- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat.
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem.
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się.
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała.
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.
Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny.
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał.
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka.
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć.
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy.
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)
A couple of links to my world:
[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]
2 918 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2401 – 2600 z 2918 Nowsze› Najnowsze»-to dobrze...jak chcesz to cię potem jeszcze pomasuje.
Shin
-Cieszę się ze ci smakuje.-mówiąc to zaczął jeść swoją kanapkę z nutellą.
Hiroto
-No cóż przepraszam ze mam mocną głowę...
-No dobrze...-przytaknął trochę niechętnie.-Czemu to zawsze ty siedzisz na moich kolanach a nie na odwrót?
[Nie chcę być nachalna, jak coś to przeraszam, ale mam pytanko. Doczekam się może odpowiedzi z Twojej strony? c:]
-um...-objął go delikatnie i trochę nieśmiało.-starszy, młodszy...ciągle to samo...a ja na prawdę nie chce żebyś tak na nas patrzył.
[no ale spokojnie przecież nic się nie stało]
Shin
-Tak, tak skarbie. Ale jak cś ci nie będzie smakowało to masz mi powiedzieć.
Hiroto
-Przypominam ci że nie jestem kotem...a mocną głowę mam po babci...
-przepraszam no...-przytulił go mocno.-tak lepiej?
Shin
-Masz na coś ochotę jak zjemy? Może spacerek?
Hiroto
-Tak cały alkohol spływa do ogona.-roześmiał się wesoło.
-To też mnie obejmij...-mruknął cicho.
[Spokojnie, nic się nie stało. ^^ Po prostu chciałam się upewnić i w sumie wcześniej już się miałam pytać, ale nie chciałam się narzucać. xd]
Ryu
~*~
-Nie chcę nic mówić, ale idzie nam za łatwo...-powiedział Kyousuke wchodząc w głąb pracowni.
-Na korytarzach pustki, tutaj pustki...Zaraz się okaże, że go czymś przypadkiem otrujemy i rzeczywiście będzie trzeba zrobić rosół. -dodał biorąc od chłopaka kartkę. -Hmmm..Tak jak tu patrzę to można by spróbować zrobić odtrutkę z nagietkiem i anyżkiem -westchnął ciężko, przeglądając listę.
-Z tym, że nie mam pomysłu co oprócz tego moglibyśmy tu wrzucić. Trzeba zajrzeć do księgi i zobaczyć jakie składniki wpływają dobrze na te, które są w eliksirze, żeby można było coś z tego wykombinować.
Shin
~*~
-Kurde, ja bym się serio obawiał go wypuścić samego na dwa dni. -odparł rozglądając się dookoła. -Jeszcze. -podkreślił od razu. Z zasady był bardzo ostrożną osobą, tak więc jego podejście nie było niczym nadzwyczajnym.
-No wiesz, głupi nie jest. Pewnie mu z Tobą za dobrze. Zapewne dbasz o niego, a i sam Duch się do Ciebie przywiązał. Nie było Ci szkoda go tak wypuszczać? Co gdyby nie wrócił? -zapytał, zwracając wzrok w stronę Shina.
Hiroto
~*~
-Etap przejściowy? -zapytał poprawiając okulary. -Co potem masz zamiar zrobić, sensei? Planujesz uciec z Sakuranu? -zaśmiał się, nawiązując do wypowiedzi na temat nauczania. -W końcu podobno zawód nauczyciela to nie jest dobry pomysł. -dodał, sprawdzając czy oko węża jest już wystarczająco wysuszone.
-Innym razem, na spokojnie. -uśmiechnął się w stronę nauczyciela.
-Sensei...błagam...nie „Kyou-chan”...-mruknął wyraźnie zdenerwowany, gdy zdrobnienie ponownie obiło mu się o uszy.
-Nie cierpię gdy ktoś tak do mnie mówi i irytuje mnie to do tego stopnia, że obiecuję Ci, iż ten eliksir kiedyś wyląduje w Twojej kawie...-dodał wskazując na kociołek.
-Tak więc proszę...przestań.
[To ja przepraszam za zwłokę w odpisaniu... proszę o wybaczenie ;)]
Dzień jak co dzień. Z samego rana Heiwajima jak zwykle ruszyła na poszukiwanie miejsca do ćwiczeń, gdzie miałaby względny spokój. Kiedy w końcu je znalazła, usiadła starając się rozluźnić, przebierając lekko palcami.
Ćwiczenia zaczęła tradycyjnie od gam i pasaży, przechodząc zgrabnie do tradycyjnych utworów, kończąc na solówkach z jej ulubionych mugolskich piosenek.
W pewnym momencie lekko zawahała się i zaczęła zmieniać iurozmaicać melodię. Brzmiało to całkiem nieźle. Uśmiechnęła się pod nosem.
Głos znajomego wyrwał ją ze stanu zamyślenia.
-Umm, ja... nie, to tylko wariacja. - uniosła kąciki warg na widok Ryu Amakusy. Rozmawiała z nim tylko parę razy, ale lubiła jego inteligencję objawiającą się w nie nadużywaniu słów. Ceniła to w ludziach.
-przepraszam...postaram się częściej cię przytulać...-mruknął skuszony.
Shin
-ech mi też powoli...więc powoli się przejdziemy...-uśmiechnął się do niego.-mam wszystko sprawdzone więc mam chwilę wolnego.
Hiroto
-tak oczywiście...ale kacyk będzie...-westchnął.
-tak tak wiem. Przez ten czas zdążyłem cię poznać.-przypomniał mu.-jak będziesz chciał to sam do mnie przyjdziesz.
Shin
-tak wiem ja też się bardzo cieszę. Na chwilę wyrwiemy się ze szkoły.-objął go delikatnie.
Hiroto
-tobie to dobrze.-westchnął.-ja się muszę faszerowac lekami.
-to świetnie!-ożywił się.-spróbuj poruszać palcami.-poprosił.
Shin
-oczywiście skarbie będę cię trzymał za rękę całą drogę czy ci się to podoba czy nie.-uśmiechnął się szeroko.-ja ciebie też kocham nawet nie wiesz jak bardzo.
Hiroto
-bez urazy Hiro-chan ale tabletki jednak nie są takie złe...-rozesmial się wesoło.
-widzę. Wyzdrowieje. Na pewno będzie sprawna tylko będziesz musiał ćwiczyć.-wyjaśnił.
Shin
-no to kończ szybko i idziemy-poprawił mu niesworne kosmyki.
Hiroto
-Hmmm...oj w takim razie będę potrzebował dużo tabletek na kaca...ale taki wyjazd dobrze mi zrobi...tylko czy dyrektorka mnie puści po tych ostatnich akcjach?
-do tego czasu na pewno będzie już sprawna.-zapewnił.-kiedy wrócimy do szkoły?-spytał cicho.
Shin
-no to idziemy skarbie.-wstał i złapał godzą dłoń.
Hiroto
-no to świetnie. Przyda mi się odpoczynek...ale nie zachodzimy do mojej babci...-mruknął.-idziemy ODPOCZĄĆ.
-okay więc czeka cię rehabilitacja.-oznajmil.-no dobrze złap się mnie mocno zaraz będziemy pod szkołą.
Shin
-kocham cię.-szepnął kiedy wychodzili z budynku szkoły.
Hiroto
-ech to odwiedzaj ją czasem sam...-westchnął.-Hiro-chan...które wakacje spędzałeś u mnie?
Shin
-no...to trzeba kupić fajki...
Hiroto
-no tak...wtedy chyba trenowalismy....
-już jesteśmy. Teraz tylko musimy dojść do szkoły.
[normalnie XD i nie ładnie tak śledzić XD]
Shin
-ja ciebie też. A z tym głodem nikotynowym to źle...powinieneś ograniczyc.
Hiroto
-no tak pamiętam...lubi cię.
-i co mam cię nieść...-westchnął idąc powoli do szkoły.
[tak nie ładnie no...]
Shin
-od czasu do czas z Hiro się napije...-mruknął.
Hiroto
-ta wiem...jej jedzenie jest najlepsze.
Ryu
-dobra...dobierzcie się najpierw sami...a ja potem sprawdze czy jest okay.-oznajmił.
-no dobrze...zostanę...-położył się przy nim przytulajac się lekko.
Shin
-ech kochanie ale ja już mam swoje lata...-przypomniał mu.-i piję od czasu do czasu.
Hiroto
-ta wiem. Ale ona przecież zawsze traktowała cię jak własnego wnuka...-przeciągnął się.-idę do siebie...wezmę tabletki i jutro będę normalnie funkcjonował w Londynie.
Ryu
-a ty walczysz że mną...spokojnie użyje tylko tych zaklec które znasz.-mruknął odsuwając ławki tak żeby każdy z walczących miał miejsce.
