- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat.
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem.
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się.
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała.
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.
Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny.
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał.
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka.
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć.
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy.
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)
A couple of links to my world:
[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]
2 918 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 601 – 800 z 2918 Nowsze› Najnowsze»Philip wybuchł śmiechem.
-Byczy psycholog?! Ja nie mogę, w życiu bym na taki tekst nie wpadł. -odparł roześmiany łapiąc się za brzuch. Wyobraził sobie siebie prowadzącego wyjątkowo inteligentną konwersacje z bykiem.
-Rzadko mi się to zdarza, więc za każdym razem jestem dość zaskoczony, a potem i tak mam z tego ubaw. W każdym bądź razie do jest kolejny powód, dla którego muszę stworzyć nowy portal w nowym miejscu. Mugole są lepsi, głównie patrząc na ich postęp w technologi. -dodał podnosząc się i siadając równocześnie.
Nakazał im wstać i podszedł do chłopaka.-Błagam cię Ryu nie zespój tego...ta dziewczyna zaczyna mi działać na nerwy.-stanął z powrotem koło biurka.-Panie przodem prawda. Więc może zaczniesz?-zwrócił się do dziewczyny.
[eh powiedziałam o tym Kas - jej odp: (kąpiel) "w nim czy z nim ^^"]
- co niby takiego ? - spytała, trzymając głowę tuz przed jego twarzą, by "pomierzyć" sie z nim spojrzeniem. - chciałeś bym cie zostawiła przy tym śmietniku? - spytała kpiąco, unosząc brew
Skończył czytać pierwszy tom po 20 minutach.-No, no, no-zacmokał.-Nie spodziewałem się po tobie takich książek.-zachichotał machając mu mangą przed nosem.
[napisała "o.O" ale to pewnie jakaś aluzja *burak*]
- owszem, ale nadal szukałeś zabójców tamtego morderstwa - przypomniała mu - to on był? - zalśniły jej oczy i zbyła resztę wypowiedzi, ale chwilowo nie otrzymała odpowiedzi, bo wyczuła ruch za drzwiami. Mgnieniu oka znalazła się przy oknie, gdy weszła pielęgniarka, by zdjąć kroplówkę.
[no nie wiem ^^ mogę się spierać? xD]
Zachichotała słysząc słowa kobiety
- właśnie braciszku ... - miała iskierki w oczach - potrzebujesz snu "i to dużo" - dodała mu w myślach śmiejąc sie przy tym.
-Brawo Ryu.-wyciągnął z szuflady czekoladkę i rzucił ją chłopakowi-To w nagrodę. Masz pięknego patronusa.-W głowię dźwięczały mu dzwony satysfakcji.-Musisz jeszcze poćwiczyć Lauro. Kto chciałby jeszcze spróbować?-zwrócił się do klasy.
-Masz rację ładnie...dobre proporcje i w ogóle.-uśmiechnął się biorąc drugi tom.-Wciąga.-dodał jeszcze.
[ hehe - ona chce sie taplać wiesz ... troje to już tłum xD]
Dała mu całuska w czółko
- hai, hai. Ja tez cie kocham - mruknęła mu do ucha. - "miłych snów"
- gomene - odezwała sie pielęgniarka - jeśli chodzi o rachunek ... - Wyszły za drzwi, by dokończyć rozmowe
Kiedy zauważył że puki co nikomu nie wychodzi przerwał ich zmagania.-To może dam radę. Wybranie odpowiedniego, szczęśliwego wspomnienia jest bardzo ważne...Ryu, jeśli mogę wiedzieć, jakiego wspomnienia użyłeś?-spytał z czystej ciekawości.
-W takich chwilach cieszę się, że mam taka pracę jaką mam. Wolę robić eliksiry w pracowni, niż gadać z bykami czy też innymi zwierzętami. - mówiąc to podniósł się z trawy.
-Też tego nie rozumiem, z resztą moi rodzice nigdy nie obnosili się z tym, że są czarodziejami, a ja jestem czystej krwi i w sumie dobrze. Czasami się zastanawiam co by było gdybym nadal był mugolem? -Rozejrzał się na boki. Dookoła zaczęło się już robić zupełnie ciemno.
-Będziemy tu siedzieć po ciemku czekając, aż się byk odczaruje? Czy raczej masz inne pomysły na spędzenie czasu? -zapytał, a ton jego głosu był wesoły.
[to będę miała duuużo do czytania XD]
Chris skończył czytać i usiadł po turecku.-Jak ci idzie? Może ci pomóc?-spytał. Po przeczytaniu tych dwóch tomów na jego policzkach można było zauważyć lekkie rumieńce.
[czy ja tam wiem - dwie + rodzynek... mniam ^^ no baa w końcu sie z nim "uzera" i na odwrót]
Po tym jak podała jej namiar na jej biuro rachunkowe, wyszła ze szpitala by zapolować i odpocząć w końcu od tego bałaganu. Zauważyła, że niektórzy z jej ziomków za bardzo się rozhulali, więc gdzieniegdzie pojawiła sie, by wiedzieli, że nie warto z nia pogrywać i maja być grzeczni. Wydała tez odpowiednie polecenia jej zmiennikom.
[zdjęcie? a po co? o.O]
-Szepczesz patronusowi informację a on przekazuje ją tylko osobie której chcesz przekazać. Umiem, to nie jest trudne.-odwrócił się w stronę uczniów.-Udało się komuś?!-spytał.
[powodzenia XD weź Rukiego z The Gazette chyba najbardziej podobny XD tylko trzeba znaleźć jak ma dredy XD]
-OK...-uśmiechnął się.-A mogę...mogę tu jeszcze trochę posiedzieć?
[a nie spadnę z krzesła jak to zobaczę? ^^ i co on tutaj robi? siedzi w celi a nie sie szwenda]
- ale dlaczego... - westchnął teatralnie - miło się nam rozmawia i w ogóle.. - powiedział złośliwie - no i prze ciebie Selene jest na mnie zła - dodał chłodno - przyjemny tłumek, nie uważasz?
[eh ty .. i tak do niej wróci ;p juz sie boje ... btw. ty tam esej z tego piszesz czy jak? xD]
- czyżby? - odpowiedział złośliwie - nie przypominam sobie byśmy jakąś zawierali - no chyba, że takowa zawarłeś z Selcią - zakpił cicho - ale jakoś wątpię ... - prawie, ze warknął ukazując kły
-Czemu? Zapali się oświetlenie na tarasie i wszystko będzie dobrze. -odparł lekko zdziwiony, gdyż zazwyczaj robił grilla wieczorami.
-Z resztą, tak jak mówiłeś, wymyśli się coś jak już dojedziemy na miejsce. -dodał idąc za chłopakiem w stronę samochodu.
-Zmęczony? Może chcesz, żebym Cię odwiózł czy coś? -Tą troskliwość w głosie pobudził w nim jego brat. Philipowi nie podobało się to ani trochę, ale cóż miał poradzić na to, że Chris wywierał na niego taki, a nie inny wpływ.
[biedna ^^]
Zmrużył wściekle oczy, chwytając go za rękę. Inni tego nie dostrzegli, bo panował nad ich umysłami.
- bo sie doigrasz i stracić więcej krwi niż to było przy tym śmietniku - odgryzł się
[*wzdycha* to później dodasz i juz ^^]
- proponujesz siebie jako przekąskę? - spytał z ironią i w zasadzie miał to już zrobić, gdyby nie zbliżająca się w tym kierunku aura - ups.. masz szczęście dzieciaku - warknął tylko, znikając z sali
Mężczyzna podszedł do drzwi od strony kierowcy, po czym zapukał w szybę czekając grzecznie, aż Ryu ją opuści.
-Fakt, jest on już poobijany i na pewno jeśli tylko zechcesz nauczę Cię jeździć, ale. Jest zupełnie ciemno, Ty nie umiesz prowadzić i w dodatku jesteś zmęczony. Myślisz, że Ci pozwolę? -zapytał opierając się o ramę szyby samochodu równocześnie zerkając do środka.
[Btw. Przeglądałam kartę Twojej postaci i nazwiska Philipa się nie odmienia ze względu na to, że jest to francuska wymowa. ^^ Wiem, że większość czyta to zapewne po prostu "Klement" bo już mi na to autorka Chrisa uwagę zwróciła (już nawet chciałam mu zmienić to nazwisko, ale nie mam pojęcia na jakie.) ale tak naprawdę końcówkę "ent" czyta się jak "ą". ;D]
[no wez no ... jeszcze 20 min plissss...;]
- nie wyglądasz na takiego, który lepiej wygląda Ryu.. - mruknęła nie patrząc na niego, tylko była zajęta namierzaniem znikającej właśnie aury z terenu budynku.
