czwartek, 24 maja 2012

Z tych samych elementów można zbudować huśtawkę dla dzieci i szubienicę.

Imię: Kyoko
Nazwisko:Kamiyama
Data urodzenia: 2 listopad 1995 roku
Wiek:17 lat
Dom: Kosaimu
Krew: czysta
Różdżka: rdzeń – włókienko z pachwiny nietoperza, drzewo –ostrokrzew, 14 cali, odpowiednio giętka
Bogin: przeolbrzymi, włochaty pająk
Patronus: ogromny tygrys
Zwierzę: czarny kot o białych łapkach, którego nazwała Yoru(z jap. „noc”)
Jest prefektem naczelnym. Jest na VII roku.
Jest animagiem - zamienia się w kota o intensywnie białej sierści.






Historia:
Jej rodzice poznali się jeszcze w Sakuranie. Oboje należeli do Okamishi, dlatego wielkim zaskoczeniem był przydział ich córki do Kosaimu.Jej ojciec (Kouyou Kamiyama) miał po części z angielskie korzenie a matka(Tomoe Tamaguchi) w pełni japońskie. Po skończeniu szkoły pobrali się i zamieszkali wspólnie w Anglii. Tam też na świat przyszła ich córeczka.Przez jakiś czas jeszcze mieszkali w Londynie, gdzie dziewczynka dorastała pod czujnym okiem rodziców Kouyou. Matka jej bowiem zajęta była rozwijaniem swojej kariery jako modelka a ojciec bezustannymi wyjazdami do klientów jako radca handlowy. Nigdy jednak rodzice nie zaniedbywali córki. Dokładali wszelkich starań, aby dobrze i spokojnie mogła się rozwijać. Kiedy tylko udało im się chociaż chwilę z nią przebywać otaczali ją całą swoją miłością. Stąd też wzięło się późniejsze przywiązanie dziewczyny do rodziny, która była dla niej całym światem.
Kiedy miała około siedmiu lat przeniosła się wraz z rodzicami do apartamentu dziadków w Tokio w Japonii.Tam poszła do pierwszej, mugolskiej szkoły chociaż oczywiście od najwcześniejszych lat była wtajemniczana w świat magii. Była raczej niesprawiającą problemów dziewczynką, która bardzo dobrze się uczyła. Odstawała jednak od rówieśników i dlatego z ulgą przyjęła list z Sakuranu, kiedy skończyła jedenaście lat. W końcu nie musiała kryć się ze swoimi szczególnymi zdolnościami.
Będąc w VI klasie wyszło na jaw, że Tomoe, którą zawsze uważała za matkę tak naprawdę nią nie jest. Biologiczną matką dziewczyny okazała się wampirzyca , która to swego czasu zaszła w ciążę z Kouyou. Mogła jednak zostać w pobliżu tylko do porodu. Kiedy urodziła małą Kyoko oddała ją pod opiekę ojcu a sama odeszła.
Kyoko swego czasu złamała wszystkie nałożone na nią pieczęcie, co zaowocowało jej zmianą w wampirzycę. Była bardzo niezadowolona, że musiała zerwać ze swoim dotychczasowym życiem, ale cóż... Wszystko okazało się być zdecydowanie poza jej kontrolą. Na szczęście udało jej się znaleźć sposób na powrót do człowieczeństwa. Wystarczyło odwiedzić pradawną wiedźmę Miliko Umari, która dała jej to, czego pragnęła, czyli powrotu do dawnego życia.
Po wycieczce do pradawnej wiedźmy biologiczna matka bardzo się na dziewczynę zdenerwowała. Złamała reguły ustalone przez klan, co doprowadziło do tego, że matka musiała pozbawić ją wszystkich wampirzych mocy oraz pamięci z tego okresu, przez co ta zapomniała kto tak naprawdę jest jej matką i że w ogóle była kiedyś wampirem. Jej ziemskim rodzicom również zmodyfikowano pamięć. Od teraz jest tylko zwykłym człowiekiem z kilkoma ponadnaturalnymi zdolnościami. Przez wszystkie dawne wydarzenia odkryła w sobie bowiem moce nadane jej przez bóstwo opiekuńcze Kosaimu.
Dzięki pomocy profesora Furuyamy i jego znajomościom udało jej się przedrzeć przez bariery swojego umysłu i odzyskać utraconą pamięć z ostatniego okresu w swoim życiu. Bardzo ją to ucieszyło, bo w końcu miała pełny obraz tego, co się działo. Z drugiej jednak strony tylko pogłębiło to jej niechęć i złość do biologicznej matki.


Charakter:
Kyoko jest nader osobliwa.
Z reguły cicha, spokojna, samotniczka chociaż kiedy już kogoś spotka to raczej nie stroni od towarzystwa. Lubi od czasu do czasu wziąć udział w jakiejś imprezie czy po prostu poprzebywać w towarzystwie przyjaciół.
Uwielbia czytać, dlatego często można spotkać ją pogrążoną w lekturze, najczęściej jakiegoś mugolskiego czytadła. Zdecydowanie lubi też mangę i anime.
Jest bezpośrednia i jeśli cię nie lubi, to możesz być pewny, że pierwszy się o tym dowiesz.
Woli słuchać niż mówić, chociaż oczywiście jak każdy też potrzebuje się czasem komuś wygadać.
Z reguły ufna, choć może na to nie wygląda. Bardzo łatwo schować się pod jej skrzydłami. Potrafi dotrzymać tajemnicy i nigdy nie odmówi ci pomocy.Służy radą.
Bardzo rodzinna i przyjacielska.Jeśli jesteś osobą, na której jej zależy to będzie zdolna dla ciebie nawet zabić. Staje murem za przyjaciółmi i nie pozwala nimi pomiatać.
Zdecydowana i pewna swoich racji.Jeśli czegoś nie wie, to się nie wypowiada. Mocno stąpa po ziemi. Realistka z przebłyskami optymizmu lub pesymizmu (zależnie od humoru).
Bywa złośliwa, wredna i sarkastyczna.W większości jednak odnosi się to do stosunku z jej przyjaciółmi, bo jak to mówią „kto się lubi, ten się czubi”.
Nie lubi zbytnio się kłócić czy robić sobie wrogów, dlatego jeśli sytuacja na to pozwala to po prostu milczy. Uważa bowiem, że lepiej nie powiedzieć nic, niż powiedzieć o dwa słowa za dużo.
Nienawidzi rozsiewania nieprawdziwych plotek oraz fałszu i obłudy. Gardzi ludźmi o dwóch twarzach. Uważa za tchórzostwo jeśli ktoś chowa się za maską osoby, którą nie jest.
Gdyby wyłączyć jej strach związany z pająkami i robactwem jest osobą zdecydowanie odważną.
Bywa czasami bardzo, ale to bardzo dziecinna
Jest niesamowicie uparta.


