- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat.
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem.
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się.
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała.
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.
Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny.
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał.
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka.
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć.
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy.
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)
A couple of links to my world:
[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]
2 918 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2001 – 2200 z 2918 Nowsze› Najnowsze»-a to...nie raczej nie...nie przeszkadza mi to...-uśmiechnął się delikatnie.
Shin
-kochanie...dobrze ci-spytał cicho. Jego ruchy były mocne i powolne. Starał się nie sprawiać chłopakowi niepotrzebnego bólu.
Hiroto
-metamorfomagiem-poprawił go przyspieszając.
Ryu
-Czasem woła dyrektorke i Shin musi się chować ale nie narzekam.
-poza Ryu...-mruknął do siebie.-dobrze postaram się...-uśmiechnął się.
Shin
"o ja...kocham go". Odpłacał się namiętnymi pocałunkami delikatnie poruszając się wewnątrz chłopaka dłonią pieszczac jego męskość.
Hiroto
-no właśnie nie...-mruknął wyjmujac z kieszeni spinke i spinajac grzywke.
Ryu
-ej...czy ty mu sprzedajesz jakieś informacje? Bo zawsze przychodzi pewny siebie....
-no wolno...-mruknął.-jaki jestem? I czemu?-spytał zaskoczony.
Shin
-I love you too...-szepnął mu na ucho robiąc mu koło niego malinke następnie wracając do całowania chłopaka. Przyspieszył delikatnie swoje ruchy.
Hiroto
-a ty dla mnie jesteś wampirkiem pasuje?-odgryzl się wyrywając ogon.
Ryu
-ja mu dam...rozdawać moją peleryne...niech tylko go spotkam...-mamrotal pod nosem.
-taaa...-roześmiał się.-ciasto już zrobione.-wskazał na miske.
Shin
"oho...chyba będę miał podrapane plecy...". Pomyślał lekko się uśmiechając.-ach...Shin kochanie...-przyspieszył jeszcze bardziej.
Hiroto
-jak miło...kochasz mnie i nienawidzisz jednocześnie.-roześmiał się serdecznie.
Ryu
-wymiana? Ty co mu dałeś?-spytał już spokojniej.
-ano...mogę cię o coś zapytać? No bo...długo się już znacie z Ryu...-zaczął niepewnie.
Shin
-ach...kochanie ja też długo nie wytrzymam...-jęknął cicho coraz szybciej poruszając się w chłopaku masujac jego męskość dłonią.
Hiroto
-no właśnie widzę.-a tak w ogóle to gdzie będziemy?
Ryu
-gadaj młody bo nie recze za siebie.-niemalże warknął
-czy Ryu przede mną kogoś kochał?-spytał. Zawsze go to ciekawilo a nie odważył spytać się go osobiście.
Shin
Czując nagły ścisk doszedł w chłopaku z cichym westchnieniem. Spojrzał na swoją brudną dłoń poczym wylizał ją w perwersyjny sposób.
Hiroto
-ech...a daleko nas wyniosłes?
Ryu
-hej!-wstał i bez trudu dogonił chłopaka-jest jakiś powód dla którego mi nie powiesz?
-och...-mruknął.-znaczy...to trochę dziwne uczucie...być tym pierwszym...
-Czekaj kochanie...-wyszedł z niego powoli po czym położył obok niego głaszcząc go po policzku.
Hiroto
-Ech...no to wracamy...-westchnął.
Ryu
-Ten mały...-zmiął w ustach przekleństwo.-ech...dobra...sam to z niego wyciągnę...
-W zasadzie to...nie...-mruknął nieśmiało.-z oddali kogoś kochałem...
Shin
-Jesteś zmęczony? Może najpierw wolałbyś się umyć?-spytał obejmując go delikatnie.
Hiroto
-Moja kondycja jest bardzo dobra...
Ryu
Furuyama korzystając z przerwy obiadowej postanowił przejść się na spacer. Kiedy szedł koło muru zauważył leżącego chłopaka.-Ryu?! Co tutaj robisz?-spytał podchodząc.
E...taki tam...nie pamiętam nawet jak wyglądał ani jak się nazywał...takie tam zauroczenie.
Shin
-Dobrze...więc potem razem się umyjemy, dobrze?-przeniósł chłopaka na kanapę kładąc się obok i przykrywając ich kocem.
Hiroto
-No...to co przyspieszamy?
Ryu
-Taaa...masz dwa wyjścia...albo idziesz do pielęgniary i leżysz tam bóg wie ile...albo do mnie...dostajesz lek i opowiadasz mi wszystko.
Shin
Kilka godzin później mężczyzna zaczął budzić swojego śpiącego kochanka.-Shin...wstawaj...chodźmy się umyć...zrobię na kąpiel z bąbelkami...
Hiroto
-No to siu...-zaczął szybciej biec
Ryu
-ech...-wyjął różdżkę czyszcząc kolumnę.-idziemy...-wziął go na ręce.
-Och...opowiedz mi coś jeszcze o nim...-poprosił cicho.
Shin
-kochanie...otwórz swoje piękne oczka i spójrz na mnie.-poprosił.
Hiroto
-Ty...-przyspieszył na ostatnim fragmencie.
Ryu
-Jasne...już to widzę...nie mów nic opowiesz potem.
-Wszystko!...znaczy...wszystko chciałbym wiedzieć...-uśmiechnął się.
Shin
-Tak no wiesz...z pianą.-wyjaśnił jak dziecku.-Jak chcesz to sobie poleż a ja naszykuję kąpiel, dobrze?
Hiroto
-Uf...zaraz koniec...
Ryu
Shiki szybko doszedł do swojego gabinetu kładąc chłopaka na kanapie i podając mu eliksir.-Masz i do dna.
-Ryu...on...nie je za dużo...czasem po prostu lubi pobyć sam...i jest nerwowy...dlaczego?
Shin
Shiki wstał i przewiązał się w pasie ręcznikiem wychodząc do łazienki. Naszykował kąpiel po czym wrócił po chłopaka.-zanieść cię kochanie czy dasz radę iść?-spytał podchodząc do kanapy.
Hiroto
-ech...wiesz co...może być dalej...
Ryu
-Nie marudź...poczujesz się lepiej...-westchnął siadając w swoim fotelu.
-Mhm...może to przez śmierć rodziców nie je? Nie wiem...-mruknął.
Shin
-Och...zaniosę cię.-mówiąc to wziął go na ręce niczym księżniczkę owijając go kocem.
Hiroto
-Oj zamknij się...w ogóle nie jestem zmęczony...
Ryu
-No? więc co się stało poza tym że pewnie woźny wlepił ci karę jak zwykle tym razem jestem mu wdzięczny zapominając że ma z tym najpierw przyjść do mnie.
-No wiem...ja się staram nie poruszać tego tematu...i to akceptować...
Shin
-Nie..to takie podziękowanie...-uśmiechnął się wchodząc do łazienki i zamykając drzwi.
Hiroto
-No bo nie...-burknął.
Ryu
Ryu
-To dzięki...-wymamrotał beznadziejnie.-E...chyba wiem o którego chodzi...no i woźny wlepił ci karę tak? I dlatego leżałeś tam wykończony czy coś wcześniej się stało?
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł...nie chcę go męczyć...
Shin
-Wszedł do wanny siadając naprzeciwko chłopaka.-Było wspaniale-zamruczał.
Hiroto
-Shinowi? Ale on dostał ode mnie.-mruknął zaskoczony.
Ryu
-A...to dzięki...jeszcze raz...Eh...nie sądzę żebyś był do niego podobny...on ich torturuje bo to lubi...-mruknął.-A lubisz go w sensie jakim?
-Ale nie chcę go męczyć...nie lubi tego tematu...znaczy...dzisiaj chce żebym z nim poszedł na grób jego rodziców...
Shin
-Tak sądzisz? Podobało ci się?-spytał w odwecie również chlapiąc chłopaka.
Hiroto
-ech...Hiro-chan...powiedz co ja mam myśleć...mój chłopak nie mówi mi wszystkiego...-jęknął idąc w stronę szkoły.
Ryu
-Mhm...rozumiem...albo i nie rozumiem...
Uśmiechnął się nieśmiało.-Też mnie to zdziwiło...ale powiedział że chcę iść tam ze mną...
Shin
-cieszę się...naprawdę...a...Shin...boli cię coś jeszcze?-spytał niepewnie.
