Shin Sawada
Urodzony: 07.05 1995 roku
Liczy sobie: 17 wiosen
Uczeń klasy: VII
Z domu: Okamishi
Jego różdżka liczy sobie 17 cali, jest giękka, a w rdzeniu posiada pióro feniksa, z drzewa wiśni
Bogina nie jest wstanie zlokalizować, bo nigdy go nie spotkał.
Patronus przyjmuje formę jaszczurki.
Historia w krótkich podpunktach:
- urodzony w Londynie,
- syn Toshiro Sawady i Laury Fairyteller, obojga rodziców czystej krwi posiada,
- uczęszczał do Hogwartu aż do połowy 6 klasy,
- został wyrzucony ze szkoły z powodów następujących - wdał się w romans z nauczycielem oraz wstawił się za swojego kumpla, który został niesłusznie oskarżony o kradzież egzaminów,
- dzięki uprzejmości dyrektorki Sakuranu oraz wstawiennictwie rodziców został przeniesiony do tejże właśnie szkoły, gdzie planuje rozpocząć nowe życie.
Charakter w telegraficznym skrócie:
- spokojny, opanowany i stoicki,
- odzywa się kiedy tylko zachodzi taka potrzeba,
- nauka przychodzi mu gładko, nie spędza wielu godzin nad książkami, by móc pochwalić się dobrymi stopniami,
- dla swoich przyjaciół jest w stanie poświęcić nawet swoją reputację.
Wygląd:
- typowy japończyk z problemami wagowymi,
- ciemne włosy urozmaicił poprzez jasne pasemko,
- wysportowany,
- rzadko kiedy się uśmiecha.
Dodatkowo:
- pali, ale to jego jedyna używka jakiej zażywa,
- można spotkać go samotnie spędzającego czas przed szkołą,
- uwielbia czytać,
- posiada zdolności manualne - choć się tym nie chwali, jego pasją jest rysowanie,
- mugolski sprzęt grający uważa za zbawienie,
- jest uczulony na koty,
- posiada WILKORA, którego nazwał Duch (zdjęcie powyżej),
- posiada mapę alla Huncwot - Sakuranu,
- ma wiedzę ksiąg zakazanych Hogwardzkich i Sakuranowskich w małym paluszku,
- w związku z Shiki Furuyama.
926 komentarzy:
1 – 200 z 926 Nowsze› Najnowsze»[Na wątek zawsze chętna jeśli tylko masz pomysł i uczynisz mi tą przyjemność, że zaczniesz ^^]
[hejka ^^ ja też chętna - masz jakiś pomysł?]
[mamy wakacje ..przypadkowe spotkanie w lesie? w mieście a może w barze? ]
[no więc... jakieś nieoczekiwane spotkanie w klubie nocnym? ^^]
[Oczywiście. Kyoko za to jako prefekt mniej więcej kojarzy większość uczniów ^^]
- Sawada-kun? - zdziwiła się, kiedy już zakończyła obrót i znalazła się na tyle blisko niego, że był w stanie ją usłyszeć - Znudzony siedzeniem w domu? - zagadnęła z uśmiechem. Kojarzyła go. W ogóle jako prefekt znała większość uczniów Sakuranu, a on był specyficzny, bo przeniósł się do nich z Hogwartu, co dodatkowo przyczyniło się do tego, że go zapamiętała.
[mogę? naprawdę mogę xDD żartowałam xD]
W takie słoneczne dni jak te, uwielbiała pływanie w jeziorku. To działało na nią uspakajająco. Żadnych zobowiązań, ograniczeń - dosłownie pełna swoboda. Gdyby tylko niektórzy uczniowie byli tacy mili i nie łamali regulaminu. Ale na szczęście nadeszły wakacje i ubyło ich o 3/4. Co za ulga. Aktualnie wylegiwała się na piasku, pozwalając skrzydłom na pełne wyschnięcie. "Czas chyba popracować nad opalenizną"-pomyślała rozmarzona.
Objęła go za szyję.
- No nie da się ukryć, że w domu to raczej nikogo nie poznasz. - zaśmiała się - I zgadzam się z tobą. Nie ma to jak spotkać kogoś w klubie. Też przyszłam sama i nawet nie bardzo było się do kogo odezwać. - zrobiła z ust niezadowolony dzióbek.
- Bez przesady. To był zwykły taniec. Daleko od tego do podrywania. - wywróciła oczami, ale z uśmiechem. Na jego pytanie skinęła głową. Przed jego przyjściem nie schodziła z parkietu od dobrej godziny i ledwo już stała na nogach. - Nawet nie wiesz jak bardzo! - stwierdziła samej robiąc niedowierzającą minę.
- Dokładnie tak. - potwierdziła - Tak. W tym roku nawet Naczelnym. - zarumieniła się ze swojej głupoty. Zabrzmiało to jakby chciała się pochwalić a tak wcale nie było. Po prostu uściśliła, ale wiedziała jak on może to odebrać.
Rozsiadła się wygodnie i upiła kilka łyków coli. Jak to dobrze móc zwilżyć gardło!
[proszę bardzo XD ale zaczynasz XD]
Po dłuższej chwili zmieniła pozycję z leżącej na siedzącą, kontemplując tafle wody. Z tej strony powierzchnia wyglądała na szafirową, może by tak zmienić jej strukturę na stałą? Nie zmieniając pozycji, uniosła się w powietrzu i przeniosła na sam środek jeziora. Nie minęła pełna sekunda a wokół niej zaroiło się od różnego rodzaju lodowe rzeźby.
- Cóż. W tamtym roku byłam istnym postrachem młodszych roczników. Starsze aż tak się nie bały, ale ich starałam się utemperować. Co będzie teraz kiedy będę mieć jeszcze większą władzę?! - zaśmiała się - Tak naprawdę nie jestem taka straszna jak mnie malują. W ogóle nie nadaję się na prefekta. Daję się "uprowadzać" i czasem sama z siebie robię sobie wolne od lekcji. Nie wiem co ja robię na tej posadzie. - pokręciła głową z niedowierzaniem.
[cóż są wakacje. może coś z tym? Spokojnie Shiki jest przyjazny XD]
- Nie przejmuję się. Gdybym się tak miała przejmować tym co sobie o mnie myślą to nie wychodziłabym z domu. - wywróciła oczami. Dopiła swoją colę i westchnęła głęboko usadawiając się wygodniej. Było jej teraz tak przyjemnie, że równie dobrze mogłaby się nie ruszać z miejsca do końca wieczoru.
Furuyama pożegnał się z osobą z którą rozmawiał i rozejrzał się po sali. Zauważył jednego ze swoich uczniów siedzącego samotnie, więc postanowił podejść.-Hej.-rzucił siadając.
- Uciekać... Zdecydowanie przed jej wysokością Aiko Yamato. Z nauczycieli chyba najbardziej przyjazny uczniom jest Shiki Furuyama, chociaż ja akurat z nim zbyt wiele nie rozmawiałam. A skandale szkolne... Hm. Chyba zbyt wiele ich w ostatnim czasie nie było, a przynajmniej ja sobie nie przypominam. - odpowiedziała z uśmiechem - No a jak było w Hogwarcie?! Tak po prawdzie to jestem bardzo ciekawa! W końcu tamta szkoła jest raczej lepiej znana wśród czarodziei niż Sakuran.
- już odchodzisz? - zagrzmiało w okolicy, co sprawiło, że chłopak stał w miejscu. Odwróciła się w jego stronę, przyglądając się mu spod przymrożonych oczach i oceniając. - korzystasz z wakacji śmiertelniku? - spytała zimno, likwidując ogniem rzeźby i przywracając je do stanu ciekłego.
-Nie smakuje ci?-zaśmiał się ale wziął od niego drinka.-Co tutaj robisz?-spytał z czystej ciekawości.
- Yamato. - poprawiła spokojnie - No tak. Słyszałam coś o tej rywalizacji... W Sakuranie aż tak bardzo tego nie widać. Wszystkie domy są do siebie raczej przyjaźnie nastawione. - pokiwała głową. Zerknęła na niego kiedy powiedział o kradzieżach. - Czyli to dlatego cię wyrzucili? - wydedukowała od razu.
-Rozumiem-powiedział i opróżnił kieliszek.-Masz jeszcze czas-wyszczerzył się.-Ale nie odpowiedziałeś mi co tu robisz.
Zmierzyła go krótko wzrokiem, zanim odpowiedziała.
- zastanówmy się - udała, że duma - oprócz polowania, czasem lubię popływać, pobawić się żywiołami jak teraz - sprawiła, ze w powietrzu wyczuć było można chłód, mimo wcześniejszego upału - no i czasem użeram się z uczniami, którzy ewidentnie nie wiedzą do czego służy regulamin szkolny i po co on w ogóle jest.
[sorka za wszelkie literówki ale komp. ewidentnie ma dziś zły dzień ;/]
-Nie, rozmawialiśmy tylko o tym jakie drinki są lepsze i gdzie można miło spędzić czas.-Pokręcił głową jakby węszył.-Może pójdziemy się przejść? Tutaj jest strasznie głośno i duszno.
- Nie zadzierać? Uch! To ja może już pójdę! - udała, że wstaje i ma zamiar sobie pójść, zaraz jednak opadła z powrotem na miejsce ze śmiechem - "Kłopotliwi uczniowie" mi nie straszni. Widziałam w życiu gorsze rzeczy. - posłała do niego oczko - Biblioteki w Hogwarcie nie widziałam, aczkolwiek bardzo chętnie bym w niej pobuszowała. Może mają więcej ksiąg o roślinach trujących niż tutaj.
