Imię: Shiki
Nazwisko: Furuyama
Ur: 15.02
Wiek:25
Wzrost: 180 cm
Waga: 60 kg
Orientacja: bi
Opiekun Okamishi
Uczy obrony przed czarną magia
Jest metamorfomagiem. Nie lubił swoich
ludzkich uszu więc zmienił je na kocie, skończyło się na tym, że
„przedłużył” swoja kość ogonową.
CHARAKTER:
zawsze ma otwarte okno w swoim
gabinecie, jest teoria że to dlatego że jego ego jest zbyt wielkie
aby się tam zmieścić. Ma w zwyczaju mówić o sobie „ore-sama”
co w wolnym tłumaczeniu znaczy „wielki i wspaniały ja”. Mimo
swojej samolubności potrafi pochwalić drugą osobę. Kiedy jego
samoocena osiąga poziom krytyczny, trzeba gwałtownie przerywać
jego monologi jaki to jest wspaniały. Mimo tego że jest wspaniały
nauczycielem, przez swój niski wiek granica uczeń-nauczyciel jest
mocno zatarta. Denerwuje się ktoś go nie słucha na lekcji i odsyła
takich pod sufit. Z większością uczniów jest na „ty”
HOBBY:
gra na basie, drażnienie ludzi dookoła
siebie. Lubi grać w karty (czasem aż za bardzo) dość często gra
z uczniami którzy odbywają u niego kary. Uwielbia organizować
zajęcia z boginami. Kocha zimne nocne powietrze, dlatego często
jest widziany na nocnych przelotach lub po prosty na dachu.
RÓŻDŻKA:
rdzeń z kła widłowęża i wykonana
jest z olchy. Wypolerowana tak by była całkowicie biała, rękojeść
zdobi czarny wąż. 15 cali- sam się temu dziwi ale tłumaczy to
swoim wzrostem.
WYGLĄD:
włosy:
z zasady dredy związane w kitkę i
grzywka opadają na jedno oko. Jeśli chodzi o kolor to tu trochę
gorzej. Każdego dnia tygodnia ma inny kolor.
Poniedziałek: czerwony
wtorek: żółte/blond
środa: niebieskie
czwartek: białe
piątek: zielone
sobota: czarne
niedziela: blady róż
Oczy w odcieniu idealnie głębokiej
czerni, zawsze pokryte warstwą cienia do powiek (bez make-upu ani
rusz!)
usta o głębokim kształcie, górna
warga często czarna, w dolnej kolczyk.
Często widziany ze szmatką na nosie
(ściąga ją tylko okazyjnie) taki styl XD
ja na 100% Japończyka jest dość
wysoki, czego momentami nienawidzi, bo wszystkich widzi „z góry”
a z ciuchami ma problemy. Większość to szyte na zamówienie
garnitury lub ich osobne elementy. Wszystkie ciuchy sam projektuje,
to jego gwarancja na oryginalność. Buty to po prostu glany.
Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem.
Jego plecy zdobią liczne blizny które "zdobył" będąc jeszcze uczniem.
HISTORIA:
Jedynak pochodzący z wielopokoleniowej
rodziny czarodziejów. Te dwa czynniki sprawiły że zawsze był
samotny. Raz aby przypodobać się dziewczynie dorobił sobie kocie
uszy i ogon, skończyło się tym, że nie mógł tego odwrócić bo
nie panował nad mocą. Wiele razy uciekał z domu i szkoły bo nie
chciał być czarodziejem, ale kiedy rodzice zagrozili że zabiorą
mu bas, momentalnie odpuścił. Odkąd tylko pamięta był
rozpieszczonym dzieciakiem z wielkim ego, ale kiedy zaczął uczyć
jego negatywne nastawienie do ludzi trochę się zmieniło. Uwielbia
koty, jego dom zawsze był od nich pełen. Zaczął palić i pić w
wieku 15 lat i nigdy nie uważał to za swój błąd.
INNE:
- upodobania kulinarne: ogólnie pojęta kuchnia azjatycka (serio wszystko zje)
- w nocy z jego gabinetu często dochodzi mruczenie kota
- w szufladzie biurka zawsze ma butelkę sake lub whisky
- jego patronus to kot
- bogin zmienia się przy nim w psa
- gra na gitarze i na basie, w gabinecie ma ślicznego, czarnego akustyka i tego samego koloru bas który bardziej służy jako ozdoba.
- kupił domek w którym zamieszka z Shinem
- ma dwa kolczyki w lewym uchu
- pali miętowe marlboro lub czekoladowo miętowe Black Devile.
[nie gryzę i nie połykam w całości ^ ^chętna na wszelkie wątki i powiązania ]
1 773 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 1201 – 1400 z 1773 Nowsze› Najnowsze»- Potem byłeś z Sho, tak? A potem z Hiroto-senseiem? - wyliczył na palcach chłopak, po czym z rozpaczą przytulił się do Ducha. - Jestem taki niedoświadczony przy tobie - schował twarz w sierść wilkora.
Shin
- A... - Hiroto zagryzł dolną wargę, po czym wzruszył ramionami. - A takie tam...wiesz... pogromcze robótki - żachnął się. - Spędziłem też dwa miesiące w Chińskim szpitalu - dodał cicho, tak by Shiki nie mógł zrozumieć sensu wypowiadanych słów. - Nic o czym warto wspominać.
Hiroto
- A jak się wysysa te emocje?
- Tak jak Dementorzy?
- Nie, tak się nie da. Oni wysysają duszę.
- Nikt nie potrafi wyssać duszy. Matko przecież bez duszy nie można funkcjonować!
- Jeśli w ogóle założymy, że mamy coś takiego jak dusza...
'Jeśli takie coś istnieje, to ja chyba już dawno powinienem nie żyć' westchnął Ryu w myślach, słuchając dyskusji wywołanej jednym niewinnym stwierdzeniem Shikiego. Ułożył się wygodniej na ławce zamykając oczy. 'O...Chris mnie zabije, znów nic nie jadłem' przemknęło mu przez myśl, kiedy kompletnie wyłączał się z lekcji.
Ryu
- Ale nie będę wiedział jak się zachować - uniósł głowę znad Ducha i nieśmiało spojrzał na Shikiego. - To takie krępujące...
Shin
- Bo... -przez myśl przeszło mu, że mógłby skłamać, ale nie widział ku temu potrzeby. - Takie tam problemy z sercem, kiedy już jakiś wampir za mocno cię wyssie - wyznał szczerze. - Już jest ok - dodał niezbyt pewnie.
Hiroto
- Za co? - chłopak zamrugał kilkakrotnie, prostując się w ławce i jednak przyjmując od mężczyzny czekoladkę. - Nic nie zrobiłem...
Ryu
- Mou to teraz cieszysz się mniej - Shin obrócił się do niego, wtulając mocniej w jego pierś. Odetchnął głęboko. - Ale można powiedzieć, że jestem prawiczkiem - dodał po chwili milczenia. - On zawsze był brutalny - wymamrotał beznadziejnie.
Shin
- Powinienem, ale nie będę pił więcej - Hiroto wydął policzki robiąc dziecinnie zaciętą minę.
Hiroto
- Zaspałem - żachnął się Ryu. Kłamstewko przyszło łatwo, acz wiedział, że Shiki mu nie uwierzy. Wpakował czekoladkę do ust i przez chwilę ssał ją w milczeniu. - Sensei, naprawdę nie masz żadnego stosunku do wampirów? Bo mi się wydawało, że ich nie lubisz...
Ryu
- Wiem, z tobą jest...inaczej - Shin przytulił się do niego mocniej, objął go ramionami za szyję i ucałował w nią.
Shin
- Nie chcę jej pić - spojrzał z obrzydzeniem na swoje zapasy. - Ograniczam to do minimum. Pije jeden kubek na dwa tygodnie - wzdrygnął się. - Nienawidzę tego Shi-chan... a jeszcze bardziej tego, że mi smakuje.
Hiroto
- Sensei, ja nie lubię jeść. Nie czuję głodu, a jak czuję to wmawiam sobie że to nie to...i potem jem z musu, bo coś trzeba - mruknął szczerze.
Ryu
- Wiedziałam! - Mizuki roześmiała się serdecznie, po czym podała Chrisowi mus czekoladowy. - Smacznego.
Kyu westchnął zrezygnowany i usiadł na krześle.
- Ja się tak nie bawię - zrobił zasmuconą minę, wtapiając łyżeczkę w swój mus.
- Lepiej, czulej - wyszeptał mu do uszka, przygryzając je zaraz.
Shin
- Nie zemdleje na zajęciach - fuknął na niego Hiroto. - Shi-chan, to nie jest coś co jest prosto zaakceptować!
Hiroto
- Nie ma - Ryu nie musiał się długo zastanawiać, by to wiedzieć. Żadna potrawa specjalnie mu do gustu nie podpadała.
Ryu
- Bardzo mi się podoba - zapewnił go szybko Shin. - Baaardzo!
Shin
- I od 25 lat próbuje sie jej pozbyć - przypomniał mu cicho.
Hiroto
Ryu potrząsnął głową i wzruszył ramionami.
- Nic, kompletnie nic - potwierdził. - Nawet ta czekoladka była mdła...
Ryu
- No bo cię kocham...
Shin
- Bo jestem potworem - warknął Hiroto w jednej chwili doskakując do przyjaciela i nachylając się nad nim by dotknąć kłami jego szyi. - Mógłbym cię zabić w jednej chwili, dlaczego tego nie rozumiesz? - zapytał go chłodno, wpatrując się w jego oczy.
Hiroto
- Um...ja wiem że dla wszystkich pewnie jest cudowna... bo słyszałem że masz sensei najlepsze czekoladki...ale ja tego nie czuję - jęknął.
Ryu
- Nie wierzę, żartujesz sobie ze mnie teraz - stwierdził Shin, piorunując go wzrokiem. - Nie mogłeś od tak się zakochać...
Shin
- Shi-chan...jestem, czemu tego nie widzisz? - Hiroto oparł czoło o jego ramię, czując ciepłe łzy spływające mu po policzkach.
Hiroto
- Dziękuję za komplement - Ryu ukłonił się mu.
Ryu
- Głupoty gadasz - Shin zarumienił się okropnie i schował buzię w bluzie Shikiego. - Przecież ja tam nie byłem uroczy.
Shin
- Nie mogę - wymamrotał Hiroto. - Nie mogę.
Hiroto
- Jak to nie? Jestem oryginalny!
Ryu
- NiE MA MOWY - burknął Shin, wciskając twarz jeszcze mocniej w jego koszulkę.
Shin
- Nie potrafię i nie chcę Shi-chan. Boję się, że wtedy stracę nad sobą kontrolę - wymamrotał.
Hiroto
- Wiem - zgodził się z nim Ryu. - Ale nic na to nie poradzę, sensei...
Ryu
- Nie - Shin uparł się odrobinę, po czym rozpiął koszulę Shikiego i ucałował jego sutki.
Shin
- Shi-chan... jestem, nie widziałeś mnie podczas walk z innymi - przypomniał sucho.
Hiroto
- Ale co?
Ryu
- Bo się wstydzę Shi-chan... - wybąkał chłopak, nawet na moment nie odrywając głowy od jego klatki piersiowej.
Shin
- Wiem... - westchnął Hiroto nie mając siły się kłócić. Shiki mógł myśleć co chciał, prawda?
Hiroto
- Yhm, ale to tak nie działa - Ryu wzruszył ramionami. - Jestem beznadziejnym przypadkiem.
Ryu
- Nie wiem czy się nie wstydzę uprawiać seksu - wymamrotał Shin. - Chce to zrobić...poza tym tamte rzeczy jakby nie dotyczą mnie, ale jak się wstydzę... - zacisnął zęby, tuląc się mocniej.
Shin
- Yhm, jestem twoim najlepszym przyjacielem i potworem - poprawił go słabo.
Hiroto
- Jadłem i udawałem, że mi smakuje - uśmiechnął się krzywo.
Ryu
Shin potrząsnął przecząco głową, naprawdę nie znosił pokazywać się w takim stanie.
- Nie chcę Shi-chan, będziesz się ze mnie śmiał - zacisnął mocniej pięści.
Shin
- Shi-chan... ale nie zaprzeczaj, proszę - Hiroto zszedł z niego nie czując się najlepiej. Usiadł obok i przymknął oczy.
Hiroto
- Nie, on na pewno dobrze gotuje - zapewnił go szybko.
Ryu
Shin znów potrząsnął głową, obejmując Shikiego mocniej za szyję. - Wszyscy tak mówią - wymamrotał.
Shin
- Nie czuję się najlepiej - przyznał szczerze, pocierając dłonią oczy. - Zaraz przejdzie.
Hiroto
- Nie...hm nie przypominam sobie - przyznał szczerze Ryu. - Wszystkie sa mdłe, albo bezsmakowe... dlatego tak próbując pić arszenik z colą nie czułem jakiegoś dziwnego działania trucizny - dodał zamyślając się na chwilę. - Hm...ale to pewnie dlatego, że Thomas mnie pilnował - dodał.
Ryu
Shin odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy, przygryzając jednocześnie wargę.
- Nie lubię jak ludzie na mnie patrzą - wyznał mu.
Shin
- Nie, dziękuję.
Hiroto
- Dziękuję sensei za wspaniałą diagnozę lekarską - Ryu wstał z miejsca i ukłonił się przed nim. - Dowidzenia.
Ryu
- Bo to kręcpujące. Ty nigdy się nie rumienisz - żachnął się Sawada, znów próbując sie schować.
Shin
- Bo to wbrew moim zasadom Shiki.
Hiroto
- No to doktorze, co mi dolega - chłopak zatrzymał się brzy drzwiach, łypiąc na niego spode łba.
Ryu
- Nieprawda, musisz się czasem rumienić - wymamrotał beznadziejnie Shin. - Po prostu cię tak nie zawstydzam...
Shin
- Jestem, ale nie chcę sobie potem czegoś wyrzucać, Shi-chan. Zrozum - poprosił, opierając głowę o jego ramię. - Tylko chwilkę się prześpię.
Hiroto
- Nie - Ryu wzruszył ramionami. - Ale tak nigdy nie było. Lubiłem naleśniki mamy, jak byłem mały - wyjaśnił, nawet nie zdając sobie sprawy z delikatnego uśmiechu jaki wpłynął na jego twarz. - Potem po ich śmierci, nic mi już nie smakowalo - wzruszył ramionami. - Wymiotowałem jedzenie.
Ryu
- Ty też musisz zacząć - dźgnął go palcem w bok. - Inaczej...ja się obraże - nie mógł znaleźć lepszej wymówki.
Shin
- Zagraj - poprosił z uśmiechem. - Coś twojego - dodał zaraz.
Hiroto
- Ale ja nie chcę nic z tym robić, sensei - Ryu zacisnął lekko dłonie w pięści. - Nie chcę sensei. Tak musi być. Musi.
- Nie wiem jak - przyznał cicho Shin, po czym wstał z jego kolan i zagryzł mocniej wargę. Włożył jedną ze spokojniejszych płyt do sprzętu grającego Shikiego, po czym zaczął powoli kołysać bioderkami, rozpinając sobie guziki koszuli. Dłońmi dotykał swojego ciała, wpatrując się pożądliwym wzrokiem w Shikiego.
Shin
- Dziękuję - Hiroto ułożył się wygodniej, odruchowo opierając głowę o kolana Shikiego i przymknął oczy.
Hiroto
- Bo sensei...ja nie chcę jeść. Ja nie lubię tego, nie chcę tego lubić - mruknął Ryu, nie do końca tłumacząc swoją pokrętną psychikę.