[ohayosz^^ tak sobie myślę, może wątek? ale... bez taplania ^^]
[ja? ale ze ja? czy może fiołkowa ściana za mną ^^]
- lekarz zalecił naszemu braciszkowi odpoczynek - odpowiedziała sucho - czyżby? - prawie, że warknęła
[nie bo ściana za mna xD ]
- aleś ty wolny - sarkała mu nad głową, zerkając na boki, przeniosła do łóżeczka, nic sobie nie robiąc jego naburmuszonej miny. Opatuliła ciasno kołderka, by sie mało co ruszał i jak miła i troskliwa "siostrzyczka" wpakowała mu do ust świeżą i baardzo pożywną galaretkę. Palce lizać. Próbowała sie przy tym nie roześmiać.
- no to chyba podjadłeś - drażniła się z nim - grzeczny chłopczyk..
-Słuchaj...-zatrzymał się na chwilę zastanawiając się co ma zrobić. W sumie to przeszło mu przez myśl, żeby pozwolić Ryu poprowadzić, ale po chwili szybko zmienił zdanie. Westchnął ciężko, po czym kontynuował to co chciał powiedzieć.
-Obiecuje, że pouczę Cię jeździć, ale w momencie kiedy będziesz widział coś więcej niż te kilka metrów przed Tobą i kiedy będę miał pewność, że mi nie przyśniesz za kierownicą. -odpowiedział spokojnie wystawiając na wierzch swój uśmiech. Był zbyt odpowiedzialny z zasady, żeby teraz pozwolić mu prowadzić.
[A jeśli chodzi o to nazwisko to się nie śpiesz. Nie pali się, a i dobrze to rozumiem bo też często odmieniam, a potem się poprawiam. ;)]
[http://c.wrzuta.pl/wi18593/fba2ac34001b26904beeb90a/ruki ^ ^ proszę 6 ^ wybacz że dopiero teraz ale mnie zwalali z kompa XD]
-Wszystko...-zamyślił się.-humor no i w ogóle jest tak napisana że czytelnik przeżywa wszystko w bohaterami...no i ładna kreska.
[ano to taplać też się mogę ;p wątek, a może powiązanie?^^]
-Ryu...-popatrzył na chłopaka z powstrzymywanym uśmiechem.-Coś ty jej powiedział?-po czym zwrócił się do uczniów.-Do dobra na dzisiaj koniec, jutro sobie jeszcze poćwiczycie. Pomyślcie jeszcze o jakimś szczęśliwym wspomnieniu.
[no ba że jest XD a tak w ogóle to kiedy powiązania wskoczą? *.*]
Podszedł do Ryu i wskazał palcem na roześmianego chłopaka, który wyraźnie robił za uke.-z tym troszeczkę.-wyjaśnił.
-Z tobą poćwiczę obronę umysłu.-odparł.-spokojnie, jako że sam trenowałem z trytonami będziesz miał za zadanie wejść mi do umysłu.
[jasne, na powiązania zawsze chętna^^ no nie wiem... brat/kuzyn/przyjaciel z dzieciństwa... może inne sugestie?]
[okee^^ czyli co, może wpadną na siebie po zajęciach?]
[to wstaw na razie bez niej XD bo się nie doczekam XD]
-Oczywiście-uśmiechnął się i wybiegł z pokoju po chwili wracając z białym akustykiem. Usiadł na łóżku i zaczął ją dostrajać.-Lullaby...-szepnął i przejechał palcem po gryfie gitary. Popatrzył na chłopaka wyrywając się z transu.-Co byś chciał?
[oddaję ci zaszczyt zaczęcia nowego wątku XD jestem wyprana z pomysłów XD]
[hehe^^]
Po skończonych zajęciach u profesora Furuyamy, Kasumi miała ochotę na spacer. Przeszła sama przez korytarz z ciężkim plikiem ksiąg z zaklęciami obronnymi w rękach. Gdy już miała przejść przez bramę drzwi wyjściowych, zza rogu znienacka wyskoczył jakiś chłopak i zderzyła się z nim
-oj, przep... - urwała, gdy zobaczyła z kim rozmawia - ...jak leziesz, Amakusa! - warknęła zbierając z ziemi porozrzucane książki.
[uuuuu *klaszcze* ładne zdjęcie do Chrisa wybrałaś ^^]
Zaczął spokojnie ale już po chwili się rozruszał. Zaczął dodawać swoje wstawki takie jak momenty wokalu. Melodia miała w sobie pewną magię.
-Miły jak zawsze.-skomentował pomagając chłopakowi wstać.-Coś konkretnego sprowadziło cię do Tokio?-spytał. On sam wybierał się na koncert. Czekały go jeszcze 4 godziny bezcelowego chodzenia ulicami Tokio.
[ależ napisałam na dole kto użyczył twarzyczki XD]
Zakończył z zabójczym uśmiechem.-Pozytywny utwór-skomentował.-No dalej Ryu! Chce zobaczyć twój uśmiech!-wyszczerzył się.
-Po pogrzebie czy jeszcze przed?-spytał.-Masz może ochotę na lody? Znam jedną genialną lodziarnię.-oznajmił.
Fuknęła tylko, spoglądając w jego stronę. "czy on musi się tak szczerzyć..." - pomyślała. Chciała jak najszybciej znaleźć się w lesie na ukochanym drzewie. O tym miejscu wiedziała tylko ona, tak cicho i spokojnie... Gdy udało jej się pozbierać już wszystkie książki, wstała i spojrzała na niego kątem oka
- Dzięki za pomoc - rzuciła puste słowa w jego stronę uśmiechając się blado
-Nazywa się Lullaby!-wykrzyknął w przerwie na oddech. Wymacał ręką poduszę i w zamian też zaczął okładać chłopaka.
[do okulisty musisz się wybrać XD]
Pokiwał głową. Przeszli parę zakrętów i byli na miejscu.-To tu.-wskazał na mały, ładny lokal. Weszli do środka i zajęli stolik. Podał chłopakowi menu.-Bierz co chcesz ja płacę-uśmiechnął się.
-Nie ma mowy!-zakrył twarz rękoma.-Ona się nazywa Lullaby!-Mimo całej sytuacji śmiał się. Nie chciał tego przyznać, może po prostu się tego bał, ale przy Ryu uśmiechał się tak prawdziwie, po prostu od serca.
[to może większe szkła XD]
-Czemu za mną leziesz - burknęła, gdy ciągle słyszała jego kroki za sobą. Chciała, by zostawił ją gdzieś tutaj, bo jak pójdzie jeszcze kawałek, to zapewne mu także spodoba się jej ulubione miejsce. Nie zważając na jej prośby dalej szedł za nią z tym głupim uśmieszkiem. Po chwili impulsywnie odwróciła się i zadarła głowę, by popatrzeć mu w twarz. Ponowiła pytanie.
Na zewnątrz słońce już zachodziło i w powietrzu czuć było zbliżający się zmrok. Powietrze stało się bardziej wilgotne, pochłodniało. Dziewczyna opierała się delikatnie na ramieniu Ryu, szli powoli nie odzywając się. Ukradkiem Mekare dotknęła palcami ust, uśmiechając się promiennie. Gra pozostawała grą, ale jednego nie mogła chłopakowi odmówić, umiał cudownie całować.
- Musimy ustalić zasady naszej gry - powiedziała w końcu. - Można bez większego ryzyka przypuszczać, że ktoś nas obserwował i jestem prawie pewna, że nawet teraz mamy prywatny cień... - spojrzała na niego wyczekująco. - Nie wiem jak ty, ale ja mam misterny plan na życie i nie zamierzam go zrujnować.
Wziął lody czekoladowe i koktajl truskawkowy i popatrzył na chłopaka.-Przyjechałem na koncert ale mam jeszcze 4 godziny czekania.
[wcale nie jestem ;__; XD]
Zaprzeczył ruchem głowy.-Ona się nazywa Lullaby i koniec kropka...-objął nogi rękoma.-Po tytule kołysanki którą śpiewała mi mama.-dodał.
nieco speszona odwróciła się, żeby nie widział, że się czerwieni. właściwie... nigdy nie lubiła zostawać sama...
-więc... jeśli już mamy gdzieś razem iść - zaczęła nieśmiało - to może opowiesz mi coś o sobie hę? lubisz chodzić po lesie?
-No po prostu idę sam-wzruszył ramionami i wziął łyk koktajlu.-Kupiłem bilet jakiś czas temu i postanowiłem się wybrać.
-Od brata i jego żony...po tym jak stara zniszczyła się w drodze do Sakuranu.-uśmiechnął się.-najgorzej jest jak struny pękają.-zaśmiał się i podwinął rękaw ukazując świeżą szramę na której niedawno pojawił się strup.
-Zaraz po-odparł.-Nie jestem miłośnikiem Tokio.-wyjaśnił.
Westchnęła ciężko, wywracając oczami.
- Proponuję nie dać się zabić, tak na początek - zasugerowała, patrząc na niego z ukosa. - Głupio umierać za nic.
