piątek, 25 maja 2012

"Basista powinien trzymać się z tylu"-taaa uważaj bo tak zrobię!







Imię: Shiki
Nazwisko: Furuyama
Ur: 15.02
Wiek:25
Wzrost: 180 cm
Waga: 60 kg
Orientacja: bi
Opiekun Okamishi
Uczy obrony przed czarną magia
Jest metamorfomagiem. Nie lubił swoich ludzkich uszu więc zmienił je na kocie, skończyło się na tym, że „przedłużył” swoja kość ogonową.





CHARAKTER:
zawsze ma otwarte okno w swoim gabinecie, jest teoria że to dlatego że jego ego jest zbyt wielkie aby się tam zmieścić. Ma w zwyczaju mówić o sobie „ore-sama” co w wolnym tłumaczeniu znaczy „wielki i wspaniały ja”. Mimo swojej samolubności potrafi pochwalić drugą osobę. Kiedy jego samoocena osiąga poziom krytyczny, trzeba gwałtownie przerywać jego monologi jaki to jest wspaniały. Mimo tego że jest wspaniały nauczycielem, przez swój niski wiek granica uczeń-nauczyciel jest mocno zatarta. Denerwuje się ktoś go nie słucha na lekcji i odsyła takich pod sufit. Z większością uczniów jest na „ty”

HOBBY:
gra na basie, drażnienie ludzi dookoła siebie. Lubi grać w karty (czasem aż za bardzo) dość często gra z uczniami którzy odbywają u niego kary. Uwielbia organizować zajęcia z boginami. Kocha zimne nocne powietrze, dlatego często jest widziany na nocnych przelotach lub po prosty na dachu.

RÓŻDŻKA:
rdzeń z kła widłowęża i wykonana jest z olchy. Wypolerowana tak by była całkowicie biała, rękojeść zdobi czarny wąż. 15 cali- sam się temu dziwi ale tłumaczy to swoim wzrostem.


WYGLĄD:

włosy:
z zasady dredy związane w kitkę i grzywka opadają na jedno oko. Jeśli chodzi o kolor to tu trochę gorzej. Każdego dnia tygodnia ma inny kolor.
Poniedziałek: czerwony
wtorek: żółte/blond
środa: niebieskie
czwartek: białe
piątek: zielone
sobota: czarne
niedziela: blady róż

Oczy w odcieniu idealnie głębokiej czerni, zawsze pokryte warstwą cienia do powiek (bez make-upu ani rusz!)
usta o głębokim kształcie, górna warga często czarna, w dolnej kolczyk.
Często widziany ze szmatką na nosie (ściąga ją tylko okazyjnie) taki styl XD
ja na 100% Japończyka jest dość wysoki, czego momentami nienawidzi, bo wszystkich widzi „z góry” a z ciuchami ma problemy. Większość to szyte na zamówienie garnitury lub ich osobne elementy. Wszystkie ciuchy sam projektuje, to jego gwarancja na oryginalność. Buty to po prostu glany.

Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem. 

HISTORIA:
Jedynak pochodzący z wielopokoleniowej rodziny czarodziejów. Te dwa czynniki sprawiły że zawsze był samotny. Raz aby przypodobać się dziewczynie dorobił sobie kocie uszy i ogon, skończyło się tym, że nie mógł tego odwrócić bo nie panował nad mocą. Wiele razy uciekał z domu i szkoły bo nie chciał być czarodziejem, ale kiedy rodzice zagrozili że zabiorą mu bas, momentalnie odpuścił. Odkąd tylko pamięta był rozpieszczonym dzieciakiem z wielkim ego, ale kiedy zaczął uczyć jego negatywne nastawienie do ludzi trochę się zmieniło. Uwielbia koty, jego dom zawsze był od nich pełen. Zaczął palić i pić w wieku 15 lat i nigdy nie uważał to za swój błąd. 

INNE:
  • upodobania kulinarne: ogólnie pojęta kuchnia azjatycka (serio wszystko zje)
  • w nocy z jego gabinetu często dochodzi mruczenie kota
  • w szufladzie biurka zawsze ma butelkę sake lub whisky
  • jego patronus to kot
  • bogin zmienia się przy nim w psa
  •  gra na gitarze i na basie, w gabinecie ma ślicznego, czarnego akustyka i tego samego koloru bas który bardziej służy jako ozdoba.  
  • kupił domek w którym zamieszka z Shinem
  • ma dwa kolczyki w lewym uchu 
  • pali miętowe marlboro lub czekoladowo miętowe Black Devile.
POWIĄZANIA  <click>

[nie gryzę i nie połykam w całości ^ ^chętna na wszelkie wątki i powiązania ]


1 773 komentarze:

«Najstarsze   ‹Starsze   801 – 1000 z 1773   Nowsze›   Najnowsze»
butterfly pisze...

A wilkor wgramolił się na kanapę i ułożył w nogach obu śpiących ze wzrokiem utkwionym w drzwiach.

butterfly pisze...

Duch warknął ostrzegawczo, po czym lekko pociągnął Shikiego za nogawkę od spodni, a kiedy to nie pomogło polizał go po policzku i zacisnął lekko kły na jego ogonie, budząc mężczyznę automatycznie.

Unknown pisze...

- Tak, ale - westchnął chłopak spoglądając na mężczyznę. - Wszystkie chwyty są dozwolone... więc wolę znać i potrafić coś więcej - przyznał szczerze.

Unknown pisze...

- Nie... przecież wiesz sensei, że ja uwielbiam łamać regulamin - uśmiechnął się do niego lekko.

butterfly pisze...

Shin przetarł zmęczone oczy i ziewnął szeroko, po czym usiadł na łóżku. Skrzywił się słysząc głos dyrektorki. Pokój Shikiego nie należał do największych.
- Gdzie? - zapytał szeptem, chcąc jakoś uratować sytuację.

Unknown pisze...

- Nie bardzo - przyznał szczerze chłopak. - Ale to akurat lubię.

butterfly pisze...

- Shi-chan... peleryna jest u mnie - przypomniał mu o tym, ruszając w stronę tajnego przejścia. - Może... po prostu zjadę? - zaproponował cicho, kiedy Duch znalazł sobie kryjówkę pod łóżkiem.

butterfly pisze...

Szybko schował się do szafy. Zamknął oczy jakby to miało dodatkowo mu pomóc. Czuł swoje mocne bicie serca, kiedy Shiki otworzył drzwi i zaczął się tłumaczyć.
- Proszę mi wybaczyć, zazwyczaj śpie w negliżu.
Shin o mało nie wybuchnął śmiechem słysząc tę wymówkę.

Unknown pisze...

Popatrzył na niego z niedowierzaniem. Uniósł lekko brew.
- Sensei... nie spodziewałem się tego po tobie - poklepał go po ramieniu. - Nie zrobisz nam żadnej niezapowiedzianej wejściówki jutro prawda?

butterfly pisze...

Oddech Shina przyspieszył, kiedy kobieta podeszła do szafy. Schował się głębiej, pogłębiając szafę odrobinę magią i powiększając jednocześnie skromną garderobę Shikiego niemal dwukrotnie. Kobieta otworzyła drzwi i zajrzała do środka.
- Pusto - oświadczyła głośno i wyraźnie. - Nikogo tu nie ma. Co mi pan za głu,,poty opowiada! - warknęła na woźnego.

Unknown pisze...

- Un - chłopak odruchowo sięgnął do swojej szyi i potarł ją nieco niespokojnie. - Wampiry to ciekawy temat i mają wiele niewiadomych - dodał zaraz.

butterfly pisze...

Odczekał jeszcze kilka dobrych chwil, zanim wyszedł z szafy.
- Dlaczego mam się do niej udać? - zapytał nieco zdenerwowany. - Shi-chan... przepraszam będziesz miał przeze mnie kłopoty?

Unknown pisze...

