mnie. Dostaniesz kurtkę. Mam jakąś za dużą...
- Nie, powinna być dobra - zmierzył go spojrzeniem. - Zrobię ci herbatę to się rozgrzejesz - dodał zaraz, otwierając drzwi. - Aha... nie zdziw się jak zobaczysz saszetki po krwi - żachnął się.
- Ja w nic - Ryu ściągnął buty i wszedł do środka, zbierając porozrzucane saszetki po krwi. - Thomas czasem tu pomieszkuje - dodał, wzruszając ramionami. - No wiesz... mój przyjaciel wampir - dodał pocierając dłonią o swoją szyję. - Zaparzę herbaty.
- Tak, przyjaciel - Amakusa wywrócił oczyma, wyrzucając opakowania po krwi do kosza na śmieci. - Jest trochę nieokrzesany - dodał. - Pomaga mi - dodał spokojnie. - Pomaga mi stać się silniejszym - wyjaśnił swobodnie, wstawiając wodę na herbatę. - Mówiłem ci kiedyś o nim - żachnął się.
- Gryzie - przyznał spokojnie Amakusa. - Ale ostatnio już rzadziej - dodał sszybko, stawiając przed nim herbatę.
- Chris nie płacz - mruknął Ryu, stawiając herbatę na stole i zapraszając go do niego. - Nie zrezygnuję - dodał zaraz, żeby było jasne. - Poza tym jakoś muszę sobie furtkę zostawić, prawda? Słyszałem, że wstąpiłeś do Yakuzy - dodał ciszej.
Ryu miał coś na to odpowiedzieć, ale widząc jak chłopak się odsuwa, zamrugał kilkakrotnie.
- Ale czy ja na ciebie krzyczę? - zapytał go cicho. - Czemu ty się mnie boisz?
Ryu zamknął oczy oddychając powoli i licząc w myślach do dziesięciu, by się uspokoić.
- Nie wiem Chris czy bardziej boli mnie to, że myślisz że jestem tak podły by powiedzieć ci że mam tu dla ciebie niespodziankę i zakończyć związek, czy to że płacząc sprawiasz, że czuję się winny - mruknął, odsuwając go od siebie. - Jestem zły - zgodził się z nim. - To znaczy byłem, jak się o tym dowiedziałem, bo zamknąłeś mi furtkę, wiesz? Że mi nie zaufałeś i nie pozwoliłeś sobie z tym poradzić. Dałbym sobie radę, wiesz? - zacisnął mocniej wargi. - Nie pozostawiłeś mi wyboru i teraz siedzimy w Yakuzie razem.
- Więc teraz po prostu trzymaj się od zabijania z daleka - poprosił go chłopak, biorąc swoją herbatę i upijając z niej łyk. - A Thomas - wrócił do tematu wampira. - Teraz naprawdę jest mi bardziej przyjacielem, niż wyzyskiwaczem - dodał z uśmiechem.
- A co zazdrosny? - zainteresował się, wyciągając spod choinki zapakowany prezent. - Wszystkiego najlepszego. Pomyślałem, że przyda ci się jak będziesz uczył się na lekarza...
- To nie dobrze, bo ja nikogo więcej uczuciem nie obdarzyłem - pstryknął Chrisa w nos. - Nic takiego. Znalazłem najnowsze wydanie atlasu ciekawych ziół, zakazanych i tych nie... pomyślałem że mogą ci się przydać.
- Nie ma za co - ucałował go mocno. - Wypij teraz herbatkę, znajdziemy ci kurtkę i pójdziemy do Miyu-chan...
- Szybko - uśmiechnął się Ryu, po czym wygrzebał ze swoich ciuchów jedną z lepszych kurtek i rzucił ją Chrisowi. - Przymierz - poprosił.
- Świetnie - Ryu narzucił na siebie tylko gruba bluzę i ruchem dłoni wskazał wyjście. - Wieczorem jesteśmy jeszcze umówieni z Kyu - dodał, przypominając sobie o planach. - Idziemy oglądać fajerwerki.
- Powiem ci w sekrecie, że fajerwerki to moja ulubiona część świąt - oznajmił cicho, jakby z lekkim wstydem.
- Mhm to taka tradycja - Ryu zamknął za nimi drzwi i puścił Chrisa przodem. - Powiedz jak dobrze znasz japonię? - zapytał go, bo tak po prawdzie niewiele o nim jeszcze wiedział.
