poniedziałek, 24 września 2012

Welcome to my life

- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat. 
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem. 
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się. 
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała. 
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.

Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny. 
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał. 
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć. 

Imię i nazwisko: Ryu Amakusa
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)



A couple of links to my world:



[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]

2 918 komentarzy:

«Najstarsze   ‹Starsze   1401 – 1600 z 2918   Nowsze›   Najnowsze»
Shiki pisze...

[ale ja jestem pewna że odpisuję...ale możemy tak zrobić może będzie łatwiej...]

-Więzień? Skoro tak uważasz. Pilnuję tylko żebyś nie szukał tego czego nie powinieneś, a przy okazji sam sobie czytam.-wzruszył ramionami wracając do przerwanej lektury.

SoEun Kim pisze...

- Uwierz, że kiedy powód, dla którego z nimi jestem zniknie z mojego życia to nie będzie mnie szczególnie obchodziło co ze mną zrobią. - pokręciła głową - I nikogo nie pytałam w tej kwestii o pozwolenie? Dołączyłam, bo tego chciałam i bo tak postanowiłam. Wołami by mnie tego nie odciągnięto nawet gdyby ktokolwiek próbował. - ucięła dyskusję na ten temat jednym ruchem ręki i przewróciła następnych kilka kartek przepisując już ostatni interesujący ją fragment tej księgi.

Shiki pisze...

-Wszystko to dobrze.-poszedł do działu i odłożył księgę na miejsce.-Wrócę potem ją dokończyć.-uprzedził bibliotekarkę.

SoEun Kim pisze...

- Wcale nie chciałam się od nikogo uzależniać, okej? To się po prostu stało! - warknęła na niego - Nie prosiłam się o to. Walczyłam z tym! Zapierałam się rękami i nogami! Ale to nic nie dało. - zamknęła książkę z impetem i z miną godną rasowego mordercy poszła ją odłożyć na miejsce a potem klnąc pod nosem na czym świat stoi skierowała się do wyjścia z biblioteki wciskając przy okazji zapisany przed chwilą kawałek pergaminu do kieszeni.

SoEun Kim pisze...

[e? że jak? o_O"]

Obróciła się na pięcie stając twarzą do niego i prawie stykając się z nim nosem.
- To co robię z moim życiem prywatnym nie powinno obchodzić nikogo, oprócz mnie. - syknęła - A miłość nie jest głupia. Jak się zakochasz, to wtedy pogadamy. - sapnęła oburzona podejmując przerwany marsz do wyjścia.

SoEun Kim pisze...

[jezu ona by mogła przestać tyle dzieci na prawo i lewo robić... zaraz się okaże, że cały Sakuran to moje rodzeństwo ._.]

- No przepraszam cię bardzo, że nie jestem idealna i popełniam błędy jak każdy człowiek! - wrzasnęła prawie się zapowietrzając. Naprawdę była zła. Jak on w ogóle śmie jej wyrzucać takie rzeczy? Niech się lepiej sobą zajmie! W końcu udało jej się wyjść na korytarz. Przeszła przez niego kierując się do lochów a można by ją przy tym przyrównać do chmury gradowej. Wszyscy uczniowie dla własnego bezpieczeństwa woleli od razu schodzić jej z drogi. Powszechnie było wiadomo, że wściekła pani prefekt równa się okropny szlaban za najmniejsze choćby przewinienie.

SoEun Kim pisze...

[uf xD]

- Zejdź. Ze. Mnie. - wycedziła przez zaciśnięte zęby - Nie muszę ci się spowiadać. Tak zadecydowałam i teraz tylko i wyłącznie ja będę ponosiła tego konsekwencje! Więc nie rozumiem o co się tak burzysz! - zacisnęła dłonie w pięści wędrując chłodnym korytarzem w lochach aż do jednego z posągów. Uruchomiła mechanizm krótkim hasłem i weszła do nowo otwartego pomieszczenia zapalając machnięciem różdżki świece w nim.

SoEun Kim pisze...

- To nie myśl o tym. Mało masz problemów? Lepiej nimi się zajmij. To wszystko są moje decyzje i ich nie zmienisz więc po prostu się z tym pogódź i przejdź nad tym do porządku dziennego! - rzuciła mordercze spojrzenie w jego kierunku wyciągając przy okazji z szafki kociołek i potrzebne składniki.

SoEun Kim pisze...

- Tak właśnie. - ucięła czując, że jeśli jeszcze przez chwilę będą ciągnąć ten temat to potraktuje go jakimś niewybrednym zaklęciem i zrobi to z najwyższą przyjemnością. Żeby się uspokoić zaczęła sobie psioczyć pod nosem wyciągając pergamin z przepisanymi z zakazanej księgi akapitami i skupiając się na przygotowaniu eliksiru.

SoEun Kim pisze...

- Żadnego. Za swój wybór będę prawdopodobnie płacić do końca życia i to wystarczy. - fuknęła dosypując do parującego wywaru kilka ziół. Westchnęła ciężko. - To nie tylko dla Tomohisy. Byłam to winna bóstwu tego rodu. Tsukiyomi mnie uratował. - wyznała niechętnie - Zwrócił mi życie.

SoEun Kim pisze...

- Tsukiyomi nie wymagał ode mnie, żebym do niego dołączyła za to co dla mnie zrobił. Podjęłam taką decyzję sama z siebie chcąc mu się odwdzięczyć. Więc nie sądzę, żeby akurat on ograniczał moją wolność. - wyjaśniła cicho - Zostałam wampirzycą. Z fizycznego punktu widzenia byłam martwa. Moje ciało kompletnie przestało się zmieniać. To dzięki jego pomocy pradawna czarownica odwróciła ten proces i zwróciła mi życie. Zwróciła bijące serce, słabe ciało i śmiertelność. Ale tego właśnie chciałam. - uśmiechnęła się krzywo wlewając do wywaru trzy krople jakiejś dziwnie wyglądającej mazi - A propos bycia w Yakuzie... Dlaczego nie pójdziesz prawić morałów Mekare? Albo Tomohisie? Oni zdaje się też mają całkiem sporo do czynienia z tą organizacją a do nich jakoś o to nie fuczysz.

SoEun Kim pisze...

- No to zdaje się, że ma nawet dwa defekty, bo lubi też mnie. A to też ci chyba nie w smak. - zerknęła na niego przelotnie dosypując ostatnich składników i sprawiając tym samym, że zielony kłąb pary buchnął w powietrze niosąc za sobą dość nieprzyjemny zapach. Kyoko opadła na krzesło pozostawiając eliksir, aby dojrzał na co potrzebował pełne pół godziny.

SoEun Kim pisze...

- Cóż za urocza filozofia. - wywróciła oczami nie chcąc się już z nim dzisiaj kłócić. Dość, że wcześniej omal nie popełniła na nim mordu. Kolejny raz się nie da sprowokować. Tego by było za wiele.

SoEun Kim pisze...

Jego słowa skwitowała jedynie skinieniem głowy. Może i była zaślepiona miłością, ale przynajmniej miała jakiś cel w życiu i tego się trzymała. Kiedy upłynęło pół godziny przelała niewielką część eliksiru o kolorze brudnej zieleni do fiolki a resztę do niewielkiego słoiczka. Wyczyściła kociołek machnięciem różdżki zabierając się za kolejny eliksir. W końcu miała ich do zrobienia łącznie trzy.

SoEun Kim pisze...

[yyyyy tak. raczej tak xD więc nie przejmuj się ^^"]

Z drugim eliksirem zeszło dużo dłużej, ponieważ czas jaki musiał się odstać to równo dwie godziny. Nie mniej jednak i zrobienie tego poszło gładko. Podobnie jak wcześniej przelała część niebieskiej mazi do fiolki a resztę do słoiczka. Wyczyściła kociołek i zabrała się za ostatni eliksir. Zdecydowanie najtrudniejszy w przygotowaniu. Wymagał idealnej precyzji. Żadnego składnika nie można było dodać choćby o sekundę za późno inaczej wszystko mógł szlag trafić.

Shiki pisze...

Shin

-Hmmm...-przyjrzał się gwieździe.-Ona...mówi że świecisz bardzo mocno...i ze mimo jakichkolwiek przeszkód zawsze będziesz świecił najmocniej na nocnym niebie.

Ryu

-Hmmm?-odwrócił się wyraźnie zmęczony dniem. Wszystkim klasom musiał tłumaczyć zajście z korytarza a potem jakiś uczeń-detektyw zasugerował że jest bardzo blisko z Shinem bo chłopak wiecznie przesiaduje u niego w gabinecie.-I jest za co...wiesz przez jakie męczące piekło dzisiaj przeszedłem?

SoEun Kim pisze...

[hahahahhaha miło xD]

Uśmiechnęła się krzywo słysząc to pytanie.
- Jestem córką Selene i ziemskiego mężczyzny, co czyniło mnie i wampirzycą i człowiekiem. - odparła niechętnie. Ten temat stanowczo nie należał do jej ulubionych, ale nie widziała powodu, dla którego miałaby to przed nim ukrywać. - Selene zapieczętowała po moim urodzeniu moją wampirzą naturę. Aby ją uwolnić musiałam złamać siedem pieczęci, z których tak naprawdę tylko ta ostatnia determinowała czy jestem wampirem czy człowiekiem. Reszta budziła tylko kolejno moje nadnaturalne moce. Złamałam sześć i ten stan utrzymywał się dość długo. Nigdy nie miałam zamiaru zostawać prawdziwą wampirzycą, ale byłam nie dość ostrożna i ostatnia pieczęć zaczęła łamać się sama. - wyjaśniła mieszając bez przerwy w kociołku - Tak zostałam prawdziwą wampirzycą. Piękną, młodą i silną.

Shiki pisze...

Shin

-Hmmmm....tego nie wiedziałem.-ucałował go w czółko.-I z kotami...na to wychodzi nie?-roześmiał się.

Ryu

-Widzisz a jednak biorą. Ten jeden rok musi to pozostać w sekrecie.-dodał.

SoEun Kim pisze...

- Czaru wampirzego nigdy nie było. Od samego początku, odkąd się tylko o tym dowiedziałam nie chciałam być wampirem. Jednak pierwsza z pieczęci zaczęła się łamać. Musiałam trenować, żeby poradzić sobie z nagle otrzymaną mocą. Wiesz... Nie chciałam, żeby któregoś pięknego dnia, kiedy się porządnie wkurzę cały Sakuran zamienił się w bryłę lodową. - wyjaśniła kiwając głową - Ale w miarę jak uczyłam się panować nad jedną mocą, pojawiały się kolejne w skutek pękania następnych pieczęci. Ostatnią naprawdę chciałam zachować w całości. Ale nawet nie wiedziałam, kiedy zaczęła się łamać. Dopiero Selene mi to uświadomiła. Ale wtedy było już za późno, żeby coś na to poradzić. - westchnęła ciężko - To mnie przybiło. Bo raz, że sama nigdy nie chciałam podzielić losu matki jako wampirzyca, a dwa potem rzeczywiście pokłóciłam się o to z Tomohisą. - dosypała kolejnych składników do eliksiru i mrucząc jakąś magiczną formułkę wykonała nad nim kilka machnięć różdżką.

Shiki pisze...

Shin

-Piękne...-powiedział patrząc przez lunetę. Odsunął się od niej i pocałował chłopaka.-Ale nie tak jak ty.-zamruczał kiedy się od niego odkleił.

Ryu

-Dobra...wierzę ci...nie krzycz bo znowu zbierze się grupka gapiów.-mruknął nerwowo się rozglądając.

wilczyca pisze...

[biedna... *poklepuje współczująco* no problem ;*]

Ryu:
Uśmiechnęła się szerzej
- to był komplement mój drogi "synusiu" - zachichotała złośliwie, słysząc jego galopujące myśli - umarła ..tak jak jej ojciec. Wiesz co się staje z tymi co jakimś "cudem" wracają z piekła? Wyglądają jak ludzi i tak się zachowują, ale nie są nimi w 100%. Są martwi. Życie w piekle odciskuję na nich piętno do końca własnego bytowania, ale to temat zamknięty - popatrzyła kategorycznie i podeszłą do łóżka - powinieneś się przespać. Gwarantuję ci, ze dzisiejszej nocy się wyśpisz za wszystkie czasy. Przez jakiś czas moja krew będzie krążyć w twoich żyłach - przyłożyła mu rękę do czoła - jesteś taki piękny.. - szepnęła pod nosem, nie dostrzegając jego spojrzenia popatrzyła na kroplówkę, która się właśnie skończyła. - No to możemy ja zdjąć - oznajmiła radośnie i z przesadną troska wystawiła teatrzyk jak za to się zabrać.

Shin:
Zaśmiała się pod nosem
- toż żartowałam Shin no - zrobiła skruszoną minę - a pij ile wlezie. Czy ja ci bronię? wyrażam się tylko troską o zdrowie mojego "wnusia" - pokazała język - powiedz ... i jak było? podobało mu sie?

SoEun Kim pisze...

Spojrzała na niego pobłażliwie. Sam fakt, że zadał takie pytanie świadczył o tym, jak niewiele wie o Selene.
- Ona może i jest moją matką, ale przede wszystkim najważniejsze są dla niej sprawy rodowe. A nie wszystkim było w smak, że tak usilnie chcę powrócić do bycia człowiekiem. Ona chciała, żebym zaakceptowała to co już się stało i tyle. Miałam się podporządkować. Ale chyba udzielił mi się jej charakter, bo ani myślałam tego zrobić. Wizytę u wiedźmy przypłaciłam sądem mimo, że już byłam człowiekiem. Ale to właśnie nie wszystkim się podobało. Ostatecznie zostałam skazana na wygnanie. Odebrano mi wszystkie moce i wymazano pamięć z okresu, kiedy byłam wampirem jak i z tego wcześniej, kiedy dowiedziałam się dopiero, że mogę nim zostać. - skończyła mieszać eliksir zostawiając go, aby dojrzał i obróciła się w stronę Ryu patrząc na niego nieobecnym wzrokiem - Nie wiedziałam też, że Selene jest moją matką. To wspomnienie również mi odebrano. To znaczy... Właściwie nie tyle je usunięto, co zepchnięto w najdalszy kąt mojej podświadomości. Ale dręczyło mnie cały czas dziwne uczucie, że o czymś nie wiem i sama dociekłam prawdy. Poddałam się legilimencji. Dzięki Shikiemu znalazłam kogoś kto doskonale się na tym znał. I to właśnie ta osoba pomogła mi wydobyć te wspomnienia na światło dzienne.

Shiki pisze...

Shin

-nie są.-burknął obejmując chłopaka.-lubię...one, oświetlają noc. Są niesamowite.