Zacisnęła wargi, pogrążając się w myślach. W ciągu godziny liczba osób, które prawdopodobnie będą chciały ją zabić, gwałtownie wzrosła. Do tej pory gra zawsze toczyła się o życie - zabij albo zostań zabity. Teraz dołączył obcy element, stawka wzrosła, tylko Mekare nie miała pojęcia, o co?
- Czego ode mnie oczekujesz? - zapytała w końcu, zatrzymując się nagle. - Wiedziałeś od początku kim jestem i to nie był przypadek. Nie ma przypadków. Wobec tego musiałeś mieć wobec mnie pewne zamiary, jakie? Czego od mnie chcesz, do cholery?!
-ja z kolei potrzebuję miejsca, żeby się wyciszyć, pobyć trochę sama... lubię przebywać z ludźmi, ale szczerze nienawidzę być w centrum uwagi. A gdzie właściwie idziesz? - spytała po chwili.
[no co ^^ i gomen ..ale nie mogłam się powstrzymać z tą galaretka xD]]
Odwróciła jego głowę w swoja stronę i przytrzymała, wlepiając w niego wzrok.
- tego drącego się i irytującego na wszystko co sie rusza i wszystkich, robiącego notatki, wkurzającego głup*ka? jakoś nie wydaje mi się, mój drogi - zakpiła zimno - masz jakieś obiekcje do tej galaretki? mamy tu jeszcze jedną - wskazała na stolik - wepchnę ci ją i zrobię to w bolesny sposób, który niekoniecznie przypadnie ci do gustu - zachichotała okrutnie, ukazując kły. - a to taka miła i urocza we wrzaski zabawa... jest co słuchać - wywróciła oczyma
-jestem ostrożny!-zaprotestował.-Tylko czasem jak stroję to struny się rwą. To normalne.
-nie uważam, że jest złe...tylko potwornie się w nim nudzę.-wyjaśnił.
Philip zadowolony usiadł za kierownicą, następnie zapiął pasy i zawrócił samochód w stronę wioski powoli ruszając.
-Wolę dmuchać na zimne. -dodał po cichu włączając radio.
-Będziesz miał jeszcze wiele okazji, żeby sobie pojeździć. -Philip zaśmiał się chwilę po jego słowach spoglądając kątem oka na Ryu, który ewidentnie powstrzymywał się od ziewania.
-Jak jesteś śpiący to się nie krępuj. Zdrzemnij się, obudzę Cię jak będziemy na miejscu.
[Mogłabym powiedzieć to samo. :/ Dlatego też ubolewam, że nie ma tu shoutboxa bo zawsze można sobie było popisać poza wątkami. ]
[no i gdzie to zdjęcie o którym wczoraj mówiłaś? ;>]
Uśmiechnęła się uroczo, gdy usłyszała to co powiedział.
- ktoś musi, jak widać - powiedziała z przekąsem - musisz mieć siły nie? - pochyliła się - ..w końcu jeszcze nie dokonałeś własnej zemsty - szepnęła do ucha - tylko, że mój drogi ... ja cie nie męczę trytonami od dobrego miesiąca - popatrzyła mu w oczy - czym jeszcze się różnisz od niego? - zamyśliła się nad nim - no chyba tym, że mimo swej ciekawości, nie masz zwyczaju tego okazywać zewnętrznie przy osobach, które cie interesują... mylę się? późno już... chyba pora na odwiedziny sie skończyła - wyprostowała się - i chyba trzeba niektórym przetrzepać tyłeczki i pokazać gdzie ich miejsce... - parsknęła śmiechem.
-A co, martwisz się?-spytał patrząc na niego błyszczącymi oczyma.
[Przepraszam! bo ja mam pytanie! Kto użyczył buźki Ryu? *.*]
-Ale to nie żart.-zaprzeczył.-Po prostu nie mam tu nic do roboty. Siedzę 5 godzin w cukierni, czekając na koncert. Po prostu się nudzę.
to było miłe co powiedział. zaczerwieniła się i klepnęła go w ramię
-przestań- odparła z uśmiechem rozglądając się dookoła. Z początku nie chciała pokazać mu swojego miejsca, bo i po, ale zwyczajnie miała ochotę pogadać, a to było dobre miejsce. Tu jest tak cicho i spokojnie. Spojrzała w górę i wdrapała się na drzewo. Usiadła na gałęzi i machając nogami poklepała miejsce obok siebie.
[co Ci się wzięło na Simple Plan? siedzimy teraz z autorką Shikiego i śpiewamy bo nam w ucho wpadło^^]
Zaśmiał się nie wnikając głębiej.-Możemy sprawdzić.-uśmiechnął się zachęcająco.-Sprawdzimy przy okazji czy umiem uczyć.
[dziękuję ^^ bo wzięłam się za rozbudowywanie powiązań XD a i jeszcze...jakby mi ktoś wyjaśnił jak się robi odnośniki to byłabym dozgonnie wdzięczna XD]
[tak wiem, ale teraz tu tak sobie siedzę i śpiewam ^^]
Kasumi wydała z siebie zduszony okrzyk
-wi...wilkołaki? - przysunęła się bliżej łapiąc go za rękaw. Nawet nie pomyślała o tym, że dzisiaj jest pełnia. Siedzieli tak i dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że trzyma chłopaka za koszulę.
-Przepraszam - zawstydziła się odwracając głowę.
-Dzięki za propozycję ale nie skorzystam.-odparł z uśmiechem.-wystarczy mi tych kilka cukierni które znam.
Westchnęła przeciągle w jego objęciach.
- ja bym powiedziała, że zmienia strategię - zachichotała - za mało go znasz Ryu.... Nie dla tego nie chcę ciebie osobiście szkolić - mruknęła - gomene .... Ryu - wygrzebała się jakoś z dziwnym wyrazem twarzy - odpocznij - zniknęła w końcu z pomieszczenia
Kiedy chłopak skończył Chris zrobił mu owację na stojąco.-Brawo! W takim razie może nauczę cię grać białego misia.-zachichotał.
[przyjmijmy roboczo że rozumiem XD puki co mam jeszcze do dowiedzenia się kto użyczył twarz Shina XD]
[o dziękuję ^^ to zaraz wstawię XD tylko to ogarnę XD]
-A ja tak lubię białego misia-zaśmiał się.-Jedyna piosenka którą zaśpiewam-dodał.
- "miłych snów" - przesłała - "kuruj się - jeśli wszystko będzie okey, wypiszą cię jutro przed południem" - dodała po namyśle, lecąc do domu, by się samej przespać.
- Daruj sobie ironię - warknęła na niego. - Na szczęście nie tobie oceniać moje kompetencje - odsunęła się od niego. Zaraz jednak uśmiechnęła się kpiąco dostrzegając znajomą postać, kryjącą się w cieniu. - Pewnie zginiesz prędzej niż ja. Dziadek zawiedziony twoją decyzją, wściekli bandyci, których pewnie tropiłeś, a teraz na dodatek mafia. Bez tego życie byłoby nudne, czyż nie? - ostatnie słowa wyszeptała mu do ucha, po czym pocałowała go przelotnie w policzek. - Koniec randki, kochanie - zaśmiała się i odeszła w kierunku ubranego na czarno mężczyzny.
[o tak, wręcz przepadają za sobą. można powiedzieć, że łączy ich gorące uczucie... tylko nie ma nic wspólnego z miłością :D]
[Tim wyjechał do własnego kraju ;p btw. baka? rozprawianie o piekle z dyrektorka? toż jej nigdy o tym nie powiedziała że jest demonem :...: a tym bardziej na korytarzu baaaaaaaka, gdzie wszyscy mogą podsłuchiwać]
- dlatego ci mówię Sakamae... - prawie warczała zirytowana - trzymaj swoich uczni z dala od lasu i niech wracaj przed 22.00. Ogłoś godzinę policyjną czy coś w tym guście.
- wiesz dobrze, ze niektórzy...
Selene machnęła tylko ręką.
- owszem, ale potem masz pretensję do moich ludzi, gdy coś ci nie leży. Ja sie nie rozdwoję a trzeba to załatwić jak najszybciej, gdy mnie nie będzie w Japonii
Dyrektorka tylko westchnęła.
- dobrze o tym wiem... - spojrzała wokoło i natknęła się na "przechodzącego" Ryu - Amakusa-san, lekcje sie zaczęły !! marsz do klasy !!
-Omijam je szerokim łukiem-oznajmił z lekkim uśmiechem.
-szkoda tyko, że o dziewczynie.-mruknął tylko. Już po chwili po pokoju płynęła znana, spokojna melodia dziwnie zmieszana z głosem Chrisa.
[No dodałam XD Może coś jeszcze tam pozmieniam XD]
[to poleć do Afryki..]
