piątek, 25 maja 2012

"Basista powinien trzymać się z tylu"-taaa uważaj bo tak zrobię!







Imię: Shiki
Nazwisko: Furuyama
Ur: 15.02
Wiek:25
Wzrost: 180 cm
Waga: 60 kg
Orientacja: bi
Opiekun Okamishi
Uczy obrony przed czarną magia
Jest metamorfomagiem. Nie lubił swoich ludzkich uszu więc zmienił je na kocie, skończyło się na tym, że „przedłużył” swoja kość ogonową.





CHARAKTER:
zawsze ma otwarte okno w swoim gabinecie, jest teoria że to dlatego że jego ego jest zbyt wielkie aby się tam zmieścić. Ma w zwyczaju mówić o sobie „ore-sama” co w wolnym tłumaczeniu znaczy „wielki i wspaniały ja”. Mimo swojej samolubności potrafi pochwalić drugą osobę. Kiedy jego samoocena osiąga poziom krytyczny, trzeba gwałtownie przerywać jego monologi jaki to jest wspaniały. Mimo tego że jest wspaniały nauczycielem, przez swój niski wiek granica uczeń-nauczyciel jest mocno zatarta. Denerwuje się ktoś go nie słucha na lekcji i odsyła takich pod sufit. Z większością uczniów jest na „ty”

HOBBY:
gra na basie, drażnienie ludzi dookoła siebie. Lubi grać w karty (czasem aż za bardzo) dość często gra z uczniami którzy odbywają u niego kary. Uwielbia organizować zajęcia z boginami. Kocha zimne nocne powietrze, dlatego często jest widziany na nocnych przelotach lub po prosty na dachu.

RÓŻDŻKA:
rdzeń z kła widłowęża i wykonana jest z olchy. Wypolerowana tak by była całkowicie biała, rękojeść zdobi czarny wąż. 15 cali- sam się temu dziwi ale tłumaczy to swoim wzrostem.


WYGLĄD:

włosy:
z zasady dredy związane w kitkę i grzywka opadają na jedno oko. Jeśli chodzi o kolor to tu trochę gorzej. Każdego dnia tygodnia ma inny kolor.
Poniedziałek: czerwony
wtorek: żółte/blond
środa: niebieskie
czwartek: białe
piątek: zielone
sobota: czarne
niedziela: blady róż

Oczy w odcieniu idealnie głębokiej czerni, zawsze pokryte warstwą cienia do powiek (bez make-upu ani rusz!)
usta o głębokim kształcie, górna warga często czarna, w dolnej kolczyk.
Często widziany ze szmatką na nosie (ściąga ją tylko okazyjnie) taki styl XD
ja na 100% Japończyka jest dość wysoki, czego momentami nienawidzi, bo wszystkich widzi „z góry” a z ciuchami ma problemy. Większość to szyte na zamówienie garnitury lub ich osobne elementy. Wszystkie ciuchy sam projektuje, to jego gwarancja na oryginalność. Buty to po prostu glany.

Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem. 

HISTORIA:
Jedynak pochodzący z wielopokoleniowej rodziny czarodziejów. Te dwa czynniki sprawiły że zawsze był samotny. Raz aby przypodobać się dziewczynie dorobił sobie kocie uszy i ogon, skończyło się tym, że nie mógł tego odwrócić bo nie panował nad mocą. Wiele razy uciekał z domu i szkoły bo nie chciał być czarodziejem, ale kiedy rodzice zagrozili że zabiorą mu bas, momentalnie odpuścił. Odkąd tylko pamięta był rozpieszczonym dzieciakiem z wielkim ego, ale kiedy zaczął uczyć jego negatywne nastawienie do ludzi trochę się zmieniło. Uwielbia koty, jego dom zawsze był od nich pełen. Zaczął palić i pić w wieku 15 lat i nigdy nie uważał to za swój błąd. 

INNE:
  • upodobania kulinarne: ogólnie pojęta kuchnia azjatycka (serio wszystko zje)
  • w nocy z jego gabinetu często dochodzi mruczenie kota
  • w szufladzie biurka zawsze ma butelkę sake lub whisky
  • jego patronus to kot
  • bogin zmienia się przy nim w psa
  •  gra na gitarze i na basie, w gabinecie ma ślicznego, czarnego akustyka i tego samego koloru bas który bardziej służy jako ozdoba.  
  • kupił domek w którym zamieszka z Shinem
  • ma dwa kolczyki w lewym uchu 
  • pali miętowe marlboro lub czekoladowo miętowe Black Devile.
POWIĄZANIA  <click>

[nie gryzę i nie połykam w całości ^ ^chętna na wszelkie wątki i powiązania ]


1 773 komentarze:

«Najstarsze   ‹Starsze   401 – 600 z 1773   Nowsze›   Najnowsze»
Unknown pisze...

- Nie chciałem ci przeszkadzać podczas snu - odparował Ryu, który nie bardzo wiedział jak ma się zachować. Co prawda przyszedł do Shikiego, ale jednak nie był do tego przyzwyczajony.

Unknown pisze...

Trzymał w dłoniach kubek z czekoladą, wdychając jej aromat. Dopiero po chwili jej posmakował.
- Właściwie to nic takiego - spróbował zbagatelizować sprawę. - Znalazłem ich w pokoju, wiszących pod sufitem - wyjaśnił znów upijając trochę czekolady. - A dziadek zrobił wszystko bym o tym zapomniał dodał.

Unknown pisze...

- Udało, ale potem... potem coś mi nie pasowało - odparł zgodnie z prawdą chłopak. - W miarę jak poznawałem naturę dziadka nic się nie zgadzało - przez chwilę zamilkł pijąc czekoladę. - Ale on nadal utrzymuje, że oni zginęli w wypadku samochodowym.

Unknown pisze...

- Ale u trytonów mam już chyba prze.... - odchrząknął. - No raczej już nie będą chciały mieć ze mną cokolwiek wspólnego - zauważył rezolutnie. W końcu skrzywdził jednego i gdyby nie Shiki to tryton pewnie zginąłby na miejscu. - Dam sobie radę sam i uhm on chce bym został jego następcą - mruknął cicho.

Unknown pisze...

- Gdybym chciał to nie byłoby problemu - zauważył cicho, dopijając czekolade do końca. Oblizał lekko wargi i ułożył się wygłodniej na łóżku Shikiego, zdecydowany, że śpi tu do końca.

Unknown pisze...

- To wtedy mówisz o moim użyciu czarnej magii i ja też wylatuję - zauważył spokojnie. - Albo tylko ja wylatuję jak wkręcimy, że cię dręczyłem - zauważył swobodnie, po czym uśmiechnął się lekko. - Ale Shina byś nie wyganiał, co nie? - przypomniało mu się o słowach zaspanego Shikiego. Teraz, kiedy trochę się uspokoił myślał odrobinę trzeźwiej.

Unknown pisze...

- Byłeś dziwnie spokojny pytając o Shina, sensei - zauważył chłopak, unosząc lekko powiekę, by spojrzeć na Shikiego. - Odniosłem nawet wrażenie, że nie zdziwiłoby cię, gdyby to on się tu pojawił... i może następnym razem odpowiem, że i owszem... jestem Shinem? O ile zakład, że rozluźniłbyś się na poczekaniu? - zapytał uśmiechając się lekko.

Unknown pisze...

- Naprawdę - potwierdził, po czym uniósł lekko brew. - Dlaczego? - zapytał siadając znów na łóżku coraz bardziej rozbudzony. Uśmiechnął się delikatnie kiedy trybiki w jego główce zaczęły się do siebie dopasowywać. Puzle zostały ułożone. - Sensei... ale to nie był każdy inny uczeń, tylko Shin. To jego imię przyszło ci na myśl jako pierwsze.

butterfly pisze...

- Prawda - zgodził się z nim, nie bez przyjemności, obejmując go za szyję i wtulając głowę w zagłębienie jego szyi. Ucałował go tam lekko, wdychając jego zapach. - Serio masz coś na kaca? - zapytał, kiedy już weszli po schodach i siedział na wygodnej kanapie Shikiego. Usiadł po turecku, opierając się o ścianę. - Będę nie do życia - złapał za poduszkę i wcisnął w nią głowę, przez chwilę wzdychając ciężko i nieco teatralnie.

Unknown pisze...

- Sensei, kręcisz - oświadczył poważnie Ryu. - A ja znajdę odpowiedź - dodał oblizując lekko wargi. Oddał mu kubek i wstał z łóżka. - Ale skoro boisz się o reputację nauczyciela to już sobie pójdę - dodał po chwili. - Dziękuję i dobranoc - objął na chwilę Shikiego, przytulając go w dośc nieporadnym geście. W końcu nikt go nigdy tego nie uczył. I uciekł z jego pokoju.

butterfly pisze...

- Ale nikt nas nie nakryje? - zapytał przytulając się do niego mocno. Patrzył na płyn w fiolce podejrzliwie, po czym wypił za jednym zamachem. - Ble... okropne - wykrzywił się nieco.

butterfly pisze...

- Dobrze - przytulił się do niego mocno, całując go po szyi. - Ale potem będziemy musieli jakoś przemknąć niezauważenie - oświadczył miziając mężczyznę po nosku.

Unknown pisze...

Po zmroku wyszedł z dormitiorium i udał swe kroki w stronę biblioteki. Miał ochotę na trochę łamania zasad i odrobinę adrenaliny wraz z księgami zakazanymi. Pech chciał, że idąc był odrobinę nieuważny i wpadł na Shikiego.
- Sensei! - zmieszał się i odwrócił na chwilę wzrok. - Możesz udawać, że mnie tu nie ma?

butterfly pisze...

- Haaai - uśmiechnął się szeroko, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Zamknął oczy pozwalając mu się tulić. - Mogę zasnąć? - zapytał cicho, bo przy nim było tak bezpiecznie...

butterfly pisze...

- Ale ty też powinieneś zasnąć, a nie... nigdy mi nie śpiewano do snu - mruknął cicho, spoglądając na mężczyznę i uśmiechając się lekko do niego.

Unknown pisze...

W pierwszym odruchu miał wszystkiemu zaprzeczyć, ale potem uznał, że Shiki i tak mu nie uwierzy.
- Chcę znaleźć zaklęcie, które wzmocniłoby organizm... - odparł nie kończąc zdania, bo przecież nie musiał. Czarna magia była wymagająca, a jego organizm się przeciw niej buntował, więc zwyczajnie musiał ten problem jakoś rozwiązać.

wilczyca pisze...

[uu..to nie dobrze.... ale nie musiałaś mnie łaskawie informować... nie jestem pieskiem i nie stoję na straży ...]

Unknown pisze...

- Naprawdę? - oczy mu się zaświeciły z radości. Więc jednak był jakis sposób. Cudownie. - Jaki, jaki, jak go zrobić? - zapytał doskakując do Shikiego i ignorując kompletnie jego słowa o księgach zakazanych i Voldemorcie.

Unknown pisze...

- Mhm a zdradzisz mi ten przepis sensei? - zapytał chłopak, zaciskając lekko wargi. Koniecznie chciał się dowiedzieć co i jak. Uznał, że jeśli nie w ten sposób to sam sobie znajdzie sposób. W końcu.

Unknown pisze...

