- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat.
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem.
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się.
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała.
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.
Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny.
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał.
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka.
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć.
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy.
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)
A couple of links to my world:
[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]
2 918 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2201 – 2400 z 2918 Nowsze› Najnowsze»Ryu
~*~
-Owszem, czasem nawet złośliwie to podkreślam, dlatego, że on chcąc mnie wkurzyć non stop mówi do mnie „Kyou-chan” -mówiąc to skrzywił się na samą myśl o zdrobnieniu, którego nie lubił.
-Przyzwyczaił? A skąd! -machnął ręką. -To wciąż potrafi go wyprowadzić z równowagi w ułamku sekundy. Nie rozumiem tego człowieka. -westchnął, przyglądając się książce, którą przyniósł nauczyciel.
-Jak długo trzeba czekać na efekty? -zapytał zerkając na kubek z kawą.
Shin
~*~
-Przynajmniej wiem, że muszę uważać, żeby samemu nie popełnić podobnego błędu. -uśmiechnął się delikatnie.
-Poradzę sobie, nie takie rzeczy się robiło, a pelerynkę niewidkę zawsze można zdobyć. Wystarczy wiedzieć w jakie uliczki wejść, w pobliskim mieście. Gorzej z jej ceną. Nie jest to najtańszy „gadżet”. Coś się wymyśli. -Kyousuke czekał przed dormitorium, a gdy chłopak przyprowadził ze sobą wilkora, prosząc go o podanie dłoni spojrzał na niego niepewnie.
-Hmm...No dobrze. -odparł po chwili wyciągając rękę w stronę Ducha.
Hiroto
~*~
-Nie, nie miałem tego na myśli. Nie miałbym cierpliwości do uczniów. Nie nadaję się. -wzruszył ramionami. -Póki co nie wiem co chcę robić po szkole. Kto wie? Może jak naprawdę nie będę mieć pomysłów to zostanę w Sakuranie? Chociaż to raczej mało prawdopodobne, szkoda mi ludzi, których przyszłoby mi uczyć. -zaśmiał się cicho.
-Sensei, Twoja wolność zostaje Ci odebrana do momentu ukończenia eliksiru. -oznajmił żartobliwie, nie odrywając wzroku od listy składników.
-Cóż skoro tak mówisz, to tak zrobię. Przy okazji nauczę się czegoś nowego. -dodał po chwili skupiając się na eliksirze.
-Czy to przez to mi się nie udało? Jak myślisz, sensei?
[a jak XD nie ma tak łatwo XD]
Shin
-pójdę po Shina.-mówiąc do przeszedł kominkiem do siebie.-Kochanie...musisz iść do dyrektorki...ma zdjęcia jak się całujemy. Wybronię nas.-szepnął biorąc go na ręce.
Hiroto
Znaczy trochę tam o wampirach wiem...praca ode mnie wymaga.-zaśmiał się.
Ryu
-Nie używasz jej dla zabawy. Masz powód. Broisz kogoś kogo kochasz.
-Tak troszkę częściej. Tak troszeczkę.
-A tak o...-zawiesił go na czubku wierzy po czym zleciał z chłopakiem na dół.-Jak wzlecisz...to se zabierzesz nieśmiertelnik.
Shin
-nie martw się mamą...wybronie nas...obiecuję mam parę argumentów...no i wezwała też Hiro...-wszedł.z chłopakiem do kominka i już po chwili byli w gabinecie dyrektorki.
Hiroto
-bo mi nie chciałeś powiedziec-fuknął.
Ryu
-do ciebie przywykłem...tak jakoś.-wzruszył ramionami.-właśnie ty się hamujesz a on nie.
-dobrze. Nie będę naciskał. Nie chcę żebyś się zmuszał albo cierpiał.-szepnął.
Shin
-nic nie mów skarbie...-szepnął mu na ucho biorąc go na kolana jak swój największy skarb.-zaczęliśmy być razem na wakacje. Po prostu się zakochalismy.-"Hiro...przychodz szybciej..." myślał gorączkowo.
Hiroto
-no widzisz uparciuchu...a jakby tak mnie zaatakował?
Ryu
Furuyama zerknal na swoją mapę zauważając niebezpieczne spotkanie piatoklasisty z Ryu. Zbiegł na dół łapiąc chłopaka od tylu za ubrania.-tym razem idziemy do dyrektorki...i wylecisz.
-polubiłaby? Tak myślisz?-zarumnił się.-z czym robiła? Może kiedyś ci zrobię...
Ryu
~*~
-A widzisz, przy moim rzuca we mnie przedmiotami.-Hikari zawsze zastanawiał się dlaczego Furuyama aż tak bardzo nie lubił gdy ktoś mówił do niego „sensei”. Założył, że może kiedy będzie w jego wieku to zrozumie o co mu chodzi.
-Teoretycznie. -podkreślił. -Oby zadziałał. Nieważne jak, niech coś się stanie. Przynajmniej nie będzie tak nudno. -mówiąc to rozejrzał się po klasie, po czym wzrokiem wrócił do rozmówcy.
-Hmm...okaże się ile będzie go to trzymać.
Shin
~*~
-Chyba każdy miałby opory przed takim zwierzęciem, ale skoro mówisz, że nic mi nie zrobi, a ja też nie mam zamiaru zrobić Ci niczego złego to wygląda na to, iż moje ciało nie jest narażone na ugryzienia. -uśmiechnął się skupiając wzrok na Duchu.
-Imponujące zwierze. -stwierdził po dłuższej chwili. Takie stworzenia jak wilkory, wcześniej niespotykane w jego mugolskim życiu interesowały oraz zadziwiały młodego czarodzieja.
-Cóż nie jest to z pewnością wymarzony widok...-zaśmiał się cicho, patrząc w stronę chłopaka.
Hiroto
~*~
-Uważasz się za wariata, sensei? -zapytał na chwilę podnosząc na niego wzrok.
-A to wszystko przez to moją bezmyślność. -stwierdził, przyglądając się oku, które przed chwilą dokładnie wymył.
-Siebie? Dobry żart. Kto powiedział, że chcę kogoś zamienić w dziewczynę? Przecież ma to działać w dwie strony, czyż nie? Przyjmijmy, że robię to na zamówienie. -mówiąc to wrzucił do kociołka kwiat paproci.
-Mnie to póki co niepotrzebne. Gdybym chciał poderwać faceta, to zrobiłbym to bez zamieniania się w kobietę. -dodał mieszając wywar. -Chociaż kto wie? Może kiedyś zostanę zmuszony do wypicia tego eliksiru?
Shin
-on jest ranny.-mruknął a w jego głosie słychać było troskę. Wstał jednak nie chcąc się bardziej pogrążać i posadził chłopaka na krześle.-nie daj się.-szepnął mu jeszcze po czym wyszedł na korytarz.
Hiroto
-chyba sobie odpuszcze...jeszcze zebrałbym baty...
Ryu
-idziesz o własnych siłach prosto do dyrektorki. Idę tuż za tobą.-ostrzegł go biorąc Amakuse na ręce.
-coś na to poradzę...jakoś...zaczniesz czuć smak...obiecuję Ryu...coś wymyślę-szepnal. Po prostu chciał pomóc chłopakowi.
Shin
-przestań jęczeć Sawada. I lepiej się nie odzywaj póki nie przyjdzie Kanzaki-sensei.-syknela na niego.
-ych...wkopalem nas...i po czym o jej Hiro...
Hiroto
-walki z wampirami są zbyt męczące...wolę biegać....
Ryu
-zabieram Amakuse do siebie dać mu coś na wzmocnienie...jeśli nie jestem już potrzebny.-odezwał się Furuyama.
-idź.-machnela ręką.
-dasz radę iść?-spytał chłopaka.
-głuptas. Wydaje ci się.-szepnął teraz całkowicie nie rozumiejąc chłopaka.
