Shin Sawada
Urodzony: 07.05 1995 roku
Liczy sobie: 17 wiosen
Uczeń klasy: VII
Z domu: Okamishi
Jego różdżka liczy sobie 17 cali, jest giękka, a w rdzeniu posiada pióro feniksa, z drzewa wiśni
Bogina nie jest wstanie zlokalizować, bo nigdy go nie spotkał.
Patronus przyjmuje formę jaszczurki.
Historia w krótkich podpunktach:
- urodzony w Londynie,
- syn Toshiro Sawady i Laury Fairyteller, obojga rodziców czystej krwi posiada,
- uczęszczał do Hogwartu aż do połowy 6 klasy,
- został wyrzucony ze szkoły z powodów następujących - wdał się w romans z nauczycielem oraz wstawił się za swojego kumpla, który został niesłusznie oskarżony o kradzież egzaminów,
- dzięki uprzejmości dyrektorki Sakuranu oraz wstawiennictwie rodziców został przeniesiony do tejże właśnie szkoły, gdzie planuje rozpocząć nowe życie.
Charakter w telegraficznym skrócie:
- spokojny, opanowany i stoicki,
- odzywa się kiedy tylko zachodzi taka potrzeba,
- nauka przychodzi mu gładko, nie spędza wielu godzin nad książkami, by móc pochwalić się dobrymi stopniami,
- dla swoich przyjaciół jest w stanie poświęcić nawet swoją reputację.
Wygląd:
- typowy japończyk z problemami wagowymi,
- ciemne włosy urozmaicił poprzez jasne pasemko,
- wysportowany,
- rzadko kiedy się uśmiecha.
Dodatkowo:
- pali, ale to jego jedyna używka jakiej zażywa,
- można spotkać go samotnie spędzającego czas przed szkołą,
- uwielbia czytać,
- posiada zdolności manualne - choć się tym nie chwali, jego pasją jest rysowanie,
- mugolski sprzęt grający uważa za zbawienie,
- jest uczulony na koty,
- posiada WILKORA, którego nazwał Duch (zdjęcie powyżej),
- posiada mapę alla Huncwot - Sakuranu,
- ma wiedzę ksiąg zakazanych Hogwardzkich i Sakuranowskich w małym paluszku,
- w związku z Shiki Furuyama.
926 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 801 – 926 z 926Pokręcił energicznie głową.-To nie tak. Chcę tu pracować bo naprawdę lubię Sakuran.
Mruknął coś niezrozumiałego po nosem po czym westchnął-No dobrze...ale jak wrócisz w nocy to wiesz, że zawsze możesz wpaść.-uśmiechnął się.-Byle cię nikt nie przyłapał.
-Absolutnie pewien. To miejsce ma swój unikalny charakter...lubię tu przebywać i leczyć ludzi.
Było już całkiem późno, posprawdzał większość prac więc położył się do łóżka które ustawił tak by móc patrzeć na niebo. Czyste, gwieździste niebo. Czekał na Shina. Co prawda nie był pewien kiedy i czy w ogóle przyjdzie ale puki co nie miał nic lepszego do roboty. Znalazł bardzo ładny domek i chciał o nim opowiedzieć chłopakowi.
{haha XD nie trzeba było podpowiadać XD]
-Nie idę na łatwiznę.-fuknął.-po prostu uważam że tu będę się dobrze czuł.
Usłyszał jakieś szuranie i postanowił podejść do okna by sprawdzić o co chodzi. Zobaczył na dole małą plamkę bardzo podobną do Shina założył okulary i okazało się że na dole rzeczywiście jest Shin odśnieżający ścieżki. Obok niego stała wyraźnie rozpromieniona Aiko. Zazgrzytał zębami i zszedł na dół.-Co tu się dzieje? Ktoś mi to wyjaśni? Aiko dlaczego on tutaj jest? Miał być w moim gabinecie i odbywać karę, która bynajmniej nie miała pomagać na marznięciu!-Uśmiechnął się do chłopaka tak by Aiko tego nie zauważyła.
-Zamknij się smarkulo.-warknął a jego ogon zaczął się niebezpiecznie kołysać.-Shin przestań odśnieżać.-pokręcił głową.-Wlepiam kary ale inne niż ty. Przy mnie uczniowie nie zamarzają!
-Tu jest naprawdę miło...-pokręcił głową..-Po szkole chodzi plotka że Shiki w przyszłym roku chce kupić mieszkanie...to prawda?
-Proszę bardzo! Zapytaj Ryu, z miłą chęcią opowie ci jak spędził u mnie noc na niszczeniu tony papierzysk. Poza tym jesteś tylko stażystką więc z łaski swojej nie pouczaj mnie.-warknął.-Shin nie stój jak kołek, podejdź tu.-kiedy zwracał się do chłopaka głos mu złagodniał.
-Rozumie...i zostało wyjaśnione czemu Shiki ostatnio ciągle lata do gabinetu dyrektorki.
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć i pokazywać jak go ukarzę. Jestem opiekunem jego domu a ty smarkulą która myśli że wszystko jej wolno. Shin idź przodem do mojego gabinetu, zaraz tam dojdę.
-no...ktoś ponoć nawet usłyszał jak dyrektorka się drze "no już dobrze! dam ci te weekendy wolne ale powiedz w końcu dla kogo ty to robisz!" zaraz po tym Shiki wyszedł bez słowa.
-Jaki konflikt? Ty nie masz nic do gadania! Jestem opiekunem jego domu a co za tym idzie wymierzenie mu kary podlega mnie.-zwrócił się do chłopaka.-Shin nie musisz się za mną chować ta wariatka nic ci nie zrobi.
-Normalny?-uniósł brwi.-Dlaczego mam wrażenie że według ciebie "normalny" ma wiele wspólnego z prezentem który dostałem na święta...
-Już idziemy.-pchnął go lekko i poprowadził w stronę szkoły. Weszli po krętych schodach do gabinetu Shikiego. Mężczyzna opadł ciężko na łóżko.-Prosiłem żebyś nie dał się złapać...
Stwierdził nawet nie otwierać.-Powiedzmy, że...masz bardzo ładną kreskę...
-No już.-uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie.-Po prostu następnym razem kłam.
-No powiedzmy, że przypadło.-mruknął.
Oddał pocałunek a kiedy zabrakło mu powietrza odsunął się troszeczkę.-Znalazłem ładny domek.-oznajmił z uśmiechem.
Uśmiechnęła się tylko
- to bardzo miłe z twojej strony Shin - zauważyła uprzejmie - co powiesz o jeszcze jednej porcyjce lodów? - puściła oko.
[Selene]
[hoho hej ^^ ale zaczynasz bo moją wenę trafił szlak XD]
[jestem jaka jestem XD nic nie poradzisz XD]
-Ile razy mam ci powtarzać ciołku ty mój kochany że jak ktoś nas przyłapie to koniec?-spytał zdejmując chłopaka ze swoich pleców by po chwili go pocałować.
-och...no tak...-pogłaskał chłopaka po włosach.-Ale w takim razie mogłeś poczekać na mnie w gabinecie a nie rzucać się na mnie w ciemnym korytarzu.
Otworzył drzwi od swojego gabinetu i zamknął je za chłopakiem. Usiadł za biurkiem i oparł się o nie łokciami-No kochanie...to czego nie wiesz z ostatnich lekcji?-spytał z uśmiechem.
-No cóż...to najlepiej działa w sytuacji gdzie adrenalina jest bardzo wysoka...najważniejsza jest chęć przeżycia...i pewność siebie.