- Chciałbym żebyś potem ze mną gdzieś poszedł - Ryu zacisnął mocniej wargi, obejmując Chrisa ramieniem.
- Na cmentarz - wymamrotał Ryu. - Tylko...nie byłem tam od kilku lat - przyznał ostrożnie.
- Boje się tam chodzić - przyznał się jeszcze ciszej, spuszczając wzrok. Wyrzuty sumienia wprost go zjadały.
- Ja wiem Chris - Ryu uśmiechnął się do niego krzywo. - Właśnie dlatego chce spróbować tam pójść przyznał się.
- Tak, tak...mam nadzieję - Ryu postarał się okazać trochę entuzjazmu. Chwilę później machał już energicznie do przyjaciółki, a ta podbiegła do nich jak na skrzydłach.
- Hej Ryu, cześć Chris - złapała za rękę Chrisa i potrząsnęła nią z wielkim uśmiechem. - Wesołych świąt! - rzuciła się w ramiona Amakusie, po czym wręczyła mu małe pudełeczko. - Proszę - podała drugie pudełeczko Chrisowi. - Tylko nie wiedziałam co lubisz... więc mam nadzieję, że rękawiczki są trafionym pomysłem - odchrząknęła zawstydzona swoim śmiałym gestem.
Kazuma złapał Chrisa na korytarzu i pociągnął go za sobą. Odnalazł wolne biuro i wpuścił chłopaka do środka.
- Słońce, skoro już tu jesteś i nie dostajesz misji w których musiałbyś zabijać, to przydaj się na coś - podwinął rękaw swojej koszuli prezentując chłopakowi ranę postrzałową. - Wyciągnąłem dwie - żachnął się siadając na krześle.
- Nie szkodzi, ja też bym nie miała - przyznała się Miyuki. - Po prostu Ryu-chan powiedział mi że wpadniesz to poszukałam - wzruszyła ramionami, po czym objęła ich oboje. - Chris, więc opowiadaj o sobie - zażyczyła sobie, po czym zwróciła sie do Ryu. - Jak to jest, że to zawsze na ciebie lecą takie słodziaki, co?!
- Ma się ten urok - Amakusa pokazał jej język, chowając swoje pudełeczko do kieszeni.
- Wszystko! Gdzie się urodziłeś, co lubisz robić, gdzie poznałeś Ryu-chana i jak to się stało, że on cię pokochał - rozpoczęła wyliczanie.
- Mizu-chan... - Ryu bezskutecznie starał się ją powstrzymać.
- No co? Chcę wiedzieć coś więcej o twoim skarbie!
- Tak jest - Kazuma zacisnął szczęki, starając się nie ruszać, choć nie było mu łatwo. - Gnębią cię tutaj? - zagadnął, bo łatwiej było mu wytrzymać ból skupiając się na czymś.
- Londyn? Nigdy tam nie byłam - westchnęła dziewczyna. - Jak tam jest? - postanowiła zmienić temat, czując że Chris jest nieco onieśmielony. Ryu wyswobodził się z jej objęć i chwycił Chrisa za rękę z drugiej strony.
- Wziąłem sobie Ryu-chana na podopiecznego - mruknął po chwili namysłu. - Wiesz...nie mógł trafić gorzej - przyznał chichocząc pod nosem. - Ale nie puściłem go jeszcze na samodzielną misję. Poradziłby sobie, ale wiesz...nikt mu nie ufa, dlatego musisz mieć sie na baczności - spojrzał Chrisowi prosto w oczy. - Bo to ciebie użyją jak coś im sie nie spodoba.
- Nie jest potrzebne - machnął drugą ręką Kazuma. - Aktualnie jak już wspominałem mam dzieciaka na wychowaniu - uśmiechnął się krzywo. - Trzy dni może odpocząć - mruknął myśląc o swoim ramieniu.
- I Big Ben jest naprawdę imponujący - dodał Amakusa, przypominając sobie ich wycieczkę po Londynie. Ucałował Chrisa w policzek, a Miyuki wyszczerzyła się do nich.
- Musimy sobie strzelić fotkę - zdecydowała za nich.
- Te polubisz - zapewniła go. - Musicie mieć wspólne zdjęcie!