Shin
-nakryli nas...a właściwie woźny pokazał jej zdjęcia. Nie zaprzeczałem...i powiedziałem o jej romansie...ych po prostu tam wejdz...może...uda ci się nas uratować...Hiro-chan...jedna mała przysługa...proszę...
Hiroto
-no wiesz od czasów uczniowskich niewiele się zmieniłem.
Ryu
-spokój...-szybko poprowadził go do swojego gabinetu i zaczął szperać w szufladzie.
-oni pewnie też za tobą tęsknią...i przeklinaja twojego dziadka.
Ryu
~*~
Chłopak patrząc na nauczyciela wybuchł śmiechem, zasłaniając usta dłonią.
-Jeśli TO trzymałoby go wieczność to chyba chętniej chodziłbym na lekcje. Byłoby się z czego pośmiać. -oznajmił patrząc na gdakającego profesora.
-Uwiecznić? Ja bym mu lepiej kurnik wybudował, jeszcze nam tu jajo zniesie czy coś. -zażartował chłopak, który wciąż nie potrafił się powstrzymać od śmiechu.
-Muszę to podrzucić kiedyś opiekunowi domu Sozoari. Staruszek jest strasznie spięty ostatnimi czasy. -dodał rozbawiony.
Shin
~*~
-Poważnie? Co za uparte zwierze. -zaśmiał się Kyousuke, ponownie uważnie przyglądając się wilkorowi.
-Ja nie mógłbym mieć zwierząt. Rośliny przy mniej zdychają. Posiadanie takiego wilkora mogłoby się skończyć serią „tajemniczych” zniknięć, gdyż uczniowie najzwyczajniej w świecie posłużyliby za kolację. -zaśmiał się cicho pod nosem.
Hiroto
~*~
Gdy Hikari usłyszał zdrobnienie westchnął ciężko, po czym obdarzył nauczyciela groźnym spojrzeniem. Nic go tak nie irytowało jak „Kyou-chan”. Nawet gdy kogoś lubił to była to nałatwiejsza droga do rozzłoszczenia go. Sam do końca nie wiedział dlaczego. Powstrzymał się od komentarza, dochodząc do wniosku, że za pierwszym razem mogło się to komuś wymsknąć.
-Błędy się zdarzają, zwłaszcza mugolakom. -podkreślił zaglądając do kociołka.
-Na sobie? -spojrzał na niego zdziwiony unosząc brew do góry. -Prędzej znalazłbym kogoś kto by to wypił w ciemno za mnie niż sam bym to przetestował. Skoro tak to może zrobię jeden żeński, że tak się wyrażę i dam Ci do spróbowania, sensei? -Kyousuke nie mówił poważnie mimo tego, że wyraz jego twarzy mówił zupełnie co innego.
Shin
-jak to się stało że Furuyama wie o mnie?-syknęła.-przyparl mnie do ściany. Albo przymkne oko albo rozpęta skandal.
Hiroto
-a ty prawie nic nie urosles...i stales się bardziej uparty.
Ryu
-a chcesz wylecieć że szkoły? Myślę że nie.-podszedł do niego z fiolka.-kwaśne.
-niby tak...ale wychował cię w bólu...a oni pewnie chcieli żebyś był szczęśliwy...-szepnął czując że urazil w jakiś sposób chłopaka.
Shin
-wymsknelo?-sarknęła.-czyli go nie faworyzuje? A ty co mi na ten temat powiesz Sawada?
Hiroto
-przestań! Już nie będę! Obiecuję!-sapal pomiędzy salwami śmiechu.
Ryu
-twoją rozdzke łamała...ech...mam gdzieś zapasowa póki co...
-nie rozumiem...jak możesz kochać kogoś kto cię ranił? Ja...jestem w stanie zrozumieć że może czasem był miły ale...to on kazał ci zabić rodziców....-szepnął bardzo cicho.
Shin
-ych...-widząc zmęczonego chłopaka który jednak bronił nauczyciela zmieklo jej serce.-nie wywale go...jest za dobrym nauczycielem. Ciebie też nie wywale...jesteś zbyt dobrym uczniem.
Hiroto
- no...małe jest piękne.-wyszczerzyl się.
Ryu
-skąd ten pomysł? Jesteś w yakuzie jak masz niby być miękki?
-no niby tak...ale dla mnie to i tak dziwne...-uśmiechnął się przepraszająco.
Shin
-tak on też zostanie...przekaż Furuyamie że tak długo jak on nikomu nic nie powie będzie mógł z tobą być.
Hiroto
-a napilbym się...na pewno będę...-roześmiał się.
Ryu
-może jesteś chory albo zmęczony? Albo bardzo zaskoczony byłeś...
-ciężko to zrozumieć...-jęknął.-zimno mi trochę...
Ryu
~*~
-Dobry pomysł, pośmiać się pośmialiśmy, ale wypadałoby się ulotnić. -oznajmił Hikari wstając z miejsca. Gdy już miał wychodzić z sali, nauczyciel zamienił się w kurczaka, a Kyousuke patrzył na niego zdziwiony.
-Nie wiem jak Ty, ale ja bym go upiekł. -zasugerował nie spuszczając wzroku z profesora.
-A tak serio, to coś trzeba z nim zrobić....-mruknął pod nosem, przez chwilę pomyślał o „zlikwidowaniu” problemu, aczkolwiek pokiwał przecząco głową myśląc jak odwrócić działanie eliksiru.
-Może mu przejdzie? Z tego co wiem to na skutki uboczne dobra jest mięta, ale to raczej nie jest skutek uboczny, a prawdziwe zastosowanie tego eliksiru...
Shin
~*~
-Dziwne, że w ogóle się na to zgodziła. Musiałeś mieć naprawdę dobre argumenty albo truć ją przez długi czas. Nie martwisz się, że może mu coś odbić i rzuci się na jakiegoś czarodzieja przechodzącego obok? -zapytał patrząc jak Duch odbiega coraz dalej. -Nie, nigdy. Tak jak inne dzieci męczyły o psa czy kota, tak ja nawet jak byłem mały nie chciałem mieć zwierzęcia. Może i jest to co innego, ale nie zmienia to faktu, że lepiej dla takiego stworzenia, żeby mnie za pana nie miało.
Hiroto
~*~
-Hmm...może i coś w tym jest? W sumie uczniowie czystej krwi często myślą, że coś przyjdzie im od tak. -pstryknął palcami. - Chociaż mogę być w błędzie. Co nie zmienia faktu, że nawet po tych sześciu latach nauki to wszystko jest dla mnie i tak obce i niezrozumiałe. Może kiedyś pogodzę się z tym, że ta cała magia istnieje naprawdę. -zaśmiał się pod nosem.
-To ja już naprawdę wolę wziąć odpowiedzialność za swoje czyny w formie siedzenia za karę po lekcjach za testowanie na innych eliksirów niż wypróbować je samemu. Gdybym wiedział jak to cofnąć, gdy coś nie wyjdzie, to wtedy mógłbym próbować. -mówiąc to sprawdził listę upewniając się czy przypadkiem nie przesadzi z ilością danego składnika. Jednakże przetarł oczy po czym wyciągnął z torby okulary zakładając je na nos. Owszem, mógł bez nich czytać, ale po dłuższym czasie obraz mu się mazał a oczy zaczynały boleć.
-Wiesz jak to jest być dziewczyną? -Zapytał mając wrażenie, że czegoś nie zrozumiał.
Shin
-jasne.-wziął chłopaka na ręce.-co dyrektorka mówiła?-spytał idąc w stronę swojego gabinetu.
Hiroto
Shiki przyszedł do niego tak jak obiecał. Z reklamówką piwa i fajek.-jestem tak jak powiedziałem.
Ryu
-a kto by się spodziewał takiego gowna na schodach?