-SHIKI MOGĘ JUŻ WEJŚĆ NA GÓRĘ?!
-JESZCZE NIE BABCIU!
Hiroto
-no tak ale...staram się mu mówić większość.-mruknął.-czuję się z tym źle...
Ryu
-no nieźle poplatane...jak zgaduje Chrisowi nie powiesz?
-może masz rację...-uśmiechnął się delikatnie-ale i tak mam wrażenie że wielu rzeczy mi nie mówi...
Shin
-tak, naturalne.-przytaknął z delikatnym uśmiechem.-jeżeli chcesz mogę cię nosić puki nie przestanie boleć.
Hiroto
-ech...Hiro-chan...ale on sie o coś wymienił z Ryu za moja peleryne niewidke...
Ryu
-skoro tak...to może aż tak zły nie jest...ale musisz o siebie dbać...
Skinął głową.-wiem...nie oczekuje ale chcę żeby mi ufał...w końcu jesteśmy parą...
Shin
-po prostu nie chce żeby mój słodki chłopak cierpiał...poza tym kochanie jesteś leciutki.-roześmiał się obejmując go lekko.
Hiroto
-ale to moja peleryna...-jęknął.-Ryu mu coś dał za moją peleryne...
Ryu
-torturowałes ludzi...karma...-skwitował krótko.
-smacznego-odparł momentalnie rozpromieniony Chris.-jak się spało?
-no rozmawialiśmy...i się przyzwyczaiłem.-wyjaśnił z lekkim uśmiechem.-Kyu jest całkiem miły...
-a-ale mi to nie będzie przeszkadzać....-szepnął okropnie się rumieniąc.
Shin
-ale na tyle lekki że mógłbym cię nosić nawet cały dzień.-roześmiał się delikatnie obejmując chłopaka.-a tak między nami...mi też się podobało...tylko następnym razem nie hamuj głosu...-zamruczał mu do ucha.
Hiroto
-chyba nie za bardzo chce ci się słychać moich zażaleń, co?-westchnął.
Ryu
-nie o to chodzi...po prostu chodzi o to jakich czarów używałes.-wyjaśnił spokojnie.
Shin
-ale masz taki śliczny głos...chcę cię słyszeć-oponował.
Hiroto
-eeeech...no to z nim będę musiał pogadać...
Ryu
-ale on to on...nie wiem może jego organizm się przyzwyczaił...
-a-ale możesz ode mnie się napić...mi to nie przeszkadza...
Shin
-no tak kochanie ale wtedy cię nie słyszałem...-mruknął.
Hiroto
-no weź...on jest na to za dobry...
Ryu
-lepiej nie...ech...
-em...Mizuki...nie lubie...jak się mnie dotyka...-szepnął.
Shin
-Shin!-wstał, owinął się ręcznikiem i wyszedł.z.łazienki. Dogonił chłopaka biorąc go na ręce.-obiecałem cię nosić...ne...kochanie...co dostałeś za moją peleryne?
Hiroto
-no...okay...ale nie męcz go za mocno...
Ryu
-bo ludzie cierpią...
-widziałem w Anglii...ale w Japonii jeszcze nie...słyszałem że tutaj są najładniejsze...
Shin
-no bo chce wiedzieć...no twoja...tylko...mam z nią pełno wspomnień...-mruknął.
Hiroto
-ale Hiro-chan...jest koniec lekcji dlatego tak biegną.-roześmiał się.-odpuść trochę.
Ryu
-tak wiem...
-mhm...fajnie...ja jak jeszcze rodzice żyli to chodziliśmy na ten plac koło pałacu i tam były najładniejsze i mama zabierała nas na deser...a potem...nigdzie z Mikiem nie wychodzilismy...
Shin
-opowiem.ci wszystko ale powiedz najpierw co za nią dostałeś.-mruknął kładąc go na kanapie.
Hiroto
-raczej ja...ty masz pracę na boku.-roześmiał się.
Ryu
-tak wiem...
Shin
-Shin! Wystraszyłes mnie...nie żartuj sobie tak więcej...-mówiąc to podał mu ubrania.-mhm...to dlatego mamy ostatnio taki spokój?
Hiroto
-jesteś wspaniały Hiro-chan...dasz o moją kondycję...o moją przyszłość...tylko mojego chłopaka meczysz...
Ryu
-tylko za bardzo się nie przyzwyczajaj...bo jeszcze to polubisz...
[Witam serdecznie. Co powiesz na wątek? ^^
A tak swoją drogą, z ciekawości spytam. Czym to sobie Ryu zapełnia popłudnia skoro już teraz nie przesiaduje w sklepiku mojego Philipa rozpakowując kartony? xDD]
Zarumienił się i skinął delikatnie głowa.-Um...d-dobrze...
[Załóżmy, że Philip pojechał na wakacje xD Ulala, no to się porobiło. Niecały rok mnie nie było a tu Yakuza się pojawia xD Pracuje dla nich przez szantaż i Chrisa? Szantaż ok, ale Chris? On też w to zamieszany? O tym już nie wiedziałam xD Ja się stęskniłam za Sakuranem więc z chęcią coś obmyśle, a poza tym mam oko na Twoje pozostałe dwie postacie, tak więc jak będę mieć pomysł to napiszę. c:]
[a Shiki czuje się olany przez własnego faceta ;__; i przyjaciela też...]
-No ten...pomogę ci...-bąknął wstając z krzesła.
Shin
-Ano...bo ostatnio woźny go wymęczył...-objął go delikatnie.-ubierz się, pójdziemy spać a jutro...zaprowadzę cię do takiego sklepu z czekoladkami, co ty na to?
Hiroto
-Zadając mu pełno esejów?-spytał unosząc brwi.
Ryu
Shiki w tym czasie zapalił papierosa i zaczął sprawdzać eseje, które i tak kiedyś musiał sprawdzić a nie miał nic lepszego do roboty.
[dziękuję XD]
[dobrze, dobrze ^^ będę się upominała ^^]
Westchnął-no dobrze...-usiadł na blacie.-A co byś chciał?-spytał, zaczynał się już powoli przyzwyczajać do tego że Ryu lubi jego głos.
Shin
-To mugolski sklepik...więc magicznych tam nie kupisz.-roześmiał się serdecznie.-A dla Chrisa czemu z alkoholem?-spytał unosząc brwi.
Hiroto
-Co ty robisz mojego słodkiemu Shinowi?-jęknął.-Dobra...pomijając fakt że ważyliśmy takie eliksiry w Hogwarcie....
Ryu
-Ha? Sorry czegoś takiego nie mam...ale mam zupkę instant, chcesz?-pytał przyglądając się chłopakowi.-Lepiej się czujesz?
-Eeee? Serio? no...jak chcesz to dobrze...-bąknął zaczynając śpiewać machając przy tym nogami.
Shin
-A co? Ty też jesteś nieśmiały, mam cie spić?-roześmiał się.
Hiroto
-Zupa z kurczakowego kota...nie przypominaj...-mruknął.-no tak...wiem o tym że chce być aurorem...
Ryu
-Ech...to mam...-zajrzał jeszcze to swojej szafki.-ej...bułki mam.-roześmiał się.
-A..nie...nie...-cofnął się z powrotem do blatu.-Ja...ja nie tańczę...-bąknął tym samym przerywając śpiewanie.
Shin
-No...niby tak...-położył się przy chłopaku.-E tam...nie chcę po pijaku...
Hiroto
-Ach...sam mu to zaproponowałem.-wyjaśnił.-Wiem że ma predyspozycje.
Ryu
Mężczyzna rzucił mu bułkę.-jaką herbatę?
Popatrzył z wdzięcznością na chłopaka dziękując mu za wybrnięcie z odpowiedzi.-No...chodźmy...
Shin
-Ja też cię kocham...-pogłaskał go po głowie.
Hiroto
-Bo...ostatnio zasłabł przy prostym zaklęciu...znaczy chyba był przeziębiony, ale...
Ryu
-owocowa może być?-spytał otwierając szufladę z herbatkami.
-A...-uśmiechnął się lekko.-to trochę zawstydzające...jak mnie przy nich całujesz...
Shin
[zacznę...bo czuję się zmuszona XD
-Kochanie...słoneczko wstało...my też powinniśmy.-zamruczał mu do ucha.
