Imię: Shiki
Nazwisko: Furuyama
Ur: 15.02
Wiek:25
Wzrost: 180 cm
Waga: 60 kg
Orientacja: bi
Opiekun Okamishi
Uczy obrony przed czarną magia
Jest metamorfomagiem. Nie lubił swoich
ludzkich uszu więc zmienił je na kocie, skończyło się na tym, że
„przedłużył” swoja kość ogonową.
CHARAKTER:
zawsze ma otwarte okno w swoim
gabinecie, jest teoria że to dlatego że jego ego jest zbyt wielkie
aby się tam zmieścić. Ma w zwyczaju mówić o sobie „ore-sama”
co w wolnym tłumaczeniu znaczy „wielki i wspaniały ja”. Mimo
swojej samolubności potrafi pochwalić drugą osobę. Kiedy jego
samoocena osiąga poziom krytyczny, trzeba gwałtownie przerywać
jego monologi jaki to jest wspaniały. Mimo tego że jest wspaniały
nauczycielem, przez swój niski wiek granica uczeń-nauczyciel jest
mocno zatarta. Denerwuje się ktoś go nie słucha na lekcji i odsyła
takich pod sufit. Z większością uczniów jest na „ty”
HOBBY:
gra na basie, drażnienie ludzi dookoła
siebie. Lubi grać w karty (czasem aż za bardzo) dość często gra
z uczniami którzy odbywają u niego kary. Uwielbia organizować
zajęcia z boginami. Kocha zimne nocne powietrze, dlatego często
jest widziany na nocnych przelotach lub po prosty na dachu.
RÓŻDŻKA:
rdzeń z kła widłowęża i wykonana
jest z olchy. Wypolerowana tak by była całkowicie biała, rękojeść
zdobi czarny wąż. 15 cali- sam się temu dziwi ale tłumaczy to
swoim wzrostem.
WYGLĄD:
włosy:
z zasady dredy związane w kitkę i
grzywka opadają na jedno oko. Jeśli chodzi o kolor to tu trochę
gorzej. Każdego dnia tygodnia ma inny kolor.
Poniedziałek: czerwony
wtorek: żółte/blond
środa: niebieskie
czwartek: białe
piątek: zielone
sobota: czarne
niedziela: blady róż
Oczy w odcieniu idealnie głębokiej
czerni, zawsze pokryte warstwą cienia do powiek (bez make-upu ani
rusz!)
usta o głębokim kształcie, górna
warga często czarna, w dolnej kolczyk.
Często widziany ze szmatką na nosie
(ściąga ją tylko okazyjnie) taki styl XD
ja na 100% Japończyka jest dość
wysoki, czego momentami nienawidzi, bo wszystkich widzi „z góry”
a z ciuchami ma problemy. Większość to szyte na zamówienie
garnitury lub ich osobne elementy. Wszystkie ciuchy sam projektuje,
to jego gwarancja na oryginalność. Buty to po prostu glany.
Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem.
Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem.
HISTORIA:
Jedynak pochodzący z wielopokoleniowej
rodziny czarodziejów. Te dwa czynniki sprawiły że zawsze był
samotny. Raz aby przypodobać się dziewczynie dorobił sobie kocie
uszy i ogon, skończyło się tym, że nie mógł tego odwrócić bo
nie panował nad mocą. Wiele razy uciekał z domu i szkoły bo nie
chciał być czarodziejem, ale kiedy rodzice zagrozili że zabiorą
mu bas, momentalnie odpuścił. Odkąd tylko pamięta był
rozpieszczonym dzieciakiem z wielkim ego, ale kiedy zaczął uczyć
jego negatywne nastawienie do ludzi trochę się zmieniło. Uwielbia
koty, jego dom zawsze był od nich pełen. Zaczął palić i pić w
wieku 15 lat i nigdy nie uważał to za swój błąd.
INNE:
- upodobania kulinarne: ogólnie pojęta kuchnia azjatycka (serio wszystko zje)
- w nocy z jego gabinetu często dochodzi mruczenie kota
- w szufladzie biurka zawsze ma butelkę sake lub whisky
- jego patronus to kot
- bogin zmienia się przy nim w psa
- gra na gitarze i na basie, w gabinecie ma ślicznego, czarnego akustyka i tego samego koloru bas który bardziej służy jako ozdoba.
- kupił domek w którym zamieszka z Shinem
- ma dwa kolczyki w lewym uchu
- pali miętowe marlboro lub czekoladowo miętowe Black Devile.
[nie gryzę i nie połykam w całości ^ ^chętna na wszelkie wątki i powiązania ]
1 773 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 201 – 400 z 1773 Nowsze› Najnowsze»- widzę, że kolory ci wracają. Nie martw się nie otruję ciebie. - zachichotała, biorąc z powrotem papiery - to był wyciąg z moich łez. Jest to substancja kategorii AA, nigdy nie sprowadzana, bo żaden wampir nie roni diamentowych łez. - westchnęła - oprócz.. oczywistego nie trzymania emocji na wodzy .. - potrzymała go chwilę w niepewności - zdałeś. Ale widzę, że masz też inne pytania... Jeśli miałbym to skomentować to powiedziałabym że upór czasem jest bardziej niszczący niż przyznanie się do własnych uczuć.
- Czyli tradycyjna zielona. Yuuki-san. - zwróciła się do pokojówki, która akurat weszła do pomieszczenia - Przynieś dla nas czajniczek zielonej herbaty i dwie filiżanki. - poprosiła z uśmiechem.
- Oczywiście panienko. - kobieta dygnęła i wyszła szybciutko z pomieszczenia.
Usiadła na krześle oczekując na swoją herbatę. Przyglądała się uważnie nauczycielowi. Kiedy doszło do tej nieczęsnej lekcji, kiedy musiała zostać z nim sam na sam w klasie przekonała się, że Furuyama - sensei wcale nie jest taki straszny, jakim go widziała. Owszem miał pewne swoje dziwactwa, ale chyba każdy człowiek je ma. No .. Może nie każdy ma kocie uszy, ogon i w ogóle. W każdym razie mogła stwierdzić, że nawet go polubiła.
- oj Shiki, Shiki - kręciła głową ze śmiechem - widziałeś kiedyś wampira ..nie wrednego? albo takiego kto jest wegetarianinem? - chichotała dalej - aż tak cię męczy ta blizna? No dobrze .. pomogę ci ją zlikwidować, jeśli mogę oczywiście - zawahała się chwilę - jesteś nauczycielem OPCM, prawda... no więc znasz już odpowiedź. Na tym świcie rzadko kiedy prowadzone są jakieś wojny, a ludzie którzy siedzą wiecznie w książkach, piszą je, podróżują czasem zapominają, że trzeba być gotowym na wszystko. Takie zapominanie ,czasem prowadzi do śmierci, jak od czasu do czasu nie masz z kim przebyć jakieś "walki". Doświadczenia uczymy się przez całe życie.
- Nie, nie boję się. - aż się zaśmiała. - Przekonałam się, że nie jesteś takis straszny, jakto sobie tam uroiłam w głowie. - zaczęła wpatrywać się w zawartość swojego kubka, jakby chciała się upewnić, że tam nie ma czegoś złego. - Lubię Cię. - dodała.
- sam widzisz.. dyrekcja potrafi robić wam żarty bo ..sama się nudzi. - puściła mu oczko - wiesz.. była miłą czarownica, chociaż umiała pokazywać rogi. Stąd też dobrze znałam ten wiersz.. Długie to jak cholera, ale nawet bywa skuteczne na stworzenia klasy średniej. Mo kochany co najwyżej mógłbyś tym zrobić dziurę w bluzce. Soku z dyni? - zaproponowała i podeszła raz jeszcze do barku, wyjmując dwie butelki i jedna z czerwonym płynem. Dla siebie. - wiesz bardzo łatwo się jest ich pozbyć - jak zwykle wystarczy moja krew .. - objaśniła - zdejmij bluzkę.. może trochę szczypać - zjawiła się tuż za nim i czekała.
- Tak. To bardzo wygodne. Nagle ma się całe pokłady wolnego czasu, kiedy nie ma się żadnych obowiązków domowych, bo ktoś robi wszystko za ciebie. - ledwo to powiedziała, a Yuuki wróciła z czajniczkiem herbaty i dwoma filiżankami. Nalała do nich parującej cieczy i podała jedną Kyoko a drugą Shikiemu. Dygnęła i oddaliła się.
- Nie taki znowu niemrawy - oburzył się chłopak. - Ale jeśli mi popozujesz z przyjemnością to ja chetnie Cię naszkicuje - uśmiechnął się szeroko.
- Hah! Ileż czasu zaoszczędziłeś! - też się zaśmiała. Upiła kilka łyków herbaty i oblizała wargi. - A właśnie... Co do twojej gry to ja jej jeszcze nigdy nie słyszałam. Musimy to nadrobić! - posłała mu uśmiech.