-już wracamy do szkoły?-spytał idąc za nim.
Shin
-skarbie? Naprawdę...powiedz że to żart...Shin...-mamrotal wchodząc do gabinetu i kładąc chłopaka do łóżka przykrywajac kołdrą.-zaraz znajdę jakieś leki
Hiroto
-mniam...co jak co ale pizza z włoch jest najlepsza.-ugryzł sporo kawałek po czym otworzył sobie jedną puszkę piwa.
Ryu
-ech a ja nigdy...niedługo przejdzie powinieneś się wyspać.
-do szkoły...możemy wrócić do szkoły. Ne Ryu...to był naprawdę miły dzień.
Shin
-ech...będziemy to trzymać w sekrecie..-mruknął znajdując tabletki.-nie ma senei...nie lubie.-wystawił mu język.
Hiroto
-to na pewno coś z ciastem...-mruknął pijąc spory łyk.-jak za dobrych lat...
Ryu
-jasne idź spać. Odpocznij. Nie musisz przychodzić.
[dobranoc ^^]
-było fajnie...dziękuje.-ugryzł bułkę.
Ryu
~*~
-Pracownia eliksirów? Innego wyjścia nie mamy. Byleby tam teraz nikt nie siedział, to można spróbować to jakoś odkręcić. -mówiąc to zastanawiał się co mogliby zrobić, żeby przywrócić nauczyciela do dawnej formy.
-Jest coś takiego jak odpowiedzialność zbiorowa. Sam nawet chciałem, żeby to wypił. Z resztą to nie temat na teraz, trzeba go jakoś odczarować bo jak się zorientują, że zrobiliśmy z niego rosół to dopiero nam się oberwie po uszach. -mówiąc to wyszedł na korytarz, na którym na szczęście żywej duszy nie było.
-Mimo, że kura to i tak wredna menda, co dziobie po łapach. -zaśmiał się Hikari.
-Rosół w ostateczności, najpierw chodźmy do tej pracowni.
Shin
~*~
-Ważne, że koniec końców pozwoliła Ci go zatrzymać. Ile on potrafi spędzić na takim bieganiu po lesie i szukaniu jedzenia? -zapytał z czystej ciekawości.
-A zdarzyło Ci się kiedyś, że przyniósł z polowania nie wiem ludzką nogę albo coś? Bo miał kaprys i postanowił sobie zjeść człowieka dla odmiany. -zaśmiał się pomimo tego, że nie miał powodów, gdyż nie byłaby to miła sytuacja i z pewnością to Shin musiałby ponosić za niego odpowiedzialność.
-W sumie zwierzęta ogólnie znając się na ludziach. Czują jeśli ktoś ma złe zamiary.
-
Hiroto
~*~
-Pedagog nie znający się na młodzieży...Wybacz mi sensei, ale tak to dziwnie brzmi. -zaśmiał się wrzucając do kociołka liść mandragory.
-Dokładnie, ja strasznie lubiłem swoje mugolskie życie i w sumie długo się zastanawiałem, czy przyjeżdżanie tutaj to aby dobry pomysł. -dodał mieszając niegotowy eliksir.
-Co by było gdybym stał się kobietą? Łatwiej byłoby mi się umawiać z facetami. -zaśmiał się ponownie. -A tak poważnie to nie byłbym z tego zadowolony. Gdyby mój klient nie mógł powrócić do poprzedniej postaci to z pewnością męczyłoby mnie poczucie winy i próbowałbym zdobyć tą odtrutkę, choć z drugiej strony nie wiem czy podczas poszukiwań bym sobie nie odpuścił. Tak więc masz racje sensei, klapa. -westchnął, myśląc o tym czy tworzenie tego eliksiru to dobry pomysł.
-Szkoda, z chęcią bym posłuchał, może innym razem. -uśmiechnął się delikatnie do nauczyciela, po czym wrócił do przerwanej na sekundę pracy.
Shin
-jasne kochanie.-zrobił zimny oklad który położył chłopakowi na czole po czym położył się obok niego delikatnie go obejmując.
Hiroto
-no nie dziwię się. To sekret ich pracy.-mruknął biorąc parę łyków piwa.
Ryu
-Ryu...zwolniłem cię z jednego dnia a nie z trzech.-mruknął wchodząc do dormitorium chłopaka.
-spędziłem miły dzień że swoim chłopakiem, poznałem nowych przyjaciół. Jest za co.-uśmiechnął się.
-Może i tak...ale kochasz mnie pomimo tego.-roześmiał się.
Shin
Furuyama przypominając sobie o tym, że miał zmienić chłopakowi opatrunek delikatnie wyswobodził się z jego objęć i zaczął cicho szukać bandaż. Kiedy znalazł zaczął chłodnymi dłońmi zdejmować stary opatrunek.
Hiroto
-Moja największa porażka? Chyba Oame. Nigdy mi nie zaufał. I Nisana. Bo jej nie obroniłem.-westchnął dopijając jedną puszkę i otwierając następną.
Ryu
-Jutro normalnie idziesz na zajęcia. Bo mi się oberwie no!-mruknął siadając na jakimś łóżku.
-Nie mów tak na mnie.-fuknął jeszcze zanim poszedł do swojego dormitorium.
~*~
W nocy chłopa nie mógł zasnąć więc przemknął się do dormitorium Amakusy i wgramolił się do jego łóżka.-Ryu...nie mogłem zasnąć...
Shin
"mój słodziak...". pomyślał opatrując mu nogę. Później zdjął mu okład z czoła i sprawdził dłonią czy chłopak ma gorączkę "jest rozpalony...wymienię mu okład...". Jak pomyślał tak zrobił.
Hiroto
-A...wredota....w takim razie na pewno Tomohisa...i Amakusa też się poprawia.-wyszczerzył się.
Ryu
-Ta, ale to ja cię nie upilnowałem i takie tam...skomplikowana procedura.
-Mogę tu zostać?-poprosił.-bo...śniło mi się że...że umarłeś...
[rano będzie nie do życia XD ale woźny jest be...XD]
Shin
"gorączka ci spada, jak dobrze. Musisz mieć fajny sen tak się uśmiechasz.". Poyślał samemu się uśmiechając.
Hiroto
-Może i tak...No Hiro-chan a twój największy sukces?-spytał biorąc kawałek pizzy.
Ryu
-nie wygaduj głupot...żadnych prób samobójczych.-pogroził mu palcem.-a zasadniczo czemu tak leżysz?
-Mhm...mam nadzieję...dobranoc.-wtulił się w niego mocno zamykając oczy.
[=__= tak żeby nie było za różowo...]
Shin
-Hej kochanie.-ziewnął.-lepiej się już czujesz?
Hiroto
-Aha...ne Hiro-chan...to jest straszne...zarywa do mnie 35 latek...-wzdrygnął się na samą myśl o tym.
Ryu
-głupi jesteś. Na pewno nadajesz się do wielu rzeczy.
Chrisowi rano nie chciało wychodzić się z łóżka chłopaka pomimo ciekawskim spojrzeniom kolegów. Było mu ciepło a czuł że chyba jest przeziębiony.
-Niemów tak na mnie...co cię naszło?-mruknął.-Nie chcę iść..źle się czuję..apsik!-podniósł się zaraz opadając na łóżko.
[taaa XD bo będzie im za dobrze XD]
Shin
-No nie wiem... a czujesz się na siłach?-popatrzył na niego zmartwiony.
Hiroto
-Nie...pobiję go...nie wytrzymam normalnie i go walnę.-niemalże warknął.-może ty go w sobie rozkochaj.
Ryu
-chyba masz deprechę co? Nie robisz mi problemów, a bronić się umiesz, i radzisz sobie. Nie załamuj się.
-Um...-wtulił się w niego.-czemu znowu uparłeś się żeby mnie tak nazywać? Co mam zrobić żebyś przestał?
