czwartek, 24 maja 2012

Z tych samych elementów można zbudować huśtawkę dla dzieci i szubienicę.

Imię: Kyoko
Nazwisko:Kamiyama
Data urodzenia: 2 listopad 1995 roku
Wiek:17 lat
Dom: Kosaimu
Krew: czysta
Różdżka: rdzeń – włókienko z pachwiny nietoperza, drzewo –ostrokrzew, 14 cali, odpowiednio giętka
Bogin: przeolbrzymi, włochaty pająk
Patronus: ogromny tygrys
Zwierzę: czarny kot o białych łapkach, którego nazwała Yoru(z jap. „noc”)
Jest prefektem naczelnym. Jest na VII roku.
Jest animagiem - zamienia się w kota o intensywnie białej sierści.






Historia:
Jej rodzice poznali się jeszcze w Sakuranie. Oboje należeli do Okamishi, dlatego wielkim zaskoczeniem był przydział ich córki do Kosaimu.Jej ojciec (Kouyou Kamiyama) miał po części z angielskie korzenie a matka(Tomoe Tamaguchi) w pełni japońskie. Po skończeniu szkoły pobrali się i zamieszkali wspólnie w Anglii. Tam też na świat przyszła ich córeczka.Przez jakiś czas jeszcze mieszkali w Londynie, gdzie dziewczynka dorastała pod czujnym okiem rodziców Kouyou. Matka jej bowiem zajęta była rozwijaniem swojej kariery jako modelka a ojciec bezustannymi wyjazdami do klientów jako radca handlowy. Nigdy jednak rodzice nie zaniedbywali córki. Dokładali wszelkich starań, aby dobrze i spokojnie mogła się rozwijać. Kiedy tylko udało im się chociaż chwilę z nią przebywać otaczali ją całą swoją miłością. Stąd też wzięło się późniejsze przywiązanie dziewczyny do rodziny, która była dla niej całym światem.
Kiedy miała około siedmiu lat przeniosła się wraz z rodzicami do apartamentu dziadków w Tokio w Japonii.Tam poszła do pierwszej, mugolskiej szkoły chociaż oczywiście od najwcześniejszych lat była wtajemniczana w świat magii. Była raczej niesprawiającą problemów dziewczynką, która bardzo dobrze się uczyła. Odstawała jednak od rówieśników i dlatego z ulgą przyjęła list z Sakuranu, kiedy skończyła jedenaście lat. W końcu nie musiała kryć się ze swoimi szczególnymi zdolnościami.
Będąc w VI klasie wyszło na jaw, że Tomoe, którą zawsze uważała za matkę tak naprawdę nią nie jest. Biologiczną matką dziewczyny okazała się wampirzyca , która to swego czasu zaszła w ciążę z Kouyou. Mogła jednak zostać w pobliżu tylko do porodu. Kiedy urodziła małą Kyoko oddała ją pod opiekę ojcu a sama odeszła.
Kyoko swego czasu złamała wszystkie nałożone na nią pieczęcie, co zaowocowało jej zmianą w wampirzycę. Była bardzo niezadowolona, że musiała zerwać ze swoim dotychczasowym życiem, ale cóż... Wszystko okazało się być zdecydowanie poza jej kontrolą. Na szczęście udało jej się znaleźć sposób na powrót do człowieczeństwa. Wystarczyło odwiedzić pradawną wiedźmę Miliko Umari, która dała jej to, czego pragnęła, czyli powrotu do dawnego życia.
Po wycieczce do pradawnej wiedźmy biologiczna matka bardzo się na dziewczynę zdenerwowała. Złamała reguły ustalone przez klan, co doprowadziło do tego, że matka musiała pozbawić ją wszystkich wampirzych mocy oraz pamięci z tego okresu, przez co ta zapomniała kto tak naprawdę jest jej matką i że w ogóle była kiedyś wampirem. Jej ziemskim rodzicom również zmodyfikowano pamięć. Od teraz jest tylko zwykłym człowiekiem z kilkoma ponadnaturalnymi zdolnościami. Przez wszystkie dawne wydarzenia odkryła w sobie bowiem moce nadane jej przez bóstwo opiekuńcze Kosaimu.
Dzięki pomocy profesora Furuyamy i jego znajomościom udało jej się przedrzeć przez bariery swojego umysłu i odzyskać utraconą pamięć z ostatniego okresu w swoim życiu. Bardzo ją to ucieszyło, bo w końcu miała pełny obraz tego, co się działo. Z drugiej jednak strony tylko pogłębiło to jej niechęć i złość do biologicznej matki.


Charakter:
Kyoko jest nader osobliwa.
Z reguły cicha, spokojna, samotniczka chociaż kiedy już kogoś spotka to raczej nie stroni od towarzystwa. Lubi od czasu do czasu wziąć udział w jakiejś imprezie czy po prostu poprzebywać w towarzystwie przyjaciół.
Uwielbia czytać, dlatego często można spotkać ją pogrążoną w lekturze, najczęściej jakiegoś mugolskiego czytadła. Zdecydowanie lubi też mangę i anime.
Jest bezpośrednia i jeśli cię nie lubi, to możesz być pewny, że pierwszy się o tym dowiesz.
Woli słuchać niż mówić, chociaż oczywiście jak każdy też potrzebuje się czasem komuś wygadać.
Z reguły ufna, choć może na to nie wygląda. Bardzo łatwo schować się pod jej skrzydłami. Potrafi dotrzymać tajemnicy i nigdy nie odmówi ci pomocy.Służy radą.
Bardzo rodzinna i przyjacielska.Jeśli jesteś osobą, na której jej zależy to będzie zdolna dla ciebie nawet zabić. Staje murem za przyjaciółmi i nie pozwala nimi pomiatać.
Zdecydowana i pewna swoich racji.Jeśli czegoś nie wie, to się nie wypowiada. Mocno stąpa po ziemi. Realistka z przebłyskami optymizmu lub pesymizmu (zależnie od humoru).
Bywa złośliwa, wredna i sarkastyczna.W większości jednak odnosi się to do stosunku z jej przyjaciółmi, bo jak to mówią „kto się lubi, ten się czubi”.
Nie lubi zbytnio się kłócić czy robić sobie wrogów, dlatego jeśli sytuacja na to pozwala to po prostu milczy. Uważa bowiem, że lepiej nie powiedzieć nic, niż powiedzieć o dwa słowa za dużo.
Nienawidzi rozsiewania nieprawdziwych plotek oraz fałszu i obłudy. Gardzi ludźmi o dwóch twarzach. Uważa za tchórzostwo jeśli ktoś chowa się za maską osoby, którą nie jest.
Gdyby wyłączyć jej strach związany z pająkami i robactwem jest osobą zdecydowanie odważną.
Bywa czasami bardzo, ale to bardzo dziecinna
Jest niesamowicie uparta.


Wygląd:
Uwielbia eksperymentować z różnymi fryzurami toteż można ją zobaczyć z bardzo długimi czarnymi włosami, a innym razem z całkiem krótką, brązową czuprynką. Zdarza jej się też platynowy blond. Wszystko zależy od jej aktualnego stanu ducha.
Zawsze ma zadbane paznokcie - długie, mocne i zdrowe.
Jej czarne oczy  pozostają zazwyczaj obojętne, ale potrafi też zmrozić spojrzeniem, jeśli jest jej to potrzebne. Widać, że jej na kimś zależy, bo w jej oczach wtedy można zawsze zauważyć bezgraniczną czułość i oddanie dla przyjaciela.
Jest raczej niewysoka, bo mierzy jedynie 163 cm.
Ubiera się z reguły kolorowo i bardzo lubi buty na obcasie (oczywiście to tylko w dniach wolnych od nauki, bo na co dzień jak przykładna uczennica chodzi w mundurku). Po matce odziedziczyła znakomity gust. Zawsze ubrana zgodnie z panującą akurat modą chociaż tak naprawdę robi to bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że bardzo się aktualnymi trendami przejmuje.


Inne:
~ Swoją karierę chce związać z  zielarstwem. Fascynują ją przede wszystkim rośliny trujące.
~ Brała udział w kilku sesjach fotograficznych,bowiem matka jako modelka zawsze zachęcała ją do tego typu przedsięwzięć.Strasznie też lubiła chwalić się śliczną córką.
~ Kocha zwierzęta. Szczególnie koty.
~ Lubi śpiewać i rzekomo ma ładny głos, ale nigdy się z tym nie obnosi.
~ Spotkać można ją najczęściej w bibliotece zakopaną w książkach, w dormitorium lub przechadzającą się po korytarzach zazwyczaj z książką w ręce i kompletnie nie patrzącą pod nogi. Często przesiaduje też nad jeziorem.
~ Uwielbia widok księżyca w pełni i rozgwieżdżonego nieba.
~ Jej fetyszem są oczy.
~ Jej ulubioną porą roku jest zima. Wprost ubóstwia wdychać mroźne,zimowe powietrze.
~ Ulubione kolory: zielony, czerwony, czarny.
~ Uwielbia słodycze.
~ Uwielbia horrory i komedie.
~ Jest biseksualna.
~ Zawsze ma zimne dłonie.
~ Potrafi posługiwać się mową węży. Odziedziczyła tę umiejętność po ojcu, bowiem w jego rodzinie od pokoleń przechodziło to z rodzica na dziecko.

Ulubione cytaty:
+ Stop telling me drinking ain't cute. I ain't trying to be cute, bitch. I'm trying to get drunk.
+ Oni to wiedzą kocie.
+  -If you have 10 chocolate cakes and someone asks for 2, how many do you have left?
-10.
-Okay, well what if somebody forcibly takes 2 of the cakes, how many would you have left then?
-1o and a dead body.
+ Ten, kto stracił coś, co uważał za swoje, uczy się w końcu, że nic nie jest jego własnością.
+ Czasem musisz nauczyć się biec, zanim nauczysz się chodzić.
+ Ekspertem jest ten, który popełnił już wszystkie możliwe błędy.
+ Wszystko jest niemożliwe do czasu aż ktoś to zrobi. 
+ If we didn't have stupid thoughts we'd have no interesting thoughts at all. 
+ Nie szukaj ideału, lecz osoby przy której jesteś szczęśliwy.

Kyoko całym sercem jest przy dobrym cesarzu Akihito, jednak jej miłość do Tomohisy skłoniła ją do zajęcia miejsca w szeregach yakuzy próbującej obalić władcę. Ponadto kierowana wdzięcznością do boga Tsukiyomi, który to pomógł jej odzyskać człowieczeństwo, chciała mu się jakoś odwdzięczyć.

POWIĄZANIA

1. I often imagine how people would react to my death.


[edit 12.02.2012]
[No więc… Chyba wystarczająco się spisałam prawda? ^^ Karta będzie stale aktualizowana.
Na wątki i powiązania jestem oczywiście jak najbardziej chętna. Nadmieniam tylko, że mam zawsze duży problem z zaczynaniem więc będę wdzięczna jeśli to wy się poświęcicie. Chociaż oczywiście nie wykluczam, że czasem sama osobiście wyjdę z inicjatywą. Wszystko będzie zależeć od mojej weny.
Działam też na innych blogach więc tutejsza Kyoko jest połączeniem kilku moich kart postaci.Twarzy użyczyła Kyoko Fukada.]

667 komentarzy:

«Najstarsze   ‹Starsze   201 – 400 z 667   Nowsze›   Najnowsze»
Mara_Jade pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
butterfly pisze...

- Mógłbym zaprzeczyć - odparł chłodno Sawada ze spokojem kartkując książkę. - Ale po co? - zapytał mierząc ją przeciągłym spojrzeniem. - Twoja główka już i tak zrobiła swoje i ma swoje teorie - wywrócił oczyma. - Z wyobraźnią nie wygram - wzruszył ramionami.

butterfly pisze...

Obrzucił ją spojrzeniem, które mówiło tylko, że ona sobie chyba za dużo wyobraża. Nie przypominał sobie bowiem by wstydził się czegokolwiek.
- Wiesz Piękna... chyba jednak nie znamy się za dobrze - doszedł do jakże wspaniałych wniosków.

butterfly pisze...

- W takim razie najwyższy czas to zmienić - zamknął grubą księgę i to samo zrobił z jej pozycją, odsyłając je zaklęciem na odpowiednie miejsca. - Gramy w pytanie czy zadanie - zdecydował, rzucając monetą. Wypadła reszka, więc spojrzał na nią. - Zaczynasz.

butterfly pisze...

- A co mi tam... pytanie - stwierdził, że w najgorszym wypadku będzie musiał potwierdzić swój związek z Shikim.

butterfly pisze...

- Hai, hai... jestem - westchnął ciężko. - Jesteś niemożliwa... i po co ci to było? - zmrużył lekko oczy.

butterfly pisze...