Wygląd:
Uwielbia eksperymentować z różnymi fryzurami toteż można ją zobaczyć z bardzo długimi czarnymi włosami, a innym razem z całkiem krótką, brązową czuprynką. Zdarza jej się też platynowy blond. Wszystko zależy od jej aktualnego stanu ducha.
Zawsze ma zadbane paznokcie - długie, mocne i zdrowe.
Jej czarne oczy  pozostają zazwyczaj obojętne, ale potrafi też zmrozić spojrzeniem, jeśli jest jej to potrzebne. Widać, że jej na kimś zależy, bo w jej oczach wtedy można zawsze zauważyć bezgraniczną czułość i oddanie dla przyjaciela.
Jest raczej niewysoka, bo mierzy jedynie 163 cm.
Ubiera się z reguły kolorowo i bardzo lubi buty na obcasie (oczywiście to tylko w dniach wolnych od nauki, bo na co dzień jak przykładna uczennica chodzi w mundurku). Po matce odziedziczyła znakomity gust. Zawsze ubrana zgodnie z panującą akurat modą chociaż tak naprawdę robi to bardziej z przyzwyczajenia niż dlatego, że bardzo się aktualnymi trendami przejmuje.


Inne:
~ Swoją karierę chce związać z  zielarstwem. Fascynują ją przede wszystkim rośliny trujące.
~ Brała udział w kilku sesjach fotograficznych,bowiem matka jako modelka zawsze zachęcała ją do tego typu przedsięwzięć.Strasznie też lubiła chwalić się śliczną córką.
~ Kocha zwierzęta. Szczególnie koty.
~ Lubi śpiewać i rzekomo ma ładny głos, ale nigdy się z tym nie obnosi.
~ Spotkać można ją najczęściej w bibliotece zakopaną w książkach, w dormitorium lub przechadzającą się po korytarzach zazwyczaj z książką w ręce i kompletnie nie patrzącą pod nogi. Często przesiaduje też nad jeziorem.
~ Uwielbia widok księżyca w pełni i rozgwieżdżonego nieba.
~ Jej fetyszem są oczy.
~ Jej ulubioną porą roku jest zima. Wprost ubóstwia wdychać mroźne,zimowe powietrze.
~ Ulubione kolory: zielony, czerwony, czarny.
~ Uwielbia słodycze.
~ Uwielbia horrory i komedie.
~ Jest biseksualna.
~ Zawsze ma zimne dłonie.
~ Potrafi posługiwać się mową węży. Odziedziczyła tę umiejętność po ojcu, bowiem w jego rodzinie od pokoleń przechodziło to z rodzica na dziecko.

Ulubione cytaty:
+ Stop telling me drinking ain't cute. I ain't trying to be cute, bitch. I'm trying to get drunk.
+ Oni to wiedzą kocie.
+  -If you have 10 chocolate cakes and someone asks for 2, how many do you have left?
-10.
-Okay, well what if somebody forcibly takes 2 of the cakes, how many would you have left then?
-1o and a dead body.
+ Ten, kto stracił coś, co uważał za swoje, uczy się w końcu, że nic nie jest jego własnością.
+ Czasem musisz nauczyć się biec, zanim nauczysz się chodzić.
+ Ekspertem jest ten, który popełnił już wszystkie możliwe błędy.
+ Wszystko jest niemożliwe do czasu aż ktoś to zrobi. 
+ If we didn't have stupid thoughts we'd have no interesting thoughts at all. 
+ Nie szukaj ideału, lecz osoby przy której jesteś szczęśliwy.

Kyoko całym sercem jest przy dobrym cesarzu Akihito, jednak jej miłość do Tomohisy skłoniła ją do zajęcia miejsca w szeregach yakuzy próbującej obalić władcę. Ponadto kierowana wdzięcznością do boga Tsukiyomi, który to pomógł jej odzyskać człowieczeństwo, chciała mu się jakoś odwdzięczyć.

POWIĄZANIA

1. I often imagine how people would react to my death.


[edit 12.02.2012]
[No więc… Chyba wystarczająco się spisałam prawda? ^^ Karta będzie stale aktualizowana.
Na wątki i powiązania jestem oczywiście jak najbardziej chętna. Nadmieniam tylko, że mam zawsze duży problem z zaczynaniem więc będę wdzięczna jeśli to wy się poświęcicie. Chociaż oczywiście nie wykluczam, że czasem sama osobiście wyjdę z inicjatywą. Wszystko będzie zależeć od mojej weny.
Działam też na innych blogach więc tutejsza Kyoko jest połączeniem kilku moich kart postaci.Twarzy użyczyła Kyoko Fukada.]

667 komentarzy:

«Najstarsze   ‹Starsze   601 – 667 z 667
Anonimowy pisze...

[zamorduję cię! weźże mi pomóż @_@]

Nie czekając na odpowiedź, pociągną dziewczynę na salę, do stolika w przyjemnie zacienionym kąciku. Rozsiedli się wygodnie, a kelner przyniósł karty.

Mitsuo

Anonimowy pisze...

[nie to by było w sam raz, bo ja też mam takie miejscowe zastoje. najlepiej mi się od wczoraj pisze o znęcaniu się nad kimś. ^^' i jeszcze teraz mi zrobiłaś ochotę na ramen T^T]

- Chyba nie, ale to da się załatwić - uśmiechnął się i skinął ręką na kelnera. Rozmawiali chwilę przyciszonymi głosami, chłopak co chwila przytakiwał Mitsuo i zaraz odszedł od stolika. - Załatwione - oświadczył Tsukasa i rozsiadł się wygodnie podczas, gdy podano im sake.

Mitsu

Unknown pisze...

- Ale to masz pecha Kyo-chan... bo ja i tak mu to powiem - puścił do niej oczko Shin i schował się za róg, kiedy usłyszał syreny policyjne. - Dlaczego w świecie Kubusia są radiowozy?
Shin

- To akurat głupia reguła jest - odparował Amakusa, cały czas jej towarzysząc. - Mugole potrafią wiele zrozumieć i tak właściwie dlaczego "mugole"? To są tacy ludzie jak my.
Ryu

Unknown pisze...

- Sądzę, że ci się to nie uda - Shin pstryknął ją w nos i wyszedł zza rogu. - Rzeczywistość miesza mi się z ułudą - odparł, kiedy przed oczyma zaczęło mu się dwoić.
Shin

- W takim razie mnie zaaresztuj, bo ja nie robię sobie nic z zasad - żachnął się Ryu. - Jest też taka zasada, że nie wolno zabijać bez powodu... ale o popatrz ty chyba zabijasz.
Ryu

Mara_Jade pisze...