Shin
-No dobrze skarbie...jak bardzo chcesz.-uśmiechnął się.-Przejdź się do dormitorium się przebrać i możesz iść na zajęcia.
Hiroto
-No widzisz...ty chyba zwariowałeś myśląc ze ja zaproszę go na randkę. Coś wymyślę...przynajmniej mam pewność że dyrka nas nie wywali.
Ryu
-problem różdżki jakoś się rozwiąże. Spoko...nie załamuj się.
-Ale ja nie lubię jak mnie tak nazywasz. Coś musi być...ty naprawdę jesteś ode mnie bardziej dojrzały ja..ja jeszcze je...apsik!
Shin
-Martwię się o niego...ale jest dobrze bo mam z nim zaraz zajęcia...-przeprał się i spokojnym krokiem ruszył do klasy.
Hiroto
-No co ty Hiro-chan, rozkochałbyś go w sobie, taki seksowny wampirek jak ty na pewno dałby radę.-roześmiał się biorąc parę łyków piwa.
Ryu
-Musisz w końcu wyjść. Miej ich po prostu w dupie.
-Wszystkim.-mruknął stając na własne nogi.-Apsik! Dzień dobry...
Shin
-miałem męczącą noc...więc proszę o ciszę.-standardowo usiadł na biurku przodem do klasy.-dzisiaj nauczymy się zaklęcia które neutralizuje większość czarów. Jest ważnym zaklęciem w samoobronie i musicie je zaliczyć.
Hiroto
-A myślisz że mnie podnieca? A weź ohyda...-wzdrygnął się. "nie to co mój Shin..." pomyślał uśmiechając się lekko i dopijając piwo.
Ryu
-No coś ty...Nadal jesteś niesympatycznym gburem.
Shin
-miałem męczącą noc...więc proszę o ciszę.-standardowo usiadł na biurku przodem do klasy.-dzisiaj nauczymy się zaklęcia które neutralizuje większość czarów. Jest ważnym zaklęciem w samoobronie i musicie je zaliczyć.
Hiroto
-A myślisz że mnie podnieca? A weź ohyda...-wzdrygnął się. "nie to co mój Shin..." pomyślał uśmiechając się lekko i dopijając piwo.
Ryu
-No coś ty...Nadal jesteś niesympatycznym gburem.
-I zostawił mnie...apsik!-pociągnął nosem.-nie lubię jak tak mnie nazywa...przestał jak zaczęliśmy się spotykać a teraz znowu zaczął...baka...
Shin
-Dasz sobie z nim radę. Będziecie je ćwiczyć na ptakach. Miałem ciężką noc bo zajmowałem się chorym.-odpowiadał kolejno starając się obudzić.
Hiroto
-Hmmm...wszystko...ciche jęki, piękne ciało...to jaki jest. wszystko.-odparł spokojnie otwierając kolejną puszkę.
Ryu
-Przywykłem bo stwierdziłem ze i tak nie przestaniesz. Znikanie ze szkoły masz u mnie usprawiedliwione. A pozwolenie masz od Hiro...nie ode mnie.-westchnął.-Ryu...ludzie cały czas się zmieniają...jestem tego żywym dowodem.
-No wiem...ale ja nie czuję się od niego starszy...a on po prostu lubi mnie tym denerwować...-mruknął trochę się krzywiąc. Nie lubił zastrzyków.
Shin
-Dzięki.-uśmiechnął się do dziewczyny po czym napisał na tablicy zaklęcie.-Musicie je rzucić na ptaszka żeby wrócił mu naturalny kolor.-Będziecie podchodzić do mnie po kolei. Kto chętny?
Hiroto
-Ych...-odetchnął głęboko decydując się odłożyć puszkę na jakiś czas.-On nie był prawiczkiem Hiro-chan...jest trochę niedoświadczony...jak sam mówi to krępujące bo nie wie jak reagować...ale i tak jest świetny.-odparł trochę zawstydzony.
Ryu
-Bo zmieniałem się jak byłem uczniem. Nie miałeś jak tego zauważyć.-roześmiał się nagle poważniejąc.-Ładnie to tak.-wskazał na jego rękę.-A co jak Chris się dowie?
-Nie sądzę proszę pani...pani nie a o nas zielonego pojęcia...ych...nie chcę żeby patrzył na nasz wiek i już.-dodał.
Shin
-CHodź.-zachęcił chłopaka uśmiechem. Wyjął jednego ptaszka z klatki i wypowiadając miękko słowa zaklęcia wrócił zwierzątku właściwy kolor. Następnie wyjął ptaszka dla chłopaka.-Teraz ty spróbuj.
Hiroto
-Jakbym jego słyszał.-roześmiał się.
Ryu
-Bo to chyba on najbardziej się o ciebie martwi, co?-popatrzył na niego łagodnie.
-Nie ma mowy. Nigdy.-mruknął.
Shin
-Nic nie szkodzi...będę miał obiad...-uśmiechnął się wkładając ptaszka do pudełka.-Może ktoś inny?
Hiroto
-To nie romans tylko poważny związek...-mruknął.-Na celowniku mówisz...jak zawsze...
Ryu
-Twoja sprawa...ale jego też.
-Nie chcę się z nim kłócić..-mruknął zamykając oczy.
Shin
"wiedziałem że powinien leżeć...głuptas."-Chodź. wymów to zaklęcie jakbyś śpiewał. Tak powinno wyjść.-mówiąc to wyjął kolejnego ptaszka.
Hiroto
-Taki dreszczyk emocji. Oni zawsze wiszą ci na ogonie.
Ryu
-Jakby ci to wyjaśnić...kiedy się z kimś wiążesz...to wiążesz z nim swoje życie...czy coś...
-Nie musiałeś przychodzić skoro masz masę zajęć. Jutro mnie wypuszczają bo to zwykłe przeziębienie.-szepnął przyglądając się chłopakowi.
Shin
-Tak...masz zaliczone...-uśmiechnął się słabo.-Po tej lekcji idziesz się położyć.-szepnął mu na ucho a w jego głosie słychać było troskę.
Hiroto
-Ano przydaje...nigdy nie zapomnę tych nocnych "treningów" na błoniach.
Ryu
-Tak sądzisz? Moim zdaniem jest tak też w przyjaźni.-wzruszył ramionami.
-To miłe.-uśmiechnął się.-czuję się o wiele lepiej.
Shin
-Ktoś jeszcze chce dzisiaj spróbować?-przyjrzał się klasie.
Hiroto
-Miałbym zostawić przyjaciela, a w życiu. A potem te szlabany...tych to było pełno...a to za kawały, a to za ucieczki...-wziął z powrotem puszkę.
Ryu
-Trochę inaczej. Tak trochę...bo miłość i przyjaźń jednak trochę się od siebie różnią.
-No umierałem z nudów. A Furuyama chyba taki już jest. Cholernie cierpliwy.-westchnął.-A kogo konkretnie zamieniłeś w kurczaka?
Shin
-Gratuluję tym którym się udało. Koniec lekcji.-ogłosił mężczyzna zaczynając sprzątać.
Hiroto
-czyszczenie pucharów...sprzątanie boiska...ale zakazany las i tak był najlepszy.
Ryu
-No i proszę...nadal jesteś sobą.-roześmiał się.
wzruszył ramionami.-może po prostu nauczył się panować nad sobą? Nie wiem.
Shin
-Ty też. Ledwo chodzisz. Dzisiaj nie mam wielu zajęć poradzę sobie.
Hiroto
-A znaliśmy go jak własną kieszeń. Ile z tego eliksirów wyszło. Ile zabawy i Irytkiem.
Ryu
-Nadal jesteś gburem. Tylko ja mam większą cierpliwość.
-Oczywiście że dam I przestań mnie tak nazywać.-fuknął.