- Matko... to sam będę musiał sobie go poszukać - westchnął przeciągle. - Wszystko mi utrudniasz, sensei - wywrócił oczyma, próbując go wyminąć.

Unknown pisze...

- W takim razie muszę się zaprzyjaźnić z Shinem i jakoś dostać się do Hogwartu. Dzięki jego znajomości ukrytych przejść nie powinno być z tym problemu - zaczął kombinować z nowym planem. - Albo ewentualnie... mogę stworzyć samemu taki eliksir... coś wynaleźć... ale to będzie wymagało wielu prób i błędów - westchnął przeciągle. - Mogę też... - ruszył biegiem do gabinetu Shikiego. W końcu mógł wypróbować każdy jego eliksir.

Unknown pisze...

- Dlaczego mam nie liczyć na Shina? - zapytał cicho, po czym uśmiechnął się do mężczyzny wrednie. - Bo będzie zbyt panem zajęty? - dodał po chwili. - Poszukam jakichś innych eliksirów czy zaklęć tutaj - wzruszył ramionami.

Unknown pisze...

- To przekonam się o tym na własnej skórze, szukając we wszystkich, nie tylko zakazanych, księgach w bibliotece - fuknął wyraźnie niezadowolony. - Poza tym sam mogę wymyślić takie zaklęcie... - burknął. - I mówiłem ci sensei, że będę badał sprawę Twoją i Shina - dodał klepiąc go po ramieniu.

Unknown pisze...

- Dlaczego wy wszyscy uczepiliście się mojego jedzenia - zapytał z wyrzutem. - Normalny uczeń i normalny nauczyciel, których łączy tajemnica... to tylko kwestia czasu sensei - uśmiechnął się lekko. - Zwłaszcza, że plotki mówią iż Shin w Hogwartcie miał romans z nauczycielem... mhm czy to nie brzmi znajomo?

Unknown pisze...

- Nie mówiłem o tym... bo nawet o tym nie wiedziałem, ale dzięki za informacje - uśmiechnął się do niego lekko. - Mówiłem o powodzie dla którego zabili Shina - szepnął spokojnie.

Unknown pisze...

- Dla którego wywalili Shina - poprawił się. - Przepraszam sensei... - zmieszał się trochę. - To nie było specjalnie... późno jest - zacisnął zęby. - Ale to wszystko wyjaśnia. Ty naprawdę z nim kręcisz...

Unknown pisze...

- Sensei mógłbyś już dać spokój. W całym sakuranie aż huczy od plotek. Shin zbywa wszystko milczeniem, a ty... się plączesz - wywrócił oczyma.

Unknown pisze...

- Podczas twojej pomyłki dałeś mi do myślenia, a znalezienie prawdy było bułka z masłem - odparł spokojnie Ryu. - Ale nie martw się, ja uważam, że każdy ma prawo do miłości, sensei. Nawet cię tym nie zaszantażuję - wypuścił powietrze z płuc. - Choć przyznam to świetna karta przetargowa, ale nie jestem głupi... ty też masz swoją - wywrócił oczyma. - Sprawa z trytonami...

butterfly pisze...

- Shi-chan! - Shin złapał Shikiego na korytarzu i zrównał z nim kroku. Zadanie od grupy nie było najłatwiejsze. Jak niby miał go wypytać o pytania na kolejny test. Odchrząknął lekko. - Chyba potrzebuję małych korepetycji... tutejsza obrona przed czarną magią strasznie różni się od tej Hogwardzkiej - oblizał lekko wargi. Przecież Shiki znał jego oceny, które w niczym nie ustępowały innym.

butterfly pisze...

Mógł wpaść na zupełnie inne kłamstwo, ale korki były najbardziej prawdopodobne. Zresztą przecież by mu nie zaszkodziły. Wzruszył ramionami.
- Zwyczajnie uznali, że mam z tobą najlepszy kontakt - dmuchnął sobie w grzywkę. Specjalnie mocno nie zależało mu na tych pytaniach. W końcu i tak by sobie z nimi poradził. - Planujesz może odwiedzić Tokyo w weekend? - zainteresował się. - Bo ja planuję, tylko potrzebuję przepustki Shi-chan... - dodał po chwili.

butterfly pisze...

- Chris mnie podejrzewa, a Kyoko ma zbyt wybujałą wyobraźnię - wywrócił oczyma. - Ale nikomu nie potwierdziłem... - dodał czując, że jeszcze trochę, a cały Sakuran będzie gadał o jego związku z Shikim. - Chris twierdzi, że przez to mam łatwiej, co strasznie mnie denerwuje - wyznał szczerze, siadając na fotelu Shikiego. - Mam zamiar pozwiedzać Tokyo. Nie wychowywałem się tu, ale słyszałem że Shibuya to całkiem ciekawe zbiorowisko ciekawych osobistości. Chcę porysować - mruknął z uśmiechem. - Słyszałem też o "Love Hotel"s, w tutejszej odmianie angielskiego: Rabu Hoteru... - oblizał lekko wargi. - Ale do tego potrzebuje kompanii.

butterfly pisze...

- To marnotractwo i zero życia prywatnego. Nauczyciele mają.... - zmiął w ustach przekleństwo, bo przecież Shiki wiedział jak beznadziejnie mieli profesorowie. Westchnął ciężko przeciągając się lekko. - No to pozwiedzamy Shibuyę - uśmiechnął się szeroko.

butterfly pisze...

- A dostanę wcześniej buzi i jakąś wskazówkę dotycząca testów? - zainteresował się, spoglądając na eseje z powątpiewaniem. - Serio mam pomóc? - podniósł jeden z esejów czytając nazwisko. - Mhm może zostanę jednak - wczytał się w esej Amakusy. - Ja oceniam, ty podpisujesz - pokazał mu język.

butterfly pisze...

- Tak jest - zasalutował mu wczytując się w eseje. Obok wyrwał sobie kartkę, na której pisał swoje uwagi niezgodności, bądź zgodności z kryteriami, które potem wraz z esejem przekazywał mężczyźnie.

butterfly pisze...

- Swojej nie sprawdzam - odłożył ją uznając, że to już byłoby dość poważne przegięcie. - To ja lecę, odwiedzę jeszcze bibliotekę - mruknął, całując Shikiego w policzek.

butterfly pisze...

- Shi-chan... mam dział zakazany w małym paluszku - pokazał mu mały palec od lewej ręki. - A ten Sakuranowski... w drugim małym paluszku. Pół wakacji tam spędziłem - puścił mu oczko. - No i mam od ciebie przepustkę do niego - wygrzebał z kieszeni od spodni pozwolenie pozwalające mu bezkarnie buszować po księgach zakazanych. - Teraz czytam księgi o roślinkach trujących.

butterfly pisze...

- To jak widzisz to najwyraźniej nie reagujesz - westchnął Shin, zamykając oczy i zakrywając je dłonią. - Shiki i jego zmieszanie to jego sprawa, prawda?

butterfly pisze...

- Dlaczego mam mu nie pomóc? - zdziwił się spoglądając na Shikiego uważniej. - Przecież ten eliksir nic złego nie robi... przynajmniej mnie - oblizał lekko wargi. - Tzn nie używam go - zaprzeczył szybko. - Ale zdarzało mi się...

butterfly pisze...

- Wiem, pamiętam - wolał nie wspominać swojego balansowania na krawędzi życia i śmierci, bo użył eliksiru w okresie swojego marudzenia z jedzeniem. - Dobrze, jakby co wszystko mu wyjaśnię - obiecał solennie.

Unknown pisze...

- Nie ma sprawy, sensei - wzruszył ramionami Amakusa, po czym ponownie spróbował go wyminąć. - To ja pójdę już i przejrze te książki zakazane, dobrze?

butterfly pisze...

- Hai, hai... zdajesz się na moja kreatywność. Ale to możesz łatwo go zmusić do jedzenia... powiedz mu, że dasz mu przepis jak zacznie jeść systematycznie - pstryknął palcami. - No nie wiem... mam jeszcze dwa eseje do napisania. Aiko zachciało się nam do.wa.lić pisania - wywrócił oczyma. - Jak się z tym wyrobię to przyjdę.

Unknown pisze...

- Ale sensei! To udaj, że mnie nie widziałeś - zamrugał grzecznie, patrząc na Shikiego błagalnie. - Nie było mnie tu - przesunął dłonia przed oczyma mężczyzny niczym Jedi.

butterfly pisze...

- Nie martw się testami i chcę pisać sam - mruknął. Był ambitnym uczniem i nie chciał od nikogo żadnej pomocy. - To idę pisać, ciao - pokiwał mu jeszcze, zanim zniknął za drzwiami.

Unknown pisze...

- Ale sensei! Znowu szlaban?! Uwziąłeś się na mnie - naburmuszył się nieco. - Naprawdę nie możesz przymknąć na to oczu? - zapytał i musiał się podtrzymać stojącego obok posągu. Skrzywił się, starając sobie przypomnieć kiedy ostatnio jadł. - No dobrze... wrócę do siebie - zdecydował potulnie, rezygnując z dalszej walki.

butterfly pisze...

[Shin czuje się przez Chrisa zapomniany :(]

Zasiedział się nad esejem dla Aiko do późna w nocy. Przegapił nawet kolację i teraz głodny i wyczerpany wracał do dormitorium, po drodze jednak zmieniając kierunek. Wszedł do pokoju Shikiego, pukając uprzednio.
- Shi-chan... jeeeeść - padł na jego kanapę wyczerpany.

Unknown pisze...

Chciał pominąć to milczeniem, ale potem uznał że pewnie i tak się wyda. - Wczoraj podczas obiadu - przyznał cicho. - Ale dam sobie radę sam, dojdę - obiecał szybko, zbierając wszystkie siły.

butterfly pisze...

-Napisane - pokazał mu pliczki z esejami dla Aiko. - Jak się do czegoś doczepi, to zmienię ją w żabę - odparł całkowicie poważnie, po czym odłożył eseje na bok. - Mam ochotę na tosty z serem... roztopionym serem - oblizał lekko wargi, a w brzuchu mu zaburczało. - I dobre kakao.

butterfly pisze...

- Serio? Myślę, że nie tylko ty chętnie sie przyłączysz... ale słyszałem, że twoja reputacja łagodnego nauczyciela trochę została zachwiana. Krążą słuchy, że jak ci się podpadnie to lata się pod sufitem - mruknął przeciągając się lekko i kładąc wygodnie na kanapie. Pod głowę wziął sobie podusię, którą zdołał już sobie zarezerwować.

Unknown pisze...

- Postaram się być - obiecał tylko ruszając przodem. Na szczęście Shiki nie musiał go podtrzymać. Nie obiecał tylko ile zje bo wiedział, że to co mówi Shiki jest dla niego fizycznie niemożliwe.

butterfly pisze...

- Ale ja też już spałem parę razy na lekcjach... na twojej też - szepnął z lekkim przestrachem. Najwyraźniej Shiki tego nie zauważył. Wziął jeden tost i wgryzł się w niego. - Pyszny - oznajmił radośnie. - Ominęła mnie chyba lekcja o trytonach... musiałeś ją prowadzić w szóstej klasie kiedy to byłem podczas przenoszenia z Hogwartu tutaj... co na niej mówiłeś?

Unknown pisze...