- Wiem - wymsknęło mu się zanim zdołał ugryźć się w język. Selene wspominała mu o tym już jakiś czas temu. Odchrząknął tylko i zanim Shiki zdążył zapytać uciekł do dormitorium.
***
Następnego dnia Shiki jak powiedział zaczął przeprowadzać lekcję o wampirach. Laura zwyczajowo wymądrzała się, a jako że była to lekcja tuż przed świętami niewielu uczniów na niej było. Ryu ziewnął lekko, gdyż nie spał za dobrze tej nocy. Słuchał uważnie, wygodnie rozłożony na ławce. Jego uwagę zwróciło dopiero pukanie do drzwi. Furuyama wyszedł na korytarz z profesorem eliksirów i ich kroki oddaliły się. Wcześniej kazał przeczytać im rozdział dotyczący krwiopijców. Ryu sięgnął po książkę i miał zacząć ją czytać, kiedy to oberwał zaklęciem, a jego różdżka znalazła się w rękach "wroga".
- Odbi.ło ci doszczętnie - oświadczył nawet nie podnosząc wzroku znad książki. Laurze to nie przeszkodziło. Kolejne zaklęcie sprawiło, że zawisł w powietrzu i zaczął zastanawiać się do czego zdolna jest ta dziewczyna.
- Ryu-chan wszystkim zaczynają przeszkadzać twoje prywatne lekcje z Shikim - oznajmiła chłodno, rzucając nim o gablotę. Skrzywił się, kiedy szkło posypało się, a ukryte tam eliksiry Shikiego porozlewały się tworząc toksyczne wziewy. Odruchowo zakrył usta dłońmi, krztusząc się dymem. - Twoje oceny poprawiły się znacząco - warknęła obsesyjnie kolejnym zaklęciem sprawiając, że zapalił mu się rękaw szaty. Płomienie lizały też jego dłoń i przedramię. Zaklął siarczyście piorunując ją spojrzeniem. Zaczął szukać ratunku w zaklęciach czarnomagicznych, ale w końcu nie mógł ich użyć w szkole. Zacisnął pięść.
- Mogłabyś zacząć się uczyć, wtedy z pewnością... - nie skończył bo zaniósł się kaszlem. Ktoś usłyszał kroki i Laura natychmiast opuściła go na ziemię, wracając do ławki. Ryu z pewnością wrócił by do swojej gdyby nie to, że opary zaczynały porządnie mu dokuczać, a poparzona ręka pulsowała bólem. Usunął się jedynie w kąt i schował się tam, zakrywając twarz. W klasie panował harmider. Uczniowie starali się jak najszybciej pozbyć przykrych zapachów. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Furuyama.

butterfly pisze...

- Ale nie powiesz jej o tym, że mama potraktowała mnie crucio, prawda? - popatrzył na niego nieco proszącym wzrokiem, zanim ucałował go mocno.

Unknown pisze...

Nikt nie chciał się odezwać, a Amakusa nie należał do typów którzy najchętniej naskarżyliby na wszystkich bo ktoś nabił im guza. Posłusznie wypił niebieski płyn i popatrzył na Shikiego.
- Muszę iść do skrzydła szpitalnego? - zapytał nie bardzo mając na to ochotę. Już szybciej wolałby samemu zrobić sobie opatrunek.

Unknown pisze...

Dziewczyna wyglądała jakby nigdy nic nie zrobiła, a kiedy milczenie stało się niewygodne westchnęła.
- Amakusa je zniszczył - zauważyła i powiedziała prawdę, bo uderzając o szafkę rzeczywiście zniszczył. Ryu zdążył już zająć swoje miejsce. Zatkało go kiedy to powiedziała.
- Przepraszam sensei - wymamrotał tylko. - Przyjmę na siebie karę - dodał po chwili.

butterfly pisze...

- Shi-chan... kochasz mnie mocno? - zapytał cicho chłopak. - Pojedźmy gdzieś na przerwę świąteczną...

Unknown pisze...

- Sensei... ale to moja wina, że one są zniszczone. Wpadłem na szafkę - wymamrotał chłopak masując sobie skronie. Ręka już nie bolała. Poparzenia zniknęły. Odetchnął głęboko odnotowując sobie by zapytać o to Shikiego później.
- Widzisz Shiki, przyznał się do wszystkiego - fuknęła Laura niezadowolona, że się ją o coś oskarża.
- Tylko jakoś tak zgubiłem różdżkę - wyszeptał Ryu, przypominając sobie, że Laura mu ją zabrała.

butterfly pisze...

- Jesteś okropny - jęknął Shin niezadowolony z takiego obrotu spraw. W końcu jeden wolny weekend każdy mógł sobie wykombinować. Schował się całkowicie pod kołdrę w geście niemego protestu.

Unknown pisze...

Jin zachłystnął się i skinął lekko głową. Laura piorunowała go spojrzeniem, a Ryu patrzył już tylko na swoje ręce.
- Laura... - chłopak odetchnął głęboko. - Rozbroiła Ryu i uniosła w powietrze, przez co wpadł na gablotę i eliksiry się rozbiły - wyjaśnił szybko bez zbędnych szczegółów.

butterfly pisze...

- Większość nauczycieli wyjeżdża do swoich domów - zauważył cicho. - Dlaczego ty musisz zostawać i pilnować zgraję uczniów? - zapytał go, spoglądając mu w oczy. - Dwa dni bez ciebie przecież nic się nie stanie... poza tym... w naszym domu zostaję tylko ja - zauważył cierpko. Nawet Amakusa w tym roku nie zostawał w Sakuranie. Shin słyszał, że to jakieś święto.

Unknown pisze...

- Ale ja jej nie zniszczyłam - warknęła dziewczyna, kompletnie się kompromitując. Wycelowała różdżką w Jina. - Nikt tu nie jest bez winy. Nikt nie zrobił nic by mnie zatrzymać.

butterfly pisze...

[ej... Shiki ma prze...sra...ne...]

- Nie mamy go jeszcze - zauważył cicho chłopak, postanawiając że teraz wreszcie czas by się za czymś rozejrzał. - Hogsmeade... uhm ok, może być - westchnął cicho.

Unknown pisze...

Ryu spojrzał na Shikiego nie bardzo wiedząc jaki szlaban powinien jej wymyślić. - Sensei nie masz jeszcze tych stosów starych prac i niszczarki? - zapytał po chwili. Uznał, że taki szlaban będzie dla niej odpowiedni. Namacha się trochę biedaczka.

butterfly pisze...

[bo nie może wyjeżdżać na weekendy ani święta :(]

- Dobrze - zgodził się cicho Shin. W końcu nie mógł robić fochów jak małe dziecko. Liczył po prostu chwilę w odosobnieniu z Shikim bez tych wszystkich spojrzeń i niepotrzebnych pytań. - Poszukam też jakichś dobrych ofert mieszkań... wolisz dom czy mieszkanie?

Unknown pisze...

Ryu nie miał żadnych pytań, a zwłaszcza nie związanych z tematem. Postanowił się więc nie wtrącać i słuchać odpowiedzi.
- Czy dodatkowe lekcje z tobą przysługują każdemu? - padło pytanie od przyjaciółki Laury.

butterfly pisze...

- Znajdę jakieś w okolicach Tokyo... to stosunkowo niedaleko - uśmiechnął się lekko, przytulając mocniej do niego.

[ano ale wiesz... jak Shin wyjdzie ze szkoły i Shiki mu nie przyjedzie do domu na święta to będzie pogrom dopiero xD]

Unknown pisze...

Dziewczyna skinęła lekko głową i z zadowoleniem usiadła na miejsce. Kolejne pytania dotyczyły głównie jego osoby i skrupulatnie na nie odpowiadał, omijając te niewygodne. Lekcja szybko dobiegła końca.

butterfly pisze...

[bój się bój]

- Shi-chan ale ja nie chcę tak blisko szkoły. Za dużo będzie się w nim kręciło twoich uczniów - wyszeptał. - Zawsze możesz przenieść się kominkiem... zarobimy sobie atrapę kominka do przenoszenia się...

Unknown pisze...

- Przepraszam za ten bajzel - odparł cicho chłopak spuszczając wzrok. - I uhm chciałem zapytać o ten eliksir niebieski - dodał po chwili nieco głośniej. - On... ma jakieś skutki uboczne?

Unknown pisze...

- Przepraszam, nie musiałeś go na mnie używać sensei... to nie było znowu tak poważne poparzenie - zauważył cicho Ryu. - I nawet smak miał dobry... malinowy. Niczym syrop - pozwolił sobie na lekki uśmiech.

Unknown pisze...

- Sensei jesteś niesamowity - Ryu uśmiechnął się do niego lekko. Było mu głupio z powodu zachowania Laury, ale w końcu on niczym jej nie zawinił. Nie powinien się tym martwić.

butterfly pisze...

Shin uśmiechnął się zawadiacko i ucałował jego wargi, po czym wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy.
- Już w Hogwarcie opracowałem pewien patent - oznajmił radośnie. Stuknął w telefon dwa razy różdżką i ten ożył. - Jest zasilany magią, można dzięki niemu szybko i bezproblemowo się kontaktować - dla wyjaśnienia wykręcił numer do swojego przyjaciela z Hogwartu i kiedy tam odezwał się głos chłopaka przystawił telefon do ucha Shikiego.
- Thanks John, love ya too - rozłączył się, wyłączając telefon. - Widzisz? Szybko i wygodnie.

butterfly pisze...

- Muszę to opatentować - wtulił się w mężczyzną z radością. - Dziękuję - ucałował go mocno w usta.

Unknown pisze...

- Nie wiem, jakoś tak... po prostu - wzruszył ramionami. - Chciałem ci też powiedzieć sensei, że w tym roku nie będziesz musiał mnie zwalać z łóżka i siłą zabierać na posiłki, bo tutaj nie zostaję. Wesołych świąt i ekscesów seksualnych z Shinem - pokazał mu język.

Unknown pisze...

