Shin Sawada
Urodzony: 07.05 1995 roku
Liczy sobie: 17 wiosen
Uczeń klasy: VII
Z domu: Okamishi
Jego różdżka liczy sobie 17 cali, jest giękka, a w rdzeniu posiada pióro feniksa, z drzewa wiśni
Bogina nie jest wstanie zlokalizować, bo nigdy go nie spotkał.
Patronus przyjmuje formę jaszczurki.
Historia w krótkich podpunktach:
- urodzony w Londynie,
- syn Toshiro Sawady i Laury Fairyteller, obojga rodziców czystej krwi posiada,
- uczęszczał do Hogwartu aż do połowy 6 klasy,
- został wyrzucony ze szkoły z powodów następujących - wdał się w romans z nauczycielem oraz wstawił się za swojego kumpla, który został niesłusznie oskarżony o kradzież egzaminów,
- dzięki uprzejmości dyrektorki Sakuranu oraz wstawiennictwie rodziców został przeniesiony do tejże właśnie szkoły, gdzie planuje rozpocząć nowe życie.
Charakter w telegraficznym skrócie:
- spokojny, opanowany i stoicki,
- odzywa się kiedy tylko zachodzi taka potrzeba,
- nauka przychodzi mu gładko, nie spędza wielu godzin nad książkami, by móc pochwalić się dobrymi stopniami,
- dla swoich przyjaciół jest w stanie poświęcić nawet swoją reputację.
Wygląd:
- typowy japończyk z problemami wagowymi,
- ciemne włosy urozmaicił poprzez jasne pasemko,
- wysportowany,
- rzadko kiedy się uśmiecha.
Dodatkowo:
- pali, ale to jego jedyna używka jakiej zażywa,
- można spotkać go samotnie spędzającego czas przed szkołą,
- uwielbia czytać,
- posiada zdolności manualne - choć się tym nie chwali, jego pasją jest rysowanie,
- mugolski sprzęt grający uważa za zbawienie,
- jest uczulony na koty,
- posiada WILKORA, którego nazwał Duch (zdjęcie powyżej),
- posiada mapę alla Huncwot - Sakuranu,
- ma wiedzę ksiąg zakazanych Hogwardzkich i Sakuranowskich w małym paluszku,
- w związku z Shiki Furuyama.
926 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 401 – 600 z 926 Nowsze› Najnowsze»Oblizała wargi teatralnie
- z Shikimi powiadasz - wybuchnęła gromkim śmiechem, a widząc jego zdziwiona minę - gomene, ale widzę że Shiki daje radę... - chichotała dalej - proponujesz mi przekąskę ? - musnęła mu palcem wskazującym główna żyłę na karku - brzmi zachęcająco ... - wymruczała uroczo
[ależ ja pisałam ;_; co cóż...tylko jako Chris czy o zgrozo jako Shiki też nie odpisałam? zacznę tutaj nowy ^^]
Chris zaszył się w zakamarkach biblioteki kończąc esej na transmutację gdy z oddali zauważył Shina. Pomachał do niego i ręką dał znać by chłopak do niego podszedł.
[wczoraj byłam strasznie zalatana ;_; bardzo przepraszam, ze nie odpisałam ;_; zwyczajnie nie zauważyłam]
Usiadł na parapecie i przyglądał się chłopakowi. Na dworze już zmierzchało więc rozjaśnił pokój.-Shin, a tak właściwie...co my zrobimy z tym obrazem?-spytał wskazując na sztalugę.
- oh Shin - lekko się zdziwiła - proszę .. jakie mamy tu wymagania - zachichotała - co ja tu słyszę ...striptiz ci się marzy.. uu. Czyżby...Shiki za mało się starał, ze to potrzebujesz do podbudowania własnego ego? - uśmiechnęła się szerzej, bezwiednie muskając palcem dołek przy barku.
- oczywiście - powiedziała rozbawiona - widzę, że ktoś tu ma jakieś doświadczenie w tym kierunku - zachichotała pod nosem - ktoś tu miał spać... - przypomniała mu.
- ah te dzisiejsze dzieci - westchnęła głośno - tylko im doznania w głowie ... - pstryknęła go w nos. - a cóż takiego chcesz w swej malusiej główce zobaczyć? - wygięła usta w półuśmiueszku
- bardzo zabawne - skomentowała z udawanym oburzeniem - idź spać lepiej - sama ziewnęła teatralnie podstawiając mu pod głowę puchową podusię a sama wstała, doszła do biurka i wyjrzała za okno, siadając na parapecie
- O zgrozo! Cóż to za uparciuch mi się trafił? - wzniosła oczy ku sufitowi z ciężkim westchnieniem - Wracam do Sakuranu. Muszę napisać referat, żeby jutro mieć cały dzień na to modelowanie dla ciebie. - oznajmiła wystawiając do niego język i wstając z miejsca. Przeciągnęła się rozkosznie zamieniając się w kota i tyle ją widział. W tej postaci jakoś poruszało jej się znacznie sprawniej. Zrobiła zatem jak mówiła. Wróciła do dormitorium i od razu zabrała się za pisanie referatu na eliksiry.
-W swoim czasie sam sobie kogoś znajdę. Poza tym nie interesuje mnie striptiz.-wyjaśnił i wzruszył ramionami-No i niestety nie wszyscy tak jak ty mogą się bezkarnie zmywać z OPCM. No i pomyśl inaczej, jeszcze Shiki będzie zazdrosny.-wyszczerzył się.
-Jako nimfę? Czyli nagą?-zakołysał się na parapecie mało nie spadając z okna. Wstał i stanął z tyłu kanapy nachylając się nad chłopakiem.-Shin, nie prowokuj mnie. Czy ty naprawdę dążysz do tego żebym był zazdrosny?
[uuu jak miłooooo ^^ ale już skończyłam rysunki i moje roztargnienie minie XD]
- dobre z ciebie dziecko - mruknęła pod nosem, gdy go przykrywała kocem. Wzięła potem jego album, by się nad tym zastanowić i podeszła z nim do biurka. Miała naprawdę wielki ubaw przy niektórych zdjęciach, bo było taaakie śmieszne i pocieszne. [ja mam dziś skojarzenia ^^]. A potem wróciła do tego zdjęcia, o którym wspomniał wcześniej, nim do niej wpadł niezapowiedziany.