-ech...i rano znowu będę się na nas gapic...-westchnął zasypiajac.
Shin
-zacząłem jak miałem 15 lat...pić i palić.-mruknął.-ech...ale to jestem ja...nie byłem grzecznym uczniem.
Hiroto
-latam nawet lepiej.-fuknal wsiadajac na miotle.
Ryu
-jasne. Pocwiczysz je przy okazji.-uśmiechnął się.-możesz zacząć...będę delikatny-obiecał.
-nie wierze że ty to mówisz...a może ja jeszcze śpię?-spytał ziewajac.-już wstaje...muszę iść do siebie i się przebrać.
-taaak-ziewnal.-za 10 minut w pokoju wspólnym.-mruknął wychodząc do siebie.
Shin
-no tak. Chciałeś być szarą myszką ale ci nie wyszło. Spotykasz się z nauczycielem...ba...zdobyles serce owego nauczyciela.-przyspieszył trochę kroku.
Hiroto
-w takim razie kto pierwszy na Big Benie.-zasmial się ruszając.
Ryu
-skup się. To mnie w ogóle nie dosieglo.-westchnął.
-jestem-uśmiechnął się podbiegajac do chłopaka.-pierwsze mam eliksiry więc nie mogę się spóźnić...
-jestem-uśmiechnął się podbiegajac do chłopaka.-pierwsze mam eliksiry więc nie mogę się spóźnić...
Shin
-aż mi z tym głupio...-mruknął ze śmiechem.-no ale teraz już nie można powiedzieć że jesteś szary...w wakacje zaczynasz mieszkać że mną.
Hiroto
-mógłbym powiedzieć to samo.-przyspieszył sprawnie omijając przeszkody.
Ryu
-no lepiej...-mruknął rzucając dość słabe zaklęcie petryfikujace.
-no...mnie cisnie...w końcu szkole się na medyka.-wyjaśnił idąc za chłopakiem.-gdzie siadamy?
Shin
-oczywiście. Ile razy już o tym rozmawialiśmy? Jak chcesz to potem przeteleportuje nas w tamto miejsce. Albo nawet teraz no tam można kupić fajki.
Hiroto
Westchnął zlatujac niżej i jeszcze trochę przyspieszając.-szybciej byłoby teleportacja...-fuknal wyprzedzając przyjaciela.
Ryu
-zdała od mojego umysłu.-mruknął broniąc się przed zaklęciami chłopaka.
-um...-usiadł między Ryu a Shinem.-Shin jak tam z Shikim? Słyszałem że macie problemy z woźnym.-zagadal patrząc na dłoń Ryu.
Shin
-no tak miałem. Więc trzymaj się mocno.-polecił mu przenosząc ich do centrum średniej wielkości miejscowości.-nasz domek jest na skraju przy lasku żeby duch miał gdzie biegać. Zaraz tam pójdziemy ale najpierw kupimy fajki.
Hiroto
-niby tak...-mruknął zwiększając tempo żeby jak najszybciej mieć za sobą tą drogę.
Ryu
Westchnął tylko nic nie mówiąc. Wiedział że chłopak ma rację. Zwiększył bariery i bronił się również atakując.
-muszę się z nim zgodzić. Ohyda...-mruknął nakładając sobie wszystkiego po trochę.-i mam wrażenie że predzej by go pobił na śmierć niż pocałował.
Shin
-tak. Masz tu też sklep plastyczny...-uśmiechnął się do niego wchodząc do spożywczego by kupić fajki.-będziesz mógł się szybko przeteleportowac do Tokio, ja do sakuranu. Duch ma sporo miejsca.-marlboro mietowe.-mruknął podchodzac do lady.
Hiroto
-ech...wszystko mnie będzie bolało...-mruknął.
Ryu
-tak. Przepraszam.-schował rozdzke.-ale radziłeś sobie dobrze.
-ja nie widzę ani siebie ani ciebie ani Shikiego ani kogokolwiek...-mruknął.-dziwny jesteś Shin...
Shin
-ech i zwykle da jeszcze pani.-mruknął wyjmujac portfel.
-ładnie to tak nie letnim kupować?
-a co pani do tego? Ja kupuje nie on.-wziął papierosy kładąc na lade odpowiednią kwotę.
Hiroto
-no...stary dobry...a ile wspomnień...
Ryu
-to oczywiste ale szło ci dobrze.-uśmiechnął się.
-tak...ech mówił o tym ostatnio...że mamy mu uwazyc dowolny eliksir...na co się zdecydowałeś?-spytał zaraz.
Shin
-mogę ci kupować.-zapewnił prowadząc go główną droga do domku.-a ta baba jest po prostu wredna.
Hiroto
-o tak...-wylądował równo z mężczyzną.-no to gdzie ten bar?
Ryu
-kto skończył może usiąść.-mruknął.-walki raczej nie będą oceniane.
-ja jeszcze pomyśle...może powodujący ekstaze...byloby zabawnie...-zamyslil się wstając od stołu.-oby zajęcia szybko się skończyły.-dodał.
Shin
-ale nie musiała pytać o ten cholerny dowód.-mruknął.-o to tu.-wskazał na domek na uboczu.-wnętrze jest do pomalowania i umeblowania...
Hiroto
-spoko...czekaj byliśmy tam kiedyś nie?
Ryu
-masz w połowie rację...bo szansę jakieś tam macie.
Shin
-ta żyć nie umierać...wybacz Shin ale ja jeszcze jestem prawiczkiem...tylko nie mów Ryu.-szepnął.
Ryu
-no a co ja robię? Kanzaki nam dowail esej...
Shin
-oj no dobrze...dla ciebie.-uśmiechnął się.-więc podoba ci się? Chcesz zobaczyć jak wygląda w środku?
Hiroto
-ano znajomo wygląda.-uśmiechnął się.
Ryu
-więc...50% na przeżycie...30% na zwycięstwo.-mruknął.-taka średnia klasy.
Shin
-ech po prostu mu nie mów...dowie się w swoim czasie...teraz nie musi,dobra?-popatrzył na niego uważnie.-a to w Hogwarcie? No co ploty chodzą...-wzruszył ramionami.
Ryu
-no...tak jakby przez niego bo to przez to że jest z Shikim...to trochę zadawane cisnie go a przez to całą grupę żeby nie było to podejrzane
Shin
-specjalnie czegoś takiego szukałem.-odparł z dumą w głosie.-no to chodź skarbie.-poprowadził go do wejścia i otworzył drzwi do niewielkiego holu.-trzeba posprzątać...-na parterze mamy salon, kuchnię i gabinet. Na pietrze 2 pokoje z jednego zrobimy ci pracownie, łazienkę i garderobe.-wyjaśnił.
Hiroto
-Mery!-lekko objął kobietę.-powiedzmy że mam ręce pełne roboty...
Ryu
-mogło być gorzej. Najlepiej ćwiczenie. Tylko to może pomóc.
Shin
-to nadal więcej ode mnie. Nie wiem...po prostu mam wrażenie że Ryu nie chce...no bynajmniej na ten moment. Więc nawet się nie odzywam.
Ryu
-niby tak. A że nie mi się to przyda więc nie protestuje.
Shin
-ano jestem...na pewno jest bardziej doświadczony ode mnie.-mruknął zajmując miejsce obok niego.
Ryu
Chris szybko pisał wypracowanie z informacji które znalazł.-Ryu...możesz mi znaleźć ta książkę?-podał mu napisany na kartce tytuł.
Shin
-tak...zdezynfekuje przepraszam.-uśmiechnął się.-dobrze...umeblujesz jak będziesz chciał. Tylko mój gabinet zostawisz w spokoju ok? Czyli co podoba się? Możemy tu zamieszkać?
Hiroto
-em no przepraszam...ostatnio jestem zalatany wybaczcie.-uniósł ręce w geście kapitulacji.
Ryu
-a to...jak mam być szczery to sam mam z nim problemy i używam w nagłych wypadkach...
Shin
-no nie wiem głupio mi tak pytać...wiem że był gwalcony...-szepnął.-ej ale to jest Shiki...ile on w ogóle ma lat?
Ryu
-dzięki.-uśmiechnął się dopisujac parę zdań.
Shin
-och skarbie....TAK SIĘ CIESZĘ!-krzyknął podnosząc go do góry.-chodź na piętro.-powiedział wciąż trzymając go na rękach.
Hiroto
-ej no...ale jakby nie patrzec nawet Shin się musi napracować...dobra jestem pracoholikiem...
Ryu
-wiem że obiecujące ale ciężkie. To dobrze ćwicz dalej.