- To dobrze - żachnął się Kazuma. - Szybciej mi zaśniecie - zaśmiał się włączając swoją ulubioną stacje radiową, w głowie już obmyślając morderstwo.
Kazuma

Mara_Jade pisze...

- Kyoko, ale ja nie jestem twoją zabawką - mruknął Ishiwara niezadowolony z tych władczych gestów, którymi dziewczyna się posługiwała. - Więc czasem byłoby miło gdybyś zapytała o zdanie, zanim wyciągnęła mnie z imprezy.
Tomo

Unknown pisze...

- Tak, błąd w systemie - zgodził się z nią. - Ok, spierdzielamy z tego systemu - zawyrokował.
Shin

- Rozkazy czy chęć... żadnej różnicy.
Ryu

Mara_Jade pisze...

- Już taki jestem zimny drań - zaintonował Tsukasa, a gdy dojechał do domu wprowadził ich do środka i nakazał zostać i nie wyściubiać nosa choćby się waliło i paliło.
Kazuma

- A żebyś wiedziała, że mam ochotę wrócić na przyjęcie - odparował. - Ono jest ciekawsze od twojej wielkiej garderoby ciuchów Kyo-chan... - żachnął się.
Tomo

[matko coś jestem strasznie wredny...]

Unknown pisze...

- Tak po prostu - wyciągnął z kieszeni różdżkę. - Mamy błąd systemu, więc zakładam, że stając po środku tego bagna będzie można użyć magii - wzruszył ramionami. Genialniejszego planu nie miał.
Shin

- Dokładnie, dla mnie żadnej. Dla ciebie tez żadnej Kyo-chan. Ty się na to zgodziłaś, zapisując się do Yakuzy - przypomniał z niewinnym uśmiechem.
Ryu

Mara_Jade pisze...

Kazuma już tego nie słyszał i całe szczęście bo pewnie wdałby się w dyskusję a propo instynktu samozachowczego. Teraz jednak skupił się na swoim zadaniu. Przyczaił się przy barze, gdzie ojciec Taku zazwyczaj przesiadywał i złapał go tuż nad ranem.
- Mam nadzieję, że napiłeś się porządnie bo to twój ostatni raz - warknął mu do ucha, mimo wszystko już ciesząc się kolejnymi minutami.
Kazuma

Anonimowy pisze...

- W wielu miejscach - przyznał z tajemniczym uśmiechem, biorąc do ręki czarkę i opróżniając ją za jednym zamachem. Gestem pokazał, żeby zrobiła to samo. W końcu po męczącym dniu należała im się odrobina relaksu, a nic tak nie rozluźniało, jak dobre sake.

Mitsuo

Unknown pisze...

Shin miał zmyśle zaklęcie, czarnomagiczne zaklęcie, które przełamało czar budynku i nagle znaleźli się w pustej sali.
- Tak są schody - wskazał na drabinę niezbyt dobrze wyglądającą.
Shin

- Czyżbym nacisnął tę delikatną strunę? - zapytał jej z lekkim, kpiącym uśmieszkiem. - Ja tylko mówię jak jest, a prawda w oczy kole.
Ryu

Anonimowy pisze...

- Nie wiem, czy sobie na to zasłużyłaś, ty mała czarownico - zaśmiał się, mrużąc oczy. - Pamiętaj, że nie każdy ma takie przywileje, jakie ci tu dziej prezentuję - uśmiechnął się sugestywnie. Wtedy pojawiła się kelner z ich zamówieniem.

Mitsuo

Mara_Jade pisze...

Kazuma wrócił do domu po dobrze wykonanym zadaniu, a widząc zapalone światło w salonie wywnioskował, że Kyoko najprawdopodobniej jeszcze nie śpi. Zsunął buty i zostawił je na ganku zanim wszedł do środka. Jedno spojrzenie wystarczyło by zorientował się co dziewczyna robi.
- Jak będziesz grzeczna dostaniesz pierwsze wydanie z autografem gratis - rzucił mimochodem, biorąc sobie sok pomarańczowy z kuchni i przysiadając na fotelu naprzeciw dziewczyny.
Kazuma

Unknown pisze...

- Dobra, możemy polecieć - zgodził się od razu Shin, łapiąc ją za rękę. On takich umiejętności nie posiadał. A szkoda, przydałyby się.
Shin

- Czasem ktoś młodszy od ciebie jest zdecydowanie dojrzalszy. Nie powinnaś szufladkować ludzi ze względu na wiek. Bez obrazy Kyo-chan ale nie jesteś jakimś tam cudem świata, który nie popełnia błędów - zauważył cierpko Ryu. - Ja też nie - dodał zaraz z delikatnym uśmiechem. - Pełno ich w moim dorobku, ale są to takie błędy z których wyciągam wnioski.
Ryu

Mara_Jade pisze...

Spojrzał na nią wymownie i uśmiechnął się znacząco nie odpowiadając. Wrócił do spożywania swojego owocu i picia mleczka.
- Jak chcesz poczytać więcej, stoją na półce - wskazał na regał z książkami. - Część jest moja, część Kinga - rzucił od niechcenia.

[Tomo robi sobie urlop... niszczę jego postać póki co... nie chcę na niego mojej frustracji przekładać...]

Anonimowy pisze...

- Smacznego - odpowiedział, patrząc na jej entuzjazm w uśmiechem. Poza tym jakoś nie do końca wierzył w tej jej zapewnienia, że nie będzie go do niczego zmuszać. Wiadomo było i to powszechnie, że kiedy to stworzenie na coś zaweźmie to koniec końców dopnie swego. Niech no się tylko zaczną zimowe wyprzedaże, do nie da mu żyć. Czuł to. Pocieszała go tylko myśl, że jo jeszcze nie jest ten dzień*.

Mitsuo

[*łazi za mną ostatnio ten cytat, "but it is not this day" :D]

Mara_Jade pisze...

- Przeprowadzasz ze mną wywiad na zamówienie? - zapytał jej, zdobywając się na sarkastyczny uśmiech. - Wygooglaj sobie. Tyle razy już spowiadałem się z tego dlaczego piszę, że gdzieś powinienem widnieć w sieci - wzruszył ramionami, upijając porządny łyk piwa. Nie bardzo uśmiechało mu się opowiadanie o swoich prawdziwych powodach.

Mara_Jade pisze...

- A nie pomyślałaś tak całkowicie przypadkowo, że nie chcę opowiadać o moim drugim dnie? - zapytał ją pukając palcem w szklankę. Westchnął przeciągle. - Zacząłem pisać, bo pomaga mi to oderwać się od rzeczywistości. Odciąć się od tego wszystkiego.

Unknown pisze...