- Bo postanowiłem dać ci odsapnąć przez święta sensei - odparł Ryu wzruszając lekko ramionami. - No dobrze, dziadek mnie do siebie zaprosił - dodał po chwili i sam pokręcił głową. - Ok... jadę do Chrisa - odchrząknął nieco.

Unknown pisze...

- Dziękuję, ale kompletnie nie wiem jak powinienem się zachowywać - przyznał szczerze.

Unknown pisze...

- Sensei... - Ryu naburmuszył się trochę. Przecież to było niewykonalne. - I właśnie w takich chwilach myślę, że powinienem odmówić...

butterfly pisze...

Następnego dnia, Shin wstał szybciej i bez słowa wykorzystał tajne przejście do pokoju Okamishi. Nie mogli przecież pokazać się razem. Wziął szybki prysznic i udał się na śniadanie, po drodze rozmawiając z paroma osobami z roku, którzy szykowali się do wyjazdu do domu.

butterfly pisze...

Shin tymczasem pożegnał kolejną grupkę przyjaciół i wysłał sowę do swojego taty proponując mu spotkanie w jednym z wolnych dni po świętach. W końcu nikt nie mógł mu tego zabronić. Potem z westchnieniem wrócił do budynku szkolnego z impetem wpadając na Shikiego w holu i jednocześnie rozsypując zawartość niesionych przez niego pudeł.
- Przepraszam, moja wina - mruknął szybko.

Unknown pisze...

- Sensei to nie takie proste... i tak będę musiał sie migać od posiłków - burknął cicho. - Ale jakoś sobie poradzę.

butterfly pisze...

- Stało się - żachnął się Shin, wskazując rękę mężczyzny. Zbliżył się do niego i wyciągnął z kieszeni bandaż. Pytający wzrok Shikiego zbył szybko. Oczyścił ranę wodą kapiącą z różdżki i zabandażował mu przedramię. - Gomen Shiki - mruknął odsuwając się od niego, by to zbyt podejrzanie nie wyglądało. Zaczął zbierać bombki z powrotem do pudeł.

butterfly pisze...

[Shi-chan... not this person :P I'm not Ryu :)]

Unknown pisze...

- Wiem, sensei. Nie chcę go skrzywdzić - usiadł na ławce i westchnął ciężko. - Tylko sensei ja jestem pierwszy raz w takiej sytuacji. No i martwię się o niego nieustannie...

butterfly pisze...

- Może ci jakoś pomóc? - zaproponował chłopak, nie mając nic lepszego do roboty. - Powysyłałem już wszystkie sowy i właściwie nie mam już nic do roboty - przyznał spokojnie.

Unknown pisze...

- Sensei... skąd ty to wiesz? - Ryu uniósł odruchowo dłoń do swojej szyi. - One nie robią mi nic złego... a ja po prostu chcę mieć pewność, że nic mu nie zagrozi.

Unknown pisze...

- Ani razu z nią nie spałem - odparł chłodno chłopak. - Zazwyczaj całuje mnie w czoło - dodał po chwili. - Zdarza się w usta, ale nie tak na serio - mruknął uznając że i tak nie ma sensu udawać. - Ale to nie ona mnie uczy sensei... ona nie chciała mnie uczyć - naburmuszył się. - Często ratuje mnie z opresji, więc w ramach podziękowań się posila - wzruszył ramionami.

butterfly pisze...

- Aż tyle?! Pokręciło ich? - zapytał cicho idąc za Shikim. Zagwizdał widząc jakie choinki muszą wnieść. - Twoje są te większe - pokazał mu język zacierając ręce i biorąc pierwszą z brzegu.

Unknown pisze...

- Sensei... ale ja wiem, że to osłabia organizm - szepnął chłopak, spuszczając wzrok na swoje kolana. - Tylko... - zagryzł lekko wargę. - No dobrze Thomas robi to trochę za często, czasem kręci mi się w głowie... ale obiecał, że robi abstynencję.

Unknown pisze...

- Trochę na to za późno sensei - skrzywił się Ryu. - Wraz z Thomasem oswajamy mój organizm do trucizn - dodał, po czym wyciągnął z kieszeni listę trucizn, z którymi nie ma już problemu. - Pzyjmowanie ich nie jest szczególnie przyjemne, ale mnie nie krzywdzi - uśmiechnął się słabo. - Nadal mam problem... duuuży problem z arszenikiem, a o cyjanku nie wspominam.

Unknown pisze...

- A nawet jeśli! Tak będzie lepiej dla wszystkich! - krzyknął na mężczyznę, zaciskając dłoń na kartce i gniotąc ją lepiej. - Wtedy dla nikogo nie będę zagrożeniem! - wypluł z siebie. Myślał, że już takie myślenie dawno ma za sobą. Pomylił się jednak. Wciąż gdzieś tam wisiało.

Unknown pisze...

- Wielkie dzięki sensei - chłopak zazgrzytał zębami. - Cóż myślenie jak przestępca jest w mojej rodzinie naturalne i nie pozbędę się go od tak - pstryknął mu palcami przed nosem. Dlaczego Shiki potrafił go bezbłędnie wyprowadzać z równowagi? Tego Ryu nie wiedział.
Oddychał szybciej ale szybko unormował swój oddech i tylko zbielałe od zaciskania pięści kostki podpowiadały, że chłopak jest wściekły.
- Może i komuś na mnie zależy - warknął. - Co nie oznacza, że lepiej byłoby gdybym zwyczajnie się nie urodził! - żachnął się, błagając się w duchu by łzy znów nie popłynęły. - A mordercę rodziców Chrisa złapię - dodał jeszcze chłodniej. - I dla twojej wiadomości sensei, gdybym myślał jak przestępca to użyłbym dziś na Laurze czarnej magii - oznajmił już nieco spokojniej.

Unknown pisze...

- Obiecałem - przyznał ostrożnie. Co prawda jeszcze nie miał pojęcia jak to zrobi, ale w wakacje będzie dużo czasu na rozpoczęcie śledztwa. - Złapię i zabiję - dodał po chwili namysłu. Nie zrobiłoby mu to różnicy, jedna osoba mniej czy więcej na jego skromnej jeszcze liście. - Eh albo oddam w ręce sprawiedliwości - mruknął zastanawiając się i nad taką opcją. - Po prostu sensei taka prawda... gdyby mnie tu nie było, to Chris nie byłby w niebezpieczeństwie.

Unknown pisze...

- Sensei, ja nie uważam, ja to wiem - odparł chłopak. - Sensei gdziekolwiek nie pójdę w mieście, to jak cień za mną idzie ze dwóch, trzeh pracowników mojego dziadka - zauważył spokojnie. - Nie są oni tam po to by mnie zabić, tylko pilnować... bo jakby mój dziadek ma na głowie kilka wrogich organizacji, które chętnie by wzięły sobie kartę przetargową - wskazał na siebie. - Na przykład Yakuza - rzucił pierwsze lepsze. - A to oznacza... że Chris nie jest po prostu zagrożony tylko ze strony mojego dziadka - uśmiechnął się krzywo. - Łańcuch przyczynowo skutkowy - westchnął przeciągle.

Unknown pisze...

- Tak, tutaj jest w miarę bezpieczny - przyznał Ryu oddychając głęboko. - Póki oni nie wymyślą jakiegoś sposobu... tzn póki ja się uczę to też jest bezpieczny, bo dopiero potem będę musiał zdecydować - zauważył.

Unknown pisze...

- Nie umiem, moje matczyne uczucia mi na to nie pozwalają - burknął. - I nie zrezygnuję z pomocy wampirów...

Unknown pisze...

- Nie będę - obiecał z uśmiechem. - Bo mnie ciekawi to co jest po drugiej stronie... nie szczególnie uśmiecha mi się błąkanie po świecie ludzkim.

Unknown pisze...

- Sensei... z jakiego powodu? - Ryu spojrzał na niego oblizując nerwowo wargi. - Przecież nie może zrobić czegoś ze względu na mnie - fuknął.

Unknown pisze...

- Dlatego nie powinien tego robić. W końcu... marzenia są ważne, on na pewno też jakieś ma dotyczące kariery czy pracy. Nie chcę mu podcinać skrzydeł.

Unknown pisze...

- Nie wierzę w takie szczyty marzeń, sensei... - wymamrotał chłopak, zastanawiając się nad swoimi marzeniami. Właściwie nie znajdował żadnych.

Unknown pisze...

- Nie wiem sensei... nie zauważyłem - mruknął zaraz komentując jego słowa o uśmiechu. - Może rzeczywiście... - wzruszył ramionami. Nie oceniał swojego zachowania pod względem uśmiechów.

Unknown pisze...

- Ale to nie jest tylko zasługa Chrisa - fuknął na mężczyznę. - On mi tylko czasem sprawdza eseje - dodał po chwili. - Poza tym podskoczyły mi też z OPCM i już nie jestem z niej zagrożony - dodał.

Unknown pisze...