- Nie ty jedna niestety. Sakuran pod tym względem jest okropny - wymamrotał, po czym uśmiechnął sie do niej lekko. - DObrze w takim razie pytanie czy zadanie?

butterfly pisze...

- Moje zadania są kapitalne - przeciągnął się, odchylając na krześle. - Zakładam, że jako pani prefekt świecąca przykładem pierwszego razu jeszcze za sobą nie miałaś. W takim wypadku powiedz mi jak go sobie wyobrażasz.

butterfly pisze...

- Szkoda... niektórzy sobie to wyobrażają, ale to może i lepiej - oblizał lekko wargi. - Potem przychodzi rozczarowanie, jeśli nie jest tak jak w wyobrażeniach - dodał wzruszając ramionami. - Pytanie.

butterfly pisze...

- Mój pierwszy raz... - na chwilę zamilkł krzywiąc się odrobinę. - Nie był jak z bajki... zdarzył się w gabinecie mojego profesora od eliksirów w Hogwartcie - oblizał lekko wargi. - On był doświadczony, ja nie... i nie był zbyt delikatny, ale na szczęście po odbyciu stosunku nie zasnął. Więc w gruncie rzeczy aż tak źle nie było.

butterfly pisze...

- Zadanie będzie proste - odparł z uśmiechem. Podczas obiadu podejdziesz do pięciu chłopaków i pocałujesz ich w policzek. Warunek jest jeden. Nie możesz ich znać, a przynajmniej nie możesz się z nimi specjalnie dobrze dogadywać - pokazał jej język. - Ja zostanę przy pytaniach.

butterfly pisze...

- Czy wy naprawdę nie możecie mi już dać spokoju z tym Shikim? - zapytał retorycznie. Wiedział, że to jednak pobożne życzenie. Westchnął ciężko. - Spotkałem go w wakacje na plaży. Rozmawialiśmy długo i od serca. Narysowałem go, zaprosił mnie na herbatę i jakoś tak wyszło - wzruszył ramionami. - To co? Kolejne zadanie?

butterfly pisze...

- Moja kreatywność nie zna granic - zachichotał. - W takim razie... jak to jest z tobą i Tomohisą? - zapytał po chwili.

butterfly pisze...

- Nie jesteście parą, ale nią jesteście - uniósł lekko brew. - Nie czaję... ale dobrze. Pokrętna relacja nie jest zła.

butterfly pisze...

- To ciekawa znajomość - przyznał szczerze, po czym ziewnął nieco. - Moja znajomość z Shikim polega na ukrywaniu związku i zazwyczaj przesiadywaniu u niego. Nie mam profitów na zajęciach jeśli o to chodzi - machnął ręką. - Nie chciałem - przyznał szczerze. To byłoby bardzo nieodpowiedzialne z jego strony i potraktowanie nauki jak kolejnego problemu, a on lubił się uczyć.

butterfly pisze...

- Byłoby nam łatwiej, gdyby po szkole nie krążyły plotki - wywrócił oczyma. Jakby nie wiedział, że mogłoby być z nimi kiepsko. W końcu dyrekcja miała go pod szczególną obserwacją w związku z powodem wyrzucenia go z Hogwartu. - Dobranoc Pięknaś - pokiwał jej jeszcze.

butterfly pisze...

[but but but, your turn !]

butterfly pisze...

Shin nie znosił kotów. Miał na nie alergię i cieszył się naprawdę, że Shiki nie jest całkowitym kotem, bowiem kiedy Kyoko zaczęła przy nim miauczeć kichnął szczodrze. Oczy mu się zaszkliły i łzy same zaczęły do nich napływać. Kichnął raz jeszcze i jeszcze, po czym spojrzał na kota.
- Idź potworze - poprosił go raz jeszcze kichając. Przeskoczył przez niego i skierował się do wyjścia ze szkoły. Świeże powietrze mogło go uratować przez utratą przytomności, która mu niestety groziła.

butterfly pisze...

- I moja alergia jest taka śmieszna - popatrzył na nią pobłażliwie raz jeszcze kichając. Usiadł na trawie oddychając powoli i głęboko. - To nie jest śmieszne Kyoko-chan - wymamrotał. - Ja tu mdleje jak jestem w towarzystwie futrzaków...

butterfly pisze...

- Bo byłaś potworem... - wywrócił oczyma. - Pamiętam o modelowaniu. Dzisiaj idziemy po suknię dla ciebie, a jutro rozpoczynamy zabawę - uśmiechnął się odrobinę. - Dziękuję, poza dzisiejszą alergią i tym, że prawie mnie zabiłaś, żyje mi się dobrze. Plotki... Chris nadal mnie nagabuje - westchnął ciężko.

butterfly pisze...

- Zwariowałaś? - puknął ją palcem w czoło. - Nimfa chodzi w sukni... acz nie wykluczam jednego obrazu jako nimfy wyłaniającej się z wody. Mokra ty... - oblizał lekko wargi chichocząc pod nosem. Tak podobał mu się ten pomysł. - Ah ale póki co musisz wykonać całuśne zadanie.

butterfly pisze...

Shin zaniósł się śmiechem widząc reakcję ostatniego chłopaka, ale zaraz pośpieszył by poratować ją w potrzebie. Zaprosił ją do stołu Okamishi i rozpoczął jedzenie obiadku. Potrawka z kurczaka smakowała wyśmienicie.
- Moja wyobraźnia ma się dobrze, a ty jako nimfa będziesz cudowna - uśmiechnął się do niej lekko. - Serio, a wystawa będzie w Sakuranie - dodał jeszcze po chwili. Ten mały druczek o którym zapomniał jej powiedzieć wcześniej.

butterfly pisze...

[Ma have a question: Co dyrekcja powiedziałaby na wprowadzenie do zajęć dodatkowych kontrowersyjnych zajęć czarnej magii? Tego nie ma w Hogwartcie, a mogłoby być oryginalnym pomysłem. No i uczniowie (chętni rzecz jasna) poznawaliby możliwość użycia czarnej magii w szczytnych celach. Oczywiście nie obyłoby się bez przykładów złego użycia owej magii. - - > potrzebuje 3 osób chętnych plus osobę opiekuna grupy - na opiekuna proponuję Aiko xD albo Shikiego... ale Shiki raczej nie będzie chciała ^^ zapytam w każdym bądź razie. Będziesz moją 3 osobą?]

- Bo to było maleńkim druczkiem, ale jeśli nie chcesz, to możemy ponegocjować - dodał wyciągając różdżkę w celu wzmocnienia swojej siły perswazji poprzez ukazanie wszystkim portretu panny prefekt naczelnej w całej okazałości. Jak ją pan bóg stworzył. - To jak? Druczek zaakceptowany, czy muszę cię do tego zachęcić?

butterfly pisze...

[Cudownie, to jak dostanę odpowiedź od reszty to napiszę ładnie o naszym kochanym klubie na stronie głównej ku informacji reszty gromadki :D bo Dyrekcja oświadczyła, że jak znajdę 3 osoby plus opiekun to klub rozpocznie swoją działalność :)]

- Wiedziałem, że się zgodzisz - poczochrał ją po włosach, chowając różdżkę do kieszeni. Życie było prostsze z szantażami pod ręką. Oj tak, duuużo prostsze.

butterfly pisze...

[a to już dopisze się pod pięknym postem :D ]

- No coś tam kiedyś burczałaś, ale jakoś się nie przejąłem - zachichotał, również kończąc śniadanie. - Tak jest, ruszamy po twoją niebiańską suknię - zgodził się z nią.

butterfly pisze...

Zbył jej cudowną wiązankę pogodnym uśmiechem i kiedy znaleźli się poza murami Sakuranu zapalił papierosa spokojnie spacerując lasem.
- Wiedziałaś że mieszkają tu Wiloczory?

butterfly pisze...

- No to jakimś dziwnym trafem na futro takiego Wilczora nie jestem uczulony - odparł swobodnie. - Mam nawet takiego u siebie pod łóżkiem. Póki co jeszcze się tam mieści. Jest szary i ma czerwone oczy. Jak dorośnie... będzie wierny tylko mnie - skrzywił się odrobinę. - Bo to straszna bestia jest, jak się jego panu krzywda dzieje, zabija...

butterfly pisze...

- Ano, a to będzie trudne - zachichotał. Przyspieszył trochę i po chwili zszedł z górki by znaleźć się w miasteczku. - Zamówiłem ją u Philipa.

butterfly pisze...

- Zamówiłem u niego tę suknię - wszedł do sklepu z uśmiechem zagadując do Philipa. Odebrał sukienkę i pokazał ją Kyoko. - Przymierz - wepchnął ją za kotarę.

butterfly pisze...

Shinowi korona z głowy nie spadła, gdyż znalazł sobie zajęcie i rozmawiał z Philipem o Wilczorach. Nawet dostał w proficie instrukcje co do wychowywania ich oraz książkę dotyczącą ich "zwyczajów". Kiedy Kyoko wyszła zza kotary powiódł po niej wzrokiem z uznaniem.
- Oto moja nimfa, bogini grecka - oświadczył Philipowi. - Pasuje jak ulał. Będziesz piękna, Piękna - dodał siadając na ladzie i ołówkiem w wyciągniętej dłoni mierząc jej rozmiary i rozmieszczenie na kartce. - Będziesz cudowna...

butterfly pisze...

- No przeca, że przeklęty - puścił do niej oczko, zanotowując proporcje na kartce i chowając wszystko do plecaka. Zapłacił Philipowi i podał Kyoko dłoń. - Zapraszam nimfę na czekoladę gorącą - mruknął nonszalancko.

butterfly pisze...

- Dobrze, dobrze... nie chcemy przecież, żeby coś ci się stało nimfusio moja - zachichotał opierając się o framugę drzwi.

butterfly pisze...

- Zaraz tam poświęcasz. Robisz to z przyjemnością i jeszcze ładny ciuszek dostaniesz - poklepał po pudełku z sukienką. - Żyć nie umierać - zachichotał.

butterfly pisze...

- Tak właśnie myślałem, że ci wyleciało - odparł wciąż odrobinę chichocząc. - No to idziemy - złapał ją za rękę i poprowadził za sobą.

butterfly pisze...

- To idź i jej powiedz, że jej nie lubisz - wywrócił oczyma Shin.

butterfly pisze...

- To chyba zwyczajnie twój typ - mruknął, otwierając przed nią drzwi. - Rysowanie nie jest psychiczne... - sprzeciwił się cicho, zamawiając dwie czekolady.

butterfly pisze...

- Ja jestem po prostu czarujący - pobawił się słomką w swoim napoju. - Mój czar po prostu trudno zauważyć kochanie.

butterfly pisze...

- A ja ci mówię, że nie jestem tragiczny, ani podły... to wszystko zależy jedynie od punktu widzenia droga Kyoko, moja kochana modelko - uśmiechnął się do niej lekko. - Zwyczajnie musisz zmienić punkt widzenia.

butterfly pisze...

- W końcu ta karta przetargowa przestanie istnieć, a ty mi za to podziękujesz - zauważył muskając palcem jej nos i przeciągając się lekko, dopił czekoladę. - Zobaczysz, wszystko jest do zrobienia.

butterfly pisze...

- A ja idę o zakład, że będziesz mi dziękowała - oświadczył pewien siebie. O to mu przecież chodziło, by nauczyła się swojej prawdziwej wartości i przyznała mu na sam koniec rację. - Umarlaki są z du.py... - dodał po chwili. - Zimne i rządne krwi - wywrócił oczyma.

butterfly pisze...

- Oj słodka pięknościo ma - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Jakżesz ty się mylisz - zachichotał przeciągając się nieco. - Jak będę musiał pokażę twoje piękno całemu światu, a ty wreszcie przestaniesz się smucić.

butterfly pisze...

Pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym zachichotał odrobinę. On sam nie miał zamiaru spędzać nad szkicowaniem jej całego dnia. Może jedynie połowę tego czasu? Drugą połowę zrobi na osobności, kiedy nikt nie będzie go rozpraszał. Ziewnął nieco i udał się do swojego dormitorium, gdzie naskoczył na niego szybko rosnący Wilkor. Potarmosił go za uszkiem i uznał, że wyjście z nim na spacer nie zaszkodzi. Nie zakładał mu smyczy, wystarczył jego głos.

butterfly pisze...

Shin również pojawił się na śniadaniu, ziewając okrutnie i będąc nie do życia. Wilkor dał mu popalić, całą noc kręcąc się w jego łóżku i zwalając go raz po raz z niego. Shin przyrzekł sobie, że znajdzie dla niego odpowiednie spanie, bo kolejnych nocy z tym stworem nie wytrzyma.
- Yo piękna! - krzyknął przez stoły, kiedy zauważył Kyoko. Pokiwał jej radośnie i zabierając miseczkę z płatkami podszedł do niej. - Oblejemy cię wodą, ładna pogoda jest, więc wyschniesz szybko - mruknął przedstawiając jej swoją koncepcję.

butterfly pisze...