Hiroto
-Wiem...to mnie po prostu zmartwiło...ja wiem że w szkole ja też słabłem, ale...
Ryu
Szybko zrobił herbatę i podał ją chłopakowi.-pierwszy raz widzę żebyś chciał jeść.
-No...bo to ty...i mnie całujesz...przy ludziach...-jęknął.-ale się postaram...przynajmniej przy nich...
[No to teraz nabiera to sensu. To nie głupi pomysł był, skoro tak jak mówisz Ryu nie zostawi Chrisa na pożarcie. Kazuma wiedział gdzie uderzyć, żeby zabolało. xD
Dziękuje za powitanie, a co do wątku, mam propozycję dla każdej z Twoich postaci. ^^
Co do Ryu, słyszałam od autorki Shikiego, że często wymykał się ze szkoły, podobnie jak Kyousuke, więc mogliby razem siedzieć za karę po lekcjach czy coś.
Jeśli zaś chodzi o Shina to ma on tą mapę Huncwot Sakuranu, nie? O ile się orientuje to były na niej oprócz ludzi pokazane tajemne przejścia. Przy uciekaniu Kyousuke ze szkoły jest to wiedza bezcenna.
No a skoro Hiroto uczy eliksirów, a moja postać jest dość ciekawska oraz lubi eksperymentować to mogłoby mu coś buchnąć na lekcji bo zamiast Tworzyć to co powinien, próbowałby robić coś innego w swój pokręcony sposób, w związku z czym za karę musiałby sprzątać klasę.
Co Ty na to? c: Wiem, że niezbyt to pomysłowe (zwłaszcza propozycja wątku z Hiroto) ale jak coś to postaram się wymyślić coś lepszego. ^^]
[oj tam non stop...bez przesady...]
Shin
-Ale kochanie, wstajemy...-roześmiał się wesoło.-co się stało z moim rannym ptaszkiem.
Hiroto
-No...byliśmy oglądać gwiazdy...było trochę zimno i trochę się zagalopowaliśmy...myślisz ze to dlatego?
Ryu
-Ej...to trzeba było powiedzieć dałbym ci sucharka...
-No tak...-mruknął.-jestem twój...
Shin
-Nie. Mam całe ferie wolne.-pochwalił się.
Hiroto
-Ech...-westchnął.-To przynajmniej wiem że to nie jego wina...
Ryu
Roześmiał się.-Nie no...DWA DNI?!
-NO I CO? Nie czuję się starszy a miesiąc nie robi różnicy...-mruknął odwracając się z teatralnym fochem.
[Biedaczyna został porwany ;_;
Ależ nie ma problemu, jeśli dasz mi dłuższą chwilę, to zacznę każdy z nich. :3 Nauki japońskiego? Super! Ja ostatnio też zaczęłam się uczyć, a od września będę na zajęcia łazić. ^^ A co do tego, że zbierasz komentarze pod kartą Ryu, to jest to jak najbardziej zrozumiałe i wszystko będę pisać tu. c:]
Ryu.
~*~
-I żeby mi się to nie powtórzyło! Rozumiemy się, Hikari?! - Kyousuke ponownie słuchał kazania, opiekuna Sozoari na temat tego, że wychodzenie poza teren szkoły jest złe, a on powinien dostać porządne lanie za łamanie reguł.
-Tak wiem, mam szczęście, że wciąż jestem w tej szkole. -odparł uczeń, ewidentnie przedrzeźniając profesora, który za każdym razem mówił to samo w związku z czym chłopak bez problemu za którymś razem zapamiętał jego monolog.
-Hikari Kyousuke! Chcesz podwójną karę, za brak szacunku do nauczyciela?! -mężczyzna krzyczał głośniej i głośniej, a chłopak nie przejmując się tym zbytnio wstał powoli z miejsca. „Z chęcią, może dać Pan nawet potrójną, ja mam czas.” ta odpowiedź siedziała w jego głowie, aczkolwiek miał wrażenie, że tym razem, opiekun jego domu jest na tyle wściekły, że zamiast zwykłego „Wyjdź stąd, ale już!” rzeczywiście dałby mu większą karę.
-Ta jedna już wystarczy, Panie profesorze. Pozwoli Pan, że już pójdę. Odsiadka na mnie czeka. -mruknął niezadowolony w jego stronę, a w tonie głosu chłopaka dało się wyczuć nutkę złośliwości.
-Idź już i mnie nie denerwuj! -po słowach mężczyzny, Kyousuke zamknął za sobą drzwi, idąc w stronę klasy, w której to też miał siedzieć za karę. Wchodząc do pomieszczenia, zauważył jednak, że nie będzie on dzisiaj siedział samotnie. Podszedł bliżej, z kamiennym wyrazem twarzy.
-A Ty tu za co? -zapytał nieznajomego mu chłopaka, siadając obok niego. Był ciekaw, z jakiego powodu trafił tu mężczyzna.
Shin
~*~
Po ostatniej nieudanej próbie wyjścia na wieczorną przechadzkę, Hikari musiał znaleźć sobie inną możliwą drogę wyjścia, gdyż przy poprzedniej był by łatwym celem do złapania. Dobrze wiedział, że w celu odnalezienia nowego przejścia musi udać się do sali w której lekcje mieli uczniowie siódmej klasy Okamishi. Dlaczego? A to dlatego, że jeden z uczniów posiadał mapę, która bezproblemowo wskaże chłopakowi miejsca, którymi mógłby zwiewać po zmroku.
Wchodząc do klasy szukał wzrokiem pewnej znajomej twarzy.
-Dzień dobry, przyłapali mnie nie wiem jakim cudem, gdy sobie kulturalnie wychodziłem przez to idealnie ukryte wyjście. Wiesz co to oznacza? -zapytał, gdy podszedł do osoby której szukał. Chciał dać chłopakowi do zrozumienia po co do niego przyszedł.
-Tak, dokładnie. Potrzebuję jej znowu. -oznajmił spokojnym głosem, zanim mężczyzna cokolwiek zdążył powiedzieć.
Hiroto
~*~
Wypadki się zdarzają. Najczęściej z ludzkiej głupoty i niewiedzy. Właśnie przez to Kyousuke siedział teraz w klasie, myjąc kociołek, a przed nim do wysprzątania była jeszcze cała sala. Na zajęciach z eliksirów, mieli oni przygotować wcześniej omówioną miksturkę. W momencie gdy cała klasa robiła to o co wcześniej prosił nauczyciel, chłopak nie słuchał, myśląc o tym co za eliksir mógłby wymyślić. Z czystej ciekawości chciał stworzyć coś nowego, poeksperymentować. No cóż, skończyło się to nie za przyjemnie, można wręcz powiedzieć, że było o jedno oko traszki za dużo. Wywar przygotowywany przez ucznia wybuchł, zadymiając całą klasę, a spieniona mikstura zalała podłogę. Zajęcia zakończyły się wcześniej niż przypuszczano, a Hikari za karę został sprzątać swój bałagan.
-Spędzę tu całe stulecie -mamrotał pod nosem zirytowany całą sytuacją. Był zły na samego siebie, ale też i na wszystkich wkoło. Jego zły humor odbijał się na innych. Dodatkowo ciśnienie podniósł mu fakt, że profesor Kanzaki z pewnością był już na skardze u opiekuna jego domu, tak więc czekał go jeszcze wywód na temat jego karygodnego zachowania.
[No i dobrnęłam do końca. ^^ Mam nadzieje, że nie jest to jakoś bardzo tragiczne. Jak coś to krzycz, to będę kombinować nad czymś nowym. C: ]
Shin
-och...no to przecież jeden dzień możemy na to poświęcić. Nie musimy być ciągle razem.-roześmiał się po czym objął chłopaka.
Hiroto
-będę musiał...wiesz Hiro-chan...z jednej strony...fajnie że mu pokazujesz jak zrobić te eliksiry...dzięki...
Ryu
-to źle że tyle czasu nie jadłes! Wcale nie dziwne że plułeś krwią.
-nie ważne...czepiasz się szczegółów...czy wiek jest dla ciebie aż tak ważny?-popatrzył na niego uważnie.
Shin
-oczywiście że nie...chcesz ten czas poświęcić przyjaciołom rozumiem to.-uśmiechnął się do niego ciepło.
Hiroto
-wiesz chyba przestanę cię chwalić...jeszcze dopadniesz w samozachwyt....