Ryu
Shin uśmiechnął się do niego uwodzicielsko, rozpinając kolejny guzik od koszuli i powoli odrzucając ją na bok. Chwilę possał swe palce, by zaraz musnąć nimi swe twardniejące sutki. Wzrok Shikiego go onieśmielał, jednocześnie sprawiając, że chciał więcej.
Shin
- Nie uderzysz - zsunął się trochę niżej, leżąc teraz tylko na połowie uda mężczyzny. - Możesz ponucić - dodał weselej.
Hiroto
- Sensei...ja mam zajęcia - przypomniał mu cicho Ryu, wiedząc że już jest spóźniony. - Na sesję psychologiczną możemy umówić się później - dodał zaraz.
Ryu
- Nie chciałem - wyszeptał chłopak, spuszczając nieśmiało wzrok. Dłońmi dotarł do paska od spodni. Powoli i sugestywnie rozpoczął rozpinanie go, nie przestając kołysać się w tak muzyki.
Shin
Hiroto nie odpowiedział mu już. Wsłuchał się w delikatną melodię i pozwolił sobie na chwilę relaksu.
Hiroto
- Dziękuję za czekoladkę - Ryu pomachał jeszcze Shikiemu na dowidzenia i już go nie było.
Ryu
- W tej chwili nie chciałem cię zawstydzać kochanie - wyszeptał Shin, odrzucając pasek na bok i rozpinając spodnie. Powoli zsunął je z nóg.
Shin
Hiroto nie wiedział kiedy zasnął, ukołysany melodią Shikiego, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu udało mu się odprężyć.
Hiroto
Ryu siedział tymczasem pod jednym z nielicznych drzew, czytając sobie beztrosko jedną z ksiąg zakazanych. Latarka była mu lepszym wynalazkiem niż różdżka, totez zamieścił ją sobie w czapce i czytał swobodnie książeczkę.
Ryu
Shin oblizał delikatnie wargi i posłał w stronę Shikiego delikatny uśmiech, powoli, niemal z przesadnym ociąganiem zaczął zsuwać swoje bokserki. Czuł że cały płonie ze wstydu, ale skoro już coś zaczął to to skończy.
Shin
Hiroto przespał tak kilka dobrych godzin, zanim obudził się i leniwie przeciągnął, ziewając szeroko.
Hiroto
- Mhm... - Ryu spojrzał na okładkę książki. - W skrócie to... jak zostać cesarzem zła, ale jestem przy rozdziale trucizny... - przyznał bez ogródek.
Ryu
Shin powoli do niego podszedł, po czym klęknął tuż przed nim i rozpiął jego rozporek. Spojrzał mu prosto w oczy, dotykając jego nabrzmiałego przyrodzenia.
Shin
- Dobrze - odparł z uśmiechem na twarzy. - Mhm przepraszam...musiałeś ścierpnąć - westchnął siadając niemal natychmiast.
Hiroto
- Dostałem pozwolenie na tę książkę od Hiroto-senseia - wyjaśnił spokojnie. - Sam mi ją polecił...powiedziałem mu, że szukam czegoś dobrego na wampiry - dodał z niewinnym uśmiechem.
Ryu
Shin powoli do niego podszedł, po czym klęknął tuż przed nim i rozpiął jego rozporek. Spojrzał mu prosto w oczy, dotykając jego nabrzmiałego przyrodzenia.
Shin
- Dobrze - odparł z uśmiechem na twarzy. - Mhm przepraszam...musiałeś ścierpnąć - westchnął siadając niemal natychmiast.
Hiroto
- Dostałem pozwolenie na tę książkę od Hiroto-senseia - wyjaśnił spokojnie. - Sam mi ją polecił...powiedziałem mu, że szukam czegoś dobrego na wampiry - dodał z niewinnym uśmiechem.
Ryu
- Nie jestem - oswobodził jego penisa z bokserek i wziął go do ust, bawiąc się nim trochę.
Shin
- Nie, wcale - Hiroto wywrócił oczyma. - Tylko trochę - dodał ze śmiechem.
Hiroto
- Parę rzeczy tam jest - przyznał Ryu, otwierając na jednej z zaznaczonych stron i pokazując Shikiemu.
Ryu
- Cieszę się - odparł na chwilę przerywając pieszczenie jego przyrodzenia, by ucałować jego wargi, zaraz jednak wrócił do przerwanego zajęcia.
Shin
- To co? Jogging? - zaproponował wstając i zerkając za okno. Nie wyglądało najgorzej. Pogoda niczego sobie.
Hiroto
- Jeszcze nie wiem, może kiedyś się przyda - przyznał szczerze Ryu.
Ryu
Shin potrząsnął przecząco głową, całując jego usta. Dłoń nadal trzymał na przyrodzeniu Shikiego, masując je powoli.
Shin
- Tak, nieco lepiej - uśmiechnął się do niego Hiroto. - Zobaczymy czy się poprawiłeś wysiłkowo - pokazał mu język.
Hiroto
Ryu wzruszył ramionami.
- Do obrony...siebie i Chrisa i przyjaciół - mruknął.
Ryu
- Mhm? Co się stało Skarbie? - zapytał go chłopak, muskając ustami jego wargę, polizał go po szyi, z boku robiąc malinkę. Ręką wciąż masował jego przyrodzenie.
Shin
- Zobaczymy - Hiroto pokazał mu język, przeciągnął się ziewając i ruszył w stronę drzwi. - Wspinaczka też? - zapytał przyjaciela.
Hiroto
- Mam, mam - uśmiechnął się Amakusa, ziewając nieco. - Ale nie mogę czytać w dormitorium bo jakoś ostatnio każdy chce się ze mną zadawać. Wolałem jak się mnie bali...
Ryu
- Mou chyba jednak przestanę - opuścił dłonie i spojrzał na niego z miną zbitego psa. - Dlaczego tylko Tobie ma być przyjemnie? - zapytał go.
Shin
Hiroto, gdyby tak dobrze nie znał Shikiego, to pewnie wyrąbałby głową w ścianę, a tak jedynie chwycił się jej mocniej.
- Odparzenia na dłoniach... - wykrztusił kręcąc głową z niedowierzaniem. - Też sobie wymyśliłeś...
Hiroto
- Bo jestem z Chrisem - burknął niezadowolony. - Sensei, przez to ciągle przychodzą. Czegoś chcą, ciągle są, kręcą się wszędzie. Ja tak nie znosze. Nie umiem i nie chcę.
Shin zacisnął wargę, starając się nie jęknąć, ale jęki same wydobywały się z jego gardła. Zagryzł zęby na dłoni oddychając troche szybciej.
Shin
- Straszne, to ubierz rękawiczki, panie-delikatne-dłonie - Hiroto wywrócił oczyma i westchnął przeciągle.
Hiroto
- Chyba, nie wiem - Ryu wzruszył ramionami. - Sensei, ja nienawidzę być w centrum uwagi. Wolę samotność - przyznał szczerze.
Ryu
Shin popatrzył na niego z lekkim przestrachem, ale już nie sięgnął dłonią do ust. Oddychał szybko cicho jęcząc. Dłonie wsunął we włosy Shikiego i zaczął masować jego głowę.
Shin
- To odpoczniesz i zaczniesz grać jak łapeczki ci się zagoją - poczochrał go po włosach wychodząc na zewnątrz. Odetchnął świeżym powietrzem z nieskrywaną radością.
Hiroto
- Sensei...oni nie słuchają, a mówiąc samotnie, mam na myśli sam. Tylko ja i moja osoba. Może jeszcze książka do tego. Mogę tak jedynie w nocy, bo Chris wtedy śpi - mruknął. - I to nie tak że on się przyczepił czy coś, bo ja lubię z nim spędzać czas. Po prostu boję się, że jak mu powiem że chcę być sam to on pomyśli że to jego wina, albo że już go nie chce. On już tak ma sensei.
Ryu
Shin skinął ostrożnie głową.
- Ale...ale będziesz...delikatny? - zapytał go cicho. Naprawdę się trochę tego bał.
Shin
- No to musisz sobie rączki wyrobić - wyjaśnił spokojnie. - Wzmocnić, wtedy nie będzie problemu.
Hiroto
- Um ale Ty sensei często jesteś sam. Shin też... - mruknął cicho Ryu. - Trochę wam zazdroszczę. Ja naprawdę lubię samotność.
Shin spiął się, czując jego palec w sobie. Dwie łzy popłynęły mu po policzkach, zanim zdołał się przyzwyczaić. Dopiero po chwili przyszła fala przyjemności.
Shin
- Jak chcesz - Hiroto wzruszył ramionami nie mając siły mówić o korzyściach wspinaczki.
Hiroto
- Wiem, mam nadzieję...jestem złym chłopakiem, co nie?
Ryu
- Nie, nie przestawaj - Shin zaprzeczył cicho uśmiechając się delikatnie. - Tylko trochę zabolało. Przyzwyczaję się - obiecał z uśmiechem.
Shin
- Może - Hiroto wywrócił oczyma i również dołączył do biegu. Truchtem przebiegli za mury szkoły i dopiero tam rozpoczęli prawdziwy pokaz.
Hiroto
- Chris nie jest obiektywny.
Ryu
- DObrze - Shin zacisnął oczy i kiedy już przyzwyczaił się do 3 palców Shikiego zaczął powoli poruszać biodrami nadziewając się na nie mocniej. Skinął powoli głową, pozwalając mu na coś więcej.
Shin
- Ja też nie, boleśnie mi o tym czasem przypominają - wymamrotał Hiroto zwalniając trochę, by dostosować się do tempa Shikiego. - Ale już coraz mniej. Wyrabiam się.
Hiroto
- Uhm...tak jakby - Ryu odwrócił wzrok i zaczął wyrywać źdźbła trawy.
Ryu
- Uhm - Shin posłusznie zgiął nogi i zaczął oddychać powoli i głęboko, usiłując się uspokoić. Powolne ruchy bioder Shikiego pozwalały mu przyzwyczaić się do ciała obcego i już po chwili zaczął cicho jęczeć, odczuwając przyjemność.
Shin
- A ty prawie pół zwierzakiem - odciął się, chichocząc nieco. Przyspieszył odrobinę, by wydobyć z Shikiego siódme poty. - No wiem... ale ja kocham biegać - puścił do niego oczko.
Hiroto
Ryu posłuchał, splatając ręce przed sobą.
- Sensei woźny bardzo cię denerwuje? Mogę go podręczyć?
Ryu
- Bardzo - wysapał Sawada, patrząc w oczy Shikiego, złapał go za szyję przyciągając delikatnie do siebie i zatopił ustaw w wargach mężczyzny, jęcząc mu wprost do ust.
Shin
- No przecież mówię, że prawie w połowie zwierzakiem - pokazał mu język.
Hiroto
- No bo ostatnio udaje mi się tak bezkarnie i bez szlabanów od niego - wyszczerzył się do Shikiego.
Ryu
Shin czuł się błogo, jak jeszcze nigdy. Przyciągnął Shikiego jeszcze mocniej do siebie, chcąc go czuć całym sobą. Na chwilę przerwał pocałunek.
- Kocham cię - wyszeptał, wracając do całownaia jego ust.
Shin
- No właśnie tak i nie marudź zwierzaczku - złapał go za ogonek i pogłaskał go po nim. - Dla mnie jesteś takim zwierzaczkiem. Pasuje?
Hiroto
- Nic mu nie sprzedaję! - oburzył się Amakusa. - Po prostu używam pożyczonej od Shina peleryny niewidki...
Ryu
Shin zaczął oddychać sszybciej i zacisnął mocniej ręce wbijając lekko paznokcie w plecy Shikiego. Zamknął powieki, fala błogości zalewała go raz za razem.
Shin
- I hate u - fuknął Hiroto, łapiąc go w pasie i w jednej chwili przenosząc ich kilka mil dalej, po czym puścił go i powrócił do zwykłego biegania. - Ale i tak cię kocham.
Hiroto
- Ale zrobiliśmy transakcję wymienną - żachnął się Ryu.
- Shi-chan ja zaraz - jęknął chłopak naprawdę chcąc jeszcze trochę wytrzymać, Złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Shin
- No pewnie, taki mój urok. Nie mogę się zdecydować - wzruszył ramionami Hiroto.
Hiroto
- Ta-je-mni-ca, sensei!
Ryu
Shin wygiął się w łuk, kiedy już nie był w stnaie wytrzymać tej ciągłej przyjemności. Wytrysnął wprost w dłoń Shikiego i spłonął rumieńcem zawstydzony.
Shin
- Nie wiem - Hiroto wzruszył ramionami. - Ale wiem jak stąd wrócić do Sakuranu, więc możemy zaczynać.
Hiroto
- Dobranoc sensei - Ryu wstał i zebrał ze sobą swoje rzeczy ruszając szybkim krokiem w stronę szkoły.
Ryu
Shin zakrył dłonią oczy, na chwilę nie czując się w stanie patrzeć na Shikiego, ale po krótkiej chwili przytulił się mocno do niego.
Shin
- Na tyle daleko, byś zdążył się zmęczyć zanim wrócimy - wyjaśnił wesoło.
Hiroto
- Nie zwykłem łamać obietnic sensei - odparował chłodno Ryu. - Obiecałem Shinowi, że to zostanie między nami.
Ryu
- Shi-chan... - Sawada ziewnął przeciągle, chowając się w ramionach mężczyzny. - Bardzo będziesz zły jak się zdrzemnę? - zapytał cicho.
Shin
- Nie wzdychaj tak kotuś, musze dbać o twą kondycję - puścił do niego oczko, ruszając truchtem tuż obok niego.
Hiroto
Tej nocy Ryu był zbyt zmęczony by zachowywać względną ostrożność, dlatego kiedy wrócił z tego-oh-jak-ważnego zadania dla Yakuzy, niemal nie przewrócił się, w ostatniej chwili chowając się za krzakami. Zakasłał jednak kilka razy będąc w skrajnym wyczerpaniu, czym zdradził swoją pozycję, a woźny nie miał zamiaru go oszczędzać. Ryu pamiętał też, że tego dnia nie wypadało liczyć na pomoc Furuyamy, toteż potulnie poszedł za woźnym wprost na drugą stronę muru otaczającego Sakuran z zadaniem umycia go całego. Chłopak naprawde wątpił w to czy sobie poradzi, ale brak próby nie było w jego stylu. Zakasał więc rękawy i rozpoczął mycie. Kilka godzin później ukończył połowę muru i opadł ciężko na trawę. Oparł się mocniej o mur, nabierając głębokie oddechy. Rozkaszlał się na dobre w chusteczkę, a widząc krew schował ją niemal natychmiast do kieszeni. Cóż chyba w końcu przesadził z nie dbaniem o siebie. Przymknął oczy i posiedział tak chwilę, zanim zebrał się w sobie i wrócił do pracy. Kiedy kończył z murem dochodziła już 12 w południe, a on stracił część porannych lekcji.
- Trochę śpiący - przyznał cicho chłopak, wtulając się w niego mocniej. - Nie mam siły na kąpiel...
Shin
- Wiem, gdyby tak nie było nie zabrałbym cię tak daleko - oświadczył poważnie.
Hiroto
- Odpoczywam sobie - uśmiechnął się słabo chłopak, znów nabierając kilka ciężkich oddechów.
Ryu
- Dobrze - Shin nie chciał go puścić, więc z ulgą przyjął, że Shiki kładzie sie wraz z nim. Ułożył głowę na torsie mężczyzny i chwilę później zasnął.
Shin
- Kiedy tylko będziesz gotowy!