Ryu tej nocy już nie wychodził z pokoju, a rano jak obiecał pojawił się na śniadaniu, ale niewiele zjadł. Odrobinę budyniu i kawałek suchego chleba. Potem pojawił się na zajęciach Shikiego, zajmując asekuracyjnie ostatnią ławkę i czekając na oceny referatów oraz komentarz dotyczący lekcji trytonów. Ziewnął przeciągle, ale tym razem nie zasnął.

butterfly pisze...

- Dziękuję za docenienie - ucałował go w policzek, zanim wrócił do jedzenia. - To opowiesz mi o trytonach? Nadrobię straconą lekcję - dodał z uśmiechem.

Unknown pisze...

Skinął głową zgadzając się na wszystko. Nie liczył na to, że zaliczy, w końcu użył nie tego zaklęcia co miał użyć.
- Furuyama-sensei? - uniósł rękę do góry. - Możemy dzisiaj porozmawiać o wpływach czarnej magii na organizm ludzki? - zapytał spokojnie. Jego to naprawdę interesowało a do tej pory Shiki zwyczajnie zbywał go ogólnikami.

butterfly pisze...

- Ale ja byłem zawieszony w prawach ucznia dwa miesiące... i potem miesiąc jeszcze potrwało zanim zostałem tu przeniesiony - przyznał szczerze. - Shi-chan... przegapiłem te lekcje po prostu - wyjaśnił spokojnie.

Unknown pisze...

- Raz mi się zdarzyło zasnąć i teraz będzie mi pan to wypominał do końca świata i o jeden dzień dłużej - westchnął Ryu słuchając go. - Co można zrobić, by nie wyniszczała tak organizmu? Są jakieś środki zapobiegawcze? - zapytał prostując się nieco na swoim miejscu.
- Voldemort tak skończył bo dostał rykoszetem - wtrącił się Takeo siedzący z boku. - Jeśliby nie dostał to całkiem możliwe, że byłby nawet przystojny - dodał po chwili. - Poza tym był geniuszem, prawda? Stworzyć coś tak potwornego...
- Tylko że wykorzystał swoją wiedzę nie tak jak powinien - mruknął Ryu. - Zabijania niewinnych nic nie usprawiedliwia.

butterfly pisze...

- Mhm dobrze - zgodził się szybko, kończąc tosta i odkładając talerz na stolik. Zajął się piciem gorącego kakao. - Tego mi było trzeba - oznajmił z błogim uśmiechem na twarzy.

Unknown pisze...

- Kłamiesz sensei - odparował Ryu, mierząc go przeciągłym spojrzeniem. - Wczoraj w nocy mówiłeś co innego - dodał chłodno. - Mówisz, że nienawidzisz kłamstwa a sam robisz to samo...

Unknown pisze...

- Co oznacza ten zły tryb życia? - Ryu nie potrafił zostawić tematu w spokoju, zwłaszcza kiedy widział, że nie tylko on interesował się tym tematem.
- Znał pan Voldemorta? Walczył pan w wojnie z nim? - to z kolei były pytania Laury, która wpatrywała się w Shikiego świecącymi oczyma.

butterfly pisze...

- Spotykać się z tobą - wypalił prosto z mostu, przytulając do siebie mocniej poduszkę. - Myślałem o dalszym kształceniu się - wyznał szczerze.

Unknown pisze...

- Trauma do końca życia - wywrócił oczyma Ryu niezbyt zadowolony z odpowiedzi na temat złego trybu życia. Westchnął przeciągle wykładając się na ławce. - Sensei czy czarna magia w jakiś sposób może pomóc w walce ze złymi? - zapytał jeszcze, chcąc powrócić do tamatu, który rozpoczęli.
- Shiki! Jak było w Hogwartcie? - dziewczyny były bardziej zainteresowane życiem Furuyamy niż czarną magią. - Shiki? To prawda, że miałeś i masz romans z uczniem?
Ryu aż się zachłystnął słysząc to pytanie. Świetnie, teraz Shiki stwierdzi, że wszystko wygadał.

butterfly pisze...

- Myślisz? Ale bycie aurorem jest wymagające... i nie wiem czy jestem aż tak ambitny - wyznał szczerze. - Shi-chan... pracuję nad transmutowaniem siebie w zwierzaka - uśmiechnął się do niego zaraz. - Chciałbym zostać animagiem, ale póki co nie wychodzi - wzruszył ramionami. - Za to opracowałem mapę - dodał wyszczerzając się do niego i wyciągając z kieszeni imitację mapy huncwotów. - Nie mogę tylko jeszcze rozgryźć jak nanieść na nią poszczególnych ludzi - westchnął. - Bo widzę na niej tylko tych których znam...

Unknown pisze...

- Dlaczego nie? Przecież obrona atakiem jest najskuteczniejsza - sprzeciwił się Takeo, chcąc urwać temat życia Shikiego.
- Shiki dlaczego już z nim nie jesteś? - dziewczyny nie dawały za wygraną. Ryu zacisnął wargi i wstał, rzucając na dziewczynę zaklęcie milczenia, po prawdzie zabierając jej język. Wywrócił oczyma sfrustrowany i usiadł z powrotem.
- Cisza...

butterfly pisze...

- Może... - pokazał mu kartkę z użytymi zaklęciami śmiejąc się przy tym radośnie i przytulił się do niego mocniej. - To ostatnie zaklęcie trochę mi nie poszło - przyznał szczerze pokazując Shikiego zaklęcie. - Tu mogło mi coś nie pójść.

Unknown pisze...

- Ale hipotetycznie jest to możliwe? - chciał wiedzieć Takeo.
- Jest - odparł za Shikiego Ryu. - Ale bez eliksiru wspomagającego ciało jest ciężko, plujesz krwią...
- A ty skąd wiesz?
- Czytam - wymigał się chłopak i westchnął ciężko. - Sensei dlaczego zaklęcia zostały podzielone na te do użytku czarodziei i te zakazane? Czy właśnie przez to nie zostało włączone owe ryzyko, że znów znajdzie się potencjalny Voldemort? Przecież wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej.

butterfly pisze...

- Jeszcze się nie pochwaliłem - zdjął ostatnie zaklęcie i rzucił je jeszcze raz, po czym stuknął trzy razy w mapę przysięgając, że knuje coś niedobrego. Zadziałała. - Ekstra - wyszczerzył się. - Teraz już nic mnie nie zatrzyma - zachichotał.

Unknown pisze...

- Ale nie wszystkie - mruknął Ryu, kaszląc odrobinę. - Mogę wyjść do łazienki? - zapytał, kiedy zebrało mu się na wymioty. I właśnie dlatego nienawidził siebie.

butterfly pisze...

- Filch był okropny! Często mnie łapał na wałęsaniu się po korytarzach, no i nawet to, że jestem prefektem i że chodzę bo mam patrol nie pomagało - wzdrygnął się na wspomnienie. Usiadł mu na kolanach i ucałował go w usta. - A może będę chciał zrobić coś niezgodnego z regulaminem, byś mógł mnie ukarać? - zaproponował, obejmując go za szyję i całując go raz jeszcze mocno i namiętnie.

Unknown pisze...

Pospieszył się, nie chcąc za bardzo nadwyrężać cierpliwości Shikiego i po chwili był już w klasie, odrobinę zbyt blady.
- Sensei? Próbowałeś kiedyś użyć zakazanego zaklęcia?

Unknown pisze...

[Ja chcę wąteeeek! :D]

Unknown pisze...

Skinął głową odrobinę niepewnie. Usiadł w ławce i odetchnął głęboko.
- Wszystko w porządku - zapewnił cicho. Może nie tak do końca, ale najgorzej nie było. - Póki co więcej pytań nie mam - oświadczył, kiedy gama pytań na jakiś czas mu się skończyła.

butterfly pisze...

[Ma have a question: Co dyrekcja powiedziałaby na wprowadzenie do zajęć dodatkowych kontrowersyjnych zajęć czarnej magii? Tego nie ma w Hogwartcie, a mogłoby być oryginalnym pomysłem. No i uczniowie (chętni rzecz jasna) poznawaliby możliwość użycia czarnej magii w szczytnych celach. Oczywiście nie obyłoby się bez przykładów złego użycia owej magii. - - > to jaaak? Będziesz opiekuneeem? Bo potrzebuję opiekuna plus 3 osoby chętne. Amakusa się zgodzi to jedna, ja jestem druga... a trzecią wynajdę]

- No właśnie, a nam drugi Filch potrzebny nie jest - przyznał mu rację, muskając jego odsłonięty obojczyk. - Ano... ale na ciebie alergii nie mam.

Unknown pisze...

[aż mi się żal zrobiło Shikiego :(( przez te pytania. gomene ne ? :D]

- Wilkołak jest osobnikiem, który podczas pełni zamienia się w wilka. W okresie przed pełniowym czuje się gorzej i po pełni jeszcze kilka dni dochodzi do siebie. Poza tym jest normalnym człowiekiem - wyrecytował Ryu wiedzę z książek. - Jest niebezpiecznym zwierzęciem podczas pełni. Nie panuje wtedy nad sobą i może zaatakować nawet własną rodzinę.

butterfly pisze...

[nie rób mi tego! jak nie Ty to Aiko... a ona się zgodziła, jak Ty się nie zgodzisz T^T no jak to jak? w starożytnych czasach nie było podziału na złą magię i dobrą, więc na pewno w tych zakazanych zaklęciach znajdzie się wiele, które mogą być pomocne, tylko np. są zakazane bo zbyt częste ich użycie powoduje śmierć xD poza tym obrona atakiem jest dobrym sposobem na zmylenie przeciwnika xD wyobraź sobie... stoi Voldzio i rzuca Crucio!, na co Potter patrzy na niego i rzuca "Avada Kedava", a Voldzio zdziwko xD]

- Wilkorem - uśmiechnął się, przeciągając lekko. Od kiedy znalazł szczenię Wilkora strasznie spodobało mu się to zwierze. - Jest naprawdę ciekawym zwierzakiem. Trochę przerażającym...

butterfly pisze...

[zaraz odpiszę Chrisowi ^^ Nie zapomniałam o nim, ale Shiki ma pierwszeństwo ^^ Hm wiedziałam, że Voldzio przekona xD]

- Ale mój wilkor jest słodkim zwierzakiem - obruszył się odrobinę, po czym uśmiechnął się lekko. - Naprawdę będę słodkim wilkorkiem.

Unknown pisze...

Wiele osób uniosło dłoń do góry i Ryu również. Wiele osób znało historię Lupina. Byłoby głu.pio jej nie znać, skoro często wspominało się wojnę na historii magii wraz z Aiko.
- Ale on pił jakiś eliksir - wtrąciła swoje grosze Laura. - Ten eliksir go otępiał.

butterfly pisze...

- Cieszę się ogromnie - uśmiechnął się do niego lekko i wtulił się w niego, wdychając jego zapach. - Żeby zostać aurorem co trzeba zrobić? - zapytał unosząc wzrok na niego.

Unknown pisze...

- Ale oni byli animagami - dodał cicho Ryu, unosząc lekko wzrok. - Czy to, że wtedy byli pod postacią zwierząt nie pomagało? Bo jeśli byliby ludźmi to chyba mogłoby to nie zadziałać, prawda?
- Ryu, ale to wszystko zależy od miłości! - oburzyła się Laura.
- Miłość jest przereklamowana - rzucił chłodno Amakusa. - Pogódź się z tym, albo dalej żyj marzeniami.