-Poproś Shikiego.-zachichotał.-Dzięki za wskazówki. A właśnie...Mój brat był w tym samym roczniku co Shiki w Hogwarcie. Powiedział mi ostatnio, że przez ponad rok był z nauczycielem. Wtedy się najbardziej zmienił, przestał uciekać i takie tam.
-Nie rób mi tego-powiedział teatralnym płaczliwym tonem.-Chcesz żebym w nocy nie spał zastanawiając się co robisz kiedy mnie nie ma przy tobie?-spytał patrząc na niego czujnymi czarnymi tęczówkami.
-Ponoć był. Zmienił go ponoć nie do poznania. Brat mówił że wcześniej Shiki cały czas miał kary.
- może sam mi go zaprezentujesz Shin - warknęła zamyślona, patrząc na jedno ze zdjęć nieco dłużej. - z miłą chęcią to zobaczę.. - wygięła krzywo usta.
- ah ta dzisiejsza młodzież, tylko im jedno w głowie - popatrzyła krótko na niego rozbawiona - chyba nie z tym do mnie przyszedłeś co? - podniosła wyżej brew - a któż to taki - wskazała na zdjęcie, w które się wpatrywała. - Wydaje się mi dosyć znajoma ....
-Ufam ci!-powiedział od razu.-Wybacz...chyba jestem przewrażliwiony.-Usiadł na kanapie i wziął Shina na kolana.-Możesz tak malować?-spytał kontrolnie.
Udała obojętny wyraz twarzy.
- ile ona ma teraz lat i ile miała twoja babka
-Powiedziałem wyraźnie, ze nie idę.-pokręcił głową.-Mówił, że prawie każdej nocy, oczywiście zanim zaczął być z tym nauczycielem, ze Shiki wymykał się do zakazanego lasu.
-Nic szczególnego, byłem piekielnym uczniem. Uczyłem się bardzo dobrze ale byłem...no nie za grzeczny. Uciekałem co noc do zakazanego lasu, przesiadywałem w dziale zakazanym, robiłem psikusy czasem nawet współpracowałem z irytkiem...do czasu....-umilkł na chwilę.-Do czasu aż pojawił się nowy nauczyciel OPCM. Byłem wtedy w 6 klasie. W połowie roku zaczęliśmy się spotykać...zmienił mnie...zaczęło się od tego, ze powiedział że jak będę chciał uciec to mam do niego przyjść po czekoladę.
Zamyśliła się spoglądając na oba zdjęcia.
- aa... nie wydaja ci się one trochę za bardzo podobne do siebie? - spytała po dłuższej chwili - - właśnie to chodzi. Obie wyglądają młodo jak na swój wiek.. prawie jak siostry bliźniaczki. Jeśli można wysnuć taka na razie wątpliwą hipotezę.
-Ja tu NIGDY nie byłem! A mój brat jest teraz w Londynie....chyba...poza tym ten nauczyciel już tu nie uczy! Wracamy do Sakuranu! teraz! Nie chcę mieć potem kłopotów.-krzyczał na całe gardło.
Kyoko napisała referat, ale dla pewności chciała go jeszcze raz przeczytać. Niestety przy tej czynności udało jej się jakimś cudem zasnąć. Chyba była już bardzo zmęczona nie wiedzieć czemu. Obudziła się dopiero następnego dnia rano. Odświeżyła się w łazience prefektów, a potem powlokła do Wielkiej Sali na śniadanie uznając, że musi się porządnie najeść, żeby mieć dużo siły do wysłuchiwania głupot o swojej rzekomej piękności.
-A nie...czekolada to był początek...rozmawiał ze mną...a potem...no a po pół roku byliśmy parą.-zaczął się bawić włosami chłopaka.-w zakazanym lesie? zbierałem blizny-zaśmiał się.
- mówiłeś też wcześniej, że twoi rodzice, nie przepadają o tym mówić - spytała - może tu też jest jakiś haczyk. Czy były jeszcze u ciebie jakieś przypadki niewyjaśnionych zniknięć, zabójstw w linii żeńskiej?
- to cieszmy się, że nie jesteś dziewczynką - zauważyła - ale to i tak jest trochę dziwne. Pamiętasz co się stało z siostrą? oczywiście jeśli to nie jest temat .. - przyjrzała się mu chwilę. - nie naciskam. - dodała po chwili.
-Może trochę...-zastanowił się.-Może rzucanie na oślep zaklęciami nie było najlepszym pomysłem...
-daj spokój! A nie możesz po prostu go spytać! Przecież odpowie!-starał się argumentować, to był zły pomysł, bardzo zły pomysł.
- i znowu zniknięcie - dodała zdjęcie do pozostałych - masz też inne rodzeństwo ? krewnych od strony matki? Bo babka była od.. ? - podała mu album - wyjmij zdjęcia, które znasz w linii żeńskiej od tej "strony" porównamy hipotetyczne podobieństwa - podeszła do za plombowanej gablotki gdzie trzymała własne rzeczy by wyjąć dość topornie wyrobione zwierciadło z wyrytymi na nim runami
-Jesteś okrutny!-krzyknął, nie chciał iść a chłopak go pchał żeby szedł szybciej.
Kiwnęła głową
- może to też bajka dla dzieci i jednak masz krewnych - powiedziała, przenosząc zwierciadło na biurko i wracając do półki po wodę księżycową - nie dotykaj - ostrzegła - powiedz mi co pamiętasz z tych rytuałów. Każdy szczegół jest ważny i ... co ci sie stało w rękę? - spytała - nie myśl, że nie zauważyłam Shin - uśmiechnęła się wlewając wodę na lustro.
Westchnęła tylko
- to mi przypomina trochę schemat... pewnego stworzenia - zawahała się mówiąc o tym i patrząc na kartkę - mówisz, ze cie biła tak.. robiła cos jeszcze? nie robiła też wrażenia jakbyś był jej nie potrzebny od czasu jak cie przyuważyła na tych rytuałach? albo tez chciał byś był ... dziewczynką? miałeś też inne rodzeństwo?
-Też cię kocham-odszepnął i wrócił do zabawy włosami chłopaka. Obraz zaczynał nabierać barw.