Hiroto
- Jeszcze nie mogę - chłopak wskazał na ostatnią kolumnę na murze. - Jeszcze ona mi została do umycia - wyjaśnił, ponownie podnosząc się z trudem i rozpoczynając mycie.
- Jeszcze troszkę mamusiu.... - wymamrotał jeszcze przez sen chłopak, wtulając się jeszcze mocniej w Shikiego.
Shin
Hiroto pozwolił mu przez chwilę delektować się wygraną po czym dogonił go i wysunął się odrobinę na przód.
Hiroto
- Sensei to oszustwo - wydusił Ryu, zanim jego ciałem wstrząsnął kaszel. Ukrył twarz w dłoniach i dopiero po chwili odetchnął głęboko. - Doszedł...bym sam - dodał choć troszkę słabo. Nie miał siły by oponować.
Ryu
Shin otworzył oczy, spojrzał na Shikiego, po czym przymknął je z nowu. - Z bąbelkami?
Shin
Hiroto posłusznie zrównał z nim kroku, a widząc mury Sakuranu uśmiechnął się szeroko.
Hiroto
Ryu postanowił ten jeden jedyny raz zastosować się do rady Shikiego. Oparł głowę o jego ramię czując zawroty. Zamknął oczy nie chcąc już nic widzieć.
Ryu
- Dobrze - uśmiechnął się do niego chłopak, kradnąc mu jeszcze buziaka.
Shin
- Zmęczony? - Hiroto już swobodnie przekroczył bramy Sakuranu. - Czy następnym razem mogę zabrać cię dalej?
Hiroto
Ryu wypił eliksir, krzywiąc się przy tym okrutnie. - Nie dobry - wykrztusił czując jego palący smak w gardle.
Ryu
- Dam radę - Shin uniósł kciuk do góry i wstał z kanapy, łapiąc jednak Shikiego za łapkę.
Shin
- Cieszę się, wiedziałem że jak wejdę ci na ambicję to się zgodzisz - zachichotał.
Hiroto
Ryu skinął lekko głową, odstawiając kubek na szafkę. Położył się jednak trochę na kanapę, wtulając głowę w poduszkę.
Ryu
- Rozpieszczasz mnie - szepnął mu do uszka Shin, przymykając jeszcze na chwilę oczy.
Shin
- Nie, wcale - zachichotał, ale postanowił wiecej go nie dręczyć.
Hiroto
- Ja mu na to pozwoliłem - burknął Ryu, łypiąc na niego spode łba. W końcu wiedział o Shina, że tamten wieczór był dla nich ważny. - Byłem na misji - wymamrotał beznadziejnie. - Z Kazumą... no tym Tsukasą najdziwniejszym z Tsukas...
Ryu
- Za co? - zdziwił się Shin, stając na nogi i zanurzając się w ciepłej kąpieli, odprężając się całkowicie.
Shin
- Hai, hai - Hiroto machnął lekceważąco dłonią. - Ah, dałem twojemu chłopakowi pozwolenie do działu zakazanego - dodał po chwili. - Ściśle tajne, projekt naukowy.
Hiroto
- Woźny nie zapomniał, tylko przekonałem go że chętnie ją odrobię. Nie ma za co - Ryu uśmiechnął się słabo, po czym potrząsnął głową. - Kazuma jest dziwny i co najgorsze... nawet go lubię - Ryu zacisnął wargę. - Mekare twierdzi że jestem do niego podobny. No wiesz sensei, on mnie teraz uczy i w ogóle. No ale byliśmy na tym zadaniu, pokazywał mi jak torturować ludzi, torturowałem ich... używałem magii bez różdżki i to mnie chyba wykończyło - przyznał cicho. - A potem złapał mnie woźny.
Ryu
- Mhm ty byłeś wpaniały - poprawił go chłopak, chlapiąc go troszkę wodą.
Shin
- Powiedział, że potrzebuje więcej, bo ty jego koledze nie dasz - wzruszył ramionami.
Hiroto
- Lubię jego osobowość, on nie jest taki zły... tylko ma swoje ochyły, jak każdy - wzruszył ramionami Ryu
Ryu
- Bardzo mi się podobało - potwierdził z uśmiechem, zanurzając się mocniej w wodzie.
Shin
- Byłbym zdziwiony gdyby wszystko ci mówił Shi-chan - odparował Hiroto. - Ty też mu pewnie wszystkiego nie mówisz.
Hiroto
- No wiem, to pokręcone - przyznał cicho Ryu.
Ryu
- Trochę boli - odparł cicho, przyznając się, że będzie mu trochę trudno się chodziło. - Ale to naturalne prawda? - upewnił się.
Shin
- To z nim porozmawiaj, pewnie wszystko ci powie - odparł nie widząc problemu.
Hiroto
- Kazuma...uhm opiekuje się Chrisem. Pilnuje by nie dostał żadnego zadania w terenie. Wszystkie takie bierze na nas... tj bo ja działam z nim w zespole - wyznał cicho. - Więc uhm chyba nie jest aż tak złym człowiekiem, prawda?
Ryu
- Mhm umowa stoi - Shin, usiadł teraz plecami do niego, by oprzeć się o jego tors. Przymknął oczy, uśmiechając się błogo.
Shin
- A jak już wymienił się z Ryu to na pewno robi coś nielegalnego - wydedukował Hiroto, wnioskując z tonu Shikiego. - Ryu to przecież nasienie szatana - dodał nie mogąc powstrzymać się od sarkazmu.
Hiroto
- Dbam o siebie sensei - wymamrotał Ryu, zaraz jednak pokasłując jeszcze trochę. - Może nie tak jak powinienem - zgodził się jeszcze. - Sensei...ale to pierwszy raz jak kaszlałem krwią. Dlaczego tak się stało? - zapytał go cicho.
Ryu
- Nie aż taki - pogroził mu palcem przed nosem i ucałował jego usta.
Shin
- Jezu Shi-chan... to zapytaj Shina za co się wymienhił i na jak długo. Jestem pewien, że nie na zawsze - żachnął się Hiroto
Hiroto.
- Ale jak zabijałem...rodziców i uhm wampiry to czegoś takiego nie było, sensei. Tak już będzie zawsze?
Ryu
- Shiki! - chlapnął w niego wodą z pianą i zaczerwienił po same czubki uszu. - Nie mogę bo to takie krępujące - wymamrotał.
Shin
- Nie, to nie tak Shi-chan. Po prostu nie możesz spekulować i myśleć zaraz o najgorszym. Jak go zapytasz to wszystko pewnie wyjdzie na jaw - zauważył.
Hiroto
- Uhm pewnie tak...ale Kazumie nic nie było - westchnął niezadowolony.
Ryu
-Ale przecież słyszysz mnie teraz - uśmiechnął się łagodnie Shin.
Shin
- Ano będziesz musiał - poklepał go po plecach. - Będzie dobrze, najwyżej dowiesz się, że Shin planuje zostać władcą zła.
Hiroto
- Pewnie tak... może ja też kiedyś się przyzwyczaję...
- Nie męcz mnie juuuż - Shin trzepnął go w głowę i wstał. Owinął się ręcznikiem i wymaszerował...no dobrze...powoli wyszedł z łazienki.
Shin
- Nie wiem, nie znam go za dobrze. Maltretuje go esejami - puścił do niego oczko Hiroto
Hiroto
- Dlaczego?
Ryu
- Saaaaa.... nie musisz mnie nosić - fuknął na niego Shin. - A co ty taki ciekawski? Ja ją tylko pożyczyłem...i o ile się nie mylę to już moja peleryna.
Shin
- Zastanowię się - Hiroto założył ręce za głowę i z gracją wyminął kilkoro biegnących uczniów. - Nie pozabijać się - krzyknął za nimi. - Lekcje nie zające, nie uciekną.
Hiroto
- Tak, ja wiem... ale uhm nic na to nie poradzę - wyszeptał.
Ryu
- Jakich wspomnień? - zainteresował się zaraz Shin, zupełnie nie zauważając że zmienia temat.
Shin
- Nie mogę, jestem w końcu nauczycielem - zasalutował mu. - Jak się zabiją przez bieganie to będe bezrobotny... - złapał się teatralnie za serce.
Hiroto
- Uhm nic na to nie poradzę, sensei - Ryu ukrył twarz w poduszce i odetchnął kilka razy głęboko.
Ryu
- Za usługę. Ryu-chan uczy mnie jak uprawiać seks - odparł z wielka konspiracją, a widząc przerażenie na twarzy Shikiego, roześmiał się serdecznie. - Żartowałem. Ryu-chan trzyma woźnego z dala od sypialni kiedy go o to poproszę - wzruszył ramionami.
Shin
- No tak... widzisz, jak dbam o Twoją przyszłość? - wyszczerzył się do niego.
Hiroto
- Więc lepiej żebym do tego przywykł - odetchnął głęboko.
Ryu
"Niech ją szlag trafi!" klął w myśli na nauczycielkę latania, która poraz kolejny oblała go na samym wstępie. Kyousuke był raczej osobą, która łatwo się wściekała, tak więc ponownie oblany egzamin z latania skutecznie podniósł mu ciśnienie. W dodatku był to jeden z nielicznych przedmiotów, z którym zupełnie sobie nie radził.
"No i co ja mam zrobić? Żmiji nie poproszę, żeby mi pomogła bo z pewnością jedno z nas tego nie przeżyje." rozmyślał mężczyzna, idąc w stronę gabinetu profesora Furuyamy. Miał dla niego pracę dodatkową o zaklęciach obronnych. Stając przed drzwiami zapukał kilkakrotnie, oczekując odpowiedzi, po czym wszedł do środka.
-Dzień dobry, mam dla Ciebie tą prace, Furuyama-sensei. -oznajmił zamykając za sobą drzwi. Pomimo tego, że głos miał spokojny, na jego twarzy malowała się złość mieszana z irytacją.
-Rozumiem, że rzucanie w uczniów czekoladkami to jakaś nowa forma "Dzień dobry" ? -zapytał idąc w głąb gabinetu, następnie kładąc pracę na biruku nauczyciela.
-Mam zły humor,a Twoje "Kyou-chan" mi nie pomaga..-mruknął z niezadowoloną miną.
-Ledwo odrywam się od ziemi tak więc spokojnie mogę powiedzieć, że jest tragicznie.
- Ano, Ryu-chan się stara - uśmiechnął się szeroko Shin, wtulając się w pierś Shikiego. - A co?
Shin
- No widzisz...bo ja o twojego chłopaka też dbam. Edukuję go w końcu - puścił do niego oczko.
Hiroto
- Yhm, a to byłby problem - wymamrotał cicho, po czym nawet nie wiedział kiedy usnął w gabinecie mężczyzny.
Ryu
- Ale pod warunkiem, że kupimy dużo czekoladek... hm muszę kupić jakieś cudownie uzdrawiające - zamyślił się. - Ryu się przydadzą - dodał po chwili namysłu. - A dla Chrisa coś z wódeczką...
Shin
- Ależ ja mu nie tylko zadaję eseje. On ma również dodatkowe eliksiry do uważenia. Takie specjalne z działu zakazanych - oznajmił wesoło Hiroto.
Hiroto
Ryu obudził się kilka godzin później, kiedy to na dworze już robiło się ciemno. Ziewnął przeciągle, ze zdziwieniem stwierdzając że eliksir Shikiego zadziałał. Czuł się bardzo dobrze.
- Sensei...czy mogę dostać suchego chleba? - zapytał nieco zażenowany bo jego brzuch uznał, że za długo przebywał pusty.
Ryu
[ale z Ciebie sensei... suchego chleba nie mieć xD]
- Ahm... no to muszę wykombinować coś innego dla Amakusy - westchnął ciężko. - No jak to dlaczego! Toż ten chłopak jest do przesady nieśmiały. Wódzia mu pomoże na początek - dodał ze śmiechem.
Shin
- Twój słodki Shin powiedział, że myśli o karierze aurora... a jeśli tak to te eliksiry są must-know - wyjaśnił spokojnie Kanzaki. - No właśnie...choć nie zawsze wychodziły i nie zliczę razów, kiedy to stawałeś się kurczakiem i przez 24 godziny goniłem cię po Hogwartcie zanim dałeś mi się złapać... a już najlepiej wspominam ratowanie cię przed skrzatem, który postanowił zrobić z ciebie zupę - roześmiał się.
Hiroto
- Lepiej, dziękuję - odparł Ryu. - Nie, zupki instant mój żołądek nie zniesie...
Ryu
-Nie lubię czekolady, dziękuje. -odłożył czekoladkę z powrotem na stół.
-Przecież mówiłeś, że widziałeś przez okno, ne sensei? Nie uważasz, że sama nieumiejętność oderwania się od ziemi jest problemem skoro mowa o lataniu? -zapytał wykrzywiając się dodatkowo, kiedy kolejne "Kyou-chan" obiło się mu o uszy.
- Jak bym był tak nieśmiały, to bym cię nie poderwał - zauważył całując jego nosek. Ubrał spodnie i bluzę i wpakował się do łóżka. - Ale możesz mnie spić...jedno piwo wystarczy. Mój organizm nie toleruje alkoholu - westchnął ciężko.
Shin
- Nie podoba ci się ten pomysł? - Hiroto wywnioskował to z tonu głosu jakim wypowiedział swe myśli Shiki. - Z tego co widziałem, ma ku temu predyspozycje...no wiesz wysokie oceny, choć w klasie jest dziwnie cichy.
Hiroto
- Ooo, to ja poprosze suchą bułę - klasnął w dłonie Ryu. - I herbatkę.
Ryu
- To dobrze, bo ja nie lubię alkoholu - ułożył głowę na jego piersi i przymknął oczy. - Kocham cię.
Shin
- No to co cię teraz trapi? - zainteresował się Hiroto.
Hiroto
- Dobrą - odparował niezbyt wymagający Amakusa, urywając sobie kawałek bułki.
Ryu
- Wiem - Shin zachichotał nieco, wtulając się w niego mocniej.
Shin
- Albo przemęczony, mogło być wiele czynników. Przecież wiesz, że czasem nawet można się zagabić, nie wystarczająco z siebie dać... i leżysz.
Hiroto
- Pewnie, owocowa będzie dobra - uśmiechnął się Ryu.
Ryu
[pff też mi coś, ja zaczynam non stop !]
- To powiedz mu, że jeszcze ma iść spać, ja mam ferie - przypomniał Shikiemu, tuląc się do niego jeszcze mocniej. - Słoneczko nie służy mi...
Shin
- To go obserwuj Shi-chan. Może zauważysz kiedy Shin słabnie. Może jest jakaś zależność. Poprzedni dzień był wyczerpujący, albo nie zjadł kolacji... albo po prostu łapie go choroba - zaproponował.
Hiroto
- Mhm...brzuch się dopomagał - wyznał szczerze. - Tylko problem w tym... - odłożył 3/4 bułki na stolik. - ...że już jestem pełny...
Ryu
-Wyjścia innego nie mam. Bo ta stara raszpla od latania mi nie pomoże, a zdać to muszę. -wywrócił teatralnie oczami, powoli się uspokajając.
-Byłbym wdzięczny. -dodał na koniec, spoglądając w stronę nauczyciela.
[no jak nie jak tak? :P]
- Poleciał do ciepłych krajów, wróci na wiosnę - ziewnął szeroko Shin siadając i przecierając oczy. - Shi-chan? A ty dziś musisz wracać do szkoły?
Shin
- Hm... mógł być trochę zmęczony, a zimno pewnie też dobrze mu nie zrobiło - zamyślił się. - To mogło być to.