- Wow... dziś bez żadnych reklamacji? - wyraźnie się zdziwił, bo myślał że będzie musiał wyciągać armatę z pociskami oraz wielkimi argumentami. - Chyba jesteś niewyspana - poczochrał ją po włosach, ukradkiem zabierając tosta z talerza nieświadomego mieszkańca Kosaimu.

butterfly pisze...

- Grzeczna dziewczynka - pstryknął ją w nos, przełykając tosta i wstając z miejsca. - No to idziemy - złapał ją za dłoń i pociągnął w stronę jej dormitorium. - Przebierz się ładnie i pójdziemy nad jeziorko - mruknął z uśmiechem.

butterfly pisze...

- Tak jest, piękna ma - pstryknął ją w nosek prowadząc nad jezioro. Różdżką zmoczył ją, by sukienka seksownie opięła się na jej kobiecych kształtach. Ustawił ją sobie i rozpoczął malowanie.

butterfly pisze...

- Piękna? Mówiłem ci już jak cię kocham? Twoje rumieńce dodadzą obrazowi niewinności - szepnął zachwycony tym co powstawało na płótnie.

Mara_Jade pisze...

[nie możesz zmienić sierści kota na białą? xD ]

Mara_Jade pisze...

[skoro wspaniałomyślnie się zgodziłaś, to ja zacznę xD]

Tomohisa przepchnął się przez tłum warujący przed zamkniętymi drzwiami od stołówki i zamrugał kilka razy czytając ogłoszenie. Doprawdy... ognisko zamiast kolacji? Westchnął przeciągle i uciszył wrzący ul jednym donośnym trzaskiem, który obluzował lampę, a ta spadła na ziemię z łoskotem.
- Serdecznie dziękuję za wyrozumiałość. Teraz nie muszę zdzierać gardła. Kolacja będzie tyle, że na świeżym powietrzu - wyjaśnił z lekkim uśmiechem. Początek roku zawsze był do dupy, a Kyoko najwyraźniej nie spieszyła się z powrotem do szkoły, albo przynajmniej jemu nie udało się jej jeszcze spotkać. - No co tak stoicie? Kto pierwszy, ten dostanie lepsze kąski - dodał, oczywiście kłamiąc, ale większość tłumu łypnęła kłamstewko i w popłochu rzuciła się do głównego wyjścia, robiąc mu przestrzeń życiową. Spojrzał na potłuczony żyrandol na podłodze i wzruszył ramionami. Coś trzeba było poświęcić dla wyższego celu.

Mara_Jade pisze...

- A pani prefekt naczelna uchyla się od pracy - zauważył słodko, nawet nie myśląc o naprawie żyrandola. Obrzucił go jeszcze raz chłodnym spojrzeniem i wzruszył ramionami. - Ja skierowałem tłum na ognisko, ty zostałaś automatycznie zobowiązana na zapewnienie im rozrywki - wskazał na dopisek małym druczkiem, jakoby to naczelni mieli zająć się grami i zabawami na świeżym powietrzu. Od taki nowy pomysł dyrektorki dla wzmocnienia więzi między uczniami. - Ciao - posłał jej jeszcze całusa ruszając na to piekielne ognisko.

Mara_Jade pisze...

Obserwował ją siedząc na uboczu. Nie włączał się w zabawy, zamiast tego smażąc sobie ładnie kiełbaskę, a kiedy uznał że wystarczająco się zwęgliła zdjął ją z ognia i rozpoczął pałaszowanie. Później zajął się smażeniem drugiej kiełbaski i kilku chlebków, by w końcu podać Kyoko kiełbaskę i dwie kromki chleba wraz z sosami.
- Musisz nabrać sił, bo czeka nas jeszcze bieg przełajowy w lesie - westchnął przeciągle. - Żeby było śmieszniej stanowimy jedną drużynę.

Mara_Jade pisze...

- A w życiu. Kobieto przez wakacje przytyłaś tu i ówdzie - zrobił gest ręką, jakby Kyoko roztyła się kompletnie i nieco odsunął się od niej, by jej tęczówki jednak go nie zabiły. Przeciągnął się ziewając i potarł swoje bolące skronie. Ognisko na samym początku roku szkolnego było głupim pomysłem. Zagwizdał na oddalające się dzieciaki, a kiedy to nie pomogło rzucił zaklęciem i przyciągnął ich do siebie. - Nie oddalamy się od grupy, zrozumiano? - upewnił się, zanim ich puścił.

Mara_Jade pisze...

- Masz pecha kochanie, ale biegniesz czy ci się to podoba czy nie - Tomo nachylił się nad nią i spojrzał jej w oczy. - Taki regulamin, a pani prefekt naczelny musi świecić przykładem - dodał chłodno, łapiąc ją na nos i ściskając go lekko.

Mara_Jade pisze...

- W przeciwieństwie do Ciebie złotko, ten drugi prefekt naczelny jakoby nie liczy się z opinią jaką ma wśród innych uczniów. Korzysta bezczelnie z przywilejów i przywołuje pozostałych do porządku w każdy możliwy sposób - oznajmił uśmiechając się do niej krzywo. - No, ale skoro ty odmawiasz, to ja się tam pchać tym bardziej nie będę - dodał, uznając rozmowę za zakończoną. Odszedł od niej, siadając przy gromadce młodszych dzieciaków i wdał się w nimi w dyskusję na temat nowej gumy, której smak zmieniał się w miarę żucia.

Mara_Jade pisze...

Tomohisa nie znosił być wrabiany w niechcianą robotę, toteż zwyczajnie odwołał bieg przełajowy tłumacząc to złymi warunkami pogodowymi i nieznajomością terenu przez pierwszaków oraz brakiem obecności pani prefekt naczelnej, która najwyraźniej nie chciała pobrudzić sobie bucików błotem. Był złośliwy? No może troszeczkę, ale przynajmniej poprawił tym komentarzem humory pozostałych i mógł z zadowoleniem stwierdzić, że resztę nocy ma z głowy. Nie wrócił jednak do szkoły, tylko odpalił papierosa, rozkoszując się ciszą jaka zapadła. Dopiero potem udał się do murów szkolnych i po jednej rundce dookoła korytarzy poszedł spać.

Mara_Jade pisze...

Tomo zjawił się w wielkiej sali dopiero pod koniec śniadania, tylko po to by złapać jednego tosta z serem i wypić kakao.
Pokiwał Kyoko zanim zniknął na lekcje, które swoją droga miał tego dnia z domem Kosaimu. Cieszył się z tego powodu jak chole.ra. Usiadł zwyczajowo w ostatniej ławce przyjmując siadającą obok niego Kyo-chan skinieniem głowy. Otworzył podręcznik na odpowiedniej stronie czytając co tym razem będą warzyli.

Mara_Jade pisze...

- Dlaczego mnie o to pytasz? Trzeba było zostać, to byś wiedziała - uśmiechnął się do niej słodko, mrugając rzęsami, zanim podniósł się z ławki by przynieść składniki potrzebne do wykonania eliksiru. - Odwołałem biegi - dodał zwyczajnie, czyszcząc kociołek trzy razy według zaleceń i napełniając go w 1/4 wodą.

Mara_Jade pisze...

- Jak już wspomniałem wcześniej. Trzeba było zostać, to byś wiedziała - przypomniał jej ze stoickim spokojem mieszając eliksir. - Usprawiedliwiłem tylko twoją nieobecność.

Mara_Jade pisze...

- Czasem słodka niewiedza jest taka kusząca - szepnął jej do ucha, dorzucając kolejne składniki eliksiru i z zadowoleniem stwierdzając że osiągnął on odpowiedni kolor.

Mara_Jade pisze...

- Oh doprawdy? - zaśmiał się pod nosem. - Być może, ale przynajmniej bieg się nie odbył, a tłum został zaspokojony takim wyjaśnieniem - dolał kolejny składnik i zakręcił kociołkiem 5 razy. Ziewnął szeroko opadając na krzesło. Teraz pół godziny czekania aż wywar dojdzie do siebie.

Mara_Jade pisze...

- A tak to ja jestem górą, jak zwykle zresztą - zauważył puszczając do niej oczko i rozsiadając się wygodniej na krześle. - I ty myślałaś, że ja bym biegł? Pobiegłbym jakbyś się uparła, że chcesz biec i trzeba to zrobić bo tak zostało napisane i zaplanowane odgórnie. Wiesz żeby potem nie było, że coś ci się stało i mnie nie było, a tak? Sorry Memory - wzruszył ramionami.

Mara_Jade pisze...

Jej wypowiedź skwitował tylko jednym słowem.
- Potrzebujesz - wywrócił przy tym oczyma i wstał, by poklepać ją po łebku. Asekuracyjnie też odsunął się zaraz by nie dostać kociołkiem, który wybuchł tuż przed nimi. Cała maź wylądowała na Kyoko. - Widzisz? A oto i dowód.

Mara_Jade pisze...

Nie powstrzymał śmiechu, ale wrócił zaraz na swoje miejsce zgromiony wzrokiem nauczyciela. Skończył odmierzać czas i odlał fiolkę eliksiru przynosząc ją do profesora. Dostali W, czego można było się spodziewać, więc Tomo specjalnie się nie przejmując wyszedł z klasy, by udać się na zasłużony odpoczynek. Na trawie w zaułku, gdzie nie widać było, że ktoś pali.

Mara_Jade pisze...

Ishiwara najzwyczajniej w świecie wydmuchał dym papierosowy i uśmiechnął się do niej delikatnie.
- W takim razie nie powinnaś się ze mną zadawać, prawda? - podniósł się z ziemi i przysunął się do niej. Popchnął ją delikatnie na ścianę, by gwałtownie wpić się w jej usta. - Ale tobie można o tym mówić, a i tak nic w tym kierunku nie robisz - zauważył sucho.

Mara_Jade pisze...

- To chyba wreszcie czas zacząć mnie unikać, albo pogodzić się z faktem, że jednak niańki potrzebujesz - musnął jej usta jeszcze raz, po czym zapalił drugiego papierosa i podsunął jej go pod nos, chcąc sie nim podzielić. A co! Gest gestem nie równy, ale się liczy prawda?

Mara_Jade pisze...

- Nie to nie - wzruszył ramionami, odsuwając się jednak od niej. Jeszcze nie przywykł do zbyt długiej bliskości, a kiedy palił to nie chciał jej dodatkowo narażać na przypadkowe przypalenie. - Wiem Kyo-chan, ty po prostu tego nie widziałaś - pokazał jej język.

Mara_Jade pisze...

- Najwyraźniej w końcu ci się udało - zaśmiał się Tomo, paląc sobie dalej. Tuż obok nich pojawiło się kilkoro innych uczniów, którzy wyjęli papierosy, a Tomo zwyczajnie ich zignorował. Przecież nie będzie ich karał punktami za coś, co sam robił.

butterfly pisze...

[Zaczynasz tym razem o!]

Mara_Jade pisze...

Tomo zakrztusił się dymem od powstrzymywanego śmiechu, po czym zdeptał niedopałek papierosa i kręcąc głową ruszył w stronę budynku szkoły.
- Dzisiaj ty dyżurujesz szkołę - zastrzegł sobie. - Ja biorę wolny wieczór i wybywam z Sakuranu - dodał najzwyczajniej w świecie, zdradzając swoje plany.

butterfly pisze...

- Mogłaś przyjachać, zadzwonić - zaczął jej wymieniać sposoby, którymi mogła się z nim skontaktować. Objął ją mocno i okręcił w pasie ze śmiechem. - Ja się na długo stąd nie ruszałem - dodał wesoło. Do domu nie jechał, a resztę wakacji spędził z Shikim. - Hm gotowa na kolejną sesyjkę? Tym razem może akt? - zaproponował od niechcenia.

Mara_Jade pisze...

- Oh czepiasz się - machnął lekceważąco ręką, nie wspominając już o tym że poprzedniej nocy to on patrolował szkołę, zanim poszedł spać. - Dopiero zaczynamy rok szkolny, a ja już potrzebuję wolnego.

butterfly pisze...

- Tak się odwdzięczasz za nieodpisywanie mi na listy? - zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, po czym ugryzł lekko w nosek. - Okropna Księżniczko ty - pacnął ją w głowę, odsuwając ją ostatecznie od siebie. - Hm no to portret, samej twarzy.

Mara_Jade pisze...

[ależ z niej uparciuch xD]

- Nie, aż tak źle nie będzie - zaśmiał się omijając zręcznie kręcących się pierwszaków. - Poza tym zawsze mam pewną pania prefekt naczelną, która robi mi za sumienie - wywrócił oczyma, zakładając ręce za głową. - Dziwnie tak co nie? Rządzimy tą szkołą...

butterfly pisze...