- szkoda a tyś taki uroczy chłopiec - napomknęła cicho - no właśnie .. ciąże tu chyba też mają coś wspólnego. Próbowała coś osiągnąć, ale jak próbowała mieć dzieci coś jej w tym przeszkadzało. Zobaczymy ... pozwól mi jej zdjęcie. Nie masz nic przeciw jak zrobię duplikat i właśnie ten ci zostawię a użyję oryginał? Musimy zobaczyć dlaczego tak sie dzieję. - wyjaśniła - może być powód lub być coś innego. Shin jesteś na to gotowy? Twoja matka składała krwawa ofiarę ... bo wszystko na to wskazuję. Komu, dlaczego i po co ?! to sa istotne pytania.
- oszczędziła? pomyśl logicznie. Jeśli nie chciał mieć chłopca to lepiej sie go pozbyć nie? niestety widać jesteś bardziej żywotny niż się spodziewała, alboż spowodowane jest to czymś całkiem innym.
-Jestem za niski żeby w cokolwiek walnąć.-mruknął ale grzecznie szedł dalej.
[jej jaka akcja xD]
- ojciec powiadasz .. kto wie. - wzięła oryginalne zdjęcie trzymając je za koniuszek w dwóch palcach i położyła na środku lustra. Wlała na powierzchnie wodę i .. - potrzebuję 3 krople twojej krwi - poinformowała - muszą być one jedna na głowie, druga na ustach a trzecia na sercu. Woda ich nie zmyje, bo nałożyłam juz barierę powierzchniową. - wytłumaczyła - niestety to samo musimy zrobić ze zdjęciem babki, siostry i ... ojca.
-Nie mam.-odparł beznamiętnie-Odkąd skończyłem 11 lat moim domem jest szkoła.-dodał równie bezbarwnym głosem.
-Kto na horyzoncie?-spytał nie bardzo rozumiejąc.-Dziwne imię jak na nauczyciela...
[ hehe .. myślałam już nad tym czymś, chyba że ty też masz jakiś pomysł to pomyśli się...;)]
- baka .. - skomentowała - z palca Shin ... nie będę się tobą pożywiać. Chociaż nie miałabym nic przeciw - posłała mu uroczą minę. - więc mój drogi ..czas poznać trochę twych sekretów rodzinnych..
-Możemy-zgodził się.-W końcu będziesz musiał gdzieś mieszkać.-uśmiechnął się.
[ no a mi się tu kojarzy tylko jedno podobne stworzonko (harpie).. ^^ hmm to mi brzmi jak królewna śnieżka xD]
- tobie ? raczej nic - powiedziała - chodziło o to,że jeśli ona jest rzeczywiście twoja matką, to się to okaże po twojej krwi.. Mogło to tez być tak, że twój ojciec miał ... romans. - wzruszyła ramionami - i tak naprawdę nie jesteś.. - popatrzyła na niego uważnie - czas sie przekonać, wypowiedziała zaklęcie ujawniania prawdziwej istoty
-OK...przecież nic nie mówię.-odparł szeptem nie za bardzo rozumiejąc czemu boją się kota.
[jaka chętna ^^ no i je .. dlaczego to ja przejęłam twój pomysł co? xD]
Powoli ukazywał im się masakryczny obrazek. Selene skwitowała to tylko skinieniem głowy, natomiast Shin... pozieleniał na twarzy, gdy to zobaczył.
- więc juz wiadomo ... czym jest to teraz .. - przejechała ręka ten widok. Obraz się zmienił. Zobaczyła ten jej rytuał takim jakim był ze wszystkimi szczegółami - interesujące.. - pstryknęła palcami - obraz się zmienił - dzieci?! - wydała polecenie - składanie ofiar z noworodków. W sumie to ma sens, jeśli nie chce ktoś byś ktoś inny dowiedział o prawdziwej naturze. Shin... dobrze się czujesz? - zerknęła w bok. - mogę to przerwać...
[hehe ..miało byc obrzydliwie - mitologia się kłania - http://pl.wikipedia.org/wiki/Harpie_%28mitologia%29 tu masz opisik tyle,że trochę tu nagięłam "prawdę" na nasze potrzeby xD]
- Shin !! - potrząsnęła nim lekko - mam to kontynuować?
[*głaszczę po główce* ano... musiałam coś wymyślić a to mi podpasywało jak ulał xD]
Skinęła głową
- to teraz twoja siostra - zmyła poprzedni obraz, wyjęła zdjęcie jakby to była jakaś zaraz. Wylała wodę przez okno, nalała nowej, położyła nowe zdjęcie. Shin dodał nowych kropel a ona ponowiła zaklęcie.
[czy ja wiem *udaję, że myśli...* xD]
- biedna ... to teraz babcia - zarządziła - no no ... co ja tu widzę ... dałaś swe życie w zastaw. - zrobiła minę jakby ja zemdliło - dla czegoś takiego... a fuj - skomentowała oglądając jej "życie"
[ biedaczek no ... xD]
- został jeszcze twój ojciec - przypomniała - usiądź i odpocznij - zarządziła podchodząc do barku by po paru sekundach podać mu drinka - to tak jakbyś się pytał dlaczego pszczoła potrzebuje miodu - podała przykład - przetrwanie mój drogi, wymaga czasem życia .... niewinnych. - zajrzała w tafle - i ... Shin twój ojciec jest człowiekiem..
[btw. to zdjęcie idalnie pasuję do mamusi Shina xD http://edition.toocomic.free.fr/yan/selection%20cfsl4/yan_02_harpie.jpg ^^idealne podobieństwo xD]
Spojrzała na niego z obojętną miną wzdychając tylko. Jakiż miało sens się kłócić z artystą pokroju Shina?
- Okej. Ty tutaj rządzisz. - odparła kiwając głową. Zabrała się za tosta i sok dyniowy.
Nadal się bał. Jakby nie mogli bezpiecznie zostać w Sakuranie.-To może ja tu poczekam...-zaczął mimo, ze z góry był na przegranej pozycji.
-Miejsce do którego zawsze mogę przyjść...to naprawdę miłe-uśmiechnął się przytulając chłopaka.-Ten obraz...jest śliczny.-dodał po chwili.
[ale jako mamuska pasuję ..wczoraj szukałam ideału xD]
Myślała nad tym przez dobre parę minut.
- Nie jestem przekonana: dzieci pół na pół z reguły nie żyja zbyt długo, ale jeszcze sprawdzimy - powiedziała biorąc jego zdjęcie, matki i ojca i wypowiedziała zaklęcie powiązań rodzinnych
- Nie. Chyba uznałam, że kłócenie się z tobą i tak nie masz sensu. Prędzej czy później postawisz na swoim. Lepiej, żeby wcześniej to przynajmniej zaoszczędzę trochę siły, którą straciłabym na kłócenie się. - wygłosiła z miną filozofa i zamrugała kilka razy kończąc śniadanie.