Hiroto
- Dzięki sensei... żulisz mi bułki - wymamrotał upijając trochę herbaty. - A ja nie jadłem dwa dni.
Ryu
-Jutro mam mało zajęć. Kiedy masz ostatnią lekcje, sensei? -zpytał zastanawiając się o której jutro będzie mieć wolne.
-Swoją drogą, dziękuje za fatygę, Furuyama-sensei. -dodał po chwili.
-Spotkajmy się na dziedzińcu, dobrze? Kończę w okolicach czternastej, więc poczekam tam na Ciebie. -Mówiąc to zwrócił się w stronę drzwi.
-Nie zapominj sprawdzić pracy, a i jeszcze jedno. Szkoda czekoladek, żeby z nich pociski robić. Lepiej chamuj emocje. Złość piękonści szkodzi, czyż nie, proszę Pana? -dodał na koniec, łapiąc za klamkę.
-Do jutra, Furuyama-sensei. -po tych słowach opuścił jego gabinet. Jego złośliwości były nieodłączną częścią charakteru Kyousuke.
Mężczyzna tak jak powiedział, czekał na profesora na szkolnym dziedzińcu. Jednakże postanowił spłatać mu psikusa. Schował się czekając na Furuyamę. Gdy zauważył, że nauczyciel czeka na niego już dłuższą chwilę postanowił się ujawnić.
-Ile można na Pana czekać, Furuyama-sensei?! -odezwał się zza filaru, nadal siedząc w ukryciu, podśmiewając się pod nosem, aczkolwiek jego głos na to nie wskazywał.
- O... - Shin przypatrzył się mu nieco przytomniejąc. Musiał wiedzieć, czy Shiki nie robi sobie z niego jaj. - Bo chciałem poświęcić jeden dzień na spotkanie się z moją paczką z Hogwartu - oblizał lekko wargi. - Ale...raczej nie będziesz chciał z małolatami się zadawać...
Shin
- Po prostu na niego uważaj, a jak sytuacja będzie się powtarzać, poszukaj przyczyny.
Hiroto
- No wiem... za szybko mój żołądek udopomniał się o jedzenie - skrzywił się Ryu. - Musze nad nim popracować...
Ryu
- Tak, ale tak rzadko masz czas... - wymamrotał Shin, wtulając sie w niego. - Naprawdę nie będziesz zły?
Shin
- Tak, wiem, jestem zajebisty - puścił do niego oczko.
Hiroto
- No...ale tak wyszło - ułamał sobie jeszcze kawałek bułki.
Ryu
- Nie chcę tracić z nimi kontaktu - wyjaśnił cicho. - Um... przez sześć lat zdążyłem się z nimi zżyć - dodał muskając ustami brodę Shikiego. - A w Sakuranie nie mam takich przyjaciół - dodał.
Shin
- Hahaha do tego jeszcze długa droga kochanie - musnął policzek Shikiego i pokiwał mu zaraz na do widzenia, zbiegając po schodach na dodatkowe zajęcia z eliksirów, które organizował dla chętnych.
Hiroto
- Wiem to, możemy nie wracać do tej rozmowy? Po prostu jak jestem zestresowany, albo mam wyrzuty sumienia to o tym zapominam i jak ktoś we mnie wpycha wtedy jedzenie to ugh... wymiotuję - przyznał się do swoich słabości.
Ryu
-Kyou-chan, ta? -warknął niezadowolony, wychodząc zza filaru.
-Więcej poczucia humor, profesorze! -zwrócił się do nauczyciela, podchodząc do niego powoli.
-No dobrze, tak więc prowadź. Gdzie to chciałbyś iść, sensei? -zapytał uprzejmym głosem.
-Ma się dobrze? Nie widać. -oznajmił krótko, patrząc się na profesora ze złośliwym uśmieszkiem.
-Mnie jest to obojętne, jeśli Tobie pasuje, to mnie też. -dodał po chwili, idąc w stronę miejsca, które wskazał Furuyama.
"No, nareszcie mówi do mnie jak normalny człowiek." przeleciało mu przez myśl, po czym posłusznie wykonał to o co prosił go mężczyzna.
-No i co dalej? Jak ten kawał drewnianego cholerstwa oderwać od ziemi? -zapytał unosząc wzrok na nauczyciela.
Mężczyzna myśląc o tym co powiedział nauczyciel, podskoczył siedząc na miotle, jednakże nie oderwał się od ziemi ani na milimetr.
-Senseeei miotła się popsułaaa! -oznajmił zezłoszczony na kawałek drewna.
-Jak ma mi to pomóc, sensei? -zapytał wsiadając na miotłę.
-Przecież to tak jakby ktoś myślał, że jechanie w samochodzie jako pasażer może pomóc w nauce jazdy. Niestety, jak ktoś się nie nauczy to na nic mu się to zda...-mruknął pod nosem, pilnując, żeby nie spaść z miotły.
-Juhu..-mruknął bez entuzjazmu, po czym ugryzł się w język. "Nie bądź menda, ktoś coś dla Ciebie robi, a Ty się jak ciul zachowujesz."
-Sensei, tylko, żebyśmy zaraz nie wylądowali na drzewie! -zaśmiał się cicho.
Hikari złapał się mocniej, czując jak Furuyama przyśpiesza.
-wow...-mruknął cicho pod nosem, rozglądając się dookoła.
-Sensei, lubisz latać? -zaptyał starając się nie patrzeć w dół. Był to jego pierwszy raz kiedy wzbił się tak mocno, w ciągu poprzednich lat, nauczycielka wstawiała mu zaliczenie, byleby tylko mieć spokój. To oczywiste, że obawiał się spadnięcia w dół.
-Nie rozumiem Cię, sensei..Ja bym w życiu nie był w stanie być szukającym, nie ma takiej opcji.-mruknął na tyle głośno, żeby mężczyzna mógł go usłyszeć. -Też kiedyś chciałem grać w quidditcha, ale nie umiem latać. Co chcesz mi pokazać, sensei? -zapytał zaciekawiony.
-Dla mnie jest. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie potrafię się oderwać od ziemi, nie ma bata. Ropucha z latania, dawała mi zaliczenia dla świętego spokoju, ale coś ją wzięło, że teraz już muszę to sam zaliczyć. Pewnie dyrekcja się jej uczepiła. -westchnął ciężko.
-Co z Tobą nie tak, sensei? -zapytał zdziwiony.
-Opiekun Sozoari zawsze tylko na mnie wrzeszczy, a Ty jakiś taki miły jesteś.
-No dla mnie tak. Mówię Ci przecież, że opiekun Sozoari tylko się na mnie wydziera i wiecznie ma o coś pretensje. -westchnął ciężko rozglądając się dookoła. -Dość istotne? Dlaczego? Nie rozumiem. -Hikari zastanawiał się co jest z Furuyamą nie tak. Od zawsze wiedział, że różni się od reszty nauczycieli, ale nie pojmował dlaczego zachowuje się w ten sposób, w momencie gdy reszta pedagogów próbuje wzbudzać szacunek karając ucznia za byle błahostkę.
[mogę wątki zmienić póki co? proooszę? tj Ryu i Shina xD Hiro-chana zostawię xD]
Shin chodził po Sakuranie jak nabuzowany. Tego dnia zdążył już pokłócić się z Amakusą i niemalże pójść z nim na noże. Doprawdy ten chłopak czasami denerwował go samym swym istnieniem. Następnie zaliczył szlaban u nauczycielki Transmutacji, bo kompletnie zapomniał o zadaniu domowym i spóźnił się na zajęcia. No i potem jeszcze Kanzaki dobił go niespodziewanym testem oraz jakże uroczym zadaniem dodatkowym tylko dla niego - uważyć jeden z zakazanych eliksirów. Teraz miało być zaliczenie z OPCM i poważnie zastanawiał się czy by go sobie nie odpuścić. Shiki zrozumiałby zmęczenie organizmu, prawda? Potarł skronie i oparł się ciężko o ścianę. Nie, pójdzie na to zaliczenie. Nie może perfidnie wykorzystywać swoich przywilejów u Furuyamy. Zrezygnowany wszedł do klasy i zajął swoje zwyczajowe miejsce, czekając na test.
Shin
- Hm... - Hiroto oderwał się od zajmującej lektury eseju pana Hikari i spojrzał na przyjaciela. - Używam mugolskich lekarstw - odparł z rozbrajającym uśmiechem, odkłądając jednak esej na bok. - Coś powinienem jeszcze mieć... w moich zapasach - sięgnął do swej półki z eliksirami i podał jeden Shikiemu. - Dwie krople na każde oko i kwadrans na leżąco - zaradził
Hiroto
Ryu nie wierzył, że to robi. Siedział na dachu wraz z kartką papieru i gitarą na kolanach. Ćwiczył grę chwytów i nie chciało mu to wychodzić. Ze zrezygnowaniem uderzył głową w gitarę.
- Nie nadaję sie na muzyka - wymamrotał.
Ryu
[Wątki zawsze są mile widziane, haha. Jakieś konkretne sugestie? c:]
Shin pochylił się nad swoją kartką i wczytał się w pierwsze pytanie. Zaznaczył odpowiedź przechodząc dalej. Po godzinie stwierdził, że nie jest pewien z połowy odpowiedzi. Dostanie lacza jak nic...pierwszy raz w życiu. Zaczął stukać palcami o blat biurka kombinując co tu zrobić. A może by tak spróbować coś zerżnąć? Rozejrzał się po klasie, łapiąc kontakt wzrokowy z Ishiwarą. Uśmiechnął się do niego lekko, a ten skinął głową. Jeden ruch nadgarstka i wymienili się oczyma. Teraz Shin mógł przeczytać wszystkie odpowiedzi Tomohisy.
Shin
- A proszę bardzo, kanapa jest twoja - uśmiechnął się szeroko Hiroto wracając do eseju. Zaznaczył parę błędów i wyznaczył oczenę Powyżej Przeciętnej. - No...postarali się - klasnął w dłonie chowając prace do szuflady. - Jak tam twoi?
Hiroto
- Ale tylko tu przychodzisz ty sensei - zauważył chłopak. - No i może Kanzaki-sensei... ale on się tylko śmieje - wymamrotał niezadowolony. - Nauczysz mnie grać?
Ryu
-Nie, nie chodzi o to, że Twoja osobowość i metody wychowawcze względem uczniów są złe. Mam na myśli to, że raczej opiekunowie domów zachowują się inaczej i zawsze byłem głównie karcony. -wyjaśnił mu spokojnie. -Coś co bardzo lubie? Hmmm...Nie wiem, interesuje mnie wiele rzeczy. Jeśli chodzi o jedzenie to owoce, a przedmiot to chyba najbardziej mimo wszystko OPCM i eliksiry mimo że przy tym drugim często eksperymentuje więc mi nie idzie.
[przepraszam, byl odpisany tylko się nie wysłał...]
Shin westchnął ciężko i wrócił do swojej kartki. Zdążył co nieco zobaczyć u Ishiwary, więc to co już mu się udało poprawił, pozostałe postrzelał. Nie był zadowolony ze swojej pracy.
Shin
- Mhm może za bardzo ciśniesz - wysunął przypuszczenie Kanzaki śmiejąc się zaraz, bo to nie było możliwe.
Hiroto
- Uczył, ale nie chcę żeby mnie uczył... - wyjaśnił cicho.
Ryu
Shin pomachał sobie pracą przed oczyma i odłożył długopis. Nie było czego sprawdzać. On po prostu nic nie umiał. Nie nauczył się, nie zdążył.
Shin
- No i to jest problem. Trochę ich przyciśnij to zaczną odnosić wyniki lepsze - zaproponował. - Bo póki co za wszystko dostają marchewkę...a gdzie kij?
Hiroto
- Um ale możesz popatrzyć sensei - zauważył Ryu nieudalnie układając palce na strunach by zagrać jeden z podstawowych chwytów.
Ryu
Sawada westchnął ciężko. Będzie pierwszy 'nędzny'. Świat staje na głowie. Schował swoje rzeczy i wyszedł z klasy dołączając do Ishiwary. Tomohisa wzruszył tylko ramionami. On napisał wszystko. Shin zerknął na swój zegarek i stwierdził, że jest już spóźniony na odrabianie szlabanu. Żegnaj czasie wolny
Shin
-Ja też ich za często nie karam, ale jak mi wybuchną kociołek na lekcji to muszą sprzątać. Jak za dużo pyskują albo nie przynoszą zadań domowych są ujemne punkty i tak dalej... działa. Dzisiaj miałem aż 10 wybitnych. Statystyki rosną - uniósł kciuk w górę. - Musisz się cenić zacząć. Nie daj sobie na głowę wejść.
Hiroto
Ryu skinął głową i przycisnął mocniej palce.
- W ten sposób? - zapytał uderzając drugą dłonią o struny. Gitara wydała czysty dźwięk. - Wow...
Ryu
- Wolność - Sawada usiadł na ziemi, nie zwracając uwagi na to, że jest zimno i odpalił papierosa. Oparł się o Ducha przymykając oczy. Wreszcie odrobina odpoczynku. Widział, że u Shikiego jeszcze pali się światło, ale wstydził się tam pokazać.
Shin
- Ishiwara, Sawada i Kamiyama? - zaproponował rozkład trzech wybitnych. U niego ta trójka zawsze dobijała wibitne.
Hiroto
- Sensei... - Ryu prawie upuścił gitarę. - Ja jeszcze nie uprawiałem...seksu...z Chrisem - burknął całkowicie się czerwieniąc.
Ryu
Chłopak odruchowo zgasił papierosa w śniegu, spoglądając na Shikiego.
- Hej Shi-chan - uśmiechnął się do niego słabo.
Shin
- Ale to z ostatniego roku... u mnie jeszcze Chris nieźle sobie radzi. Zawsze przygotowany do lekcji - pochwalił chłopaka. - Hm a z poprzednich lat? - chciał znać ranking najlepszych uczniów.
Hiroto
- Nie trzeba... nic się nie stało - Ryu powtórzył ten chwyt pozwalając gitarze zabrzmieć jak należy.
Ryu
- Bardzo męczacy - zgodził się z nim ziewając nieco, po czym wstał i przypadkiem ucałował go w policzek. - Przepraszam - wymamrotał wbijając wzrok w czubki butów. - Ambicja nie chciała mi pozwolić na zostawienie pustej kartki...
Shin
- Nie we wszystkim trzeba być orłem. Ty co prawda byłeś... ale ja już nie - pokazał mu język. On uczył się tylko wtedy kiedy chciał... no i egzaminy zdawał śpiewająco.
Hiroto
- Um... nie widziałeś tego sensei - pogroził mu palcem pod nosem Ryu, wracając do chwytów.
Ryu
- Tylko mnie już nie pytaj z tego materiału dzisiaj... bo uduszę - jęknął Sawada, wstając ze śniegu i kichając głośno. - O... katarek.
Shin
- I pracuje dla Yakuzy - uzupełnił mu wiadomości Hiroto. - Wiesz... ma się te wtyki...
Hiroto
- To dobrze - wymamrotał zawstydzony Ryu, próbując innego chwytu.
Ryu
- Na taki układ możemy iść - zgodził się chłopak, obracając sie do Ducha. - Pobiegaj sobie jeszcze, idź na polowanie... tylko nie atakuj już Kanzakiego dobrze? On jest dobry wampir - podrapał Ducha za uszkiem, zaraz dołączając do Shikiego.
Shin
- Tak, ale tu się tego spodziewałem. Ten chłopak ma w sobie coś...mrocznego - westchnął. - Tak jak ja - dodał zaraz.