- Cieszę się - posłał jej jeden z popisowych uśmiechów, na widok którego pięknej połowie Tokio miękły kolana. Naturalnie bezskutecznie, z czym liczył się od pewnego czasu. - Gdzie teraz sobie pani życzy? - zapytał?

Unknown pisze...

- Już się robi - ukłonił jej się teatralnie z szerokim uśmiechem i pomógł wstać. Złapał dziewczynę za rękę i wyprowadził z restauracji bocznym wyjściem. Znaleźli się w ciemnej uliczce skąd bez trudu teleportował ich nieopodal miejsca zamieszkania Kyoko. - Odprowadzę cię, jeżeli pozwolisz - powiedział, choć zrobiły to nawet gdyby mu zabroniła.

Unknown pisze...

- Widzisz, jak ty mnie znasz -zaśmiał się. - Chociaż boli mnie, że jestem taki przewidywalny - położył dłoń na sercu, udając załamanego tą świadomością.

Mara_Jade pisze...

- Nie interesują mnie dziewczyny, za to mojego brata... interesuje. Konkretnie taka jedna, siedzi tuż przede mną - uniósł lekko brew i uśmiechnął się lekko.
Kazuma

Mara_Jade pisze...

- A może ja ciebie sparuję z kobietą, co? - zaproponował zgryźliwie Kazuma, unosząc lekko brew. - Wiesz myślę, że beznadziejnym przypadkiem to jesteś tu ty... Mitsuo po prostu zakochał się w mało interesującej osóbce - westchnął przeciągle.

Mara_Jade pisze...

- Oczywiście, że podważyłem... ja sam go nie rozumiem - odparował mężczyzna, dopijając piwo. - Wyobrażałaś sobie kiedyś świat bez magii? Co byś bez niej zrobiła?

Unknown pisze...

[ Cóż, dziękuję. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie. :3 ]

Anonimowy pisze...

[A to żeś wymyśliła! :D Like it. Nie wpadłabym na to, ale w zamian mam zadnie na Hirosia *zaciera rączki* ;>]

Mitsuo teleportował się do mieszkania w niebywałą ulgą. Nie trudząc się zupełnie układaniem ubrań, rzucił kurtkę na komodę przy drzwiach, a marynarkę na fotelu i sam rozsiadł się na kanapie. Wyciągnął kopertę z kieszeni spodni i zaczął czytać. Na jego twarzy kolejno wymalowały się zdumienie, zgroza, radość, zwątpienie, znowu panika, po czym zerwał się na równe nogi z jedną myślą w głowie "ZNOWU ZAKUPY!".
Koperta wypadła mu na dywan, kiedy momentalnie stanął przy barku i nalał sobie dużą whiskey z lodem.
To go nieco uspokoiło i mógł skupić się na niespodziankowym przyjęciu, a raczej na tym, jak wywabić Kyo z domu. Znowu.

Mitsuo

Unknown pisze...

Tymczasem Mitsuo wszedł niezauważony, zręcznie manewrując pośród niezliczonej rzeszy zaproszonych. W pełni wykorzystał potencjał swej czarującej osobowości i to z nie małą satysfakcją. Był więc w znakomitym humorze.
Kyoko, wciąż zajęta wypatrywaniem ukochanego, nie zauważyła nawet kiedy młody Tsukasa znalazł się za nią i zręcznie zawiesił na jej szyi delikatny srebrny łańcuszek z zawieszką z polerowanego szkła.
- Wszystkiego najlepszego - szepnął przy tym, prosto do ucha dziewczyny. Drgnęła przestraszona, na co zaśmiał się cicho.
- Ślicznie wyglądasz - dodał, łapiąc ją za rękę i obracając wokół jej własnej osi, aby w pełni mogła się zaprezentować.
Stojący wokoło ludzie kiwali głowami z uznaniem.

Unknown pisze...

- Będę miał to na uwadze - uśmiechnął się rozbrajająco, zupełnie niezrażony wybuchem panny Kamiyamy. Miał niemałą praktykę w tego typu atakach z jej strony, nikt nie mógł temu zaprzeczyć. - Bardzo się cieszę, że ci się podoba - powiedział, maskując rozpierającą go dumę, że udało mu się trafić w jej gust, co nie było znowu takie proste. - Pasuje do sukienki - zauważył, kiedy szkło zaczęło mienić się w jej palcach błękitem.
- Kogo tak wypatrujesz? - zapytał, choć doskonale znał odpowiedź. I w duchu modlił się, żeby Tomohisa jak najdłużej się nie pojawił.

Unknown pisze...



W tym momencie Pani Kamiyama stanęła na stopniach schodów, tak aby być widoczną i poprosiła o ciszę.
- Serdecznie dziękuję wszystkim za przybycie - uśmiechnęła się promiennie. - Jest mi niezmiernie miło powitać was tutaj w dniu urodzin mojej córki, Kyoko - wskazała dłonią córkę i wezwała ją gestem. Zabrzmiały arystokratyczne oklaski, kiedy dziewczyna dołączyła do matki.
- Mam nadzieję, że będzie to niezapomniany wieczór i wszyscy będziemy się doskonale bawić. Teraz pragnę wszystkich zaprosić do pierwszego tańca, który rozpocznie moja córka - klasnęła w dłonie i rozbrzmiała muzyka.
Mitsuo błyskawicznie ocenił sytuację i korzystając z przedłużającej się nieobecności Ishiwary zjawił się przed zmieszaną dziewczyna, nim którykolwiek z obecnych mężczyzn zdążył choćby mrugnąć.
- Pozwolisz? - zapytał, podając jej rękę i nie czekając specjalnie na jej reakcję, porwał ją do tańca.
15 grudnia 2012 16:15

Unknown pisze...

- Później brzmi lepiej, niż teraz - zgodził się. - Ale naprawdę nie rozumiem, to tylko jeden taniec - zagadnął. - Nic cię to nie kosztuje, ani nie boli. Trzy minuty i będzie po wszystkim, a ty zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko - zmrużył oczy, jak kot. Zdecydowanie nie pojmował, o co jej chodzi. W końcu nie zrobiłby tego, gdyby Tomohisa tu był.
- Może przestań się oszukiwać, że nie potrafisz ze mną miło spędzić czasu - zaproponował.

Unknown pisze...

Uśmiechnął się, gdy nie odpowiedziała. Zupełnie jakby wiedział, jakim torem podążają jej myśli. Tego jednak mógł się tylko domyślać, to Hiroya miał dar niemalże czytania w umysłach innych, on miał tylko intuicję. I to ona podpowiadała mu, że trafił, że mimo wszystko miał rację.
- Bardzo dobrze tańczysz - powiedział, przerywając ciszę. - To wyjaśnia, dlaczego tak dobrze idzie ci władanie bronią - dodał ciszej, kiedy obok pojawiła się para zupełnie nieświadoma pochodzenia ponad połowy zebranego towarzystwa.