Ryu

-Zły dzień? Chcesz mi o tym opowiedzieć czy wolisz nie?-spytał unosząc brwi i kierując się na błonie.

wilczyca pisze...

[spoko xD przy Ryu mi wyszło jak miłosne wyzwanie xD]

Ryu:
Przerwała na chwilę pantominę.
- wiesz.. rzadko kto lata za mną tasakiem po całej kuchni - przypomniała - no i ten ... ekhmm.. a czy powód jakiś musi być? - zapytała mając szczera nadzieję, że w końcu odpuści i popatrzyła w jego oczy. - późno już.. - zauważyła - musisz odpocząć... - zalśniły jej oczka, gdy tak wlepiała je w jego "Śpij..." - wymruczała w umyśle.

Shin:
- Ten typ tak ma .. Shiki jak to on zawsze ma jakieś ale.. - pokiwała głową zdegustowana - no właśnie: czemuż jeszcze z nim jesteś co? - zapytała - to prawie wygląda na "odsuwanie" się ...

SoEun Kim pisze...

- Troszczy! Hah. No, no. Na swój pokrętny sposób pewnie tak. Tak czy siak, kiedy jej potrzebowałam nie było jej. Nigdy jej tego nie wybaczę. - mruknęła pod nosem - Och. No skoro już się oferujesz do zwierzeń to może dowiem się w końcu dlaczego chcesz zabić swojego dziadka? - uniosła jedną brew.

SoEun Kim pisze...

- W takim razie oświeć mnie o Wielki co sobie na ten temat myśli moja matka? - spojrzała na niego szyderczo nie spodziewając się tak naprawdę usłyszeć żadnych większych rewelacji - Och. To rzeczywiście nieprzyjemna perspektywa. Współczuję takiej rodzinki. - posłała mu szczerze współczujący uśmiech.

SoEun Kim pisze...

- Akurat tego, że z nią nie rozmawiam sama jest sobie winna. Niech mi się nie dziwi po tym wszystkim co się stało. Zresztą tak jest chyba nawet lepiej. Przynajmniej nie ma kłótni i żadna z nas się nie musi użerać z uporem tej drugiej. - wzruszyła obojętnie ramionami - Hm. Może chciałbyś mieć nową? Wiesz... Zawsze chciałam mieć młodszego brata. - nachyliła się w jego kierunku i pstryknęła go w nos - A jestem pewna, że rodzice nie mieliby nic przeciwko przygarnięciu cię. - pokiwała głową.

wilczyca pisze...

[taa .... wiem o tym xD]

Ryu:
Zaśmiała sie jeszcze w umyśle:
- miłych snów... śliczny. - odparła dając mu całuska w czółko - wiem, ale czasem to pomogą.... - dodała do ucha. Gdy sie podniosła ten już spał. Popatrzyła bez wyrazu już na jego unosząca się klatkę piersiową. Westchnęła ciężko - powiedzenie tego wszystkiego było trudne. Wstała z miejsca i przeniosła go do drugiego pokoju na większe łóżko. Przykryła go kołdrą by nie zmarzł a sama poszła na łowy a w głowie już jej się ćmiło z głodu.

Shin:
Pokiwała głowa ze zrozumieniem.
- zabujałeś się na amen ho ho - zauważyła cicho - może tylko to, że boi się ciebie utracić w jakiś dziwny i pokrętny sposób. - zamyśliła się - Shiki i romans? nie raczej nie...

SoEun Kim pisze...

- Moja rodzina nie należy do Yakuzy. Są za cesarzem Akihito. A sama Yakuza nie miesza się do mojej rodziny, bo moi rodzice są dość znani. Ciężko byłoby wyjaśnić ich tajemnicze zniknięcie. No i jeden z synów szefa wyraźnie coś do mnie ma więc też dlatego trzymają się z dala. - przeczesała palcami włosy odwracając się do wywaru, który należycie się już odstał. Przelała czerwony płyn do malutkiej fiolki i resztę do słoiczka. - Gotowe.

Shiki pisze...

Shin

-Dobrze...postaram się kochanie...coś wymyślę obiecuję.-poczochrał mu włosy.-specjalnie dla ciebie.

Ryu

-Dobrze, obiecuję się nie śmiać-przysiągł siadając pod swoim ulubionym drzewem.

SoEun Kim pisze...

- Nie mogłam być w Okamishi. Ten dom zwyczajnie nie byłby w stanie pomieścić równocześnie mojego i Tomohisy ego. - stwierdziła w nagłym przypływie humoru i nawet uśmiechnęła się lekko. Podała mu trzy fiolki. - Okej. Niebieski odzwierciedla duszę, zielony umysł a czerwony ciało. Pamiętaj, że jeśli chcesz zażyć je wszystkie to musisz to zrobić dokładnie w takiej kolejności w jakiej przed chwilą je wymieniłam.

wilczyca pisze...

[hehe można to i tak nazwać xD]

Ryu:
Wróciła po jakieś godzinie, powkurzała się parę razy na nieudolnych pracowników. Wydała kilka zaleceń i wróciła do gabinetu sprawdzić czy wszystko okey. Uśmiechnęła sie lekko, gdy tak patrzyła na uśpiona twarz chłopaka. Po chwili znowu zachciało jej sie płakać i żeby nie zakłócać spokoju, wyszła do łazienki.

Shin:
- a tego nie wiem , a nuż porwą ciebie kosmici i co to będzie? - wybuchnęła śmiechem - nie leci? a skąd wiesz? hę... Duch cię kocha no, ale nie umie ci tego powiedzieć.

SoEun Kim pisze...

- Skutków ubocznych nie jest przewidzieć nikt, nawet autorzy tych eliksirów nie potrafili ich sprecyzować. Przetestowano je jednak na tyle, żeby wiedzieć, że jeśli nie będą nadużywane nic złego nie powinno się stać. Cały sęk tkwi w tym, żeby zażywać je odpowiednio. Pomieszanie kolejności może skutkować nawet śmiercią. - pouczyła - No i pamiętaj, że one nie czynią cię nieśmiertelnym. Tylko wzmacniają. Jak bardzo... Poczujesz dopiero na sobie. Na każdego działają inaczej no i nie da się obiektywnie ocenić wzrostu wytrzymałości. Poza tym ich działanie jest czasowe. W tym wypadku też wszystko zależy od osoby. Najkrótsze działanie jakie zanotowano to pół godziny, najdłuższe dwie godziny. Więc cokolwiek będziesz robił pamiętaj, że musisz się zmieścić w tym przedziale.

SoEun Kim pisze...

- Dziękuję Słonko, ale naprawdę obejdę się bez twoich rad. - uniosła rękę - Jak będziesz chciał tego więcej to przyjdź. - dodała mówiąc już oczywiście o eliksirach - I błagam cię, nie próbuj ich robić na własną rękę. Nie tylko złe ich spożycie może prowadzić do śmierci. Wystarczy, że na etapie warzenia coś pokręcisz i już same opary mogą cię zabić.

wilczyca pisze...

[yy cofnij i wróć .. pomału i powoli xD wiec jeszcze raz zacznij xD i rzeczywiście zwolnij bo się gubisz no ]

Ryu:
Popatrzyła nie niego trochę nieobecnym wzrokiem i wybuchnęła tylko rzewniejszymi łzami.
- to boli wiesz... - wymamrotała tylko.

Shin:
- poważnie? nie wiedziałam - uśmiechnęła się szeroko - nie wiedziałam .. a tak na poważnie?! Nigdy nie myślałeś o związku z płcią przeciwna?

SoEun Kim pisze...

Zbyła milczeniem uwagę o radach skupiając się na drugiej części jego wypowiedzi.
- Nie wątpię w twoje umiejętności Ryu, ale po prostu czuję się za ciebie odpowiedzialna, skoro to ja pokazałam ci jak je przyrządzać. Dlatego nie rób głupstw i nie warz ich na własną rękę. Mam dalej po pełnym słoiczku każdego z nich więc ci je dam, jeśli zajdzie taka potrzeba. - spojrzała na niego z czymś na wzór troski w oczach.

wilczyca pisze...

[ hmm plan nawet dobry ale ..ty naprawdę tak chcesz? potem możesz tego żałować... btw. Selka ma załamanie nerwowe]

Ryu:
Sama nie wiedziała jak i co ma powiedzieć, więc tylko tuliła się.
- żadne z was nie ma prawdziwego pojęcia jak to jest stać na czele i patrzeć na wszystkie brudy własnej rodziny. Mogę mieć doradców i radę, ale to ja murze wydawać ostateczne wyroki, chociażby nie wiem ja kto bolała i ile może wyrządzić niepotrzebnych szkód tym, których one dotyczą..

Shin:
- no serio serio - znacząco przytaknęła - a dlaczego jeśli można spytać? - podniosła brew do góry.

SoEun Kim pisze...

- Wypadałoby jego zapytać. - mruknęła za nim. Schowała eliksiry do szafki i wyszła z pomieszczenia zamykając za sobą przejście. Od razu udała się do dormitorium. Pora była już dość późna. Z eliksirami zeszło naprawdę długo. Kiedy weszła do pokoju od razu przebrała się w piżamę i ułożyła do łóżka. Na szczęście jej własne myśli tym razem nie próbowały jej zamordować i zasnęła niemalże od razu po przyłożeniu głowy do poduszki.

wilczyca pisze...

[ podam ci przykład naszej Kyo. to ci może coś powiedzieć xD hmm.. czasem i próbuję ale nie jest to takie łatwe zadanie xD kto ma chusteczki? *rozgląda się wokoło*]

Ryu:
- nawet gdy dorośniesz i tak tego nie pojmiesz w pełnym zakresie tego słowo, bo by to pojąć trzeba być tym jestem. Pani Chmary... - mruknęła - tytuł, który niby ładnie brzmi, ale gówno z tego masz. położyła głowę na jego kolanach i wciągnęła jego zapach na odprężenie - to co mówisz jest teoretycznie do przyjęcia tylko w ludzkim świecie - a nie w wampirzym..

Shin
Zrobiła pocieszna minę na to stwierdzenie
- no wiesz ty... a ja to ładna nie jestem? - zapytała drocząc się z nim - niestety ..pamiętam. Kochana mamuśka no nie powiem ..

wilczyca pisze...

[ ehh... teraz już wiesz czemu na razie nie rozmawiają ?! dziewczyna patrzy na wszystko przez różowe okulary btw, właściwie to i jego się o to pytałam xD]

Ryu:
Odchyliła głowę trochę do tyłu
- gdyby to było takie proste to bym już to zrobiła milenia temu ... - pokręciła głowę - świat nie jest prosty. Jakby był to byśmy żyli w jakieś utopi. Nie było by wojen, nie ginęli by ludzie bezsensowną śmiercią. Jesteśmy tym czym niektórych z nas dała natura. O wiele łatwiej być zwyczajnym wampirem i nie musieć się o nic martwić. Czemu tak jest? Bo tym się zajmują zwierzchnicy .. Oczywiście nie jest nikomu na rękę być pod czyimś rozkazem, ale takie życie jest łatwiejsze..

Shin:
- ojej Dzięki wielkie za komplement "wnusiu" Jakbyś tylko chciał podbiłbyś rzesze wiernych fanek w grupie emeryckiej - zachichotała.

wilczyca pisze...

[ ehh, że bardziej traktuję ją jako siostrę niż jako dziewczynę xD btw. mówiłam, że Tomo. jest demonem? o.O]

Ryu:
- owszem bo pochodzi większości z mojej krwi - oznajmiła wyjaśniając - jeśli była by stworzonym wampirem to i owszem proces można było by odwrócić za odpowiednią cenę. Wampiry czystej krwi nie mogą zostać człowiek z rożnych przyczyn i efektów z tych przyczyn. Podać ci mały przykład z natury? Słonia i mrówkę nie? to tak jakby ta mała mróweczka nagle postanowiła być słoniem i na odwrót. - opasała ramionami jego pas "burczy ci w brzuchu" - zauważyła w myślach. - nie mogę zostać człowiekiem bo nigdy nim nie byłam i nie będę, choćbym nie wiem jak przekonująco miała grać tę rolę. W piekle objawia się moja demoniczna dosyć kapryśna natura, natomiast jak schodzę na ziemię pieczętuje tę część by nie robić zamieszania na ziemi jako wampir. Ja nigdy nie stała bym się człowiekiem.

Shin:
[a tu mnie powaliłaś wiesz xD]

- no wiesz ty - pokiwała palcem - i oj ..piwo się skończyło i winko - zauważyła - skoczysz po więcej? No i co chcesz od skarpetek .. przecież uszyłeś mi sweter - zauważyła.

wilczyca pisze...

[spoko ;* oyasumi xD]
[nie ma to jak szalona szkoła nie xD no to teraz już wiesz ;E]

Ryu:
- witaj w moim świecie - na twarzy przemknął jej lodowaty uśmiech - no co ty ..ładnie wyglądasz w tej koszulce..tak apetycznie .. Ktoś tu jest chyba baardzo głodny. - wymruczała głośno, rozchylając jego koszulkę, by wetknąć nos głębiej i liznęła w naga skórę, chichocząc przy tym. - a właśnie - trochę się już uspokoiła - co ty teraz zamierzasz zrobić z tym fantem? - zapytała jednocześnie przesyłając przekaz jednemu ze swoich ludzi, by zajrzał do domu chłopaka po czyste ciuchy i miał przy tym baczenie na okolicę.

Shin:
[źle z nami...]
- co za różnica. tylko sie nie potknij przypadkiem - uśmiała się widząc jego spojrzenie - szkoda w sumie - powiedziała z powagą.

SoEun Kim pisze...

Zmieniła się w człowieka krzyżując od razu ręce pod biustem i wywracając oczami.
- No daj spokój. Przecież ci nie dam szlabanu za wywrócenie mioteł. - pokręciła głową z niedowierzaniem. Naprawdę aż tak nisko ją cenił? - Wystarczy, że je poukładasz i wszyscy będą szczęśliwi.

wilczyca pisze...

[btw. to zależy czymże ona by jeszcze była.. jako wampira ma tylko brata .. ]

Ryu:
- mój biedaku.. mogę ci pizze zamówi wiesz - ehh nie mówię o tym - westchnęła - sam wyglądasz apetycznie - zachichotała wyciągając głowę znad jego koszulki - z moją krwią będzie ci łatwiej.. - popatrzyła przeciągłe na jego twarz - co zrobisz jak pójdzie coś nie tak - podniosła głowę i sama zmieniła pozycje siadając na jego kolanach i przyciskając biodrami je by je wyprostował - jeśli to cię pocieszy mogę być tam z tobą. Zmienię się w muchę lub coś w tym guście i zaplącze ci się we włosach. Niezła pluskwa czyż nie? - musnęła policzek. - moi ludzie obserwują wasze mieszkania - poinformowała - nic się nie dzieje w ich obrębie ale to tylko martwa cisza. ...