- No tak, ale przecież ja nikomu bym go nie dał... no może poza Ishiwarą - skinął lekko głową pokazując jej język, po czym roześmiał się serdecznie widząc jej czerwone policzki. - Oj Kyo-chan - poczochrał ją po włosach. - Jesteś urocza!

Mara_Jade pisze...

- Rządziłaś nią beze mnie w zeszłym roku - przypomniał jej słodko. - I jakoś specjalnie nade mną władzy nie miałaś. To raczej ja cię porywałem z posterunku - roześmiał się serdecznie, kompletnie ignorując sobie jej złośliwość. Klasnął zaraz w dłonie i spojrzał w jej oczy. - Ale koniec z porywaniem. Możesz już zacząć wiwatować.

butterfly pisze...

- Jesteś, jesteś - zmoknął ją w policzek. - I uroczo się czerwienisz i twierdzenie, że urocza nie jesteś też jest urocze - mógłby tak dalej ale postanowił na tym poprzestać. - Chodź - pociągnął ją za rękę do pokoju wspólnego Okamishi i zostawił ją tam na krótką chwilkę, by zaraz przynieść jej skończony obraz jako nimfy wodnej.

Mara_Jade pisze...

- Dostałem obowiązki prefekta - puknął się dłonią w plakietkę prefekta naczelnego (przeklętą swoją drogą, ale jednak). - No i wiesz, ktoś w szkole zawsze musi być. Więc albo ty wagarujesz, albo ja... inaczej nas zdegradują i nici z naszej władzy w ostatnim roku szkolnym - zacmokał.

Mara_Jade pisze...

- Ja się przejmuję tylko wtedy, kiedy mogę stracić korzyści, a w tym wypadku tak właśnie jest - przyznał szczerze i rozbrajająco. Przeskoczył po kilka schodków i wpuścił ją do klasy OPCM pierwszą. - Poza tymi wypadkami nie przejmuję się zbytnio opinią ludzi - dodał wesoło.

butterfly pisze...

- To jesteś ty i musisz do tego przywyknąć. Właśnie tak wyglądasz. Nie upiększałem cię w żadnym calu - uśmiechnął się do niej lekko. - Hm a obraz leci na wystawę. Jutro go spakuję i wyślę. Muszę go nadać w miasteczka, masz ochotę na mały odpoczynek od szkoły?

butterfly pisze...

- To uwierz Kyo-chan, bo taka właśnie jesteś. Piękna i powabna - pokręcił głową ze śmiechem. - Potrzebuję jeszcze tylko od ciebie jednej przysługi - dodał krzywiąc się lekko. - Pozwolisz mi się sfotografować wraz z obrazem? No wiesz... tam trzeba pokazywać modelkę z jaką się pracowało - zacisnął wargi.

Mara_Jade pisze...

- Na to by wychodziło - stwierdził tylko siadając tuż za nią i wlepiając spojrzenie w Shikiego. Jego lekcje jako jedne z nielicznych coś jednak dawały. - Chyba, że załatwimy sobie zastępstwo - dodał po chwili namysłu, rozglądając się po klasie i szukając swej potencjalnej ofiary. - Shin będzie dobrym zastępstwem... Shiki go nie ukarze jak go przyłapią.

butterfly pisze...

- Oh przestań już tyle marudzić - Wyciągnął mugolski aparat, który w Hogwartcie wraz z kumplami podrasowali tak by działał i ustawił ją przy kominku wraz z obrazem. - Smile please - uśmiechnął się szeroko. - Poza tym nie będzie widać żadnej różnicy. Bo moje modelki są idealne.

Mara_Jade pisze...

[Tak mi się teraz skojarzyło, czytając Twoją kartę babe, że Kyoko jest głupia... bo jak ona chce obalić władcę tylko dlatego, że Tomo tak sobie jest u Yakuzy to helloł coś z nią jest nie tak...]

butterfly pisze...

- Jak tylko skończę dopracowywać akt Furuyamy - wymsknęło mu się zanim zdążył zorientować się co mówi, po czym podrapał się po głowie i jak gdyby nigdy nic wyciągnął swój terminarz i przerzucił kilka stron. - Sobota będzie ci odpowiadała? Mamy wolne i coś trzeba z czasem zrobić. Moglibyśmy spotkać się w bibliotece. Bibliotekarka je mi z rąk i wpuszcza do pomieszczenia dla vipów, gdzie można zjeść, wypić i obejrzeć stare dobre filmy z czarownicami w rolach głównych. Niekiedy płaczę ze śmiechu - zachichotał.

Mara_Jade pisze...

- Jeszcze nie wiem - przyznał szczerze zastanawiając się nad tym. - Zaproponuje mu możliwość stworzenia z tobą aktu... powinien się na to zgodzić - pokiwał lekko głową. - Albo hm... wiesz on ma tego wilkora całego. Czasem warczy nam całą noc... może mu jedzonko jakieś skołuję.

Mara_Jade pisze...

- Akt ze mną to on już ma, więc odpada - wywrócił oczyma Tomo, skupiając się przez chwilę na lekcji. Zadał kilka pytań i dopisał sobie odpowiedzi do swoich notatek. - Coś wymyślę. Zgodzi się - pokiwał swobodnie głową.

[Kyo-chan jest mega zależna od Tomo. Hm a co jak Tomo kopnie ją w dupcię?]

butterfly pisze...

- No co? Ma się ten dar przekonywania - poruszał bioderkami i zaraz przeciągnął się lekko, obejmując ją ramieniem. - W takim razie jesteśmy umówieni. Do tego wszystkiego proponuję pizze domowej roboty i pączki.

butterfly pisze...

- O przepraszam, czy ty właśnie poddałaś w wątpliwość mój urok osobisty i co gorsza! Poddałaś też w wątpliwość moje umiejętności kulinarne?! - spojrzał na nią całkowicie poważnie i klepnął ją mocno w tyłek. - Nie grzeczna dziewczynka! - burknął naburmuszając się. - Idziemy do kuchni, ale już.

butterfly pisze...

- No wiesz ty co? - wywrócił oczyma Sawada i jeszcze raz klepnął ją w tyłek. Przepuścił ją do kuchni pierwszą, po czym oświadczył skrzatom, że nie chce pomocy. - Dzisiaj serwujemy omlet na słodko!

Mara_Jade pisze...

- Oj nie martw się, najwyżej odrobinę cię wykorzystam do moich planów - roześmiał się Ishiwara, zamykając wreszcie swój zeszyt i pakując go do torby.

Unknown pisze...

[szach i mat xD pozwolę sobie zacząć od małych kłopotów]

Przemknął się przez całą długość podwórza, by wejść tylnym wejściem do Sakuranu. Rozejrzał się dookoła i przebiegł do kolejnego monstrualnego posągu. Oparł się o niego za mocno i ten przesunął się z trzaskiem, przyprawiając Ryu o zawrót głowy, ale za nim pojawiła się komnata, cała w pajęczynach. Chłopak zmarszczył brwi i wszedł do niej bezmyślnie. Posąg zamknął sie za jego plecami, ponownie hałasując za mocno. Tylko teraz Ryu miał większy problem. Z tej strony nie było wyjścia. Posąg był tylko z jednej strony, a on przed sobą miał teraz gładką ścianę.
- Świetnie, Amakusa. Jesteś genialny - pochwalił się. - Nikt cię nie znajdzie, fakt, ale wiesz... raczej długo nie pożyjesz.

butterfly pisze...

- No to patrz, jak tworzy omlety mistrz - wyciągnął patelkę i rozpoczął od ubijania jajek. - Będzie z czekoladą, posypany cukrem pudrem.

butterfly pisze...

Shin przez chwilę się nie odzywał, tylko pracował nad omletem, a kiedy ten był gotowy posypał go cukrem pudrem i postawił przed dziewczyną.
- Smacznego.

Unknown pisze...

- Zmutowałem pająka i teraz mutant biega po lasach i straszy wampiry - zakrył automatycznie dłonią dwie dziurki po wampirzych zębach, które zrobił mu Thomas w zamian za lekcje z arszenikiem. - Mhm ale co ważniejsze pani prefekt... utknęliśmy tu - wskazał na gładką powierzchnię ściany. Wiedział, że zaklęcia tu nie pomogą. Takie to sztuczki w tej szkole zdarzały się ciężko. Powrócił więc do badania ściany dłońmi, szukając innej drogi wyjścia.

butterfly pisze...

- A widzisz? I więcej nie wątp w moje kucharskie umiejętności - przyglądał się jej z nieodgadnionym uśmiechem na twarzy. Lubił sprawiać ludziom przyjemność. Nawet takie niewielkie.

Unknown pisze...

Ryu zazgrzytał zębami, ale wyszedł z pomieszczenia za Kyoko, rejestrując sobie, gdzie jest ten owy guzik.
- Ależ ja cię doceniam, pani prefekt - skłonił się przed nią. - Tylko zwyczajnie nie sądzę byś znała wszystkie zakamarki - dodał spokojnie, po czym odnalazł swój ratunek w postaci drugiego prefekta. - Ishiwara-senpai! Mam dla ciebie fajki - dodał wyciągając z kieszeni dodatkową paczkę i oddając ją prefektowi. Dobrze było mieć układy.

butterfly pisze...

- Oj spokojnie, nie masz się o co martwić. Chętnie ci pogotuję od czasu do czasu - obiecał czochrając jej włosy. - Jak tylko będziesz miałą ochotę to przyjdź i powiedz. Ponegocjujemy - pokazał jej język.

Unknown pisze...

Ryu zaklął niezadowolony, a Ishiwara zgromił go spojrzeniem, tłumacząc zaraz po cichu, że trzeba było poczekać, to by go wyratował, a tak... miał mszczącą się Kamiyamę na głowie.
***
Zaraz więc po lekcjach udał się do tej przeklętej cieplarni i spojrzał na nią z wyraźnym urazem.
- W piątek nie mogę - oświadczył prosto z mostu. - Mam wtedy zajęcia dodatkowe z Furuyamą-sensei.

butterfly pisze...

- Przecież cie nie atakuję - zastrzegł sobie Shin i na chwilę przymknął oczy. - Ale ty też mogłabyś mi coś ugotować.

Unknown pisze...

Ryu spojrzał na rośliny z nieukrywaną niechęcią. Tentakule kojarzyły mu się jedynie z pornosami, ale oszczędził sobie tego komentarza. Zaczął je mozolnie karmić.
- A może ty wiesz co można zrobić by wzmocnić swój organizm? - zapytał w końcu dziewczyny.

butterfly pisze...

- Spokojnie, skrzydło szpitalne mi nie grozi. Mam mocne zaplecze - oznajmił wesoło. - No to nie wiem hm... możesz mnie do kina zaprosić w wolny weekend. Tęsknię za popcornem!

Unknown pisze...

- To znaczy ja też wiem, że jest taki eliksir w dziale ksiąg zakazanych pomagający wzmocnić nie tylko ciało, ale i moc... ale nie wolno mi go zażywać, bo zwyczajnie jestem za chudy, a on wymaga odpowiedniej wagi i wielkiej energii od człowieka. Inaczej człowiek zamiast się wzmacniać ginie - wyłożył jej swoją wiedzę wzdychając ciężko. Odruchowo pogłaskał łasącą się do niego tentakule. - Szukam innego sposobu - przyznał szczerze.

butterfly pisze...

- Fajnie wiedzieć, że jestem zapychajką nudy - Shin pokręcił lekko głową i westchnął przeciągle. - Jesteś niemożliwa, ale pamiętaj o kinie, pamiętaj.

Unknown pisze...

- Więc znasz inny sposób? - zapytał jej bez ogródek. Niespecjalnie chciał zdradzać wszystkim swoją przeszłość i fakt do czego zbiera tyle dziwnych informacji. - Potrzebuję tego zwyczajnie do przeżycia - dodał chłodno.

Unknown pisze...

Wysłuchał jej do konca, bo skoro wpadła w słowotok to nie miał jak wtrącić swoje trzy grosze. Skończył zajmować się dwoma Tentakulami, grożąc im przy okazji parę razy i podcinając im tentakle, kiedy za mocno bajdurzyły, a kiedy Kyoko wreszcie skończyła odwrócił się do niej.
- Z całym szacunkiem Kyoko-senpai, ja ciebie nie pytałem o to, czy sa inne sposoby niż ten eliksir, tylko czy jakies znasz. Bo to, że są to ja doskonale o tym wiem, tylko problem w tym, że nie jestem w stanie ich zdobyć. Furuyama sensei troche mnie nie lubi - uniósl dłoń, pokazując jej na palcach odrobinkę. - I jestem jedynym uczniem, którego do tej pory uraczył prawdziwym szlabanem. Dostałem uznanie od wielu ludzi w tej szkole, ale nie wiem czy jest sie czym chwalić, raczej nie ma - odpowiedział sobie od razu. - Tak czy inaczej nie mam jak przemykać się do działu zakazanego, bo jestem na jego muszcze 24 na dobę, a Sawada nie chce pomóc - żachnął się, po czym westchnął ciężko. - I to pierwszy raz kiedy mówię tak długo i wyczerpująco,więc chyba limit słów na dziś wyczerpałem.

butterfly pisze...