- Najlepiej naturalnie - wzruszył ramionami chłopak. - Możesz usiąść na parapecie i patrzyć przez okno na przykład - zaproponował na scenerię nieco melancholijną. - Ale możemy też zrobić coś innego... chciałbym wydobyć twoją osobowośc.
- to miałeś niezłe bućki - zachichotała - zresztą nie ty jeden - wystawiła język - znasz inne powiadasz? może zechcesz mnie oświecić? jak to mówicie - uczymy się całe życie... Jesteś pewien, ze nie chcesz się ich pozbyć? A może to jakaś "szczególna" pamiątka? - nachyliła sie nad jego uchem, chichocząc jakby to był dobry kawał - do czego to doszło wampirzyca robiąca za ... uzdrowiciela - śmiała się. Potem przygryzła sobie kciuk i przejechała nim po jego mniejszych ranach, by wiedział jak to będzie wyglądało. Trochę tych blizn miał.. trzeba przyznać.
- No tak, właśnie. - wzięła kubek w dłonie i upiła łyk z niego. - Mmm, naprawdę bardzo pyszna! Następnym razem kiedy zaproponujesz mi herbatę wezmę sobie chyba własnie tę. - oświadczyła, po czym oddała nauczycielowi kubek.
- Właściwie to nie wiem, ale śmiem twierdzić, że w tym domu jest wszystko. - przyznała konspiracyjnym szeptem i dopiła herbatę. Odłożyła filiżankę na stolik i wstała z miejsca wychodząc na moment z salonu. Porozmawiała z pokojówką o ewentualnej gitarze a ta obiecała się rozejrzeć. Kyoko wróciła zatem na swoje miejsce w fotelu.
- Hm no to siadaj na parapecie - zaproponował z uśmiechem, ustawiając go dokładnie. Poinstruował co i jak, po czym usiadł na krześle i zaczął szkicować. - Możesz się ruszać, nie przeszkadza mi to - oznajmił jeszcze. W końcu nie chciał by Shiki zdrętwiał zbyt mocno.
- jesteś okropny - udała, ze jest mała dziewczynką i zaczęła grymasić - no weź no .... ja ciebie zawsze lubiłam. Dosłownie i w przenośni. - wyszczerzyła się - Chcesz może o tym opowiedzieć? - spytała niezobowiązująco. - e tam - przewróciła oczami. Palcem wskazującym przycisnęła kciuk dla lepszego przepływu krwi, No i tak się zaczęło... Trochę jej jęczał, albo robił jej tę przyjemność i też trochę udawał, że to robi ;p
- Yuuki-san twierdzi, że na pewno coś takiego tutaj kiedyś było. Ale czy jest nadal? W każdym razie poszła poszukać. Może jej chwilę zejść. To dość duży dom. - mruknęła rozglądając się wymownie po samym salonie.
- Tak, nieco zmalała. - pochwaliła się. - Staram się stać się bardziej otwartą na innych ludzi. Nie chcę po ukończeniu szkoły zostać sama jak palec. Mam też rodzinę, ale to normalnie nie to samo, co równieśnicy, prawda? - westchnęła. - Dlatego chcę się zmienić.
- Lubię - przyznał zagryzając lekko wargę. - Często... ale zazwyczaj nawet o tym nie wiedzą... wtedy wychodzą najlepsze. Nie lubię pokazywać niedokończonych prac.
- ah .. taka bajka.. to nie były przypadkiem krasnoludki? one uwielbiają przecież ogień... - jedna skończyła, wzięła się zz ciutkę większą od poprzedniej.
[Selene jbc.]
- Nie, nie wiem. - westchnęła. - Myślę o tym czasami, ale nie wiem jaka praca byłaby dla kogoś takiego jak ja odpowiednia. Niby mam jeszcze na tę decyzję dwa lata, ale to w gruncie rzeczy nie jest tak dużo. W końcu decyduję o swojej przyszłości.
- Ja? Na zabawę w czarownicę. Tonęłam w roślinach i eliksirach. To było właściwie moje całe życie. Zawsze mnie to fascynowało. No... Czasem też wyświadczałam matce przysługę i po usilnych błaganiach dawałam się namówić na jakąś sesję zdjęciową. - wywróciła oczami.
- mój biedaku ... niewiele tego .. hmm .. trochę się już zasiedziałeś. - usłyszeli pukanie
- wejść !!
- wybacz, Pani, ale.. - weszła i stanęła w miejscu wampirzyca
- o co chodzi ?
- o nią... - wpatrywały się w siebie chwilę, po czym Selene kiwnęła krótko głową, odsyłając ja z powrotem do klubu. Zachowała kamienny wyraz twarzy, robiąc dalej to co wcześniej.
[ a tu cie już oświecę bo chodzi o wasza "rozmówkę z Kyo u tego byłego Shiki ;p oczywiście czytałam *szczerzy się* ale nie martw się .. nie zabije go ;p no może za "miesiąc" xD]
- Etto.. - zastanowiła się. - Bardzo lubię czytać i ogólnie poznawać świat, a dokładniej mówiąc - ten świat, bo przecież wciąż czuję się tutaj nowa. - zaśmiała się cicho. - Czasami rysuję, ale to raczej się nie przyda. Myślę, że znajdzie się dla mnie jakaś profesja.
[ nic z tych rzeczy.. ale co byś powiedziała na "walkę" do trzeciej krwi? jako taki trening oczywiście ;p]
- Nic szczególnego. No już po wszystkim. Tam jest lustro - wskazała na ścianę. Chichocząc - no chyba, że miałeś więcej spotkań z krasnoludkami? - w końcu zrobiła sobie nowego drinka, znajdując się błyskawicznie przy stolę i kontem oko przyglądając się mu.
[to będzie wiało nudą .... xD zresztą Shou to raczej by i tak odpadała ;p nie martw się coś wymyśle na poczekaniu ;p ]
- radziłabym ci milczeć Shiki, a to nie ma żadnego związku z jakąś tam uczennicą, o której i tak pierwsze słyszę.. Cholerny pentagram - mruknęła pod nosem.
- nerwy ci znowu puszczają - zachichotała cicho - chodzi o czarny pentagram śmierci. Możliwe, że kiedyś ci babka o tym opowiadała. Może jeszcze jeden teścik - przyjrzałam u się bacznie, bo i tak wiedziała, że się nie zgodzi, bo ma dość z nią "zabaw" do końca życia.
- myślę mój drogi, że czas już na ciebie. Moje dzieci są głodne, a raczej wątpię byś chciał zostać ich przekąską - spojrzała na niego beznamiętnie - ano i pozdrów babcie ode mnie i podziękuj za mandalę. Jest śliczna.- Znowu? to ci się już zdarzało? - wskazała na ścianę. - my co? bardzo dobrzy znajomi? a to coś nowego - podeszła do okna, przyglądając się niebu - zresztą to i tak nieistotne, bo niedługo mam zejście, więc w zasadzie to nasze pożegnanie.
- Tylko jeśli ktoś to lubi. Nie wszyscy pałają do tego takim entuzjazmem jak ja. - zerknęła w stronę kobiet, która niosła w dłoniach powycieraną dokładnie z kurzu gitarę basową - A nie mówiłam, że w tym domu jest wszystko? - pokręciła głową z rozbawieniem i gestem ręki nakazała Yuuki podać gitarę Shikiemu.
Zbyła jego słowa milczeniem.
- trafisz do nich sam, czy potrzebna jest ci "dodatkowa" pomoc? - spytała cierpko. Nie nawykła do zwierzeń. A on czasem nie wiedział kiedy przestać. Ale on jest tylko jeden, a ich jest wielu. Zresztą wiedzą kiedy milczeć i nie zdarza im się wpadka z emocjami. Czuła, zresztą, że pentagram rośnie z każdą godziną. Spojrzała na ręce, na których miała coraz więcej wzorów. Jeszcze tylko parę godzin. Za długo przebywa na tym świecie, czas wracać.... - Shiki ... zwróciła się jeszcze do niego, gdy był już w drzwiach - dla waszego dobra.. wiesz o czym mówię, zapomnijcie o tym. Martwi nie wracają do życia a ona nie należy do mego świata dla własnej zachcianki - zamilkła - zresztą powinna się cieszyć z tego, że otrzymała "łagodniejszy" wyrok. ... - wytarła krew z ust - wyjdź już. Nie zamierzam do tego wracać... Udanego roku szkolnego.
Gdy był już poza budynkiem, pożegnała go jeszcze wzrokiem. "To już sprawa zamknięta a ona nigdy nie posiadała więcej dzieci niż to potrzebne" - pomyślała.
- Pani... ? - zjawił się tuż obok
- podejdź.. - ukląkł obok, kładąc obnażona szyję na kolanach. Schwyciła go z lubością, przyciągając do własnych kłów, by za chwilę się w nie wgryźć.