Unknown pisze...

- Remeus Lupin wilkołak, James Potter jeleń... Rogacz - zaczął powoli Ryu, kiedy nikt się nie zgłosił. - Syriusz Black... Łapa, wielki czarny pies - dodał po chwili nie mówiąc już, że jakoś tak jest jego ulubionym. - I zdrajca Pittergrew... jako szczur - zakończył wyliczanie.

butterfly pisze...

- Shi-chan? Dasz mi trochę zajęć dodatkowych w ramach przygotowania do tych egzaminów? - zapytał, muskając ustami jego szyję. - Bo chyba sam nie dam rady.

Unknown pisze...

Lekcja toczyła się dalej, a na koniec zajęć dostali do napisania referat, a Ryu jak obiecał zaczekał aż wszyscy wyjdą by omówić warunki jego zaliczenia. Zbliżył się do Shikiego, po czym usiadł na ławce. Wolał nie ryzykować, że nagle się przewróci.
- Sensei jak mogę zaliczyć te trytony?

Unknown pisze...

- Korki z hipnozy u trytonów... naprawdę? - zdziwił się chłopak. - Ale... one na pewno nie będą złe? - zapytał ostrożnie.

butterfly pisze...

- Nie wiem... opowiesz mi trochę o tej pracy? - zapytał, zsiadając z jego kolan. Wziął kocyk i położył się na łóżku z głową na jego kolanach. Przykrył się kocykiem i przymknął oczy.

Unknown pisze...

- Ale... będziesz obok sensei? - zapytał nieco przerażony. Trytony trochę go przerażały i obawiał się swojej reakcji. Mógłby obiecać, że nie użyje czarnej magii ale zwyczajnie bał się, że znów straci panowanie nad sobą.

butterfly pisze...

- Mhm to taka ekscytująca praca... - mruknął w zamyśleniu. - Ciekawa - dodał wzdychając ciężko. - Muszę to jeszcze rozważyć...

butterfly pisze...

Shin podniósł się z jego kolan i usiadł obok. Wzruszył delikatnie ramionami. Nie wiedział jeszcze gdzie będzie mieszkał. Do tej pory nie rozważał pozostania w Japonii na stałe.
- Shi-chan... - powiódł wzrokiem po mężczyźnie. - Shi-chan nie wiem - wyznał szczerze, zaciskając dłonie na swoich kolanach. - Pójdę już - dodał jeszcze.

butterfly pisze...

- Nie, wszystko w porządku - nie skłamał. Wszystko było z nim w porządku. Ucałował delikatnie jego wargi. - Ale potrzebuję chwili dla siebie - dodał przepraszająco.

butterfly pisze...

Przez chwilę spoglądał na świstek materiału, po czym sięgnął po niego delikatnie.
- To... to o czym myślę? - zapytał patrząc Shikiemu prosto w oczy. Musiał sobie tylko poukładać myśli. Zastanowić nad swoją przyszłością.

butterfly pisze...

- Wpadnę na pewno - obiecał przytulając się do niego jeszcze na chwilę, z całych sił. - Ale dzisiaj śpij... a my postaramy się być grzeczni - ucałował go i założył pelerynę na siebie, by wyjść z gabinetu Shikiego.

butterfly pisze...

[i znowu jaaa ]

Peleryna niewidka zdawała swoją rolę, o ile Shin nie zapominał zabierać jej ze sobą. Uważał ją za coś czym nie powinien się chwalić oraz coś na wyjątkowe okazje i spotkania z Shikim. Dlatego właśnie nie brał jej za każdym razem gdy wymykał się z dormitorium.
Tej nocy również jej nie wziął i przepłacił to szlabanem. Nowy woźny postanowił brać przykład z Filcha. Był nawet do niego podobny i Shin zaczynał snuć historie dotyczące rodzinnych więzów obu mężczyzn. Jednak zdecydowanie ten należał do nieco okrutniejszych niż Filch, albo zwyczajnie jeszcze nie zmienił swych metod. Zabrał mu różdżkę i jakimś cudem zablokował jego magię, po czym rozkazał stać na niewielkim, zaostrzonym drewnianym palu przez całą noc. Rankiem Shin miał serdecznie wszystkiego dosyć. Bolały go wszystkie mięśnie i był wyczerpany, ale wciąż próbował wytrwać w rozkazanej pozycji. Cieszył się, że nie dba o opinię wśród uczniów, bo z pewnością ich okrzyki radości, wytykanie go palcami i śmiechy dotknęłyby go do żywego. Zaciskał tylko zeby i starał się utrzymać równowagę, co stawało się coraz trudniejsze.

butterfly pisze...

- Nic - wychrypiał, starając się nawilżyć usta językiem. - Zostałem przyłapany... byłem zapalić - przyznał po prostu i gdyby mógł pewnie wzruszyłby ramionami, ale nie zaryzykował upadku. Nie chciał też narzekać, ale było jasne, że za długo to już tam nie wytrzyma.

butterfly pisze...

- Do gabinetu - równie szeptem odpowiedział mu chłopak, przez chwilę walcząc z pokusą wtulenia się w swojego wybawcę. Musiał jednak zachować pozory więc zwyczajnie się nie ruszał. - Mogę iść Shi-chan... - dodał cicho, choć czuł że to mogłoby się kiepsko skończyć.

butterfly pisze...

- On powiedział, że poradzimy sobie bez ciebie... a ja chciałem byś się wyspał więc nie oponowałem - mruknął Shin przedstawiając swoją wersję wydarzeń. Przytulił się mocniej do mężczyzny, kiedy ten zamknął za nimi drzwi. Adrenalina opadała, a ból mięśni stawał się coraz bardziej dotkliwy. - Będę miał kłopoty... jak mnie tam nie będzie...

butterfly pisze...

- Ale ja chciałem, żebyś ty się wyspał - mruknął chłopak, wtulając się lekko w pachnącą Shikim poduszkę. Skrzywił się, kiedy poczuł każdy mięsień. - Wszystko mnie boli - szepnął trochę marudząc. Łzy stanęły mu w oczach przy gwałtowniejszym ruchu. - A mogę dostać herbatę? - zapytał.

butterfly pisze...

Skinął głową, powoli siadając. Ściągnął bluzę i spodnie choć nie bez trudu. Był obolały, zmęczony, głodny i spragniony, a do tego... spojrzał na zegarek i uznał że przepadają mu zajęcia. Westchnął ciężko.
- Shi-chan... naprawdę za palenie musiał mi aż tak przy.solić?

butterfly pisze...

Wzdrygnął się przy pierwszym dotknięciu maści ze skórą, po czym przyzwyczaił się do tego i czekał aż mężczyzna skończy. Zamknął na chwilę oczy.
- Shi-chan... ale może on wie - uniósł się na łokciach. - Że ty byś mnie nie ukarał...

butterfly pisze...

- Nie, jeśli będę wiedział, że potrzebujesz snu - ucałował go w nosek, kiedy znalazł się blisko niego.

butterfly pisze...

- Dobrze - poczuł się pokonany. Ułożył się wygodniej na poduszce i zrobił zadumaną minę. - Nie wiem... jakąś dobrą z rumem - dodał po chwili, bo czuł chłód.

butterfly pisze...

- Chętnie - zgodził się na czekoladę niemal natychmiast. Otulił się mocniej kocem, układając na boku. Wtem rozległo się pukanie i do gabinetu wszedł woźny z groźną miną.

butterfly pisze...

[ładnieee :D]

Shin obserwował całe zajście spod półprzymkniętych oczu, a kiedy woźny wyszedł uśmiechnął się lekko, znów spoglądając na Shikiego.
- Kocham cię - wyrwało mu się, zanim zdołał skontrolować to co mówi. Zacisnął mocniej zęby i pokręcił z niedowierzaniem głową. Poszło gładko, szybko i nie było tak źle. - Bez poproszę - dodał po chwili, nie bardzo mając ochotę na bitą śmietanę.

butterfly pisze...

- Shi-chan myślałem o tym co mówiłeś - zaczął Shin, siadając na łóżku i przytulając się trochę do mężczyzny. - O przyszłości, mieszkaniu... i nic nie wymyśliłem - przyznał ostrożnie. - Nie myślałem nigdy, że osiedlę się tu. Zawsze sądziłem, że wrócę do Londynu - dodał po chwili, bawiąc się kubkiem z czekoladą. - Jestem tu niecały rok dopiero... nawet nie znam tych okolic - szepnął. - Poza tym... będę musiał cię przedstawić rodzicom - odchrząknął. To będzie męka...

butterfly pisze...

- Ale ja nie wiem czy ja chcę zostać aurorem - mruknął Shin. - Ja nic nie wiem Shi-chan... to wszystko jest dla mnie abstrakcją jeszcze...

butterfly pisze...

- A ty wiedziałeś już? Jak byłeś w moim wieku? - spojrzał na niego niepewnie i pokiwał lekko głową. Ból mięśni powoli przechodził i nie doskwierał mu już tak bardzo. - Mniej, dziękuję.

butterfly pisze...

- Może - wzruszył ramionami, po czym upił kolejny duży łyk gorącej czekolady. - Bycie nauczycielem musi być stresujące - dodał po chwili. - Zwłaszcza jeśli masz takich uczniów pod opieką jak nasz dom Okamishi...

butterfly pisze...

- Bardzo, masz smykałkę do parzenia czekolady - ucałował go w policzek z uśmiechem i przytulił się do niego mocniej. - Powiem ci w sekrecie... że dzisiaj będzie u nas w dormitorium impreza... ale nauczycielom wstęp wzbroniony. Będziemy grzeczni - zasalutował mu.

butterfly pisze...

- Spokojnie i tak miałem zamiar nie iść... tracę właśnie zajęcia i chciałem nadrobić - przyznał z uśmiechem. Nie przepadał za imprezami, bo alkohol tam obecny zawsze stawiał go w złym świetle.

butterfly pisze...

- Nie jestem, przecież nie robisz tego specjalnie - odparł Shin, całując Shikiego w usta delikatnie. - Poza tym zawsze mogę im powiedzieć, że zatrzymywałem opiekuna, by nie przyszedł ich rozgromić - zaśmiał się cicho, całując go nieco mocniej. - No i kto powiedział, że nie będę się dobrze bawił?

butterfly pisze...

- Mhm... a jak będę rysował to mi pośpiewasz? - zapytał z uśmiechem, szukając jakiejś kartki i ołówka. W końcu zrezygnowany spojrzał na Shikiego. - Nie mam kartki, ołówka ani różdżki... woźny mi wszystko zabrał - nachmurzył się.

butterfly pisze...

- Dam radę - odparł chłopak, zaciskając lekko wargi. Machnął różdżką stawiając przed sobą sztalugę z dość dużym płótnem na niej. - Ale to mam cię narysować od tyłu, czy może być bokiem? - zapytał ciszej. - Z profilu w sensie, że...

butterfly pisze...

[wow, zdolności manualne masz ^^ ja nie mam mówiąc szczerze ^^"]

- Pewnie, tak jest idealnie - uśmiechnął się lekko rozpoczynając pracę nad obrazem. Dużych rozmiarów prace zawsze zajmowały mu znacznie więcej czasu niż zwykły szkic, a przy tym musiał być dokładny i dać z siebie 200% normy.

butterfly pisze...