-Nigdy nie mieliśmy okazji bliżej porozmawiać...-zaczął wkładając ręce do kieszeni.-Chodziłeś do Hogwartu prawda?
[Bu! Witam w Okamishi ;D Wątek?]
[luz ^^]
- a potem mój drogi, mają z tego same problemy - zjawiła się tuz przed nim i złapała za podbródek - chcesz się przekonać czym jestem, chłopcze? - odchyliła na bok głowę, udając że ja to interesuję.
- Zdarza mi się, ale bardzo rzadko. Raczej jestem panną idealną pod tym względem. - przyznała się z zawstydzonym uśmiechem - A co do ksiąg zakazanych to tutaj też mają całkiem sporo. Też kilka przeczytałam, ale nigdy mnie nie złapano. A obecnie udało mi się wynegocjować pozwolenie na zaglądanie do tego działu wedle uznania więc mogę się zagłębiać w lektury bez przeszkód. - uśmiechnęła się szeroko - Mam prawdziwą manię na punkcie roślin, szczególnie właśnie trujących, a o nich najwięcej jej w księgach zakazanych, dlatego tak mnie interesują.
-Uczyłem się tam...a potem tam uczyłem, ale mnie wywalili-zaśmiał się.-Zgadniesz za co?-nie dał chłopakowi dojść do słowa.-Za romans z uczniem. Wyobrażasz sobie? Za taką głupotę.
- Niebezpieczna, ale jakże fascynująca! W całym Sakuranie poza nauczycielem Zielarstwa nie ma chyba nikogo, kto wiedziałby na ich temat tyle co ja. - stwierdziła nieskromnie, ale akurat tym aspektem lubiła się chwalić. Uważała to bowiem za swoją dumę! - Co trzeba zrobić? Być wzorowym uczniem i nie sprawiać większych problemów na początek. A potem dużo czasu trzeba poświęcić na błagania, jęczenia i stękania jak bardzo chce się dostać to pozwolenie. - zachichotała - Ale spróbuj z Shikim. Myślę, że z nim pójdzie łatwiej niż z jakimkolwiek innym nauczycielem.
-Ach...Nie uważam tego za głupotę, kochałem go.-poprawił się szybo.-Po prostu uważam że to nie jest powód żeby mnie wywalać z pracy.
[O tak! Zacznij! :D Spotkanie w bibliotece? Widzę, że uwielbienie do czytania mamy wspólne. Ewentualnie Mekare prowadzi nieoficjalny handel eliksirami, jakimi tylko sobie ktoś zażyczy, tymi na kaca również. xD]
- Służę uprzejmie pomocą. - przytaknęła mu entuzjastycznie - Całkiem dobra jestem też z eliksirów, gdybyś nie miał do kogo się zwrócić. - zaoferowała się jeszcze. W końcu łączyła wiedzę z Zielarstwa i z Eliksirów tworząc bardzo niebezpieczne wywary na bazie roślin trujących. Wprost uwielbiała z nimi eksperymentować!
Objął go ramieniem-ja go broniłem...ale wiesz, skoro cię nie bronił, mało dla niego znaczyłeś. Ja wolałem stracić stołek, niż patrzeć jak Shou wywalają ze szkoły...biedny chłopak...i tak płakał jak odchodziłem.
- ooo .. czy to propozycja na przyszłość - zachichotała, ukazując przy tym kły - aż nie mogę się już doczekać. - westchnęła - wyglądasz smakowicie - mruknęła, co w tej ciszy, która zapadła, jej wypowiedz, wypadła dosyć głośno.
- Wszystko byłoby dobrze. Jak już mówiłam nie ma tutaj rywalizacji jak w Hogwarcie więc każdy uczeń raczej chętnie by ci pomógł. Bariery językowe nie są nie do przebycia. - poklepała go po ramieniu pocieszająco - Oczywiście, że są inne. Japonia ma własnych czarodziejów specjalizujących się w tym temacie, a oni swoje metody przyrządzania wywarów. Każdy jest inny. To normalne. Ale nie martw się. Podstawowe zasady się nie zmieniają.
-Oczywiście, że nie...ale dla niego to była tylko zabawa. Ale wiesz...mimo, że to boli, trzeba zapomnieć i iść dalej. Tego kwiatu jest pół światu.
- Shin - odetchnęła ciężko. - Przestraszyłeś mnie - powiedziała niby to z wyrzutem, odwracając się twarzą do kolegi z lekkim uśmiechem na ustach. - Już udało ci się zbajerować naszą przeuroczą bibliotekarkę? - zapytała, nie czekając nawet na odpowiedź, którą doskonale znała. Oczywistym było, że tak właśnie się stało, wszyscy ulegali jego urokowi. To niesprawiedliwe, pomyślała po raz setny.
- Musimy być cicho - powiedziała. - Zwinęłam klucze z biurka i nie powinno mnie tu być. Nie mam tak dobrze, jak ty - zmarszczyła zabawnie nos.
-To był ON? Ta świnia która na miejsce na randkę podała bar w którym ogląda się mecze? Borze zielony-Westchnął i przytulił chłopaka mocniej do siebie-Nie był ciebie wart.-zamruczał mu do ucha.
- Mieszkasz w Sakuranie? Och! Zapewne chcesz się przyzwyczaić do zamku, co? Ale gdybyś miał ochotę się stamtąd wyrwać to zapraszam do siebie do domu. Jest wystarczająco dużo miejsca. - pstryknęła go w nos. Osobiście uważała, że w Sakuranie jeszcze się nasiedzi. - Moja ulubiona rozrywka w szkole? - powtórzyła za nim przy okazji się zastanawiając - Chyba zajmowanie się roślinami w Cieplarniach. No i zaszywanie się w bibliotece.
Westchnęła tylko. No i nici z pożywienia. Te ciągłe pytania, zaczynały ją po prostu już irytować. Puściła jego podbródek, zbywając go milczeniem.
- po informację udaj się do waszej Biblioteki chłopcze...
-Zaproponował byśmy poszli jutro na randkę obejrzeć mecz, odmówiłem.-Uśmiechnął się.-Skąd to wiem? Hmm...powiedzmy, że mam 6 zmysł. Pasuje taka odpowiedź?
- Chcę zobaczyć, jak Aiko ulega twojemu urokowi osobistemu - uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna. - Już jako uczennica była nieznośna, a teraz - wzniosła oczy do nieba. - Teraz nawet nie mogę jej utrzeć nosa - westchnęła niepocieszona, sięgając po niewiarygodnie stare tomiszcze.
- Szukam recepty na nowy, ciekawy eliksir - wyjaśniła z błyskiem w oku. - Stare mi się znudziły. W prawdzie sprzedaż standardowych daje zupełnie niezły zarobek, ale mam ochotę się zabawić - wyszczerzyła się radośnie. - A ty?
- yare, yare.. no proszę jakie to cwane się ostatnio zrobiła - posłała w jego stronę mordercze spojrzenie - może i coś w tym jest, ale książki cię nie zjedzą ani nie zabiją.
-Widzisz jakie prosie? Tylko jedno mu w głowie.-zamyślił się na chwilę.-Usiądziemy? Niebo nocą nad morzem jest przepiękne...-I nie czekając na odpowiedź usiadł na piasku i poklepał miejsce blisko siebie.
Pokiwał głową-Jest tak miło, można porozmawiać.-położył się.-I te gwiazdy...dzisiaj tak jasno świecą...
Gapiła się na niego bez słowa.
- chyba się nawdychałeś za dużo kurzu - skomentowała złośliwie, siadając w powietrzu i unosząc się tuz po za zasięgiem jego rąk - skąd w ogóle pomysł, że jestem wampirem? Może jestem duchem, bądź wilkołakiem... - podniosła jedną brew wyżej.
-Masz rację...najbardziej zmienni i nieprzewidywalni są ludzie-urwał.-OK! koniec tych smętnych tematów!-zawołał.-Lubisz pływać?
- To BĘDZIE zabawne - sprostowała, spoglądając na niego sugestywnie. - Może szukając różnic, natknąłeś się na coś, co pomogłoby nam znaleźć warty uwagi eliksir? Jestem ciekawa, czego was tam uczyli w tym Hogwarcie - przyznała, sięgając kolejną pokrytą warstwą kurzu książkę. - Składniki do tych eliksirów nie tak łatwo zdobyć - mruknęła, czytając spis treści. - Wszystkie są w prywatnej kolekcji naszej wspaniałej pani profesor. A może ją też już oczarowałeś? - zapytała, posyłając mu szelmowski uśmiech.
- coś takiego. Patrzcie no. Jednak coś tam wiesz - zakpiła z niego. - To i tak dużo.. Zresztą to był uśmiech.
Wstał-wszystko w zasadzie, a najbardziej to lubię wcinać belgijskie czekoladki. A najbardziej to nie lubię jak ktoś się do mnie zwraca per "pan".-zdjął koszulę ukazując okropne blizny na plecach i wbiegł do morza.
Zanurkował po chwili wyłaniając się przed chłopakiem. Złapał go i podniósł.-Nigdy więcej tego nie rób. Koty tego nie lubią.-zaśmiał się i chlusnął mu wodą w twarz.-Jak się nazywam i jak masz się do mnie zwracać?-Spytał wciąż pamiętając niedawne "pan".
- milusi - skomentowała, a gdy się odwracał zmieniła się na chwilę we mgłę - a czy ja pozwoliłam jedzonku odejść? - spytała go, chwytając za nadgarstki jedna ręka a druga odchylając jego głowę - ktoś tu ewidentnie chciał się dowiedzieć jak to jest... - syknęła mu do ucha, momentalnie się w niego wgryzając i tępiąc ból po wkłuciu.