- Nikt mi nie pomaga - mruknął chłopak. - Przychodzenie na lekcje i nie spanie... dużo dało - podrapał się po głowie. - Ale czasem nudzisz sensei...

Unknown pisze...

- Wiem, wiem... ale zwyczajnie nie wszystkie tematy są ciekawe - wyjaśnił spokojnie. - Ale rozumiem podstawa programowa i te sprawy...

Unknown pisze...

- Rozumiem sensei... i sensei? Powinieneś zrobić sobie urlop od czasu do czasu. Jakiś wolny weekend czy coś - polecił mu. - Bo inaczej zestarzejesz się szybko...

Unknown pisze...

- Sensei... nudzisz - puknął go palcem w pierś Ryu. - A co gdyby kogoś z naszego domu porwano? Nie poszedłbyś go szukać, bo nie możesz?

Unknown pisze...

- No to da się załatwić - poklepał Shikiego po ramieniu. - Porwę Shina i ty pójdziesz go szukać, a zakończycie całą zabawę upojną nocą.

Unknown pisze...

- Zajmuje się swoim związkiem sensei... ale to mój pierwszy i chyba nie umiem - szepnął konspiracyjnie. - Dlatego wolę ratować twój związek sensei!

Unknown pisze...

- Sensei... - Ryu obdarzył go krytycznym spojrzeniem. - Selene mówiła mi co innego - oznajmił spokojnie.

Unknown pisze...

- Wiesz co sensei? Straszny z ciebie służbista - zauważył tylko Ryu, więcej już nie komentując. Obrócił się na pięcie, pomachał mu na dowidzenia i zniknął mu z oczu.

Unknown pisze...

Ryu przyszedł szybciej niż zwykle z ciastkiem w ręku. Jedno podał Shikiemu, drugie szybko skończył. Nie miał czasu na kolację, więc zgarnął po ciastku i zwiał zanim Chris go dopadł.

Unknown pisze...

- Zjadłem na śniadanie budyń, a na obiad... - poszukał w pamięci. - Pół naleśnika - mruknął. - I ciastko - pomachał mu ciastkiem przed nosem, po czym skończył je jeść.

Unknown pisze...

- Tak jest - Ryu zasiadł na miotłę, łapiąc pałkę i wystartował, unikając pierwszych ciosów od zabójczych kulek.

Unknown pisze...

Ryu skoncentrował się na odpieraniu ataku i wyprowadzaniu swojego ataku na umysł nauczyciela i kiedy zaczął łapać już swój rytm miotłą zatrzęsło, a on zawisł na jednej ręce. Zmrużył oczy, drugą ręką odbijając kolejnego tłuczka i wdrapał się znów na miotłę. Świetnie, tłuczki były groźnym przeciwnikiem.

Unknown pisze...

Ryu zazgrzytał zębami i ponownie odzyskał kontrolę nad naporem myśli mężczyzny. Odbił kolejnego tłuczka w jego stronę i jeszcze jednego chwilę później. Naparł na niego swoimi myślami, szukając jego ostatniego dnia w Hogwartcie, jako ucznia.

Unknown pisze...

Ryu wyczuł w tym swoją szansę. Szybko dostał się do jego umysłu, machinalnie broniąc się przed tłuczkiem i dostał do ostatniego dnia Hogwartu. Obudził się w skórze Shikiego i kontakt został przerwany, bo jeden z tłuczków trafił go w ramię strącając go z miotły. Amakusa zacisnął powieki klnąc pod nosem. Zareagował instynktownie wyhamowując jakieś 3 metry nad ziemią. Stanął w powietrzu i odetchnął głęboko. Dobrze, że to wymyślone przez niego zaklęcie działało bez zarzutów.

Unknown pisze...

Ryu nie był w stanie odbić każdego tłuczka, a napór myśli Shikiego zaczynało go męczyć. Ustawiał bariery błyskawicznie, a mimo to za wolno. Uniknął kolejnego tłuczka i odpowiedział atakiem. Nie lubił się poddawać.

Unknown pisze...

Ryu zbliżył się do mężczyzny i niemal zawisł przed nim.
- Gotcha, sensei - oznajmił odnajdując raz jeszcze owy dzień i puszczając go sobie w zwiększonym tempie. Odbił kolejnego tłuczka i uchylił się przed następnym, zamykając bariery na osiem spustów.

Unknown pisze...

Ryu jeszcze chwilę powisiał w powietrze, by skierować tłuczki wprost na skrzynie i dopiero, kiedy Shiki je w niej zamknął, zeskoczył z miotły.
- Powinieneś iść do skrzydła szpitalnego, sensei - oznajmił wskazując na jego rękę. On miał jedynie parę siniaków.

Unknown pisze...

- Tak jest - Ryu szybko znalazł się tuż za nim i po chwili siedzieli już w gabinecie Shikiego. Ryu przejął tymczasowo inicjatywe i zaparzył herbatę dla mężczyzny.

Unknown pisze...

- Czyli musisz na siebie uważać sensei - odparł tylko chłopak podając mu herbatę i siadając na krześle przed jego biurkiem.

Unknown pisze...

- Ale raz spadłem z miotły - zauważył cicho. Ryu nigdy nie potrafił powiedzieć sobie dość. Zawsze chciał od siebie więcej.

Unknown pisze...

Skinął lekko głową.
- Uznałem, że jest bezpieczne... nie próbuję przecież szukać jakichś przykrych wspomnień - oznajmił spokojnie.

Unknown pisze...

- Podobało - przyznał z lekkim uśmiechem Ryu. - Ale musieliście się na niego napracować, więc to nic dziwnego, sensei. Każdy by się ucieszył!

Unknown pisze...

- Jeszcze długa droga zanim wygramy cały turniej - zauważył cicho Ryu. W końcu wszystko mogło się zdarzyć, bo Kosaimu to groźny przeciwnik był.

Unknown pisze...

- Pokładasz w nas wielką wiarę sensei - zauważył cicho chłopak, który sam jakoś nie bardzo w to wierzył.

Unknown pisze...

- Właśnie dlatego jesteś niesamowity sensei - Amakusa uniósł kciuk do góry i po chwili przeciągnął się lekko. - To przez tę wiarę w swoich uczniów...

Unknown pisze...

- Byłoby fajnie - zauważył swobodnie Ryu. - Sensei, dlaczego zdecydowałeś się być opiekunem właśnie tego domu? - zainteresował się.

Unknown pisze...

- Można pomóc komuś z zawyżoną oceną samego siebie? Takiej... Laurze? - Ryu nie potrafił znaleźć innego takiego odpowiednika w uczniach. - No i niektórzy uczniowie nie chcą pomocy - tu wskazał na siebie. - A przynajmniej... - oblizał lekko wargi. - Nie zawsze im się podoba fakt, że ty sensei wiesz o nich wszystko - dodał.

Unknown pisze...

- Tacy, którzy za często płaczą są denerwujący - żachnął się Ryu. Naprawdę denerwowało go to, że z byle powodu potrafili wybuchnąć płaczem. - Kompletnie tego nie rozumiem sensei... - westchnął. - Na dodatek potrafią stanąć na środku i zacząć ryczeć i prowokować twoje wyrzuty sumienia...

Unknown pisze...

- Dobrze, ale płakanie tak po prostu... bez powodu konkretnego jest bez sensu, sensei - wymamrotał Amakusa. - Może i mają swój powód, ale czy na każde krzywe spojrzenie, źle dobrane słowa, zdanie... muszą płakać? Sensei, gdybym tak robił, to bym całe dnie przepłakał! To jest tracenie życia!

Unknown pisze...

- Sensei... - Ryu westchnął ciężko. - Dobrze, nie wiedzą - zgodził się z nim. - Ale chyba każdy z nas ma mózg i powinien na chłodno je przeanalizować, prawda? - zapytał w końcu pocierając dłońmi skronie. - Po prostu taka jest kolej rzeczy. Nie należy tak po prostu rozpoczynać lamentu i potem jeszcze kolejnego tym razem z ulgi jak okaże się że jednak wszystko gra.

Unknown pisze...

- Rzadziej, ale nadal - westchnął ciężko Ryu. - I to mnie doprowadza do istnej gorączki, przez to się kłócimy - przyznał wzdychając.

Unknown pisze...

- Łatwo ci powiedzieć sensei... - wymamrotał chłopak. - Nie będę go tulił non stop... uzależni się jeszcze - założył kosmyk włosa za ucho. - Sensei ja tak nie potrafię!

Unknown pisze...

Zastanowił się chwilę i wywrócił oczyma.
- Nie ładnie wchodzić mi tak do głowy - fuknął na mężczyznę, krzyżując ręce na piersiach. - Nawet jeśli, to wciąż nie przepadam za długim tuleniem się.

Unknown pisze...

- Powinienem się obrazić sensei - oznajmił chłodno Amakusa. - Jak na mnie pchają się twoje wspomnienia z Sawadą, to prawie mnie dusisz! - warknął.