Shin
-w butelkę we dwie osoby? Kiepski pomysł...na razie po prostu nie będę go nawet o to pytał...chyba sam nie jestem gotowy...
Ryu
-dzięki...coś się stało? Strasznie krzyczałeś...-mruknął szukając odpowiedniego rozdziału.
Shin
-proszę skarbie. Nasza przyszła sypialnia.-wszedł do mniejszego z pokoi i postawił chłopaka na podłodze.-tylko...trzeba umeblowac...i w ogóle...w większym pokoju będziesz miał pracownie...
Hiroto
-ano mam. Shin to mój mały chłopak...-wyjaśnił.-ble...szminka...-mruknął wycierajac szukając policzek.
Ryu
-prowadzenia.-odparł z równym entuzjazmem.
Shin
-no nie wiem...nie umiałbym się go tak spytać przy wszystkich...-mruknął dodając w końcu wszystkie składniki.
Ryu
-a...boli się coś?-spytał nie odrywajac wzroku od książki.-MAM!-krzyknął energicznie notując
Shin
-będziesz malował potrzebne ci miejsce. Kupimy co będziesz chciał ty urządzasz nasz domek.-uśmiechnął się do niego i scisnal małe pudełko trzymane w ręku.
Hiroto
-zaraz dzieciaka...-mruknął upijajac łyk napoju.-17 lat ma...-mruknął.
Ryu
-ano przyda.-przyznał.
Shin
-tak...nie będzie imprezy...ale dam ci trochę eliksiru jak mi wyjdzie. Taka rekompensata.-mruknął.
Ryu
-oj pokaż to.-chwycił go delikatnie za rękę.-spuchla...jest zwichnieta a niedługo masz mecz.-wypowiedział szybko zaklęcie.-już.
Shin
-skarbie ja płacę...możesz dać do tego domu co chcesz, jasne?-objął go delilatnie.-więc się nie martw.
Hiroto
-łoho Mary kogo wyrwałas?-zasmial się serdecznie.
Ryu
-nie marudz jestem szczery.
Shin
-wredota...-mruknął mieszając.-czyli muszę iść...ale ja nie chce się go pytać...
Ryu
-tak...jeśli chcesz możemy się tym dzisiaj zająć. Trochę ci ją pomasuje...
Shin
-niczym nie musisz się martwić. Po prostu bądź.-uśmiechnął się.-wiem...ja też cię kocham. Bardzo. Shin...-puścił go i ukleknal przed nim.-Shin ja...przez to że obaj jesteśmy facetami niewiele możemy...ale chciałbym iść z tobą przez resztę życia. To są bardzo marne i naciagane "oświadczyny" ale...-otworzył małe pudełko w którym był srebry kolczyk przedstawiający Yin.-Shin...zechcesz spędzić że mną resztę swojego życia?
Hiroto
-no cóż...w wakacje się przeprowadzamy więc pewnie na parapetowce...mimo że wolałbym żeby was nie znał.-zasmial się.
Ryu
-ta jak skończyłeś możesz iść.
Shin
-kocham cię...-szepnął między pocałunkami.-pozwolisz mi przebić ci uszko? Ja już swój mam-wskazał na lewe ucho gdzie pod cienką warstwą sierści krył się yang. Był niewypowiedzianie szczęśliwy.
Hiroto
-wybacz Lilly ale jeszcze ode mnie ucieknie jak was pozna i co wtedy?-uniósł brwi.
Shin
-ech no dobra ale ja nie piję od razu mówię...-westchnął.-mam zabrać Ryu?-spytał zmniejszając ogień pod kociołkiem.
Ryu
-tak jak ostatnio.-potwierdził.-a co?
Shin
-wybacz skarbie ale mam przy sobie tylko magię więc przebije magią.-mówiąc to wyjął rozdzke i wziął od niego kolczyki. machnął szybko rozdzka i już po chwili kolczyk był na swoim miejscu.-już.
Hiroto
-oj tam...ile to razy ja zostawalem sam...ale teraz się to nie powtórzy.
Shin
-chyba go zabiore...zapytam czy chce.-mruknął.-sensei skończyłem-podniósł rękę do góry.
Ryu
-um no tak...jak ci się podobało to mogę cię tak masowac.
Shin
-sensei ja bym go nie pił.-zatrzymał nauczyciela w ostatniej chwili.-chyba że chce sensei zgwałcić całą klasę w co wątpię.
Ryu
Zarumienił się.-um...też cię kocham...
Shin
-tylko proszę go zamknąć w klatce najlepiej samego...-mruknął.-biedny zwierzaczek.-szepnął do Shina.
Ryu
-no już...pusc mnie...zrobię esej i ci pomasuje.-uśmiechnął się.
Shin
-ech dobra...-mruknął biorąc się za robienie odtrutki..
Ryu
-no mogę...usiade ci na kolanach i mogę pisać bo tak trochę niewygodnie.
Shin
-a czemu miałoby bolec-objął go mocno.-no co pieszczoszku? Powiesz o tym rodzicom?
Hiroto
-pies nie gryzie i nie skacze...jestem bezpieczny.
Shin
-ja też mogłem...ale skorzystałem z twojego pomysłu...ech sensei skończyłem tą odtrutke.-mruknął.
Ryu
-już prawie kończę muszę tylko przepisać.-usiadł wygodniej.
Shin
-ale Shin! To dopiero pierwsza lekcja...teraz mamy OPCM-jęknął.
Ryu
"jest dzisiaj w dobrym nastroju...co mu jest?" pomyślał uśmiechając się lekko.
Shin
-może przez mugoli. Shin nie musisz jej mówic jak nie chcesz.-poglaskal go po włosach.-już nie musisz...zamieszkasz tutaj że mną i będziesz bezpieczny i mam nadzieje że szczęśliwy. Na wakacje wszystko tutaj odnowimy i zamieszkamy. Będziemy biegać po sklepach meblowych i z farbami. W naszej sypialni będą wisiały twoje obrazy...obiecuje że codziennie będę w domu.
Hiroto
-i twoje też wampirku.-uniósł kufel.
Shin
-no i? Shin...niby po co mielibyśmy iść i łamać regulamin?
Ryu
-dobrze...pomimo tego że twoje gesty trochę mnie rozpraszaja...-przyznał cicho
Shin
-będę codziennie. Obiecuję. Będziemy codziennie jeść coś dobrego i siadać na kanapie w salonie. Myć się razem jeśli będziesz chciał. Obiecuję. Jeżeli poczujesz potrzebę powiedzenia jej to możesz. Ja cię obronie.
Hiroto
Powoli i spokojne wziął parę lykow.-co tp za krzywy uśmiech Hiro-chan?
Shin
-ale potem zielarstwo a mi się przyda...-jęknął.
Ryu
-już prawie kończę.-oznajmił z dumą w głosie po pół godzinie pisania.
Shin
-mniam już nie mogę się doczekać.-uśmiechnął się.-spokojnie kochanie powiesz kiedy będziesz gotowy nie zmuszam cię do niczego.
Hiroto
-ale jestem więc nie marudz.-trzepnal go po głowie.
Shin
-ale sumy...-jęknął.-muszę iść na zielarstwo no je zdaję. Tylko ty sobie możesz pofolgowac bo i tak idziesz do mugolskiej szkoły.
Ryu
-no nie marudz...jak się nudziles mogłeś wyjść.-uśmiechnął się opierając się plecami o tors chłopaka.
Shin
-kochanie. Powiesz kiedy będziesz gotowy i masz się do niczego nie zmuszać. Ojcu możesz wysłać sowe. A matce powiesz w swoim czasie.
Hiroto
-no nie przesadzaj będę wpadał....od czasu do czasu...-mruknął.-to że mam partnera nie znaczy że będę zaniedbywal przyjaciół.
Shin
-no i widzisz? Że stresu testy mylę...-wzruszył ramionami.-sam to mowiles. Przez sen krzyczałeś coś o tym że nie przyjmą cię na asp po człowiek którego namalowałeś ma ogon.-zasmial się.
Ryu
-no idziemy. Ale gdzie?-spytał wstając i zbierając swoje rzeczy.
Shin
-nie będę. Spokojnie nie martw się. Kocham cie.-poglaskal go po plecach zjeżdżają do lędźwi.
Hiroto
-no będę przychodził tylko już mnie nie meczcie.
Shin
-ten kit wciskaj Shikiemu.-mruknął zajmując swoje miejsce między Shinem a Tomohisa.
Ryu
-a będę mógł popatrzeć? Na trening?-spytał wychodząc z biblioteki.
Shin
-może już wracajmy?-zaproponował.-czy chcesz coś jeszcze zobaczyć.