-Tu jest strasznie-szepnął po chwili.-Shin...co to za hałas?-spytał słysząc jakiś huk.
-Skoro tak uważasz.-zaśmiał się.-Jest śliczny, pięknie ująłeś cienie.
-Nic nie wyraziłem.-mruknął chłopak. Co ten Shin sobie w ogóle myśli? Spojrzał na ducha wyczekując jego reakcji.
- Tak, tak. - odparła dla świętego spokoju i poszła się przebrać. Po chwili wróciła do niego gotowa "do boju". - Chodźmy już i miejmy to z głowy.
- mój drogi ... to się tyczy tylko męskich przedstawicieli gatunku - powiedziała z pewna nuta ironii - na pewno nie robiła tego z miłości. Nie musiała ich zabijać. - powiedziała dobitnie - pewnie chodzi tu też o cos jeszcze, ale nie powiem co bo nigdy nie spotkałam przecież twojej matki
Pocałował go delikatnie-jest piękny, bądź z niego dumny.
-Nie wydurniaj się Shin.-Szepnął do chłopaka. Tego było już za wiele.
-Dobra. Co chcesz wiedzieć?-spytał wyraźnie rozbawiony Irytek.
-Oczywiście, nie wypuściłbym cię. Ale o 3 musimy wstać żeby zmyć z ciebie maść.-oznajmił i pogłaskał chłopaka po głowie.
- czy ja tam wiem, czy od razu poszkodowani... - mruknęła patrząc na efekt końcowy zaklęcia - co my tu mamy... - mruknęła - coś mi się wydaję, że .. to nie jest twoja biologiczna matka... ale niestety nie powiem tego na 100%, bo nie mam jej krwi a u ciebie nie wykazuje jakiś mieszanek genów. - milczała - i co teraz Shin? Często przyjeżdżasz do domu?
Stanęła nieruchomo tak jak ją ustawił i starała się współpracować. Przeszkadzały jej głównie rumieńce, które pojawiły się na jej twarzy. Wszystko oczywiście spowodowane jej nieszczęsnym wyglądem, który jakoby miał być seksowny.
-Poczekaj chwilę. Rozłożę łóżko-to mówiąc wstał postawił chłopaka obok. Odstawił kanapę na miejsce i rozłożył ukazując łóżko. Położył się na nim i poklepał miejsce obok siebie.
- i tak tam miałam niedługo wpaść na zakupy - uśmiechnęła się - ale nie o to mi chodziło - milczała - chodzi o to, że wiedząc że masz taka urocza rodzinkę ... co teraz zrobisz? wiesz.. wpaść znienacka mówiąc "mamusi" WIEM CZYM JESTEŚ to trochę ... - wygięła usta z niesmakiem - podejrzewam też że twój ojciec nie ma o tym pojęcia ..
- Nie denerwuj mnie. - mruknęła - Nawet nie próbuję ci pomagać. To wszystko wina mojej przeklętej, rumieniącej się od byle czego natury. - pożaliła się.
-Jako uczeń? Urodzony psotnik. Świetnie się z nim robiło kawały.-Zawisł wygodniej w powietrzu.
Wzruszyła ramionami
- szczerze mówiąc nie wiem co by zrobiła. Nie znam tego gatunku za dobrze.
Shiki spał kamiennym snem. Była już prawie 3 a ten nadal spał. Na całe szczęście Shin się obudził.
-Dogadywał się z uczniami...był bardzo podobny do swojego poprzednika-tu się uśmiechnął-z którym nawiasem mówiąc się spotykał będąc uczniem.
-Od pierwszej klasy chodzę do Sakuranu- zauważył Chris.
-Nnnn-wyrwało się mężczyźnie po czym otworzył zaspana oczy-Shin...słyszałeś kiedy o czymś takim jak "ej wstawaj"?-spytał z uśmiechem.-I jak ja mam powiedz mi lekcję prowadzić?-spytał wskazując na swoją szyję.
-Kręcimy z nauczycieleeeem?-zawył irytek ale napotykając groźne spojrzenie Ryu natychmiast się uspokoił.-Na meczu quidicha, a raczej przed nim. Shiki pocałował Shou na szczęście i ktoś i podejrzał.-wzruszył ramionami.-Shiki walczył głównie o to żeby chłopaka nie wylali.
-Coś znajdę kochanie...-ucałował chłopaka i wstał.-Ale trzeba to z ciebie zmyć.-Chwycił klucz i wyszli na korytarz.
-Ale Shiki jest inny...całkowicie inny...powiem ci tak. Do 6 klasy był największym psotnikiem w całej szkole. Potem pojawił się on...nie zmienił go całkowicie, ale nauczył jak dostrzegać innych i widzieć coś poza czubkiem własnego nosa.-irytek wyszczerzył się i wywinął w powietrzu koziołka. Chris potrząsnął ramieniem dając znak że mu niewygodnie.
-Może i nie ale wszystkie ze starszymi klasami.-odparł. Kiedy doszli do ściany wypowiedział hasło i wpuścił chłopaka.
-Właśnie to jest zagadka...ten nauczyciel zniknął jak tylko Shiki skończył szkołę. Nikt o nim więcej nie słyszał. Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu.
-Tak myślisz?-zaniósł chłopaka do szatni-staram się jak mogę...-zaczął się rozbierać dając chłopakowi do zrozumienia że też ma zdjąć ciuchy.
-Nie radziłbym...jeśli nadal chcesz być oczkiem w głowie Shikiego...daj sobie spokój z szukaniem tego gościa.-zaczął się śmiać.
-Idealny?-spytał zaskoczony mężczyzna wchodząc do wody. Podpłynął do chłopaka z gąbką i płynem i zaczął myć mu plecy.
pokręcił głową.-Shin, on ma rację. Powinieneś dać sobie spokój. jestem pewny że Shiki odpowiedziałby ci na wszystkie pytania...tylko nie szukaj tego gościa...wracajmy do szkoły...
-Nie jestem idealny.-zaprotestował.-Może tobie się tak tylko wydaje? co jest we mnie takiego idealnego?-spytał.
