poniedziałek, 24 września 2012

Welcome to my life

- Ryu-sama - młoda kobieta dostojnym krokiem zbliżyła się do chłopaka. Jej długie blond włosy delikatnie powiewały na wietrze, a jej malinowe usta ułożyły się w tak dobrze mu znany uśmiech. Fałszywy i niecowyrafinowany uśmiech. Zachowywała się tak przy nim odkąd pamiętał, udając jego matkę przy każdym napotkanym nieznajomym. Nie mogło przecież wyjść na jaw, że on - 16-letni chłopak mieszkał już sam, na dodatek już od czterech dobrych lat. 
Ryu obrzucił ją powściągłym spojrzeniem, zanim zatrzasnął za sobą drzwi samochodu, przerzucił podręczną torbę z ciuchami przez ramię i wyminął kobietę nie mówiąc ani słowa. Zdał do VI klasy i wreszcie mógł powiedzieć, że zdążył się zadomowić w domu Okamishi. Sakuran coraz bardziej stawał się jego prawdziwym domem. 
- Ikemoto-sama już na ciebie czeka - kobieta nie dała za wygraną. Najwyraźniej dostała zadanie od jego dziadka, a jej przełożonego i nie mogła go zawieźć. Ryu westchnął ciężko, ale poddał się bo wiedział że nie było sensu z nim walczyć. Zawsze dostawał to na co miał ochotę, a chłopak nie chciał niepotrzebnie narobić problemów tej bogu ducha winnej kobiecie. Skinął głowa na znak, że wiadomość do niego dotarła i skierował swoje kroki do dawno nie używanego pokoju. Jego miejsca na tej ziemi. Powoli pchnął machoniowe drzwi i wszedł do środka. Zakasłał od duchoty panującej w pomieszczeniu. Nie postawił w nim swej nogi od dobrych czterech lat, więc nie miał co się temu dziwić, a jednak... sądził że pokój ten już dawno został zagospodarowany. Pomylił się. 
Odłożył torbę w kąt i otworzył okno z ulgą witając świeże powietrze. Zamknął oczy przez chwilę napawając się tą błogą chwilą, po czym wyciągnął z kieszeni różdżkę. Obracał ją palcami, po raz kolejny w ciszy zachwycając się jej giętkością i dobrym wykonaniem. Mierzyła sobie 14 cali, a jej rdzeń posiadał w sobie szpon smoka. Sama różdżka posiadała w sobie drewno dębu, jednak w tym domu magia nie działała. Przynajmniej nie taka magia, a jego różdżka, narzędzie którym lubił się posługiwać traciła na swej wartości. Z westchnieniem odłożył ją na zakurzoną szafkę, uznając że tylko by mu przeszkadzała. 
Łagodnym spojrzeniem przesunął po pomieszczeniu. Mógł śmiało pokusić się o stwierdzenie, że nic albo bardzo niewiele w nim się zmieniło. Jego największy skarb wciąż stał na zakurzonej półce nad kominkiem. Ryu powoli podszedł do kominka i sięgnął po zdjęcie. Dmuchnął w nie i przetarł je rękawek. Nie pamiętał kiedy zostało ono zrobione, ale przedstawiało jego wraz z jego rodzicami: Keiko i Ichiro Amakusa. Przez chwilę niemal z nostalgią obserwował ich roześmiane twarze. Wciąz trudno mu było uwierzyć w bajkę dziadka dotyczącą śmierci jego rodziców. Według jego zeznań zginęli oni w wyniku wypadku samochodowego, ale Ryu nie dawał tym słowom wiary. Trudno mu było w to uwierzyć ze względów oczywistych - Ikemoto Amakusa był jednym z największych złoczyńców w Japonii. Tworzył on perfekcyjne plany morderstw, które sprzedawał zwykłym, szarym ludziom. Ci natomiast wykonywali plan co do joty, a kiedy bądź jeśli zostali zatrzymani zapominali wszystkie wspomnienia dotyczące szczegółów wykonanego morderstwa. Ikemoto Amakusa był mistrzem w posługiwaniu się hipnozą, a przeznaczeniem Ryu było zostać jego następcą. Przeznaczeniem, przed którym chłopak starał się uciec.

Dlatego właśnie przerwy wakacyjne i zimowe Ryu przeznaczał na szkołę detektywistyczną, gdzie pod okiem znanego i poważanego detektywa uczył się jak walczyć z przestępczością w Japonii. Dzięki swojemu bystremu umysłowi, który zawdzięczał dziadkowi (z przykrością to stwierdzał) potrafił rozwikłać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę. Morderstwa nie miały przed nim żadnych tajemnic. Znał je od podszewki i to patrząc na nie z obu stron medalu. To właśnie w tej szkole poznał swoich jedynych przyjaciół, którzy nie odrzucili go, nawet gdy dowiedzieli się o jego pochodzeniu. Zawdzięczał im niemal wszystko. To oni pokazali mu jak powinien żyć.Nieśmiały uśmiech rozświetlił jego oblicze, ale nie pozostał tam na długo.
Pukanie do drzwi przerwało jego nostalgię. Machinalnie odłożył zdjęcie na swoje miejsce i obrócił się na pięcie. Skrzypienie drzwi zasygnalizowało mu, że nie ma do czynienia z podwładnym jego dziadka, gdyż ci nie ośmieliliby się wejść do jego pokoju bez wyraźnego zaproszenia.
- Witaj Ryu.
Chłopak zdążył już zapomnieć jak brzmiał głos jego dziadka, teraz natomiast nieco przestraszył go jego oschły ton, który tak nie pasował do uśmiechu jaki pojawił się na obliczu Ikemoto. Powoli skinął głową, siadając na łóżku. Przypomniał sobie niemal każde nauki dziadka i postawił pomiędzy nimi barierę. Wolał nie ryzykować zahipnotyzowania w przypływie złości starszego mężczyzny. 
- Moje nauki nie poszły w las - pochwalił go Ikemoto, kładąc dłonie na jego ramionach. Ryu zwalczył odruch strzepnięcia ich i odsunięcia się od niego. Zamiast tego pozwolił sobie na lekki uśmiech, wyrażając tym samym swoja wyższość na mężczyzną. Był pewny swoich umiejętności i w duchu cieszył się, że poświęcił treningowi umysłu tak wiele godzin czasu. Oprócz silnego umysłu opierającego się każdej hipnozie, posiadł również umiejętność hipnozywania. Nie była ona jeszcze najwyższej jakości, ale powoli się do niej zbliżał. 
- Wysłałeś swoich ludzi do samego centrum Tokyo by mnie tu przyprowadzić. Mam szczerą nadzieję, że miałeś ku temu odpowiedni dobry powód - mruknął Ryu, ostrożnie dobierając słowa. Odezwał się po raz pierwszy od przyjazdu do tego przybytku. Zazwyczaj rzadko się odzywał, a kiedy już mówił to z sensem i na temat. Wolał unikać bezsensownego żartowania, lub rzucania uwag które niczego nie wnosiły do jego życia, bądź do życia innych ludzi.
- Żaluję, że tak trudno ci uwierzyć w moje dobre intencje. Chciałem po prostu zobaczyć mojego wnuka - Ikemoto ukucnął przed chłopakiem i spojrzał mu głęboko w jego ciemne, czekoladowe tęczówki. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniem delektując się zapadłą ciszą, po czym mężczyzna poczochrał wnuka po głowie. - Do tej pory pozwalałem robić ci co chciałeś, ale mam nadzieję, że wkrótce podejmiesz odpowiednią decyzję. Za dwa lata kończysz swoją edukację i przyznam, że czekam na ten dzien z niecierpliwością - uśmiech jaki zakwitł na ustach Ikemoto miał w sobie wiele złośliwości. - Wtedy ostatecznie zdecydujesz, czy chcesz być ze mną, czy wolisz stanąć po drugiej stronie barykady...
Ryu chciał coś powiedzieć i już otwierał ku temu usta, ale jego dziadek zgromił go spojrzeniem, ostatecznie przerywając mu w połowie myśli. Odsunął się od chłopaka i wstał, cały czas uśmiechając się w ten sam, przyprawiający o dreszcze sposób. Ryu nigdy nie spotkał bogina, ale gdyby już miało to nastapić, był niemalże pewien, że stwór ten przyjąłby postać jego dziadka
- Wybierz mądrze, bo odwrotów już nie będzie. Pamiętaj tylko, że kto nie jest ze mną, zostaje niezwłocznie zlikwidowany.
Wzrok Ryu samoistnie powiódł do zdjęcia stojącego nad kominkiem, a żołądek podszedł mu do gardła. Kiedy znów przesunął wzrok w miejsce, gdzie przed chwilą stał Ikemoto, tego już tam nie było. Chłopak zacisnął mocniej szczęki i złapał za figurkę stojąca na szafce nocnej. Rzucił nią w zamknięte drzwi i opadł na łóżko. Oddychał ciężko, starając się nad sobą zapanować. Nie było to tak proste jak na początku mu się wydawało. Wymagało od niego wiele wysiłku.
Raz jeszcze odetchnął głęboko, po czym odgarnął ciemno-brązowy kosmyk włosów z twarzy i wstał. Nie miał zamiaru zostać w tym domu ani chwili dłużej, toteż natychmiast zabrał swoją torbę i wrzucił do niej zdjęcie. Swój pobyt w mieszkaniu dziadka skrócił do minimum. Postanowił dłużej się już nie katować, gdyż to właśnie to miejsce sprawiło jego problemy z żywieniem. Chłopak jadał skandalicznie małe ilości, za każdym razem walcząc by ich nie zwymiotować.
Posesję Ikemoto Amakusy opuścił z wyraźną ulgą. Odpuścił sobie również czekanie na czarną limuzynę, która go przywiozła na miejsce. Uznał, że spacer na stację dobrze mu zrobi. Wracał do Tokyo, do przyjaciół, do swojego domu i miał zamiar zerwać wszystkie swoje połączenia z dziadkiem. Żałował tylko, że genów nie był w stanie się pozbyć. 

Imię i nazwisko: Ryu Amakusa
Data urodzenia: 7 styczeń 1996
Klasa i dom: VI, Okamishi
Krew: czysta
Wzrost: 165 cm
Waga: 40 kg
Patronus: feniks
Bogin: węże
Dodatkowo: pozycja ścigającego w drużynie Quidditcha
Widmo nadciągającej wojny zmusiło go do zajęcia odpowiedniej pozycji: Po długich namowach wstąpił do Yakuzy (przez zastosowanie chwytu poniżej pasa), aktualnie znajduje się pod opieką Kazumy Tsukasy
Umiejętności: potrafi rozwiązać każdą, nawet najbardziej skomplikowaną zagadkę, potrafi zahipnotyzować człowieka, jak i nie ma możliwości by ktoś zahipnotyzował jego, uwielbia mugolskie filmy, stawia siłę fizyczną przed magią, zna kilka rodzajów sztuk walki, ale korzysta z nich jedynie w ostateczności, uwielbia czytać
Ceni: szczerość, uśmiech, ludzkie życie
Nienawidzi: fałszywości i kłamstwa (choć i jemu zdarza się naginać prawdę od czasu do czasu)



A couple of links to my world:



[Dobry wieczór wszystkim, karta jest odrobine wymęczona i nieco chaotyczna, ale mam nadzieję że nic w niej nie zabrakło. Moja postać może pojawiać się w kratkę, ale postara się wchodzić co najmniej raz w tygodniu. Witam wszystkich jeszcze raz serdecznie i mam nadzieję na dobrą zabawę]

2 918 komentarzy:

«Najstarsze   ‹Starsze   1601 – 1800 z 2918   Nowsze›   Najnowsze»
Anonimowy pisze...

- może - mruknęła tęsknie zerkając na jego szyję. Właśnie uświadomiła sobie, że jest głodna a sok pomidorowy mimo ze podobny do krwi nią nie jest. Zdjęła z niego nogi i wstała.

Shiki pisze...

Shin

-Shin...spokojnie...-szepnął.-podoba ci się?-spytał mrucząc mu do ucha które po chwili oblizał. Ogon przywarł mu do pleców i w powietrzu unosiło się jego głośne mruczenie.

Ryu

-No...zraniłeś się bo się broniłeś...a można wiedzieć przed czym?-spytał unosząc brwi.

Anonimowy pisze...

Zerknęła na niego.
- zawsze tak chętnie wszystkim "potrzebującym" dajesz? - zapytała ujmując jego brodę, gdy przeniosła sie tuż przed nim. - nie boisz się, że wypiję za dużo i .... - reszty nie dopowiedziała, bo była zbyt oczywista.

Shiki pisze...

Shin

Mężczyzna przyspieszył swoje ruchy.-Shin...-szepnął głaszcząc chłopaka po włosach.

Ryu

-Jak to cię zaatakował? Ot tak bez powodu?-spytał nie bardzo rozumiejąc.

Anonimowy pisze...

- to niedobrze słonce, iż ja nieczęsto pije ludzką - poinformowała z uśmiechem - jego tu aktualnie nią ma. Zresztą jeszcze dzień panuję - zauważyła uroczo - w taki sposób cenisz swoje istnienie? - podniosła brew, podnosząc jeszcze wyżej głowę, az sie wypiął cały.

Anonimowy pisze...