Hiroto
-Tom a weź się postaw na moim miejscu. Po ciężkim dniu wchodzisz do swojego gabinetu, chcesz odpocząć, pomiziac się z chłopakiem ale nie czeka na ciebie góra esejów do sprawdzenia i wieżowce listów...aż się odechciewa.
[Dobrze, rozumiem. Jak coś to będę wołać i się upominać ^^]
Ryu
~*~
-Racja, wolałbym nie wiedzieć co by nam zrobił, gdyby nas zapamiętał. -odparł, przyglądając się zamienionemu w kurczaka profesorowi.
-Szkoda dla nas, ale z drugiej strony to dobrze bo jeszcze jakiś debil się dorwał do zaklęć i trzeba by było naprawiać wyrządzone szkody. -mówiąc to, sam szukał po szafkach czegoś co mogłoby im się przydać. -Nie żebyśmy robili teraz to samo chcąc przywrócić profesora do poprzedniej formy, nie wcale. -dodał z ironią, śmiejąc się.
Shin
~*~
-Podobno zwierzęta to najlepsi przyjaciele człowieka. Cóż w przypadku wilkora dziwnie to brzmi, jednakże jak widać to możliwe. -uśmiechnął się lekko. -Twoja odpowiedź w ogóle mnie nie zaskoczyła, gdybym był tak związany ze zwierzęciem, jak Ty, to pewnie też byłoby mi przykro. Aczkolwiek, ja potrafię się przywiązać jedynie do ludzi. Jakoś zwierzęta mnie nie ruszają. Owszem mogę je karmić, wyprowadzać, ale żeby tak traktować ich jak przyjaciół. Jakoś nie potrafię. Może to dlatego, że jedyne zwierze jakie miałem to pies mojej cioci, którym zajmowałem się tydzień. Nie wiem. -wzruszył ramionami. -Wątpię, żeby chciał Cię zostawić. Pomimo tego, że jesteś jego właścicielem, aż tak bardzo nie ograniczasz jego wolności. Może sobie polować, wybiegać się, a przy okazji dbasz o niego. -Kyousuke rozglądał się po lesie, zastanawiając się czy Duch jest gdzieś w pobliżu.
-Nie, raczej ogólnie nie przepadam za zwierzętami. Jednak jeśli miałbym się jakimś zająć przez pewien czas to nie miałbym nic przeciw.
Hiroto
~*~
-Widzę, że masz ciekawe życie sensei, ucieczki z Sakuranu, inny zawód, a w dodatku to wszystko owiane jest tajemnicą. -odparł widząc, że nauczyciel specjalnie unika zagłębiania się w temat. -Wnikać nie będę, to Twoja sprawa. -dodał z uśmiechem. Owszem zżerała go ciekawość, jednakże uznał, że nie wypada się dopytywać, wtykając nos w nieswoje sprawy.
-Fakt, uczniowie w większości nie mają szacunku do profesorów. Cóż takie czasy. -w międzyczasie chłopak wziął od Kanzakiego liście, wrzucając je do kociołka.
-Trujące liście? Nigdy bym na to nie wpadł...-mruknął pod nosem.
-A co do zdrobnienia. W takim bądź razie będę musiał w następnej kolejności stworzyć cały kociołek eliksiru milczenia bo inaczej ktoś może ucierpieć. -spojrzał w stronę nauczyciela wyraźnie niezadowolony.
Shin
-no to idziemy skarbie.-mamy małą altanke w lecie będziemy mogli tam przesiadywac.-opowiadał.
Hiroto
-wcale im dużo nie zadaje. Hiro-chan więcej im dowala.-bronił się.
Ryu
-co jest? Nie halasuj tak bo całą szkole obu...-zamilkł widząc w jakim stanie jest chłopak. Objął go i szybko wprowadził do gabinetu.-Ryu? Co się stało?-spytał już spokojniej bardziej troskliwym głosem. Posadził go na łóżku.
Shin
-basen? Czemu nie.-zgodził się.-moich znajomych? Jesteś pewien?-popatrzył na niego uważnie.-może lepiej nie...ale pewnie i tak wpadną na parapetowe....
Hiroto
-uwziales się po w tej klasie jest Shin.-mruknął.
Ryu
Podał szybko miskę i okrył kocem.-wiem że to może być trudne ale uspokoj się i powoli mi wszystko wytłumacz.-byłeś z Kazuma zlikwidowaliscie cel co potem?-objął go lekko.
Shin
-ech...z kim ja się zadaje...-mruknął starając się skupić na tym co mówi Shiki.
Ryu
uśmiechnął się promienie.-popatrze jak to ciężko trenujesz.
Shin
-niedługo mamy testy ja nie wiem jak wy możecie być tacy spokojni.-pokrecil głową robiąc notatki.
Ryu
-no będziesz musiał...-zarumienil się.-Ryu...prosiłem żebyś tego nie robił jak wszyscy patrzą...-mruknął wchodząc do pokoju wspólnego a następnie do dormitorium.
Shin
-powiedzmy że są trochę dziwni.-wyjaśnił.-no skarbie gdzie chciałbyś mieć basen?
Hiroto
-tak tak...biedak siedzą całe dnie w bibliotece.
Ryu
-no już...-poglaskal go po włosach.-" zabije...mówiłem że ma uważać bo on w końcu wybuchnie...może Ryu powinien o tym zapomnieć..."-spokojnie....musisz się jakoś uspokoić...
Shin
-ech...a ja chce mieć trochę czasu wolnego więc wolę być na bieżąco niż zarywać nocki...
Ryu
-to nie tak...ja...nie lubie jak wszyscy się mi przyglądają...-mruknął układając swoje rzeczy i siadając obok chłopaka zaczynając masowac jego dłoń.
Shin
-no dość dziwni.-mruknął.-ale basen robimy magią ok?
Hiroto
-łagodny to jestem ja...-mruknął.
Ryu
-no spokojnie. A po co masz do niego iść? Zrobię ci herbaty.-zaproponował wstając.
Shin
-nie moge zawalić testów bo od tego zależy moja przyszłość.-mruknął.
Ryu
-masz dzisiaj dobry humor. Podoba mi się to.-uśmiechnął się.
Shin
Chris wyszedł dopiero na koniec zajęć z notesem pełnym notatek.-ja sie nie spinam...-westchnął.-no może trochę...-przyznał.-to...gdzie chcesz iść?-uśmiechnął się słabo.
Ryu
-no masz. Uśmiechasz się, tulisz i w ogóle.-jego ruchy były delikatne i pewne.
Shin
Machnął rozdzka.-no i masz. Mamy basen. Latem będzie w nim woda. Podoba ci się?
Hiroto
-no bardzo...jak nie wiem co...-westchnął.-w ogóle...poza Hiro ktoś jeszcze jest singlem?-spytał zamawiając sobie kolejne piwo.
Ryu
-mhm...w sumie też bym nie chciał...takie widoki aż chce się zapomnieć....-mruknął wyjmujac z szuflady eliksir zapomnienia.
Shin
-no lepiej idz...nie wyglądał na zadowolonego.-mruknął.
Ryu
-bardzo dobrze...to znaczy że nic cię nie trapi...jak masz dobry humor jestem spokojniejszy.
[Przepraszam jeżeli moje odpowiedzi są mało ambitne, ale z pomysłami krucho, pomimo tego, że chce mi się pisać XD Ferie zabijają, a to dopiero początek XD A i wybacz, że tak długo, ale kochany blogspot postanowił nie wysyłać również moich wiadomości i musiałam pisać jeszcze raz, kiedy w końcu się zorientowałam, że nic nie dostałaś.]
Ryu
~*~
-A jak masz potem zamiar to naprawić? Rozwalisz szafkę i naprawdę myślisz, że Kanzaki-sensei tego nie zauważy? -zapytał przeglądając książki, które udało mu się znaleźć.
-Pokaż. -mówiąc to przejrzał listę składników, którą odszukał Ryu.
-Serce mrówki? Mózg jednorożca? Autor chyba sobie w kulki leci...-mruknął, patrząc ze zdziwieniem, na listę.
-Jak myślisz znajdziemy tutaj wszystko? Obawiam się, że możemy mieć problem. -dodał, rozglądając się dookoła.
-Nie czepiam się, taka prawda. -uśmiechnął się.
Shin
~*~
-A to tu się schował ze zdobyczą. -powiedział, gdy idąc za Shinem, znaleźli jedzącego Ducha. Kyousuke przyglądał się wilkorowi uważnie, kiedy z zamyślenia wyrwały go słowa chłopaka.
-Chyba sobie żartujesz! Żartujesz, prawda? Powiedz, że tak. -mówiąc to przeniósł wzrok na swojego rozmówcę.