- Mizu-chan...ja nie znoszę zdjęć - żachnął się Ryu.
- Wiem, wiem... ale masz pecha - klasnęła w dłonie, wpychając ich do maszyny ze zdjęcami. - Najpierw tylko wyyy!
Ryu ucałował go w usta i wrzucił trochę monet do maszyny.
- Hm... jakieś wzorki wybieramy? - spojrzał na tablicę, obejmując Chrisa w pasie. - Robimy z nich naklejki?
- No to zostawimy naklejki - zdecydował Ryu, ustawiając kilka opcji, po czym uśmiechnął się do pierwszego zdjęcia, w drugim muskając policzek chłopaka.
Chłopak zarumienil się i przy trzecim zdjęciu delikatnie musnal usta chłopaka swoimi i roześmiał się wesoło.
Ryu uśmiechnął się szeroko, przyciskając Chrisa do siebie, po czym spojrzał na wywołane naklejki.
- Proszę, wyszedłeś słodko - wskazał parę zdjęć.
- ALe chciałeś je na gitarę - przypomniał mu Ryu. - Poza tym ja mam swoje odbitki - pokazał mu drugie zdjęcia.
- Do albumu - Ryu wzruszył lekko ramionami. - Pokażę ci w Sakuranie, ok? Mam taki, gdzie niestety... pewna osoba - tu spiorunował wzrokiem dziewczynę. - Zmuszała mnie od dawna do zdjęć, więc... - wywrócił oczyma.
- Ale Ryu-chan przyznał mi potem, że było fajnie - oznajmiła pewna siebie.
- Od hm... czterech lat - odparł Amakusa. - Znamy się trochę dłużej, ale wcześniej się nie dawałem - dodał, łapiąc Chrisa za rękę.
- Tak, zawsze był gburem - potwierdziła dziewczyna.
- Ale był - zachichotała Mizuki. Ryu nic nie odpowiedział, postanawiając nie wtrącać się w to przekomarzanie się. - Zobaczyłbyś go kiedy go poznałam - roześmiała się serdecznie. - Jego postawa mówiła: 'Jestem Amakusa Ryu, nie zbliżaj się bo to grozi śmiercią'. Bałam się go wtedy - przyznała szczerze, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Ale dlaczego jesteś beksą? - dziewczyna przystanęła w pół kroku i w przypływie chwili objęła Chrisa mocno. - Ryu-chan nigdy nie przepadał za beksami - dodała.
- Mizuki... proszę cię - Ryu uniósł lekko brew, patrząc na nią ostrzegawczo. - Chrisa lubię - dodał ciszej.
- Mou nie bądź taki - pomogła mu się podnieść. - Jesteś wśród przyjaciół.
- Wszystko w porządku? - Ryu spojrzał na niego z troską.
- Mhm... to dobrze - Ryu objął go w pasie i przyspieszył nieco kroku, by Mizuki znów czegoś nie wymyśliła.
- To dlaczego udajesz, że wszystko jest w porządku? - zapytał go z lekkim wyrzutem, zaraz jednak biorąc go na ręce. - Dojdziemy do domu Mizu-chan i opatrzymy ci nogę.
- A gdzie tam, jesteś ranny i potrzebujesz specjalnej opieki - roześmiał się serdecznie Ryu.
- Nie będziesz musiał sam... ja Ci chętnie opatrzę nogę - musnął ustami jego policzek. - Nie, jest w porządku, chudzielcu.
- Ale wtedy nie jadłem za wiele i nie miałem sił - wymamrotał, nieco zawstydzony. - Umiem, ale umiem sposobami mugolskimi - zmieszał się trochę.
- Zazwyczaj nie narzekam, wytrzymam - oświadczył Kazuma, obdarzając Chrisa delikatnym uśmiechem. - Dzięki za pomoc, młody - dodał, niemal pieszczotliwie czochrając go po włosach.
[em na rękach ^ ^ tak przed sobą raczej, nie niesie go na plecach, jeśli coś tam źle napisałam to wybacz Słońce!]
- Nie są zacofane - mruknął Ryu czując się w obowiązku by obronić mugoli. - Uważam, że zwykli ludzie są niezwykli. Nie mając magii potrafią tyle zrobić - zauważył uśmiechając się cierpko. - A taki mag, bez magii byłby bezbronny. Umarłby w tępie natychmiastowym.