-Tak...było modyfikowane niezliczoną ilość razy i w zasadzie jest bardzo słabe więc go nie używamy.-wyjaśnił.-A tamto powinno wyjść...ale jest dosyć trudne więc się nie przejmuj, wiele osób go nie umie.
-ja umiem...-potwierdził.-Ale to zaklęcie używa się tylko w sytuacjach alarmowych...i nie ma go na testach...-pocieszył go.
-Hej...Shin nie płacz-zmartwił się.-naprawdę nie powinienem wam tego pokazywać bo to bardzo zaawansowana magia...wszystko co masz na swojej kartce to ciekawostki które mówiłem na lekcji.-dodał z lekkim uśmiechem.
-Ale ja mam 25 lat...Shin nauczysz się wszystkiego z czasem...a ja to w ogóle jestem jakąś anomalią bo naprawdę wiele umiem.-szepnął z uśmiechem przytulając chłopaka.-Nie jesteś beznadziejny, jesteś mój.
-Bo to zaklęcie czerpie naprawdę wiele energii...Duch miał rację że cię zatrzymał.-pogłaskał go po włosach.-Nie naciskaj tak mocno na siebie.
-och kochanie...-przysunął go do siebie bliżej.-on cię bronił...mógłbyś umrzeć gdybyś dalej ćwiczył...
-Oczywiście że akceptuję. Jedziemy na tym samym wózku, oboje nie chcemy żeby stała ci się krzywda.-uśmiechnął się.-Zobaczymy...ale nie będziemy na ciebie naciskać, okay?
-Słonko, a chcesz swoje granice przesunąć do grobu?-spytał a w jego głosie słychać było lekkie zdenerwowanie.-uważaj na siebie...zrozum ja naprawdę się o ciebie martwię.
-Och kochanie...bo ty próbujesz dorównać mi...a ja jestem anomalią...-roześmiał się.
-I to jest właśnie twoją anomalią, a moją jest to że umiem nawet najtrudniejsze zaklęcia.-powiedział po chwili całując go czule.
[Mou! Byłoby dużo prościej jak bym miała pomysł ._. Hm. Dobra. Coś wymyślę.]
- Shiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin! - rzuciła mu się na szyję jak tylko go zobaczyła. Przez wakacje zdążyła się za nim naprawdę porządnie stęsknić. Co prawda wiecznie ją irytował swoją obsesją na punkcie udowodnienia jej, że jest piękna, ale przynajmniej nigdy się z nim nie nudziła. - Tak strasznie, potwornie za tobą tęskniłam! - pożaliła się tuląc go do siebie co sił.
[to świetnie bo powoli nie wyrabiam siedząc na 9 blogach jednocześnie xD a przyda mi sie i twoja inwencja moja droga]
Wyjątkowo tego wieczoru jej się nudziło i postanowiła zacząć trenować ludzkie zwyczaje, tak dla pamięci. Poszła więc na spacer... po jakieś godzinie tak ją to zmęczyło, że musiała sobie uciąć po drodze mała przekąskę. Kończyła żerowanie w chwili, gdy usłyszała wołanie. Oblizała wargi jednocześnie kasując pamięć młodziaka, którego nadal trzymała w uścisku. Odwróciła się.
- Shin... - zamrugała - dawnośmy się nie widzieli nie? Pizza? hmmm a czy będzie krwista? - zachichotała pod nosem.
-Dobrze kochanie, ale bądź rozsądny, dobrze?-pogłaskał go po głowie.
-Jasne, bierz.-roześmiał się sam biorąc sobie jedną.-kocham cię.-zamruczał mu do ucha.
- Nie miałam czasu! - usprawiedliwiła się przypominając sobie jak bardzo wszyscy starali się jej zapewnić zajęcie. W pewnym momencie doszło do tego, że nie miała czasu, żeby się spokojnie podrapać. - Zapomnij o tym! Jeszcze tego by brakowało, żeby to potem ktoś gdzieś zobaczył! - trzepnęła go po głowie mając nadzieję, że to mu ostatecznie wybije z niej takie absurdalne pomysły jak na przykład akty.
[ e tam ..jesteś dla siebie zaa surowa xD i ..nie dobry Shiki skoro nie chce się przeprowadzić xD]
- skoro tak mówisz - puściła ofiarę, która osunęła sie po ścianie budynku - możemy iść.. zatem - podeszła bliżej - dotykając go przelotnie w ramię - szkoła się u was zaczęła, prawda? jak ci się je zaczęło?
- Ja po prostu jeszcze nie upadłam na głowę Shin. - wyjaśniła rzeczowym tonem - Zapadłabym się pod ziemię ze wstydu po czymś takim. - pstryknęła go w nos - Na portret twarzy się mogę zgodzić. - przystała na to kiwając głową.
[nie dobrego ma faceta no xD czas na mała karę ^^]
- ojej byleś chory? - sama sie zdziwiła faktem, że ja to obchodzi a jeszcze bardziej ją zadziwił, gdy ją przytulił - Shin to takie krępujące ... trochę było - uśmiechnęła się dając mu pstryczka w nos - oh ten Shiki ... nadal ma jakieś humory różnego kalibru?
- Tym gorzej! - stwierdziła przerażona rumieniąc się jeszcze bardziej - Nie jestem urocza Shin! A kysz Szatanie! - mruknęła przykładając ręce do policzków, żeby ukryć rumieńce.
-Shin skoro już mi się tak uważnie przyglądasz t moze mnie narysujesz co?-spytał z uśmiechem.
[ja nie wiem ..to nie mój chłopak ^^]
- jak? - zamyśliła się lekko - to nawet niezły pytanie, ale w sumie ... ma inna strukturę krwinek - poinformowała - ah już my znamy te jego humory i upór aż za bardzo. No i czemuż to nie chce? Niech w końcu wrzuci na luz bo to sie powoli robi chore. Tylko nie naginaj ich zbyt nieroztropnie.
[ wiem *nieszczery uśmiech* ;) mów mi jeszcze *__*]
- nie kuś mnie Shin - powiedziała beznamiętnie - no i od kiedyż taki chętny jesteś na zostanie moim dobrowolnym dawcą? - podniosła brew pytająco - chyba nie od tej wycieczki, która ci obiecałam? Uroczo.. - kiwnęła lekko głowa w kierunku jego gestu - oj dziecko... - przewróciła oczyma - bo naprawdę sobie coś zrobisz w końcu .. nie ufa... to w takim razie co wy za związek tworzycie co? - zauważyła cicho, gdy rozglądała sie za wolnym stolikiem.
Wlepiła niedowierzające spojrzenie w obraz i osłupiała na jego widok. Przez dłuższą chwilę nie była w stanie wydobyć z siebie głosu, wpatrując się w obraz jak urzeczona.
- Shin... To nie mogę być ja... - wykrztusiła w końcu. Nimfa z obrazu była stanowczo zbyt pociągająca, jak na nią.
[hehe wiem to nie od dziś moja droga xD kochasz? niby od kiedy? xD]
- taak ? - podniosłą brew, gdy doszła do stolika i usiadła obok na krześle - raczej szalony Shin - puściła mu oko. - radziłabym uważać bo stanie się coś co potem będziesz żałować - pogroziła palcem żartobliwie - to mi zakrywa na jakaś obsesję wiesz? Za bardzo nie wiem o co ma się bać? - stwierdziła - boi się tego że go w końcu zostawisz czy jak?