Ryu
-wiesz że powinieneś się pilnować? Są ludzie którzy się o ciebie martwią.
Shin
-nie musisz mi się tłumaczyć...rozumiem to.
Hiroto
-Hiro-chan...bolą mnie oczy...masz coś?-spytał przychodząc wieczorem do gabinetu przyjaciela.
Ryu
-ta spoko...możemy zmienić temat.
-na przykład? Bo jak dla mnie to nie ma wielkiego znaczenia...a już na pewno nie ten rok między nami...
[A co do Japońskiego bo nie zauważyłam Twojej wcześniejszej wiadomości. Ja się na początku prywatnie uczyłam, niestety było tragicznie, więc zrezygnowałam, a że zostały mi książki to teraz też jestem samouukiem. Dla chcącego nic trudnego. Dziękuję, mam nadzieje, że się będę mogła w ogóle zapisać. xd Tobie też powodzenia, mam nadzieje, że wszystko idzie jak po maśle. c: ]
Ryu.
~*~
-O to czy był udany pytać zamiaru nie miałem, ale skoro już mówisz, to ok. -odpowiedział chłopakowi spokojnym tonem, rozglądając się po klasie na koniec zwracając wzrok w stronę nieznajomego. W głębi duszy cieszył się, że nie będzie zmuszony siedzieć tutaj w ciszy, licząc każdą sekundę do końca swojej kary.
-Za nocne spacery po okolicy. Można powiedzieć, że za to samo.-dodał po chwili, wyciągając dłoń w stronę swojego rozmówcy.
-Będziemy tu siedzieć dłuższą chwilę, tak więc wypadałoby się przedstawić. Kyousuke Hikari.
Shin
~*~
-No ostatni raz, ostatni raz, ale teraz jest cała i zdrowa, prawda? Możesz mi ją jeszcze na chwilę dać, czyż nie? -mówiąc to, chłopak próbował przekonać Shina do ponownego pożyczenia mapy.
-Serio? -zapytał ze zdziwieniem, lekko marszcząc brwi w momencie, gdy usłyszał o kopiowaniu mapy.
-A co mam zrobić, żeby to „ewentualnie” zamieniło się w „oczywiście, że” ? -dodał natychmiast, skupiając swój wzrok na mężczyźnie.
Hiroto
~*~
Chłopak spojrzał na nauczyciela ze wściekłością w oczach. „Takim tempem, tak? No przecież robię co mogę...chyba.” Wziął głęboki wdech uspokajając nerwy. Porażka wynikająca z luk w jego doświadczeniu, czy też utrwalonej wiedzy była dla niego nie do zniesienia.
-A o czym tu można rozmawiać? Zepsułem, wybuchło, zalało pół klasy i teraz tu muszę siedzieć jak ciołek. -odparł starając się zachować spokój, jednocześnie odstawiając na miejsce umyty kociołek. W dalszej kolejności zabrał się za mycie podłogi, zastanawiając się co zrobił nie tak.
Mira:
[miło mi, żeś o mnie zapomniała.. ;/]
[Cześć. Chciałabym zaproponować wątek. Może jakieś pomysły? c:)
Shin
-I mamy spóźnialskiego.-westchnął Furuyama.-Dobra...jestem leniwym człowiekiem i nie chce mi się sprawdzać długich prac...więc mam dla was teścik abc...-machnął różdżką i stosik kartek poleciał po klasie, każdy dostał po jednej kartce.
Hiroto
-No to sobie chwilę u ciebie poleżę...-mrukną skrapiając oczy i kładąc się na kanapie.
Ryu
-O...Ryu...Co tutaj robisz?-spytał rozkładając się z gitarą.-Wiesz jest masa innych miejsc...
[A Chris się czuje zapomniany..."
Shin
-Ech...-westchnął Furuyama.-Ostrzegam jeżeli ktoś będzie ściągał będzie szlaban. Jestem wyrozumiały ale nie toleruję ściągania.-wpatrywał się uparcie to w Shina to w Tomohise.
Hiroto
-Całkiem dobrze. Ale średnia wybitych jest koszmarnie niska....
Ryu
-A Chris cię nie uczył?-spytał zaskoczony.
-puki co robię za medyka...zamiast martwić się o mnie powinieneś pomyśleć o sobie.-zauważył.-No i...porozmawiajmy o czymś miłym...są święta.-poprosił cicho.
[spoko, spoko ^^]
Shin
-SPRAWDŹCIE PRACE. Zostało wam 15 minut.-mruknął zakładając okulary.
Hiroto
-JA? No coś ty...czasem mam wrażenie że jestem zbyt delikatny i przez to się nie uczą...
Ryu
-A ja nie umiem uczyć...-westchnął.
-No dobrze...-uśmiechnął się lekko.-Ryu dla ciebie jakąś małą czy będziesz chciał ode mnie?-spytał jeszcze chłopaka w końcu niedawno jedli naleśniki.
[lepiej późno niż wcale XD]
Shin
-pracę możecie poprawić ustnie w dowolnym terminie. Idę wam na ugodę bo sam byłem uczniem.-machnął różdżką zbierając prace.
Hiroto
-Ech Hiro-chan ja tak nie umiem...ale co jak co testy im robię trudne...
Ryu
-Musisz bardziej przycisnąć palce...-poprawił go machinalnie.
-Okay.-uśmiechnął się do niego po czym poszedł z dziewczyną po bułki wchodząc do najbliższej piekarni. Chłopak wybrał kilka pamiętając żeby dla Ryu wziąć mniejszą i zapłacił.
Shin
Furuyama rozłożył się z pracami w klasie. korzystając ze swojego "czasu wolnego" zaczął wszystko sprawdzać, z każdą pracą załamując się coraz bardziej.
Hiroto
-No wiem...ja w sumie śpiochom i spóźnialskim nie daruję ale co poradzę jak mi na teście tylko 3 wybitne?
Ryu
-Widzisz? Musisz pewnie trzymać i dotykać gitarę. Zupełnie jak...-szukał jakiegoś adekwatnego porównania.-Jak chłopaka w czasie seksu.
[Um...Chris XD]
Shin
Furuyama w końcu wyszedł z klasy i ziewając podreptał do swojego gabinetu świecąc sobie różdżką. Wcześniej jednak postanowił się przejść. Zapalił sobie papierosa i powolnym krokiem spacerował po śniegu.-Shin?
Hiroto
-Ta dokładnie ci...-mruknął.
Ryu
-A...to przepraszam...-zaśmiał się serdecznie.-Uważaj na gitarę. Znajdę jakieś inne porównanie.
-Um...wierzę ci...-roześmiał się serdecznie. Oparł się o chłopaka zajadając się bułką.
Shin
-Jak tam...miałeś chyba męczący dzień co?-w jego głosie słychać było troskę.
Hiroto
-A Chris...dobrze sobie radzi...ale z OPCM tylko raz miał wybitne...a z poprzednich lat to sam w sumie nie wiem...
Ryu
-Mhm...ale zarumieniłeś się.-zauważył z lekkim uśmiechem.
-Mhm, wiem. O masz kawę, daj łyka.-poprosił.
Shin
-Oj no już...Chodźmy do mojego gabinetu bo tu jesteśmy na widoku.-uśmiechnął się do niego pocieszająco.
Hiroto
-Ta wiem...z tego co się orientuje to on szkoli się na medyka...
Ryu
-Spoko, nie widziałem.-roześmiał się.
Wziął łyka i skrzywił się lekko.-No..gorzka...O...pokaz się zaczął.-westchnął z zachwytem.
Shin
-dam ci coś na ten katarek...spokojnie kochanie umiem rozdzielać życie prywatne od pracy. Teraz jesteś moim chłopakiem nie uczniem.
Hiroto
-Wiem...do nie też do doszło. Amakusa z resztą też.
Ryu
-Oj no mówię że musisz mocno i pewnie łapać te chwyty.
Zarumienił się wciąż przyglądając się fajerwerkom.-Wiem...ja ciebie też.-odparł szeptem.
Shin
-Gryzł Hiro-chana? Czym sobie Hiroto zasłużył?
Hiroto
-Powiedzmy...ale ty jesteś inny. A on się pakuje w kłopoty..
Ryu
-Po prostu musisz być pewny siebie.-westchnął.
-Ach Te były piękne!-westchnął po serii kolorowych strzałów.