Jak tylko uraczyła się małą przekąska i załatwieniu kilku najważniejszych spraw przed ceremonią, udała się w miejsce, gdzie miała zrobić sobie dłuższą drzemkę, by sprawdzić zabezpieczenia. Nie miała ochoty już na nic, po za tym, czekała ja też "praca" w piekle. Była po prostu zmęczona, a do tego nie chciała widzieć się z kimkolwiek. Zwróciła się stronę rzeki. Przemieniona na powrót w człowieka (naga ^^), rozkoszowała się kąpielą.
Spojrzała na niego pustym wzrokiem.
- czego? - warknęła tępo, praktycznie nie interesując się otoczeniem ani tym, że nie ma ciuchów. Zresztą najlepiej się czuła właśnie tak.
- nie drzyj się człowieku - syknęła - chyba widzisz, ze się myję nie? A podczas przemian ciuchy się niszczą praktycznie mówiąc... po co mam jakieś brać ze sobą. To nie miasto tylko las? - zachichotała radośnie - wstydzisz się nagiego ciała Shiki? Okropna babcia - skomentowała spokojnie.
- oczywiście - oznajmiła radośnie - tylko mi tu się nie karzesz ubierać.. dzień był taki śliczny - westchnęła rozmarzona, studiując jego twarz - jestem tylko ciekawa, dlaczego mnie omijasz wzrokiem, jak ci TO podobno nie przeszkadza - położyła się na brzuchu, nadal się na niego gapiąc.
- Nie musisz. Wzmacniacz stoi tam. Kabel leży na nim. - wskazała kąt pokoju. Akurat taki sprzęt często się przydawał.
- co zrobiliście? - spytała ubawiona - zabawne.. - skomentowała - wiesz Shiki.. ja mam dobrą pamięć a powtarzać mi tego stale nie musisz - zauważyła, piłując sobie szpony, pilnikiem. - Zatem.. mówisz, że babcia dała ci wycisk.. był lepszy od bawienia się z moim cieniem?
Zamknęła oczy, żeby lepiej skupić się na muzyce. Spodobało jej się do tego stopnia, że zaczęła przytupywać nogą do taktu z uśmiechem na ustach.
- no widzisz ... ja bardzo lubię te rejony.. to taki fajny rejon treningowy... - podniosła się z miejsca i podeszła bliżej nurtu, by zrobić sobie trochę lodowego pancerza na swoje sczerniałe plecy. - umilałeś sobie czas ...szkoda tylko że bez gitary. - puściła mu oko, odwracając się na chwilę w jego stronę.
Chwilę jeszcze trwała z zamkniętymi oczami. Zaraz jednak otworzyła oczy i spojrzała na niego wystawiając dwa kciuki do góry.
- Powinieneś zacząć robić karierę! Nawet i solową. Jeśli to była improwizacja to aż się boję pomyśleć co by było, gdybyś wymyślił konkretną piosenkę. - pokiwała entuzjastycznie głową.
- wiesz - powiedziała przekornie - to by było ciekawe widowisko jakbyś dodatkowo grał. No ale widzę, że twoja babka bardzo lubi karać swego wnusia - zaśmiała się
- Ciekawsze? No mogłabym się kłócić, ale jak uważasz. Ty coś o tym wiesz. - zaśmiała się - Jak coś stworzysz to daj znać. Bardzo chętnie posłucham.
- oczywiście jesteś innego zdania. - zauważyła wzdychając. - no to chyba się już ostudziła - wyjęła z wody mrożoną butelkę z eliksirem.
- Tak trochę - przyznał się, odrobinę zmieszany. - Ale nikt o tym nie wie i nie wystawiam moich prac, bo przecież nie umiem rysować aż tak dobrze - wzruszył ramionami, kończąc ogólny szkic i rozpoczynając zabawę z detalami. - Masz jakieś talenty artystyczne? No nie wiem... śpiewasz, grasz... piszesz?
- eliksir powstrzymujący działanie pentagramu i "prawdziwa" kara jaka powinna "ona" otrzymać. Im to się staję większe i czarniejsze, tym większy zakres działania. - westchnęła wypijając jednym łykiem - rajciu .. obrzydlistwo - skrzywiła się. - wiem, coście razem uczynili Shiki i muszę cie zasmucić. Nic a nic mnie nie obchodzi ta sprawa a jeśli chodzi o jej wspomnienia, to były one raczej blokowane a nie usunięte. Powinna się w ogóle cieszyć, że jeszcze żyje... - uśmiechnęła się z przekąsem, wpatrując się w niego intensywnie.
- Co kto lubi. - uśmiechnęła się do niego promiennie nalewając sobie kolejną filiżankę herbaty. Spojrzała na niego pytająco czy też chce.
- to że się z nim spotkałeś to też wiem - wystawiła język. - dobrze się z nim gada i wspominając o robieniu interesów, ale to tak przy okazji. Może - wyraziła wątpliwość na ogólne zaczynanie tego wątku. - Przed treningiem z babcia - zachichotała złośliwie - udało ci się porozmawiać z dyrekcją?
- Podobno mam całkiem ładny głos, ale nie mi to oceniać. - przyznała obojętnym tonem.
[Obecnie jest w szpitalu więc raczej za często go nie będzie.]
- Ja tam nie ocenię, bo śpiewającego cię nie słyszałam. - wyszczerzyła się poruszając wymownie brwiami.
[No z tego co mi przed chwilą napisał w smsie to kiepsko.]
ni, nic.. - chichotała - byłam po prostu ciekawa, czy na wasza dyrektor tez się malowniczo darłeś - puściła mu oko z darmowym uśmiechem. [^.^]
- Ja.. ? Nauczycielem? - spojrzała na niego z niemałym zdziwieniem. - Nie potrafiłabym opanować moich uczniów podczas lekcji i zapewne ulegała im. To raczej nie jest profesja dla mnie. - mruknęła.
- Hmmm... "Don't cry" chyba najbardziej. - odparła po zastanowieniu.
[nie znam szczegółów, bo nie mówił. i właśnie - podobno. słowo klucz w tym wypadku.]
- no właśnie widzę mój drogi - ochlapała go woda - naprawdę no.. emocje emocjami, ale lepiej ze jest ich trochę mniej niż więcej - wystawiła język.
[spóźniłaś się lekko ..takie już dostałam myśli .. ale gdybyś tylko tego nie napisała ... buhaha]
- nie mam nic przeciw, mój drogi ale woda jest lodowata - powiedziała przekornie i trochę dziwnie - no i Shiki.. przecież jestem nago - uśmiechnęła sie jakby dostała miseczkę mleczka.
[oczywiście ..bo tylko ja oczywiście kosmate myśli posiadam i tylko nie do Selki się wszyscy kleją xD eh ten wampirzy urok xD już nie bądź kochana taka skromna, bo i tak pomyślałam, że lubisz te klimaty, tylko że ty cicha woda ... *śmiech*]
- ależ mogę , tylko moje wyobrażenie podgrzanej wody mogło by u ciebie spowodować poparzenia 3 stopnia - wygięła usta ironicznie.
Ubawiona patrzyła sobie na niego dalej, udając głupia i głuchą. - eh.. mruknęła - tu taki upał, ze można paść a ten tu mi gada o podgrzewaniu jeszcze .. więc ... urządźmy lepiej party - uśmiała się sarkastycznie - sam to zrób - pokazała język - fantastyczne gadki w misie - skomentowała.
Oczy jej się świeciły z tłumionej radości.
- a co dostanę od ciebie na gwiazdkę? - miała chochliki w oczach.
[jasssnnnnneeeeeeeeee xD gadaj zdrów *powaga* buhahaha]
- phi.. - udała obrażoną - nikt mnie nie kocha ... - powiedziała z przekąsem - to okropne no - wydęła usta jak mała dziewczynka
[taa.. to fajnie *wzdycha sobie* ]
- powtarzasz mi to na okrągło - westchnęła znudzona, siadając na brzegu. Położyła się, by prześwitujące słońce między drzewami wysuszyło jej ciało.
- uroczo - powiedziała cicho, leniwie zwracając wzrok w jego stronę. Ziewnęła.
Rzuciła mu złe spojrzenie.
- też byś był zmęczony gdybyś był w ciąży z dwoma urwisami i do tego nieustanie zmagał się z pentagramem, co niestety zżera tyle energii, że starcza tylko na spanie i polowanie. Nie wspominając już o milionach innych mniej, średnio i ważniejszych sprawach.
- żaden z ciebie pocieszyciel - warknęła złośliwie - ale zawsze możemy się zamienić - śmiech - możesz zobaczyć jak to jest być u szczytu, wiedząc o tym od samego początku swego istnienia - westchnęła - szkoda, że teraz nie toczy się żadna wojna... to było takie pasjonujące - dużo dusz do osadzenia, dużo krwi .. pycha - oblizała wargi teatralnie.
- niestety .. na mnie nasyła mój piep*rzony wujaszek, sądząc, że jak schodzę na ziemię na "urlop" to się nudzę niemiłosiernie - przewróciła oczami, pokazując co o tym myśli - a zabiera się do tego w taki sposób, że szkoda gadać. No i z tego faktu wynika to, że sam się nudzi... rajciu .. to nie sprawiedliwe być jedna z nielicznych żeńskich demonów. - powiedziała - Za parę dni.., ale zdążę jeszcze odnowić bariery kraju przed tym jak zejdę na dół.
