Piątki dla większości społeczności uczniowskiej były ulubionymi dniami, ale Ryu zaczynał uważać je za swoje osobiste przekleństwo. Już dwa razy z rzędu odpuścił sobie dodatkową lekcję z Shikim i jego trytonami na rzecz biblioteki. Niby wiedział, że te lekcje miały mu pomóc. Zwiększyłyby jego szanse na wygraną z dziadkiem, a jednak nie potrafił zmusić swojego ciała do podążenia na nie dobrowolnie. Odetchnął głęboko zanurzając łyżeczkę w budyniu. Obiecał Shikiemu jeść piątkową kolację ze względów oczywistych. Bez tego nie miałby sił na ćwiczenia z podwodnymi stworami i z tej części umowy się wywiązywał, choć nie bez trudów. Wciskał sobie kolację wmawiając, że ma na nią miejsce, a żołądek skręcał się ze strachu.
Ryu Amakusa bał się kolejnego spotkania z trytonami, gdyż na poprzednim drogie podwodne stwory postanowiły pogrzebać mu w umyśle. Mimo swojej niewątpliwej wiedzy na temat hipnozy, czy grzebania w umyśle zniósł to najgorzej z całej klasy i posługując się zaklęciem zakazanym uwolnił od napastnika. Jednak stwór zdołał szkody narobić.
Chłopak westchnął ciężko z trudem przełykając kolejną porcję waniliowego budyniu. Wspomnienia, których nie chciał pamiętać od tamtej pory atakowały go w każdej wolnej chwili, często wyrywając go ze snu. Budził się wtedy spocony i nie mógł dłużej zasnąć. Łamanie regulaminu stało się dla niego bułką z masłem. Nie mogąc spać włóczył się zazwyczaj na dworze, gubiąc raz po raz w ciemnym lesie.
Krzyk jego matki wciąż rozbrzmiewał mu w głowie, a ojciec błagający o jej życie wydawał się żałosną kreaturą, która nie zasłużyła na honorową śmierć. Potem kątem oka widział samego siebie, obejmowanego ramieniem przez dziadka. Trzymał w dłoniach broń. Następnymi obrazami jakie widział był on sam stojący po środku pokoju wśród krwi i dymiącą broń w swoich dłoniach. Ryu zacisnął wargi wciąż nie potrafiąc w to wszystko uwierzyć. Odetchnął głęboko szukając w sobie czegoś na kształt wyrzutów sumienia, ale nie znalazł ich. Nie mógł też odnaleźć współczucia dla postaci swojego ojca, błagającego na kolanach niczym słaba istota, a może to właśnie była miłość? Nie wiedział, nie rozumiał tego i nie chciał zrozumieć, bo jeśli tak wyglądała miłość, to on wolał nie kochać.
Odruchowo zerknął na Chrisa siedzącego na ukos od niego. Chłopak zawsze wydawał się niezwykle radosny, ale kiedy się smucił okazywał łzy. Nie bał się pokazywać swoich emocji. Tak bardzo różnił się od niego, że to aż bolało. Przez to wszystko zaczynał uważać siebie za niezdolną do kochania osobę. Samemu sobie wydawał się zimny i nudny. Wykrzywił usta w krzywym uśmiechu i zaatakował budyń raz jeszcze. Nie miał pojęcia co to miłość. Nie wiedział na czym polega zaufanie. Wszystkich traktował jak potencjalnych wrogów nie pozwalając im do siebie podejść.
Zamknął oczy automatycznie przełykając jeszcze jedną łyżkę budyniu, a kiedy je otworzył jego wzrok powędrował do stołu nauczycieli. Shiki wpatrywał się w niego tymi swoimi świecącymi, zamyślonymi oczyma. Zastanawiał się, czy mężczyzna jest w stanie przewiercić go na wylot i poznać wszystkie jego mroczne tajemnice. Miał cichą nadzieję, że tak właśnie jest, choć ostatnio szczerze w to wątpił. W końcu Shiki non stop próbował go na czymś złapać. Łapał za słówka, żądał wyjaśnień. Zadawał pytania, mnóstwo pytań, a Ryu chętnie by mu na nie odpowiedział... gdyby znał odpowiedzi.
Skończył swoją porcję budyniu i opuścił pomieszczenie. Przez chwilę wędrował po korytarzach Sakuranu, starając się wymyślić dobrą wymówkę na opuszczenie kolejnych zajęć z trytonami. Unikanie Shikiego zaczynało robić się kłopotliwe, a jego nieobecności na OPCM mogły przysporzyć mu jedynie problemów. W końcu odetchnął głęboko i skierował się w stronę gabinetu Shikiego. Zebrał się w sobie i zapukał wsuwając się zaraz do środka.
- Sensei... możemy zacząć te lekcje - zamknął za sobą drzwi delikatnie, starając się nie zrobić zbyt wielkiego hałasu. Furuyama podniósł wzrok znad sprawdzanego eseju i uniósł lekko brew wyraźnie zdziwiony. Odłożył jednak kartki na bok i skinął lekko głową zabierając z półki skrzeloziele.