Shin
-Czyli w ogólnym rozrachunku to Duch ucierpiał? Ale to dobrze że teraz wszyscy są cali.
Hiroto
-Ja to ja...mi już praktycznie przeszło...staram się trzymać z dala od kłopotów.
Ryu
-A umiesz na czymś innym?-spytał unosząc brwi.
-Jak fajnie...-westchnął.-U mnie w Anglii tak nie ma...-dodał przyglądając się kolorowemu niebu.
Shin
-A to dziwne...nigdy tak nie robił...muszę mu powiedzieć żeby uważał i pił więcej krwi z torebek.
Hiroto
-Bardzo miłym i sympatycznym wampirem i bardzo seksowym i słodkim uczniem.-zaznaczył ze śmiechem.
Ryu
-A rozumiem...dla Chrisa...-pokiwał głową.-w takim razie postaram ci jakoś pomóc.
-No właśnie...a chciałem się z nim jeszcze wybrać do Francji.-uśmiechnął się chłopak.
Shin
-Może...głupek mówiłem mu ze ma uważać...-westchnął otwierając drzwi od gabinetu.
Hiroto
-No muszę uważać i nie dać się przyłapać dyrektorce...ale daję radę.
Ryu
-No już, no już...-pogłaskał go po włosach.-Po pierwsze musisz pewnie łapać chwyty tak jak ci pokazywałem...
-Przestań bo spadniemy!-roześmiał się wesoło.-Nie mówiłem bo to miała być niespodzianka...
[Ach ta przeklęta zima, wszyscy teraz chorują, sama siedzę w domu i się z grypy leczę. Szybkiego powrotu do zdrowia! :3 A co do mężczyczny. Ja wiem, tylko, że sobie czasem słówka muszę wymienić i to już tak z przyzwyczajenia. Synonimów szukam. xDD ]
Ryu
~*~
-Miło poznać. -odparł puszczając jego dłoń. -Jeśli rzucanie ze złości w uczniów czekoladkami wyłącznie z tego powodu, że zwracają się oni do niego formą grzecznościową się liczy, to tak. Nie jesteś jedyny. -zaśmiał się cicho. Często droczył się z Furuyamą i nie ukrywał tego, że lubi go czasem zdenerwować.
-Jakoś zleci, coś się wymyśli. -po tych słowach, Kyousuke rozejrzał się po klasie.
-Tylko bez żadnych numerów Hikari! -upomniał go pilnujący ich nauczyciel będąc przekonanym, że chłopak coś kombinuje.
-Spokojnie, księgę z zaklęciami zakazanymi zostawiłem w innej torbie! -zażartował, patrząc w stronę upominającego go mężczyzny.
-Nawet jak nie chcesz nic zrobić co byłoby wbrew ich woli, to i tak myślą, że planujesz wysadzić pół szkoły. -westchnął ciężko na koniec swojej wypowiedzi.
Shin
~*~
-W sumie...-zaczął, zastanawiając się nad tym co ma zrobić. - Mam jeszcze OPCM, aczkolwiek profesor Furuyama raczej nie będzie się długo gniewał, chyba, że jak zwykle wyprowadzę go z równowagi. -dodał po chwili, patrząc na swojego rozmówcę.
-Tak więc moge iść z Tobą. -oznajmił podsumowując swoją wypowiedź.
-Znając jeszcze moje spięcia z Furuyamą to na pewno mi nie da, nawet jeśli podam mu powód. -zaśmiał się cicho.
Hiroto
~*~
-Chciałem stworzyć eliksir, który umożliwiałby zmianę płci na około jeden dzień. Nie wcale nie po to, żeby podglądać koleżanki czy coś. -zaprzeczył od razu, gdyż już wcześniej usłyszał taki zarzut kiedy mówił o swoim pomyśle.
-Skład, który obmyśliłem był podobny do tego eliksiru, który robiliśmy na lekcji, tak więc stwierdziłem, że jeśli mam pod ręką część składników to można by spróbować czegoś innego. -wyjaśnił nauczycielowi, podchodząc bliżej biurka. -Sensei? Czy kara przypadkiem nie powinna być męcząca i nieprzyjemna? -zapytał po chwili, gdyż zastanawiał się dlaczego rozmawiają o jego eksperymencie zamiast w ciszy czekać aż dokończy sprzątanie.
Shin
-nie gryzie spokojnie.-zapewnił go z uśmiechem.-ale wiesz na katarek lepsza jest gorąca herbata z cytryną.
Hiroto
-ulala...znam go?-spytał z szerokim uśmiechem.
Ryu
-może ci to rozrysowac?
-na wakacje.-uśmiechnął się z lekko różowymi policzkami.
-oczywiście że nie na całe. Przecież masz też jakieś swoje plany.-uśmiechnął się do niego.-Ryu zobacz!-aż zapowietrzył się z zachwytu widząc zakończenie pokazu.
Shin
-no dobra może być.-szybko zrobił herbate i podał jeden kubek chłopakowi.-no to opowiedz kto cię tak dzisiaj wymeczyl.
Hiroto
-z młodym? A to babsztyl...a mój gabinet ciągle z woźnym sprawdza...
Ryu
-na patrz...-wyczarował sobie kartkę i długopis i schematyczne rozrysowal jeden chwyt.-kropki to palce, pionowe kreski to progi i poziome to struny-wyjaśnił.
-woow....nigdy czegoś takiego nie widziałem...dziękuje...-westchnął nie mogąc oderwać wzroku od nieba.
Shin
-oczywiście że każdy.-posadził go sobie na kolanach.-mogłeś mnie poprosić o przełożenie testu...ale i tak wam chyba zrobić poprawkę taką klasową bo oceny koszmarne.
Hiroto
-będę milczał...puki mnie nie nakryją...-wyszczerzył sie.
Ryu
-a pisz sobie co chcesz...bylebyś zapamiętał i się nauczył.
-ale ja nie mam nic przeciwko...może dowiem się czegoś nowego o tobie?-zamyślił się.
Shin
-hmm...to się naucz na następną lekcję zrobię wam poprawkę bo ocenami jestem załamany.-ucałował go delikatnie
Hiroto
-dzięki.-upił parę łyków herbaty.-a jak sobie radzi Shin na eliksirach?
Ryu
-a tak w ogóle to z jakiej to okazji chcesz mu skomponować piosenkę?
- taaa...ja też i co z tego? Chcę wiedzieć więcej. Wszystko. Żebyś zawsze mnie kochał.
Shin
-masz nędzny za to ściąganie słońce ty moje. Nie ładnie oszukiwać.
Hiroto
-pokaż.-otworzył teczkę.-ładnie...mogło by być lepiej ale bardzo ładnie.
Ryu
-nie no oczywiście że możesz. A na walentykni coś już masz?
-no i patrz już wiem co zrobić żebyś przytył.-roześmiał się serdecznie.-no i...wiem że mnie kochasz...ale zawsze możesz bardziej.
Ryu
~*~
-Daleko mi jeszcze do Ciebie. -stwierdził słuchając o tym co ze złości robił Furuyama.-Ja póki co to jedynie latałem z nim na miotle. Aczkolwiek kto wie? Może kiedyś zawisnę pod sufitem. -uśmiechnął się cwaniacko, następnie śmiejąc się wesoło.
-Mam takie wrażenie, że jest tu pewna osoba, która z chęcią je wytestuje. -spojrzał wymownie w stronę nauczyciela.
Shin
~*~
-Więc skoro mamy zdążyć na kolację, to nie traćmy czasu, tylko chodźmy. -uśmiechnął się przyjaźnie w stronę chłopaka.
-Ze wszystkich nauczycieli Sakuranu, musiał to być akurat Furuyama-sensei? -westchnął ciężko, zakładając z góry, że może pożegnać się z mapą.
-Nie żebym go nie lubił, jest dobrym nauczycielem, ale wątpię, żeby zechciał pomóc. -westchnął ciężko. -Z resztą iść z taką sprawą do pedagoga to też idiotyzm. Jeszcze straciłbyś oryginał.
Hiroto
~*~
-To, że się pytam, nie oznacza, że koniecznie tego chcę. Po prostu jestem ciekawy. -odparł z kamiennym wyrazem twarzy. -A to, że nie potrafisz utrzymać porządku na SWOIM zapleczu to już nie mój problem, sensei. -podkreślił, biorąc od mężczyzny długopis i kartkę, następnie zapisując to wszystko o co prosił.