Unknown pisze...

Tym sposobem Mitsuo został sam na środku parkietu, patrząc za odchodzącą dziewczyną.
Może przegrał bitwę, ale wynik wojny nigdy nie jest do końca pewny. Uśmiechnął się na tę myśl i poszedł w kierunku baru, gdzie barmani dawali popisy swoich umiejętności.
Przez chwilę zastanawiał się, czy nie iść za Kyoko, ale postanowił odpuścić. Na drinka, lub dwa.
Ku swojemu zdumieniu zastał tam Mekare w towarzystwie Ryu. Postanowił się do nich przysiąść.
- Witam bratową - uśmiechnął się szelmowsko do dziewczyny. - Mój brat nie może cię nawet na chwilę zostawić, żebyś nie pakowała się układy z wrogiem - stwierdził, dając znak barmanowi, że będzie zamawiał.
- Mitsuo - westchnęła dziewczyna, wywracając oczami. - Szwagrze kochany, to duży dom, z powodzeniem możemy zachować dziesięciometrowy dystans od siebie - uśmiechnęła się słodko i najbardziej niewinnie, jak umiała. - I ani słowa o Ryu - dodała udając, że poprawia mu krawat. Zacisnęła go przy tym nieco mocniej. - Och, nie możesz oddychać? - zagadnęła. - Wybacz - puściła go.

Unknown pisze...

[pomyślę o tym, bo mogłoby być istotnie ciekawe :D myślę, że to mniej więcej są ich relacje. lubią się, ale z daleka. xD]

Mitsuo właśnie rozmawiał w hallu z jednym znajomym mordercą, czyli w cenzurowanej wersji z członkiem Yakuzy, kiedy Kyoko pojawiła się na schodach.
Była to scena niemalże wyjęta, jak z Titanica. Ona na górze w pięknej sukience, ona na dole, zapatrzony, jakby świata poza nią nie było... I Tomohisa.
Tak, ten to zawsze potrafi się wciąć.
Ujął Kamiyamę za rękę i poprowadził do gości. Przechodzili obok Mitsuo, który zdążył tylko "niechcący" potrącić Kyoko.
- Dobry wybór - szepnął, wskazując wzrokiem sukienkę i zniknął w tłumie.

Unknown pisze...

Tsukasa krążył po sali, obserwując jak dziewczyna zabawia gości. Zatrzymała się właśnie przy Mekare, która nie wiedzieć dlaczego, znowu była sama. Muszę powiedzieć bratu, żeby jej pilnował, pomyślał. Niechże się z nią w końcu prześpi i z głowy, zirytował się.
Po chwili postanowił przerwać uroczą pogawędkę, z której obie panie wydawały się nie czerpać należytej przyjemności. Uśmiechnął się pod nosem. Przyszło mu na myśl, że jeżeli Hiroya naprawdę ożeni się z "małą wiedźmą", a on jakimś cudem zostałby mężem Kyoko (nawet sam się przed sobą do tego nie przyznawała), to wzajemne relacje pań mogłyby być bardzo, ale to bardzo ciekawe.
Z tą wesołą wizją podszedł do dziewczyny.
- Zaniedbuje mnie pani - oznajmił beztrosko, ignorując Tomohisę. - Tak się składa, że także jestem twoim gościem - uśmiechnął się przymilnie.

Unknown pisze...

Zupełnie od niechcenia, a przynajmniej takie wrażenie miał odnieść postronny obserwator, poprowadził Kyoko do wyjścia na taras i dalej na zewnątrz do rozległego ogrodu.
Zanim zdążyła zasugerować, że jest za zimno na takie wyprawy, zarzucił jej na ramiona swoją marynarkę.
- Tak się składa, że mam dla ciebie jeszcze jeden prezent - powiedział z uśmiechem.
W tym momencie niebo przecięły najpiękniejsze sztuczne ognie, jakie tylko można było sobie wyobrazić. Na tle czarnego nieba, igrały setki kolorów.
- Podoba ci się? - zapytał, nachylając się nad uchem dziewczyny.

Unknown pisze...

Wystarczyło jeden niewielki ruch, jeden gest i mógłby ją pocałować. Mógłby, bo mimo wszystko nie odsunęła się, ani nie odwróciła głowy. Mógł poczuć jej cudownie kuszące wargi na swoich, ale powstrzymał się.
Nie chciał zniszczyć tego wszystkiego, co udało mu się w stosunku do niej osiągnąć, więc zetkną tylko na chwilę ich czoła i uśmiechną się delikatnie.
- Nie ma za co - powiedział i wyprostował się, robiąc pół kroku w tył. Akurat w tym momencie na taras zaczęli wychodzić zaciekawieni goście.
Jednak Mitsuo to nie obchodziło. Miał ją koło siebie, czego więcej mu było trzeba?

Unknown pisze...

Odwróciła głowę, zmieszała się. To dawało mu nadzieję, że może jednak nie czuje do niego tylko niechęci, że może jednak ma szansę. Nikłą, ale jednak taka szansa istniała.
Uśmiechnął się do siebie, patrząc w niebo. Czuł, że zadanie, jakie wyznaczył sobie na dzisiejszy wieczór zostało spełnione.
- Wracamy? - zapytał, podając jej rękę, gdy ostatnie kolory rozmyły się na tle nieba.

Unknown pisze...

Gdyby nie umiał panować nad swoją twarzą, w tym momencie byłby jednym wielkim znakiem zapytania. W najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Zaskoczyła go, jak zawsze, ale tym razem nie posiadał się z radości.
- Będę doprawdy zaszczycony - uśmiechnął się do niej, podając jej dłoń i prowadząc na środek tymczasowego parkietu.
Muzyka przeszła w tym momencie w spokojną melodię, stworzoną wręcz dla dwojga. Stworzoną dla pary. Mistsuo objął delikatnie Kyoko w pasie i przyciągnął do siebie. Ich twarze znowu dzieliły milimetry, spoglądał na nią czule. Był wyższy i robił to zupełnie naturalnie. prowadził ją lekko w w takt muzyki, czując jej oddech.
Nie, zdecydowanie nie chciał, żeby to się skończyło.

Unknown pisze...

Była tak oszałamiająco blisko niego, że niemal wyczuwał jej puls. Każdy jej oddech, choć nie patrzyła na niego, drażnił jego szyję.
Modlił się o opanowanie wystawione chyba na zbyt wielką próbę. Kusiła go, a on wcale nie miał ochoty się opierać. Chciał ulec. Chciał chwycić ją za podbródek, aby spojrzała mu w oczy i pocałować. Już prawie czuł dotyk jej ust. Chciał, czuł to pragnienie niemal boleśnie, ale nie mógł.
Znajdowali się pod obstrzałem zbyt wielu natrętnych spojrzeń.
A jednak to było tak, jakby tym jednym gestem mógł wygrać wszystko. Albo wszystko stracić.