- uroczo - zachichotała - dla ciebie to widzę jest az za proste, ale ja to postrzegam inaczej - warknęła, obnażając szyję. Zaraz potem się wgryzła, tępiąc ból automatycznie po wkłuciu.

Anonimowy pisze...

Już wcześniej w łazience czuła tępy ból głowy, który potęgował sie jej przez cały czas też milusiej "rozmowy". Ale po prostu nie mogła sie od tak rzucić. Co ja i samą dziwiło, by zwykle nie robi to na niej wrażenia. A teraz piła ... jak jakiś zdziczały zwierzak na głodzie. Powinna przestać do cholery !! I to w tej chwili !! Ale jej drugie ja miało odmienny zdanie na ten temat i ciągłe chciało więcej. Po walce wewnątrz siebie w końcu udało się jej oderwać. Zasklepiła ranki i wcisnęła głowę w tors chłopaka nic nie mówiąc.

Anonimowy pisze...

Nadal zbyła go ciszą. Znowu to samo.. po raz kolejny łamie własny nakazy dla czegoś takiego.
- to chyba nie powinno cie interesować? - zauważyła w końcu zadając mu identyczne pytanie, ale nadal była skulona.

Anonimowy pisze...

Cisza sie przeciągała a dzień sie ostatecznie kończył.
- powiedz... nie powinieneś być teraz w szkole lub gdzieś?

Anonimowy pisze...

Zachichotała do jego bluzy.
- widzę, ze masz w nosie swoja edukację - powiedziała chłodno - jakby usłyszała to moja matka, to by chyba dostała palpitacji serca.

Anonimowy pisze...

Ubawiona w końcu popatrzyła na niego
- prawie że na to samo wygląda - zauważyła - czyli na jakie? - zapytała zaciekawiona - ja tam nigdy jej nie używałam.

Anonimowy pisze...

- ja tam czarną magia nie władam, zaklęć mnie tez nikt nie uczył, eliksiry to na pewno świetna rzecz - zrobiła wyliczankę - tylko, ze co ma nóż do herbaty? - spytała - wiesz niektórzy tez nie wiedza jak posługiwać się łóżka ..

Anonimowy pisze...

- hai, hai.. - ziewnęła - rany spałam 48 godzin a nadal mi sie chcę. Ugh.., ale mów dalej.. - słuchała - to dlatego tak sie do ciebie klei? - zapytała w końcu - były ale dostanie sie do niej graniczyło czasem cudem - skrzywiła się a że na ustach nadal czuła krew to ja zlizała - zresztą były one dla uprzywilejowanych.

Anonimowy pisze...

- nie jestem pewna czy tylko to jest jego celem - mruknęła z niesmakiem - ale to wasze układy a nie moje - westchnęła - właśnie ... dla plebsu to było jak dostanie spadku po jakimś królu.

Anonimowy pisze...

W końcu oderwała się z jego objęć.
- nie wnikam w szczegóły. Dla niego pewnie i dobrze - zauważyła - Zresztą ja mam własne cele do realizacji - powiedziała to obojętnie - Ryu mówisz o własnej rasie!? To było dosyć surowe stwierdzenie. Wstała z sofy i podeszła do okna.

Anonimowy pisze...

Spojrzała na niego z ukosa
- Sachi ok? Tamto imię przywodzi parę niepotrzebnych wspomnień. - popatrzyła po pomieszczeniu - chyba łatwiej by było postawić nowy domy niż remontować tę ruderę - westchnęła w duchu - nie ucieknie .. - podsumowała. Przywołała dwie butelki. W jednej była woda a w drugim napój wzmacniający dla niej.
- jeszcze coś do picia? - zapytała.

Anonimowy pisze...

- wiesz ja nawet nie wiem, czy nie lepiej jest go zburzyć do reszty - zauważyła - niektóre belki tylko czekają na pierwsze lepsze puknięcie - zamyśliła sie - trochę mi zajęło wyszukanie tego domu. Wcześniej, ze starych map, ta okolica wyglądała całkiem inaczej. Potem ... - zaczęła kaszleć. Przeklęła w myślach i pobiegła do łazienki. Zrobiło jej się nie dobrze, wiec zwymiotowała.

Anonimowy pisze...

Spojrzała na niego zmętniałymi tęczówkami
- wyjdź stąd - wychrypiała miedzy konwulsjami, odrzucając go od drzwi, które zatrzasnęła zaraz. Niech to szlag.. czemu wcześniej nie zauważyła oznak. Była senna.. no i teraz znowu jest. Spróbowała wstać, ale znowu ja zemdliło, wiec tylko wsadziła głowę miedzy kolanami, zalewając sie przy tym łzami. Zawyła z przenikliwego bólu, który powoli zżerał jej ciało.

Anonimowy pisze...

Mira:
[a idź ty wiesz co? xD nie użala sie nad sobą jak... (dodaj sobie), po prostu czasem tak ma i tyle.]

Po kilku minutach, które jej sie dłużyły, ból zaczął ustępować. Była brudna, więc ponownie nastawiła sobie wodę.
"No i po co ja się wcześniej myłam?" - zakpiła sama z siebie. Weszła do wanny i zaczęła sie szorować. Woda robiła sie coraz bardziej brunatna, więc wyjęła korek i ponownie napuściła. Gdy była już czysta, wyszła nago z łazienki do sypialni i rzuciła sie na łóżko, by chwile odpocząć. Powinna teraz być w pracy, ale nie miała na to nastroju, więc przywołała telefon i po krótkiej rozmowie, w której powiedziała, ze jest chora i takie tam, wyłączyła aparat i przeniosła go szuflady jakieś zapyziałej komody. Nadal wyczuwała chłopaka. Rany... mógłby już stąd sobie pójść.

Shiki pisze...

Shin

-Spokojnie...-uspokajająco głaskał go po plecach wciąż przyspieszając. Poruszał się miarowo w takt tylko sobie znanej melodii.-Kocham cię...-zamruczał.Podniósł się lekko, obficie spuszczając się wewnątrz chłopaka.

Ryu

-Wpadłeś na niego dosłownie czy w przenośni?-spytał unosząc brwi.-Nie wiem...może stwierdził że mu zagrażasz czy coś...

Anonimowy pisze...

- nikt cie nie prosił o pomoc, a ze dostałeś już to co chciałeś to sie wynoś - warknęła zirytowana natręctwem chłopaka.
Całkowicie go potem zignorowała, gdy nadal uparcie stał w drzwiach i sie na nią gapił jak w ciele.
Skuliła sie na łóżku obłożonej satynowa pościelą. Przymknęła obolałe oczy, gdy padły na nie snop światła słonecznego. Przysłoniła jej dłonią i przez palce patrzyła na kiepskiej jakości firanki. Pociągnęła materiał bliżej siebie i trochę zasłoniła niektóre krępujące miejsca.

Shiki pisze...

Shin

-No już...kochanie...już koniec...-szepnął głaskając go po głowie i plecach. Powoli z niego wyszedł kładąc go delikatnie na kocu.

Ryu

-Staram się pomóc.-warknął lekko zirytowany.-Hmmmm...ale wracając do tematu...to nie był powód żeby cię atakować...zapytałeś co u niego, opowiedziałeś o swoich planach i on cię bez słowa zaatakował?

Shiki pisze...

Shin

-Dlaczego?-wymruczał mu do ucha.-Shin, byłeś dzielny...taki cichutki...-polizał płatek jego ucha.

Ryu

-Z...zgwałcić?-wydukał. Jego oczy się rozszerzyły i mało nie spadł z fotela.-Furuyama uspokój się...-warknął sam na siebie.

[dobra...muszę w końcu wrócić Chrisa...w tym tygodniu na pewno go wrócę XD]

Anonimowy pisze...

Poczuła, że jest sama z chwila gdy się oddalił i nie czuła go na swoim terenie. Słońce stało w samym południe a ona czuła się jak wyzuta z wszelkiej dostępnej energii i chyba nie zdało się doczłapać do swej dziennej kryjówki. Jako tak podniosła sie z łóżka i wstając zgarnęła też wierzchnia narzutę i skierowała sie do wyjścia z pomieszczenia, by udać się do innego - najbardziej zacienionego, które prędzej odrestaurowała, z chwilą przybycia do domu jej ojca. Grube i ciężkie kotary nie przepuszczała niczego. Sam wystrój natomiast był chyba jednym z najbardziej przygnębiających pokoi, które projektowała, gdyż praca w barze to było zajęcie dodatkowe. Ot takie dla zabicia nudy.

Anonimowy pisze...

- Dla mnie magiczne gotowanie jest o niebo łatwiejsze, ale nigdy nie uczyłam się innego - powiedziała, stawiając przed nim parujący kubek kakao. - I jest szybsze - uśmiechnęła się, upijając łyk ze swojego kubka. - Poszukam ciasteczek - oświadczyła i zaczęła buszować po szafkach. Mogła użyć różdżki, ale lubiła przesiadywać w kuchni i sprawiała jej to przyjemność.
- Coś małomówny dzisiaj jesteś - zauważyła, zerkając na niego przez ramię, podczas przeszukiwania ciekawie wyglądających butelek. - Ostatnio usta ci się nie zamykały. Zawsze wydaje mi się to podejrzane. Ciekawe czemu? - zastanowiła się przez ułamek sekundy, ale zaraz wróciła do przerwanego zajęcia.

Anonimowy pisze...

- To, że milczysz bardziej niż przywykłam - wyjaśniła, marszcząc lekko brwi. - I jesteś nieobecny duchem - przechyliła głowę, patrząc na niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Zapomniała nawet o smakołykach, podeszła do stołu. Usiadła obok Ryu, opierając łokcie na stole i podpierając głowę dłonią. -

Anonimowy pisze...

Przez kilka dni nie była w pracy, iż wzięła się w końcu za remont pietra. Zabranie się za ta robotę jej się ciągnęło z wielu powodów. Ale jak zaczęła się taplać w farbie to stwierdziła, że to bardzo orzeźwiające zajęcie. Mimo tego, czas było wracać do pracy.
Na szczęście miała dziś tylko nockę. Pracowała dobre kilka godzin. Z początku humor miała świetny, do chwili gdy do lokalu wkroczyło dwoje ludzi. Stała przy stoliku i czekała na zamówienie, gdy ktoś ją popchnął na stolik robiąc tyle hałasu, ze wszyscy się patrzyli na tę scenę jak na tanią rozrywkę.
To w tym barze nie nowość, ale rozpoznała w jednym z gości chłopaka, który jej się narzucał ostatnio. Miała sprawę olać, ale myśli faceta były dosyć jednoznaczne.
Zirytowana podeszła bliżej i złapała gościa za ramię.
- ty.... - obślinił sie cały w próbie powiedzenia obraźliwych słów.
- tak? - spytała tylko tyle.
W sali mieli obserwatorów, więc tylko wbiła w niego wzrok, hipnotyzując go w sposób niecywilizowany. Była ćwiczona w bólu i teraz miała niemałą satysfakcję.
- ty ! - rzuciła w stronę Ryu - przydaj się na coś i popilnuj mi baru! Mam pilną sprawę do załatwienia.

Anonimowy pisze...

- Jak chcesz - wzruszyła ramionami, przyjmując jego taktykę. Zerkała na niego znad kubka. - Nie przyszło ci do głowy, że duszenie tego, cokolwiek to jest, w sobie jest zwyczajnie... głupie? - wyrwało się jej w końcu. - Poza tym "twoja drużyna", "moja drużyna" - wywróciła oczami. - Nie zdradzamy sobie przecież tajemnic wojennych.

Anonimowy pisze...

Wyniosła a praktycznie prawie wywlokła go siła z baru na zewnątrz. Na jego nieszczęście była głodna, ale zanim się dobrała z robiła z jego mózgu taka kaszankę, że nie umiał sklecić najprostszego zdania w całość.
Uśmiechnęła sie okrutnie ukazując kły, jednocześnie wbijając facetowi pazury w serce, które zgniotła na koniec pożywiania, wewnątrz ciała. Facet był juz martwy w zasadzie więc przeniosła sie wraz z nim w pobliże jakiegoś stawu i wrzuciła zwłoki. I na powrót wróciła do baru. Brudne ciuchy po prostu wyrzuciła do śmieci i weszła do budynku.

Anonimowy pisze...

- Nie zgodzę się z tym - skrzywiła się i wyprostowała. - Definicja słowa "trywialny" zależy od człowieka, który ją układa. Według twojej istnieje niewiele rzeczy i spraw, których nie można do niej dopasować. Takie odnoszę wrażenie. Narzuciłeś sobie absurdalne, w twoim mniemaniu słuszne, zasady i teraz dziwisz się, że są trudne - skrzyżowała ręce na piersi i posłała mu niedowierzające spojrzenie. - Może to niemądre z mojej strony, ale uważam, że problemy należy rozwiązywać. Jakie by one nie były. Nie całe moje życie toczy się wokół zachcianek Tsukasy i mojej, jakże drogiej i troskliwej, Rodziny. W twoim istnieje nie tylko dziadek. Szaleństwem byłoby twierdzić, że wszystko inne nie ma znaczenia. - Zamilkła na chwilę, przyglądając się uważnie jego twarzy.
- Jesteś szaleńcem?

Anonimowy pisze...

- masz u mnie dług - powiedziała tylko. Weszła za bar i przejęła pałeczkę - usiądź tutaj - pokazała krzesełko - i nie przeszkadzaj mi - zapowiedziała. Wzięła notesik i poszła do swego wpierw sektora by zebrać zamówienia.