-Ok, to chyba tyle, jeszcze sprawdzę na wszelki wypadek. Oko węża, kwiat paproci, jeden liść mandragory, kropla śliny lub włos przedstawiciela płci, w którą chcemy się zmienić, 3 listki mięty, plus trzy krople krwi osoby, która ma zamiar wypić eliksir. -mamrotał pod nosem, sprawdzając czy przypadkiem nic nie zostało pominięte.
-Wydaje się być w porządku...Proszę. -podał nauczycielowi listę.
Shin
-no nie mogłem. Muszę być sprawiedliwy a dzisiaj wyjątkowo wiele osób ściągało.-objął go mocniej.-pierwszy i pewnie ostatni...ale głupio mi że to ja ci go wstawiam.
Hiroto
-no wiem że inne...więc jestem z niego dumny.
Ryu
-czyli taka klasyczna randka? To też dobre.-uśmiechnął się.
-wymyśle coś delikatnego żeby wszystko wróciło do normy...i wtedy pójdziemy na coś pysznego.-zapewnił.
Shin
-No też. I ponad połowa klasy...wszyscy od siebie zgapiali...
Hiroto
-Tak wiem...-mruknął.
Ryu
-jak słodko...to może w końcu zaciągiesz go do łóżka?-roześmiał się serdecznie.
-Nie!-zaoponował.-nie, nie, nie nie!
-Nie chcę!-wyrwał mu rękę i tupnął nogą.-Nie chcę! Nie!
Shin
-Och kochanie...czyli dzisiaj musimy uważać.
Hiroto
-Oczy...-jęknął.
Ryu
-Hmmm...wiek o niczym nie świadczy...-zamyślił się.-ty chyba byłbyś na górze...tak myślę...
-Ja nie chcę...nie lubię.-bąknął.
Shin
Po prostu musimy uważać, nie martw się...nie długo kończysz naukę...-pogłaskał go po włosach.
Hiroto
-Hiro-chan? Jesteś głodny?-spytał przypatrując się przyjacielowi.
Ryu
-Ja? No chyba nie myślisz że na dole.-roześmiał się.-na górze, na górze.
-E? że co? Ryu ie żartuję, naprawdę nie mam ochoty oglądać pornoli. Nie i koniec kropka.-fuknął.
Shin
-Zamieszkamy w ładnym domku...z ogródkiem dla Ducha...z ciepłym kominkiem...-rozmarzył się.
Hiroto
-Kuźwa Hiroto!-wrzasnął.-Znamy się dość długo żebym widział ze jesteś głodny! Wiec albo bierzesz krew z torebki albo korzystasz z mojej! Musisz uważać na uczniów! Shin mi powiedział że ostatnio zaatakowałeś Ducha!
Ryu
-powiedzmy że...potrafi pokazać różki.-nie przestawał się śmiać.
-Ach...-roześmiał się po czym schował twarz w dłoniach.-Mam chłopaka-zboczeńca...-mruknął.
Shin
-Co tyś się tak uparł na te obrzeża Tokio...miało być 50 km. od szkoły...i znalazłem 70 km. większa miejscowość, na obrzeżach, przy lasku, ładny domek, sporo miejsca...
Hiroto
-Głupek! Tu nie chodzi o to ile wytrzymasz! Przed chwilą prawie mnie ugryzłeś! Tracisz kontrolę!
Ryu
-Ha? Co to za temat w ogóle...-mruknął.-Przyjemnie.-skwitował.-Ale kiedyś byłem też na dole...też jest przyjemnie...-wzruszył ramionami.
-Nudziliście się? Dlatego czytaliście pornosy? Ale mi zajęcie...-odwrócił wzrok z teatralnym fochem
Shin
-Ten domek jest naprawdę piękny...jest około...80 km...może więcej...ale zawsze możesz się przeteleportować.
Hiroto
-A to co?-wskazał.-wiesz że mam kiepski wzrok a to zauważyłem.-mruknął.-Proszę Hiro-chan...martwię się...
Ryu
-A no tak...rozumiem...boisz się ze będziesz jak tamci, tak?
-To nie mógł sobie czegoś innego poczytać?-żachnął się.
-Ale ja taki nie jesteś...nie oglądam takich rzeczy, ie lubię...a on na siłę...
Shin
-Na pewno ci się spodoba. Jest piękny.
Hiroto
Podszedł do nie spokojnym krokiem i uderzył go z liścia w twarz.-Idiota.
Ryu
Objął go ramieniem.-spokojnie. Bisz się to zrozumiałe. On w pewnym momencie może pomyśleć ze się go brzydzisz...-zauważył cicho.
-Tak...wiem...-szepnął.-No...spokojnie Ryu...nic się nie stało, rozmawialiśmy.-uśmiechnął się do niego.
Shin
-Buu...no dobrze...-nagle usłyszeli pukanie do drzwi.
-Panie Furuyama? Właśnie sprawdzałem dormitoria i brakuje jednego ucznia.
-Przysięgam jeżeli to kolejna pomyłka...-ostrzegała woźnego dyrektorka.
Hiroto
-Ładnie to tak, zwracać się do przyjaciela?-pociągnął go za włosy sadzając na kanapie. Podszedł do jego barku wyjmując woreczek z krwią a zawartość wlewając do kubka.-Pij.
Ryu
-Wiesz co...tego to już nie rozumiem...-przyznał się.-przecież seks jest ludzki.
-a mogę?-spytał rozweselając się.
Shin
"mój mały spryciarz..." zaśmiał się w duchu.-Słucha pani dyrektor? dawałem korki.-wyjaśnił spokojnie.
-Pan Fukushi jest pewny ze ma pan romans z uczniem.
-Ja? Pani dyrektor nie zwykłem popełniać dwa razy tego samego błędu.-"tym razem nie dam się przyłapać". dokończył w myślach.
Hiroto
-wolisz tego?-odsunął kołnierzyk. Rozciął jednak palec i wkropił do kubeczka trochę swojej krwi.-Masz...może będzie ci bardziej smakować.
Ryu
-A nie uważasz że to piękne? Kiedy wasze ciała będą stanowiły jedno. Tak długo jak będziesz delikatny nie będziesz go krzywdził.
-Dobrze...-wyciągnął z kieszeni prawą dłoń bo z lewej miał wyniszczone opuszki od gitary.
Shin
-A co ty się tak czepiłeś? Nic na mnie nie masz.-warknął. "no i zepsuł nam wieczór..."pomyślał kładąc się na kanapie.
Hiroto
-Pij nie gadaj.-uśmiechnął się do niego pocieszająco.
Ryu
-Wiem o tym...ale ty na pewno będziesz. Bo go kochasz.
-raczej nie będę-roześmiał się.
Shin
-Chodź do mojego gabinetu.-zarządził od razu.-Czemu cię ugryzł? coś się stało?
Hiroto
-Dlaczego szkoda? Hiro-chan...powinieneś się cieszyć...przynajmniej nie atakujesz uczniów.
Ryu
-No już spokojnie...najważniejsze żebyś się nie zmuszał.
-czemu nie...a tak właściwie to po co?
Shin
-spokojnie...może był chory?-zaproponował.
Hiroto
-Już jest dobrze...widzisz...musisz częściej jeść
Ryu
-nie musisz się spieszyć, zrobisz to kiedy będziesz gotowy
-um...-powtórzył niepewnie czynności wykonywane przez chłopaka.-chyba już...
Shin
-spokojnie...-zamknął drzwi i wyjął chłopaka na ręce kładąc go na kanapie.-a może masz pomysł co z Duchem? Kiedy zaczął się dziwnie zachowywać?-spytał szykując mu leki.
Hiroto
-Hiro-chan...proszę...martwię się o ciebie. O twoje zdrowie i sumienie .
Ry
-a do tej pory pytał? Jeśli nie to nie masz się czym martwić.
-Ryu nie wolno bić przyjaciół.-roześmiał się wesoło.
Shin
-rozumiem...znaczy wróć...to dziwne...-podał chłopakowi leki i wodę po czym wyczyścił wymiociny Shina za pomocą czarów. Podał mu miskę.-to bardzo dziwne...myślisz że to mogło by być przez ugryzienie Hiro?
Hiroto
-raz dziennie. O dowolnej porze...żeby mieć pewność że nikogo nie zaatakujesz.