-Błąd! Żaden "pan", nie jestem aż tak stary!-Chlusnął go-Shin-chan, popraw się.
-Znowu błąd kochanie, przestań się ze mną droczyć i się popraw.-uśmiechnął się. Zdecydowanie nie lubił słowa "pan", postarzało go.
"Widzę, że jedzonko się stawia.."- zachichotała mu w umyśle, przy okazji robiąc mały przegląd jego krótkiego życia. - Jego nudne masz życie... -skomentowała, kończąc posilanie. - no w nagrodę dostaniesz swoją odpowiedz... a właściwie już dostałeś. Dodam, że lasy które okalają szkołę należą do mnie - uśmiechnęła się, oblizując wargi i pozwalając mu na chwilę odpocząć - radzę ci zabierać coś ze sobą mój drogi.. najlepiej dużo cukru -poradziła.
Zaśmiał się.-Brawo...tak nie lubię, czuję się wtedy stary-mruknął. Zadowolony z siebie w końcu postawił chłopaka w wodzie.
-Oczu nie mam.-zaśmiał się.-To jest jedna z tych rzeczy których nie można zmienić będąc metamorfomagiem.-zanurzył się tak, że było widać tylko głowę.
- dla siebie kochany. W tym lesie mieszkają tez inne istoty. Chyba chcesz być sprawny i przytomny w walce - powątpiewała w to, ale nie raczyła mu tego powiedzieć - nie żeby cukier miał ci w tym pomóc - zachichotała - pomaga na osłabienie - poinformowała łaskawie. Zamilkła na chwilę rozkoszując się jeszcze smakiem jego krwi - Biblioteka nie kłamie.. nigdy w niej nie umieszczona tej informacji - powiedziała chłodno przyglądając się jego minie złotymi oczami.
-kiedyś chciałem zaimponować dziewczynie i potem nie dało się tego odwrócić...-spojrzał na niego.-Przez moją obecność?-dopytywał się.
-Podoba.To jest częścią mnie.-podpłynął bliżej chłopaka.-odpowiedz na pytanie.-nie dawał za wygraną.
- nie jesteś pierwszy, który mi o tym mówi - uśmiechnięta kontynuowała dalej - najedzona? tak jakby, ale ja nie potrzebuję wiele.. a ty i tak się trzymasz - zlustrowała go wzrokiem - naprawdę... - westchnęła
Zastrzygł uszami.-Odpowiedz na pytanie.-nieugięcie pytał dalej. Nie lubił takich niewyjaśnionych zdań.
Wynurzył go-Ale ja chcę.-po protu musiał wiedzieć i koniec.-Nie toleruję braku odpowiedzi.
- czemu nie ...lubię patrzeć jak jedzonko jest dobrze odżywione - liznęła sobie wargi a reszty nie skomentowała bo i po co ? - nie przeszkadzaj sobie ... Shin. - dodała, rozglądając się za konarem. Gdy już go zauważyła, podleciała do niego i usiadła na ziemi, opierając plecy.
-Co ci szkodzi powiedzieć?-spytał.-Skoro to wypowiedziałeś, coś musi znaczyć, więc mi to po prostu wyjaśnij.-uśmiechnął się zachęcająco.
- nimfy nikogo nie gryzą.. - wygięła usta w coś na kształt uśmiechu - jestem Selene - przedstawiła się w końcu.
[czyżby nocny marek? xD]
Uśmiechnął się po nosem. Dogonił chłopaka, pocałował go, złapał swoja koszulę i ruszył do przodu. Był ciekaw co będzie dalej. Nie był detektywem, nie wiedział co siedzi w jego głowie.
[niee.. ależ skąd lubię z kimś gadać o tej porze no i pomysły mi wpadają xD oj tam ja tam ostatnio to śpię aż 3 h ^^]
- no chyba, że są złośliwie - zaczęła polemizować - jeśli je wkurzysz .. jeśli wiesz o co chodzi - patrzyła na niego jak je, wachlując się lewym skrzydłem
-Co nam mogą zrobić w wakacje?-spytał nie odwracając się.-Wtedy nikt by nic nie wiedział gdyby nie to, że zobaczyli że całuję go na szczęście przed meczem.-mruknął.
[hihi ^^ oczywiście moja droga ...]
- owszem ..ale może mi coś więcej opowiesz? - zainteresowała się lekko
-A, jeszcze jedno...jak wpadliście?-tym razem się odwrócił i popatrzył na chłopaka przenikliwym wzrokiem.
[toż ja nic nie mówię ^^]
- skromny aż do przesady... - skomentowała tylko
- o co chodzi Xanderze? - spytała swego strażnika, na chwilę przed tym nim się pojawił.
- Pani... jesteś potrzebna na dworze...
- znowu? - przewróciła oczami - już idę, możesz odejść. - przykazała - no cóż, chyba na tym zakończymy naszą pogawędkę Shin i tak z chęcią wysłucham tej historii - poinformowała go, machając na pożegnanie. Potem znikła zostawiając go samego.
[powodzenia ^^]
-Dobrze zrobiłeś-szepnął podchodząc bliżej.-A on jest po prosty świnią.-chyba zaczynał lubić to słówko. Idealnie określało niektóre osoby.-A puki co, niech te wakacje będą dla nas próbą...
[hehe taa ^^]
Odwrócił się i ruszył w kierunku hotelu. Koleina rzecz która go ciekawiła to to czy chłopak pójdzie za nim. Nie chciał mu niczego narzucać więc się nie odzywał.
-A może...Może wpadniesz do mojego pokoju? Odstąpię ci łóżko jakby co.-uśmiechnął się.
-Spokojne Hiro też wcześnie wstawał i mnie męczył. Ale wybór zostawiam tobie.-i ruszył dalej.
Zmarszczyła zabawnie nos i rozmasowała go lekko dłonią.
- Naprawdę serdecznie zapraszam. Miejsca jest dość. - zapewniła. Właściwie gdyby się uparła to mogłaby do siebie zaprosić cały rocznik. Była ciekawa, co chłopak powie na widok willi, która z powodzeniem mogłaby uchodzić za miniaturkę zamku, ale też i trochę się jego opinii bała. Cóż. Przynajmniej nie będzie nudo, kiedy przyjedzie!
- Może być - skinęła głową. - Znam na pamięć rozkład pomieszczenia, więc nie wystawię na próbę twojej elokwencji - uśmiechnęła się szeroko, po czym zerknęła na zapisany drobno brulion. - Belladonna? - mruknęła zdziwiona. - To wygląda, jak niesamowicie stary przepis na maść czarownic używaną jeszcze w trzynasty wieku, a może wcześniej - stwierdziła, wodząc palcem po linijkach tekstu. - Szkoda tylko, że po wszystkim straszliwie boli głowa - skrzywiła się nieznacznie. - Ale to - dźgnęła palcem następną stronę - to wygląda interesująco - powiedziała powoli. - Nigdy nie chciałeś wiedzieć, jak to jest być wampirem, choćby tylko przez godzinę, tak jest tutaj napisane?
Kolejnego dnia, miała oficjalnie rozpocząć trening swojej najmłodszej córki, do którego musiała się przygotować. Dlatego też po spotkaniu z tym dzieciakiem, poszła na szczególne polowanie, dzięki któremu łatwiej będzie mogła się dostosować.
---
Poleciały w umówione miejsce koło groty, w najgłębszych częściach lasu. Służba kończyła zabezpieczać 5 km sześciennych powierzchni wokół nich a one same były w trakcie wstępnej ceremonii otwarcia mocy.
- To od razu mogę ci powiedzieć, że to kwestia tego "tak gościnna". - zaśmiała się i puściła do niego oczko - Zastanów się, ale naprawdę najserdeczniej zapraszam! W domu bywa nudno... Zawsze to lepiej mieć pod ręką kogoś w swoim wieku! - zauważyła z wesołym błyskiem w oku.
-mój były chłopak.-mruknął i uśmiechnął się do chłopaka.
- Za to ja bym chciała - westchnęła rozmarzona. - Ale nie mogę próbować tego na sobie - stwierdziła zaraz całkiem trzeźwo. - Gdyby coś nie wyszło - urwała nagle, zmieniając wątek. - Myślisz, że można to testować na... no nie wiem, choćby szczurach?
- Ja już się na tą szkołę napatrzyłam. Nie ma takiego korytarza, której bym w niej nie znała. Mapę możemy opracować u mnie w domu. Tam przynajmniej nikt niepowołany nas nie przyłapie. - stwierdziła przytomnie. W Sakuranie podobnie jak i w Hogwarcie nie znać było praktycznie prywatności. Ściany miały uszy. Nigdy nie wiadomo, kto mógł się nawinąć, nawet na wakacjach!
[sa nee... ^^ jaka reakcja xD miał być wątek... hehe]
- Sayaka !!! skup się dziewczyno - poleciła chłodno wampirzyca
- mamo.. ja naprawdę się staram...
- niedługo twoja ceremonia przejścia a ty się obijasz - fuknęła - o co chodzi? - spytała się wampira, który się przed nimi zjawił
- mamy informację, że po tej części lasu przechodził człowiek
Podniosła tylko brew.
- to świetnie... miejcie na niego oko. Saya jeszcze raz !! - poleciła zła, ze jej przerwano tak ważne zajęcie...
- To uwierz. Spędziłam w tej szkole trochę lat. A z uprawnieniami prefekta mogłam się wałęsać szkołą i po nocach więc sam rozumiesz... Miałam trochę więcej czasu na przeszpiegi niż inni uczniowie. - wystawiła do niego język niczym pięciolatka.