Hiroto
- No przecież się staram - żachnął się Ryu.
Ryu
- Niechcący obnażył kły przed Duchem i Duch wziął go za jedzonko... - odparł Shin wzruszając ramionami. - Ale Kanzaki...sobie poradził, a Ducha potem pomógł mi wyleczyć...
Shin
- No tak, ale on chyba bez kłopotów żyć nie umie - pokazał mu język - Tak jak i ty
Hiroto
- Ale nie jestem... nie umiem grać na gitarce - westchnął chłopak
Ryu
- Tak! Chciał z niego całą krew wyssać - poskarżył się Shin. - Ale Duch zdążył go pogryźć i Kanzaki oprzytomniał. On jest niebezpieczny Shiki!
Shin
- I właśnie dlatego przyjaźnisz się z wampirem, a za chłopaka masz ucznia. To jest trzymanie sie z daleka od kłopotów. Faktycznie - sarknął Hiroto.
Kanzaki
- Na perkusji umiem - uśmiechnął sie do niego Ryu. - Ale nie mam jej tutaj...
Ryu. - Ale chciałem piosenke dla Chrisa skomponować...
- Może był na głodzie? - zaproponował nieśmiało Shin.
Shin
- No tak, ale mimo wszystko to brzmi jak kłopoty - wywrócił oczyma Hiroto
Hiroto.
- Dziękuję - chłopak uściskał Shikiego, odkładając na bok gitarę.
Ryu
- Ale on cię nie gryzie, prawda? - upewnił się Sawada, zdejmując buty i wskakując od razu na kanapę, by zaraz opatulić się swoim ulubionym kocykiem, który zawsze tu na niego czekał. - Czekoladę gorącą poproszę - uśmiechnął się do niego szeroko.
Shin
- Spokojnie, ona ci nic nie zrobi. Ma romans - wyszczerzył do niego kły. - Z pewnym wampirem, ale to nie ja - dodał po chwili, zaprzeczając szybko rękoma.
Hiroto
- Ale ja ich jeszcze za dobrze nie znam... nie jestem pewien czy dobrze układam palce na strunach - przyznał szczerze.
Ryu
- No to najpierw herbatka, a potem czekoladka - odparł ugodowo Shin, szukając łapką chusteczek.
Shin
- Hm... nie, raczej nie. Chcesz poznać? Jest młody, taki knypeć. Uczę go panowania nad sobą - westchnął przeciągle.
Hiroto
- A da się rozrysować? - zdziwił się, bo nigdy w życiu by na to nie wpadł.
Ryu
- Dziękuję - Shin umoczył czubek języka w ciepłej herbacie i posmakował jej na sam początek, zanim wziął większy łyk. - Amakusa mnie wyprowadził z równowagi - wymamrotał, zaciskając palce mocniej na kubku. - A potem już nie miałem dnia. Kompletnie. Zapomniałem o zadaniu domowym, potem Kanzaki zrobił niezapowiedziany test i kazał uwarzyć eliksir... i jeszcze potem ty i twój test i szlaban - poskarżył się cicho. - No ja wiem, to moja wina - dodał zaraz. - Tylko... chyba każdy może mieć gorszy dzień, prawda?
Shin
- Tylko się nie chwal, że wiesz, bo nie będę miał jak szantażu zastosować. Jakby się wydało i chciałaby coś zrobić... to ja ją też wydam i będzie skandal - uśmiechnął się do niego.
Hiroto
Ryu skinął głową patrząc na jego poczynania. Schematy były proste i w miare wyraźne. Ryu miał wrażenie, że jest w stanie się ich nauczyć na pamięć.
- Poziome to struny tak? - upewnił się jeszcze. - Mogę sobie zapisać że to są struny?
Ryu
- Nie chciałem prosić Shi-chan... bo ty mi zawsze wszystko przekładasz, a nie każdemu tak gładko idziesz na rękę - ucałował jego wargi. - Poza tym to moja wina. Nie nauczyłem się
Shin
- Dobrze - Hiro zaparzył herbaty i podał jeden kubek Shikiemu. - Smacznego.
Hiroto
- Tak jest - zasalutował mu Amakusa.
Ryu
- Postaram się - obiecał szybko. - Nie pomogło mi nawet ściąganie? - zapytał go z nadzieją. - Jest jednak nędzny?
Shin
- Chcesz przejrzeć jego teczkę? Założyłem sobie teczki na każdego ucznia - wyjaśnił spokojnie, podając Shikiemu teczkę jego faceta. - Zbiera wybitne i powyżej oczekiwań. Czasem zdarzy się przeciętny, ale to rzadko.
Hiroto
- Bez okazji...bo na urodziny raczej nie zdążę - odparł Ryu. - Nie mogę tak bez okazji?
Ryu
- Lipa... nie mogłeś oka przymknąć - jęknął przeciągle. - To mój pierwszy nędzny w karierze.
Shin
- No już nie zachowuj się jak ambitny facet. Stara się chłopak, ale wiesz tu są inne składniki niż w Hogwartcie. Ma trudności z przekładaniem tego sobie - wyjaśnił. - Ale spokojnie daje radę.
Hiroto
- Na walentynki już pomysł mam - odparł szybko Ryu. - Ale to nie jest coś wielkiego. Chcę z nim spędzić dzień, może zabrać do kina - wzruszył ramionami.
Ryu
- Jakoś to przełknę... bo to jakby nie patrzeć moja wina jest - Shin wtulił się w niego, po czym musnął ustami jego brodę. - Tomohisa też dostał nędznego? - chciał koniecznie wiedzieć jak radzi sobie jego rywal.
Shin
- Tylko nie bądź za ambitny - pstryknął go w nos. - To nie dobrze robi...
Hiroto
- No tak, tak klasycznie...ale sensei...my rzadko robimy coś klasycznie...
Ryo
- To dobrze - uśmiechnął się szeroko. Humorek mu się trochę poprawił, wtulił się mocno w Shikiego. - Dzisiaj Ryu nie pilnuje woźnego... jest na jakimś Yakuzowskim szkoleniu - westchnął ciężko.
Shin
- Co jest, Shi-chan? - Hiroto usiadł mu na kolanach. - Jesteś jakiś niewyraźny - pogłaskał go po policzku
Hiroto
- Sensei! - Ryu dał mu kuksańca w ramię czerwieniąc się niczym dorodny burak. - Sensei ja nie wiem czy umiem - zacisnął ręce na kolanach. - No uhm... i nie wiem gdzie bym był... w końcu Chris jest starszy i w ogole.
Ryu
- Ano... - Shin pilnował więc by nie całować Shikiego. Wystarczyło mu tulenie. Zawsze mogli powiedzieć, że chłopak źle się czuł i Shiki mu pomagał.
Shin
- Zaraz przestaną boleć - Hiroto nie mógł poradzić nic na to, że pulsująca żyła na szyi Shikiego strasznie go pociągała. Poczuł swędzenie kłów i nawet nie poczuł kiedy się wysunęły. Bezwiednie zaczął gładzić przyjaciela po pulsującej żyle, oddychając z godnie ze słyszanym rytmem jego krwi. - Zaraz będzie po wszystkim - wyszeptał zbliżając się do jego szyi. Musnął ją swoim oddechem.
Hiroto
- A ty sensei? Jesteś na górze?
Ryu
- Wiem i zamieszkamy w mieszkanku na obrzeżach Tokio - uśmiechnął się szeroko, całując go jednak w usta.
Shin
Hiroto przez chwilę nie zwracał na niego uwagi. Wysunął kły i dotknął nimi skóry przyjaciela. Wysunął język i polizał go po niej, dopiero wtedy rejestrując jego słowa.
- Co? - zamrugał kilkakrotnie, jednocześnie odskakując od niego. Odsunął się na pozornie bezpieczną odległość oddychając głośno. - Nie, nie... ja, nie jestem głodny - zaprzeczył. Nie mógł być. Przecież krew pił nie tak dawno jak... kilka dni temu.
Hiroto
- No nie wiem... Shin nie wygląda na takiego co by na dole grzecznie siedział- Ryu wzruszył ramionami.
Ryu
- Na obrzeżach Tokio - dodał uparcie głaszcząc go po uszkach.
Shin
Kanzaki popatrzył na niego z wyrzutem.
- Wytrzymuje dłużej niż kilka dni bez krwi! - warknął. - Nie chcę twojej krwi i nie zrobię nic złego uczniom! Duch to zwierze... i nic mu nie jest, pomogłem mu wrócić do zdrowia...
Hiroto
- To jak to jest być na górze, sensei?
Ryu
- A jak to daleko od Tokio jest? Możemy pojechać obejrzeć - chłopak nie chciał za bardzo kapitulować. - W Tokio jest galeria sztuki...jedna z najsłynniejszych. Chciałbym kiedyś wystawiać w niej obrazy - wyjaśnił zaraz nieco speszony swoimi cichymi marzeniami.
Shin
- Ale cię nie ugryzłem! - żachnął się Kanzaki uderzając dłonią w szafkę. Szyba w niej nie wytrzymała uderzenia, a na jego skórze pojawiły się kropelki krwi. Skrzywił się wyciągając drobinki szkła z dłoni. Obwiązał ją niedbale kawałkiem szmatki, nieopacznie ukazując pod długim rękawem ślady ugryzień wampira na ręce.
Hiroto
- Nie wiem sensei, moje doświadczenia są raczej złe - wymamrotał Ryu. Był gwałcony tyle razy, że naprawdę nie chciał tego robić Chrisowi. Może właśnie w tym rzecz...
Ryu
- Obejrzymy go - obiecał mu Sawada. Nie mówił tak, ale nie mówił też kategorycznergo nie. To już postęp prawda?
Shin
- To? - Hiroto szybko zsunął bluzę, zasłaniając ugryzienia. - Gryzę się - przyznał się spokojnie. Już raz tak robił, w Hogwarcie, a potem było tylko gorzej. Gdyby nie pomoc Shikiego pewnie nie dotrwałby do teraz. Odsunął od siebie tę myśl. Tym razem tak nie będzie.
Hiroto
- Nie wiem sensei - w jego oczach stanęły łzy. Naprawdę tego nie wiedział. - Nie wiem czy chcę... boję się trochę.
Ryu
- Już go tak nie zachwalaj, bo uznam że jednak nie chcę go widzieć - pstryknął go palcem w nos.
Shin
Hiroto bezmyślnie obnażył przed nim kły.
- Zjeżdżaj stąd - warknął chłodno. - Zjeżdżaj zanim przestanę panować nad sobą - polecił mu, wgryzając się znów w swoją ręką.
Hiroto
- Nie brzydzę, ja tylko... ja tylko... - Ryu bezradnie przycisnął twarz do boku Shikiego przez chwilę tylko przełykając gorzkie łzy. - Ja tylko...boję się seksu sensei... ja nie mam oporów w oglądaniu porno, czytaniu...ale jak pomyślę że mam to zrobić - poczuł chłodne dreszcze przechodzące przez jego ciało. Był skrajnie przerażony.
Ryu
Shin zeskoczył z kolan Shikiego, złapał swoje książki i bezceremonialnie otworzył im drzwi przed nosem.
- Dziękuję za pomoc Furuyama-sensei - uśmiechnął się do niego szeroko. - Teraz już rozumiem...i nie będzie kolejnego nędzniaka - dodał, po czym ukłonił się przed dyrektorką i zwiał.
Shin
- Nie chcę - Hiroto patrzył na tę krew z obrzydzeniem. Naprawdę w tej chwili pragnął tylko napić się krwi z żyły Shikiego.
Hiroto
- Uhm...bo ten seks bedzie dotyczył jego i mnie... mogę go skrzywdzić, a on...on może skrzywdzić mnie.
Ryu
- Mam nadzieję panie Furuyama, mam nadzieję - pogroziła mu tylko palcem i trzepiąc woźnego przez łeb ruszyła do siebie odpuszczając mu.
- Jeszcze cię przyłapię - warknął Fukushi. - Mam na to całe pół roku! Wywalę twojego faceta z tej szkoły i zepsuję mu tym przyszłość.
Shin
- Shi-chan ja tego nie chcę - Hiroto poczuł łzy na policzkach. Naprawdę musiał się zmuszać do picia krwi.
Hiroto
- Pewnie tak...ale boję się że nie będę delikatny - wymamrotał. - Oni nie byli.
Ryu
Shin złapał Shikiego przed śniadaniem. Był śmiertelnie blady i rozpalony. - Shi-chan... Duch mnie ugryzł - jęknął czując mdłości. Chwycił się szybko ściany. - Chyba...chyba jest chory - wyjąkał. Duch nigdy w żyiu go njie skrzywdził, a jeśli już gryzł to pieszczotliwie.
Shin
Hiroto z westchnieniem przechylił kubek i wypił krew aż do dna.
- Szkoda że ją toleruję - wymamrotał trzaskając kubkiem o ścianę.
Hiroto
- Uhm może - Ryu wreszcie się od niego odsunął.
Ryu
Sawada tylko skinął głową i podtrzymując się ściany ruszył za nim bardzo powoli. Każdy krok przychodził mu z trudem.
- Chciałem go pogłaskać i mnie ugryzł, ale był nieswój i był gorący - wydusił z siebie potykając się o swoje nogi.
Shin
- Shi-chan... - Hiroto pokręcił głową. To naprawdę nie było dla niego takie proste. Kły schowały się, a jego oczu powróciły do swego naturalnego, łagodnego wyglądu.
Hiroto
- Czyli mogę trochę poczekać?
Ryu
- Może...tak, pewnie tak - Shin wszedł do niego do gabinetu i opadł na podłogę czując, jakby miał zaraz stracić przytomność. - Shi-chan źle się czuję.
Shin
- Eh jak często?
Hiroto
- Ale jak on zapyta?
Ryu
- Wczoraj jak od ciebie wróciłem... nie chciał się tulić, warczał na mnie - obrócił się na bok i zwymiotował, zacisnął powieki starając się opanować. - Jakby, jakby, jakby mnie nie poznawał...
Shin
- Jak często? - powtórzył pytanie. Naprawdę nie chciał pić krwi. - Raz na tydzień?
Hiro
- Nie pytał... ale może zapytać - przypomniał mu, masując sobie skronie. - Sensei przepraszam...
Ryu
Shin szybko przełknął leki i popił je wodą, by zaraz jeszcze raz zwymiotować, tym razem tylko do miski.
- Nie - potrząsnął głową. - To ugryzienie było wcześniej... i był zdrowy - wyszeptał. - Jakby ktoś go mi podmienił... - poczuł łzy w oczach. - Shi-chan ja nie chce go stracić.
Shin
- Nie chcę tak często - zaprzeczył szybko Hiroto. Na takie poświęcenie nie był w stanie się zgodzić. - Raz na 5 dni?
Hiroto
- I zrozumie? - spojrzał na niego błagającym spojrzeniem. W sprawach związków był kompletnie zielony.
Ryu
- Musisz iść na zajęcia - przypomniał mu Shin znów kuląc się nad miską. - Przpraszam... nie musisz patrzeć - wymamrotał, raz jeszcze wymiotując. Wtulił głowę w poduszkę całkowicie się trzęsąc. - Zobaczysz czy da się coś zrobić z Duchem? Nie daj mu umrzeć, proszę.
Shin
- Na cztery dni - Hiroto był nieugięty. Naprawdę nie mógł sobie pozwolić na co dwa dni. Czuł, że potem za bardzo by to polubił i zatraciłby siebie.
Hiroto
- A ty sensei? Zrozumiałbyś, tak? - upewnił się chłopak wstając na nogi i chowając gitarę do pokrywca.