Dobrze wiedziała jakie mu myśli przyszły teraz do głowy. Przewróciła oczami. - oj Shiki, - lekko mu wtargnęła - wampiry z zasady "nie rodzą" dzieci. My je stwarzamy. - chichotała - zresztą ten miot nie jest wampirzy.
- chyba jaki... ? - spytała retorycznie, omijając poprzednie jego stwierdzenie - przecież trzeba kontrolować ilość "stworzeń" a to takie czasochłonne zajęcie - powiedziała po chwili. - chyba nie przypuszczałeś, ze pozwolę by demony szwendały się w moim ogródku. Nie żebym nie miała do tego jakiegoś szczególnego sentymentu, ale wystarczy na tych terenach kilku i już się żrą o terytorium. - dodała zdegustowana - trzeba ich pilnować - śmiała się jakby to był dowcip.
Wyszczerzyła kły.
- chciałbyś to wiedzieć, co nie? - droczyła się z nim. "taa.. nie ma to jak pogawędka o .. " -pomyślała ubawiona
Popatrzyła na niego zniesmaczona.
- coś mi się wydaję mój drogi, że temperatura wody spowodowała u ciebie szok termiczny. Nie bądź obrzydliwy - stwierdziła krzywo i dla kawału ochłodziła wodę do -5 stopni, Śmiejąc się przy tym pod nosem, jak tylko zobaczyła, że się trząsł - tańczące misie - rzuciła złośliwie.
- A zagrasz mi potem coś? - zapytał przerywając na chwilę rysowanie. - Ja po prostu wiem, że wiele mi jeszcze brakuje - wyjaśnił wzruszając ramionami.
Wlepiła w niego oczy jak w obrazek i z uśmiechem wsłuchiwała się w grę. Wychodziło mu naprawdę całkiem nieźle. Nigdy by się nie spodziewała, że ta piosenka może brzmieć tak dobrze grana na samym basie.
[ja też tego nie lubię, ale co poradzić. a poza tym jemu pewnie było lepiej. tylko ten stan zwyczajnie nie utrzymał się na zbyt długo. ot i wszystko.]
Nadal się śmiejąc..
- toż to nie ja - odpowiedziała z kamiennym wyrazem twarzy - woda jest przecież dobra - podeszła bliżej i wsadziła doń rękę, robiąc bąbelki - oh jak miło... - weszła się ochłodzić, posyłając mu lekko kpiący uśmiech.
jak wrócisz z powrotem .. - powiedziała tajemniczo, wchodząc w wodę głębiej, aż było jej widać od ramion wzwyż.
- interesujące - zakpiła chłodno - ale o innych rzeczach, aż wprost jesteś pierwszy, by je bliżej poznać ...
- czekać? - podniosła brew - z chęcią zobaczę jak urosną ci korzenie - zachichotała.
Zaśmiała się.
- już odchodzisz? - spytała jeszcze.
[ *.* tak? a my coś tu piszemy? xD no coś ty ... hehe]
- Muszę się jeszcze wieeele nauczyć - odparł uparcie, kończąc cieniowanie. Wstał zaraz z miejsca i pokazał mu rysunek, siadając mu na kolanach. Przytulił się do niego lekko. - Nie boisz się znowu wchodzić w tę samą wodę? No wiesz... ze związkiem - zapytał, odważając się ucałować jego szyję. W końcu uratował go przed zgubą.
- toż ciebie nie wyganiam. - mruknęła
[ tqak? no i ..? x3 to świetnie.. - przybyła ci nowa fanka .. więc wiesz... nie odczepisz się od nas juz, bo ja też chetna na czytanie :3 btw. mam kompa w serwisie i juz mam syndrom klawiatury ^^]
Selene
Zaczęła bić brawo.
- Wspaniała wersja. Czegoś takiego jeszcze nie słyszałam. Nawet by mi do głowy nie przyszło, że tak można!
[uwierz, że bywało dużo gorzej. wtedy to się dopiero należało martwić...]
- Trochę - przyznał cicho, dość nieśmiało spoglądając mu w oczy. - Ostatnio źle ulokowałem moje uczucia - szepnął, odwracając wzrok. Nie mógł znieść spoglądania w te szczere tęczówki, z których nie wyczytał ani kropli drwiny. - Nie boję się, że nas przyłapią - dodał po chwili odchylając nieco głowę, by dać mężczyźnie większy dostęp do jego szyi. - Tylko tego, że potem znów wyjdę z tego niekorzystnie - westchnął ciężko.
Idąc za radą Shikiego, zrobił sobie tatuaż jaszczurki na łopatce i kiedy przeżył ból jaki za sobą niósł cały ten proces, teraz mógł swobodnie go obserwować. Ku swojemu zadowoleniu stwierdził, że faktycznie wyszło nieźle. Kiedy spotkał Shikiego na plaży wskoczył mu na plecy.
- Co robisz? Masz coś w planach? Bo ja mam dzień wolny...
- No nie da się ukryć! Ale naprawdę trzeba mieć fantazję, żeby coś takiego zagrać.
[będziesz od tego zdrowsza więc nie nabieraj sobie do głowy ^^]
Uśmiechnęła się tylko na to.
- myślałeś, że cię wyganiam? - spytała żartobliwie.
[biedaczka ... ^^ by ciebie bardzo kochamy moja droga. heh xD]
- A jak dużo będziesz miał przeciwko, jeśli będę chciał poszukać ich z tobą? - zapytał uśmiechając się delikatnie. Zeskoczył z jego pleców uznając, że jest za ciężki, by długo go utrzymywać.
- No z pewnością! A właśnie... To może skoro już tu jesteś to nauczysz mnie grać chociaż troszkę? - zaproponowała wesoło.
[ powinnaś się cieszyć, że mnie jeszcze na tym biwaku nie było *wredny uśmiech* ]
Popatrzyła na niego spode łba.
- no co ty nie powiesz.... - mruknęła pod nosem. - las jest dla wszystkich ...
- Serio? - upewnił się, chowając zaraz plecy pod t-shirtem. Jemu również się podobała, ale nie potrafił się do tego przyznać. - Jakich szukamy kolczyków? Wiszących, czy wolisz wtykane do ucha? - zapytał wodząc go uważniej spojrzeniem. - Chyba lepiej będą wiszące - oznajmił po chwili, bo tak mu z pewnością będzie pasowało.
[a do tego jakbym była jeszcze ze swoimi kumpelkami ... wtedy byś miała ... ciekawie hihi xD]
Przyjrzała mu się uważniej.
- Shiki... co ciebie ostatnio martwi?
- Nie, myślę że nie. Zwłaszcza takie wiszące kółka, bo takie z bajerami to faktycznie mogą wyglądać odrobinę dziwnie... ale kółka? Będą w sam raz - uniósł kciuk do góry i z uśmiechem podążył za nim.
- To chociaż mi jakieś wskazówki daj! Zawsze to coś! Bo ja z muzyki to miałam do czynienia wyłącznie ze śpiewaniem więc nie mam pojęcia jak się za grę zabrać! - zaśmiała się.
Podniosła brew.
- coś z nimi nie tak? - udała, ze ja to interesuję.
Pokiwała głową.
- aha.Ale przecież jeszcze wakacje lecą... Radzę ci odpoczywać, bo potem będziesz miał ich po dziurki w nosie - wystawiła mu język - no chyba że wpadnie twoja babcia i .......... - zachichotała.
- taa ..właśnie widzę, że tęsknisz za nimi - zakpiła lekko - ona? nic .. to był tylko przykład Shiki na spędzenie duuuzej ilości czasu - wyszczerzyła zęby.
- ale zapomniałeś, że masz jeszcze gitarę ..aż tak bardzo z nudów nie umierasz, ale.. - zjawiła się tuz przed nim i podniosła jego podbródek wyżej - .. zawsze mona wymyślić nowy teścik - posłała mu całuska.
- szkoda - parsknęła śmiechem. Widząc jego minę, dała mu pstrykacza w nos - nie krzyw się tak... nikt ciebie nie zechcę... - mruknęła ubawiona.
- wróciłeś do Shou? - brwi podjechały do góry.
[ ja siedzę na kurniku ;p]
- no no no ... flirtujemy sobie z uczniami ... - ironiczny uśmiech - niech zgadnę.. może to Shin? - spojrzała pytająco.
[saa ne.. mnie to zbytnio nie interesuję... ^^]
- W takim razie muszę się pożegnać z graniem. - udała, że pociąga nosem. Owszem chciała się nauczyć, ale i bez tego przeżyje.
- nie martw się .. nikomu nie powiem - zrobiła teatrzyk, z zakluczaniem buzi na kłódkę.
[ taa ja za to słyszę trąbki na ulicy... xD]
- ale za coś... - powiedziała tajemniczo.
Patrzyła na niego beznamiętnie.