[no dobrze xDDD]
- Ale używasz ziół w odpowiedniej proporcji, a przepis masz z ksiąg stworzonych przez magów, czasem machasz różdżką bo tak jest w przepisie - zauważył z uśmiechem Ryu.
- Jest, jest - Kazuma odetchnął głęboko wstając. - Masz ochotę na herbatę? Mam w domu ciasto czekoladowe. Zrobiłem dla Ryu, ale Ryu-chan stwierdził, że nie lubi - westchnął jakby ktoś wbił mu kołek w serce.
- Nie daleko - Mizuki przejęła inicjatywę. - Kyu będzie czekał w domu.
- Super - Ryu posłał w jej stronę delikatny uśmiech. - Nie widziałem go od daaawna - przeciągnął pierwszą sylabę.
Zanim Ryu zdążył cokolwiek powiedzieć, jego przyjaciółka przejęła pałeczkę.
- Tak, Kyu i Ryu są najlepszymi przyjaciółmi. Nierozłączni i nawet jak siedzą cicho, to potrafią się zrozumieć - westchnęła z niejaką zazdrością. - Poza tym są jak ogień i woda. Ten tutaj - dźgnęła Ryu w ramię. - Opanowany, cichy, spokojny, małomówny, a Kyu z kolei wpada w panikę, często nie myśli chłodno i nic sobie nie robi z zakazów.
- Dziękuje Mizuki za tak wyczerpującą charakterystyke naszej więzi - sarknął Ryu. - Tak, Kyu to mój przyjaciel - potwierdził tylko, odpowiadając na pytanie Chrisa.
- Już masz - odparł Ryu. - Mizuki i Kyu już ci spokoju nie dadzą, tylko musisz ich do siebie dopuścić - szepnął, muskając jego policzek. - Ja też innych przyjaciół nie mam.
- Ona już tak ma, kiedy sie denerwuje - roześmiał się serdecznie Amakusa. - A denerwuje się twoją osobą i stara się byś ją polubił - wyjaśnił zachowanie swojej koleżanki.
- Nie bój się i spróbuj poczuć się pewnie - zachęcił go Ryu wchodząc do mieszkania przyjaciółki.
- Nie bardzo - Ryu posadził Chrisa na fotelu i rozebrał mu buty, po czym zsunął swoje i przywitał się z Kyu, który po chwili wrócił z bandażami i ciepłą wodą.
- Cześć - przywitał się z Chrisem. - Twoja noga źle wygląda - skwitował tylko pomagając Ryu się nią zająć.
- Jasne, nie ma problemu - Kyu od razu wstał z miejsca i ulotnił się z pokoju.
- Jesteś marudą - wywrócił oczyma Ryu. - Mówiłem ci już to kiedyś?
- Tak wiem, choć nadal tego nie rozumiem - odparował Amakusa. - Jesteś przecież wspaniały - powoli zaczął opatrywać jego ranę.
- Helloł, przypominam, że rozmawiasz z jeszcze większym kościotrupem - roześmiał się serdecznie Ryu.
- Nie nabrałem masy. Ważę cały czas tyle samo, głupku - Ryu pstryknął go palcami w nos. - Ja po prostu już nie chudnę - dodał. - Ale nadal nie znosze jeść.
- Lubię jeść ciebie - Ryu spojrzał mu głęboko w oczy, po czym ucałował go czule.
- Ale co ja na to poradzę, że jesteś najlepszą potrawą? - Ryu zrobił niewinną minę.
- Skończone - Ryu zasalutował mu ze śmiechem, po czym pomógł mu wstać i zaprowadził go do kuchni, gdzie Kyu przekomarzał się z Mizuki, twierdząc że zna Chrisa lepiej.
- No sama go zapytaj co woli - wybuchnął w końcu. - Mus czekoladowy, czy waniliowy? - spojrzał na chłopaka wyczekująco.
- Mhm jakoś to przełknę - Kyu uśmiechnął się do Chrisa, po czym wpakował sobie pełną łyżeczkę musu do buzi. - Słyszałem, że grasz na gitarze - dodał po chwili, klepiąc miejsce obok siebie, by Chris sobie spocznął. - Dobrze grasz?
- Gra lepiej od ciebie - rzucił z rozbawieniem Ryu.