Anonimowy pisze...

Fala gości powoli ubywała, gdy godzina zamknięcia lokalu zbliżała się wielkimi krokami. Zrobiło sie tez znacznie luźniej, wiec w spokoju mogła zacząć sprzątać.
Podawała tez czasem Ryu parę słabszych drinków oraz kocyk do przykrycia.
- Onazuki-san !! mogę jeszcze jedno piwo. - spytał jeden z ostatnich gości. Kiwnęła mu krótko głową i poszła napełnić dzban.
Podczas tej czynności, przyglądała sie skulonemu chłopakowi.

Anonimowy pisze...

- No tak - uśmiechnęła się wymuszenie. - Nie kwestionowałam tego, wokół czego obraca się twoje życie - powiedziała powoli. - Chciałam tylko powiedzieć, że mimo wszystko MUSI być coś więcej - wyjaśniła, dopijając kakao.
Musiała zastanowić się chwilę nad zadanym pytaniem. Chciała wyrazić się precyzyjnie, bez niedomówień, o ile to było możliwe.
- Nie wydają mi się na przykład rzeczą trywialną moje uczucia. W przeważającej części - Dodała szybko. - Bo są takie, z którymi można walczyć, starać się o nich nie myśleć, zupełnie ja ty. I takie, których nie powinno się bagatelizować. - zaczęła miarowo stukać palcami w blat stołu. - Co jeszcze? - zapytała samą siebie. - To, że mam chandrę i nienawidzę siebie i wszystkiego i wszystkich dookoła. Przecież muszę się z tym uporać. A mogę to zrobić tylko zwalczając przyczynę. Co mi da wmawianie sobie, że problemu nie ma? Moim zdaniem nic. Poza tym kiedy jestem podenerwowana niewiele ze mnie pożytku - prychnęła, co zabrzmiało trochę jak śmiech. - Wiele przyziemnych spraw, które ty uważasz za trywialne, pewnie jak bym za takie nie uznała - stwierdziła w końcu.
Było późna noc, a w zasadzie dochodził świt. Czuła się zmęczona i coraz trudniej było jej zebrać myśli.

Anonimowy pisze...

- Ryu - przekazała mentalny przekaz - jesteś tu bezpieczny. Odpręż się. - dodała używając Głosu.
Dzban już był pełny, więc wyszła zza baru i poszła z nim do klienta.

Anonimowy pisze...

Obskoczyła jeszcze parę stolików, by jakieś pół godziny później oznajmiła wszystkim że lokal jest zamknięty i czas wracać do domów. Ci najbardziej wytrwali chcieli się z nią wykłócać, ale nie z nią takie numery. Dosadnie im to zresztą wytłumaczyła i zamknęła drzwi jak nikogo już nie było.
- ufff... nareszcie koniec tej nocy.

Anonimowy pisze...

Popatrzyła na niego krzywo.
- ostatnio oferowałeś pomoc. Teraz się na coś przydasz. Podeszła szybkim krokiem do służbówki. Wychodząc z niej trzymała w ręku miotłę, zmiotkę i szufelkę. Podeszła do niego i wręczyła mu
- proszę cie bardzo. Zacznij od lewego skrzydła - zapowiedziała. Sama zaś wzięła wielgachną tacę na wszelakie szklanki i kubki.

Anonimowy pisze...

Skupiła się wszystkie pozostałe naczynia grzecznie "usiadły" na tacy. Zrobiła tak, by nie kolidowały podczas mysia podłogi. Przy czym musiała uważać, bo zbliżał sie pomału dzień i wtedy jej moce oprócz telekinezy były dosyć ograniczone na swój sposób.
Dosyć sprawnie sie z tym uwinęli i aktualnie gasiła ostatnie światła. Pozostały tylko te od służbówki.
- chodź Ryu. Zrobię jeszcze kawkę dla nas. - zapowiedziała. - żadnych wymówek - dodała surowo.

Anonimowy pisze...

Przewróciła oczyma
- doprawdy ..czy wy wszyscy musicie mi tu ględzić i kłopotach? To nie kłopot - powiedziała jeszcze i poszła a on za nią.
Automatycznie nastawiła wodę. A sama poszła po szklani dla nich.
- my sie nie męczymy tak jak wy słonko - powiedziała. Czekała aż woda sie zagotuje i w tym czasie wsypała kawę do kubków.
- nie wiem jaka pijesz, więc zrobię nam copucchino.

Anonimowy pisze...

Była zajęta zaparzaniem, wiec niczego nie zauważyła, ale słyszała jego galopujące myśli.
- każdy bywa czasem zmęczony. - zauważyła - nam się to też zdarza. ale nie pokazujemy tego po sobie.... - przerwała - nie oburzają mnie twoje łzy Ryu... Nie musisz czuć jakiegoś zażenowania z tego powodu.
Wzięła chusteczki i je przesłała w jego stronę. Odstawiła czajnik na miejsce i sie odwróciła trzymając kubki w ręce i podeszła z kamiennym wyrazem twarzy. Postawiła jego na małym stoliku a sama zległa ze swoim na małej pufie, opierając się o ścianę.

Anonimowy pisze...

Podniosła brew wyżej.
- myślisz, ze ci to w czymś pomoże? - zapytała w końcu, patrząc spod zmrożonych oczu. Westchnęła ciężko, opierając głowę o poszycie. - umiem, ale nie jest tak u mnie tak rozwinięte jak u niektórych. - powiedziała w końcu upijając łyk.

Anonimowy pisze...

Popatrzyła w okno. Powoli sie przejaśniało a ona powinna już wyjść.
- a czy ty naprawdę tak uważasz? - zapytała w końcu - to nic złego w tym, że cie to martwi, ale chyba nie tylko to.... ostatnio. - powiedziała dyplomatycznie, mając na myśli inne ważniejsze sprawy chłopaka dotyczące swego dziadka.

Anonimowy pisze...

- idiota - podsumowała tylko. - zawsze ktoś taki sie znajdzie. Powiesz jak to sie stało, ze sie na niego natknąłeś? - zapytała ignorując rozmowę o dziadku.

Anonimowy pisze...

Słuchała jego wyjaśnień, pijąc swoja kawę.
- no cóż tego typka to już raczej nie zobaczysz - powiedziała z zimna satysfakcja - w zasadzie nikt go nie zobaczy - wzruszyła ramionami - był okropny w smaku - skrzywiła usta z obrzydzenia i dopiła kawę do końca.

Anonimowy pisze...

- nie prosiłam cie o zrozumienie - odpowiedziała sucho - i przestań wiecznie mi dziękować Ryu - dodała - nikt ci nie powiedziała, że się nigdy nie dziękuję nam wprost? - zapytała, mrużąc oczy.

Shiki pisze...

Shin

-No dobrze...Shin ale nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Dlaczego uważasz że jestem niesamowity?-spytał unosząc brwi.

Ryu

Odetchnął z ulgą.-To dobrze...bardzo dobrze...ech no już...no już...nie płacz...proszę...

Anonimowy pisze...

- to teraz juz wiesz
Wzruszyła tylko ramionami
- no i tobie to chyba starczy tego drylowania z krwi? - zauważyła - wstając z krzesła. Podeszła do zlewu, by wstawić pusty kubek. - czas na nas - powiedziała to ociężałym i trochę zmęczonym głosem.

Anonimowy pisze...

- mało mnie to interesuję - powiedziała chłodno. - powiedź mu to a nic z ciebie w końcu nie zostanie, ale to twoje życie nie moje. - podeszła do szafki po klucze i komórkę - idziemy?

Anonimowy pisze...

Zlustrowała go całego, prychając cicho.
- nie jesteś w moim typie... - powiedziała obojętnie i wyszli w końcu na zewnątrz. Zamykając drzwi na klucz, wyczuła pierwsze promienie słońca na sobie. Przeklęła cicho.
- super, zasiedziałam się.... - zerknęła na niebo - poradzisz sobie dalej ?

Anonimowy pisze...

- to nie te czasy na ciocie - zauważyła kwaśno - mamy 21 wiek ... jakbyś nie wiedział - popatrzyła na niego przez ramię - nie pakuj sie w kłopoty - poradziła i zniknęła z miejsca, wiedząc ze nie ma już ani czasu ani siły na dotarcie do domu.
----
Dotarła w ostatnich sekundach i weszła na ganek ciężkim krokiem. Otworzyła drzwi.
- widzę, że jesteś juz moje dziecko... - usłyszała w progu salonu.
- ty !! - warknęła, cofając się do tyłu
- musze przyznać.......... niezła norę sobie wybrałaś córko ?! - zakpił lekko ignorując jej zachowanie - nie przywitasz się z ojcem?
- odwal sie - syknęła ostrzegawczo, ale miała opóźnione reakcje i nie umknęła przed jego ręka
- puść mnie do cholery jasnej - krzyknęła z bólu, który jej sprawiał, przygniatając do podłogi
- nic sie nie zmieniłaś od tamtego czasu.... - zauważył z rozbawieniem, ale wzmocnił uścisk
- puść !!- pisnęła.

Anonimowy pisze...

Siła odepchnięcia posłała ja na ścianę, z której zaraz się zsunęła. Zaczęła kasłać a że lekko otumaniona była, nie bardzo wiedziała co sie dzieje. Leżała więc skulona na brudnej podłodze i próbowała w szybkim tempie zregenerować uszkodzone tkanki, ale ciężko jej to szło pod wpływem dnia. Zmieniła pozycję, wypluwając zakrzepła krew z płuc.
- "Ryu?" - spytała bardzo cicho w myślach - "szedłeś za mną?"
Poczuła, że ktoś ją unosi i przyciska palce na gardle.
- co to za dzieciak? - zapytał w końcu "tatuś" - dziecko.. to twój nowy pupilek? - polizał jej policzek.

Anonimowy pisze...

- to raczej byłby wielki kłopot - zauważył rozbawiony po zgromadzeniu. - Miro ... - warknął tylko - co jak co ale niespodzi.... - urwał w połowie - wrzasnął z bólu, ale jednocześnie odepchnął go od siebie. Odwrócił się w ich stronę, trzymając Mirę nadal. Trochę sie zirytował, ze mu przeszkodzono w "rozmowie" z ukochaną córka.
- Antonio !! - wypiszczała ochrypłym głosem - zostaw...
Nie zwracał jednak na nia uwagi, iż do pokoju wparował kolejny gość.
- Thomas? - zapytał wściekły. Puścił ja.
Osunęła się na ziemię ledwo kontaktując z otoczeniem.
- bardzo zabawny jesteś Thomas - wyrzęziła. Zaklęła w duchu. Chyba złamał jej tchawice.. !!

Anonimowy pisze...

[Mira - dop.]
Poczuła uderzenie w brzuch. Zajęczała.
- Miro !! sex? - zapytał wściekły - wpuściłaś go między swoje nogi?
Popatrzyła na niego trochę lękliwie obolała i zakrwawiona.
- n.ie... - krzyknęła, gdy wtargnął do jej głowy. Krzyknęła przeraźliwie.
- twoje miejsce jest przy mnie - warknął, uchylając się od ciosu. Wściekły omiótł pozostałe towarzystwo.
- kochani - rzekł przymilnym głosem - mam tu parę spraw do omówienia a wy nam przeszkadzacie - wskazał na drzwi - proszę o opuszczenie tego lokum.

SoEun Kim pisze...

- Tam! Tam jest jakiś tunel! - zawołała kiedy pomiędzy kolumnami Atlantydy zauważyła czarną, kolistą przestrzeń, która jawnie sugerowała, że jest to jakieś wyjście.
Shin

- A to ci pech. - stwierdziła kompletnie bez współczucia i wywróciła oczami. Może i była męcząca, ale trudno. Dobrze jej z tym było. - W takim razie wracajmy! - podjęła wesoło gotowa do powrotu do szkoły.
Ryu

Dyrekcja pisze...

- Nie wątpię, że znasz. Gdybyś nie znał mój ojciec nie chciałby cię w swoich szeregach. - wzruszył beznamiętnie ramionami - Nie wiem czym mógłbym twojego dziadka zainteresować. A mojego ojca nikt nie jest do niczego w stanie przekonać dopóki sam jakimś cudem nie zechce zmienić decyzji. - wyjaśnił obojętnym tonem. Skierował puste spojrzenie na Ryu.

Shiki pisze...

Shin

-Jestem, zawsze będę.-uśmiechnął się. Przycisnął do siebie chłopaka.-Wracajmy już, jest późno i Duch zaczął warczeć.-zauważył.

Ryu

Mężczyzna westchnął ciężko i podszedł do chłopaka. Objął go delikatnie.-No już...nie jesteś sam. Nie znosisz tej sytuacji samotnie, więc nie płacz.

Anonimowy pisze...

Dziewczyna, kiedy słowa Ryu przebiły się przez senną mgiełkę, szerzej otworzyła oczy.
- TRYWIALNE? - powtórzyła, kładąc silny nacisk na to słowo. - Ryu, wybacz, mogę być półprzytomna, ale jeszcze rozumiem, co do mnie mówisz i to NIE JEST trywialne.
Patrzyła na niego długą chwilę w milczeniu. Wstała. Przeszła się. Usiadła. Wstała.
- Ja... - wykrztusiła w końcu. - Jestem pewnie ostatnią osobą, do której byś poszedł, ale... Nie chcesz o tym pogadać?