Shin:
[weź ty mnie nie wkurzaj z tą książką xD]

- nie wiem czy do końca mogę to tak nazwać, ale i owszem czasem uprawiam seks z kobietami. Typowy seks bez przygód ..no chyba, że chodzi o jakiś rytuał.

wilczyca pisze...

[ewentualnie mogła też pochodzisz w jakimś stopniu od demona bla bla bla ... ^^ ]

Ryu:
- to będzie idealnie ... z czym lubisz? - zapytała - ależ jesteś ...kusisz mnie wiesz, czasem nie umiem się wręcz oprzeć - poprawiła opadające włoski - widziałeś się już w lustrze? - zamyśliła się lekko - zdejmij tę koszulkę.. proszę... - zamrugała parę razy. Patrzyła na niego bez słowa - nie masz odpowiedniego punktu zaczepnego - zauważyła po chwili - ale mogę ci w tym pomóc - uśmiechnęła się drapieżniej i zastanowiła się nad pytaniami - nie będzie mu teraz tak łatwo.. podejrzewam że nawet i Shikiemu - pozwoliła sobie na uśmieszek - wiesz chowanie głowy w piasek to raczej do ciebie nie podobne w tej chwili - przypomniała mu - jak tam idzie z odpornością na trucizny?

Shin
[weź ty ..wszyscy się ze mnie podśmiewali gdyż o ironio sama mieszkam na Wzgórzu Wolności - tak to w sumie nie to samo ale zawsze skojarzenia są xD]

- nie mój drogi .. chodzi bardziej o jakieś święto, w którym każdy dobrze się bawi. - próbowała to przetłumaczyć, bo jak miała powiedzieć że chodzi o zbiorowe orgie [xD] - a inna stroną: jak ci idzie mój portret?

wilczyca pisze...

[taa ale ja nadal nie wiem jak ty chcesz to połączyć moja droga xD]

Ryu:
- da sie załatwić - wyszczerzyła zęby. Przesłała barmance odpowiednie polecenie. - proszę ... potem ci doniosą jakieś ciuchy - dodała mrugając - zrób to dla "mamusi"... no chyba że wolisz "siostruni" - przewróciła oczy - oczywiście - powiedziała chłodniej - czy wiesz w ogóle co daje nasza krew? Nie mówię tu rzecz jasna o nieśmiertelności - dodała po na myślę - ani oczywiście o zamianie. - zamilkła wpatrując się w oczy - to dobrze więc..ale z cyjankiem to bym jeszcze zaczekała.

Shin:
[

- jest bardzo miło i uroczo słodko - zaoponowała - a kiedy zobaczę ostateczny wynik? - napiła sie tym razem z butelki.

wilczyca pisze...

[o mamusiu ... a ja mam wiedzieć xD]

Ryu:
Popatrzyła tęsknie, niemal go rozbierając wzrokiem
- nie lubisz mnie no ... - naburmuszyła się lekko jak 5-latka która nie dostała lizaka. Położyła dłonie pomiędzy jego głową i zaczęła się śmiać. Oparła swoją głowę o jego tors i próbowała sie opanować - wybacz... ale miałeś taaką minę przed chwilą, że nie mogłam już wytrzymać - chichotała nadal. - wiesz, że to wkładanie do spodni nic ci nie da? mogę ci ją rozerwać przecież... - wydusiła w końcu.

Shin:
- no to czekam wtedy niecierpliwie - wyszczerzy zęby - byle bym gruba nie wyszła "wnusiu". - pogroziła palcem z uśmiechem.

Shiki pisze...

Shin

Zaczął zachłannie oddawać pocałunki.-Serio, serio...dla ciebie postaram się to ubłagać.-dodał i wrócił do namiętnego całowania chłopaka.

Ryu

-Um...nie wiem...nie powinieneś karmić wampirów...a co do dziadka..nie znam go więc tak na dobrą sprawę nie mogę ocenić...co o tym myślisz Ryu?

wilczyca pisze...

[ nawet niezłe ale to by nie był już kontrakt tylko coś w rodzaju wymiany usług xD]

Ryu:
- a ja zawsze lubię nagie ciała - burknęła podnosząc głowę by spojrzeć na niego - a w odpowiedzi na twe pytanie - nasza krew... jednorazowe uzdrowienie, ale to już wiesz, wyostrzone zmysły no i zawsze będę wiedziała gdzie cię znaleźć - przesłała mu buziaka dwoma paluszkami - skończą sie problemy ze spaniem no i będzie ci się lepiej jadło. No a skoro o tym mowa ... to właśnie przyszła pizza - zauważyła radośnie - chyba tez zjem.. oby było dużo keczupu.. - powoli zaczęła wstawać - a ty chyba chciałeś skorzystać z łazienki czyż nie? - zapytała z nieodgadnionym wyrazem twarzy. - zapomnij tego coś tu widział - mruknęła zimno do jego ucha.

Shin:
[btw. i jak sie czujemy?]

- cieszę się więc - powiedziała radośnie - no to chyba trzeba będzie to oblać ..możemy zacząć już dzisiaj - posłała buziaka.

wilczyca pisze...

[ oj Martini *kiwa tylko głowa* nie wiem ..może się w trakcie coś wymyśli ...]

Ryu:
Zachichotała tylko gdy wychodziła. Czekała na nią pracownica, więc i tak trochę długo zabalowała w łazience. Gdy tylko ja odprawiła, przeniosła czyste ciuchy w miejsce widoczne dla oka i czekała na jego powrót zajadając się pizza.
- widzę, żes czyściutki i pachnący - skomentowała - jak długo ..z racji tego że to ja ci ją dałam pewnie koło roku lub nawet 1,5.
Wiem, ze sie nie skończą, ale trochę ułatwi to spożywanie.

Shin:
[biedna no *tuli* a jakie studia?]

- oczywiście no - zachichotała - spić i wykorzystać - pokazała język. - nie wiedziałeś jaka ja zdolna jestem?

wilczyca pisze...

[cieszę się ^^]

Ryu:
- wypiłeś dosyć sporo mój drogi - oznajmiła spokojnie i podsunęła mu bliżej - a nie pamiętasz szczegółów, bo byłeś praktycznie już martwy. Dlaczego jesteś zły?

Shin:
- no baa - wywróciła oczyma - zawsze byłam ciekawa ile potrafisz wypić i co sie dzieje później - posłała mu uroczy uśmiech - naprawdę szkoda... - podsumowała

[aha ^^ ciekawe to chociaż?]

wilczyca pisze...

Ryu:
Popatrzyła trochę na niego jak na wariata.
- interesujące - podsumowała z małym uśmieszkiem - moge ci jej jeszcze użyczyć, .. ale co ja z tego będę miała? - podniosła brew. Potem wstała i podeszła do barku, by sobie drinka zrobić, jemu wyciągnęła cole w puszce bo zapomniała powiedzieć Mai o przyniesienie jakiegoś napoju.

Shin:
- szkoda ..mogło byc ..miło - zauważyła z błyskiem w oku - kochanie ty moje.. czyżbym wyczuła w twoim głosie skrywaną obietnicę?

wilczyca pisze...

Ryu:
Przytaknęła tylko na jego decyzję gdy wróciła do biurka.
- no cóż ... na pewno bym nie przyjmowała jego decyzji. Wiem o czym myślisz, jednakże nocny występ daje do myślenia czyż nie? Przestał być subtelny. Zaczyna się niecierpliwić. A to znak, że nie chcę juz dłużej czekać ani na twoją decyzje ani na to byś przejął ten interes i zagrzebał się we wszystkich jego brudach... Nie radziłabym ci jeszcze do niego pójść na rozmowę. Uzna to za oznakę słabości z twojej strony i poddanie się jego woli - popatrzyła znacząco - popijając

Shin:
[no cóż ..chwilowo za mało się tu dzieje, dlatego też chwilowo zawieszam wątek z Shinem do jutra ^^]

Shiki pisze...

Shin

-Ja też cię kocham...tak bardzo że zrobiłbym dla ciebie wszystko. Ale nie krzycz tak bo ktoś może usłyszeć.-odparł z uśmiechem. Cieszył się że uszczęśliwił chłopaka.

Ryu

-Karmienie wampirów nieźle osłabia organizm a ty i tak jesteś bardzo słaby...Ryu...co dokładnie dziadek napisał ci w liście?

wilczyca pisze...

- nie? - przyjrzała m sie badawczo - ależ chciał .. i to nawet bardzo. Tylko o tym głośno nie mówi - zamilkła - nie tylko to, że za dużo wiesz. On tak naprawdę, chcę byś zniknął - nie ważne jest ot czy zajmiesz jego miejsce. w obu przypadkach oznacza to śmierć i nawet gdybyś przejął dowodzenie to kazano i tak ciebie zabić. Nie rób takiej zadziwionej miny. Już wcześniej mówiłam ci że znam twego dziadka prawda? Znam, bo sama z nudów wstąpiłam do yakuzy i nawet nie tylko tej ale byłam u Mekare - uśmiechnęła sie znad kieliszka. Ona umie o siebie zadbać i robi to wyśmienicie, w przeciwieństwie do mniejszości, która nie wie w co sie naprawdę pakuje - westchnęła - to nie słabość Ryu. Lepiej pomyśleć nad jakimś planem niż dać się zabić zanim choćby przekroczysz jakiś krok. Samo ukrywanie sie? Owszem, ale ty się nie ukrywasz. W innym przypadku - wzruszyła ramionami. - on uwielbia stwarzać sytuacje. Znasz to przecież.

[uff... dzięki ci ..czasem i ja mam Shina po dziurki w nosie wiesz xD nie wiem w sumie dlaczego *smiech*]

wilczyca pisze...

[bo Ryu jest rozrywkowy a Shin to domownik do przytulania xD]

- owszem - pokiwała głowa - ale musisz mieć na to rzeczywiste powody - zauważyła - zrobisz to co uznasz za słuszne - dodała po chwili dobrze wiedząc o czym myśli - każdy ma na kogoś jakiś wpływ - miała na myśli oczywiście innych a nie siebie. - jeśli mam być szczera: ja ciebie w ogóle nie widzę w ŻADNEJ mafii - świdrowała go wzrokiem do chwili gdy zadzwoniła komórka, ale ja olała i wyłączyła dźwięk po prostu. Wrzucając do szuflady, wyciągnęła dosyć pokaźny plik akt, ale tylko je wyłożyła na biurku.
- no patrz no jaki byłeś głodny - zachichotała - chętnie bym się o to z tobą podroczyła, ale Shiki robi to aż idealnie za nas dwóch - puściła mu oko na ten niewątpliwie miły dla ucha temat..

SoEun Kim pisze...

[pfffffffff głupi internet... odpisywałam i na Shina i tutaj... eh. no nic. zrobię to jeszcze raz najwyżej.]

Shin
Przemykała się pod stołami pod swoją jakże ukochaną postacią kotki. Słysząc głos Shina powędrowała w jego kierunku i z błyskiem diabelnie dzikiej satysfakcji w kocich oczach wskoczyła na ławkę tuż obok niego. Usiadła grzecznie na zadku i zaczęła machać ogonem trącając nim Sawadę po ramieniu. Zamiauczała przy tym radośnie.

Ryu
Zmieniła się w człowieka stając prosto i krzyżując ręce pod biustem.
- No proszę cię. Przecież ci nie dam szlabanu za wywrócone miotły. - wywróciła oczami. On jej chyba nie doceniał. - Po prostu poukładaj je z powrotem i wszyscy będą szczęśliwi. - wzruszyła ramionami z obojętną miną.

SoEun Kim pisze...

[no dlatego powiedziałam, że głupi ten internet.]

Shin
Zmieniła się w człowieka zaśmiewając się prawie do łez i niemalże spadając przy tym z ławki. Nie zważała ani trochę na zdziwione miny uczniów Okamishi.
- Ahahahahha! Żebyś ty widział swoją minę! - wycelowała w niego palcem dalej się śmiejąc.

Ryu
- Hmmmm. Niech pomyślę... - udała, że głęboko się zastanawia stukając palcem o podbródek - Nie. Nie możesz. - odparła w końcu ze słodkim uśmiechem - Co by to była za zabawa gdybyś wiedział? - zachichotała - Przekonasz się na własnej skórze jak przyjdzie na to czas. - obiecała kiwając głową i klepiąc go po ramieniu.

wilczyca pisze...

[ takie mam wrażenie czasem ;** hehe, no jak to nie ma a tasak? a strzelanina? a szpital? brakuje tu jeszcze kostnicy i domu pogrzebowego xD]

- ah jestem pewna, że byś podołał, ale nie wiedzę cię z innego powodu. Lubisz wolność Ryu a nie lubisz ograniczeń. A tym to się skończy. Nie zamierzam nawet - pokazała język, uśmiechając się szerzej - i właśnie o tym mówię. Zresztą on nie lubi mnie a jak jego - przewróciła oczyma.

SoEun Kim pisze...

[tak właśnie rób xD]

Shin
Wstała z ławki i stanęła za nim obejmując go za szyję i przytulając się do jego pleców.
- Wybacz Shiiiiin. Nie mogłam się powstrzymać! - ucałowała go w policzek z szerokim uśmiechem - Tak zabawnie wyglądasz kiedy dopada cię ta alergia!

Ryu
- Miejmy nadzieję, że ci jej nie pożyczy, bo będę zmuszona używać niekonwencjonalnych metod, żeby cię znaleźć. - stwierdziła z rozbawieniem.

SoEun Kim pisze...

Shin
Nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem na tą wzmiankę. Zaraz jednak spoważniała prostując się i podparła się pod boki.
- Najedzona! A ty?

Ryu
Niezrażona niczym powędrowała za nim.
- Ależ znajdę. Myślisz, że jak cię nie widać to już jesteś całkowicie nieuchwytny? I tu się mylisz. - pokiwała poważnie głową.

SoEun Kim pisze...

- Na to nie można się w żaden sposób przygotować. - pokręciła głową - To trzeba po prostu zrobić.
Shin

Nim zdążyła zaprotestować stała już w jego mieszkaniu. Westchnęła ciężko samej nie wiedząc czy jest bardziej zła czy rozbawiona.
- Przeżywam deja vu. Uczniowie Okamishi mają jakiś dziwny irytujący zwyczaj porywania prefektów. - zauważyła z krzywym uśmiechem.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- Wiesz, że ten chłopak miał rację? Jak na kogoś kto nie lubi kotów bardzo często się z jednym zadajesz. - zachichotała nie mogąc się powstrzymać od drobnej złośliwości.
Shin

- Nie, dziękuję. Nie jestem głodna. Ale bardzo bym się cieszyła gdybyś raczył mnie oświecić, co też tutaj robimy? - uniosła jedną brew rozsiadając się wygodnie na kanapie.