Pogadały jeszcze o kilku mniej istotnych sprawach. po czym Selene udała sie jeszcze zobaczyć z przyjaciółką, która wprost uwielbia ja zamęczać i gadać trzy po trzy. Po 1-2 godzinkach w końcu sie "uwolniła". Ziewnęła. No tak sporo czasu minęło od ostatniej drzemki. Wprost jest wyzuta z całej energii, gdy w końcu poskromiła podległe jej klany i wampirów - odludków, którzy niestety ale czasem zapominają o tym co wolno a co nie. Jeden problem z głowy.
Kiedy skończył wziął głęboki wdech czekając na opinię. Uśmiechał się lekko i głaskał gitarę.
Temat Selene uważał za temat tabu. Niedobrze mu się robiło jak o niej słyszał. Napchał sobie do buzi lodów żeby nie wydrzeć się jak to jej nienawidzi.
[tak, mi też ^^]
-Oderwała się w końcu od niego. Jeszcze cała drżała, lecz udało jej się w miarę opanować
-baka...- wydukała - nie spotkamy go - powiedziała niepewnie rozglądając się dookoła.
-Usuń to!-krzyknął rzucając się na chłopaka by wyrwać mu sprzęt.-Proooszeeeeee....
[ja tez nie wiem... wymyśl coś po prostu ... najwyżej po prostu zakończymy nasze pisanie i już - nie będzie dylematu]
[aha czyli zaczynam ja? XD gorzej? Shiki jej nie trawi XD]
Kolejna lekcja OPCM. Shiki kazał wszystkim trenować a jak komuś wyjdzie to ma do niego podejść i usiadł przed Ryu.-W umyśle ukryłem odpowiedzi do następnego testu. Jeśli uda ci się je zdobyć, zdajesz go bez pisania.-oznajmił chłopakowi.
Kasumi zawsze starała się unikać okazywania strachu, lecz teraz była zwyczajnie przerażona. Wtuliła twarz w koszulę Ryu i drżała z przerażenia
-Mógłbyś chociaż powiedzieć, że będzie dobrze, że nie trzeba się martwić... a Ty nic, co nie boisz się?
-Prosze! Usuń!-krzyczał.-Nie chcę żeby ktokolwiek to usłyszał...-spuścił wzrok a w myślach dodał:tobie zaufałem.
[*wzdycha* czarne i tego samego koloru zwykle miewa paznokcie, czasem są one też wiśniowe, na plecach ma też tatuaż (feniks)]
Wychodziła w końcu ze szkoły, gdy zauważyła nie codzienny widok. Na początku chciało jej się śmiać, ale później.. Eh wysokość była całkiem spora. A chłopak sobie nie radził z zaklęciami.. Co on wyrabia, do diaska ? Kręcąc głową, złapała go w locie i przeniosła w jakieś bardziej trawiaste miejsce.
- a ty co kombinujesz? - spytała szorstko, gdy próbował się podnieść
-Nie było źle. Powiem ci że niewielu dochodzi chociaż do smaku mojego śniadania.-zachichotał. Otworzył pudełko czekoladek-jakbyś zasłabł. Gotowy do drugiej rundy?
-Nie wypada? Przecież tylko byś się zdrzemnął. No jak wolisz, jak dla mnie to możesz się przespać, nie widzę w tym nic złego. -odparł skupiając swój wzrok na drodze.
-Turbo-byk? Muszę Cię rozczarować, ale jemu się chyba paliwo skończyło i dalej nie uciągnie. -zażartował, przerywając na chwilę Ryu.
-Co?! -odkrzyknął ożywiony na wzmiankę o randkach. Nigdy nie myślał o tym, żeby znaleźć sobie partnerkę, a tu nagle padają w jego stronę takie słowa.
-Ja się do tego nie nadaję. Z resztą, która by mnie chciała? -zaśmiał się, równocześnie opierając się wygodniej o siedzenie.
-Poza tym jak Ty to chcesz zrobić? Uwierz mi, że nie dasz rady mnie wyciągnąć na coś w stylu "szybkich randek". A tak w ogóle to co tak nagle z tym wyjechałeś? -zapytał na koniec z lekkim zdziwieniem w głosie.
pokiwała przecząco głową
-nie a mowy, nawet gdybym miała siedzieć tu całą noc, to i tak stąd nie zejdę... i Ty też - chwyciła go mocniej za koszulę, próbując uświadomić, że nie puści.
-Ale po ci?-spytał w końcu się uspokajając i siadając po turecku na łóżku.
-W takim razie możemy zrobić małą przerwę.-powiedział patrząc przez chwilę na resztę uczniów.
[o mamo .... ^^]
- gwiazdkę - spytała niedowierzająco - dobrze się czujesz? chyba pójdę po pomoc... - wysunęła przypuszczenie - wychodzi, bo używam magii duchowej, który jest używany tylko przez stworzenia magiczne - odpowiedziała - wy ludzie, używacie maggi ziemskiej
-Czy w takim razie to takie trudne wbić mi do pokoju?-spytał z lekkim uśmiechem.-Ja na prawdę nie lubię jak ktoś ma nagrany mój głos...no i...uważasz mnie za przyjaciela?-spytał z nadzieją w głosie.
Kasumi była nieco zaskoczona tym pytaniem. Zwykle nie rozmawiała z ludźmi o swoich lękach
-Boję się zostać sama... Boję się tego, że nie będę miała kogoś z kim mogę pogadać, z kim się pośmiać się, komu na mnie zależy... - zastanowiła się chwilkę - chyba za dużo zwierzeń jak na jeden raz - pstryknęła go w nos - a Ty, czego się boisz?
[ o mamo... co to niby ma być xD]
- a coś ty myślał? że sobie latam i unoszę od tak? - zapytała kwaśno, podnosząc go z trawy, ale biedak sie chwiał - piłeś tak? widzę, że wydobrzałeś az za bardzo w tym szpitalu - pokręciła głowa, wypowiadając odpowiednie zaklęcie
W końcu postanowił się wycofać i wysłuchać ucznia który przyszedł zaliczyć. Shiki wręczył mu czekoladkę i zwrócił się do Ryu.-Musisz opanować strach. Zachowuj całkowity spokój nawet jak ktoś ci się wdziera do umysłu. To może inna motywacja...odnalezienie czego w moim umyśle zmotywuje cię bardziej od odpowiedzi z testu?-spytał.
-Mnie można budzić.-machnął na to ręką.-Czasami sam budzę się w środku nocy. Możemy się umówić tak, że w razie problemu ty przychodzisz do mnie a ja do ciebie, nieważne jaka byłaby godzina.-uśmiechnął się.
-Okay, rozumiem.-uśmiechnął się.- A tak jakby co...to ja mógłbym przyjść?-spytał kontrolnie. Miał czasami napady depresji.
[ .... <___> wstrzymam się od komentarza xD]
"No tak... facet na kacu widzi gwiazdy..." - przewróciła oczyma. - ależ mi sie bardzo przydajesz Ryu - przybliżyła dłoń, by musnąć mu polik - robisz to w taki nieświadomy sposób... - wygięła usta w uśmieszku. - ja to doceniam...
-Widzę, że jesteś bardzo obeznany w temacie. -odparł, starając się aby jego głos brzmiał jak najpoważniej się da.
-"Seksowne czarownice ogłaszają się tam i szukają sobie faceta. Chociażby na jedną noc." Zabrzmiałoby to dla mnie atrakcyjnie, gdybym znowu miał szesnastkę na karku, a w głowie myśląc podczas rozmów z kolegami tylko o jednym. -przerwał na chwilę.
-Młody, urodziwy 26 latek poszukuje partnerki życiowej. -dodał nagle wybuchając zaraz po tym śmiechem.
-Z tymi ojcowskimi uczuciami to chyba masz ciut racji. -pomimo, iż jego głos był jak najbardziej roześmiany, Philip mówił w stu procentach poważnie. Choć nie wiadomo jak bardzo by to ukrywał powoli staje się bardziej troskliwy i fakt, że czasem nie potrafił tego ukryć strasznie go denerwował.
[heh btw. czy mi sie tu wydaje czy między nimi iskrzy ? xDD]
Uśmiechnęła się. Potem zmieniła jego pozycję i położyła mu głowę na jego kolanach.
- co sie stało, że jesteś w dołku? - spytała, odgarniając mu krzywkę - i zostaw w końcu ten tasak w spokoju - naburmuszyła się krzywo
Zasyczała, posyłając mu złośliwy uśmieszek.
-Tak, nieźle Cię wymęczył z tymi trytonami... nie wiem co go naszło. -Kasumi zrobiła się już trochę senna. Przetarła oczy i popatrzyła na Ryu sennym wzrokiem.
[ poczekaj no ... nazwijmy to że iskrzy miedzy nimi ..xD moze bara bara? *mruga* ]
Zacisnęła usta w wąską linię, słysząc ostatnie słowa.
- nie wiem, która sytuacja jest lepsza? - mruknęła - Tim jest u swoich w Turcji. i odbywa karę - poinformowała mrocznie - dlaczego tak uważasz? - wywróciła oczyma - Shiki znowu cie męczy? - spytała - super .. - wykrzywiła usta w uśmieszku - a yakuza co ma do tego?