SoEun Kim pisze...

- Dobrą kartą przetargową? - prawie się uśmiechnął słysząc to - Schlebiasz mi. Ale mój ojciec nie zrobi nic, aby mnie uwolnić dopóki nie będzie mu to na rękę. - odparł tonem jakby wygłaszał najoczywistszą oczywistość - Zaciągnąłem cię przed mojego ojca i też ja cię potem stamtąd zabrałem więc nie widzę problemu. - wzruszył ramionami i oparł się nonszalancko o ścianę.

Hiroya Tsukasa
[wybacz, ale nie chce mi się logować na drugie konto ^^"]

Shiki pisze...

Shin

-Co się stało?-podskoczył jak oparzony i podbiegł do klęczącego na podłodze Shina.-Shin, co jest? Co za zaklęcie chciałeś rzucić?

Ryu

-No już, no już...-pogłaskał go po włosach.-Rozumiem.

SoEun Kim pisze...

- Jezu, to się robi coraz dziwniejsze. Tracę nadzieję, że jeszcze wrócimy do tej naszej szarej, nudnej rzeczywistości. - westchnęła ciężko chowając się za rogiem jakiegoś budynku. W ich obecnych ubraniach zwracali trochę za dużo uwagi. Instynkt kazał jej się chować.
Shin

Przeteleportowała się szybko i podążyła do własnego dormitorium. Uznała, że limit niańczenia Ryu na dzisiaj został w jej wypadku wyczerpany. Niech teraz inni się o niego martwią.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- Już ci mówiłem. JA twój wybór zaakceptowałem już dawno. Ale wypełniałem rozkazy. Tyle. Swoje zrobiłem, a potem grzecznie odstawiłem cię w bezpieczne miejsce. - spojrzał mu spokojnie w oczy - Lepszy taki ojciec niż żaden. - stwierdził sucho z kwaśnym uśmiechem.
Hiroya

Anonimowy pisze...

- taak? - zapytał - to czemu tego nie robisz? - podniósł brew a gdy tylko ten stanął między nimi, warknął. - mam w dupie jakieś twoje zasady dzieciaku - splunął mu pod nogi i potem syknął z bólu, ale wiedział że szybko się kość uleczy.
Nie udało mu się ich zatrzymać i do tego dzieciak stanął mu na drodze i rzucił jakieś zaklęcie. Gdy osuwał się po ścianie pomyślał że przechodzi przez niego jakieś tornado. Chwilę później i tego smarkacza nie było. Z radością zatopił by w niego kły, ale słońce stało już dosyć wysoko na niebie a on musiał na jakąś godzinę zejść pod ziemię.
~~ W tym też czasie
Była potwornie zmęczona, parę miejsc miała też złamanych o czym sama dobrze widziała. Ból był okropny, mimo że już wiele razy była jego workiem treningowym. Zakaszlała wypluwając kolejne strugi czarnej krwi. W głowie jej się ćmiło i była głodna. ktoś ją trzymał na rękach a spanikowana chciała się uwolnić.
- spokojnie.. - usłyszała kojący głos. Uczepiła się ręka jego niezbyt czystej koszulki - zaraz się tobą zajmiemy... - mruknął jeszcze
- Ryu... jesteś juz? - zapytał w końcu Thomas, przybyłemu. - co z nim? - prawie ze warknął trochę wkurzony - witaj bracie - kiwnął Timowi, gdy go spostrzegł kilka sekund później
- cześć Ryu - pomachał Tim Ryu prawie, że radośnie - wyrosłeś trochę od naszego ostatniego spotkania - otaksowała to małe zgromadzenie wzrokiem, a gdy zobaczył dziewczynę prawie że syknął oburzony - dobra... wyjaśnienia później. Nie mamy czasu a ona potrzebuję pomocy, jak widzę - zakomenderował. Sam wziął chłopaka pod ramię i wraz z nimi przeniósł się szybciej do mieszkania.

SoEun Kim pisze...

Hiroya nijak tego nie skomentował. Został wychowany aby być lojalnym i posłusznym wobec ojca i taki właśnie był. Poza tym... Kochał go. Jako jego następca chciał być taki jak on. Spełnić wszystkie jego oczekiwania. Od nikogo innego rozkazów by nie wypełniał. Ojciec jednak był niemalże jak wyrocznia. Wszystko co powiedział musiało być zrobione i tyle.
- Mam nadzieję, że to nasze ostatnie spotkanie. - odparł krótko nie mając na myśli niczego złośliwego. Po prostu pozwalał sobie żywić nadzieję, że ojciec odpuści i Hiroya naprawdę nie będzie już zmuszony biegać za Ryu.
Skinął mu głową i wyszedł z pokoju szukając wyjścia. Wbrew pozorom nie było to wcale takie trudne. A przynajmniej nie dla kogoś kto jak młody Tsukasa mógł się szczycić nienaganną intuicją. Już po dziesięciu minutach był wolny i niespiesznym krokiem oddalał się od rezydencji dziadka Ryu.
Hiroya

Anonimowy pisze...

- Szczerze? - zapytała, patrząc na niego już całkiem trzeźwo. - Mógłbyś - powiedziała spokojnie, przypatrując się mu uważnie. Utrzymanie nerwów na wodzy kosztowało ją wiele wysiłku, ale krzykiem jeszcze nikt niczego nie osiągnął, musiała o tym pamiętać.
Niepomiernie irytowała ją postawa chłopaka. Bohater, prychnęła w myślach, połowa zaświatów to cholerni bohaterowie. Nie powiedziała jednak tego na głos. Bo i po co? Jeżeli czytał w jej myślach i tak wiedział.
- Nie porównuj się do innych, bo oni nie są tobą, jeżeli jeszcze nie zauważyłeś - stwierdziła mrużąc oczy. - Choć raz postaw swoje potrzeby na pierwszym miejscu.

Anonimowy pisze...

W sam porę - pomyślał Tim. - muszą się spieszyć..
Popatrzył na zgromadzonych
- po tym jak nastawimy jej to co trzeba, najwięcej krwi dostanie ode mnie - zakomenderował nie robiąc sobie nic ze spojrzeń rzucanych przez młodszego brata i zaczął operację.
~~ w tym samym czasie
Gdy przybyli... gdzieś tam.. -jak pomyślała, nie chciała puścić w miarę "bezpiecznego" miejsca. Musieli, że siłą oderwać jej palce od bluzki. Znowu usłyszała jakieś uspokajające słówka.
- boli... - wyrzęziła spanikowana, otwierając zamglone przez dzień oczy. Została położona na łóżku w miarę delikatny sposób, ale poczuła jakby ją ktoś przecinał naskórek żyletkami. Zaczęła się dusić. Spazmatycznie nabierał powietrza, którego nie potrzebowała.
- musimy się spieszyć - usłyszała.
Po chwili zaczęli "operację". Wrzasnęła krzyczeć i trwało to tak długo, jak długo naprawiali szkody.

Anonimowy pisze...

Krzyknęła jeszcze raz ale już ciszej, potem umilkła i mimowolnie skuliła sie na łóżku, nim ktoś znowu ją nie podniósł trochę. Poczuła spadające na twarz kropelki i przyłożono ja do rany, by sie napiła. Z początku szło jej opornie, ale później wbiła sie mocniej i piła chciwie.
"Potrzebne będą jakieś ręcznik, ciepła woda i jakieś ciuchy" - rzucił Tim obojgu na raz - "nie stójcie tak" - Poszli.
"Miro" - usłyszała - "wystarczy...."
"nie... jeszcze.." - powiedziała to, wbijając kły mocniej. Robiła sie senna.
"Tak kochana, prześpij sie.." - delikatnie oderwał jej ręce od siebie - "nic ci nie grozi.. będziemy tutaj" - mruknął jeszcze.

Anonimowy pisze...

Była otępiała, ale czuła się jakoś tak spokojniej. Jakby oglądała to w chwili obecnej, to pewnie spaliła by się ze wstydu. Troje facetów się nią zajmuję. Wystarczyłby jeden ale nie trzech. To jakiś absurd. Gdy tylko zrobili swoje zwinęła się automatycznie w kłębek. Zawsze tak spała.
~~ Za drzwiami
Nastała trochę krepującą cisza po tym pytaniu. Tim słysząc je skrzywił sie z niesmakiem. W końcu mu odpowiedział.
- to jej stwórca - wyrzucił to w końcu z niesmakiem - jeszcze mało widziałeś Ryu. Doprawdy chciałbym wiedzieć po co się zjawił właśnie teraz - napotkał wzrok brata - widziałeś jej plecy, prawda? Te rany, które ma wysokości żeber? Tam były jej skrzydła... - trochę zadrżał, gdy o tym wspomniał - teraz to jakieś kikuty tego czym były - popatrzył na zgromadzonych. Usłyszał przytłumione łkanie.
- ja tam pójdę. Thomas.. - przekazał coś.
- nigdzie nie idę.
- uparciuch, tylko pilnuj. Na wypadek - to będzie długie czuwanie. Dla was - oznajmił kwaśno i wyprostował sie a ty Ryu powinieneś sie wzmocnić - zapowiedział tylko i opuścił towarzystwo, kierując sie do sypialni i zamknął drzwi. Musnął jej delikatnie policzek.
- ciii.... - wymruczał, zgarniając trochę koca na siebie, by sie okryć i przygarnął ją bliżej do siebie. Znowu wstrząsnął ja szloch. - no już... - pogładził delikatnie po ramieniu. Wtuliła się. On sam jeszcze popatrzył na okna, by zobaczyć czy wszystko z nimi gra i przymknął w końcu oczy wpadając w półsen, ale cały czas gładził ramię.

SoEun Kim pisze...

[Ja też. To może na razie przerwijmy, a jak coś którejś wpadnie do głowy to wtedy da znać ^^]
Hiroya

SoEun Kim pisze...

- Może nawet i bym chciała, ale igranie z historią jest niebezpieczne, to raz, a dwa tam czeka prawdziwy świat z miłością mego życia więc uh. Sam rozumiesz, że chciałabym jak najszybciej się stąd urwać. - pokiwała głową dla podkreślenia wagi swoich słów.
Shin

Rzuciła okiem na karteczkę, potem na niego, potem znowu na karteczkę i na jej ustach wykwitł szeroki uśmiech.
- Ciekawe czemu, prawda? - spytała z ironią a jej oczy błysnęły niebezpiecznie. Objęła go ramieniem. - No to co masz dzisiaj ochotę zjeść Ryu-chan? - zainteresowała się nie bez satysfakcji.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Tomohisa to Tomohisa a ty to ty.-Popatrzył na Ishiwarę karcącym wzrokiem po czym wręcz podbiegł do swojej szafeczki i zaczął w niej gorączkowo grzebać po chwili znajdując to czego szukał. Wrócił do Shina.-Jadłeś coś przed zajęciami?-spytał.

Ryu

-Zawsze możesz do mnie przyjść się wyżalić.-odparł spokojnie.

Anonimowy pisze...

Spała przez jakiś czas nad wyraz spokojnie, więc Tim po dłuższej obserwacji, wstał z łóżka na jakieś 2 godziny przed zapadnięcie dnia i wyszedł z pokoju. Przymknął drzwi i napotkał wzrok brata.
- wyjdę na chwilę - oznajmił
- gdzie? - zapytał leniwie.
- na polowanie... - wyjaśnił - będzie na nie za słaba a chwilowo to niewskazane by sama się kręciła gdy on tu jest - powiedział, jakby to nie było nic oczywistego. - pilnuj ja. - powiedział krótko i wyszedł z domu po kilku szybkich krokach.

Anonimowy pisze...

Obudziło ją jakieś dziwne przeświadczenie, że powinna sie obudzić. Albo też było to coś innego. Zamrugała rozglądając się nieobecnym wzrokiem po obcym pomieszczeniu.
Była sama.
Wyczuła bijące serce nieopodal a dokładniej tuż za ścianą. Wstała więc i po kilku trochę powolnych krokach, otworzyła drzwi i wyszła.
Zadrżały jej nozdrza z podniecenia, wychwytując smakowitą woń. Ruszyła w tamtym kierunku, ale zagrodził jej ktoś drogę i próbował odsunąć. Popatrzyła wściekła na wampira, którego jakimś cudem rozpoznała.
- ty.... - warknęła ostrzegawczo. Stawiała opór, ale i tak mu się udało w końcu osiągnąć cel i odstawić z powrotem do pokoju. Gdy już tam dotarli, próbowała znowu się przepchnąć. Syknęła, łypiąc na niego złowrogo. Coś jej tam majaczyło w umyśle, że to w dużej części było przez niego. Odepchnęła go od siebie, wściekła, by przygwoździć go do podłogi ramieniem, przy okazji siadając okrakiem.
- spokojnie - mruknął, doskonale wiedząc na czym rzecz stoi.
Zaczęła go przeklinać na czym świat stoi tylko w ich języku, ale jej mowa ciała nie przestawiała żadnych złudzeń co do jej intencji.
Chciała go zabić i oboje o tym wiedzieli, ale pragnienie było przy tym silniejsze i brało nad nia górę. Aż skręcało ja z głodu. Odchyliła niecierpliwie koszulkę na bok i wtopiła swoje kły próbując wziąć, w dość szybkim tempie tyle, ile się dało za jednym zamachem. Jej oczy ponownie zasnuła mgła, gdy w trakcie posiłku natężenie krwi powoli ustawało, gdy i ona się uspokajała i robiła senna.
Wyczerpana gonitwą uczuć, pragnienia i regeneracji, odkleiła się w końcu i jej głowa opadła na chłopaka.