- No dobrze, dobrze. Pójdźmy na kompromis. W takim razie widziałam większość korytarzy. Na ich bazie sporządzimy mapę, a jeśli odkryjemy jakieś nowe to naszą mapę tylko uaktualnimy. Czy teraz jest w porządku? - wywróciła oczami z rozbawieniem wymalowanym na twarzy.
-byliśmy kumplami, najlepszymi, jeszcze w hogwarcie. parą nie byliśmy zbyt długo-weszli do hotelu.
- Już nic nie mówię! - uniosła dłonie do góry w obronnym geście i posłała mu uśmiech.
Opuściła ręce i przekrzywiła głowę przyglądając mu się przez moment.
- Masz dziewczynę? - zainteresowała się, bowiem Kyoko była istotą nader nieprzewidywalną. Czasem czerwieniła się przy byle okazji jak dorodny buraczek (szczególnie gdy rozmowa schodziła na takie tory) a czasem wprost przeciwnie, wykazywała niezdrowe zaciekawienie i praktycznie zero zażenowania, jak w tym przypadku.
[no cóż czasem pisanie dalszej części wątków to improwizacja xD]
- zatrzymaj się !!! - rozkazała mu w ciszy, która zapadła wokół niego, gdyż żadne stworzenie nie śmiało oddychać, przed furia która nadchodziła z północnej strony - masz mały problem kochasiu.... - napłynęły znikąd słowa, od których chłopaka przenikał zimny dreszcz. Pojawiła się tuż przy zwłokach swego podwładnego, wypowiadając kilka starożytnych słów. Tak zapomnianych, że tylko pradawni je byli w stanie spamiętać. - wstań Tin ... - powiedziała do wampira, który "odżył" - nie popisałeś się ..
- Pani.. ja ... - zmroziła go wzrokiem
- co gorsza przerwałeś ceremonię ... - odchyliła mu głowę, by widzieć jego oczy. - masz coś na swoje usprawiedliwienie - spytała go tonem, który nie świadczył mu czegoś lepszego od tego, co może go jeszcze spotkać.
- ja.. j-ja... nie zauważyłem go ... - podniosła obie brwi - wybacz mi ... pani..
- miałeś tylko pilnować tego dzieciaka - warknęła rozwścieczona - a nie ... - wzrok jej się zamglił na moment - pożywić się nim... - dotknęła tylko jego policzka a on już się zwijał z bólu - Xander, zamknąć go w celi na 500 lat .. może to go czegoś nauczy
- tak jest, Pani - zabrał nieszczęśnika pod pachę, by chwilę później zniknąć im z oczu
- Amelio.. jak jej idzie..? - zwróciła się do innej.
-On już tu nie uczy...-w zasadzie sam nie wiedział co się z nim działo. Ale cóż taką miał pracę. W końcu był łowcą wampirów.-Ale zostawmy takie tematy.-weszli do pokoju.
[nie szkodzi przecież! :)]
Zaśmiała się na jego pytanie.
- Nie. Twoja jakże urodziwa osoba musi mi wybaczyć, ale moje serce jest już zajęte. - oznajmiła przesadnie teatralnym tonem, co oczywiście zrobiła specjalnie - Tak pytam, bo jesteś naprawdę przystojny i z pewnością popularny wśród dziewcząt. Stąd moje zainteresowanie czy którejś udało się skraść twe serce dla siebie. - zachichotała.
-daję ci wolną rękę.-chwycił jakieś spodenki z łózka i poszedł do łazienki.
- Żebyś ty komuś do stóp czasem nie padł. - stwierdziła odrobinę zgryźliwie i zaraz się zaśmiała. Przysunęła się do niego i oparła łokieć na jego ramieniu.
- Zażądałabym od ciebie przysięgi, że nikomu nie powiesz kto mnie sobie owinął wokół palca - zaczęła konspiracyjnym szeptem zakładając nogę na nogę - ale i tak wie już o tym chyba cały Sakuran więc nie będę robić tajemnicy. - wyszczerzyła się - Tomohisa Ishiwara. - wyjawiła mu nieskrępowana. Na moment zapadło milczenie, które jednak ona przerwała.
- Z jednej strony szkoda, że mam już kogoś na oku. Usidlenie przystojnego faceta, który może mieć każdą nigdy nie jest łatwe. Dlatego gdyby nie było Tomohisy to pewnie wzięłabym sobie za punkt honoru poderwanie cię. - zaśmiała się.
[moja wyobraźnia mnie ponosi .. no i za bardzo się zżyłam się już ze swoją postacią xD]
- yare, yare... - powiedziała tylko tyle, zjawiając się tuz przed nim i przyszpilając go do ziemi - kogóż my tu mamy ... - podniosła mu głowę, by spojrzeć na niego złotymi oczami - przerwałeś mi coś bardzo ważnego, chłopcze... - syknęła zła - obrona to ważna rzecz.. ale brak ci odpowiednich zasad .... - fuknęła.
Shiki spał sobie smacznie na kanapie. Śnił jakiś piękny sen. Gdy nagle nadeszła godzina pobudki jego małego gościa.
- Na razie nie ma się CO psuć, bo nie jesteśmy razem. To... Hm... Można by to nazwać wolnym związkiem. - wzniosła oczy ku niebu. Jakże to głupio brzmiało! - Profesorki, ha? A więc to takie z ciebie ziółko? - pogroziła mu palcem - No i się wydało! Wszystko jasne! - udała śmiertelną powagę, zaraz jednak chichocząc zawzięcie.
Pacnęła się otwartą dłonią w czoło i przejechała nią po całej twarzy.
- To nie na takiej zasadzie działa. - mruknęła teraz już odrobinę skrępowana. Dorobiła się nawet dorodnych rumieńców na policzkach. - Nie jesteśmy razem, ale nie przyszło by mi do głowy, żeby próbować z kimś innym... A co do niego to też do niczego więcej nie doszło. I na razie się nie zanosi. - wyznała z zażenowaniem. Akurat z tym nie należało się spieszyć. Byli młodzi i mieli czas, czyż nie tak?
- To jest... Dość skomplikowane! - odparła w końcu. Nie bardzo wiedziała jak mu to wytłumaczyć. Nie zdążyła jednak dodać nic więcej, bo przy stoliku pojawił się mężczyzna w średnim wieku odziany od stóp do głów w czerń. Mimo półmroku panującego w lokalu miał też czarne okulary. W ogóle wyglądał jak żywcem wyrwany z amerykańskiego filmu z udziałem agentów FBI. Odchrząknął głośno zwracając tym samym na siebie uwagę.
- Szanowny ojciec wysłał mnie, abym przywiózł panienkę do domu. - wyrecytował jakby odrobinę podenerwowany. Kyoko zmarszczyła brwi.
- Coś się stało Iwata-san? - przyglądała się mężczyźnie podejrzliwie.
- Nie wiem dokładnie o co chodzi, nie godzi się wtrącać w prywatne sprawy pracodawców, ale sprawa dotyczy zdaje się matki panienki. - wyjaśnił odrobinę złowieszczym tonem. Dziewczyna od razu poderwała się na równe nogi.
- To na co jeszcze czekamy?! - ponagliła. Mężczyzna wyszedł przodem, a Kamiyama spojrzała na Shin'a. - Ty też chodź! - zadecydowała chwytając go za rękę i ciągnąc za sobą do czarnego BMW czekającego już przed klubem. Wsiadła pierwsza pociągając chłopaka za sobą. Ruszyli od razu w kierunku domu dziewczyny.
- Oj nie marudź! - zarządziła. Akurat teraz nastrój do żartów jej przeszedł, a zła Kyoko to koszmarnie nieprzyjemna Kyoko.
I tak postawiła na swoim i tak.
Niedługo potem byli znaleźli się już w dużej willi mogącej z łatwością uchodzić za miniaturkę zamku, która była ni mniej ni więcej tylko domem dziewczyny. Zostali zaprowadzeni do sypialni jej matki, gdzie kobieta leżała na łóżku trawiona gorączką. Dziwne! Żeby rozpaliło ją tak bardzo w ciągu zaledwie kilku godzin nieobecności córki!
Ojciec Kyo, który czuwał dotychczas przy małżonce od razu doskoczył do swego jedynego dziecka. Naprędce przywitał się też z Sawadą nie mając jednak czasu na poświęcenie mu więcej uwagi niż to było absolutnie konieczne.
Kyoko zmarszczyła brwi podchodząc do łóżka. Przyglądnęła się kobiecie podejrzliwie.
- Przyznaj się! Wypiłaś zawartość tego kryształowego flakonika z barku, prawda?! - oskarżyła ją.
- No tak, ale to miało być tylko lekarstwo na ból głowy... - próbowała się bronić.
- Och mamo! Dobrze wiesz, że to tylko wymówka dla naszych służących! - fuknęła poirytowana - Tato! Gdzie jest mój kociołek?! - zwróciła się teraz w stronę dostojnego, starszego mężczyzny, który szybko odpowiedział zezłoszczonej córce.
- Chodź Shin! - mruknęła wściekle chwytając go za nadgarstek i ciągnąc do piwnic domu, gdzie w ukrytym korytarzu znajdowała się jej "pracownia".
[polecam się na przyszłość XD *mruga*]
- możliwe - pogłaskała go policzku - ja? i pilnowanie? - ta myśl ja ubawiła - wiesz.. z tym to różnie bywa, zwłaszcza gdy kogoś głód przyciśnie. Co tutaj robisz, Shin? - spytała w końcu.