Ryu
-e tam...już chyba o wszystkim gadał lem z uczniami.-machnął ręką.-spokojnie jak spyta to mu wszystko ładnie wyjaśnisz.
Kradzieże, pobicia. Chłopak nie chciał tego czytać. Dla niego Ryu był jego ukochanym chłopakiem i nie chciał tego zmieniać czy psuć.-i tak cię kocham.-szepnął.
Shin
-spokojnie...będzie dobrze...może jest po prostu chory? Przepraszam...nie znam się zbytnio na wilkorach...-w jego głosie słychać było zmartwienie.-podam ci leki jak wymioty ustaną.
Hiroto
-raz na 2 dni. Hiro-chan przepraszam ale muszę mieć pewność.
Ryu
-jeżeli cię kocha to na pewno zrozumie że te gwałty zostawiły na tobie piętno i boisz się że go skrzywdzisz.
-no przecież wiem.-fuknął-kocham cię pomimo wad.
Shin
Spokojnie kochanie nie dam mu umrzeć...mogę dzisiaj nie iść...-wstał i napisał szybki list do dyrektorki że zajmuje się chorym uczniem i to może mieć związek z czarną magią.-razem coś wymyślimy.-zapewnił.-ech Shin...nie brzydzi mnie to...jak już poczujesz że już więcej nie zwrócisz to powiedz.
Hiroto
-raz na 3 dni i na więcej się nie zgodze.
Ryu
-ja bym zrozumiał. Spokojnie wyjaśnij mu że w końcu będziesz na to gotowy a póki co jesteście jeszcze młodzi i macie czas.
-B-bo...bo mnie kochasz...i w ogóle...-mruknął nieśmiało.
Shin
-LEŻ! NIE WAŻ MI SIĘ WSTAĆ Z KANAPY! TE ŻE SKRZYDŁA NIC CI NIE POMOGĄ NA TA RANĘ!-warknął. Widać było że wpadał w panikę. W kominku pojawiła się twarz dyrektorki.
-Furuyama czy coś się stało?
-ugryzienie. Poważne. One nic nie poradzą. Lepiej przyślijcie mi tu Kanzakiego.
-zwrócił się do dyrektorki.-a ty zdejmuj spodnie.-polecił chłopakowi kiedy kobieta zniknęła.-zaraz się tym zajmiemy...będzie dobrze...nie mogę cię stracić.
Hiroto
-no...tylko się tego trzymaj.
Ryu
-nie ma za co. Służę pomocą.
-oj nie kłóćcie się...-jęknął.-słyszysz Ryu? Masz być miły.
[no nie przesadzajmy....az tak źle to chyba nie jest...]
Shin
-nie czuję śmierci...po prostu go wylecz...błagam...-poczuł ciepłe łzy spływające po jego policzkach.-wylecz go...-otarł łzy i usiadł obok Hiroto.-mogę jakoś pomóc? Jeżeli to coś da...to nie czuję żeby miał umrzeć...-wskazał palcem na swój nos.
Hiroto
-no ja myślę.
Ryu
-kurwa...o co i gdzie?-warknął.
-no przecież ją cię kocham-mówiąc to usiadł mu na kolanach przodem do niego.
Shin
-sorry...martwię się...chce tylko żeby wyzdrowial.-nawiązał kontakt myślowy z przyjacielem wiedząc że ma usta pełne roboty. "wiesz czemu ta rana jest aż tak poważna albo czemu Duch go zaatakował?" spytał.
Hiroto
-tak wiem...oboje wyrośliśmy...trochę szkoda...
Ryu
-to następnym razem się zorientuj jak do mnie przychodzisz z czymś takim.-założył kurtkę i szybkim krokiem wyszedł na błonie.-co tu się dzieje?!
-bardzo...-odparł z czerwonymi policzkami.
Shin
-dzięki stary...a woźnym zajmę się sam.-mówiąc to wstał i podszedł do okna po chwili jednak wracając.-posprzątam...muszę się czymś zająć...-jęknął zbierając miskę i ubrania chłopaka.
Hiroto
-ta...życie...jak to dobrze że ktoś dba o moja kondycję-rozesmial się.
Ryu
-ech...-naprawił rozdzke chłopaka kilkoma zaklęciami.-najpierw się dowiem o co chodzi potem wyznacze kary
-co to było w ogóle za głupie pytanie...przecież wiesz jak bardzo cię kocham...
Shin
-dzięki stary jesteś najlepszy.-uniósł kciuki do góry po czym ukleknal przy kanapie.-ale mi stracha napędziłes...niech ja tylko dorwe woźnego...nogi z dupy powyrywam...
Hiroto
-no bo tyle czasu cię nie było i nie miałem z kim biegać.
Ryu
-tylko już go nie bij.-odciągnąl Amakuse na bok.-słucham jaka jest twoja wersja. Mogę to sam sprawdzić więc lepiej nie kłam.
-wiem, wiem-przytulił się do niego mocno.
Shin
-mam wolne. Nigdzie się nie wybieram...no może wieczorem na małą pogawędkę z woźnym...-uśmiechnął się do niego-jak się czujesz?
Hiroto
-taaa...masa czasu...dużo biegów i treningów...i wspinaczek...chyba se kupię hantle.
Ryu
-tyle mi wystarczy. Nie dostajesz kary.-podszedł.do piatoklasisty i złamał mu dopiero naprawiona rozdzke.-zakazanych zaklęć się zachcialo rzucać?-podniósł go za koszulkę.-uważaj żebym ja ciebie nie uderzył. Uwierz bardziej zaboli.
-jasne. Kiedy chcesz iść?-spytał poprawiając mu włosy.
Shin
-Duchem zajął się Hiro nie martw się. Wyglądasz na zmęczonego...ale będzie dobrze. Hiro powiedział że Duch nie chciał cię ugryźć i że to prawdopodobnie wina woźnego więc idę z nim dzisiaj pogadać...pięścią...
Hiroto
-robienie pompek jest nudne...przydałoby się jakieś urozmaicenie...
Ryu
-jego wersja mi wystarczy ale skoro tak bardzo chcesz to proszę mów.-rzucił chłopaka w śnieg.
[dobranoc ^^]
-dobrze możemy iść teraz-zszedł mu z kolan.
Shin
-Ale chcę przy tobie siedzieć.-odgarnął mu włosy z twarzy.-leż grzecznie.
Hiroto
-górę? Wezmę rękawiczki.-roześmiał się.
Ryu
-Tyyyy...-warknął rzucając nim o drzewo chyba odrobinę za mocno.-To zaklęcia ZAKAZANE! Nie ważne czy człowiek czy zwierzę NIE WOLNO GO UŻYWAĆ! POWINIENEŚ WYLECIEĆ ZE SZKOŁY! KAŻDA KARA JEST ZA MAŁA!-odwrócił się do dziewczyn.-A WAM TAK IMPONUJE ZABIJANIE NIEWINNYCH ZWIERZĄT! TEŻ DOSTAJECIE SZLABAN ZA NIE POWSTRZYMANIE GO!-zacisnął dłonie w pięści.
-Oj chodź. Przecież już postanowiłeś, prawda?-złapał go pod ramię.
-Będzie dobrze...będę przy tobie cały czas, przedstawisz mnie swoim rodzicom...-mówiąc to powoli przekraczał bramę.
Shin
-niestety dzisiaj dostaniesz tylko wodę. Od gorącej herbaty mogą ci wrócić mdłości.
Hiroto
-Nie zaczynaj znowu...po prostu jest mi potem trudno grać.
Ryu
-Tak...wystarczy...-podniósł leżącego chłopaka.-Nikt nie będzie rzucał zaklęć zakazanych pod moim nosem.-warknął.-wszyscy za mną. Ty też Ryu.
-Na pewno zrozumieją. I na pewno wciąż kochają swojego syna.-uśmiechnął-trochę tu zaniedbane...-mruknął kiedy doszli i puszczając chłopaka zaczął sprzątać.-Mogliśmy kupić jakieś kwiaty...
Shin
-Dzięki temu wampirowi żyjesz. Hiro-chan pomógł...na prawdę jestem mu wdzięczy.-podał mu wodę z cytryną.-Wybaczysz mi jeśli na chwilę zniknę? Wrócę za maks dwie godziny.-mówiąc to wyszedł by poszukać woźnego.
Hiroto
-Wredota.-roześmiał się serdecznie.