-To jest bardzo, ale to baaaardzo zły pomysł. -dodał po chwili z powagą wymalowaną na twarzy.
-Odpowiednio? Naprawdę Ci nie szkoda tego pieska?
Hiroto
~*~
Słysząc ponownie słowa, które drażniły jego uszy, chłopak zrobił się czerwony ze złości.
-Kur...-ugryzł się w język. -de...Sensei! Prosiłem Cię o coś prawda?! Dlaczego jesteś taki uparty?! -zapytał rozgniewany, unosząc głos. -Jeśli chciałeś mnie rozzłościć, to Ci się to udało! Mógłbyś już skończyć z tym cholernym Kyou-chan!? -Uznając, że nie powinien był krzyczeć na nauczyciela zamilkł, skupiając się na eliksirze. Skreślił z listy składników te, które już dodał, w międzyczasie starając się uspokoić.
-Otwarty umysł, ta? Coś w tym chyba jest. -powiedział w końcu, zastanawiając się co jeszcze mógłby dodać.
Shin
-no to wracamy. Złap się mnie mocno.-polecił mu.
Hiroto
-ale czy ją coś mówię? Tak się pytam nie fochaj się Hiro-chan.
Ryu
-nie możesz sam z siebie czy ktoś ci zabronił?
Shin
-nic się nie stało. Nie martw się nie wlepie ci szlabanu po prostu idź na zajęcia.-uśmiechnął się.
-Shin! Bo spóźnimy się na zielarstwo.-mruknął Chris zakładając do klasy.
Ryu
-no rzadko...oj przepraszam.-zabrał na chwilę ręce.-postaram się być delikatniejszy...
Shin
Przeniósł ich kawałek od budynku szkoły.-już jesteśmy. Shin chcesz dzisiaj spać u mnie?
Hiroto
-tak tak...-otarł policzek.
Ryu
Zostawił herbatę i podbiegł do chłopaka mocno go obejmując. Pierwszy raz od dawna się zawahał. Mógł mu podać eliksir, wtedy wszystko wróciłoby do normy ale Kazuma zmusiłby chłopaka do przeżycia tego jeszcze raz, lub nie podać, nauczyć go radzić sobie z tym cierpieniem i oszczędzić mu przeżywania jednego zdarzenia setki razy.
Shin
-no idziemy. Shin...ty to masz jednak farta....-mruknął.
Ryu
-dobrze...-wrócił do masażu jednak bardziej uważając na swoje ruchy.
Shin
-no tak.-uśmiechnął się.-idziemy się najpierw umyć? Jutro sobota będziemy mogli dłużej polezec.
Hiroto
-ale ja wcale nie marudze...-westchnął.
Ryu
Posadził go sobie na kolanach i mocno objął.-Ryu...powiedz szczerze chciałbyś o tym zapomnieć czy wolisz nauczyć się z tym żyć?
Shin
-już nawet nie o to chodzi...ale pomysl on się nie umie długo na ciebie gniewac i traktuje się jak swój skarb...tak mi się bynajmniej wydaje...
Ryu
-och...ja ciebie też bardzo kocham...-odszepnal czując jak się rumieni.-co cię tak nagle naszlo? Naprawdę masz dzisiaj świetny humor...
Shin
-no...nie wiem...wolałbym wiać chociaż prysznic...-mruknął.
Hiroto
-oczywiście...w końcu kiedyś trzeba dorosnac.-westchnął.
Ryu
-nie wiem. Chciałbym powiedzieć że tak. Ale obawiam się że Kazuma tak łatwo nie odopuści.-westchnął.
Shin
-zareczyliscie się?! Wow...a to tak w ogóle można...
Ryu
-w takim razie ja też się kocham Ryu. Czasem nawet nie wiesz jak bardzo.-ucałował go w policzek.-cos konkretnego będziecie dzisiaj trenować?
[Myślałam, że coś mnie trafi jak to zobaczyłam XD Czy każda z tych stron do blogowania musi mieć jakieś minusy? Tutaj coś nie tak, na onecie było jeszcze gorzej. Może to klątwa, ale Sakuranu? XD]
-A ja wolałbym święty spokój. No cóż, nie można mieć wszystkiego. -wzruszył ramionami.
-Nie mam pojęcia. Przecież to jakaś drobnica musi być. Jak my to niby mamy zdobyć? To w ogóle da się gdzieś kupić? Pierwszy raz widzę serce mrówki w składnikach. -odparł, po czym spojrzał z nadzieją na Ryu, gdy ten szukał jakiejś innej możliwości wyjścia z sytuacji.
-Skończyło? Nie koniecznie. -spojrzał na szafkę, zabezpieczoną przez nauczyciela.
-Ostatnia deska ratunku?
Shin
~*~
-Nie, nie ma mowy. Zwierzę to same problemy i nie ma z nich pożytku. Mamusią? Nie przesadzaj. -mówiąc to na końcu zaśmiał się cicho, nie mogąc się powstrzymać.
-Jeszcze przed chwilą wyglądałeś tak, jakbyś się bał, że ktoś Ci zabierze. -zwrócił się w stronę wilkora.
-Słuchaj swojego właściciela bo dobrze mówi. Dzisiaj podziękujemy za posiłek. -dodał, po czym spojrzał w stronę Shina.
-Dzisiaj i może już zawsze...
Hiroto
~*~
-Co w tym może być śmiesznego? -fuknął nie rozumiejąc mężczyzny.
-Nie możesz sobie odpuścić sensei? Co z tego, że pasuje? Nie obchodzi mnie to, po prostu nie życzę sobie, żeby ktokolwiek mówił do mnie zdrobniale. -dodał z obrażonym wyrazem twarzy.
-Może i trudno będzie Ci się odzwyczaić od tego jakże ohydnego zdrobnienia, ale w końcu Ci się uda, nie ma rzeczy niemożliwych. -mówiąc to zamieszał tworzący się w kociołku eliksir.
-Akurat ten argument mnie nie przekonuje. Takie teksty o zmarszczkach to sobie możesz rzucać w stronę złośliwych do szpiku kości panienek. -odparł wyciągając z torby fiolkę, w której było kilka kropel krwi, osoby której obiecał eliksir.
Shin
Zachichital-Shin przypominam ci że jesteśmy w szkole...seks na terenie szkoły jest...zakazany nie wspominając już o tym że ja jestem nauczycielem a ty uczniem. Musielibyśmy być bardzo cicho...
Hiroto
-tak ty zawsze będziesz dzieciakiem Hiro-chan.
Ryu
-więc jeszcze cię tak potrzymam, dopóki się nie uspokisz a potem ci pomogę.
Shin
-wow...no to nieźle...szczesciarz z ciebie.
Ryu
-no spokojnie...poczekaj zaraz będziesz ćwiczył dłoń na razie się nie ruszaj.-rozmasowywal każdy palec osobno.
Shin
-o nie. Nie będziesz sobie gryzł rączek. Jak tak bardzo chcesz to dam ci szmatke chociaż tego nie lubie.
Hiroto
-nk a potem uczniowie mają takiego dziecinnego nauczyciela.
Ryu
-spokojnie nic się nie stało.-nie przestawał go obejmować.-to co...zaczynamy się uczyć jak żyć z tą świadomością?
- Czyżbyś mi właśnie zarzucił, że ja nie umiem nikogo oczarować bez specjalnych umiejętności? - uniosła jedną brew i skrzyżowała ręce pod biustem. Zaraz jednak roześmiała się serdecznie. No przecież nawet gdyby naprawdę jej to sugerował i tak nie było się o co obrażać. Wywróciła zatem tylko oczami.
Shin
Spojrzała na chłopaka bliżej nieokreślonym spojrzeniem. Nie było ono jakieś bardzo nieprzychylne, ale też pełnym radości czy obojętnym nie można go było nazwać.
- Cześć Ryu. - przywitała się niechętnie - Mógłbyś patrzeć jak chodzisz, bo jeszcze wpadniesz pod nogi komuś bardziej drażliwemu ode mnie i na sucho ci to nie ujdzie. - pstryknęła go w nos.
Taki był fakt. Po Bazie kręciło się niewiarygodnie dużo ludzi, a z niektórymi z nich naprawdę lepiej było unikać spotkań. Nawet Kyoko to wiedziała.
Ryu
Shin
-no możesz gryźć mój ogon albo ręke...kawałek kołdry.-uśmiechnął się otwierając drzwi do gabinetu.
Hiroto
-tak dla uczniów jesteś małą wredota.
Ryu
-tak oczywiście że można. Najpierw naucze cię z tym zasypiac dobrze?
Shin
-na pewno będzie chciał spędzać jak najwięcej czasu z tobą.