- Podejrzany! - prychnęła - Nafaszerowała się chyba najbardziej trującą mieszanką jaką stworzyłam! - wrzasnęła naprawdę zła - Nie chcę wiedzieć czym ją nafaszerowali, żeby do tej pory utrzymać ją przy życiu, ale czasu nie ma wiele. - mruknęła już ciszej dodając kolejną porcję ziół leczniczych oraz innych, nieco bardziej podejrzanych składników roślinnych.
- zapuściłeś się dosyć daleko od głównych szlaków. Bardzo daleko... - zjechała palcem niżej, zatrzymując wzrok trochę dłużej na jego tętnicy, zanim wróciła do jego oczu - z zasady nie wolno przebywać w całym lesie a w szczególności w nocy. Spytaj gajowego lub zajrzyj do regulaminu, bądź nawet i zapytaj prefektów. - odpowiedziała sucho.
Przyglądała się jego poczynaniom lekko ubawiona.
- owszem, macie wakacje - mruknęła - ale regulamin to regulamin. Ah ta dzisiejsza młodzież - przewróciła oczami - ależ jest pod kontrolą, dziecko. Sama dokładnie wiem co tam w tej chwili się dzieję - uśmiechnęła się dumna, że rytuał się powoli kończy - zresztą już nie długo będzie po wszystkim. "na całe szczęście" - dodała sobie w myślach. - Shin.. - spojrzała na rękę, która ja trzymała - może byś mnie już puścił co...?
- nawet turyści powinni być przygotowani, na wszelkie ewentualności - westchnęła na jego dalsza wypowiedz - nie przeszkadzasz mi...
[ mam ubaw ... w twoim zdaniu "Mam wakacje i bla bla.." przeczytałam: "Mam wakacje i jestem myszą" xD ]
[owszem ..mam dzis zwariowany dzien xDD no wiesz ...]
- oczywiście - raczyła go pochwalić - zgubiło go za to co innego... - na twarzy przemknął gniew
- To jedyny niebezpieczny flakonik, który nie był schowany. Zresztą matka dobrze o tym wiedziała! Co jej strzeliło do głowy to ja nie wiem... Uch! Ależ jestem na nią zła! - zmarszczyła groźnie brwi i zamieszała w kociołku po raz ostatni. Przelała część eliksiru do malutkiego flakoniku i dała znak chłopakowi, żeby poszedł za nią. W korytarzu wręczyła eliksir ojcu, który szedł im na spotkanie. Sama nie miała ochoty teraz oglądać nieodpowiedzialnej mamy. Naburmuszona pociągnęła zatem Sawadę do swojego pokoju utrzymanego w tonacjach zieleni.
- Rozgość się. - mruknęła samej siadając w jednym z foteli w kącie pokoju.
Furuyama mamrotał coś przez sen. Ale spał tak mocno że nie nie było w stanie go obudzić.
[Mogę ładnie prosić o wątek? ^^]
- Łatwo odstępujesz mi tę wątpliwą przyjemność wyeliminowania potencjalnego wroga, że tak to ujmę - zauważyła, przyglądając mu się wnikliwie. - Tylko nie rób sobie nadziei, najpewniej przeżyje. Jestem dobra w tym co robię - dodała, nadal studiując jego twarz. - Kim jest nasz królik doświadczalny?
[dobrze ^ ^ to ja zacznę ^ ^]
Chris wędrował samotnie alejką z akustykiem zarzuconym przez ramię. szukał jakiegoś miłego miejsca aby poćwiczyć. W końcu znalazł jakieś miłe drzewko przy którym siedział Shin coś rysując. Usiadł obok.
-Nie będzie ci przeszkadzać jeśli tu pogram?-spytał niepewnie.
[ Dobrze, ot co. >3< Autorka Kamome przybywa tutaj z prośbą o wątek! Czyżby była Pani chętna ? ^^'' ]
- No wiesz?! - oburzyła się. Wstała z miejsca i podeszła do niego siadając obok. Wzięła trzy głębokie oddechy. - Nieeeee iiiiidź. - przeciągnęła robiąc minę a'la kot ze Shreka i trzepocząc niewinnie rzęsami - Będzie nudno jak sobie pójdziesz. - oznajmiła wszem i wobec tonem małego niezadowolonego dziecka. Złość na bezmyślność matki zaczęła jej odrobinę przechodzić. Znów wracał jej dobry humor.
Przysunęła się do niego bliżej, podnosząc głowę.
- nie panowanie nad własnym głodem - łaskawie powiedziała - zwłaszcza, ze do młodych nie należy...
Usiadł i rozłożył się z gitarą. Śliczny idealnie biały akustyk. Brat niedawno mu przysłał.-Masz jakąś ulubioną piosenkę?-Spytał dostrajając gitarę.
[ Nani? o-o ' Co wy dzisiaj macie z tym bólem głowy i innymi sprawami? Czy to jakaś zmowa , czy jak? Ja oczywiście nie mam nic przeciwko przed zaczęciem przeze mnie wątku . Podaj dowolne miejsce spotkania , a ja coś wymyślę. x3 ]
Furuyama spał w najlepsze. Miało się wrażenie, ze choćby AC/DC nagle zaczęło grać w pokoju on i tak nadal by spał. Jednak nagle zrobiło mu się strasznie zimno. Otworzył lekko oczy i stwierdziwszy, ze jest już późno wstał z kanapy. Wyciągnął obolałe mięśnie i podszedł do stolika na którym leżał rysunek przedstawiający jego w czasie snu.-No dobra...ale gdzie jest autor?-Wyszedł i usłyszał hałas dobiegający z pokoju obok.
- Zostawisz mnie tu. - wydęła wargę z niezadowoleniem. W między czasie do pokoju wpadła pokojówka z zapytaniem czy niczego im nie potrzeba. W rozmowie wyszło na jaw, że w barku znajdowały się dwa identyczne i do tego niepodpisane kryształowe flakoniki. Matka najwyraźniej sięgnęła po niewłaściwy i zamiast wyleczyć się z boleści tylko bardziej się struła. Cóż. Przynajmniej Kyoko wiedziała, że nie zrobiła tego z czystej bezmyślności a jedynie przez nieuwagę i zbieg okoliczności. Kiedy pokojówka wyszła zwróciła się do Shina.
- To kiedy się ciebie spodziewać na wizytę? Czy może to ja się mam najpierw pofatygować do Sakuranu? - posłała mu uśmiech.
- panowanie nad pragnieniami ... - musnęła palcem jego usta - są zależne, mój drogi, od pewnego wieku. On jest jeszcze za młody na to, ale siedzenie w celi dobrze mu zrobi - zachichotała złośliwie - ty i szkolenie? - popatrzyła powątpiewająco,lustrując jego sylwetkę - co taki dzieciak jak ty może wymyśle. Co najwyżej możesz się stać darmowym, szybkim drinkiem .. - na twarzy przemknął jej lekki grymas.
[ No dobrze. qwq Ale to ja jutro zacznę wątek, ponieważ teraz idę spać. ^^ ]
-Przepraszaaaam!-zawołał waląc w drzwi. Wyjął różdżkę i szybkim zaklęciem je otworzył-ale mnie pan obudził.-dokończył z zabójczym uśmiechem.
-Znasz Nirvane?-zapytał i nie czekając na odpowiedź rozpoczął "Come as you are". Jego palce lekko szarpały struny. Fingerstyle, kiedyś zobaczył jak ktoś nim gra. Aż w końcu i on ćwiczył tak długo aż w końcu pokochał ten styl całym sobą.
- oo.. czyżbyś kwestionował moje "sposoby" wychowawcze? - spytała sucho - "długoletnia" ? - skrzywiła pogardliwie usta - ah taa dzisiejsza młodzież... skąd ci do głowy w ogóle przyszło Shin? może jestem nowa i tez się dopiero uczę - złapała go za gardło i przyciągnęła do siebie - jak zwykle żywotny.. - skomentowała jego reakcje na lekki ucisk szyi i przyspieszony oddech.
[to zacznę od razu następny wątek jak coś ^^]
Zgodnie z ustaleniami wysłała mu sowę jak tylko matka wykurowała się już z objawów choroby i eliksiru, którym dodatkowo się struła.
Kyoko zatem z czystym sercem mogła spotkać się z Shinem i bardzo się z tego powodu cieszyła. Ostatnie dni wyjątkowo jej się dłużyły i były niesamowicie nudne.
Spotkać mieli się pod Tokyo Tower. To bardzo dobry punkt orientacyjny. Dziewczyna już była na miejscu i przestąpywała z nudów z nogi na nogę.
[ na co wy - ludzie - skazujecie moją biedną Kamome. DX ] Rzadko. Naprawdę rzadko wybierała się na basen, a szczególnie w miejsca, gdzie publicznie trzeba było pokazywać aż tyle swojego nagiego ciała. Jednak teraz, kiedy w pewien sposób przechodziła przemianę postanowiła, że skorzysta z wolnego czasu i wybierze się na basen. Spakowała wszystkie potrzebne rzeczy, po czym z lekkim westchnięciem udała się w stronę tego miejsca. Miała skrytą nadzieję, że kiedy tam dotrze nie będzie wielu ludzi, bo chciała małymi, powolnymi kroczkami stawać się bardziej śmialsza, co do pokazywania swojego ciała. ; Kiedy zbliżała się do budynku basenu okazało się, że jej nadzieje poszły na nic. Ludzi może nie było aż tak wielu, żeby nie można było się pomieścić w basenie, ale w każdym razie nie była to taka liczba, jaką dziewczyna sobie wyobrażała. No nic, jeśli już tutaj przyszła to nie może się cofnąć. Ruszyła w takim razie w stronę szatni.