Ryu
-Ryu jesteś tu po nagrodę nie po karę. Rozluźnij się.-polecił chłopakowi siadając na swoim fotelu.-Co do reszty...ych...na prawdę nie lubię wstawiać szlabanów...Dziewczyny tydzień odśnieżania a i tak uważam że to lekka kara. A ty...na ciebie nie mam pomysłu. Jakieś sugestie Ryu?
-Powinieneś dbać o ich groby. W końcu to tak jakby ich dom.-polecił chłopakowi.-Ach...dobry wieczór państwu...zapomniałem się przywitać...
-Ryu, nie lubię dymu.-zwrócił się do chłopaka wstając.-Jak to co robisz. Odwiedzasz swoich rodziców.-uśmiechnął się do niego.
Shin
-A tu cie mam skurwielu...-uśmiechnął się zaglądając do składzika.-Co zrobiłeś Duchowi i dlaczego?-spytał w miarę spokojnie po czym zamknął za sobą drzwi.
Hiroto
Szybko przeczytał.-Za trudne...ułóż coś łatwiejszego...na przykład coś takiego.-naskrobał na szybko jakieś pytanie.
Ryu
-Trytony odpadają...przyjaciel się na mnie obrazi...młody zamknij się b tylko się pogrążasz. Dziewczyny mogą wyjść.-machnął ręką.
-W ogóle nie lubię fajek.-mruknął. Twoja mama była bardzo ładna...-wskazał na zdjęcie.
Ryu
~*~
-Nawet gdyby się uwziął to jakoś bym sobie poradził. Póki co jedynie irytuje go to, że nie przestaję mówić do niego w formie grzecznościowej. Za dobre wychowanie nie może mnie gnębić. -oznajmił spokojnym, pewnym siebie głosem.
-Biedny, nieświadomy nauczyciel...Skończy jako królik doświadczalny. -zaśmiał się pod nosem Hikari, uważnie obserwując całą sytuację, jak to pilnujący ich profesor opowiadał o tym dlaczego akurat powinniśmy stawić się za Cesarzem, na siłę nakłaniając do swoich poglądów.
Shin
~*~
-To dobrze, nie uśmiecha mi się prosić go o pomoc w tym przypadku. -Kyousuke odetchnął z ulgą. -W sumie od tego są nauczyciele, żeby znajdować błędy i pomagać je nam zlikwidować. Co zrobiłeś źle? Jeśli mogę wiedzieć. -zapytał spoglądając w jego stronę.
-On to jeszcze może sobie na nią patrzeć, jakoś się z nim dogadam. Byle nie opiekun mojego domu. Jakby się dowiedział, że znowu wychodzę ze szkoły w środku nocy i w dodatku posiadam taką mapę, to zrobiłby mi z życia piekło. -westchnął ciężko.
Hiroto
~*~
Chłopak uważnie słuchał tego co mówił nauczyciel, w głębi duszy przyznając mu racje.
-W sumie, gdybym był na Twoim miejscu sensei, to z pewnością sam bym się tak zachował. -odparł po chwili zastanowienia.
-Tak więc niestety jestem chętny do eksperymentowania i nie mam póki co zamiaru nigdzie wychodzić. Będziesz musiał mi pomóc, sensei. -mówiąc to skupił wzrok na mężczyźnie. -Proszę. -dodał chwilę później, żeby nie wyjść na nieuprzejmego. - Chcę skończyć ten eliksir. -mówiąc to przejrzał poprawioną listę składników.
-Hee? Ale czemu nie oko węża? Co w nim jest złego? -zapytał zdziwiony. - Byłem przekonany, że to dobrze...-mruknął pod nosem, wyraźnie niezadowolony.
-A może po prostu jedno to za mało? -dodał jakby sam do siebie.
[czy...woźny zarywa do Shikiego O.O XD ile woźny ma ogóle lat XD]
Shin
Kopnął go kolanem w brzuch.-Jesteś ohydny.-ledwo powstrzymał się przed splunięciem.
Hiroto
-Tak trochę...nie każdy jest takim geniuszem jak ty.
Ryu
-zbyt drastyczne. Coś lżejszego...ale pokazanie mu jak to jest nie jest złym pomysłem.
-No już...pewnie...cieszyła się że może dziadek cię nie skrzywdzi...-zaproponował cicho.
[Boże...za jakie grzechy...ja wiem że mój Shiki est pociągający ale ludzie XD przynajmniej daj woźnemu jakiś racjonalny wiek XD]
Shin
-Nie twój interes.-warknął. Odkopnął mężczyznę w szafkę nie chcąc go nawet dotknąć.-ohyda...
Hiroto
-Taaaa...a kto miał wiedzę z dwóch klas wyżej będąc uczniem?
Ryu
-Tak lekka kara? Chyba że tak WSZYSTKIE MOJE PAPIERY....
Przytulił go mocno.-Widzisz...nie ma co się martwić...wybaczyła ci.
[35....myślę że będzie ok XD]
Shin
-Nie twój interes z kim się spotykam skurwysynie. Nigdy na ciebie nawet nie spojrzę.-Ciężkim glanen nadepnął na jego krocze.
Hiroto
-No wiem, ja też.-roześmiał się.
Ryu
-Za trytony został ukarany. Grzebałem mu w umyśle, wystarczająca kara.-warknął.
-No już...-uklęknął przy nim i objął go mocniej.-Jesteś dobry...bronisz mnie...
-Szszszsz...Nie jesteś złym człowiekiem...jesteś kochany.
Shin
-Nikt nie wyleci. Co najwyżej ty, już się o to postaram-warknął wstając.-Przypuściłeś atak na ucznia, jak myślisz komu uwierzą. Mnie czy tobie?
Hiroto
-Ta pamiętam...byłem nieźle zaskoczony...a potem jakoś tak postanowiłem ci pomóc.
Ryu
-Dzisiaj jestem zajęty. Jutro wieczorem.
-Nic się nie stało kochanie. Możesz płakać...nic się nie stało...
Shin
-Niby co śmieciu?-już szykował się do zadania ciosu.
Hiroto
-Hmmm...-wziął od niego pióro i nad niektórymi narysował gwiazdkę.-Te na wybite...
Ryu
-Jasne...chyba że masz mi coś jeszcze do powiedzenia...a! nagroda!-ożywił się.
-No skarbie.-cały czas mocno go obejmował.
Shin
-Jakie kurwa zdjęcia?-wymierzył mu kopniaka w krocze.
Hiroto
-Dla ucznia nie...-mruknął kręcąc głową.
Ryu
-zasłużyłeś. Zareagowałeś i jestem dumny.-podał mu książkę.-zaklęcia powstrzymujące każde zaklęcia.
-Nie ma za co. Po to jestem.-uśmiechnął się do niego.
Shin
-A z chęcią.-warknął. Wyszedł z kanciapy i szybkim krokiem wszedł do gabinetu dyrektorki.-Pani dyrektor, znalazłem winowajcę wypadku związanego z raną Shina Sawady. Otwór on zwierzaka ucznia który następnie zaatakował właściciela.
Hiroto
-Musisz myśleć jak te maluchy.
Ryu
-spoko...jestem autorem tych zaklęć i wiem ze wszystkie działają.
-Ja ciebie też kocham...i też tęsknię za swoimi rodzicami...-szepnął.
-Zwierzę jest nie groźne a...-"ty szujo...skurwielu zabiję...przepraszam Hiro-chan...muszę nas ratować...nie ma sensu kłamać...nie dam ci tej satysfakcji sukinsynie"-Pani dyrektor...-popatrzył kobiecie w oczy.-wiem jak to może dla pani wyglądać. Ale ja go kocham...Shin za pół roku kończy naukę a ja traktuję go jak każdego innego ucznia. Nasz związek nie jest problemem w jego nauce. Dodatkowo pani dyrektor...wiem o pani romansie i jeżeli nie chce pani skandalu radzę dokładnie przemyśleć sprawę mojego związku. Wilkor nikomu nie robił krzywdy dopóki nie został otruty. To również proszę rozpatrzyć.
Hiroto
-Ja też nie.-wzruszył ramionami.-lata w szkole robią swoje.
Ryu
-Jasne. Zawsze...no prawie zawsze.-roześmiał się.
-Ryu...skoro za nimi tęsknisz to powinieneś częściej ich odwiedzać.-zaproponował.
Prześlij komentarz