-Ryu, ja sobie dam radę. Znajdę sobie kiedyś kobietę i nie będę jej szukać na siłę, aż tak zdesperowany nie jestem. -westchnął ciężko. Może i Philip nie uganiał się za kobietami, ale jeśli już takową spotykał, która w dodatku wpadłaby mu w oko, to zawsze wychodził z niego kawałek flirciarza. Jednakże, był w takim okresie, że już przestał się bawić w kobieciarza, a starał się raczej myśleć o jakichkolwiek związkach w bardziej dojrzały sposób.
-Adopcja? -wstrzymał się na chwilę, po czym szybko pokiwał głową wyrażając swój sprzeciw.
-Skoro kwiatki przy mnie więdną to co dopiero zwierzę czy dziecko? Może kiedyś mi się poświęci i będę mieć własne dziecko, kto wie? -dodał rozmarzony. Zaraz potem jego zadowolony wyraz twarzy pokryło coś na wzór zdziwienia. Nie potrafił zrozumieć dlaczego przyjął taką postawę, a nie inną.
-przemiły jesteś - fuknęła cicho i oparła się o pień drzewa - i ani mi się waż stąd ruszać, jasne? - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, opatulając się rękami, bo była to wyjątkowo zimna noc.
-To się dowiesz.-odparł z uśmiechem.-całe życie uczymy się nowych rzeczy.-do pokoju chłopaka powili zaczęła się schodzić reszta "domowników".
-OK.-poczekał chwilę, gratulując jakiejś uczennicy i starając się jakoś spławić Laurę.-Jeszcze raz.-zwrócił się do chłopaka.-dzisiaj już ostatni.
Obserwowała go przez chwilę ukryta w cieniu regału. Byli sami w tej części pomieszczenia, wszyscy uczniowie dawno poznikali w swoich pokojach. Za oknami pociemniało, w bibliotece panował półmrok, a od niewielkich lampek rzucających pomarańczowe światło z powodzeniem mogły rozboleć oczy. Jego bolały na pewno, bo pocierał je co chwilę z westchnieniem. Zapisywał niemrawo kolejne słowa, a dziewczyna miała wrażenie, że zaśnie nim skończy następne z nich. Postanowiła go obudzić, dawno nie ucinali sobie przyjacielskiej pogawędki.
Podeszła cicho do stolika i gwałtownie trzasnęła trzymanym tomiszczem o blat, na co chłopak poderwał się zaskoczony.
- Stała czujność - zaśmiała się, widząc jego minę.
[żartowałam xD btw. i co ja tu czytam ^^ obgadujecie Selkę .. no no ... xD]
- bo Shiki już taki jest - odpowiedziała z przekąsem, mierzwiąc mu włosy z czoła - powinieneś mu kategorycznie powiedzieć, żeby dał ci spokój, a nie ... "drzecie koty" - zachichotała złośliwie - yakuzę mówisz... chcesz powiedzieć, że wolisz wlec całe życie syf niż później mieć święty spokój? - spytała - sama Mekare mi też opowiadała, że powoli ma tego wszystkiego dosyć, gdy wpadłyśmy do Tokyo na imprezkę. Oczywiście to twoje życie i możesz z nim robić co chcesz, ale postaw sobie pytanie: Czy naprawdę warto ?! Dobra ..powiedzmy, że przejmiesz po dziadku tą fantastyczną organizację, po której zresztą i tak chętnie bym puściła pawia, bo jak o niej słyszę to mnie mdli - chichotała dalej - ale wracając do tematu- jak to zrobisz i będziesz chciał to rzucić za jakieś powiedzmy 10 lat to co potem?
[hai hai ...wakatta xD no co ja mogę, że oni się lubią .. gdybyś widziała wpisy na starym sakuranie ..... xD było zabójczo ]
- no właśnie. Chyba doszliśmy wreszcie do zasadniczego pytania: Dlaczego i co ja mam ze sobą zrobić?? - westchnęła - wasza dwójka się z tym męczy i po co? utrudnić sobie życie można, ale wyjść na prostą juz nie tak łatwo - zauważyła z westchnieniem - twierdzisz, że jestem stara tak? - spytała obruszona - jesteś niedobry ... powiem Shikiemu i tym trytonom - wystawiła język - ucieszą się, przy waszej kolejnej lekcji z hipnozy - puściła mu oko - głowa jeszcze cię boli? Mekare jest silna .... i sobie poradzi - popatrzyła mu w oczy
-Wątpię, ale przed chwilą się obudziłeś i za pewne jesteś jeszcze zaspany. Nie daj Bóg jeszcze z nieuwagi byś się zaciął. Byk już był tylko teraz tryskającej krwi i latających palców brakuje. -odparł nie odrywając wzroku od wykonywanej czynności.
-Już mi dzisiaj z koktajlem pomogłeś, to w zupełności wystarczy. Lepiej myśl co byś chciał z tych warzyw. Mogę przygotować teoretycznie wszystko. -dodał wystawiając na wierzch serdeczny uśmiech.
-Chcesz się może czegoś napić?
[ wiesz to takie skomplikowane, że trudno mi powiedzieć co ciekawsze wątki z mojej KP która miała ok 2000 wpisów ^^ ano i zapomniałam ... omedeto kochana byłaś dzisiaj moją 1000 osóbką z komentem ^^ kampai *wzbija toast*]
- ale tak jest ... - wzruszyła ramionami, wbijając wzrok w krajobraz - proszę cie ... żadnej siostry. Bardzo mi do niej daleko - wygięła usta nieznacznie do góry - a jeśli już o cerę chodzi. To taką mam od zawsze i nie potrzebuję o nią dbać w jakiś sposób. Kolejne pytanko o jej wiedzę po prostu zbyła. - nie? a Shiki jest w tym taki dobry? o a to coś nowego .. - wyanuła wątpliwe przypuszczenie
[do dna xD]
- jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz, oberwiesz specjalnie robionym na zamówienie tasakiem Ryu - pogroziła - a tego skończonego idioty nie sprowadzę, bo nie należy do mnie - burknęła zła, dźgając go nieświadomie czarnym paznokciem w bok - zresztą i tak nie chce go widzieć !! - warknęła.
[źle z nami no xD zdrówko]
- sa nee - uśmiechnęła się baardzo uroczo - zawsze się znajdzie jakieś zastosowanie do niego - przejechała ręka do jego gardła, wprowadzając na niej nieznaczny ucisk - nie musisz rozumieć naszej polityki - spojrzała mu w końcu w oczy - widzę, że ktoś jest już śpiący... - zauważyła złośliwie.
[ no bo ..i to w tak krótkim czasie .... *wzdycha* niełatwe jest życie demona xDD *wychyla równo*]
- wtedy to odczujesz na wiele różnych sposobów - zabrała rękę - nie będzie ona szybka... Właśnie widzę?! czy to była jakaś specjalna okazja? - nieznacznie podniosła brew
[ patrz no - popularna jesteś ale to i dobrze ..ktoś musi przejąć moją pałeczkę pierwszeństwa, kiedy w końcu wypalę się całkowicie blogowo...]
Wzruszyła tylko ramionami.
- aż tyle pijesz? - spytała z przekąsem - a może tylko wtedy gdy nie wiesz co masz ze sobą zrobić?
- O mnie się nie martw, nie do twarzy ci z tym - powiedziała niezrażona siadając na krześle obok. - Poza tym, widziałeś się w lustrze? Masz przekrwione oczy, a na dodatek jeszcze zrobiły ci się sińce i zaczyna wychodzić opuchlizna - wytknęła, opierając brodę na dłoni i przyglądając mu się uważnie. - Z jakiegoś powodu nie sypiasz... To ciekawe - zauważyła nie odrywając od niego wzroku. \
[faktycznie! patrz ile mają okazji, żeby wzajemnie sobie połamać kości, aż się prosi :D]
- to straszne no - wydęła usta, podnosząc go z kolan - widzę, że nadal masz lekkie mdłości ?! - zauważyła przelotnie kładąc mu rękę na czole i wypowiadając zaklęcie - lepiej? to dobrze bo czas już na mnie... - mruknęła
[oo... ja się juz wypaliłam na starym blożku...]
[jeszcze ... miałam wątpliwości czy w ogóle mam tu jeszcze wracać ... a po co mi to? ]
- interesujące - przyznała, ale zaraz spoważniała - Ryu ... wracaj na zamek - rozejrzała się na wszystkie strony, wyczuwają nadchodzące zagrożenie - idź już !! - rozkazała stanowczo
- Ciekawe jest to, co ukrywasz... kochanie - odpowiedziała mu z wymuszonym uśmiechem. - Nauka to kiepska wymówka, kiepska jak na ciebie, ale zdziwiłbym się, gdybyś powiedział prawdę - przyznała prostując się. W jakiś pokręcony sposób nawet tęskniła za tymi ich gierkami. W sumie zawsze to rozrywka i to dużo bardziej inteligentna, niż te dostępne większości ludzi, nie wspominając już o innych aspektach. - Pokaż ten esej - zaproponowała. - Zrobię jeden dobry uczynek w tygodniu dla równowagi.