-Może on po prostu chciał zniknąć? Może był właśnie takim typem człowieka. Daj spokój Shin. Ja uważam że Irytek ma rację i szukając go tylko będziesz na straconej pozycji. Shiki cię kocha...nie psuj tego.
-Nie jestem idealny. Nie ma ludzi idealnych.-Kiedy skończył podał chłopakowi gąbkę i ucałował w policzek-z resztą sobie poradzisz sam prawda?-spytał z uśmiechem.
-Myślę, że raczej stara się o nim zapomnieć...a może już jest zatarty w jego pamięci? Więc po prostu odpuść...spotkanie z nim może być dla Shikiego bolesne.
Przyglądał mu się chwilę i uśmiechnął się pod nosem. Obrócił się przodem do murku i zaczął wystukiwać "knockin on heavens door" nucąc pod nosem tekst refrenu.
-Na twoim miejscu to bym raczej udawał ze nic nie wiem...jeszcze ruszysz trybiki w jego pamięci i wszystko diabli wezmą. Po prostu to zostaw...Jesteś z nim szczęśliwy? jestem pewny że tak...przestań grzebać w jego byłych związkach.
-lepiej nie rób...ktoś zauważy i będą pytania i problemy.-Zwinnie obrócił się przodem do chłopaka i musnął jego usta.-A my nie chcemy problemów, prawda?-spytał z lekkim figlarnym uśmiechem.
-To go spytaj. Zachowujesz się dziecinnie...nie możesz po prostu mu powiedzieć, że chcesz wiedzieć o nim więcej i zadać parę pytań?
-No-Przytulił go mocno.-Kocham cię-szepnął mu do ucha.
-To spisz je na karteczce. A przynajmniej na siłę nie szukaj jego ex.-dodał.-wracajmy do sakuranu.
-Jak tylko skończyłem szkołę...on...znikł. Ot tak po prostu. Odszedł . Powiedział tylko "Zostawiam ich w twoich rękach...znajdź swoją miłość" i odszedł. A ja w jego miejsce zostałem nauczycielem OPCM.
-No już. Nie bucz się tak. -uśmiechnął się.-Słyszałem że w Hogwarcie jest niesamowita biblioteka.-dodał żeby jakoś rozweselić chłopaka. Wiedział że tym samym skazuje się na dłuższe pozostanie w zamku.
- dlategoż zaznaczyłam wcześniej, że niektóre sprawy powinny zostać ...tajemnicą - powiedziała trochę współczująco - zważywszy na twój obecny stan ducha .... zrezygnuję z "zapłaty" - powiedziała z kamiennym wyrazem twarzy
-Shin...a co jak ktoś nas...zobaczy...-zauważył przerażony Chris trzymając się jak najbliżej chłopaka.
-Nie.-odparł po lekkim zastanowieniu.-Takim był człowiekiem...przychodził nagle...i tak samo odchodził. Nie lubił pożegnań.-pogłaskał chłopaka po głowie.-Jak tylko skończyłem szkołę zaproponowali mi pracę. Powiedzieli że on prosił aby mnie wzięli bo jestem do tej roboty idealny. I może miał trochę racji...wszystkie testy przeszedłem bezbłędnie.
-I co może jeszcze powiesz, ze Shiki bardzo się ucieszy z odwiedzin w starej szkole?-mruknął ponuro.-Ciemni...ale se poczytamy...-skwitował kiedy weszli do biblioteki.
-Jaka była?-spytał z uśmiechem. Był ciekawy. Starał się jak mógł być dobrym nauczycielem.
-Nie wiem-odparł. Nadal był w szoku kiedy zobaczył ogrom biblioteki. Nagle usłyszeli czyjeś szybkie kroki i jedne włóczące i skrawek rozmowy "no gdzie ci uczniowie Filch?" "w bibliotece pani dyrektor", widzi pani to światło?". Kroki kierowały się prosto do działu w którym stali.
Zaśmiał się.-No niestety ja nigdy taki nie będę...muszę być też trochę surowy-zachichotał.-spania na lekcji nigdy nie będę tolerował.-Podpłynął do podwodnej ławeczki i gestem ręki przywołał chłopaka.
-Sawada...co ty tu robisz?-spytała McGonagall swoim tradycyjnym ostrym tonem.-Ty się już tutaj nie uczysz.-zauważyła.-Dziękuję Filch możesz iść.-zwróciła się do woźnego.-a wy chłopcy za mną.-Chris złapał się kurczowo ręki Shina.
-Kto to jest?-spytał szeptem.
-I tak masz dobre stopnie.-Ale dla żartu dał mu pod wodą klapsa.-Uwierz kochanie nie chcesz latać pod sufitem.
Ale kobieta się nie odezwała. Wpuściła ich do gabinetu i nakazała usiąść sama zajmując swój fotel.-A teraz panie Sawada proszę mi na spokojnie wyjaśnić co pan tu robi i kim jest pański kolega.
-Tak czy owak siedzisz w moim gabinecie.-zaśmiał się.-Więc to nie robi różnicy. Shin...każdy uczeń który dostaje u mnie szlaban całą noc gra ze mną w karty. Tylko raz Ryu dostał prawdziwy szlaban ale to był jeden jedyny przypadek.
nauczycielka pokiwała głową w zamyśleniu.-nie mam uprawnień żeby was ukarać. Kto jest opiekunem waszego domu?-spytała biorąc pergamin i pióro
Pokręciła tylko głowa na to i postawił przed nim, w połowie opróżnioną butelkę
- masz biedaku... - powiedziała cicho - ale więcej nie dostaniesz - zagroziła...
-Przepraszam pani profesor.-odezwał się do tej pory milczący Chris.-Uczyła pani mojego brata, Mike Lightama...zostawił w pani klasie książkę o ziołach bardzo mu teraz potrzebną...po to przyjechaliśmy...-tak do końca nie skłamał, jego brat zostawił tu książkę.
-Nie gnębię go...po prostu mnie zdenerwował...ale już jest OK.-uśmiechnął się. Schylił się i zrobił chłopakowi malinkę na lewym boku.
Chris się zmieszał i poprawił na krześle. Już po chwili w gabinecie dyrektorki siedział zaspany, zdenerwowany i zaskoczony Furuyama oczekujący wyjaśnień.
W łazience słychać było cichutkie mruczenie.-Nie wykonywać poleceń, zasnąć na lekcji, okłamać mnie...i to wszystko jednego dnia-zaśmiał się.