[sugoi! jesteś niesamowita! ja rysować nie umiem, grać też nie bardzo. kiedyś umiałam na pianinie grać, ale porzuciłam to i żałuję :( narysuj mi coooś :D]

- Jest taki jeden kawałek, który ostatnio bardzo lubię - uśmiechnął się Shin. - Ale ma on strasznie dołujący tekst, więc może poproszę jedną moich ulubionych piosenek... The Lion sleeps tonight - pokazał mu język.

butterfly pisze...

[łaa no to fajnie :D no no jesteś oblegana z rysunkami, no ale dobrze ci wychodzi. też bym tak chciała, ale nie... same kulfony :P]

- Oj tam, oj tam - zaśmiał się Shin słysząc jego wykonanie. - No wiesz a to taka pozytywna piosenka - dodał po chwili, kończąc wstępny szkic. Przyjrzał się mu krytycznie i rozpoczął dokładniejsze nanoszenie elementów.

butterfly pisze...

[a smoki tez rysujesz? ;> ]

- No to może Don't worry, be happy? - zaproponował z uroczym uśmiechem, trochę się podśmiewując pod nosem.

Unknown pisze...

- Dziękuję - uśmiechnął się do niego słabo Ryu, po czym zebrał swoje książki i uznał, że już więcej nie będzie przeszkadzał mężczyźnie w zajęciach.

Unknown pisze...

[ja cię kiedyś uduszę... znowu ja muszę zaczynać? xD]

Zawalił sprawę. Nie pojawił się na zajęciach z trytonami w tym tygodniu, ani w następnym. Nie miał na to właściwiej wymówki. Zwyczajnie nie było go w szkole. Nie pojawił się też na zajęciach u Shikiego, nie chcąc dostać od niego kolejnej reprymendy. Bał się go? Pokręcił przecząco głową. Nie, nie bał się. Zwyczajnie nie znosił, kiedy ktoś patrzył na niego z zawodem widocznym w oczach, a Shiki właśnie tak patrzył. I to często. Właśnie na niego. Zacisnął zęby wędrując po lesie. Szedł na oślep i w końcu zgubił się. Rozejrzał się dookoła i uznał, że chyba jednak nie wie gdzie się znajduje. Po głowie kołatało mu się wiele zaklęć, ale wolał żadnego nie próbować, by nie zwracać na siebie uwagi jakichś stworów. W końcu w ciemności wiele się czaiło. Philip już mu to zdołał uświadomić. Ruszył przed siebie szukając odpowiedniego kierunku, gdy za chwilę stracił grunt pod nogami i osunął się w przepaść. Krzyknął krótko zaskoczony, po czym wylądowął. W dziurze na czymś miękkim, ruszającym się. Coś zasyczało mu przy uchu i już wiedział co to takiego. Węże. Starał sobie przypomnieć co wie o wężach, ale niestety w Sakuranie o TAKICH stworzeniach lekcji jeszcze nie było. Miał jakąś tam o nich wiedze z zajęć ze szkoły mugolskiej, ale ona na nic się zdała. Oddychał szybciej, czując jak one go oplatają. Zginie tu, na pewno.

Unknown pisze...

[następnym razem się nie wywiniesz... ]

Ryu nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, a potem w swojego pecha. Starał się zrzucić z siebie ostatnie węże, siedząc na miotle za opiekunem Okamishi. Jednął ręką obejmował go w pasie by z niej nie spaść. Czuł jak dwa uparciuchy chodzą mu po plecach i aż go zmroziło.
- Shiki-sensei... - wymamrotał zgrzytając odrobinę zębami. - Ty boisz się psów panicznie, prawda? No bo ja... ja to mam z wężami - zacisnął nieco wargi starając się nie słyszeć ich syczenia.

Unknown pisze...

- Nie boję się - wywrócił oczyma. W końcu należał do drużyny Quidditcha, nie miał jak się bać wysokości. Odetchnął z wyraźną ulgą, kiedy węże pospadały. Nareszcie był w miarę wolny.

Unknown pisze...

Ryu popatrzył na niego bezradnie, w pierwszym odruchu szukając jakiejś wymówki, albo ataku. Obrona atakiem, w końcu była najskuteczniejsza. Jednak zdecydował się na prawdę, słysząc ten jego głos i widząc jego oczy, które nieco go paliły.
- Nie poszedłem na lekcje z trytonami bo zorientowałem się, że od ostatniego z nimi spotkania się ich boję - wygiął nieco palce. - A OPCM opuszczam... bo unikam ciebie sensei...

Unknown pisze...

Zanim Ryu zdołał się zorientować co robi Shiki, mężczyzna był już w powietrzu. Chłopak zmiął przekleństwo w ustach i rozejrzał się dookoła.
- Sensei... - rzucił w przestrzeń i westchnął ciężko. Wprost genialnie. Musiał wrócić do Sakuranu na własną rękę. Zacisnął zęby i pięści. Zamknął oczy i okręcił się trzy razy, zdając się na swojego pecha. Ruszył w tylko sobie znanym kierunku, mając nadzieję, że gdzieś tam znajdzie Sakuran.

Unknown pisze...

Zrobił jeszcze kilka kroków, zanim zatrzymał się nasłuchując. Syczenie stawało się coraz głośniejsze. Odetchnął głęboko. On naprawdę nienawidził węży. Nie znosił ich i nie potrafił się przed nimi bronić. Trauma nabyta w dzieciństwie zwyciężyła. Wyciągnął różdżkę i zapalił na niej światło, by zaraz ją wypuścić widząc przed sobą węże, które wiły się nie tak jak powinny. Zaczęły łączyć się ze sobą i chwilę później górowały nad nim. Syk jaki z siebie wydały rozdźwięczał mu w uszach na chwilę go paraliżując. Zrobił kilka kroków w tył i przewrócił się. Wyobraźnia płatała mu figla. Miał wrażenie, że węże mówią do niego i chcą go pożreć. Obrócił się na kolana i zebrał się w sobie, uciekając z tego miejsca. Odetchnął dopiero kiedy wrócił na polanę. Nie, w tamtą stronę już nie pójdzie. Stracił różdżkę, ale na szczęście zaklęcia niewerbalne nie potrzebowały różdżki, a nóż przyjemnie ciążył mu w kieszeni od spodni. Otarł łzy bezsilności i wybrał inną ścieżkę.

Unknown pisze...

[okrutna ^^ bede musiała zmienić w karcie... aż mi się żal Ryu zrobiło...]

Kiedy znów nadepnął na jakieś wijące się obrzydlistwo przeszył go chłodny dreszcz. Oddychał coraz szybciej, szukając wyjścia z sytuacji. Węże zaczęły go okrążać, zamykając mu drogę ucieczki. Zamykały się nawet nad nim. Chwilę później nie widział już gwiazd, tylko syczące potwory. Obrócił się na pięcie rozpaczliwie szukając wyjścia z sytuacji. Jeden z węży, zapewne dowódca zasyczał głośnie, a żywa klatka stała się ciaśniejsza.
- Nie, nie, nie - jęknął chłopak, kiedy wrażenie brakującego powietrza stało się jeszcze potężniejsze. Zamknął oczy chcąc odgonić od siebie węże, ale pod powiekami widział swoją młodszą wersję przytrzymywaną nad beczką wypełnioną tymi potworami. Dokładnie pamiętał za co został ukarany. Nie posłuchał wtedy dziadka i spóźnił się na jedną z lekcji, jakie mu wtedy wykładał. Nie pomogły przeprosiny, ani tłumaczenia. Zakrył uszy dłońmi starając się uspokoić oddech. Zaczął cicho nucić melodię, którą dawno temu nuciła mu matka dla uspokojenia. Węże nie znikały choć nawet się nie ruszał. Kilka z nich zbliżyło się jeszcze raz po raz go kąsając.
- Zostaw mnie, nie boję się ciebie, nie boje się - otworzył oczy i chwycił za różdżkę, którą nagle odnalazł przy sobie. Zapalił nią światło i wypowiedział zaklęcie, które zapaliło część węży, ale ku jego rozpaczy one nie zniknęły. Ogień rozprzestrzenił się na pozostałe, teraz łaskocząc go delikatnie płomieniami.
- Ja chyba śnię...

Unknown pisze...

[o ja... Shiki przyzwyczaił się do słowa sensei? xD]

Kurczowo ściskał różdżkę w dłoniach, krztusząc się od dymu. Syk nie przestawał dźwięczeć mu w uszach. Nie wiedział już co robić. Oczy zaczęły go szczypać, więc zamknął drżąc na całym ciele. Rozkasłał się na dobre, podpierając się na jednej dłoni, drugą z różdżką zakrywał usta i nos, chcąc jakoś uchronić się od dymu. Nie wiedział kogo miałby poprosić o pomoc. W końcu nikogo przy nim nie było.
- Sensei...czemu... nigdy... cie... nie... ma - wydusił z siebie szukając na to odpowiedzi. Nigdy go nie było, kiedy Ryu go potrzebował. Był tylko wtedy, gdy miał go ukarać. Ryu już dawno przestał wierzyć, że jakikolwiek nauczyciel mu pomoże. W końcu oni jedynie ratowali samych siebie.

Unknown pisze...

[ale wredota z niego... ]

Mimo braku ognia oddech chłopaka nie poprawił się. Za bardzo się bał by myśleć racjonalnie. Spróbował wypełznąc z wężowej klatki, ale nic z tego nie wyszło. Nie zastanowił się nad tym, że ogień został przez kogoś zniwelowany. Uznał, że zwyczajnie się wypalił, choć to nie było zbyt możliwe. Jego myśli coraz częściej krążyły przy czarnej magii, której rozpaczliwie się chwytał, kiedy nie widział dla siebie ratunku. Zacisnął zęby odrzucając i tę myśl.
- Obiecałem - szepnął do siebie. W końcu obiecał Shikiemu, że jej nie użyje jeśli niczego nie zjadł, a tego dnia zjadł niewiele i wszystko zwrócił.

Unknown pisze...

[użyczyłam Twojej postaci do notki, dobrze? *.*]

Jak przez mgłę zobaczył przed sobą świecącego kotka. Wyciągnął do niego dłoń chcąc go pogłaskać, przytulić. Zrobić cokolwiek by dodać sobie odwagi ale ten rozpłynął się w powietrzu.
- Sensei... pomóż - szepnął w końcu Ryu niemal krztusząc się własną śliną. Nie znosił paniki, a ta ogarniała go w całości.

Unknown pisze...

[ nie zrobiłam mu nic złego ^^ zrobiłam z niego koszmar Ryu xD]

Nie zauważył tego co się wokół niego działo. Na nic nie miał siły. Zaciskał powieki silnie do końca podróży, a kiedy jego stopy spoczęły na ziemi, usiadł twardo na trawie pochylając się odrobinę w przód, by zwalczyć mdłości.

Unknown pisze...

[ale Ryu nie lubi T^T i Ryu sie go obawia najbardziej ze wszystkich nauczycieli... ]

Chłopak popatrzył na mężczyznę i pokręcił przecząco głową. Nie był w stanie póki co ruszyć się z miejsca. Mógłby zostać tu do rana.
- Sensei ja tu zostanę. Nigdzie się nie ruszę - obiecał cicho.

Unknown pisze...