- Nie, to niemożliwe. Po raz pierwszy nie wierzę własnym oczom. - pokręciła głową - Wolne powiadasz? No w sumie czemu nie. Jeszcze nie ma jakiejś znowu wielkiej nauki to mogę się wyrwać. - uśmiechnęła się.
[ ty bo sie w sobie zamknę i co to będzie *__* *sznuruję usta* xD]
Zachichotała cicho na jego zapowiedź
- omg. to całkiem bez sensu Shin. Jak w palec się skaleczysz lub zatniesz nożem lub kartką to też będzie panikował? oczywiście to dobrze się się martwi, ale zachowuję się teraz jak nadopiekuńcza matka nad synkiem-jedynakiem - powiedziała trochę ubawiona ta myślą - a;e dobra czas na tę pizze tylko duużo keczupu proszę - zamrugała.
- A po co? - mruknęła - Teraz już na pewno nie wyglądam w połowie tak dobrze. To zaburzy cały efekt. - stwierdziła z westchnieniem - No ale dobrze. Jak trzeba to trzeba więc się zgadzam. - przytaknęła skinieniem głowy.
[ co nie, jak taak ;P i pudło ..kluczyk wrzuciłam do oceanu moja droga xD]
- wiesz, że szkoda? - oznajmiła radośnie przeglądając kartę - chciałabym zobaczyć wtedy jego minę - ano i właśnie ...co tam u Ducha? dawno go nie wiedziałam w "terenie". Nawet się stęskniłam za tym zwierzakiem - Shin a ta pod spodem pod ta, która wskazałeś?
-Akt? hmmm...ale...moja praca będzie wisiała na włosku...-pokręcił głową podnosząc się z fotela. Ucałował chłopaka.-Co tylko zechcesz kochanie.-zamruczał mu do ucha. Wyjął różdżkę i machnął ją w stronę drzwi żeby dokładnie je zamknąć. Zasunął zasłony w oknach i zaczął się rozbierać.-dokładnie wyjaśnij jak mam się ułożyć.-zwrócił się do chłopaka.
Na to stwierdzenia wywróciła tylko teatralnie oczami i zaraz wyprodukowała promienny uśmiech. Kiedy pstryknął fotkę odetchnęła z ulgą ciesząc się, że ma to już za sobą i potarła skronie.
- Kiedy masz zamiar malować ten cały portret? - zainteresowała się nagle.
-Tak, mówiłeś...jesteś pewny co do tego? -spytał podnosząc na niego wzrok.
[ekhmm *martwa cisza* ekhmmm moje serce zamknęło się jakiś czas temu i raczej otworzyć je mogę tylko ja słońce... btw. jak ci na imię? bo tak juz trochę gadamy i czasem az głupio nie wiedzieć tak istotnych szczególików... ;)]
- wiesz ..Duch raczej nie martwi się tym teraz, bo wie że jesteś w dobrych rękach - wyszczerzyła zęby - a co się stało? ty sie lepiej przyznaj bez bicia "babci" - uśmiechnęła się - raczej teraz już trzy - pokazała język - tyle, że nie prawię ci jeszcze morałów o wiesz czym. I tak - zamyśliła się lekko - może i być cola..
[Shiekiemu się nudzić na pewno nie będzie bo wrócił Tomo a ja latam na 2 blogach XD]
-oj kochanie...musisz się trzymać...wiesz że nie możemy wpaść.-przypomniał z diabelskim uśmiechem. "trochę się natrudziłem żeby tak wyglądać..."roześmiał się w duchu.
[taa ..powodzenia, jestem tak zakręcona jak Selene btw. Ania ;) Ryu? to ty? no paczta... ja chce Ryu z powrotem xD ja go tak lubiłam ....tzn Selka nie ja *kiwa głową kategorycznie* hehe]
Przyjrzała sie kartce.
- jak ono wygląda? Bo procedura jest mi trochę znajoma. Jak większość tak złożonych zaklęć - oznajmiła radośnie - nie .. ja z tym żartowałam - zamrugała trochę kpiąco - niby w jaki sposób co? Juz trochę zdążyłeś mnie poznać i wiesz równie dobrze jak ja, że się nie nadaje do hartowania - uśmiechnęła się uroczo i kiwnęła głową potwierdzając - dawno jej nie piłam, pójdziesz zamówić czy jak?? aha - podała forsę w jego stronę - żadnych wymówek Shin - powiedziała kategorycznie gdy zaczął się wzbraniać.
-I jak ci idzie kochanie?-spytał unosząc kącik ust.
[słodko ;) no wiesz ty .. a z kim to się podrażni wampirek z Chin? o.O to było boskie xD btw. trudno nie lubić własnej postaci chociaż czasem i ona daje w kość ;)]
- bo tak i już - zmierzyła go przeciągłym wzrokiem - powiedzmy, że to kieszonkowe od babuni - błysnęły jej chochliki w oku i zaczęła słuchać szczegółów.
-Rozumiem.-uśmiechnął się.-Postaraj się...Ma wyjść idealnie.
-Nie jestem idealny kochanie. No już skup się...i opanuj. -puścił do niego oczko.
[raczej Tim ..Thomasa poznał później xD ale chyba dobrze grał co nie? ;) a czemuż taak? nie mowie tu kwestii jego .. tendencji do braku spożywanie jedzenia i chęci użycia tasaka xD to był chyba jeden z najlepszych tekstów miau xD]
- no cóż .. mogę czasem poudawać, że mam ludzkie wnuki nie? - popatrzyła przenikliwie - resztę możesz zatrzymać ... - powiedziała - taa tylko nie jedz zbyt dużo - wystawiła język i wzięła kawałek do ust - salami.... - powiedziała z pełnymi ustami - pycha..
Miała ochotę się roześmiać, ale taktownie zagryzła wargę i zasłoniła usta dłonią, żeby nie okazywać zbytniej wesołości. Nie mogła się jednak powstrzymać od wymownego poruszenia brwiami.
- Tak, tak. Sobota mi jak najbardziej odpowiada. - odparła szybko z szerokim uśmiechem.
- Cóż za skromność. - zaśmiała się - Domowej roboty? - uniosła brew - Wow. Zrobisz dla nas pizzę i pączki? Mwhahahah! To już się nie mogę doczekać! - zatarła rączki.
[a mnie za to delikatnie mówiąc odrzucała i nadal odrzuca ta cała fabuła ;/ i nadal nie widzę jej na tym blogu ..zobaczymy jak bardzo chętni byc może "nowi" autorzy się tłumnie tutaj zjawia... ale psst - to tylko moje bajdurzenie ^^ taa nauki nie poszły w las xD ja chce tasaka, ja chce tasaka *skanduje* ciekawe jakby to tak powtórzyć z Shinem? o.O dawno się nie chowała Selka pod lodówkę no xD]
- nie !! - prawie, że warknęła w próbie przełknięcia kawałka pizzy - wręcz MUSISZ jeść, słyszysz? No chyba, że chcesz dostać następną niańkę - przypomniała uprzejmie.
-Hmmm...więc postaraj się tak żeby wyszło realistycznie, dobrze?-spytał z lekkim diabelskim uśmieszkiem.
- Jak za każdym razem będziesz na to reagował taką nagłą chęcią do gotowania to muszę je poddawać w wątpliwość częściej! - zaśmiała się i raźnym krokiem ruszyła do kuchni.