Ryu
-no coś ty...jesteś dobry quiddichu i w ogóle...z OPCM...-uśmiechnął.-ja po prostu mam wyrobione palce od gitary...
Hiroya spojrzał najpierw na Ryu, potem na Kazumę, a potem znowu na Ryu i skrzywił się nie mogąc się jakoś od tego powstrzymać.
- Naprawdę... Czy tylko ja uważam, że to chora relacja? - pokręcił głową jawnie zniesmaczony - Chociaż w sumie Kazuma jest psychopatą więc nie powinno mnie dziwić, że wszystkie jego związki z innymi ludźmi nie są normalne. - odpowiedział sam sobie wzruszając obojętnie ramionami.
Shin
-no dobrze skarbie...to wstań łóżko posciele.-uśmiechnął się do niego.-
Hiroto
-oczywiście...nie chcesz im pokazać tej swojej łagodnej i słodkiej strony.
Ryu
-jasne...ale zrobie nową bo ta jest już zimna.
Shin
-no raczej dobrze. Ja się cieszę jak Ryu poświęca mi uwagę.
Ryu
-a może ty tak nie uważasz? Ryu trochę więcej wiary w siebie.-uśmiechnął się do niego delikatnie masujac mu dłoń.
[Fakt, na wielu blogach już pisałam i na każdym były jakieś problemy. Ja właśnie ostatnio zawsze sprawdzam czy komentarz doszedł przy okazji sprawdzając ile błędów zrobiłam i jak bardzo bez sensu jest moja odpowiedź XD O NIE I CO JA TERAZ POCZNĘ?! CZY KIEDYKOLWIEK BĘDĘ WSTANIE POZBYĆ SIĘ TEJ KLĄTWY?! XD ]
Ryu
~*~
-Czy my je w ogóle zdołamy dostrzec? To dobre pytanie. Przecież to malutkie takie jest...-westchnął ciężko, myśląc o tym co mogliby zrobić. Mieli problem i to spory. Bez tych składników mogli się już przygotowywać na następną karę, jaka ich czeka po odczarowaniu profesora.
-Dawaj, trzeba to otworzyć, najwyżej się odkupi. -machnął ręką. -Pomóc Ci?
Shin
~*~
-No ale serio, pomyśl o tym biedny piesku. -próbował jeszcze przekonać chłopaka do zmiany zdania. Przyglądając się Duchowi, Kyousuke uśmiechał się pogodnie.
-Niby drapieżnik, a jednak sympatyczny z niego zwierzak. -stwierdził, powstrzymując się od pogłaskania wilkora, nie chcąc przerywać mu w jedzeniu.
-Upór uroczy? Dziwne, nigdy bym tak nie powiedział. -odparł zastanawiając się nad tym co mogło być w tym uroczego według przyjaciółki Shina.
Hiroto
~*~
-Każdy ma coś co drażni daną osobę, sensei. -zaczął podnosząc wzrok na nauczyciela.
-A to, że dostaję piany z tak błahego powodu, to już nie moja wina. Tak już po prostu jest i chyba bardziej denerwuje mnie fakt, że ludzie nie próbują tego uszanować, tylko dodatkowo robią mi na złość. W dodatku śmieją się jak kretyni. To w sumie jest gorsze już od samego zdrobnienia. -wyjaśnił starając się zachować spokój. -Tak w ogóle to...Suke-chan, serio? Eh...niech Ci będzie, sensei bo inaczej nie dasz mi spokoju. -westchnął, otwierając fiolkę.
-No to niech sobie tam będą, nie przeszkadzają mi. -odparł, głosem, w którym słychać było obojętność. -Wiem, trzy krople, nie więcej. -po tych słowach powoli wlał krew do kociołka.
Shin
-gdzieś powinna być czekoladowa.-polecił scielac łóżko za pomocą magii.
Hiroto
-sztywny jesteś i tyle...mi jakoś na głowę nie wchodzą.
Ryu
Zrobił chłopakowi mocno owocową herbatę i usiadł podając mu kubek.-no to zaczynamy leczenie. Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym...na przykład o osobie która kochasz-zaproponował.
Shin
-no...sądzę że oboje wpadliśmy po uszy.-zasmial się lekko się rumieniąc.-tylko no...na razie zatrzymaliśmy się na pocałunkach. Ale jestem szczęśliwy i on chyba też.
Ryu
-oj no nie wchodząc musisz być idealny...w końcu nikt nie jest.-mruknął.-przecież jest okay...przez naukę i treningi doskonalisz się w rzeczach w których jesteś dobry
Shin
-mmmm...-usiadł na łóżku popijając herbatę.-wiesz skarbie...zawsze mogę zaczarowac pokój tak by nie wypuszczal dźwięków.
Hiroto
-pomagam im z własnej woli. Za to ciebie się boją...
Ryu
-i jak?-spytał cicho obejmując go lekko.-zgaduje się mylisz o Chrisie, nie otwieraj oczu. Wyobraź sobie jego usta dotykając twoich ust, jego długie palce na twojej skórze...jego delikatną skórę pod twoimi dłońmi...jego cichy śmiech, rumieńce. Skup się na takich rzeczach.
Shin
-co z tego że jestem starszy? Wiem że nie umiałbym kontrolować sprawy...
Ryu
-ale ja też nadal ćwicze...a ty na przykład całujesz...bardzo dobrze.-uśmiechnął się.-nie wszyscy mają jakoś talent...dajmy na przykład Mike...totalne beztalencie.
Shin
-dobrze.-wymamrotal zaklęcie i pokój otoczyła cienka błona.-już skarbie...nie będziesz musiał być cicho i gryźć pościeli.
Hiroto
-no wiesz...a Kaznaki-sensei patrzy na nas takim ostrym wzrokiem i w ogóle nie chce z nami rozmawiać.-powiedział naśladując głos uczennic.
Ryu
-spokojnie. Chris żyje i ma się dobrze. Na pewno nie umrze.-zapewnił.-może pomyślmy o czymś innym...
Shin
-nie wiem...wiem że ja nie potrafię.-westchnął zrezygnowany.
Ryu
-bo znam swojego brata...no to tak...zginaj dłoń na mojej ręce. W ten sposób będę czuł siłę nacisku.
Shin
-radzisz sobie całkiem dobrze skarbie.-uśmiechnął się oddając pocałunki.-ale w tym związku nie zdominujesz.-dodał odkładając kubek i przesuwając chłopaka bliżej do siebie.
Hiroto
-tylko Ryu ode mnie nie dostaje.-mruknął.
Ryu
-na pewno tak nie zginie.-usadzil go sobie na kolanach.-na pewno.
Shin
-i myślisz że ci się dam...może kiedyś...-zaczął go namiętnie całować.-wszystkiego się nauczysz w swoim czasie...-przejechał dłońmi po jego udach i posladkach na końcu wkładając mu zimne dłonie pod koszulkę.
Hiroto
-CO? CO MU MÓWISZ? CO ON CI MÓWI?-prawie wstał z miejsce.
Ryu
-oczywiście. Będzie żył.-poglaskal go po włosach.-nie bój się.
Shin
-po prostu to wiem...czuję to tak jakby...-westchnął zajmując swoje miejsce.
Ryu
-nic na siłę kochanie. Może jeszcze trochę rozmasowac?
Shin
-może...-zjechał dłońmi na jego tors i zaczął delikatnie piescic sutki chłopaka swoimi sprawnymi palcami.
Hiroto
-no weź...nie mów mu bo jeszcze ode mnie ucieknie...i zareczyny trafi szlag.
Ryu
-to co próbujemy jeszcze raz?
Shin
-no nie...e takie rzeczy po prostu się wie...
Ryu
-ja...nie wiem...może to przez to jak byłeś wychowywany?-zaproponował cicho.-Ryu...ale nie ma w tym niczego złego...
Shin
W gabinecie było słychać głośne mruczenie.-mmm podoba ci się?-spytał dla samego usłyszenia odpowiedzi.
Hiroto
-ty? Gryźć ucznia? W to nigdy nie uwierze.-popatrzyl na niego ostro.-no a tam serio co mu robisz, czego uczysz i co mu mówisz.
Ryu
-no to zamknij oczy i zacznij sobie wyobrażać wszystko od nowa.
Shin
-możliwe że tak...jesteś bardzo dziwny.
Ryu
-pokaż.-poprosił.-Ryu przepraszam ale teraz będzie bardzo bolało...-szepnął zaczynając rozmasowywac punkt wskazany przez chłopaka.
Shin
-kocham cię...rączki do góry.-zdjął z niego koszulkę kładąc go na łóżku i wracając do pieszczot.
Hiroto
-no...to bardziej w twoim stylu. I jak sobie radzi?