Furuyama wysłuchał wszystkiego w milczeniu i pokiwał głową. Był zmęczony, chciał spać a tu wzywają go do Hohwartu.-Wasza kara polegać będzie na wróceniu do Sakuranu o własnych siłach-wyczarował dwie miotły.-Zawiodłem się na was OBU, a teraz dobranoc.-wszedł do kominka i już po chwili go nie było.
- pij no .. - sama mu dolała - na smutki najlepszy jest alkohol czyż nie? - puściła mu oko - poczekaj .. pójdę bo swoja mieszankę - wystawiła mi język
-Też cie kocham-odparł Furuyama całując chłopaka w usta i zabierając jego rękę.-Ale jest już 5 i powinniśmy już wracać. Nie rób takiej miny. Mówiłem ci ze w roku szkolnym nie będzie tak jak w wakacje. Tam mogliśmy sobie pozwolić na więcej.-uśmiechnął się przepraszająco.
-Polecimy prosto do szkoły!-wykrzyknął kiedy wyszli na zewnątrz.-Już i tak mamy kłopoty!
Odsunął go od siebie delikatnie i wstał-Shin...powiedziałem że nie. Dyrektorka jest tu codziennie około 6 nie chcę wpaść w kłopoty. W wakacje mogliśmy robić wszystko, teraz musimy uważać.
Uśmiechnęła sie szeroko.
- z tym mój drogi to do Shiki`ego - powiedziała - nie polecam ci trucizn, chyba że chcesz umrzeć... ale to by była bolesna śmierć.
-Widziałeś go?! jest wściekły! Ostatni raz go takiego widziałem w 5 klasie jak go wkurzył Kazu...na jednej lekcji wszystkim postawił banie! Wracajmy.-jęknął.
-Tak dokładnie to mamy pół godziny. Nie naburmuszaj się.-przytulił się do chłopaka od tyłu.-Weszłaby i byśmy mieli kłopoty. Poza tym potrzebujemy jeszcze czasu żebyś doszedł do swojego dormitorium. Nie możemy ryzykować.
Chris wsiadł na miotłę i leciał obok Shina żeby pilnować żeby chłopak nie zleciał na żadne piwo.-Wtedy łaził taki nabuzowany przez tydzień, wątpię żeby teraz było inaczej...już spodziewam się kolejnej pracy domowej.
Shiki pokiwał głową. Ubrali się szybko i wyszli rozglądając się najpierw czy nikt nie idzie.-Możesz zejść ślizgawką z mojego gabinetu-szepnął mu do ucha.
- a to dlaczego? - przecież .. no nie wiem .. możecie zrobić sobie urlop i pojechać w jakieś mało znane miejsce - zauważyła - sama sie nimi karmiłam - nie dodała niczego więcej - oczywiście w małych ilościach a potem zwiększałam dawkę. Ale naprawdę Shin... nie polecam tego robić bo Shiki znowu będzie płakać.
-Bo on się rzadko denerwuje. Ale jak się zdenerwuje to lepiej do niego nie podchodzić. Dodatkowo nie spodziewał się czegoś takiego po tobie, zawiódł się i ja ci mówię, nic z tym nie zrobisz.-również przyspieszył lotu.-Powinniśmy się cieszyć że tylko taki dostaliśmy szlaban a nie coś gorszego.
-Świetna zabawa nie?-zaśmiał się-Tylko pamiętaj nie krzycz. Bo wszystko słychać.-przypomniał i odsunął szafę.
-Jak mu przejdzie to będzie cud.-mruknął chłopak.-On się na nas jeszcze wyżyje na zajęciach...-mruknął przerażony.
- nauczyciel to też facet nie? - spytała - zresztą nie mówię o jakiś długich wakacjach .. parę dni np. piątek - niedziela. To chyba nie jest jakieś wielkie wyrzeczenie? - zauważyła z przekąsem - kiedyś, ale wybacz, ale to nie mnie o to pytaj... - podniosła brew do góry
Furuyama przeszukiwał cały swój gabinet. Skończyły mu się papierosy, zamówienie u Phipia przychodziło dopiero jutro a on był zdenerwowany. Dodatkowo jeszcze ktoś pukał mu do drzwi.-Wejść.-powiedział rozdrażniony.
- to niech mu da przerwę no .. potem chłopak jęczy i narzeka mi nad uchem. No i korona mu z głowy nie spadnie 1 dzień - założyła rękę na rękę.
-Nie widziałeś go nigdy wściekłego...zajedzie cię czymś czego nie było nigdy na zajęciach...-pokręcił głową.
-Masz papierosy?-spytał zamiast powitania. Nie odpowiedział nic na krzyki Shina. Miał podły dzień.
Pokręciła tylko na to głową.
- hmm ciekawe po kim to on ma....- sama sie napiła - to trzeba to jakoś zmienić....
- oto jest pytanie - zamyśliła się - a podobno się kochacie ... wymyślcie jakieś ustępstwa no ?!
-Aktualnie jego to za bardzo nie obchodzi...Powiem ci tak...jutro czy tam dzisiaj...po wyżywa się trochę na zajęciach...a jak ładnie przeprosimy i powiemy za co przepraszamy to powinien dać spokój.-poprawił się na miotle.
- toż się nie śmieje - zauważyła cicho - moje? nie mam takowego jak ludzie..
-Męczący dzień.-mruknął zapalając papierosa i zaciągając się parę razy.-No i mam weekend na sprawdzenie tamtych kupek.-wskazał na 2 wysokie kupki esejów stojących przy ścianie. Trochę się uspokoił.
-przeniosłeś się w 6 klasie a ja mam z nim lekcje od 1 to normalne że znam o trochę lepiej.-mruknął.
- jest... bardziej skomplikowane niż wasze - była trochę zniesmaczona.
Uniósł brwi nie bardzo rozumiejąc ostatnie słowa chłopaka. Oparł się o biurko zaciągając się kolejny raz.
Również przyspieszył-poznajesz go, ciesz się.-uśmiechnął się lekko.
Zachichotała
- wal*ić kieliszek - wyrzuciła go za siebie. Rozwalił sie o ścianie, robiąc na nim plamę, ale po chwili ją usunęła - z flaszki.. do dna Shin - wyszczerzyła się - no jeśli już ... mogę ci dać buziaka na pocieszenie - wystawiła język. Chwilę potem oblizała wargi.