[eh ja nie mówię ze jest zła, ale tak to napisali w nowym poście ze AZ strach tu sie w ogóle zapisywać xD]
- widzisz? bierzesz wszystko do siebie na serio i poważnie - zachichotała - przejąłeś tę cechę od Shikiego? - udała powagę
[i w tym tkwi cały szkopuł ..ja za to szczerze mówiąc nie widzę swej postaci w tej całej wojnie *wzdycha* jestem za xD]
Zachichotała tylko i nie pozwoliła by keczup w nią trafił.
- właśnie widać - napiła sie coli - prawie jak wino musujące.
[btw. przeczytałam twoje powiązania na tej KP ^^ ze niby chodza na randki? o..O]
-Och...ja w ciebie wierzę...dlatego ci pozuję...bo ufam że wyjdę tak jak wyglądam-puścił do niego oczko.
[taa ..widzę ich zachwyt xD]
- że niby ja? - teraz to ona wycelowała z widelca - sam zacząłeś - zauważyła z lekką przygana w głosie
[ no właśnie gdzież ty tu randkę widzisz? co? a Shiki się nie oburza? ^^]
Usiadła sobie na blacie machając beztrosko nogami.
- Już się nie mogę doczekać! - klasnęła w dłonie z radosnym błyskiem w oku.
[jeszcze nie xD popieram Ryu w całej okrągłości ;p]
- ano bo i nie wzięłam - szczerze przyznała - po prostu lubię się z tobą podroczyć i tyle - powiedziała dostojnym głosem - gdzie byłam ? a różnie... to tu to tam - odpowiedziała lakonicznie
[no i bardzo dobrze ujęłaś bo czegoś tu było brak a nie wiedziałam jak to ując xD ale myślimy tak samo ...]
- gdzie? w Bukareszcie - zamyśliła się chwilę - i w Mediolanie. Zabawa była przednia, tylko towarzystwo trochę drętwę - skrzywiła się z niesmakiem.
[a i owszem wateczek będzie na pewno nowy..bo nie pamiętam na czymże to skończyliśmy ;/]
-I jak kochanie?-spytał po dobrych 2 godzinach siedzenia w tej samej pozycji.
- Aaaaa już się nie mogę doczekać! - pisnęła wiercąc się niespokojnie w miejscu. Od zawsze było wiadome, że Kyoko jest prawdziwym łasuchem na wszystko co słodkie. A już w szczególności to, co miało zawierać w sobie czekoladę.
-No już kochanie, ty tam kończ a ja się ubiorę.-to mówiąc ucałował go namiętnie i wstał z kanapy podchodząc do fotela na którym leżały jego ubrania.
[ szczerze - pogubię się w tym w końcu ^^ wiem jak to robią na wyspie ...normalnie kręćka bym dostała w końcu xD dla mnie to w sumie nie problem, bo i tak to robię xD]
- to cześć mojej czasem wręcz przy-nudnawej pracy - westchnęła zmęczona tym faktem - niestety, ale nie mam czasem czasu na pamiątki - uśmiechnęła się uroczo, ale oczy miała zimne - może kiedy indziej... ładny - podkreśliła - ale naprawdę ... ja nie czuję chłodu ani tym podobnych pierdół.
[hmmm może znowu wpadnę do jego domu? ale tym razem w stanie "innym" xD]
Ucieszona od razu zabrała się za pałaszowanie. Już po pierwszym kęsie mało się nie rozpłynęła z przyjemności.
- Jakie pyyyyszneeeeee! - stwierdziła bliska piania z zachwytu.
-Noo...muszę przyznać, że naprawdę świetnie ci wyszedł...i zachowałeś wszystkie proporcje. Jestem z ciebie dumny.-ostatnie zdanie zamruczał chłopakowi do ucha. Złapał do za pod brudek i pocałował. Namiętnie, zachłannie, chciał żeby Shin poczuł bijący od niego zachwyt.
- No ale jak nie będę kwestionowała twoich umiejętności to nie będziesz mi już tak chętnie gotował. - wygłosiła swoją pokrętną logikę i dokończyła omlet oblizując wargi z szerokim uśmiechem.
[ehh mnie tam bez różnicy jak "Martini" będzie odpisywać xD ]
- to bardzo uprzejmie z twojej strony - zauważyła wręcz radośnie skubiąc kolejny kawałek pizzy - ano mogę bo jak się nie pożywiam to jestem chłodna...
[albo jeszcze lepiej ..ciągle to ona ma "problemy" to może teraz na odwrót? Ryu w stanie krytycznym w szpitalu? ;)]
- Spoko. Tylko żadnych aktów! - zastrzegła sobie grożąc mu palcem, a drugą dłonią poprawiając zrujnowaną przez niego fryzurę.
[ oj Marti. moja droga xD masz ja, tylko chwilowo ona śpi gleeboko w tym umyśle xD albo dobra ... będzie na tym koncie ^^]
Shin:
- nie wełna się liczy tylko gest.. - posłała w jego stronę pokrzepiający uśmiech - ano można ..zresztą już ci o tym też wspomniałam wiesz? - policzyła do 10 by nie zabrzmieć z sarkazmem.
Ryu:
[w zasadzie to ja chciałam zacząć w tym przypadku, ale dobra xE]
Była w trakcie obchodu po swych lokalach, gdy wyczuła, że parę ulic dalej coś się dzieję. Zamyślona udała sie w tamtym kierunku, przemieniona w mgłę i jak tam dotarła.... była łagodnie rzecz biorąc niezadowolona z tego co widzi. Dobrze, że ukryła swoją obecność. Nawet się nie obejrzeli, gdy całe banda padała jak muchy nie wiadomo z jakiego powodu. Dopiero, gdy zostało ich kilkoro się ujawniła. I szok spowodowany wrażeniem widzenia potwora jeszcze bardziej zaostrzył jej zmysł drapieżnika. Zahipnotyzowała ich, ale dwójce odpornej na tego typu sztuczki udało się zwiać. Cholera jasna...
Prawie się zachłysnęła powietrzem ze śmiechu.
- Ja i gotowanie? No wybacz, ale chyba raczej nie! - wstała i poklepała go po plecach szczerze ubawiona - Chyba, że bardzo chcesz odchorowywać w skrzydle szpitalnym.
[eh no ja mam dwie przeglądarki włączone xD]
Shin:
Westchnęła.
- nie dzisiaj dobra ... może jutro po waszych zajęciach? tylko powiedz mi o której kończycie. Spotkalibyśmy się w .. no nie wiem w mieście czy tez w lesie? zdecyduj - dała mu wybór.
Ryu:
[ta juz widzę jak przerzucasz te moje 1400 komentów xD dobra no .. tyle ze następnym razem to ja zaczynam na dwóch KP o.O o matko Martini moja kochana xD]
Czuła ich strach tak jak ulatujące życie niedaleko ich. Nie miała czasu się nimi odpowiednio zając więc tylko skręciła im kark i przeniosła się do ciała leżącego nie opodal.
"Ryu..." - szepnęła do jego umysłu - "słyszysz mnie prawda? Spójrz na mnie..." - użyła wobec niego Głosu, chociaż rzadko go stosowała. Był silniejszy od mentalnego rozkazu i w innych okolicznościach by nie zadział, gdyby nie został poważnie ranny. Zdusiła odruch chłeptania jego krwi i podniosła go do góry biorąc na ręce. Trupami wokół się nie przejmowała w żaden sposób. "Ryu... Pozwolisz mi się uleczyć?" - spytała z zimnym chłodem, który jak balsam uspakajał jego szalone myśli, które z łatwością teraz odczytywała.