- Tak Kyoko, jutro - Shin uśmiechnął się do niej z lekkim przekąsem. - Jutro, dzisiaj już jest zamknięte. Dlatego jutro zaraz po śniadaniu, pani prefekt przestanie świecić przykładem.

Unknown pisze...

- W takim razie nie jesteś mi ani trochę pomocna - strzepnął jej dłoń z milutkim uśmiechem. - Mekare jest już zdecydowanie bardziej pomocna niż ty, a to dziwne, bo chodzą po szkole opinie żeś przyjazna otoczeniu jest - żachnął się odsuwając się od niej i oddychając głęboko.

butterfly pisze...

[ja się zabiję! tłumaczę tę cholerny film od miesiąca i co?! 4 minuty diabli wzięło! zginęło od tak. ugh przepraszam ^^]

- Słońce rozmawiasz z osobą, która rzadko pojawia się na zajęciach - wyznał szczerze, unosząc lekko brew. - A mimo to ma świetne wyniki w nauce, wiedzę z działu ksiąg zakazanych Hogwarckich jak i tych tutaj w małym palcu, mapę Huncwotów dla Sakuranu oraz telefon komórkowy, aparat fotograficzny i sprzęt grający który działa. Ach no i faceta, który tu uczy - wyliczył swobodnie. - Nie ma nic ciekawego w byciu idealnym, zaufaj mi.

Unknown pisze...

- Z przyjemnością zmienię ci opinię - ukłonił się przed nią, zachowując przy tym przesadną życzliwość. Do tego stopnia, że aż ociekała sarkazmem.
- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć po co mi to? - zapytał jej, siadając na jednym z wolnych blatów. - Nawet mnie nie znasz.

butterfly pisze...

[sytuacja opanowana xD 4 minuty się znalazły xD]

- Tylko muszę cię przed czymś przestrzec - uśmiechnął się do niej i objął ją ramieniem. - Jak się z tym przegina, to wylatuje się ze szkoły. Jestem żywym na to przykładem...

butterfly pisze...

- Powiedziałbym raczej, że byłoby to ekstramalne, ale z drugiej strony to ostatnia okazja byś mogła poznać Hogwart, więc - oblizał znacząco wargi. - Wystarczy trochę chęci, ale możesz się tam tez wybrać ze mną jeśli chcesz. Ostatnio niechcący przyłapała mnie McGonnagal ale nic się nie stało.

Unknown pisze...

- Chcę zabić - odparł z rozbrajającą nawet jak dla siebie szczerością, po czym zeskoczył z blatu i skończył karmienie roślinek. - Ale poradzę sobie i bez twojej pomocy.

Unknown pisze...

- Nikogo z tego otoczenia - odparł zgodnie z prawdą, spoglądając na nią z lekkim zainteresowaniem, które jednak szybko zgasło, zastąpione typowym dla niego chłodem. - Ikemoto Amakusę, mojego dziadka - mruknął w końcu.

butterfly pisze...

- Wiesz ja tam chętnie Ishiwarę też wyślę - rzucił mimochodem, przeczesując palcami włosów. Dźwignął się z miejsca i ruszył do wyjścia z kuchni. - Przestanie wreszcie kręcić się koło Shikiego - dodał, udając zazdrość, choć musiał przyznać że odrobinę tej zazdrości w nim siedziało.

Mara_Jade pisze...

- Ale nie zaszkodzi sobie zostawić małej karty przetargowej w postaci twojej osoby - mruknął kiwając poważnie głową. Podszedł jeszcze do Shikiego i zamienił z nim kilka słów, oddając spóźniony esej i przepraszając za zwłokę, po czym wyszedł za Kyoko. - Widzimy się za 3 godziny na nocnym patrolu.

butterfly pisze...

- Ja? - zastanowił się chwilę. - Chyba... tak trochę - przyznał ostrożnie.

Unknown pisze...

- Nie sądzisz, że to trochę wykracza poza zwykłą znajmość? Mam swoje powody - fuknął na nią. Nie specjalnie uśmiechało mu się dzielenie z nią swoim życiem.

butterfly pisze...

- Tak, pewnie masz rację, ale mimo to... to uczucie mnie nie opuszcza. To chyba dobrze, co nie? W każdym związku potrzeba trochę zazdrości - żachnął się.

butterfly pisze...

- Ale uczucie jest głupie - westchnął przeciągle, kierując się do biblioteki.

Unknown pisze...

- Twoja pomoc nie jest warta tyle ile opowieść mojego życia - odruchowo wyrwał nadgarstek z uścisku dziewczyny. - Zapomnij, że kiedykolwiek pytałem o te eliksiry - dodał chłodno, wsuwając dłonie do kieszeni i zatrzymując się w pół kroku.

Unknown pisze...

- Ale ja nie mam w zwyczaju opowiadać historii swojego życia przypadkowo napotkanej osobie - żachnął się, niechętnie idąc do tej przeklętej biblioteki. - Sposób z ziołami mnie nie interesuje. Nie mam kilku lat, tylko... dwa dokładnie.

butterfly pisze...

- Nienawidzę tej twojej postaci - kichnął siarczyście, przeklinając wszystkie koty znajdujące się na tej ziemi. Zrezygnował z reszty zajęć. Poszedł więc po Ducha, by wraz z nim pobuszować po okolicach Sakuranu. Zapolować na jelenia czy jakieś bogu-ducha-winne stworzenie magiczne, które zasmakuje Duchowi, a ranem zwlókł się niechętnie z łóżka i ziewając okrutnie wlazł do Wielkiej Sali siadając przy stole Okamishi. Położył głowę na stole i zajęczał.
- Oddam życie za kanapkę!

Unknown pisze...

- Nikt cię w Azkabanie nie zamknie - westchnął Ryu zastanawiając się dlaczego on jakoś nigdy nie pomyślał, że faktycznie może zostać w tym okrutnym więzieniu zamknięty. Może dlatego, że miał dobrą przykrywkę? Wzruszył ramionami i podążył za Kyoko, po drodze rejestrując kilka ciekawych tytułów, po które przyjdzie pod osłoną nocy. Kiedy oczywiście podkradnie Sawadzie pelerynę niewidkę.
- Bo nikt nie zamknie w nim mnie - wzruszył ramionami.

Unknown pisze...

- Wolność... - westchnął przeciągle, po czym przyjrzał się jej dokładniej. - Nie powiedziałbym pani prefekt - mruknął, nachylając się nad książka tuż obok niej. Przebiegł pobierzenie wzrokiem po kilku wzmiankach. - Bo widzisz Yakuza mimo wszystko ogranicza twoją wolność, Ishiwara też - zauważył rezolutnie.

Unknown pisze...

- Będąc w mafii nigdy nie będziesz do końca wolna Kyoko - uśmiechnął się do niej krzywo. W końcu jakby nie patrzeć, to nie było jego sprawą, ale jej myśli wręcz krzyczały i trudno mu było ich nie czytać. - No i nie wypuszczą cię od tak - pstryknął palcami, po czym wzruszył ramionami czytając jej notatki. - Będzie trzeba zacząć od napadu na barek profesora od eliksirów.

Unknown pisze...

- Owszem, ale bezużyteczne elementy się eliminuje. Zabija mówiąc kolokwialniej - wyjaśnił jej prosto z mostu jak działają mafie, zwłaszcza mafie tego kalibru. - Stamtąd nie można od tak sobie odejść Kyoko, a skoro jesteś tam dla kogoś to ten ktoś upadł na głowę że pozwolił ci popełnić takie głupstwo i ty sama nie jesteś o wiele mądrzejsza mimo swojej niewątpliwie dużej wiedzy a propo ziółek - wymamrotał, choć właściwie nie wiedział czemu tak mu zależy na tym by ją skrytykować. Może właśnie dlatego, że widział iż nie do końca wie na co się porywa, a mafie... no cóż nie należał do ich zwolenników. - Hipokryta - zaśmiał się bezgłośnie.

Unknown pisze...

- W takim razie tym bardziej z całym szacunkiem do twojej osoby pani prefekt naczelna, ale jesteś zwyczajnie głupia - żachnął się zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho. - I za nisko cenisz swoje życie, swoją osobę. Jeśli wystarczy usunięcie tego kogoś - dał jej do zrozumienia, że wie o kogo chodzi - żeby tak po prostu pozbawić cię woli życia, to ty tak naprawdę nie jesteś zdolna by kochać. Potrzebujesz kogoś by był twoją podporą. Bez tego rozbijesz się na kawałki. Nie można uzależniać się od kogoś do tego stopnia.

Unknown pisze...

[o boże chyba będziemy rodzeństwem...]

- To najwyraźniej mało się starałaś - fuknął za nią, z łatwością dotrzymując jej kroku. - A przystąpienie do mafii z powodu głupiej miłości jest niedorzeczne, dziecinne! No i jeszcze nosisz tę plakietkę - puknął ją po odznace prefekta naczelnego. - Jaki przykład sobą dajesz?

Unknown pisze...

[znaczy się przyrodnim ^^ przez mateczkę...]

- Byłem zakochany - warknął na nią. - Miłość może nie jest głupia, ale tylko wtedy gdy nie pozwolisz jej siebie ogłupić, a ty raczej tej cienkiej granicy nie widzisz - dodał chłodno, zaciskając mocniej pięści. - I popełniasz błędy.

Unknown pisze...

[sytuacja zażegnana uff... wymyśliła dla mojego biednego Ryu coś innego ^^" ]

- Ale ty tych błędów nie widzisz i to jest tragiczne - żachnął się, wciąż podążając za nią i nie zwracając uwagi na uczniów, którzy teraz podwójnie uciekali z linii ognia. Ryu wiedział, że jego boją się z powodu plotek na jego temat, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało. Było wygodnie, kiedy nie było takiego tłoku. - Ale mafia?! Takiego błędu nie popełnia sie od tak!

Unknown pisze...

[też tak sądzę ^^]

- Bo mnie wkurza taka bezmyślność - żachnął się, trzymając rączki blisko siebie, by jej przypadkiem nie popchnąć. - I uzależnianie się od drugiej osoby tym bardziej - kopnął wściekle stolik.

Unknown pisze...

- Moje problemy są odrobinę innej natury i nie popełniam aż tak masakrycznych błędów, Słono - przysiadł na krześle, oddychając głęboko by jako tako się uspokoić. - A ty zwyczajnie pchasz się tam gdzie stado najgorszych os. Tak dla sportu.

Unknown pisze...

- Więc zanim następnym razem wlepisz szlaban, zastanów się jaki szlaban powinnaś wlepić sobie - mruknął jeszcze, kończąc cały swój wywód na jej temat.

Unknown pisze...

- W takim razie tym bardziej poddaję w wątpliwość tę twoją wspomnianą wolność, jaką sobie cenisz - mruknął jeszcze tylko i wzruszył zaraz ramionami. - Wiesz moim zdaniem niewielu ludzi może powiedzieć, że faktycznie są wolni.

Unknown pisze...

- Mekare i ja to osobna historia. Niespecjalnie się lubimy. Wiesz tak jakby należymy do dwóch konkurencyjnych mafii i gdziekolwiek się nie pójdzie poza murami Sakuranu to chodzą za nami cienie... zwani ochroniarzami - wywrócił oczyma, szczególnie z tego powodu niezadowolony. - A Tomohisa-senpai to równy gość, nie wlepia szlabanów - wzruszył ramionami. - Tylko ma ten defekt że lubi Mekare.

Unknown pisze...

- Nie, ty nie jesteś jego defektem - potrząsnął przecząco głową, po czym zamyślił się chcąc odpowiednio ubrać w słowa swe myśli. - Widzisz on i Mekare podążają za Tsukiyomim bo twierdzą, że ma rację. Ty bo tak robi Ishiwara... i myślisz, że masz dług u Tsukiyomiego - wzruszył ramionami. - Czujesz różnicę? Im nie mam czego zarzucić, ty nie robisz tego zgodnie z przekonaniami. Nie jesteś niczyim defektem... jesteś swoim własnym defektem.

Unknown pisze...

- Filozofia zdrowo myślącego człowieka, a nie kobiety zaślepionej miłością - żachnął się tylko więcej nie mówiąc.

Unknown pisze...

[mogę cię o coś zapytać? czy Selene zawsze sprawia, że człowiek czuje się "confused"? Bo ja nie rozumiem do czego ona zmierza ^^" ]

Ryu obserwował ją cały czas, zapamiętując i spisując sobie co powinien zrobić, jakby mu się eliksir skończył, tak... całkowicie niechcący. Albo wylał czy coś.