Shin
Po zajęciach zamiast pójść do gabinetu i położyć się spać ruszył do dormitorium Sawady z lekami. Zapukał cicho i wszedł do pokoju w którym chłopak leżał sam.-jak się czujesz?
Hiroto
-No...i nikt nie robi takich kawałów...nudniej niż w Hogwarcie. No i nie ma miodowego królestwa...
Ryu
-Na pewno.-mruknął.
Shin
-No hej.-pogłaskał wilkora po czym podszedł do łóżka chłopaka.-Dam ci leki i spadam Taki układ ci pasuje?
Hiroto
-Serio!? Kogo? Kawał amatorski ale lepsze to niż nic.-roześmiał się wypijając już trzecią puszkę.
Ryu
Spojrzał na zegarek.-zasadniczo to mam...-westchnął wstając.
-Przestań.-fuknął.-Bo się obrażę.-mruknął.
Shin
-Hiroto ja odkaził.-mruknął zmieniając mu opatrunek.-więc rana się zagoi...
Hiroto
-Amatorzy...-roześmiał się.-ale Tanaka ma przynajmniej ciekawy moment w swojej historii...
Ryu
-Dzięki że nas zaszczyciłeś Amakusa.-mruknął.-Jestem zmęczony więc macie luźniejszą lekcję.
Shin
-Chyba czuje się winny...-zauważył podając chłopaki tabletki.
Hiroto
-Ale była bardzo ciekawa lekcja transmutacji.-przypomniał.
Ryu
Furuyama siedział na biurku przyglądając się klasie.-Jak ktoś skończy to może położyć mi na biurku.
-Nie lubię tego. Foch.-mruknął obracając się na bok.
Shin
-Tak wiem. Duch suń się muszę mu opatrzyć tą ranę.-zwrócił się do zwierzaka.
Hiroto
-Ta wiem...to był koszmar. Albo jak znaleźli mnie z tą raną wypaleniową. Nic nie mogli poradzić i ty się wtrąciłeś.
Ryu
-Koniec lekcji. Oddajcie prace.-mruknął Furuyama zaspanym głosem. "nie chce mi się ich sprawdzać..."
Chłopak zjawił się rano,zdrowy na śniadaniu. "sobota...nadrobię lekcję...a potem...potem się coś wymyśli..."
Shin
-wiem...ale przestanie jak się zagoi.-uśmiechnął się wiążąc opatrunek.
Hiroto
-Taaaa....ale za to też był szlaban.-mruknął rozkładając się na kanapie z piątym piwem.-Dawno razem nie piliśmy...-westchnął.
Ryu
-E tam...tak dobrze to nie ma...-spalił prace jednym pachnięcie różdżki.-Nie chciało mi się...
Chłopak po śniadaniu rozsiadł się z pożyczonymi notatkami w jakimś kącie biblioteki i zaczął spisywać. "a potem...potem sobie pogram..."
Shin
-mój facet mnie spławia...i co ja mam zrobić co Duch?-zaśmiał się wesoło i posłusznie poszedł do siebie.
Hiroto
-Trzymały się nas jak rzep psiego ogona. Ech...i Shin będzie na mnie zły, że jestem pijany...-zaśmiał się wesoło. Wyjął paczkę swoich ulubionych fajek po czym zapalił.
Ryu
-Twoją pustą pracę.-ziewnął.-zmęczony nauczyciel jestem. Baaardzo zmęczony.
Chris szybko przepisywał notatki dodając parę informacji z ksiąg. "już prawie kończę...a może pójdę na spacer..."
-Zdaję dlatego tam wisi. Aktualnie tobie latanie potrzebne jest do ściągnięcia wisiorka.-westchnął.-Wszystko można spieprzyć jak się to robi na odpierdol! Poczuj tę myśl.
Shin
Furuyama obudził się pod wieczór.-Wyspany! Nareszcie!-mówiąc to rozciągnął zleżałe mięśnie.
Hiroto
-Po prostu sam nie pije. Ma słabą główkę.-zaciągnął się i podał mężczyźnie papierosa.
Ryu
-Dla mnie to równe pustej. Nie marudź.-mruknął.
[no...Chris się na niego obraził XD]
Shin
-Shin tylko uważaj na nogę głuptasie.-pokręcił głową postanawiając czyś się zająć. Testy i eseje miał posprawdzane więc zaczął ćwiczyć.
Hiroto
-No...nie popiję...-westchnął.-po jednym piwku odlatuje...już raz mi śpiewał serenady o słoniach pod oknem...-roześmiał się.
Ryu
-Zadałem wam do napisania wypracowania. Aby je napisać musieliście szukać informacji. A mi się po prostu nie chciało ich sprawdzać.-wzruszył ramionami.
[ech XD i co my teraz zrobimy]
[Ni Chris do niego nie podejdzie XD A Shiki czuje się olany...]
[a dobra....coś mi nie pokazało komentarza XD mój błąd XD]
Shin
-głuptasek...-mruknął robiąc już którąś setkę pompek z rzędu.-poszedłbym na spacer ale nie chcę wpaść na Fukushiego...
Hiroto
-A po co? Jest dobrze jak jest...wiesz...łatwiej jak będę o chciał upić.-roześmiał się żartując.
Ryu
-A proszę! Jestem ciekawy jak!-klasnął w dłonie.
Shin
Furuyama spał w najlepsze. Z szerokim uśmiechem na twarz i wypalonym papierosem w dłoni.
Hiroto
-No coś ty. Nie upiję go. Nie mojego skarba.-roześmiał się.-No na pewno nie celowo.
Ryu
-Tak, wszystko będzie oceniane. Temat dowolny związany z obroną przed czarną magią.-westchnął siadając na krześle między rzędami.-zaczynaj.
Chrisowi trzęsły się ręce.-T-tu jest eliksir który momentalnie paraliżuje daną osobę na parę godzin. Od pięciu do dziesięciu...-zaczął niepewnie.-wszystko zależy od masy danej osoby...im drobniejsza tym dłużej działa...-dodał podnosząc fiolkę z czerwonym płynem.
Shin
-Shiiin...-jęknął przez sen zanim chłopak wyszedł.
Hiroto
-On już raz był pijany...był słodki, śpiewał serenady o słoniach..-zaśmiał się.
Ryu
"moje zaklęcia...no młody...wymyśliłem to zaklęcie będąc w twoim wieku...jak się komuś uda je rzucić...to będzie cud."-rozsiadł się wygodniej na krześle uśmiechając się szeroko.
Przygryzł wargę. "dlaczego ze wszystkich osób...musi to być on"-D-dam ci mniejszą dawkę...wystarczy troszkę...nic cie nie będzie bolało...-wziął urządzenie do odmierzania kropel i nabrał trochę płynu.-2 krople wystarczą...około...5 godzin...
Shin
-haaaa!?-wrzasnął spadając z łóżka.-trole? Kto je wpuścił?-wybiegł na korytarz.
Hiroto
-Nie...zasadniczo to mnie nie było w tej serenadzie...a te słonie latały...-roześmiał się.
Ryu
-No...muszę powiedzieć że...bardzo dobrze wykorzystałeś moją książkę...wam się podobało. Zajęcia prowadziłeś sprawnie...prawie wybitny...będzie wybitny jak sam umiesz użyć zaklęcia.-popatrzył na niego wyczekująco.
Pewną rękę wstrzyknął mu eliksir a chłopak momentalnie osunął się na kolana.
Shin
-Ile ich jest?-spytał już biegnąc i szykując różdżkę.
Hiroto
-Taki już jest mój skarb.-zgasił papierosa w popielniczce i otworzył kolejną puszkę.
Ryu
Otworzył szeroko oczy.-Jak...to zaklęcie...no no...Amakusa masz ukryty potencjał...nie wiele osób jest w stanie wykonać to zaklęcie.