[bardzo dobrze, bo mogłyby być dyskwalifikacje na boisku :D najlepiej, żeby trzymali się w dobrym zdrowiu i w miarę dożyli końca szkoły ^^']
[ raczej bytuje ... nie wiedziałam, że Ryu tak chętnie słucha poleceń o.O]
- interesujące Anahit - usłyszeli - ty prawie, że z nim flirtujesz.. - zaśmiał sie zimno.
- taak? a ja nie przypominam byś miał prawo wypowiadać to imię - warknęła ostrzegawczo, wypowiadając zaklęcie odsłony bytu astralnego - tu jesteś - mruknęła - po coś tu przyszedł? bo raczej nie na popołudniowa herbatkę z cyjanku - podniosła brew.
Śmiał się głośniej wychodząc z ukrycia.
- to chyba oczywiste dla naszych sióstr i braci.
- to ty tak uważasz Supay - powiedziała spokojnie - dla mnie wcale takie nie jest.
- kochana, daj spokój - nadal mówił w tym samym tonie - lista chętnych jest długa...
- pieprz się - zacisnęła nieznacznie dłonie w pięści
[ no ja wiem ^__^ ale mimo wszystko xD]
- nie bądź taka - nadasał.
- dobrze wiecie co ja o tym myśle - syknęła ostrzegawczo
- nam to zupełnie bez różnicy. I tak musisz to robić za każdym razem gdy wracasz.. - przestał się uśmiechać - o! nasza watła okruszynka chyba podsłuchuję - stanął tuż za chłopakiem, unierunchomiając mentalnie - ładniutki i taaki krwisty... wezmę go sobie ... - prowokował
- on tu nie ma z tym nic wspólnego - przejechała po nim wzrokiem az powróciła do Supay
- nie? nie robiłaś jeszcze TEGO? to takie facynujące widowisko. Szkoda, że nie możesz się pieprzyć z formie feniksa - zaśmiał się szyderczo, kumulując własną moc
- goń się !! - rozłościła się, wyzwalajac własną magię - coś ci powiedziałam, przy naszym poprzednim spotkaniu.... - powiedziała dobitnie w zimnej furii - chyba masz rozumek miedzy jajami...
- nie bądź taka !! podziel się nim ... - kpił sobie z niej otwarcie, ale ona miała dylemat - jeśli tu wyzwoli całą swoją moc, to może nie zapanować nad tym całkowicie a tym samym ukaże sie jej właściwa natura i ... on to zobaczy .... Przyglądała się zwężonymi tęczówkami, z wątpliwa szybką decyzją o ujawnieniu. Westchnęła nadgryzając kciuk, by wymalować na ramionach bariery i zaklęcia przemiany
- on jest tylko mój ... - wycedziła ukazując kły. - raczej nie dostaniesz jego duszy ... w tej chwili go uwolnij !! - mierzyli sie wzrokiem w niemej potyczce
- Nie, to nie - wzruszyła ramionami. - Człowiek ma uczciwe zamiary i akurat ten jeden raz mu nie wierzą - pokręciła głową, lekko rozbawiona sytuacją. Naprawdę chciała mu pomóc. Przedstawiał sobą obraz nędzy i rozpaczy, a przecież nawet ona nie była bez serca. Naturalnie mogła przewidzieć, że będzie dopatrywał się drugie dna w jej intencjach, ale nie sądziła, że do tego stopnia. Nie chodziło o sprawę życia, czy śmierci, a o zwykły esej. To zakrawało na czystą ironię losu.
- Wobec tego nie wiem, czy skłonny będziesz uwierzyć, że o ani jedną? Byłam grzeczna, pilnowałam nadgorliwego nowicjusza, żeby nie zabił siebie, mnie i posprzątał po sobie jak należy - powiedziała spokojnie, przeciągając się.
[ano lubi go ... pod różnymi względami xDD a co? ..czy to źle ze demon jest czasem bardziej ludzki od ludzi?]
- to ostatnie ostrzeżenie - rzuciła wkurzona.
Odnalazła jego spojrzenie patrząc na niego czarnym tęczówkami, w których nie odbijało się żadne światło. Atmosfera wokół nich zamarła, wiatr ustał, wszystkie odgłosy natury zamarły, gdy ona w otoczce barierowej, kumulowała własne zasoby.
[ wiesz .... ja jeszcze do tego nie doszłam sama xDD *śmiech* ale i tak go lubi ^^]
Patrzyła na to z "ciężkim sercem". Bariera w tym samym czasie sczerniała a ona sama wyszła z niej w całej jej wręcz uroczej postaci.
- to ci nic nie da - wyrzuciła w końcu, wzbijając sie powietrze co i on też uczynił.
- czyżby?
- jesteś wręcz żałosny - wygięła usta, ukazując kły - a Abaddon się wścieknie
Przechylił głowę, chwile potem parsknął obłąkańczym śmiechem.
- co za żenada !! twoje wszystkie dzieci powinny się pokładać ze śmiechu słysząc twoje słowa Anahit
- im to bez różnicy? - rzuciła w niego wiązankę zaklęć - to ty jesteś żenujący
- moja droga - uśmiechnął się okrutnie - dla mnie nie jesteś nikim więcej niż kurą do znoszenia jaj - rzucił obelga - a naszego władce i tak mam w wielkim poważaniu.
Podniosła brew
- oo. - przechyliła głowę bok - jakos nie mówisz tego z wielkim przekonaniem - rozproszyła sie we mgłę - uznaję to za oficjalną walkę - zachichotała prawie że w obłąkańczym śmiechu, oplatając go metalowymi sznurami i podpalając je
[no nie ale i tak go naznaczył wcześniej .. owszem ale ja ich szczerze mówiąc nie ładuje tylko w chodzę subskrypcje...]
- uwolnij go - wydarła się - robiąc mu dziury w obecnym ciele
- dostanę to !! - obstawał przy swoim, dysząc już
- jesteś powalony jak całe piekło razem wzięte - warknęła przyszpilając go niedaleko słaniającego sie na nogach Ryu
- wróć do nas ... - syknął przez zaciśnięte zęby.
Uśmiechnęła sie drapieżniej, robiąc mu miazgę z narządów wewnętrznych.
[na samym dole bloga masz coś takiego: Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)- problem jedynie w tym, że ni pokazuje od koga... ale jak gadasz z jedna osóbko to łatwo zajarzyć ... btw. to nie wampir tylko demon ^^]
- odwołaj to do jasnej cholery, ty przeklęty kretynie - powiedziała wściekła
- a po co kuzynko? dobrze sie bawię - wysapał z wysiłkiem. W odpowiedzi rąbnęła go w serce, które wyrwała z tej krwawej masy - skoro tak ci zależy na tym posiłku ... - uśmiechnął się wypluwając strugi czarnej krwi i wypowiadając jedno słowo. W ręce Ryu, znalazł się sztylet, ale Sel. była pochłonięta czym innym, by to zauważyć. Efekt był taki, że oberwała nim blisko serca. Wrzasnęła czując, piekący ból
- wracaj do piekła !! - zmiażdżyła mu mózg, rozrywając szponami.
[ hmm może to zależy od kanału *myśli* btw. ona tez była w postaci demona... ^^]
Zjadła jego serce, pozbawiając kuzynka powrotu do materialnej formy i pobytu na powierzchni ziemi. Dyszała z wysiłku i bólu, przewracając się na bok. Specjalny sztylet naruszył ścianę serca. Próbowała wrócić do ludzkiej postaci, ale nie mogła sobie przypomnieć jak to zrobić z powody trucizny, która sie rozpowszechniała na inne organy. Skóra jej powoli czerniała, bo nie dawała rady zneutralizować.
- nie podchodź do mnie - warknęła z wysiłkiem próbując "stanąć" na klęczki. Minuty jej się wlekły jak milenia. W końcu sie jej udało. Zwymiotowała krwią na i tak juz poczerniałe podłoże. Czuła, że nie może ruszyć ani jednym palcem lewej ręki, natomiast prawa również słabła w dość szybkim tempie, ale jakoś udało jej się wyrysować stare runy paznokciem.
-No lubię...znaczy się, na miotle-powiedział ale grzecznie poszedł za chłopakiem. Nie lubił tłumu więc wyjście z pokoju było zbawieniem.
-Za słaby, próbuj dalej.-spławił ją szybko i pomachał ręką żeby odeszła. Dziewczyna tupnęła nogą i spojrzała gniewnie na Ryu ale poszła.-Poszło ci dobrze nawet świetnie ale tych pytań jest więcej.-podsunął mu pod nos pudełko czekoladek.-bierz, jesteś wykończony.