- Dobrze! - zaśmiała się - Myślę, że kino to bezpieczny wybór. Tam nie będę ci nic mogła zrobić, choćby i nieświadomie. Więc okej. Będę o tym pamiętała jak nie będę miała na którymś weekendzie lepszych zajęć. - obiecała.
Shin:
- to dobrze bo on będzie tu potrzebny - powiedziała obojętnie, chłonąc kolejny kawałeczek z suto nakrapianym keczupem. - a więc las..
Ryu:
[ty okropna być no xD]
Przenosiła ich do klubu i delikatnie, wręcz z pietyzmem położyła na swoim biurku. Zalśniły jej złote oczy. Nie było czasu na jakieś finezję ani na pobyt w szpitalu, więc tylko kłami przecięła swój nadgarstek i przyłożyła do jego ust.
"Pij !! " - rozkazała chłodno, patrząc w jego oczy.
Shin:
- ja tylko mówię to co myślę - zrobiła udawana naburmuszoną minę - a widzisz? i tu cię mam - zaśmiała się.
Ryu:
{trzeba czegoś więcej na stworzenie wampira niż wypicie tylko jednej dawki krwi. Zresztą by tego dokonać to ona musiała by mu zadać śmierć, a tylko pozwala na przyspieszone leczenie xD]
Podniosła jego głowę nieco wyżej i przytrzymała swoją rękę pozwalając mu wypić tyle ile było mi potrzeba. Jego koszulka była cała mokra i sama z ledwością się kontrolowała, by nie zakończyć jego żywota nieco wcześniej niż to widziała. Odetchnęła głęboko, próbując zepchnąć swoje łaknienie głębiej. "Wystarczy..." - warknęła cicho, odrywając nadgarstek od jego wyciągniętej ręki, z której nadal skapywała na ramię jej krew i pobudzając raz jeszcze ranę przesunęła się do jego brzucha i przyłożyła na krótką chwilę, by i tam zatamować krwotok, który ustał kilka minut później.
- Och nie jesteś tylko zapychajką nudy! Wybacz, że tak to niefortunnie ubrałam w słowa, że tak pomyślałeś. - zachichotała czochrając jego włosy wesoło - No ale teraz chodźmy. Zdaje się, że mam obiecaną wycieczkę do miasta, bo pewien pan Sawada chciał oddać obraz. - przypomniała.
Shin:
- no widzisz? doszliśmy do jakiegoś porozumienia - zachichotała - podobna.. macie jakaś wojnę, nie? co o niej myślisz? - zapytała.
Ryu:
[a to moja słodka tajemnica *uśmieszek* xD]
- na twoim miejscu, leżałabym spokojnie. I nawet o tym mi nie myśl w tej chwili, by stąd zwiać Ryu - powiedziała zimno, poprawiając kroplówkę z krwią, którą z radością sama by wypiła razem z nim. Westchnęła ciężko.
2 godziny wcześniej omal sama by go nie zabiła, gdy dłużej nie mogła już wytrzymać zapachu krwi i narastającego głodu. Powinna była odtransportować go do szpitala, ale miała inne sprawy na głowie. Na ulicy zostawiła trupy a dwójka pozostawionych przy życiu jej zwiała. Pewnie teraz bez składu i ładu zdają relację. Wysłała grupę do uprzątnięcia ulicy a sama wybrała się na łowy, zostawiając Ryu jednej z ludzkich pracownic pod opiekę. Dobrze, że już zmierzchało, bo nie było widać, że jej ubiór jest powalany krwią. A teraz już trochę uspokojona i ożywiona, stała przy otwartym oknie i czekała na małe wyjaśnienia. Gdy tylko się ocknął, przemieściła się do kanapy, gdzie go położyła i patrzyła przenikliwie, świdrując go wzrokiem.
- Tak. Ten jeden raz zrobię wyjątek i wezmę zły przykład z Tomohisy wybierając się na małe wagary. - wyszczerzyła się. Od czasu do czasu chyba każdy sobie może na to pozwolić, prawda? W końcu nie musi być przecież zawsze taka przesadnie idealna.
Shin:
- wiesz coś w tym jest. Jeśli już muszą walczyć to niech to robią tylko dyskretnie ... po co wciągać w to osoby nie zainteresowane - upiła łyka coli.
Ryu:
[ oj Martini.... wiesz jak ja cię kocham? w zasadzie nie przez krew.. ale przez coś innego. Dowiesz się w swoim czasie *wystawia język* jakbym ci powiedziała teraz to nie było by zadziwienia xD]
Westchnęła tylko
- a te rany ? w tym przypadku to miałeś normalnie szczęście - popchnęła go delikatnie z powrotem na poduszkę - co to za ludzie? od twojego dziadka? - podniosła brew do góry.
[ależ nie przejmuj się. każdy sobie musi czasem pomarudzić xd]
- No jak tak sprawę przedstawiłeś to rzeczywiście wydało się to niewysłowienie nudne. Hm. Muszę pomyśleć nad lekkimi zmianami w tej kwestii. - zastanowiła się nad tym.
Shin:
- taa. Widzę że mamy te same zdania na ten temat, a mnie osobiście to jeszcze mniej obchodzi niz zeszłoroczny śnieg - wzruszyła ramionami - ten ostatni kawałek jest dla ciebie...
[właśnie widzę, ze coś tworzysz i kobieto !! a czy ty myślisz ze ja pamiętam? o.O]
Ryu:
[ ja nie podaje przyczyn bez odpowiednich pytań, których nam Ryu nie zadaje xD]
- nie chcieli twierdzisz? - spytała zimno - ja bym powiedziała, że jest zupełnie inaczej... - spojrzała na niego - umiejętną tarczę. Dostałeś w wątrobę i w serce... Chcesz usłyszeć więcej szczegółów? - zapytała przytykając ubrudzona rękę w zamyśleniu i tak trochę mimochodem liznęła palce.
[hahahaha. to dobrze xD]
- Nie martw się. AŻ TAK na pewno nie będę się zmieniać. Wiesz. Jednak bycie w siódmej klasie do czegoś zobowiązuje. Głupio by było skończyć edukację akurat teraz. - stwierdziła z szerokim uśmiechem.
Shin:
- oj tam. polej to keczupem i będzie po prostu po krzyku - poradziła - naprawdę wcale nie poczujesz żadnej różnicy.
Ryu:
[pewnie ... ale miał też milion innych sytuacji w których mógł się zapytać xD]
- czyżby? - podniosła wyżej brew - ja niestety wyczytałam co innego ... - wstała by podejść do szafki - może coś do picia? - zaproponowała na zmianę tematu.
- A zatem pozwolisz, że zostanę przy wersji odwiedzenia go z tobą. Wiesz... Jednak już przywykłam do starego, dobrego Sakuranu. Niekoniecznie miałabym teraz ochotę opuszczać jego mury. - stwierdziła kiwając głową. Oczywiście nie tylko sama szkoła była jej tak bliska, ale też pewna osoba, która do niej uczęszczała. To jednak można było pominąć milczeniem.
- Uuuuu. Czyżby ktoś tutaj był zazdrosny? - zagwizdała po czym zachichotała wychodząc za nim na korytarz.
Shin:
- patrzysz na to jak na trutkę - podsumowała radośnie patrząc na niego ukradkiem - nie zabijecie cię to. Zresztą jak np. zatniesz się w palce czymś ostrym to machinalnie wkładasz do ust nie i jakoś cie to nie obrzydza.