- Nauczyciel w Hogwarcie powiadasz... - zastanowiła się przez chwilę. - Chętnie wybiorę się na wycieczkę, jeżeli zgodzisz się zostać moim przewodnikiem - oznajmiła z błyskiem w oku. - Zakładam, że wiesz, jak dostać się do tamtejszej szkoły?
- Wręcz usychałam z tęsknoty! Och jak to dobrze, że już jesteś! - stwierdziła teatralnym gestem łapiąc się za serce. Zaraz jednak zaśmiała się donośnie. - Hmmm... Kawa. - zdecydowała chwytając go pod ramię z szerokim uśmiechem.
-Oczywiście już idziemy.-szepnął do chłopaka a na odchodne walnął napastnika w twarz.
Spojrzał na niego błyszczącymi oczyma. Jego zarumienione policzki mówiły same za siebie. Oczywiście, ze miał parę swoich kawałków, ale nikomu ich nie grał.-A...Ale po...po co? Nie...nie podoba ci się to? Znam inne...-zaczął się jąkać i nerwowo głaskać gitarę.
- Ja też nie, ale to świetna okazja, żeby to nadrobić! - ucieszyła się na samą myśl. Nie ma to jak przetestowanie nowej kawiarni w miłym towarzystwie! O! A przynajmniej z takiego założenia wychodziła Kyoko.
[kurcze no .. ale ma wzięcie *marzy sobie* załóżmy fanklub Seleny oh yeah ^^]
Przyjrzała mu swoimi wampirzymi oczami.
- nawet nie wiesz o czym w tej chwili mówisz - zrobiło jej się nie dobrze - zejdź z moich kolan. Nie jestem twoją przyjaciółką.. - warknęła słabo, odpychając jego rękę.
- "mamo.. ale my jesteśmy głodni.." - usłyszała telepatyczny przekaz swoich nienarodzonych dzieci - "daj nam..."
-Ty to narysowałeś no nie?-wskazał na rysunek i zadał głupie pytanie, ale po prostu chciał rozładować atmosferę.
Mimo, iż chłopak zapewnił ją, że nie zje jej to ona oczywiście miała na ten temat całkiem odmienne zdanie. Odsunęła się trochę, a na jej policzki wstąpiły delikatne rumieńce. Dojrze, że była prawie naga to jeszcze oczywiście musiał zagadać do niej osobnik płci męskiej. A na domiar złego.. Przecież to był uczeń Sakuranu! A ona także się tam uczyła. Gorzej już chyba być nie mogło. Jednak ona postanowiła, że już nie będzie uciekać przed innymi i musiała stawić czoła temu.
- K.. Konnichiwa. - odpowiedziała drżącym głosem i tak cicho, jakby w nadzei, że ten jej nie usłyszy.
-Rysujesz mnie? Nie rysuj!-krzyknął-Ja się nie nadaję, ja...-i już miał powiedzieć "jestem ohydny", ale zamiast tego spuścił wzrok.-I oddaj mi gitarę...
- nie musiałeś ... powiedział mi to twój ton - a mówiąc to przemieściła się kawałek dalej, zostawiając go tam gdzie był, by się zmienić.
- "nie hałasujcie mi tam.. idę przecież, głodomory..." - właśnie zwietrzyła jelenia i poleciała w tamtym kierunku.
-Widzisz, taki jestem "niemrawy" kiedy śpię.-zaśmiał się.-A tak serio, to jest świetny...masz talent.
[ kurcze no .. ja żartowałam no xD]
Przysunęła się z krzesłem tak blisko niego jak tylko się dało. Szyba czy nie... Zbyt duże wysokości nigdy nie wzbudzały w niej szczególnego entuzjazmu. Owszem lubiła oglądać wszystko "z góry", ale tylko kiedy miała kogoś przy sobie. Dlatego też tak bardzo przysunęła się teraz do Shina. Jakoś czuła się dzięki temu bezpieczniej.
- Mhm... W istocie niesamowite. - przytaknęła.
-Nie rysuj mnie-powtórzył.-I'm not handsome, I'm hideous...-szepnął po angielsku, nie był pewien czy chłopak zrozumie, ale tak mu było łatwiej to powiedzieć.
[grr.. jesteś okropna no ^^ ... kochać? yy to takie trudne słowo ... kto kogo niby kocha.?]
Raczyła się właśnie druga sarną, gdy ze swojej lewej strony wyczuła, że ktoś się w tym kierunku zbliża.. Zbytnio się tym nie przejęła, bo chłeptała ostatnie litry krwi z ledwie wyczuwalnego tętna zwierzyny.
[btw. info.: ona była jedna xD i "jeszcze" jest w ciąży co trwa z reguły "miesiąc" ;p]
[ hmm..zastanówmy sie ... nie ^^ ale okropność mamy we krwi.]
Zwróciła się w końcu w tamta stronę, wąchając powietrze. Rozpostarła swoje skrzydła, bo chciała zobaczyć przy okazji czy pióra nie ubrudziła. Czyszczenie ich bywa uciążliwe. Całe szczęście, że nie są to typowe skrzydła każdego wampira.
- Pani !! - usłyszała i przed nią przybyło kilkoro z chmary - szukaliśmy cię ...
Syknęła krótko na nich.
- Nie powinnaś oddalać się z zamku w tym stanie.
Powiedziała do nich coś w martwym języku, mierząc ich tylko wzrokiem, ale i tak zrozumieli jej przekaz - prosimy cię byś wróciła, niedługo nastąpi twoje zejście ... - "rozmowa" toczyła się dalej... bla bla bla...
[yyy cofnij i wróć.. czego nie rozumiemy? ostatniego? no dobra to oświecam.. otóż gdy Selka jest w "stanie" bywa czasem nieprzewidywalna i wtedy musi mieć "niańki" hehe i właśnie wtedy wyczuła, że strażnicy ja szukają. A jeśli chodzi o skrzydła to są one jakby węższe od reszty wampirzych skrzydeł w postaci właściwej, co jest wyrazem jej statusu w hierarchii xD jeszcze coś wytłumaczyć? ;)]
- Powiedzmy, że... Nieszczególnie przepadam za zbyt dużymi wysokościami. - wyjaśniła z lekkim rumieńcem zażenowania - Ale jest w porządku dopóki mam kogoś przy sobie! - dodała jeszcze. Kiedy uwolniła się od dręczącego ją strachu naprawdę zdała sobie sprawę jak tu pięknie i wcale nie miała ochoty póki co wracać na ziemię.
Lubiła pływać, ale już gorzej było u niej z umiejętnościami. Jakoś tak nigdy nie było czasu, by się nauczyć. Trochę wskazówek ze strony chłopaka na pewno by jej pomogła, ale oczywiście wstydziła się przyznać, że nie umie.
- K.. Ka.. Kamome. - wyciągnęła rękę z wody i nieśmiale uścisnęła jego dłoń. Jej rumieńce stały się jeszcze bardziej zaczerwienione. - Lubię, ale.. - westchnęła spuszczając zażenowana głowę. - Nie.. Nie umiem..
Westchnął, czuł że nie przekona chłopaka do swoich racji więc zaczął grać.-"my damn self"-szepnął tytuł. Jego palce zaczęły powoli dotykać strun. Melodia była spokojna, momentami wręcz przerażająca a jednak, krył się w niej pewien romantyzm. W pewnym momencie zaczęły się pojawiać pozornie niepasujące nuty, symbolizujące ranione serce. Następnie melodia przyspieszyła i zmieniła się w weselszą by po chwili znów zwolnić. Utwór zakończył delikatny basowy akcent.
- To na co czekamy!? Trzeba zdobyć składniki na oba eliksiry i zabrać się jak najszybciej do pracy! - klasnę w ręce z radości. - Ale będzie zabawa - zaśmiała się jeszcze, obracając dookoła własnej osi i niespodziewanie całując go w policzek. - Jesteś absolutnie genialny - oświadczyła pewna swego.
-O a jak byś chciał, żeby ci za pozować?-spytał nagle się ożywiając.
- Ależ naprawdę wszystko jest w najlepszym porządku dopóki mam się do kogo przykleić! - zapewniła poprawiając grzywkę. Zaraz potem upiła kilka łyków swojego latte oblizując wargi, żeby nie zostały jej "wąsy".
- Co robisz? - spytała zaglądając do notatnika. Widząc szkic swojej twarzy delikatnie się zarumieniła. - Weź przestań! Nie masz ładniejszych obiektów do uwieczniania? - mruknęła zażenowana i zabrała mu notatnik chowając go sobie pod bluzkę i wydymając lekko dolną wargę niczym pięcioletnie niezadowolone dziecko.
-Jestem twój-rozłożył ręce.-Mów jak chcesz mnie narysować a się tak ustawie.-zaśmiał się.
[nie zapominaj o Chrisie XD tam też odpisz *ładnie prosi* XD]
Pokręcił głową przecząco.- JA nie śpiewam i nie piszę słów, tylko gram.-popatrzył na kartkę. I...I jak co idzie?-wskazał palcem na kartkę.-Skończyłeś?
- N.. No dobrze. - wydukała zaciskając mocno dłonie na desce, jakby chciała tym wyładować swój stres.
W jej wieku chyba powinno już umieć się pływać, a ona nie potrafiła i była tym faktem bardzo zażenowana tym bardziej, że pewnie teraz w oczach chłopaka wygląda jak jakieś małe dziecko. Zapewne, kiedy inni zauważą, że Kamome uczy się dopiero pływać także w myślach będą rzucać jakieś komentarze na ten temat.