Ryu
- Shi-chan nie możesz przeze mnie opuszczać zajęć, jasne? - jęknął chłopak siadając i walcząc z mdłościami. - Nie po wczoraj - rzucił wstając na nogi. - Pójdę do skrzydła szpitalnego - dodał, teraz dopiero pokazując Shikiemu jak wygląda jego noga po ugryzieniu.
Shin
- Stoi - Hiroto podał mu dłoń i uścisnął ją przypieczętowując umowę. Na tyle zgodzić się ewentualnie mógł.
Hiroto
- Dobrze, spróbuję - obiecał chłopak, oddychając głęboko. - Dziękuję.
Ryu
[ło żesz... Shin umiera? ooo...]
Shin nieco się przestraszył jego tonu. Zaczynał mu się obraz rozmazywać przed oczyma. Ściągnął posłusznie spodnie, krzywiąc się, kiedy zachaczyły o ranę. Zwymiotował raz jeszcze czując jak siły go opuszczają.
- A Duch? - zachrypiał bardziej martwiąc się o zwierzaka.
- Duch to przeżyje - usłyszał przy sobie głos Kanzakiego. Mężczyzna przez chwilę go obserwował, po czym skinął głową, odszukując w swojej torbie parę eliksirów. - Mogę mu też dać... - nachylił się nad Shikim i wyszeptał mu coś do ucha. - ...ale w razie niepowodzenia mógłby zamienić się i... chyba wszyscy wolelibyśmy tego uniknąć - żachnął się.
Shin
- Ok, postaram się - obiecał mu Hiroto.
Hiroto
- SENSEI! BIJĄ SIĘ! - Laura postanowiła, że w tym wypadku należy zawiadomić mężczyznę. - Amakusa z jakimś piątoklasistą - dodała precyzując co i jak.
Ryu
[no ja mysle xD nie zabijajmy mi Shinka xD]
- Tylko mi nie płacz - Hiroto westchnął ciężko, po czym podał Shinowi jeden ze swoich własnych eliksirów i jednym ruchem dłoni uśpił chłopaka. - Eh czasem się przydają - westchnął jak na ironię, nachylając się nad Shinem. Zatopił kły tuż nad raną chłopaka i zaczął z niego wysysać zakażoną krew.
Hiroto
- Głupi - puknął go w czoło palcem. - Nie martw się tak o mnie, jam jest duży chłopak już.
Hiroto
- Nie wiem o co... na błoniach - burknęła dziewczyna. Nie dość, że donosi to ma jeszcze wiedzieć o co poszło.
RYu
'Ktoś go musi bardzo nie lubić' wyjaśnił po krótce Hiroto, skupiając się na ranie, by nie zacząć pić czystej krwi. 'Stawiam na woźnego. Duchem zajmę się potem. Wilkor nie chciał go zaatakować' zapewnił go.
Shin
- Ano szkoda, ale co zrobić. Takie życie - westchnął przeciągle Hiroto, wyciągając się na kanapie.
Hiroto
Amakusa nie zatrzymał się ani na chwilę, przyłożył młodszemu chłopakowi z całej siły w nos, łamiąc go przy tym, po czym wyrwał mu różdżkę z dłoni i połamał. Dopiero wtedy odwrócił sie do Shikiego oddając mu swoją różdżkę.
- Teraz mogę dostać ten pieprzony szlaban - warknął całkowicie wzburzony. Jeszcze nikt go tak nie wyprowadził z równowagi.
'Ty mnie tu nie zostawiaj. Musisz mnie odciągnąć w razie czego' Hiroto trochę spanikował. Zaraz jednak odnalazł spokój. Skończył wysysanie krwi i oblizał łapczywie wargi, patrząc na jego nogę. Metodami czysto mugolskimi zrobił mu opatrunek i okrył chłopaka kocem.
- Musi odpocząć, ale temperatura powinna niedługo zejść - odparł tylko. - Pójdę pomóc jego pieszczochowi.
Shin vs Hiroto
- Hahaha no staruszku trochę wolno się ruszasz - zaśmiał się serdecznie Hiroto. - Musisz się poprawić.
Hiroto
- Amakusa mnie zaatakował - odparł piątoklasista rozcierając nos.
- Ja cię zaatakowałem?! Ja cię kurwa zaatakowałem?! - Ryu był zły jak osa i gotowy raz jeszcze mu przyłożyć.
- No, a kto?! Może Laura?!
- To ty zaczynasz się obchodzić z czarną magią jak nie wiem kto - warknął Ryu. - Nie wiesz ile ona może krzywdy wyrządzić?!
- I mówi to ten, który Trytona potraktował zaklęciem - zaśmiał się w głos młodszy. Ryu policzył do dziesięciu ale i to nie pomogło, więc po prostu przyłożył chłopakowi raz jeszczę.
- Ale ja tego nie robię dla zabawy! - fuknął na chłopaka. - Sensei... możemy porozmawiać na osobności? Tj możesz wysłuchać najpierw go, potem mnie? Nie wytrzymam tu z nim...
Ryu
Shin otworzył oczy pół godziny później i uśmiechnął się słabo do mężczyzny. Wziął jego dłoń i przytulił do niej swój policzek.
- Idź...na zajęcia - wychrypiał.
Shin
- No tak, bo to moja wina. Przepraszam, utknąłem w ferworze wampirzych łowów - westchnął przeciągle. - ALe teraz to nadrobimy.
Hiroto
Ryu już nie chciał się kłócić, że gdyby chciał to by podstawił fałszywe wspomnienie i Shiki by się nie domyślił.
- Ten pajac zabijał ptaki rzucając 'avada kedava' jak mu się żywnie podoba, a temte idiotki były tym zachwycone - wskazał na parę lasek. - Po prostu się popisywał...to nawet ja tak nie robię - żachnął się.
Ryu
- Lepiej - Shin przymknął na chwilę oczy. Nadal kręciło mu się w głowie i źle się czuł, ale chociaż nie odczuwał mdłości. - Pewnie wyglądam gorzej tak? A co z Duchem?
Shin
- Hantle dobra rzecz, ale myślę, że ci niepotrzebne. Damy radę bez nich - roześmiał się serdecznie Kanzaki.
Hiroto
Ryu odetchnął głęboko. Do czego to doszło? Żeby on, jeden z największych delikwentów szkoły musiał stać na straży używania czarnej magii. Wywrócił oczyma nie bez satysfakcji widząc jak Shiki obchodzi się z piątoklasistą.
- Nawet pan nie wysłuchał mojej wersji! - zajęczał chłopak.
Ryu
- Shi-chan... - Shin usiadł na łóżku, krzywiąc się przy tym. Faktycznie było mu jeszcze słabo. - Nie musisz tu przy mnie siedzieć cały dzień - dodał zaraz. - Uhm ale pić mogę dostać?
Shin
- Od czego masz mnie kotku? - zapytał go Hiroto. - Jak chcesz mogę ci przygotować rozpiskę na każdy dzień. Jutro idziemy zdobywać górę - uniósł kciuk do góry.
Hiroto
Chłopak usiadł na śniegu dysząc ciężko. Spiorunował Ryu wzrokiem i nie spuszczając z niego wzroku zaczął mówić.
- Nie używałem czarnej magii na ludziach. Wiem, że tak nie wolno. Nie robiłem nikomu krzywdy - oznajmił wolno. - Nie jestem Amakusą, żeby czerpać przyjemność z krzywdzenia ludzi - dodał nieco szyderczo. Zerwał z nim kontakt wzrokowy. - Chciałem tylko zaimponować dziewczyną. Shiki po prostu teraz nie da się ich inaczej wyrwać.
Ryu
- A zrobisz mi herbatki? - zapytał go cicho Shin, uśmiechając się do niego lekko. Opatulił się mocniej kocem.
Shin
- Weź, weź, bo twoje delikatne rączki się zmęczą - zachichotał Kanzaki zaraz ziewając.
Hiroto
Dziewczyny podskoczyły przerażone, a Ryu cofnął się odrobinę, zaraz jednak stając pomiędzy chłopakiem którego przed chwilą sam lał, a Shikim.
- Sensei... chyba wystarczy - mruknął, patrząc mu prosto w oczy. - Nie chcesz go zabić...wylecisz wtedy - westchnął.
Ryu
- A może być woda z cytryną? - zapytał go zaraz przymykając na chwilę oczy. - Gryzł mnie wampir...i nic nie pamiętał - jęknął teatralnie.
Shin
- Wiem, wiem, ale nie mogę się powstrzymać czasami... musisz mi wybaczyć.
Hiroto
Ryu skinął tylko głową i ruszył na końcu pochodu, mimo wszystko czując się trochę zagrożonym. W końcu Shiki jego za mocno nie karał za czarną magię...no i wiedział o nim dość sporo, od kiedy Amakusa zaczął traktować go jak dobrego wujka, powiernika swoich problemów. Zacisnął mocniej wargi, zamykając za sobą drzwi od gabinetu mężczyzny.
Ryu
- Wiem - odparł cicho Shin upijając łyk wody. Skinął głową i kiedy Shiki wyszedł sięgnął sobie po książkę leżąca na stoliczku. Uznał że może trochę poczytać.
Shin
- Pomożesz mi ułożyć sprawdzian dla pierwszej klasy? - zapytał go nagle Hiro, wstając z kanapy i podając mu swoją rozpiskę. - Wydaje mi się, że ułożyłem za trudny... wczoraj dałem go do rozwiązania 7 klasie...jako wejściówkę i... polegli. To jest trzy czwarte klasy nie zdało - westchnął.
Hiroto
Po nagrodę? On naprawdę nie sądził by zasłużył na nagrodę ale skinął w końcu głową, obserwując cały czas piątoklasistę.
- Nie wiem - wzruszył lekko ramionami. - Powinien dostać coś co mogłoby pomóc mi zrozumieć jaką głupotę robił, używając czarnej magii dla zabawy - wymamrotał.
- Sam jej tak używasz, jakim prawem on mnie ma karać? - obruszył się chłopak.
- Może coś fizycznego... albo spotkanie z trytonami? - zaproponował cicho Amakusa, ignorując chłopaka.
- Podałem mu to - podał mężczyźnie korzeń z trującego drzewa. - Wilki od tego padają, nie byłem pewien co stanie się z Wilkorem - był wyraźnie z siebie zadowolony. - Jak to dlaczego? - zapytał patrząc na niego spode łba. - Chcę mieć ciebie tylko dla siebie - warknął.
Shin
Usiadł obok niego czytając szybko pytania i skinął głową. Musiało być prymitywnie.
- Ok, spróbuję... chyba byłem trochę za ambitny - podrapał się po głowie.
Hiroto
Dziewczyny wyszły z gabinetu tak szybko jak się dało, a Ryu został z problemem wymierzenia kary chłopakowi.
- No to może takie pranie mózgu - uniósł lekko brew. - Możnaby mu pokazać jak to jest być pod wpływem zaklęcia czarnomagicznego - postukał sią palcem po głowie. Tsukasa ostatnio uczył go jak to robić, ale Ryu nie chciał tego stosować na chłopaku. Wiedział, że Shiki pewnie zna łagodniejszą metodę.
Ryu
[hahaha xD nie wiem ile o_O ale owszem, chce eliminować konkurencję xDDD]
Mężczyzna zgiął się w pół, ale zaraz wyprostował się i natarł na Shikiego.
- A co? Zły cel sobie obrałem? To nie tego obracasz w swoim gabinecie? - zapytał rechocząc przy tym ohydnie.
Shin
- Nie jestem geniuszem - obruszył się Kanzaki. - Mam tylko szczęście.
Hiroto
- To nie wiem niszczarka do papierów? - rzucił ni stąd ni zowąd. Wciąż śniła mu się po nocach.
Ryu
[Dobra, dajmy mu 30-stke xDDD]
- No powiedz? Nie w tego trafiłem? - zapytał go raz jeszcze. - Mogę zawsze zmienić cel...hm kto tam jeszcze często u ciebie przebywa... Kyou? Ryu? - zaczął wymieniać. - Ah no i Kanzaki... - zacmokał.
Shin
Hiroto już miał zaprzeczyć ale westchnął ciężko. - No dobrze, ja - zgodził się. - Ale ja po prostu lubiłem eliksiry, zaklęcia i czarną magię...
Hiroto
- Tak, wszystkie papiery - potwierdził chłopak. Nie miał kompletnie pomysłu na karę dla niego.
- To niesprawiedliwe! Amakusa nie został ukarany za trytony!
- W ogóle skąd wiesz o tych przeklętych trytonach? - Ryu odwrócił sie do niego na pięcie. Nie podobało mu się że urósł do rangi legendy. - Nikomu nic nie mówiłem...
Ryu
[no dobra 35 xD pasuje xD]
Jęknął głośno, ale zaraz złapał go za stopę i pociągnął mocno, przewracając mężczyznę.
- No to ja spojrzę na ciebie. Sawada wyleci - obiecał mu to z delikatnym uśmiechem.
Shin
- Ale nie zapomnę jak pierwszy raz byłeś bardzo zdziwiony jak wpakowałem ci się do łóżka płacząc i marudząc że boję się burzy - zachichotał. Pół nocy mu marudził, zanim Shiki zdołał go uspokoić. - Jak teraz na to patrzę to jest mi wstyd.
Hiroto
Chłopak zgrzytnął zębami już nic więcej nie mówiąc. - Kiedy mam się stawić na wykonanie kary? - zapytał tylko.
Ryu
- Mnie - odparł prosto z mostu. - Bo mam coś na ciebie Furuyama.
Shin
- Widzisz? Nawet genialne dzieci mają swoję słabości - pokazał mu język. - Ok, teraz mogą być? - pokazał mu nową wersję pytań.
Hiroto
Chłopak wyszedł z gabinetu, a Ryu wreszcie spojrzał na Shikiego.
- Ja też mogę już iść? - zapytał cicho.
Ryu
- Oj kotku... - woźny wstał i złapał jego rękę zanim ten zadał mu cios. - Nie mogę powiedzieć, bo widzisz... zostawię sobie te zdjęcia jako kartę przetargową.
Shin
- Shi-chan...ale to prościzna przecież jest - żachnął się Hiroto. Chyba faktycznie nie miał doświadczenia w nauczaniu.
Hiroto
- Sensei! - Ryu zatrzymał go w pół kroku. - Ja nie zasłużyłem na nagrodę - zauważył cicho, jednak siadając na kanapie. - Nic takiego nie zrobiłem.
Ryu
- Tak chcesz się bawić? - mężczyzna odepchnął go od siebie. - No to idziemy do pani dyrektor - warknął chłodno.
Shin
- Ok, ok... muszę się jeszcze wiele nauczyć - westchnął pocierając dłońmi skronie.
Hiroto
Ryu przyjrzał się książce. Otworzył ją z ciekawości na pierwszej stronie i przebiegł wzrokiem po spisie treści. Większości zaklęć nie znał.
- Dziękuję - uśmiechnął się do niego słabo. - Ale chyba nie powinienem go bić...i to chyba przeze mnie. To z trytonami...eh przepraszam - zacisnął wargi.
Ryu
- Przymknęłam oko na Wilkora, ale zrobił on krzywdę uczniowi - przypomniała spokojnie dyrektorka. - Najpierw pozbędziemy sie zwierzęcia - dodała. - Panie Fu(jakmutam) co ma pan na swoją obronę?
- To - mężczyzna położył przed nią zdjęcia przedstawiające Shina wraz z Shikim na polance pewnego mroźnego dnia. Chłopak całował się z Shikim.