Anonimowy pisze...

[no bo ma ciekawsze no ^^ toz to widać bardzo dobrze i jest super ^^]

- ale za nim ją wygrasz musisz najpierw się przygotować - przypomniała - podjadłeś już? To się cieszę - jak kiwnął głową - czy się zgadzamy? - wzruszyła ramionami - to chyba teraz mało istotne nie. To - wskazała na pliki 0 będzie idealna lektura dla ciebie. Możesz je przejrzeć.

[Selene]

Shiki pisze...

Shin

-Nie...dla mnie to i tak za daleko...ale mam ładny domek...w sam raz dla nas, oddalony od wioski jakieś 5-8 kilometrów. jest miejsce dla Ducha, będzie mógł sobie biegać po lesie. A facet odda mi ten dom za darmo jak wygonię w jego mieszkania bogina! Wystarczy go tylko wyremontować i będzie przepiękny.-opowiadał z zapałem.

Ryu

-Wyjątkowo ten jeden raz zgodzę się z Selene.-przyznał z bólem.-Nie pakuj się w to. Po prostu kontynuuj naukę i nie wdawaj się z nim w walkę. Nie odwiedzaj go. Życie jest cenne.

SoEun Kim pisze...

- No niby tak. - przyznała po namyśle - Ej. Co to za mina? - tyknęła go w policzek przyglądając mu się uważnie.
Shin

- Chyba nie myślisz, że będę tak sobie tutaj siedzieć i czekać aż raczysz wrócić? - spojrzała na niego niedowierzająco - Albo wracam do Sakuranu albo zabierasz mnie ze sobą. Wiesz... Nie tylko ty się umiesz teleportować. - przypomniała mu spokojnie, ale ze złowieszczym błyskiem w oku.
Ryu

SoEun Kim pisze...

Kyoko rozejrzała się ciekawie po pomieszczeniu, ale też z lekką dozą strachu. To wszystko wyglądało jakby naprawdę lada moment miało runąć im na głowę.
- Chyba jednak wolę współczesność. - stwierdziła z krzywym uśmiechem.
Shin

- Pamiętaj, że będzie twoje słowo przeciwko mojemu. Jak myślisz, komu uwierzą? - uniosła brew - Szczególnie, że nie przybyłam tu z własnej woli. - wstała mozolnie z kanapy i poczochrała go po włosach - Biedny Ryu. Chyba jednak jesteś na mnie skazany. - zacmokała.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Shin...ale to naprawdę nie jest jakoś bardzo blisko...tak na dobrą sprawę to ten domek jest całkiem dobrze ukryty, no i pomyśl ile miejsca będzie miał Duch. To jest niesamowicie spokojne miejsce.-usiadł na kanapie.-Dlaczego nie chcesz blisko szkoły?

Ryu

-Zgadzam się z nią niesamowicie rzadko. Po prostu Ryu...ty nie jesteś złym człowiekiem...nie jesteś jak twój dziadek i tą twoją osobowość powinieneś chronić tak jak i swoje życie.

SoEun Kim pisze...

- Robi się coraz dziwniej. - stwierdziła wchodząc za Shinem do namiotu. Co jeszcze? Stara szafa i wejście do Narni?
Shin

- Znowu to robisz. - pokręciła głową - Nie doceniasz mnie. Wiesz, że to poważny błąd na wojnie? - zaciekawiła się stając przy drzwiach gotowa do wyjścia.

Shiki pisze...

Shin

-Kochanie...ja zawsze marzyłem o takiej spokojnej okolicy, duże miasta mnie przytłaczają. Poza tym...pomyśl, my tam będziemy jedynie na weekendy i święta...ja będę tutaj a ty będziesz latał po Japonii i ratował ludzi...

Ryu

-Rozumiem, nie każę ci się ukrywać cały czas, skończ naukę, i dopiero jak będziesz pewny że możeesz pokonać dziadka stań z nim do walki.

Anonimowy pisze...

[miło mi sie z toba pisało Marti, ale czas juz na mnie - sayonara ;** miłej zabawy na tym blogu.. Selka ]

Shiki pisze...

Shin

-Ale to nie jest blisko...a ja nie mogę być daleko...No i Shin...daj szansę tamtemu miejscu, nawet go nie widziałeś...

Ryu

-Po prostu jesteś mniej pewny bo teraz czujesz się bardziej zagrożony, to normalne.

SoEun Kim pisze...

- Trochę się tego boję, ale... Zaryzykujmy. - odparła po namyśle. Chwyciła go pod ramię, tak dla bezpieczeństwa i ruszyła razem z nim na zwiedzanie.
Shin

Ruszyła za nim z głośnym westchnieniem.
- No chyba ty. To nie ja cały czas ciebie pouczam tylko ty mnie, jeśli jeszcze nie zauważyłeś Ryu. A co do niedoceniania... To mogę ewentualnie pójść na kompromis. Po prostu oboje nie doceniamy siebie nawzajem. - wywróciła oczami.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

Było późno, około 1 w nocy. Furuyama czekał na Shina, mieli iść oglądać gwiazdy. W chwilach czekania pozwolił myślom swobodnie płynąć. "I znowu temat domu nas poróżnił...dlaczego on tak bardzo nie chce blisko szkoły? Puki co nie będę tego tematu poruszał, mamy cały rok."

Ryu

-Może masz rację. Ale jednak teraz bardziej będzie chciał się ciebie pozbyć.

SoEun Kim pisze...

[wiem. dziwnie tak jakoś nie? w sumie ona tu chyba od samego początku była. a na pewno jeszcze przede mną.]

- Oby nie. Niekoniecznie pragnę zostać przekąską jakiegoś T-Rexa. - zachichotała rozglądając się jednak uważnie dookoła - Nie wiem, kto zaprojektował ten budynek, ale stanowczo fantazja go poniosła. Nawet jak na świat czarodziei jest trochę... Zbyt ekstrawagancki.
Shin

Trzepnęła go po głowie.
- Nigdy nie mówiłam, że jestem perfekcyjna więc mnie tak nie nazywaj. - mruknęła w jego kierunku marszcząc brwi. Zerknęła na jego przyjaciół podejrzliwie i skinęła im głową na przywitanie.

Shiki pisze...

Shin

-Ne Shin i jak tam? Pogoda nam dzisiaj sprzyja-zauważył z uśmiechem. "nadal się na mnie focha?"

Ryu

-Czyli decydujesz się jednak tam iść i kłamać? Też jakieś wyjście...ale uważaj na siebie.

SoEun Kim pisze...

Zamrugała kilkakrotnie.
- Zdecydowanie jestem pod wrażeniem. - mruknęła mrużąc oczy i spoglądając w dal. Przełknęła głośno ślinę. - A teraz pod jeszcze większym. - dodała wskazując dłonią na zbliżającą się w ich kierunku burzę piaskową - Uhuhuhuhu! Radzę stąd wiać! - pociągnęła go za rękę w przeciwnym kierunku szukając czegoś, za czym można by się ukryć. Nie ma co. Atrakcje jak nigdzie!
Shin

- Och, nie boję się, że mnie zjecie. Obawiam się raczej, że wymyślicie coś bardziej twórczego. - odparła uśmiechając się lekko i zajęła wskazywane jej miejsce. Ciekawiło ją skąd przyjaciele Ryu o nich wiedzą, ale powstrzymała się od zadania tego pytania. Jeszcze go kiedyś przecież dorwie.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Ej...nadal się na mnie fochasz?-spytał z wyraźnym smutkiem w głosie.

Ryu

-Tak...to jest priorytet.-przytaknął.

Shiki pisze...

Shin

Usiadł an kocu po turecku.-A czemu ci smutno? Shin ja naprawdę nie chcę się z tobą kłócić.

Ryu

-Boisz?-spytał obejmując go ramieniem.-Czego? Opowiedz.

SoEun Kim pisze...

- Wiesz co? Obawiam się... Że w żadną! - pisnęła czepiając się jego ramienia i spoglądając bezradnie w dół. To były ruchome piaski! - Módl się, żeby na dole czekało nas miękkie lądowanie! - spojrzała na niego, kiedy zaczęli się zapadać.
Shin

Kyoko wolałaby się całkowicie skupić na tym co szeptali między sobą Ryu i Kyu, ale skierowała spojrzenie na Megumi.
- Jak w każdej mugolskiej, tylko program nauczania się trochę różni. - stwierdziła przeczesując palcami włosy - No i masz różdżkę, z którą tutaj raczej nikt nie biega. - dodała wywracając oczami.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- JESZCZE żyję. Ale ten stan - przeturlała się kawałek, żeby nie zostać zdeptaną - może się nie utrzymać zbyt długo. - dokończyła zrywając się na równe nogi i podbiegając do niego. Otrzepała się i odetchnęła ciężko. - A dziękuję. Chyba stanowczo na nią zasłużę jak uda nam się stąd wyrwać. - pokiwała głową odciągając go na bok i udaremniając tym samym kolejną nieświadomą próbę zdeptania ich.
Shin

- Przecież wiem. Tak samo jak ty dobrze wiesz, że i tak to zrobię. - wstała ochoczo z miejsca i ruszyła za nimi trzymając się boku Megumi - Tak, poważnie. - odpowiedziała na jej pytanie z lekkim opóźnieniem - No wiesz. Mamy też kilka przedmiotów podobnych do tych znanych mugolom. Na przykład przyrodę można by przyrównać do naszego zielarstwa w pewnym stopniu. - wyjaśniła.

Shiki pisze...

Shin

-No...Shin...jesteś czarodziejem, masz dział zakazany w małym palcu...popatrz na swoje atuty to zapewne coś znajdziesz. Na dodatek ślicznie rysujesz.-uśmiechnął się lekko.-obrzeża Tokio, no ale pomyśl o Duchu, będzie miał gdzie biegać?...a tak czy owak do Tokio szybciej się przeteleportujesz z dowolnego miejsca, więc to nie ma znaczenia, a na Sakuran są nałożone bariery.-przypomniał.

Ryu

-No tak...jedyna...nie masz żadnych ciotek, wujków czy kogoś?

Dyrekcja pisze...

[Mogę zacząć tylko zarzuć pomysłem xd
Btw. Dostałaś odpowiedź od Kyoko? Bo odpisywałam, ale nie wiem czy dodało...]

Dyrekcja pisze...

[jest mi to obojętne. kogo ty wolisz mi lepiej powiedz ^^]

Dyrekcja pisze...

[No tak właśnie sobie myślałam, ale wolałam Tobie wybór zostawić, żeby Ci się dobrze pisało xd No więc? Jak z tym pomysłem skoro już ustaliliśmy, że piszę z Ryu?]

Anonimowy pisze...

[O ile pamiętam, to wątek w bibliotece, który nam przerwały wakacje, ja zaczynałam, ale niech będzie. :D Jakieś sugestie, które mogłyby pomóc?]

Dyrekcja pisze...

[To czemu się nie położysz i nie będziesz odpoczywać tylko kombinujesz jak koń pod górkę? -.-'
Ona się w nim nie zadurzyła jeszcze. Ot stwierdziła, że jest przystojny xd Bo jest. Jak każdy obdarzony mocami boga Tsukiyomi xd]

Shiki pisze...

Shin

-Ale on mi nie przeszkadza! W zasadzie przyzwyczaiłem się do jego obecności.-zapewnił.-Nie męczę się...Shin, wiem że jest on twoim przyjacielem, nie musisz tego robić.-dodał przysuwając się bliżej chłopaka.

Ryu

-Ryu, nigdy nie zostaniesz sam. Masz przyjaciół na których możesz liczyć.-uśmiechnął się.

[buuuuu ;__; biedny Ryu...aż chyba wrócę Chrisa ;__;]

SoEun Kim pisze...

- Oooo no to wprost świetnie. - zironizowała krzyżując ręce pod biustem i myśląc nad ewentualną drogą ucieczki stąd - Swoją drogą to ktokolwiek to zaprojektował chyba nie spodziewa się powtórnych wizyt. W każdym razie moja noga na pewno tu więcej nie postanie. O ile to przeżyję. - mruknęła.
Shin

- Ach tak? A to bardzo ciekawe, wiecie? - spojrzała na Ryu ze złośliwym błyskiem w oku, ale nie odezwała się do niego ani słowem. Znów skupiła uwagę na Megu. - Eliksir na niewidzialność to nic! - machnęła na to ręką jakby to naprawdę nie było nic niezwykłego - Jest tyle o niebo ciekawszych! - rozmarzyła się - Na przykład eliksir fałszywej śmierci. - dodała z szerokim uśmiechem. Była naprawdę dumna z siebie, bo był to eliksir jej autorstwa. Długo jej zeszło, żeby opracować odpowiednią recepturę, ale w końcu dopięła swego!

Dyrekcja pisze...

[No nie bez powodu młodszy brat Hiro się nimi interesuje xd
Biedna!]

Anonimowy pisze...

[Biedny, chory człowieku! Podaruję Ci wątek w prezencie, tylko wracaj do zdrowia raz, dwa ^^ Chorowanie przy gorączce jest okropne, więc współczuję bardzo. Daj mi chwilę, wymyślę coś przy rozwieszaniu prania :D]

Dyrekcja pisze...

[okej!]

Hiroya zupełnie nie rozumiał dlaczego musi się uganiać za jakimś małolatem i próbować przeciągnąć go na stronę yakuzy. Czy ojciec naprawdę nie ma od tego jakichś innych ludzi? Co prawda Hiroya schlebiał sobie, że jest jego prawą ręką, ale tym bardziej denerwowało go, kiedy musiał latać za takimi pierdołami. Przekonać chłopaka mógł ktokolwiek inny.
Zdusił sobie zirytowane prychnięcie i skręcił w zaciemnioną uliczkę, gdzie spodziewał się zastać Ryu. Obserwowano chłopaka od dawna i powiedziano mu, że dzisiaj na pewno go tutaj spotka. Nie pomylono się. Owszem był tam. Na dodatek z samym Mitsuo - młodszym bratem Hiroyi - który ucinał sobie z chłopaczkiem ożywioną pogawędkę.
- Mogę wiedzieć co się tutaj wyprawia? - zapytał chłodnym głosem stając za plecami Mitsuo i zerkając to na jednego chłopaka to na drugiego.
- Ależ nic Hiro-kun! Ryu opowiada mi o wampirach! - odparł konspiracyjnym szeptem młodszy Tsukasa obracając się w stronę brata z szerokim uśmiechem samozadowolenia.

SoEun Kim pisze...