- jeśli myślisz, że jest to coś, co uwłaszcza twojej osobie, to pomyliłeś adresata. - odczekała chwilę, by przetrawił jej słowa - nie chcę byś już pomagał tej dziewczynie w żaden sposób. A możesz być pewny, że się dowiem ... - "uwolniła" go z tej nie wygodnej pozycji.
Coś był za radosny.- pomyślała
- mój drogi... jak to było? - udała że się zastanawia - że rozmowa o tym ze mną to jak rzucanie grochem o ścianę? - zwęziła oczy w szparki - wyobraźcie sobie, że byłam tam razem z wami tamtego dnia... obydwoje możecie sobie myśleć, że to co się stało, było surowe... Może i tak, ale tej dziewczyny nic nie nauczy oprócz doświadczenia życiowego, o którym nie ma bladego pojęcia.
- to co powiedziałam .... - zaczęła, ale im przerwano
- pani, wybacz, ze przeszkadzamy - odpowiedziała jedna z 3 wampirzyc, które przybyły do tego miejsca. Człowiekiem w ogóle sie nie przejęły. - ..w twym odpoczynku, ale portal jest już gotowy. Xellos wysłał nas po ciebie, pani.
- dobrze.. uprzedziliście Tennar?
- tak, pani - przytaknęły. Selene zwróciła się do Shikiego, zanim jedna z nich wzięła ja na ramiona - pamiętaj .... - znikły wszystkie 4, zacierając za soba ślad.
[no ale dlaczego no ... one lubią jak Shiki o nich mówi xD ]
[ no dzięki *uśmiech z przekąsem* ale ona przepada za śmiesznymi ruchami Shikiego xD jest taki uroczy jak się irytuje ^^]
[*szczerzy się* już wróciłyście ze spacerku? o.O hai, hai ... chyba raczej z Tomo. to hentai ;p ale i tak jestem ciekawa xD]
[serio? jej a na którym to było? bo nie pamietam.... o,O]
[no no no *macha palcem* kto by pomyślał... hehe .. komu robiło się cieplej? xD]
Ryu miał problem. Duży problem i nie miał pojęcia jak sobie z nim poradzić. Nabroił i nie umiał tego posprzątać. Jedyną możliwością jaka przyszła mu do głowy, było poproszenie opiekuna domu Okamishi o pomoc. Odetchnął głęboko zbierając się w sobie. Trudno mu było przyznać się do błędu. Zapukał do jego gabinetu i słysząc "proszę" wszedł do środka.
- Shiki-kun - zaczął bawiąc się swoimi włosami. Zazwyczaj używał zwrotu "sensei" by zdenerwować mężczyznę ale teraz od razu chciał się trochę przymilić. - Yabai... rzuciłem na pewną osobe klątwę - szepnął tak cicho, że trudno mu było dosłyszeć samego siebie. Wygiął palce niemal je sobie łamiąc. - Ona cierpi...nie wiem jak to odwrócić...
Oblizał nerwowo wargi, wciąż wyginając sobie palce, aż strzyknęły niebezpiecznie. Wtedy to strząsnął je krzywiąc się lekko.
- Więc uhm poniosło mnie trochę - wyznał powoli patrząc nieco nieśmiało na Shikiego. - No i uhm bo ja trochę robię szkołę dla detektywów i mój przyjaciel mugol - odwrócił wzrok i wbił go w podłogę. - Kyu... zdenerwował mnie, rzuciłem klątwę - wyciągnął z kieszeni kartkę z jej składnikami. - I on teraz wymiotuje krwią... ledwo oddycha, a ja nie wiem jak odwrócić...
- Ale ja się nie trzęsę - szepnął nieco wystraszony teraz Ryu. Tak gwałtownej reakcji się nie spodziewał i to, że trząsł nim Shiki wcale mu nie pomagało. Przełknął głośno ślinę i wyprowadził nauczyciela z terenu Sakuranu. - Będzie szybciej się trans....(jak to sie nazywa, przenoszenie z miejsca na miejsce?), ale ja jeszcze nie umiem. Możesz nas przenieść do Tokyo Tower? Tam ich zostawiłem...
- Tam - pociągnął nauczyciela w boczną uliczkę i puścił go, biegiem zbliżając sie do Megu. - Jak on się czuje? - zapytał z nieudawaną troską, po czym zagryzł wargę przepraszając przyjaciela raz po raz.
- Tak jest - Ryu nie tracił czasu na nic, tylko rozpoczął od rozpędzenia gapiów. Rzucał również na nich czar, dzięki któremu zapomnieliby całe zdarzenie. Wszystko by Kyu miał jak największy komfort. Bał się trochę, że ich przyjaźń właśnie zawisła na włosku i obawiał się też szlabanu jaki prawdopodobnie dostanie od SHkiego, ale to było nic w porównaniu z jego cierpiącym przyjacielem.
Ryu niespecjalnie uśmiechało się wracanie z Shikim do Sakuranu, ale skoro już nabroił to wiedział, że musi wypić nawarzone piwo. Skinął więc tylko głową, po czym podszedł do Kyu. Jego przyjaciel nie bał się go ani trochę, co go trochę zaskoczyło. Obiecał nie używać na nich magii nigdy więcej, a konflikty rozwiązywać słownie bądź przy użyciu siły fizycznej. Kiedy czas mu się skończył pożegnał się z przyjaciółmi i podszedł do Shikiego.
- Dziękuję za pomoc - szepnął, czując się zobowiązanym by to powiedzieć. No i faktycznie był wdzięczny mężczyźnie za pomoc. Bez niego Kyu z pewnością już by nie żył.
- No niby nie jest, ale jednak... Chyba każdy chciałby się na jakimś grać nauczyć. - zaśmiała się.
- Taaak. A poza tym... Wszyscy na to lecą. - wyszczerzyła się.
- To po prostu się stało - Ryu nie pokazywał nigdy po sobie nie pokazywał jak bardzo się denerwował, czy przeżywał jakieś wypadki. Tym razem również tego nie robił. Wmawiał sobie, że wszystko jest w porządku. Zdenerwował się, wykorzystał swoją przewagę i stało się. - Może poproszę... jakąś herbatkę...
- Ale ja nie umiem sensei - wrócił do swojego zwyczajowego denerwowania Shikiego. - I chyba nie chcę - dodał po chwili ciszy. Tak był nauczony i jakoś nie bardzo chciało mu się tego zmieniać. - Zieloną herbatkę...
- A co to ma mi dać? - zapytał Shikiego, ale jednak nie zaprotestował. Podszedł do okna i wyjrzał przez nie. Szukał jakiejś gwiazdy, ale w końcu westchnął ciężko. - Nie widzę żadnej. Niebo jest zachmurzone...
- Ale sensei... po co? - powtórzył pytanie. Kompletnie nie rozumiał mężczyzny. Wywrócił oczyma spoglądając w niebo. - Jest mała i migocząca. Tonie wśród morza innych gwiazd. Wygląda tak jakby miała zaraz zgasnąć. Pewnie jest supernową gotową na wybuch - opisał pierwszą lepszą gwiazdę, po czym obrócił się na pięcie i spojrzał na Shikiego. - Już.
- Hai, hai sensei. To była pierwsza. Pierwsza z brzegu - wskazał na gwiazdę, którą opisał. - To na nią zwróciłem uwagę, zanim zacząłem szukać innej - dodał odbierając kubek herbaty i upił z niej łyk. Ciepły płyn przyjemnie koił zmysły.
- Eeeeh?! - zamrugał kilka razy i zaprzeczył ruchem głowy, po czym ruszył w stronę drzwi. Musiał stąd uciec i to już. Nic się nie zgadzało. Nie zanikał. Nie zanikał... odetchnął głęboko. - Sensei, jaki smak lodów lubisz? - zapytał łapiąc już za klamkę od drzwi.
- Sensei, nic się ze mną nie dzieje - westchnął przeciągle i wywrócił oczyma. - Było minęło, okay? Wszystko gra. Jestem po prostu sobą, prawda? Szkoda, że mnie takiego nie akceptujesz sensei - zacisnął wargi i spróbował zejść z biurka, ale Shiki trzymał mocno. Po chwili zrezygnował z prób ucieczki.
- Ale ja nie jestem Tomo, sensei - spiorunował go spojrzeniem. Zacisnął mocniej wargi patrząc mu głęboko w oczy. Wiedział, że Shiki mówił prawdę, ale zawsze mógł spróbować hipnozy. Walczył z sobą by w końcu odpuścić pomysł. Nie chciał stawać sie swoim dziadkiem. - Nie potrzebuję pomocy, sensei.
- Moje ja jest tutaj - odparł siląc się na spokojny ton. - Nigdy nie było innego ja, a jeśli było to dawno go już nie ma - zgrzytnął zębami. Nie miał wspomnień chwil spędzonych z rodzicami, nie wiedział jaki był kiedyś. - Nie ma innego ja - powtórzył głucho. - Nie ma! - uniósł głos, próbując go od siebie odsunąć.