Unknown pisze...

[btw czuje jakbym Twoją postać znała zdecydowanie lepiej niż swoją xD]

Ryu nawet na moment nie spuszczał jej z oczu. Odtworzenie tych eliksirów z pewnością nie będzie łatwe, ale nie niemożliwe, gdyby tak Kyoko nagle przyszło do głowy, że nie chce mu jednak pomagać.
- Wspomniałaś, że byłaś wampirem - żachnął się w pewnej chwili. - Jak nim zostałaś? - zainteresował się, by jakoś przerwać ciszę między nimi.

Unknown pisze...

- A potem pokłóciłaś się z Ishiwarą i bum czar wampirzy prysł. Zaczęło ci przeszkadzać wampirze istnienie - skwitował po chwili, przeciągając się lekko. - Fajnie, że znów jesteś człowiekiem, bo jesteś tak? Nie jesteś jakimś tam stworem pół na pół? Takim trochę oderwanym od rzeczywistości, co?

Unknown pisze...

- Dlaczego poszłaś z tym problemem do wiedźmy? Czemu nie spróbowałaś porozmawiać z Selene? - zapytał jej prosto z mostu. - Przecież ona jest twoją matką. Jestem pewien, że potrafiłaby cię wysłuchać, a może i nawet pomóc. Czemu jej nie zaufałaś? - Ryu jak już przechodził do trybu pytań, nie potrafił zatrzymać się w pół gwizdka.

Unknown pisze...

- Kto pyta nie błądzi - uśmiechnął się lekko, siadając wygodniej na ławce. W słowach Kyoko wyczuł gorycz, pewien żal do Selene i prawdopodobnie miała ku temu swoje powody, ale znajomość myśli i drugiej strony pozwalała mu na pełniejszy obraz sytuacji i kompletnie mu się to nie kleiło. - Myślę, że za szybko się poddałaś, a ona z pewnością cię kocha, a przynajmniej troszczy o ciebie - żachnął się, po czym klasnął w dłonie. - Dobra, twoja kolej. Co chcesz wiedzieć?

Unknown pisze...

- A ty również na swój sposób nie przyjmujesz, że w swoich osądach możesz się mylić - odbił zręcznie piłeczkę, po czym wywrócił oczyma. Mógł przynajmniej wyznaczyć granicę pytań. - To długa historia, ale w skrócie mówiąc albo ja zamorduje go, albo po skończeniu Sakuranu pożegnam się z życiem.

Unknown pisze...

- Serio chcesz to usłyszeć? Generalnie uważa, że postępujesz głu.pio przystępując do Yakuzy z miłości, bo no proszę Cię Kyoko... to naprawdę jest powód z du.py - wymamrotał. - A poza tym jest jej przykro, że z nią nie rozmawiasz - mruknął jeszcze. - Nie ma czego współczuć pani prefekt. Takie życie.

Unknown pisze...

- Nie sądzę by to był dobry pomysł - przyjrzał się jej uważniej, oddychając głęboko. - Wiesz Yakuza niespecjalnie mnie lubi - dodał wstając i przeciągając się lekko. - Poza tym wciąż nie wiem czy go zabiję - dodał po chwili. - Drugą opcją jest przejęcie jego mafii...

Unknown pisze...

- Ale ja nie potrzebuje innej rodziny - mruknął chłopak, patrząc na nią spode łba. - A ty naprawdę traktujesz życie zbyt lekką ręką. Jesteś arogancka, bo tego już nie można nazwać odwagą... nie wiem dlaczego znalazłaś się w Kosaimu - westchnął szczerze zdziwiony. - Masz wszystkie cechy potrzebne członkowi Okamishi.

Unknown pisze...

- Pomieściłby - złapał wszystkie i skinął głową zapamiętując kolejność. - A skutki uboczne? - zapytał po chwili, bo przecież nie chciał umierać przez przypadek.

Unknown pisze...

- Dobra, zapamiętam - uśmiechnął się chowając eliksiry do kieszeni od spodni. - Dzięki nee-chan - poklepał ją po plecach i wyszedł z jej piwnicy. - Ale naprawdę radzę ci się parę razy zastanowić, zanim coś zrobić...

Unknown pisze...

- Ty właśnie potrzebujesz mnóstwa rad, tylko szkoda, że jesteś na nie taka głucha - sarknął, przystając na chwilę. Nie rozumiał jak człowiek może tak wkurz.yć drugiego, ale chyba po prostu trzeba było być kobietą. - I wiesz? Całkiem dobrze radzę sobie z eliksirami, czarną magią i zaklęciami , więc nie sądzę bym potrzebował takie rady. Jak będę chciał je uwarzyć to właśnie tak zrobię.

Unknown pisze...

Pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Nie mam pojęcia co Ishiwara w tobie widzi - żachnął się, odwracając się na pięcie i po prostu odchodząc. To było wręcz niesamowite. Jak można było być tak głuchym na to co się dzieje dookoła? Tak ślepym na własne błędy? I tak zapatrzonym w samego siebie...

Unknown pisze...

[sorki ^^" przepraszam Cię za Ryu]

Unknown pisze...

[okay moja kolej jeszcze raz ^^ ]

Amakusa zaczynał uważać, że jego pech to coś więcej niż zwykły pech. Odetchnął głęboko i policzył do trzech, zanim odwrócił się na pięcie by napotkać na swojej drodze białą kotkę.
- Okay, okay wiem! Miotły nie chciały mnie słuchać, wywaliły się i ty tu jesteś - fuknął na kotkę żałując, że nie ma przy sobie tasaka. Z matką mu nie wyszło, to może udałoby się z córką. Kto wie...

Unknown pisze...

[czuję się ominięty ^^ Shin zresztą też, ale jeśli być mogła to odpisz ładnie na oba tylko na Ryu. Aktualnie jestem nie na swoim kompie i nie wolno mi zainstalować nowej przeglądarki]

Unknown pisze...

[ale nic nie dostałam... serio]

- Oh shit! - podskoczył gwałtownie i wstał z miejsca, oddalając się od kotki i kichając raz za razem. Szlag by trafił tą przeklętą alergię. Chwycił komuś tosta z talerza i ucałował dziewczynę w policzek zanim zdążyła złożyć zażalenie. Zawsze działało. - Idź ode mnie demonie! - fuknął na kotkę, wciąż kichając.
Shin

- Ale... - spojrzał bezradnie na miotły, potem na nią i wzruszył ramionami. Machnął różdżką układając tym samym miotły. - To ja nie wiem za co dajesz szlabany... mogę dostać dokładną rozpiskę? Żeby mógł wiedzieć kiedy cię unikać?
Ryu

Unknown pisze...

[spokojnie ^^ będę się przypominać xD]

- Not funny - burknął na nią i usiadł pomiędzy dwoma kumplami, ostentacyjnie ją olewając. Mówił jej przecież o alergii, ale nic to nie pomogło.
Shin

- Szkoda, więc muszę powrócić do błagania Sawady o pelerynę niewidkę - zdecydował z uśmiechem, zakładając ręce za głowę i idąc tuż za nią.
Ryu

Unknown pisze...

[tak jest szefowo xD]

- Strasznie zabawne - mruknął nadal się bocząc na nią. Beznamiętnie przeżuł kolejny kawałek tosta i dopiero wtedy na nią spojrzał. - Nie lubię kotów, ok?
- A myślałem, że jest na odwrót - odezwał się jeden z siedzących obok chłopaków, a Shin spojrzał na niego i otworzył usta by coś powiedzieć, ale zrezygnował i machnął tylko na to ręką.
- Najedzona?
Shin

- Oh wtedy po prostu mnie nie znajdziesz, pani prefekt - pokazał jej język i ziewnął szeroko. - Ja będę leciał - mruknął odbijając w stronę drzwi wejściowych Sakuranu. Już za długo przesiedział za murami szkoły. Czas na zmianę.
Ryu

Unknown pisze...

- Tak - potwierdził, jeszcze raz piorunując kumpla wzrokiem, zanim wstał i objął ją ramieniem. - Gotowa na wagary?
Shin

- Skąd Kyoko-chan. Doskonale wiem, że to tak nie działa. Po prostu jest zwyczajnie trudniej. Nawet kotkowi - mruknął stając pośrodku placu i łapiąc ją za nadgarstek. Przeteleportował ich do swojego mieszkania. - Teraz już nie wlepisz mi szlabanu - uśmiechnął się do niej.

Unknown pisze...

- No to chodźmy to zrobić - zdecydował spokojnie, przepuszczając ją w drzwiach i wychodząc tuż za nią.
Shin

- No co? Inaczej znów dałabyś mi szlaban, a ma ich po dziurki w nosie - burknął na nią, wyciągając spod kanapy pudło i przerzucając w nim rzeczy. W końcu odnalazł to czego szukał i przestudiował list jeszcze raz w ciszy. - Zjesz coś? - zapytał w końcu, przypominając sobie o jej obecności.

Unknown pisze...

- On nie jest kotem - pokręcił przecząco głową. - On ma jedynie uszy i ogon od kota. To wszystko. Ty zamieniając się w kota stajesz się nim w pełni. Nawet pachniesz inaczej. Zadaję się z dwoma kotami - opuścił głowę nagle łapiąc doła.
Shin

- Nie wiem co będziesz robiła ty, ale ja mam coś do załatwienia - odparł swobodnie Ryu. - Ty robisz mi tylko przysługę. Dzięki tobie nie dostanę szlabanu.
Ryu

Unknown pisze...

- Po prostu sam się dziwię, że tyle kotów wytrzymuje wokół siebie - przyznał z uśmiechem Shin. - Okay, to tutaj - zapukał do drzwi i odczekał chwilę zanim nacisnął klamkę wchodząc do imponująco wyglądającego budynku, który w środku zaczął przypominać ruderę. Ruda, acz młoda kobieta od razu podeszła do nich z wielkim uśmiechem.
- Podoba wam się? To mój nowy eksperyment. Próbuję sprawić, by ludzie poczuli się jak w średniowieczu - wyznała.
Shin

- W takim razie wracaj do Sakuranu, ale jak mi potem wlepisz szlaban udowodnię, że nie jesteś perfekcyjna - wzruszył ramionami Ryu, pakując do plecaka kilka książek i papierów.
Ryu

Unknown pisze...

- Tak... gdzie mogę znaleźć biuro? - zapytał Shin, zanim kobieta zdążyła wejść w szczegóły jej "sztuki". Skierowała ich w odpowiednim kierunku i w końcu odnaleźli indiański namiot, w którym urzędowały osoby odpowiedzialny za całą tą wystawę.
Shin

- Sądzę, że jednak uwierzą mi - uśmiechnął się do niej znacząco, ale postanowił nie wchodzić w szczegóły, JAK to by ich przekonał w dość nielegalny sposób. Oblizał lekko wargi. - Ale zawsze możesz spróbować - wzruszył lekko ramionami, przebierając buty i łapiąc za kurtkę.
Ryu

Unknown pisze...

Shin postanowił nie dać po sobie znać, że bardzo ale to bardzo się zdziwił. Podał swoje namiary i pogadał z babeczką, która obiecała wysłać i wszystko załatwić, po czym dała im po darmowym bilecie na zwiedzanie tego ośrodka.
- Em... chcemy zobaczyć Narnię? - spojrzał z powątpiewaniem na Kyoko.

- Nie Kyoko-chan, to ty zdajesz się nie doceniać mnie - sprostował. - Od kiedy tylko cię poznałem, zachowujesz się tak jakbyś zjadła wszystkie rozumy i nie doceniasz przeciwnika - mruknął wychodząc i kiedy tylko znalazła się za nim zamknął drzwi na klucz, chowając go do kieszeni. - Zachowujesz się jak pipka babilońska - dodał chłodno, idąc szybkim krokiem przez podejrzaną okolicę.
Ryu

Unknown pisze...

[Selene odchodzi o_O ]

- Ja też, więc jesteśmy na jednym wózku - przyznał, po czym stanął na czymś co okazało się ruchomą platformą i zawiozło ich gdzieś daleko w głąb budynku. - Natkniemy się na dinozaury?
Shin

- Ktoś musi, kiedy ty tego nie widzisz. Znam swoje granice i wiem, że nie jestem we wszystkim najlepszy, ale to ty z góry zakładasz że wygrasz - uśmiechnął się do niej krzywo. Pchnął wreszcie drzwi kafejki i podszedł do stolika. - Kyu, Megu moi przyjaciele - przedstawił jej swoich przyjaciół. - Kyoko, pani perfekcyjna - wskazał na Kyoko.
Ryu

Unknown pisze...

[no wiem... tak trochę bardzo dziwnie...]