- Ty może, ale ja na pewno nie. - posłała mu uśmiech i skinęła głową na jego propozycję - Raz... Dwa... Trzy! - doliczyła i puściła się biegiem w stronę piaskownicy u boku Shina. Wskoczyli tam dosłownie w ostatniej chwili, bo tuż na nich kierowała się ogromna stopa. - Ufffffff! Ale było blisko. - odetchnęła z ulgą rozglądając się. Widok rzeczywiście był dużo lepszy. - Tam chyba jest jakieś przejście... - wskazała szczelinę między skałami majaczącymi w oddaleniu.
Shin

Kyoko tylko zaśmiała się na te stwierdzenia.
- Akurat co do świata magii to dobrze, że nie mówi zbyt wiele. Wiecie... W ogóle nie powinniście o nim wiedzieć. Jest sposób, aby wymazać wasze wspomnienia, ale Ryu widać jest z wami bardzo związany. - zacmokała złośliwie - A poza tym... Moim zdaniem Ryu mówi całkiem sporo. - stwierdziła tykając chłopaka w policzek - Chociaż zdecydowanie chwilami wolałabym, żeby siedział cicho i przestał mnie denerwować. - uśmiechnęła się słodko.
Ryu

Anonimowy pisze...

Kilka minut po drugiej nad ranem Mekare weszła cicho do pokoju wspólnego Okamishi. Wracała ze spotkania Yakuzy. Była zmęczona, a to tylko potęgowało podły nastrój w jakim się znajdowała. Tego dnia wszystko szło nie tak.
Z rezygnacją podeszła do ledwie tlącego się kominka i usiadła przed nim na podłodze. Wtedy poczuła na sobie przenikliwe spojrzenie.
- Dlaczego nie śpisz, Ryu? - rzuciła w ciemność.

Dyrekcja pisze...

[Ryu jest uczniem Okamishi, a każdy uczeń Okamishi to ich potencjalny sojusznik. W końcu większość trafiających tam osób to ludzie nadający się znakomicie na zabójców tudzież na mięso armatnie, bo i tacy są yakuzie potrzebni xd]

Hiroya złapał go zahaczył palcem o jego bluzę na karku i przyciągnął z powrotem na miejsce.
- To do ciebie przyszedłem. - stwierdził cicho. No po cóż miałby się za młodszym bratem uganiać? Jego widywał codziennie! - Bądź łaskaw zniknąć mi z oczu Mitsuo. I przestań w końcu działać na własną rękę. - rzucił w kierunku brata głosem ostrym jak sztylet. Młodszy Tsukasa tylko wzruszył ramionami, wywrócił oczami i posyłają Ryu współczujące spojrzenie oddalił się machając im ręką na odchodne. Kiedy zniknął za najbliższym rogiem Hiro zwrócił chłodne spojrzenie na Ryu.

SoEun Kim pisze...

- No właśnie nie lubię i tu jest problem, bo jestem zmuszona. - odparła krzywiąc się, ale chcąc nie chcąc puściła się biegiem tuż za nim starając się w miarę możliwości dotrzymać mu kroku. Cóż. Nie było to najłatwiejsze zadanie, bo jej kondycja zdecydowanie nie była najlepsza. W połowie drogi w biegu zamieniła się w kota. W tej postaci biegało jej się dużo sprawniej i nie męczyła się tak łatwo. Trzymała się teraz za Shinem trochę dalej, żeby nie narażać go na skutki alergii. Akurat to nie był dobry moment, żeby zaczął kichać.
Shin

Zerknęła na budynki nieprzeniknionym spojrzeniem.
- Ależ ja tylko zauważyłam, że powinno się wam wymazać pamięć zgodnie z naszym prawem. Nie powiedziałam za to, że ja sama bym tak zrobiła. - uśmiechnęła się do nich - Moim zdaniem to nie byłoby nic złego gdyby mugolacy wiedzieli o świecie czarodziejów. - wzruszyła ramionami - I wybacz mi Megu, ale śmiem powątpiewać czy Ryu próbował mi okazać jak mu na mnie zależy. Nie ma bowiem powodu, żeby mu zależało. - wywróciła oczami.

Dyrekcja pisze...

[nie mówiłam, że Ryu zaliczałby się akurat do tej kategorii xD]

- Dobrze wiesz po co przychodzę. Mam ci zaproponować możliwość dołączenia do nas i stałej współpracy. - wyrecytował jakby to była jakaś standardowa formułka. Zmarszczył nieco brwi puszczając koszulkę chłopaka. Naprawdę wolałby się nie użerać ze smarkaczami.

Dyrekcja pisze...

[wiem xD]

Skrzywił się na wzmiankę o "jego kumplach". To nie byli jego kumple. On nie miał kumpli. Miał tylko podwładnych i rodzinę. To wszystko.
- Tylko kumple twojego dziadka staliby mi na przeszkodzie gdybym w istocie chciał cię zabić. - odparł prychając cicho - Mój ojciec żąda wyjaśnień. Chce abyś osobiście złożył mu wizytę i wtedy odmówił. Ja tylko przekazuję wiadomości. - dodał niechętnie krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Dyrekcja pisze...

- Naprawdę nie mógłbyś tego zrobić od razu? Odmówisz mu i będziemy to mieć z głowy. - Hiro wyprodukował z siebie zirytowane westchnienie co bardzo rzadko mu się zdarzało. Ale cóż poradzić? Naprawdę rola gońca nie była szczytem jego marzeń. Chciał mieć to raz na zawsze za sobą.

Anonimowy pisze...

- Cudownie - prychnęła, wzniecając większy ogień i grzejąc dłonie. - Czuję, że dzisiaj też będę miała kłopoty ze snem - uśmiechnęła się do niego krzywo i oparła głowę o kanapę. Wyjątkowo nie przeszkadzała, ani nie krępowała jej obecność Amakusy. W końcu, o ironio, przed nim jednym nie musiała niczego udawać. Prawda, byli w szkole tacy, którzy popierali Yakuzę, ale nawet oni nie przepadali za jej członkami.

Dyrekcja pisze...

- Wiem, Ryu. Ale ty też powinieneś wiedzieć, że nawet jeśli teraz mnie odprawisz to potem i tak ktoś po ciebie przyjdzie. Właściwie powinieneś się nawet cieszyć, że to ja jestem tu teraz. Jeśli pójdziesz tam ze mną może zdołam powstrzymać ojca przed zabiciem cię. Naprawdę nie chcę niczego więcej niż żebyś mu w końcu odmówił i zakończył tą błazenadę z ganianiem za tobą. - wyjaśnił patrząc mu w oczy lodowatym spojrzeniem - Natomiast jeśli to ktoś inny doprowadzi cię przed jego oblicze... To możesz być pewien, że twoje szanse na przeżycie z minimalnych spadną do zera. - spróbował go przekonać.

SoEun Kim pisze...

- Wybacz, ale ludzkiej postaci... Nie mogłam już złapać oddechu. - wyjaśniła z przepraszającym uśmiechem - Naprawdę moja kondycja jest pożałowania godna. A zwierzęta nie męczą się tak łatwo. No i są bardziej przystosowane do długich dystansów. - przeczesała włosy palcami spoglądając w dół zaciemnionego tunelu - Nie wygląda to szczególnie obiecująco, ale chyba nie mamy innego wyjścia jak sprawdzić do przejście. - mruknęła posuwając się przodem wgłąb tunelu.
Shin

- I z wdzięczności. - dodała jakby to cokolwiek zmieniało - A na krew reaguję raczej bardzo dobrze. Jak na byłą wampirzycę przystało. - odpowiedziała Kyu z krzywym uśmiechem i weszła do magazynu tuż za nim.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- Dobrze. Następnym razem uprzedzę odpowiednio wcześniej. - obiecała - A z twoją alergią na pewno da się coś zrobić. Wymyślimy jakiś eliksir. Albo zastosujemy kurację ziołową. - zaczęła podsuwać możliwe rozwiązania.
Shin

- Krwawa rzeź zupełnie bez finezji. - skwitowała rozglądając się beznamiętnie dookoła. Po cóż urządzać takie jatki mogąc zastosować całą rzeszę wyrafinowanych tortur, które nie łączyły się wcale z rozlewem krwi? Ale to było tylko jej zdanie. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem.

Shiki pisze...

[zobaczę, może w poniedziałek go wrócę.]

Shin

-Jeżeli chcesz go zostawić tylko dlatego, że ja się boję psów, to tego nie rób...zastanów się czy on chce być bez ciebie.-uśmiechnął się do chłopaka przysuwając się jeszcze bliżej.-Ja szukając domku myślałem też o nim.

Ryu

-Rozumiem co chcesz powiedzieć...ale to tylko więzy krwi...żadne pozytywne emocje cię z nim nie łączą, no chyba że się mylę.

Anonimowy pisze...

- Nikogo nie... - urwała, wzdychając. - Hiroya przyprowadził zdrajcę, wiesz? - zaczęła, patrząc w ogień. Mówiła tonem, który jest zarezerwowany do opowiadania bajek dzieciom. - Postanowili nam pokazać, co spotyka zdrajców. Wezwali pewnego... człowieka - to słowo wypluła z pogardą. Ten sku*wiel nie był godny, żeby nazywać go człowiekiem - Człowieka lubującego się w zabijaniu. On powoli i dobitnie zademonstrował, jak zadawać ból, ale nie zabić - pobladła i skrzywiła się na samo wspomnienie. - To był jeszcze dzieciak! - wybuchnęła niespodziewanie. - Dzieciak młodszy od ciebie, rozumiesz? - oddychała ciężko. - Przerwałam mu i zaklęciem dobiłam tego chłopaka. Możesz sobie chyba wyobrazić, że nie byli ze mnie dumni...

Dyrekcja pisze...

- Chyba jednak cię zaciągnie. Jak nie po dobroci... To siłą. - bez ostrzeżenia chwycił chłopaka mocno za ramię sprawiając, że razem rozpłynęli się w mroku. Zaraz potem przeteleportował ich do głównej siedziby yakuzy i postawił przed swoim ojcem z chłodną, obojętną miną. - Mam nadzieję, że w końcu nie będę już musiał za nim biegać. - mruknął w stronę ojca i podszedł do niego stając za oparciem jego fotela.
- Nie będziesz. - odparł Shinobu z szerokim uśmiechem na ustach po czym zwrócił spojrzenie na swojego gościa - Jak miło, że wpadłeś Ryu. Napijesz się czegoś? - spytał z miną dobrodusznego wujka, chociaż z oczu bardzo źle mu patrzyło.

Shiki pisze...

Shin

-Dobra...tak się dogadamy. Jaki jest PRAWDZIWY powód dla którego nie chcesz mieszkać blisko Sakuranu?-spytał ze spokojem w głosie.

Ryu

-Mhm...a jednak on chcę cię zlikwidować, zabić. Jeżeli będziesz w niebezpieczeństwie nie możesz się wahać.

SoEun Kim pisze...

- Dobrze, dobrze. Będę uprzedzać. Ale jak już mówiłam w alternatywie masz jeszcze ziołową terapię. - uśmiechnęła się do niego przez ramię. Wyszli z tunelu i stanęli... Tuż nad brzegiem morza. Wszędzie tylko woda jak okiem sięgnąć. - Świetnie. Z deszczu pod rynnę. - mruknęła - Chociaż jak mam wybierać to wolę wodę od piasku. Ona przynajmniej jest moją sojuszniczką.
Shin

- Nie, nie mogę. Wybacz. - odparła zgryźliwie. Swoją drogą to było całkiem fajne uczucie wiedzieć, że to twoje myśli kogoś denerwują a nie na odwrót. Kiedy była wampirzycą dostawała szału od tego szumu w swojej głowie. Trwało to dopóki nie nauczyła się zamykać umysłu na te wszystkie wrzaski. Teraz jednak stwierdziła, że Ryu niekoniecznie musi czytać w jej umyśle i postawiła między nimi szczelną barierę. To też jedna z umiejętności którą musiała posiąść. Szczególnie mając do czynienia ze swoją matką i jej podobnymi.
Ryu

Dyrekcja pisze...

- Pomieszczenie zostało zapieczętowane, aby z chwilą powrotu Hirayi nie można było się z niego teleportować. Na zewnątrz natomiast czeka całkiem pokaźna grupka czarodziejów. Uważam zatem, że rozsądniej by jednak było zostać na kolacji. - zauważył wesołym głosem, aczkolwiek grała w nim ostrzegawcza nuta. Jedna z pokojówek wniosła do sali tackę z różnego rodzaju napitkami, aby Ryu mógł wybrać to, co mu najbardziej odpowiadało. Hiroya wywrócił oczami na tą dziecinadę. Mogliby oboje porzucić wzajemne uprzejmości i po prostu przejść do rzeczy. Nie śmiał jednak zaproponować tego ojcu. Skro wolał to rozegrać w ten sposób...

SoEun Kim pisze...

[chciałam tylko nadmienić, że dodałam Okamishi 20pkt za twoje sugestie odnośnie fabuły. już wyprodukowałam dewizy i są one w niej umieszczone. nie wiem jeszcze czy nie ulegną jakimś modyfikacjom, ale w każdym razie wstępna wersja już jest ^^]

- Aaaaaa! - zdążyła tylko pisnąć nim wpadła do wody. Zaraz też wynurzyła i odgarnęła na bok mokre włosy, które całkowicie zasłoniły jej przez chwilę widok. - Jak z dzieckiem. - wywróciła oczami patrząc na Shina, ale zaraz zachichotała rozbawiona.
Shin

Pozwoliła się prowadzić przy okazji zerkając to na jednego chłopaka to na drugiego jakby przybyli z kosmosu.
- Nie śpiewam publicznie. Moją jedyną widownią może być woda z prysznica. - odparła mrugając kilkakrotnie z głupią miną.
Ryu

SoEun Kim pisze...

[było ogłoszone, że damy punkty więc trzeba było ^^]

Spojrzała niepewnie w wodę, a potem na niego i skinęła głową.
- W sumie co nam szkodzi. Jak nas trytony nie pożrą po drodze to będzie dobrze. - wyszczerzyła się.
Shin

Kyo uśmiechnęła się złośliwie.
- Tak? Z całym szacunkiem dla Megu, ale skoro już muszę koniecznie śpiewać to wolałabym mały duecik z Ryu. - zaświergoliła słodko mrużąc oczy i patrząc na chłopaka z jawną kpiną w oczach. Trochę jakby rzucała mu tym samym wyzwanie.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- Od razu czuję się bezpieczniej. - zaśmiała się i dała nurka pod wodę od razu płynąc w jej głąb. Różdżką oświetlała drogę, bowiem im niżej schodzili tym ciemniej się robiło.
Shin

- To nic nie szkodzi. Możesz mnie nawet zagłuszyć swoim fałszem. Nie będę miała nic przeciwko, ale i tak chcę to usłyszeć. - stwierdziła niezrażona i objęła go wesoło ramieniem jak najlepszego kumpla.
Ryu

SoEun Kim pisze...