SoEun Kim pisze...

Rozglądnęła się, zamrugała kilka razy, spojrzała na Shina... I przykleiła się do jego ramienia.
- Nie. Zdecydowanie nie będziemy się rozdzielać. - stwierdziła potrząsając przecząco głową - To od czego zaczynamy poszukiwania Kubusia? - spytała ostatecznie skłaniając się do jego pomysłu.
Shin

Uniosła jedną brew przyglądając mu się podejrzliwie, ale zaraz stwierdziła, że rzeczywiście widziała go przecież w Wielkiej Sali.
- W porządku. Mogę zacząć znęcanie się nad tobą od obiadu! - odparła wesoło - A Ishiwara by ci odpuścił, dlatego właśnie to nie mógł być on. - wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu.
Ryu

Anonimowy pisze...

Tim zanim wróciła do mieszkania Ryu, oprócz intensywnego zerowania poszedł też wybadać sytuację. Gdy sie trochę pokręcił koło domu Miry i uznał, że sytuacją jest stabilna, przeniósł sie pod samo mieszkanie Ryu. Gdy chłopak zeń wychodził, podniósł pytająco brew z zaciekawiony.
- z tego co mówisz rozumiem, że,.. - westchnął i kiwnął krótko - przy okazji.. nie masz nic przeciwko, że pomieszkamy u ciebie na kilka dni. Góra 3 ? - zapytał.

Shiki pisze...

Shiki

-Wypij. Do dna. Nie krzyw się wiem że ohydne.-mówiąc to podał mu flakonik.

Ryu

-No...dasz radę. Jesteś silny.-poczochrał mu włosy.

Anonimowy pisze...

Mira:
- powiedz to lepiej Mirze. Nie chciałbyś jej zobaczyć gdy się naprawdę wkurzy - odpowiedziała z powagą, ale miał iskierki radości w oczach. - radziłbym ci też uważać w strefie mało zaludnionej. Antonio ma bardzo dobrą pamięć, niestety - skrzywił się. Potem wyszedł do jego mieszkania i udał się do sypialni. Gdy spotkał wychodzącego stamtąd brata i zauważył niewielkie rozcięcia na osłoniętych częściach ciała, powiedział mu że sobie na to zasłużył. Ten tylko wzruszył ramionami.
- nigdy nie zrozumiem kobiet. - mruknął tylko na odczepnego i wyszedł teraz on na łowy.

Mara_Jade pisze...

[zawsze i wszędzie Ryuu-chan! Więc chcesz mieć stalkera na plecach? >D]

Kazuma nie znosił uganiać się za młodzieżą, a zwłaszcza młodzieżą, która pakowała się w kłopoty na każdym kroku. Amakusa właśnie do takiej kategorii należał i Serizawa nie mógł zrozumieć dlaczego Shinobu tak bardzo zależy na chłopaku. Tym razem wyciągnął chłopaka z kłopotów i zabrał go ze sobą do mieszkania, gdzie zwyczajnie przywiązał go do krzesła i usiadł na nim okrakiem.
- No więc Ryu-chan - pogłaskał go po policzku. - Powiedz mi grzecznie, dlaczego tak bardzo opierasz się przed Yakuzą, hm? Przecież my chcemy dla ciebie jak najlepiej - oblizał lekko wargi, patrząc na chłopaka znacząco.

SoEun Kim pisze...

- Jeśli uważasz, że się nadam to czemu nie. - wzruszyła ramionami. Akurat to było jej obojętne. W końcu co to taki Kubuś? Ona ma różdżkę w razie czego.
Shin

- No właśnie dlatego, że to by ci nijak nie pomogło. - poklepała go po głowie z miną filozofa epoki - Tak właśnie. Chociaż nie. Nie przesadzajmy. Uganianie się za tobą do końca życia nie jest szczytem moich marzeń. Tylko do końca szkoły. - pocieszyła go.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-Lekcja skończona, wszyscy rozejść się do dormitoriów.-nakazał mężczyzna.-Shin jak się czujesz?-spytał kiedy wszyscy wyszli.-Co się stało?

Ryu

-Nie masz za co przepraszać.-odparł mężczyzna.

Anonimowy pisze...

On ma bardziej popieprzone w głowie ode mnie, pomyślała z rozpaczą Mekare. Na dodatek to nie jest jego wina. Chciała się odezwać, pocieszyć go jakoś, zrobić cokolwiek, ale nie miała pojęcia co.
Nie była jeszcze nigdy w takiej sytuacji. Instynktownie poczuła, że lepiej już nie naciskać. To nie działało dobrze. W takim razie, jak mogła mu pomóc? Nie, tego naprawdę nie wiedziała.
Szła więc obok niego korytarzem w zupełnym milczeniu, bijąc się z myślami.

Anonimowy pisze...

Udawała, że śpi, gdy wrócił Tim i usiadł na łóżku zdejmując koszulę i został w samych spodniach, ale jak sie obok położył to i ona się do niego odwróciła.
- twój brat jest okropny - powiedziała płaczliwym tonem - a ciebie tak długo nie było... - poskarżyła się.
- miałaś odpocząć - wymruczał w jej włosy.
- wiesz, że nie umiem - podniosła się na ramiona by popatrzeć w jego twarz - ładnie pachniesz - popatrzyła mu w oczy i podciągnęła się wyżej, by złożyć pocałunek.
- gdzie pozostali? próbowałam ich wcześniej wyczuć, ale...
- ciii......... - położył jej palec na usta, przyciągnął i przeturlał na plecy....
Po jakimś czasie, gdy tak ładnie się bawili, trochę zmęczony Tim wyszedł na dymka na balkonik a ona sama poszła pod prysznic. Wyszła z niego owinięta białym ręcznikiem i poszła do salonu z przyrządzonym wcześniej drinkiem.
Dopiero skrzyp klamki otwierającej drzwi wejściowe i zapach poprzedzający nadejście Ryu wyrwał ja z zadumy.
Nie wiedzieć czemu cieszyła, ze go widzi, ale i tak wzięła nogi na kanapę i skuliła się w sobie zaciskając dłonie w pięści.
- przepraszam.... - powiedziała do niego trochę drżącym głosem - ale chyba bezpieczniej żebyś stał gdzie stoisz. Ja.. nie chciałam cię wpakować w swoje - zawahała się - problemy.

Mara_Jade pisze...

Gdyby nie miał cierpliwości z pewnością odwarknąłby coś chłopakowi, ale że było inaczej to jedynie poczochrał go po włosach i przygryzł jego uszko.
- Oh kochanie, możesz uznać siebie na wyjątkową osobistość. Ja uganiam się tylko za tymi, z którymi Hiroya nie jest w stanie sobie poradzić - zarechotał, liżąc go po policzku. Zaraz jednak osuszył go palcem i wyciągnął scyzoryk z kieszeni. Wpatrywał się w niego z pewnym dzikim uwielbieniem. - Masz szczęście, bo nie chcą cię zabić - poklepał chłopaka po głowie. - Masz być w jednym kawałku, acz... wszelkie chwyty dozwolone - szepnął mu do ucha, po czym lekko docisnął scyzoryk do jego policzka. Stróżka krwi zaznaczyła sobie drogę po nim. Zlizał ją zaraz oblizując się z satysfakcją. - Smakujesz mi.

SoEun Kim pisze...

- No nie. - przyznała czerwieniejąc na twarzy - Głupek. - szturchnęła go w ramię - Nie mów takich rzeczy głośno, o! - mruknęła wydymając lekko dolną wargę.
Shin

- Ja tam nie do końca się cieszę, że kończę tą szkołę. - podparła się pod boki - Lubię ją. Żal będzie opuszczać te mury. - spojrzała na niego z politowaniem - Muszę. Skoro kazali mi cię pilnować to mam zamiaru się z zadania wywiązać. - pstryknęła go w nos.
Ryu

Anonimowy pisze...

- jeśli mówisz mi to by mnie pocieszyć to cię muszę zawieść - powiedziała to przytłumionym tonem - miałam możliwość się jego pozbyć już za pierwszym, ale jakaś cząsteczka mnie tego nie chce. Nie zrobiłam tego - wbiła swe spojrzenie w kieliszek. Pewnie był już zimny, ale i tak po niego sięgnęła - byłam głupia i młoda... ale on był taki pociągający. Byłam szczęśliwa, że ktoś mnie w końcu zauważył. Gdy w końcu uwolniłam się od jego wpływu na kilkanaście lat i gdy miałam okazję go zabić, zraniłam go dosyć mocno, ale nie zabiłam do końca, gdyż nastał już ranek i musiałam sie schować... - powiedziała żałośnie - gdy wróciłam jego nie było a ja przeklinałam słońce...

Mara_Jade pisze...

- Oj Ryu-chan, chyba czegoś nie zrozumiałeś - oderwał się od niego i postukał końcówką sztyletu o jego wargi. - Moim zadaniem jest przekonanie cię do wstąpienia do Yakuzy, a ja... nigdy nie przegrywam - wyszeptał mu do ucha, by zaraz uderzyć go mocno w twarz. Odczekał aż chłopak wróci z zamroczenia, by ponownie wbić się w jego usta. Zagryzł mocno zęby na jego wardze przegryzając ją. Sztyletem przesunął po jego koszuli, naciskając nieco mocniej by ją rozerwać.
Kazuma

Shiki pisze...

Shin

-Na pewno wszystko dobrze? Sam nie wiem dlaczego tak się działo...-zmartwił się.

Ryu

-No, jest okay.-uśmiechnął się.

SoEun Kim pisze...

- Żałuję. - mruknęła nim zdążyła się ugryźć w język. Miała jednak nadzieję, że może tego nie usłyszał.
Shin

- To nie jest tylko szkoła. To jak drugi dom! - rozłożyła zamaszystym ruchem ręce jakby chciała objąć nimi całą szkołę. Uśmiechnęła się szeroko. Ryu

Anonimowy pisze...

Wyczuwała ruch i ciężar na kanapie tuz obok i próbowała się odsunąć, ale zamknął na niej swoje ramiona a ona przestała się "wyrywać".
- jestem beznadziejnym wampirem - wtuliła się w niego. Sama nie wiedziała czemu to robi. - i głupia. Ryu ja nie chce twojej krwi - ścisnęła swoje dłonie na brzegu kanapy. - Tim... to on mnie znalazł po tamtym żałosnym incydencie gdy chowałam się w opuszczonym i starym domu w lesie.

SoEun Kim pisze...

- NIE! - krzyknęła przerażona nie na żarty zwracając tym samym na siebie uwagę większości przechodniów. Zauważywszy to zniżyła zatem głos. - Zwariowałeś?! Co on sobie o mnie pomyśli jak to usłyszy?! - pacnęła się z otwartej dłoni w twarz - Nie waż się mu mówić! - pogroziła mu palcem.
Shin

- Ja raczej nie. To znaczy wśród mugoli też mam kilkoro, ale to nieliczne grono. Poza tym przy nich nie mogę być do końca swobodna. Wiesz... Ukrywanie istnienia magii i te sprawy. - machnęła na to ręką - W każdym razie lepiej się czuję tutaj, w murach Sakuranu, gdzie wszyscy są tacy jak ja.
Ryu

Anonimowy pisze...

Nie chcąc się narzucać ze swoim towarzystwem dziewczyna skinęła głową. Skoro uznał, że woli zostać sam, niech tak będzie.
- Dobranoc - powiedziała, uśmiechając się blado i ruszyła stronę sypialni. Dopiero teraz poczuła, jak była zmęczona.

[czyżby się nam skończyło? :)]

Mara_Jade pisze...

Kazuma nacisnął mocniej z rozbawieniem obserwując kropelki potu zraszające czoło Amakusy. Nie rozumiał dlaczego oni zawsze wybierali tę trudniejszą stronę. Prędzej czy później ich złamie. Oswobodził chłopaka z więzów tylko po to by go obrócić i przywiązać na nowo. Uderzył kilka razy nie szczędząc mu siły.
- W takim wypadku mam zamiar dobrze się bawić, Ryu-chan - poczochrał chłopaka po głowie, uderzając coraz mocniej i systematycznie. Pas odbijał sie z głuchym łoskotem o odsłonięte plecy chłopaka.

Anonimowy pisze...

- wiem .... to miło z twojej strony Ryu, ale nie musisz tego robić wiesz - popatrzyła na jego twarz - naprawdę... - musnęła jego wargi w imitacji pocałunku - może i przyjmę twoja pomoc przy domu, ale jak jego nie będzie - po twarzy przemknął jej grymas złości - jestem zielona w elektryce .... - mruknęła.
- jestem wam wdzięczna...

SoEun Kim pisze...