- Ano, zgadzam się... - wylądowali na pustyni. - Ok... chyba trzeba znaleźć jakąś oazę, czy coś - stwierdził rozglądając się dookoła. - To czysta abstrakcja...
Shin

Ryu wywrócił tylko oczyma, po czym wskazał jej wolne miejsce dłonią.
- Nie zjemy cię przecież - odezwał się Kyu widząc jej minę. Wyszczerzył się do niej jeszcze na potwierdzenie słów, a Megu skinęła głową.
- Możesz mówić swobodnie, oni wiedzą o nas - pomachał jej przed oczyma różdżką Ryu, a Kyu wspaniałomyślnie postanowił nie wspominać zdarzenia przez które się dowiedzieli.
Ryu

Unknown pisze...

- To nie jest śmieszne - zgodził się z nią, uciekając w przeciwnym kierunku do burzy, kiedy ni stąd, ni zowąd utknęli między czterema burzami piaskowymi. Shin spojrzał na Kyo bezradnie. - I co teraz? W którą wskakujemy?
Shin

- Oh ależ my nic takiego nie wymyślamy. To samo co zwykle - zapewniła go Megumi. - Tropimy mordercę - dodała konspiracyjnym szeptem, za co dostała kuksańca w ramię od Ryu. - No co? Przyprowadziłeś ją tu, więc siebie wiń.
- Sama tu za mną przylazła - fuknął na Megumi, po czym wdał się w dyskusję z Kyu na temat zebranych materiałów i podzielił się z nim swoimi odkryciami. Megu postanowiła przez chwilę się nie wtrącać zaaferowana Kyoko.
- To jak tam jest? W tej magicznej szkole?
Ryu

Unknown pisze...

Spadali długo, by wpaść w rurę przypominającą zjeżdżalnię i zjechać nią wprost do ogromnego placu zabaw dla olbrzymów.
- Kyo...żyjesz? - zapytał ją Shin otrzepując się z piachu i uciekając przed wielką stopą olbrzymka. - Dzisas... jak my to przeżyjemy, stawiam ci czekoladę.
Shin

- Poważnie? - dziewczyna spojrzała na nią jak na jakiś okaz z zoo, ale postanowiła już nie wdawać się w szczegóły. - Idziemy obejrzeć miejsce zbrodni! - oświadczyła zbierając się z miejsca. Kyu jej przytaknął, a Ryu spojrzał na Kyoko.
- Nie musisz iść z nami - wyjaśnił spokojnie.
Ryu

Unknown pisze...

Shin pociągnął Kyoko za sobą, tuż za zjeżdżalnię i odetchnął głęboko. Stojąc pod nią nie byli narażeni na zdeptanie. Tu olbżymki nie dałyby rady się zmienić.
- Ok, musimy znaleźć jakieś wyjście stąd. Próbowałem nas teleportować. Magia nam nie działa - skrzywił się lekko.
Shin

- Ale macie też te fajniejsze zajęcia... praktyczne zajęcia z tymi różdżkami, tak? Tak je nazywacie? - zapytała jej podążając swobodnie za przyjaciółmi. Cały czas skupiona była na Kyoko. - I te eliksiry. Jednego próbowaliśmy. Był świetny!
- Megu! - Ryu odwrócił się do niej i spiorunował ją wzrokiem. Akurat przy Kyoko nie musiała się chwalić tym, że nagminnie łamie prawa czarodziejów. - No co? - spojrzał na Kyoko. - Mieliśmy kłopoty - wyjaśnił tak po prostu.
- A eliksir sprawił, że byliśmy niewidzialni. To był czad - przyznał Kyu, obejmując Ryu ramieniem. - Dobrze mieć czarownika przy sobie.
Ryu

Unknown pisze...

- No nie wiem... ja pewnie wrócę - pokazał jej język i złapał znów za rękę. - Ok na trzy biegniemy w stronę piaskownicy - wskazał na ogromną piaskownicę. - Jak się tam znajdziemy, może będziemy mieć lepszy widok na okolicę...
Shin

- Eliksir fałszywej śmierci - powtórzył Ryu, po czym wzruszył ramionami. Do niczego by mu się nie przydał, ale fajnie było wiedzieć, że ktoś go stworzył i w razie czego można było spróbować taki zrobić.
- Dla mnie to czarna magia - przyznała dziewczyna z lekkim zakłopotaniem. - Ryu niewiele mówi o tej waszej magii... znaczy on w ogóle mało mówi - żachnęła się.
- Choć ostatnio coraz więcej - dodał szybko Kyu, przystopowując przy przejściu przez pasy.
- Dajcie mi już spokój - burknął Amakusa, niezadowolony że rozmawia się o nim w trzeciej osobie, jakby go tam nie było.
Ryu

Unknown pisze...

- To już jest jakiś plan - zgodził się z nią chłopak, licząc olbrzymiątka. - Ok póki co bawi się tu trójka małych olbrzymów. Damy radę - zakasał rękawy. - Lubisz biegać? - zapytał jeszcze Kyoko. - Bo jestem pewien, że z tobą wygram - puścił do niej oczko i ruszył przodem, unikając zręcznie oblrzymów.
Shin

- Ryu-chan ma po prostu taki sposób okazywania jak bardzo mu zależy na tobie - zaśmiała się Megu.
- Nie ma potrzeby wymazywania pamięci - odparł Kyu. - Nie paplamy wszystkim w okolicy o magii. Zresztą nikt by nam nie uwierzył. Poza tym ten no... Furuyama? Tak miał? - spojrzał na Ryu, a ten tylko przytaknął. - No to on nam nie wymazał pamięci, więc chyba wszystko gra - dodał swobodnie. - O to tutaj - wskazał na stare magazyny.

Unknown pisze...

Shina atak kaszlu napadł dopiero, kiedy znaleźli się w szczelinie do której zdążali. Nie był zmęczony, bo Duch skutecznie pomagał mu w utrzymywaniu kondycji. Bieganie z wilkorem należało do piekła. Kiedy Kyoko zmieniła się znów w człowieka, on jeszcze trochę kichał.
- Kiedyś cię za to zabiję - obiecał jej.
Shin

- Ryu nie przedstawia nam byle kogo - uparła się Megu.
- Już ci tłumaczyłem, że się za mną przyczłapała - obruszył się chłopak, wreszcie zajmując jakieś stanowisko. - Poza tym nie ma jak mi na niej zależeć. Należy do Yakuzy... z miłości - wywrócił oczyma, a Megu wzruszyła ramionami. Kyu natomiast poklepał Kyoko po plecach.
- Sceny mogą być trochę drastyczne. Nie wiem jak tolerujesz widok krwi - przyznał szczerze, po czym przekroczył próg magazynu, a Megu zdecydowała się zostać na zewnątrz. Wciąż pamiętała swój ostatni atak paniki.
Ryu

Unknown pisze...

- Nie zamieniaj się bez uprzedzenia - poprosił ją tylko, przyjmując do wiadomości jej usprawiedliwienie. Wciąż jednak denerwowała go ta cała jego alergia. Że też akurat musiało go sieknąć. - Nie mamy nic do stracenia - zgodził się z nią, idąc w krok za dziewczyną. Z całą pewnością do olbrzymów już nie chciał wrócić.
Shin

Ryu nie odpowiedział nic na jej wyznanie o wampirzycy. Wolał też nie wprowadzać przyjaciela w cały wampirzy problem. Rozejrzał się tylko po magazynie, słuchając Kyu opowiadającego o tym gdzie leżało ciało, w jakiej pozycji. Całe pomieszczenie pachniało jeszcze śmiercią. Krew wyraźnie rysowała się na ścianach. Amakusa zagwizdał nie bez podziwu.
- Musiała być jatka - skomentował.
Ryu

Unknown pisze...

- Nie, dzięki. Nie chcę żadnych eliksirowych świństw - mruknął z wyraźnym niezadowoleniem. - Po prostu uprzedzaj.
Shin

- Możesz myśleć trochę ciszej? - poprosił ją Ryu patrząc na nią z niesmakiem. Czasami krzyczące myśli docierały do niego, nawet gdy nie grzebał komuś w głowie. Ukucnął przy jednej ze świeżych plam krwi i dotknął jej palcem, po czym posmakował z odruchu. - Co wiemy o ofierze? - zapytał Kyu, a ten tylko skinął głową zaraz zasypując go informacjami.
Ryu

Unknown pisze...

Tsukasa przemierzał kręte korytarze siedziby Rodziny, znanej pod czarującą nazwą Yakuza. Poszukiwał jednej drobnej szatynki, która z upodobaniem chowała się przed nim. Naturalnie niepomiernie go to irytowało, choć użycie tego słowa jest tu absolutnym niedomówieniem. Bądźmy szczerzy, wkurzało go to do granic możliwości.
Nigdy, NIGDY nie musiał uganiać się za dziewczynami z prostej racji - to one biegały za nim. Dlatego jego męska duma cierpiała teraz katusze, ale równocześnie nie pozwalała mu zrezygnować z poszukiwań.
Doprowadzony do ostateczności już miał ochotę wezwać kogoś do pomocy, gdy usłyszał podejrzany szelest z pomieszczenia z bronią. Dziwnym trafem drzwi były uchylone, a w środku siedziała poszukiwana - Kyoko - wcinając w najlepsze czekoladowe ciasteczka.
- Podzieliłabyś się, a nie chowasz się po kątach - stwierdził, opierając się nonszalancko o futrynę.

Unknown pisze...

- A gdybym ładnie, bardzo, bardzo ładnie poprosił - zapytał, uśmiechając się w jego mniemaniu urzekająco. Ten uśmiech zwykle działał. Podszedł nieco bliżej i nachylił się na Kyoko, sięgając po ciastko.

Unknown pisze...

- Skoro już jesteśmy nad wodą... - Shin uśmiechnął się do niej szeroko i wciągnął ją pod wodę, samemu również z pluskiem w niej lądując. Trzeba było wykorzystać wodę podczas tak zimnych już miesięcy.
Shin

Ryu nie zaszczycił jej już spojrzeniem, badając uważnie miejsce zbrodni i dyskutując z przyjacielem na jego temat. Kiedy doszli już do wniosku kto może być mordercą (typy były proste), stwierdzili że teraz trzeba je ładnie posprawdzać. Tę robotę miał wykonać Kyu i Megu, bo Amakusa niestety niewiele mógł zdziałać z Sakuranu.
- Kyoko-chan - chłopak odwrócił się do niej z niewinnym uśmiechem błąkającym mu po twarzy. - Niestety będziesz musiała przejść przez bolesną tradycję...
- Karaoke! - zakończył za niego Kyu, już ciągnąc dziewczynę do wyjścia.
Ryu

Unknown pisze...

[ale nie trzeba było przecież... potem sobie je ładnie przeczytam ^^]

- Bo dzieckiem, moja droga, jest się całe życie - ochlapał ją wodą ze śmiechem, po czym zanurkował by po chwili znów wynurzyć się przed nią. - Wpadłem na pomysł... że prawdopodobnie tutaj możemy zwiedzić Atlantydę - zauważył z uśmiechem. - Próbujemy?
Shin

- Masz pecha, złotko - odparował Kyu. - Byłaś przez chwilę świadkiem miejsca zbrodni wykonanej przez Yakuzę - dodał kiwając poważnie głową. - Ryu też się opierał, ale zaśpiewasz razem z Megu - mruknął, klepiąc ją po plecach.
- Właśnie - zgodził się Ryu ciesząc się, że nie został wzięty pod uwagę.
Ryu

Unknown pisze...

- Nie pożrą... a jak zaatakują to znam ciekawe zaklęcie czarnomagiczne... wiesz za dużo czasu spędzam w klubie i gadając z Amakusą... jego zakręcenie na tym punkcie zaczyna mi się udzielać - pokręcił lekko głową. - Poza tym Shiki z nami ćwiczył walkę przeciwko trytonom - dodał swobodnie. - Ruszamy - rzucił na nich zaklęcie by mogli swobodnie oddychać pod wodą.
Shin

- Em chyba lepiej nie - odparła Megu dość stanowczo.
- Tak, to nie najlepszy pomysł - zgodził się z nią Kyu.
- Mogę ci akompaniować na bębnach, czy tam gitarze akustycznej, ale ja fatalnie śpiewam - przyznał tak po prostu Ryu
Ryu

Unknown pisze...

Shin płynął tuż obok niej, z równą fascynacją obserwując podmorski świat. Rybcie zważały się ich nie zauważać ku jego zadowoleniu. Postukał Kyoko w ramię i pokazał kierunek, gdzie zamajaczała mu jakaś wieża.
Shin

- Kyoko nie namówisz mnie na śpiewanie. Będę stał obok ciebie z mikrofonem przy ustach, a ty odwalisz robotę - wzruszył tylko ramionami.
Ryu

Unknown pisze...