Unknown pisze...

- Yhm, mogło tak krzyczeć w porównaniu z resztą moich wspomnień - zgodził się z nim Ryu. Westchnął przeciągle i znów potarł skronie. - Sensei nie będę dobrym partnerem.

Unknown pisze...

- Sensei... ja tu nie mam przyjaciół - zauważył. - Mam ich na zewnątrz... i oni jeszcze nie mieli okazji poznać Chrisa...

Unknown pisze...

- Sensei ja nie przepadam kłapać jęzorem... wiedzą, że kogoś mam - mruknął chłopak. - Ale nic poza tym bo milczę jak grób.

Unknown pisze...

- Pewnie - odparł Ryu. - Tylko Chris nie przepada za Tokyo... nie chce się ze mną urywać tam - dodał wzruszając ramionami.

Unknown pisze...

- Może - zgodził się z nim Ryu. - Najwyżej są jeszcze wakacje... spędzam je z przyjaciółmi, więc Chrisa im na pewno przedstawię - dodał po chwili nieco weselej.

Unknown pisze...

- Sensei bycie w związku mnie przerasta - przyznał się w końcu chłopak. - Czy bycie w związku polega na ciągłych kompromisach? Naprawdę nie można spełniać się tak jak się zakładało zanim się związało z drugą osobą? Co z odrębnymi marzeniami? Muszą zaniknąć?

Unknown pisze...

- I w ten sposób zatraca się samego siebie - dokończył za niego patrząc mu prosto w oczy. - Bo przecież nie samymi kompromisami żyje człowiek.

Unknown pisze...

- W takim razie związki są do dupy - skwitował sprawę związków wstając z miejsca.

Unknown pisze...

- Tak, zgadzam się, ale to nie zmienia faktu, że zatraca się w nich siebie, a to nie powinno się zdarzyć. Sensei... nie może - uparł się Amakusa. - Po prostu nie może tak być!

Unknown pisze...

Ryu potraktował jego wypowiedź z przymrużeniem oka. Westchnął ostentacyjnie. - Według tej teorii zakochujemy się w człowieku, o określonych cechach charakteru i z określonymi marzeniami, a potem żyjemy z zupełnie inną osobą. Czy to się nie mija z celem? Bo moim zdaniem tak. Związki są do dupy.

Unknown pisze...

- Zgoda i dostosowuje swoje marzenia do mnie. Mówi, że w jego marzeniach jestem ja... - fuknął na niego Ryu. - A mnie to nie odpowiada - dodał cierpko. - Nie można marzeń uzależniać od drugiej osoby sensei. Co z indywidualnością? Ona ma tak po prostu zaniknąć?

Unknown pisze...

- Pewnie tak, ale to nie znaczy, że musi nawet pracę ode mnie uzależnić - burknął. - Poza tym co to za przyjemność pracować w Sakuranie... - zmierzył Shikiego znaczącym spojrzeniem. - To jak klatka, więzienie...

Unknown pisze...

- Przez romans z uczniem? - zapytał, a raczej stwierdził chłopak. - I nadal sensei wchodzisz w to samo...

Unknown pisze...

- No to ja się na taką love nie piszę - mruknął chłopak. - Pójdę już - spojrzał na zegarek. - Późno już i Shin wpadnie...

Unknown pisze...

Ryu nie pojawił się na kolejnych zajęciach, a tydzień później również nie przyszedł. Nie wrócił po świętach do szkoły i nikt nie wiedział co się z nim stało. Chris zaczynał się poważnie martwić i znów wrócił do częstego płaczu, kiedy najgorsze scenariusze przechodziły mu przez głowę.
Natomiast sam bohater melodramatu czuł się koszmarnie pracując w nowo otwartym Host Clubie na granicy światów. Jego dziadek miał niezwykłą siłę perswazji i Ryu nie potrafił mu odmówić, a kiedy ocknął się z hipnozy nie był w stanie uwolnić się od koszmaru. Jego nowy szef zwracał na niego dużą uwagę, sprzedając go niemal każdemu najgorszemu klientowi. Amakusa nigdy nie był beksą, ale po tych wszystkich katuszach jakie musiał tam przeżywać, chciało mu się płakać. Zarabiać ciałem na siebie i nic z tego nie mieć. To dopiero przygoda, nie ma co.

Unknown pisze...

Ryu odkaszlał jedynie patrząc na mężczyznę nieco nieprzytomnie. Dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że Shiki go uderzył.
- Sensei...nauczyciel nie powinien bić ucznia - zauważył cicho, nie ruszając się z łóżka, z prostej przyczyny. Nie miał siły.

Unknown pisze...

- Nie - wymamrotał tylko chłopak, odwracając się do Shikiego plecami. Zacisnął powieki chcąc zniknąć. Nie chciał rozmawiać, w końcu Shiki i tak miał swoje zdanie i go nie wysłucha. Nie lubił go i tyle.

Unknown pisze...

- No ale dlaczego akurat w tych rękawicach? - westchnął zdejmując z siebie rękawice przytrzymując te stworzenia tam. - Lubie pająki. Nie sa mi sraszne. - podszedł do niego i ułożył głowę na ramienieniu nauczyciela. - A wie psorek, ze ja lubię nie miłych nauczycieli? - zamrugał zalotnie rzesami.

Unknown pisze...

Ryu podejrzewał, że właśnie coś takiego może odstawić Chris i zastanawiał się tylko, czemu to aż tak długo trwało. Chętnie uwolniłby się stamtąd szybciej.
- To nie moja wina - zauważył bezbarwnie.

butterfly pisze...

- Nie marudź Shi-chan, bo ci pół życia ucieknie - zauważył beztrosko Sawada, stawiając choinkę w holu i biegnąc po następną. - I zmarszczki ci się porobią.

Unknown pisze...

- Nie mogłem - mruknął cicho Ryu. Pierwszy tydzień nie pozwalał mu na to jego dziadek, wciąż kontrolując jego myśli i każdą próbę ucieczki doprowadzał do niewypału, a potem... Ryu nie umiał jeszcze teleportacji, więc nie miał jak uciekać. Poza tym później zwyczajniej nie miał sił. Nie miał nic w ustach od czterech dni, bo tak go karmiono. - Nie mogłem, sensei! - dodał głośniej, nieco trzęsąc się na kanapie.

butterfly pisze...

Po skończonym przenoszeniu, Shin spojrzał na Shikiego i klepnął się otwartą dłonią w czoło.
- Shi-chan ja lecę... mam jeszcze transmutację, a potem OPCM... geez dlaczego mamy tak wymagającego profesora, który robi dodatkowe zajęcia, gdy ktoś zwiał ponad 5 razów - fuknął na niego oskarżycielsko i poszedł w swoją stronę.

Unknown pisze...

Potrząsnął głową nawet nie biorąc czekolady do ust.
- Nie chce sensei, ja przyjmę jego propozycję - powiedział na jednym wydechu, wciskając głowę w poduszkę i zaciskając wargi. Póki co olewał ból. - Nie dam rady mu uciec - wymamrotał. - Nie mogę nic zrobić, nic...

butterfly pisze...

Shin spóźnił się na zajęcia "wyrównawcze" Shikiego. Wszedł więc do środka ziewając nieco i zajął swoje miejsce, otwierając dla niepoznaki podręcznik. Ustawił go sobie przed sobą i rozłożył na ławce, chowając się przed wzrokiem Shikiego.

Unknown pisze...

Ryu patrzył na niego przetrawiając słowa mężczyzny. Dwie samotne łzy popłynęły mu po policzkach, zanim zdołał je powstrzymać. Powoli usiadł na kanapie i spojrzał na swoje kolana, zaciskając na nich ręce.
- Chris zasługuje na kogoś lepszego.... sam to powiedziałes przed chwilą sensei i masz rację - oznajmił drżącym głosem. - Więc... un zostawię go - dodał ściskając mocniej pięści. - Znajdzie sobie kogoś lepszego...

butterfly pisze...

- Słucham, słucham - machnął lekceważąco ręką Sawada, odrzucając kredę Shikiemu i powracając do swojego stanu biurkowego. Przerobił kilka tematów naprzód z rozpiski znalezionej na stole u Shikiego i nie miały one dla niego tajemnic. - Wilkołaki są takie fascynujące... - wymamrotał jeszcze.

Unknown pisze...

Ryu odepchnął go od siebie, zbierając w sobie resztki siły. Odepchnął na tyle, na ile było to możliwe, po czym popatrzył na niego wyraźnie przerażony.
- Nie dotykaj mnie - szepnął. Nie chciał, by jedyna osoba, w której jeszcze widział autorytet (ale nigdy by do tego się nie przyznał) tak po prostu to zniszczyła. - Nie jest pan lepszy ode mnie - zagryzł delikatnie wargi. - Pozwolił mi pan tam być i nie kiwnął pan palcem, kiedy cie potrzebowałem sensei! - wydusił z siebie. - Więc nie masz prawa opowiadać mi tu piękne frazesy! Życie tak nie działa... - zazgrzytał zębami czując słone łzy uciekające mu z oczu.

butterfly pisze...