- SHIN! - pacnęła go porządnie przez łeb - To nie jest ani trochę zabawne! - wydęła dolną wargę - Spróbuj tylko mu cokolwiek powiedzieć a przysięgam, że zamknę cię w lochach i będę wyjątkowo kreatywna w wymyślaniu dla ciebie tortur!
Shin

- Bo twoi o niej wiedzą, a moi nie. I nie mam zamiaru ich oświecać. Tego mi tylko brakuje, żeby mnie wzięli za wariatkę, albo żeby rozgłosili dalej, że magia istnieje. - wywróciła oczami - Ciesz się, że twoim przyjaciołom można zaufać. - poczochrała go po włosach.
Ryu

Shiki pisze...

-Hmmm...może faktycznie po prostu jesteś osłabiony...-westchnął.-martwię się...a-psik!...kurwa...-mruknął.-a może zmarzliśmy...

Anonimowy pisze...

- Ryu! - oburzyła się i na tym protesty się skończyły, bo musiała skupić się na wychodzeniu po schodach w szaleńczym tempie. - Ryu. - Powtórzyła niezadowolona, siedząc już wygodnie na kanapie. - A gdybym nie miała chwilki, bo na przykład spieszyłam się na spotkanie z narzeczonym? - posłała mu zirytowane spojrzenie, wyrażające dokładnie, co myśli o tym małym uprowadzeniu.

Anonimowy pisze...

Mira:
- odrobinkę - mruknęła pod nosem, wciągając jego zapach. Przymknęła oczy, by nie było widać, ze zmieniły kolor.
- nie mam tu swoich ciuchów... - poskarżyła się cicho - a twoje niezbyt.. - urwała bo nie była pewna jak ma to określić. - wysłanie kogoś po nie do mego domu mogło by być lekkim utrapieniem.
- ja po nie pójdę - odpowiedział Tim, gdy tylko skończył druga fajkę.
- ale...
- nie wie, że tu też przebywam - zauważył.
- Tim, kontaktowałeś się też z Kala?
- jeszcze nie, ale jesteś pewna? - zapytał stojąc tuz za ich plecami i przyglądał się skupiony. Otworzyła oczy.
- owszem - kiwnęła głową.
- jak sobie życzysz - wymruczał jeszcze i skierował się do przedpokoju.

Anonimowy pisze...

Mira:
Poszła za nim i mu się przyglądała
- ale mimo tego ... patrzyliście na mnie - dostałą rumieńca - nago - mruknęła - powiedz: dlaczego to robisz Ryu? Praktycznie się nie znamy a ty tak od siebie pomagasz .... - odstawiła mleko, które trzymała na szafkę i przytuliła się do niego - wiesz, ze nikt ci nie kazał tego robić, więc dlaczego Ryu.?! - mruknęła do ucha.

Shiki pisze...

Shin

-Jesteś pewny? Może dam ci coś na wzmocnienie...albo...nie wiem...martwię się...-mruknął.

Ryu

Lekcja OPCM, Shiki był na tyle rozdrażniony że gdyby wzrok umiał zabić to pewnie połowa szkoły wąchałaby kwiatki od spodu.
-OK. tak w skrócie, żeby wszyscy zdążyli...po kolei będę napierał na umysł każdego z was, waszym zadaniem jest się obronić.-wyjaśnił.

Chris pisze...

Nieobecność Chrisa spowodowana była urodzeniem się jego siostrzeńca, ale mało kto o tym wiedział. Uradowany tym, że w końcu wrócił zaczął rozpakowywać swoje rzeczy. Ten dzień miał wolny więc dormitorium było puste z powodu lekcji.

[proszę powód jego nieobecności XD]

Anonimowy pisze...

- Jestem, ale pechowo nie z tym - zauważyła, krzywiąc się ironicznie. Zaraz jednak westchnęła, pocierając skroń. - Słuchaj, przepraszam - popatrzyła na Ryu, spod zasłony włosów, które opadły jej na twarz. Nie powinna była tak się do niego odnosić. Tylko czasami nie mogła się powstrzymać.
- Najlepszym sposobem na pozbycie się któregokolwiek z barci Tsukasa, jest danie mu tego, czego akurat chce - powiedziała, opierając się wygodnie na poduszkach. - Jednak skoro przyszedłeś do mnie, to rozwiązanie nie wchodzi w grę - zamilkła na chwilę. - Nie będę ci tu opowiadać głupot, że to będzie proste, bo nie będzie - zastrzegła od razu. - Na Kazumę nikt nie ma wpływu tak, jakby sobie życzył. Hiroya nam nie pomoże, bo raz: chodzi o ciebie, dwa: nie znosi swojego przyrodniego brata z wzajemnością - uśmiechnęła się, mówiąc to. Ci dwaj byli zupełnie, jak mali chłopcy. Rywalizowali o wszystko i we wszystkim. I żaden nie miał zamiaru odpuścić. - Dalej chcą cię zwerbować? - zapytała nagle.

SoEun Kim pisze...

- Nie mogę się wyluzować, kiedy chcesz robić takie rzeczy! - machnęła dziwnie rękoma rysując nimi w powietrzu bliżej nieokreślony znak z ciężkim westchnieniem.
Shin

- Ja po prostu trzymam się pewnych reguł. - tyknęła go palcem w sam środek czoła - Mugoli nie wolno wtajemniczać w świat magii i ja staram się tego nie robić. Dlatego biorą mnie czasem za dziwną i nie do końca mogę na nich liczyć.
Ryu

SoEun Kim pisze...

- Tylko spróbuj, a obiecuję, że głowę będą ci doszywali chirurgicznie! - pogroziła mu zaraz też chowając się za rogiem - Pytaj się mnie a ja ciebie! - żachnęła się wyglądając ciekawie na drogę.
Shin

- Jakoś ich trzeba nazywać. - wzruszyła ramionami. Określenie "mugole" nie wydawało jej się obraźliwe ani nic więc jej nie przeszkadzało. - Też uważam, że jest głupia, a w każdym razie przysparza czarodziejom sporo kłopotów, ale cóż... Jest i należałoby jej przestrzegać.
Ryu

Anonimowy pisze...

- Jeden bardziej uparty od drugiego - mruknęła pod nosem. - To chyba rodzinna cecha, ale bynajmniej nie ma żadnego związku z genami - pokręciła głową z ciężkim westchnieniem. - Zupełnie nie wiem, jak to rozegrać - potarła energicznie czoło. Przekonywanie Kazumy było walką z wiatrakami. A przynajmniej przekonywanie go bez dobrych argumentów, chociaż i te umiał doskonale podważać. Nie wolno zapomnieć, że poniekąd jest również sadystą. Zatrzymała się nad tym. - Torturował cię? - powtórzyła bardziej dla siebie, niż żeby się upewnić. - Torturował! - obruszyła się, bo im dłużej o tym myślała, tym gorsze się to wydawało. - Ktoś przy tym był? Widział? Może stary Tsukasa nie wie...

Anonimowy pisze...

Wtuliła głowę do jego szyi
- to naprawdę miłe, ale to była głupota za mna wczoraj iść. Wybacz, że to mówię ale nie lubię mieszania osób postronnych - no cóż mój tatusiek sobie nagarbia nie od dziś, ale wkrótce się tym zajmę z mała pomocą. - odpowiedziała dosyć zimno. Mruknęła jeszcze - pachniesz tak przyjemnie... - liznęła skórę machinalnie.

Mara_Jade pisze...

[I know xD]

Kazuma przerwał wykonywanie wyroku i przeniósł chłopaka na łóżko, przywiązując go do niego. Opatrzył jego plecy i pogłaskał go po głowie.
- Wybacz mi - poprosił, wiedząc że chłopak go nie słyszy. - Twoja wina. Trzeba było się zgodzić - usprawiedliwił się.

SoEun Kim pisze...

- Wygląda jak błąd w systemie. - stwierdziła przecierając oczy - Zaczynam się czuć jak w Matrixie. - dodała z głupią miną.
Shin

- Rozkazy z góry a nie czysta chęć. - wywróciła oczami zupełnie nic sobie nie robiąc z jego uwagi.
Ryu

Anonimowy pisze...

Mira:
[i zapomniałam podpisu xD]
- taak .. - wymruczała słodko - ale ty jesteś tylko człowiekiem i myślisz według własnych reguł - popatrzyła na niego z ukosa - nie powinno tak być - wbrew sobie nie napiła sie tylko ... złożyła pocałunek na jego przyspieszonym pulsie. Potem go puściła i przeniosła do okna. Patrząc przez szybę, starała uspokoić oddech.

Shiki pisze...

Shin

-jestem za.-uśmiechnął się.-odpoczniemy troszkę.

Ryu

-Kto pierwszy na ochotnika?-spytał opierając się o biurko.-A tak...chcecie znać system oceniania tego zadania?

Chris pisze...

-Co tak chłodno?-spytał.-Coś się stało?-dodał. "phi...pewnie nawet nie tęsknił...tyle czasu mnie nie było i co słyszę? że mam go nie dotykać." pomyślał.

Mara_Jade pisze...

- O jak miło... Ryu-chan... moje słonko wstało - Kazuma przysiadł na brzegu łóżka i pogłaskał chłopaka po policzku. - Nie wyrywaj się tak ptaszyno, tylko krzywde sobie zrobisz - spojrzał na jego nadgarstki, które miejscami były poprzecierane aż do krwi.

Anonimowy pisze...

- Tyle widzę. I to się raczej nie zmieni. Kazuma trzyma się rozkazów. W pewnym sensie... - mruknęła, wpatrując się w swoje złączone palce. Sytuacja wydawała się z góry przegrana. Podniosła wzrok. - Nie zgodzisz się, jeżeli poproszę, żebyś zrobił to, czego chcą? - zapytała, chociaż umiała przewidzieć odpowiedź. Przecież dlatego przyszedł. Nie mógł i nie chciał się zgodzić. - Bo widzisz... Jedno pismo można anulować tylko innym - powiedziała powoli. - Mam takie pismo - przyznała się cicho, jakby samo wypowiedzenie tych słów było zdradą.

Anonimowy pisze...

Mira:
- to tylko stwierdzenie faktu Ryu a żadne nauki - popatrzyła na niebo - świetnie - odparła zadowolona: zmierzch nadchodzi, więc otworzyła okno. - idę się przewietrzyć - rzuciła przez ramie i wskoczyła na parapet - nie było ciebie tutaj jakby co.

[no to świetnie...]

Shiki pisze...

Shin

Shiki siedział rozwalony w swoim fotelu nerwowo patrząc w stronę drzwi.-spóźnia się...-mruknął spoglądając na zegarek.

Ryu

-A...taka dodatkowa informacja...na najwyższą ocenę jest przebicie się też przez moje bariery.-dodał.-Gotowy?-spytał chłopaka.

Chris pisze...

-Taaaa, jasne.-mruknął.-Jakby wszystko było ok to byś mi nie zgotował tak chłodnego przywitania-dodał z teatralnym fochem wymalowanym na twarzy.

SoEun Kim pisze...

- Świetnie! Jestem jak najbardziej za! - zgodziła się entuzjastycznie - Tylko jak? - spojrzała na niego przekrzywiając głowę z pytającym uśmiechem.
Shin

- Dla ciebie żadnej. - sprostowała.
Ryu

Shiki pisze...

Shin

-No już kochanie...-machnął różdżką i zamknął drzwi na klucz. Pogłaskał go po włosach i oddał pocałunek.-Lepiej się już czujesz?

Ryu

Furuyama już po chwili zrezygnował z ataku na chłopaka i zaczął bronić własnych wspomnień.

Anonimowy pisze...

- Nie pozwolę im ciebie zabić, Ryu - powiedziała dobitnie. Z nieznanego nawet sobie powodu nie umiała dopuścić myśli, że mogła mu pomóc i tego nie zrobiła. Nie był kolejnym anonimowym człowiekiem na jej drodze. Znała go i w pokrętny sposób nawet polubiła. - Pismo jest w mojej sypialni na dnie kufra, w książce "Rozważna i romantyczna". Jutro wieczorem około osiemnastej pokój będzie pusty. Zapamiętaj. Przerobisz ten dokument, znajdziesz kruka i wyślesz go Kazumie - powiedziała szybko. - Ale! - zaznaczyła. - Gdyby ktokolwiek pytał, powiem, że ukradłeś ten cholerny papier, kiedy mnie nie było.

Chris pisze...

-Ale jestem żywy! Nie umarłem!-żachnął się.-Przecież ci pisałem, że żona Mike urodziła i opiekuję się ich córeczką...martwiłem się bo nawet nie dostałem od ciebie żadnej odpowiedzi!-odrzucił jaśka trafiając chłopaka w głowę.

Anonimowy pisze...

Mira:
Zeskoczyła w chwili, gdy nikogo na dole nie było.
Tak naprawdę wyszła, bo nie mogła już wytrzymać. Do tego była spanikowana a to raczej w niczym nikomu nie pomagało. No i wolała sie uspokoić - jakoś.
Przeniosła się do lasu, by pomyśleć nad działaniem.

Shiki pisze...

Shin

-Na zdrowie...-roześmiał wycierając twarz chusteczką.

Ryu

Shiki ocenił ze chłopak bardzo poprawił się od ostatniego razu. Wzmocnił więc ochronę.

SoEun Kim pisze...

- Brzmi logicznie. - przytaknęła chwytając Shina pod ramię. Próbowała teleportacji, ale ta niestety nie zadziałała. Miała zatem nadzieję, że Sawada ma jakiś lepszy pomysł, na przykład... Jakieś zmyślne zaklęcie, które wyciągnęłoby ich z opresji.
Shin

- Mógłbyś już nie filozofować z łaski swej? Gdybym chciała słuchać wykładów poszłabym na zajęcia. - zatrzepotała słodko rzęsami.
Ryu

Mara_Jade pisze...