[no baa ... Selka jest widowiskowa xDD]
Odsunęła się od niego, mierząc go zwężonymi tęczówkami, gdy schował sztylet do kieszeni.
- jeśli myślisz, że umiesz ponownie użyć ten sztylet... to się cholera pomyliłeś - warknęła rozgoryczona, że musiała się ukazać i że nadal traci krew - oddaj go !! - wyciągnęła po niego jeszcze sprawną, brudną od ziemi i krwi rękę - nie udawaj teraz kretyna, muszę zobaczyć co to tym razem jest - drżała z wysiłku, przeklinając ile wlezie w różnych językach. Teraz to najchętniej by się zwinęła w kłębek i zasnęła czekając do nadejścia świtu.
W pierwszej chwili krzyknął a potem zaczął się po prostu śmiać.-I belive I can fly, I belive I can touch the sky.-zaczął śpiewać. Przy Ryu czuł się swobodniej niż przy reszcie uczniów.
-Wiem, na dzisiaj to już koniec. Możesz się pośmiać z Laury.-wyszczerzył się i wziął sobie czekoladkę.
- wobec tego nie pozostawiasz mi wyboru - warknęła - a nieznanej broni nie używa się tak sobie jeśli nie wiesz, co może zrobić a i tak to co było w środku już wyparowało - wypowiedziała kilka słów przywołania a przed nia znalazł się ów przedmiot, syknęła cicho - nie pozwoliłabym ci go używać.. - spojrzała w dół, niszcząc go myślą - i tak by mnie tym nie zabił, bo jestem potrzebna - wygięła usta w ponurym uśmieszku - ten głupiec jaki i jego poprzednicy, niczego nowego się nie nauczyli przez ten czas. Stworzony do ciebie ... - wybuchnęła gromkim śmiechem, siadając - a to dobre. Nie znam ? ależ znam, tylko potrzebowałam kilku dodatkowych... nazwijmy to składników. - z tego co zostało, powstała złota kulka, którą włożyła sobie do ust i ja połknęła.
-Noo.-rozmarzył się.-magia jest świetna.-"podpłynął" bliżej chłopaka. Zbyt się rozpędził i prawie w niego uderzył.
-Skoro aż tyle wie to niech mnie zastąpi zobaczymy jak sobie poradzi.-mruknął.-A tak na poważnie to mnie usypia tą swoją gadaniną.
- ojej - powiedziała sarkastycznie - chłopiec się focha ... wyjaśniać? - przewróciła oczyma - a co ? to, że nie powiedziałam istoty mojej natury? a pomogło to by ci w czymś? jakoś wątpię... czemu nic nie mówię? to chyba logiczne chłopcze... to jeden z pierwszy punktów przetrwania osób cię otaczających - westchnęła, wymawiając przy tym zaklęcia - im mniej wiesz, tym lepiej, zwłaszcza w sprawach, które kogoś przerastają lub dla ochrony - powiedziała sucho - i nie ... nie śmieszy mnie twoja troska. Chociaż pewnie i tak to masz w dupie. Możesz iść... ja tu cię nie zatrzymuję... Swoją drogą ... jak już o tym wspomniałeś - wstała - nie oczekuję od ciebie niczego... - odwróciła sie na pięcie, by odejść
-Weź, bo jeszcze bym nie zdał!-krzyknął z uśmiechem zwalając chłopaka i przy okazji fikając koziołka.
Skierowana była w stronę lasu.
- ależ mój drogi ... wcale z ciebie nie drwiłam ... jednakże nigdy nie byłam i nigdy nie zostanę jedną z waszej rasy, choćbym nie wiem jak bym ją udawała. Migdy do końca nie pojmę jakie znaczenia maja wasze uczucia. - cały czas szła - ani to co w sobie one posiadają - po twarzy pociekły pojedyncze łzy - miłego dnia - odwróciła się na moment, by na niego spojrzeć, po tym weszła do lasu.
-A co, masz taką wielką potrzebę żeby wszyscy cię lubili?-oparł się wygodniej na krześle i sprawdził kolejnego ucznia.-Oni cię mają w dupie to ty też ich miej.
[hai hai... wiem to nie od dziś.. tylko, że mi nie pokazuję od kogo co jest... *wzrusza ramionami* taa kocha..]
- "to nie kwestia próbowania..." - mruknęła mu w myślach, gdy przedzierała się w poszukiwaniu zwierzyny, bo głód od wczorajszej nocy zasłania jej myśli, mimo że wchłonięcie serca tego idioty i kapsułka odtrutki od sztyletu pomogła ograniczyć szkody, miała za mało krwi. A to sie mogło źle skończyć ...
Ryu zaczął czytać mangę, a dziewczyna z ciekawości podsunęła się bliżej, cały czas zaglądając mu przez ramię. Nie miała zbytnio ochoty czytać, oglądała tylko obrazki, była po prostu ciekawa, co lubi chłopak.
-Co tam czytasz? - spytała po chwili.
"wiesz.. to raczej się nie uda. Wynik jedynie taki, że wychodzą większe z tego problemy niż to miało być w zamierzeniu..." - westchnęła - "prosiłabym tylko byś nikomu nie rozpowiadał to coś tu widział. Szczerze mówiąc nie przepadam za mym ekhmm..'kształtem'. Możesz mi to obiecać?" - uśmiechnęła się, gdy tylko znalazła właściwy trop nad jeziorkiem przy ruinach.
Dogonił go w mgnieniu oka. Nie podobał mu się ten pomysł. Złapał go za koszulkę i popatrzył na niego zaszklonym wzrokiem.-Nie chcę...-nie chciał żeby chłopak go źle zrozumiał, on po prostu nie lubił takich zakładów.
-Masz ciekawe podejście.-uśmiechnął się. On jak był uczniem rozrabiał żeby go inni lubili. Robił kawały w stylu Weasleyów.
"uważaj bo jeszcze ciebie zjem.." - zachichotała ubawiona, muskając własną magią jego wargi. - "kto wie... i właśnie w tym problem" - skwitowała, dopadłszy jelenia przy wodopoju.
-mhm... - mruknęła - co jeszcze lubisz?... to znaczy... czym się interesujesz? - jakoś wcześniej specjalnie jej to nie ciekawiło, ale jak już była zmuszona siedzieć z nim na jednym drzewie, chciała mieć chociaż o czym pogadać.
"ależ skąd... to był ostatnio nasz główny temat, nie pamiętasz" - oznajmiła radośnie -"uważaj!! nudne siedzenie w klasie !! miłych zajęć" - zamknęła dostęp, racząc sie w końcu posiłkiem.
Pokiwał lekko głową i dogonił chłopaka tym razem spokojniej. Tokio było dla niego obce ale wolał tego nie mówić na głos.
-w to, że lubisz łamać regulamin, to nie wątpię...ale widziałam Cię parę razy na miotle, naprawdę świetnie latasz. Może... nauczysz mnie kiedyś - dodała nieśmiało.
-Nic się nie stało, zużyłeś pełno energii.-odwrócił się do reszty uczniów.-Koniec zajęć! Na następnych jeszcze będziecie trenować!
-Bo ja...-wziął głęboki wdech.-ja się wychowałem w anglii...i nie byłem nigdy w Tokio...-wydukał.
-Tak, czynisz postępy więc będziemy trenować dalej. W końcu jeszcze tyle pytań do zobaczenia.
Uśmiechnęła się ciepło, lecz po chwili spojrzała w dół, gdzie czaił się wilkołak. Kasumi zatkała sobie usta ręką, żeby przypadkiem nie krzyknąć. Zaparła się mocno nogami, lecz mimo tego dalej drżała z przerażenia.
-i co masz zamiar tak siedzieć do rana? - krzyknęła cicho wyraźnie przerażona odtrącając jego rękę.- Jesteś nieodpowiedzialny, naprawdę nie wiesz co się może stać? - schowała twarz w dłonie.
-Jakoś tak...nie miałem okazji...-zarumienił się, to nie było normalne nie być w Tokio.
Kasumi wstała rozglądając się na wszystkie strony. "A jak mu się coś stało..." nie mogła się uwolnić od tej myśli. Chwilę jeszcze stała tak i dreptała w miejscu szukając wzrokiem Ryu.
"smakujesz mi wiesz Ryu" - dała mu 'buziaczka' w policzek na dobry sen, gdy tez w tym czasie sama się na niego udawała do jednego z jej mieszkań w mieście po krwistym posiłku jaki sobie dodatkowo zafundowała.
przerażona jeszcze przez chwilę bezmyślnie gapiła się w dół, a gdy emocje powoli opadły zeszła pokracznie z drzewa.
-baka- ucięła krótko-ale... dziękuję
Shiki wracał z kąpieli kiedy z oddali zauważył jakieś cienie, jeden duży, na pewno jakiegoś ucznia a drugi mały, pewnie jakiegoś zwierzątka.