Zerknęła we wskazywanym przez niego kierunku i od razu zaczęła tam płynąć. Po niedługiej chwili dopłynęli do wieżyczki, która okazała się być częścią wielkiej bramy. Przepłynęli przez bramę i ich oczom ukazała się Atlantyda tak jak to Shin przewidział. Kyoko aż się zatrzymała w miejscu zachwycona widokiem.
Shin

- W takim razie ja też nie śpiewam. - poklepała go po plecach i puściła. Nie lubiła śpiewać publicznie i nic i nikt jej do tego nie namówi.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Czy jest coś złego w tym że nie chce żeby komuś stało się coś złego? Aż tak bardzo chcesz mieszkać w Tokio? Tylko wtedy będziesz szczęśliwy?-spytał wyraźnie zasmucony.

Ryu

-Nie rób tego...podjąłeś dobrą decyzję, nie musisz jej zmieniać ze strachu.

SoEun Kim pisze...

- Jaka szkoda, że nie masz ze sobą płótna! Mógłbyś to wszystko uwiecznić! - stwierdziła zachwycona i rozłożyła ramiona jakby chciała nimi ogarnąć całą Atlantydę. Okręciła się wokół własnej osi z szerokim uśmiechem na ustach. Okej. Dla tego widoku była w stanie przeżyć burze piaskowe na pustyni i ucieczkę przed olbrzymami.
Shin

- Gdybym chciała ci wlepić szlaban drogi Ryu to już znalazłabym ku temu wystarczający powód. - poklepała go po głowie z dobrodusznym uśmiechem i spojrzała znacząco w kierunku jego przyjaciół - Nigdzie się nie wybieram. Nawet jeśli sama nie mam zamiaru śpiewać to zawsze mogę posłuchać Megu i Kyu. - puściła do niego oczko chichocząc.
Ryu

Dyrekcja pisze...

- Przewidziałem taką odpowiedź, dlatego z drugiej strony tacki są zwykłe soki. - odparł starszy Tsukasa z usłużnym uśmiechem - Ryu, mój drogi. Naprawdę tak bardzo chcesz się upierać przy odpowiedzi odmownej? - zacmokał - Muszę przyznać, że zupełnie tego nie rozumiem. Powinieneś z radością do nas przystąpić skoro jesteśmy ci tak przychylni. Nasza pomoc znacznie by ci się przydała. Jestem pewien, że twój dziadek nie odważyłby się tutaj po ciebie przyjść. Bo przecież... Nie chcesz zostać jego następcą, prawda? - uniósł jedną brew.

Anonimowy pisze...

Westchnęła ciężko. - Jak większość normalnych ludzi - przyznała. - Tylko, że ja chyba nie jestem normalna - zaśmiała się. - Lubię moje życie i... wcale nie chcę odejść - dokończyła patrząc na niego.

Anonimowy pisze...

- Nie powiedziałam, że lubię zabijać - zaperzyła się. - Z resztą nie rozmawiajmy o tym. Opowiedz mi coś miłego, tak dla odmiany - zaproponowała. Zdecydowanie nie chciała rozmowy, ani wykładu na temat swojego trybu życia. I bez tego czuła się tego dnia wystarczająco podle. Bycie mordercą dużo kosztowało, nie lubowała się w zadawaniu śmierci, ale robiła to, gdy zaszła potrzeba. Nienawidziła patrzeć na gasnące oczy swojej ofiary, choć nauczyła się z tym żyć. Nie było nic więcej do dodania.

SoEun Kim pisze...

- Wszystko świetnie, ale mnie krajobraz nie uwzględniał. - wystawiła do niego język wyciągając rękę i zasłaniając nią obiektyw, żeby przestał pstrykać zdjęcia także jej.
Shin

- Ej, ej, ej! - oburzyła się chcąc już za nim iść, ale Megu i Kyu ją powstrzymali. Z ciężkim westchnieniem dała się zaciągnąć na to nieszczęsne karaoke.
Ryu

Anonimowy pisze...

Wywróciła oczami, nie uznając za stosowne wyjaśniać, ani rozwiewać jego wątpliwości. Skoro teraz nie rozumiał, może w końcu sam do tego dojdzie? W sumie tego się po nim spodziewała, czasem bywał nazbyt spostrzegawczy.
- Ryu, to miało być MIŁE - podkreśliła, przesiadając się bliżej. - Użeranie się z tobą to zawsze jakaś tam rozrywka, chociaż bywasz wkurzający. Mam się zanudzić na śmierć? - zapytała, opierając głowę na dłoni. - Poza tym na prawdę sądzisz, że Tsukasa ot tak zrezygnuje? Oni wszyscy są tak samo uparci - westchnęła.

Shiki pisze...

Shin

-Ale...-rzucił się żeby go przytulić.-Shin...ty jesteś na pierwszym miejscu...zawsze...jesteś dla mnie najważniejszy.-zapewnił z mocą w głosie.-Nie musi być Tokio? Nawet nie wiesz jak się cieszę...znajdę coś, obiecuję. Znajdę naprawdę niesamowite miejsce które będzie dla nas domem.-zapewnił wciąż przytulając chłopaka.

Ryu

-Rozumiem...ale on chce zabić ciebie.-zauważył.-Jeśli przyjedzie wam walczyć nie możesz się wahać.

Shiki pisze...

Shin

-Oczywiście. Ale też nie zbyt daleko...pozostaniemy w Japonii.-Zaśmiał się.-Jaki jest limit kilometrów kochanie?-spytał całując go delikatnie.

Ryu

-Ale spokojnie, nie denerwuj się-powiedział zauważając jak chłopak staje się bardziej spięty.

Anonimowy pisze...

- Ha ha ha - powiedziała, ironizując. - Jakie to zabawne, na prawdę - posłała mu urażone spojrzenie. - Czy nie możesz nawet na pięć minut zapomnieć kim jestem? Ładnie proszę? - uśmiechnęła się wymuszenie. Czuła się zmęczona.
- Poza tym nie rozumiem, jak możesz tak lekko podchodzić do śmierci. Ale to nie moja sprawa. Mam ochotę na gorącą czekoladę. Idziesz? - zapytała, wstając.

SoEun Kim pisze...

- Szkoda, że nie zacząłeś od razu. - wywróciła oczami - Mógłbyś uwiecznić całkiem ładną piaskową burzę. I seksowną olbrzymią stopę. - parsknęła śmiechem krzyżując ręce pod biustem.
Shin

- Nienawidzę śpiewać publicznie. - mruknęła niepocieszona. Miała całkiem ładny głos, ale krępowała się tak bezwstydnie to okazywać. Stanowczo wolała nie zwracać na siebie uwagi w tej kwestii.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Dobrze...w takim razie znajdę coś oddalonego o 60 km...żeby nie było że lecę no minimum.-zaśmiał się.-Kocham cię.-zamruczał mu do ucha.

Ryu

-No już...szerszy uśmiech proszę, trochę więcej entuzjazmu-wyszczerzył się.

Shiki pisze...

Shin

-Shin...pomyśl życzenie...-szepnął siadając i sadzając chłopaka przed sobą. Położył się tak że Shin miał głowę na jego klatce piersiowej. "Żebyśmy już zawsze byli razem...szczęśliwi" pomyślał kiedy zauważył spadającą gwiazdę.

Ryu

-Pesymista.-mruknął wystawiając w jego stronę język.

Shiki pisze...

Shin

-Co sobie życzyłeś?-spytał głaskając go po głowie.

Ryu

-Pesymista.-upierał się przy swoim.

SoEun Kim pisze...

- Tylko ty mogłeś na coś takiego wpaść. - pokręciła głową rozbawiona - Sakuran jak dotychczas obchodził się bez takich wynalazków, no ale jak uważasz. To ty będziesz marnował czas. - pstryknęła go w nos.
Shin

- Wiem, ale w dalszym ciągu nie zmienia to faktu, że się krępuję i zwyczajnie nie cierpię tego robić. - wyjaśniła biorąc kufel do ręki i upijając kilka łyków piwa.
Ryu

Anonimowy pisze...

- Tak, kop leżącego - mruknęła cicho pod nosem, mając nadzieję, że nie dosłyszał. Wstała z podłogi i ruszyła w stronę wyjścia - Chodź już lepiej - odwróciła się do niego. - Czeka nas mały spacerek do kuchni.

Dyrekcja pisze...

Pan Tsukasa powstrzymał zgrzytnięcie zębami i już chciał coś powiedzieć, ale jego milczący jak dotąd syn go ubiegł.
- Dobrze, że w końcu to sobie wyjaśniliście. Widzisz Ryu? Nie było tak źle. Ale chyba lepiej będzie jak już sobie pójdziesz. Odprowadzę cię do wyjścia. - mruknął podchodząc szybkim krokiem do chłopaka. Chwycił go za ramię i zaczął prowadzić przed siebie zostawiając osłupiałego Shinobu za drzwiami. Hiroya wyprowadził Ryu z Bazy i dopiero kiedy znaleźli się w potencjalnie bezpiecznej od niej odległości zwrócił się do niego. - Masz przynajmniej z głowy. - stwierdził puszczając jego ramię i krzyżując ręce na torsie. Pewnie naraził się właśnie na gniew ojca, ale naprawdę chciał zakończenia tej maskarady.

Anonimowy pisze...

[eh miło mi ;) może na razie z jedną postacią? nie widzę problemu z kontem btw. w barze pracuję o różnych porach, ma domek w lesie no nie wiem - mam nadzieję, że karta nie wyszła mi strasznie xD]

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

[boże święty, nie napisałam że maja kasować komentarze czy coś w tym guście. Chodziło bardziej o zmiany w KP a to chyba nie jest problemem, czyż nie? wspomnienia wspomnieniami one zawsze zostaną. Jeśli tak koniecznie dyrekcja chce to niech stworzy nie wiem zakładkę informacyjną ze wszystkimi postaciami które się pojawiły na blogu. To chyba też nie problem. Też ja lubiłam i Ryu też lubię, ale dajcie mi żyć !! po za tym pytałaś się od kiedy tu jestem prawda? koniec stycznia/początek lutego. Pisanie tak długo to cud nawet dla mnie, wiesz? ale i ja wysiadam ze wszystkim a ta informacyjka na głównej nie była do niczego w sumie potrzebna btw. gdzie tam władcza od razu xD ale nie chodzi tu o postacie - chociaż wiem, że byłam irytująca na swój sposób. Zdarza się no, po prostu już wysiadam ... a i tak już zresztą czasu nie mam bo mam opiekę nad bardzo hałaśliwym bratankiem który jest chory.. Selka]

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

[dzięki za podpowiedzi odnośnie pisania tutaj itp ;)]

Shiki pisze...

Shin

-Och...na cóż...w takim razie nie mów...niech się spełni.-ucałował go z początku delikatnie by po chwili zacząć zachłannie z pasją i namiętnością całować jego usta.

Ryu

-Ech...tak to się chyba nie dogadamy-westchnął

[w weekend wracam z Chrisem ^^ może nawet wcześniej i np w piątek albo czwartek ^^]

SoEun Kim pisze...

- Nie musiałbyś się wcale nudzić. Zawsze mógłbyś... No nie wiem... Malować. Albo pomóc mi w dyżurach i wlepianiu nieposłusznym uczniakom szlabanów. - pstryknęła go w nos z szerokim uśmiechem.
Shin

- Tak, tak Ryu-chan. Możesz mówić o moim głosie co ci się żywnie podoba. - poklepała go po głowie z dobrodusznym uśmiechem - A tak w ogóle to gdzie byłeś? - zainteresowała się wieszając się przy tym na jego ramieniu i wpatrując się w niego intensywnie.

Dyrekcja pisze...

- Ale na wolnym terenie masz przynajmniej większe szanse na przeżycie. - wyjaśnił krótko swoje motywy - I nie ma za co. - poklepał go po ramieniu mając zamiar już po prostu sobie pójść.

Anonimowy pisze...

- Mówił ci już ktoś, że bywasz niewiarygodnie wręcz złośliwy? - zapytała, mrużąc oczy, ale nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu. - A o czekoladę się nie martw - powiedziała, wyglądając zza rogu korytarza, czy droga wolna. - Umiem zrobić całkiem nie złą. Poza tym w tutejszej kuchni można znaleźć prawdziwe cuda. A jeżeli zastaniem o tej porze jakiegoś skrzata, co moim zdaniem jest nienormalne, to na pewno nam pomoże.

Anonimowy pisze...

Mira:
Od rana miała pełno roboty i dopiero przed południem zrobiło się luźniej. Mogła wtedy trochę posprzątać oraz dołożyć parę brakujących rzeczy na swoich stolikach. Wzięła potrzebne rzeczy i poszła w tamta stronę.
- Sayu !! - krzyknęła na głos - możesz zmienić płytę w odtwarzaczu? Ta się zacina ....
Dziewczyna wychyliła głowę znad baru
- dobra !! tylko chwilę okey? wiesz gdzie położyliśmy sok wiśniowy?
- włożyłam do lodówki ... - odpowiedziała.

Anonimowy pisze...

Mira:
Usłyszała czyjeś pytanie więc wstała z kucki i ze swoim firmowym uśmiechem podeszła do stolika zajmowanego przez chłopaka, wyciągając jednocześnie notesik i długopis.
- coś oprócz czekolady? - spytała, pisząc cos na kartce i zatrzymała sie na chwile patrząc pytająco.

Anonimowy pisze...

Mira:
Zmrużyła oczy. Nieopodal siedział stały klient i nawet nie udawał, ze nie obserwuję tej sceny. Zauważyła to kątem oka.
- coś jeszcze podać? - zapytała ponownie ze sztucznym uśmiechem ignorując jego pytanie.

Anonimowy pisze...

Mira:
- no to świetnie. Za chwilę doniosę - poinformowała sucho i podeszła do kolejnego klienta. Potem weszła zza bar, by nastawić czajnik. Mogła to zrobić przy małej pomocy, ale nie lubiła robić jakiś afer. Wiedziała, że latający dzbanek różnie się kojarzy a w tym mieście była dosyć krótko.

Anonimowy pisze...

[spoko ..w ogóle to inaczej miało brzmieć ale w sumie to nie zauważyłam xD]

- Sachiko ... ? mam sprawę - podeszła do niej współpracowniczka.
- moment !! Tylko obejdę jeszcze moje stoliki - wzięła tackę z filiżanka oraz dzbankiem piwa i podeszła do stolika chłopaka, stawiając mu ja przed samym praktycznie nosem, bo sie rozwalił na stole. - tylko nie uśnij - zachichotała bezgłośnie i odeszła w stronę służbówki.

Anonimowy pisze...