Shin
- Ale to trudne noo - Hiroto popatrzył na Shikiego. - Nigdy nie mialem własnego dziecka - zauważył.
Hiroto
- Wypróbuję je - odparł Ryu. - Jak będę miał z jakimś problem mogę przyjść o radę? - upewnił się jeszcze.
Ryu
[poszli na noże xD]
- Paranoja, rozejść się - warknęła na ich oboje. - Chcę porozmawiać z Kanzakim i Sawadą - oświadczyła chłodno, zbierając zdjęcia i przyglądając im się dokładniej.
Shin
- Za bardzo się znauczywielowiłeś - wykombinował swoje własne słowo. - Ale pewnie jakbym zaczął opowiadać ci o wampirzych sprawach, spojrzałbyś na mnie jak na aliena - dodał po chwili. - Więc ci wybaczam.
Hiroto
- Dobrze, dziękuję - skinął głową i zabrał ze sobą książkę. - Sensei... - spojrzał jeszcze na niego z ręką na klamce. - Dlaczego właściwie odpuściłeś mi tę czarną magię?
Ryu
-Co jest dla mnie ważnego? Ciężkie zadajesz pytania, sensei...-mruknął pod nosem.
-W sumie to mam nieśmietrelnik mojego przyjaciela. Zginął w wojsku. Nikt o tym nie wie, więc liczę na to, że Ty też nikomu nie powiesz. Ale jak to mnie ma zmotywować, ja się pytam?
-A-Ale czemu? Dlaczego mam Ci go dać? -zapytał patrząc na Shikiego podejżliwie. Zdjął nieśmiertelnik z szyi, po czym trzymając go w dłoniach spoglądał na Shikiego najwyraźniej bojąc się o swój skarb.
- Shi-chan... - Shin spojrzał na niego bezradnie. - Matka mnie zabije... - to była pierwsza myśl jaka mu przyszła do głowy.
Shin
- Trochę wiesz, ja wiem, ale nie do konca znasz techniki obrony przed nimi - pstryknął go w nos palcami.
Hiroto
- Nie używam, bo ma konsekwencje. Poza tym używam jej w ostateczności - zacisnął nieco pięści. - Słyszałem sensei...że nadal cię 'senseiowanie' wkurza...ale do mnie jakoś przywykłeś...
Ryu
Shin ustał na nogach, ale nieco się zachwiał i musiał podtrzymać się Shikiego, by nie upaść. Hiroto jeszcze nie przybył, a dyrektorka zaciskała pięści czerwona ze złości. - Siadaj, Shin - poleciła mu widząc jego stan.
- Przepraszam... - Shin przełknął głośno ślinę siadając naprzeciw niej. Pamiętał co mu powiedziała babcia Shikiego, więc uznał że Shiki nie może stracić pracy. - To moja wina. Uwiodłem Furuyame-sensei... nie mogłem się powstrzymać - zacisnął pięści.
Shin
Hiroto uśmiechnął się lekko zgadzając się z nim w milczeniu. Co mógł na to poradzić, często był uparty.
Hiroto
- Dziękuję - rzucił raz jeszcze myśląc o książce po czym wyszedł z gabinetu. Zbiegł po schodach wpadając na piątoklasistę. Zanim zdążył zareagować leżał na ziemi zwijając się z bólu. Crucio jednak nie było miłe. - Ską...d wytrza...snąłeś róż...dżkę - wyjąkał, próbując jakoś przełamać zaklęcie, ale to tylko się nasiliło.
- Od ciebie Amakusa. Ludzie twierdzą, że się udomowiłeś... zrobiłeś się słaby - rzucił z dziką satysfakcją.
- Za.bi.ję cię - wycedził przez zęby Ryu, w myślach dodając że zrobi to jak tylko przestanie boleć. Dlaczego woźnego nigdy nie było, jak był potrzebny?
Ryu
- Furuyama-sensei wydawało mi się, że pana wyprosiłam - przypomniała sobie kobieta.
Shin
- To byś sobie poradził na swój sposób... chcesz poćwiczyć kiedyś atak wampira? - zapytał go zaraz.
Hiroto
Ryu nie wstał z ziemi i nie widział już czy Shiki zabrał chłopaka, czy mu odpuścił. Stracił przytomność chwilę wcześniej, naprawdę rozważając czy faktycznie stał się mniej ostrożny.
Ryu
Shin skinął mu głową, po czym po jego wyjściu spojrzał na nauczycielkę.
- Niech go pani nie wyrzuca - poprosił cicho. - On naprawdę nie zrobił nic złego, nie wykorzystywał mnie czy coś...
Shin
- Będę dla ciebie łagodny - poklepał go po udzie.
Hiroto
Ryu ocknął się jakąś chwilę później, a widząc jak dyrektorka symbolicznie łamie różdżkę piątoklasisty, poczuł piekące łzy w oczach. Leżał na kanapie w głębi gabinetu, a tuż obok niego stał Furuyama.
Ryu
Shin posłusznie się zamknął, czujac się niewygodnie pod ostrzałem jej tęczówek.
***
- Shi-chan... po co ta baba mnie woła? - zapytał go Hiroto stając przed gabinetem. Był na zewnątrz i cieszył się swoim dniem wolnym.
Shin & Hiroto
- Leń - puknął go palcem w czółko. - Ale co poradzę...niech będzie - uśmiechnął się do niego szeroko.
Hiroto
Ryu skinął machinalnie głową dźwigając się z kanapy. Chwycił się jednak Shikiego by utrzymać równowagę. Zobaczył przy tym szyderczy uśmiech piątoklasisty i przez myśl przeszło mu, że mógłby go zaatakować jakimś pięknym, niewerbalnym zaklęciem.
Ryu
- Musiałeś z nim zadzierać? - Hiroto westchnął ciężko, po czym wszedł do gabinetu stając przed dyrektorką. - Chciałas ze mną mówić - mruknął, jedynie kątem oka obserwując Shina, który wyglądał nieciekawie. Oddychał ciężko. - On miał leżeć - dodał chłodno, zaraz stając za chłopakiem. Położył mu dłonie na ramionach. - Załatwmy to szybko.
Shin
- Tylko urosłeś i stałeś się bardziej pyskaty - zgodził się z nim Hiroto.
Hiroto
Ryu usiadł tylko na kanapę, starając się wytrzymać. Wszystkie mięśnie go bolały.
- Znam takie jedno zaklęcie... mogłem go spalić - zacisnął pięści na kolanach. - Dlaczego mnie powstrzymałeś, sensei?!
Ryu
Hiroto udał, że się zastanawia.
- Proszę o wybaczenie, musiało mi się wymsknąć podczas jednej z naszych sesji z piwem - uśmiechnął się uroczo. - Jednakże Sawada nie jest już dzieckiem - odruchowo położył dłoń na jego czole i skrzywił się. Chłopak wciąż był rozpalony. - Potrafi o siebie zadbać. Jego oceny są bardziej niż zadawalające, a od Furuyamy zarobił ostatnio nędznego...
- Za ściąganie - obruszył się Shin, może niezbyt przytomny, ale na tyle by mruknąć to i owo.
Shin
- Niech cię szlag - Hiroto popchnął go na kanapę, znów na nim siadając. - Przestań nabijać się z mojego wzrostu - burknął, łaskocząc go po bokach.
Hiroto
- Nie chcę - Ryu, wypił eliksir, po czym oddał mu fiolkę. - Nie mam różdżki - mruknął cicho. - Dyrektorka się nią zajęła...
Ryu
- Cóż mogę poradzić... alkohol rozwiązuje język - uśmiechnął się do niej przepraszająco, po czym ścisnął ramiona Shina by go trochę ocucić.
- Shiki-sensei nawet nie chce podawać mi pytań na sprawdziany - wymamrotał. - Nie przekłada ich jak go proszę. Oddziela pracę od życia prywatnego. Proszę go nie wyrzucać, proszę...
Shin
- Będzie się nabijał z mojego wzrostu - fuknął jeszcze trochę go łaskocząc. - Małe jest piękne!
Hiroto
- Sensei...czy ja miękne? - zapytał go nagle Ryu, wpatrując się w swoje kolana. - Jestem mniej ostrożny?
Ryu
- Ale Kanzaki-sensei też zostanie, mimo że mu się wymsknęło? - zapytał cicho Shin, teraz już niemal polegając na trzymającym go Hiroto.
Shin
- No...ewentualnie mogę cię przestać torturować - zabrał ręce i zszedł z niego uznając, że przyjaciel ma dość. - Wieczorem widzę cię na piwie.
Hiroto
- Pozwoliłem sobie zabrać różdżkę... - przypomniał cierpko.
Ryu
- Dobrze, dziękuję - Shin wstał i przy pomocy Hiroto wyszedł z gabinetu dyrektorki.
- Shi-chan, Sawada idzie do łóżka, pod kołdrę. Daj mu coś na zbicie temperatury - zalecił Hiroto. - I opatrunek zmień.
Shin
- Cieszy mnie to, a teraz zjeżdżaj paskudo wredna. Zajęcia zaraz przegapisz - pokazał na rozpiskę.
Hiroto
- Albo mięknę - wymamrotał Ryu. - Sensei...uhm nie spodziewałem się go...
Ryu
- Że muszę spakować walizki - wychrypiał Shin. - Ale ciebie oszczędziła, bo jesteś dobry nauczyciel. Kanzaki-sensei też wyleciał - chłopak przymknął oczy.
Shin
- A ja mam pizzę - Hiroto otworzył jeszcze pachnącą pizzę i podał kawałek Shikiemu. - Na zdrowie. Prawdziwa z Włoch.
Hiroto
- Ja...jakieś pół roku temu - przyznał cicho, podciągając nogi pod kolana. - Sensei słabo się czuję, długo tak będzie?
Ryu
- To żart - wyszeptał chłopak, okrywając się mocniej kołdrą. - Powiedziała, że ma się nie wydać - dodał kaszląc trochę. - Zimno mi sensei - pokazał mu język.
Shin
Otworzył sobie puszkę piwa i pociągnął z niej łyk.
- To jest to - zgodził się z nim zagryzając piwo pizzą. - Oj tak... nie wiem jak oni to robią... nigdy nie udało mi się tak dobrej zrobić.
Hiroto
- Um to może pójdę... sensei? Mogę nie przyjść dziś na zajęcia? - zapytał cicho.
Ryu
- Przytulisz mnie? - zapytał go cicho Shin, przyjmując od niego tabletki.
Shin
- Ano... ale we włoszech nikt nie chciał się nim ze mną podzielić - westchnął narzekając na niesprawiedliwy świat.
Hiroto
Ryu skorzystał z pozwolenia i do końca dnia nie wyszedł z łóżka. Nie pojawił się też na zajęciach przez dwa kolejne dni, zwyczajnie łapiąc depresję.
Ryu
Shin przytulił się nieco mocniej do mężczyzny i zasnął w jego ramionach, wreszcie odpoczywając.
Shin
- No tak, sekret. Nienawidzę sekretów - żachnął się. - Dobra Kotku, twoja największa porażka związana z twoimi uczniami, to?
Hiroto
Chłopak nakrył się kołdrą po sam czubek nosa i popatrzył na mężczyznę z ukosa.
- Nadrobię - obiecał tylko nawet nie próbując udawać, że wyjdzie z tego łóżka.
Ryu
Shin zmarszczył śmiesznie brwi podczas snu, ale zaraz odetchnął głęboko, ściskając mocniej podusię.
Sawada
- To faktycznie...niepodobne do ciebie - zgodził się z nim Hiroto. - A największy sukces? Oczywiście Sawada i Sho nie wchodzą w grę - rzucił szybko.
Hiroto
- Sensei...to mi się oberwie za wagary, nie tobie - wymamrotał, obracając się na bok i spoglądając na Shikiego. - To ja nie chodzę przecież...
Ryu
[Wo... Shikiego czeka dłuuuga noc xD A woźnego dyrektorka nie wyleje, bo ja wszystkich oszczędza to i jego xD]
Shin złapał go za rękę i przytulił do jego dłoni policzek, nawet na chwilę się nie budząc. Uśmiechnął się przez sens.
Shin
- No co? To byłoby za proste, jakbyś mógł tamtych wytypować na swoje sukcesy - pokazał mu język, kończąc swoje piwo i zaczynając kolejne.
Hiroto
- Sensei...to udam chorobę, czy coś - zaproponował. - O albo próbę samobójczą - dodał po chwili, jednak nie ruszył się z miejsca. - To nie będzie kłamstwo nawet...
Ryu
[noo xD nadal będzie mu życie uprzykrzał xD]
Shin obudził się nad ranem i nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy zobaczył śpiącego Shikiego przykucniętego przy kanapie. Pogłaskał go po policzku siadając.
Shin
- Mój? - zastanowił się. - Chyba jeszcze takiego nie mam. Jestem nowy w te klocki - przyznał szczerze.
Hiroto
Ryu wzruszył ramionami i spojrzał w bok.
- Bo do niczego się nie nadaję, próbuję tu zdechnąć - przyznał z niesamowitą szczerością.
Ryu
[no ba xD nie może być zbyt cukierkowato xD]
- Już lepiej - uśmiechnął się do niego Shin, muskając ustami jego policzek. - Mogę iść dziś na zajęcia? - zapytał go z nadzieją. Nie znosił długo leżeć bezczynnie.
Shin
Hiroto nie mógł powstrzymać się od serdecznego śmiechu. Objął przyjaciela ramieniem i ugryzł od niego trochę pizzy.
- To idź z nim na randkę - zaproponował. - Zachowuj się na niej jak ostatni idiota... i go spław.
Hiroto
- Do czego? - zapytał go dość chłodno. - Narobiłem ci sensei problemów, musisz mnie powstrzymywać zanim zrobię komuś krzywdę jak się wkurzę, nie potrafię się obronić mimo że niby umiem to robić - żachnął się. - To jak mam bronić Chrisa!
Ryu
-Że co proszę?! -wrzasnął Hiakri patrząc zdziwony na Shikiego.
-Chyba sobie jaja robisz! Jak ja mam po to polecieć!? Nawet nie potrafię się od ziemi oderwać! Miałeś mi pomóc, a karzesz mi samemu się uczyć, żebym mógł odzyskać MOJĄ własność! -warknął na niego obrażony.
- Nie wiem...chciałbym spróbować. Jak poczuję się źle to wrócę do łóżka - obiecał szybko.
Shin
- Zwariowałeś?! - Hiroto wypił trochę piwa. - Nie będę go w sobie rozkochiwał.
Hiroto
- Sensei... nawet nie mam różdżki - pomarudził dalej. - Nie chce mi się wstać z łóżka...
Ryu
-Motywacja? Niby z której strony!? Jeśli przez motywację rozumiesz rozzłoszczenie mnie to muszę przyznać, że Ci się udało bo jestem wściekły. -dodał obdarowując Furuyamę gniewnym spojrzeniem.
- Dobrze - zgodził się entuzjastycznie Shin i ucałował Shikiego, wstając z łóżka. Zamaskował skrzywienie sie lekkim uśmiechem, po czym poszedł do dormitorium.
Shin
- Ale on na ciebie leci, a nie na mnie - zauważył ze śmiechem Hiroto. - Na mnie nikt nie leci - poklepał go po plecach.
Hiroto
- Sensei, naprawdę muszę iść na zajęcia? Nie mam ochoty się im pokazywać...
Ryu
Shin siedział już w klasie wraz z pozostałymi osobami, rozprawiając wesoło o imprezie jaka szykowała się w domu Okamishi.
- A kto organizuje jedzonko? - zainteresował się, przekrzykując resztę.