Gdyby stał ściełoby go z nóg, ale nie stał, więc mógł tylko z zachwytem podziwiać to dzieło architektury. Przepłynęli przez bramę i nagle znaleźli się w miejscu otoczonym powietrzem. Mogli rozejrzeć się po legendarnym miejscu.
- Kiedy byłem mały, tata opowiadał mi historie o Atlantydzie... nie sądziłem, że kiedyś ją zobaczę. Nawet jeśli mówimy tu o imitacji...
Shin

Ryu chętnie by się z nią pokłócił, ale uznał że już dość zniżania się do takiego poziomu. Posłał przepraszający, acz znaczący uśmiech do swoich przyjaciół i wziął Kyoko na stronę.
- W takim razie możesz wracać do Sakuranu. Zjawię się tam niedługo i może jeszcze będziesz miała szansę wlepienia mi szlabanu - sarknął.
Ryu

Mara_Jade pisze...

Ishiwara natomiast spędził ten czas z Mekare, ćwicząc zaklęcia na kolejne zaliczenia. Kiedy wybiła godzina zero udał się natomiast na obchód. Musiał przecież złapać jego "wspólników" zanim zrobi to Kyoko.

Unknown pisze...

- Nie? - obruszył się. - Nie? - jego zdziwienie nie miało granic. Nic nie mógł poradzić, że zawsze zaskakiwała go jej odmowa lub sprzeciw. - Kobieto - sarknął. - Jesteś absolutnie niemożliwa, słyszysz? - zapytał nico zirytowany. - To przecież tylko odrobina czekolady - mruknął pod nosem.

Hisashi pisze...

[Podsuń mi jakieś okoliczności spotkania, ewentualne relacje i jesteśmy w domu :D]

Hisashi pisze...

Noc to zdecydowanie ulubiona pora Hisashiego. Nie dlatego, że był wampirem - choć to i również. Już za życia lubił nocne przechadzki, które często praktykował, gdy tylko nadażyła się taka okazja. Również i tego wieczoru postanowił przejść się na spacer. W tym celu udał się do pobliskiego jeziora nieopodal Sakuranu. Jednakże - ku jego zdziwieniu - kogoś tam zastał...
Stanął na brzegu, nieco wytężając wzrok. Kto by pomyślał, że panna Kamiyama zechce uciąć sobie nocną kąpiel w wodzie z jeziora. Na dodatek... w całkowitym negliżu.
Mając nadzieję, że mimo wszystko dziewczyna nie zauważyła jego obecności, zdjął buty i zamoczył stopy w chłodnej cieczy, sunąc palcami o wierzch tafli wody.

[Mwahahaha, mas >3]

Unknown pisze...

Wzniósł oczy do nieba, nie mogąc uwierzyć, że każe mu się powtarzać. To przecież upokarzające! Jednak zazgrzytał zębami i wyłożył jasno swoje racje.
- Bo ta twoja niemożliwość, jak miałem już okazje ci powiedzieć, jest tak cholernie pociągająca, że tylko głupiec, by tego nie zauważył. Niestety ty nie możesz, albo wcale nie chcesz tego zrozumieć, bo widzisz tylko tego przeklętego Tomohisę ! - nie krył oburzenia. - Poza tym obiektywnie patrząc na drzwiach jest tabliczka "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony", a ty nie jesteś upoważniona. A wiesz skąd wiem? Bo sam osobiście i nikt inny podpisuję takie papierki.
Wstał patrząc na nią z góry. Chyba oszalałem, pomyślał.

Unknown pisze...

Boże, daj mi cierpliwość - pomyślał, zamknął pospiesznie drzwi i ruszył w ślad za dziewczyną. - Zaczekaj z łaski swojej - dogonił ją i złapał za ramię. Gdy jednak to nie pomogło i Kyoko wyrwała się, podniósł głos.
- Zaczekaj mówię - warknął. - Zapomnij o tych swoich ciasteczkach i słuchaj. Może cię to zdziwi, ale szukałem cię w konkretnym celu - oświadczył sucho, jak na siebie. - Mamy zadanie do wykonania.

Unknown pisze...

- Mój ojciec - wycedził - wie co robi. - Nienawidził, kiedy krytykowano pana Tsukasę, nawet kiedy robiła to ona. Nikt nigdy nie miał i nie posiądzie takiego prawa. Nigdy.
- Udajemy się, jako szpiedzy, na bankiet organizowany przez Nodę. Mamy ustalić, jakie skutki odniósł zamach na jego ulubionego senatora - wyjaśnił. - Użyjemy eliksiru wielosokowego. Będziemy grać ZGODNE małżeństwo - podkreślił odpowiednie słowo, patrząc na nią z błyskiem w oku.

Unknown pisze...

- Nawet ja nie jestem na tyle bezczelny, żeby dotykać cię bez pozwolenia - powiedział nieco urażonym tonem. Jasne, że MIAŁ ochotę ją dotykać, ale za to nie miał najmniejszego zamiaru robić tego siłą. Nigdy nie musiał się do tego zniżać, to było zwyczajnie poniżej jego godność.
- Bądź gotowa o dwudziestej - obrzucił ją spojrzeniem. - Suknia wieczorowa.

Unknown pisze...

Stał już przed budynkiem ubrany w czarny garnitur, a w kieszeni jego marynarki spoczywały bezpiecznie dwie fiolki. Jedna blado-czerwona, druga szara.
Spojrzał po raz kolejny na zegarek i westchnął niecierpliwie. To już dziesięć minut i powoli zaczynały mu puszczać nerwy. Nienawidził, kiedy ktoś się spóźniał na misję. Wprost rozsadzało go od środka. Jednak w tej samej chwili zobaczył wyłaniającą się zza rogu Kyoko. W jednej chwili zapomniał o złości. Wyglądała przepięknie. Tak, zdecydowanie mu się podobała i żałował, jak nigdy, że nie jest jego.

Unknown pisze...

Uśmiechnął się tylko, kręcąc głową, sprowadzony na ziemię. Skoncentrował się i po chwili zniknęli, aby pojawić się z cichym trzaskiem na przedmieściach Tokio przed olbrzymim zabytkowym budynkiem, który tej nocy tętnił życiem.
- Pamiętaj - powiedział cicho - musimy dowiedzieć się jak najwięcej - Podał jej fiolkę. - Nazywamy się Saori i Yuu Takamoto.

Hisashi pisze...

Przez jego twarz przemknął ironiczny uśmieszek. Kyoko próbowała odwrócić jego uwagę w tak nieporadny sposób, że to było aż... urocze. Jednak on nie zamierzał jej darować. Jakkolwiek urocza by nie była. Odwrócił się do niej przodem, mierząc ją - bądź co bądź - przenikliwym wzrokiem. Z tego punktu miał doskonały wgląd na jej kobiece atuty, które dodatkowo podkreślało przemoczone ubranie.
- Rumienisz się - oznajmił otwarcie, bez zbędnego owijania w bawełnę. I żeby jeszcze bardziej wprawić dziewczynę w zakłopotanie, posłał jej prowokacyjny uśmiech. Wstał, otrzepał ubrania z niewidzialnego kurzu i znowuż zwrócił się do Kyoko: - Wstydzisz się mnie, czy tak? - zadał retoryczne pytanie. - Nie masz czego. Nie jesteś pierwszą kobietą, którą widziałem nago.

Unknown pisze...

- Ale mam ze sobą aparat - wygrzebał z kieszeni aparat i pstryknął kilka zdjęć, przy okazji robiąc też zdjęcia Kyoko. - Potem przełożę to na płótno - dodał wesoło.
Shin

Ryu wywrócił oczyma.
- Ja pasuję - odezwał się do swoich przyjaciół. - Muszę jeszcze coś załatwić - dodał spokojnie. - Do zobaczenia - pokiwał im, widząc jak Ci całkowicie pochłonięci osobą Kyoko wcale się tym nie przejęli. W końcu często miał "sprawę" do załatwienia.
Ryu

Unknown pisze...

Popatrzył na nią przepraszająco i przyciągnął ją do siebie. W gruncie rzeczy taki obrót sprawy był mu jak najbardziej na rękę, ale nie mógł tego ostentacyjnie okazywać. Pochylił się i pocałował ją długo, ale delikatnie. Zebrani byli zachwyceni. Sam Mitsuo również, bo wargi Kyo były cudownie miekke i kuszące. Gdyby tylko miał możliwość całowałby je każdego dnia, każdej minuty.
Patrzyli sobie przez chwilę w oczy, po czym Tsukasa obdarzył "małżonkę uśmiechem", podziękował wylewnie premierowi i pociągnął ją ponownie na salę.

Mara_Jade pisze...

Niestety Tomohisa ją uprzedził, zwyczajnie stając wraz z młodszymi uczniami i paląc wraz z nimi. Zaczął z nimi konwersować na tematy mało popularne jak sport czy unikanie Kyoko. Podał im kilka sposobów w jakie można uniknąć szlabanu, po czym złapał białą kotkę z nienacka.
- A tak łapiemy panią prefekt naczelną - podrapał ją po łebku.

[btw trzeba by zmienić miesiąc nie?]

Unknown pisze...

- Przykro mi słońce, ale uwzględniłem cię w krajobrazie miasta - puścił do niej oczko i złapał ją za rękę, przybliżając się do niej i na oślep strzelając im obojgu zdjęcie. - No co? Trzeba łapać wspomnienia za rogi.
Shin

Ryu zaśmiał się tylko już wyobrażając sobie jej minę, po czym skręcił w kolejną uliczkę, by przeteleportować się na obrzeża Tokio. Odetchnął głęboko wchodząc na cmentarz. Pierwszy raz od dawna odczuwał potrzebę znalezienia się akurat tam. Przez chwilę obserwował majaczące przed nim groby, zanim uznał że wystarczy tego smutku. Trafił do baru karaoke, akurat kiedy Kyoko schodziła ze sceny, całkowicie czerwona.
- Co mnie ominęło? - zapytał Megu przysiadając się do nich.
- Przegrała zakład z Kyu...

Unknown pisze...

- Niegrzecznie jest zaprzeczać - posłał jej jedne ze swych czarujących uśmiechów. - Chciałabyś, żeby ktoś kto cię pocałował, powiedział później, że było okropnie? - zapytał retorycznie. - Dlatego wiedz, że twoje usta są wprost stworzone do całowania. Wiem, co mówię.

Unknown pisze...

- Wtedy nie miałem czasu na wspomnienia. Poza tym wiesz to mają być dobre wspomnienia. Zero grozy... wiesz pracuję nad rocznikiem dla naszego rocznika - roześmiał się serdecznie na widok jej miny. - No co? Każda szkoła czegoś takiego potrzebuje!
Shin

- Stawiam ci piwo - odparował Kyu, podsuwając jej kufel piwa pod nos. - Ale wiesz, że śpiewasz całkiem fajnie? - zapytał jej zaraz.
Ryu

Unknown pisze...

- Oh, już się tak nie zapieraj - zaśmiał się. - Nie do twarzy ci z tym - popatrzył na jej zaciętą minę z rozbawieniem. - Lepiej się zbierajmy - zaproponował. - Po drodze opowiesz mi, czego się dowiedziałaś.

Unknown pisze...

Zamyślił się na chwilę, a minę miał przy tym niezwykle poważną.
- To by się zgadzało - mruknął. - Usłyszałem mniej więcej to samo, co ty. Trochę martwi mnie ta dziewczyna. Zaniedbaliśmy to, trzeba było ją zlikwidować. Tak, tak byłoby bezpieczniej i bardziej humanitarnie. - Zamilkł na chwilę i zaczął się przechadzać po pomieszczeniu, przystając co chwilę.
Jak myślisz - zagadnął nagle. - Co ona może im powiedzieć? Uda jej się połączyć Mekare z tą sprawą? Musimy się tego dowiedzieć. ALbo jeszcze lepiej. Musimy zamknąć jej usta - ściszył głos. - Na zawsze.

Unknown pisze...

Przytaknął. Stał przez chwilę wpatrując się w jeden punkt na ścianie.
- W takim razie trzeba zawiadomić ojca - odezwał się z lekkim uśmiechem. - Jeżeli wyda rozkaz likwidacji, piszesz się na to? - zapytał. - Naturalnie nie pójdziemy sami, z całą pewnością jest doskonale pilnowana. Ale z fachowej ciekawości, chciałabyś zobaczyć taką akcję?

Unknown pisze...

- To nie jest strata czasu droga Kyo-chan. To jest jego dobre spożytkowanie - wyjaśnił spokojnie. - Po prostu mam czym wypełnić czas, który normalnie przesiedziałbym w pokoju wspólnym nudząc się.
Shin

- A szkoda, bo masz piękny głos - rzuciła Megu.
- A mnie to wszystko ominęło. Nadal mogę bezkarnie twierdzić, że śpiewa jak ropucha - żachnął się Amakusa śmiejąc się pod nosem.
Ryu

«Najstarsze ‹Starsze   201 – 400 z 667   Nowsze› Najnowsze»