Ryu
Glaskal go po włosach i po plecach.-i jak?-spytał po dłuższej chwili
Shin
-tak...-mruknął na koniec. Chłopak całe zajęcia zgłaszał się i zdarzyło mu się parę razy poprawić nauczycielkę za ck o mało nie wyleciał z klasy.-zmęczony...jestem cholernie zmęczony...-jęknął wychodząc z klasy.
Ryu
-nie się nie stało...powinienem być bardziej delikatny...-wrócił do przerwanej czynności.
Shin
Zjeżdżał niżej aż dotarł do paska który szybko rozpial i zdjął spodnie chłopaka odrzucając je na bok.-ulala ktoś tu chyba czeka na więcej...-zamruczal malując jego męskość przez cienką warstwę bokserek.
Hiroto
-popadam z nim...tak być nie może...
Ryu
-to normalne...nazywa się to szokiem po urazowym.-wyjaśnił.
Shin
-mnie zielarstwo nie nudzi...ech ale trandmutacja chyba ostatnia.
Ryu
-nie musisz tak mówić wiem że popełniam błędy.-uśmiechnął się lekko.
Shin
-nie marudze mi się to podoba...-zamruczal mu do ucha calujac go w kolczyk.-ja ciebie też...bycie młodym jest fajne.-wzmocnił ruchy ręki.-jaki wrażliwy...
Hiroto
-ech...i jeszcze nic mi nie mówi...serio muszę z nim pogadać.
Ryu
-to dobrze. Bardzo dobrze. Nie musisz mi mówić co to ważne że działa.
Shin
-tak przepraszam. Mój błąd.-przyznał.-ja muszę się zabrać że esej.
Ryu
-no mówiłem ale mogłem być delikatniejszy...
Shin
Przyjmując jego pocałunki zdjął z siebie koszulę i dłońmi pieszczac sutki chłopaka kroczem ocieral się o męskość chłopaka. Jego ruchy były płynne i zdecydowane.
Hiroto
-nie nie wszystko e to jest dość istotne.-mruknął dopijajac piwo.
Ryu
-nie jesteś. Po prostu boisz się że będziesz widział go martwego to normalne że nie chcesz. A ja już się przyzwyczaiłem do tego budzenia.
Shin
-narysować mnie? Zwariowałeś do reszty? Co cię wyszło? Shikiego rysuj...
Ryu
-ale...e aż zabrales rękę...przestraszyłem się że coś się stało
Shin
-przepraszam...zagalopowalem się...-zreflektowal się szybko zdejmujac bieliznę swoją i chłopaka. Chcąc szybko go przygotować włożył w niego od razu trzy palce.
Hiroto
-pewnie tak...albo uznał że się nie zgodze.
Ryu
-dyrektorka tu nie zaglada. Spokojnie.-uśmiechnął się podając mu chusteczkę.
Shin
-na Duchu? Ale on jest duży...i trochę straszny...i raczej mnie nie lubi...
Ryu
-PRZEPRASZAM!-zabrał ręce odsuwając się kawalek-przepraszam...-powtórzył skruszony.
Shin
-nie skarbie, to moja wina. Czasem po prostu zapominam że jesteś ode mnie młodszy i podniecasz się szybciej.-uśmiechnął się lekko.-gotowy?-spytał z zamiarem zastąpienia palców czymś większym.
Hiroto
-oj ta nawet mi się zdarza...-machnął ręką.
Ryu
-zadrzales coś się stało?
Shin
-ech...no w ewentualności mogę się zgodzić z tym se dla niego mogę trochę pachniec na Ryu...
Ryu
Chris zaczął się cicho śmiać ale grzecznie pocałował go w rękę.-patrz jaki talent...zawsze potrafisz mnie rozbawic.
Shin
-coś ty taki napalony?-uśmiechnął się szeroko wyjmujac palce i powoli wchodząc w chłopaka.
Hiroto
-ale wygrałem...mam domek koło lasku...a nie mieszkanie w Tokio...
Ryu
-to nie idź...symuluj chorobę czy coś...
[do którego? xD
z Shinem właśnie udało im się wyjść ze śmiercionośnej, zaczarowanej galerii xD
a z Ryu dopiero co zaczęliśmy wątek i poza tym, że wpadł na Kyoko na korytarzu to na razie nic więcej się nie wydarzyło xD]
Zmarszczyła nos patrząc na niego jakby się z choinki urwał.
- I co jeszcze? Może frytki do tego? - wywróciła oczami - Jakoś sobie siebie nie widzę jak to ująłeś "słodkiej". To takie... Nie po mojemu.
Shin
- Ani to ani to. Generalnie rzecz biorąc snuję się z braku lepszych zajęć i napawam spokojem. Poza tym ukrywam się przed Mitsuo, który próbuje wyciągnąć mnie na kawę. Znowu. - potarła skroń.
Ryu
Zerknął na Kazumę.
- No nie wiem czy mój brat jest skłonny cię gdziekolwiek ze mną puścić. - stwierdził z krzywym uśmiechem. Serizawa był nieobliczalny, wszyscy o tym wiedzieli. I czasami nie było wiadomo jak zareaguje choćby na najmniejsze błahostki takie jak chwilowe uprowadzenie jego podopiecznego.
Shin
-mhm...ja ciebie też...-przyspieszył ruchy cały czas masujac męskość chłopaka.
Hiroto
-po prostu zbyt hałaśliwe i szybkie miasto. Tam gdzie znalazłem jest o wiele miłej.
Ryu
-no...mógłbym...-przyznał cicho.
Shin
-a...no dobra...-zgodził się trochę niechętnie.
Ryu
-i to i to.-uśmiechnął się.-kocham cię. Jeju Ryu zaraz masz trening!
Shin
Mężczyzna lekko dyszal obcalowujac chłopaka robiąc mu gdzieniegdzie malinki i nie przestajac innych pieszczot.
Hiroto
-może i tak. No ale pamiętam. Kluby, bary...ale przecież nie zabraniam mu jeździć...no i będzie na asp w Tokio.
Ryu
-jasne. Dotrzymam ci towarzystwa.-zapewnił.
Shin
-um...a kogo portrety jeszcze wysyłasz?-spytał kontrolne.
Ryu
-nie możesz. W ten sposób też będziesz ćwiczył rękę.
Shin
-Shin...-wydyszal podnieconym głosem. Jego ruchy były szybkie i mocne a ruchy ręki dokładne.
Hiroto
-na to wychodzi ale daje mu wolną rękę.
Ryu
- nie ma za co.
Shin
-a Shikiego nie?-spytał zdziwiony.
Ryu
-no i chce na ciebie popatrzeć.-przyznał się bez bicia.
Shin
-a rozumiem. Akty?-uśmiechnął sie
Ryu
Chris poszedł usiąść na trybuny na swoim ulubionym miejscu. Wyczarowal sobie coś ciepłego do picia i czekał na wyście drużyny.
Shin
-jak chcesz skarbie.-zamruczal i zwiększył i przyspieszył każdy swój ruch.
Hiroto
-nie wiem. Chyba po prostu chce żeby spełniał swoje marzenia.
Ryu
-jasne. Ja już chyba zacznę się przygotowywać na zdjęcia.
Shin
-a rozumiem.-uśmiechnął sie.
Ryu
Chris oglądał Ryu przez lornetkę.
Shin
Mężczyzna pomimo tempa starał się być delikatny. Obdarowywał chłopaka pocałunkami i malinkami zostawiając na jego ciele mokre ślady.-kocham cię skarbie.
Hiroto
-Też tak sądzę.-westchnął.
Ryu
-Na pewno nie. Widać to po twoim aktualnym stanie.-uśmiechnął się do niego lekko.
Chłopak wstał kiedy zauważył że z Ryu dzieje się coś złego ale kiedy ten wrócił na miotłę spokojnie usiadł na miejsce. "oj będzie trzeba pracować nad tą ręką"
Shin
-skarbie...-wydyszal podnieconym głosem. Nie wiedział ile jeszcze wytrzyma.
Hiroto
-on nadal będzie czarodziejem Hiro-chan. Po prostu nie będzie miał pracy czarodzieja. Nie ważne jakich będzie miał przyjaciół byle nie byli falszywi.
Ryu
-na pewno.-uśmiechnął się.
-nie znalazłem dwuch....-mruknął podchodzac do Kazumy.-nigdzie ich nie było.
Shin
-skarbie...długo już nie dam rady...-szepnął calujac go z pasją.
Hiroto
-ogon mogę schować pod ubraniem a uszy pod czapka.-mruknął.
Ryu
-test. Nie musisz iść.
Shin
-jestem za skarbie-przyspieszył swoje ruchy i ruchy dłoni.