[ale sensei nie pod tą kartą :P teraz będzie trzeba zdobyć zaufanie Ryu, bo póki co jakoś tak chłopak sam siebie katuje mi...]

Ryu położył się na chłodnej trawie. Oddychał powoli, ale głęboko. Ramieniem zakrył oczy pozwalając sobie na cichy szloch. To były te godziny, kiedy mógł choć na chwile mieć złudne wrażenie iż jest odosobniony, bez tego zgiełku.

Unknown pisze...

[oj tam oj tam, Shiki zrobi sobie specjalizację dodatkową xD Ryu być trudnym przypadkiem]

Chłopak kątem oka znów zobaczył świetlistego kociaka i odetchnął głęboko siadając na trawie. Otarł łzy patrząc na niego niezbyt ufnie.
- Eh jesteś patronusem - zauważył cicho, spoglądając w niebo. - Tamta gwiazda - wskazał na samotną gwiazdę słabo świecąca gdzieś w oddali. Nie tą którą wcześniej pokazywał Shikiemu, tylko jeszcze bardziej oddaloną od pozostałych. - To moja gwiazda - zacisnął nieco zęby. - Takie życie - wzruszył ramionami wreszcie zbierając się w sobie i wstał z ziemi. Popatrzył jeszcze raz na patronusa i powoli ruszył w stronę zamku.

Unknown pisze...

[nie na ciebie... tylko Ryu chciał zabić Selene (która była pod postacią kota i on nie wiedział że to ona xD) tasakiem... i zrobić z niej potrawkę ^^]

Ryu pchnął mosiężne drzwi i wszedł do środka, po czym od razu zboczył z głównego korytarza. W końcu na głównym zawsze roiło się od niebezpieczeństw jakimi byli błąkający się po szkole nauczyciele. Szybko znalazł się przed portretem i wypowiadając hasło wszedł do środka. Prawie świtało, a on był wyraźnie zmęczony, a widmo OPCM napawało go lękiem. W końcu opuścił te zajęcia parę razy i wcale nie był pewien czy sobie poradzi.

Unknown pisze...

[dobrze, dobrze... ale tę lekcje powinni mieć wcześniej xD ale niech będzie, w końcu nie każdy widział bogina... a Shiki zainspirował się boginami leśnymi xD]

Ryu zaspał na śniadanie i oczywiście był też spóźniony na OPCM. Gdyby miał jeszcze wyjście odpuściłby sobie tę lekcje, ale uznał że czas się na niej znów pojawić. Ostrożnie otworzył drzwi i wszedł do środka, zamykając je za sobą powoli. Ukucnął i na kolanach podszedł do swojego miejsca, kiedy klasa zajęta była odpowiadaniem na pytania Shikiego.

Unknown pisze...

Ryu w pierwszym odruchu pokręcił głową, po czym jednak przeszukał zakamarki pamięci.
- Boginy są stworami... żywiącymi się strachem swoich ofiar? - bardziej zapytał niż stwierdził, prostując się na swoim krześle.

[dobrze ^^ ]

Unknown pisze...

Ryu pokręcił głową. Nie przypominał sobie żeby taką lekcję kiedykolwiek mieli, a samymi boginami nigdy się nie interesował, więc słuchał teraz wypowiedzi wszechwiedzącej Laury, której ręka wystrzeliła w górę i recytowała możliwości pokonania ich.
- Ale tą najbardziej popularną jest wyobrażenie sobie czegoś śmiesznego i zmienienie bogina w ten obiekt - zakończyła swoją wypowiedź z dumą siadając na miejscu.

Unknown pisze...

Stanął na samym końcu kolejki, obiecując sobie że nie da się wypchnąć gdzieś wśrodek. Odsłanianie swoich strachów zdacydowanie mu się nie podobało. Przyglądał się swoim klasowym przyjaciołom jak równie niepewnie podchodzą do zadania. Pierwsze wyleciały pszczoły, które po chwili zmieniły się w bańki mydlane, następne były ogromne pająki, z którymi rozdygotany chłopak nie mógł sobie poradzić. Shiki wkroczył do akcji pomagając mu z zaklęciem. Potem znowu dyrektorka Sakuranu, na co wszyscy ryknęli śmiechem. Kolejna była Aiko, którą zmieniono w klauna (Ryu sam nie był pewien, czy nie zrobiłby tego samego). Aż w końcu nadeszła jego kolej i on sam nie był pewien co pojawi się zza szafy.

Unknown pisze...

[ojej! Shiki się martwi! *.* czuję się taka kochana :D]

Szafa została otwarta, a na podłodze pojawiło się rosnące stadko węży. Ryu zacisnął mocniej różdżkę obserwując je z coraz mniej pewną miną. Odszukał wzrokiem Furuyame i widząc, że ten go bacznie obserwuje powrócił do bogina. Machnął różdżką niepewnie wymawiając zaklęcie, ale węże nie chciały zniknąć. No dobrze, było w tym trochę jego winy. Nie pomyślał bowiem o żadnym śmiesznym elemencie.

Unknown pisze...

[ no chyba, że tak xD ]

Ryu skinął głową, tym razem odrobinę wracając do rzeczywistości. Nie miał pomysłu w co mógłby zamienić pełzające węże, które podchodziły coraz bliżej go. Odruchowo cofnął się dwa kroki, zanim zorientował się co robi. Zamknął oczy skupiając się na obrazie balonów i jeszcze raz machnął różdżką. Węże zamieniły się w stado kolorowych balonów, które po chwili pękły, a on odetchnął głęboko.

Unknown pisze...

Klasa rozpierzchła się w mgnieniu oka, albo to Ryu zaczynał za nimi nie nadążać. Schował swoje książki i spojrzał na Shikiego.
- Sensei - podszedł do niego odrobinę. - Twój bogin zamienia się w psa? - bardziej stwierdził niż zapytał, obserwując mężczyznę z boku. - Dziękuję - mruknął zaraz, zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. - Za... pomoc - dodał po chwili i odchrząknął cicho, odwracając wzrok. - To ten... pójdę już - uśmiechnął się do niego lekko.

Unknown pisze...

Postanowił sobie, że pomoże Shikiemu z przezwyciężeniem jego strachu i po zajęciach wziął swojego szczeniaczka i udał się do gabinetu mężczyzny. Zapukał do niego, po czym wszedł do środka.
- Sensei... możemy odwrócić na chwilę role terapeutyczne? - zapytał po prosu podchodząc do kanapy i siadając na niej. - Dzisiaj Shin nie przyjdzie, pojechał z Kyoko do miasta, po coś tam do obrazu - wywrócił oczyma. Wciąż trzymał zwierzaka za plecami, by póki co nie przerazić mężczyzny za mocno.

Unknown pisze...

[spokojnie! poprowadzisz xD ale coś pomiędzy musi być :P]

- Pomyślałem, że dobrze byłoby pozbyć się twojego strachu sensei - rzucił oblizując lekko wargi i wyciągnął szczeniaczka zza pleców. Położył go sobie na kolanach. - To jest Ran-chan - uśmiechnął się do niego. - Nie gryzie.

Unknown pisze...

- Ale sensei... z boginami sobie radzisz, a bogin to strach w czystej postaci... no może nie tak czystej jak dementor, ale mimo wszystko - pogłaskał psiaka za uszkiem. - Ona nic ci nie zrobi sensei, boi się tak samo jak pan - mruknął, ale nie zbliżył się do niego ani na krok. Wystarczyło, że Shiki i tak trząsł sie już ze strachu. - Sensei mój strach przed wężami też sięga daleko - zauważył cicho. - A ty i tak kazałeś mi się z nimi mierzyć - dodał po chwili, łącząc fakty. - A dzisiaj zrobiłeś to po raz drugi - szepnął.

Unknown pisze...

- Psa też... wystarczy go unieruchomić - zauważył rezolutnie - Jeśli jest taka potrzeba rzecz jasna... - dodał po chwili. - Poza tym przecież go trzymam. Nie pozwolę jej zrobić ci krzywdy sensei - dodał spokojnie.

Unknown pisze...

- To ja tu z nim posiedzę - usiadł wygodniej na kanapie, bawiąc się z Ran. - Możemy porozmawiać o twoim strachu sensei. Jak się czujesz?

Unknown pisze...

- Nie mogę no... - odparł Ryu, wstając jednak z kanapy i podchodząc do niego bez psa. Złapał mężczyznę za rękę i ściągnął z biurka. - Nie martw się sensei - poprosił, klepiąc go po plecach. - Ona nic panu nie zrobi.

Unknown pisze...

- Ale ja ci go nie karzę głaskać! I nie zamierzam traktować cię metodą wstrząsową! - krzyknął Ryu, nieco wzburzony. - Po prostu próbuję cie oswoić z obecnością psa wokół ciebie - fuknął. - Nie musisz podchodzić. Po prostu obok biurka jest tak samo bezpiecznie jak na nim - wywrócił oczyma, puszczając mężczyznę ostrożnie.

Unknown pisze...

- Sensei... tylko spróbuj - wywrócił oczyma Ryu wracając na kanape do pieska. - Możesz pracować, my ci nie będziemy przeszkadzać.

Unknown pisze...

[Shin to ma dobrze... same Wybitne zbiera xD]

Głaskał szczeniaka nie pozwalając mu zejść z kolan. Przecież ważne było by Shiki przyzwyczaił się do takiej odległości zanim zmniejszą dystans. No i oczywiście nie powiedziane było że przyzwyczai się teraz.
- Skihi-sensei... lubię cię - oznajmił po pewnym czasie. - Naprawdę - dodał nieco mocniej. - Tylko jestem... chyba... za bardzo nieufny.

Unknown pisze...

Pokiwał tylko na to głową, kładąc się odrobinę na łóżku mężczyzny. Ran-chan polizała go po policzku i utkwiła swój wzrok w Shikim, jakby oczekując i od niego trochę uwagi.
- Nauczanie jest trudne? - zapytał profesora.

Unknown pisze...

- Ale praktyka kompletnie mi nie wychodzi - zauważył cicho. - Ten bogin dziś chciał mnie zjeść - szepnął przytulając do siebie psiaka. - A czytanie nie wszystko oddaje...

Unknown pisze...

Wzruszył ramionami. Nie miał teraz konkretnego zagadnienia na myśli. - Jak czegoś nie zrozumiem to powiem ci sensei - obiecał zaraz, głaszcząc małą po łebku. Zasypiała, czując się u niego niezwykle dobrze. Aż się dziwił, że to zwierze jest tak ufne.

Unknown pisze...

- Wyczarowałem raz patronusa - wyszeptał. - Ale nie wiem jak to się stało. Był piękny - uśmiechnął się na samo wspomnienie. Posiadał album, ale nie był pewien czy jakieś miłe wspomnienia się z nim wiązały. - Do czego przydają się patronusy? - zapytał Shikiego. - I przecież jem... w piątki...

Unknown pisze...

- I Ran-chan ci nie przeszkadzała - zauważył chwaląc go odrobinę. - Dobrze pójdziemy już sensei - skinął głową i zabrał ze sobą pieska. - Dobranoc, sensei!

Unknown pisze...

[Shiki-sensei! jak wpisać Cię w powiązaniach? :D]

Ręka Laury wystrzeliła w górę, a klasa jęknęłą teatralnie, czekając aż dziewczyna wypowie się na temat patronusów. Ryu również dla odmiany uniósł dłoń do góry, chcąc choć przez chwilę zrobić jej konkurencję.