Ryu:
[hehe .. normalnie biedny ten nasz Ryu ^^]
- to co sam już "zauważyłeś" w swoich myślach a nie jestem pewna, czy dziadek powie ci wprost co mu leży na duszy. - świetnie jej sie czytało z jego błyskotliwego umysłu - Co do akcji.. no cóż było parę strzałów co już wiesz a gdy byleś już nieprzytomny stanęli w szranki ze mną. Zresztą trochę przypadkowo, bo robiłam obchód lokali, by zaszczycić je własną radośnie uroczą osóbka - powiedziała to z ironia - niestety, ale ratunek w szpitalu dla ciebie skończył by się śmiercią, więc zabrałam cię tutaj i podałam trochę własnej krwi. Nie musisz się martwić... nie przemienisz się po paru dniach w wampira. - popatrzyła krótko w jego stronę i zaczęła wyciągać szklankę dla siebie. Nadal była uwalana krwią pyłem z prochu - powinnam chyba się przebrać - mruknęła do siebie.
- Głupek. - pacnęła go po głowie - No wybacz, ale jakoś sobie nie wyobrażam, żeby Shiki mógł cię zdradzić z kimkolwiek więc jeśli tak na to patrzeć... To nie masz właściwie o co być zazdrosnym. - zauważyła z miną filozofa.
- No tak, tak. Troszkę potrzeba. To właściwie znak, że ci zależy. - poklepała go po ramieniu.
Shin:
- tak niech będzie i w tym przypadku. - zachichotała z jego miny - szkoda, że brak nam tu aparatu .... szkoda, że się teraz nie widzisz - puściła mu oko.
Ryu:
[ekhm ..no Ryu to uroczy przypadek a że ma takie nuuunde i jałowe życie xD]
- taa to jest ten typ faceta niestety - łyknęła w końcu drinka odwracając się w jego stronę. Robienie wszystko w jednym celu i na wszelkie możliwe środki. - powiedziała to dobitnie - w sumie nie muszę o tym robić wykładu bo sam o tym bardzo dobrze wiesz. - dodała po chwili - to bardzo miło z twojej strony, ze to mówisz. Poważnie., zwłaszcza gdy nosze na sobie ze 1,5 litra w większości twojej krwi.. co wprawia moje serce o szybsze bicie, gdy tak sobie leżysz niewinnie na mej kanapie a ja czuję się jak by mnie ominął obiad - nadal świdrowała go łakomym wzrokiem bardzo doskonale widząc o CO się ja pyta.
- Nie da się ukryć. - potwierdziła - Dobra. To ja lecę napisać esej na Zielarstwo. Do jutra kochany! - posłała mu buziaka w powietrzu i w biegu zmieniła się w kota przemykając korytarzem do dormitorium Kosaimu.
Shin:
- ojej ..biedne urażone dziecko - udał naburmuszoną - dać ci lizaka na pocieszenie? - uśmiechnęła sie szerzej odsłaniając wargi - nie dziękuję.. starczy mi ludzkiego jedzenia - skrzywiła sie nieznacznie.
Ryu:
[ wiesz, ze i tu masz rację ? *śmiech*]
Gwałtownie sie odsunęła.
- czy ci zupełnie odbiło? - spytała zimno patrząc na niego z mieszanymi odczuciami. Była jednocześnie wkurzona na jego głupotę, ale również zadowolona z tego, że proponuję jej o tak sobie. Przytknęła mu chłodna rękę do czoła - ciepłe - podsumowała - chyba potrzebujesz jeszcze trochę snu mój drogi - mruknęła pod nosem. Gdy chciała ja zabrać, przytrzymał ją - nie unikam, po prostu nie wiem czy to odpowiedni moment na tego typu informacje. - dodała w myślach- "które raczej nie będą miłe dla ucha" Pozwolisz ni sie przebrać..?
Nim Shin się pojawił Kyoko zdążyła się już najeść za dwóch, a teraz przemykała sobie pod stołami, pomiędzy nogami uczniów w postaci kota. Ze złośliwą satysfakcją odnalazła Sawadę i wskoczyła na ławkę tuż obok niego. Zaczęła zaczepnie trącać go ogonkiem w ramię i miaucząc przy tym radośnie.
[byłam pewna że odpisałam...]
-Moja...polarna...było ją bardzo dobrze widać z Hogwartu, mój nauczyciel powiedział że jest po to by wskazywać drogę zagubionym.-uśmiechnął się i poczochrał chłopaka.-A tak właściwie skąd wiesz o gwiazdach? hmmm?
Shin:
- w porządku więc - pozwoliła mu wygrać - ale musisz mieć siły przed wspólnym treningiem z Duchem - pogroziła żartobliwie palcem - to będzie wymagało dużych zasobów i niech on też sie dobrze naje - poradziła.
Ryu:
[taak czasem i się to zdarza xD aleś z ciebie ciekawskie dziecko ^^]
Zerknęła na niego, wzdychając i wyszła na moment do pomieszczenia, gdzie była łazienka. Popatrzyła na lustro widząc swoje spojrzenie. Cholera no... - mruknęła, odkręciła kurki w prysznicu, zdjęła ciuchy i w końcu weszła do kabiny. Płynący strumień lodowatej wody ja uspokajał.
-cholerne gwiazdy? no ciekawe-roześmiał się obejmując chłopaka.-jeszcze raz...dziękuję...pięknie mnie narysowałeś.-zamruczał mu do ucha. "no...i w sumie cieszę się że się zgodziłem...akt hmmm?"
Shin:
- zatem ustalone? - spytała - to sie cieszę.. - powiedziała - co powiesz na dokładkę picia? zaproponowała.
Ryu:
[ah ty....^^]
Stała tak pod tym prysznicem ze 20 minut i trochę z ociąganiem spod niego wyszła. Wzięła cienki szlafrok i ubierając go w przelocie wyszła do gabinetu.
- marudne z ciebie dziecko Ryu - zauważyła zmęczona - nie ty jeden jesteś pod moja ochrona - wyrwało jej się - i nie chodzi tu o układ z dyrekcją - westchnęła. Wzięła krzesło do ręki i przeniosła go bliżej mebla - to ma związek z twoja matka mój drogi - powiedział po dłuższej chwili, gdy usiadła na krześle i położyła nogi na kanapie jak na podpórce koło jego ramienia.
-Nie wiem...kochanie...z tymi gwiazdami jest tak...że są to te które zauważymy jako pierwsze...
Shin:
- skoro nalegasz ... wnusiu - zachichotała pod nosem - spytaj sie czy maja czerwone wino a jeśli nie mają to wystarczy piwo.
Ryu:
[ekhmm.. wstrzymam się od komentarza]
- nie.. nie o nią tutaj chodzi - warknęła rozzłoszczona, że śmiał tu jej o tym nawet wspomnieć - nie obchodzi mnie jej żywot jaki sobie sama zgotowała przez własne zachcianki - rzuciła w jego stronę stanowcze spojrzenie, bo nie miała zamiar przywoływać tu tego żałosnego incydentu sprzed dwóch miesięcy. - właśnie w tym rzecz mój drogi... w zasadzie to bardziej pomogłeś jej umrzeć. Ona tylko wybrała odpowiednią ścieżkę. - powiedziała cicho.
Shin:
- ah co za poświęcenie - skomentowała i wzięła butelkę wina. Przyglądając się stwierdziła, że dobry rocznik - no no... wiekowe to winko..