Piątki zdecydowanie nigdy nie należały do jego ulubionych dni. Najpierw mówiły o rozpoczeciu weekendu, który musiał spędzić z dziadkiem, a teraz zapowiadały co tygodniowe upokorzenie u trytonów. Jego ego zostało zachwiane i po pierwszej lekcji patrzył na Shikiego z lekkim wyrzutem.
Tryton z łatwością sforsował jego obronę i był znacznie brutalniejszy od Selene. Teraz zaczynał być jej wdzięczny za tak łagodne traktowanie. Zacisnął mocniej pięści i nieco zmęczony podniósł się z ziemi. Shiki posłał w jego stronę lekki uśmiech.
- Dobrze sobie poradziłeś - oznajmił chwaląc go, ale Ryu doskonale zdawał sobie sprawę, że w jego wystąpieniu nie było nic, co mógłby nazwać dobrą robotą. Dał z siebie wszystko, a i tak niczego nie osiągnął, a przynajmniej takie miał wrażenie. Poza tym trytony wciąż pamiętały o jego nagannym zachowaniu i dały mu to odczuć.
- Nie wiem czy chcę to kontynuować - odparł cicho Ryu, wpatrując się w swoje stopy. Bał się kolejnego powrotu w przeszłość. Nie umiał się przed tym bronić. Czuł się odsłonięty przed wszystkimi, a na domiar złego trytony z całą pewnością o wszystkim opowiadały Shikiemu. Nie podobało mu się to, gdyż obawiał się reakcji nauczyciela. Nie ufał nauczycielom. Nie potrafił tego zrobić. - Nie wiem sensei - szepnął raz jeszcze i zawrócił na pięcie. Odszedł szybko, zanim Furuyama zdołał zareagować. Musiał to wszystko sobie jeszcze raz poukładać. Miał na to cały weekend. Weekend wypełniony pracą w sklepiku Philipa.
Zaśmiał się odrobinę, czując że jeszcze trochę, a zupełnie pogrąży się w depresji. Jego życie było wypełnione maksymalnie, a on wciąż pozostawał samotny. Nie przeszkadzało mu to do tej pory i miał nadzieję, że nie przestanie przeszkadzać jeszcze przez długi czas.... jednak jak wiadomo nadzieja jest matką głupich, jeśli należy do rzeczy niemożliwych.
[Kochani użyczyłam sobie postaci Shikiego - tylko odrobinkę - mam nadzieję, że autorka nie będzie miała nic przeciwko. ]
21 komentarzy:
[ojoooj *.* jakie to fajne *.* ale nie stawiaj mojego Shikiego w takim złym świetle XD A zobaczysz Chris pomoże! XD]
[Shiki.. tzn. nakłoni go do jedzenia? xD biedny malutki Ryu... i nieedobry Shiki $_$ ]
[a nieeee :P i zwijaj się! nie Shiki niedobry tylko Selene!]
[wcale nie było w aż tak złym świetle.... ^^]
[i widzisz... gdyby tylko Ryu miał swój ulubiony tasak...]
[użyłby go na...? zdradzisz nam? xD]
[nonono XD bo szlabanik wlepię XD co to za konspiracja XD]
[od razu konspiracja .. Ryu ...kota nam zabraknie xD]
[ ^^ ale mój tasaczek by się nadał... tylko że Ryu nie morduje tasakami ludzi... ale koty? mhm kuszące co nie Selene?]
[no doprawdy Selene...deprawowanie mojej koleżanki ci nie wystarczy?]
[no weeeeź XD wystarczy mi, że musiałam zrobić żeby Kamome się go nie bała ;__;]
Furuyama wszedł do swojego gabinetu i z okna przyglądał się chłopakowi. Nie rozumiał go. Wyciągał do niego dłoń a ten za każdym razem ją odtrącał. Uratował mu dupsko już wiele razy a ten nadal...go odpychał.
[ps. ten watek nadal trwa! XD]
[ Ryu .. jakby sie jeszcze odezwała wtedy w kuchni to by zawału dostał xD
Shiki ... a co? xD my siebie bardzo lubimy pisząc taaakie przyjemne rzeczy xD]
[holly Shit! nie tu XD te rysunki mnie wykończą ;__;]
[to z całą pewnością... ale sie nie odezwała xD ale obawiam się, że jakby sie odezwała to Ryu chciałby ją szybciej zamordować...]
[on jest okropny ... -żali się - ale i tak go lubi ^^ zwłaszcza jak udaje jednego z jej rzeczy... hihi]
[jak kogo udaje? czy ja o czymś nie wiem?]
[ no wiesz ..mowie o tym dzisiejszym jak go wszyscy olali xD]
[ah wtedy... biedak... T^T nikt go nie docenia... nikt go nie kocha i nie lubi T^T]
[to było specjalnie xD dla ochrony .... Ryu wybacza? ... *oczka al`a Shrek*]
[Ryu wybacza... ale tasakiem jeszcze jej pogrozi :P]
[ *kłania się do stóp* no wiesz ..ja chcę pałeczki ^^ możesz zrobić już sushi xD ale z potrawki to zrezygnuje dla samej potrawki *śmiech*]
Prześlij komentarz