- szkoda, bo na to liczyłam - mruknęła jeszcze, posyłając w jego stronę nieodgadnione spojrzenie. Postawiła po drodze piwo młodej parce i weszła do pomieszczenia, z którego wyszła po 10 minutach. Za nia pojawiła sie przebrana już koleżanka.
- dzięki moja droga...
- dobra, ale jutro mam wolne, pamiętaj - pogroziła palcem z uśmiechem - no idź juz mała, bo się spóźnisz - pokiwała jej jeszcze i weszła zza bar, by wytrzeć szklanki które zostały.

Anonimowy pisze...

[Sayu ^^ Mira została na nockę ^^ ehh idziesz .. więc ja ne]

Shiki pisze...

Shim

-Ja też cię bardzo kocham...nawet nie wiesz jak bardzo...-szepnął siadając obok chłopaka żeby pooglądać z nim gwiazdy, w końcu po to właśnie tu przyszli.

Ryu

Furuyama wyraźnie zmęczony i zdenerwowany przetarł oczy.-OK...Ryu? Prawda?-naprawdę koszmarnie widział w ciemności.

Anonimowy pisze...

Odkładała suche kufle na półkę, gdy wyczuła w pobliżu chłopaka.
- nie znam nikogo takiego - odpowiedziała chłodno patrząc na chwilę w jego oczy - mam coś jeszcze podać? - spytała klienta, który patrzył w jej stronę. Podeszła więc w tamto miejsce.

Anonimowy pisze...

- a ja jestem zajęta. - warknęła pod nosem - nie widać tego?? - podniosła brew. Wzięła szklankę by dolać napitku.

Anonimowy pisze...

- to interesujące, ale nie przypominam sobie bys był tu zatrudniony. Po za tym nie mam ochoty na rozmowę, bo nie po to mi płacą. - podeszła do lodówki po lód oraz kilka nowych butelek soku jabłkowego. - jeszcze tu jesteś? - zapytała już zirytowana.

Anonimowy pisze...

- a ja nie mam obowiązku ci pomagać - odwarknęła - a teraz spływaj .. - machnęła mu ręką. Położyła butelki na półkę pod ladą, lód przesypała do pojemniczka i wzięła szmatkę do ręki, by przetrzeć stołu.

Anonimowy pisze...

Zmrużyła niebezpiecznie oczy. Facet miał tupet normalnie. Spojrzała na zegarek i leniwy uśmiech wypłynął jej na twarzy.
- niestety ale nie mam nastroju na rozmowy, pomoc i takie tam - przemieściła się nie zważając na blokadę. Było to dla niej o tyle ryzykowne, że niestety zużywała to trochę więcej energii w ciągu dnia niż sama noc. Komentarz na temat gryzienia zignorowała.

Anonimowy pisze...

- rób jak chcesz - wzruszyła ramionami.
- Onazuki-san !! - usłyszała wołanie.
- już idę - poprawiła mały fartuch i podeszła do klienta - tak?
- piwo mi sie kończy - powiedział to trochę bełkotliwie - mogę jeszcze ?
- oczywiście a jak pan zamierza wrócić do domu?
- wezwę stopa...
- przydałoby sie panu cos innego na kaca - zauważyła gdy ten osunął sie na stolik - pięknie wręcz... - skomentowała idąc na chwile do kantorka.

SoEun Kim pisze...

- Tak, tak. - odparła szybko - A teraz lepiej ruszajmy w dalszą drogę. Atlantyda owszem jest piękna, ale reszty życia nie mam zamiaru tutaj spędzić. - stwierdziła ruszając przed siebie w poszukiwaniu jakiegoś przejścia.
Shin

- No dobrze. W takim razie ewentualnie mogę ci wybaczyć pozostawienie mnie na pastwę losu. - odpowiedziała cmokając - To co teraz? Wracamy do Sakuranu?
Ryu

Dyrekcja pisze...

- Tak. Pytanie tylko po co mnie tu przywlokłeś? Ja przynajmniej miałem ku temu konkretny powód. - zauważył sucho i rozglądnął się beznamiętnym wzrokiem dookoła.

Shiki pisze...

Shin

-Oczywiście...zawsze na zawsze...będę przy tobie...-spojrzał na niego swoimi czarnymi tęczówkami.-Ale ty też zawsze bądź blisko...zwłaszcza gdy jest ciemno...bo wtedy nic nie widzę.

Ryu

-hej...Ryu jak już tu jesteś...-olał całkowicie fakt godziny która aktualnie była.-Nic nie widzę a nie wziąłem różdżki...doprowadzisz mnie do mojego gabinetu?

Anonimowy pisze...

- SPALIŁEŚ im garnek - zapytała z niedowierzaniem, nawet nie starając się ukryć wesołości. - Trzeba mnie nieziemski talent, żeby to zrobić, przyznaję - zaśmiała się, wyciągając z szafki dwa kubki i kakao.
- Będę go pilnowała - mrugnęła do znajomego skrzata. - Obiecuję, nie dam mu nic dotknąć - zapewniła.
- Dobrze, panienko - zaskrzeczał skrzat i zniknął.
Mekare zaczęła podgrzewać mleko.
- Jak trafiłeś pierwszy raz do kuchni?

Shiki pisze...

Shin

Dotknął palcami jego ust.-Co przez to rozumiesz kochanie?-spytał przyglądając mu się uważnie. Na jego twarzy igrał uśmieszek.

Ryu

-Dzięki...zapomniałem okularów...-pokręcił głową.-Ryu wszystko okay? Głos ci trochę drży.-zauważył.

Anonimowy pisze...

[ojej.. jesteś xD jak bardzo (nie)ciężki tydzień? xD]

W barze po jakimś czasie zaczynało sie robić pusto i nudno. To było dobre dla niej. gdy wszyscy mieli pełne kieliszki i tak za-chmieleni, że i tak ledwo siedzieli i widzieli na oczy, więc mogła dzięki temu sobie pożerować do woli. Tamten dzieciak pewnie i by jej wyfrunął z głowy, gdyby nie wtargnięcie obcego, acz znajomego na jej teren. Chcąc nie chcąc poszła w tamten region, gdy w końcu uraczyła swoje pragnienie. Przysłuchiwała sie ich rozmowie przez krótki czas.
- ktoś na pewno tu przyjmuję Thomasie - warknęła z przyklejonym uśmiechem, ale miała baczenie na jego ewentualne ruchy. - jeśli przyszedłeś tu zerować to możesz już wyjść - skinęła głową w stronę wyjścia - TO BAR DLA LUDZI - powiedziała dobitnie patrząc mu w oczy
- miła i uprzejma jak zwykle - odpowiedział pogardliwie wampir.

Anonimowy pisze...

[................ <<-cisza> ojeju jeju ^^ masz (nie)zakręcony tydzień no *poklepuje* z mila chęcią bym ci i pomogła ale niestety ;*]

Zacisnęła dłonie w pięści, ale nic nie powiedziała.
- świetnie więc - warknęła z ironia - dostaniesz swoje piwko, ale za godzinę zamykam. - zakomunikowała i odwróciła się zamachnąwszy włosami. Weszła za bar i wzięła jakiś "używany" kufel, którego jeszcze nie umyła i napełniła go. Wzięła go do ręki i ruszyła ponownie do stolika
- proszę bardzo - z impetem postawiła przed nimi trochę ochlapując - dwie papużki nierozłączki - skomentowała zanim poszła z dzbankiem do innego klienta, któremu nadal suszyło.

Anonimowy pisze...

[ekhmm... co? o.O w zasadzie to chętnie bym je zatopiła xD]

Thomas przyjrzał sie zdjęciu.
- ma ładne usta - skomentował po chwili milczenia, wychylił z kufla - takie jędrne i soczyste ... jest wolna? - podniósł brew pytająco. - chętnie bym ja ... no wiesz - oblizał usta sprawnym językiem, ale zauważył tez drugie zdjęcie - a to.... ?! - zerknął na nie raz a potem na krzątająca się miedzy stolikami barmankę. Zamyślił się. Przy okazji zapomniał sie, ze trzyma piwo, które bardzo ładnie wylało mu się na spodnie. - niech to cholera jasna - wkurzył się.
Mira tym czasem stojąca za ladą, obserwowała to z uprzejmym wyrazem twarzy a w duchu śmiała się ze zrobionego kawału. Tak... nawet i telekineza się na coś przydaje. Usłyszała syknięcie wobec czego udała pilnie zajętą przy zamrażarce.

Anonimowy pisze...

Mira:
[gomene *patrzy skruszona* no cóż na pewno to nie gadałabym o pogodzie po jest ona w kratkę xD wybacz......ale ja mam ostatnio jakiś dziwny humor xD]

Około 4 bar stał juz pusty oprócz ich trójki.
- zamykamy już - oznajmiła dobitnie, majac nadzieję na szybki powrót do domu - wyglądacie obaj taak milutko - wyszczerzyła ząbki w baardzo szerokim uśmiechu - normalnie jak świetnie kochająca rodzinka - zachichotała przemieszczając siew ich stronę. Zamknęła drzwi na klucz, spuściła rolety i pogasiła światła oprócz jednego - było by mi miło gdybyście się kochali gdzie indziej bo niestety ale na mnie juz pora - dodała.

wilczyca pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

Mira:
- nie? - podniosła brew - nie widać tego po was? świetnie się dogadujecie - zachichotała - Thomasie .. przyznaj się bez bicia. Gdzie hoduję się taakie jedzonko - spytała ignorując chłopaka i wbiła wzrok w wampira - to takie mały, chude i irytujące stworzenie. Nie wychowane dodatkowo... - zawiesiła głos racząc się cudownymi emocjami, które wyczuwała - powiedz mi to, powiedz tamto ..a co ja? informacja turystyczna? - popatrzyła na Ryu z niesmakiem - skąd masz TO pieprzone zdjęcie? - spytała zirytowana.

Anonimowy pisze...

Mira:
Zrobiła nader pocieszną minę:
- mój drogi, skoro tak twierdzisz - wpatrzyła sie w jego oczy na moment - świetny ruch - skomentowała dobitnie - tylko konsumuj na dworze jakbyś mógł - poradziła pojednawczo, kończąc niema rozmowę. Przechyliła głowę na bok słysząc pytanie dzieciaka,
- nie masz i wyjdziesz z niczym po prostu - powiedziała obojętnie. - ja tam nic nie stracę.

Anonimowy pisze...

Mira:
Jego wyjście z baru skwitowała uśmiechem.
- Thomasie a ty gdzie sie wybierasz - uraczyła go uśmiechem, oblizując wargi jednoznacznie. Podeszła bliżej wygładzając włosy ręka i przykleiła się w końcu do jego warg obejmując go za szyję.

Anonimowy pisze...

Mira:
- ależ skąd głuptasku - zachichotała pod nosem - tylko trzymaj go lepiej z dala ode mnie - wymruczała ostrzeżenie - twoja przekąska robi się zimna - wskazała mu drzwi. - chyba brak mu pocieszyciela - uśmiechnęła się ukazując kły.

Anonimowy pisze...

Mira:
- bujaj się - warknęła - mam ci pokazać drzwi w inny sposób? - spytała podnosząc brew - bo ci kolacja ucieknie w końcu albo ja sama ją skonsumuję jak będziesz tu tak stał i gadał mi nonsensy.

Anonimowy pisze...

Mira:
Westchnęła z niesmakiem
- weź ty mnie nie wkurwiaj dobra - popchnęła go mentalnie, by opuścił go szybciej - wyjdź stąd natychmiast !! - warknęła ostrzegawczo z cichym sykiem. - a wyglądam jak informacja turystyczna? Raczej nie: wypad !! - wkurzyła się, gdy nadal sterczał jak kołek w miejscu.

Anonimowy pisze...

Mira:
- pieprz się ! mam gdzieś, czy się dzielisz czy nie - zirytowała się, sama stojąc w drzwiach - ale nie jestem a jak tobie to przeszkadza to nie mój interes a teraz spływaj i pozdrów Tima - powiedziawszy to zamknęła drzwi przed nosem i przeniosła sie do baru by posprzątać. Co za ulga, ze miała wolne jutro. Wtedy będzie mogła sie wyspać...

Anonimowy pisze...

Mira:
[hehe wiemy no ... ale no tak bywa. A ja sie czuję tu........ samotna xD]

Gdy wszystko uporządkowała, usatysfakcjonowana zamknęła drzwi na klucz i poszła na mały spacerek. Do świtu została jakaś godzinka, ale zdąży na czas się schować do swej dziennej kryjówki. Wprawdzie jej stary dom, wyglądał już znacznie lepiej niż sie tam ponownie wprowadziła, ale nadal wyglądał trochę żałośnie zwłaszcza za dnia, gdy nie mogła zbytnio się przemieszczać w silnym słońcu. To takie upierdliwe no. Nie lubiła czekać a zostało jej jakieś 50 lat do odpowiedniego wieku. Pokręciła głową i wychwyciła trop. W sama porę zresztą, bo była już głodna.Dopadła jakiegoś jelenia po paru sekundach.

Anonimowy pisze...

Mira:
[no wiem wiem xD dziś zrobiłaś mi prezent no ^^ kawaii ^^]

Wyczuwała zbliżający się świt więc szybko przemieściła się stronę domu. Sprawdziła zawczasu czy nikogo nie ma i weszła do tajnej komory mieszczącej się kilkanaście metrów koło budynku. W runie leśnym nie był widoczny o co sie postarała. Sennie przetarła oczy, po omacku schodząc po małych schodkach do podziemnej komory i chwilę potem kładła się na materacu, momentalnie zasypiając w twardy sen.

Anonimowy pisze...

Mira:
[a idź ty xD hehe no to miłych snów ;*]

Shiki pisze...

Shin

Westchnął.-No dobrze...ale musisz być cichutko.-odszepnął wkładając mu wyziębione dłonie pod koszulkę i zaczynając pieścić jego sutki.

Ryu

-Nie słychać jakby wszystko grało.-mruknął. Irytował go fakt że nie widzi jak jest ciemno.

Anonimowy pisze...

"Ciemność, która zalewa czerwień a wokół niej głucha i ciężka cisza. Dziewczyna biegnie prosto przed siebie aż natrafia na rozpadlinę. Po drugiej stronie majaczy jakaś postać, która coś wykrzykuję, ale porywisty wiatr zabiera słowa które padają. Postać wydaje się jej znajoma. Przychyla głowę na bok. Jej ubranie jest całe. Jedynym niuansem jest czarna plama na jedwabistej białej koszuli.
Serce najpierw zadrżało a potem znacznie przyspieszyło swój bieg, gdy w końcu zorientowała się kogo widzi...
KOUJI !! - krzyczy, ale ten się odwraca zasmucony acz jednocześnie wyczuć można tłumiony gniew. Ponownie krzyczy, ale coś ją pcha do tyłu. Robi krok i ...." - do jej zmęczonego i trochę otępiałego mózgu dotarło, że znowu obudziła się z koszmaru, który śnił się co noc od pól wieku. Stale widziała w nim swojego brata, jedynie co się zmieniało to sceneria. Ziewnęła i pewnie poszła by nadal spać, gdyby nie to że zmysły mówiły jej, że ktoś się pałęta po jej terenie. Zalśniły jej oczy i zdenerwowana gramoliła się do wyjścia.