Ryu:
[kobieto zlituj się ty ... nie dam się już w to bawić... wystarczy mi jeden raz z Kyoko i już..]
- owszem zabiłeś ją, ale była ze mną na kontrakcie i to ja ją osądzałam na sądzie dusz - poinformowała, dobrze wiedząc że znowu łamie reguły. Westchnęła bezgłośnie ... byle by się Lilith nie wkurwiła za to... - dobrze główkujesz.. jest tu przyczyna tego że taki kształt on przybiera - przyjrzała się mu oparta o krzesło. Podniósł się, wiec noga go popchnęła na poduszkę.
Shin:
- a gdzieżbym śmiała - zaperzyła lekko - zresztą za niewinne z ciebie dziecko wiesz. - pokiwała palcem żartobliwie - oj "wnusiu"...
Ryu:
[kochana ty dobrze myślisz, ale rozminęłyśmy się w kierunkach xD i nie ! nie powiem ci w nawiasach xD]
- była człowiekiem jeśli już o to pytasz i TO była twoja biologiczna matka.. - powiedziała cicho, nie robiąc sobie nic z jego wyrzutu - wiedziałeś, ze miała zaawansowanego raka? - zapytała popijając drinka.
Shin:
- grzeczny chłopczyk - przechyliła się i pogłaskała po główce - sam już nie wiesz - zauważyła "widząc" jego plątające sie myśli.
Ryu:
- no właśnie .. tyle, ze twój uroczy dziadunio o tym wiedział doskonale i próbował maczać palce tam gdzie nie trzeba. Problem w tym, że trochę mu nie wyszła tak jak chciał.. Coś ci to mówi? normalnie jak powtórka z rozrywki dzisiejszej.. - zlustrowała go całego, przytrzymując wzrok dłużej na pulsującej żyle. Westchnęła tylko i wcisnęła gołe stopy głębiej w jego ramię - twoja matka była w ostatnim stadium nim usłyszałam jej wezwanie. Przedłużyłam jej żywot nie dla samej umowy ze mną tylko dla ochrony swego syna. Trochę nie typowa ta prośba, ale przystała na warunki.
Shin:
- no cóż... - Powiał chłodny wiatr - ups.. chyba nie wzięłam ze sobą twojego szalika - posłała mu jednoznaczny uśmiech.
Ryu:
- prawie ... bo parę dni temu byłam w rozjazdach - spojrzała w jego oczy - można i to tak ująć. Wiedziała o tym także.. Na twoim miejscu bym sie tym, az tak nie zadręczała Ryu - zobaczyła jego minę.
Shin:
Pokazała mu język.
- aleś ty dziś rozrywkowy... - wydęła wargi zabawnie
Ryu:
- i to... że przybyłam z powrotem do kraju 6 godzin wcześniej - zaperzyła lekko - ja bardzo rozumiem twoją złość, mój drogi, ale zaplanowane lub nie ... twój dziadek miał lepsze plany niż to co wynikło - podsumowała i popatrzyła na niego z ukosa - ten kontrakt wybiegł trochę w innym kierunku, bo miał się skończyć w chwili jej śmierci - westchnęła - jeśli ci z tym łatwiej możesz mnie nienawidzić do woli - zauważyła z ironia - on zresztą tylko na to czeka i pewnie przygotowuję teraz ciepłe powitanie.
Shin:
Zaśmiała się w głos.
- to teraz moja wina tak? upijam ciebie? - podniosła brew z niemym pytaniem.
Ryu:
- oczywiście - patrząc na jego spięte ciałko. - nie ja je zaplanowałam tylko ona, przepraszam bardzo - rozzłościło ją tak, że zdjęła nogi i wstała z miejsca, by usiąść przy biurku - czemu go masz? no czemuż no? przecież znasz odpowiedź ale boisz się jej tak bardzo jak łez, których do końca nie udało ci się przelać - zagrzmiało głucho w całym pomieszczeniu - chcę cię zabić po to, byś się szybciej zastanawiał nad jego propozycją do cholery - zaoponowała wściekła patrząc w jego oczy - widzę, że mało poznałeś jego i jego metody działania a jeśli chodzi o kontrakt to i owszem już dawno powinien wygasnąć - odwróciła się do niego plecami. Co niby ma powiedzieć do cholery jasnej? Założyła ramiona na siebie sfrustrowana. Pewnie nigdy mu też nie powie co mu szeptała do ucha gdy był nieprzytomny, by pamiętać cokolwiek. Po twarzy spłynęły jej krwawe łzy.
[i no .... ^^]
Ryu:
- taki to mój już żywot - powiedziała cicho - żywot demona. Wręcz urocze, czyż nie? - pokiwała głowa zrezygnowana tym wszystkim - to była jej forma - odwróciła sie powoli, gdy w pokoju na chwilę pociemniało. - nic z tych rzeczy - rozległo się w pomieszczeniu jej głuchy głos - być może ..nazwijmy to platoniczną sympatią - rozległ się jej demoniczny śmiech, od którego przechodziły ciarki.
Shin:
- no po to babcie są by rozpuszczać wnuczęta, a jak - stuknęła go z kieliszka
[to trochę smutne *chlipie* i btw. miło tak plotkować z Kto tsk ^^ nie należysz do cierpliwych jak widzę.]
Ryu:
W pokoju sie rozjaśniło z jej nagłego wybuchu złości
- to trochę osobiste pytanie wiesz? - mruknęła zmęczona - jest też jednym z moich osobistych porażek, które każdy popełnia niestety - dziwnie to zabrzmi, ale bardziej traktuję cię jak przybranego syna w miejsce mej utraconej córki. Przez własne widzimisie chciała zostać człowiekiem. Oczywiście to bywa możliwe, ale w nie tak drastyczne sposób jaki ona to zrobiła. Ah żyję to dziewczę, ale ... wcale nie nazwałabym tego życiem choćby nie wiem jak chciała sobie w to wmawiać. Wampirzych genów nie da się złamać jakaś umową z wiedźmą, choćby sie wiem jak starała.. nigdy do końca nie zostanie tez człowiekiem. Nigdy też tego w pełni nie pojmie faktycznych skutków własnych decyzji. - popatrzyła na chwilę na niego a potem wróciła wzrokiem do okna. Jej wybory graniczą wręcz z głupotą szaleństwa a wstąpienie do yakuzy z miłości.. proszę was? to taka żenada na maksa i kolejny jej mądry wybór... jej ojciec wprost jest zachwycony tym cudownym pomysłem. - w głosie było słychać nuty żalu - a wystarczyło poprosić .. - mruknęła. - tylko z mojej strony by dostała swoje "człowieczeństwo" w naturalnym stanie?! Obecny nazwałabym półstanem. - trochę zatrzęsły jej sie ramiona z emocji.
Shin:
- oczywiście chłopcze - wystawiła język. - będzie z ciebie niezły chłopak.
[jesteś chora i nic nie mówisz? xD no to mów tak od razu - i nie martw się o to już .. z innymi na te tematy też lubi plotkować a ja by znaleźć wene i w ogóle chęci na tego bloga czasem wpadam na inne karty... bo naprawdę gonie juz resztkami od stycznia..