Shin miał na końcu języka ciętą ripostę, ale ugryzł się w język i wzruszył ramionami.
- Trafny strzał? - uśmiechnął się niewinnie.

butterfly pisze...

[Opracowałam nowy system odpisywania Ci na komentarze xD Trzymaj się fotela i nie spadnij xD]

Shin westchnął ciężko i popatrzył na Shikiego obdarzając go promiennym uśmiechem.
- Mogę poopowiadać, ale myślę, że będziesz się trochę nudził nic nie robiąc - zauważył swobodnie, zakładając ręce za głowę. - Ty jesteś profesorem, więc powiedz nam o fascynujących wilkołakach, a ja dopowiem jeśli coś zabraknie w Twojej opowieści - oznajmił radośnie

Shin

___

- Treningi to nie to samo co rzeczywistość, sensei! - Ryu objął ramionami kolana, podciągając je pod brodę i zacisnął na chwile mocno szczęki. - W naturalnym środowisku dochodzi strach, który mnie paraliżuje - przyznał szczerze.

Ryu

[I jak jeszcze żyjesz? xd]

butterfly pisze...

[a ja pozostanę przy moim nowo odkrytym sposobie xD]

- Nie czytałem twoich notatek - obruszył się Shin. Aż tak bezczelny nie był. Wyczytał tylko tematy, resztę poszperał w książkach. Zresztą wilkołaki były jednym z jego ulubionych tematów. Zerknął na karteczkę i schował ją do kieszeni spodni, słuchając uważnie Shikiego i od czasu do czasu wtrącając swoje trzy grosze. Kiedy lekcja dobiegła końca z mozołem, ociągając się zaczął się pakować, by odczekać aż wszyscy znikną. Uśmiechnął się do Shikiego, gdy ostatni wychodzący zamknął za sobą drzwi.

Shin

_

- Wiem sensei... ale to nie takie proste. No i przegrałem tym razem - wargi mu zadrżały, a z oczu popłynęły gorzkie łzy. - Sensei... to wszystko nie ma sensu jeśli tak ma to wyglądać...

Ryu

butterfly pisze...

Shin przeciągnął się lekko i pokręcił przecząco głową.
- Nie mogę dzisiaj Shi-chan - przyznał szczerze. - Muszę coś załatwić w mieście - dodał po chwili z lekkim uśmiechem. - Ale nie możesz iść... bo wszystko zepsujesz - pogroził mu palcem. - To tajemnica!

Shin

_

- Sensei, a co jeśli ja tego jeszcze nie wiem? - zapytał go cicho. Był jeszcze w szoku po tym na co naraził go jego dziadek, ale nadal nie potrafił powiedzieć co tak naprawdę czuje. Przytulił do siebie mocniej poduszkę, chowając się w niej przed oczyma Shikiego. - Ja już chyba nic nie wiem sensei.

Ryu

butterfly pisze...

- Wiem Shi-chan - wspiął się na palce i musnął jego policzek. - Ale niewiele osób zostaje... ale jakbym nie wracał za długo to możesz zacząć się martwić - dodał zakładając kosmyk włosów za ucho. - Ok na razie ! Kocham cię - posłał mu całusa w powietrzu i wybiegł z sali.

Shin

_

- Nie - wymamrotał Ryu, zaciskając palce na poduszce. - Ale sensei... ja chyba nie chcę go zabić - dodał spoglądając na Shikiego. - Tzn jeśli zagrozi Chrisowi... to go zabiję - żachnął się. - Ale moje życie akurat chyba cenię mniej - wyznał szczerze.

butterfly pisze...

Shin natomiast wracał do Sakuranu pieszo. Od taki kaprys. Pogwizdując pod nosem zręcznie ominął gniazdo żmiji - woźnego - i teraz przeskakując po dwa stopnie na raz wchodził na samą górę, by... wpaść na Aiko. Kobieta uśmiechnęła się do niego wrednie.
- Kogo my tu mamy. Ferie zaczynają się od jutra - przypomniała zanim Shin zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Ale... nie może mi pani odpuścić ten jeden, jedyny raaaz? - zamrugał oczkami słodko, ale to nie pomogło.
- Trzeba odśnieżyć drogę przed szkołą - oznajmiła wyciągając rękę. Shin ze zrezygnowaniem oddał jej swoją różdżkę i wziął łopatę. Z premedytacją ruszył pod wieżę w której mieścił się pokój Shikiego i rozpoczął odśnieżanie.

Shin

_

- To dlaczego mój się nie zmienił? - zapytał cicho mężczyznę, w końcu wstając z kanapy i z trudem (niedożywienie zwłaszcza w ciągu tych dwóch tygodni dało mu sie we znaki) podszedł do mężczyzny by się w niego wtulić. Potrzebował teraz zapewnienia, że wszystko będzie dobrze, a Shikiego zaczynał trochę traktować jak ojca.

butterfly pisze...

Aiko prychnęła, a Shin na chwilę przestał odśnieżać, ale widząc jej wzrok znów zaczął swoje mozolne działania.
- Za bardzo mu pobłażasz. Nikomu nie wlepiasz kar, więc przestań mi tu mydlić oczu - warknęła na Shikiego. Najwyraźniej nie była w najlepszym humorze.
Shin

_

- Więc mój zmieni się, gdy doświadczę potężniejszych emocji niż miłość do matki, tak? - zapytał cicho Shikiego, wtulając się w niego mocniej i chowając twarz w jego piersi. - Bałem się sensei...

Ryu

butterfly pisze...

- Z całym szacunkiem Furuyama, ale on nie zamarza! - wrzasnęła na niego, znów piorunując wzrokiem Sawadę, który teraz stał nie wiedząc co zrobić. - Mało tego! Zmacha się i będzie mu gorąco! - żachnęła się. - Chciałabym zobaczyć te twoje kary.

Unknown pisze...

Ryu pokręcił przecząco głową. Nie winił za nic Shikiego. Był tylko w niezłym szoku i dopiero teraz to z niego schodziło. Powinien się bać dotyku i po prawdzie tak było, ale jakoś Shiki go nie przerażał. Przynajmniej nie, póki go nie bił.
- Sensei... - chłopak w końcu spojrzał mu w oczy. - Mogę coś zjeść? - zapytał cicho. - Kaszkę... bo chyba zwymiotuje coś innego - dodał krzywiąc się przy tym.

butterfly pisze...

Shin przełknął ślinę, ale w końcu wziął łopatę i podszedł do Shikiego. W jednym miał rację, zaczynało robić mu się zimno. Aiko zadygotała z wściekłości.
- Wszyscy wiedzą, że chronisz tego dzieciaka - wskazała na Shina palcem. - Więc pokaż mi jak go ukarasz za taką niesubordynację - wrzasnęła.

Shin

_

- Dziękuję - Ryu pozwolił sobie na mały uśmiech zanim zaczął zajadać kaszkę. Syrop malinowy dodał jej smaku, a chłopak naprawdę był głodny. Po połowie wymiękł, ale postanowił zrobić sobie tylko małą przerwę. - Przepraszam sensei - wymamrotał w końcu.

Ryu

butterfly pisze...

- On się nigdzie stąd nie ruszy - syknęła kobieta, piorunując Shina wzrokiem. Chłopak odruchowo, mając świeżo w pamięci to co działo się u niego w domu, schował się za Shikim, przytulając sie do jego ramienia. - Sądzę, że lepiej będzie jak ten konflikt rozwiąże dyrektorka - warknęła.

Shin

_

- Za to, że sprawiam ci tylko same kłopoty - odparował cicho chłopak, trzęsąc się nieznacznie. Ostrożnie odłożył tacę na bok, by niechcący nie rozlać jedzenia.

Ryu

butterfly pisze...

- Shi-chan... trochę mi zimno - wymamrotał chłopak przestępując z nogi na nogę, ale nie odsuwając się od mężczyzny. Wolał nie ryzykować oberwanie jakimś zaklęciem od Aiko.

Shin

__

- Na pewno nie wszyscy - wymamrotał Ryu, starając się jakoś uspokoić. Posypał się i wcale mu się to nie podobało. - Chris nie... i Shin też pewnie nie...

butterfly pisze...

- Przecież się starałem! Nie moja wina, że ona kręciła się pod schodami do naszej wierzy - wymamrotał niezadowolony, że Shiki ma do niego pretensje.

Unknown pisze...

Pokiwał tylko głową na znak, że przyjął do wiadomości i znów zajął się jedzeniem. I tak uważał siebie za problematycznego ucznia.
- Ale ich lubisz, sensei - zauważył spokojnie. - Mhm i Laura z pewnością nie sprawia kłopotów - dodał o swojej "ulubionej" koleżance.

Unknown pisze...