[ja ciebie przepraszam za moją postać, jeśli użyje ciężkich słów to ja jako autorka nie mam do Ciebie nic, serio. Lubię cię :* ]
- Nie próbuję przekonać siebie, Shiki-sensei - westchnął teatralnie chłopak, wznosząc oczy ku niebu, no gdyby ono było w tym miejscu, a tak napotkał jedynie sufit. - Ja to wiem. Wiem kim jestem - popatrzył mu głęboko w oczy. - Jestem po prostu sobą, czy nie możesz tego od tak zaakceptować?
[no tak, bo ona przecież lubi kąsać xD]
- Więc już mi daj spokój sensei, bo ja się czuję ze sobą bardzo dobrze - odparł spokojnie, cały czas patrząc mu w oczy. - Nie potrzebuję terapii psychologicznej, serio.
- To co mnei gryzie sensei, jest moją sprawą, prawda? - zapytał zaciskając przez chwilę mocniej szczękę. - I bez obrazy, ale nie będziesz w stanie tego rozwiązać, więc daj mi wreszcie spokój. Nic mi nie jest i nie będzie - westchnął. Nie będzie, póki nie zdecyduje i nie wypowie tego na głos. Oblizał lekko wargi. Przynajmniej dwa lata. To już coś.
[łooo aż tak bolało? T^T biedaczek... Ryu jeszcze nie pokąsała xD]
[co tam chcesz od mej Selci ..oni się z Shikim wprost "kochają" ^^]
[ale fajnie :D ]
- I podziękowałem ci za pomoc - przypomniał mu ostrożnie. - I hate talking about myself - dodał powoli. Pogłaskał Shikiego po policzku i uśmiechnął się do niego lekko. - Don't worry, okay? I won't do sth stupid once again. I promised Kyu to not use magic on him, right? And I won't. It's my promise. I don't break promises - oblizał lekko wargi. - So... leave me alone.
[oczywiście ...a sam Shiki to taki bez winy jest ^^ btw. jakby jej sie nie podobało to by mi powiedziała ... chyba ^.^]
- Sensei, nie chce pomocy - Ryu odetchnął głęboko. - Naprawdę jej nie potrzebuję - dodał po chwili i przeciągnął się odrobinę. Wsunął się mocniej na biurko i oparł plecami o ścianę. Robiło mu się niewygodnie w pozycji zgarbionej. - Mam wszystko czego potrzebuję tutaj - wskazał na swoje serce. - I tutaj - wskazał na głowę.
[nie wiem komu to mówiła ale nie mi.... to super.. ]
Przełknął czekoladkę, w ciszy stwierdzając, że była niesamowicie smaczna. Oblizał lekko wargi i sięgnął po odstawiony na bok kubek herbaty.
- Nie zgrywam twardziela - odparł zgodnie z prawdą. - Znam swoje możliwości i NIE mam problemów rodzinnych. Skąd ci to przyszło do głowy, sensei?
- No to chyba nie popsuję sobie reputacji i będę jedynym który nie poddał się urokowi Shikiego-senseia - odparł z premedytacją używając znów tego określenia. - Puścisz mnie już? - zapytał całkowicie poważnie.
- Bo nie czuję takiej potrzeby - odparł Ryu. Sam siebie zaskakiwał spokojnem. Umiał wykazać się dużą upartością i asertywnością. - Nie chcę twojej pomocy pod tym względem - odparł chłodno. - Nie potrzebuję jej ok?
[ło żesz udało mu się Shikiego dobić :P]
- Hai sensei - zeskoczył z biurka i podszedł do drzwi. Sam może i nie da sobie rady, ale nie sądził by Shiki mógł mu pomóc rozwiązać problem. Wolał go nie narażać na niebezpieczeństwo. - Dowidzenia sensei - pokiwał mu na dowidzenia i wyszedł z jego gabinetu.
[Ale dałaś o_O Biedaczek... ale Ryu nie sądził że skłamał ^^]
Zasiedział się w bibliotece do późna, studiując księgi zakazane i teraz zwyczajnie spał sobie na zajęciach Shikiego. Nie zdarzało mu się to często, ale tym razem zwyczajnie coś nie wyszło. Jako, że mieli tym razem lekcję teoretyczną, rozłożył się na ławce w tyle sali i smacznie zasnął.
[Hah no to ma przechlapane xD]
Ryu w pierwszym odruchu spojrzał na Shikiego z niezłym przerażeniem, po czym ziewnął ostentacyjnie.
- Trytony sa nudne - przyznał szczerze. - O i widzisz sensei... jednak umiem latać bez miotły - dodał po chwili nieco chłodniejszym tonem. - Wolałbym posłuchać o obronie atakiem - dodał po chwili. - Dlaczego właściwie nie wolno nam się bronić czarną magią...?
[ale niedobry Shiki xD a ja słyszałam, że taki łagooodny :P]
- Sensei to podchodzi pod znęcanie się psychiczne - mruknął Ryu, kiedy już pierwszy szok po uderzeniu przeszedł. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się do niego lekko. - W porządku, nie ma problemu - odparował chłodno. - Pod warunkiem, że można walczyć wszystkimi sposobami, a obrona atakiem jest najlepszą obroną jaką człowiek wymyślił! - uniósł głos nie zważając uwagi na pozostałych ludzi w klasie.
[Oj coś czuje, że Ryu go przerazi... z frustracji wykorzysta zakazane zaklęcie o xD]
- To trochę z dupy - przyznał szczerze. - To jest podcinanie skrzydeł studentom - westchnął przeciągle, po czym kiedy wreszcie stanął na ziemi, bo Shiki się zlitował wrócił do swojej ławki. W tej jednej chwili cieszył się, że nie powiedział mężczyźnie o sobie nic. Podparł głowę na dłoniach i starał się dalej śledzić przebieg lekcji, ale jednak nie dawał rady. Te trytony były doprawdy... nudne.
[no cóż no... trudno się mówi ^^]
- Zrozumiałe - mruknął tylko jeszcze raz ziewając przeciągle. Przetarł zmęczone oczy i skupił się na zajęciach. Kiedy te się skończyły a klasa opuściła pomieszczenie wyraźnie podekscytowana, spakował swoje rzeczy i podszedł do biurka Shikiego, czekając na szlaban, bo przecież bez niego się nie obejdzie.
- Tak panie Furuyama - odparł równie formalnie chłopak. - Spanie na lekcji jest niewybaczalne. Niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Przyjmę każdą karę - dodał bez żadnej nutki ironii w głosie. Spuścił wzrok, nie mogąc znieść jego wzroku. To wyglądało tak jakby najzwyczajniej w świecie go nie znosił. Zacisnął mocniej szczęki i ponownie na niego spojrzał. - Jednak czy mogę zadać jedno pytanie? - zapytał po chwili.
- Interesuje mnie zaklęcie - położył na blat jego biurka kartkę z zapisanym zaklęciem, które znalazł w księdze zakazanej wieczorem. - Było używane w czasach średniowiecznych przez czarodziei tej dobrej strony - wyjaśnił powoli. - Potem jednak przemianowano je na zakazane. Dlaczego sensei? Ono pomagało w walce, oplata ciało przeciwnika cienkimi żyłkami i przy odpowiednim nacisku można te żyłki podpalić powodując ból... i śmierć - oblizał lekko wargi.
- Dobrze - schował kartkę do kieszeni. Shiki wcale mu nie pomagał. Oparł się o jedną z ławek czekając na wyrok.
- Nie wiem - wzruszył ramionami zgodnie z prawdą. - Nie jestem tu nauczycielem, sensei. Nie planuje nim zostać, bo wiem że nie będę w tym dobry, toteż nie mam bladego pojęcia. Mogę dostać na tyłek na przykład - ponownie wzruszył ramionami.
- Mam ją przy sobie - wyciągnął starannie napisany esej, nad którym jednak trochę się namęczył, bo smoki były jednym z jego ulubionych tematów. - Proszę - mruknął, po czym zakasał rękawy. - Jak mam je niszczyć? Wrzucać do kominka? Czym... - szukał owego sprzętu, o którym wspomniał Shiki.
[łaaaa nie doczytałam w komentarzu o_O]
- Tak jest - zasalutował mu, zapominając zupełnie o tym, że przecież musi jeszcze znaleźć skrzelozioło czy jak mu tam było. Popatrzył z powątpiewaniem na niszczarkę i rozpoczął niszczenie odpierwszym krótkich esejów. Opracował taktykę. Za jednym razem mieściło się do 10 stron papieru. Brał więc takie kupki i niszczył na raz. Po trzech godzinach uporał się z jedną kupką. Jedną dłonią wystukiwał sobie rytm swojej ulubionej piosenki.
[naprawdę zaczynam się obawiać, że Shiki go obleje...]
Skończył drugą gromadkę i był w połowie trzeciej jeszcze przed północą. Odetchnął głęboko, kiedy odczuł ból w plecach i rozprostował kości, spojrzał na Shikiego i uniósł dłoń do góry.