-oddychaj przez nos.-polecił cicho.-Minie mu za 5 godzin z minutami.-powiedział już na głos.-Teaz dosłownie nie czuje swojego ciała, nie może niczym poruszyć a mimo to słyszy, widzi. Nic poza tym.
Shin
-Ech...-westchnął dobiegając do troli. Fakt było ich sporo. Paroma szybkim zaklęciami sparaliżował przeciwników następnie kolejnymi przeniósł je poza teren szkoły. -wszyscy cali?
Hiroto
-Ja standardowo jestem dziwny. Weź ty się ciesz że nie męczą cię pytaniami z życia prywatnego...
Ryu
-Wykonałeś je prawie poprawnie to i tak...cud...-popatrzył na chłopaka z uznaniem.-wybitny...nie mam zastrzeżeń...
-Tak-odparł sucho.-nie poczuje nic aż do czasu aż eliksir przestanie działać. Nie użył jednak noża. Siedział wpatrzony w chłopaka.
Shin
-Jak twoja noga?-spytał chłopaka.-Tych zaklęć? Są mojego autorstwa i raczej...mało osób je umie.
Hiroto
-Hiroto!-trzepnął go w łeb.-głupi jesteś czy co!? Pytają o przeszłość, czasy szkolne...Nie wiedzą o nas...no niektórzy wiedzą ale nie pytają o takie rzeczy!
Ryu
-Jasne-machnął ręką.-ech...skoro Ryu robił lekcję o moim zaklęciu...ktoś kiedyś jakieś stworzył?-spytał idąc do swojego biurka.
-Przestań! Pokarzę...-szepnął."przepraszam..." powiedział bezgłośnie i przycisnął nóż do przedramienia chłopaka.
Shin
-no dobrze. Gratuluje wszystkim zachowanie czystego umysłu i natychmiastowej reakcji. Shin...mówiłem żebyś uważał na nogę...a zaklec was nie naucze. Przepraszam.
Hiroto
-o seks i o niego na szczęście mnie nie pytają...a wampirow mam dość przez Selene.
Ryu
-klasa pełna leni...Ryu możesz zademonstrować?
-zatrzymaj ich...-szepnął cicho że strachem w oczach.-oni go zabiją...nie będą wiedzieli kiedy przestać...
Shin
-co? Duch?-pobiegł za chłopakiem w razie gdyby w szkole został jeszcze jakiś trol.
Hiroto
-to dobrze...przynajmniej w tym temacie mam spokój...no musisz bo mi podbierasz...a ja jak mi braknie podbieram Shinowi...
Ryu
-ech...-wyjął z szuflady kiedyś skonfiskowana rozdzke.-masz możesz sobie ją wziąć.
Wiedział że teraz chłopak nic nie czuje ale jak eliksir przestanie działać poczuje nagły ból...no i było jeszcze potężne krwawienie. "pozwólcie mi przynajmniej zatamować krwawienie..."
Shin
-co się stało?-spytał dobiegając-ja pierdole...jak on może jeść coś tak smierdzacego...-mruknął zatykajac sobie nos.
Hiroto
-no...zawsze ten plus. Z drugiej strony nie chce żeby palił...-westchnął.-no kup. Najlepiej moje ulubione.
Ryu
pokiwal głową z uznaniem.- no...dwa wybitne jednego dnia...chyba twój rekord.-zasmial się.-nikt inny nic nie ma?
-ale on w tym czasie może się wykrwawic...dajcie ki go opatrzyć...-szepnął do Kazumy.
Shin
-potem ci zmienię opatrunek. Mówiłem żebyś uważał inaczej będzie się dłużej goić.-westchnął.-zaniose cię żebyś jeszcze bardziej jej nie nadwyrezyl...
Hiroto
-no ja nie przestanę. Już za długo palę.-wyjął sobie jednego próbując go oddalić.-shit...zapalniczka mi się zepsuła.
Ryu
-ale i tak jest dobre.-pochwalił go.-Laura...o czym przygotujesz lekcję?
-wbił go w bardzo unerwiony punkt...-mruknął podchodząc chłopaka i opatrując te poważniejsze rany. "nawet ty zaczniesz krzyczeć kiedy eliksir przestanie działać...ból w tej ręce będzie koszmarny...gdybym wyjął nóż..."
Shin
-tak wiem skarbie. Głupie trole-szepnął idąc do swojego gabinetu. Kiedy doszedł położył chłopaka na kanapie-zdejmij spodnie.
Hiroto
-dzięki-odpalił mocno się zaciągając.-wiem ja też nie...ten wiek.-rozesmial się.-wygodne mam kolana?
Ryu
-trol. Duże, brzydkie, śmierdzi. Jak się wie jak to łatwo go pokonać. Strasznie głupie istoty...wszystko co musicie wiedzieć a z roślinami to na zielarstwo nie do mnie.
Shin
-oj no dobrze zostaw ja się tym zajmę.-mruknął odwijajac bandaze i przemywajac ranę wodą.
Hiroto
-nie wypijaj! Otwórz sobie a nie mi podpijasz-mruknął niezadowolony.-no tak...czasem zapominam.
Ryu
-spokój. Zrób o czymś ciekawym.-mruknął.
[ale ja odpisałam...o 23:07 właśnie sprawdziłam XD]
Shin
-przepraszam zaraz przestanie...-skończył przemywac i zaczął zakładać opatrunek.
Hiroto
-ech...co jak co...ale to jest fakt...za to ja wyrosłem...-westchnął dopijajac zawartość puszki i biorąc parę lykow od Hiro.
Ryu
-ta-machnął ręką.-ma ktoś jakieś pytanie albo coś?-spytał spoglądając na zegarek.
-wbił go w bardzo unerwiony punkt...-mruknął podchodząc chłopaka i opatrując te poważniejsze rany. "nawet ty zaczniesz krzyczeć kiedy eliksir przestanie działać...ból w tej ręce będzie koszmarny...gdybym wyjął nóż..."
Shin
-bo nie...sam je myślałem są trudne i nie musicie ich znać.-wyjaśnił.
Hiroto
-nie dodałem dobie nigdzie żadnych centymetrów!-mruknął.
Ryu
-i tak byś zwial więc już lepiej dać ci tą przepustkę...
-jeśli nie wyjme noża będzie miał na stale uszkodzone nerwy i nie będzie mógł ruszać dłonią.-szepnął cicho.
Shin
-mówiłem ci już...jestem anomalia a te zaklęcia myślałem z nudów.-westchnął.
Hiroto
-uszy to co innego...i bez nich mam ponad 180 cm.
Ryu
-rozumiem. To nawet dobrze.
-większe prawdopodobieństwo że później...a może być za późno.-mruknął.
Shin
-kiedyś cię naucze...ale teraz musisz wyleczyć nogę.-przypomniał mu wstając
Hiroto
-no to co się dołujesz? Nie ma czym.-roześmiał się.-jak to fajnie mieć mocną głowę...
Ryu
-no i się zmyli...-mruknął.wypisujac przepustkę.
"wytrzymaj...jeszcze trochę..." nerwowo spoglądał na zegarek.-zaraz powinien odzyskiwać czucie...-mruknął po ponad pięciu godzinach.
Shin
-to robota woźnego...miejmy nadzieję że dzięki temu będę miał jakiś czas spokój...
Hiroto
-ale za to jakim seksownym.-zauwazyl.
Ryu
-nie ma sprawy. Fajnie że ci się spodobały.
Po policzkach chłopaka płynęły łzy. "wylecze cię potem...nie będzie bolało..."
[dobranoc ^^]
Shin
-oczywiste skarbie. A może ty masz jakiś pomysł jak sprawić żeby woźny przestał mnie pożądać?-spytał sadzajac go sobie na kolanach i obejmując go delikatnie.
Hiroto
-za to ją niedługo będę miał brzuch od tego piwa...następnym razem zmieniamy rodzaj alkoholu.-mówiąc to otworzył sobie kolejne piwo.