- Ty się nie odzywaj zdrajco - Kyu obdarzył go morderczym spojrzeniem. - Nie słyszałeś jak gram od jakiegoś roku.
- Ty mnie masz - zgodził się z nim Ryu, przysiadając na stołku i dziękując za proponowany mus. Zwyczajnie nie miał ochoty.
- Nie chcę - Ryu pokręcił szybko głową. - Chris nie - dodał zaraz widząc jego minę.
- To zagrasz coś ze mną? - zainteresował się Kyu. - A może chcesz waniliowego? - zaproponował Ryu.
- Nie chcę, odczepcie się od mojego jedzenia...
- Super, to czekaj, przyniosę gitarę - Kyuu wręczył swój mus Ryuu i pobiegł do drugiego pokoju po dwie gitary.
- To mnie nie karm, ok? - burknął Ryu. - Jem śniadania, jem coś na obiady i jem coś na kolacje. Nie zmuszaj mnie - poprosił.
- Jesteś chudy, paskudko - przypomniał mu Ryu z odruchu biorąc łyżeczkę Kyuu do buzi i oblizując ją z resztek musu.
- Hm? - Ryu odłożył miseczkę na stół. - Ale wcale nie było daleko! - obruszył się.
- Czasami muszę - wziął jeszcze jedną łyżeczkę musu, po czym oddał go Kyu, który zdołał wrócić z gitarami.
- Akustyczna czy elektryk? - zapytał Chrisa.
- Żeby nie było za słodko - pokazał mu język Amakusa. - Za słodko to nie mój styl - dodał, wprawiając Kyu w dobry nastrój.
- Tak, czarny humor to jego specjalność - podał Chrisowi akustyka.
Kyu nie mógł powstrzymać się od śmiechu, ale zaraz się zreflektował, widząc pioruny w oczach Amakusy.
- Pomogę Mizuki - fuknął Ryu, wychodząc z pokoju.
- Jak ty z nim wytrzymujesz? - Kyu spojrzał z podziwem na Chrisa. - Twoją ulubioną piosenkę - dodał po chwili.
- Tak...miłość - westchnął Kyu. - Dobrze, dobry gust - nastroił sobie elektryka, czekając aż Chris zacznie.
Kyu dołączył się do niego po kilku chwilach, bardziej grając podkład dla melodii. Ryu natomiast pomógł Mizuki ze zmywaniem i dopiero potem oboje wrócili do salonu by posłuchać piosenki.
Ryu pewnie by się do niego dołączył, ale pamiętał jeszcze jak ostatnio został skrytykowany za swój głos. Natomiast Kyu nie miał oporów, zaczął nucić wraz z Chrisem.
- Ej no... czemu przestałeś? - Kyu wcale nie był zadowolony. - Nie musisz się tak wstydzić - dodał z uśmiechem. - Nikt cię tu nie zje...no chyba że Ryu.
Ryu zmrużył oczy, po czym w przypływie chwili siadł na kolana Kyu i trzepnął go w głowę.
- Jak już zacznę jeść, to zacznę od ciebie. Ugotuję cię i podzielę się z Mizu-chan i Chrisem - obiecał mu. - A Chrisa zostawie sobie na podwieczorek. Wszyscy przecież wiemy, że słodycze powinno jeść się na końcu.
- Chris-chan... tak sobie tylko żartujemy - Ryu usiadł między nich. - I ja wybieram - oświadczył z poważną miną. - Chciałbym usłyszeć "Smurfy".
- Nooo... Hej dzieci jeśli chcecie, zobaczyć Smerfów świat... - zaczął nucić pod nosem. - No wiesz, ten motyw...
- Matko Ryu-chan... dlaczego Smerfy?
- A dlaczego nie?
- Ale nie saaaam - jęknął przeciągle, patrząc na Chrisa wielkimi, proszącymi oczyma.
- Super! - Ryu objął Chrisa ramieniem i zaczął nucić piosenkę, uderzając dłonią o udo i wystukując w ten sposób rytm.
Ryu natomiast swobodnie zmieniał słowa piosenki, byle tylko pasowały do melodii. W końcu mieli się bawić, prawda?
- Ale pasowało mi tak - odparł ze śmiechem, wracając do dobrej zwrotki.
- Ja ci mogę teksty potworzyć - oświadczył Ryu z uśmiechem, na co Kyu wybuchnął śmiechem.