-Nic.-popatrzył na niego zaskoczony.-Po prostu miałem męczący dzień a na domiar złego jak się rano obudziłem to zauważyłem puste pudełko po papierosach więc poszedłem do Philipa ale on powiedział że zamówienie przyjdzie dopiero jutro i przez to nie mogłem się uspokoić i chodziłem trochę nerwowy. To wszystko. No i mam te eseje sprawdzenie ich zajmie mi cały weekend.
-No to nie narzekaj...musimy jakoś dolecieć przed zajęciami-mruknął.
-Nie wymagam dużo...tak tylko mi się jakoś nazbierało. -mruknął.-szybciej najwyżej o parę godzin.-uśmiechnął się.
-Lepiej wykonać ten szlaban...mam przeczucie, ze on nas obserwuje...-rozejrzał się nerwowo.-to tylko paręset kilometrów na miotle...
Uśmiechnął się do chłopaka.-Prę godzin niedzielnego wieczoru-zaśmiał się.-Shin...oglądałeś Titanica?-spytał nagle nucąc pod nosem utwór Celine Dion.
-Spokojnie Shin...będzie jeszcze gorzej jak przyspieszymy...-ale po chwili roześmiał się i postanowił przegonić chłopaka.
-To były drzwi-zauważył z miną znawcy i po chwili się roześmiał-Bo on musiał zginąć, ten film nie mógł mieć happy endu-zachichotał.-Jaka jest twoja ulubiona scena.-jego pióro wciąż biegało po eseju. Wprost uwielbiał swoją podzielność uwagi.
[o mamo .. posądzą mnie o upijanie dzieci... i wykorzystanie ^^]
- skoro tak mówisz .. - postawiła butelkę na biurku i podeszła do niego do kanapy i usiadła na kolanach - a cóż na to by powiedział twój eks...?
Zabrał im miotły-do dormitoriów.-warknął i odszedł w kierunku szkoły.
-A nie mówiłem.-mruknął Chris.-mamy przesrane.
-nooo...mi się podoba jeszcze ta jak tańczą pod pokładem...-uśmiechnął się i wziął od chłopaka esej a w miarę czytania uśmiech schodził mu z twarzy.-Do poprawki.-napisał na całą kartkę czerwonym atramentem.
-Niewyspany Shiki równa się apokalipsa.-mruknął kiedy doszli do drzwi prowadzących do pokoju wspólnego.
-Dam radę-zaśmiał się i wziął kilka prac które sprawdził Shin żeby postawić oceny. W końcu wstał żeby rozprostować kości.-Chcesz coś do picia?-spytał z uśmiechem.
[ufufu XD btw. ja narysowałam kiedyś tą scenę gdzie Jack rysował Rose XD]
Rano obaj zostali obudzeni zimną wodą która pojawiła się znikąd.-Nasz piękny dzień właśnie się zaczął-mruknął Chris wysuszając siebie zaklęciem i przerywając ogólny wybuch śmiechu.
Rzucił chłopakowi butelkę coli a sobie zrobił herbatkę z rumiankiem i wrócił do esejów.-Ale mi się nazbierało...jeszcze w klasie zostawiłem testy pierwszoroczniaków...-mruknął.-bo im dyrektorka zakazała robić testy praktyczne-jęknął.
-Naślesz na niego zwierzaczka? Daj spokój on się boi nawet małej Ran-chan...po prostu po zajęciach go przeprosimy...idę o zakład że gdyby chodziło o szlajanie się po sakuranowych korytarzach nic by nie powiedział...-mruknął i chwycił ciuchy żeby się przebrać.
Furuyama nawet nie zdążył go zatrzymać. Pokręcił tylko głową i zabrał się za eseje 2 klasy. Kiedy Shin wrócił Shiki palił drugiego papierosa i siedział już w okularach.
-Ciekawe czy Ryu zejdzie...-mruczał po nosem kiedy szli do wielkiej sali. Kiedy tylko weszli Furuyama od razu zgromił ich wzrokiem.-Musimy go przeprosić...bo nie przeżyjemy...-jęknął Chris.
-Shin...-pogłaskał go po włosach.-Jak tu siedzisz to nie mogę sprawdzić tych esejów.-powiedział z uśmiechem.
Chris posłał pełen dumy uśmiech w stronę Ryu który wziął sobie budyń i odwrócił się w stronę Shna.-Pierwsze OPCM prawda?-upewnił sie.
-Shin, ja nie mam czasu odpoczywać.-odparł odbierając chłopakowi papierosa muskając jego usta swoimi.
- mój biedaku - dała mu dwa buziaki w obydwa poliki - męczy cię tamto? W sumie nie powinno .. skoro cie nie kochał. - zauważyła poważnie.
-Zazwyczaj przepraszam wystarcza, bo jemu głównie chodzi żebyśmy zobaczyli swoją winę.-dopił swoją herbatę i wstał.-No idziemy.
-To dobrze-klasnął w dłonie-martwi się o ciebie więc się o ciebie troszczy.
-Może być...weźmiesz też sos czosnkowy? O ile to nie problem oczywiście...-nie wyobrażał sobie jedzenia pizzy bez sosu.
- też bym się zdenerwowała - odpowiedziała spokojnie - ale ja to ja a ty to ty nie? efekt byłby inny.
[a faktycznie O.O jaki ze mnie nie ogar]
-To mimo wszystko przeproś...on odpuści...tobie odpuści.
Westchnął zrezygnowany-No dobrze, ale tylko chwilkę...małą chwilkę.-zdjął okulary i pozwolił chłopakowi wygodniej usiąść.
-Wiem ze nie lubi...to co powiesz mu "nie jest mi przykro chciałem wiedzieć o tobie więcej"...mi jest przykro więc przeproszę.
-Shit!-wyrwało mu się kiedy tylko spojrzał na zegarek.-Musiałem zasnąć...Shin...-szepnął chłopakowi do ucha.-Thank you honey.-dodał z typowym dla niego akcentem połączonym z jego zachrypniętym głosem co dawało dodatkowy efekt.
- oczywiście, że znam, ale warto tego używać dla tego skończonego idioty? - spytała - chcesz mieć czyjąś śmierć na sumieniu? Twoje "siostry" by tego nie chciały... - zauważyła
-Ona jest straszna...moja noga więcej tam nie postanie.-odparł.
-Co byś chciał? Tylko coś normalnego-zaśmiał się i zabrał się za zostawione prace.