Wracała późnym wieczorem z dojo w Tokyo, do domu po odespaniu ponad doby, gdy postanowiła wstąpić na niezaplanowaną "inspekcję" jednego z jej prywatnych barów. Słyszała, że niektórzy goście za bardzo naruszali regulamin i tylko ona może go rozwiązać. Pięknie no... a wieczór zapowiadał się tak radosny. Miała być w nim impreza jednego ze stałych bywalców a tu to. 'Kogo ona zatrudniła w tym mieście.' - wzniosła oczy do góry, gdy tylko pojawiła się w drzwiach i zaczęła najpierw łajankę a potem szybki przegląd reszty pilnych rzeczy.
-jeszcze pytasz- spojrzała na niego, uśmiechając się delikatnie. po chwili dodała - to jak, nauczysz mnie latać, proooszę - marudziła ciągnąc go za rękaw koszuli.
-Ale...oni nasz wyleją! Ryu, będziemy mieli kłopoty...a potem posypią się plotki, to będzie piekło.
- szefowo - krzyknął barman - prawie opanowaliśmy "kataklizm". Mam potwierdzić rezerwację ?
- mam nadzieję, że sie to nie powtórzy - warknęła rozgoryczona, wychylając się przez barierkę - powiedz im, że za trunki dziś nie płacą !! I drinka mi zrób !! - dodała - podwójnego.
Ucieszyła się, że kiedyś w końcu nauczy się latać i uśmiechnęła się do niego. Szli tak jeszcze przez chwilę nie odzywając się do siebie. Kasumi przerwała niezręczną ciszę.
-Choć, pobiegniemy do zamku - złapała go za nadgarstek i nie czekając na odpowiedź wybiegła z lasu.
Stanęła koło wyjścia, bo wcześniej go "wyczuła". Szedł jakoś tak ślamazarnie. Popatrzyła na niego baczniej, gdy doszedł w końcu.
- juz nas opuszczasz? - spytała przekrzywiając na bok głowę.
Shiki odskoczył parę kroków.-Ile razy mam ci mówić żebyś pilnował tego psa.-powiedział przez zaciśnięte zęby. No to już był szczyt. Żeby wracając z kąpieli widzieć psa.
- drinki w twoim obecnym stanie ci raczej w tym nie pomogą - ścisnęła mu lekko ramię, gdzie przy tym sie lekko skrzywiło - znowu goniłeś za nim? - westchnęła - chodź ze mną na górę... no chyba że się boisz?! - podniosła brew do góry
Pokiwał niepewnie głową i szybko się spakował do małego plecaka. Ufał chłopakowi.
rzuciła u przepraszające spojrzenie i poczłapała do swojej kabiny ze szczoteczką w ręku. Na kolanach szorowała właśnie wnętrze toalety zatykając jednocześnie drugą ręką nos.
- a cóż ten biedak ci zrobił tym razem - uśmiechnęła się, wchodząc po schodach na piętro a potem do biura. Otworzyła drzwi przepuszczając go pierwszego. Potem zamknęła drzwi i poprosiła by usiadł - boli? - spytała, gdy się skrzywił, przy siadaniu.
-Nie przyprowadza go do mnie-odparł.-Smycz kup pieskowi.-dodał.
-Dobrze.-odparł.-em..będzie tam twój dziadek?-spytał z lekkim drżeniem w głosie.
- Być moze i tak właśnie było. Wygląda to paskudnie - zauważyła - zrobić coś z tym? - spytała w końcu
-Ryu-kun... - zaczęła nieśmiało - przepraszam, to moja wina...- ucięła, nie wiedząc co ma powiedzieć.
- a dasz mi buzi? - zażartowała - przesuń się ... - przykazała - nieźle oberwałeś skoro jest tak głęboko.. - skwitowała.
-możliwe, ale... jakbym nie wpadła na głupi pomysł z tym spacerem, to nie byłoby nas tutaj - westchnęła i zaczęła nucić coś pod nosem dla uspokojenia.
-raczej nie będę tego komentować - odpowiedziała - będzie troszkę bolało - przytrzymała go jedna ręka by sie nie wyrywał oraz wysunęła paznokcie i wsadziła je jak najdelikatniej sie dało do rany, manipulując tak, by pocisk wyjąć jednym rucham.
- wiesz... - ukradkiem zlizała krew z palców - nie wiem, w czym tu widzisz zadowolenie z faktu popełnienia zabójstwa. - zauważyła z lekkim przytykiem
- niestety - skwitowała krótko, przykładając dłoń do rany by ja zaleczyć - ah ten nasz mały rozbójnik, pstryknęła mu nos, gdy go usadziła przed sobą i zasklepić ranę przy barku
Wywróciła oczami i przeszła do następnej kabiny na przeciwko Ryu. Robili swoje nie odzywając się do siebie. W końcu Kasumi już całkiem opadła z sił
-Nie mam siły - marudziła, siadając na chwilę pod ścianą
-Um..to fajnie-uśmiechnął się.-Jak to jest mieszkać samemu?-spytał po chwili ciszy.
-Nie wnikam.-odparł.-bylebyś tylko zakładał jej smycz.-był zbyt zmęczony na kłótnię.
[wybacz, że nie odpisałam, ale wena mnie już opuściła. głowę mi zaprząta jutrzejszy wyjazd, zastanawiam się cały czas, czego zapomniałam spakować :D chciałam się pożegnać, wracam samym końcem sierpnia, a Tobie życzę szalonych wakacji :)]
- no patrz!? to sie z lekka pomyliłam - puściła mu oko. Usłyszeli pukanie do drzwi - wejść !!
- szefowo!! przyszła ta osoba, która z rana zrobiła sajgon ...
- po co? by mnie bardziej wkurzyć?
- yyy... raczej nie..
Westchnęła.
- zadzwoniliście już do tutejszej sfory?
- owszem...
- doskonale. Niech zmiennokształtny poczeka obok. Zaraz tam zajrzę
Kiwnął tylko głowa i wyszedł.
- z kim to ja muszę pracować - mruknęła nie dowierzając na tępotę co niektórych. - zostań tu Ryu ... - powiedziała jeszcze podchodząc do drzwi - nie zajmie długo a jeśli chcesz drinka to zajrzyj do barku pod oknem. Niektóre to trutki więc uważaj - powiedziała złośliwie - po etykietce będziesz wiedział - wygięła usta szerzej i wyszła.
-A...ale...-zmieszał się.-Bo..bo ja się trochę boję...-w sumie bardzo się bał. Ale wolał tego nie mówić na głos.
Wyszorowali jeszcze po trzy sedesy i w końcu skończyli
-No w końcu - westchnęła Kasumi wyrzucając szczoteczkę do śmietnika - mam po dziurki w nosie tej całej Aiko. Co sobie myśl że kim ona jest - nadąsała się.
-Nie lubię psów.-odparł patrząc na pieska nieufnie.
-Ale...nie zostawisz mnie nigdzie samego, prawda?-upewnił się.
[ ah gomen... bardzo lubię twoja kartę skoro daje nie te komentarzyki ^^]
Spotkanie trochę się przedłużyło, zanim wróciła do biura. Wchodząc zauważyła śpiącego chłopaka przy swoim biurku. Westchnęła podchodząc bliżej i przenosząc go na sofę. Sprawdziła jeszcze raz ranę zanim polała nią kroplami wody księżycowej.
-Wyśpij się lepiej bo jutro trening.-wyminął chłopaka szerokim łukiem i poszedł do gabinetu.
-Dziękuję...-szepnął. Odwrócił głowę i zaczął podziwiać krajobraz za oknem.
Pokiwał energicznie głową i po chwili spuścił wzrok.-Nie przeszkadza mi to...znaczy się wygląd twojego pokoju.
[ jej .. skąd to wiesz? ^^ btw. jakieś plany wakacyjne?]
Uśmiechnęła się tylko siadając za biurkiem.
- ah ta dzisiejsza młodzież .. - mruknęła sennie, opierając ramiona na blacie i kładąc głowę - jak mi się nic nie chce...
Patrzył na chłopaka czujnym wzrokiem i poczekał aż zje. Potem nakazał wszystkim trenować a sam usiadł naprzeciwko chłopaka.-Zaczynamy.-oznajmił bez zbędnych wstępów.
[ aha ... to fajnie ;)]
- w barku - mruknęła przez sen - filetowa buteleczka - przesunęła głowę głębiej na ręce
-O ile będziesz koło mnie...nie będę się aż tak martwił...-odparł.
-jasne, ale trzeba wymyślić coś lepszego niż podrzucenie jej gigantojęzycznego toffi... to był kiepski pomysł
-Nie wchodź w te wspomnienia.-powiedział groźnie zapominając że jest w klasie pełnej uczniów.-Co cie tam tak interesowało że zaglądnąłeś tam tyle razy?-spytał przez zaciśnięte zęby. Puścił chłopaka i ciężko opadł na krzesło.
Prześlij komentarz