- Uhm to chociaż jakieś pocieszenie, że nie jestem taki jak ona - przyznał słabo chłopak, nieco opierając się mocniej o Shikiego. Zacisnął wargi czując, że robi mu się słabo.

Ryu

_

- Shi-chan... ja nawet nie zdążyłem nic powiedzieć - żachnął się Sawada, siadając sobie bezczelnie na kolanach mężczyzny i wpijając się łąpczywie w jego usta.

Shin

Mara_Jade pisze...

[Czy ja Ci mogę na Ryusei odpisywać z tego konta? Czy to będzie problem? Pewnie, że wątek xD Wspaniałomyślnie zacznę]

Zasypianie na lekcjach zdarzało mu się wyjątkowo rzadko, ale tym razem po prostu Shiki ukołysał go swoim głosem, a jego głowa bezwiednie opadła na ławkę. Jako prefekt naczelny miał masę obowiązków i odrobinę czasu dla siebie. Powiedzieć by można, że żyć i nie umierać, ale on jednak jakoś tego nie czuł. Póki co.

Mara_Jade pisze...

[to git majonez :D ]

Tomo pokręcił przecząco głową i ziewnął raz jeszcze, by potrzeć oczy i odgonić od siebie sen.
- Nie, nie nudzisz mnie - odparł zgodnie z prawdą. - Masz tylko taki melodyjny głos...

Mara_Jade pisze...

- To albo się pomyliłeś, albo to dzisiaj melodia dla mych uszów - wyjaśnił zgodnie z prawdą, ziewając raz jeszcze. - Shiki zlituj się...

butterfly pisze...

[hejka :) ]

Mara_Jade pisze...

- Czarna magia zalicza się do sposobów czy jest kompletnie wykluczona z obiegu? - Tomo raz jeszcze ziewnął prostując się na krześle. Nadal trudno mu było skupić się na lekcji.

butterfly pisze...

[ale jesteś pfff xD No dobrze, niech będzie xD]

Shin zaczaił się na Shikiego w ciemnym kącie jednej z wież Sakuranowskich i kiedy ten przechodził wskoczył mu na plecy i ucałował ukradkiem w uszko.
- Możesz oficjalnie uznać, że zostałeś porwany.

Mara_Jade pisze...

- Haaai - chór głosów odpowiedział mu ładnie, zanim wszyscy zaczęli się pakować i zbierać na kolejną lekcję. Tomo jeszcze raz ziewnął i wrzucił wszystkie przybory do plecaka.
- Shi-chan hm to skrzeloziele będzie odpowiednie co nie? - rzucił do mężczyzny.

butterfly pisze...

[nie dam się stłamsić xD]

- Ja wiem, wiem - Shin wywrócił oczyma z uśmiechem przytulając się lekko do niego. - Ale nic na to nie poradzę, że tak cię kocham... poza tym ja tu przychodzę z prośbą korepetycji z OPCM - dodał przeczesując nerwowo włosy palcami. - Nie było mnie na 3 ostatnich lekcjach - przypomniał cicho. Na dwóch leżał z zapaleniem oskrzeli, a ostatnią nie mógł przyjść z powodu szlabanu od Yamamoto.

Mara_Jade pisze...

- Z twojego gabinetu - uśmiechnął się niewinnie, chowając szybko gluta do torby. - Wziąłem sobie jak byłem na herbatce u ciebie, ale nie myślałem że tak szybko mi się przyda...

butterfly pisze...

- Czekałem, ale długo cię nie było więc postanowiłem jednak poczekać na ciebie tutaj - ucałował raz jeszcze jego wargi zanim ruszył wraz z nim do jego gabinetu.

Mara_Jade pisze...

- Ja tam nikomu nie podpowiadał - oznajmił wesoło, przerzucając plecak przez ramię. - A rzadkim glutkiem nie będę się dzielił - obiecał szybko. - Mam nadzieję, że nie smakuje tak jak wygląda...

butterfly pisze...

Shin wyciągnął kartkę z wypisanymi zagadnieniami i wskazał Shikiemu pierwszy punkt.
- Nie rozumiem jak wytworzyć taką ochronę - przyznał cicho, siadając po drugiej stronie biurka.

Mara_Jade pisze...

Skrzywił się okrutnie czując, że na następnej lekcji poniesie śmierć. Nie przełknie ich.
- Poszukam może innego sposobu - westchnął przeciągle.

butterfly pisze...

- I wtedy napewno wyjdzie? Bo próbowałem kilkakrotnie i niestety chyba jestem na to za głupi - przyznał cicho wzdychając ciężko. Potarł swoje skronie i potrząsnął głową. - A to? Szukałem w księgach i znalazłem tylko wzmiankę, że to antyczne zaklęcie... i już nie używane.

butterfly pisze...

- Ale ty je umiesz prawda? Jak mam się stać Aurorem nie potrafiąc tego zrobić? - zapytał go z lekkim westchnieniem.

Mara_Jade pisze...

- Dziękuję! - rzucił mu się na szyję i w przypływie chwili przytulił się do niego mocno, by zaraz się od niego odsunąć. - No to teraz chyba już przynajmniej godzinę pod wodą przeżyję.

butterfly pisze...

- No tak, ale umiesz... a ja nie - wymamrotał niezadowolony ze swojej beznadziejności. Jak niby miał to wszystko zdać, skoro ciągle łapał się na czymś czego nie umiał. Łezka samotnie popłynęła mu z oczu, ale zaraz ją otarł. - Dobrze to teraz kolejne - zapytał o kolejny punkt i wątpliwości z kartki.

Mara_Jade pisze...

- Shin będzie patrzył? - zainteresował się Tomo, bo przecież byli w jednej klasie, a Sawady znów na zajęciach nie było. - Mhm bo ja na pewno - dodał z westchnieniem.

butterfly pisze...

- No tak, ciekawostki - wymamrotał chłopak, uśmiechając się do niego lekko. - Ale ja chciałbym ci dorównać, a tak jestem beznadziejny. Nic mi nie wychodzi - westchnął przeciągle, mimowolnie przenosząc się na kolana Shikiego i się w niego wtulając mocno.

Mara_Jade pisze...

- Przekażę mu to jak go spotkam. Musi przyjść, bo z kim będę rywalizował? - zaśmiał się, przeciągając lekko. - Powiem mu, że cię podrywam - pstryknął Shikiego palcem w nos. - Na pewno się pojawi.

butterfly pisze...

- Ale ja naprawdę starałem się wykonać to zaklęcie. Ćwiczyłem, ale potem zrobiło mi się niedobrze i Duch mnie ugryzł mówiąc dość - wymamrotał niezadowolony z zachowania jego zwierzaka. Chociaż może rzeczywiście za bardzo na siebie naciskał?

Mara_Jade pisze...

- Dobrze, dobrze - zrobił gest zamykania swoich ust na kłódkę. - Nikt się nie dowie. Obiecuje - dodał spokojnie. - Hm pożre żywcem, naprawdę? Chcę to zobaczyć!

butterfly pisze...

- Ale ugryzł mnie... lekko, ale ugryzł - wymamrotał chłopak, podwijając nogawkę spodni i pokazując Shikiemu zaczerwienienie. - Pierwszy raz mnie ugryzł - pociągnął nosem ale już się nie rozpłakał. - Zachowuje się jak mój rodzic.

Mara_Jade pisze...

- No matko... bo jesteś dla mnie jak starszy brat! - uśmiechnął się do niego szeroko. - A ze starszymi braćmi się zgrywa - dodał pokazując mu język.

butterfly pisze...

- Już... już akceptujesz Ducha? - zapytał go, patrząc mu prosto w oczy. - Nauczysz mnie kiedyś tego zaklęcia? Albo... spróbujesz nauczyć?

butterfly pisze...

- No dobrze - zgodził się cicho chłopak. - Ale trochę jednak możemy ponaciskać - dodał po chwili. - Bo ja bym chciał swoje granice powoli przesuwać...

Mara_Jade pisze...

- Oh matko Shi-chan - ucałował go w policzek. - Ja się przed Shinem nie zgrywam - przeciągnął się lekko. - Ja mu tylko wyjaśniam nasz związek - puścił do niego oczko.

butterfly pisze...

- Nie chcę do grobu - zaprzeczył szybko Shin. - Chcę tylko stać się lepszy niż jestem... chyba jestem trochę zbyt ambitny...

Mara_Jade pisze...

- Uhm - Tomo spuścił wzrok, siadając na jednej z ławek. - Bo bardzo mi pomagasz poradzić sobie ze mną i troszczysz się o mnie - szepnął. - Po prostu jakoś tak czuję do ciebie taką bliskość.

butterfly pisze...

- To nie znaczy, że ja też nie mogę być anomalią - zauważył Shin patrząc na niego z zaciętą miną. - W końcu to mnie kochają ludożercze Wilkory...

Mara_Jade pisze...