- Bardzo chętnie słoneczko - ucałował go w czoło i znów pogłaskał go po policzku. - Ale jeszcze nie teraz. Leż spokojnie i odpoczywaj - dodał po chwili z uśmiechem. - Druga runda będzie zdecydowanie bardziej ciekawa.

Chris pisze...

-Ja też nic nie dostałem-fuknął.-Ryu...wyglądasz na przybitego...na pewno wszystko gra?-spytał przyglądając się chłopakowi.

Anonimowy pisze...

Pokręciła głową, ze smutnym uśmiechem, wyrażającym rezygnację. - Jak chcesz, ale jeżeli zmienisz zdanie... Wiesz gdzie to jest - powiedziała. Pozostawiła jemu decyzję, zamaczając, że nadal może to zrobić. - Porozmawiam z nimi - obiecała. - Ale nie licz na zbyt dużo. Chyba, że uda mi się przekonać Schinobu. W końcu z chce mnie w swojej rodzinie. nie wiem dlaczego, ale może zechce zrobić mi prezent.

Shiki pisze...

Shin

-Ja też cię kocham, baaardzo.-uśmiechnął się obejmując ukochanego.

Ryu

Obrona Shikiego powoli słabła mimo że mężczyzna starał się ją utrzymać.

Chris pisze...

Chłopaka wyraźnie wmurowało. Nie było go tylko 2 miesiące a zastaje taki bałagan.-Ryu...ja...-usiadł obok chłopaka.-Nie przeszkadza mi to...to znaczy...w sumie trochę przeszkadza...-przyznał.-albo nie...jestem bardzo zły na wszystkich którzy zrobili ci krzywdę...

Shiki pisze...

Shin

-Nikt na świecie nie darzy nikogo tak wielką miłością.-odparł.

Ryu

Shiki na próżno próbował wygonić chłopaka ze swoich myśli, nie wiedział nawet czego szuka.

Chris pisze...

Chris nie wytrzymał i mocno przytulił chłopaka.-Ryu, przepraszam, że tak długo mnie nie było...kocham cię...-dodał nieśmiało.

Shiki pisze...

Shin

-Oczywiście, już robię. Usiądź sobie na kanapie.-polecił chłopakowi sam zaś zaczął przygotowywać napój.

Ryu

-Taaa...masz rację.-przyznał trochę niechętnie.-A ty byś nie był przestraszony? Nawet nie wiedziałem czy mnie przyjmą po tej hecy z hogwartu...

Chris pisze...

-Może i nie moja...ale nie chcę, żeby ktoś inny cię dotykał...ty pewnie też byś nie chciał...-burknął.

Shiki pisze...

Shin

-Proszę, kochanie.-uśmiechnął się podając mu kubek i siadając na kanapie.

Ryu

-No, nie zmyśliłeś...dostajesz najwyższą ocenę.-zapisał w swoim notesie.-Kto następny?

Anonimowy pisze...

Parsknęła śmiechem, chociaż było to raczej nie na miejscu. - Wybacz - powiedziała. - Czasami nie panuję nad tym, co sobie wyobrażam - posłała mu przepraszające spojrzenie. - Postaraj się nie wychodzić poza teren zamku, to nie będą mogli do ciebie dotrzeć. Wiem, że nie możesz tu siedzieć wiecznie, ale przynajmniej do czasu, aż spotkam się z którymś z braci, albo ich ojcem.

Chris pisze...

-No.-uśmiechnął się wstając.-A teraz mnie należycie przywitaj.-upomniał się.

Shiki pisze...

Shin

-O moim dzieciństwie? Nie ma co opowiadać...Nie za bardzo chciałem być czarodziejem to trochę uciekałem, żeby zaimponować dziewczynie dorobiłem sobie uszy i ogon...-wzruszył ramionami.-nic ciekawego.

Ryu

-Co się tak gapisz Ryu? Zasłużyłeś.-na jego zmęczonej twarzy pojawił się uśmiech.-No to kto następny?-upomniał się.

Chris pisze...

-Należycie.-powtórzył.-Czyli tak jak powinieneś od początku jak tylko mnie zobaczyłeś. Powinieneś mnie przytulić, pocałować i powiedzieć "witaj Chris, tęskniłem"-wyjaśnił jak małemu dziecku.

Anonimowy pisze...

- Tylko pamiętaj - uśmiechnęła się szelmowsko. - Będę wiedziała, że wyszedłeś - zastrzegła od razu. - W końcu, jakby nie było, jestem jedną z nich - wzruszyła ramionami od niechcenia.

Shiki pisze...

Shin

-Nie bardzo...-przyznał.-Ale to i tak nie ma znaczenia bo była mugolem...po prostu się mnie wystraszyła. Goniły mnie potem psy...

Ryu

-Gorzej być nie mogło...dobra zaczynamy...-mruknął napierając na jej umysł.

Chris pisze...

-To się naucz...-burknął.-To nie jest nic trudnego. Chyba że naprawdę nie tęskniłeś i nie cieszysz się, że wróciłem...

Anonimowy pisze...

- Dobrze by było, gdybyś się bał - przytaknęła, patrząc na niego powątpiewająco. - Ale nawet na to nie liczę. Mnie? - pokręciła głową. - Nie. - W życiu nie potrafiłaby uwierzyć, że Ryu się jej przestraszył. Inni mogli, niektórzy nawet nie zdążyli, ale nie on.
-Wampir? - zapytała, marszcząc brwi. - Co wy wszyscy macie, cholera, z tymi wampirami? Wampir - przyjaciel. An-ta-go-nizm - stwierdziła nadymając lekko wargi.

Mara_Jade pisze...

Czasami lubił pastwić się nad swoimi ofiarami. Zwłaszcza tymi, które były dla niego niejakim wyzwaniem. Dlatego dla Ryu przygotował coś specjalnego. Rankiem uwolnił jego dłonie, tylko na chwilę. Walcząc z nim odrobinę (cóż waga chłopaka z pewnością jeszcze zmalała...), podprowadził do krzesła gdzie na powrót go przywiązał.
- Ryu-chan powiedz skarbie, zmieniłeś zdanie? - zapytał chłopaka szykując sobie gwoździe i młotek. Wszystko to miał zamiar powbijać w dłonie nastolatka.

Chris pisze...

-Nie chcę żeby Ryu był w mafii-warknął.-Z resztą on i tak tu nie przyjdzie! Nie przydam wam się!

SoEun Kim pisze...

- Wiesz, że nie musimy się po tym spinać? Należenie do Kosaimu, którym opiekuje się Susanoo ma swoje plusy. Możemy polecieć. - zapewniła patrząc na niego i czekając na decyzję. Mogli też się spinać, ale ostatecznie po co się bez potrzeby męczyć?
Shin

- Nie kochany. Ku twemu niepocieszeniu nie nacisnąłeś wcale delikatnej struny. - wywróciła oczami - Po prostu denerwuje mnie, kiedy ktoś młodszy ode mnie próbuje mnie pouczać. Więc zajmij się sobą lepiej.
Ryu

Anonimowy pisze...

Mira:
[fajnie to jest nas tu już ze 3, nie wiem jak reszta... utulić mogę, ale z całowaniem to raczej kiepsko]

Gdy sie nasyciła na tyle, że głód jej nie dokuczał, wskoczyła na najbliższe drzewo i dumając lustrowała najbliższą okolice domu. W sumie o tej porze powinna pracować, ale chwilowo się tym nie przejęła. Carl-szef przyzwyczaił się do jej "ekstrawaganckich" zachowań.
- długo jeszcze będziesz tak medytować Miro?! - usłyszała stwierdzenie, które miało być raczej pytaniem.
- długo zamierzasz mi uprzykrzać życie? - spytała, wzruszając obojętnie ramionami. Oderwała wzrok od odległych górach, by spojrzeć na swego ojca. Podniosła brew pytająco.
- kochanie... - zaczął przymilnie - bardzo brakuję mi nocy wspólnie spędzonych oraz twoich uroczych wrzasków....
- mam trochę inny gust wiesz o tym....
Skrzywił sie z niesmakiem.
- jestem tego świadom - przysiadł się na tej samej gałęzi i patrzył uważnie na jej postawę. - jesteś w dobrej formie - mruknął cicho.

Anonimowy pisze...

Mira:
[ta ! mówiłam ;p bez całowania ;p]

Zmrużyła tylko oczy niebezpiecznie.
- czy to aluzja?
- kto wie .... - wymruczał zadowolony.
- Antonio - zaczęła.
- tak? - podniósł brew
- uszczęśliwi mnie twoja śmierć - warknęła dając znak do rozpoczęcia walki. Na mgnienie oka przemieściła się, jednocześnie podnosząc siła woli wszelkie dostępne luźne "półśrodki" idealnie nadające się jako broń oraz ochronę.

Shiki pisze...

Shin

-Nie bałem się...zasadniczo mało mnie to obchodziło. Nie chciałem być w tej szkole więc miałem za przeproszeniem w dupie gdzie mnie przydzielą. A Slitherin polubiłem. Co prawda opiekunem nie był Snape ale ludzie byli mili, no i...quidich.-rozmarzył się.

Ryu

-A co? Myślisz że przesadziłem? Nie grzebałem jej w myślach.-burknął.

Chris pisze...

[gapa ze mnie XD no nic XD]

-Buuuuu...a ja tęskniłem!-mruknął.-Oczywiście, że będę na siebie uważał.-uśmiechnął się.-Ne, Ryu...ale jadłeś, prawda? Bo jak nie to robimy wypad do kuchni, mam całodniowy wstęp z powodu powrotu.

Mara_Jade pisze...

[ależ kochana zawsze i wszędzie xD]

Kazuma westchnął przeciągle. Niestety chłopak miał rację. Mógł go przetrzymywać najwyżej miesiąc. Później robiłoby to sie kłopotliwe. Ale nie powiedziane, że może go zabierać od czasu do czasu. Wzruszył więc ramionami.
- To zależy od twojej współpracy, kochanie - odparł uśmiechając się do niego znacząco. Przyłożył gwóźdź do ręki chłopaka i zaczął go przybijać ciesząc swe uszy krzykami Amakusy.

Mara_Jade pisze...

[łamiemy się? jak miło xD]

Uśmiechnął się do niego i pokręcił przecząco głową.
- Jeszcze nie teraz Ryu-chan, jeszcze nie teraz - ucałował wargi chłopaka i otarł pot z jego czoła. Telefon zadźwięczał mu w kieszeni, więc szybko odczytał wiadomość. Skrzywił się nieco. - Wybacz kochanie, ale będziesz tu musiał na mnie trochę zaczekać - przestawił krzesło do telewizora i włączył mu go. - Zrelaksuj się - powiódł po nim spojrzeniem. - Jeśli ci się to uda...

Chris pisze...

-Nie jestem drugą Kyoko, jestem twoim chłopakiem i się o ciebie martwię.-burknął również pstrykając go w nos.

Shiki pisze...

Shin

-No byłem, najlepszym w historii stytherinu. Taaaa...powinno tam być moje zdjęcie.-roześmiał się.-Może kiedyś cię zabiorę na przelot.

Ryu

-Oj tam z płaczem...może przecież poprawić...-mruknął atakują kolejnego ucznia.

Anonimowy pisze...

[tak rzuciłam okiem na komentarze wyżej - Tomo, jak to czytasz, to wiedz, że Twój sadyzm mnie zadziwia - i... no i właśnie. jak możesz dawać mu się tak traktować? owszem, lubię znęcać się nad postaciami, ale mnie przebiłaś. ]

- Jestem straszna, ale tego nie dostrzegasz - zareagowała odruchowo, choć nie zamierzała ciągnąc tego tematu. - Z resztą, nie ciebie mam o tym przekonywać. Mam nadzieję nie mieć nigdy takiej okazji - dodała ciszej.
- Też doceniam - wywróciła oczami - ale jak tam sobie chcesz. Twoje wampiry, to twoja sprawa - wzruszyła ramionami.

Mara_Jade pisze...

[Dexter się psuje ostatnio. Uprawiał seks ze swoją niedoszłą ofiarą. No proszę Cię Ryu-chan... mięknie Dexter, mięknie ^^"]

Po wykonaniu swojego jakże pasjonującego zadania wrócił do domu, pogwizdując sobie pod nosem. Nie zdziwił się zastając puste krzesło. Poniekąd domyślił się, że Amakusa się uwolni. W końcu bez tego nie byłoby zabawy.
- Ryu-chan co zjesz? - zapytał wystarczająco głośno, by chłopak mógł go usłyszeć, gdziekolwiek się znajdował. Powoli wszedł do kuchni i omal nie parsknął śmiechem widząc chłopaka uzbrojonego w patelnię. W jednej chwili znalazł się tuż za nim i chwycił go mocno za rękę uzbrojoną w biedne niczemu winne naczynie. - Ja rozumiem głód ci dokucza - mruknął mu do ucha, wyciągając patelnię z jego dłoni i prowadząc go na kanapę. Zaraz też przyniósł apteczkę i opatrzył chłopakowi dłoń, którą wcześniej pokaleczył.
- Będziesz grzeczny? - zapytał go, patrząc mu w oczy. - Czy znów cię wiążemy?