Unknown pisze...

[dobra, dobra... a Chrisa też mogę dać? :D]

Ryu spojrzał na Laurę z wyraźną satysfakcją.
- Patronus jest używany do obrony przed dementorami - zaczął spokojnie Ryu korzystając z wiedzy nabytej od Shikiego. - Zazwyczaj przyjmuje formę mgły...
- ...ale wytrenowany czarodziej potrafi nadać mu formę zwierzęcia - wtrąciła się Laura przerywając mu. Ryu spojrzał na nią jakby urwała się z księżyca, ale pozwolił jej kontynuować. - Jest on obrońcą każdego z czarodziei, to niesamowicie skomplikowany czar - kontynuowała.
- Owszem przyjmuje forme zwierzęcia, ale jeśli już ją przyjmie to taki pozostanie na zawsze - rzucił szybko Ryu, kiedy dziewczyna nabierała powietrza by kontynuować. - Zaklęcie, które powinno się rzucić brzmi "expecto patronum" czyli "oczekuję obrońcy - kontynuował Ryu ku rozpaczy dziewczyny.
- Naprawdę przyjmuje formę jednego zwierzęcia? - pytanie padło z ust Takeo, a kierowane było do Ryu, który nieco się zmieszał, bo przecież to nie on nauczał swoją klasę. Postanowił jednak odpowiedzieć.
- Owszem, chyba że czarodziej doświadczył jakichś koszmarnych przeżyć, wtedy jegov patronus może ulec zmianie - wytłumaczył ostrożnie chłopak.
- A znasz takie przypadki? - Laura nie dała za wygraną.
- Ja nie... ale sensei? Zna pan jakieś przypadki? - Ryu postanowił włączyć w dyskusję Shikiego, który wydawał się być rozbawiony całą tą sytuacją.

Unknown pisze...

- KAWAII - rozległ się po klasie pisk dziewczyn, które zachwycone rozpoczęły oglądanie patronusa Shikiego. - Shiki! Zrób to jeszcze raz! - poprosiły, kiedy kotek zniknął.

[Ty nie odpisałaś :)]

Unknown pisze...

Ryu zgłosił się dość nieśmiało, a ręka Laury wystrzeliła w górę z radością.
- Wyczarowałam go kilka razy, to bułka z masłem - oznajmiła radośnie posyłając klasie promienny uśmiech.

Unknown pisze...

Ryu skrzywił się lekko i pokręcił przecząco głową. On wyczarował patronusa tylko raz i miał zamiar to mu oznajmić, ale Laura go uprzedziła.
Dziewczyna skinęła głową i stanęła w lekkim rozkroku. Zrobiła zamach różdżką i oznajmiła głośno i wyraźnie "expecto patronum". Z jej różdżki wystrzeliła srebrna mgiełka, która po chwili znikła. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę i popatrzyła na Shikiego.
- Ale wcześniej wychodziło! - niemal krzyknęła płaczliwym tonem, piorunując przy tym Ryu, jakby był temu winien. - To twoja wina!
- Ta, jasne, odebrałem ci chwilę chwały - ukłonił się przed nią Amakusa. - Pogódź się z porażką i przestań się tak wymądrzać - westchnął wyciągając swoją różdżkę. - Wyczarowałem patronusa tylko raz - uprzedził klasę i Shikiego przy tym. - Więc może sie nie udać - dodał patrząc na Laurę. Machnął różdżką mówiąc po cichu zaklęcie i ku swojemu zdumieniu z jego różdżki wystrzelił feniks i przeleciał po klasie, siadając na biurku Shikiego i prężąc dumnie pierś.

Unknown pisze...

- Dziękuję - Ryu usiadł na miejsce zrywając połączenie z patronusem i odwinął czekoladkę. Jak obiecał wcześniej Shikiemu zjadł przed zajęciami śniadanie, ale na czekoladkę miał zwyczajnie ochotę. Ssał ją powoli obserwując zmagania Laury, której patronus jak na złość nie chciał wyjść. Zastanowił się nad tym chwilę. Czyżby po prostu skłamała?

Unknown pisze...

- To nie było nic nadzywaczajnego - odparł cicho chłopak. - Moim wspomnieniem były ramiona mamy - uśmiechnął się lekko. - I jej kojący głos - dodał po chwili, a Laura prychnęła cicho, mrucząc coś o "małym, biednym Ryu i jego problemach psychicznym". Amakusa tylko wywrócił oczyma bawiąc się dalej różdżką. - Sensei? Czytałem... że Dumbledore wynalazł nową funkcję dla patronusów - zagadnął Shikiego, kiedy klasa wróciła do ćwiczeń. - Przenoszenie poufnych informacji... sensei umiesz to robić? Jak się tego nauczyć?

Unknown pisze...

Klasa była wyraźnie zawiedziona, kiedy nikomu nie udało się wyczarować patronusa, a Ryu wyczarował go raz jeszcze, po czym przywołał go do siebie i wyszeptał mu do ucha kilka słów i posłał go w stronę Laury, a ta kiedy odebrała wiadomość poczerwieniała na twarzy ze złości i niemal złamała swoją różdżkę na pół.

Unknown pisze...

- Nic takiego, samą prawdę - odparł chłopak chowając swoją różdżkę do kieszeni i zbierając swe manatki wstał z miejsca. - Sensei? Na następnej lekcji nadal będziemy ćwiczyli patronusy... co mogę poćwiczyć na niej? - zapytał w głowie knując plan odpuszczenia sobie lekcji.

Unknown pisze...

Ryu skinął tylko głową, kiedy wolna lekcja właśnie uleciała z wielkim hukiem i roztrzaskała się w kącikach jego umysłu. Trudno, mógł nie pytać. Westchnął tylko i wyszedł za pozostałymi ludźmi z klasy.

Unknown pisze...

[znowu mam jakąś masakrę wprowadzać? xD dobrze xD ]

Ryu tak naprawdę nigdy nie przepadał za swoim niewątpliwym szczęściem. Tym razem to znowu popisało się dając mu popis swoich możliwości. Spotkał w Tokyo swojego dziadka, a kiedy już go spotkał nie mógł przejść obojętnie, bo mężczyzna zawołał go do swojego stolika i przez chwilę prowadził z nim cywilizowaną konwersację, jak gdyby martwił sie jego edukacją. Może po części tak było, ale po tych spotkaniach chłopak odchorowywał to przez dłuższy czas. Udało mu się przeżyć rozmowę z dziadkiem bez zbędnych masakr, po czym wyszedł na zewnątrz i z niemą wściekłością kopnął w pobliski śmietnik. Oddychał ciężko, starając się doprowadzić do stanu pierwotnego. Zamknął na chwilę oczy uspokajając oddech, a kiedy je otworzył i zrobił kilka kroków w przód odbił się od kogoś i z hukiem wylądował na ziemi.
- Przepraszam - wymamrotał unosząc wzrok i spoglądając w kocie oczy Shikiego. - Albo i nie... - zmienił zdanie.

Unknown pisze...

- Tak - odparł zdawkowo otrzepując się i wyciągając z torby list, który dostał od przyjaciela. - Pogrzeb - dodał po chwili, chowając list z powrotem, nie wdając się w szczegóły.

Unknown pisze...

- Już po - potwierdził chłopak, po czym rozejrzał się dookoła i wzruszył ramionami. - Możemy iść na lody - zgodził się po chwili, nie mając nic lepszego do roboty.

Unknown pisze...

Spojrzał w kartę i zamówił lody waniliowe z polewą czekoladową i shake'a bananowego, po czym odłożył kartę i spojrzał na Shikiego.
- A ty sensei co tutaj robisz?

Unknown pisze...

- Na koncert? Sam? - zdziwił się, jedząc trochę lodów. - Sensei dlaczego idziesz sam? - nie mógł skupić się na rozmowie. Jego myśli krążyły gdzieś ponad tym wszystkim.

Unknown pisze...

- Nie spodziewałem się, że jesteś takim rockmanem sensei - poklepał mężczyznę po ramieniu. - A po koncercie będziesz wracał do Sakuranu? - zainteresował się zaraz.

Unknown pisze...

- Tokio nie jest takie złe... - zaczął Ryu, ale urwał, bo przecież musiałby wyeliminować wiele niebezpieczeństw jakie się znajdowało na ulicach miasta. - A... nie musisz lubić tego co ja, sensei - zgodził się z nim po chwili.

butterfly pisze...

[zniszczyłaś moje marzenia o własnym smoku... ;(]

- Ah bo wszyscy ostatnio tu dołują, a ja mam dosyć takiego humoru - wyjaśnił pokrótce wracając do pracy. W końcu szkic był gotowy, a on mógł zabawić się w kolor. - Już nie musisz stać... - polecił Shikiemu.

Unknown pisze...

- Nudzisz się sensei?! W Tokio?! - Ryu nie był w stanie w to uwierzyć. - Jak... tu się można nudzić... ja rozumiem w Sakuranie, bo tam za wiele do roboty nie ma, ale tu? - pokręcił głową z niedowierzaniem. - Sensei... ten dowcip ci się udał.

Unknown pisze...

- Sensei... to może ja ci pokażę parę miejsc - zaproponował Ryu, nie będąc do końca przekonany tym pomysłem.

Unknown pisze...

- Szkoda - stwierdził tylko Ryu, zanurzając z powrotem łyżeczkę w lodach. - Pokazałbym ci sensei swoje mieszkanie - dodał wzruszając ramionami. - I te kluby gdzie nie warto wchodzić, bo właścicielem jest Selene...

Unknown pisze...

- Mnie się zdarza tam wdepnąć - przyznał się chłopak. - Niekiedy jak Selene ma dobry dzień to nie jest znowu tak źle...

Unknown pisze...

[o żesz... jest gorzej niż z Ryu? wow... :D]

Ryu siedziałby pewnie dłużej z fascynacją badając obiekt swojego senseia, gdy do kafejki weszła kobieta ubrana w białą garsonkę na białych szpileczkach, z równie białą parasolką przy boku. Podeszła do nich i skłoniła się przed Shikim.
- Ryu-sama, czas wracać do domu - oświadczyła formalnie, a jej wzrok nie znosił sprzeciwu. Ryu nie pamiętał by obiecywał przyjazd na noc do willi dziadka, ale postanowił nie robić scen przy Shikim.
- Przepraszam sensei - odłożył lody na bok. - Dziękuję - dodał jeszcze wskazując na nie. - Dobrej zabawy - życzył jeszcze zanim wyszedł za kobieta i dopiero na zewnątrz zapytał o co tak naprawdę chodzi.

Unknown pisze...

- Nie ma mowy, senpai - Ryu schował urządzenie, wcześniej nakładając na nie parę zaklęć, by Chris nie mógł się do niego dostać. - Jest moje i koniec!

Unknown pisze...