Ryu:
- nie że nie widzi, tylko nie dostrzega ich i leci w martwy punkt. A tyle już rozmawiałyśmy .. wcale bym nie miała żalu... miałam wiele dzieci, chociaż nigdy nie dawano mi okazji do przejawów wyrażania własnych uczuć. Ja byłam zmuszona zostawić i ukryć, ale chyba nie powinnam się była zgadzać na prośby jej siostry bliźniaczki. Jej pozostałe siostry, choćby nie wiem jaką by miały niechęć w stosunku do matki, jakoś zawsze umieją dochodzić do pewnych wniosków i rozmawiać gdy trzeba. Ona widocznie nigdy się tego już nie nauczy. - oznajmiła - Czemu? No właśnie czemuż tak się stało ... to jej się o to pytaj nie mnie. To boli, gdy widzę jej stan, ale i tak już dużo dla niej zrobiłam naginając pierwotny wyrok - wzdychając przytknęła sobie dłoń do skroni - nie potrzebuje mnie zresztą a dyskretne oko trzyma właśnie Tomohisa. - dodała.
Shin:
- już widzę ten wianuszek panienek - zachichotała radośnie przyklaskując w dłonie i ponownie wychyliła.
[ ojej *klepie pokrzepiająco* to w łóżko leżysz? o_O wiem, że nie ładnie ale tak jakoś wyszło... i owszem nie widać ale tak jest w istocie dlatego tez prowadzę już watki praktycznie z tobą, bo czas się w końcu zdecydować na coś a i tak siedzę tu już za długo .. więc jeśli któregoś dnia zniknę stąd to już na zawsze i nie ma tu jakiegoś pozazdroszczenia bo moje pomysły wybieram ze własnych snów ]
Ryu:
Popatrzyła na niego z gniewem.
- Ryu.. proszę cię nie przesadzaj ok? ani nim nie jesteś ani nim nie będziesz, więc nie bierz sobie tego aż tak osobiście do serca. - powiedziała chłodno - postawiła mi sprawę jasno a ty nią nigdy nie zostaniesz z wielu moich osobistych powodów, bo to nigdy się nie uda w ten sposób - powiedziała dosadnie - i nie wypowiadaj tu tego imienia, bo ściany maja uszy. Patrzyłam na jej wybryki przez palce, ale w tym już nie mogłam nic zrobić, bo zbyt wielu ze społeczności się nią zainteresowało. - oznajmiła - ta dziewczyna nie cieszy się dobrym rozgłosem i niech się cieszy, że żyję ..co nie można powiedzieć o żałosnym incydencie z Yakuzą, która i ją postanowiła zlikwidować. Coś ci to mówi w tej obecnej chwili? - warknęła - obydwoje wiemy, że tylko ty wiesz w pełny sposób jak działa mechanizm tej grupy. Zasady znasz i wiesz bardzo dobrze, że nie odchodzi się z pierwszego lepszego kaprysu. Samo odejście równa się śmierć, Tylko wtedy można być wolnym.. - westchnęła - Rozmowa z nią nic nie daje o czym łaskawie dała mi do zrozumienia, co też ładnie sam ująłeś "wszystko bierze jako atak na własną osobę". Z tą opinią zgadzają się też inne osoby a jeśli ona chce być sama z tym problemem to jej i tylko sprawa. Nie mam czasu na takie bzdury i ona o tym wie. Mówienie i przypominanie mi o rodzicielstwie w tej chwili jest absurdalne. Ma SWOJA matkę i ojca i ma się do kogo zwrócić. Jeśli o mnie teraz mowa - to szczerze mówiąc może się nawet udusić tą swoją postawą. Zaraz mi do cholery powiesz, że mam ją błagać i prosić na kolanach o wybaczenie i o szczera rozmowę? Niech się z tym zwróci do kochanego Tsukiyomi a nie do mnie. Albo i do kolejnej pradawnej wiedzmy, która potrzebuję do aż 4 bóstw, jakby sama nie potrafiła podnieść swego tyłka. Ona jest dla mnie martwa Ryu i wytykanie mi tego typu przywar jest bezsensowne. Zakomunikowałam jej zresztą, że jeśli będzie chciała rozmawiać to wie gdzie mnie znaleźć. Do tej pory tego nie zrobiła, czyli nie chce.. i ma się z tym dobrze jak widzę. - wzruszyła ramionami - A jeśli chodzi o jej pamięć ... to pamięta wszystko, bo nie usuwałam jej wspomnień z racji tego by sama przemyślała swoje postępowanie, ale.. niestety nawet swojej analizy nie umie zrobić... Zresztą moje zdanie już zna... nie było żadnych kłótni ani nic w tym stylu.. Dosadnie pokazała, ze nie życzy sobie żadnych interwencji z mojej strony - powiedziała sarkastycznie - i weź tu z nią rozmawiaj normalnie - nie chce tego po prostu. Woli sie kisić we własnej egzystencji. Trosze bardzo, ale niech nie wciąga też w to innych - podsumowała złośliwie - Możemy zakończyć już ten temat? Z nią też lepiej nie poruszać więcej tych tematów, bo nie widać ani sensu ani rezultatów w takich rozmów. - popatrzyła znacząco w jego oczy. - Zrozumiałeś mnie? - rozległo sie pukanie do drzwi - wejść !
- pani, wybacz że nachodzimy, ale chcieliśmy poinformować, ze ulica jest już czysta.
Kiwnęła głową na potwierdzenie i na odejście.
Shin:
- no no ... jeszcze zrobimy z ciebie macho słoneczko - uśmiechnęła się radośnie - ale patrz ... piwko ci zostało. Pij pij... - zarządziła radośnie.
[ nie tylko ty masz przejawy senności ... mnie się chce spać 24/7 .... dziś się obudziłam po 13 ehh ale to dlatego, że mamusia z tatusiem pojechali na działkę...
Ryu:
- byc może i nie .. ale mowa tu o tym jej krótkim okresie poznania tym czym jest w istocie a nie tam gdzie się wychowywała - westchnęła ciężko czując nadchodzącą migrenę - jedynym prawdziwym skutkiem jej dyspozycji było całkowita manipulacja umysłu jej matki a jeśli chodzi o ojca.. to on wie o wszystkim. Zresztą od niego wszystko się zaczęło - westchnęła do swoich myśli z lekkim uśmiechem błąkającym się na ustach. - Czasem spotykamy się tez w interesach... Ze względu na niego ustanowiłam dla nich dyskretna ochronę. - oznajmiła stanowczo - ona umarła dla tego świata Ryu. Nie każe ci tego zrozumieć, bo twój ludzki umysł nie zdoła tego pojąć. Oczywiście wiem o co chodzi bo jestem tym czym jestem. Nie chodzi to o jakaś nienawiść międzygatunkowa lub coś w tym stylu. Problem nie leży w tej sytuacji ale w psychice. Nie każdemu służy wampiryzm a kobiety niestety są jego najsłabszym ogniwem. Dlatego też niewiele ich jest na całym świecie taka samo jak i demonic w podziemiu .... do tej pory mogę ci na palcach policzyć ile urodziłam córek a ile osobników męskich, którzy i tak są mi odbierani zaraz po urodzeniu - skrzywiła się z niesmakiem - nie brak ci inteligencji i nie jesteś ograniczony, dlatego jakbyś się nie wiadomo jak starał: nie dotrzesz do jej wnętrza.
Shin:
Zarumieniła się lekko słysząc takie pytanie:
- owszem, po upiciu były niezłe orgietki - spąsowiała - ale było cudownie ... - odpłynęła na chwilę - a tobie to chyba starczy już tego alkoholu wiesz? - szturchnęła go w lekko w goleń
[ Konbanwa. :3 Wyrażasz jakieś chęci na wątek z moją Sayuri? ]
/ Sayuri.
Prześlij komentarz