Mara_Jade pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Shiki pisze...

Shin

-Szary uczniak spotykający się z nauczycielem...nooo...-roześmiał się.

Ryu

Furuyama popatrzył na niego swoim przenikliwym wzrokiem-Spokojnie nie zostaniesz po lekcjach...po prostu uważaj jak coś do was mówię.-westchnął.-gratuluję Ryu, masz najlepszą ocenę w klasie reszta napisze esej na dowolny temat żeby poprawić ocenę.

Chris pisze...

-Nooo...mam tydzień na nadrobienie...-jęknął.-Ha? Test u Shikiego? No nie...Um...no nie wiem...wiesz że jestem w tym kiepski...

Chris pisze...

-Ciebie? No coś ty...-roześmiał się.-No dobrze, to co mam robić?-spytał wygodnie siadając na łóżku.

Shiki pisze...

Shin

Furuyama po prostu przeraził się słów chłopaka.-Shin...co ty wygadujesz? Shin...t-ty nie kochasz mnie już? Czemu każdy mój związek musi się tak kończyć...

Ryu

-Wampiry? Zależy jakie...bo jeśli chodzi o moje własne doświadczenia to z jednym byłem w związku...-urwał.

Mara_Jade pisze...

[jaki grzeczny xD]

Tsukasa puścił ostatnie pytanie chłopaka koło uszu i poczochrał go po włosach, idąc do kuchni.
- Zjesz lasagne? - wysunął się na chwilę z kuchni. - Ah i nie próbuj uciekać. Zabezpieczyłem drzwi i okna - uśmiechnął się do niego słodko. - Owszem pewnie byś sobie z nimi poradził, ale zanim to zrobisz 10 razy zdążę cię złapać - puścił do niego oczko.

Chris pisze...

-Um..dobrze.-bąknął. Popatrzył uważnie na chłopaka starając się skupić jednak bariery Ryu były zbyt silne.

Mara_Jade pisze...

- Oh wiem kochanie - Tsukasa spojrzał na niego z lekkimi iskierkami złości w oczach. - I planuję cię wypuścić, ale nie martw się, niedługo znów porozmawiamy - dodał. - A wtedy nie będę już taki przyjemny, więc... lepiej by było dla ciebie byś od razu z radością przyjął moją ofertę.

Shiki pisze...

[serio O.O ej...nie powiedziałabyyym...wow...lubiłam te wątki XD]

Shin

-Więc nie bądź szary...zostań ze mną...-poprosił.

Ryu

-Ha? A jak miało być? Był uparty jak osioł i nie chciał pić mojej krwi. Budził mnie wcześnie rano...ech...to moje prywatne życie...-zakończył ostro.

Chris pisze...

-Dobrze, postaram się.-Ponownie wpatrzył się w chłopaka. Słuchając jego rad wyobraził sobie drzwiczki. Powoli zaczął przez nie przechodzić.

Shiki pisze...

[no namieszałby XD i to aż za bardzo XD sama nie wiem jakby się to potoczyło XD]

Shin

-Naprawdę nie przestraszyłeś! Nie rób tak więcej!-krzyknął oddając mu pocałunki.

Ryu

-Ryu, posłuchaj. Przyjaźń jest możliwa. Ja i Hiroto przez cały Hogwart i jeszcze dalej byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.-pokręcił głową.

Mara_Jade pisze...

- Skarbie, już ci mówiłem że to się nie stanie - popatrzył na chłopaka niemalże współczująco. - Mam cię przekonać i przyprowadzić żywego. Jak będziesz martwy, nic nie zdziałamy - dodał wstawiając lasagnę do pieca i siadając na przeciw Ryu. - Dlaczego się tak upierasz?

Mara_Jade pisze...

Tsukasa westchnął przeciągle i podrapał się po głowie. Doprawdy ten chłopak zaczynał porządnie grać mu na nerwach. Nie mógł teraz znów go torturować, bo widział jak bardzo Amakusa jest osłabiony. Mógł całkiem przypadkiem go zabić.
- To masz problem skarbie, bo Yakuza nie przestanie cię nękać. JA nie przestanę - obiecał mu.

Shiki pisze...

[Lepiej go nie wracaj...to by było złe...XD]

Shin

-Shin...naprawdę nie chcę ci przerywać...-zaczął.-ale w każdej chwili ktoś sobie może tu wejść...

Ryu

-Nigdy nie pytałem go o wiem. Oczywiście, ze bezinteresowna. Odkąd pamiętam byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...

Chris pisze...

Głowa Ryu była pełna najróżniejszych myśli także że chłopak nawet nie wiedział gdzie szukać. Natknął się na pobyt u Kazuny ale szybko stamtąd uciekł. W końcu znalazł odpowiednią informację.-Podziubałeś budyń...-wydukał.

Shiki pisze...

[ja ostatnio i tak jestem zalatana bo lecę na dwa blogi XD]

Shin

=Wiem, przepraszam. Ale przypominam, że raz jej nie zepsułem.-roześmiał się.-A właśnie, co byś chciał robić na święta?

Ryu

-Ta, miałem.-mruknął.-No nic...zostało trochę lekcji...ktoś poza Ryu ma jakieś pytanie?

Chris pisze...

-Nie mów tak...dobrze wiem, że idzie mi koszmarnie...-wtulił się w niego.-Poróbmy coś innego...

Shiki pisze...

[ech ja muszę popoprawiać parę rzeczy =_=]

Shin

-Hmmm...no tak...ale na jeden dzień gdzieś możemy pojechać...-zaproponował.

Ryu

-nikt? no dobra...możecie wyjść wcześniej.-pokręcił głową.

Chris pisze...

-Do jutra...-mruknął.-no dobrze...to idź. Nie będę cię zatrzymywał.-roześmiał się.-A Ryu...zostajesz na święta w szkole czy gdzieś jedziesz?

Chris pisze...

-Aha...bo ja w tym roku nie jadę do brata...-mruknął.-No nic...idź już bo się spóźnisz.

Chris pisze...

-No bo...mają teraz małą córeczkę...więc święta by nie wypaliły za bardzo. Mają ją na głowie a poza tym byłem u nich dwa miesiące.-uśmiechnął się lekko.-No dobrze...a ona się nie obrazi?

Shiki pisze...

Shin

-Możemy pojechać. Przedstawię cię mojej babci...trochę nakrzyczy ale będzie dobrze...-roześmiał się.

Ryu

-Ha? A co cie to? Kupię co kupię.-burknął.

Chris pisze...

-No dobrze...-uśmiechnął się.-o idź bo Kanzaki się wkurzy.

Shiki pisze...

Shin

-Będzie krzyczeć na mnie nie na ciebie. Ona wie ze jesteśmy razem więc spokojnie.-roześmiał się.-Będzie krzyczeć że tak późno jej ciebie przedstawiam.

Ryu

-Aha...ja zabieram Shina to mojego rodzinnego domu i na wycieczkę do Londynu...to chyba będzie swego rodzaju prezent. Ale może coś jeszcze wymyślę.

Chris pisze...

-Och...-zarumienił się lekko.-No dobrze ale idź już...bo będzie że cię zatrzymuję...

Shiki pisze...

Shin

-Pójdziemy gdzie tylko będziesz chciał...-zapewnił.

Ryu

-Mam nadzieję że mu się spodoba.-westchnął-wesołych Ryu,

Chris pisze...

-Miłej lekcji!-roześmiał się zabierając się za rozpakowywanie.

[no i co teraz robimy? zaczynamy święta czy coś innego?]

Shiki pisze...

Shin

-Aż trzy? Albo mu się nudzi albo was męczy...-westchnął.-No nic...jakby co to mogę ci pomóc.

Chris pisze...

[z jakiej racji ja? =__=]

Chris obudził się wcześnie rano żeby położyć obok łóżka Ryu swój prezent. Zrobił go w czasie pobytu u brata. płytka na której jest pokaz slajdów ich wspólnych zdjęć do jego gry. Nie miał zbytnio pomysłu co mógłby dać chłopakowi.

Shiki pisze...

-Skoro tak...no dobrze to idź, nie będę cię zatrzymywał.-przytulił go jeszcze.

Chris pisze...

-Dzień dobry-uśmiechnął się.-wesołych świąt.

Shiki pisze...

Zaczęły się święta. Shiki pełen radości czekał na swoim ukochanym fotelu w udekorowanym gabinecie z prezentem dla Shina na kolanach. Już nie miał się doczekać kiedy chłopak do niego przyjdzie.

chris pisze...

Jak dla mnie to możemy leżeć cały dzień.-roześmiał się.-ale niestety śniadanie na nas czeka...i mamy wesoły dzień przed sobą.

SoEun Kim pisze...

Ścisnęła jego rękę trzymając go mocno i odetchnęła głęboko. Skupiła się przez moment marszcząc brwi i sprawiła, że zaraz zaczęli się unosić w powietrzu jakby nic nie ważyli. Wleciała z nim do góry i wylądowała zgrabnie u szczytu drabiny.
- Voila! - zawołała wesoło.
Shin

- Nigdy nie twierdziłam, że nie popełniam błędów, ani tym bardziej, że jestem cudem świata więc nie wiem, po co w ogóle do tego nawiązujesz. - odparła obojętnym tonem.
Ryu

Anonimowy pisze...

[wybacz masakryczną zwłokę, ale kompletnie nie mogłam się zebrać do konkretnego pisania. brakło mi zacięcia.]

- Nabijaj się, droga wolna - prychnęła. Skoro nie chciał wierzyć to nie. Wzruszyła jeszcze od niechcenia ramionami. Ależ on ją czasami irytował.

SoEun Kim pisze...

Hiroya naprawdę nie znosił przymusowych wizyt u swojego braciszka, ale nie miał wyjścia. Ojciec kazał mu zanieść Kazumie kopertę ze szczegółami nowego zadania i w razie czego pomóc mu je wykonać. Na pewno Hiroya nie spodziewał się zastać u starszego chłopaka Amakusy.
- Ryu-chan. A to ci heca. - uniósł jedną brew siadając na kanapie obok chłopaka i obrzucając go uważnym spojrzeniem - Jakbyś zgodził się od razu to nie musiałbyś tego teraz przechodzić. - westchnął ostentacyjnie - Chociaż przyznam szczerze, że trochę ci współczuję. Sam nie chciałbym się znaleźć w jego rękach. - machnął głową w kierunku kuchni, gdzie aktualnie znajdował się Kazuma odczytując rozkazy.
Hiroya

Chris pisze...

-Okropny? No fajne masz o mnie zdanie.-burknął masując głowę. -nee...Ryu...-zarumienił się lekko.-Wiesz, że cię kocham, ne? Ryu...pojedźmy do Tokio...przyjaciółka zaprosiła cię na święta prawda? Pojedźmy.

Shiki pisze...

-Ja ciebie też. Wesołych świąt, kochanie.-roześmiał się podając mu paczkę. Naprawdę długo myślał nad prezentem. W końcu zdecydował się na odtwarzać z płytą z nagranymi jego kawałkami napisanymi specjalnie dla Shina.

Mara_Jade pisze...

Tsukasa roześmiał się serdecznie, słysząc lekki hałas towarzyszący przesuwaniu mebli. Uznał że przez chwilę da chłopakowi spokój, toteż zajął się sobą.

Chris pisze...

[nie niestety XD stanął między młotem a kowadłem XD]

-Mhm...-ścisnął jego dłoń.-A potem możemy pojechać do twojego mieszkania. Dawno tam nie byłem.

Shiki pisze...

-Dobrze.-objął go delikatnie.-Pisałem te utwory specjalnie dla ciebie.-szepnął mu do ucha.

Chris pisze...

[a niby przez koko się w ten kwas wpakował? XD]

-W takim razie się cieszę.-uśmiechnął się.-mam ochotę na budyń.-zamyślił się wchodząc do wielkiej sali.

Shiki pisze...

-Jest piękny. Dziękuję.-szepnął całując go czule.-wszystko narysowałeś tak dokładnie. Kończyłeś z pamięci, prawda?-pogłaskał go po włosach.

Chris pisze...

-Ryu. No to...może weźmiesz ode mnie trochę budyniu? Chociaż te dwie łyżeczki, prozę.-popatrzył na niego błagalnie i usiadł na wolnym miejscu.

Shiki pisze...

-W sumie...planowałem zabrać cię do Hogsmeat ale...skoro już wspominamy o babci...denerwowała się że jeszcze cię nie zna...oberwie mi się ale możemy pojechać.-uśmiechnął się.

Chris pisze...

-Ech...to mogłem podać więcej...-mruknął nabierając budyniu na łyżkę,-Powiedz "a"

Shiki pisze...

-A co masz?-spytał uśmiechając się promiennie o chłopaka.-Tak możesz, o ile zniesie podróż kominkiem.

Chris pisze...

-Rozumiem. Czyli żeby żyć muszę wykonywać polecenia, tak?-popatrzył na niego uważnie.

Chris pisze...

-no jeszcze jedna i wyjątkowo dam ci spokój.-powiedział celujac w niego łyżeczką z budyniem.-no tak spokojnie...nikt się na nas nie gapi-ąoześmiał się.

«Najstarsze ‹Starsze   1601 – 1800 z 2918   Nowsze› Najnowsze»