- Lepiej nie, wyjdą same zboczone - oznajmił śmiertelnie poważnie, po czym podał Chrisowi zeszyt ze starymi tekstami Ryu. - Sam zobacz...
- Nie jestem - burknął Amakusa. - Ja tylko daję upust mojej wyobraźni - wywrócił oczyma.
- Ale to nie tylko moje fantazje... to też fantazje Mizu-chan i Kyu - odparł chłopak, zabierając mu zeszyt i chowając sobie do kieszeni. - Skąd ty go wytrzasnąłeś?
- Z kapsuły czasu - Kyu puścił do niego oczko.
- Nie jestem - obruszył się Ryu. - Ale mogę zacząć - dodał po chwili z błyskiem w oczku.
- Not gonna happen - mruknął pod nosem, opierając głowę o ramię Chrisa i ziewając lekko.
- Obejrzymy, do fajerwerek jeszcze 3 godziny - Kyu poklepał Chrisa po głowie z uśmiechem. - Daj mu się przespać - dodał, popychając półprzytomnego Amakusę na kanapę. - A my - tu złapał Chrisa za rękę. - Pójdziemy zrobić coś do jedzenia.
- A co? Nadal się nie wysypia? - zainteresował się Kyu, wyciągając mąkę i mleko i jajka. - Umiem robić tylko naleśniki - wyjaśnił z przepraszającym uśmiechem.
- Dlaczego? - zdziwił się Kyu. - Śpij razem z nim - polecił mu, podając mu miskę. - No i nie musisz się przy mnie krępować.
- A tam nie możecie. Możecie - wsypał składniki do miski i podał Chrisowi trzepaczkę do rozmieszania. - Zawsze byłeś taki nieśmiały?
- No tak, on zawsze pozostanie samotnikiem - zgodził się z nim, szukając patelni. - A próbowałeś troche to zmienić?
- Twoją nieśmiałość oczywiście!
- Dobrze, ale nie musisz się krępować w naszym towarzystwie. Nikt cie tu nie zje - obiecał swobodnie.
- Hahaha ale jemu chyba wolno - roześmiał się serdecznie Kyu, czochrając włosy chłopaka pieszczotliwie. - Jesteś bombowy!
- W porządku, fajny, ok - wymienił z pamięci. - A dlaczego? Nie wiem - wzruszył ramionami. - Taki masz charakter.
- No to robimy naleśniki - postawił patelnię na ogień i wylał pierwszą porcję ciasta na nią.
- Jasne, pytaj śmiało - Kyu był otwarty na wszelkie pytania, tylko nie odwrócił wzroku od patelni, by nie spiec nalesnika za mocno.
- Oczywiście, że miał - Kyu spojrzał na chłopaka z delikatnym uśmiechem. - Całą godzinę, mnie - puścił do niego oczko. - A tak na poważnie, to nie. Nie miał - dodał całkowicie poważnie.
- A Ty? Miałeś już kogoś przed Ryu? - zainteresował się Kyu.
- Kogo? - Kyu odłożył pierwszego naleśnika i rozpoczął smażenie drugiego.
- No dobra, skoro tak - Kyu skończył smażenie naleśników i zrobił do nich słodkie nadzienie, złożył większość z nich, zostawiając dwa puste. - Niejadek nie jada z nadzieniem - wyjaśnił. - Jedynie z cukrem pudrem - wywrócił oczyma, jakby właśnie zdradził największą tajemnicę Amakusy.
- A co chciałbyś wiedzieć? - nalał do dwóch szklanek soku pomarańczowego i postawił przed Chrisem talerz z naleśnikami oraz sok, samemu biorąc sobie drugi taki sam.
- To zadaj konkretne pytanie - poprosił Kyu. - Bo ja nie wiem o czym mówić...
- Ryu nie lubi jak ktoś widzi jego słabość. Lubi być sam, lubi uporządkować swoje myśli, emocje kiedy jest sam - odchrząknął. - Nie je za dużo... wydaje mi się, że on się w ten sposób za coś kara. Nie umie zjeść więcej bo jego organizm wymusza w nim wymioty. On to sobie zrobił, kiedy był młodszy, a teraz po prostu się do tego przyzwyczaił - westchnął masując sobie skronie. - A nerwowy? Hm nie zauważyłem by był specjalnie nerwowy...