Unknown pisze...

Dotyk jej skóry niemal go parzył. Włosy, które wysunęły się z misternej fryzury drażniły jego policzek, a odczuwał to tak intensywnie, że jego samego to zaskoczyło. Miał ochotę wsunąć palce w jej długie kosmyki i poczuć ich aksamitną miękkość.
Zamiast tego płynnym ruchem odgarnął je z twarzy dziewczyny i wsunął za ucho, drażniąc delikatnie jego płatek. Sam się nie spodziewał, że może to być tak elektryzujące uczucie.
Pochylił się nieznacznie, jakby szeptał, aby tak naprawdę delikatnie dotknąć ustami jej szyi.

Unknown pisze...

Tego już nie był w stanie wytrzymać. Do diabła ze wszystkim!, pomyślał. Przygarnął dziewczynę do siebie mocno. Lewą ręką przytrzymał ją w pasie, a prawą złapał za kark. Wodził palcami u nasady włosów jej, doprowadzając się przy okazji niemal do obłędu. Tak niewinny gest, przyprawił go o zawrót głowy.
Przymknął na chwilę oczy, zagryzając wargi. Nic to jednak nie dało, jego opanowanie poszło się kochać. Uśmiechnął się nawet na to porównanie. On sam miał ochotę zrobić to samo. Czuł jak jego skóra płonie w miejscu, gdzie czuł dotyk Kyoko. Niespodziewanie, żeby nie powiedzieć gwałtownie, odchylił jej głowę i wpił się w jej usta, przypierając do ściany.

Unknown pisze...

Całował ją zachłannie, prawie miażdżąc ustami jej usta, ale wciąż było mu mało. To było tak, jakby nie był w stanie nasycić się dotykiem jej warg, jej zapachem, nią całą.
Przemieścił lewą dłoń na biodro dziewczyny, zacisnął na nim palce. Kilkakrotnie powtórzył ten ruch, by jego ręka zaczęła wędrówkę ku górze na jej żebra, doskonale wyczuwalne pod cienkim materiałem sukienki. Musnął jej pierś, obojczyk, aż w końcu ujął jej twarz w obie dłonie. Towarzyszyły temu tak silnie doznania, że ledwie nad sobą panował. Ledwie powstrzymywał się od zaciągnięcia jej do pierwszej lepszej sypialni.

Unknown pisze...

Gwałtownie łapał powietrze, między kolejnymi pocałunkami, których nie byli w stanie przerwać. Z żadną kobietą nie doznał czegoś takiego. Niemal odchodził od zmysłów z podniecenia.
Przytrzymał jej nogę, zaciskając mocno palce, tak że musiały po tym zostać ślady. Przesuwał dłonią po odsłoniętym udzie dziewczyny opuszkami palców, drażniąc jej skórę. Czuł jak napina się pod jego dotykiem.
Byli spleceni tak ciasno, że czuł każde uderzenie jej serca. Zajechał pocałunkami na szyję Kyoko, zatrzymując się na dłużej przy obojczykach, delikatnie dotykając ich językiem.
Krew tętniła mu w żyłach do tego stopnie, że nie słyszał nic poza tym i głośnym oddechem dziewczyny.

Unknown pisze...

Niechętnie wypuścił dziewczynę z objęć. Nigdy jeszcze nie odczuwał takiej pokusy, żeby kogoś zamordować, jak w tym momencie. Brutalne sprowadzenie ich do normalnego świata wcale nie sprawiło, że podniecenie zniknęło, wręcz przeciwnie. Ukrył to jednak pod jednym ze sztucznie ugrzecznionych uśmiechów. Odchrząknął znacząco i poprawił marynarkę oraz krawat.
- Wracajmy - zwrócił się do wciąż mocno zarumienionej Kyoko. Nie dał niczym po sobie poznać, że cokolwiek między nimi zaszło.

Unknown pisze...

- Do usług - uśmiechnął się lekko i podał jej ramię. - Kiedy tylko będziesz chciała - dodał.
U wejścia do sali pozwolił jej odejść, a sam został przy drzwiach. Oparty o futrynę obserwował, jak dziewczyna wznosi toast i przyjmuje kolejne gratulacje.
Patrzył na nią nieprzerwanie, przecież musiała zerknąć w jego stronę. Po tym wszystkim musiała.
Dobry humor zepsuło mu pojawienie się u jej boku Tomohisy. Skrzywił się na ten widok.
Chłopak pocałował Kyoko lekko w policzek, na co Mitsuo poczuł wściekłość. Kilka minut temu to jego usta tam były. I tam było ich miejsce. Niezależnie od wszystkiego.

Unknown pisze...

Mitsuo sięgnął po telefon.
- Witaj braciszku - przywitał się, mówiąc półgłosem. - Mam pytanie... Czy nie masz może niezwykle ważnej misji do wykonania? Teraz? - zagadnął beztrosko. - Tak, w rzeczy samej byłoby miło pozbyć się go na chwilę - wysłuchał odpowiedzi z miną zadowolonego kota, który właśnie upolował mysz. - Dziękuję, miłej zabawy - rozłączył się i odszukał wzrokiem Tomohisę, którego telefon właśnie zaczął dzwonić.

Unknown pisze...

- Nie ma za co - uśmiechnął się czarująco, po czym pochylił się i zaczął mówić konspiracyjnym szeptem.
- Twoje wyrzuty sumienia widać na drugi koniec sali balowej, więc pozbyłem się ich przedmiotu. Teraz masz godzinę, żeby się z nimi uporać - wyjaśnił, prowadząc ją powoli w stronę baru. - Jako, że nie mogę powiedzieć, że jestem niewinny... - urwał na chwilę. - Szczerze nie mogę nawet powiedzieć, że żałuje, bo byłoby to największe kłamstwo mojego życia, ale... Nie też mogę pozwolić, żebyś mnie znienawidziła - wzruszył niedbale ramionami. - To wszystko.

Unknown pisze...

- Poprawne - prychnął. - Nienawidzę tego słowa. Poprawne znaczy nijakie i to jest prawdziwy powód. Zmęczyła cię poprawność twojego życia, Kyoko - powiedział powoli, przyglądając się whiskey w swojej szklance. - Dlatego ze mną poszłaś i dlatego to się stało - popatrzył na nią, po czym znów skupił wzrok na bursztynowym płynie. - Możesz się wypierać nawet przed samą sobą, ale podobało ci się to. Dlatego masz wyrzuty sumienia - stwierdził stanowczo. - To nie zbrodnia - uśmiechnął się lekko. - Pokazałem ci, jak może być - wychylił alkohol na raz. - Twoja decyzja, co z tym zrobisz.