-Lubisz rysować?-spytał starając się nie wykonywać zbytecznych ruchów.-Często tak rysujesz ludzi?
- Przestań bzdury opowiadać. - mruknęła czerwieniąc się jeszcze bardziej. Notatnik natomiast przycisnęła mocniej do swojego brzucha i bardziej naciągnęła na niego koszulkę. - Ani myślę. Jeszcze ktoś zobaczy tam moją twarz i przeżyje traumę. Będzie miał koszmary po nocach i w ogóle i na co to komu?
[ oj widzę, że już wszystko wytłumaczyłam xD czasem zapominam, że nowsi autorzy trochę są nie wtajemniczeni - więc jak coś nie wiesz to pytaj - ja w przeciwieństwie do Selki nie gryzę xD]
W końcu ich odprawiła. Po skończonym posiłku zmieniła się z powrotem do ludzkiej formy. Wiedziała wcześniej, ze była obserwowana, ale najpierw mały "obowiązek" potem rozrywka. Udała się stronę małego wodospady rozmieszczonego w wyższych partiach lasu.
Był zachwycony. Na tym rysunku wyglądał ładnie.-it's beautiful...it's really me?
-Rysujesz z ukrycia hmm? Ładnie rysujesz...nie każdy umie odkryć głębię...
Zerknęła na zegarek, zastanawiając się nad czymś.
- Dobra, chodźmy od razu - zdecydowała, zbierając swoje rzeczy. - Teraz nasza droga pani profesor powinna być u siebie w gabinecie. Klucze do magazynu zawsze trzyma w szufladzie biurka, albo na blacie, jeżeli dopisze nam szczęście. A szczęściu trzeba pomagać- puściła mu oczko.
[mogę prosić o wątek?^^]
- Ależ Sawada-kun! - oburzyła się ciągnąc go za rękę, żeby usiadł - Siadaj i się nie wygłupiaj! - mruknęła nabierając na twarzy koloru dorodnego buraczka. Zwróciła się do ludzi z przepraszającym uśmiechem. - K-k-kolega tylko żartował. Proszę wrócić do swoich zajęć i się nie przejmować! - wydukała kompletnie zażenowana. Och, jakże ona nienawidziła być w centrum uwagi!
[ jak chcesz coś pisać nowego - to pisz po prostu a o pozwolenie się mnie nie musisz pytać xD]
-Maybe in face...but my body...-spuścił wzrok. Mało kto wiedział ale Chris z powodzeniem mógłby robić za eksponat w sali od biologi. Można mu było policzyć żebra czy nawet rozróżniać poszczególne kości ręki. Jego ciało było głównym powodem tego, że wstawał najwcześniej i chodził najpóźniej spać. Wszystko starannie ukrywał pod ubraniem.-Dasz mi? Serio?-starał się zmienić temat.
-Gram.-wskazał na pokrowiec.-na gitarze i na basie...no i trochę śpiewam.-zamyślił się.-głuptas...świetnie rysujesz...tylko chyba nie za bardzo wierzysz we własne możliwości. Co nie?
Łatwo mu było powiedzieć. Kamome w tej chwili nie była w stanie się rozluźnić ani żadnego innego dnia. Zawsze chodziła spięta. W żadnym miejscu nie potrafiła poczuć się bezpiecznie, chociaż w sumie jako wyjątek można było podać jej dom. Tylko tam mogła czuła nieco bardziej swobodnie. Teraz jednak oczywistym było, że nie mogła się tak czuć. Była strasznie zażenowana i zawstydzona.
Była pod wrażeniem łatwości z jaką grał swoją rolę, a robił to naprawdę przekonująco. Zaabsorbował całą uwagę rzeczonej profesor, która niczym zaczarowana rzuciła się, aby jak najdokładniej wyjaśnić wszystkie nurtujące go problemy. Gdyby wiedziała, że były zmyślone pewnie serce by jej pękło.
Jednak Mekare nie miała czasu na takie rozważania. Posłużyła się zaklęciem niewerbalnym i klucze do prywatnego składziku z ingrediencjami wylądowały miękko w jej dłoni. Nie czekając dłużej wymknęła się dyskretnie z pomieszczenia. Musiała się spieszyć, żeby zabrać wszystkie potrzebne rzeczy i zdążyć oddać klucz, zanim Shinowi skończą się pomysły.
- To może zechcesz mnie oświecić jaki jest ten drugi sposób? Sama zdecyduję, który jest łagodniejszy. - mruknęła czując się jak okaz w zoo - Baaakaaa! - jęknęła kiedy podchodzili następni ludzie. Miała ochotę z tego wszystkiego wleźć pod stół i już tam zostać.
Pokazać czy nie pokazać? Zastanawiał się chwilę. W końcu zrzucił chłopaka z kolan wstał i szybkim ruchem zdjął koszulkę z długim rękawem. Oczom Shina ukazał się...szkielet, delikatnie mówiąc.-Proszę bardzo moje "piękne ciało".-wyszczerzył się w imitacji uśmiechu.
-Oczywiście, że zagram. A rysujesz świetnie! Nie narzekaj!-uśmiechnął się zabójczo.
W tym samym czasie Mekare buszowała po magazynie w tempie ekspresowym. Całe szczęście znała rozkład pomieszczenia i rozmieszczenie poszczególnych składników na półkach, bo bez tej wiedzy mogłaby tu spędzić dobrą godzinę i nie znaleźć niczego.
Sprawnie i z pełnym opanowaniem przekładała potrzebne składniki do opatrzonych wcześniej naklejkami słoiczków i układała wszystko w torbie. Musiała uważać przy tym, aby nic się nie potłukło. Gdy ostatnie naczynie zostało szczelnie zamknięte, a torba bezpiecznie zapięta, dziewczyna szybkim krokiem ruszyła do drzwi, modląc się aby korytarz był pusty. Niestety, po drugiej stronie rozległo się głuche echo kroków, które ewidentnie kierowały się w jej stronę. Pospiesznie zgasiła światło i schowała się za pobliskim regałem. Oczywiście wcześniej zamknęła się od środka, ale nie była pewna, ile kluczy do magazynu jest w całej szkole i kto ma do nich dostęp.
- Trzymaj się Shin - mruknęła cicho, przyciskając do siebie torbę. - Musi się udać.
- D.. Demo .. - wydukała będąc jeszcze bardziej zawstydzona, nie odpowiadała przez chwilę, jednak po chwili zebrała się w sobie i głęboko odetchęła chcąc wyrzucić z siebie te ' negatywne ' emocje - Staram się. W pewnym momencie zorientowałam się, że.. że .. powinnam się zmienić. ' W końcu dojdzie do tego, że do końca życia zostanę sama ', pomyślałam. Kamiyama - san .. zaoferowała mi swoją pomoc. Owszem jest już nieco lepiej niż wcześniej, chociaż to ' nieco ' jest dla mnie bardzo dużym krokiem - uśmiechnęła się, ale w tym uśmiechu widać było nutkę smutku - Przepraszam.
- N .. No dobrze - kiwnęła głową, chociaż na myśl o ściance wspinaczkowej trochę się przestraszyła.
Uznała jednak, że przecież chciała pokonać jak największą ilość swoich lęków. Nie chciała wyjść poraz kolejny na strasznego tchórza. Poza tym miała nadzieję, że chłopak nie zostawi jej samej na pastwę losu na ściance i pójdzie sobie w siną dal. ; Wyszła z basenu, po czym swoje kroki poniosła w stronę szatni, by się przebrać.
Kuso, zaklęła w myślach, gdy w drzwiach magazynu stanęła jego właścicielka, a za nią bacznie rozglądający się Shin. Nie wygląda to najlepiej, pomyślała, jeżeli nadgorliwa w pomocy nauczycielka zacznie krążyć po magazynie, znajdzie mnie z pewnością.
Zaprzątnięta ponurym rozmyślaniem, zaczęła przesuwać się powoli do tyłu, aby znaleźć się w prawie nieużywanej części pomieszczenia zastawionej wielkimi skrzyniami. Niestety nie zauważyła przy tym stojącej na ziemi fiolki, która z brzękiem potoczyła się po podłodze.
To koniec, przebiegło jej przez głowę. Zamarła na chwilę, bojąc się poruszyć. Nie trwało to jednak długo, ba zaraz musiała czym prędzej zdjąć z siebie bluzkę, aby osłonić twarz przed gryzącymi oparami, od których poczuła silne zawroty głowy.
Przysiadła na podłodze, nie mogła iść, bo wszystko mieniło się jej w oczach. Nagle zobaczyła przed sobą wyciągnięte ramię. Bez namysłu złapała swego wybawcę za rękę, a ten pociągnął ją na zewnątrz pomieszczenia i dalej korytarzem wychodzącym z lochów. Dopiero gdy złapała kilka głębszych oddechów, zorientowała się, że jest z nią nie kto inny, jak Sawada.
- Shin - wydyszała. - Zwolnij, już nie mogę.
Niestety na nic się to zdało, bo chłopak pociągnął ją zdecydowanie za sobą, oglądając się nerwowo do tyłu. Wobec tego Mekare tylko mocniej ścisnęła cenną torbę. Mimo wszystko warto było.
- Jesteś niemożliwy! - fuknęła na niego - Nie będę się do ciebie odzywać do końca życia, o! To było takie żenująąąąceeeeee! - jęknęła potrząsając głową i chowając twarz we włosach. Mógł sobie mówić co mu się podobało, ona i tak wiedziała swoje. A notatnika nie odda za to co zrobił! Ot i wszystko!
Dziewczyna pokiwała głową, biorąc od niego czekoladę, którą wprost uwielbiała. Od razu poczuła się lepiej, choć ciężko powiedzieć, czego to była zasługa.