Ryu
-reszta też jest trudna.-ostrzegł go.
-gdzie?-spytał słabym głosem. "gdybym tylko mógł mu podać ten eliksir który dostałem od Furuyamy...rany by mu się zagoiły.
-Nie zostawię.-zapewnił.-Mam eliksir od Furuyamy...-mówiąc o wyjął go z kieszeni i otworzył.-wypij...rany ci się zagoją...
Shin
-Ale ja się o ciebie martwię...kto wie co wymyśli żeby mnie od ciebie odsunąć.-mruknął.-Poza tym jest ohydny...
Hiroto
-Perfect! Jestem za.-roześmiał się.
Ryu
-Jak tak teraz myślę to źle akcentujesz...jest mocniejszy nacisk na pierwszą sylabę...-zamyślił się.
-NIE MÓW TAK NA MNIE!-warknął. Naprawdę tego nie lubił.-Zaraz nerwy powinny się zrosnąć.-dodał już ciszej.
Shin
-Jest.-mruknął.-oczywiście ze zawsze cię obronię ale czasem mogę nie zdążyć albo może mnie akurat przy tobie nie być...ech skarbie...dam ci spis tych zaklęć, chcesz?
Hiroto
-Palisz jak smok...-zauważył.-No i piwo się kończy.
Ryu
-Zobacz może wyjdzie...
-Nerwy się zrosną i będziesz mógł ruszać...-wyjaśnił.-Proszę cię nie mów tak na mnie. Jesteśmy parą...nie chcę tej różnicy wieku...
Shin
-Jak zagoi ci się noga.-zgodził się w końcu.
Hiroto
Skrzywił się trochę, był to jedyny alkohol którego smaku nie lubił.-A masz jakiś sok? Zrobiłbym se drinka...
Ryu
-ech...ale ty masz jeszcze dzisiaj zajęcia.
-Ale ja wolę "Chris-chan"...-popatrzył na niego prosząco.
Shin
-No już, już...też cię kocham.-roześmiał się
Hiroto
-Spoko...to jak nie czerwony.-poprosił stając sobie po szklankę.
Ryu
-Chodź jeszcze przynajmniej na eliksiry bo Hiro będzie zły...i w ogóle powinieneś nie opuszczać zajęć.
-Buuuu...nie mów tak...bez "sempai" proszę. Ładnie proszę...
Shin
-A skąd wiesz? A może ja ciebie bardziej?-zapytał go udając powagę.-Straszny dzisiaj z ciebie pieszczoch.
Hiroto
-Dzięki.-wziął parę łyków.-Smaczne.
Ryu
-No i dobrze...a stopnie jakie?-uniósł brwi.
-Uparty jesteś...ale ja coś wymyśle żebyś tak na mnie nie wołał...-fuknął.-tylko go nie otruj niczym...-popatrzył uważnie na mężczyznę.
Shin
-Nie, to dobrze. Chodź tu pieszczoszku.-posadził go sobie znowu na kolanach.-jest okay.
Hiroto
-Chodziło mi raczej oto że nie lubię smaku wódki a to mi nawet smakuje.
Ryu
-To nie najgorzej. Ale może być lepiej, prawda?-uniósł brwi.
-Um...Tez cię kocham RYU-odparł.-wiem...Kanzaki-sensei mi pomagał...-wyjaśnił.
Shin
-Za to jaki jesteś skarbie.-odparł spokojnie.-Zakochałem się w twoim uśmiechu i zapragnąłem byś zawsze się dla mnie uśmiechał.
Hiroto
-no tak nie pierwszy raz razem pijemy.-zaśmiał się opróżniając szklankę.
Ryu
-A no tak, masz własne mieszkanie. Ci z yakuzy raczej nie płacą, nie?
-Oby nie było następnego razu.-mruknął.
Shin
-Ale zapytałeś. Ne Shin...s ty za co mnie kochasz?
Hiroto
-I twoje Hiro-chan.-dodał wypijając resztki płynu ze szklanki.
Ryu
-A no tak...jakieś pomysły na pracę? Może pomoc w jakimś sklepiku?
-Dobrze...-zaczął go nieśmiało głaskać.
-przepraszam...dałem im ciebie krzywdzić...-szepnął.
-ale...podałem ci to...wiedząc co mogą ci zrobić...-szepnął.
Shin
-zawsze masz wolny wybór.-szepnął oddając pocałunek.
Hiroto
-na koniec roku...jak się tam wprowadzimy...-odparl-ja chyba też pasuje...
Ryu
-z tą akademią doby pomysł...ale na razie jakąś dorywcza robotę sobie musisz znaleźć.
Skulil się słysząc chłodny ton chłopaka-dobrze...wiem że sam się zglosiles...m-możesz już ruszać palcami?
Shin
Objął go mocno-skarbie nie jestem zły...tylko zaskoczony. Chcesz spełniać swoje marzenia. Nie będę cię przecież zatrzymywał. Ale masz być najlepszy, jasne?-spytał dając tym samym do zrozumienia że go wspiera.
Hiroto
-nie wymiekam...ale ty nie pijesz a samemu mi się nie chce...
Ryu
-jasne. Powodzenia...na pewno coś znajdziesz.
-pokaż. Jeżeli nie możesz to zaraz coś na to poradzę tylko mi powiedz.-poprosił cicho.
-ech no i widzisz...jeden nerw chyba się nie zrósł...jest jeden czar...-zamyślił się.
Shin
-oczywiście że zdasz. Masz talent kochanie. A od jak dawna to planujesz i czemu dowiaduję się dopiero teraz?-spytał spokojnie.
Hiroto
-mnie ciebie też brakowało...no i zniknąłes tak nagle...
Ryu
-można widzieć co ci odwala?-spytał Furuyama który akurat łatał sobie na miotle.
-można spróbować...-westchnął chwytając jego dłoń i delikatnie ją masujac.
Shin
-trzymam kciuki skarbie. Dasz radę...w końcu ile razy mnie rysowałes no i nawet babcia stwierdziła że masz talent.
Hiroto
-NO WŁAŚNIE! TWOJA WINA!-roześmiał się.
Ryu
-aha...a po cholerę? Zabezpieczyłes się?
-domyślam się...ale powiedz jak przestanie mrowić.-poprosił.
Shin
-dasz radę wierzę w ciebie. No i od tego są studia żeby się tej teorii nauczyć. Chyba że się mylę...
Hiroto
-to w ramach przeprosin zrób mi dobrego drinka.-podał mu szklankę.-a może ci wybacze.
Ryu
-i tak trzymać. Ja ćwiczą z Hiro...masakra...ścigałes się kiedyś z wampirem?
-jeszcze jedno sempai i przestanę cię masować.-mruknął.
Shin
-spokojnie kochanie. Jesteś mądry i szybko się uczysz.-ucałował go.-będę cię wspierał jak tyko będę mógł.
Hiroto
Wziął parę lykow na spróbowanie.-no...wybaczam ci...-szepnął po chwili ciszy.
Ryu
-a ja się ścigam...Hiro daje mi fory...ale i tak biegam coraz szybciej.
Zarumienił się.-jesteś wredny...nawet ci nie no zależy żebym to ja cię masował...
Shin
-zmęczony?-spytał odgarniajac mu włosy w twarzy.
Hiroto
-zniknąłes ale nic się nie zmieniłes...nic a nic...-mówiąc to powoli pił drinka.
Ryu
-uważaj...no raczej byś nie dogonił...
-w takim razie bardzo łatwo znaleźć za mnie zastępstwo...
Shin
-a ciebie co tak nagle naszlo?-spytał zmartwiony.
Hiroto
-nie właśnie dobrze....Hiro-chan a mówiłes że pasujesz.-rozesmial się.
Ryu
-jak chcesz to nie mam nic przeciwko. Krótki czy długi dystans?