- Ja też nie, Ryu unika tego tematu. Zazwyczaj wpada w złość jak o tym wspominam - wzruszył ramionami. - Jest też ambitny, czasem aż do przesady.
- Ale może gdybyś to ty go poruszył to dotarlibyśmy do tego, co go boli? - zaproponował.
- Ale w ten sposób niczego się o nim nie dowiesz...
- Niemożliwe... on nigdy tam chodzić nie chciał. Robicie postępy - ucieszył się szczerze Kyu.
- No to dobrze, powinieneś się cieszyć. Ufa ci - odparł Kyu.
- Ryu-chan nie jest otwartą osobą, Chris. On raczej nigdy taki nie będzie. Nie oczekuj od niego za wiele, ok? Na pewno mówi ci wszystko co powinieneś wiedzieć. Jemu chyba trudno opowiadać o przeszłości - dodał cicho.
- Chłopaki - Mizu-chan weszła do środka z uśmiechem przyklejonym do twarzy. - Za godzinkę sie zbieramy. Mogę podwędzić naleśnika? - zapytała tylko siadając obok Chrisa.
- Tylko nie mojego - wymamrotał całkowicie jeszcze zaspany Ryu, biorąc machinalnie cukier puder z szafki i siadając obok Kyu. - Smacznego - wysilił się na senny uśmiech zanim nałożył sobie naleśnika.
- Krótko, ale dobrze - odparł Ryu, wcinając naleśnika. - Kyu...twoje naleśniki prawie mi smakują - rzucił całkowicie zdziwiony.
- Potraktuję to jako komplement chyba - Kyu uniósł lekko brew. - Porozmawiałem sobie z Chrisem i się mnie nie przestraszył - oświadczył zaraz z dumą.
Ryu spojrzał na Chrisa pytająco. W końcu Mizu-chan się bał, a Kyu wydawał mu się większym...zagrożeniem.
- Cieszę się - Ryu powoli skończył swojego naleśnika i dopił sok ze szklanki Kyu, bo akurat była mu pod ręką.
- Następnym razem siedzisz obok Chrisa, jego opijaj - żachnął się chłopak.
- Mojemu Słońcu nie będę żałował picia - roześmial się Ryu serdecznie.
Mizuki uśmiechnęła się szeroko, obejmując Chrisa ramieniem.
- Widzisz Ryu? Chris daje ci osobiste pozwolenie na picie z jego szklanki.
- Zapamiętam - obiecał wciąż się uśmiechając.
- Dobrze - dziewczyna zabrała dłoń z jego ramienia. Kyu dolał sobie soku i postawił czystą szklankę przed Ryu również i jemu nalewając.
- Chris widziałeś tu kiedyś fajerwerki? - zainteresował się.
- Pójdziemy na wzgórze - odparował Ryu. - Stamtąd widać najlepiej.
- Atmosfera być może jest lepsza. Wiesz tam na wzgórzu najpierw jest festyn - wyznał Kyu. - Kupimy sobie słodkie bułeczki, obejrzymy występ teatrzyku i takie tam inne bajery - machnął ręką. - Będzie fajnie.
- Nom, chodzimy tam co roku - przyznał się Amakusa. - To taka... tradycja.
- Mhm...to trzeba to zmienić - odparł Ryu wypijając swój sok pomarańczowy. Podszedł do Chrisa, siadając mu na kolana, objął za szyję. - Będziesz z nami co roku oglądał fajerwerki i jadł dobre rzeczy na festiwalu - musnął jego nosek palcami. - Zgoda?
- Super - Ryu przytulił go mocno do siebie, po czym pozbierał brudne talerze twierdząc że pozmywa.
[bo ja odpisuje... tylko czasem nie wciśnie mi się wyślij o_O dopominaj sie please...]
- Nie - Ryu zaatakował go ścierką. - Sio, ja zmywam - oznajmił z zaciętą miną. - Ty możesz mi pośpiewać - dodał chichocząc nieco.
- A bo ja wiem... - Ryu wzruszył ramionami. - One direction 'Live while we're young' - zdecydował po chwili namysłu.
[wkręciła mi się ta piosenka... xD]
Ryu dołączył do niego podczas refrenu, bo aż tyle umiał, a piosenka była na tyle skoczna by wprawić w ruch Kyu i Mizuki, którzy szybko porwali Chrisa.
Prześlij komentarz