- Ty, jakiś wkład musisz mieć - został poinformowany dość szybko.
- Oh no świetnie... - wywrócił oczyma, po czym umilkł jak i cała reszta, kiedy do sali wszedł Shiki.
Shin
- Ale niekoniecznie chcę to robić... no wiesz nie bardzo mnie on podnieca - przyznał się. - Wiesz wolę trochę seksowniejszy typ - puścił do niego oczko.
Hiroto
Ryu spiorunował go wzrokiem.
- Naprawdę czuję, że zmieniłem się na gorsze - westchnął, całkowicie chowając się pod kołdrą.
Ryu
- Jest wymagające? - Kaori była jedną ze słabszych uczennic, ale zawsze dawała z siebie wszystko.
- Będziemy ćwiczyć je w parach? - chciał wiedzieć Keito.
- Co się stało, że miałeś ciężką noc? - Ishiwara nie był specjalnie zainteresowany czarem.
Shin
- Ja tam nie wiem co cię podnieca... - cmoknął Hiro, kończąc swój kawałek pizzy. - Co cię podnieca w Shinie? - przeciągnął się nieco.
Hiroto
- Ale moje 'sensei', już na ciebie nie działa sensei. Przyzwyczaiłeś się do tego, że znikam ze szkoły i robię co mi się podoba, nie marudzisz kiedy mówię o czarnej magii, dajesz mi nawet pozwolenia do działu ksiąg zakazanych - zaczął wyliczać. - Chrisa niedługo przestanie wkurzać 'sempai'... czuję, że przestaje być sobą.
Ryu
- Może kawy? - zaproponowała Miyuki, stawiając przed Shikim kubek z parującym płynem. Shin odetchnął głęboko, starając się skupić swą uwagę na Shikim.
Shin
- Rozdziewiczyłeś już go? - rzucił prosto z mostu, sprawiając, że Furuyama się zakrztusił piwem. - Znaczy, że tak...jaki jest w łóżku?
Hiroto
- Nie zauważyłem, żebyś się zmienił sensei - rzucił Amakusa, siadając nieco na łóżku, obciągnął rękawy bluzy, kryjąc pod nim sznyty, jakie sobie zrobił jak idiota w przypływie większego załamania nerwowego.
Ryu
Po klasie przebiegł szmer, ale nikt nie kwapił się na ochotnika.
- To może ja... - Keito podniósł się w końcu ratując honor klasy.
Shin
- Mógł nie być prawiczkiem, ale jednak nim być. Wszystko zależy od tego jak wyglądał jego poprzedni stosunek - oświadczył z miną znawcy. - No wiesz... - rzucił zaraz tylko i uśmiechnął się szeroko.
Hiroto
- To się zmartwi, zacznie płakać... ja go przeproszę i po pewnym czasie wszystko powinno wrócić do normy - wymamrotał Amakusa. - Dlaczego to zawsze mam się zastanawiać co zrobi Chris, sensei? - zapytał go cicho, pocierając rękę.
Ryu
Keito wypowiedział słowa zaklęcia i ptaszek poszedł z dymem. Po klasie przeszedł chichot.
- Przepraszam... -bąknął czerwony ze wstydu chłopak.
Shin
- No co? - Kanzaki wywrócił oczyma. - Ty mi tu romansujesz non stop, a ja się męczę z moimi wampirzymi problemami - zachichotał. - No wiesz...mają mnie na celowniku.
Hiroto
- Pewnie tak - Ryu wzruszył ramionami, spuszczając wzrok. - Ale to moja sprawa co sobie robię, prawda? - upewnił się. - Wiem że to było głupie - dodał zaraz.
Ryu
- Ja spróbuję - zaproponował w końcu Sawada, zbierając wszystkie siły by wstać z miejsca.
Shin
- Ano, nikogo już to nie dziwi - zgodził się z nim Hiroto. - Ale wiesz... dochodze do wniosku, że bez tego moje życie byłoby nudne - machnął ręką.
Hiroto
- Dlaczego jego sprawa? To nie jego życie - żachnął się Ryu. To była ta część związku której nie akceptował.
Ryu
Shin podszedł do niego i wymówił zaklęcie celując w swojego ptaszka. Ptaszek wrócił do swojego koloru, a chłopak oparł się ciężko o biurko mężczyzny.
- Tak może być?
Shin
- No pewnie, żyć nie umierać. Czasem sparing się przydaje co nie? - uśmiechnął się do niego zadziornie.
Hiroto
- Bez sensu... nie podoba mi się ta idea.
Ryu
- Dobrze, sensei - potwierdził tylko wracając do swojej ławki.
Shin
- Nie moja wina, że tam sie pchałeś - westchnął Hiroto. - Ale przyznaję...dużo pomagałeś - uśmiechnął się zaraz do niego.
Hiroto
- Ale jakoś nikt mnie nie pyta co na to Kyu, czy Megu - zauważył Ryu. - Więc to chyba trochę inaczej.
Ryu
Jeszcze parę osób się zgłosiło, części się udało, innym nie do końca. Keito poprawił się na koniec lekcji.
Shin
- Ale były przyjemne, sprzątanie kibelków szczoteczką do zębów...gotowanie obiadu dla całego Hogwartu, sprzątanie gabinetu dyrektora... pielenie ogródka, przesadzanie Mandragor, pomaganie w zakazanym lesie...moja ulubiona kara - zaczął wyliczać to co ich najczęściej spotykało.
Hiroto
- Do dupy... nie chcę czegoś takiego...
Ryu
Klasa zerwała się z miejsca, zostawiając Shina w ławce. Chłopak uśmiechnął się słabo do Shikiego.
- Powinieneś się przespać - polecił rzeczowym tonem.
Shin
- Oj był... udawaliśmy że się w nim gubimy i szukaliśmy różnych gatunków roślin i zwierząt, by potem zrobić z nich eliksiry - wyszczerzył się.
Hiroto
- Może trochę - zgodził się niechętnie.
Ryu
- Tak jest - zasalutował mu wstając w końcu. - Położę się - obiecał ruszając w stronę wyjścia. Shiki miał rację, nie wyglądał za dobrze.
Shin
- Przynajmniej nie było nudno. A tu nie ma czegoś takiego jak Irytek...próbowałem znaleźc takiego ducha, ale nie ma. Grzeczne duszki są
Hiroto
- Może...
Ryu
- Kiepsko - przyznał cicho chłopak, przerywając głaskanie Ducha. Wilkor był już całkowicie normalny, a widząc Shikiego zamachał ogonem i podbiegł do niego po pieszczory. - Ale miałeś spać - fuknął na niego. - Idź sobie.
Shin
- Ano, trzeba by ich trochę nakierować na psocenie - Hiroto zatarł ręce. - Acz ostatnio Kyou-chan i Amakusa zamienili kogoś w kurę - podzielił się z nim najnowszymi wieściami.
Hiroto
- Uhm to dobrze - Ryu wrócił do swojego łóżka. - Sensei, nie masz zajęć?
Ryu
- Pasuje, ale masz leżeć - pogroził mu palcem przed nosem, siadając na łóżku. Odwinął bandaż, pokazując mu nogę. Nie goiła się za dobrze.
Shin
- Tak tylko mieli problem... bo Amakusa wykorzystał eliksir, który miał mieć inne działanie. Był problem z przywróceniem mu postaci... - zachichotał. - Tanaka padł ich ofiarą - dodał zanosząc się śmiechem.
Hiroto
- Z naszą klasą - dodał cicho Ryu, jakoś nie mając ochoty ruszać się z łóżka. Kiedy jednak Shiki poszedł, odczekał kwadrans zanim zebrał się w sobie i poszedł na zajęcia. Wszedł do klasy spóźniony i zajął miejsce z tyłu, nie chcąc zwracać na siebie uwagi.
Ryu
- Wiem, nie martwię się tym - uśmiechnął się do niego Shin. Duch wskoczył na łóżko, liżąc ranę językiem. Sawada nieco się wzdrygnął, ale pozwolił mu na to.
Shin
- Będzie miał co wspominać... a pamiętasz jak wymieniłem się ciałami z McGonnagall? Potem mieliśmy problem z drogą powrotną...
Hiroto
Ryu skinąl tylko głową, otwierając podręcznik na odpowiedniej stronie i rozpoczynając czytanie i pisanie zadanego przez Shikiego referatu.
- Ale nie jestem na niego zły - połknął tabletki i wrócił do pozycji leżącej. - W ogóle.
Shin
- Taa...ale McGonnagall była potem wściekła i przez dwa tygodnie miałem szlaban. Nawet nie mogłem wyjść na fajkę - przypomniał mu.
Hiroto
Parę osób zaczęło szeptać między sobą i zaglądać sobie w kartki. Ryu przysnął nad kartką, tracąc myśl.
Ryu
Kyousuke zawarczał wrogo, spoglądając na nauczyciela. Zgodnie z poleceniem usiadł nia miotle czekając na następny krok Furuyamy.
-No i co teraz, sensei? -zapytał starając się mówić spokojnym tonem.
Wilkor posłusznie posunął się pozwalając Shikiemu zająć się raną. - Szczypie - syknął cicho Shin, kiedy Furuyama jej dotknął.
Shin
- Musiałem ci pomóc przecież. Przyjaciół nie zostawia się w potrzebie - dokończył czwarte piwo i rozłożył sie wygodnie na podłodze.
Hiroto
'To nie sprawdzaj, sensei' Ryu nie mógł się powstrzymać od sprawdzania jego myśli. 'Daj wszystkim wybitne'
Ryu
"Jak mam się uspokoić skoro mnie wkurwiłeś?" pomyślał Kyousuke krzywiąc się. Mimo wszystko próbował robićto o co prosił nauczyciel. Zamknął oczy próbując sobie wyobrazić jak jego stopy powoli odrwają się od ziemi.
-To nie działa...-mrunknął po chwili, czując, że wciąż stoi na ziemi.
- Wiem - uśmiechnął się Shin, chowając się znów pod kołdrę. - A teraz spływaj spać - odprawił go. - Bo naślę na ciebie Ducha - dodał wesoło.
Shin
- Cóż...jakoś nie mogliśmy się pozbyć tych szlabanów - uśmiechnął się Hiroto. - Dawno, dawno...ale teraz już będziemy pić częściej.
Hiroto
Ryu uniósł brew z niedowierzaniem.
- Nie...sensei! - podszedł do niego i chwycił go za koszulkę. - To ja tu przychodzę mimo, że ewidentnie mi się nie chce, a ty palisz moją pracę bo tak?! - wrzasnął na niego. - Co z ciebie za nauczyciel!
Ryu
xDDD
-Co niby można spieprzyć w wyobrażeniu sobie latania?! Myślę i myślę i nic. Boże po co komu latanie...-odparł niezadowolony.
-Tak chcę ten cholerny wisiorek. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki on jest dla mnie ważny...-dodał cicho. "Kocur jeden."
Shin uśmiechnął się delikatnie i przytulił się do Wilkora, zasypiając ze swoją żywą przytulanką.
Shin
- No co ty? Shin nie znosi jak pijesz? - zdziwił się. Wiele jeszcze nie wiedział o związku przyjaciela. - Daj bucha!
Hiroto
- Nie była pusta - żachnął się Ryu. - Na przeciętny była, ale mimo wszystko była...
Ryu
-Kiedy ja się staram do cholery jasnej! -mówiąc to zszedł z miotły. -Co ja na to poradzę, że nie mogę uwierzyć w tak irracjonalną pierdołę jak latanie. Co ja kurwa Piotruś Pan jestem!? -wydarł się na niego. -Przez Ciebie teraz muszę wymyślić jak ten nieśmiertelnik z tamtąd ściągnąć przebrzydły kocurze! -warknął na niego idąc w stronę dziedzińca.
Pod drzwiami znalazł paczuszkę od swoich podopiecznych z domu Okamishi.
'Furuyama-san, proszę dzisiaj się nie przestraszyć. Rok 6 i 7 się odmeldowuje. Do rana nie będzie go w dormitorium. Z pozdorwieniami. Perfekt naczelny Ishiwara i pana ulubieniec Sawada'
Shin
- No to sobie z nim nie popijesz - zachichotał Hiroto, zaciągając się fajką, po czym oddał go Shikiemu. - O jak mi teraz dobrze...
Hiroto
- Będę marudził. Sensei! Tak się nie robi. Nic nie robisz na lekcji, a potem jeszcze palisz wypracowania - westchnął. - Byłbym lepszym nauczycielem od ciebie.
Ryu
Shin wraz z pozostałymi natomiast wybrali się do baru. Chłopak usztywnił sobie wcześniej nogę i zabandażował mocniej, nie chcąc by wdało mu się zakażenie.
Shin
- No to musisz go przyzwyczaić do alkoholu - klasnął w dłonie Hiroto. - Nie wiem, moze zacząć od słabego piwa?
Hiroto
- Tak po prostu - westchnął Ryu. - I nic z tej lekcji nie wynieśliśmy. Sensei, przyszło lekcję ja przeprowadzam - żachnął się i wyszedł z klasy.
Ryu
Dzieciaki wróciły do dormitorium nad ranem. Niektóre pijane, inne wybawione. Sawada nie zamierzał się kłaść toteż postanowił sprawdzić, czy Shiki stosuje się do zaleceń i śpi.
Shin
- Planujesz go upić? - Hiroto od razu usiadł ożywiając się lekko. - To może być ciekawe. Musze przy tym być!
Hiroto
Na następną lekcję Ryu wszedł do klasy kompletnie przygotowany do przeprowadzenia jej. Usiadł na biurku nauczyciela, obserwując pozostałych przez dłuższa chwilę w milczeniu.
- Furuyama-sensei wpadł na pomysł, byśmy przygotowywali lekcje za niego. Nasze próby będą ocenione, prawda sensei? - zwrócił się do mężczyzny czekając aż ten potwierdzi jego słowa. - To taki nowy nowatorski projekt, a ja mam przyjemność go zacząć.
Ryu
Shin uśmiechnął się na ten widok. Przykrył go tylko mocniej, wyciągnął mu papierosa z dłoni i ucałował w czoło, wychodząc zaraz.
Shin
- No wiesz... ale może byłby słodki taki podpity - zaproponował kusząc Furuyamę do złego.
Hiro
Ryu skinął głową, po czym wyciągnął książkę, którą nie tak dawno dostał od Furuyamy.
- Dzisiaj nie będziemy rozmawiać o wampirach, czy wilkołakach. Nie będziemy też rozmawiać o czarnej magii i rzucaniu czarnomagicznych zaklęć. Wiem...to dziwne, bo to mój ulubiony temat - żachnął się rozśmieszając klasę. - Ale dziś porozmawiamy o bardzo ciekawym zaklęciu - wstał i zapisał zaklęcie na tablicy. - Nie ma go w podręczniku - uśmiechnął się lekko. - Jest ponadprogramowe, ale moim zdaniem warto je znać - poprawił sobie na nosie okulary. - Zaklęcie to pozwala zablokować 'avada kedava' jedno z zakazanych zaklęć. Musi zostać poprawnie rzucone. Otacza nas ochronną tarczą. Jak sprawdzić czy zostało dobrze rzucone? - uniósł lekko brew. - Nie, nie, nie będziemy rzucać tu avadami. Będziemy rzucać innymi zaklęciami imitującymi 'avadę'. Jeśli tarcza zostanie dobrze wykonana, nic się nie stanie, jeśli nie... wasza koszulka zabarwi się na krwistą czerwień - przeciągnął się lekko. - A zatam dobierzcie się w pary - polecił im.
Ryu
Prześlij komentarz