- Nic mi nie jest, w porządku - uśmiechnęła się, wyciągając wygodniej na trawie i wręcz delektując się świeżym powietrzem. - Najważniejsze, że mnie nie zabiłeś i teraz ja mogę pomóc Tobie się zemścić, dzięki zawartości tej torby - pogładziła czule leżący obok przedmiot. - Mamy wszystko co do korzonka.
Przyłożyła mu w ramię jednak nie za mocno.
- Baka baka baaaaaka! - zrobiła z ust niezadowolony dzióbek - A zakładaj sobie! Bylebyś się czepił rysowania kogoś innego! - udała wielce obrażoną.
- Jesteś wrednyyyy! - wstała z miejsca i założyła mu chwyt podduszając lekko łokciem - Normalnie cię zamorduję jak się nie uspokoisz! Ot co! - zagroziła z lekką irytacją, ale i rozbawieniem.
- Nie chciałam, żebyś czekał .. - zdążyła tylko powiedzieć, nim ten wręcz ' porwał ' ją w stronę ścianki.
Cieszyła się a i uspokoiła, kiedy ten zapewnił ją o tym, że będzie się nią opiekował. Miała lęk wysokości. Gdyby miała sama, biedna ostatkami sił trzymać się tej ściany pewnie już więcej by nie wróciła na ściankę. A takto będzie miała pewność, że Shin wciąż nad nią czuwa.
- Srebrne kule podobno też działają - powiedziała powoli, przyglądając mu się uważnie. - Zastanawia mnie tylko, czy będziesz w stanie to zrobić - wyraziła swoje wątpliwości. Nie uważała Shina za osobę zdolną do morderstwa. Nie mogła również sobie wyobrazić, co mogło pchnąć go do podjęcia takiej decyzji. Zauważyła w jego oczach nikły błysk niepewności i zaczęła się zastawiać, czy chłopak nie myśli przypadkiem o wycofaniu się. Wbrew pozorom rozumiała go doskonale.
Puściła go siadając z powrotem na miejscu i kończąc swoje latte.
- Obiecuję ci, że będziesz umierał długo i boleśnie poprzez serię bardzo wyrafinowanych i wyjątkowo sadystycznych tortur z mojej strony jeśli nie porzucisz wszelkich pomysłów udowadniania mi, że jestem ładna. - pogroziła mu palcem.
W biegu ubrał koszulkę.-Nie mogę tego zmienić, jem więcej niż powinienem a jednak wyglądam jak wyglądam. Jestem taki odkąd tylko pamiętam.-dreptał obok chłopaka lekko zarumieniony.-Doskonałym? Co we mnie jest takiego doskonałego? Jeśli lubisz rysować kości to może i tak...-spuścił wzrok.
Zamruczał mimo woli. Te niekontrolowane kocie odruchy czasami zdradzały jego uczucia w uciążliwy sposób. Chwycił chłopaka za podbródek i przysunął jego twarz bliżej swojej. Popatrzył mu głęboko w oczy.-Nie dam się drugi raz przyłapać.-szepnął i pocałował go namiętnie po francusku. Oderwał się od niego po chwili i przeniósł się na szyję.-A ty się boisz?-spytał chuchając mu w obojczyk.
-Nie pozwolę im ciebie wyrzucić. Za rok kończysz szkołę. Wszystko będzie dobrze...to nie hogwart, tu jest inaczej.-składał mu delikatne pocałunki na szyi, włożył mu ręce pod koszulkę, ale wbrew oczekiwaniom chłopaka zaczął go łaskotać.
-Zazdroszczą?!-zbulwersował się nie rozumiejąc jak tam w ogóle można.- Jak można komuś zazdrościć widocznych kości?-zrobił urażoną minę-Ukrywam wszystko pod ubraniami i jest w miarę OK...ale to i tak...jak można pokochać szkielet?-powiedział bardziej do siebie, uważając, że do końca życia zostanie sam.
Słysząc jego krzyk z początku rozglądnęła się tylko nieprzytomnie nie mając pewności czy to do niej. Szybko jednak stwierdziła, że tak i zarumieniła się mocno. Czy on naprawdę musiał się do niej wydzierać przez pół Wielkiej Sali i to jeszcze per "piękna"? Podeszła do niego psiocząc pod nosem, a kiedy tylko usłyszała w czym rzeczy zrobiła wielkie oczy.
- Po pierwsze cicho bądź Shin. Ludzie słuchają! - skarciła go nie lubiąc zwracać na siebie zbytniej uwagi - A po drugie nie ma mowy. Moja figura wcale nie jest idealna i nie będę twoją modelką. Znajdź sobie kogoś lepszego. - zrobiła z ust dzióbek i nauczona doświadczeniem o nieprzewidywalności chłopaka usiadła obok niego od razu zatykając mu dłonią usta, żeby czasem nie przyszło mu do głowy wstanie jak ostatnim razem w Tokio i proszenie o opinię pozostałych.
- Shiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin! - wrzasnęła tak głośno, że słyszał ją chyba cały Sakuran - Przestań już! - syknęła - Natychmiast! Dobra! Zostanę tą twoją modelką! ZADOWOLONY?! - zrobiła naburmuszoną minę i skrzyżowała ręce na piersiach. Ależ to jest uparciuch!
- W średniowieczu. Byłaby ze mnie świetna czarownica. - odparła ironicznie. Chociaż z drugiej strony wcale nie był to taki znowu zły pomysł. Mogła sobie siebie wyobrazić w ślicznej średniowiecznej sukni. Ewentualnie bardzo też lubiła starożytność i takie klimaty też by jej odpowiadały.
- Niestety, ale tak. To znaczy, że będę musiała osobiście znosić wszystkie twoje wybryki. - zacmokała z dezaprobatą i wstała od stołu kierując się niespiesznym krokiem na zajęcia.
- To albo przeznaczenie... Albo pech. - wywróciła oczami i chwyciła go za nadgarstek ciągnąc za sobą - Tak, tak. Chodź mój poddany. - wzniosła oczy ku niebu. "Wygraną" mieli właściwie w kieszeni. Poza Zielarstwem Kyoko była też niezgłębioną skarbnicą wiedzy o transmutacji i miała zamiar to perfidnie wykorzystać przeciwko innym drużynom.
Odezwaniem się wyrwał ją z zamyślenia, w które nie wiedzieć kiedy wpadła. Najciekawsze było to, że on był obiektem, który zaprzątał jej głowę. Jakoś nie mogła go do końca rozgryźć.
Rozglądnęła się wokół i stwierdziła, że rzeczywiście może mieć rację, więc bez większych protestów dała się poprowadzić we wskazanym przez niego kierunku.
- Skąd właściwie wziął ci się mój wizerunek w samej bieliźnie? - zaciekawiła się nagle patrząc na niego podejrzliwie ze zmrużonymi lekko oczami.
Oko zaczęło jej niebezpiecznie drgać a poza tym jej policzki zrobiły się intensywnie czerwone.
- To jest naruszanie mojej przestrzeni osobistej! - wytknęła go palcem święcie oburzona - No jak tak można?! Znalazłbyś sobie dziewczynę, a nie... - fuknęła wydymając dolną wargę.
- Zaprosiłam cię do siebie do domu, a nie do przesiadywania w mojej sypialni podczas kiedy ja sobie smacznie spałam. - zauważyła ponuro, ale ostatecznie uznała, że co się stało to się już nie odstanie i nie będzie do tego więcej wracać.
Skupiła się na zadaniu i szybko udało jej się znaleźć nauczycielkę. Tak jak przewidywała byli pierwsi. W oczekiwaniu na pozostałych uczniów usadowiła się zatem na przewróconym pniu drzewa nieopodal.
- Co takiego "masz"? - spytała przypominając sobie, że nim zaczął tłumaczyć, że nie potrzebuje dziewczyny zaczął mówić coś innego.
- Taaa. Akurat. - pokręciła głową z niedowierzaniem. Przyglądała mu się przez moment badawczo. - Nie pal. To szkodzi zdrowiu. - wygłosiła znaną całemu światu formułkę, ale jakoś nie mogła się powstrzymać. Każdego kogo znała, a kto palił zawsze próbowała przekonać do rzucenia.
- To nie szkodź sobie jeszcze bardziej. Nie lubię jak ktoś świadomie się truje. To bez sensu. - wstała z miejsca i podeszła do niego - I nie mów do mnie "piękna", bo ja zacznę do ciebie mówić "bestia" i stworzymy piękną parę. - wywróciła oczami i pstryknęła go w nosek.
- No chybaś się słonko z głupim na mózgi pozamieniał. - stwierdziła sceptycznie marszcząc śmiesznie nos. Oparła głowę na jego ramieniu.
-No OK...-powiedział niepewnie i zaczął dreptać obok chłopaka.-Lubić siebie...-powtórzył cicho pod nosem.
-Co tu się do cholery dzieje i kto ma czelność mnie budzić!-wydarł się jeszcze w łóżku. Hałasy nie ustawały więc postanowił sprawdzić o co chodzi i zobaczył...Shina rozwalonego na trawie wyraźnie pijanego. Co to się porobiło w tej szkole, rok szkolny się dopiero zaczął a ten już schlany? Wyjął różdżkę i zaklęciem przywołał chłopaka do siebie. Po lekkiej szamotaninie wziął go na ręce i po cichu przemknął się do łazienki nauczycieli gdzie dla otrzeźwienia zlał go lodowatą wodą.-Lepiej kochanie?-spytał zmarzniętego chłopaka obok niego.
Prześlij komentarz