Zarumienił się.-no tak...nie może...-uśmiechnął się delikatnie rozmasowując rękę chłopaka.
Shin
-skarbie...nie musisz.-zapewnił z uśmiechem.-ja już taki jestem że ćwiczę i dbam o kondycję. Ciało mam wyrzeźbione przez babcię i Hiro...ale ty nie musisz i tak jesteś piękny.
Hiroto
-mhm...ja wódkę tylko z sokiem...a co chcesz spacerek?
Ryu
-wyglądasz na zmęczonego jesteś pewny że teraz?
Uśmiechnął się. Jego ruchy były delikatne, wręcz kobiece.-lepiej troszkę?
Shin
-ale na prawdę nie musisz...aż tak bardzo chcesz?
Hiroto
-o i drink na wynos jak miło.-roześmiał się wesoło.
Ryu
-ech no dobra...-wylądował po drodze zabierając chłopaka.-no...to gdzie chcesz metę?
-to dobrze...więc będę kontynuował.-uśmiechnął się. Czuł się trochę nieswojo kiedy w pokoju był jeszcze Kazuma.
Shin
-czego ode mnie oczekujesz? Nad tym musisz sam pracować.
Hiroto
-pojebalo ci?!-wrzasnal jednak grzecznie zeskakujac z okna.
Ryu
-no nie wiem...dookoła szkoły?
-a mówienie ustało?-spytał chcąc jakoś podtrzymać rozmowę.
Shin
-proste ćwiczenia...biegi, brzuszki, pompki. Stopniowo zwiekszaj ilość....
Hiroto
-za dużo wypiles? Jedyne czego się boję to psy.-mruknął.-I PUŚĆ MNIE!
Ryu
-tak wiem...będę biegł po.wo.li.-przytaknal.
-to świetnie. Cieszę się że to pomaga.-uśmiechnął się słodko.
Shin
-no kochanie tylko uważaj na nogę. I na kursie też uważaj.
Hiroto
-miał?-roześmiał się.-mam rację...za dużo wypiłeś!
Ryu
Dał mu około jedną czwartą trasy fora po czym ruszył momentalnie go doganiajac i równając z nim tepo.
-przestań w końcu...-mruknął a po chwili zabrurczalo mu w brzuchu.-ups..
Shin
-w skrzydle powinny mieć...-zamyślił się.-jak chcesz możemy po nią teraz pójść.
Hiroto
-no...przyjmijmy że nie jesteś pijany.-upił trochę płynu z butelki.
Ryu
Przyspieszył jeszcze trochę znów się z nim zrownujac.
-tak trochę...-przyznał niechętnie.-tak trochę jest...
Shin
-może cię zaniose?-popatrzył na niego zmartwiony.
Hiroto
-popity jesteś na pewno a pijanego cię widziałam. Nie pamiętasz jak leżyliśmy jak trupy na błoniach.
Ryu
Przyspieszył jeszcze odrobinę w oddali widząc swoją miotle która oznaczała metę.
-ale jak mu odbija to już jest...-szepnął bardzo cicho.
Shin
-normalnie...zmartwiony nauczyciel niesie swojego ucznia do skrzydła szpitalnego bo ten nie powinien chodzic.-mruknął.
Hiroto
-w sumie...odleciałem niedługo potem...więc nic nie pamiętam...-mruknął zażenowany
Ryu
-truchcik...-poprawił go.
-wcale nie jesteś.-mruknął.-nawet nie chce o tym rozmawiać.
Shin
-to ty się nie wygłupiaj. Ledwo chodzisz.-mruknął biorąc go na ręce.
Hiroto
-No nieźle...wtedy w ramach szlabanu sprzedaliśmy puchary.-przypomniał.
Ryu
-w porównaniu z bieganie z Hiro to był truchcik.
-ale nie jesteś więc koniec tematu.-popatrzył na niego ważnie.
Shin
-ale ty nie jesteś nimi tylko sobą. Nie porównuj się do nich, a już na pewno nie do wampira.-mruknął.-malarz powinien być delikatny i wrażliwy...a nie gruboskórny...
Hiroto
-no a ja siedziałem...a ja nie wiem czemu...może dlatego że byliśmy w konkurencyjnej drużynie w quiddicha?
Ryu
-i za to jestem dumny że nie wymiekles.-uśmiechnął się szeroko.
-nie lubie papierosów...-mruknął pod nosem.
Shin
-bo on jest pół wampirem.-wyjaśnił.-no i doszlismy-mówiąc to postawił go w skrzydle szpitalnym.
Hiroto
-raczej wątpię...i tak dostalibyśmy taki sam.
Ryu
-trzymam cię za słowo.
-ale ja nie lubie jak ktoś pali. Nie lubie tego zapachu.-wyjaśnił biorąc się za jedzenie.
Shin
-no dość spora...-mruknął.-zresztą mówiłem o tym na lekcji.
Hiroto
-chyba ci się przyśniło.-pokrecil głową.-no i nie dało się go zmniejszyć.
Ryu
-powinieneś odpocząć po biegu.-polecił mu.
-z resztą nie ważne...bo Ryu mało pali.-mruknął jedząc powoli.
[dobranoc ^^]
Shin
-więc może powinniśmy mniej czasu spędzać razem.bo zabieram ci twój czas na naukę.
Hiroto
-ta starucha? Prysnilo ci się. Już mi wystarczy problem z woźnym.
Ryu
-taki wysiłek a ty kaszlesz?
-um...Ryu może jednak byś coś zjadł? No bo...straciles dość sporo krwi...-szepnął nieśmiało.
Shin
-i just kidding.-roześmiał się wesoło.
Hiroto
-bo...bo jestem tak seksowny że nawet staruchy na mnie lecą...masakra...
Ryu
Wzruszył ramionami.-jak przejdzie to ok.
-straciłeś dużo krwi i powinieneś coś zjeść mówię to nie tylko jako twój chłopak ale też jako przyszły lekarz.-wyjaśnił
Shin
-po imieniu proszę. Jasne możemy iść. Ja się nie muszę zakradac.-uśmiechnął się.
Hiroto
-niby bo mam z tym zrobić? Nie przestanę nagle być tak seksowny...
Ryu
-zjedz coś i odpocznij. Więcej nie będę z tobą biegał...
-dziękuje.-uśmiechnął się do niego promiennie.
Shin
-oczywiście. Lubisz moją czekoladę?-po chwili wypowiadał hasło do kuchni.
Hiroto
-nigdy...za bardzo lubie swoje ciało.
Ryu
-bo dla ciebie jest za szybko.
-więc smacznego.-wziął od niego parę lykow herbaty.
Shin
-no i nie rozumiem czego on się zawsze boją...
Hiroto
-ale nie przestanę lubić...no i nie przytyje bo jeszcze Shinowi się przestanę podobać.
Ryu
-Na taki układ mogę pójść.
-zwolnić cię z jutrzejszych zajęć? Czy pójdziesz?
Shin
-może tak...-zaczął robić czekoladę dla siebie i Shina.
Hiroto
-wiem tak sobie żartowałem...ale i tak nie mam zamiaru tyć.
Ryu
-no to stoi...-uścisnął jego dłoń.
-według mnie możesz mieć tylko małe problemy z pisaniem.-odparł spokojnie.
Shin
-a zjem...robiony przez ciebie zawsze.-uśmiechnął się do chłopaka kończąc robić napoje.
Hiroto
-ech...-już nawet się nie kłócąc skończył w ramiona przyjaciela
Ryu
[no...ja też nie.mam pomysłu...]
-no możesz.-potwierdził.-z ręką już lepiej?
Shin
-dziękuje.-podał mu kubrk-i proszę twoja czekolada.
Hiroto
-o już mnie nie chcesz nieść...-zasmial sir idąc pewnie na własnych nogach.
Prześlij komentarz