- Dzięki - uśmiechnął się do niego jeszcze chłopak, zanim popędził na lekcje. Po ich skończeniu udał się na dach zmęczony całą tą bieganiną. - Shi-chan... prefekt naczelny jest do du.py - odpiął swoją plakietkę od szaty. - Naprawdę zaczyna brakować mi swobody...

butterfly pisze...

- Ale ja je w końcu wykonam - uparł się, ale zaraz się rozpogodził. Oddał mu pocałunek, opierając czoło o jego ramię.

butterfly pisze...

- Będę ćwiczył pod twoim okiem - obiecał tylko, po czym odsunął się od niego i bezczelnie poszperał mu w szafce wyciągając z niej czekoladki. - Mogę? - zapytał biorąc pralinkę w dłonie.

Mara_Jade pisze...

- Stairway to heaven - odparł bez większego zastanawiania. Usiadł obok Shikiego i oparł się o wieżyczkę za sobą, przymykając oczy.

butterfly pisze...

- Ja ciebie też - odparł swobodnie pakując sobie pralinkę do buzi i siadając teraz na biurku mężczyzny z rozczuleniem go obserwując.

Mara_Jade pisze...

Wsłuchał się w jego głos i już po krótkiej chwili został nim ukołysany. Przysnął na siedząco z głową opartą o ramię Shikiego.

butterfly pisze...

- Mogę?! - oczy mu się zaświeciły z radości. - A może to być akt? - zapytał zaraz oblizując lekko wargi. - Będziesz leżał na łóżku nagusieńki... a ogonek możesz owinąć tak żeby nie było widać... - wskazał dłonią rejony o które mu chodzi.

Mara_Jade pisze...

- Tę małą i beznadziejną? Słabo palącą się? - zapytał szeptem chłopak, przecierając oczy i prostując się z zawstydzeniem. Chyba naprawdę był zmęczony. - Jaką gwiazdę pokazał ci Shin? Albo albo Kyoko?

Mara_Jade pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
butterfly pisze...

[zastanawiam się nad przywróceniem tu Amakusy ^^ żeby Shikiemu zbyt nudno nie było :P]

Shin poinstruował go dokładnie jak powinien usiąść i podał mu jeszcze książkę do czytania. Była doskonałym rykwizytem. Z początku chciał mu dać gitarę, ale potem uznał, że za dużo by zakrywała. Oblizał lekko wargi i usiadł na krześle przed nim, wyczarowując sobie sztalugę i rozpoczynając malowanie.
- Mówiłem ci, że jesteś piękny?

Mara_Jade pisze...

- Nie pytałeś Sawady o gwiazdę? - zamrugał kilkakrotnie kompletnie się rozbudzając. - Jeszcze rozumiem Kyoko, bo przecież to nawet nie twój dom... ale Shin? - zdziwił się wzruszając ramionami. - No nie wiem, myślałem, że wiele osób o to pytasz - spojrzał na swoją gwiazdę i zamyślił się.

butterfly pisze...

[ja cię tu o zdanie pytam, a ty nie chcesz mi poradzić]

- Jestem całkowicie pewny - odparł wesoło. - Naprawdę, na dodatek super seksowny... i naprawdę będzie wymagać ode mnie mnóstwo siły charakteru by się na ciebie nie rzucić.

Mara_Jade pisze...

Chłopak skinął tylko głową, po czym złapał jego dłoń i opatrzył ją lekko.
- To nie dobrze. Chyba czas zacząć uczyć mnie gry - dodał ze śmiechem. - Wtedy będziesz miał okazję do ćwiczeń.

butterfly pisze...

[Dobrze, dobrze ^^ Ja tylko rozważam jego powrót ^^ Tylko najpierw sprawdzę czy dam radę ^^]

- Wiem, wiem - roześmiał się serdecznie Sawada, szybko kreśląc zarys proporcji Shikiego oraz kanapy, po czym rozpoczął nadawanie wszystkiemu kształtów.

Mara_Jade pisze...

[wyczarował sobie plasterki i wodę utlenioną xD]

- Najlepiej od najprostszej piosenki jaką znasz - wzruszył ramionami Tomo. - Albo od chwytów...

butterfly pisze...

- Doskonale. Zaczynasz nabierać kształtów - poruszał sugestywnie brewkami.

butterfly pisze...

- I tak wyjdzie - potwierdził oblizując lekko wargę. - Będzie idealne, tak samo jak mój model.

butterfly pisze...

- Shi-chan nie każ mi się za bardzo skupiać... - poprosił go ze słodkim uśmiechem, kreśląc kolejne kreski na obrazie. - Bo inaczej wyjdziesz podrasowany i co nieco ci stanie.

Mara_Jade pisze...

- No wiesz... spróbować nawet nie spróbujesz? - Tomo westchnął przeciągle i wstał niepewnie, by po chwili stracić równowagę i runąć w dół. Złapał się niepewnie krawędzi dachu i spojrzał w dół na swoją spadającą różdżkę. - Shi-chan... chyba przydałaby mi się pomoc...

butterfly pisze...

- No, ale przecież się staram! - jęknął Shin, mrużąc niebezpiecznie oczy i grożąc mu palcem. - Nie wierzysz we mnie?

butterfly pisze...

- Zgoda... niech będzie - wywrócił oczyma shin, kończąc wreszcie szkic. Teraz ładnie rozpoczął kolejny etap malowania. Odprężył się i ułapał pięknie cienie padające na Shikiego.

Mara_Jade pisze...

- Oj poślizgnąłem się... nic mi się nie stało - naburmuszył się Tomo, po czym uśmiechnął się do niego szeroko i podziękował za uratowanie jego różdżki.

Unknown pisze...

- Sensei - Ryu wziął mężczyznę tym razem od tyłu, jakkolwiek to brzmi. - Mogę dostać przepustkę do działu ksiąg zakazanych? - zapytał zaraz równając z nim krok. Uśmiechnął się zaraz do niego niewinnie i zatrzepotał rzeskami.

Unknown pisze...

- Ale sensei! Nawet nie wysłuchałeś mnie do końca - oburzył się chłopak, wyraźnie niezadowolony. Gdzie tu wolność wyboru, co?

Unknown pisze...

[odpisałam Ci Shinem? Bo wydawało mi się, że odpisałam...]

- Chodzi o esej na zaklęcia - wyjaśnił ze stoickim spokojem Ryu, wyciągając z torby pergamin z tematem. - Trzeba zbadać to zaklęcie pod wszelkimi kątami. Chcę więc zobaczyć, czy w dziale ksiąg zakazanych przypadkiem też gdzieś nie ma o nim wzmianki - wyjaśnił z uśmiechem, już nie dodając że przepustkę pewnie wykorzysta też w celach własnych.

butterfly pisze...

- Już możesz się ruszyć - uśmiechnął się do niego szeroko i pokazał mu niemal dokończony obraz. - Resztę naniosę z pamięci. Mam fotograficzną pamięć - pokazał mu język, po czym odstawił sztalugę, by się do niego przytulić.

Unknown pisze...

- Sensei! Ale ja bym chciał sam to sprawdzić, wiesz? - tupnął nogą z niezadowoleniem. - Ugh! Sawadzie byś dał pozwolenie! - oskarżył go zapominając, że są na zatłoczonym holu.

butterfly pisze...

- Dobrze, Shi-chan - Shin posłusznie powrócił do swojego obrazu i po pół godzinie ten był gotowy. Pokazał go Shikiemu z dumą i szerokim uśmiechem. - Jesteś piękny.

Unknown pisze...

Ryu wiedział sekundę po tym jak wypowiedział te słowa, że źle zrobił, ale cóż. Już tego nie cofnie.
- Tak, a poza tym ma doskonałe wyniki w nauce i jest panem perfekcyjnym - żachnął się obracając tę sytuację w pokaz zazdrości o starszego kolegę. - Jesteś nie w porządku Shiki-sensei!

butterfly pisze...

Shin oddał pocałunek z pasją. Delektował się wargami starszego od siebie mężczyzny. Jego doświadczeniem, z jakim całował. Całym sobą chłonął jego obecność. Wiedział, że mówił prawdziwie. Kiedy się od siebie odsunęli promieniał szczęściem.
- Shi- chan... - podprowadził go do okna i spojrzał w niebo. - Która gwiazda jest twoja? - zapytał go cicho. No co? Opowieści o gwiazdach się roznosiły.

Unknown pisze...

- Albo zakraść się do działu zakazanego pod osłoną nocy - sarknął Ryu niezadowolony z efektu. Westchnął przeciągle i podrapał się po głowie. Nie musiał się podciągać w nauce. Uczył się całkiem dobrze.

Unknown pisze...

- Nic na to nie poradzę. Najwyraźniej taki już mój los - warknął Ryu, kompletnie olewając wszystkich gapiów. - Sensei ty mi tylko wszystko utrudniasz!

«Najstarsze ‹Starsze   801 – 1000 z 1773   Nowsze› Najnowsze»