- nie wiem za co ten buziak był - zauważyła sztywno - jeśli chcesz mieć duszę na sumieniu to twoja decyzja, ale naprawdę nie warto...
Pstryknęła mu palcem w nos.
- ah ten nasz malusi Shin - zaśmiała się wesoło, pociągając za butelkę - co sobie żałujesz mój drogi? pij no... bo ci pomogę zaraz - pokazała mu język - atmosfera jest za drętwa. Pij no !! Potem będziesz leczył kaca ...
-Powiedzmy że mam inny gust-zaśmiał się.-Nie piszę utworów ale mam nadzieję że coś z repertuaru Dżemu ci przypadnie do gustu.-zaczął śpiewać "do kołyski". Jego lekko zachrypnięty głos rozniósł się po gabinecie.
-Ech no dobra.-skinął głową i podbiegł do nauczyciela. Wyjaśnił całą sprawę i z uśmiechem wrócił do Shina.-Uf...w sumie zabawne, bo się śmiał.
-Nie umiem pisać tekstów.-wyjaśnił.-Mam...czasem się bardzo przydaje.
-Nawet nie próbuj ty mój mały deviancie.-zaśmiał się nie odrywając wzroku od prac.
-Tak, teraz czuję się bezpiecznie-zaśmiał się i ruszyli do sali gdzie mieli mieć lekcję.
- nie daj się prosić no i pij - podała mu nową butelkę - potem się pomartwimy twoim kacem - tulić? mnie? to chyba lepiej to Shiki`ego się zwróć... a nie do mnie - podniosła brew ubawiona.
Wstał i zapiął z powrotem spodnie.-Shin...aż tak podzielnej uwagi nie mam...tłumaczyłem ci na wakacje, że w szkole nie będziemy mogli...mówiłeś że rozumiesz, coś się stało, że zmieniłeś zdanie?
-Jestem wyluzowany...po prostu mam dużo pracy.-ukucnął i pocałował chłopaka, z pasję zupełnie jakby chciał udowodnić że jest tak jak powiedział.
Zachichotała
- i dlatego mówię, że potrzeba dla ciebie trochę innej kuracji no.. - wydęła zabawnie usta - pstrykając mu w nos, przy okazji dając mu całuska w czółko.
[a tak serio... jeszcze trochę tych całusków i będzie inna zabawa xD]
-Z czego?-spytał również wyciągając swoje notatki.-nigdy nie robił niezapowiedzianych testów...
[to straszne ... xD od Shiki`ego wyczuwamy chłód, który sie za nim ciągnie i ciągnie...]
- przestaniesz w końcu tyle gadać? - spytała - bo ci pomogę .. i moge nie być przy tym delikatna - zażartowała groźnie machając palcem przed jego twarzą.
-Wiem...co jak co ale notatki robię bardzo dobre-uśmiechnął się i utkwił wzrok w zeszycie.
-Good night honey...please smile-pomachał mu z uśmiechem.
-No to już wiemy czemu robi test...masz czytaj te tematy akurat umiem.-podał mu notatki.
-Nie zaprzeczam-uśmiechnął się.-A może zrobi praktyczny a nie pisemny?-spytał w końcu.
Furuyama nie wiedział co zrobić. Jeżeli by wyszedł potwierdziłby tylko zawartość listu. Podszedł więc do dyrektorki prosząc o dzień wolny i informując że idzie odnaleźć chłopaka bo w końcu jest opiekunem jego domu. Kobieta zgodziła się i ogłosiła że lekcje OPCM się dzisiaj nie odbędą i pozwoliła mu wyjść. Furuyama wybiegł do swojego gabinetu chwycił miotłę i wyleciał przez okno szukając chłopaka. Po jakimś czasie zauważył go leżącego na trawie ze swoim pupilem. Zaklął pod nosem ale zleciał i usiadł obok chłopaka na razie nic nie mówiąc.
-A jak myślisz będzie mu się chciało sprawdzać pisemny?-spytał On sam wolał praktykę.
-Nie wygaduj głupot, nie zostawię cię.-odparł obejmując chłopaka.-Dyrektorka puściła mnie bez gadania...wydawała się znać sytuację. No już kochanie, nie płacz, będzie dobrze.
-ja tam trzymam kciuki żeby był za leniwy żeby sprawdzić i zrobi praktyczny-zaśmiał się.
Pokręcił głową.-Zobaczysz wszystko się ułoży.-wyciągnął z kieszeni pergamin, kałamarz i pióro i napisał krótki, rzeczowy list do rodziców chłopka. Wyjaśnił w nim pokrótce sytuację z wyprawą do hogwartu tłumacząc że został za to ukarany, chwaląc go za wyniki w OPCM. Włożył list do koperty i zagwizdał na swoją sówkę która momentalnie przyleciała i zabrała list.-W takiej sytuacji chyba będziemy musieli odłożyć na później przedstawienie mnie twoim rodzicom, prawda?
-No...też mam nadzieję że mam rację...-mruknął i zaczął zaglądać chłopakowi przez ramię na swoje notatki.
Shiki zaśmiał się słysząc monolog chłopaka kierowany do wilkora i oddał pocałunek.-To może sam się im przedstawię? Wbiję im przez kominek i powiem "witam uczę pańskiego synka i jestem jego chłopakiem" i zanim zdążą cokolwiek powiedzieć zniknę tak szybko jak się pojawiłem.-zachichotał uznając to za dobry dowcip.
-Nigdy nie zaszkodzi powtórzyć.-zaśmiał się. Umiał ale w stresie lubił czytać swoje notatki.
-Ja? Skończony? Uczę obrony przed czarną magią!-zaśmiał się.-Nic mi nie będzie. Zobacz Hope wraca, zobaczymy co napisała twoja mama...-sówka ledwo wyhamowała i od razu podała list chłopakowi.
-Skąd wiesz? Może nerwy mi trochę miną...-uśmiechnął się.
-Podała go tobie. Ona nigdy się nie myli...-ale nie nalegał, otworzył list i przeczytał odpowiedź po chwili wybuchając śmiechem. Podał list Shinowi wciąż dławiąc się śmiechem.
Weszli i usiedli na swoich miejscach czekając na początek lekcji.-Dzisiaj zrobimy mały test praktyczny, coś w rodzaju małego pojedynku. Dobierzcie się w pary-oznajmił Furuyama.
Prześlij komentarz