Unknown pisze...

Pokręcił tylko głową rozbawiony.
- Jeszcze raz to samo - zwrócił się do barmana i ponownie skupił wzrok na dziewczynie.
- Kyoko, Kyoko - powiedział w zamyśleniu, a na ustach wciąż igrał mu uśmiech. - Z mojej strony było to działanie raczej racjonalne, niż poprawne - wyjaśnił, odpierając alkohol i upijając łyk. - Zauważ, że na tej sali znajdowało się przynajmniej kilku facteów, w tym twój ukochany, gotowych rzucić się na mnie, gdyby to zrobił - wyjaśnił spokojnie, gładko pomijając fakt, że było to działanie również z góry przekalkulowane ze względu na nią.
- Przyznasz mi rację, że pospolita bijatyka nie jest najlepszą atrakcją przyjęć urodzinowych. Szczególnie tych, w których uczestniczy połowa Yakuzy, a obrywającym jest syn szefa tejże organizacji - dokończył z promiennym uśmiechem. - Wracamy więc do punktu wyjścia, gdzie nie możesz pogodzić się z faktem, że zwyczajnie i po ludzku, podobał cię się pocałunek z mężczyzną innym, niż twój Ishiwara.

Unknown pisze...

Zorientował się, że patrzy na niego, ale nie dał po sobie tego poznać. Odczuł głęboką satysfakcję dostrzegając rumieniec na jej twarzy i nutkę żalu z spojrzeniu.
- Wspominałaś - przyznał z pozoru obojętnie, bawiąc się szklanką. Delikatnie oblizał usta językiem wspominając dotyk warg Kyoko i uśmiechnął się lekko.
- Zamierzasz przyznać się Tomohosie? - zapytał, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie. Zastanawiał się, czy będzie w stanie uciszyć swoje sumienie na tyle, aby zachować tajemnicę przed chłopakiem.

Unknown pisze...

Spojrzał na dziewczynę z czułością. Tak, rozczulała go swoim zachowaniem. Skinął na barmana, aby podał jeszcze jeden kieliszek wódki i podsunął go dziewczynie.
- Wypij - powiedział, przekrzywiając głowę i zakładając jej za ucho zabłąkany kosmyk. Zawsze wiedziałem, że tego Ishiwary jest skończony idiota, pomyślał. Nie wie, co może stracić, ale to lepiej dla mnie.
Gdy Kyoko posłała mu nieufne spojrzenie, zaśmiał się tylko.
- Pamiętaj, że alkohol nie rozwiąże twoich problemów. Ale herbata też nie.

Unknown pisze...

- Bądź taka zawsze - oznajmił z diabelskim uśmieszkiem. Dopił jednym haustem drinka i korzystając, że towarzystwo jej raczej wstawione, zdjął marynarkę i poluzował krawat.
- To na co czekamy? - zapytał, łapiąc ją za rękę i kierując się w stronę parkietu.

Unknown pisze...

- Człowiek nie wygra z losem - powiedział, przyciągając ją mocno do siebie. - Kim jesteśmy, żeby próbować? - dodał z powagą, ale oczy błyszczały mu zawadiacko. Poprowadził ją pewnie, jak na dobrego partnera przystało. Niezmiernie się cieszył, że padło właśnie na ten taniec. To co wyprawiali przypominało walkę pełną namiętności. Odpychali się i podali sobie w ramiona tak ciasno, że nie było wiadomo gdzie kończy się jedno ciało, a zaczyna drugie.
czuł przyspieszone bicie jej serca i gorący oddech na skórze.

Unknown pisze...

- To twój taniec - szepnął jej zdyszany do ucha, pochylając się z nią, tak że jej włosy dotykały parkietu. Przejechał delikatnie dłonią wzdłuż jej uda, przez kolano, łydkę i złapał za kostkę, prostując nogę dziewczyny w górze. Wykonał ćwierć obrotu i powrócił do pozycji stojącej, przytrzymując kolano Kyo na swoim biodrze. Czuł szalone pulsowanie krwi i rosnące podniecenie.
Taniec się skończył.

Unknown pisze...

Mitsuo obserwował kobiety z kpiącym uśmiechem czającym się na ustach, zakładając palce za pasek. Wygląda na to, że pani Kamiyamie wydawało się, że może oceniać co Tsukasie wolno, a czego nie wolno. Nie ładnie, moja pani, pomyślał, bardzo nie ładnie. Taki przywilej miał tylko jeden człowiek i był nim ojciec chłopaka, nikt więcej. Trzeba to będzie niektórym przypomnieć, postanowił. Najlepiej listownie.
Oderwał się od tych myśli, gdy tylko Kyo stanęła obok i zaczęła uroczo ironizować, z czym było jej nawet do twarzy.
- Żadna nowość, zawsze to wiedziałem - zaśmiał się, kręcąc głową. - Nie ma co się przejmować. Słowo "para" ma różne definicje - wzruszył ramionami. - My jesteśmy parą do tanga, co w tym złego?

Unknown pisze...

[Dziękuję za ciepłe powitanie! (; W kwestii stronnictwa już zostało przeze mnie dodane - kompletnie mi to z głowy wyleciało. Dziękuję za przypomnienie i jeszcze raz przepraszam za poślizg czasowy.]

Unknown pisze...

- Jestem pełen podziwu - skwitował Sawada, po czym ziewnął szeroko. - Ja tam specjalnych umiejętności nie potrzebuję - dodał ze śmiechem. - A i tak wszystkich oczarować umiem - puścił do niej oczko.
Shin

[tutaj zacznę coś nowego, bo kompletnie nie pamiętam i tak... to moja wina, przepraszam...]

Ryu spokojnie przemierzał korytarze siedziby Yakuzy. Jeszcze specjalnie nie docierało do niego dlaczego się tu znalazł (albo dobrze...wiedział jak to się stało i wciąż był zły na Chrisa - za to że dał się wrobić w taki układ), ale w tej chwili Kazuma był mu przyjacielem. Jako, że stary Tsukasa chciał go nauczyć tego i owego zostawił go pod skrzydłami Kazumy. Mężczyzna miał niekonwencjonalne metody, ale Ryu specjalnie one nie odrzucały. Może dlatego, że był już do nich przyzwyczajony? Miał z nimi do czynienia wcześniej? Tak, to mogło być to. Jako młody i bardzo nowy członek Yakuzy nie powinien mieć tyle swobody i z pewnością by jej nie miał, tyle że Kazuma często znikał i Ryu miał zawsze dobrą wymówkę. Przecież wciąż go szukał. Teraz ziewnął szeroko i przeciągnął się lekko by za zakrętem wpaść na Kyoko.
- Yo, Kamiyama - przywitał się z nią beznamiętnie.
Ryu

Mara_Jade pisze...