[o jaaaa xD biedaczek : * ale słyszałam dużo od Selene o Shikim, a jak Ryu ją do niego porównał to się na niego zdenerwowała xD]

Ryu został nieco wyrwany z zamyślenia i skinął ostrożnie głową, szczerze wątpiąc, że mu się to uda. Zagryzł lekko wargę i naparł na umysł mężczyzny. Wpatrywał się wprost w jego oczy, które teraz stały się nieprzeniknione. Nie mógł z nich nic wyczytać. Szukał bariery w jego obronie i po kilku długich minutach zaczął wreszcie powoli się przedzierać do umysłu mężczyzny. Niestety Shiki bronił się. Zablokował go w chwili, kiedy ten dotarł do pierwszych, mało istotnych wspomnień jak smak jedzonego śniadania, czy znużenie odpowiedziami Laury. Odepchnął go gwałtownie wypierając z umysłu. Zrobił to tak szybko, że Ryu nie zdążył nawet zareagować. Przerwał połączenie dysząc ciężko.
- Nie dam rady - szepnął sam do siebie.

Unknown pisze...

Ryu skinął głową, po czym wziął jedną z czekoladek, bo uznał że jednak potrzebuje trochę paliwa. Odetchnął głęboko i uśmiechnął się słabo.
- Sensei? - zapytał cicho. - Trochę kręci mi się w głowie - wymamrotał zamykając oczy i masując swoje skronie.

Unknown pisze...

Chwilę odpoczywał, masując skronie, po czym stwierdził, że może spróbować raz jeszcze. Powiedział o tym Shikiemu i znów natarł na jego umysł. Teraz było jeszcze gorzej. Shiki zdawał się bronić mocniej i po chwili to Ryu musiał odpierać ataki na swój umysł. Był nieco zaskoczony, a zaskoczenie przerodziło się w przerażenie, kiedy Furuyama przedarł się przez jego obronę i rozpoczął przeszukiwanie jego wspomnień. Chłopak zacisnął pięści, podsuwając mu pod nos fałszywe wspomnienia przesycone miłością i beztroską, by tylko zyskać trochę na czasie i wykombinować sposób na pozbycie się intruza. Pech jednak chciał, że przegrywał, coraz bardziej. Z kretesem.

Unknown pisze...

- Odnalezienie odpowiedzi może być - zapewnił go szybko Ryu. - Przestraszyłem się tylko... nie byłem na to przygotowany - przyznał szczerze. - Postaram się poprawić - obiecał zaraz częstując się jeszcze jedną czekoladką.

Takumi Shirayuki | Naoki Takeshima pisze...

Philip odwrócił się wychodząc z magazynu.
-Hej, Shiki! -odparł szybko.
-A co jeśli powiem, że nie? -zapytał wesoło zapierając się rękoma o ladę.

Takumi Shirayuki | Naoki Takeshima pisze...

-To w takim układzie będę musiał chyba niestety szukać nowego pracownika. -podrapał się po głowie po czym przeniósł wzrok na Shikiego.
-Umawialiśmy się na jutro. Przesyłkę dostarczą mi jutro z samego rana. Nie moja wina żeś wszystko wykurzył i teraz Cię głód bierze.

Takumi Shirayuki | Naoki Takeshima pisze...

[A teraz nagła zmiana planów XD]
-No ja mam jedynie moją awaryjną paczkę na wypadek jakiegoś ostrego wku.rwa, ale że jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem to póki co w ogóle jej nie tykam. Chyba już ze trzy miechy sobie tam gdzieś leży. -zaśmiał się spoglądając na Shikiego. Philip sięgał po papierosy tylko w momencie wielkiego zdenerwowania, a że trzeba mieć prawdziwy talent aby zmusić go do kurzenia to fajki spokojnie leżą sobie w półce na łóżkiem.
-Mam u góry w barku. Jak chcesz to Ci zrobię drinka, jest już wieczór, mogę zamknąć wcześniej i sam też chętnie się napiję bo stresujący dzień miałem. To jak? -dodał na koniec czekając na reakcję Furuyamy.

Unknown pisze...

- Tak jest - Ryu raz jeszcze skoncentrował się na przełamywaniu bariery Shikiego, odpierając jednocześnie jego ataki. Znów udało mu się przedrzeć przez barierę Shikiego i tym razem odciął od siebie wszystkie wspomnienia mężczyzny szukając konkretnej informacji, ale kiedy dotknął pierwszych dwóch pytań został odrzucony i mimo walki i próby powrotu nie udało mu się to. Kiedy przerwał połączenie dyszał ciężko, a z nosa leciała mu stróżka krwi. Otarł ją szybko, jakby chcąc by Shiki nie zauważył.
Laura postukała mężczyznę po ramieniu.
- Teraz na pewno mi wyjdzie - oświadczyła pokazując zaklęcie. Patronus faktycznie wyskoczył i formą przypominał małego pieska. Chorowitego pieska.

butterfly pisze...

[no problem :D Twój cały świat Ci wybacza xD]

Zastanowił się przez chwilę, po czym wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się odrobinę do mężczyzny, dalej skupiając się na obrazie.
- Wystawię go w konkursie - odparł tak po prostu, po czym przesłał Shikiemu ulotkę o konkursie. - Mam już Kyoko jako nimfę... - zachichotał nieco, bo uznał to za dobry dowcip. Dziewczyna tak bardzo nie lubiła być w centrum uwagi, a on zwyczajnie chciał jej pomóc polubić samą siebie. - I ciebie w obrazie realistyczno...fantastycznym - oblizał lekko wargi. - No wiesz mugole raczej nie wiedzą, że uszka i ogonek jest naturalny...

Unknown pisze...

- Wiem - mruknął chłopak. - Ten test byłby za łatwy, gdyby tylko te pytania w nim były - westchnął, rozmasowując skronie. Poczęstował się czekoladką, wątpiąc że mu pomoże. Przez długi czas ssał ją obserwując zmagania swoich kolegów. - Sensei... ja już dziś nie dam rady znów próbować - mruknął niezbyt z tego zadowolony.

butterfly pisze...

- Kyoko nie chciała nago pozować, więc zamówiliśmy suknie greckiej bogini - wyszukał w zeszycie odpowiedniego obrazka z przykładową suknią. - Ale pomyślałem, że fajnie będzie wyglądać przemoczona, wyłaniająca się z wody... no wiesz... sutki tak jej będą sie odznaczać - musnął ustami warg Shikiego. - Trochę zazdrości nie zaszkodzi - pokazał mu język.

Unknown pisze...

- Sensei... ty też jesteś na nią cięty? - zapytał cicho kładąc się na ławce i przymykając oczy. Zmęczył się.

Unknown pisze...

- Jej gadanina może uśpić nawet najbardziej wytrawnego gracza - zgodził się z nim Ryu. - No i nie lubi mnie, zresztą jak większość tutaj - wskazał na klasę szerokim ruchem dłoni. - Nic nowego.

butterfly pisze...

- Przecież nic takiego nie robię. Nie ufasz mi? - spojrzał na mężczyznę, przerywając na chwilę malowanie. - Nie pie.przę się z nikim - mruknął nieco podłamany faktem, że Shiki może mu nie ufać.

Unknown pisze...

- Nie mam takiej potrzeby sensei. Wolę jak mnie mają w dupie - uśmiechnął się lekko Ryu. - Bo wtedy nikt nie interesuje się tym co robię, prawda? Mam znacznie więcej swobody - zauważył cicho.

butterfly pisze...

[jeszcze trochę a mieliby pierwszą kłótnię xD]

- Pewnie - odparł cicho, siadając nieco wygodniej na jego kolanach. Przysunął sztalugę do siebie i sprawnymi ruchami zaczął nanoszenie kolorów, rozpoczynając tradycyjnie od tła. Chciał uchwycić zachodzące słońce i jego promienie, które padały wtedy na twarz mężczyzny. - Opowiedz mi coś o swojej przeszłości. O twoich latach szkolnych - poprosił.

Unknown pisze...

- Mam... normalne podejście. Tak myślę. Gdybym miał robić wszystko żeby mnie ludzie lubili - zastanowił się. - Straciłbym na to mnóstwo czasu, a i tak nie wszystkim bym dogodził - zauważył ziewając nieco. - Przepraszam... - mruknął nieco zażenowany.

butterfly pisze...

- I czekolada zadziałała? - rzucił mu przelotne spojrzenie, zanim naniósł kolejne cienie na obraz. - Nie byłeś zbyt wymagającym uczniem - uśmiechnął się lekko. - Co robiłeś w zakazanym lesie? - zapytał z wyraźnym zainteresowaniem.

Unknown pisze...

- Ja też? - zapytał jeszcze Ryu, nadal nie ruszając się z miejsca. - Tzn będziemy trenować dalej? - powtórzył pytanie.

butterfly pisze...

- Mhm - ręka mu trochę zadrżała, więc odsunął ją od płótna. - Jak je zbierałeś? Musiałeś nieźle narazić się stworkom... - mruknął chłopak, na chwilę przestając malować i czekając aż farba obeschnie, wtulił się w jego ramiona lekko.

Unknown pisze...

Ryu skinął głową posyłając w stronę Shikiego lekki uśmiech i wyszedł z klasy ostatni udając sie od razu do dormitorium. Spanie stało się dla niego sprawą nadrzędną.

butterfly pisze...

- Baka - musnął ustami jego policzek. - Głu.pol z ciebie wiesz? - zapytał, po czym ucałował fragment blizny, która kończyła się na jego ramieniu. - Kocham cię - szepnął odwracając wzrok i wracając do obrazu.

Unknown pisze...

- Ran-chan... tam nie wolno - szepnął Ryu oświetlając sobie drogę różdżką. Psiak uciekł mu zaraz, gdy usłyszał czyjeś kroki. - Ran-chan! - krzyknął nieco głośniej, chowając się za rzeźbą i wyglądając tylko zza niej by zobaczyć kto go przyłapie. Oczy rozszerzyły mu się z przerażenia. - Sensei... - wyskoczył zza rzeżby. - Ran-chan! Do mnie ale już! Sensei! Ona panu nic nie zrobi - jęknął przyspieszając i łapiąc pieska w chwili, kiedy to chciał połasić się do nóg Shikiego. - Ran-chan nie wolno - pomachał jej przed oczami palcem. - Nie wolno - powtórzył, kiedy polizała go po twarzy.

butterfly pisze...

- Wiem - odparł Shin, po czym wrócił do malowania. Tym razem zabrał się za główną postać. Samego Shikiego. - Shi-chan? Masz gdzieś mieszkanie? - zapytał po chwili. - Swoje własne?

Unknown pisze...

- Przecież pilnuję! Musiała wyczuć kota - odparł zgryźliwie. - Jeszcze się nie nauczyła, że twój zapach sensei ma ignorować - fuknął głaskając pieska po głowie. - Dobra Ran-chan, moja psina - ucałował ją w głowę. - A Wilkora Shina sensei się nie boisz? - zainteresował się. - On to taki wieeelki pies...

butterfly pisze...

- Shi-chan? Kupimy coś razem? - zapytał spoglądając mu w oczy. - Tzn jak już zacznę zarabiać... zrobimy sobie swój własny ciepły kąt - ucałował go mocno, nanosząc ostatnie poprawki na obraz.

Unknown pisze...

- Ona ma smycz... ale poszliśmy do lasu bez smyczy - wywrócił oczyma Ryu. - Przepraszam za to zajście - dodał po chwili, chcąc wyminąć go zanim zapyta o jego nocne wychodzenie z zamku. Znów został złapany na łamaniu regulaminu. Pech...

«Najstarsze ‹Starsze   401 – 600 z 1773   Nowsze› Najnowsze»