Hiroto
-nie. Za bardzo go lubie.-uśmiechnął się do niego
Ryu
-no dobrze. Zwolnie cię z reszty zajęć jak chcesz. Tak wyjątkowo.
Shin
Czując nagły ścisk mężczyzna spuścił się odbicie wewnątrz ukochanego z cichym westchnieciem. Odczekał chwilę po czym wyszedł z chłopaka i zaczął zlizywac z niego spermę.
Hiroto
-to znajdź sobie innego królika doświadczonego.
Ryu
-dobrze. Musisz nauczyć się z tym funkcjonować.
-no coś ty świetnie. Tylko ta wywrotka z miotly...-uśmiechnął się.-przestraszyłem się ale wróciłes na miotle.
Shin
-Hmmm? No dobrze...trzeba cię umyć brudasku. Potem tu posprzątam...
Hiroto
-ale ją się nie godzę na usuwanie moich uszu i ogona...
Ryu
[brak pomysłu ;_;]
-dobrze pomogę...jeśli przestaniesz nazywać mnie senpai. Jedna prośba chyba możesz ją spełnić co?-popatrzył na niego bałagalnie
Shin
-wiem. Ale większość już wylizalem.-zasmial się cicho.-jesteśmy w szkole...dam ci szlafrok czy coś...
Hiroto
-w ogóle nie chcę.-mruknął.
[przepraszam ale jakoś na niego nigdy nie mam pomysłu ;_;]
-Ryu...ale ją tego nie lubie. Jesteśmy parą i nie chcę żebyś TY tak na mnie mówił.
Shin
-wiec psuć mnie skarbie muszę się okryc...i ciebie też.-zasmial się.
Hiroto
-nie po prostu lubię siebie takim jakim jestem.
[okay^^]
Westchnął.-no tak ale...-popatrzył na niego z mina zbitego psa.-proszę...ja tak bardzo tego nie lubię.
Shin-Hmmm...no nie wiem skarbie...jak będziesz chciał to będziemy mogli tak brudni leżeć chociażby do rana.-zasmial się.-ale teraz musimy iść sie umyć. Bo rano korytarze będą pełne.-dodał szybko idąc korytarzem.Hiroto-no tak...ty za to siebie nie lubisz.-zauważył.
-jeszcze gorzej!-jęknął.-wolę imię...-popatrzył na niego proszącym wzrokiem
Shin
-ta kiedy uczniem a nauczycielem na pewno.-zasmial się cicho szybko dochodząc do łazienki nauczycieli i otwierając drzwi hasłem.-no jesteśmy. Co powiesz na długą relaksujaca kąpiel z piana?
Hiroto
-Hiro-chan jesteś pewny?-spytał przyglądając się przyjacielowi.-powinienem cię powstrzymać...dać się napić własnej krwi...ale pewnie i tak się nie zgodzisz...więc smacznego...
-um...no dobrze...ale tylko jak będę ci dawał korepetycje, dobrze?-popatrzył na chłopaka uważne chcąc pójść na kompromis.
Shin
-na mojej lekcji?! Ty mały...-wszedł do dużej wanny i popłynął do chłopaka łaskoczac go po bokach.-nie ładnie skarbie. Nie możesz spać na lekcjach...nie powinniśmy się kochac w środku tygodnia...-westchnął odsuwając się od niego.
-ej teraz nie daje ci korepetycji!-fuknal obrażony.-Ryu noooooo....
[ech XD to może podrzuc jakiś pomyśl a ja zacznę XD]
Shin
-małe wredne...nie ma...żadnego seksu do końca roku szkolnego, żadnego przesiadywania u mnie do późna...masz sypiac w nocy a nie na lekcjach...-mruknął sięgając po szampon.-chodź do mnie. Umyje ci włosy.
-jesteś wredny.-jęknął obrażony idąc parę kroków do przodu.
-jesteś okrutny...tu chodzi o to żebys normalnie spał a nie żebyś miał więcej czasu na spotkania z przyjaciółmi. Teraz to się czuję jakbym tylko przeszkadzał.-zasmial się wcierajac mu szampon we.włosy.
[oj no....XD]
-Hiro-chan!-krzyknął wchodząc do sali z eliksirami.-pomoż mi odkazic mój domek!-poprosił.
-Ryu? C...co ty?-zaczął niepewnie.-co ty chcesz tu robić..?
Shin
-no wiem że masz...ech...-westchnął scierajac mu piane z czoła.-ale nie powinieneś spać na lekcjach.
Hiroto
-no bo...-mruknął.-Shin ma alergie na koty i jak tylko wchodzi do domku to kicha.-wyjaśnił.-no bo tam ktoś chyba miał dużo kotów.-dodał.-i chcę tam odkazic i stwierdziłem że ty mi możesz pomoc. To twoja ostatnia lekcja nie?
-ach...okay...-mruknął zaglądając do pierwszej szuflady wymujac z niej zdjęcia.-mam zdjęcia pół nagiego Furuyamy kapiacego się w jeziorze.-mruknął
Shin
-no wiem, wiem....ech.-oddał pocałunek.-głowa do tylu muszę piane splukac.
Hiroto
-jak się z Shinem wprowadzimy. Ale najpierw musimy wyremontować nasz domek a Shin się uparł że bez magii...no cóż.-wzruszył ramionami.
-Ryu...będziemy mieli karę jak nas nakryja...-westchnął.-ale fakt musi mieć dziurkę na ogonek...skoro tu były zdjęcia to tu...-otworzył szafke pod szuflada.-ej...nie tylko jego bieliznę tu ma...paczki po fajkach...-zaczął szperac w szafce.
Shin
-skarbie ja chce żebyś był szczęśliwy. Nie ważne czy będziesz miał pracę jako czarodziej czy jako mugol. To nie ma znaczenia.-uśmiechał się.-no już.
Hiroto
-tak tak...to bardzo ekscytujące...malowanie domu w tydzień zamiast jeden dzień...-westchnął.-ale skoro on chce to będziemy go remontować bez magii.
-wiesz nie zdziwiłbym się gdyby gdzieś miał jego nagie zdjęcia...ej tu jest z Hogwartu...Ryu...to są włosy...-mruknął wyjmujac mały woreczek.-on nie jest normalny...
Shin
-skarbie...uwielbiasz malować i w tym się najbardziej widzisz tak? Od początku kręciłeś z tym aurorem było widać że bardziej pasuje ci coś innego. Chce żebyś był szczęśliwy i bezpieczny.
Hiroto
-tak wiem i cieszę się że robi to co kocha. Kto wie...może coś ładnego na ścianie namaluje.-zasmial się.
-dobrze...a właściwie po co ci to? Shin cię prosił?-spytał wychodząc za chłopakiem.
Shin
-masz talent. No i przecież złożyłeś już papiery tak? Kochanie ja wiem że wybór tego co chce się robić w życiu jest trudny.-złapał go za dłonie.-i powinienem ci pomóc ale naprawdę uważam że nie musisz koniecznie pracować jako czarodziej.
Hiroto
-Hiro-chan! Przestan...masz klasę pełną uczniów...-mruknął.-jak już to akty będą w sypialni i ci ich nie pokaże....
-tak po prostu porozwieszasz po szkole zdjęcie i bieliznę Shikiego? On cię zabije...-mruknął.
Shin
-skarbie...nigdy nie opusisz świata w którym ja żyje.-zapewnił.-więc na razie zajmij się malowaniem później możesz pomyśleć o czymś innym. Nie przejmuj się.
Hiroto
-uważaj bo pozwolę ci tam wejść.-mruknął.
-ja bym jednak uważał...może i nie robi ale jest nerwowy przez te akcje z woźnym...-westchnął.
Shin
-dobrze kochanie. Pomyśl jeszcze.-uśmiechnął się wychodząc i szybko się wycierajac.
Hiroto
-zablokuje wejście...-mruknął wychodząc z klasy.-po prostu nas przeteleportuje.
-tak trochę się boję...cały korytarz jest w tych zdjęciach....
Shin
Furuyama na jednej z piątkowych lekcji podrzucił Shinowi karteczke na której było napisane "co powiesz na wypad do Hogsmeat?". Miał sprawdzone wszystkie eseje więc mógł sobie zrobić wolny weekend.
Hiroto
-no wieeesz....i co ci da obejrzenie tych obrazów...-mruknął powoli wychodząc poza teren szkoły.-daj mi mieć prywatną chociaż sypialnie we własnym domu.-mruknął.
-no ale tobie coś się stanie...jak mam się nie martwić.-mruknął pomagając mu zbierać niektóre zdjęcia.-woźny będzie wściekły, Shiki będzie wściekły...chyba tylko Shin będzie się śmiał, ale on to w ogóle jest dziwny.
Prześlij komentarz