- Mogę iść do łazienki i przynieść sobie coś do picia? - zapytał, nie chcąc się jeszcze bardziej narażać.
[mściwa bestia xD ]
Chciał coś odszczeknąć, ale ugryzł się w język i zniknął za drzwiami przeklinając gdzie popadnie. Kopnął w ścianę tuż obok łazienki i wszedł do środka. Szybko załatwił swoją potrzebę i używając zaklęcia niewerbalnego wyczarował przed sobą butelkę z wodą do picia, po czym wrócił do profesora.
- Wiesz co sensei? To jest czysta złośliwość - wskazał na dodatkową kupkę sprawdzianów, która wyrosła jakby z nikąd. Zacisnął jednak zęby i wrócił do pracy.
- Nic takiego nie powiedziałem - odparł spokojnie Ryu. Jakoś tak przy Shikim nie dawał po sobie poznać, że coś go boli, czy jest nieprzyjemne. Upust złości dawał dopiero po wyjściu z sali. Skonczył z kolejnymi kupkami przed 3 nad ranem. Zostały dwie ostatnie, za które zabrał się z nieco mniejszym zapałem. Dwie nieprzespane noce nie mogły na niego dobrze wpłynąć. Skończył z ostatnią o 7 rano, kiedy to uczniowie zbierali się na śniadanie.
- Koniec - oznajmił przeciągając się nieco. - Ah i może mi pan już wpisać wagary sensei - dodał po chwili, opuszczając salę. Nie miał zamiaru uczestniczyć w lekcji o trytonach.
Zrezygnowany usiadł przy biurku i na chwilę położył się na nim, zamykając oczy. Musiał odpocząć, chociaż kwadrans. Godzinka już w ogóle byłaby zbawieniem, ale na to liczyć nie mógł. Przypomniał sobie zaklęcie pomagające utrzymać przytomność i zakodował by je później na sobie wypróbować.
- Dziękuję - wypił płyn z fiolki i nałożył sobie jednego naleśnika. Tyle powinno starczyć. Obrócił w dłoniach skrzeloziele i schował je sobie do kieszeni. Dobrze, że chociaż na starcie nie miał przechlapane.
- Shiki, ale one nas nie zabiją prawda? - zapytała jedna ze słabszych dziewczynek, kiedy mężczyzna rozkazał zjeść skrzelozioło. Ryu wyciągnął swoje i ścisnął w drugiej dłoni różdżkę, zastanawiając się jakiego zaklęcia będzie zmuszony użyć, jeśli inne nie zadziałają.
Ryu pokiwał tylko głową na znak, że przyjął do wiadomości. Nie będzie zabijania, całe szczęście. Odetchnął głęboko i połknął skrzeloziele, wchodząc do wody nieco głębiej. Po chwili był już w niej zanurzony po uszy. Na szczęście była jeszcze ciepła, więc godzina w wodzie nie powinna stanowić żadnego problemu. Odczekał na znak od Shikiego, zanim zanurkował. Podwodny świat był niesamowity. Płynął wciąż w dół, obserwując to o czym opowiadał Shiki, na tej części lekcji którą słuchał. Musiał przyznać, że w rzeczywistości było to znacznie ciekawsze niż w teorii. Budynki zbudowane z koralowca wyglądały podobnie do tych, w których i oni mieszkali. Chłopak zachichotał mimowolnie. Brakowało tylko samochodów.
[jako że zaczął się rok szkolny to ja zacznę nowy wątek ^^ wybacz, że mnie tak długo nie było... egzaminy mam teraz :(((( fataaalny czas]
Co robił Sawada Shin na błoniach koło 3 nad ranem? Śpiewał serenady pod wieżą, w której swój pokój miał Shiki. Bynajmniej nie były one miłosne, za to można było z nich dowiedzieć się o różowych słoniach biegających po polanach. Chłopak był wyraźnie pijany. Nie wiedział gdzie jest i co robi. Położył się na trawie i rozłożył ręce i nogi udając meduzę.
- Bo taka jest prawda. Mnie to na przykład kręci, jak facet umie śpiewać albo grać.
Shin potrząsnął przecząco głową, starając sobie wyjaśnić co tak właściwie się stało i dlaczego Shiki stoi tuż przed nim, po czym jęknął przeciągle.
- Aaa... - pomasował swoje skronie. - Wypiłem jedno piwo - wyjaśnił powoli. Jego tolerancja do alkoholu naprawdę pozostawała na poziomie dziecka. Zazwyczaj nie pił w ogóle, ale chłopaki namówili go na piwo i sie skusił. Najwyraźniej niepotrzebnie. - Gomene... Shi-chan - zrobił smutną minę trzęsąc się z zimna.
Zanim się obejrzał miał na swoim karku dwoje przeciwników. Shiki najwyraźniej go przeceniał. Zacisnął mocniej wargi, starając się jakoś obmyślić strategię. Ucieczka wydała mu się teraz najbardziej sensownym rozwiązaniem, jednakże kiedy trytony na niego skoczyły, zanurkował w dół. Próbował znaleźć w głowie zaklęcia i po chwili rzucił jednym i zamroził trytona, ale tylko na moment. Zaraz to został złapany w pułapkę. Jeden z nich przytrzymał go od tyłu, a drugi uderzył w brzuch i wyrwał mu różdżkę z ręki. Ryu spanikował, dopiero kiedy nie potrafił im się wyrwać. Mimo skrzeloziela jego oddech stał się płytki i nieco urywany. Poczuł się jak zabawka w ich rękach, a wspomnienia powoli zaczynały go zalewać, kiedy to wpatrywał się w hipnotyzujące oczy trytona. Musiał przerwać kontakt. Zacisnął powieki i skupił się na jedynym przychodzącym mu do głowy zaklęciu o którym wcześniej opowiadał Shuikiemu. Użycie czarnej magii było niebezpieczne, ale on był zdesperowany. Nie chciał znów przeżywać całego swojego życia na nowo. Musiał się jakoś od nich uwolnić. Tryton o hipnotyzujących oczach złapał się po chwili za nie i z krzykiem przeszywającym niemal każdą część Ryu, odsunął sie od niego, drapiąc wściekle oczy. Chłopak miał problem, nie potrafił zatrzymać zaklęcia.
Shin zaszczękał zębami i posłusznie zbliżył się do wanny. Ostrożnie zanurzył się w gorącej wodzie, uprzednio odkładając ręcznik na brzeg basenu i odetchnął z ulgą. Od razu zrobiło mu się lepiej.
- Nie będę - zasalutował Shikiemu, leniwie obserwując jego figurę spod półprzymkniętych oczu. - Nie podobało ci się jak śpiewam?
- No oczywiście! Człowiek się czuje wtedy przez chwilę taki... Wyjątkowy! - przytaknęła żywo.
[Ryu po prostu nie umie przegrywać xD]
Do Ryu mało co docierało. Nawet nie odczuł zbytniego bólu w wykręcanej ręce. Dopiero kiedy znalazł się na powierzchni odetchnął głęboko, łapiąc szybkie oddechy. Zaraz potem zacisnął wargi pozwalając się wyprowadzić na sam brzeg. Wiedział, że narobił sobie kłopotów.
- Ale nie wyznawałem ci miłości, co nie? - upewnił się ostrożnie. Przecież to byłby epic fail to raz, a dwa... przecież mogliby ich wtedy nakryć! Zagryzł wargę. Idiota, był skończonym idiotą. Skinął głową na znak, że bardzo mu się podoba i podpłynął do Shikiego, gramoląc mu się na kolana. Ucałował jego wargi delikatnie. - Trochę mi zimno jeszcze - skłamał w dobrej wierze. W końcu chciał jedynie troche czułości.
- Tylko nie mów, że dostanę kolejny szlaban, sensei - wymamrotał sobie pod nosem idąc za nim jak na skazanie. Miał tylko nadzieję, że skończy się na pouczeniu i Shiki jakoś przełknie jego zbrodnię. Bo była to zbrodnia i dobrze o tym wiedział.
- To kolejny powód dla którego chciałabym się nauczyć. - zamyśliła się.
- Ale wiesz? Czasem takie małe kłamstewka nie są złe - uśmiechnął się do niego, po czym przymknął oczy wtulając się w niego mocniej. Od razu zrobiło mu się lepiej, choć czuł że będzie miał rano kaaaca, że ho ho.
- Nie popisywałem się - odparł chłopak, wycierając głowę. Nie był w stanie spojrzeć w twarz Shikiemu, bo bał się że emocje wezmą nad nim górę, a przecież zawsze był zwyczajnie opanowany. - Nie popisywałem się - dodał nieco mocniej, choć jego głos drżał. - Kazałes mi walczyć z dwoma przeciwnikami na raz - spojrzał na niego z lekkim wyrzutem. - Nie mogłem sobie poradzić, a potem on... - zacisnął szczęki, odrzucając mu ręcznik. Ubrał się szybko i ruszył w stronę drzwi z zamiarem wyjścia. Musiał sie przecież uspokoić zanim pęknie. I to jeszcze przy kim?! Przy tym, który go tak nienawidził!