Shiki pisze...

Shin

-Tak, tak...-zjechał dłońmi niżej rozpinając mu rozporek i zdejmując spodnie do kolan.-A teraz cichutko...przecież nie chcemy żeby ktoś nas usłyszał.-szepnął zaczynając pieścić jego przyrodzenie.

Ryu

-Aha...spoko...już? OK.-Shiki wyciągnął z kieszeni klusze i podał je chłopakowi.

Anonimowy pisze...

Przystanęła wpół drogi na drabince. Trochę niepewna tego jaka jest pora dnia. "Cholera no" - fukała - "to dlatego jestem taaka śpiąca". Nie żeby sie bała akurat słońca, ale jak chodzi za dnia to jest wyzuta z wszelkiej energii i przypomina trochę zombi. Westchnęła przeciągle, decydując się w końcu na uchylenie klapki w podłożu i wyjrzała na zewnątrz zdając się na węch.

Shiki pisze...

[ja też nie...uwierz ja też nie XD]
Shin
-Spokojnie...postaraj się.-szepnął mu do ucha które po chwili polizał. Przyspieszył ruchy dłoni drugą ręką rozpinając swoje spodnie.

Ryu
-Płakałeś.-zauważył chwytając chłopaka za tył koszulki.-Pokaż drugą rękę.

SoEun Kim pisze...

- To prawda, co nie znaczy, że mam ochotę zapuścić tutaj korzenie. W prawdziwym świecie czeka Tomohisa. Musisz mi wybaczyć, ale jednak wolę jego od Atlantydy. - uśmiechnęła się niewinnie.
Shin

- Nie trzymasz, ale ja sama nigdzie nie wracam. Przyszłam tu z tobą i z tobą też wrócę. - stwierdziła tonem nieznoszącym sprzeciwu i pstryknęła go w nos.
Ryu

Anonimowy pisze...

Mira:
[celowe xD nadal się męczysz z prezentacja?]

Słońce na szczęście stało nisko a w tym gąszczu i tak padała cień. Odchyliła klapkę na całą szerokość, gdy tylko pomyślała, że pewnie jeszcze smacznie śni i w końcu wyszła przez otwór. Z przyzwyczajenia odetchnęła świeżym powietrzem. Zamknęła klapkę i wstała ziewając.

Anonimowy pisze...

Mira:
[ aha ..czyli lepiej ci schodzić z drogi ... *rozgląda się od razu w poszukiwaniu strategicznego i z góry upatrzonego miejsca*]

Dopiero jak wstała zauważyła, że ma na sobie ciuchy z dnia wczorajszego. Westchnęła przeciągle kierując się w stronę domu by się przebrać i ogólnie ogarnąć. Gdy wchodziła w końcu do wnętrza starego domu, skierowała sie od razu w stronę wiekowej łazienki. Zamknęła drzwi, które udało jej sie wstawić kilka nocy temu w naprawione zawiasy i napuściła wodę do wanny, jednocześnie zdejmując ciuchy.

Anonimowy pisze...

Mira:
[taa ..chciałaś powiedzieć, ze będzie po fakcie ^^ i btw. napisałam ze z niego wyszłam xD resztę masz na SB ;p]

Anonimowy pisze...

Mira:
[ah kochanie ty moje ;*]

Stary dom stare przyzwyczajenia a każde skrzypnięcie deski słychać jak głośny wystrzał z broni. Nadal przebywała w łazience nie ruszając sie z miejsca, ale każdy nerw i mięsień stał w pełnej gotowości. Zakręciła wodę i wyjęła kurek. Zaczekała az woda odpłynie nim w końcu wyszła z wanny. Nieopodal leżał na krześle biały puchowy ręcznik. Wytarła sie do sucha i właśnie ubierała na siebie cienki szlafrok, gdy wyczuła kogoś za drzwiami.

Anonimowy pisze...

[>___< - to moja mina xD]

Wyostrzyła pozostałe zmysły.
- a ja bym powiedziała, że zapłaciłbyś mi za wywalenie drzwi - odparła chłodno - ale to by było śmieszne stwierdzenie w tym domu. - zaoponowała z zimnym chłodem - cieszy mnie twoja wizyta, jednakowoż nie zapraszana - warknęła cicho odwracając się - ale jakby nie patrzeć cieszy mnie również fakt, że jedzonko tak ładnie wchodzi na kolację lub jak kto woli śniadanie - zachichotała pogardliwie w końcu odwracając się w jego stronę z nie do końca zawiązanym szlafrokiem. - zwiedzasz okolicę ...Ryu? - zapytała wygrzebując jego imię z umysłu

Anonimowy pisze...

[a idź ty wiesz .... >.< ]

Westchnęła tylko.
- czyżby? - podniosła brew trochę zaintrygowana - z miła chęcią posłuchałabym o twoich rozterkach i problemach natury osobistej, ale raczej wpierw wolałabym się ubrać - powiedziała i podeszła bliżej w jego stronę. Nie cofnął się, tylko tyle, że zauważyła kątem oka zaciśnięcie się pięści na różdżce - no chyba, że wolisz mnie widzieć nago, ale to kosztuję - uśmiechnęła się szerzej widząc jak wodzi po niej spojrzeniem. Pstryknęła go w nos dla żartu i wyszła z pomieszczenia na korytarz.

Anonimowy pisze...

[>**< taa... ja ostatnio mam .... *burak i patrzy w sufit* ale ciii.^^]

Uśmiechnęła sie kącikami ust, gdy oboje szli do sypialni (jeśli można to tym nazwać).
- jakby wzrok potrafił palić, powstałaby zemnie urocza kupka popiołu - skomentowała jego natarczywe spojrzenie wwiercając się w jej plecy. - gdy wchodziła do pokoju by sie ubrać nie zamykała za sobą drzwi. Po chwili wyszła z niego w krótkich szortach i bluzce na jednym ramiączkiem. Poszła do salonu i podeszła do małej szafki, by zacząć w niej szperać. Wyciągnęła gumkę do włosów i ja nimi spięła w koczek zostawiając parę luźnych pasemek.
- mogę ci zaoferować wodę lub piwo - rzuciła w jego stronę podchodząc bliżej.

Anonimowy pisze...

[ *mruga zawzięcie* oj ty ... btw. już skojarzyłam ;P]

- a wiec proszę bardzo - wzruszyła ramionami obojętnie. Sama przeszła do lodówki i właśnie ja otwierała słysząc pytanie chłopaka. - a co? chcesz mnie ugościć? - zapytała zirytowana od niechcenia sięgając po sok pomidorowy. Trzasnęła drzwiczkami, gdy je zamykała i przeniosła się na sofę nic nie mówiąc. Nie miała ochoty mówić dlaczego tu mieszka ani do kogo należał ten dom w XV w.

Anonimowy pisze...

[to twoja wina ;p ah te nasze skojarzenia xD]

Popatrzyła na niego bez mrugnięcia.
- Thomas... ? a co wy? jakieś psiapsiólki? Bo tak to wyglądało 2 noce temu ... - popiła soczek i zmieniając pozycje na wpół leżąca położyła swoje nogi na jego kolanach.

Anonimowy pisze...

[czyżby? *patrzy spod oka* ja tam nie wiem ^^]

- mimo wszystko dosyć dziwny "związek" wiesz? - zauważyła - twierdzisz, ze go lubisz? czy to prawda można by i sie z tym po-debatować, ale jakoś mi sie nie chcę. - zauważyła obojętnie. Położyła głowę na oparciu, świdrując go wzrokiem.

Anonimowy pisze...

Skwitowała jego tyradę umownym milczeniem.
- tacy jesteśmy po prostu - stwierdziła chłodno - interesujące - potem parsknęła śmiechem, który się szybko zakończył tak jak się zaczął - wybacz złotko, ale jesteś chyba pierwszym, który mówi, że lubi wampiry - nadal chichotała pod nosem - w XV wieku traktowano nas jak zło ostateczne na równi z innymi istotami i stworzeniami magicznymi - popiła soczek a jak w butelce nic nie było, po prostu wyrzuciła przez okno. - oczywiście ... to że jesteś tutaj i nie wymachujesz mi kołkiem, sprawia że aż chce się bawić jak 5-latka - parsknęła z ukryta ironia. - TO akurat jest oczywistym faktem Ryu, tylko doprawdy nie wiem co chcesz przez to osiągnąć w swoim krótkim życiu - popatrzyła spokojnie na jego twarz - PRAWDA ... tylko to ci się kołaczę w twoim umyślę.

Takano | Jun pisze...

Shin

-Spokojnie kochanie...-szepnął.-Ale malinek nie rób...ciężko je ukryć...-przyspieszył ruchy jednej dłoni. Palec wskazujący drugiej ręki włożył chłopakowi do odbytu i zaczął nim delikatnie ruszać.-Cichutko...oddychaj.-szeptał.

Ryu

-Jak ty to sobie zrobiłeś?-spytał przyglądając się ranie. Podszedł do swojej szafki i wyjął z niej flakonik z niebieskim płynem podając ją chłopakowi.-Do dna.

Anonimowy pisze...

Uśmiechnęła sie
- właśnie widzę - skomentowała - ale to czy tacy jesteśmy czy nie jesteśmy bywa czasem rozbieżnym tematem do dyskusji. Chcę tu też zauważyć, że większość wampirów kiedyś była ludźmi a ich zachowanie zależne jest bardziej o zbyt dużej ilości ludzkiej krwi. Im "dieta" bardzie zróżnicowana mniejsze prawdopodobieństwo tego, że jakiś wampir nie stanie się oszalałym wapmirkiem łaknącym stale świeżej krwi i tylko ktoś miłosierny ukróci jego nudny żywot. - wyjaśniła - tak wiem - machnęła ręką - to trochę skomplikowane dla tych którzy nie są nami - odchyliła głowę, by popatrzyć na spękany sufit. - a kto to był ? - zapytała - mam na myśli te kobietę o której wspomniałeś.

Anonimowy pisze...

Przewróciła oczyma i w końcu wgapiła się w jego oczy swoimi zmienionymi
- mówiłam i pytałam sie o tej drugiej - zaoponowała w tym samym tonie - Ryu chłopcze, nie należysz do specjalnie cierpliwych jak widzę, ale w porządku ... to była .... - zrobiła pauzę dla większego dramatyzmu - moja ciotka ze strony ojca - powiedziała - czyli dokładniej jego siostra. - dodała po chwili.

Shiki pisze...

[nikt by się nie obraził ^^ puki co jesteśmy z adminką we dwie XD]

Shin

-Spokojnie...-dodał jeszcze dwa palce.-Shin...mogę?-spytał wyjmując palce i lekko unosząc chłopaka.

Ryu

Shiki uniósł lekko brwi.-A po co ci? Jak jesteś dobry z eliksirów...to moja własna receptura, jest trudny to uwarzenia.-wyjaśnił.

Anonimowy pisze...

- widzę - powiedziała obojętnie - wtedy obie byłyśmy ludźmi - popatrzyła w spękana szybę okienna - pól wieku juz mija. Wtedy nazywała sie inaczej a to zdjęcie które masz, pochodzi z czasu moich 21 urodzin, które wyprawialiśmy w Mediolanie zanim... - przymknęła oczy na moment i zamilkła.

Anonimowy pisze...

- nie, umarłam dwa lata później w Japonii - westchnęła - niestety ale to był pierwszy i ostatni raz gdy ja widziałam jako człowiek - nadal gapiła sie w okno - jak miała na imię... - zamyśliła - o już mam: Hitomi Onazuki. Ja właściwie posiadam dwa nazwiska, ale zwykle używam ojca. Nazwisko matki jest takie nijakie. - parsknęła śmiechem - sam powiedz: Sachiko Thomson-Onazuki. Nie ma to jak mieszanka narodowościowa.

Shiki pisze...

Shin

Mężczyzna wchodził w niego powoli i delikatnie-Shin...oddychaj głęboko-szeptał wciąż pieszcząc jego przyrodzenie.

Ryu

-Dobra...jesteś pewny ze go warzysz?-spytał podchodząc do biurka i na kartce spisując sam skład.-Jak do dnia przed pełnią znajdziesz składniki to dam ci przepis. Ale ostrzegam trudno je znaleźć...a trzymaj się z dala od moich zbiorów.-ostrzegł podając mu kartkę.

Anonimowy pisze...

[ a wiec tak jak mówiłam ojciec M miał siostrę nie? ta siostra była właśnie Keiko dawniej tylko ze ona nie używała imion .. dla niej była tylko ciotka ze strony ojca]

- zadajesz trochę .. - skrzywiła sie - kłopotliwe pytanie - posłała w jego stronę ostrzegawcze spojrzenie - ale w odpowiedzi na twe trochę nie taktowne pytanie .. to owszem - powiedziała z niesmakiem - jak umarłam robiłam za obiekt doświadczalny w lochach własnego stwórcy przez jakieś 250 lat, wiec jako jego ulubiona zabawka, byłam zamkniętym gościem podziemnych lochów. - powiedziała z czysta nienawiścią. Przy okazji robiąc wyrwę koło okna z chwilowego braku kontroli nad telekineza.

Shiki pisze...

Shin

-Też cię kocham...bardzo...-odszepnął wchodząc już całkowicie. Odczekał chwilę żeby chłopak się przyzwyczaił po czym zaczął się powoli ruszać.

Ryu

-Jasne masz.-mówiąc to rzucił w jego stronę pralinkę.-Zostań jeśli czujesz taką potrzebę, Shin dzisiaj chyba nie przyjdzie...-uśmiechnął się lekko wygodniej rozsiadając się na fotelu i kładąc nogi na wiecznie zawalonym biurku.

Anonimowy pisze...

[ taaa juz bardziej zakręcone to nie można było zrobić D]

- nie uda ci się - pokiwała przecząco głową odczytując jego myśli - i wybacz .. ale czasem mi sie zdarza jeszcze w coś "walnąć" - posmutniała trochę - mam to w genach. Nie uczyłam sie tego. Jakiś dziwnym trafem została mi telekineza nawet i po przemianie. A dziwne w tym jest to odkąd jestem wampirem łatwiej mi to kontrolować.

«Najstarsze ‹Starsze   1401 – 1600 z 2918   Nowsze› Najnowsze»