- Mhm skoro tak to chyba dobrze - Kazuma potarł skronie dłonią i ziewnął szeroko. - Jak chcesz możesz wracać do siebie - dodał po chwili, bo przestało mu zależeć na gnębieniu dzieciaka.
Kazuma

Unknown pisze...

- A co? Może tak nie jest? - uniósł lekko brew, obejmując ją ramieniem. - Ale zawsze możemy to zmienić moja droga. Trochę pracy nad wizerunkiem i słodkością i sprawa zostanie załatwiona - pstryknął ją w nosek.
Shin

Ryu skinął głową, przyjmując do wiadomości jej uwagę. Miała rację, więc postanowił w tym jednym wypadku się nie odzywać.
- Zgubiłem się - odparł tylko, wzdychając nieco ciężko. - Co tu robisz? Idziesz na spotkanie? A może z niego wracasz?
Ryu

[nie pamietam konceptu xD]

Mara_Jade pisze...

Kazuma rzadko kiedy przyjmował zaproszenia na nudne, podkrawatowe bankiety. Spowodowane to było raczej tym, że nigdy nie było go w Tokio akurat gdy bankiet się odbywał, jednakże jego wydawca polecił mu pojawianie się na takich imprezach. Kazuma uznał, że mu nie zaszkodzi. Darmowe jedzenie i trochę dobrej muzyki, a wszystko to z okazji otwarcia jednej z ciekawszych wystaw w galerii sztuki nowoczesnej. Obrazy zostały zainspirowane rozbryzgiem krwi, a młoda malarka była jego fanką. Nie zaszkodzi się tam pojawić. Postanowił jednak złamać trochę kanony stroju wymaganego i zamiast garnituru ubrał ciemne jeansy do białej koszuli, by na to wszystko narzucić dobrze dopasowaną marynarkę. Krawatu nie ubierał, bo uznawał go za zbyteczny. Na miejsce przybył o czasie i chwilę później witał się już z czarującą młodą kobietą, która oniemiała z zachwytu. Czuł się doskonale wśród tych ludzi, ludzi którzy nie znali go zbyt dobrze. Poczęstował się ponczem i wysłuchał kolejnej anegdotki, by zaraz wtrącić swoje 3 grosze.
Kazuma

Unknown pisze...

[Dzięki droga Dyrekcjo <3]

Unknown pisze...

Mitsuo już miał zaproponować pomoc w usunięciu tego tłumu na życzenie gospodyni, ale zrezygnował. Wizja jednak wydała się na tyle zabawna, że musiał stłumić śmiech, cichym chrząknięciem. W tym samym momencie usłyszał propozycję Kyoko.
- Walc? - rzucił pytanie w przestrzeń, udając głębokie zamyślenie. Chciał się odrobinę podrażnić z dziewczyną. Metoda kija i marchewki nie dość, że była efektywna i efektowna, to jeszcze zapewniała pierwszorzędną rozrywkę. - Zaskakuje mnie pani dzisiaj, pani Kamiyama - popatrzył na nią z szelmowskim uśmiechem, podając dłoń i prowadząc na sam środek parkietu.

Unknown pisze...

Spojrzał na nią pytająco, marszcząc lekko brwi. Nie słyszał jeszcze by mówiła takim tonem do kogokolwiek. Prawa, że nie za wiele miał ku temu okazji, ale miał dziwne przeczucie. Nienazwane, trudne do zdefiniowania przeczucie potęgowane przez wyraz twarzy dziewczyny.
Intuicyjnie wyczuwał powagę sytuacji i pewną zmianę. Nie wiedział tylko w jakim kierunku owa zmiana zmierza, a był bardzo ciekaw.
Dlatego bez najmniejszego protestu i słowa sprzeciwu ruszył za Kyoko na piętro. Obrzucił po drodze kilka szlachetnych matron nieprzychylnym spojrzeniem, gdy te jawnie demonstrowały swoje burzenie.
Gdy tylko znaleźli się bezpiecznie za drzwiami, które zostały zamknięte przez Kyoko, Mitsuo niepostrzeżenie przekręcił tkwiący w zamku klucz i schował go do kieszeni.

Unknown pisze...

Kilka razy miał ochotę wyrazić swoją opinię, niestety nie został dopuszczony do głosu. Czuł się nieco poirytowany tym faktem... Do czasu.
Gdy tylko padły słowa Zapomnijmy o Tomohisie, wszytko inne przestało się liczyć. Początkowo nie mógł uwierzyć, w to co słyszał.
Jedyna kobieta, która się dla niego liczyła, stała właśnie przed nim i wyznawała mu miłość.
Nie odpowiedział. Zerwał sie gwałtownie z łóżka i chwycił Kyoko w ramiona, unosząc ja do góry i obracają się z nią w koło.
nim postawił ją na ziemi, pocałował ją. Z pasją i namiętnością, której nie umiał wyrazić w żaden inny sposób.

Unknown pisze...

- Słyszałem - potwierdził, biorąc jej twarz w dłonie i delikatnie dotykając ustami czoła. - Słyszałem i obiecuję, że zachowam to w tajemnicy, tak długo, jak będziesz chciała - obiecał całkowicie poważnie.
Może i był rozwydrzonym, niepoprawnym synem swego ojca, człowiekiem, któremu wolno prawie wszystko, ale dzisiaj przede wszystkim był zakochanym chłopakiem. I zależało mu na Kyoko, nie chciał, żeby straciła do niego zaufanie.

Unknown pisze...

Uśmiechnął się lekko, stykając ich czoła razem i westchnął z lubością. Wreszcie nie musiał się niczego obawiać. Może prawie niczego. Jego myśli wędrowały podobnym torem, co myśli Kyoko. Zastanawiał się, jakie konsekwencje poniosłaby za sobą wiadomość o ich związku, biorąc pod uwagę rozgrywki strategiczne jego ojca. Czy zmusiłby ich do małżeństwa? Do rozstania? A może byłoby to dla niego bez znaczenia? W końcu był tylko młodszym synem, nie miał tylu obowiązków, nie zależało do niego praktycznie nic. Wolał jednak nie sprawdzać. Kamiyama była jego i tylko jego. Nic więcej się nie liczyło.
Pocałował ją w czoło.
- Wracamy? - zapytał niechętnie. Wyjątkowo tego wieczora liczył się z obowiązkami gospodyni.

«Najstarsze ‹Starsze   601 – 667 z 667   Nowsze› Najnowsze»