- Dobrze więc nazwijmy to.... lekkim mijaniem się z prawdą, albo fortelikiem. Takim, żebym ja nie musiał prosić o przytulenie, a ty wiedział o co mi chodzi, dobrze? - zaproponował miziając nosem jego szyję. - Cieplej - przyznał cicho. - Naprawdę? I herbatką tez mnie poratujesz?
- Nie zauważyłem - przyznał szczerze. Był zbyt zajęty swoją sytuacją, by zwracać uwagę na innych. Może powinien być traktowany jak dziewczyna? Zacisnął lekko ręce. A co z równouprawnieniami do cholery jasnej? Wrócił do ławki i usiadł w jednej z nich niechętnie. - Przykro mi, że niszczę panu wizerunek, sensei.
- Nie mów tak bo się rozkapryszę - odparł cicho pozwalając mu na wszystko. Było mu dobrze w tej wannie razem z Shikim. Ciepła wody przyjemnie go rozgrzewała, a gesty mężczyzny dawały ciepło duszy.
- On mi wszedł do umysłu - mruknął chłopak, wciąż nie patrząc na nauczyciela. - Zaczął naciskać na moje wspomnienia - dodał po chwili ciszy. - Nie chciałem...tego znów przeżywać i nie miałem różdżki, a to zaklęcie samo przyszło do głowy...
[pewnie, że tak :) tylko ja do 23 moge wchodzić w kratkę. mam ciężki okres teraz :( przepraszam ]
Chłopak uśmiechnął się delikatnie słuchając słów piosenki. Nie odpowiedział mu na nie, tylko pogłaskał po piersi, uznając, że gesty potrafią mówić tak samo jak słowa.
- No to chodźmy! - zirytował się chłopak, wstając z ławki. W końcu przecież o to tutaj chodziło, żeby się go pozbyć. Był zmęczony, nie spał dwa dni i jak niby miał sobie poradzić najlepiej. Zacisnął pięści czując napływające do oczu łzy. - Albo sam pójdę, żadna różnica. Najwyżej wylecę, nic się nie stanie.
- Furuyama-sensei... - Shin odezwał się spoglądając na mężczyznę. - Jak to nie wiesz? Przecież... jesteś starszy... i bardziej doświadczony - musnął ustami jego wargi.
- Co innego jest odbierać atak od człowieka, a co innego od magicznego stworzenia! - oddychał szybko i urywanie, patrząc prosto na Shikiego. - Umiem zahipnotyzować człowieka, odeprzeć od niego atak... ale nie kiedy mam do czynienia z magicznym stworzeniem, który od razu dobiera się do rejonów... - zagryzł zeby na języku i odsunął się od mężczyzny w jak najdalszy kąt. Usiadł na podłodze opierając się o ścianę. - Nie kiedy wiedzą gdzie uderzyć i nie zdążę się obronić. Był za silny -wymamrotał cicho. - A ja nie chcę znów na nowo przeżywać ich śmierci, w porządku? Zadowolony?! - podciągnął kolana pod brodę i spuścił na nie wzrok, czując łzy na policzkach. Zaklął w myślach. Nie płakał od kilku lat i nie rozumiał co mu się stało.
Roześmiał się serdecznie, rzucając mu się w ramiona i całując z pasją. Wkładając w to całego siebie.
- I love you - szepnął mu do ucha, choć strasznie nie znosił aż takiego okazywania uczuć. Lubił słuchać, ale wypowiadać... koszmar!
Pokiwał odruchowo głową czując chłodne krople wody na sobie. Próbował uspokoić lawinę łez z nikłym skutkiem. Szlag by to, zachowywał się jak jakaś beksa.
- Mogę już sobie iść? Zgłoszę się do dyrekcji, obiecuje... tylko się uspokoję - obiecał szybko starając się wytrzeć twarz rękawem. Uniósł wzrok i spojrzał na Shikiego z niemym błaganiem w oczach.
- Na jakiej lekcji? - zapytał ocierając powoli łzy. Nabrał kilka razy głębokiego oddechu starając się uspokoić i kiedy jako tako wyszło, przymknął oczy.
- Chyba jestem po prostu zbyt zmęczony by pomyśleć... - wyjaśnił przepraszająco Ryu.
- Oryginalnie - uśmiechnął się słabo. - I trochę głupio, jak tak po nazwisku, ale przynajmniej nie wściekał się pan za używanie słowa sensei - zauważył pozytywne aspekty takiego układu. Zakasłał wypluwając trochę krwi, którą zaraz zmiął w chusteczce. Czarna magia niszczyła organizm i wiedział to doskonale. - Poza tym było całkiem fajnie, tylko nie chciał pan nic powiedzieć... ani wyjaśnić co trochę bolało - przyznał szczerze. - I stwierdziłem, że jednak nie chce panu nic mówić, bo przecież pan tylko mnie gnębi...
- Gnębiłeś - mruknął chłopak. - Bo nie umiałeś zrozumieć swojej porażki... na niektórych się nie naciska, wiesz? - zapytał cicho, wypijając płyn z fiolki i wykrzywiając się, kiedy gorzki smak przepłynął przez jego przełyk. - Ale ja też nie umiem... nie kiedy ktoś wchodzi na rejony prywatne... wtedy robię wszystko żeby go pokonać - zagryzł wargę. Dlatego właśnie użył czarnej magii.
[ej ale ja SHikiemu odpisywałam! W pierwszej kolejności mu odpisuje...]
[masakra, czemu nie ma? T^T moze na mecz sie zapatrzyłam... głupi Polacy, przegrali ;(]
- Było koszmarnie - nie dał mu tej satysfakcji. - Mówienie o swoich uczuciach jest moją piętą Achillesową...
- Ale jak już mówiłem... nie potrzebuję pomocy - powtórzył po raz enty Ryu. Mógłby to powtarzać do znudzenia, bo przecież nawet Selene powiedziała mu, że Shiki nie da rady mu pomóc, bo jest zwyczajnie zbyt strachliwy...
- Okrutniku... - pacnął go przez łeb. - Tylko nie dawaj mi forów na zajęciach - zagroził mu palcem przed nosem. - Możesz się na mnie uwziąć - wspaniałomyślnie mu pozwolił.
- Ja nie ufam ludziom od tak - pstryknął palcami. - Nie zwierzam się ludziom od tak - ponowił gest. - Ja potrzebuję czasu, żeby do tego dojrzeć... - wypchnął sobie policzek języczkiem. - A ty sensei całkowicie mi w tym przeszkadzasz... burzysz nić zaufania i potem muszę próbować od nowa - zacisnął nieco pięści, wreszcie odzyskując swoje opanowanie.
- Zgoda - puknął go w policzek, po czym objął tak mocno zamykając oczy i ziewając szeroko. - Mhm zaniesiesz mnieeee?
- Nie, na pewno nie - odparł Ryu. W końcu miał jako przykład cały dom Okamishi chociażby. - Tylko ja nie umiem, nie potrafię. Wolę być samowystarczalny...
[biedna Shiki ..niech mi tez pojęczy ^.^ z miła chęcią posłucham]
[btw. coś jej przypadł do gustu projekt z trójkącikiem ..chcesz się przyłaczyć? szukamy chętnych ^^]
- Mam dwoje przyjaciół - żachnął się Ryu. Uznał, że więcej mu nie potrzeba. Dźwignął się na nogi i nieco chwiejnym krokiem podszedł do drzwi od klasy.- Zrezygnuję z czekolady... padam z nóg - wyjaśnił przepraszająco.
[oj ..już się boję ^^ zresztą i tak zaraz koniec ;p szkoda... byłoby uroczo i miło hehe]
Potrzeba przyszła szybciej niż przypuszczał i koło godziny drugiej nad ranem, chłopak wraz z poduszką wślizgnął się do apartamentu Shikiego i nie budząc go wślizgnął mu się do łóżka, przytulając się do niego lekko.
[widzę, że nasz kochany Shiki tworzy własny harem ..no no .. aż czekać jak ujrzymy te sceny ^^]
- Nie... ale mogę po niego pójść - odparłszeptem Ryu jeszcze nie łącząc faktów w całość. Cóż był zwyczajnie w złej formie.
- Zły sen sensei... zły sen - wyszeptał Ryu na wpół przytomnie. - Śniłem o śmierci rodziców. Trochę przez trytony mi się przypomina... - dodał ciszej, wciskając twarz mocniej w bok Shikiego.
- Tak... zły powód? Mogłem zawsze iść do SHina - wymamrotał beznadziejnie, przecierając zmęczone oczy. Usiadł na łóżku i popatrzył na Shikiego. - Gorącą czekoladę?
Ubrał się szybko, wciągając jeszcze na siebie spodnie dresowe. Ziewnął raz jeszcze i popatrzył na Shikiego.
- Dostane coś na kacyka i pójdę do siebie spać dobrze? - zapytał tylko, bo przecież musiał być ostrożny.
Prześlij komentarz